Rodzina katolicka - Najlepsza przyjaciółka

Transkrypt

Rodzina katolicka - Najlepsza przyjaciółka
Rodzina katolicka - Najlepsza przyjaciółka
piątek, 04 września 2009 14:38
Od rozpoczęcia roku szkolnego minęło zaledwie kilka dni. Dla Zosi zaczął się nowy rozdział
życia. Już nie tak beztroski, kiedy mogła zostać w domu i razem z mamą zajmować się różnymi
ciekawymi rzeczami w kuchni, w ogrodzie. Zawsze uczyła się czegoś nowego, interesującego.
Ich wspólne zabawy i oczekiwanie, aż tatuś wróci z pracy, a rodzeństwo ze szkoły, nigdy się nie
dłużyły. Teraz trzeba chodzić do szkoły. Jaka szkoda, właśnie teraz, gdy mamusi potrzebna byłaby pomoc, zwłaszcza że niedługo ma
się urodzić braciszek albo siostrzyczka. Tyle ciekawych wydarzeń umknie uwadze. Nie będzie
mogła tak często obserwować, jak mały dzidziuś odciska na brzuchu mamy rączkę jakby do
przywitania. Nic to, trzeba to wszystko zostawić, obowiązki wzywają - zadecydowała Zosia.
Szkoła to nie to samo, co dom. Koleżanki nie są takie fajne jak Ania. W zasadzie moja siostra to
najlepsza przyjaciółka pod słońcem - odkryła. Zawsze można na nią liczyć, nawet wtedy, gdy
coś nie wyszło i może niekoniecznie trzeba było o tym od razu oznajmiać rodzicom, gdy miało
się ochotę pobawić albo porozmawiać jak "kobieta" z "kobietą" przed
zaśnięciem, gdy myśli kłębią się w głowie po burzliwym dniu. Koleżanki w szkole wydają się jakieś inne, bardziej dziecinne. Trudno z nimi nawiązać rozmowę
tak jak z siostrą - dywagowała w myślach Zosia. Zajęcia na lekcjach też były trochę nudne. Gdy
uczyła się czytać, mama zawsze wybierała jakieś ciekawe książki. A te w szkole były jakby bez
treści. Co tu robić, jak stawić temu wszystkiemu czoła, zaczyna się nowe, jakieś nieciekawe
życie - martwiła się dziewczynka. I chociaż nie narzekała, nie chcąc sprawić nikomu przykrości,
to jednak jej brak entuzjazmu dał się szybko zauważyć. Mama przy śniadaniu obserwowała
niezadowoloną minę córki. Też odczuwała w domu jej brak; razem raźniej było wykonywać
codzienne zajęcia. Serce bolało ją na myśl, że Zosia tak dotkliwie odczuwa pójście do szkoły.
Któregoś dnia na pożegnanie mocno przytuliła córeczkę i powiedziała:
- Pamiętaj, kochanie, że idzie z tobą twój Anioł Stróż, on pomaga rozwiązać nawet
najtrudniejsze sprawy.
Zosia uśmiechnęła się na te słowa, rzeczywiście zapomniała, że jest ktoś, kto może jej pomóc.
Idąc do szkoły, zastanawiała się, o co poprosić swojego Anioła, do czego by go tu
zaangażować, by ta szkoła nie była taka straszna. Powierzyła mu zatem wszystkie trudne
sytuacje, z którymi będzie się stykać. Na buzi dziewczynki pojawił się uśmiech. Do szkoły
weszła już spokojniejsza.
Na lekcji plastyki pani zaproponowała dzieciom wykonanie kukiełek do teatrzyku.
1/4
Rodzina katolicka - Najlepsza przyjaciółka
piątek, 04 września 2009 14:38
- Ale super, dzięki, mój Aniele - szepnęła po cichutku Zosia, pewna, że to Anioł Stróż sprawił, że
wreszcie robią coś ciekawego. Dalsze lekcje też były dość ciekawe.
Gdy wróciła do domu, od razu dało się zauważyć dobry nastrój dziewczynki, jaki miewała
wcześniej. Ania i Paweł też już byli w domu. Zosia zadowolona opowiadała, jakie to ciekawe
kukiełki wykonują na lekcji plastyki.
- A do jakiego teatrzyku? - zaciekawiła się Ania.
- Tego jeszcze nie wiadomo - odpowiedziała dziewczynka.
- Zaproponuję naszej pani z kółka polonistycznego, byśmy napisali sztukę do waszego
przedstawienia. Już wiem, o kim będzie to przedstawienie - zawołała Ania.
- Tak, o kim? - spytała Zosia.
- O Anielce Budównej - pewnej dziewczynce z Krakowa. Właśnie przeczytałam jej pamiętniki.
Są świetne. Wiesz, Zosiu, sztuka o niej może być nawet zabawna. W szkole z koleżankami
robiła takie żarty, że głowa mała. Chcesz, to wieczorem poczytamy o niej, na pewno cię
zaciekawi jej życie - zaproponowała Ania.
Wieczorem starym zwyczajem siostry usadowiły się na tapczanie. Zosia nie mogła się doczekać
opowieści o Anielce. W pamięci zapadały jej obrazy z życia Anielki Budki, rodowitej
krakowianki. Dom jej rodziców stał się schronieniem dla mieszkańców Warszawy po upadku
Powstania Warszawskiego. Anielka od dziecka była słabego zdrowia. By je podreperować,
wyjechała do Zakopanego. Wszystko to działo się podczas II wojny światowej. Gdy w
Zakopanem zaczął dokuczać głód, dziewczynka wróciła do rodzinnego domu. Podróż była
wyjątkowo trudna. Wśród zamieci śnieżnych i mrozu dotarła wycieńczona, z przemarzniętymi
rękami i nogami. Gdy wróciła do zdrowia, zaczęło się zupełnie nowe życie: szkoła, nowe
koleżanki, a także wymyślne psoty, odwiedziny rodzinne, spotkania z ukochaną ciocią Nelą i
2/4
Rodzina katolicka - Najlepsza przyjaciółka
piątek, 04 września 2009 14:38
długie z nią rozmowy. Anielka uwielbiała krakowskie teatry, chętnie w nich bywała, starannie
wybierając sztuki. W szkole nazywano ją filozofem. Dziewczynka starała się wieść zwyczajne
życie jak każde dziecko. Nie miała rodzeństwa, a mimo to potrafiła niezwykle łatwo nawiązywać
kontakty z rówieśnikami. Pomagała w lekcjach "Kaczorkowi" - koleżance, która nie
radziła sobie z nauką. Cieszyła się z jej sukcesów, gdy widziała poprawę w nauce, dobre
stopnie. W domu uczyła też Hanię - córkę służącej. Koleżanki przepadały za jej towarzystwem.
Prawdopodobnie wyczuwały w niej jakąś tajemniczą głębię, która z niej biła. W osobistym życiu
Anielki rozwijała się przyjaźń z Jasnym, bo tak pisała o Panu Bogu. Komunie Święte były dla
dziewczynki najważniejszym punktem dnia. W pamiętniku zapisała: "Wczorajsza Komunia
przyniosła mi nie tylko pokój, ale i szczęście - uczciwie mówiąc, cały wczorajszy wieczór nie
wiedziałam, co ze sobą zrobić z zadowolenia, ale gdyby mnie kto zapytał, czemu się cieszę,
musiałabym się dobrze zastanowić". Innym razem zanotowała w swoim pamiętniku:
"Wszelki wysiłek przez Boga jest ceniony; im większy wysiłek ku dobremu, tym większa
zasługa". Pewnego dnia na okładce zeszytu Anielka wypisała 9 warunków. Starała się je
realizować w swoim życiu:
1. Nie myśleć o sobie.
2. Nie dogadzać sobie.
3. Nie marzyć (przekreślone).
4. Mało mówić, nie wszczynać rozmów.
5. Nie wydawać opinii.
6. Unikać rozrywek.
7. Starać się być niczym dla ludzi.
8. Przed każdą czynnością zastanowić się, czy będzie ona miła Bogu.
9. Pamiętać o śmierci (memento mori).
Gdy z ich realizacją nie było najlepiej, wprawiało ją to w prawdziwy smutek, a swój nastrój
streszczała w słowach: "Rozpacz czarna w pomarańczowe kropki". Co dzień na
nowo dbała o wyższy "poziom normy". Do swoich warunków dołączyła kolejny - nie
czytać przypadkowych gazet i książek. Była ulubienicą koleżanek, w szkole otrzymała bardzo
dobre świadectwo, a także nagrodę najlepszej koleżanki.
Zosia, zasłuchana w opowieść o Anielce Budównej, odkrywała, że chce być taką dobrą
koleżanką jak ona. Jednak aby taką być, trzeba przede wszystkim wymagać od siebie.
Postanowiła zanotować niektóre z warunków Anielki - te, które sama uznała za ważne dla
siebie. Stwierdziła też, iż może więcej pomagać koleżankom, które będą miały kłopoty z nauką.
Ucieszyła się, że teraz dzięki szkole ma naprawdę poważne wyzwania.
3/4
Rodzina katolicka - Najlepsza przyjaciółka
piątek, 04 września 2009 14:38
Małgorzata Jędrzejczyk
Źródło: Nasz Dziennik
4/4