Zamki kapryśnej królewny

Transkrypt

Zamki kapryśnej królewny
Zamki kapryśnej królewny
B.B. Jadach
Pewien król miał śliczną córkę. Miał z nią jednak kłopot. Mimo wielu zalet miała
jedną wadę: była kapryśna. Humor zmieniał jej się jak letnia pogodna. Raz chciała jedno,
za chwilę coś innego. Wszystko jej się szybko nudziło. Było to bardzo męczące dla całego
dworu. Cierpiał król i królowa, a królewna wciąż miała nowe zachcianki. Jeśli były nie
spełniane, to płakała, albo wpadała w złość. Tak, czy owak, kapryśna królewna zawsze
osiągała swój cel i dostawała, to, co chciała. Nikt nie miał serca, albo odwagi odmówić
królewskiej córce.
Praca Alicji, lat 6
Z czasem królewna wyrosła z dziecka na uroczą panienkę. I pewnego zjawiła się u
króla z niespodziewanym życzeniem.
- Tato! – powiedziała – Chcę mieć swój zamek. Tylko duży! Ma mieć kilka wieżyczek, być
piękny i kolorowy. W oknach mają być kolorowe szybki. Chcę, by słońce wpadając do
zamku barwnie rozświetlało moje komnaty. To ma być zamek jakiego nie ma żadna
królewna na świecie.
Wezwał król murarzy z całego królestwa i nakazał budować najwspanialszy zamek.
Królewna przychodziła codziennie przyglądać się, jak powstaje zamek i każdego dnia była
niezadowolona. Kręciła wtedy noskiem, a kaprysom nie było końca. Zawsze coś jej się nie
spodobało, coś było źle, albo właśnie zmieniła zdanie… Król chodził całe dnie zły, królowa
smutna.
Król zastanawiał się:
- Co zrobić, by zmienić naszą córkę?
Królowa pytała:
- Może to choroba? Może lekarz pomoże lub czary?
Król tylko głęboko westchnął, bo nie miał już nadziei, że będzie lepiej.
Budowa powoli dobiegała końca, pomimo że królewna często zmieniała zdanie i plany
swego zamku. Wreszcie szczęśliwi budowniczy opuścili teren budowy i powrócili do
swoich domów, a królewna wprowadziła się do swojego zamku.
Praca Natalki, lat 4
Na początku bardzo się z niego cieszyła, była dumna, że taki wymyśliła. Lecz kiedy
w nim jakiś czas pomieszkała, zaczęła jak zwykle zmieniać zdanie. Tym razem wymyśliła,
że zamiast wzorów na zewnętrznych ścianach mają być wtopione brylanty, rubiny, szafiry i
szmaragdy, by zamek już z daleka mienił się w słońcu. Król, choć zawsze ustępował
córce, tym razem bardzo się rozgniewał.
- Czy ty wiesz, czego żądasz? – spytał król tak zdenerwowany, że omal nie pękł ze złości.
– Masz pojęcie, że to będzie kosztować majątek?
- Poza tym murów nie ozdabia się klejnotami…. – wtrąciła królowa. - I nie będziesz czuła
się bezpieczna w takim bogatym zamku.
- Tak, tak! – poparł król słowa królowej. – Zaraz zbiegną się złodzieje, żeby cię okraść z
tych błyskotek.
- To postawisz ojcze straże wokół zamku.
- Jak to? – przeraził się król na coraz dziwniejsze pomysły córki. – Na dzień i na noc?
Król w milczeniu odszedł do swej komnaty, by uniknąć dalszej dyskusji. Bał się nawet
pomyśleć, jakie mogą królewnie jeszcze przyjść pomysły do głowy.
Zbliżał się wieczór, lecz król mimo zmęczenia nie mógł zasnąć. Postanowił więc przejść
się po ogrodzie.
Księżyc był w pełni i jasno oświetlał ścieżki i alejki. Król spacerował więc powoli,
wdychając chłodne, nocne powietrze. Zawędrował w ten sposób do królewskiego sadu.
Dojrzewały tam właśnie słodkie, ciemne winogrona. Król bardzo je lubił. Zatrzymał się więc
przy krzewie i zaczął podjadać. Nie wiadomo kiedy i skąd, jakby spod liści, nagle zjawiła
się staruszka i spytała:
- Też zgłodniałam, czy dostanę kilka słodkich winogron?
Król w pierwszej chwili wystraszył się. Zobaczył jednak, że to staruszka i powiedział:
- A zrywaj sobie do woli, wystarczy dla nas obu tych winogron i jeszcze zostanie.
Jedli w milczeniu, a z każdym zjedzonym winogronem staruszka zaczęła się zmieniać.
Król najpierw nie zwrócił na to uwagi. Potem jednak było to coraz bardziej widoczne.
- Kim jesteś? – spytał, widząc, jak przemieniła się ze staruszki w młodą dziewczynę.
Miała teraz długie, fioletowe włosy i przeźroczyste skrzydełka. Sukienka przypominała
liście winogronowe.
- Jestem winogronową wróżką. – powiedziała cichutko.- Chciałam sprawdzić, czy masz
dobre serce.
Król nie wiedział, ale winogrona, które z nią jadł, stawały się magiczne. Po powrocie do
zamku dały mu długi i mocny sen. Rano król obudził się radosny i wypoczęty.
Królowa była zdziwiona:
- Masz dobry humor. Co się stało? – spytała.
- Miałem w nocy dziwny sen, ale pomoże on chyba mi rozwiązać problem naszej córki,
kapryśnej królewny.
Królową bardzo zaciekawił ten sen. Król więc dokładnie wszystko jej opowiedział, łącznie
ze spotkaniem z winogronową wróżką.
- Tak więc mam wybudować taki zamek dla królewny i to ją odczaruje. – powiedział na
zakończenie swojej opowieści. Kiedy wróci za tydzień z podróży, akurat będzie gotowy.
Gdy po powrocie królewna usłyszała nowiny, aż krzyknęła i ze złości i tupnęła nogą:
- Nie będę mieszkać w czarnym zamku, z jednym oknem ! Chcę z powrotem mój kolorowy,
nawet bez kosztownych kamieni.
- Nie córko, decyzja zapadła. Za długo kaprysiłaś. Zamek już gotowy.
- Jak to? Gotowy? W jeden dzień…. – nie rozumiała królewna. – To kiedy go
wybudowano?
- To malutki zameczek. Budowa nie trwała długo.
Królewna się złościła, krzyczała na wszystkich dworzan po kolei, potem płakała, ale król
zdania nie zmienił. Wierzył winogronowej wróżce, że tylko pobyt w czarnym zamku
odczaruje i odmieni kapryśną królewnę. Chcąc nie chcąc królewna przeprowadziła się do
czarnego zamku.
Praca Natalki, lat 4
Mieszkała tam sama, smutno jej było. Dworzanie przychodzili tylko na krótko, by jej
usługiwać i wracali na dwór króla. By się nie nudzić królewna zaczęła wyszukiwać sobie
różne zajęcia, których do tej pory nie robiła, bo uważała za nudne. Rysowała więc, pisała
listy, nauczyła się haftować złotymi nićmi, a nawet zaczęła czytać książki. I pewnego dnia
odkryła, że wcale się nie nudzi…. Z tą radosna nowiną pobiegła do zamku swojego ojca.
- Tato ! Mamo ! Ja się już nie nudzę !
Rozmawiała z rodzicami długo, bez kaprysów, spokojnie, miło.
Król i królową nie mogli się napatrzeć na odmienioną córkę.
Król był jednak podejrzliwy i dla pewności spytał:
- To jak królewno moja, chcesz już wrócić do swojego kolorowego, pięknego zamku?
Ozdobić ci go drogimi kamieniami?
- Z tymi klejnotami to był zły pomysł. Miałeś rację – powiedziała bez wahania królewna. –
Chcę zostać w czarnym, małym zamku. Jest miły i przytulny. Tylko trochę ciemny, bo ma
mało okien. Kiedy czytam lub rysuję, źle widzę. Jeśli zrobimy mały remont, żeby miał
więcej okien i pomalujemy ściany, to będzie piękny zamek.
- A co zrobimy z kolorowym zamkiem? – spytała królowa.
- Nie wiem. – odparła królewna. – Mnie taki duży nie jest już potrzebny. Pomyślę o tym na
przejażdżce po naszym królestwie. Może coś ciekawego wymyślę po drodze.
Królewna ponownie wybrała się w podróż. Tym razem obserwowała i poznawała życie
poza murami zamkowymi, spędzała czas ze zwyczajnymi ludźmi. Kiedy wróciła do
rodziców, miała gotowy plan.
- Nie tylko ja jedna byłam kapryśna i wciąż się nudziłam.- powiedziała do rodziców po
powrocie. – W naszym królestwie jest dużo takich dzieci. Ich rodzice ciężko pracują na
chleb od rana do wieczora, a one są same, nie wiedzą czym się zająć, jak się bawić. Chcę
w kolorowym pałacu zrobić miejsce dla tych dzieci, pobawić się z nimi, poczytać, by się nie
nudziły.
- I w ogrodzie można wymyślić coś do zabawy, żeby dzieci nie siedziały tylko w murach,
ale cieszyły się też słońcem i świeżym powietrzem. – dodał rozpromieniony król, któremu
pomysł królewny bardzo się spodobał.
Nie minęło dużo czasu, a w kolorowym zamku słychać było dziecięcy śmiech. W
ogrodzie zaczęły pojawiać się różne dziwne sprzęty: do skakanie, wspinania, które
wymyślał król, by dzieci się nie nudziły. Królewna opiekowała się nimi z ogromną radością,
a wieść o kolorowym zamku i dziwnym ogrodzie z zabawkami rozeszła się daleko poza
granice królestwa. Każde dziecko marzyło, by spędzić tam choć jeden dzień.
Autor tekstu: Beata Barbara Jadach