I niedziela Adwentu

Transkrypt

I niedziela Adwentu
ADWENT
I NIEDZIELA ADWENTU
I czytanie: Jr 33,14-16
Potomek Dawida będzie wymierzał sprawiedliwość
W pierwszym czytaniu widzimy wyraźne akcenty zbawczo-mesjańskie.
Na horyzoncie ludzkich dziejów pojawi się „potomek sprawiedliwy”, który
wyrośnie z „odrośli sprawiedliwości”. „Potomstwo sprawiedliwe” to nic
innego, jak „odrośl sprawiedliwości”. Ów „potomek sprawiedliwy” wymierzy prawo i sprawiedliwość. Juda dostąpi zbawienia.
Łatwo można wyobrazić sobie złamane drzewo, jego pień u szczytu
rozdarty na dwie części. Tym rozdarciem jakby krzyczy w niebo. Pomiędzy dwoma sterczącymi kikutami widać wypalone miejsce. Pośrodku tego
rozdarcia z dna czarnej spalenizny wyrasta piękna zielona gałązka, silnie
kontrastująca pośród kikutów i spalenizny. Jak wówczas Izrael, tak również dzisiaj wewnętrznie i zewnętrznie rozdarty jest każdy człowiek. Woła
i krzyczy o ratunek.
Odrośl jest znakiem życia, przyszłości, zmian i nadziei. Kiedy człowiek
wewnętrznie jest rozdarty, zniszczony, wypalony („syndrom wypalenia”),
ale słyszy Dobrą Nowinę pochodzącą od Kogoś, Kto ma moc zbawczą –
jak czytamy „W owych dniach Juda dostąpi zbawienia”, odzyskuje nadzieję. Choć w pierwszej kolejności ta zapowiedź dotyczy „domu izraelskiego
i judzkiego”, czyli Izraelitów będących w niewoli babilońskiej (niewola babilońska trwała od 587-539; prorok Jeremiasz działał w latach 625-586,
czyli około 40 lat), to przecież już w tych słowach wyczuwamy Kogoś, Kto
przyniósł prawo nowego życia zdolne zmieniać wszystkie ludzkie serca,
kondycję ludzkiego życia – to Jezus Chrystus. On przynosi, daje życie opar-
6
ADWENT
te na sprawiedliwości, czyli życie uzdalniające człowieka do przyjmowania
postawy, która podoba się Bogu. To jest prawdziwa, nowa sprawiedliwość,
której człowiek sam z siebie nie jest w stanie wygenerować. Człowiek może
doświadczać tego, że naprawę „Pan jest naszą sprawiedliwością”.
Jerozolima w czasach Jeremiasza doznaje spustoszenia i opuszczenia,
ale Bóg ją dźwignie i wówczas Izraelici będą mogli się przekonać, że to
„Pan jest sprawiedliwością”. Sprawiedliwość Boga polega na tym, że On
nigdy nie rezygnuje z człowieka, nawet wtedy gdy człowiek odwraca się do
Niego plecami, szuka zabezpieczenia swojego życia poza Bogiem, a przez
to jest rozdarty i cierpi.
II czytanie: 1 Tes 3,12–4,2
Utwierdzenie w świętości na przyjście Chrystusa
To śliczny tekst, zawierający modlitwę św. Pawła. Najpierw prosi on Boga
o łaskę odpowiednich okoliczności do nawiedzenia Tesaloniczan. Całkowicie zdaje się na Pana – Prawdziwego Reżysera historii. Wie, że bez pomocy
Jezusa może być różnie, wyraźnie bowiem doświadcza (o czym nadmienia,
i to kilka razy) niesprzyjającej jego misji strategii działania szatana.
W modlitwie prosi o spotęgowanie wzajemnie miłości dla Tesaloniczan.
To wskazówka, aby modlić się o wzajemną miłość, kiedy relacje osobowe
są nadszarpnięte, rodzi się niezrozumienie i toksyczna atmosfera.
Prosi także o świętość dla nich, czyli o odmianę (gr. hieros – święty).
W starożytności świętym nazywano takie miejsce, osobę czy przedmiot,
które były wyłączone z powszechnego zwykłego użytku. Apostoł Paweł
przypomina gminie Tesaloniczan, aby nie obawiali się być „innymi”, to
znaczy ludźmi, którzy na mocy natury nowego człowieka obdarzonego
przez Chrystusa mają swoją wyraźną tożsamość, czyli inny sposób myślenia i wartościowania niż wszyscy ci, którzy nie poznali Chrystusa. Święty
Paweł prosi ich, aby nie bali się tej różnicy, która z pewnością ściąga na nich
ciężary niezrozumienia ze strony otaczającego środowiska, które reaguje
według własnej filozofii i panujących tam trendów filozoficznych (mówiąc
dzisiejszym językiem – według „poprawności politycznej”). Jakby chciał
powiedzieć: Odwagi! Bo na ten paradoks „inności”, bycia innym nie ma
rady, kiedy się chce być wiernym Chrystusowi. To ich wyróżnia i jest znakiem dla innych.
Zatem być świętym, czyli innym, nie oznacza jakiś separatystyczno-izolacyjnych tendencji, ale znaczy być przejrzystym (transparentnym) w zachowaniu własnej tożsamości prawdziwego ucznia Jezusa.
I Niedziela Adwentu
Ewangelia: Łk 21,25-28.34-36
Oczekiwanie powtórnego przyjścia Chrystusa
Pan Jezus przepowiada nieuchronny koniec świata i związany z tym
sąd ostateczny. Stąd wezwanie do czujności. Te słowa Ewangelista Łukasz umieścił bezpośrednio przed opisem męki Jezusa, aby w ten sposób
podkreślić charakter tych słów jako ostatnie ostrzeżenie. Powtórnemu
przyjściu Jezusa towarzyszyć będą pewne kosmiczne znaki, widoczne dla
każdego człowieka. Te znaki będą budziły przerażenie. Ale dla wiernych
uczniów Jezusa nie będzie to powód do beznadziejnie dramatycznych reakcji, Chrystus bowiem przychodzi z nagrodą dla tych, którzy byli Mu
wierni do końca swojego życia.
Można zauważyć, że Ewangelista Łukasz oddzielił opis powtórnego
przyjścia Jezusa od opisu zdobycia i zburzenia Jerozolimy w roku 70. Od
tego czasu aż do VII wieku Żydzi nie mieli prawa wstępu do Jerozolimy.
Dla nich był to naprawdę „koniec świata” – tak sami uważali, zważywszy
na to, czym była dla nich Jerozolima ze Świątynią Jerozolimską. Ewangelista Łukasz, wykorzystując ten fakt, pragnie ukierunkować refleksje na
czasy ostateczne: przyjdzie kiedyś taki ostatni czas – czas końca świata,
który będzie czymś niewyobrażalnie większym niż zburzenie Jerozolimy,
skończy się bowiem ziemski wymiar życia. Zatem zniszczenie Jerozolimy
jest symbolem i znakiem końca świata.
Koniec historii wiąże się ze zburzeniem porządku wszystkiego, co do
tej pory było pewne i niezachwiane („moce niebios zostaną wstrząśnięte).
W starożytności bardzo mocno był rozwinięty kult potęg kosmicznych:
kult słońca, księżyca, gwiazd, kult różnych bytów duchowych mających
władzę nad kosmosem. Tajemne siły kosmiczne traktowano jako bóstwo.
To wszystko generowało kult bałwochwalczy. Każda forma takiego kultu
była zawsze wiązaniem swojej nadziei z kosmosem. Dlatego Jezus wypowiada słowa: „Moce niebios zostaną wstrząśnięte”. Dla współczesnego
człowieka takim oparciem jest pieniądz, prestiż, kariera, układy i wiele jeszcze innych idoli, z którym wiąże on swoją nadzieję. A przecież to
wszystko naznaczone jest kruchością.
Zachwianie tych symboli, wszelkiej stabilności i porządku (księżyc,
słońce, gwiazdy) oznacza, że jest Ktoś, Kto ma władzę nad wszystkim i że
ta otaczająca rzeczywistość nie będzie trwała zawsze. Dlatego człowiek nie
może opierać się na tej rzeczywistości, ubóstwiając ją i absolutyzując. Tak
rzeczywistość, która zostanie „wstrząśnięta”, dla rozsądnego człowieka nie
może stanowić niepodważalnego punktu odniesienia.
7
8
ADWENT
Znakiem jest także bezradność człowieka. Bezradność często jest związana ze strachem. To znak, który przyzywa Boga mającego władzę nie tylko nad kosmosem, ale przede wszystkim nad człowiekiem.
Kolejne słowa zachęcają do czujności: „uważajcie, aby wasze serca nie
były ociężałe” przesuwają akcent z Paruzji na eschatologię indywidualną,
to znaczy że godzina śmierci dla poszczególnego człowieka jest paruzją.
Człowiek podczas swojego ziemskiego życia spotyka się z Jezusem już tu
i teraz, ponieważ Chrystus jako wywyższony Pan (Kyrios) siedzi po prawicy Ojca, wstawia się za nami i przygotowuje nam miejsce w niebie: „Niech
się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga i we Mnie wierzcie. W domu
Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję
wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli
tam, gdzie Ja jestem” (J 14,1-3).
„Nabierzcie ducha i podnieście głowy…”. Obrazy pijaństwa i obżarstwa
oraz trosk życiowych są oznakami egzystencji aktywnej, pełnej uciech. Ale
tego typu aktywizm życiowy zaćmiewa umysł i zamyka człowieka w więzieniu własnego egocentryzmu. Człowiek może absolutnie skupić się na
tym, co dla niego przyjemne: jedzeniu i piciu ponad miarę; może także
całkowicie skoncentrować się na różnych problemach, czyli troskach doczesnych. Jezus jakby chciał powiedzieć: żyjąc w sferze materialnej, jedząc
i pijąc, a także przeżywając różne kłopoty niesione przez życie, można to
łączyć z Bogiem, to znaczy żyć, wielbiąc Boga za wszystko. Zatem umiarkowanym jedzeniem i piciem, a także swoimi kłopotami można wielbić
Boga. Można przecież wszystko przeżywać z Jezusem.
Nie zapominajmy, że nadmiar tego, co w siebie przyjmujemy, nieopanowane wchłanianie tego, co przyjemne, niszczy człowieka. Nie tylko bałagan
moralny czy też jakieś nieumiarkowanie (obżarstwo i pijaństwo), ale samo
życie licznymi niepotrzebnymi „troskami”, które rozpraszają i odwracają
naszą uwagę od tego, co jest najistotniejsze. Nawet życie uczciwe, ale pełne
roztargnienia i pogoni za różnymi sprawami może okazać się na końcu
puste. Ociężałe serce staje się otępiałe, nieczułe i łatwo daje się zablokować
pozorom. Wiecznie nienasycone i ciągle szukające czegoś nowego, w końcu bardzo zmęczone życiem. Pamiętajmy, że w antropologii biblijnej serce
jest epicentrum osoby, to sfera myśli, woli i podejmowania decyzji.
„Podnieść głowę” – to odwrócić się od dotychczasowego sposobu myślenia, zamykającego człowieka we własnej wizji zbawienia siebie i uczynienia
sobie lepszym. „Podnieść głowę” – to zwrócić się ku Bogu. Popatrz w górę
– „W górę serca”, bo skuteczna pomoc zawsze przychodzi z góry, od Boga.
„Podnieść głowę” – to uwzględniać nie tylko własne rozwiązania, plany.
II Niedziela Adwentu
Człowiek może zamknąć swoje życie niby w potrzasku, z którego nie
chce, albo nie potrafi się wydostać. Życie w takim stanie to życie w pewnej
ślepocie, a także i w pewnej rozpaczy, bo nie widzi się wyjścia.
Pan Jezus daje bardzo ważną wskazówkę: modlitwa i czujność są pewną pedagogią w zdobyciu niezbędnej przejrzystości tak bardzo ważnej wobec wielu złudnych uroków. Zatem właśnie modlitwa i czujność uczą człowieka właściwej drogi. Jezus wskazuje, co należy czynić, „aby uniknąć
tego wszystkiego”. Unikać, aby stanąć przed Synem Człowieczym, stanąć
z podniesioną głową i rozradowanym obliczem, a nie uciekać! Czuwanie
i modlitwa ma moc oderwać naszą uwagę i naszą wrażliwość od małych
ludzkich utrapień, od różnych profilaktycznych lęków i niepokojów, porażek i kompleksów, aby móc spotkać się w i z Jezusem. Czuwać – to wiedzieć, jakie są granice, których nie wolno mi przekraczać dla własnego dobra. Czuwanie zawiera w sobie także zdolność rozeznawania, pod jakim
pozorem dobra ukrył się demon zła w moim życiu. To uchwycenie bardzo
ważnego mechanizmu: kto ma wpływ na moje serce, a w rzeczywistości
kto mnie prowadzi. Dlatego czuwanie jest także walką duchową. Przez
modlitwę człowiek rozpoznaje działanie Ducha Świętego oraz strategię
demona.
„Uważajcie na siebie” – to znaczy spójrzcie z prawdziwą troską na siebie,
w swoje serce, zadbajcie o pokój swojego ducha. Spójrz, czym twoje serce
jest zajęte, czym obciążone, zniewolone, dlaczego jest takie ociężałe?
II NIEDZIELA ADWENTU
I czytanie: Ba 5,1-9
W drodze do nowego Jeruzalem
Mamy tu do czynienia z mocną personifikacją Jerozolimy. Zbawienie
Jerozolimy polega na interwencji Boga, obejmującej jednocześnie wyzwolenie spod obecnej przemocy – niewoli babilońskiej oraz wewnętrzne odnowienie człowieka. Po zburzeniu Jerozolimy (586 rok) Izraelici w smutku,
przygnębieniu i ze łzami wyruszyli na pustynną drogą w kierunku Babilonu. „Pieszo pędzeni przez wroga” – zatem wyszli w upokorzeniu i w beznadziei. Ale po 60 latach przychodzi dzień wyzwolenia i możliwość powrotu z niewoli babilońskiej. Drogę, którą Izraelici przemierzali we łzach
i w przygnębieniu, teraz ponownie przemierzają ze śpiewem radości na
9