Mama idzie na dżihad?

Transkrypt

Mama idzie na dżihad?
1 LISTOPADA –
ŚWIĄT ZMARŁYCH!
ZADUMANYCH
UPIORNEGO HALLOWEEN!
Mama idzie na dżihad?
Mahmud al’Mūtābi
„Mama idzie na dżihad?”
Czyżby i w obyczajowości muzułmańskie coś drgnęło i
dają znać o sobie pierwsze, nieśmiałe zwiastuny
zmian? Przywołam obrazek jaki zaobserwowałem pod
krakowskim teatrem Bagatela. Zajechała ósemka, z
której wysiadła „zakutana” w hidżab?, wolno idąca
samotrzeć kobieta z towarzyszącymi jej luzem
dziećmi. W drzwiach tramwaju mocował się tymczasem
czarnowłosy i czarnobrody mężczyzna, taszcząc
dziecinny wózek z niemowlęciem. Gdy już sobie z tym
poradził, zobaczyłem, iż też jest samotrzeć, bo na
piersi zawieszone ma jeszcze nosidełko z drugim
dzieckiem?
Czyżby zatem muzułmański mężczyzna zajął się opieką
nad dziećmi, by wspomóc żonę lub ją w tym wyręczyć?
Ale skąd w tym skandynawskim modelu ojca z dzieckiem
przy
piersi,
by
zrekompensować
mu
dziewięciomiesięczną nieobecność w czasie życia
płodowego, odzianie kobiety mimo wszystko w
tradycyjny strój? A może w tym przypadku nastąpiło
odwrócenie tradycyjnych ról, a nawet mężczyzna
został zdominowany przez kobietę? On pragnie
spełniać się rodzinnie, a ona, mając niczym
niezajęte ręce, będzie mogła zająć się szerzeniem
islamu wśród niewiernych? Naprzód produkując
kolejnych bojowników, lub sama idąc na dżihad,
również opleciona środkami wybuchowymi? I jej strój
to własny wybór niezależnej i nieugiętej kobiety
muzułmańskiej,
może
nawet
wbrew
woli
zmodernizowanego męża?
OSTATNI
POETA
JEDZIE
POCIĄGIEM
OSTATNI POETA JEDZIE POCIĄGIEM
jedie train is dalieka
na Poetu nie wartet
tok to tak
dok to dat
oł jeah
w pierwszym dem wagen same bydlaczki
któryje dajut szmaczny buziaczki
oni byli u prezydenta
toka ąly nikto ob etom nie pamięta
w dorogim the kerridż
jakiś człek je porydż
pewnie to angol niegłupyj
choć się dobierał do da-nuty
der Dichter opiewajet eto wydarienie
po kotorym było tolka woskriesienie
bat ałer sitizieny na kamczatkie
hu nikogdo not jechali na wywrotkie
a byli olsą w wagonie poslednim
kuda wsie poszli on the day powszedni
Poslednyj Poet nie wygrażajet miną
on nąs dzet miny minoł
on czieławiek bardzo pisful
nie dajet w wyborach cacanek ful
teper on otdychajen posle raboty
bo do work on not ochoty
pomogajet tylko wsiem pasażyrom
jechat gdzie dajut kartofeln s syrom
o lejter budiet stacyja nowa
która zwie się włoszczowa
zdies odpoczniet Poslednij Poet
MYŚLI OSTATNIEGO POETY
MYŚLI OSTATNIEGO POETY
Der letzte Dichter
nie spit
not asleep
jewo idee
oczeń priatne
bardzo choroszyje
my wsie dumajem about
uber sur et cetera
podumki Posledniewo Dichtera
kak kropli spasienia
oni bez oszybku
no mistejk ani pa fot
dajut zarobić wsiem ludiam
i z nich bolszoj ogromnyj immens
pożytek dlia mira pur le mąd
nie gadajćie wrażych łerds
o nie my nie pozwolim
eto not elloud
pa permi
bo wom powiem
co kochom
jakem gorol spod samiuśkich tater
podumki of de Last Poet
oczeń wyrównanyje
podobnyje do kanca
kak dwie kropli wody
i my ułybnulis
a wy poszli won
end ju hyt the rołd
raus
OSTATNI POETA PISZE DZIEJE
OJCZYZNY
OSTATNI POETA PISZE DZIEJE OJCZYZNY
Poslednij Poet
eto un vrai historyq
ljubit swoju patri
kak ona pobiediła uno mille anni nazad
eto było ine grande wiktuar
ziomki odzianyeje w skury
pobiedili toporami wsiech wrażych
tudej nikto etowo nie pomnit
etoje grandioso wydarzenije
było oczień chwalebnyje
Poeslednij Poet czytajet
w inastrannoj kniżkie
a patom my dikyje ljudia
le peple soważ
nauczilis czitaty i pisaty
eto zaszczitnoje ecziwment
spierwa tolka inastrancy
potom
ałer pisateli rozgowarywali o pobiedie
potom były tolka samyje wiktorie
potom my byli wielikij narod
katoryj wsiegda wpieriot
nu kak dans la wi
rodzinnaja swołocz sdiełała krok nazad
a narod a sufre tre bien
tudej my wsio pomnim
pobiedy i oszybki
a naszyje riebiata szprechen nur
aber di Mode i das Gelt
Byłem na ulicy Kiełczowskiej.
25 PAŹDZIERNIKA: NA RYBY!
Skoro o niczym to nie rozstrzyga, to może lepiej w niedzielę
25 października wybrać się „Na ryby – w kaździuteńki wolny
dzień
Na ryby – nad leniwą rzeczkę w cień
zabieramy sprzęt i starkę
a na drzwiach wieszamy kartkę
Nie wracamy aż we czwartek
zapuszczamy się pod Warkę
Na ryby – by
Na ryby – by
Jedną twarzą
Drugą z toni
Na ryby…
zielony wdychać chłód
odbiciem tykać wód
łyknąć z flaszy
w niebo patrzyć
A można i na grzyby
Na grzyby – w aromatów pełen las
Na grzyby – przed wyjazdem słuchaj
sprawdźmy
gaz
Weźmy czegoś parę kropel
A na drzwiach wywieśmy o tem
Że ruszyliśmy w sobotę
bo powzięlismy ochotę
Na grzyby – tu borowik a tam dzik
dzik, wściekły na mnie… ech… pociągnijmy
sobie łyk
nie musimy dużo łykać, by się przestać lękać
dzika
bo gdyby, gdyby łyk większy
to na lwy’by, a dlaczego nie na lwyby
na lwy’by – na gorący czarny ląd
na lwy’by – gdyby, gdyby nieco bliżej stąd
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
„przedsięwzięto ekspedycję”
na lwy’by – patrzysz samiec, wiec go trrrach
a tu lwica – tonie w łzach
robi nam się strasznie głupio
bo ten lew już ukatrupion
więc czyby nie lepiej już na ryby
lub na grzyby
albo na ryby
w każdym razie nie na lwy’by
a może na ryby w grzybach, duszone”
/piosenka z Kabaretu Starszych Panów/
Żadnego z zasadniczych problemów (emerytur, służby zdrowia)
nie da się rozwiązać bez zmian ustrojowych, w ramach
gospodarki wolnorynkowej, w której towarami są ludzie i ich
praca. Podobnie jak wymienialności waluty nie można było
wprowadzić przy obowiązywaniu gospodarki planowej – rząd
Zbigniewa Messnera zamierzał poświęcić na ten cel
kilkadziesiąt lat.
Olga Tokarczuk mówi o kolonialnym niewolnictwie w I
Rzeczypospolitej (skądinąd warunki ukraińskich włościan
przyrównywał do południowych stanów Ameryki już Daniel
Beauvois), choć bardzo często były to ofiary miejscowych,
ruskich możnowładców (Wiśniowieckich, Ostrorogów, Kisielów),
nie dostrzega natomiast, że z niewolnictwem (permanentny
wolontariat z nazwy tylko będący wolontariatem, jak w PRL
prace społeczne nominalnie były społecznymi, niewypłacalnie
wynagrodzeń) mamy do czynienia i obecnie.
A wybory to tylko igrzyska dla gawiedzi w nich uczestniczącej
i mającej złudzenia wpływu na cokolwiek, że to nie kto inny
pociąga za linki tańczących i pozornie zmieniających się
marionetek!
DŻIHAD WYPUSZCZONY z BUTELKI
Mahmud al’Mūtābi
„Dżihad wypuszczony z butelki”
Swego czasu Stafan Kisielewski utrzymywał, że
socjalizm mężnie stawia czoło i pomyślnie rozwiązuje
problemy, które sam stworzył. Najwyraźniej
Amerykanom i ich walecznemu prezydentowi George’owi
W. Bushowi nie opowiadano w dzieciństwie baśni o
zamkniętym w butelce dżinie (pokrewnym jest grecki
mit o puszce Pandory, w której swego czasu prezydent
Wałęsa chciał umieścić również jej właścicielkę),
skoro sami otworzyli butelkę, z której wyskoczył
dżin pod postacią dżihadu, wywołując widmo islamizmu
w krajach do tej pory dyktatorskich, ale zarazem
świeckich. W rządzonych przez wywodzący się jeszcze
z czasów kolonialnych panarabski ruch narodowy (Irak
Saddama Husajna), czy megalomana Kadafiego, którego
Zielona Książeczka konkurować miała z Koranem.
Często przedstawiciele władz wywodzili się z
mniejszościowych odłamów islamu – np. ojciec i syn
Asssadowie, będący alewitami, czyli arabskimi
szyitami. Znaczną pozycją społeczną cieszyły się w
nich kobiety, mające dostęp do oświaty i nauki.
Nawet, jeśli nie zajmowały eksponowanych stanowisk
politycznych, to odgrywały ważną rolę wszędzie tam,
gdzie liczyły się umiejętności i wynikające z nich
kompetencje. W Iraku na przykład były dyrektorkami
elektrowni oraz Muzeum Babilońskiego, doszczętnie
splądrowanego w czasie amerykańskiej interwencji
(przypadek ten przemawia może za tym, iż dobrze się
stało, że wywożono zabytki z ich miejsc pochodzenia
i przechowuje się w różnych zakątkach świata).
Podobnie było z chrześcijanami, którzy, na ogół
lepiej wykształceni, zajmowali odpowiedzialne
stanowiska w administracji, będąc szarymi
eminencjami władz jako tytularnie zastępcy na
najwyższych, wakujących urzędach, zastrzeżonych
tradycyjnie dla muzułman (Tarik Aziz w Iraku, kopt
Butros Ghali w Egipcie).
Amerykańska krucjata rzekomo w imię szerzenia
ideałów demokracji ukazała swe opacznie cyniczne i
pełne hipokryzji oblicze, skoro upodmiotowieni
uczestnicy społecznych protestów, które doprowadziły
do obalenia prezydenta Mubaraka, gdy dokonali
„niewłaściwego wyboru”, a więc nie takiego, jakiego
oczekiwali zachodni politycy, powierzając władzę
Bractwu Muzułmańskiemu,to zostało ono obalone przez
związanych z nimi wojskowych. A zatem otrzymali
nauczkę, że od nich nic nie zależy i o wszystkim
decydują możni tego świata, obrażeni, jeśli nie
postępuje się zgodnie z ich oczekiwaniami, bo lepiej
wiedzą, co dla innych jest dobre. Skąd my to znamy?
Inspirując ruchy, które doprowadziły do obalenia
wspomnianych reżymów autorytarnów, pośrednio
przyczynili się do uaktywnienia muzułmańskiego
ekstremizmu, gdy wytworzyła się polityczna próżnia,
którego ofiarami w pierwszej kolejności padły
kobiety i ich prawa, w drugiej mniejszości religijne
(chrześcijanie, jezydzi). Jednocześnie, ze względu
na krótkowzroczne interesy militarne (sojusz z
Turcją) nie popiera się jedynych w tamtym rejonie
sił autentycznie prozachodnich, a mianowicie
aspirującej do niepodległości irredenty Kurdów,
których ośrodek państwowy w Iraku stanowi oazę
bezpieczeństwa i pokoju. Ale jego uznanie mogłoby
naruszyć interesy sąsiadów, zwłaszcza Turcji,
okupującej zachodnią część Kurdystanu.
Dżihad, wypuszczony przez Amerykanów z butelek
autorytarnych reżymów, rozlewa się po Bliskim
Wschodzie. Wcześniej do podobnej sytuacji
doprowadzili Rosjanie, wyeliminowawszy świeckiego
prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa, czego
efektem stało się uaktywnienie ekstremistów
zainspirowanych przez islam, a narodowe aspiracje
niepodległościowe zastąpił internacjonalistyczny
Kalifat Kaukaski. Skądinąd jedynym sposobem
zastopowania rosyjskiej ekspansji na Ukrainie mogło
być uznanie niepodległości Czeczenii i zmuszenie
Kremla do skoncentrowania swej uwagi bliższymi sobie
regionami. Zwłaszcza że stworzono i obdarzono
międzynarodowym uznaniem taki sztuczny twór
państwowy jak Kosowo, na którego użytek stworzono
nawet fikcyjny byt etniczny – Kosowarów – gdy
faktycznie był to teren ekspansji muzułmańskich
Albańczyków, wskutek czego w ciągu ostatniego
półwiecza nastąpiło odwrócenie dotychczasowych
proporcji narodowych na niekorzyść serbskiej
większości.
Wracając do spraw Bliskiego i Środkowego
(Afganistan) Wschodu: czy ci, którzy uwolnili dżihad
z butelki, na powrót go tam umieszczą?
Na
marginesie
szopenowskiego…
konkursu
„Czy swój wolny czas poświęcisz masakrowaniu sonat na
rozstrojonym fortepianie, chociaż sonaty nie zrobiły ci nic
złego?”.
Georges Perec, „Człowiek, który śpi”, s. 32

Podobne dokumenty