Puławy - Pierwszy mini-Zlot Szkapowy maj 2002

Transkrypt

Puławy - Pierwszy mini-Zlot Szkapowy maj 2002
Forum dyskusyjne Nasza Szkapa - konie, jeźdźcy, jeździectwo i inne dyskusje
Puławy - Pierwszy mini-Zlot Szkapowy maj 2002
Relacja T.B.
Już wstaliśmy! Musieliśmy trochę odespać, bo wczoraj kazali wstać w środku nocy, czyli ok. 7:00.
Bladym świtem, czyli o 8:15, wyjechaliśmy do Kazimierza (tego Dolnego, Nad Wisłą). I wiecie co? On,
Kazimierz, jest rzeczywiście nad samą Wisłą!
Po drodze widzieliśmy wielbłąda. Nie wygłupiam się. Prawdziwego, dwugarbnego wielbłąda.
Po przejechaniu właściwie całego Kazimierza, co dało nam - będącym tu pierwszy raz - możliwość
rzucenia okiem na to wspaniałe miejsce, dotarliśmy do hotelu "Piastowskiego", obok którego swoje
namioty rozbiły konie. Czekała tam na nas, świerzutka jak skowronek, Nongie z Tomaszkiem i Jasiem
(bratem). Nastąpiła krótka ceremonia powitalna, po której udaliśmy się do obozowiska koni. Już w czasie
ich przydzielania wyszła z Nongie zołza. Napuściła na mnie instruktora i ten przydzielił mi konia, który jak już później, po fakcie mówiono - "wczoraj był jak baranek, wręcz mułowaty, a dzisiaj - patrzcie, co
wyprawia!" Na szczęście, nie pojechaliśmy od razu w teren tylko najpierw mieliśmy rozruszać się trochę
na okólniku. Zdążyłem więc sprawdzić, co to za ziółko z tej mojej Celty. Właściwie, to nic wielkiego by nie
było gdyby nie to, że zaczęła mi się trochę wyrywać, zanim przypomniałem sobie o dociągnięciu popręgu.
Zgubiłem jedno strzemię, cały ciężar spoczął na drugim, siodło się przekręciło, a na siodle byłem ja. W
ostatniej chwili próbowałem jeszcze - desperacko - złapać się płotu ale był za daleko. Krótko mówiąc konik był świetny. Duży, silny - w sam raz dla mnie. Jednak ze względu na pewną - zupełnie drobną niezgodność charakteru, przed wyjazdem w teren przesiadłem się na innego konika. Była to
kasztanowata Prima. W kulbace na grzbiecie Primy od razu poczułem się jak na moim Borneo. Spokój i
długie ruchy - moja krew!
Najwyższy czas napisać coś o pozostałych osobach. Patis wsiadła na kasztanowatą Hebrę i tak zostało.
Nongie dopadła - również kasztanowatej - Pandory i od razu zaczęła się pastwić (): najpierw na koniu, a
potem na nas. Koniecznie chciała z nas zrobić kadryla. Ja się nie dałem, Patis odpadła w przedbiegach i
tylko moja żona - na kasztanowato srokatej Arice - dawała się robić w kadryla. Był jeszcze jeden
jeździec: nodziowy Tomaszek. Lonżował się na Primie, na której ja potem jechałem w teren.
Po ok. godzinnej rozgrzewce ruszyliśmy w teren. Instruktor wsiadł na na Celtę ("patrzcie, co to ona
dzisiaj wyprawia!"). Powiem krótko: jestem pod wrażeniem. Po pierwsze - jesteśmy tutaj z żoną pierwszy
raz w życiu i Kazimierz nas po prostu zachwycił. Od razu zrozumiałem, dlaczego ludzie lecą tam jak
muchy do miodu. Po drugie - my podziwialiśmy to wszystko z końskiego grzbietu. Najpierw - opłotki
Kazimierza i najróżniejsze domostwa. Jedne zabytkowe, inne nowe ale bardzo stylowe. Miód na oczy!
Następnie urokliwe wąwozy z których też słynie najbliższa okolica Kazimierza. Potem wysokie (bardzo
wysokie) nadwiślańskie skarpy z wapienia (chyba) tak białego, że odbijające się od niego słońce raziło w
oczy. Były ostre zjazdy i podjazdy, były szerokie, pagórkowate łąki. Takie Bieszczady w miniaturze.
Trudno to opisać słowami. Niestety - pokazać też nie damy rady. Fotografów było aż dwóch ale pieszych.
A nikt trzeci nie pomyślał, żeby wsadzić jakiś aparat pod koszulę. Nic to - jestem przekonany, że
będziemy tu wracać. A grupę stanowilismy na tyle malowniczą - konie ładne, dobrze utrzymane, że o nas
nie wspomnę :-) - że ten i ów turysta nas fotografował albo filmował. Kiedy zatrzymalismy się w rzędzie,
na skraju jednej z wspomnianych wcześniej skarp, widać było, że w dole od razu ktos chwycił za kamerę.
Żałujecie już? Trzeba było przyjechać!
W terenie byliśmy dobre półtorej godziny. Po powrocie - wiadomo: oporządzenie koni, trochę odpoczynku
http://naszaszkapa.pl/naszaszkapa
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 03:05
Forum dyskusyjne Nasza Szkapa - konie, jeźdźcy, jeździectwo i inne dyskusje
przy konikach i odjazd. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po Kazimierzu. Każdy wypił po dwa duże, a
niektórzy po trzy ... Tylko moja żona jedno.
Dalszy ciąg już w domku Patis. Gotowanie makaronu i sosu, picie piwa i wina, oglądanie kaset z filmami o
tematyce wiadomej. Następnego dnia robimy sobie z żoną wypad - już tylko turystyczny - w okolice
Kazimierza. Patis właśnie odbiera z dworca koleżankę.
Jutro JANÓW PODLASKI !!!
Relacji z Janowa poświęcę osobny wątek, który chcę ozdobić zdjęciami. Myślę, że zrobię to jutro w nocy.
Tymczasem - trochę innych ploteczek.
Jak już wspominałem, oglądaliśmy filmy video o tematyce wiadomej. Jednym z nich był film z Nongie w
roli głównej. Podziwialiśmy jak wiele Nongie potrafi i dziwiliśmy się bardzo, że aktualnie nie jeździ konno
regularnie. Ale to właściwie - czyli umiejętności Nongie - nie jest żadnym zaskoczeniem. Zaskoczeniem
jest to, że Nongie nie wywołała żadnej dyskusji, takiej do białego rana! A przy mojej żonie podobno była
gadatliwa. Chyba się mnie wystraszyła. Obejrzeliśmy też - między innymi - pierwszą część Parelli Natural
Horsemanship. Myślę, że ten temat jeszcze wypłynie jako osobny wątek, tylko więcej osób musi sie z nim
zapoznać. Przy okazji tych filmów okazało się, że można nimi wykończyć dorosłego faceta.
W naszych "obradach" brał czasem udział niejaki Kazio, któremu koń kojarzy się przede wszystkim z
kiełbasą "salami". Kiedy wybierał się do nas ostatniego dnia, w sobotę, najpierw - na wszelki wypadek zadzwonił, żebyśmy wszystkie filmy obejrzeli przed jego przyjściem. Ale my mieliśmy tego dużo, więc
kiedy przyszedł i spojrzał na telewizor - zapadł się jakoś w sobie, następnie zapadł się w kanapie i
duchem odleciał ... Nie chciał jeść i stwierdził, że ma gorączkę i dreszcze. Na szczęście byłem
przewidujący i zabrałem z domu - dla zmiany klimatu - film z naszego rejsu żeglarskiego po Mazurach.
Kazio dostał aspirynę i ten film do obejrzenia. Wyobraźcie sobie: facet wszystko, co miał nam do
powiedzenia pomiedzy środą, a niedzielą - powiedział w czasie tego filmu. Okazało się, że nie tylko umie
mówić ale robi to barwnie i ciekawie. A potem znów odleciał ... A my powróciliśmy do tematu "koń jaki
jest - każdy widzi".
Kogo tu jeszcze ...
Acha! Nondziowy Tomaszek. Okazał się niezastąpiony w wyszukiwaniu - pod nieobecność Patis produktów żywnościowych, które Patis pochowała w sobie wiadomych miejscach. Być może, coś się przed
nim uchowa - ale nie jedzenie! Myślę, że przy nas (tzn. Tomaszku i mojej, skromnej osobie) Bikont i
Makłowicz wysiadają w przedbiegach.
W piątek przyjechała Ewa, koleżanka Patis. Po naszych opowiadaniach o jazdach w Kazimierzu zaczęła
tupać i krzyczeć "ja też chcę! ... ja też chcę!" Dzięki temu może da się jakoś odrobić sprawę zdjęć z
kazimierskiego terenu bo dzisiaj, już po naszym wyjeździe, udała się tam z Patis. Żeby tylko Kazio i
aparat fotograficzny nadążyli za nimi na rowerze. Jeszcze dwa słowa o naszym - z żoną - piątkowym
wypadzie turystycznym. W drodze powrotnej obejrzelismy sobie Sadłowice, w których miał się odbyć zlot.
Bardzo ładne miejsce. Zjedliśmy tem żurek i pierogi (pycha!), a stary kozioł zjadł żonie tik-taki.
No i na koniec - Patis.
Należą jej się wielkie podziękowania za goszczenie tej całej ferajny, opiekowanie się, zatroszczenie się o
atrakcje, rysowanie mapek, wysyłanie SMS-ów z informacjami itd. itp. Nasza Gospodyni to wspaniała
osoba, kiedy trzeba - poważna, kiedy trzeba - rozrywkowa, znajdująca czas na naukę na dwóch
kierunkach jednocześnie, pracę zarobkową, działalność społeczną i zabawę też. I na jeżdżenie za
Kazikiem Staszewskim też (co akurat mnie się nie podoba ale nie o tym teraz mówimy). I na jazdę konną
też. I jeszcze ma czas dla Kazia. I potrafi złożyć komputer wieloprocesorowy. I wcale nie pije piwa!
http://naszaszkapa.pl/naszaszkapa
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 03:05
Forum dyskusyjne Nasza Szkapa - konie, jeźdźcy, jeździectwo i inne dyskusje
A my z żoną? Jedziemy sobie z Ewą z Janowa, a ja dla zabicia czasu egzaminuję Ewę:
- Znasz ten zespół?
- Tak. To Bee-Gees.
- A skąd wiesz?
- Słyszałam na starych kasetach moich rodziców.
Po prostu - jesteśmy ze starych kaset Waszych rodziców.
P.S. Dostałem SMS od Patis, że Kazio dosiadał Celty na oklep i bez ogłowia.
http://naszaszkapa.pl/naszaszkapa
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 03:05