kliknij tutaj
Transkrypt
kliknij tutaj
WPROWADZENIE Po raz pierwszy zobaczyïam Millie Werber wbdomu jej syna Martina. Martin ib jego ĝona Bracha, moi przyjaciele, raz wbmiesiÈcu zapraszali wbpiÈtkowy wieczór grupÚ dwudziestu lub wiÚcej znajomych ib przyjacióï na szabatowÈ kolacjÚ ! kaĝdy zbgoĂci przynosiï na niÈ jakieĂ danie ! podczas której gawÚdziliĂmy ibĂpiewaliĂmy. Millie przychodziïa na spotkania od Ămierci swego mÚĝa Jacka jesieniÈ 2006 roku. Mam jÈ przed oczami, siedzÈcÈ spokojnie na koñcu stoïu, sïuchajÈcÈ uwaĝnie rozmów, lecz zawsze nieco wycofanÈ, raczej obserwatorkÚ niĝ uczestniczkÚ haïaĂliwego zgromadzenia. Millie, drobna, niewysoka ! zawsze byïa nienagannie ubrana albo wbdopasowanÈ ciemnoniebieskÈ sukniÚ, albo wbprosty ĝakiet zbdzianiny ibspodnie. Jej ubiór, podobnie jak zachowanie, byï elegancki ib spokojny. RozmawiaïyĂmy ze sobÈ miïo ib mogÚ powiedzieÊ, ĝe wydawaïa siÚ osobÈ serdecznÈ ! jej oczy rozjaĂniaïy siÚ, gdy witaïa mnóstwo podchodzÈcych do niej ludzi ! ale raczej powĂciÈgliwÈ, abjej wyciszenie sprawiaïo, ĝe robiïa równieĝ wraĝenie nieco kruchej. Nasze rozmowy nie wykroczyïy wówczas poza wymianÚ grzecznoĂciowych formuïek. To Martin wpadï na pomysï, abym porozmawiaïa dïuĝej zb jego matkÈ ib napisaïa ksiÈĝkÚ ob jej przeĝyciach zb czasów wojny. Millie, choÊ nakïaniana przez lata przez swojÈ rodzinÚ, nie chciaïa wspominaÊ tamtych wydarzeñ. Mówiono mi, ĝe to typowe dla ludzi, którzy przeĝyli ! woleli nie narzucaÊ 9 Millie Werber, Eve Keller siÚ ze swymi wspomnieniami, nie obarczaÊ innych potwornoĂciami, których doĂwiadczyli. Martin uznaï jednak, ĝe moĝe teraz Millie siÚ wbkoñcu zgodzi, ĝe jego matka ibja moĝemy siÚ zaprzyjaěniÊ. Jak sÈdzÚ, miaï przeczucie. PoczÈtkowo odniosïam siÚ do tego pomysïu niechÚtnie. PracujÚ na wyĝszej uczelni, wykïadam literaturÚ angielskÈ, ale nie jestem pasjonatkÈ historii ibnie zajmujÚ siÚ dziejami Holokaustu. Moja rodzina, choÊ jesteĂmy ¿ydami, nie poniosïa podczas wojny uszczerbku, nikt zbnas nie straciï wówczas ĝycia. Troje zbmoich dziadków urodziïo siÚ wbStanach Zjednoczonych, czwarty przybyï zbWÚgier wbkoñcu XIX wieku. DorastajÈc na przedmieĂciu Nowego Jorku, wïaĂciwie nie zetknÚïam siÚ zbantysemityzmem. Gdy wbczasach liceum graïam na skrzypcach wborkiestrze hrabstwa, koleĝanka, która przewracaïa mi nuty, poboĝna katoliczka, zapytaïa mnie kiedyĂ, czy mogïabym pokazaÊ jej swoje rogi. Byïa to jednak nieszkodliwa, zaĂciankowa gïupota; niezaleĝnie od tego, ile wrogoĂci kryïo siÚ wbodwiecznych przesÈdach, zbjakimi ta dziewczyna siÚ zetknÚïa, ona sama byïa od niej wolna. Do rozmów zbMillie, zbktórÈ niewiele mnie ïÈczyïo, przystÚpowaïam wiÚc niepewna, czy caïe to przedsiÚwziÚcie ma realne szanse powodzenia. Skoro nie doĂwiadczyïam prawdziwego antysemityzmu ani ĝadnego zagroĝenia sprawiajÈcego, ĝe czïowiek nie Ăpi po nocach, tylko trzÚsie siÚ wbïóĝku ze strachu, jak mogïam zrozumieÊ Millie, która znaïa te rzeczy aĝ za dobrze ib wciÈĝ nimi ĝyïa? Jak mogïam pojÈÊ to wszystko, co miaïa mi opowiedzieÊ, jak wczuÊ siÚ wbjej ówczesnÈ sytuacjÚ? Mimo to postanowiïam spróbowaÊ. UstaliïyĂmy, ĝe bÚdÚ regularnie przyjeĝdĝaÊ do Millie, do jej elegancko urzÈdzonego domu na Long Island. ! Od czego zaczniemy? ! zapytaïa na pierwszym spotkaniu. Ibbez dalszej zachÚty zaczÚïa mówiÊ. OpowieĂci popïynÚïy szerokÈ falÈ, jedna po drugiej, przemieszane, jakby runÚïa 10 Wprowadzenie jakaĂ niewidzialna zapora. Wydawaïo siÚ, ĝe Millie po tak dïugim milczeniu chce powiedzieÊ wszystko. CoĂ siÚ uwolniïo ibruszyïo przed siebie ! nie caïkiem bezïadnie, ale wbtakiej masie, ĝe trudno byïo wyïowiÊ to, co najwaĝniejsze. Pogubiïam siÚ wbtym natïoku informacji ibwiedziaïam, ĝe Millie równieĝ nad tym nie panuje. Nasza pierwsza rozmowa trwaïa wiele godzin, kolejne byïy równie dïugie. d Pierwsze spotkania miaïy nieco oÞcjalny charakter, bardziej przypominaïy wywiady. Po kaĝdym zbnich przeglÈdaïam materiaï ibwracaïam do Millie zbkolejnymi pytaniami, aby uĂciĂliÊ daty ibszczegóïy oraz upewniÊ siÚ, ĝe wszystko dobrze zrozumiaïam ibnie pomyliïam jednej osoby zbdrugÈ. Odtworzenie podstawowej sekwencji wydarzeñ okazaïo siÚ stosunkowo proste. Wrzesieñ 1939 ! Niemcy najeĝdĝajÈ PolskÚ; wiosna 1941 ! wbRadomiu powstajÈ dwa getta; lato 1942 ! poczÈtek wywózek, powstajÈ obozy pracy przymusowej, mïoda dziewczyna wychodzi za mÈĝ, dobry czïowiek zostaje zdradzony, zbyt wielu ludzi umiera, trwa wojna. Te wydarzenia umiejscowione sÈ w zewnÚtrznej warstwie pamiÚci. Trudniej byïo odtworzyÊ ĝycie wewnÚtrzne Millie. d Millie opowiadaïa mi wiele epizodów po kilka razy, czÚsto niemal tymi samymi sïowami, jakby powtarzaïa dobrze znany ibzapamiÚtany tekst. Mogïo siÚ wydawaÊ, ĝe wykrystalizowaïy siÚ one ibutrwaliïy wbjej pamiÚci wbĂciĂle okreĂlonej postaci. Mówienie czÚsto przychodziïo Millie zbtrudem ! zawsze staïo miÚdzy nami pudeïko chusteczek jednorazowych ! ale niezmienna forma opowieĂci wydawaïa siÚ odgrywaÊ wb pewien sposób rolÚ bufora, stanowiïa bowiem ochronÚ, choÊby ibnie caïkowitÈ, przed niewypowiedzianymi uczuciami kryjÈcymi siÚ pod spodem. Millie nie zawsze chciaïa zmierzyÊ siÚ zbtymi uczuciami, ale mnie wïaĂnie one najbardziej intereso- 11 Millie Werber, Eve Keller waïy; musiaïam je poznaÊ, jeĂli chciaïam poznaÊ Millie iboddaÊ sïowami ich istotÚ. UĂwiadomiïam sobie, ĝe dotarcie do zakamarków duszy mojej rozmówczyni bÚdzie wiele wymagaïo od nas obu. Millie potrzebowaïa czasu, aby opowiadaÊ wciÈĝ od nowa te same wydarzenia, nam obu potrzebne byïy uczciwoĂÊ, szczeroĂÊ ib wzajemne zaufanie. Ab przede wszystkim musiaïyĂmy uwierzyÊ, ĝe mimo wszelkich trudnoĂci moĝna kogoĂ naprawdÚ poznaÊ ibzostaÊ przez kogoĂ poznanym. Abdo tego potrzeba miïoĂci. Postanowiïam zrobiÊ krok do tyïu ibpozwoliÊ Millie mówiÊ bez naprowadzania zbmojej strony. Zadawaïam otwarte, szeroko zakrojone pytania ! obczym myĂlaïa tego dnia, czekajÈc na moje przyjĂcie; jakie myĂli jÈ nachodziïy, gdy poprzedniego wieczoru leĝaïa wbïóĝku? Nie chciaïam jej popÚdzaÊ, lecz pozwoliÊ jej umysïowi wÚdrowaÊ, dokÈd zechce. Wbkoñcu zaczÚïam powoli wychwytywaÊ wzory leĝÈce ub podïoĝa skojarzeñ utrwalonych wbpamiÚci Millie, klucze emocjonalne, które ksztaïtujÈ jej doĂwiadczanie rzeczywistoĂci. Wkrótce zaczÚïyĂmy widywaÊ siÚ bardzo czÚsto, czasem aby porozmawiaÊ ob wojnie, czasem po prostu dla przyjemnoĂci. OdkryïyĂmy, ĝe ïÈczy nas przyjaěñ ! ponad osiemdziesiÚcioletniÈ kobietÚ ocalonÈ zbHolokaustu ibdobiegajÈcÈ piÚÊdziesiÈtki mieszkankÚ przedmieĂcia Nowego Jorku. ChodziïyĂmy do Lorda&Taylora, jednego zbulubionych domów towarowych Millie, gdzie oglÈdaïyĂmy najnowsze dostawy, oceniajÈc modne wbsezonie kroje ibkolory. WÚdrowaïyĂmy ramiÚ przy ramieniu przez poszczególne dziaïy ! zbsukniami, odzieĝÈ sportowÈ, dodatkami ! abpotem jechaïyĂmy windÈ do restauracji na drugim piÚtrze ib jadïyĂmy grillowane sandwicze zb warzywami wĂród siwowïosych dam zbtorbami na zakupy. WbJewish Community Center na Manhattanie obejrzaïyĂmy cykl Þlmów zblat czterdziestych ubiegïego wieku obHolokauĂcie; chodziïyĂmy na popoïudniówki na Broadwayu, ab kiedyĂ, wb czasie gwaïtownej burzy Ănieĝnej, dotarïyĂmy na przedstawienie 12 Wprowadzenie Traviaty wbMetropolitan Opera. Nauczyïam Millie wchodziÊ na YouTube, po czym oglÈdaïyĂmy wbjej pokoju klipy zbCarol Burnett ib Lucille Ball Show albo Lily Tomlin grajÈcÈ telefonistkÚ Ernestine. IbprowadziïyĂmy wielogodzinne szczere rozmowy. Obtym, kogo wbĝyciu kochaïyĂmy ibjak kochaïyĂmy. Obpierwszym pocaïunku ibobtym, jak wytrwaÊ wbmaïĝeñstwie przez parÚ dziesiÈtków lat. Obtym, czego pragniemy dla siebie ibdla naszych rodzin; wbco wierzymy ibczego siÚ obawiamy. To, co siÚ zaczÚïo jako cykl oÞcjalnych wywiadów ! "Opowiedz mi obgetcie. Jak tam ĝyliĂcie? Jak zdobywaliĂcie jedzenie?# ! zamieniïo siÚ wbcoĂ caïkiem innego. Millie nazywa mnie teraz siostrÈ, której nigdy nie miaïa. ProtestujÚ. MówiÚ, ĝe jestem obtrzydzieĂci trzy lata mïodsza, ib pytam, dlaczego nie nazywa mnie córkÈ, której nigdy nie miaïa. Millie rozumie, obco mi chodzi, ibĂmieje siÚ. Woli jednak siostrÚ. Nie mam nic przeciwko temu. d Pewnego dnia, blisko rok od naszej pierwszej rozmowy, Millie zaprowadziïa mnie do swojej sypialni. Byïam tam juĝ wczeĂniej, gdy chciaïa przymierzyÊ nowÈ sukienkÚ ibpokazaÊ mi, jak bÚdzie ubrana na zbliĝajÈcej siÚ uroczystoĂci rodzinnej. Tego dnia poprosiïa, bym usiadïa na kanapie naprzeciwko ïóĝka, absama weszïa do garderoby. Szukaïa czegoĂ za ubraniami, abwbkoñcu wynurzyïa siÚ zbteczkÈ peïnÈ starych zdjÚÊ ibpapierów. Odbitki wiÚkszoĂci tych zdjÚÊ widziaïam juĝ wczeĂniej ! caïa Ăciana obszernego pomieszczenia wb suterenie jej domu jest ozdobiona zdjÚciami rodzinnymi; niektóre przedstawiajÈ dzieci ib wnuki Millie, ale wiÚkszoĂÊ to fotograÞe jej rodziny zb Europy ! matki, ojca, brata, ciotki, wuja, dwóch kuzynów. Ciotka Millie odebraïa po wojnie te zdjÚcia od swych paryskich przyjacióï, którym wysïaïa je wblatach trzydziestych. Millie pokazaïa mi jednak parÚ rzeczy, których wczeĂniej nie widziaïam ! zasuszone pïatki biaïej chryzantemy ! pozo- 13 Millie Werber, Eve Keller staïoĂÊ bukietu wrÚczonego jej przez Jacka wb dniu Ălubu; parÚ zïotych obrÈczek, zbktórych jedna przypominaïa sygnet zbwyrytymi na oczku inicjaïami HG; maïe podniszczone zdjÚcie dwojga mïodych ludzi spoglÈdajÈcych wprost wbobiektyw aparatu. ! Mój Heniek ! powiedziaïa. ! To jest mój Heniek. Podaïa mi obrÈczki do obejrzenia, ab potem opowiedziaïa coĂ, obczym nigdy przedtem nie wspominaïa ! jak udaïo jej siÚ uratowaÊ zdjÚcie ibobrÈczki wbczasie wojny, gdzie je przechowywaïa przez nastÚpne dziesiÚciolecia, co robiïa zbnimi wbtajemnicy przez caïe ĝycie, kto obnich wiedziaï, abkto nie znaï sekretu. Sïyszaïam juĝ duĝo obHeñku, ale obtym wszystkim jeszcze nie. Wyraz oczu Millie, gdy odbieraïa ode mnie zdjÚcie, delikatnie gïadzÈc pÚkniÚcia ib zmarszczki na jego powierzchni, uĂwiadomiï mi, ĝe tu kryje siÚ istota opowieĂci Millie, ĝe nie jest to po prostu opowieĂÊ ocalonej obcierpieniu ibstracie, lecz historia gorÈcej mïodzieñczej miïoĂci poĂród koszmaru ! mimo koszmaru ! ibĝe wbpewien sposób miïoĂÊ ta trwa nadal. d OpisujÈc losy Millie, musiaïam zdecydowaÊ, jak ukazaÊ jej charakter. Millie nie mówi duĝo obswych uczuciach ibnie ma skïonnoĂci do introspekcji. Jej angielski jest pïynny, ale wyraěne sÈ wbnim Ălady jidysz. PoczÈtkowo zamierzaïam ograniczyÊ siÚ do przytoczania jej wypowiedzi in extenso, wkrótce zorientowaïam siÚ jednak, ĝe waĝniejsze od wiernego powtórzenia jej sïów jest wydobycie tego, co, jak sÈdziïam, tkwiïo wb gïÚbi jej duszy, nawet jeĂli sama Millie nie umiaïa tego sformuïowaÊ ibwyraziÊ. Opisywaïam wiÚc, kierujÈc siÚ wyczuciem, pragnienia, obawy, nadzieje, sÈdy mïodej kobiety, prawie dziewczynki, jakÈ byïa wówczas Millie, abpotem odczytywaïam jej wszystko, kaĝde sïowo, kaĝde zdanie, kaĝdÈ poprawkÚ. Czasami pisaïam ob sprawach dla niej krÚpujÈcych, musiaïyĂmy wiÚc uzgadniaÊ, co zostawiÊ, abco usunÈÊ. (Millie nie lubi, na przy- 14 Wprowadzenie kïad, mówiÊ obsobie jako obkobiecie ïadnej, podobajÈcej siÚ mÚĝczyznom, choÊ nietrudno dostrzec, jaka byïa ! ibjest ïadna; wbzakïopotanie nadal wprawiajÈ jÈ wspomnienia scen miïosnych zbHeñkiem). Kaĝde zdanie tu napisane jest jednak zbpunktu widzenia Millie prawdziwe, choÊ ona sama uĝyïaby moĝe innych sïów ibokreĂleñ. ! Tak ! mówi Millie. ! To jest prawda; to, co tu napisaïaĂ, jest prawdÈ. JeĂli chodzi obprawdÚ historycznÈ, mogÚ powiedzieÊ, ĝe to, co mogïo zostaÊ sprawdzone, zostaïo sprawdzone. Nazwy zakïadów wb Radomiu, nazwiska nadzorców zb getta, zb fabryki, wbktórej Millie pracowaïa, ibobozu koncentracyjnego; daty powstania iblikwidacji getta, marszów Ămierci. Millie odwiedziïa Auschwitz wb1987 roku ibprzywiozïa stamtÈd kopiÚ dokumentu zb listÈ nazwisk, datami urodzenia ib zawodami wszystkich przybyïych do obozu pewnego letniego dnia 1944 roku. Millie jest tam wymieniona obok swojej ciotki ! obie pochodziïy zbRadomia, Millie wystÚpowaïa jako "uczennica#, ciotka Gittel jako "szwaczka# ! ibma oczywiĂcie numer: A-24542. Caïa reszta zostaïa ukazana tak, jak zapamiÚtaïa Millie. CzÚsto nie byïa pewna kolejnoĂci wydarzeñ ibram czasowych, zwïaszcza jeĂli chodzi o burzliwÈ zimÚ 1943/1944. Nie jest teĝ wbstanie dokïadnie okreĂliÊ, jak dïugo trwaïo jej maïĝeñstwo zbHeñkiem; byÊ moĝe kilka miesiÚcy, ale czasem wydaje siÚ jej, ĝe zaledwie kilka tygodni. Próbowaïam oddaÊ tÚ niepewnoĂÊ wbtekĂcie, nie udajÈc, ĝe po szeĂÊdziesiÚciu piÚciu latach Millie dokïadnie pamiÚta daty poszczególnych wydarzeñ. Ona sama postanowiïa, ĝe bÚdzie mówiïa tak szczerze, jak to moĝliwe, ob swej miïoĂci, ob nieprzemijajÈcej nienawiĂci; obtym, co pamiÚta, abczego juĝ nie moĝe sobie przypomnieÊ; obtym, na co ma wyraěne dowody, abczego tylko siÚ domyĂla. Millie zdaje sobie sprawÚ, ĝe nie zna kulis wydarzeñ; nie wie, dlaczego Niemcy zaproponowali wymianÚ radomskich ¿ydów na obywateli argentyñskich, dlaczego podczas marszu do Tomaszowa Mazowieckiego ci, którzy czuli siÚ zmÚczeni, 15 Millie Werber, Eve Keller mogli wsiÈĂÊ do !furmanki Ămierci"; czy radomianie poprawnie interpretujÈ sekwencjÚ wydarzeñ, które doprowadziïy do Ămierci trzynastu policjantów zb fabryki ib ich rodzin. Millie ma ĂwiadomoĂÊ, ĝe to, co opowiada, odzwierciedla tylko przekonanie jej ibinnych radomian, ĝe taki wïaĂnie byï przebieg wydarzeñ wbfabryce. Niezaleĝnie od ciÚĝaru oskarĝeñ zdaje sobie sprawÚ, ĝe nie moĝe wiedzieÊ zbcaïÈ pewnoĂciÈ, co siÚ wówczas staïo. Millie pozwala sobie czasem na surowe sÈdy, ale bardzo liczy siÚ zbopiniÈ otoczenia. Ubiera siÚ ïadnie, choÊ prosto; czÚsto nosi na przykïad sztucznÈ biĝuteriÚ zamiast prawdziwej zbobawy, aby ludzie nie pomyĂleli, ĝe lubi zbytek albo, co gorsza, pragnie przyciÈgnÈÊ uwagÚ. Pewnego razu zrezygnowaïa, wbrew wïasnym chÚciom, zbwyjazdu do Izraela na wesele, poniewaĝ kilka tygodni wczeĂniej byïa tam zbod dawna planowanÈ wizytÈ. Obawiaïa siÚ, ĝe tak daleka podróĝ dwa razy wbtym samym miesiÈcu zostanie uznana za ekstrawagancjÚ. Gdy stary znajomy zaprosiï jÈ na kolacjÚ # byï to niewinny gest ze strony towarzyskiego czïowieka, którego Millie znaïa ponad póï wieku # odmówiïa zbobawy, ĝe wbjej sytuacji, abbyïa wdowÈ, zjedzenie kolacji zbmÚĝczyznÈ moĝe zostaÊ uznane za niestosowne. To sÈ oczywiĂcie drobnostki. Strach tkwi jednak gïÚboko, poniewaĝ wb czasie wojny naraĝenie siÚ na krytycznÈ ocenÚ mogïo decydowaÊ obĝyciu lub Ămierci. Millie nigdy nie mówiïa swoim synom obpierwszym mÚĝu, przede wszystkim dlatego, ĝe baïa siÚ ich osÈdu. Opowiadaïa naturalnie rodzinie obswoich przeĝyciach, choÊ nie wszystkich, abczasami teĝ mówiïa ob nich mïodzieĝy szkolnej na spotkaniach organizowanych wbsynagogach czy muzeach Holokaustu; pojechaïa nawet do Niemiec na spotkanie wbliceum wbGütersloh, niedaleko miejsca, gdzie pod koniec wojny pracowaïa wbfabryce czy raczej obozie pracy przymusowej. Nigdy jednak nie mówiïa wszystkiego, nie zagïÚbiaïa siÚ teĝ wb szczegóïy; wydarzenia ze swego ĝycia ujawniaïa jedynie fragmentarycznie. 16 Wprowadzenie Wbpewnym stopniu dotyczyïo to nawet Jacka. Przez szeĂÊdziesiÈt lat Millie dzieliïa siÚ zbnim wspomnieniami, on zaĂ, równieĝ boleĂnie doĂwiadczony wb czasie wojny, rozumiaï jÈ doskonale ibnie naciskaï, gdy nie chciaïa powiedzieÊ wiÚcej. Jack wiedziaï, ĝe Millie byïa przez krótki czas ĝonÈ Heñka, który zginÈï, podobnie jak ona wiedziaïa ob pierwszej ĝonie Jacka, Racheli, ibich trzyletniej córeczce Emmie; one równieĝ nie przeĝyïy. Oboje respektowali jednak prawo drugiej strony do milczenia ibnigdy nie dopytywali siÚ obszczegóïy. Millie nie powiedziaïa synom obHeñku zbinnego powodu ! baïa siÚ ich pogardy. Co dzieci pomyĂlaïyby sobie obniej, gdyby siÚ obnim dowiedziaïy? Obtym, jak bardzo byïa zakochana? Ibĝe wbtych strasznych, pozbawionych nadziei czasach znalazïa, choÊ zaledwie na chwilÚ, czuïoĂÊ ibspokój. Baïa siÚ (niesïusznie), ĝe chïopcy uznajÈ to za niewïaĂciwe. Do przerwania milczenia pchnÚïa jÈ jednak ostatecznie innego rodzaju obawa. Co siÚ stanie, jeĂli ona umrze, abjej dzieci nigdy siÚ nie dowiedzÈ, dlaczego milczaïa przez te wszystkie lata? Moĝe bÚdÈ podejrzewaïy, ĝe zrobiïa coĂ zïego? Moĝe pomyĂlÈ, ĝe nie chciaïa mówiÊ, bo miaïa do ukrycia coĂ wstydliwego? Synowie co prawda nigdy nie dali jej powodu do niepokoju, nie musiaïa siÚ martwiÊ, jak jÈ oceniajÈ, boli jÈ jednak, ĝe dzieci ocalonych niesprawiedliwie, jej zdaniem, krytykujÈ wbswych ksiÈĝkach rodziców ibich postÚpowanie. Millie nie chce, ĝeby inni zastanawiali siÚ nad jej ĝyciem, woli opowiedzieÊ obnim sama. Przez szeĂÊdziesiÈt piÚÊ lat utrzymywaïa sekret, teraz chce jednak, aby wiedziano, ĝe ten sekret jest jej drogi ibĝe nie ma wbnim nic, czego musiaïaby siÚ wstydziÊ. Ani wtedy, ani dziĂ.