Szanowni Rodzice uczniów Gimnazjum nr 2
Transkrypt
Szanowni Rodzice uczniów Gimnazjum nr 2
Szanowni Rodzice uczniów Gimnazjum nr 2, list podpisany przez "zaniepokojonych rodziców" wzbudził moje zażenowanie oraz zdziwienie, bowiem, pomijając źle kojarzącą się anonimowość, zawiera błędne informacje, a wręcz przekłamania. Postaram się rozwiać wszystkie wątpliwości, udzielając dość szczegółowych wyjaśnień. 1. Oczywiście, Rodzice są bardzo ważnymi partnerami do rozmów i zasługują na szczerą odpowiedź. Jednak w okresie wakacyjnym nikt się ze mną nie kontaktował i nie zadawał żadnych pytań dotyczących organizacji szkoły w roku szkolnym 2016/17. Nikt nie kierował również pytań do sekretariatu w czasie mojej nieobecności. Autorzy listu biorą pod uwagę "krążące informacje", zamiast pytać "u źródła". Pozostawiam to bez komentarza. 2. Sugestia "nielegalności" działań jest tak absurdalna i obraźliwa, że - gdyby autor był podpisany - moglibyśmy spotkać się w sądzie z oskarżeniem prywatnym o zniesławienie. 3. Jeśli chodzi o nauczycieli, to wszyscy, których mogłyby dotyczyć jakiekolwiek zmiany, są o nich informowani i wszyscy zainteresowani wiedzą, jak będą pracować od września. Dobrze zaś świadczy o moich Koleżankach i Kolegach to, że nie potwierdzają "krążących informacji", czyli po prostu plotek. 4. Nie ma żadnej, a tym bardziej "potajemnej" redukcji szkoły związanej z miejscami dla podstawówki. Podkreślałem od początku, że będę robił wszystko, aby Gimnazjum jak najdłużej funkcjonowało w obecnym budynku. Mówiłem o tym w okresie, gdy zapadały decyzje o powołaniu zespołu licealno - gimnazjalnego w planowanym nowym budynku przy ul. 11 Listopada, zatem jeszcze przed ogłoszeniem przez MEN reformy szkolnictwa. Jest to nawet zapisane w protokole Rady Pedagogicznej. 5. Jakie konkretnie działania Urzędu Miasta i moje doprowadziły do "totalnego rozkładu gimnazjum"? Czy przeprowadzone latem prace remontowe…? Czy może utrzymany poziom naboru do klas pierwszych…? Zaiste, trudno zrozumieć ten zarzut. Do rozkładu i braku naboru mogą natomiast przyczyniać się takie niezweryfikowane opinie "zaniepokojonych" osób. A szkoda… 6. Nie było i nie ma żadnego porozumienia między dyrekcjami G1 i G2 oraz Urzędem Miasta. Żadne dziecko nie zostało "przekazane" do Gimnazjum nr 1. To wiadomość "wyssana z palca". Podobnie jak w latach ubiegłych, uczniowie wybierają sobie gimnazja i część młodzieży z rejonu Gimnazjum nr 2 jest przyjęta do Gimnazjum nr 1 oraz odwrotnie. Są to liczby porównywalne. 7. W ostatnich latach żaden nauczyciel nie stracił pracy, nikogo nie zwolniłem. Odszedł jedynie zatrudniony w niepełnym wymiarze godzin nauczyciel historii. Było to spowodowane zmianą miejsca zamieszkania i utrudnionym dojazdem do pracy w Piastowie oraz podjęciem pracy naukowej. Stwierdzenie autorów listu o łatwej rezygnacji z doświadczonej i zaangażowanej kadry jest więc całkowitym mijaniem się z prawdą. 8. Cieszy mnie, że jest zaufanie i dobra ocena zatrudnionych nauczycieli oraz to, że zauważacie Państwo efekty Ich często indywidualnego podejścia do dzieci. Potwierdza to moje wieloletnie obserwacje pracy i osiągnięć kadry. Proszę pamiętać jednak, że ktoś na co dzień tę pracę planuje, organizuje, nadzoruje i ocenia, wspierając we wszystkich pozytywnych działaniach. 9. Nie ma mowy o żadnym całkowitym pozbawieniu dzieci ich szkoły. Skąd ten pomysł? Natomiast należy się tu jeden komentarz, którego proszę nie traktować jako złośliwość, lecz pokazanie faktów. Troszkę na wyrost jest bowiem mówienie o trosce wspólnej obecnych Rodziców uczniów, gdy: - wybór imienia (patrona) szkoły nastąpił w roku szkolnym 2004/05 i wynikał z sugestii ówczesnej przewodniczącej Samorządu Uczniowskiego oraz moich, - budowa pomnika była moim pomysłem i została podjęta na mój wniosek. Projekt pomnika został opracowany przez nauczycielkę Gimnazjum we współpracy z dwojgiem Rodziców, z których jeden udzielił porad o charakterze artystycznym, natomiast drugi opracował dokumentację projektową niezbędną do przedstawienia dla uzyskania zgody na postawienie pomnika. Obojgu jestem do dziś bardzo wdzięczny za pomoc. W żadne inne prace związane z postawieniem pomnika Rodzice nie angażowali się. - tematyczne malowanie ścian w większości również dotyczy ubiegłych lat, a są tylko chyba 2 - 3 osoby, które do dziś z nami współpracują jako rodzice, a brały udział w ostatnim malowaniu. Pozostali nie byli zainteresowani, bądź z różnych względów nie mogli wziąć w tym przedsięwzięciu udziału. 10. Wrażenie autorów listu o zasadach partnerstwa opartych li tylko na pobieraniu opłat na Radę Rodziców lub Ich pomocy w pracach na rzecz szkoły jest z gruntu fałszywe. Nie prosiłem ostatnio, bo nie było takiej potrzeby, o żadną pomoc w pracach na rzecz szkoły. Sami rodzice też nic konkretnego nie proponowali. Nigdy też nie oczekiwałem i nic nie sugerowałem osobiście, a nauczycielom wręcz zabraniałem jakichkolwiek sugestii odnośnie wpłat na Radę Rodziców. Wychodziłem i nadal wychodzę z założenia o dobrowolności wpłat oraz tego, że sprawa ta nie leży w gestii dyrektora szkoły. Dla ciekawości podaję jednak dane o wpłatach dokonywanych na rzecz Rady Rodziców (ustalona przez Radę kwota to 100 zł. rocznie od dziecka/dwojga dzieci). Otóż w roku szkolnym 2015/16 przy ilości uczniów 176 wpłaciły 44 osoby na kwotę 3920 zł. Analogiczna sytuacja miała miejsce w latach poprzednich. Wnioski nasuwają się same. 11. Rzeczywiście na koniec roku szkolnego obiecywałem, że będę się starał o podtrzymanie liczebnego stanu klas. W okresie wakacji podjąłem próbę zmian polegającą na likwidacji ubiegłorocznej klasy 1c, w której na liście pozostało 13 osób. O swoich planach informowałem najbardziej zainteresowanych Rodziców uczniów spoza rejonu szkoły. Wszyscy podjęli decyzję o kontynuowaniu nauki przez dzieci w liczniejszej klasie, bez konieczności zabierania dzieci do szkół rejonowych, zdając sobie sprawę z trudniejszych warunków pracy i nauki. Nie podejmowałem więc tych planów bez uzgodnień. Podkreślam planów, a nie ostatecznych decyzji! 12. W okresie wakacji, w "tak poważnej sytuacji" szkoła działała i działa normalnie. Dyrektor "pozwolił sobie" aż na 10-dniowy urlop, a poza tym był uchwytny pod telefonem, który rodzice powinni znać. 13. Wreszcie sprawa ostatnia dotycząca bezpośrednio mnie. O moim stosunku do losów gimnazjum nie wypowiadam się. Nie mam zamiaru udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Autorzy listu mają fałszywą świadomość o moich planach zawodowych. Wyjaśniam: faktycznie, w sierpniu 2017 roku kończy mi się kadencja dyrektora Gimnazjum nr 2. Nie podjąłem decyzji, co będę robił dalej. Sugestia nowej posady dyrektora podstawówki jest całkowicie błędna. Dostałem takie powołanie do marca 2017, aby przeprowadzić "rozruch" nowej szkoły (remonty, sprawy kadrowe, nabór, tworzenie podstawowej dokumentacji itp.), natomiast z całą pewnością nie jestem zainteresowany startem w konkursie na dyrektora tej szkoły, o czym dobrze wie organ prowadzący. Stwierdzenie, że niejednokrotnie lekceważyłem sprawy rodziców jest dla mnie wyjątkowo przykre, bo z gruntu nieprawdziwe. Chyba że ktoś z autorów za lekceważenie uważa brak mojej zgody na niektóre wysuwane przez rodziców propozycje. Przykładem może tu być niezadowolenie z faktu, że nie zmieniłem, mimo usilnych próśb, wychowawcy jednej z klas. Nie miał jednak ten wniosek żadnych merytorycznych podstaw. Szanowni Państwo, reasumując: 1. nie będzie żadnych istotnych zmian w ilości klas, choć mogą nastąpić pojedyncze przesunięcia na listach uczniów, 2. nadal pozostanę otwarty na sprawy uczniów, nauczycieli i rodziców, bo tak jestem - jak sądzę - odbierany przez ich zdecydowaną większość. Ale zawsze zgodnie z prawem, sumieniem i poczuciem zwykłej ludzkiej przyzwoitości, 3. "…nasze dzieci zasługują by w spokoju i poczuciu bezpieczeństwa ukończyły tak ważny dla nich etap nauki." Zgadzam się. Proszę zatem, aby anonimami nie psuć atmosfery i nie zakłócać pracy, mającej na celu przygotowanie uczniom jak najlepszych warunków ich pobytu w szkole. Z poważaniem Tomasz Osiński dyrektor Gimnazjum nr 2