Marian Bernaciak "Orlik"
Transkrypt
Marian Bernaciak "Orlik"
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=662 2006-07-01 Marian Bernaciak "Orlik" - zginął wolny jak ptak Na skutek donosu 24 czerwca 1946 roku we wsi Piotrówek niedaleko Ryk sześciu żołnierzy WiN zostało otoczonych przez wielokrotnie silniejsze oddziały MO i wojska. W czasie wycofywania się do pobliskiego lasu dwóch partyzantów zginęło, dwóch wpadło w ręce bezpieki, a pozostałym dwóm udało się przedrzeć. W potyczce poległ mjr Marian Bernaciak Orlik , jeden z najwybitniejszych dowódców lubelskiego podziemia niepodległościowego. Zabicie Orlika miało dla komunistów tak wielkie znaczenie, że sześciu funkcjonariuszy i żołnierzy biorących udział w akcji otrzymało Krzyże Grunwaldu III klasy, pięciu - Krzyże Virtuti Militari V klasy, siedmiu pozostałych - Krzyże Walecznych. Przez cały okres PRL-u komuniści usiłowali zabić legendę słynnego dowódcy. Marian Bernaciak był opluwany przez reżimowych propagandzistów i pseudohistoryków. Jeszcze w 1979 roku w serii Żółty tygrys w nakładzie 210 tysięcy (!) egzemplarzy wydano wyjątkowo kłamliwy paszkwil pt. Orlik zostawia ślad , w którym autor - Zenon Strześniewski - nazywa Mariana Bernaciaka hersztem krwawej bandy . Komuniści nie tylko zataili miejsce pochówku Orlika , co było powszechnie stosowaną praktyką, ale zamiast mogiły na grobie bohatera postawili publiczne szalety. Bracia konspiratorzy Marian Bernaciak urodził się 17 marca 1917 roku w rodzinie rymarza w Zalesiu koło Ryk. W chwili śmierci miał 29 lat. W stopniu majora był wtedy zwierzchnikiem wszystkich oddziałów i grup zbrojnych WiN działających na terenie Inspektoratu Puławy. Przygotowanie wojskowe uzyskał w Mazowieckiej Szkole Podchorążych Artylerii w Zambrowie. Ukończył ją w 1938 roku w stopniu podchorążego, otrzymując przydział mobilizacyjny do 2. Pułku Artylerii Ciężkiej Ziemi Chełmskiej. W jego szeregach przeszedł kampanię wrześniową. - Wrócił do domu z końcem października - wspomina Lucjan Bernaciak ps. Janusz , młodszy brat Mariana i jego towarzysz broni z konspiracji, który dobrze pamięta powrót brata z sowieckiej niewoli. - Uciekł z transportu jeńców wiezionych do Kozielska po zajęciu Włodzimierza Wołyńskiego. Działalność konspiracyjną Marian Bernaciak rozpoczynał w szeregach Związku Walki Zbrojnej, a następnie po zmianie nazwy w Armii Krajowej, przyjmując początkowo pseudonim Dymek . Był jednym z pierwszych organizatorów ZWZ i AK na terenie Ryk i okolic. Wkrótce został dowódcą Kedywu podobwodu A (Dęblin Ryki), należącego do Obwodu Puławy AK. Brał udział w przygotowaniu i wykonaniu blisko 30 akcji dywersyjno-sabotażowych przeciwko Niemcom, m.in. w Kocku, pod Trojanowem, Paprotnią, Kluczkowicami, w Stawach. Do działań konspiracyjnych wykorzystywał rodzinny dom, sklep i drukarnię. www.radiomaryja.pl Strona 1/5 - Obsługiwaliśmy punkt konspiracyjny w założonej w tym celu księgarni w Rykach na ul. Szkolnej. Drugi punkt znajdował się w naszej drukarni w Dęblinie, która służyła do robienia ulotek, a szczególnie do produkcji stempli niemieckich potrzebnych do fałszowania dowodów osobistych i innych zaświadczeń - wyjaśnia Lucjan Bernaciak. Jesienią 1943 roku na skutek denuncjacji Niemcy zdekonspirowali braci Bernaciaków. Cudem uniknęli aresztowania. Spaleni bracia poszli do lasu . Marian Bernaciak przyjął nowy pseudonim - Orlik . Stanął na czele zawiązku oddziału partyzanckiego, który wkrótce rozrósł się do kompanii i wszedł w skład sławnego OP I/15 pp. Wilki AK. W czasie akcji Burza liczył już około 300 ludzi. Po zakończeniu walk z Niemcami Orlik najpierw rozwiązał oddział, lecz w połowie sierpnia odtworzył go i ruszył na pomoc ogarniętej powstaniem Warszawie. Sowieci udaremnili te zamiary. Po raz drugi Orlik zdemobilizował swoich ludzi, ale - jak się wkrótce okazało - też nie na długo. W odpowiedzi na sowiecki terror Tymczasem w drugiej połowie roku 1944 na ziemiach zajętych przez Armię Czerwoną zaczęło się wielkie polowanie na żołnierzy Polski podziemnej. Aby nadać tej zbrodniczej akcji pozory legalizmu, kolaboracyjne władze komunistyczne specjalnym dekretem przekazały obywateli polskich pod jurysdykcję wojennych władz sowieckich. Te zaś - kontynuując hitlerowsko-stalinowską politykę eksterminacji elit polskiego społeczeństwa i korzystając z donosów i pomocy agenturalnej formacji GL-AL - z całą bezwzględnością tropiły żołnierzy AK i NSZ, słusznie spodziewając się z ich strony najsilniejszego oporu wobec podporządkowania Polski Sowietom. Żołnierzy podziemia niepodległościowego wyszukiwano w miejscach zamieszkania, przeczesywano formowane oddziały II Armii Wojska Polskiego. Do stycznia 1945 roku na ziemiach opanowanych przez Sowietów podziemie nieomal zamarło, gdyż teren między Bugiem a Wisłą był zbyt nasycony kilkumilionową armią sowiecką czekającą na wykrwawienie się Powstania Warszawskiego, a później na ofensywę styczniową. Podziemie odrodziło się natychmiast po ofensywie styczniowej, gdy masy wojska przemieściły się na zachód. Wiosną 1945 roku kontrolowało już w zasadzie większość terenów na wschód od Wisły. Orlik odtworzył swój oddział w marcu 1945 roku w reakcji na prześladowania byłych akowców przez komunistyczne władze, a także w odpowiedzi na akty bezprawia ze strony UB i NKWD wobec miejscowej ludności. Poważnym wzmocnieniem oddziału było dołączenie kilkudziesięcioosobowej grupy uciekinierów z obozu NKWD w Skrobowie. W marcu Marian Bernaciak zostaje dowódcą całego zgrupowania oddziałów partyzanckich 15 pp. Wilków AK pod okupacją sowiecką. Po powołaniu Zrzeszenia WiN we wrześniu 1945 roku objął funkcję komendanta referatu bezpieczeństwa Inspektoratu Puławy. www.radiomaryja.pl Strona 2/5 Jego zgrupowanie zasłynęło jako jedna z najlepiej zorganizowanych i najsilniejszych formacji antykomunistycznego podziemia. Swoim zasięgiem obejmowało powiaty Garwolin, Puławy i Kozienice. W lipcu 1945 roku Orlik dysponował blisko 290 żołnierzami. Setki akcji bojowych, brawurowe ataki, a jednocześnie żelazna dyscyplina panująca wewnątrz oddziału całkowicie zjednały mu okoliczną ludność, która widziała w nim swojego autentycznego obrońcę. W 1945 roku doskonale zorganizowana partyzantka Orlika poruszała się swobodnie po całym podległym sobie terenie. Drżały przed nią posterunki UB, obawiały się jej NKWD i KBW. O akcjach Orlika , np. w Woli Zadybskiej, Puławach, Kocku, pod Annówką, w Lesie Stockim, w Rykach czy w Dęblinie, ludzie opowiadali sobie z dumą i nadzieją, że nie wszystko jeszcze stracone. Orlik potrafił w biały dzień podjechać dwoma samochodami pod budynek Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Puławach i pozorując oddział komunistycznego wojska wracającego z aresztowanymi, zaatakować ubeków i uwolnić 107 więźniów. Rozbijał znacznie liczniejsze oddziały NKWD i UB. Za dnia opanował Kock i wiele innych miejscowości. Obława Na początku lutego 1946 roku komuniści zaplanowali wielką operację rozbicia ugrupowania Orlika . Ogólne kierownictwo objął dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ściągnięto oddziały bezpieki z Warszawy, Łodzi, Lublina, Rzeszowa, Kielc, a nawet z województwa pomorskiego. Do walki wystawiono ok. 1100 żołnierzy i funkcjonariuszy, nie licząc biorącego udziału w obławie batalionu Ochrony Pogranicza Armii Radzieckiej. Jednak szeroko zakrojone akcje penetrujące nie przyniosły spodziewanych efektów. Oddziały Orlika były nieuchwytne. Unikały otwartej walki z przeważającymi siłami wroga, a jednocześnie uderzały w najmniej spodziewanych momentach, jak choćby w Czernicach k. Żelechowa, gdzie rozbito 30-osobową grupę por. Błażejewskiego, zabijając ok. 7 bezpieczniaków oraz niszcząc samochód i radiostację. Również opracowany w kwietniu 1946 roku przez Państwowy Komitet Bezpieczeństwa plan likwidacji najgroźniejszych oddziałów podziemia niepodległościowego nie wyrządził oddziałom Orlika większej szkody. Marian Bernaciak posiadał doskonale rozwiniętą siatkę wywiadowczą, dzięki czemu zawczasu wiedział o ruchach komunistycznego wojska. Jego zgrupowanie, tropione zaciekle przez przeważające siły wojska, UB, MO, KBW i NKWD, nie dało się zniszczyć. Trwało do marca 1947 roku. Marian Bernaciak zginął 24 czerwca 1946 roku. Wraz z żołnierzami ochrony osobistej wracał z odprawy dowództwa Inspektoratu WiN Puławy do swojego zgrupowania stacjonującego koło wsi Hordzieżka w powiecie łukowskim. 20 kilometrów przed celem grupa zatrzymała się na skraju wsi Piotrówek, aby podkuć konia. O podejrzanych gościach sołtys Maraszek powiadomił posterunek MO w pobliskim Trojanowie i oddział żołnierzy z 1. DP w Więckowie, którzy patrolowali teren przed zbliżającym się referendum. Zorganizowano zasadzkę. Jedna grupa wkroczyła do wsi, a druga zablokowała przewidywaną drogę ucieczki do pobliskiego lasu. www.radiomaryja.pl Strona 3/5 - Orlik wycofywał się do lasu i został ranny w kolano i w ramię - relacjonuje Bolesław Mikus Żbik , ostatni dowódca jednego z oddziałów zgrupowania Orlika , dowodzący tzw. Plutonem straceńców. - Nie miał drogi odwrotu. Podobno zdążył spalić część dokumentów, które miał przy sobie. Orlik był wspaniałym człowiekiem - zrównoważonym, mądrym, odważnym i bez reszty oddanym Ojczyźnie - dodaje Żbik . Niebezpieczny nawet po śmierci Śmierć Mariana Bernaciaka, choć nie oznaczała likwidacji jego ugrupowania, komuniści potraktowali jako ogromny sukces. Uznali jednak, że nawet martwy bohater stanowi zagrożenie dla socjalistycznego państwa. Walkę z otaczającą go legendą prowadzono za pomocą m.in. kłamliwej propagandy oraz pseudohistorycznych opracowań. Posłużono się także najprymitywniejszą metodą zatarcia śladów po niezłomnym dowódcy przez zatajenie miejsca jego pochówku, a także najpodlejszym sposobem zemsty - przez sprofanowanie zwłok i mogiły. Według ustaleń brata Orlika , zwłoki Mariana Bernaciaka zostały przetransportowane do Warszawy. Tam zidentyfikowali je m.in. jego rodzice, których od 10 miesięcy władza ludowa przetrzymywała w więzieniu w charakterze zakładników. Lucjan Bernaciak Janusz wyszedł z więzienia w 1951 roku. Za kratami przesiedział prawie 5,5 roku. Rozpoczął poszukiwania miejsca pochówku brata. Na pierwsze ślady natknął się jeszcze, gdy był więźniem Rawicza. - Do celi wsadzono mi dwóch kapusiów. Jeden z nich powiedział, że brał udział w pogrzebie brata na cmentarzu Bródnowskim - opowiada kombatant. - Innym razem pewien pracownik więzienia doniósł mi, że zwłoki Orlika przetransportowane do Warszawy długo leżały w więziennej piwnicy... Odszukanie miejsca pochówku brata na ogromnym cmentarzu Bródnowskim wydawało się z początku nierealne. Po latach zbierania śladów, docierania do świadków, wertowania dokumentów pan Lucjan doszedł prawdy. - Przy wszystkich, którzy byli rozstrzelani w więzieniu na 11 Listopada, w pierwszym rejestrze nad nazwiskiem był odnośnik przy studni . To był znak, gdzie szukać. Tam też leżał mój brat - wskazuje pan Bernaciak. - W tym miejscu było bagno, śmietnik i stały szalety - kontynuuje pan Lucjan. Minęły jednak lata, nim z miejsca wiecznego spoczynku bohaterów Polski podziemnej usunięto ubikacje i śmietnik. Postawiony na mogile krzyż bardzo szybko został zniszczony przez nieznanych sprawców . Krzyż stanął na dobre dopiero, jak upadała komuna. Powstał też Społeczny Komitet Budowy Pomnika, który ostatecznie doprowadził do ekshumacji zamordowanych i wybudowania monumentu. Mimo tych oznak czci i pamięci trudno oprzeć się wrażeniu, że komuniści nadal wygrywają walkę o pamięć o Orliku . Do dziś Marian Bernaciak Orlik jest jednym z tych bohaterów polskiego podziemia, którzy nie zostali odznaczeni państwowym odznaczeniem. Choć powinien być dla młodzieży wzorem cnót www.radiomaryja.pl Strona 4/5 patriotycznych i obywatelskich, jego imienia nie nadano jeszcze żadnej polskiej szkole ani nawet ulicy. Adam Kruczek www.radiomaryja.pl Strona 5/5