Gimnazjum nr 19, 20- 124 Lublin Pierwszy śnieg Kilka dni temu

Transkrypt

Gimnazjum nr 19, 20- 124 Lublin Pierwszy śnieg Kilka dni temu
MONIKA GDULA
Gimnazjum nr 19,
20- 124 Lublin
Pierwszy śnieg
Kilka dni temu, wracając ze spotkania z przyjaciółmi, poczułam nieodpartą chęć wypicia
gorącej herbaty. Postanowiłam zajść do Czarciej Łapy. Złożyłam zamówienie. Czekając na
napój, wpatrywałam się w dziwny obraz wiszący na pobliskiej ścianie. Ludzie, chodzący
wokół byli dziwni, wyglądali jak nie z tej epoki. Nagle usłyszałam głośny, rubaszny śmiech
starszych panów.
Zdziwiona zachowaniem panów otrzymałam zamówienie, ale nie przestałam spoglądać na
dwie osoby przy niewielkim stoliku. Jeden z nich zaczął wspominać swoje życie. Mówił coś o
swojej biedzie, ale też radości. Z rozmowy wynikało, że jego brat był utalentowany, lecz
zmarł na gruźlicę. Wzruszony staruszek rzekł, że po starszym bracie zostały mu tylko
skrzypce. Poruszyło mnie to wyznanie, ale zaczęłam uważniej przysłuchiwać się rozmowie.
Drugi ze starszych panów zacytował wiersz. Okazało się, że był to liryk pod tytułem „ O
książce”. Od razu skojarzyłam sobie, że to tekst Czesława Miłosza. Było to dla mnie takie
oczywiste, gdyż w środę na lekcjach omawialiśmy różne wiersze Miłosza. Na początku nie
wierzyłam, że to może być on, bo przecież zmarł, lecz kiedy dalej przysłuchiwałam się
rozmowie zrozumiałam. Zainspirowana słowami obu mężczyzn popijałam gorącą herbatę.
Zaciekawiona coraz bardziej Czesławem Miłoszem i jego kolegą, Józefem Czechowiczem,
postanowiłam podejść.
- Dzień dobry panom- zaczęłam skromnie.
- Witaj młoda dziewczynko- odpowiedzieli dwaj panowie chórem.
- Czy to naprawdę panowie? Czy przede mną siedzą Czesław Miłosz i Józef Czechowicz?
- Owszem, nie mylisz się. To my.
- Czy mogłabym zadać panom kilka pytań?
- Będzie nam bardzo miło jak się do nas przysiądziesz.
Onieśmielona uchwyciłam pobliskie krzesło i usiadłam obok. Wpatrując się w dwie starsze
postacie siedzące tuż przy mnie, rozmyślałam jakie pytanie mogłabym zadać. W końcu
przyszło mi coś do głowy:
- Co panowie tu robią w tych czasach?
- No cóż dziecko - zaczął Czechowicz- to bardzo trudne do pojęcia. Mówiąc szczerze, to sam
to mało pojmuję.
- A może ty opowiesz coś o sobie- rzekł Miłosz.
- No więc tak: nazywam się Monika, chodzę do szkoły numer 19 w Lublinie imienia Józefa
Czechowicza i mam 13 lat.
-Twoja szkoła nosi Moje imię?- zdziwił się Czechowicz.
- Owszem, przecież jest pan słynnym poetą!
- Niesamowite uczucie, uwierz mi.
-Wierzę. Czy mogłabym się dowiedzieć trochę o twórczości pana i pana kolegi?
Wsłuchana w opowiadania obu mężczyzn ciągle popijałam jeszcze ciepłą herbatę. Nie
mogłam się doczekać, kiedy opowiem swoim przyjaciółkom i pani od polskiego kogo
spotkałam. Martwię się trochę, że mi nikt nie uwierzy. Ale co z tego?
Gdy spotkanie dobiegło końca, był już wieczór. Jak się okazało przesiedziałam w
kawiarence długi czas. Po wyjściu zobaczyłam biały puch pod swoimi nogami, spadł
pierwszy tej zimy śnieg. Zapewne to był najwspanialszy dzień mojego życia.