Recenzje książek
Transkrypt
Recenzje książek
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl -1- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl - Spis treści Od redakcji Wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia! Temat numeru: Naturalne Planowanie Rodziny Dlaczego Naturalne Planowanie Rodziny? (Anna Kuźniar) Są ekologiczne, ekonomiczne i uczą odpowiedzialności – rozmowa z Barbarą Wiater rzeszowskim Diecezjalnym Doradcą Życia Rodzinnego Nasz Patronat Zapraszamy na V Niezależne Naukowe Spotkanie Młodych w Rzeszowie! Listy Czytelników (odpowiedzi Redakcji) Maryja jest zasmucona Co z tym „trzymaniem kciuków” Rozmowa Tolle „W pisaniu nie wracam do przeszłości” – rozmowa z polskim poetą, Markiem Czuku Felietony Jestem w sekcie i proszę dać mi święty spokój! (Sławomir Zatwardnicki) Refleksje po pierwszym starcie wyborczym (Paweł Pomianek) Zacznij już teraz! (Paweł Królak) Apteka dała nowość, czyli Dr Dent i napastliwi akwizytatorzy (Bartosz Buczacki) Pożyjemy, zobaczymy… (komentarz powyborczy Stefana Sękowskiego dla Tolle.pl) Ciąg dalszy -2- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Recenzje Pokazałaś, co to znaczy żyć! – Anna Kuźniar (recenzja książki: Listy do Miriam. Część I) O pielęgnowaniu ducha – Bartosz Buczacki (recenzja książki: Kształcenie charakteru. Wskazówki praktyczne) Co robić kiedy dziecko płacze? – Agnieszka Gromadzka (recenzja książki: Kiedy dziecko płacze) Radosne chwile z przyjaciółmi – Sylwia Boguta (recenzja książki: Gry i zabawy na podwórku) Świat, który trwa – Ewa Kuźniar (recenzja książki: Dzieci z Bullerbyn) Jak postrzegasz rzeczywistość? – Joanna Nowakowska (recenzja książki: Uwięziony umysł. Opowieści o ludziach z autyzmem) Czy jest nadzieja na ocalenie? – Justyna Królak (recenzja książki: Ocalenie) Działy tematyczne Kultura Warto czytać! Subiektywne top ten polskiej literatury science fiction, cz. II (Michał Wolski) Życie duchowe Rodzaje modlitwy (Justyna Królak) Zdrowie Wady kolan: koślawość, szpotawość (Anna Kuźniar) Podróże Polskie zabytki: Zamek na Wawelu (Agnieszka Kasperczyk-Bac) Kulinaria Po prostu zupa (Anna Łabudzińska) -3- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Drodzy Czytelnicy! Kolejny numer naszego Biuletynu i znów sporo nowości! Ponownie więc z ogromną radością mogę stwierdzić, że nasz Biuletyn rozwija się z miesiąca na miesiąc. I nie chodzi mi tylko o to, że z każdym numerem Biuletyn Miłośników Dobrej Książki jest coraz bardziej kolorowy. Przede wszystkim chodzi mi o to, że mamy coraz bogatszą ofertę czytelniczą. W dzisiejszym numerze aż trzy nowości: dodatkowy wywiad (w związku z tym powstała nowa rubryka Rozmowa Tolle), listy od Czytelników z odpowiedzimi Redakcji (bardzo cieszymy się, że zechcieliście Państwo napisać do nas o refleksjach związanych ze swoimi odczuciami na temat treści zamieszczanych na naszej stronie i w naszym Biuletynie) oraz dwie okolicznościowe relacje (zwłaszcza istotna dla nas jest ta ze ślubu naszego Szefa). Wprowadziliśmy również do Biuletynu kilka nowości technicznych. W kilku miejscach wprowadziliśmy linki, które po przeczytaniu artykułu pozwolą na szybkie przeskoczenie do kolejnego tekstu lub powrót do spisu treści. Jeden z felietonów umieściliśmy w kolumnach. Chcielibyśmy poznać Państwa zdanie: czy ułatwia to odbiór tekstu. Jeśli tak, w kolejnych miesiącach będziemy starali się podążać właśnie w kierunku takiego rozmieszczenia graficznego tekstu. Nasz dzisiejszy temat numeru to Naturalne Planowanie Rodziny. Gorąco polecam zarówno artykuł Anny Kuźniar jak i wywiad z p. Barbarą Wiater. NPR to niezwykle istotna kwestia, którą należy w dzisiejszej rzeczywistości bardzo silnie promować. O tym dlaczego warto, dowiecie się Państwo z poniższych tekstów. Oczywiście nie mogliśmy pominąć w naszym Biuletynie tematu, który elektryzował nasze społeczeństwo w ostatnich tygodniach, czyli wyborów parlamentarnych. Polecam gorąco komentarz powyborczy Stefana Sękowskiego oraz swój tekst, w którym przedstawiam kulisy swojego startu wyborczego. Warto również zwrócić uwagę na ciekawy felieton debiutanta w naszym gronie – Bartosza Buczackiego. -4- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Siedem recenzji, które publikujemy w naszym Biuletynie zostało opublikowanych na naszej stronie we wrześniu i październiku bieżącego roku. Spośród nich wyróżnia się pierwsza recenzja Pokazałaś, co to znaczy żyć! napisana przez Annę Kuźniar, którą w pewnym sensie możemy uważać za dziesiejszą gwiazdę numeru. Wśród zróżnicowanych artykułów z działów tematycznych zapewne każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście w tym tygodniu szczególnie polecam artykuł Anny Łabudzińskiej Po prostu zupa. Autorka posiada ten atut, że potrafi pisać w sposób porywający o rzeczach z natury mało porywających, a ten tekst jest rzeczywiście pod tym względem bardzo szczególny. Paweł Pomianek redaktor naczelny [email protected] *** Wielkie wydarzenie w redakcji Tolle! Kliknij -5- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Życzymy wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia! W sobotę 20 października br. w kościele pw. św. Józefa w Lublinie Justyna Smerecka i Paweł Królak zawarli przed Bogiem sakramentalny związek małżeński Justyno, Pawle! Życzymy Wam, by ta Miłość, którą sobie ślubowaliście była Waszą siłą do kroczenia przez życie i pokonywania wszelkich trudności. Niech Święta Rodzina będzie dla Was zawsze najdoskonalszym Wzorem do naśladowania a Jej obecność stale Wam towarzyszy. Niech Pan obficie udziela Wam swoich łask! Życzy Redakcja Tolle et lege -6- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl TEMAT NUMERU NATURALNE PLANOWANIE RODZINY Dlaczego Naturalne Planowanie Rodziny? ANNA KUŹNIAR Drodzy Czytelnicy! Czy wiecie, że naturalne planowanie rodziny (NPR) nie ma nic wspólnego z mało skutecznym kalendarzykiem małżeńskim? Czy zdajecie sobie sprawę, że nieregularne cykle nie stanowią u kobiety żadnej przeszkody w prawidłowym stosowaniu NPR? Jeśli pragniecie poznać bliżej zalety najbardziej efektywnej, prozdrowotnej, a przy tym najtańszej metody regulacji poczęć – zachęcam do przeczytania niniejszego artykułu! -7- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Czym jest NPR? Naturalne ziny U kobiety występują naprzemiennie planowanie (NPR) to rod- umiejętność obserwowania, zapisywania i oceny zmian zachodzących w organizmie kobiety podczas cyklu miesiącz- cykliczne okresy płodności i niepłodności z charakterystycznymi objawami, które dają się zauważyć (śluz, temperatura). Para małżeńska obserwując i oceniając te objawy, ma możliwość ustalenia czy u żony występuje okres płodności czy niepłodności. kowego. U kobiety występują naprzemiennie cykliczne okresy płodności i niepłodności z charakterystycznymi objawami, które dają się zauważyć (śluz, temperatura). Para małżeńska obserwując i oceniając te objawy, ma możliwość ustalenia czy u żony występuje okres płodności czy niepłodności. Jeśli małżonkowie pragną dziecka, podejmują współżycie w okresie największej płodności, jeśli natomiast chcą odłożyć poczęcie, powstrzymują się w tym czasie od kontaktów płciowych. By to wspólne przeżywanie płodności odbywało się w pełnej jedności, zaleca się, by mąż aktywnie włączał się w obserwacje cyklu żony np. przez codzienne podawanie żonie termometru czy zapisywanie pomiaru temperatury na kartach obserwacji. Przykładowa karta obserwacji; fot. pochodzi z książki J. Rötzera, Sztuka planowania rodziny Dzięki temu małżonek ma nie tylko aktualne informacje i wie, w którym dniu cyklu znajduje się jego żona, ale tym samym wchodzi na partnerską drogę współodpowiedzialności. Współcześnie istnieje wiele nowoczesnych metod NPR opracowanych przez wybitnych naukowców z różnych ośrodków badawczych na całym świecie. Najbardziej znanymi są -8- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl metody: termiczna (ścisła lub poszerzona), objawowa (Billingsa) oraz objawowo-termiczna. Metoda objawowo-termiczna rozpowszechniona jest w wielu modyfikacjach: wg Rötzera, wg Kippley'a, wg Teresy Kramarek, podwójnego wskaźnika (angielska) itp. Jak wspomniałam we wstępie, polecana metoda objawowo-termiczna różni się zasadniczo od systemu znanego przez wiele lat pod nazwą „metody kalendarzykowej”. Metoda ta nie uwzględniała w dostatecznym stopniu nieregularności cykli kobiety, czemu towarzyszył wysoki wskaźnik zawodności, który zniechęcił wiele małżeństw. Obecnie wiedza na temat płodności jest już o wiele większa i pozwala na wyznaczenie czasu płodności bez względu na jego długość. Kalendarzyk należy więc traktować jako metodę historyczną i mało skuteczną. NPR – dlaczego warto? Nie sposób zaprzeczyć, że przemysł medyczny odniósł wielki sukces propagując w społeczeństwach zachodnich sztuczne formy regulacji urodzeń. Każdy myślący człowiek dostrzega, że kampania antykoncepcyjna nie przebiera w środkach. Pierwszym aspektem branym pod uwagę są wartości wymierne, czyli materialne. Druga grupa przyczyn koncentruje się wokół wartości niewymiernych – duchowych. Skąd w takim razie bierze się rosnące zainteresowanie metodami naturalnymi? Na podstawie wypowiedzi ankietowanych osób stwierdzono, że przyczyny tej decyzji mają przynajmniej cztery podłoża. Pierwszym aspektem branym pod uwagę są wartości wymierne, czyli materialne. Chodzi tu o takie dziedziny jak: ekologia, estetyka, zdrowie fizyczne, szacowanie kosztów, skuteczność. Druga grupa przyczyn koncentruje się wokół wartości niewymiernych – duchowych, takich jak: samoświadomość, właściwa postawa wobec dziecka, rozwój osobowy, autorytet moralny danej osoby oraz religia. Trzecia grupa dotyczy moralnej oceny antykoncepcji i jej następstw. Natomiast centralnym elementem grupy czwartej jest budowanie więzi małżeńskiej. Jak więc można łatwo zauważyć, z pojęciem naturalnego planowania rodziny wiąże się mnóstwo zagadnień. -9- Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Poniżej przybliżę nieco niektóre z wymienionych aspektów przemawiających za naturalnym planowaniem rodziny: ➢ Ekologia – zainteresowanie NPR zrodziło się wraz z rosnącą świadomością ludzi w zakresie ochrony przyrody. Jak wiemy, doustne środki antykoncepcyjne czy mechaniczne środki domaciczne są nie tylko szkodliwe dla zdrowia kobiety, ale również są czynnikiem zakłócającym jej naturalną równowagę. Dlatego zwolennicy działań proekologicznych powinni tym bardziej popierać naturalne planowanie rodziny, gdyż krytyka tej formy byłaby po prostu wyraźną niekonsekwencją. ➢ Estetyka – to pojęcie zawsze kojarzy się nam z czymś czystym i pięknym. NPR także zawiera się w tym terminie, ponieważ pozostawia w akcie cielesnym miejsce na jego naturalne piękno. A co pozostawiają kondomy, błony dopochwowe czy pianki? Trudno nie zauważyć, że antykoncepcja nie tylko wypacza sam akt małżeński, ale także odbiera mu naturalną harmonię i spontaniczność. ➢ Koszty – NPR nie pociąga za sobą wydatków! W tym przypadku nie trzeba kupować tabletek, środków mechanicznych itp. Jedyny wydatek to zakup termometru i kompetentnego metody. ➢ podręcznika do nauki Termometr, zeszyt i długopis. Komplet atrybutów potrzebnych by rozpocząć obserwacje. Skuteczność – to kwestia, na której zależy zapewne wszystkim bez wyjątku. Tu posłużę się danymi statystycznymi wg J. Rötzera, B. Vincenta, M. Wade’a, F.J. Rice’a i R.H. Hatchera. Niech poniższa tabela posłuży za komentarz. Czytaj dalej - 10 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Ocena skuteczności metody naturalnej regulacji poczęć oraz sztucznych metod regulacji urodzeń (poczęcia mogące wystąpić w ciągu pierwszego roku wśród 100 płodnych kobiet przy prawidłowym stosowaniu metody) Rodzaj metody Skuteczność Objawowo-termiczna 0,0-0,2 Pigułka kombinowana 0,34 Metoda kalendarzowa z testem temperatury 0,93 Prezerwatywa ze środkiem plemnikobójczym ➢ Postawa 1,0 Minipigułka progesteronowa 1,0-1,5 Spirala 1,0-3,0 Prezerwatywa 3,0 Diafragma ze środkiem plemnikobójczym 3,0 Pianki 3,0 Metoda owulacyjna 5,67 Stosunek przerywany 9,0 Metoda kalendarzowa 13,0 wobec dziecka (wartość życia) – współczesna popularność antykoncepcji zrodziła pytanie, czy wartość planowania rodziny jest większa niż samo życie. Jak wynika z badań, podstawą działania spirali jest niedopuszczenie siedmiodniowej istoty ludzkiej do zagnieżdżenia się w macicy i tym samym spowodowanie jej śmierci. Niemalże to samo możemy powiedzieć o pigułce. Producenci przyznają, że pigułka może mieć silniejsze działanie poronne niż hamujące owulację. Tak więc mamy tu do czynienia bardziej z metodami powodującymi sztuczne poronienia niż z regulacją poczęć. A to nierozerwalnie łączy się z kwestiami moralnymi i zabijaniem niewinnych dzieci. Dlatego wobec alternatywy, jaką jest NPR, niezrozumiałe jest stosowanie pigułki czy wkładki przez osoby, które wyrażają troską o życie nienarodzonych. ➢ Rozwój osobowy – przy tym punkcie trzeba jasno powiedzieć, że naturalne metody stawiają wymóg samokontroli. Z początku może się niektórym wydawać, że to - 11 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl zakrawa na poważną wadę NPR. Czy jednak tak jest naprawdę? Samokontrola to nieodłączny element rozwoju osobowego człowieka. Każdy, kto opanował tę umiejętność, zyskuje sobie nie tylko szacunek wobec samego siebie, ale także szacunek otoczenia. Samokontrola w dziedzinie seksu daje perspektywę wolności. Wolności wyboru w kwestii podjęcia współżycia lub jego zaniechania. ➢ Religia – z punktu widzenia religii chrześcijańskiej antykoncepcja jako sztuczna ingerencja w ludzką naturę jest przekroczeniem piątego przykazania „Nie zabijaj”, ponieważ wiąże się ze świadomym i celowym uszkodzeniem funkcji zdrowego organizmu. Przykazanie to łączy się nierozerwalnie z przekonaniem, że chrześcijanin nie należy do siebie, lecz do Chrystusa: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele” (1 Kor 6, 19-20). I w tym wypadku NPR również stanowi niepodważalną wartość. ➢ Umacnianie więzi małżeńskiej – niewątpliwie NPR wymaga od małżonków szerszego i głębszego pojmowania małżeńskiej miłości. Fakt, że oboje aktywnie i świadomie uczestniczą w codziennym rozpoznawaniu płodności, prowadzi nie tylko do wzrostu wzajemnego szacunku małżonków, ale przede wszystkim staje się okazją do szczerych rozmów i otwartego dialogu, dzięki któremu małżonkowie żyją razem, a nie obok siebie. Jak zacząć? Najlepszym sposobem nauczenia się naturalnego planowania rodziny jest udział w specjalnym kursie prowadzonym przez poradnie rodzinne lub np. przez Ligę Małżeństwo Małżeństwu. Na takich zajęciach uczestnicy pod opieką instruktorów NPR gruntowanie poznają metodę objawowo-termiczną oraz jej zastosowanie w rozmaitych sytuacjach, np. po porodzie, przy pracy na zmiany, w okresie premenopauzalmym czy nieregularności cykli. W przypadku LMM czas trwania kursu wynosi cztery półtoragodzinne spotkania co miesiąc lub intensywny kurs weekendowy (od piątku do niedzieli). Opłata kursowa wynosi obecnie 95 zł. - 12 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Organizatorzy w ramach tej opłaty zapewniają podręcznik Sztuka naturalnego planowania rodziny, zeszyt ćwiczeń oraz specjalny zeszyt obserwacji cyklu. Więcej informacji można znaleźć bezpośrednio na stronie LMM - http://npr.pl/. Inną formą opanowania metody NPR Jeśli już wiemy, że naturalne planowanie jest samodzielna nauka w domu na rodziny jest jedną z najbardziej bazie podręcznika. I w tym miejscu efektywnych form regulacji poczęć, nie przyszedł czas, by podzielić się swoim jest obciążone żadnymi skutkami własnym doświadczeniem :-). Jeszcze zagrażającymi zdrowiu fizycznemu ani nie jestem mężatką, ale już niedługo psychicznemu, a dodatkowo pobudza stanę z ukochanym przed ołtarzem. rozwój osobowy człowieka i rozwija Moja historia kilkanaście lat z NPR temu, zaczęła kiedy się jako dojrzałość małżeńską – to czy mamy się jeszcze nad czym zastanawiać? Do dzieła! nastolatka natknęłam się na artykuł państwa Wołochowiczów. Nie ukrywam, że już wtedy zaintrygował mnie ów temat. Parę lat później będąc uczestniczką Ruchu Światło-Życie poznałam osoby, które stosowały metody naturalne. Dzięki ich świadectwu podjęłam decyzję, że chcę aktywnie przygotować się do małżeństwa właśnie ucząc się metody objawowo-termicznej. Dziś mogę powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji. Nauczyłam się rozpoznawania płodności, wyjaśniłam tez zasady NPR mojemu narzeczonemu. Teraz stojąc u progu naszego wspólnego życia wierzymy, że ta wiedza stanie się naszym skarbem. Ucząc się metod naturalnego planowania rodziny korzystałam z poniższych podręczników: ➢ John i Sheila Kippley: Sztuka naturalnego planowania rodziny ➢ Josef Rötzer: Sztuka planowania rodziny Jako lekturę uzupełniającą do powyższych publikacji mogę zdecydowanie zarekomendować książkę Być kobietą Ingrid Trobisch. Naprawdę warto! - 13 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Do dzieła! Pamiętajmy! Dla pomyślnego stosowania naturalnego planowania rodziny korzystne będą takie czynniki jak: odpowiednia motywacja, właściwe uczenie i zrozumienie metody oraz chęć współdziałania. Jeśli już wiemy, że naturalne planowanie rodziny jest jedną z najbardziej efektywnych form regulacji poczęć, nie jest obciążone żadnymi skutkami zagrażającymi zdrowiu fizycznemu ani psychicznemu, a dodatkowo pobudza rozwój osobowy człowieka i rozwija dojrzałość małżeńską – to czy mamy się jeszcze nad czym zastanawiać? Do dzieła! Anna Kuźniar Źródło: John i Sheila Kippley, Sztuka naturalnego planowania rodziny, Piaseczno 2002. A jakie są Twoje doświadczenia związane ze stosowaniem Naturalnych Metod Planowania Rodziny? Co o nich sądzisz? Napisz do nas na adres [email protected] a Twój komentarz najbliższym numerze naszego Biuletynu! *** - 14 - zostanie opublikowany w Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Są ekologiczne, ekonomiczne i uczą odpowiedzialności Z BARBARĄ WIATER RZESZOWSKIM ŻYCIA RODZINNEGO NATURALNYCH METODACH PLANOWANIA O DIECEZJALNYM DORADCĄ RODZINY ROZMAWIA PAWEŁ POMIANEK. Paweł Pomianek: pomiędzy Jaka metodą jest naturalną podstawowa promowaną różnica przez środowiska kościelne a metodami antykoncepcyjnymi? Barbara Wiater: Naturalne Planowanie Rodziny określone skrótem NPR jest metodą promowaną nie tylko przez Kościół. Są to metody opracowywane przez środowiska świeckie i promowane jako pomocne w diagnozowaniu w wielu środowiskach medycznych. Nie zaliczają się do metod antykoncepcyjnych, ponieważ nie ingerują w płodność kobiety. Pozwalają natomiast poznać siebie i uczą odpowiedzialnego rodzicielstwa. Nie szkodzą zdrowiu fizycznemu i nie zwalniają z odpowiedzialności i z władzy nad kierowaniem własnym działaniem. Metody pozwalają na NPR zakłada w swojej metodyce solidne poznanie obserwację płodności i metody, nauczenie akceptacji prawa naturalnego, niepłodności każdego dnia. pozwala na świadome planowanie poczęcia dziecka, Przede wszystkim pomagają świadomej decyzji o liczbie dzieci, zachowaniu świadomie począć dziecko i roztropnych odstępów pomiędzy dziećmi, poznaniu wypracować harmonijny styl fizjologii małżonków. Pomaga również w diagno- życia dający wewnętrzną zowaniu chorób dróg rodnych, jak w leczeniu i diag- wolność, pokój i radość. nozowaniu niepłodności, czego nie możemy oczekiwać Zabierają jedynie 5-6 minut od antykoncepcji. dziennie! Nie kosztują! - 15 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Warto zapamiętać: antykoncepcja nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością za siebie i za innych. — Dlaczego warto stosować metodę naturalną? — Czy warto? Zależy jaka jest nasza postawa. Jeśli trzeba się „zabezpieczyć” przed agresorem, jakim jest dziecko, to nie proponuję. Wtedy to nie jest problem metody, tylko problem osobowości. NPR proponuje się małżonkom, gdzie jest jeden partner, współpraca i współdziałanie. Jestem przekonana, że warto, ponieważ jest ekologiczna, nie ingeruje w zdrowie kobiety, pozwala uczyć się odpowiedzialności, jak wyżej wyjaśniałam. Metody pozwalają na obserwację płodności i niepłodności każdego dnia. Przede wszystkim pomagają świadomie począć dziecko i wypracować harmonijny styl życia dający wewnętrzną wolność, pokój i radość. Zabierają jedynie 5-6 minut dziennie! Nie kosztują! Dają możliwość obserwacji w różnych okresach naszego życia np. po porodzie, w okresie premenopauzy, po odstawieniu antykoncepcji, w czasie trwania przewlekłych chorób, które są przeciwwskazaniem dla antykoncepcji. Jak nie trudno zauważyć, nie pozostawiają kobiety samej w danej sytuacji. — Jaka jest skuteczność metody naturalnej w stosunku do metod antykoncepcyjnych? — Każda metoda jest zawodna i może dojść do poczęcia dziecka. NPR jest metodą, która powala świadomie planować poczęcie i świadomie je odkładać ze względu na warunki fizyczne, psychiczne, ekonomiczne i duchowe. - 16 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Człowiek powinien być otwarty na życie. Jest powołany i obdarzony zaufaniem Boga, kiedy zostaje zaproszony do stwarzania życia. Życie jest darem i zadaniem – nauczał nas Jan Paweł II. Chorobą dzisiejszej cywilizacji jest lęk przed dzieckiem. Niektóre osoby robią wszystko, aby uniknąć poczęcia. Natomiast badania skuteczności metod wykonywane przez ośrodki promujące metody wykazują 99,7 % skuteczności, przy czym 0,3 % pozostawiają na błędy w nauczaniu i nieprawidłową interpretację przez użytkowników. — Mówienie o skuteczności metody naturalnej według niektórych wiąże się z zagrożeniem stosowania tej metody jako po prostu kolejnej metody antykoncepcyjnej. — Wracamy tu ciągle do osobowości, do tego, co jest w człowieku, w jego głowie, jakie jest jego nastawienie. Jeśli szukamy tylko metody antykoncepcyjnej, to znajdziemy ją również w eNPeeRze. Świat poszukuje metod, które dałyby 100% pewność wyeliminowania płodności u kobiety jak i u mężczyzny. Nie dziwią więc artykuły np. pani psycholog Corinne Maier – Francuzki, która podała 40 powodów przeciw dziecku. Oto kilka: poród to prawdziwa tortura; będziecie musiały walczyć o swoje prawo do rozrywki; zerwiecie kontakty z przyjaciółmi; będziecie Człowiek powinien być otwarty musiały nauczyć się języka prawdziwych idiotów, by na życie. Jest powołany i obda- móc porozumieć się ze swoimi dziećmi; dzieci zabiją rzony zaufaniem Boga, kiedy waszą namiętność. Trzeba dodać są to argumenty zostaje zaproszony do stwa- uwłaczające godności nie tylko kobiety. A skoro takie rzania życia. Życie jest darem myślenie wpuszcza się do obiegu prasowego nie dziwi i zadaniem – nauczał nas Jan człowieka, iż NPR wykorzystywany jest jako metoda Paweł II. antykoncepcyjna. — Czy metodę naturalną może stosować każda kobieta? Czasami można usłyszeć głosy, że metoda jest przeznaczona tylko dla kobiet o regularnym cyklu. Być może ci, którzy tak mówią, uważają, że Kościół ciągle poleca tzw. metodę kalendarzykową, która jest absolutnym przeżytkiem i dziś nikt poważny jej nie zaleca. - 17 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl — Metodę Naturalnego Planowania mogą stosować wszystkie kobiety. Choroby, stres, nieregularny tryb życia mogą zmieniać obraz obserwacji, ale jednocześnie dają możliwość odczytania wykresów. Często ludzie swoją niechęć do metod oceniają stwierdzeniem, iż mają nieregularne cykle i nie widzą możliwości zastosowania NPRu. Są to błędne drogi myślenia, ponieważ jeśli przeanalizujemy to nieregularność wiąże się z nieprawidłowością działania danego narządu. Tu natomiast chodzi o to, że kobiety posiadają różne długości cykli i są one charakterystyczne dla danej kobiety. O tym jak funkcjonuje organizm, jaki jest jego działanie zapisane jest w naszym zapisie genetycznym. Skoro jesteśmy tak różne to poznając siebie możemy analitycznie diagnozować swoją płodność na podstawie czynników określonych przez metody wypracowane w kilu ośrodkach na świecie. Natomiast kalendarzykowe obliczenia się nie sprawdziły i minął ich czas. — Jest chyba jednak tak, że nie jest tak łatwo nauczyć się metody naturalnej. Potrzeba wielu miesięcy, by opanować tę sztukę rozpoznawania swojego ciała, swojego cyklu. Dlatego chyba dobrze jest, jeśli młode kobiety zaczynają naukę metody na długo przez zawarciem związku małżeńskiego. — Metody NPR nie są trudne do nauczenia, ponieważ mamy dzisiaj łatwy dostęp do odpowiednio przygotowanej literatury, internetu, mamy metody opracowane na CD. W każdej diecezji mamy również nauczycieli i instruktorów NPR. Jeśli człowiek chce przyjąć dany styl życia, to może nauczyć się metod bez problemu. Metod można się uczyć dużo wcześniej przed zawarciem małżeństwa, polecam je nastolatkom, które maja autentycznie problem z nieprawidłowościami w cyklach. Obserwacje - 18 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl pomogą im w zdiagnozowaniu ich płodności, określeniu poziomu hormonów, ich prawidłowego działania. Dane z obserwacji są niekiedy pomocne w zmianie stylu życia, ponieważ niektóre działania powodują wyniszczanie organizmu. Ma tu na myśli nadludzkie przemęczenia ludzi młodych (praca – niekiedy dwie, nauka, rodzina), bezmyślne zażywanie leków, wspomaganie się środkami różnego pochodzenia i działania, nieodpowiedni sposób żywienia. Czynniki te działają niekorzystnie na płodność. — Często podkreśla się, że małżonkowie powinni dokonywać wspólnie obserwacji związanych z cyklem kobiety. Dlaczego tak ważne jest, by mąż uczestniczył w tym procesie? — Nie chodzi w metodach o wspólne obserwacje, bo nie wiem jak można wspólnie mierzyć temperaturę lub obserwować śluz, ale chodzi tu o współpracę w odczytywaniu obserwacji. Poczucie wstydu, potrzeba intymiści nawet w małżeństwie pozostaje, dlatego dobrze jest kiedy mężczyźni akceptują ten nowy styl życia oraz pomagają odczytać karty i biorą współodpowiedzialność za decyzje poczęcia dziecka w małżeństwie. — Właśnie mniej więcej to rozumiem przez wspólne prowadzenie obserwacji. Pan Jacek Pulikowski mówi, że bardzo ważne jest by to mężczyzna odczytywał wyniki z termometru, on zapisywał je do zeszytu. Wtedy nie może zwolnić się od odpowiedzialności. — Tak. Wspólne podejmowanie decyzji, co do planowania współżycia w oparciu o obserwacje czyni obojga odpowiedzialnymi za wspólne działania. Świadomość płodności i niepłodności pozwala zadecydować o stylu życia małżonków. Mężczyzna nie może być zwalniany z odpowiedzialności za ich wspólną płodność. Do poradni rzadko przychodzą młodzi ludzie dobrowolnie, aby uczyć się NPR–u, dlatego myślę iż potrzeba wielu świadectw, otwartości osób które praktykują dobre pomysły na życie, piszą o nich zachęcając pozostałych lub wątpiących rówieśników do dobrych wyborów w życiu. - 19 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Zgadzam się z p. Pulikowskim, ale ja po 27 latach małżeństwa jestem przekonana, że będzie bardzo dobrze, kiedy rano mąż obudzi i przypomni o termometrze a potem zrobi dobrą kawę. Poczucie intymności jest naturalną potrzebą człowieka. — Pracuje Pani w rzeszowskiej, diecezjalnej poradni rodzinnej. Jakie osoby zgłaszają się najczęściej do poradni? Czy są to tylko narzeczeni przygotowujący się do zawarcia sakramentu małżeństwa, czy może równie często małżonkowie borykający się z problemami osobistymi i rodzinnymi? — Do poradni, w której dyżuruję, przychodzą narzeczeni, którzy uczą się metod, małżonkowie z problemami, pojedyncze osoby zatroskane o rozpadające się małżeństwa, młodzi ludzie poszukujący prawdy i drogi w życiu. Przychodzą rodzice zatroskani o swoje dzieci, szukający pomocy. Przychodzą również młodzi małżonkowie szukający pomocy po odstawieniu antykoncepcji, osoby odsyłane od konfesjonału w sprawach czystości małżeńskiej. Do poradni rzadko przychodzą młodzi ludzie dobrowolnie, aby uczyć się NPR–u, dlatego myślę iż potrzeba wielu świadectw, otwartości osób które praktykują dobre pomysły na życie, piszą o nich zachęcając pozostałych lub wątpiących rówieśników do dobrych wyborów w życiu. Życzę również całej Redakcji, aby podejmując odważne tematy rozwijała się ku prawdzie i wolności osiągając sukcesy zawodowe i rodzinne. — Bardzo dziękuję za rozmowę, za ciepłe słowo i w imieniu całej Redakcji Tolle et lege, również życzę sukcesów w pracy! Miejmy nadzieję, że coraz więcej młodych ludzi będzie prezentowało postawę otwarcia na życie i będą oni mogli odkrywać wartość metod naturalnych. *** - 20 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Serdecznie zapraszamy na V Niezależne Naukowe Spotkanie Młodych Już 23 listopada Ogólnokształcącego 2007 im. roku, Jana tym Pawła razem II w Sióstr Auli Liceum Prezentek w Rzeszowie, przy ul. ks. Jałowego 1 odbędzie się po raz piąty Niezależne Naukowe Spotkanie Młodych. W tym roku tematem naszych rozważań będzie wartość współżycia. Poniżej prezentujemy szczegółowy program sympozjum. Szczegółowy program V Niezależnego Naukowego Spotkania Młodych: Temat główny: Wartość współżycia 23 listopada 2007 r, Aula Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Pawła II Sióstr Prezentek, Rzeszów, ul. ks. Jałowego 1. Patronat medialny Prowadzenie całości: Paweł Pomianek 16.00 Rozpoczęcie i wprowadzenie 16.30 Alicja Piecuch, Współżycie – wspaniały dialog Miłości 17.00 dr Urszula Dudziak, Naturalne Planowanie Rodziny receptą na szczęście małżeńskie 18.00 Przerwa 18.30 dr Andrzej Guzik (ginekolog), Skuteczność metod Naturalnego Planowania Rodziny a antykoncepcja i środki wczesnoporonne 19.00 Dyskusja 20.00 Eucharystia - 21 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl W trakcie całej imprezy książki – zwłaszcza dotyczące tematyki Naturalnego Planowania Rodziny oraz wartości współżycia – będą rozprowadzać przedstawiciele Tolle et lege, które objęło po raz drugi patronat medialny nad NNSM. Jeśli ktoś z naszych Klientów byłby zainteresowany poznaniem członków naszej Redakcji, taka okazja również będzie. Na sympzojum będą bowiem obecni niemal wszyscy jej członkowie. Oto zdjęcia z zeszłorocznego IV NNSM, podczas którego Tolle et lege wyraźnie zaznaczyło swoją obecność: Paweł Królak (dyrektor Tolle) zadaje pytanie jednemu z prelegentów Bogaty asortyment Tolle et lege Justyna Smerecka (dziś Królak) na stanowisku *** - 22 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl LISTY CZYTELNIKÓW Maryja jest zasmucona Dzień dobry! Serdecznie pozdrawiam redakcję Biuletynu Tolle et lege. Jestem czytelnikiem Waszego biuletynu od dłuższego czasu. Zawsze bardzo chętnie czytam artykuły oraz recenzje zamieszczone na łamach biuletynu. Również i dziś ucieszyłem się widząc w skrzynce przesłany biuletyn. Dziś też podczas porannej modlitwy uświadomiłem sobie, że kocham Marię Matkę Bożą. Kiedy kontemplowałem jej dzieje, jej posłuszeństwo i poświęcenie chciałem, aby również inni mogli cieszyć się postawą tej Błogosławionej niewiasty. Widząc treści Maryjne chętnie zabrałem się do lektury felietonów dotyczących różańca. Z przykrością muszę stwierdzić, iż jestem mocno rozczarowany. Maria pewnie też jest zasmucona (o ile zdaje sobie z tego sprawę) z faktu, że nakłania się ludzi do oddawania jej chwały, do długich modlitw kierowanych do niej, a nie do jedynego pośrednika, którym jest Jezus Chrystus. Dlaczego nie koncentrujecie się na Jego osobie? Proszę zwrócić uwagę, że cały Stary Testament jest chrystocentryczny. Nowy natomiast opowiada o cudownej nowinie zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa. Opowiadać ewangelie to opowiadać o Mesjaszu. To On jest Bogiem i źródłem łask. On jest również „Bogiem zazdrosnym”, jak wielokrotnie wypowiadają się autorzy biblijni. Nie będzie tolerował oddawania chwały człowiekowi! Rozumiem, że odmawiając różaniec powinniśmy koncentrować się na Chrystusie, ale jak to w praktyce wygląda? Większość ludzi wzywa Marię, aby zajęła się sprawami dnia codziennego. Natomiast ja uważam, że powinniśmy się w szczerej i gorącej modlitwie zwrócić wprost w wyciągnięte ręce Ojca przez Jego Syna. W artykule pojawiło się stwierdzenie, że „różańcem można przesunąć górę” podczas gdy Pismo mówi, iż wiarą. I to nie wiarą w cudowność Matki Bożej, ale wiarą w Jezusa Chrystusa i Jego cudowną moc. Maria stała pod krzyżem Chrystusa potrzebując, jak każdy człowiek zbawienia. Proszę Was zatem abyście i wy w to miejsce odsyłali ludzi a nie obiecywali im, że w różańcu odnajdą „wyjście z katastrofy, ożywienie niepłodnego łona, wyjścia z narkomani...” Tylko Jezus ma moc uzdrowienia, wyzwolenia z kajdanów grzechu. Niech Jemu będzie chwała i przed Nim zgina się wszelkie kolano. Piotr Pałys - 23 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Odpowiedź Redaktora Naczelnego: Drogi Panie Piotrze! Bardzo dziękuję za Pańskiego maila! Poświęcił Pan trochę czasu, by sformułować swoje myśli i poruszył Pan rzeczywiście bardzo istotne sprawy. Powiem szczerze, że doskonale Pana rozumiem! Kilka lat temu bowiem moje zamiłowanie do mariologii i do samej osoby Maryi rozpoczęło się od silnej kontestacji, od odrzucenia gorszącej mnie wówczas naszej ludowej pobożności maryjnej. Mam jednak taki zwyczaj, że gdy coś mnie denerwuje, to tego nie przekreślam, tylko szukam jakiejś innej, lepszej drogi. I zacząłem szukać u źródła, czyli w dokumentach Kościoła – tam, gdzie z rzeczy teologicznych możemy czerpać ze spokojem. Odnalazłem tam piękną, prawdziwą mariologię, stawiającą Maryję zawsze niżej od Chrystusa, podkreślającą Jego jedyne pośrednictwo, o którym Pan wspomina. Jednocześnie znalazłem Maryję bliską każdemu człowiekowi, Maryję – Wzór godny naśladowania. I powiem szczerze, że rozkochałem się w Maryi... Natomiast powiem Panu szczerze, że im głębiej wchodzę w nauczanie Kościoła o Maryi, tym – chociaż dostrzegam coraz więcej nadużyć w pobożności maryjnej – mam większy dystans i szacunek również dla tych praktyk prostego ludu. Pan podchodzi do Maryi bardzo roztropnie, ja też tak podchodzę, ale niech Pan zauważy, że dawniej taka wiedza, jaką obaj posiadamy, nie była tak dostępna. Pan Bóg zna najlepiej historię każdego człowieka, jego doświadczenia i uwarunkowania. On ocenia nasze braki, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności. Nasze spojrzenie jest często jednostronne, ubogie. Przestrzegałbym przed silną kontestacją pobożnych babć, które w swojej prostej wierze koncentrują się na Maryi. Natomiast z zarzutami dotyczącymi tekstów z Biuletynu absolutnie się nie zgadzam. Widać czytał Pan jednak teksty o różańcu chyba mało uważnie albo wybiórczo, bo nasze teksty są silnie chrystocentryczne. Zwłaszcza ja w swoim artykule kilkakrotnie podkreślam, że różaniec jest chrystocentryczny. Właśnie dlatego ma tak wielkie znaczenie – bo wraz z Maryją modlimy się do Chrystusa. Ale też wbrew temu, co Pan napisał, Maryi również należy oddawać cześć. Tak chciał Chrystus i jego Kościół, który obdarzył Ją największą chwałą i największymi przywilejami spośród ludzi. Oczywiście ta cześć ma być całkowicie inna niż ta, którą oddajemy Bogu, ale pewien rodzaj czci jest obecny i jak najbardziej godziwy. - 24 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Co do tekstów, które Pan cytuje, to nie pochodzą one z żadnego artykułu, ale z wywiadu. W wywiadach wypowiedzi autora są zawsze jego prywatnymi poglądami i nie może Pan nimi obciążać Redakcji Tolle. Czy wyobraża Pan sobie, że moglibyśmy wyciąć fragmenty wypowiedzi kogoś, z kim przeprowadzamy wywiad, dlatego, że nam się nie podobają? Nie ulega wątpliwości, że Ksiądz Adam Rybicki jest postacią wybitną. Natomiast powiem szczerze, że na takie treści, jakie zawarł on w swoich wypowiedziach, a które Pan przytoczył, na pewno sam bym się nie odważył. Pamiętajmy jednak, że Ksiądz Doktor ma inne, być może głębsze, doświadczenia. Jak już mówiłem, rozumiem jednak Pański sprzeciw wobec samych sformułowań. Jeszcze raz gorąco dziękuję za wyczerpujący list. Mam nadzieję, że moja odpowiedź również będzie zadowalająca. Serdecznie pozdrawiam! Paweł Pomianek *** Co z tym „trzymaniem kciuków” Jest pan redaktorem naczelnym księgarni internetowej, która Chwała Bogu posiada prawdziwy apologetyczny zbiór. Piszę do Pana by jednak zamanifestować. Dostrzegłem sprzeczność w przesłaniu waszej księgarni. No bo skoro sprzedajecie ludziom książki, które pokazują świat okultyzmu, magii – amulety itp., to zastanawiam się co znaczy ten tekst z „trzymaniem kciuków” przez p. Ziemkiewicza. Przecież kciuki nie przyniosą wam powodzenia. Może to szczegół, ale kole w oczy. Tomek Odpowiedź Redaktora Naczelnego: Szanowny Panie Tomaszu! - 25 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Dziękuję za to spostrzeżenie. Wyjaśnię innym Czytelnikom, że chodzi o tekst, który pojawia się u nas na stronie głównej na górnym panelu wymiennie z innymi wypowiedziami o nas naszych rozmówców oraz Czytelników, a brzmi on dokładnie tak: „[Tolle et lege] Bardzo mi się podoba. Trzymam kciuki za wasze powodzenie. Rafał Ziemkiewicz”. Rozumiem, że chodzi Panu o to, że trzymanie kciuków na dobrą sprawę możemy zaliczyć do świata przesądów. Generalnie oczywiście zgadzam się z Panem i powiem szczerze, że uprzedziłem Pana. W Biuletynie z lipca 2007 roku opublikowaliśmy mój felieton pt. „Trzymam kciuki!”, który dość gruntownie omawiał sprawę: kiedy trzymanie kciuków jest, a kiedy nie jest przesądem. W tym jednak kontekście w wypowiedzi p. Ziemkiewicza nie widzę absolutnie nic zdrożnego. Zapewnienie o trzymaniu kciuków jest bowiem tylko i wyłącznie dobrym słowem pod naszym adresem, oznaczającym, że red. Ziemkiewicz uznaje naszą działalność za bardzo pozytywną i zapewnia, że nas jak najbardziej popiera. Taki głos – wbrew Pańskiej opinii – ma swoje znaczenie i jest niezwykle cenny. Cieszy nas, że ktoś taki wypowiada się o nas w ciepłych słowach. Paweł Pomianek *** Przejdź do wywiadu z Markiem Czuku Wróć do spisu treści - 26 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl ROZMOWA TOLLE „W pisaniu nie wracam do przeszłości” Z MARKIEM CZUKU, POLSKIM POETĄ, CZŁONKIEM TWÓRCZOŚCI, MARZENIACH I LITERATURZE ROZMAWIA STOWARZYSZENIA PISARZY POLSKICH, O JEGO SYLWIA BOGUTA. Sylwia Boguta: Chciałam na wstępie spytać o debiut literacki. Czy Pana pierwsze wydane utwory długo czekały na opublikowanie, jak to wyglądało i co popchnęło Pana ostatecznie do ich wydania? Marek Czuku: Zacząłem pisać w stanie wojennym, był rok 1982. Trzy lata później debiutowałem w prasie, a po kolejnych czterech – książką. Na początku nie zdawałem sobie sprawy z tego, na czym polega tzw. życie literackie, nie myślałem o publikacjach ani o spotkaniach autorskich. Pisałem z jakiejś wewnętrznej, nie całkiem dla mnie jasnej potrzeby i nie miałem pojęcia, co to jest i czy jest coś warte. Dopiero gdy daleka krewna z Torunia zachęciła mnie do wysłania wierszy na konkurs w Grudziądzu, w którym zupełnie niespodziewanie dostałem nagrodę, pomyślałem, że to jest coś poważniejszego. Starałem się wtedy dotrzeć do osób, które zajmowały się tym samym i gdzieś to moje pisanie wydrukować. A ponieważ wszędzie są dobrzy Pisałem z jakiejś wewnętrznej, nie całkiem dla mnie jasnej potrzeby i nie miałem pojęcia, co to jest ludzie, w końcu udało mi się zaistnieć. i czy jest coś warte. Dopiero gdy — Jak recenzentów traktuje Pan dotyczące opinie daleka krewna z Torunia zachęciła swojej mnie do wysłania wierszy na twórczości? konkurs w Grudziądzu, w którym zupełnie niespodziewanie — Cieszę się z każdej recenzji, szanuję dostałem nagrodę, pomyślałem, krytyków, ale mam pewien dystans zarówno że to jest coś poważniejszego. do opinii zbyt pochlebnych, jak i nadmiernie - 27 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl krytycznych. Najbardziej cenię wyważone, wielowymiarowe filologiczne analizy, w których każda teza jest należycie uzasadniona. — Pana przedostatni tomik poetycki jest zatytułowany Ars poetica. Skąd taki tytuł, skoro wiersze zawarte w nim (może poza tytułowym) nie mówią bezpośrednio o tym, czym jest „sztuka poetycka” oraz o tym, jak się tworzy poezję? A czym dla Pana jest sztuka poetycka? — Tytuł w sposób oczywisty nawiązuje do tradycji, ale same wiersze są jakby „z różnych parafii”. Chciałem w ten sposób wskazać różne drogi prowadzące do poezji, a jednocześnie zwrócić uwagę na zamieszanie (taki „groch z kapustą”), jakie panuje teraz w literaturze. A czym jest sztuka poetycka? Dobrze to oddaje triolet Jerzego Jarmołowskiego: a co jest poezja – a kto ją tam wie a czymże poeta – a kto go tam zna Literatura często płaciła wysoką cenę a co śni poeta w chryzantemy śnie za zbytnią doraźność, co odbywało się bo co chryzantema – to kto ją tam wie kosztem ponadczasowości. To duża i kto komu śni się i kto w czyim śnie sztuka pisać o sprawach uniwersal- i co chryzantema śni w poety snach nych bez nieznośnego patosu, a jed- a co jest poezja – a kto ją tam wie nocześnie opierać się na konkrecie. a czymże poeta – a kto go tam zna — Większość Pana wierszy jest mocno osadzona w codzienności. Z czego to wynika? Czy według Pana ten sposób wyrazu lepiej trafia do czytelnika i czy poezja uciekająca od rzeczywistości jest według Pana mniej wartościowa? Rozumiem, że znajdujemy się tu również w kręgu pytań o obowiązki poety? I skąd w Pana wierszach tyle ironii? — Rzeczywiście, sporo moich wierszy dotyczy, także pośrednio, hic et nunc. Myślę, że za wiele. Literatura często płaciła wysoką cenę za zbytnią doraźność, co odbywało się kosztem ponadczasowości. To duża sztuka pisać o sprawach uniwersalnych bez nieznośnego patosu, a jednocześnie opierać się na konkrecie. Zgadzam się z Panią, że przesadzam z ironią, ten - 28 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl środek wyrazu działa przecież na zasadzie „kij ma dwa końce”. Przyznam, że marzy mi się krystaliczna czystość przekazu. Ale to również wyższa szkoła jazdy. — Określany jest Pan przez niektórych jako poeta postmodernistyczny. Czy zgadza się Pan z tym określeniem? Na czym, jeśli tak, według Pana polega ten postmodernizm? Na pisaniu o postmodernistycznej rzeczywistości czy może na postmodernistycznym pisaniu? — Postmodernistyczna jest rzeczywistość, a więc chcąc nie chcąc uczestniczymy w tym zbiorowym stanie ducha. Pojawiło się to po drugiej wojnie, a nasiliło po upadku komunizmu i nie chce puścić. To jest pojęcie-worek; można powiedzieć, że – dajmy na to – barok też był mocno postmodernistyczny. Już sam fakt pisania i obrania takiej, a nie innej postawy twórczej wiąże się – co najmniej – z odniesieniem do postmodernizmu. A czy czuję się postmodernistą? Chyba nie. To wszystko wynika z przekory. — Przywiązuje Pan dużą wagę do formy swoich wierszy. Jakie zabiegi literackie i artystyczne lubi Pan najbardziej? Który z poetów lub grup literackich jest Panu najbardziej bliski, jest autorytetem? — Lubię, gdy uda mi się tak skondensować sensy i obrazy, aby w efekcie dało się to czytać na różne sposoby, a przy tym wszystko „trzymało się kupy”. Trzeba też bardzo uważać na zachowanie pewnego minimum zrozumiałości, bo co z tego, że wiersz będzie nowatorski i bardzo mądry, skoro nikt go nie przeczyta. Od dawna mam słabość do Gałczyńskiego i Leśmiana, doceniam wielkość Kochanowskiego i Mickiewicza, lubię poezję kobiet (ze współczesnych np. Julii Hartwig, Adriany Szymańskiej, Anny Piwkowskiej czy Marzeny Brody). — Jest Pan bardzo skromny w mówieniu o sobie i rzadko pojawia się Pan na spotkaniach. Z czego to wynika? Czy to jakiś rodzaj buntu przeciw kulturze, w której wszyscy o wszystkich chcą wiedzieć wszystko? - 29 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl — Skromnie przyznam, że skromność jest moją dużą zaletą. Pojawiam się wszędzie tam, gdzie jestem zapraszany (widocznie nie jestem na topie). Bunt z kolei mam we krwi i wypiłem go z mlekiem matki... A serio: nie czuję się dobrze w dzisiejszych czasach w ich wymiarze społecznym (demokracja, wolny rynek, władza, pieniądze, media, kultura masowa itp. itd.). Zawsze byłem indywidualistą i czułem wręcz organiczny wstręt do stadnych zachowań. — Czy któreś z Pana dzieł ma dla Pana szczególną wartość. Tomik, wiersz darzony szczególnym sentymentem? — Zawsze myślę o tym, co ma dopiero powstać. W pisaniu nie wracam do przeszłości. — Niektóre z Pana wierszy, jak np. Róbta co chceta, są już omawiane na lekcjach języka polskiego, co Pan o tym myśli? Czy godzi się Pan z określeniem „moralizator”? — Akurat za tym wierszem nie za bardzo przepadam z powodu jego publicystyczności. Ale właśnie dlatego zdobył pewną popularność, także w internecie. Nie lubię też nachalnego moralizowania, czasem trzeba jednak powiedzieć, co się tak naprawdę myśli o świecie. — Jak Pan myśli, w jakim kierunku pójdzie polska poezja w najbliższych latach? — To wielka niewiadoma. I to jest piękne, że nie można tu niczego przewidzieć. — Mała rada dla młodych twórców – Myślę, że zawsze trzeba być sobą, być co w zgodzie z własną osobowością, oryginalności, pisać we własnym stylu, niepowtarzalnością. Nie silić się na ale być dalekim od przesady i nie- coś, co jest sprzeczne ze mną, choć zrozumiałości? może dać mi krótkotrwałą korzyść. niemożliwe? Jaki stosunek ma Pan do zrobić, by uniknąć A tradycji literackiej? - 30 - może pułapek jest to Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl — Myślę, że zawsze trzeba być sobą, być w zgodzie z własną osobowością, niepowtarzalnością. Nie silić się na coś, co jest sprzeczne ze mną, choć może dać mi krótkotrwałą korzyść. Podobno wszystko już było, ale nie było mnie i mojego świata. A tradycję trzeba znać, aby móc powiedzieć cokolwiek nowego. — Ostatnie moje pytanie będzie dotyczyło Pana „literackich” marzeń. Czy takie są? Czy może realizuje je Pan na bieżąco? — O największym celu literackim, jakim jest wypracowanie własnego, czystego języka, już mówiłem. To ogólnie, a tak na teraz marzy mi się powieść, której pomysł noszę w sobie już od dawna, tylko nigdy nie mam czasu go zrealizować. — Redakcja Tolle et lege z całego serca życzy Panu spełnienia tego marzenia! Serdecznie dziękuję za rozmowę. *** Skocz do felietonów Wróć do spisu treści - 31 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl - FELIETONY Z cyklu: Łaski zwyczajne Jestem w sekcie i proszę dać mi święty spokój! SŁAWOMIR ZATWARDNICKI Stopniowo odkrywałem tę straszliwą prawdę, że zostałem zmanipulowany. Dałem się uwieść i przyjąłem propozycję, którą mi złożył. Dopiero wtedy otworzyły mi się oczy. I pozostały otwarte do dziś, a mimo tego głośno nie wołam o pomoc! Chcę pozostać członkiem tej sekty do końca życia. Jak wszystkie osoby, które trafiają do sekt, kiedy przytulałem jej drobne ciałko, ogarniało byłem nieświadomy „tego, że kontakt został mnie takie błogie uczucie! Po powrocie ze zainscenizowany” i podobnie jak oni wszyscy, szpitala zostałem zaskoczony miłością, którą moi z zauważyłem w swoim sercu – miłością nie tylko wypranymi mózgami, nie zorientowałem się „w do córeczki, ale w jeszcze większym niż do tej charakterze obmyślonej (...) metody nawracania pory stopniu również do żony. Dziś wiem, że zmanipulowani i szkolenia” (Sekty albo nowe ruchy religijne – bracia i siostry „Brainwashing” zawisł na włosku, ale zastosowano wobec nas jedną z „technik na- się nie urwał. Udało mi się otrząsnąć z cisku: bombardowanie zamieszania wprowadzonego lekturą miłością” (Sekty albo dany. A już na pewno tekstów, z których korzystałem przy nowe ruchy religijne – nie mogłem się spo- pisaniu tego felietonu- świadectwa. raport raport której watykański), zostałem pod- dziewać, że ta miła i bez- watykański), ale zrobiono to w tak bronna osóbka, którą pieszczotliwie nazywamy sprytny sposób, że miłość ta bombardowała nas „Oksiunią”, że to właśnie ona okaże się tak od środka i nie córka nas, ale my ją zalewaliśmy dobrze przygotowana do werbowania mnie i Oli. miłością! Nie ma co ukrywać: poddaliśmy się temu bombardowaniu i zostaliśmy pokonani. Wydawało mi się, że panuję nad sytuacją. Nawet nie musiała się do mnie uśmiechać, to ja Pierwsze przewijanie i ścieranie smółki zajęło śmiałem się do niej, a kiedy od czapki mnie na tyle, że nie myślałem o niczym innym, a - 32 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl odkształciło się na chwilę jej ucho, śmialiśmy się czuwań nocnych, ilu doświadczają rodzice- razem z Olą rozczuleni tym widokiem. nowicjusze. Dobrze nas poznał i wiedział, co wykorzystać, Wiem, że nie jesteśmy jeszcze na skraju żeby skutecznie przywiązać nas do sekty. Nie wyczerpania. Gdyby tak było, zastosowano by musiał nawet sam niczego robić, po prostu względem nas tzw. ukryty system nagród i kar. wykorzystał ją, żeby pokazać, kto tu jest „Modelowanie zachowania za pomocą kar i Gospodarzem. Bo już po kilku dniach, może nagród może odbywać się bez świadomości nawet po kilkunastu godzinach, wszystko stało osoby, która temu procesowi podlega. Komuś, się jasne i wiedzieliśmy, że to nie my panujemy kto nad zrozumienia nierzadko wystarczy okazać w sytuacją. Nastąpiła bezwarunkowa potrzebuje wsparcia, sposób próbach niereagowania na ten płacz, który spojrzenia, poświęcenia większej lub znikomej rozpoczynał się od cichutkiego postękiwania, by ilości czasu) aprobatę lub dezaprobatę wobec wkrótce rozwinąć się w modulowany jak sygnał pewnych zachowań. Nowicjusz, nie zdając sobie karetki którego sprawy, że w zaplanowany sposób został dochodziło drganie dolnej wargi, cieniutkiej jak „popchnięty” do wykonania nowej czynności lub płatek kwiatka. zaniechania innej, przypisuje wszelkie zmiany dźwięk, do we własnych (za pomocą i kapitulacja z naszej strony; po kilku nieudanych pogotowia niewerbalny akceptacji postawach gestu, osobistym i Zapowiedziano nam co prawda obowiązkowe niezależnym decyzjom” (Raport o niektórych nocne wstawania co dwie-trzy godziny, ale tak zjawiskach związanych z działalnością sekt w miało być tylko na początku tego swoistego Polsce). nowicjatu, który rozpoczęliśmy. Okazało się jednak (a minęło już wtedy kilka tygodni), że Domyślni Czytelnicy pewnie rozumieją, o czym czas pomiędzy karmieniami, który miał się myślę: tak, to uśmiech, który pojawi się na stopniowo wydłużać, pozostał na tym samym twarzy Oksanki. On sprawi, że gotowi będziemy poziomie. rekrutowanych wstawać dwa razy częściej i z jeszcze większą osób polega na wprowadzaniu ich w błąd co do radością zmieniać usmarowane kupą pieluchy. istotnych aspektów funkcjonowania grupy, jej Bo to, że damy się nabrać na taki pozawerbalny faktycznych przekaz, jest dla mnie oczywiste. Nawet teraz, „Dezinformowanie celów i norm postępowania” (Raport o niektórych zjawiskach związanych z kiedy działalnością sekt w Polsce). Najgorsza w tym świadomie, a tylko ćwiczy przez sen, rozczula wszystkim okazała się nieregularność; nigdy nie tym swoich rodziców. Zresztą nie tylko to: już wiesz, kiedy włączy się dzwonek alarmowy sam widok małych nóżek, nagich czy w wzywający do stanu gotowości. A przecież ani w śpioszkach, wojsku takie alarmy nocne nie zdarzają się pokąpielową czapkę, jest nie do opisania! codziennie, ani w żadnym zakonie nie ma tylu - 33 - dziecko nie albo uśmiecha główeczki się jeszcze otulonej w Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Kiedy zwątpienie zaczyna brać górę nad publicznego ujawniania nowoprzyjętych, pozytywnym nastawieniem, Guru posługuje się nieprzemyślanych jeszcze poglądów. Następnie szantażem emocjonalnym, który „jest wpisany zachęca się go do dzielenia się poznaną wiedzą z w strukturę sekty. Stanowi normę postępowania rodziną i przyjaciółmi, a wynikłe z tego powodu z celu nieporozumienia i konflikty są tłumaczone jako podporządkowania ich wymogom grupy. Z dowód na trwanie bliskich osób w niewiedzy i czasem prowadzi do silnego uzależnienia od jej fałszu. Naturalną konsekwencją opisywanych środowiska. Jedną z technik szantażu jest wydarzeń staje się wówczas odsunięcie się od wzbudzanie strachu przed wyimaginowanym tych osób i jeszcze silniejsze emocjonalne wrogiem (...) i karą za opuszczenie grupy” związanie się ze współczłonkami sekty, którzy (Raport o niektórych zjawiskach związanych z zostają działalnością sekt w Polsce). Zapowiedział przeżywanych trudnościach”. członkami o niższym stażu w już jedynymi powiernikami w przecież: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście I rzeczywiście – zauważyliśmy z Żoną, że uczynili” (Mt 25,40). I rzeczywiście, kiedy tylko ktokolwiek próbował z nami rozmawiać, od razu patrzę na Oksanki małą osóbkę, widzę w niej kierowaliśmy rozmowę na córkę i wszystkie „brata najmniejszego” płci żeńskiej, którego zajęcia związane z opieką nad nią, i bardzo krzywdzę. Wtedy pojawiają się: „Poczucie, że szybko okazywało się, że tylko my ekscytujemy wymagania przerastają możliwości, skłonność się tym, co przeżywamy, i że tak naprawdę, do płaczu” (nie zauważyłem, czy żonie też drga pomimo grzecznościowego potakiwania, nikt, wtedy dolna warga?) oraz „poczucie winy gdy kto nie wychowuje własnych dzieci, nie rozumie się wbrew tego, o czym mówimy, i patrzy na nas jakbyśmy standardom...”, a są to według Bidermana znaki byli z innego świata. Poskutkowało: mąż i żona ostrzegawcze tzw. „prania mózgu” (Tabela stali się dla siebie jedynymi powiernikami. odmawia, lub postępuje przymusu według Bidermana). Wtedy tłumaczyłem sobie to tym, że te Żeby kontrola była skuteczna, trzyma się nas w wszystkie praktyki, którym zostaliśmy poddani, izolacji. Nie ma czasu ani dla znajomych, ani na były konieczne dla naszego oświecenia, że bez czytanie gazet. Za to nigdy nie jesteśmy nich bylibyśmy jak ci na zewnątrz, nic nie pozostawieni sami sobie. Na ramieniu Oli śledzi pojmujący. Tak myślałem, nie wiedząc jeszcze, ją w kuchni, a raz zdarzyło się nawet dziecku nie że myślę jak „człowiek, który wchodzi w obręb puścić mamy samej do toalety. Dodatkowo, o działania grupy psychomanipulacyjnej (tzw. czym dowiedziałem się z Raportu o niektórych sekty), (...) w system totalitarny (silnej kontroli zjawiskach związanych z działalnością sekt w życia prywatnego, rodzinnego, zaangażowania Polsce, aby podtrzymać nasze rodzicielskie społecznego), ale (...) interpretuje go w inny zaangażowanie, sposób, niż zrobiłby to podczas pierwszych „technikę adepta zastosowano małych bardzo kroków”: szybko wobec nas „Początkowego zachęca się kontaktów do z grupą” (Czym jest psychomanipulacja?). Psychologia społeczna - 34 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl takie działanie nazywa „techniką niskiej piłki” – obowiązkowa (wrażliwe czujniki zainstalowane według tej teorii zmanipulowany człowiek w brzuszku Wielkiej Córki czuwają!). trzyma się oferty, „która (...) okazuje się mniej korzystna, niż wyglądała na początku” (Raport Ach, o z powtarzalne, a mimo tego nigdy nie wiesz, w działalnością sekt w Polsce), podobnie jak ktoś, jakim czasie nastąpi każda z tych powtarzalnych komu rzucono nisko piłkę, a on kiedy ją złapał, czynności. Od czasu do czasu nasz Guru musi wyprostować się z piłką w ręce. Nasza dopuszcza też różnego rodzaju niespodzianki, „piłka” rośnie jak na drożdżach i waży już ponad jak na przykład dzisiaj, kiedy w czasie Mszy pięć kilo. Świętej niektórych zjawiskach związanych życie tuż w sekcie przed jest Komunią ekscytująco niemowlę zwymiotowało się zalewając część siebie (to nie Następny mały krok na tym, że nowość) i część wózka (tego jeszcze nie było). „początkujący członek grupy angażuje się (...) w Rozmyślałem chwilę (niedługo, myślenie jest wiele nowych zajęć i praktyk (często zmniejsza przecież zabronione) nad tym, jak to możliwe, się wtedy ilość godzin snu). Wszystko to że On woli ograniczać bezpośrednie spotkania z powoduje, przeciążeniu nami w czasie audiencji osobistej, której przed psychofizycznemu i osłabieniu, co w połączeniu narodzinami córki udzielał nam codziennie w z lub czasie modlitwy i że proponuje nam (propozycja ćwiczeniami wywołującymi odmienne stany nie do odrzucenia) chować się z nią w bocznej świadomości, oraz szczególną dietą, znacznie kaplicy w czasie, kiedy sam jest obecny na obniża jego zdolności do krytycznego myślenia i ołtarzu? Cóż za genialny taktyk z naszego Guru! zwiększa podatność na sugestię” (Raport o Bo przecież okazuje się, że to wszystko i tak niektórych prowadzi do celu, którym jest postawienie nas w że polega ulega wielogodzinnymi on medytacjami zjawiskach związanych z działalnością sekt w Polsce). Pobladła twarz mojej Żony zewnętrznym i jej podkrążone wyrazem są psychicznego Nie pomyślałbym wtedy, że wszystko, dosłownie zmęczenia, dzięki któremu Guru może z wszystko było planowanym działaniem, które mniejszymi oporami miało zwiększyć naszą podatność na sugestię. wprowadzać nas dalej w tajniki życia sekty. Nawet kołysanie dziecka i rytmiczne kiwanie się Tylko On i ona wiedzą, ile kosztuje nocne na boki, kiedy nocą zamiast spać otwiera ono wstawanie i karmienie, a potem całodzienna swoje zaciekawione oczy (wszystko jest tak opieka, po której zamiast wytchnienia następuje dopracowane, że nawet ta ciekawość nie jest kolejna niedospana noc, a po niej dzień udawana, ale naturalna!), okazały się jednym ze wypełniony znowu na zmianę: zmienianiem sposobów wprowadzenia nas w „odmienne pieluch i karmieniem. Jestem w o tyle lepszej stany świadomości”, które może dokonywać się sytuacji, że ani nie karmię, ani nie muszę „za pomocą monotonnego powtarzania jednej stosować diety, która dla matek w sekcie jest lub kilkunastu sylab, ćwiczeń oddechowych, z naszej tego oczy całkowitej zależności od Niego! strony długotrwałej - 35 - koncentracji na określonym Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl bodźcu wzrokowym słuchowym, Przeszliśmy etap tzw. rozmrażania. Zwątpiliśmy wizualizacji, odliczania, rytmicznego tańca, co w dotychczasowy styl życia i własną wizję może spowodować pewne zmiany w percepcji rzeczywistości. Szczęśliwi, chociaż – jak nam się własnego ciała i zewnętrznej rzeczywistości a wydawało – zmęczeni, w rzeczywistości byliśmy także zwiększyć podatność na sugestię” (Raport doprowadzeni do załamania psychicznego; było o z ono skutkiem ograniczenia ilości snu, diety działalnością sekt w Polsce). Tak rozkołysani dostosowanej do karmienia piersią (a właściwie wykonywaliśmy Jego rozkazy automatycznie. do niektórych lub zjawiskach związanych zdolności cienkiego Indoktrynacja, której zostaliśmy poddani, trawiennych Oksanki) intelektualnego i oraz jelita bardzo bombardowania emocjonalnego, któremu objęła wszystkie dziedziny życia i zostały one byliśmy poddani w takim tempie, że nie podporządkowane nadążaliśmy jednemu nadrzędnemu tego trawić. Zresztą, na celowi. Nasz czas został całkowicie wypełniony i samodzielne refleksje, nawet gdyby nie były one przestał być naszym czasem. Zarówno on (czas), zabronione, nie tylko nie było czasu, ale i jak i one (sfery życia) zostały poddane władzy możliwości – nigdy przecież nie byliśmy sami. A jednego Pana, a my zostaliśmy zamknięci w i po co myśleć, skoro racja zawsze jest po Jego getcie domowym, bez kontaktu ze światem stronie? zewnętrznym. Charakter manipulacji, której ulegliśmy, pokrywa charakterem Po tym etapie rozpoczął Guru formowanie manipulacji występującej w tzw. „instytucjach naszej (?) nowej tożsamości, która miała totalnych” przez zastąpić dotychczasowy model zachowania, pochodzenia sposób myślenia i odczuwania. Trzeci etap kanadyjskiego, E. Goffmana). Byłaby więc „prania mózgu”, którego celem miało być instytucja rodziny „instytucją totalną”? W utrwalanie i pogłębianie rozpoczętych w nas każdym której zmian oraz zachęcanie do coraz większego zostaliśmy poddani, spełnia kryteria izolacji zaangażowania, już-już miał nastąpić, kiedy stosowanej w sektach – według Bidermana udało mi się skorzystać z nieopanowanego pojawia się ona wtedy, kiedy „tylko jakaś grupa (jeszcze?) przez sektę internetu i tam właśnie żąda (...) przeczytać o trzech etapach „przymusowej przywołując go do porządku gdy tak nie jest; perswazji” Edgara Scheina (Pranie mózgu jest krytyczna bądź okazuje dezaprobatę jeśli ("przymusowa perswazja")). „Brainwashing” ktoś angażuje się w więzi z przyjaciółmi i zawisł na włosku... (pojęcie amerykańskiego razie całego się z sformułowane socjologa na pewno wolnego izolacja, czasu członka rodziną poza grupą, zachęca do zachowania tajemnicy prosząc by członkowie nie dzielili się Zarówno dzięki wiedzy uzyskanej w internecie, z innymi tym co widzieli...” (Tabela przymusu jak i dzięki temu, że otrzymałem pozwolenie na według Bidermana). pracę poza siedzibą sekty (podaję adres sekty: „Domowy Kościół Zjednoczeniowy Świętych Dni Poporodowych”, - 36 - Zabrze, ul. Tatarkiewicza Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl 7a/2), mogę z pewnej perspektywy przyjrzeć się Tak więc „brainwashing” zawisł na włosku, ale procesowi, któremu zostaliśmy poddani. Staram się nie urwał. Udało mi się otrząsnąć z się także popatrzeć na Guru bez złości i emocji, zamieszania wprowadzonego lekturą tekstów, z na chłodno. Zadaję sobie pytania: jak to się których dzieje, że On tak dużo wymaga od swoich felietonu- świadectwa: wyznawców?; że pragnie podporządkowania 1) sobie całego życia i aby to osiągnąć, nie waha się raport watykański; użyć tak drastycznych metod?; za kogo się 2) uważa?; za Boga? związanych z działalnością sekt w Polsce; korzystałem przy pisaniu tego Sekty albo nowe ruchy religijne – Raport o niektórych zjawiskach 3) Tabela przymusu według Bidermana; Zaraz, zaraz... ale On przecież jest Bogiem! Tym, 4) Czym jest psychomanipulacja?; któremu oddałem kiedyś swoje życie i dałem 5) Model Manipulacja-Totalność; pozwolenie na wszystko; więc może i na „pranie 6) Pranie mózgu”? Bo może tylko w ten sposób Jego łaska perswazja”). mózgu” („przymusowa mogła do mnie dotrzeć, a bez zastosowania psychomanipulacji nie mogłaby we mnie zajść Sławomir Zatwardnicki http://confessiones.salon24.pl metanoia?! Treści zawarte w powyższym artykule są prywatnymi poglądami autora. Skomentuj ten tekst: czy uważasz, że autor posunął się za daleko w swoim porównaniu, czy może tekst uważasz za ciekawy a pomysł zastosowanego przez autora porównania za nowatorski. Napisz do nas na adres [email protected] a Twoją wypowiedź opublikujemy w kolejnym numerze naszego Biuletynu. Czy rozmieszczenie tekstu w kolumnach ułatwiło Ci percepcję tekstu? Twój głos weźmiemy pod uwagę podczas składania kolejnych numerów naszego Biuletynu. Napisz: [email protected] *** - 37 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Refleksje po pierwszym starcie wyborczym PAWEŁ POMIANEK O tym jak ułożyła się scena polityczna po wyborach i czego możemy się obecnie spodziewać,, w swoim felietonie pisze Stefan Sękowski. Ja pragnę się z Państwem podzielić moimi osobistymi doświadczeniami ze swego debiutanckiego startu w wyborach. Od roku działam w lubelskim oddziale Stowarzyszenia KoLibra i propozycję startu otrzymałem właśnie jako czołowy działacz tej wolnorynkowej organizacji. Poparcia udzieliła mi – jak nietrudno się domyślić – Unia Polityki Realnej. Jako że UPR startowało w tym roku wraz z Ligą Polskich Rodzin i Prawicą Rzeczpospolitej, znalazłem się właśnie na liście komitetu LPR w okręgu lubelskim (nr 6). Po przydzieleniu miejsc okazało się, że zostałem ustawiony na znakomitym, ostatnim (jeśli ktoś miał ochotę na mnie głosować, to nie mógł się pomylić). Warto nadmienić, że startowałem jako kandydat nieprzynależący do żadnej partii. Od samego początku doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie ma żadnych szans dostania się do Sejmu. Zdecydowałem się jednak kandydować z powodów, które dokładnie omówiłem na swoim blogu. Mówiąc najkrócej, ponieważ całkowicie popierałem projekt połączenia sił przez trzy wyżej wymienione partie oraz dla nabycia pewnych doświadczeń, dla podglądnięcia od wewnątrz kandydacko-kampanijnego świata. Zdecydowałem się kandydować Dziś – oceniając już na spokojnie – ponieważ całkowicie popierałem uważam, że decyzja o starcie była jak projekt połączenia sił przez trzy najbardziej słuszna. Mogłem zobaczyć prawicowe partie oraz dla nabycia sam na sobie, jak kampania wpływa na pewnych doświadczeń, dla psychikę człowieka w kontekście walki wyborczej. Miałem okazję doświadczyć od podglądnięcia od wewnątrz kandydacko-kampanijnego świata. - 38 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl wewnątrz, jak funkcjonuje Unia Polityki Realnej. A ponadto miałem okazję porozmawiać z kilkorgiem ludzi na ulicy, posłuchać jak różne jest ich myślenie. I o tym po krótce chcę napisać. Do tej pory nieraz dziwiłem się, że np. dla Jarosława Kaczyńskiego Donald Tusk jest większym złem niż np. Wojciech Olejniczak. Dziwiłem się, że Giertych posuwa się do absolutnie przesadzonych twierdzeń, żeby tylko zdeprecjonować Kaczyńskiego, z którym przecież światopoglądowo tak wiele go łączy. Tym razem na własnej skórze doświadczyłem, jak szybko człowiek skupia się na krytyce tego, kto światopoglądowo jest najbliższy. Z jednego prostego powodu: to z nim walczy się o elektorat. Jako że mój komitet musiał walczyć o to, by odebrać jak najwięcej głosów PiS-owi – poza oczywiście programem pozytywnym, który opracowałem – szybko skupiłem się na krytyce słabych stron partii Kaczyńskich, które znaleźć przecież nietrudno. Na własne oczy ujrzałem też, jak fatalnie funkcjonuje jedyna wolnorynkowa partia w Polsce. Trzeba przyznać, że to niestety – przynajmniej na lubelszczyźnie – całkowita amatorszczyzna. UPR przyjęła taką taktykę, że w każdym mieście będą promowali jednego kandydata. U nas miała to być p. adwokat Ewa Ostańska-Mulherron. Początkowo włączyłem się w promocję naszej liderki, jednak szybko okazało się, że pomysł z wystawieniem na najwyższym miejscu pani Mulherron był totalną pomyłką centralnych władz UPR. Jest to bowiem osoba bez wyrazu, która nie włożyła żadnej energii w promocję swojej osoby. Naturalny kandydat lubelskiego UPR Jakub Knap otrzymał niestety dalsze miejsce i mimo zaangażowania i świetnych predyspozycji nie mógł uzyskać dla UPR/LPR dobrej ilości głosów. Miałem również możliwość zobaczyć, jak głęboko jest to zaślepione środowisko. Niestety, poza ludźmi zdrowo patrzącymi, jak wspomniany Kuba Knap, większość to osoby totalnie bujające w obłokach, które uważają, że dla UPR nie ma żadnej alternatywy, a gdy ktoś z wolnorynkowców próbuje zaangażowania w innej partii, jest według nich po prostu zdrajcą. Poza tym wydaje im się, że UPR najlepiej w wyborach poradzi sobie samo – już pojawiają się głosy, że ma szansę dostać się do Parlamentu Europejskiego za dwa lata, potrzeba tylko trochę zaangażowania. Warto dodać, że o zaangażowaniu to oni jedynie dużo gardłują... - 39 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl No i wreszcie nastroje ludzi na ulicach... Rozdając ulotki doświadczyliśmy z jednej strony wiele ciepłych gestów czy słów. Np. gdy rozdawaliśmy ulotki na Placu Litewskim w Lublinie, podjechał do mnie na rowerze jeden człowiek przed trzydziestką i powiedział, że jego głos to UPR ma zawsze, ale gdybyśmy mu dali jakieś ulotki, spróbuje przekonać rodzinę. Innym razem, gdy szliśmy już z flagami UPR do domu, zaczepił nas starszy jegomość, który oznajmił, że do tej pory zawsze głosował na UPR i zapytywał, z których miejsc startujemy. Były jednak również inne sytuacje: jeden pan chciał nas poszczuć psem, bo Giertych wprowadził mundurki, a na jego psa mundurka nie ma. Inni z kolei sprytnie prosili o więcej ulotek „dla mamy, dla taty”, a w chwilę później je niszczyli. Trzeba było na takowych bardzo uważać. Cóż... O swoich doświadczeniach z kampanii mógłbym napisać jeszcze niejedno. Myślę jednak, że wystarczająco nakreśliłem jej obraz. Na koniec chciałbym jeszcze napisać o wynikach, które uzyskaliśmy – ja i mój komitet. Niestety, wybory skończyły się dla nas całkowitą klęską. 1,30% głosów – tego nie przeczuwałem nawet w najgorszych snach. Złożyło się na to wiele przyczyn, o których pisałem na blogu. Gdy rozdawaliśmy ulotki na Placu Litewskim w Lublinie, podjechał na rowerze jeden człowiek przed trzydziestką i powiedział, że jego głos to UPR ma zawsze, ale Natomiast swój osobisty wynik oceniam całkiem przyzwoicie. Otrzymałem bowiem 57 głosów (warto zauważyć, że stało się tak praktycznie zupełnie bez osobistej kampanii – nie włożyłem w swój start wyborczy ani grosza), a przecież znajomych z prawem głosu gdybyśmy mu dali jakieś ulotki, mam w Lublinie niezbyt wielu (pochodzę spróbuje przekonać rodzinę. przecież z Rzeszowa). O takiej liczbie głosów być może zadecydowała moja kampania internetowa, a może po prostu dogodne miejsce na liście. Ten przyzwoity wynik pozwolił mi na zajęcie 15. miejsca w swoim komitecie w okręgu lubelskim. Przebojem wdarłem się więc do pierwszej połówki, a mój wynik okazał się lepszy choćby od jednego z kandydatów Ligi, którego ulotkę sam otrzymałem na ulicy. - 40 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Udało mi się też wybadać mały skandal. W lokalu wyborczym przy ul. Bolesława Śmiałego 4 w Lublinie głosowało na mnie na 100% co najmniej trzy osoby. Tymczasem mój oficjalny wynik to... dwa głosy. Być może więc mój wynik rzeczywisty jest jednak jeszcze ciut lepszy. Tego niestety już się nie dowiem. Konstatując: dla mnie jako dla publicysty to doświadczenie absolutnie ubogacające. Warto było zobaczyć pewne rzeczy od środka, warto było poznać pewne środowiska, porozmawiać z różnymi ludźmi. Choćby dla samej pracy dziennikarskiej jest to na plus – szersze perspektywy, bardziej rzeczowe komentarze. Paweł Pomianek *** Przejdź do kolejnego felietonu Wróć do spisu treści - 41 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Zacznij już teraz! PAWEŁ KRÓLAK Mogę się założyć, że w życiu miałeś mnóstwo naprawdę dobrych pomysłów na sukces, np. na własny biznes. Może duża część z nich wciąż jest w Twojej głowie w sferze marzeń i planów. Tyle, że wciąż je odkładasz na później, a potem zwyczajnie nie udaje się ich zrealizować. Co konkretnie zrobić, by Twoje pomysły doczekały się urzeczywistnienia? Nawet nie wyobrażasz sobie, ile dotychczas w moim młodym życiu miałem pomysłów, które mogłyby doprowadzić mnie do sukcesu. I za każdym razem zabrakło albo wystarczającej stanowczości, albo wytrwałości, albo... za dobrze chciałem się przygotować. I tak z tymi przygotowaniami przesadziłem, że ostatecznie nic robić nie zacząłem. Większość z tych pomysłów zakończyła się tylko na fazie „pomysłów”, nie doczekała się realizacji. Gdy teraz pomyślę, co by było, jakbym trzy lata temu zrobił to, co powinienem, zamiast czekać... Sam sobie w brodę pluję :-) Warto zdawać sobie sprawę z bardzo ważnej prawdy. Odkryłem ją całkiem niedawno w czasie lektury „Sztuki rozpoczynania” Guy'a Kawasaki'ego. Otóż okazuje się, że najlepiej zacząć... od razu. Zupełnie na nic nie czekać. Warto zdawać sobie sprawę Dla przykładu: masz doskonały pomysł na z bardzo ważnej prawdy. Odkryłem biznes. Chcesz otworzyć np. znakomity serwis ją całkiem niedawno w czasie internetowy, który będzie jedyny w swoim lektury „Sztuki rozpoczynania” rodzaju i w perspektywie przyniesie Ci Guy'a Kawasaki'ego. Otóż okazuje ogromne zyski. Prawie każdy ma naprawdę się, że najlepiej zacząć... od razu. dobre pomysły. Ale żeby na pomyśle się nie Zupełnie na nic nie czekać. skończyło, aby go zrealizować, powinieneś zacząć... dokładnie teraz. Nie za rok, nie za miesiąc, nie jutro, ale dokładnie teraz. - 42 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Dlaczego teraz? A odpowiedz sobie na pytanie: dlaczego czekać? Pewnie wydaje Ci się, że przez ten czas zdobędziesz odpowiednie umiejętności, wiedzę i zrealizujesz pomysł lepiej, jeśli wcześniej dobrze się przygotujesz. Błąd! Oczywiście pomijam przypadek, gdy ktoś chce brać się za coś, na czym się zupełnie nie zna. Nie śmiałbym Cię podejrzewać o takie zachowania. Zakładam, że jeśli masz dobry pomysł, to jest to coś, w czym choćby w podstawowych kwestiach orientujesz się całkiem dobrze. Chcę, żebyś to dobrze zrozumiał: ja nie twierdzę, że do skutecznej realizacji dobrego pomysłu nie potrzebujesz żadnej wiedzy czy umiejętności. Wprost przeciwnie. Ale znacznie łatwiej zdobędziesz tę wiedzę i umiejętności realizując pomysł niż przygotowując się do niego. Wydaje mi się, że szczególnie odpowiedzialne za taki stan rzeczy są dwie sprawy. Po pierwsze: nawet najlepsza wiedza teoretyczna nie zastąpi doświadczenia. A nie zdobędziesz doświadczenia z książek – ono pojawi się dopiero wtedy, gdy pomysł zaczniesz realizować. Drugą kwestią natomiast jest motywacja: nieporównywalnie łatwiej znaleźć motywację do poszerzania swojej wiedzy (choćby właśnie lektury dobrych książek z tej branży) i rozwijania się, jeśli to wszystko jest Ci potrzebne „na wczoraj”, bo już realizujesz swój pomysł. Jeśli natomiast wiedza miałaby służyć Ci dopiero w przyszłości – znacznie trudniej się zmotywować do jej zdobywania. Dodatkowo działając dokładnie wiesz, jakiej wiedzy czy umiejętności potrzebujesz i na takiej się skupisz. Wyłącznie planując – możesz się zwyczajnie w tym zagubić i skupić się na rzeczach, które okażą się zupełnie nieistotne. Dlatego podkreślam jeszcze raz: zacznij realizować swój pomysł już teraz. Posługując się przytoczonym wcześniej przykładem: zamiast planować przez rok, zacznij już dziś zakładać ten serwis internetowy, na który masz pomysł. Po pierwsze: zobaczysz jak bardzo potrzebujesz wiedzy, więc będziesz mieć silną motywację do jej zdobycia. Po drugie: zamiast przez rok planować, zdobędziesz rok bezcennych doświadczeń. No i po trzecie: przez ten rok istnienia serwisu uzyskasz mnóstwo informacji zwrotnych od odwiedzających. Dzięki tym informacjom serwis po roku będzie lepszy niż gdybyś sam choćby najlepiej go rozplanował. - 43 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Krótko mówiąc: lepiej zacząć już dziś – zrobić coś nawet słabszego i przez rok to ulepszać, niż przez rok planować, aby wypuścić na rynek „superdopracowany” pomysł. Nie mając informacji zwrotnej i opierając się tylko na własnych planach z całą pewnością nie zrobisz tego lepiej. Jeśli chcesz, by projekt się udał – zacznij Jeśli masz pomysł – bierz się już od rzeczy najprostszej: spisz wszystkie teraz etapy, wszystkie czynności, które musisz za jego realizację. Jeśli będziesz czekać na lepsze czasy lub wykonać, by on powstał. A potem już liczyć teraz zacznij robić pierwszą z nich... na to, że w przyszłości będziesz wiedzieć więcej lub mieć lepsze możliwości, to najprawdopodobniej nigdy nie zrealizujesz swoich pomysłów. Tak jak ja zmarnowałem kilkanaście naprawdę dobrych projektów. A z perspektywy czasu widzę, że udały się te, w których zacząłem działać od razu, bez czekania i zbędnych przygotowań. Pozostaje jedno „ale”. Myśląc o realizacji pomysłu „już teraz”, ogarnia Cię pewnie przerażenie. Przecież ten pomysł jest tak duży. Jak to zrobić „już teraz”? Jeśli chcesz, by projekt się udał – zacznij od rzeczy najprostszej: spisz wszystkie etapy, wszystkie czynności, które musisz wykonać, by on powstał. A potem już teraz zacznij robić pierwszą z nich... Paweł Królak *** Wróć do spisu treści - 44 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Apteka dała nowość, czyli Dr Dent i napastliwi akwizytatorzy BARTOSZ BUCZACKI Dobiegała połowa sierpnia. Jak wielu młodych ludzi w tym czasie, przeżywałem uroki i trudy pierwszej poważniejszej pracy zarobkowej. Od ponad miesiąca zajmowałem się sprzedażą podręczników szkolnych. Moje stoisko znajdowało się na rogu Mickiewicza i Żeromskiego, w samym sercu zielonogórskiego deptaku. Miałem więc nie tylko niezłe miejsce na handel, ale również doskonały punkt obserwacyjny. Pewnego dnia zjawiła się w okolicy grupa delikwentów, która baczniej zwróciła moją uwagę… Byli ubrani w garnitury albo eleganckie żakiety. Panie miały głębokie torebki, panowie dość pojemne walizki. Wszyscy nienaturalnie pobudzeni i uśmiechnięci do granic przyzwoitości. Wiedziałem już, że coś się święci. I nie musiałem długo czekać. Kilka wzajemnych uwag, jakaś krzątanina wokół kartonu z towarem i towarzystwo wkroczyło do akcji. Pierwsi zagadnięci przechodnie znajdowali się kilka metrów dalej, nie miałem więc możliwości podsłuchania treści rozmów. Zdążyłem jednak zorientować się, że chodzi o „wyjątkową” i „niezwykle wydajną” pastę do zębów. Parę minut później „łowy” przerzuciły się bliżej mojego stoiska. Dzień dobry Państwu (w tym Pierwsi zagadnięci przechodnie znajdowali momencie następował uroczysty gest się kilka metrów dalej, nie miałem więc wręczenia tajemniczego identyfikato- możliwości podsłuchania treści rozmów. ra)! Przed kilkoma dniami pojawił się Zdążyłem jednak zorientować się, że chodzi w aptekach „koncentrat w formie o „wyjątkową” i „niezwykle wydajną” pastę pasty do zębów. Parę minut później „łowy” wymawiany przerzuciły się bliżej mojego stoiska. waniem wszystkich mięśni twarzy). do zębów” osobno, (każdy człon z zaangażo- Cena produktu wynosi 49 zł i za - 45 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl niecałe dwa tygodnie pojawi się w większości sklepów. U nas jednak można kupić go już teraz za jedyne 10 zł. Tak - 10, nie 49 (kiwnięcie palcem). Producentowi zależy na rozreklamowaniu towaru, stąd tak niska cena. Państwu proponuję pastę familijną. Wystarczy tylko kapka na koniec szczoteczki i trochę wody, żeby koncentrat się zapienił. Przy takim użytkowaniu nasz produkt starcza na rok czasu dla jednej osoby. Państwa, widzę, jest trójka. Doskonale. Proponuję zatem trzy pasty w cenie dwóch. To taki prezent od producenta dla rodzin (producent musiał być wyjątkowo hojny, bo jak się później okazało, raczył „prezentami” również zakochanych, a i dla singli miał zawsze coś w zanadrzu). W całej tej prezentacji oprócz jawnych kłamstw i oszustw zastanowiło mnie kilka mniej widocznych szczegółów: po co klientowi wręcza się identyfikator, a następnie wyrywa mu się go z ręki dając w zamian pastę? Dlaczego domniemana cena produktu wynosi w „aptekach” 49 zł, a nie 50? Czy towar o ładnie brzmiącej, amerykańskiej nazwie Dr Dent nie może być sprzedawany jako pasta albo koncentrat po prostu, a nie jedno i drugie w zależności od wątłej jakości humoru jego agitatorów? Po chwili namysłu w głowie ułożyła mi się większa całość: identyfikator, podobnie jak ubiór, hiperartykulacja i powoływanie się na aptekę miał zapewne stanowić „element obiektywny” prezentacji. Nadto mógł spełniać jeszcze inną funkcję – pozwalał zatrzymać klienta (ten myślał początkowo, że to jakaś ulotka) i zobowiązać go do poświęcenia swojej uwagi. Stąd zaś już kilka kroków do transakcji. Kiedy bowiem klient połyka pierwszy haczyk, dużo ciężej wyplątać się mu z zarzuconych sieci, a gdy – nie daj Bóg – ma usposobienie melancholika lub flegmatyka, łatwo może ulec złudzeniu, że swą odmową sprawi drugiej osobie przykrość. Nasi uliczni naciągacze to wszak specjaliści od szantażu emocjonalnego. Również cena produktu wydała mi się nieprzypadkowa. W dobie super- i hipermarketów sumy zaokrąglone mogą przecież uchodzić za mniej prawdopodobne. Tę intuicję potwierdza zresztą dalsza część prezentacji, w której mowa o tym, że na pojawienie się produktu w sklepach mamy czekać niecałe dwa tygodnie. - 46 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Naprzemienne stosowanie nazw: pasta i koncentrat mogło z kolei być próbą zabezpieczenia się przed jakimś trzeźwiejszym odruchem, który kazałby klientowi przyjrzeć się uważniej pudełku, na którym stało jak byk „pasta do zębów” i ani słowa o koncentracie. Tego typu sztuczek i wybiegów było zresztą dużo więcej. Same prezentacje nie były czymś sztywnym i w zależności od poszczególnych osób, i nie wiem czego jeszcze wprowadzały nowe warianty. Nie mógłbym chyba odmówić sobie przytoczenia i analizy jednego z tych wariantów, które udało mi się wyłowić, a które okazało się absolutnym majstersztykiem. Brzmiał on mniej więcej tak: Czy znajdzie Pani te kilka drobnych, czy tak jak inni zapłaci Pani grubymi? W tej mistrzowskiej konstrukcji mamy do czynienia z podwójną manipulacją. Pierwszą z nich nazwałbym pozorem wyboru albo fałszywą alternatywą (według tak postawionego pytania klient teoretycznie nie może nie kupić towaru). Druga zaś znana jest w psychologii jako społeczny dowód słuszności i polega na niezbyt wyszukanym, acz powszechnym myśleniu: wszyscy mają Wróciłem do swoich książek. Jakaś Mambę – mam i ja. kobieta kupowała właśnie dwa zestawy dla swoich córek. Dorzuciłem Jak bardzo muszą być zdeterminowani ludzie, którzy układają tego trzy apaszki gratis i uśmiechnąłem się typu bez napinania mięśni. W duchu konstrukcje. Ile energii wkłada się w to, podziękowałem Bogu za swoją pracę. by ograbiać innych z ich energii? Kiedy w połowie sierpnia oddawałem się tym wszystkim myślom, nie minęły jeszcze „niecałe dwa tygodnie”, a moja koleżanka ze stoiska nie wróciła jeszcze z apteki, by potwierdzić i tak już pewną diagnozę. Wróciłem do swoich książek. Jakaś kobieta kupowała właśnie dwa zestawy dla swoich córek. Dorzuciłem trzy apaszki gratis i uśmiechnąłem się bez napinania mięśni. W duchu podziękowałem Bogu za swoją pracę. Bartosz Buczacki *** - 47 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Komentarz powyborczy Stefana Sękowskiego specjalnie dla Tolle.pl !!! Pożyjemy, zobaczymy… STEFAN SĘKOWSKI Od wyborów parlamentarnych minął już ponad tydzień. Dyskusje nad ich wynikiem i konsekwencjami powoli gasną, nadal często jednak pojawia się pytanie o to, czy jesteśmy zadowoleni z werdyktu wyborców czy nie. Przyznam się, że nie wiem, czy jestem zadowolony. Wynika to z faktu, iż nie mam pojęcia, czego mam się spodziewać po nowym rządzie. Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi wskazują na to, iż powstanie koalicja Platformy Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym. Ale tak naprawdę nie wiadomo, jakie założenia rząd Donalda Tuska będzie realizował. Obie partie różnią się bowiem zdecydowanie, jeśli chodzi o program. Co prawda PO o swoich założeniach mówi jak najmniej tylko może, a nawet zaprzecza, gdy przeciwnicy polityczni (jak Aleksander Kwaśniewski w debacie z D. Tuskiem) cytują fragmenty programi, a PSL już dawno pokazała, że współpracować może z kim chce i na jakichkolwiek warunkach programowych. Jednak mało kto uważa, iż ta koalicja będzie łatwa. Fakt, iż te dwie partie są niejako skazane na koalicję ze sobą (a raczej to Platforma Wynik wyborów, w których PO jest skazana na współpracę z ludowcami), zdecydowanie wygrała ukazuje, iż ta wynika z kilku powodów. partia musi z konieczności być Przede wszystkim obie partie centroprawicowe – częścią rządu, chyba że pozostałe PO oraz Prawo i Sprawiedliwość – trzy ugrupowania zaproponują tzw. ugrupowania najbliższe „wariant litewski”, czyli koalicję programowo, od dwóch lat prowadzą ze wszystkich przeciwko zwycięzcy. sobą teoretycznie regularną wojnę. Partia braci - 48 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Kaczyńskich okazała się być niezdolną do koalicji z kimkolwiek prócz siebie samej, odrzucając pod koniec skróconej kadencji 2005-2007 nawet względy nieboszczek Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony. Partia Tuska jest w podobnej sytuacji. Wynik wyborów, w których PO zdecydowanie wygrała ukazuje, iż ta partia musi z konieczności być częścią rządu, chyba że pozostałe trzy ugrupowania zaproponują tzw. „wariant litewski”, czyli koalicję wszystkich przeciwko zwycięzcy. PO zaś – przynajmniej w warstwie werbalnej – jest partią konserwatywno-liberalną, zaś to drugie, brzydkie słowo na L jest w Polsce synonimem satanizmu, który zarówno PiS, PSL, jak i LiD stanowczo odrzucają. Dodatkowo koalicja z postkomunistami (jako że Partia Demokratyczna zdobyła jedynie 3 mandaty, jej obecność nie ma większego znaczenia) nie wchodzi w rachubę nie tyle może z przyczyn programowych, co bardziej z zaszłości historycznych – klub, w którego skład wchodzi wielu działaczy opozycji demokratycznej z czasów PRL, tacy ludzie jak Antoni Mężydło, Stefan Niesiołowski czy Andrzej Czuma, mógłby po podpisaniu umowy koalicyjnej po prostu się rozpaść. Dysydenci platformerscy zaś założyliby własne ugrupowanie lub zasilili PiS. Podział mandatów w Sejmie VI kadencji rys. http://wybory2007.infor.pl W takiej sytuacji współpraca z PSL była jedynym możliwym wyjściem – podobnie jak PiS nie miał dwa lata temu innego wyjścia, niż wejść w konszachty z Lepperowcami i eLPeeRowcami. Jednak jest to rozwiązanie tymczasowe. Obie partie bowiem, jak już pisałem, różnią się od siebie zdecydowanie, przynajmniej w kwestiach gospodarczych. A te są najistotniejsze, mimo że nie wzbudzają takich emocji jak aborcja, legalizacja marihuany czy adopcja dzieci przez pary homoseksualne. Taka koalicja będzie musiała się pilnować i albo jeden partner przekabaci drugiego, by porzucił dotychczas głoszone poglądy albo rząd nie będzie robił nic (co nie byłoby takie złe zważywszy na fakt, iż przedsiębiorcy równie mocno nienawidzą skomplikowanego prawa, jak i tego, że się ono ciągle zmienia). Nie będzie więc reformy systemu ubezpieczeń społecznych, - 49 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl finansów publicznych i służby zdrowia. Być może przejdzie likwidacja wielu biurokratycznych procedur – tylko totalny abnegat typu Elżbieta Jakubiak albo urzędnik z dziada pradziada może stwierdzić, iż nie jest to istotna sprawa. Ale i na to bym nie liczył. Zarówno PSL, jak i politycy będący dziś w PO od narodzin III RP w Polsce rządzili, a efektem tych rządów była raczej inflacja, niż deflacja procedur. Słowem, prawdopodobnie czeka nas dalszy ciąg rozrostu państwa, ewentualnie ślimaczące się reformy tu i ówdzie ucinające jego macki. Pisząc komentarz powyborczy powinienem pełen pasji wykładać swoje poglądy na temat tego, co będzie, a czego nie będzie. Nie jestem jednak wróżką, a i ta mogłaby się pogubić w domysłach, co też ci bezpłciowi politycy mądrego lub niemądrego spłodzą (pewnie nic, jak na bezpłciowych przystało). Będzie pewnie grzeczniej i bardziej zgodnie. W. Pawlak i D. Tusk będą różnić się pięknie od siebie i brzydziej od J. Kaczyńskiego, który będzie atakował każdą Czytelnikom Biuletynu Tolle et Lege reformę jako recydywę komunizmu i życzę, by nie emocjonowali się Rywinlandu, a L. Kaczyński jako taką – zbytnio zaistniałą sytuacją i nie wetował. obdarzali jej ani zbytnimi obawami, ani nadziejami. Zamiast gorączkować się tym, polecam przeczytać dobrą książkę, których wiele znajdziecie Podchodzę więc do nowej sytuacji politycznej ze stoickim spokojem zdając sobie sprawę z tego, że wiele musi się zmienić, by wszystko zostało tak jak było. państwo na stronie księgarni. Tak więc – pożyjemy, zobaczymy. A czytelnikom Biuletynu Tolle et Lege życzę, by nie emocjonowali się zbytnio zaistniałą sytuacją i nie obdarzali jej ani zbytnimi obawami, ani nadziejami. Zamiast gorączkować się tym, czy Waldemar Pawlak zostanie ministrem gospodarki, czy jednak sportu i transportu w nowym superresorcie, polecam przeczytać dobrą książkę, których wiele znajdziecie państwo na stronie księgarni. Stefan Sękowski *** - 50 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl - RECENZJE Listy do Miriam. Część I Lutgard van Heuckelom http://www.listy-do-miriam.tolle.pl/ Pokazałaś, co to znaczy żyć! ANNA KUŹNIAR „Kochana córeczko! Twoja szczególna historia rozpoczęła się 22 września 1986 roku. I choć miałaś już wtedy czternaście i pół roku, ten dzień po operacji nagle i gwałtownie zapoczątkował Twoje nowe istnienie…” Tak rozpoczynają się Listy do Miriam – listy matki żegnającej się ze swoją śmiertelnie chorą córką. Miriam – najmłodsza z trójki rodzeństwa, nazywana przez rodziców „prezentem od niebios”. Była dla nich „oddechem po ruchliwej siostrzyczce i energicznym braciszku”. Przez czternaście kolejnych lat dziewczynka wyrosła na radosną i towarzyską nastolatkę. Był to złoty czas, kiedy jej młode życie rozkwitało i rwało się do świata. Jej matka pisze: „Myśleliśmy że, przyszłość jest w naszych rękach. Miriam zaczyna trzecią klasę szkoły Mieliśmy tyle nadziei, tyle marzeń. średniej. Pewnego dnia zaczyna widzieć Jednak prawdzie życie miało się dopiero rozpocząć…” badania zapada złowroga cisza. Zaczęło się prozaicznie, od wymiotów. Diagnoza: zapalenie podwójnie. Idzie do okulisty – w trakcie wyrostka robaczkowego. Operacja. W niedługim Natychmiastowe skierowanie do szpitala. Kompleksowe badania. Diagnoza: guz móżdżku. Rozpoczyna się walka na czas, walka o życie… - 51 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl czasie po zabiegu dolegliwości wracają. Lekarz stwierdza, że to normalne po operacji, więc nie trzeba się martwić. Miriam zaczyna trzecią klasę szkoły średniej. Pewnego dnia zaczyna widzieć podwójnie. Idzie do okulisty – w trakcie badania zapada złowroga cisza. Natychmiastowe skierowanie do szpitala. Kompleksowe badania. Diagnoza: guz móżdżku. Rozpoczyna się walka na czas, walka o życie… Przez cały okres choroby Miriam jej matka prowadziła zapiski. Jak sama przyznała, robiła to dla siebie samej, gdyż dzięki pisaniu mogła utrzymać się na powierzchni. Pisała o wszystkim: o tym jak ta sytuacja wpływała na rodzinę i przyjaciół córki, o przedwczesnym dojrzewaniu Miriam, o uczuciu osamotnienia, o radzeniu sobie z bólem i o więzi, jaka wytworzyła się między nią a chorym dzieckiem. Ta intymna korespondencja trwała cztery lata. Miriam odeszła do Pana 28 marca 1990 roku w kilka dni po swoich osiemnastych urodzinach. Odeszła tak jak chciała: spokojnie, w otoczeniu rodziny, bez dramatów, histerii czy zbędnego zamieszania. Muszę przyznać, że lektura choćby ze względu na swój charakter jest dość przejmująca i wzruszająca. Nie jest to jednak książka tylko o umieraniu, bo jej przesłaniem jest życie. Sama autorka w ostatnim liście pożegnalnym pisze: „Kochana córeczko, byłaś prawdziwym cudem! Twoja choroba i śmierć nie poszły na marne. Wyzwoliłaś prawdziwą falę życzliwości. Przekraczającą wszelkie granice i podziały, ogarniającą i młodych i starych. Być może było to przesłanie, ukryte w Twoim istnieniu od samego początku. Żegnaj kochanie. Pokazałaś nam, co to znaczy ŻYĆ”. Zachęcam do przeczytania tej szczególnej książki. Być może stanie się ona wsparciem dla tych, którzy są w podobnej sytuacji lub przyda się komuś, kto chce zrozumieć, co dzieje się w rodzinie osoby chorej na raka. Wydaje się, że podobną nadzieję wyrażała autorka pisząc: „Teraz pozwalam książce żyć własnym życiem. Wszystko ma przecież pewien sens, czyli również ta opowieść dotrze na pewno do tych, którzy będą jej potrzebować”. Anna Kuźniar - 52 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Kształcenie charakteru. Wskazówki praktyczne Mieczysław Kreutz http://www.ksztalcenie-charakteru.tolle.pl/ O pielęgnowaniu ducha BARTOSZ BUCZACKI Mieczysław Kreutz należał od gatunku ludzi, których dziś się już właściwie nie spotyka. Zawsze opanowany, schludny, o nienagannych manierach i wielkiej dystynkcji, a przy tym nieco anachroniczny i dziwaczny. Przypominał trochę profesora Dębickiego z Emancypantek. I taka też jest jego książka – niekiedy trąci myszką, niekiedy wywołuje opór, zawsze jednak kryje w sobie jakieś niebywałe szlachectwo, coś co sprawia, że mamy tę wysoką pewność, jaką mieli nasi przodkowie wypowiadając słowa: Homo frugi omnia recte facit (Człowiek zacny czyni wszystko dobrze). System ten został skonstruowany w oparciu o osobiste doświadczenia autora i dokonania wielu różnych dziedzin, zwłaszcza psychologii woli i tayloryzmu. Jego zasadniczą konstantą jest ustawiczny namysł nad własnym postępowaniem. Pierwsze dwa rozdziały książki są swoistym prologiem, w którym Kreutz omawia dotychczasową literaturę przedmiotu. Jego zdaniem dominująca w tych książkach perspektywa teoretyczna może mieć co prawda doniosłe znaczenie poznawcze, na niewiele jednak przydaje się w konkretnym działaniu. Sam stawia sprawę zupełnie inaczej – od strony czysto praktycznej. Właściwie rozumie on kształcenie charakteru jako kierowanie postępowaniem, abstrahując od ukrytych dyspozycji, które uważa za hipotetyczne i trudne do zbadania. W ten sposób zgrabnym ruchem omija szereg zawikłanych zagadnień terminologicznych i metodologicznych, przechodząc do tego, co dla nas najważniejsze – do nakreślenia bardzo szczegółowego systemu pracy nad sobą. - 53 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl System ten został skonstruowany w oparciu o osobiste doświadczenia autora i dokonania wielu różnych dziedzin, zwłaszcza psychologii woli i tayloryzmu. Jego zasadniczą konstantą jest ustawiczny namysł nad własnym postępowaniem. Zdaniem Kreutza rozmyślanie jest jednym z najważniejszych środków kształcenia charakteru, ponieważ dostarcza naszemu postępowaniu motywów i hamulców oraz utrzymuje nas w stanie gotowości, nie pozwalając zapomnieć o wyznaczonych celach. Spośród różnych rodzajów rozmyślań, autor wyszczególnia i bardzo dokładnie charakteryzuje: namysł wstępny, stanowiący coś w rodzaju życiowej deklaracji, rozmyślania codzienne na które składa się m.in. analiza potknięć i przewidywanie przyszłych trudności oraz rozmyślania ogólne, pozwalające spojrzeć na własne życie z wyższego piętra, tak by w szeregu celów doraźnych nie zagubić celu ostatecznego. Z rozmyślaniem wiążą się u Kreutza również pozostałe składniki pracy nad sobą, takie jak kontrola własna, troska o zapewnienie sobie najlepszych możliwych warunków czy budująca lektura. Ten ostatni składnik wydaje mi się szczególnie interesujący. Autor poświęca mu cały dziewiąty rozdział. Swoje rozważania zaczyna w nim od przestrogi przed czytaniem powieścideł erotycznych i suterenowych romansów. Jak sam mówi „nie można bawić się błotem i nie zawalać się”. Następnie podaje własne propozycje lekturowe, w których oprócz poezji i powieści, szczególne miejsce przyznaje historycznym pamiętnikom i wspomnieniom. Niezwykle cenne mogą się też okazać wskazówki dotyczące robienia wypisów z przeczytanych lektur. Na koniec chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na niewątpliwe walory tej książki, jakimi są jasność myślenia i precyzja terminologiczna. W artykule o profesorze Kreutzu T. Tomaszewski napisał, że profesor „nigdy nie unikał konsekwencji związanych z zajmowaniem stanowiska jasnego i wyrażonego w sposób jednoznaczny”. Niech te słowa będą najlepsza rękojmią, że w omawianej książce nie znajdziemy – tak częstych dziś – pustych frazesów, a jedynie konkretne wskazówki. A więc co, jak i kiedy należy czynić, by stać się człowiekiem pięknym. Bartosz Buczacki - 54 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Kiedy dziecko płacze Nessia Laniado http://www.kiedy-dziecko-placze.tolle.pl/ Co robić kiedy dziecko płacze? AGNIESZKA GROMADZKA Nessia Laniado, popularna autorka poradników dla rodziców, znowu próbuje pomóc tym, którzy mają małe dzieci. Tym razem podejmuje się ona omówienia problemu nieustannie płaczących maluchów. I jak sądzę, całkiem nieźle jej to wychodzi. Kiedy dziecko płacze, rodzice często tracą kontrolę nad własnymi nerwami i co gorsza... sami zaczynają płakać. Tymczasem warto sobie uświadomić, że płacz jest jednym ze sposobów wyrażenia przez malca własnych emocji, potrzeb, wreszcie pragnień. Z tego powodu nie powinniśmy się denerwować, tylko Warto sobie uświadomić, że płacz próbować odczytać, czego tak naprawdę jest jednym ze sposobów wyrażenia nasze dziecko potrzebuje. przez malca własnych emocji, Książka Laniado składa się z kilku potrzeb, wreszcie pragnień. rozdziałów, a każdy z nich porusza odrębne kwestie. Na początku autorka wyjaśnia bardzo rzetelnie, dlaczego dzieci tak często płaczą. Wyróżnia ona także kilka rodzajów płaczu. Co ciekawe, czyni to na podstawie rozróżnienia tonu głosu maluchów. Okazuje się, że dzieci mogą być niezadowolone z wielu powodów, przede wszystkim przez chorobę, frustrację, głód, samotność, a czasami nawet z przyczyny aktywności intelektualnej. - 55 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Kolejne rozdziały przynoszą propozycje rozwiązania problemu, wśród których znajdziemy m.in. zachętę do włączania dziecku przed snem muzyki relaksacyjnej. Najlepiej ponoć działa na nie klasyka. Przyznaję, że podobał mi się ten poradnik. Książka jest napisana fajnym, prostym językiem, a także zawiera wiele ciekawych przykładów zaczerpniętych z życia realnego. Ponadto posiada ona ten charakterystyczny dla wszystkich prac Laniado element humoru, dzięki któremu odbiór tekstu nie sprawia żadnego kłopotu. Daję plusa autorce również za sięgnięcie po opinie innych znanych psychologów oraz posłużenie się wynikami najnowszych badań specjalistycznych. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni po przeczytaniu tej książki. Agnieszka Gromadzka *** Gry i zabawy na podwórku Marsilio Parolini http://www.gry-i-zabawy-na-podworku.tolle.pl/ Radosne chwile z przyjaciółmi SYLWIA BOGUTA Każdy z nas pamięta chociażby jedną ulubioną zabawę z dzieciństwa – z kolegami, rodzeństwem, czy chociażby z rodzicami. Pamiętamy je, ponieważ zabawa jest integralną częścią wieku dziecięcego, punktem w wychowaniu bardzo ważnym i niezbędnym. Niestety w obecnych czasach gry ruchowe często są odstawiane na dalszy plan, zastępują je telewizja, komputer. A szkoda, bo - 56 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl ruch połączony z zabawą, to jedna z lepszych form wspomagających rozwój maluchów. Jeżeli więc chcielibyście poznać lub przypomnieć sobie ciekawe zabawy i gry, książka Marsilio Parolini jest pozycją po którą naprawdę warto sięgnąć. Korzyści z takich zabaw są olbrzymie. Po pierwsze co ruch, to ruch, po drugie gry ruchowe to sposób na przełamanie barier i nieśmiałości, to nauka pracy w grupie, odpowiedzialności, zaangażowania i zdrowej rywalizacji. Po trzecie jest to również wspaniała recepta na nauczenie szacunku dla drugiej osoby i nawiązywanie kontaktów międzyludzkich. Książeczka ma niewielki format, przez co jak najbardziej można ją zabrać na tytułowe „podwórko”. Trzeba jednak dodać, że opisane zabawy można również wprowadzać w życie w domu. Oczywiście w odpowiednim Znajdziecie tu gry tradycyjne jak i wiele pomieszczeniu. nowych, wszystkie opisane zwięźle i kla- Znajdziecie tu gry tradycyjne (czasem rownie. Do opisów wykonane są kolorowe pod inną nazwą, niż przyjęte jest ilustracje, przez co książeczka staje się w Polsce) bardzo atrakcyjna dla samych dzieci. jak i wiele nowych, wszystkie opisane zwięźle i klarownie. Do opisów wykonane są kolorowe ilustracje, przez co książeczka staje się bardzo atrakcyjna dla samych dzieci. Każda z zabaw opisana jest na oddzielnej stronie. Poza tym autor zadbał o szatę graficzną, która jeszcze bardziej pomaga w percepcji. Same zabawy przeznaczone są z reguły dla od dwojga do dwanaściorga graczy, przy czym możliwe są modyfikacje. Pomysłów na zabawę jest 25, więc całkiem sporo, a w obrębie każdej można również dokonać pewnych zmian. Zabawy nie wymagają szczególnie wyszukanych akcesoriów, a jedynie te podstawową jak np. piłka. Książeczka jest przydatna dla wszystkich, którzy chcą w ciekawy sposób zapełnić czas dzieciom, ale może być również miłym prezentem dla samych dzieci. Sylwia Boguta - 57 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren http://www.dzieci-z-bullerbyn.tolle.pl/ Świat, który trwa EWA KUŹNIAR Właśnie w tym roku, dokładnie czternastego listopada, przypada setna rocznica urodzin szwedzkiej pisarki, Astrid Lindgren. Ta zmarła w 2002 roku, znana autorka książek dla dzieci w każdym wieku, była osobą nietuzinkową, jak na swoje czasy niepokorną. Pisaniem książek zajęła się przez przypadek, w latach drugiej wojny. Najpierw na prośbę córki wymyślała i spisywała historie o przygodach Pippi Langstrump, a potem wzięła udział w konkursie na powieść dla dziewcząt i tam zdobyła nagrodę. W następnym roku na ten sam konkurs trafiła powieść o Pippi i Dzieci z Bullerbyn, które ukazały się drukiem w 1947 roku, a więc sześćdziesiąt lat temu. Pippi wygrała, potem przyszedł czas na inne książki, a pisarka została pracownikiem wydawnictwa Rabén i Sjögren, Lisa, Lasse, Bosse, Anna, Britta, Olle i mała Kerstin z osady Hałasowo nie dorastają. Ich życie wciąż trwa, toczy się, oddycha w zamkniętym tomie. Można w każdej chwili powrócić do tych samych krajobrazów i odnaleźć te same wrażenia. Niewiele książek zdaje ten egzamin niedojrzałości. które organizowało konkursy. Takie były początki. Pamiętam z dziecięcych lektur Karlssona z dachu, Pippi, wtedy Fizię Pończoszankę, która wydała mi się dość dziwaczną osobą, Nilsa Paluszka i innych. Ale najbardziej ulubioną i wielokrotnie czytaną lekturą zostały bezkonkurencyjne Dzieci z Bullerbyn. W czasach mojego dzieciństwa książki były dostępne tylko w bibliotekach. Kupno poszukiwanej - 58 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl pozycji graniczyło z cudem. Warto było mieć znajomą panią bibliotekarkę, która przechowała książkę, a później przez dowolnie długi okres przedłużała termin zwrotu. Przeczytane tomy były przecież wciąż potrzebne. Powracałam do lektury ulubionych rozdziałów, wybranych fragmentów. Szczególnym uhonorowaniem dla ulubionej powieści było jej czytanie podczas jedzenia, najczęściej w trakcie śniadania. To nieeleganckie i niekulturalne zachowanie, ale jakże przyjemne, kiedy można smakować jednocześnie dwie tak różne potrawy… Dzieci z Bullerbyn ukazały się w Polsce po raz pierwszy w 1957 roku, pięćdziesiąt lat temu, w opracowaniu graficznym Hanny Czajkowskiej. W niektórych edycjach wydawcy powracają do tych czarno-białych rysunków, może ze względu na liczne grono dorosłych czytelników szukających dawnych lektur. Bez wątpienia jest to realistyczna bajka o spełnionym dzieciństwie. Ale czy dzieciom są potrzebne opowieści z codzienności? Istnieją książki, które się nie starzeją, choć opisywana w nich rzeczywistość nie przystaje do obecnego świata. W Bullerbyn nie było nawet telefonu, a co tu mówić o zdobyczach techniki czy elektroniki. Jednak ta książka żyje i wzrusza, drzemie w niej kraina swobody, przyjaźni, wiecznej zabawy. I nieposkromionej szczerości uczuć. Dzieci wierzą w sens słów: zawsze, nigdy i na pewno. Nawet wtedy, gdy gniew, który miał być na wieki, mija w ciągu godziny. Chcą być lepsi, mądrzejsi, silniejsi nawzajem od siebie, ale też muszą mieć się z kim bawić. Rodzice nie przeszkadzają, nie sprawiają kłopotów, są tylko po to, by zapewnić dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Życie jest tak proste i przyjemne, że można być zmarzniętym, przemokniętym, niewyspanym i… szczęśliwym. Bawią się w najlepsze wykorzystując do tego rekwizyty, które tylko przypominają wymarzone przedmioty. Myślę, że Astrid Lindgren doskonale pamiętała najpiękniejsze dary dzieciństwa i niewątpliwie wielu z nich doświadczyła. Jej bohaterowie nie są pozbawieni charakteru, przecież dokuczają sobie, bywają nieznośni. Bo są naprawdę dziećmi. Lisa, Lasse, Bosse, Anna, Britta, Olle i mała Kerstin z osady Hałasowo nie dorastają. Ich życie wciąż trwa, toczy się, oddycha w zamkniętym tomie. Można w każdej chwili powrócić do tych samych krajobrazów i odnaleźć te same wrażenia. Niewiele książek zdaje ten egzamin niedojrzałości. Ewa Kuźniar - 59 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Uwięziony umysł. Opowieści o ludziach z autyzmem Peter Szatmari http://www.uwieziony-umysl-opowiesci-o-ludziach.tolle.pl/ Jak postrzegasz rzeczywistość? JOANNA NOWAKOWSKA Autor książki Peter Szatmari jest wybitnym lekarzem psychiatrą od lat zajmującym się terapią osób autystycznych lub z zespołem Aspergera. Daje nam jednak do rąk książkę tak piękną, prostą i urzekającą, że trudno uwierzyć, iż można pogodzić olbrzymią wiedzę teoretyczną, praktykę z pięknym przystępnym dla laika stylem. Każdy rozdział jest poświęcony Kanadyjskie małżeństwo poruszone analizie migawką telewizyjną z rumuńskich poznajemy przypadku. Stephena, I tak Hether, domów dziecka podejmuje decyzję: Justina, Sharon i kilkoro innych uratujemy jedno z tych dzieci! I ratują wieloletnich pacjentów poradni dra Szatmariego. Już sama tytulatura rozdziałów naprowadza na trop, że Sophie, dziewczynkę, która oprócz zaniedbań związanych z głodem i brakiem autor jest związany emocjonalnie opieki okazuje się cierpieć na autyzm. z pacjentami, nie tracąc przy tym, tak pożądanego u lekarzy, profesjonalizmu i obiektywizmu. Nie są oni dla niego numerem z ubezpieczalni czy tylko „ciekawym przypadkiem medycznym”. To pełnowartościowi ludzie, więcej Szatmari pokazuje, że tzw. „normalni” mogą się wiele od chorych na autyzm nauczyć. Ta książka, podobnie jak film Levinsona Rain Man, popularyzuje problematykę życia osób dotkniętych autyzmem. Burzy też stereotyp, według którego ludzie dotknięci autyzmem bądź cierpiący na zespół Aspergena to sawanci (osoby chore umysłowo, ponadprzeciętnie - 60 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl inteligentne bądź uzdolnione). Objawów jest tyle, ile osób chorych, są wśród nich geniusze, są też osoby nieradzące sobie z podstawowymi funkcjami życiowymi. Media bardzo często utwierdzają i tak mocno ugruntowany stereotyp, że autyści to osoby cały dzień kiwające się na krzesłach. Nasza ludzka natura z kolei każe nam unikać z drżeniem wszystkich, którzy wydają nam się inni, dziwni, chorzy itp. Teza postawiona w tej książce poraża, a jednocześnie daje nadzieję: „Wszystko zależy od tego, jak widzisz rzeczywistość”. To znaczy wszyscy, którzy stykają się z osobami o często destrukcyjnych i niezrozumiałych społecznie zachowaniach, winni próbować zrozumieć perspektywę osoby „innej”. Swoją drogą jest to niezwykła rada dla wszystkich: spróbować z pełną empatią spojrzeć na rzeczywistość oczyma drugiego człowieka. Bo nieznane, obce, niezrozumiałe zawsze budzi lęk, a ten wyzwala mechanizmy obronne i koło się zamyka... Książka zadziwia opisami heroizmu ludzi wychowujących dzieci z autyzmem bądź zespołem Aspergena. Pozwala nam śledzić proces oswajania się rodzin z diagnozą, wchodzenia w terapię, cieszenia się z nieistotnych, z punktu widzenia tzw. normalnych ludzi, zwycięstw. Nie sprzedaje nam taniej bajki typu: chore dziecko, wczesna i trafna diagnoza, lata terapii, miłość i wsparcie rodziny i... oto po latach zdrowe, uleczone całkowicie dziecko samodzielnie wkracza w świat. Nic z tych rzeczy. Na koniec króciutki opis historii, która odbiera mowę ze wzruszenia: kanadyjskie małżeństwo poruszone migawką telewizyjną z rumuńskich domów dziecka podejmuje decyzję: uratujemy jedno z tych dzieci! I ratują Sophie, dziewczynkę, która oprócz zaniedbań związanych z głodem i brakiem opieki okazuje się cierpieć na autyzm. I kochają ją razem z jej „dziwactwami”: miłością do piór ptasich, gałęzi i czerwonych sukienek. Ale o nich nie usłyszymy w serwisach internetowych, bo kogóż mogą obchodzić tysiące zwykłychniezwykłych ludzi, których miłość codziennie ratuje ten świat przed obłędem tzw. normalności, którą wyznacza kariera, pieniądz i władza... Joanna Nowakowska - 61 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Ocalenie Karen Kingsbury, Gary Smalley http://www.ocalenie.tolle.pl/ Czy jest nadzieja na ocalenie? JUSTYNA KRÓLAK Powieść Ocalenie jest pierwszą częścią historii pewnej amerykańskiej rodziny. Kochający się i oddani sobie rodzice, przez całe swe życie oddani Bogu, przekazali swoim dzieciom wiarę, ukazali znaczenie Boga w życiu człowieka, rodziny. Jednak drogi ich dzieci rozeszły się niekoniecznie w oczekiwaną stronę... Główną bohaterką pierwszej części jest Kari. Ma za sobą udane małżeństwo i przymierza się właśnie do założenia poradni dla małżeństw, które borykają się z różnymi trudnościami. Marzy o pomaganiu takim małżeństwom razem ze swoim mężem, profesorem uniwersytetu. Tymczasem jeden telefon wykonany przez zazdrosnego faceta sprawia, że wkrótce to jej małżeństwo będzie potrzebować takiej pomocy... spotyka się z niezrozumieniem ze strony najbliższych. Kari ma nadzieję na ocalenie, a tę nadzieję pokłada w Bogu. Może tą nadzieją na ocalenie okaże się pojawia... udane małżeństwo i przymierza się właśnie do założenia poradni dla małżeństw, które borykają się z różnymi Postawa Kari wydaje się być przesadzona, dziecko, Główną bohaterką jest Kari. Ma za sobą które niespodziewanie się trudnościami. Marzy o pomaganiu takim małżeństwom razem ze swoim mężem, profesorem uniwersytetu. Tymczasem jeden telefon wykonany przez zazdrosnego faceta sprawia, że wkrótce to jej małżeństwo będzie potrzebować takiej pomocy... - 62 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl W świecie zmagań bohaterki zjawia się jednak przystojny mężczyzna, jej dawna miłość, a uczucia wciąż są obecne, choć ukryte. Może w takim razie zrezygnuje, wykorzysta nadarzającą się okazję, by mieć możliwość życia w miłości, już bez doświadczanego od dłuższego czasu bólu, cierpienia... Czemu pozostanie wierna Kari... A raczej komu? Czy dokona słusznej decyzji? Czy serce przezwycięży pokusę i pójdzie za głosem nadziei na ocalenie? Czy w końcu ta nadzieja na ocalenie okaże się realna, przyniesie prawdziwe ocalenie? Odpowiedź? Zobacz: powieść Ocalenie. Justyna Królak *** Przejdź do działów tematycznych Wróć do spisu treści - 63 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl - DZIAŁY TEMATYCZNE Kultura Redaguje: Michał Wolski Warto czytać! Subiektywne top ten polskiej literatury science fiction, cz. II Zafascynowani obcą sztuką i kulturą zapominamy częstokroć, że obok nas żyli lub żyją twórcy, którzy niejednokrotnie dorównują artystom zagranicznym, a czasem nawet ich przewyższają. Dlatego też kolejny artykuł zachęcający do czytania postanowiłem zgodnie z obietnicą poświęcić najwybitniejszym książkom polskich autorów science fiction. Oto druga część mojego zestawienia: pozycje od 4 do 7. 4. Marek S. Huberath, Miasta pod skałą (2005). Marek S. Huberath jest obok Jacka Dukaja jednym z najbardziej oryginalnych współczesnych pisarzy polskich. Można by rzec, że konsekwentnie podąża własną drogą artystyczną, kreując światy niedostępne dla innych. Miasta pod skałą, powieść pisana przez dziewięć lat, jest szczytowym osiągnięciem autora. Huberath w książce będącej połączeniem fantasty i filozoficznej przypowieści o charakterze biblijnym (te słowa nie są bezzasadne) snuje fascynującą opowieść o walce dobra ze złem. O dwuznaczności zła, przebiegłości jego sług, o zafałszowaniu świata przez złudne omamy. - 64 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Młody profesor Humphrey Adams odkrywa w Watykanie tajne wejście do podziemi. Schodząc w dół trafia do miasta rządzonego przez przewodniczącego Nero, miasta niby zwyczajnego, zwyczajnego jednak przerażającego. Miejsca, gdzie kruki wydziobują oczy przechodniom, wino podaje się w czaszkach dzieci, a kobiety mają ruchome tatuaże. Okazuje się, że nie jest to jedyne podziemne miasto. Bohater wstępuje niżej, szczebel po szczeblu, odkrywając tajemnicę pod skałą. Huberath w książce będącej połączeniem fantasty i filozoficznej przypowieści o charakterze biblijnymsnuje fascynującą opowieść o walce dobra ze złem. O dwuznaczności zła, przebiegłości jego sług, o zafałszowaniu świata przez złudne omamy. Marek S. Huberath przedstawia alegoryczne powstanie rodzaju ludzkiego, metaforyczną historię kuszenia człowieka przez szatana. Niektóre opisy nawiązują do apokaliptycznego malarstwa Hieronima Boscha wywołując u czytelnika dreszcze na plecach. Poza głęboką analizą historii rodzaju ludzkiego autor prezentuje galerię intrygujących postaci, ich czyny i działania. Każdy szczegół w powieści jest dopracowany i stanowi fragment większej układanki. Nie jest to powieść łatwa, prosta i przyjemna. Wymaga ona od czytelnika dużego zaangażowania. Warto podjąć podróż za autorem. Jest to niezapomniane przeżycie. Inne książki autora, które polecam: Gniazdo światów, Balsam długiego pożegnania. 5. Adam Wiśniewski-Snerg, Według łotra (1978). Adam Wiśniewski-Snerg, jeden z najbardziej oryginalnych, ale i niedocenianych polskich autorów s-f jest najbardziej znany ze swej powieści Robot. Wybrałem jednak książkę Według łotra z powodów osobistych. Była to pierwsza pozycja tego autora, z którą się zetknąłem, a od pierwszej strony specyfika prozy Snerga wywarła na mnie kolosalne wrażenie. - 65 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Według łotra to opowieść o człowieku, który przemieszczając się po mieście zaczyna zauważać, że wszystko, co go otacza jest sztuczne – ludzie przypominają manekiny bełkoczące bezsensowne głoski, domy to dekoracje teatralne, a jedzenie to plastikowe atrapy. Wkrótce okazuje się, że otaczający bohatera świat to wielka scena filmowa, na której rozgrywa się przedstawienie, w którym ma on odegrać jedną z głównych ról. Książka Wiśniewskiego-Snerga to krzyk rozpaczy w człowieczeństwa. świecie pozbawionym Opis rzeczywistości, Według łotra to opowieść o człowieku, który przemieszczając się po mieście zaczyna zauważać, że gdzie mamy do czynienia z kukłami odgrywającymi swoje role jest wszystko, co go otacza jest sztuczne – prze- ludzie przypominają manekiny rażający. Sztuczne odruchy i wyreżyse- bełkoczące bezsensowne głoski, domy rowane gesty przytłaczają. Proza Snerga to dekoracje teatralne, a jedzenie to przypomina czasem atmosferą książki plastikowe atrapy. Wkrótce okazuje Philipa K. Dick’a, co dla fanów gatunku się, że otaczający bohatera świat to stanowić powinno najlepszą zachętę do wielka scena filmowa. lektury. Inne powieści autora, które polecam: Robot. 6. Jacek Dukaj, Inne pieśni (2003). Jak wspomniałem powyżej opisując książkę Marka S. Huberatha, Jacek Dukaj należy do autorow niezwykle oryginalnych. Praktycznie każda jego powieść czy opowiadanie skrzy się od pomysłów, które nie przyszłyby do głowy nikomu innemu. Inne pieśni zachwycają nie tylko fabułą, ale i pomysłem na stworzenie świata. Otóż świat (akcja dzieje się w Europie, Azjii Afryce) w książce Dukaja oparty jest na teoriach Arystotelesa – dotyczących Formy i Materii. Każda Materia składa się z czterech żywiołów zmieszanych ze sobą w odpowiednich proporcjach, które określa Forma. W świecie tym trwa nieustanne starcie Form – jeśli ktoś o słabej Formie dostanie się pod anthos (koronę oddziaływania) kogoś o Formie silniejszej, staje się poddanym mocniejszego. - 66 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Głównym bohaterem powieści jest Hieronim Berbelek, niegdyś wybitny strateg i dowódca wojskowy, który po starciu z wcieleniem zła – Czarnoksiężnikiem (co ciekawe, rządzącym terenami dzisiejszej Rosji i pragnącym podbić świat) utracił swą Formę i zajmuje się kupiectwem. Wskutek zbiegu wydarzeń Berbelek wyrusza na swoistą Odyseję, by odzyskać utraconą Formę i zyskać... ...Nie będę zdradzał Czytelnikom losów głównego bohatera powieści. Napiszę o tym, co mnie urzekło w tej powieści. Po pierwsze: opis świata – spełnienie arystotelejskiej filozofii, po drugie – kwestie społeczne i ekonomiczne – wolny handel, pochwała działania w dążeniu do samorealizacji. Po trzecie – to kolejna opowieść o ścieraniu się dobra ze złem, tym razem jednak nie do końca jednoznacznie zarysowane są granice, a może raczej – łatwo jest te granice przekroczyć. No i umiejętność Dukaja w kreowaniu akcji i wyrazistości bohaterów oraz mieszanina gatunkowa – od typowej przygodówki (safari w Afryce) przez fantasty (obraz Księżyca) do elementów s-f (technologia). Warto zanurzyć się w świat Jacka Dukaja. Inne powieści autora, które polecam: Czarne oceany, Xavras Wyżryn, Perfekcyjna niedoskonałość. 7. Jacek Piekara, Przenajświętsza Rzeczpospolita (2006). Bardzo kontrowersyjna książka. Wizja naszej ojczyzny nakreślona piórem Jacka Piekary jest przerażająca. Wszechobecna korupcja, obozy resocjalizacyjne dla niepokornych, skażenie środowiska, gromady chciwych polityków rozdrapujących między sobą resztki majątku, upadek praw i moralności, a wszystko pod przykrywką teokratycznego totalitaryzmu. Kardynał niewierzący w Boga, policja polityczna zastraszająca niewiasty w celach erotycznych. Splugawiona Rzeczpospolita – tak mógłby nazwać Piekara swoją powieść. Wizja stosunków społecznych przejaskrawiona, jak to w dystopii bywa, przeraża, ale powoduje też stawianie przez czytelnika pytań. Piekara oskarża współczesną klasę polityczną. Niektóre postaci mają odpowiedniki w rzeczywistości, np. poseł Lepki (zbieżność postaw i zachowań, szczególnie podczas seks-afery, - 67 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl z przewodniczącym pewnej partii na literę S). Na cenzurowanym stawia autor zarówno Unię Europejską, środowiska tzw. „salonu”, jak i przedstawicieli środowiska przypominających Radio Maryja. Autor rysuje fikcyjną wizję, w której Polska odkryła na swym terytorium złoża ropy. W jednej chwili możemy stać się światowym mocarstwem. Są jednak siły, które za wszelką cenę nie chcą do tego dopuścić. Politycy kłamią, mamią społeczeństwo, intryga goni intrygę, osobisty interes jej ważniejszy niż dobro zdewastowanej ojczyzny. Ponura to wizja, ale jakże znajoma, chciałoby się rzec. Ważnym elementem powieści jest fakt, że niektóre postaci potrafią, mimo otaczającego ich bagna, zachować twarz i zasady moralne. Inne książki autora, które polecam: cykl o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie: Sługa Boży, Młot na czarownice, Miecz aniołów, Łowcy dusz. Michał Wolski W tym miesiącu polecam szczególnie: Fundacja cz.6 Isaac Asimov http://www.fundacja.tolle.pl/ Paradyzja Janusz Zajdel http://www.paradyzja.tolle.pl/ Zobacz więcej - 68 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Życie duchowe Redaguje: Justyna Królak Rodzaje modlitwy I Ze względu na cel modlitwy wyróżniamy: 1. Modlitwę uwielbienia – jest to forma modlitwy, której celem jest uwielbienie Boga. W niej człowiek uwielbia Boga dla Niego samego, dlatego, że On jest, że jest Panem i Stwórcą. Uwielbia Jego majestat, doskonałość, wielkość. Taką formę modlitwy widać: • w niektórych psalmach: sławiących Boga lub wzywających narody do uwielbiania Go; • w modlitwie liturgicznej: „Chwała na wysokości Bogu” podczas Mszy św. czy w hymnie odmawianym w brewiarzu „Ciebie Boga wysławiamy”; • w modlitwie „Ojcze nasz”: „święć się imię Twoje”. 2. Modlitwę dziękczynienia – jej celem jest dziękowanie Bogu za otrzymane dary. Człowiek mając świadomość otrzymania darów od Boga, dziękuje Mu za nie. W każdej Eucharystii, która oznacza właśnie „dziękczynienie”, kapłan Modlitwa medytacyjna jest to przylgnięcie do poznanej prawdy. Główną rolę odgrywa tu sfera afektywno-wolitywna. wypowiada słowa: „Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu”, na co lud odpowiada: „Godne to i sprawiedliwe”. Św. Paweł w swych listach wzywa do dziękczynienia: • „W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5,18); • „Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając podczas niej wśród dziękczynienia (Kol 4,2). 3. Modlitwę przebłagania – jej celem jest przeproszenie Boga za popełnione grzechy, zaniedbania, niewykorzystane łaski. Modlitwa ta wyraża naszą skruchę, uniżenie przed Bogiem i żal z powodu grzechów. Ta forma modlitwy obecna jest: • w modlitwie „Ojcze nasz”: „odpuść nam nasze winy”; - 69 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl • w modlitwie liturgicznej: „Spowiadam się… że bardzo zgrzeszyłem…” (Confiteor), „Panie, zmiłuj się nad nami”. 4. Modlitwę prośby – jej celem jest prośba skierowana do Boga o różne rzeczy. Gdy prosimy o coś Boga, wyrażamy swą zależność od Niego, Jego wyższość. W kierowaniu próśb do Boga ważna jest ufność, pokora i poddanie się woli Bożej, gdyż Bóg jako nieskończenie dobry i mądry wie lepiej, czego nam tak naprawdę potrzeba. Pan Jezus zachęca nas również: „Proście, a będzie wam dane” (Mt 7,7). Trzeba pamiętać, że istnieje hierarchia próśb: „najpierw Królestwo, następnie to, co jest konieczne, by je przyjąć i współdziałać w jego przyjściu” (KKK 2632). II Ze względu na podmiot modlitwy (tego, kto się modli) wyróżniamy: 1. Modlitwę liturgiczną – jest to modlitwa Kościoła, publiczny akt ludu Bożego. Włączamy się w tę modlitwę poprzez: • udział w Eucharystii oraz przyjmowanie sakramentów św. i sakramentaliów; • udział w różnych obrzędach, które są wyrazem modlitwy Kościoła; • Liturgię godzin (brewiarz). 2. Modlitwę prywatną – oznacza ona po prostu osobiste obcowanie z Bogiem sam na sam, osobistą rozmowę z Nim. Sobór Watykański II naucza w tej kwestii: „Życie duchowe nie ogranicza się jednak do udziału w samej liturgii. Choć bowiem chrześcijanin powołany jest do wspólnej modlitwy, powinien także wejść do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do Ojca, a nawet, jak uczy Apostoł, powinien modlić się nieustannie” (Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, nr 12). III Ze względu na sposób modlenia się wyróżniamy: 1. Modlitwę ustną. 2. Modlitwę myślną. Niezależnie od tego podziału wyróżnia się także: 1. Modlitwę werbalną (słowną) – wypowiadana jest zarówno głośno, jak też w myślach. - 70 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl 2. Modlitwę dyskursywną (rozważanie lub rozmyślanie) – to rozważanie jakiejś prawdy. Odprawiana jest zazwyczaj w myślach, rzadziej ustnie. Podczas tej modlitwy główną rolę odgrywa intelekt. 3. Modlitwę medytacyjną – jest to przylgnięcie do poznanej prawdy. Główną rolę odgrywa tu sfera afektywno-wolitywna. Justyna Królak W tym miesiącu polecam szczególnie: Modlić się gdzie, jak, kiedy, dlaczego Alessandro Pronzato http://www.modlic-sie-gdzie.tolle.pl/ Jak modlić się w „gwarze miasta”? Pierre-Marie Delfieux http://www.jak-modlic-sie-w-gwarze.tolle.pl/ Jak pomagać duszom czyśćcowym? Modlitwa S. Anna Czajkowska WDC; s. Irena Złotkowska WDC http://www.jak-pomagac-duszom-czysccowym.tolle.pl/ Zobacz więcej - 71 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Zdrowie Redaguje: Anna Kuźniar Wady kolan: koślawość, szpotawość W różnych okresach życia dziecka kształtowanie się kończyn dolnych i stóp jest nieco odmienne. Znajomość tych fizjologicznych odchyleń pozwala nie tylko ustrzec się przed zbędną, a więc szkodliwą ingerencją terapeutyczną, ale także przed przeoczeniem wczesnego stadium wady. Zacznijmy jednak od samego początku. W okresie noworodkowym obserwujemy nieznaczną szpotawość kolan dziecka oraz zgięciowe ustawienie stawów biodrowych i kolanowych. Czy wszystko jest zatem w porządku? Oczywiście! Jest to bowiem czysta fizjologia, która pozostała po ułożeniu wewnątrzmacicznym. I takie ustawienie nóżek dziecka utrzymuje się zazwyczaj do ok. 3 roku życia. Gdy dziecko wchodzi w okres przedszkolny, fizjologiczna szpotawość przechodzi w fizjologiczną koślawość, która zanika zwykle sama ok. 10 roku życia, nieco szybciej u dziewczynek niż u chłopców. Pojawienie się koślawości czy szpotawości w okresie pokwitania może mieć już charakter trwały! I – kolana koślawe II – kolana szpotawe Koślawość kolan (nogi w kształcie litery X) – występuje, gdy przy złączonych i wyprostowanych kolanach, między kostkami przyśrodkowymi tworzy się odstęp powyżej 4-5 cm. - 72 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Większe predyspozycje do tej wady mają dzieci z obniżonym napięciem mięśniowym. Koślawość kolan sprawia, że dzieci mają tendencję do stawania w rozkroku. Takieustawienie nóg zwiększa obciążenie wewnętrznych brzegów stóp, przez co utrudnia kształtowanie się prawidłowego sklepienia stopy i prowadzi do płaskostopia. Gdy dziecko wchodzi w okres Zgłoś się do lekarza, gdy: ➢ dziecko ma wyraźnie koślawe kolana; ➢ koślawość się pogłębia. Korekcja koślawości Leczenie zachowawcze jest uzależnione od przedszkolny, fizjologiczna szpotawość przechodzi w fizjologiczną koślawość, która zanika zwykle sama ok. 10 roku życia, nieco szybciej u dziewczynek niż u chłopców. Pojawienie się koślawości czy szpotawości w okresie pokwitania może mieć już charakter trwały! przyczyny istopnia zaawansowania wady. Dziecko, które ma skłonności do koślawości kolan: 1.Nie powinno długo chodzić ani stać w rozkroku. 2.Nie może w czasie zabawy przebywać w siadzie klęcznym między piętami, z podudziami i stopami skierowanymi na zewnątrz. 3.Powinno jak najczęściej siedzieć w tzw. siadzie skrzyżnym („po turecku”). 4.Powinno zredukować nadwagę (jeśli istnieje). 5.Może stosować wkładki lub obuwie z podwyższonym obcasem po stronie wewnętrznej, ale tylko przy zaleceniu przez lekarza. Zalecenia: gimnastyka korekcyjna, pływanie kraulem, jazda na rowerze, masaż klasyczny, terapia manualna. Przeciwwskazania: łyżwiarstwo, jada na nartach technikami kątowymi (pług, łuk). Przykładowe ćwiczenia: ➢ siad ugięty, kolana rozchylone na zewnątrz, podeszwy stóp stykają się ze sobą. Opad tułowia w przód z równoczesnym ugięciem ramion w stawach łokciowych i chwytem dłońmi stóp, łokcie szeroko rozstawione na zewnątrz rozpychają kolana; - 73 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl ➢ leżenie tyłem, ręce w górze, kończyny dolne ugięte w stawach kolanowych, stopy złączone, skłon tułowia w przód z równoczesnym rozchyleniem kolan na zewnątrz, stopy pozostają złączone; ➢ siad ugięty, kolana rozchylone na zewnątrz, podeszwy stóp stykają się ze sobą, ręce ugięte w stawach łokciowych i wsparte dłońmi na kolanach - naciskanie dłońmi na kolana; ➢ leżenie tyłem, kończyny dolne ugięte w stawach kolanowych, między stopami piłka gumowa, ramiona wyprostowane w górze, przenos piłki w tył za głowę i chwyt piłki dłońmi, powrót do leżenia, tułów z kończynami dolnymi ugiętymi w stawach kolanowych, ramiona z piłką pozostają wyprostowane za głową, skłon tułowia w przód z rękami wyciągniętymi przed siebie - włożenie piłki gumowej między stopy; ➢ siad ugięty podparty, klaskanie podeszwami stóp; ➢ siad skrzyżny, ramiona wzdłuż tułowia, przejście do leżenia tyłem i powrót; ➢ siad prosty, piłka między kolanami, ręce oparte za plecami, wznos bioder w górę – przejście do podporu tyłem; ➢ leżenie tyłem nogami do ściany, piłka między kolanami – marsz stopami po ścianie w linii pionowej; ➢ w staniu tyłem do drabinek stanie zwieszone; ➢ unoszenie nogi zgiętej w stawie kolanowym w górę na zewnątrz, zmiana nóg; ➢ w staniu, piłka między kolanami, podskoki trzymając piłkę kolanami. Szpotawość kolan (nogi w kształcie litery O) – rozpoznajemy, gdy przy złączonych i wyprostowanych kolanach tworzy się między kolanami odstęp większy niż 4-5 cm. Kolana szpotawe zazwyczaj zniekształcają całe nogi, ale czasami wygięcie dotyczy tylko podudzi (nogi pałąkowate). Najczęstszą przyczyną szpotawości jest krzywica (niedobór witaminy D), ale wadę te spotyka się również u dzieci z nadwagą, które zbyt wcześnie rozpoczęły chodzenie (brak fazy raczkowania). Do powstania kolan szpotawych usposabia również długie siedzenie w pozycji ze skrzyżowanymi nogami („po turecku”). Wada nasila się szczególnie w okresie intensywnego wzrostu i jest zwykle obustronna. - 74 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Zgłoś się do lekarza, gdy: ➢ nóżki dziecka są wyraźnie szpotawe; ➢ wygięcie obu nóżek jest niesymetryczne; ➢ dziecko utyka bądź skarży się na bóle nóg. Korekcja szpotawości Leczenie zachowawcze jest uzależnione od przyczyny i stopnia zaawansowania wady. Dziecko, które ma skłonności do szpotawości kolan: 1.Powinno unikać wysiłków i obciążeń w pozycji stojącej. 2.Nie może w czasie zabawy przebywać w tzw. siadzie skrzyżnym („po turecku”). 3.Powinno jak najczęściej siedzieć ze złączonymi kolanami i rozstawionymi stopami. 4.Powinno zredukować nadwagę (jeśli istnieje). 5.Może stosować wkładki lub obuwie z podwyższonym obcasem po stronie zewnętrznej, ale tylko przy zaleceniu przez lekarza. Zalecenia: gimnastyka korekcyjna, łyżwiarstwo, jada na nartach technikami kątowymi (pług, łuk), masaż klasyczny, terapia manualna. Przeciwwskazania: pływanie kraulem, jazda na rowerze. Przykładowe ćwiczenia: ➢ siad ugięty podparty, stopy rozstawione, naprzemienne skręcanie ugiętych kończyn dolnych do wewnątrz z równoczesnym dotknięciem kolan do podłoża; ➢ leżenie przodem na ławeczce, ramiona wyciągnięte i chwyt za obrzeże ławki, Nogi poza ławką. Wykonanie nogami wyprostowanymi w stawach biodrowych i kolanowych ruchów nożycowych; ➢ siad ugięty podparty, między kolanami piłka gumowa, zgniatanie kolanami piłki; ➢ siedząc na ławeczce, woreczek między kolanami, próbujemy prostować nogi; ➢ leżenie tyłem, rozkrok, złączenie kończyn dolnych przez ugięcie w stawach kolanowych do wewnątrz, stopy na zewnątrz; - 75 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl ➢ w siadzie skulnym ręce w bok zgięte w stawie łokciowym, opad tułowia w tył, woreczek między kolanami; ➢ leżenie tyłem, woreczek między kolanami, rysowanie kółek w lewą i w prawą stronę; ➢ w staniu w lekkim rozkroku, ugięcie kolan (półprzysiad) z równoczesnym zbliżeniem kolan do siebie przez naciskanie dłońmi na boczne okolice kolan; ➢ w staniu tyłem do drabinek (ściany), unoszenie nogi zgiętej w stawie kolanowym w górę w skos przez nogę przeciwną; ➢ podskoki obunóż na materacu, ręce oparte na skrzyni (stole), woreczek między kostkami, kolana związane. Anna Kuźniar Źródła: Borkowska M., Gelleta- Mac I., Wady postawy i stóp u dzieci, Warszawa 2004. Kasperczyk T., Wady postawy ciała. Diagnostyka i leczenie, Kraków 2004. Wilczyński J., Korekcja wad postawy człowieka, Starachowice 2001. W tym miesiącu polecam szczególnie: Wady postawy i stóp u dzieci Maria Borkowska, Izabela Gelleta-Mac http://www.wady-postawy-i-stop-u-dzieci.tolle.pl/ Ćwiczenia kręgosłupa dla dzieci Hans-Dieter Kempf, dr med. Jurgen Fischer http://www.cwiczenia-kregoslupa-dla-dzieci.tolle.pl/ Zobacz więcej - 76 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Podróże Redaguje: Agnieszka Kasperczyk-Bac Polskie zabytki Zamek na Wawelu Zamek Królewski na Wawelu to jeden z najwspa-nialszych polskich zabytków. Jest narodową instytucją gromadzącą w sobie wspaniałe zbiory sztuki oraz przepiękne pamiątki historyczne i kulturalne. Jest również jednostką mającą osobowość prawną, zarejestrowaną w Rejestrze Narodowych Instytucji Kultury. Zamek znajduje się na Wzgórzu Wawelskim, a Wawel to jurajska skała wapienna położona na lewym brzegu Wisły, która dominuje nad krakowską panoramą. Wzgórze zostało uformowane około 150 milionów lat temu i od zarania polskiej historii było centralnym ośrodkiem władzy świeckiej i duchownej. Dla polskich władców zamek był rezydencją od połowy XI do początku XVII wieku. Zamek znajduje się na Wzgórzu Dla najmłodszych zwiedzających Wawelskim. Wzgórze zostało uformowa- najciekawsza jest wycieczka do Smoczej ne około 150 milionów lat temu i od za- Jamy. Przed grotą widnieje pomnik rania polskiej historii było centralnym wawelskiego smoka, o którym głoszą ośrodkiem władzy świeckiej i duchownej wczesnośredniowieczne legendy. Pierwsza i chyba najbardziej znana mówi, iż smoka wawelskiego pokonał szewczyk Skuba, który podłożył mu wypchanego siarką barana. Smok go pożarł, a siarka w jego brzuchu spowodowała ogromne pragnienie. Smoka tak bardzo paliło w gardle, że „wypił pół Wisły” i pękł. Druga legenda głosi, że smok zgładzony został w 700 r. n.e. przez syna króla Kraka. - 77 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Innym historycznym obiektem odwie- dzanym przez turystów na Wawelu jest Dzwon Zygmunta. Jest to najsłynniejszy i do niedawna Ufundowany największy został polski przez dzwon. Zygmunta Starego, przedostatniego dziedzica z dynastii Jagiellonów zasiadającego na polskim tronie. Dzwon wykonany został w 1520 roku przez ludwisarza Hansa Behema z NorymZamek na Wawelu; fot. ze zbiorów prywatnych autorki bergii. Na wieży został umieszczony 9 lipca 1521 roku, a swój pierwszy głośny triumf miał 13 lipca 1521 roku, kiedy to Kraków usłyszał jego bicie. Charakterystyczne dla dzwonu jest to, iż przy dzisiejszej mechanice zachował on swój starodawny mechanizm, to znaczy uruchamiany jest on ręcznie, przez zespół ośmiu-dwunastu ludzi. Przywilej rozhuśtania tego dzwonu ma tylko 35 dzwonników, żących do nalestowa- rzyszenia o nazwie Bractwo Dzwonni- ków Zygmunta. Dzwon Zygmunta nie bije często, tylko w wyjątkowych sytuacjach, Zamek na Wawelu; widok od strony Wisły jakimi są uroczystości kościel- ne lub państwowe, a także najważniejsze wydarzenia w życiu Polski lub Kościoła katolickiego. Przykładem takich wyjątkowych chwil, kiedy bicie dzwonu rozległo się z wawelskiego wzgórza, był dzień 2 kwietnia 2005 roku, gdy umarł polski papież, Jan Paweł II. Także po mszy odprawionej 30 kwietnia 2004 roku w intencji przystąpienia Polski do Uniii Europejskiej rozległo się bicie dzwonu Zygmunta. - 78 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Warto także zwiedzić Wawelską Katedrę pw. św. Wacława i św. Stanisława, która jest uważana za najcenniejszy sakralny obiekt w Polsce. Jest zarówno wspaniałym zabytkiem, jak i miejscem świętym, o szczególnym znaczeniu dla narodu polskiego. Inną historyczną atrakcją są Groby Królewskie znajdujące się pod Katedrą Wawelską. W grobach pochowani są pierwsi władcy odrodzonego Królestwa Polskiego (po 1320) aż do śmierci króla Jana Olbrachta (1501). Poszczególne krypty połączone są korytarzami ułatwiającymi zwiedzanie. Droga dla turystów zaczyna się od Krypty św. Leonarda i kolejno: Krypta Stefana Batorego, Krypta rodziny Władysława IV, Krypta Zygmuntowska, Krypta Zygmunta Starego, Krypta Wazów, Krypta pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, Wyjście z grobów. Agnieszka Kasperczyk-Bac Źródła: www.wawel.krakow.pl www.wikipedia.pl www.dziedzictwo.ekai.pl W tym miesiącu Tolle et lege poleca szczególnie: Wyspy zagubione w czasie Teresa Miazgowska http://www.wyspy-zagubione-w-czasie.tolle.pl/ Zobacz więcej Sprostowanie: W poprzednim numerze z powodu przeoczenia, pod tekstem p. Agnieszki Kasperczyk-Bac pt. Małopolska jest fajna! Miechów nie umieściliśmy wykazu stron internetowych, z których autorka korzystała w trakcie pracy nad artykułem. Poniżej zamieszczamy zaległy zestaw: http://www.mik.krakow.pl/skarabeusz/?zabytek=9 www.poszukiwania.pl www.wrotamalopolski.pl www.sanktmiechow.kielce.opoka.org.pl - 79 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Kulinaria Redaguje: Anna Łabudzińska Po prostu zupa W wielu domach zupa jest głównym i podstawowym posiłkiem w ciągu dnia. Ważne jest więc, żeby była treściwa, pożywna, posiadała odpowiednie wartości energetyczne i smakowe. Zupa jako potrawa znana jest każdemu od najmłodszych lat. Mamy swoje ulubione zupy, które moglibyśmy jeść często, są zupy, których nie lubimy i nie jadamy, otrząsając się słysząc samą ich nazwę. Do takich niezbyt cieszących się popularnością zup należy krupnik, za którym nie przepadają zwłaszcza dzieci (choć są często zmuszane do jego zjadania). A szkoda, bo jest to bardzo pożywna i zdrowa zupa, a żeby była „zjadliwsza” - wystarczy niewiele dodatków i będzie całkiem odmieniona i chętniej spożywana. Zupy są potrawami o płynnej konsystencji, a ich głównym składnikiem jest wywar. Może to być wywar z gotowanych na wodzie kości, warzyw, grzybów, owoców. Taki wywar jest następnie odpowiednio uzupełniany w zależności od rodzaju zupy. Wszystkie zupy można podzielić na trzy rodzaje – zupy czyste, podprawiane i mleczne. Najbardziej popularne wśród czystych zup są bulion, czysty barszcz, czysta pomidorowa i grzybowa. Gotowane są na wywarach z włoszczyzny, kości i mięsa lub na wywarze z grzybów, jak jest w przypadku zupy Przesoloną zupę uda się uratować, wkładając duży, obrany plasterek ziemniaka. grzybowej. Następnie są doprawiane przyprawami według uznania i podawane z różnymi dodatkami – kluskami, grzankami, pasztecikami oraz innymi. - 80 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl Chcąc uzyskać zupę bardziej zagęszczoną, treściwszą i o wyższej wartości energetycznej, można ją podprawić mąką, zasmażką, śmietaną, żółtkiem lub różnymi zaprawami, często gotowymi, dostępnymi w sklepach. Chociaż wydawać się może, że ugotować zupę to nic trudnego, warto skorzystać z kilku praktycznych porad, które sprawią, że przygotowana przez nas zupa może być jeszcze smaczniejsza i chętniej spożywana. A oto kilka takich wskazówek: ➢ Sporządzając wywar z kości należy je najpierw starannie wypłukać, zalać zimną wodą i wolno doprowadzić do zagotowania, następnie przez 3,5 godziny gotować na małym ogniu, dodać włoszczyznę i z nią gotować przez 45 minut, a następnie przecedzić. ➢ Najsmaczniejszy i bardzo aromatyczny jest rosół z mięsa wołowego z dodatkiem kawałków cielęciny lub drobiu. Aromat rosołu podnosi również przyrumieniona na blasze lub patelni, rozkrojona na połówki cebula. Klarowność rosołu uzyskamy odstawiając go po ugotowaniu i zalewając kilkoma łyżkami zimnej wody, a następnie zlewając i przecedzając. ➢ Przy sporządzaniu takich zup jak kapuśniak, grochówka, fasolówka ważne jest uzyskanie odpowiedniego ich smaku i aromatu. Można to osiągnąć przez dodanie np. żeberek, kiełbasy, wędzonego boczku. ➢ Ważnym dodatkiem do zup, szczególnie podnoszącym ich walory smakowe są przyprawy. Oprócz popularnej soli, której należy używać z umiarem i dodawać dopiero po ugotowaniu, stosuje się pieprz, liście laurowe, ziele angielskie, czosnek oraz podawaną bezpośrednio przed spożyciem posiekaną zieloną natkę pietruszki i koperek. ➢ Sporządzając zasmażkę zagęszczającą zupę należy pamiętać, że ilość tłuszczu i mąki zależy od rodzaju zupy. Do zupy ziemniaczanej, fasolowej lub grochowej należy dodawać mniejszą ilość mąki (w tych zupach występuje składnik zagęszczający), natomiast do zup gotowanych na wywarach, np. pomidorowej, ilość mąki w zasmażce powinna być większa. Nie można również zapominać, że zasmażka bardziej zrumieniona powoduje rzadszą zaprawę i mniej zagęści zupę. ➢ Zup zagęszczonych wcześniej żółtkiem lub jajkiem nie można ponownie gotować, gdyż się zwarzą. Częstym problemem jest także warzenie się śmietany dodawanej do zup – - 81 - Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007 www.biuletyn.tolle.pl można tego uniknąć, mieszając ją z dwoma łyżkami mleka. Śmietanę należy dodawać do zupy przed samym podaniem i do takiej ilości zupy, jaka ma być spożyta w danym dniu. ➢ Krupnik nie może być solony w czasie gotowania, gdyż ściemnieje. Jego smak znacznie się poprawi, gdy włożymy kilka suszonych prawdziwków. ➢ Przesoloną zupę uda się uratować, wkładając duży, obrany plasterek ziemniaka. ➢ Zupy owocowe mogą być przygotowane z owoców świeżych, suszonych lub mrożonych. Znakomitym dodatkiem do nich są goździki, cynamon, wanilia, skórka cytrynowa (w niewielkich ilościach). Ważną uwagą na koniec jest przypomnienie, że wszystkie zupy należy przygotowywać w ilości wystarczającej na spożycie w danym dniu. Są wtedy najsmaczniejsze. Odgrzewane tracą swoje walory smakowe, a często i zdrowotne. Przygotowując zupy według tych wymienionych wskazówek, możemy mieć pewność, że nasz trud zyska uznanie w oczach, a właściwie – w podniebieniach naszych domowników. Zupy będą chętnie zjadane i dostarczą wszystkim wielu cennych składników odżywczych – węglowodanów, białka, witamin, pobudzą ponadto apetyt i wydzielanie soków trawiennych, potrzebnych dla prawidłowego trawienia. Anna Łabudzińska Źródło: T. Barowicz, M. Dyba, Sekrety Kuchni, Warszawa 1989. W tym miesiącu polecam szczególnie: 100 i więcej przepisów na chłodniki i zimne zupy Teresa Miazgowska http://www.100-i-wiecej-przepisow-na-chlodniki.tolle.pl/ Zobacz więcej - 82 -