MOTO - RUMUNIA (wyprawa motocyklowa do Rumunii)

Transkrypt

MOTO - RUMUNIA (wyprawa motocyklowa do Rumunii)
MOTO - RUMUNIA (wyprawa motocyklowa do Rumunii)
Zdjęcia: http://www.newsletterpzm.pl/turystyka/tn0285/rumunia/index.html Jak już pisaliśmy w poprzednim newsletterze, motocykliści Ludowego Klubu Turystycznego „Wyczół” Gościeradz uczestniczący w 66 FIM Rally 2011, który odbył się w dniach 6‐8.07 br. w miejscowości Tulln (Austria) zaraz po zakończeniu imprezy udali się na wycieczkę do Rumunii. Celem wyprawy jak zawsze dla motocyklistów, znana z programu Top Gear górska trasa transfagarasan. Pierwszego dnia naszym celem była miejscowość Arad, gdzie mieliśmy zarezerwowany pensjonat. Trasa okazała się bardzo wyczerpująca ze względu na panującą wysoką temperaturę oraz nieciekawą, monotonną drogę prowadzącą głównie autostradami przez tereny nizinne, pierwszego dnia przejechaliśmy 570 km. Miłym zaskoczeniem okazał się standard pensjonatu, ceny w sklepach, jak również bardzo mili i otwarci ludzie służący wszystkim swoją pomocą. Drugiego dnia po przejechaniu 360 km dotarliśmy do miejscowości Fagaras, z której to następnego dnia zaplanowaliśmy zaatakować trasę transfagarasan. Po śniadaniu przy bardzo ładnej pogodzie ruszyliśmy, jak się okazało później na najpiękniejszą jak dla nas trasę motocyklową, na której do tej pory byliśmy. Mnóstwo zakrętów pokonywanych najczęściej na pierwszym i drugim biegu sprawiało bardzo dużo radości i satysfakcji z jazdy. Należy podkreślić, że brakowało tam barierek ochronnych, chroniących przed kilkuset metrowymi urwiskami i przepaściami z tego też względu (na zachowanie bezpieczeństwa) trasa ta jest udostępniana tylko w ciągu dnia, jazda w nocy byłaby zbyt niebezpieczna i otwarta jest tylko przez dwa letnie miesiące. Po przejechaniu transfagarasan zatrzymując się na nocleg w miejscowości Campulung wszyscy zgodnie podkreślali, że nie była to ich ostatnia wizyta na tej malowniczej trasie i jeszcze tam wrócą. Wieczorem skusiliśmy się na miejscowy specjał, danie składało się z różnego rodzaju podwędzanych mięs (było tłusto) podanych z kaszką, (jaką…?) nie wiem i jajkiem sadzonym. Po kolacji posmakowaliśmy innego miejscowego produktu, piwa „Ursus”, które znacznie lepiej zostało przez nas przyswojone. Transylwanię i zamek Drakuli zwiedziliśmy kolejnego dnia podczas trasy do miejscowości Dej. Podczas wizyty na zamku spotkaliśmy bardzo dużo naszych rodaków, również zachwyconych jak my walorami turystycznymi Rumunii. Na miejscowości Dej i ludziach tam poznanych zatrzymam się troszeczkę dłużej. Podczas szukania noclegu jednemu z naszych kolegów pękła linka sprzęgła na początku się zmartwiliśmy tym faktem, ponieważ było już późno i żaden ze sklepów nie był już otwarty. Natomiast teraz po wszystkim sądzimy, że było to super zrządzenie losu, że właśnie tam pękła ta linka i poznaliśmy swoich nowych przyjaciół z Rumunii. Do rzeczy, po zajściu z linką przyszedł do nas kolega Claudio, który zaoferował swoja pomoc, okazało się, że ma warsztat i może nam pomóc. Wcześniej pokierował nas do pensjonatu, w którym się zatrzymaliśmy. W warsztacie zdemontowaliśmy linkę i zostawiliśmy ją Claudio, który miał ją naprawić do dnia następnego. Nie minęła godzina, a Claudio ze swoim kolegą stawił się w naszym pensjonacie z gotową już linką. Tempo zawrotne nie zdążyliśmy się jeszcze dobrze wykąpać a już gotowe . Na dodatek nie pozwolili sobie nawet pomóc w wymianie, zrobili wszystko sami od początku do końca nie chcąc za to żadnych pieniędzy. Mieliśmy jeszcze w swoich zapasach polską żubrówkę, którą im podarowaliśmy. Wypiliśmy razem po piwku do kolacji i się pożegnaliśmy, nic bardziej mylnego. Ok. godz. 22.30 przyjechał Claudio i zaprosił nas na imprezę organizowaną na swojej działce argumentując zaproszenie chęcią pokazania nam rumuńskiego folkloru, zabawy oraz tradycyjnego jedzenia. Po wszystkim, co dla nas zrobili nie mogliśmy odmówić i wybraliśmy się na imprezę. Zostaliśmy ugoszczeni jak nigdy dotąd na innych wycieczkach, na których byliśmy. Jedzenie, picie, zabawa, tańce do białego rana (o 4.30 zostaliśmy odwiezieni do pensjonatu) zostaną nam w pamięci do końca życia. Mamy nadzieję, że nawiązana znajomość przetrwa długo i będziemy mogli się zrewanżować podczas wizyty w Polsce. Bardzo byśmy tego chcieli. Następnego dnia późnym popołudniem  przez Słowację wróciliśmy do Polski. Rumunia zostawiła na nas bardzo dobre wrażenie i w miarę naszych możliwości będziemy zachęcali wszystkich do jej odwiedzenia. Walory przyrodnicze, turystyczne, ceny, ale przede wszystkim ludzie tworzą niezapomnianą atmosferę możliwość odpoczynku, miłe wspomnienia, które pozostaną w nas na długie, długie lata. Opracował
Łukasz Chorzępa