czytaj całość - Ruch Chorzow

Transkrypt

czytaj całość - Ruch Chorzow
Tytuł: TAKIE HORRORY PRZYCIĄGAJĄ!
Autor: PAWEŁ CZADO
Zródło: Gazeta Wyborcza
Data wydania: 18.7.2016
Specyfikacja: PL - Dzienniki
ogólnopolskie
Strona: 7
Tematyka: publicystyka i opinie
Link:
Rubryka: Katowice
Ocena:
Temat: Ruch Chorzów-Prasa
Mediatyp: prasa
Częstotliwość: dziennik
Nakład: 262443
Rozpowszech 193526
niono:
AVE: 55 290 PLN
RUCH
CHORZÓW
Niecodzienna
końcówka
pierwszego meczu
Ruchu Chorzów
w nowym sezonie.
W pierwszym meczu
sezonu niebiescy
w niezwykłych
okolicznościach
pokonali na własnym
boisku Górnika
Łęczna. Okoliczności
będziemy długo
pamiętać!
JAN KOWALSKI / AGENCJA GAZETA
TAKIE HORRORY PRZYCIĄGAJĄ!
PAWEŁ CZA DO
Jakub Arak strzelił dla Ruchu pierwszego gola od razu podczas debiutu w ekstraklasie
W wyjściowym składzie gospodarzy
znalazł się tylko jeden zawodnik pozyskany w trakcie letniej przerwy.
To właśnie Jakub Arak strzelił pierwszego gola dla Ruchu w nowych
rozgrywkach. 21-letni napastnik, który w dwóch poprzednich sezonach
strzelał bramki dla Zagłębia Sosnowiec, po godzinie gry dostał piłkę od
Martina Konczkowskiego i z bliska
trafił do bramki rywali. Chorzowianie przeprowadzili wtedy popisową
akcję.
– Po to gra się w piłkę, żeby słyszeć własne nazwisko skandowane
na trybunach. Akcja rzeczywiście
była bardzo dobra, chyba najlepsza
w całym meczu. Miałem szczęście,
trafiłem, ale trener powtarza, że po
tym poznaje się dobrego napastnika, że ma szczęście – mówił po meczu Arak. – Jestem bardzo zadowolony, tym bardziej że nie byłem na
sto procent przygotowany do spotka nia. W tygod niu nie wzią łem
udziału w dwóch treningach, nie tre-
nowałem we wtorek i w środę, bo
złapał mnie jakiś wirus – stwierdził
napastnik.
Dotąd Arak grał w pierwszej lidze.
Jaka jest według niego różnica między drugim a pierwszym poziomem
rozgrywek? – W ekstraklasie gra jest
bardziej płynna, bardziej szanuje się
piłkę. Ale pod względem fizycznym
obie ligi są porównywalne – uważa
piłkarz.
Warto przypomnieć, że Arak przyszedł do Ruchu z Zagłębia Sosnowiec,
dla którego strzelił w poprzednich
sezonach dużo bramek. Dla którego
zespołu zdobycie bramki jest większą
przyjemnością? – pytali dziennikarze. – Nie odpowiem na to pytanie.
Najważniejsze, że wpada – śmiał się
Arak.
Jego gol był ważnym momentem
tego spotkania, bo wcześniej gra chorzowian nie wyglądała za dobrze. Najlepszym piłkarzem Ruchu do tego
momentu był... bramkarz Wojciech
Skaba, który bez zarzutu spisał się
w kilku groźnych sytuacjach. Miał też
szczęście, bo goście trafili zarówno
w słupek, jak i poprzeczkę.
Gdy wydawało się, że chorzowianie w końcu wygrają pierwszy ligowy mecz w tym roku na własnym
boisku (ich wiosenny bilans na Cichej to zero zwycięstw, dwa remisy
i pięć porażek), Bartosz Śpiączka pokonał zaskakującym strzałem z bliska w krótki róg źle interweniującego Wojciecha Skabę i doprowadził
do remisu.
Ruch jednak atakował do samego
końca i w ostatniej akcji meczu, już
w doliczonym czasie gry, wprowadzony za Araka reprezentant Polski Mariusz Stępiński po rzucie rożnym Pa tryka Lip skie go pięk nym
strzałem głową wprawił w euforię
kibiców niebieskich. Szał na trybunach i wściekłość gości, którzy po
ostatnim gwizdku nawzajem się na
boisku sztorcowali.
– Mamy czego żałować. Stracić
w końcówce taką głupią bramkę...
– zło ścił się na past nik go ści Piotr
Grzelczak
– Zasłużyliśmy na to zwycięstwo,
choć Łęczna w drugiej połowie potrafiła stworzyć dogodne sytuacje
– przyznał po meczu kapitan Rafał
Grodzicki. – Dobrze, że w drużynie
jest rywalizacja. Wchodzi nowy napastnik i strzela gola. Na jego miejsce wchodzi kolejny napastnik i też
strzela gola – cieszył się skrzydłowy Kamil Mazek. – Końcówka dostarczyła mnóstwo emocji. Dobrze,
że Mariusz Stępiński zagrał i zdecydował o zwycięstwie. Rok temu
też zaczynaliśmy sezon z Łęczną
i sła bo to wyglą da ło [po raż ka 0:2
– przyp. aut.]. Te raz byliś my bardziej skoncentrowani – stwierdził
obrońca Paweł Oleksy
Mogliśmy wymarzyć sobie... lepszy początek. Przecież ta dramaturgia w końcówce była niepotrzebna
Wycinek elektroniczny opracowała firma NEWTON Media sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
– żartował po meczu Waldemar Fornalik, szkoleniowiec niebieskich.
– Pierwsza połowa była niezła, a nawet dobra w naszym wykonaniu. Po
przer wie zdo byliś my bram kę po
pięknej akcji. Potem druga połowa
już trochę gorzej wyglądała w naszym wykonaniu. Łęczna ruszyła
do ataku, zepchnęła nas do defensywy i miała swoje sytuacje – jej piłkarze trafili w słupek i poprzeczkę.
Ale bramkę straciliśmy w dość niespodziewanych okolicznościach, bo
wcześniej rywale stworzyli lepsze
sytuacje. Zdecydowało nieporozumienie stoperów z bramkarzem...
Najważniejsze, że zespół bardzo dobrze zareagował i od razu przeniósł
piłkę na połowę przeciwnika. Składna akcja, później świetny strzał Łukasza Surmy, a następnie, co tu dużo mówić... Po rzucie rożnym świetna bramka Mariusza Stępińskiego.
Mariusz pokazał, że bardzo dobrą
decyzją było zabrać go do składu,
pomimo że miał przerwę urlopową
– stwierdził Fornalik.
– Gratulacje dla Ruchu Chorzów
za zwycięstwo. Wygrać w ostatniej
minucie to jest sztuka – przyznał trener gości Andrzej Rybarski. – Pierwsza połówka była bardzo przeciętna w na szym wyko na niu. Powie działem chłopakom w przerwie, że
jeśli chcemy coś zdziałać w lidze, to
musimy jednak trochę inaczej grać.
Lepiej to wyglądało w drugiej połowie. Mieliśmy pięć, sześć sytuacji
do zdobycia bramki. Ciekawe, że nie
zdo byliś my jej po tych oka zjach,
a strzeliliśmy w sytuacji mniej korzystnej. Straciliśmy decydującego
gola w 92. minucie, strasznie to boli, ale trudno. Gramy dalej – podkreślił Rybarski.
Ruch
uch Chorzów – Górnik Łęczna 2:1
2:1 (0:0)
Br
Bram
amki: 1:0 Arak (64.), 1:1 Śpiączka (88.), 2:1 Stępiński (90. + 2.)
Ruch:
uch: Skaba – Konczkowski, Grodzicki (78. Cichocki), Koj, Oleksy – Mazek, Surma, Hanzel, Lipski, Moneta (87. Ćwielong) – Arak (70. Stępiński).
Górnik Łęczna: Prusak – Sasin, Pruchnik, Szmatiuk,
Leandro Ż – Bonin, Drewniak, Tymiński, Pitry (81. Jurisa), Piesio – Grzelczak (64. Śpiączka).
Sędziował:
wał: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
Widzów: 5401.