Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie

Transkrypt

Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie
Róża Luksemburg
Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie w 1898 r.
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2007
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie w 1898 r. (1898 rok)
Niniejsze przemówienie wygłosiła Róża Luksemburg na zjeździe partyjnym Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) w Stuttgarcie, który odbył się w dniach 3­8 października 1898 roku.
Podstawa niniejszego wydania: Róża Luksemburg, „Wybór pism”, tom 1, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1959.
– 2 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie w 1898 r. (1898 rok)
I
Przemówienia Heinego i innych dowiodły, że w partii naszej uległ zaciemnieniu niezwykle ważny punkt, a mianowicie zrozumienie z w i ą z k u z a c h o d z ą c e g o m i ę d z y n a s z y m c e l e m o s t a t e c z n y m a c o d z i e n n ą w a l k ą . Mówią oni: Słowa o celu ostatecznym są w naszym programie bardzo ładne i niewątpliwie nie należy o nich zapominać, ale nie mają one bezpośredniego związku z naszą praktyczną walką. Może znajdą się nawet towarzysze, którzy uważają, że spekulacje na temat celu ostatecznego to właściwie rozważania czysto akademickie. Ja twierdzę natomiast, że dla nas jako partii rewolucyjnej, partii proletariackiej, nie ma bardziej praktycznej kwestii niż zagadnienie celu ostatecznego. Bo zważcie: Na czym polega właściwie socjalistyczny charakter naszego ruchu? Właściwa walka praktyczna dzieli się na trzy punkty: walkę związków zawodowych, walkę o reformy socjalne i walkę o demokratyzację państwa kapitalistycznego. Czy te trzy formy naszej walki są już właśnie socjalizmem? Bynajmniej. Weźmy najpierw ruch związkowy! Spójrzcie na Anglię. Tam ruch ten nie tylko nie jest socjalistyczny, lecz po części stanowi przeszkodę dla socjalizmu. Za reformami socjalnymi opowiadają się także katheder­socjaliści, narodowo­socjalni1 i inni im podobni. Co się zaś tyczy zagadnienia demokratyzacji, to jest ona czymś specyficznie burżuazyjnym. Hasło demokracji burżuazja wypisała na swych sztandarach jeszcze przed nami. Co zatem w naszej codziennej walce stanowi o tym, że jesteśmy partią socjalistyczną? Stanowi o tym wyłącznie stosunek tych trzech form walki praktycznej do celu ostatecznego. Właśnie tylko cel ostateczny stanowi o duchu i treści naszej socjalistycznej walki, tylko on nadaje tej walce charakter walki klasowej. Przez c e l o s t a t e c z n y powinniśmy przy tym rozumieć nie – jak powiedział Heine – takie lub inne wyobrażenie o państwie przyszłości, lecz t o , c o m u s i p o p r z e d z a ć s p o ł e c z e ń s t w o p r z y s z ł o ś c i , m i a n o w i c i e z d o b y c i e w ł a d z y p o l i t y c z n e j . Tak zrozumiane nasze zadanie pozostaje w ścisłym związku z naszym poglądem na społeczeństwo kapitalistyczne, z niewzruszoną podstawą naszego poglądu, że społeczeństwo kapitalistyczne jest uwikłane w nierozwiązalne sprzeczności, że sprzeczności te muszą w efekcie końcowym wywołać eksplozję, krach, w którym my odegramy rolę syndyków masy upadłości, mających zlikwidować zbankrutowane społeczeństwo. Kto jednak stoi na stanowisku, że interesy proletariatu możemy w pełni urzeczywistnić [tylko w drodze rewolucji]2, ten nie może głosić takich poglądów, jakie wypowiedział ostatnio Heine, że możemy pójść na ustępstwa także w dziedzinie militaryzmu. A dalej, wypowiedź Konrada Schmidta w centralnym organie na temat większości socjalistycznej w parlamencie burżuazyjnym, a zwłaszcza wypowiedzi w stylu Bernsteina, że jeśli nawet zdobędziemy władzę, to i tak nie będziemy mogli obejść się bez kapitalizmu. Gdy to czytałam, pomyślałam sobie: co za szczęście, że w 1871 r. socjalistyczni robotnicy Francji nie byli tacy mądrzy, gdyż wtedy byliby powiedzieli: Dzieci, połóżmy się spać, nasza godzina jeszcze nie wybiła, produkcja nie jest jeszcze tak dalece skoncentrowana, byśmy mogli utrzymać się u władzy. Ale wówczas zamiast wspaniałego obrazu bohaterskiej walki Partia National­Soziale została zorganizowana w 1896 roku. Propagowała ona wśród robotników hasła imperialistycznej polityki Niemiec i monarchizmu. Partia ta nie zyskała nigdy wielu zwolenników wśród klasy robotniczej i została rozwiązana w 1903 roku. – Red.
2
Uzupełnione przez wydawcą, gdyż protokół był w tym miejscu widocznie niedokładny. – Red.
1
– 3 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie w 1898 r. (1898 rok)
bylibyśmy świadkami zupełnie innego widowiska, wówczas robotnicy nie byliby bohaterami, lecz po prostu gromadą bab. Jestem zdania, że rozważania, czy gdy dojdziemy do władzy, będziemy mogli uspołecznić produkcję, czy produkcja już dostatecznie do tego dojrzała – że rozważania t a k i e są czysto akademickie. Dla nas nie może ulegać nigdy najmniejszej wątpliwości, że powinniśmy dążyć do zdobycia władzy politycznej. Partia socjalistyczna powinna zawsze panować nad sytuacją, nie wolno jej nigdy cofać się przed swymi zadaniami. Dlatego też nasze poglądy na istotę naszego celu ostatecznego muszą być całkowicie jasne. Urzeczywistnimy go na przekór wszelkim burzom i wichrom!
*
Na to przemówienie odpowiedział Georg von Vollmar w sposób następujący:
Panna Luksemburg przywdziała togę marksizmu, wskutek czego sprawia wrażenie naukowości. Ale wnikliwy obserwator musi niebawem dostrzec, że jej wnioski są w znacznej części fałszywe. Tak więc mówi się nam na przykład, że ustawodawstwo o ochronie pracy wprowadzono tylko dlatego, iż leży to w interesie samego kapitalizmu. Ja wszelako przypominam sobie, że człowiek o niezupełnie nieznanym nazwisku Marks datował w swoim czasie odrodzenie angielskiej klasy robotniczej od ogłoszenia ustaw fabrycznych. Następnie mówi się nam, że trade­uniony są reakcyjne i wrogie socjalizmowi. I tu znowu nie kto inny jak właśnie Marks nazwał angielskie związki zawodowe czołowymi organizacjami bojowymi europejskiego proletariatu. I jest jeszcze pytanie, gdzie praktycznie więcej osiągnięto dla poprawy losu klasy robotniczej i gdzie rzeczywiście więcej uczyniono w kierunku demokratyzacji i socjalizacji – w Anglii czy u nas. A wreszcie panna Luksemburg chciała obudzić sumienie rewolucyjne, mówiąc: „Gdyby robotnicy francuscy byli w 1871 r. tak mądrzy i tak rozważni jak my dzisiaj, prawdopodobnie nie rozpoczęliby walki, lecz «położyliby się spokojnie spać»”. Jeśli chodzi o wydarzenia historyczne, to wprawdzie nie warto po czasie wymądrzać się, „co by było, gdyby”, gdyż wydarzenia te zachodzą przeważnie żywiołowo. A l e r o b o t n i c y f r a n c u s c y n i e b y l i b y s i ę c h y b a g o r z e j p r z y s ł u ż y l i s w e j s p r a w i e , g d y b y s i ę w t e d y „ p o ł o ż y l i s p a ć ” . W k a ż d y m b ą d ź r a z i e p e w n e j e s t , ż e p o g l ą d , j a k o b y K o m u n a b y ł a p o p r o s t u c z y m ś s o c j a l d e m o k r a t y c z n y m , j e s t c a ł k o w i c i e a h i s t o r y c z n y . Pozostaje to wszakże w ścisłym związku z całokształtem poglądów panny Luksemburg, gdyż wydaje się, że stoi ona na stanowisku, jakoby akty przemocy musiały zawsze mieć charakter socjalistyczny. Inaczej chyba nie można zrozumieć jej wypowiedzi, że żyjemy obecnie w okresie, w którym w każdej chwili może nastąpić coś nieoczekiwanego i kiedy socjaldemokracja może nagle dojść do władzy, wobec czego musi być przygotowana, by ją sprawować. Nie jest to jednak teoria socjaldemokracji niemieckiej, lecz stanowisko b l a n k i z m u , który uroił sobie, że można zdobyć władzę w drodze zamachu w dowolnym czasie, bez względu na rozwój ekonomiczny i polityczny i ponad głową ludu. Jeżeli w socjaldemokracji niemieckiej ktoś kiedyś stał na podobnym stanowisku, to na szczęście okres ten mamy już dawno za sobą. A w rozwoju swoim powinniśmy kroczyć naprzód, a nie cofać się. W przeciwieństwie do panny Luksemburg mówię: socjaldemokracji niemieckiej nie mogłoby przytrafić się gorsze nieszczęście niż to, że znaleźlibyśmy się przedwcześnie w sytuacji, w której musielibyśmy przejąć władzę polityczną, gdyż wtedy bylibyśmy niezdolni do jej należytego sprawowania i utrzymania w swych rękach. Chcemy zdobyć władzę nie za pomocą sztucznych środków, lecz przez wewnętrzną konieczność, która jedynie może zapewnić trwałość i pewny sukces – a więc wtedy, gdy będą istniały po temu przede wszystkim warunki ekonomiczne...
– 4 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie w 1898 r. (1898 rok)
II
Vollmar uczynił mi gorzki zarzut, że ja, młody rekrut naszego ruchu, chcę pouczać starych weteranów. Tak nie jest. Byłoby to zresztą zbyteczne, gdyż jestem głęboko przekonana, że weterani stoją na tym samym stanowisku, co ja. Nie chodzi tu w ogóle o to, by kogokolwiek pouczać, lecz o to, by sprecyzować jasno i niedwuznacznie pewną określoną taktykę. O tym, że muszę dopiero zdobyć sobie ostrogi w ruchu niemieckim, wiem. Chcę to jednak uczynić na lewym skrzydle, gdzie się z wrogiem walczy, a nie na prawym, gdzie się chce z nim zawierać kompromisy. Ale jeśli Vollmar wytacza przeciw moim rzeczowym wywodom argument: Ty żółtodziobie, mógłbym być twoim dziadkiem – jest to dla mnie dowodem, że krucho jest z jego rzeczowymi argumentami. I rzeczywiście, w przemówieniu swoim wypowiedział on cały szereg opinii, które w ustach weterana ruchu brzmią co najmniej dziwnie. Jego druzgocącej cytacie z Marksa o ochronie pracy przeciwstawiam inną wypowiedź Marksa, że wprowadzenie ustawodawstwa o ochronie pracy w Anglii oznaczało po prostu ratunek dla samego społeczeństwa burżuazyjnego. W dalszym ciągu swego przemówienia Vollmar stwierdził, że fałszywy jest pogląd, jakoby ruchu związkowego nie należało uważać za ruch socjalistyczny, i powołał się przy tym na trade­uniony. Czy Vollmar rzeczywiście nic nie słyszał o różnicy między starym a nowym trade­
unionizmem? Czy rzeczywiście nie wie, że starzy trade­unioniści stoją na stanowisku na wskroś burżuazyjnym? Czy nie wie, że nie kto inny jak właśnie Engels wyraził nadzieję, że teraz ruch socjalistyczny w Anglii nabierze rozmachu, gdyż Anglia straciła przewagę na rynku światowym, i że w związku z tym ruch trade­unionistyczny musi wejść na nowe tory?
Vollmar wywołał dla postrachu widmo b l a n k i z m u . Czy nie zna on różnicy między blankizmem a socjaldemokracją? Czy nie wie, że według blankistów władzę polityczną ma zdobyć garstka emisariuszy w imieniu klasy robotniczej, podczas gdy według socjaldemokracji władzę tę ma zdobyć sama klasa robotnicza? Jest to różnica, o której nie wolno zapominać, jeżeli się jest weteranem ruchu socjaldemokratycznego. Po trzecie, Vollmar postawił mi zarzut, że jestem entuzjastyczną zwolenniczką gwałtownych środków. Ani w moim przemówieniu, ani w artykułach przeciw Bernsteinowi drukowanych w „Leipziger Volkszeitung” nie dałam do tego najmniejszego powodu. Stoję na stanowisku wręcz przeciwnym i mówię, że jedynym gwałtownym środkiem, który doprowadzi nas do zwycięstwa, jest socjalistyczne uświadamianie klasy robotniczej w codziennej walce.
Wywodów moich nie można było lepiej pochwalić niż twierdząc, że są one same przez się zrozumiałe. Dla socjaldemokraty musi to oczywiście być samo przez się zrozumiałe, ale nie jest to samo przez się zrozumiałe dla wszystkich uczestników tego zjazdu, na przykład dla tow. Heinego z jego p o l i t y k ą k o m p e n s a c j i . Jak można tę politykę pogodzić ze zdobyciem władzy politycznej? Na czym może polegać polityka kompensacji? My żądamy wzmocnienia praw ludu, swobód demokratycznych. Państwo kapitalistyczne żąda wzmocnienia swoich środków władzy oraz armat. Zakładając najkorzystniejszy wypadek, a mianowicie, że transakcja ta zostanie przez obydwie strony uczciwie zawarta i dotrzymana, to to, co my otrzymujemy, pozostaje tylko na papierze. Już Börne powiedział: „Nie radzę nikomu dokonywać zapisu hipotecznego na konstytucji niemieckiej, gdyż wszystkie konstytucje niemieckie należą do ruchomości”. Jeżeli swobody konstytucyjne mają posiadać – 5 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie w 1898 r. (1898 rok)
wartość, muszą być zdobyte w walce, a nie uzyskane w drodze umowy. To wszakże, co świat kapitalistyczny otrzymałby od nas w zamian, jest czymś bardzo konkretnym i brutalnym. Armaty, żołnierze, których uchwalamy, zmieniają obiektywny materialny układ sił na naszą niekorzyść. Nie kto inny jak właśnie Lassalle powiedział: „Prawdziwa konstytucja jakiegoś kraju polega nie na konstytucji pisanej, lecz na rzeczywistym układzie sił”. Wynikiem polityki kompensacji jest więc zawsze to, że na naszą korzyść zmieniamy układ sił jedynie na papierze, na korzyść zaś naszych przeciwników zmieniamy go w obiektywnej rzeczywistości, że w gruncie rzeczy osłabiamy nasze stanowisko, wzmacniamy zaś stanowisko naszych przeciwników. Pytam więc, czy można twierdzić, że człowiek, który coś takiego proponuje, dąży poważnie do zdobycia władzy politycznej? Sądzę, że oburzenie, z jakim towarzysz Fendrich podkreślił oczywistość tego dążenia, było mylnie skierowane pod moim adresem. Zwracało się ono w gruncie rzeczy przeciwko Heinemu. Było ono jedynie wyrazem ostrego przeciwieństwa, które zarysowało się między Heinem a proletariackim sumieniem naszej partii, gdy Heine ośmielił się mówić o polityce koncesji na rzecz państwa kapitalistycznego.
A teraz w sprawie wypowiedzi Konrada Schmidta, że a n a r c h i ę p a n o w a n i a k a p i t a l i s t y c z n e g o można by usunąć poprzez walki ekonomiczne i tym podobne. Jeżeli cośkolwiek dało powód do umieszczenia w programie punktu o konieczności zdobycia władzy politycznej, to przede wszystkim przekonanie, że na gruncie społeczeństwa kapitalistycznego nie ma nadziei na usunięcie anarchii kapitalistycznej. Z każdym dniem rośnie coraz bardziej anarchia, straszliwe cierpienia klasy robotniczej, niepewność egzystencji, wyzysk, przepaść między biednym a bogatym. Czy o kimś, kto chce doprowadzić do rozwiązania tych sprzeczności środkami kapitalistycznymi, można twierdzić, że uważa za konieczne zdobycie władzy politycznej przez klasę robotniczą? A więc także w tym wypadku oburzenie Fendricha i Vollmara zwraca się nie przeciwko mnie, lecz przeciw Konradowi Schmidtowi. Wreszcie znana wypowiedź w „Neue Zeit”: „Cel ostateczny, czymkolwiek by był, jest dla mnie niczym, ruch jest dla mnie wszystkim!”3 Ten, który to mówi, także nie stoi na stanowisku konieczności zdobycia władzy politycznej.
Widzicie więc, że niektórzy towarzysze nie stoją na stanowisku celu ostatecznego naszego ruchu. Dlatego konieczne jest, by dać temu jasny i niedwuznaczny wyraz; a konieczne to jest właśnie teraz. Ciosy reakcji sypią się na nas jak grad. Na ostatnią mowę cesarza musimy dać odpowiedź. Krótko i jasno musimy powiedzieć, jak ongi stary Kato: „Zresztą jestem zdania, że to państwo musi zostać zniszczone!” Zdobycie władzy politycznej pozostaje celem ostatecznym, a cel ostateczny pozostaje duszą walki. Klasa robotnicza nie powinna stanąć na dekadenckim stanowisku filozofa: „Cel ostateczny jest dla mnie niczym, ruch – wszystkim!” Nie, przeciwnie: Ruch jako taki, bez powiązania z celem ostatecznym, ruch jako cel sam w sobie jest dla mnie niczym, c e l o s t a t e c z n y j e s t d l a n a s w s z y s t k i m !
Chodzi o sformułowanie Bernsteina w jego książce „Zasady socjalizmu i zadania socjalnej demokracji”, Lwów 1901, str. 289. – Red.
3
– 6 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl

Podobne dokumenty