Oliwia Jurewicz – klasa I – miejsce I Sprawozdanie z 6

Transkrypt

Oliwia Jurewicz – klasa I – miejsce I Sprawozdanie z 6
Oliwia Jurewicz – klasa I – miejsce I
Sprawozdanie z 6-dniowej wycieczki po południu Polski
W dniach 18-23.09.2016 r. odbyła się wycieczka edukacyjna po
Rzeczypospolitej. Organizatorem tej podróży był Związek Gmin Wiejskich
Województwa Podlaskiego. Wyjechaliśmy spod gimnazjum wczesnym rankiem-około
godziny 5. W wycieczce uczestniczyli uczniowie klas: pierwszej, drugiej i trzeciej.
Opiekunami były panie nauczycielki oraz przewodniczki, które dołączyły do nas po
kilku godzinach. Dzięki pilotkom poszerzyliśmy swoją wiedzę o polskich miastach,
starych zamkach, górach i rzekach.
W pierwszy dzień odwiedziliśmy tylko dwa miejsca. Jednym z nich była
Częstochowa, gdzie zwiedziliśmy Sanktuarium i uczestniczyliśmy we mszy świętej,
podczas której modliliśmy się u stóp Matki Bożej Częstochowskiej. Zabytkowe
kaplice i bazyliki były tak piękne, aż zapierały dech w naszych młodych piersiach.
Drugim etapem zwiedzania był Szlak Orlich Gniazd. Tam udaliśmy się na
zamek
w Olsztynie, który otaczały skały wapienne. Choć było już ciemno i niewiele można
było zobaczyć, udało nam się jeszcze dojrzeć ruiny zamku. Wejście i zejście po
stromym wzgórzu okazało się trudne, ale było warto. W drodze powrotnej
zobaczyliśmy jeszcze oświetlony zamek, który wyglądał, jakby dotykał puchatych i
kłębiastych chmur. To było tylko złudzenie. Zamek nie był tak wysoko położony, że
aż dosięgał chmur, tylko złudzenie takie dawały otaczające go ogromne skały
wapienne. Po aktywnie spędzonym dniu, udaliśmy się na nocleg w Zrębicach.
Drugi dzień naszej podróży był jednocześnie szczęśliwy i smutny. Najpierw
udaliśmy się na zamek w Ogrodzieńcu. Mogliśmy sobie tylko wyobrazić, jak wyglądał
za czasów swojej świetności. Teraz zostały z niego już tylko ruiny. Sypialni i pokojom
brakowało najważniejszych elementów- ścian. Ale zamek był bardzo ciekawy, tak jak
i głazy położone obok niego.
Następnym celem naszej podróży był Obóz Zagłady w Brzezince. Miejsce
bardzo
przygnębiające i smutne. Zrozumieliśmy dopiero tutaj, jaką walkę o życie stoczyli
Polacy
w dramatycznych warunkach sanitarnych. W miejscu, gdzie więźniowie pracowali
ponad siły, umierali z głodu i wycieńczenia, ogarnęła nas zaduma nad ludzką naturą.
Zobaczyliśmy tylko pozostałości po krematoriach, ponieważ Niemcy całą resztę
zburzyli, aby zatrzeć jakiekolwiek ślady. Tego dnia pogoda nie była najlepsza. Może i
lepiej...
„Niebo
płakało”
nad cierpieniem osób, które zginęły w tym miejscu i może oddały za nas życie, aby
dziś było lepiej. Tutaj nie wypada śmiać się ani żartować. Należy pozostać w ciszy i
zadumie
nad niedolą ludzką...
Kolejnym etapem naszego zwiedzania były Wadowice - miasto św. Jana Pawła
II. Obejrzeliśmy dom na zewnątrz oraz szkołę, do której uczęszczał nasz papież jako
dziecko. Poszliśmy również do kościoła, w którym J. P. II modlił się o łaski boskie.
My także prosiliśmy Matkę Bożą Wadowicką o zdrowie oraz szczęście dla naszych
rodzin. Nie mogło się obyć bez skosztowania przepysznych kremówek, które jadał
papież. W następnej kolejności była Kalwaria Zebrzydowska, gdzie podziwialiśmy
sanktuarium Matki Boskiej.
Trzeci dzień naszej wyprawy wymagał bardzo dobrej kondycji fizycznej.
Po wygodnym noclegu i obfitym śniadaniu, udaliśmy się na pieszą wędrówkę nad
Morskie Oko. Była to długa i ciężka wyprawa, lecz jakże piękne krajobrazy nas
otaczały!
Wejście
po kamiennych schodach okazało się nie lada wyczynem. Zmęczenie nasze sięgało
„zenitu”, ale schodząc na dół po wyboistych głazach, ujrzeliśmy przepiękny widok Morskie Oko. Wydawało się ono niewielkie, lecz turyści przechodzący po drugiej
stronie wydawali się mali „jak mrówki”. Obejrzeliśmy dokładnie Rysy odbijające się
w tafli wody. Dojście nad Morskie Oko zajęło nam ponad dwie godziny - przeszliśmy
razem 18 kilometrów! Byliśmy z siebie bardzo dumni!
Po wyczerpującej eskapadzie udaliśmy się do Zakopanego, skąd wyruszyliśmy
kolejką linową- terenową na Gubałówkę. Podczas jazdy można było dostrzec Małą i
Wielką Krokiew, czyli skocznie, na których odbywają się zawody (między innymi
skakał Adam Małysz). Następnie przespacerowaliśmy się po Krupówkach - jednym z
najsłynniejszych
deptaków
w Polsce. Mieliśmy tam czas wolny na skosztowanie zakopiańskich przysmaków oraz
kupienie pamiątek. Późno dotarliśmy na obiadokolację i nocleg.
Czwartego dnia wchodziliśmy na Trzy Korony- w strumieniach niewielkiego
deszczu, ale na szczęście zaopatrzyliśmy się w płaszcze przeciwdeszczowe. Szliśmy
wzdłuż przepięknych wąwozów i dróżek leśnych, aż w końcu zdobyliśmy Trzy
Korony.
Będąc
na szczycie góry, niewiele można było zobaczyć, ponieważ zbocza i doliny pokrywała
gęsta mgła. Następnie przeszliśmy spacerkiem po zaporze Czorsztyn-Niedzica, z
której rozciągał się wspaniały widok na zamki, między którymi płynął Dunajec.
Kraków powitał nas piękną pogodą. Pierwszym punktem zwiedzania był
Wawel. Zobaczyliśmy wiele interesujących pamiątek z przeszłości. Weszliśmy na
wieżę katedry, gdzie znajdował się dzwon Zygmunta. Prawdopodobnie kto dotknie go
lewą ręką i pomyśli marzenie, ono się spełni. W kryptach pod Katedrą Wawelską
znajdują się groby królewskie. Interesujące było to, że pierwsi władcy Królestwa
Polskiego byli chowani pod posadzką kościoła. Są tam między innymi: Jan III
Sobieski, Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko. W ostatniej krypcie znajdują się
sarkofagi Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego żony- Marii. Wędrując po
Starym Mieście, można było kupić przysmak krakowski-obwarzanek
z sezamem lub makiem. Przeszliśmy również obok Barbakanu i murów miejskich.
Do Wieliczki zajechaliśmy dosyć późno, ale widoki, jakie ujrzały nasze oczy,
na zawsze pozostaną w pamięci. Efekty specjalne w kopalni soli były niesamowite.
Znajduje się tam kaplica, w której można brać śluby. Ogromny sufit podpierany jest
mnóstwem drewnianych, owapniowanych słupów, aby miasto się nie zawaliło.
Zauważyłam, że górnicy, którzy mijają się w czasie pracy, nie mówią do siebie:
„Dzień dobry” tylko „Szczęść Boże”. Pani przewodnik pozwoliła nam sprawdzić
„smak” ścian kopalni i je polizać. Znalazło się kilka chętnych spośród kolegów, którzy
potwierdzili, że wszystko jest z soli. Na nocleg wróciliśmy późno, około godziny
23:00. Wszyscy byli bardzo zmęczeni i każdy chciał tylko przytulić się do poduszki.
Piątego dnia przeszliśmy część Ojcowskiego Parku Narodowego. Stojąc przy
Bramie Krakowskiej, mieliśmy widok na pięć długich i wąskich ułożonych obok
siebie głazów, które przypominały otwartą dłoń. Podczas wędrówki dotarliśmy do Igły
Deotymy oraz Maczugi Herkulesa. Następnie udaliśmy się na zamki w Ojcowie i
Pieskowej Skale. Kolejną średniowieczną budowlą był zamek w Chęcinach oglądany
przez nas z okien autobusu.
Jaskinia, słynąca ze stalaktytów oraz stalagmitów, to Jaskinia „Raj”. Mieliśmy
okazję zobaczyć w niej nacieki krasowe. Znalezienie się w tym ciemnym miejscu
okazało się bardzo interesujące. Wszystkie formy krasowe powstawały przez miliony
lat, ale przed zasypaniem otworu do jaskini miało miejsce włamanie i zniszczenie
„sopli” stalaktytów. Niektóre z nich przez 70 lat odrosły od 3-5 centymetrów, a
niektóre w ogóle.
Skorzystaliśmy z pięknego i ciepłego wieczoru i weszliśmy bez większego
trudu
na Łysicę. Gdy dotarliśmy na szczyt, ujrzeliśmy gołoborza oraz krzyż. Podczas
schodzenia
z góry musieliśmy uważać, ponieważ słońce już zaszło, a do lasu światło księżyca nie
docierało i było bardzo ciemno.
W ostatni dzień wycieczki, po śniadaniu, pojechaliśmy do neolitycznej kopalni
krzemienia pasiastego. Już na miejscu przewodnik opowiadał nam, jak go
wydobywano.
Gdy zeszliśmy do podziemi, zastaliśmy tam nietypowego gościa - był to nietoperz.
Końcowym punktem wycieczki był Kazimierz Dolny. Przyglądaliśmy się
zabytkom, renesansowym kamienicom. Zajrzeliśmy na chwilę do kościoła oraz
spacerowaliśmy
po rynku. Weszliśmy również na Górę Trzech Krzyży, skąd rozciągała się panorama
miasta. Na dziedzińcu zamku Kazimierza Wielkiego, wydawało nam się, że jesteśmy
w Grecji. Białe kamyki, znajdujące się na ziemi, imitowały grecki krajobraz.
Jedna z pilotek wycieczki przebrała się za Królową Jadwigę, a druga za jej
giermka. Poleciły nam ustawić się w półkole. Było to dla nas wielkim zaskoczeniem,
ponieważ zostaliśmy pasowani na Rycerzy Turystki. Każdy otrzymał certyfikat
potwierdzający uczestnictwo w wyprawie poznawczej po Rzeczypospolitej.
Podobały mi się wszystkie miejsca, które odwiedziliśmy. Z ogromnym
zaciekawieniem przyglądałam się zabytkom, starym zamkom i kościołom. Mam
ogromną ochotę pojechać jeszcze raz na taki objazd po Polsce.