KWK Piekary: likwidacja na raty?

Transkrypt

KWK Piekary: likwidacja na raty?
.........................................................................................................................................................................................................................................................
Prezydent Stanisław Korfanty przeciwko społecznej akcji sprzątania śmieci.
Nie pozwolił na ustawienie kontenera
na odpady. Mieszkańcy wywieźli 1,5
tony śmieci swoimi autami. (str. 8)
REKLAMA
Śmieci mają zostać!
...........................
Prezydent i radni Naszych Piekar
przeciwko zabezpieczeniu pieniędzy na
budowę Szpitala Miejskiego. Chcą je
wydawać inaczej. W budżecie brakuje
kasy. Co się z nią stało? (str. 4)
...........................
Kto nie chce szpitala?
maj/czerwiec nr 4(107)/2013
KWK Piekary:
likwidacja na
raty?
Ktoś musi pisać
o wszystkim...
Kamil Łysik
W Piekarach Śląskich brakuje pełnowartościowej gazety. „Twoje Piekary” wydawane
są na zlecenie prezydenta, a prezydent
pisze w nich teksty na zlecenie gazety. Dla
„Gwarka” nasze miasto to zaledwie margines działalności, „Dziennik Zachodni” też
traci na znaczeniu. I niestety, „Przegląd
Piekarski” też nie spełnia oczekiwań, bo
na wiele spraw i tematów najzwyczajniej
w świecie brakuje w nim miejsca. Za to
ma do spełnienia inną, niezwykle trudną i
ważną rolę.
„Przegląd Piekarski” pisze o rzeczach, o
których nie przeczytacie Państwo w miejskiej prasie. O problemach, które zaczynają się kumulować. A rozmowa o nich,
chociaż może do przyjemnych nie należy,
to krok w stronę rozwiązania.
► Odejść ma 1500 górników.
Pierwsi już 1 lipca.
Wpierw mówiło się o tym, że inwestycje i prace przygotopiekarską kopalnię ma kupić
wawcze. Kolejnym etapem
Węglokoks.
będzie likwidacja - twierdzą
- Ja nic nie wiem o sprzeniektórzy związkowcy.
daży kopalnii - stwierdził
- Oficjalne stanowisko jest
jednak lakonicznie Zbigniew
takie, że żadna kopalnia nie
Madej, rzecznik
będzie likwidoprasowy Kompanii
Po takim wana. Ja nie
Węglowej.
planie na- lubię gdybania.
Faktem jest, że
prawczym Wstrzymam się z
Węglokoks zrezykomentarzami, aż
nic już nie będziemy mieli się
gnował. Z powodu
zostanie. Ko- na czym oprzeć ograniczonych
palnia będzie twierdzi Zbigniew
złóż i protestów
rozbierana ka- Madej.
społecznych.
wałek po ka- W czerwcu 2012
- Program
naprawczy jest
roku prezydent
wałku.
równie zły, jak plaStanisław Kornowana wcześniej
fanty podpisał z
sprzedaż. Czeka nas wszystko
prezes Kompanii Węglowej
co najgorsze. Ograniczenie
list intencyjny w sprawie…
wydobycia, zatrudnienia i
budowy kompleksu sportożywotności kopalni. Piekary
wego na terenie „Julki”.
Śląskie utracą bezpowrotnie
- Zleciliśmy opracowanie
kilkaset miejsc pracy - twierkoncepcji, którą można będzie
dzi Andrzej Lukaszczyk z
po zakończeniu działalności
NSZZ Solidarność Andaluzja. kopalni zrealizować - tłumaProgram naprawczy jeszcze
czył Stanisław Korfanty.
nie powstał, ale wiadomo, że
Jeden z zapisów listu brzmi:
1,5 tys. górników ma być alo- „strony bez zbędnej zwłoki
kowanych. Przeniesione mają czasowej podejmą prawne
być także niektóre urządzenia, i faktyczne działania”. Czy
które na innych kopalniach
prezydent już rok temu wiebędą... lepiej wykorzystane.
dział, co czeka kopalnię?
- Wiemy, że podjęto decyzję
KAT
o likwidacji. Wstrzymano
więcej: strona 6-7
REKLAMA
Klub radnych Krzysztofa Turzańskiego złożył wniosek aby zaprosić na sesję Rady Miasta przedstawicieli Kompanii Węglowej,
dyrekcję KWK Piekary oraz związkowców. Są nowe informacje.
.........................................
Zakamuflowana likwidacja - tak temat podsumowali
reporterzy Telewizji Silesia.
Bezrobocie w Piekarach Śląskich przekroczyło 16 procent. Tymczasem czeka nas utrata setek miejsc pracy.
Likwidacja każdego, nawet niewielkiego zakładu pracy
rodzi poważne skutki społeczne.
REKLAMA
kupon rabatowy*
-20%
poniedziałek - piątek
od 9:00 do 17:00
sobota
od 9:00 do 13:00
ul.Żwirki 29A
Piekary Śląskie
(obok hotelu
Apogeum)
Przyjdź koniecznie!!!
* kącik dla dzieci * komfort zakupów * najtaniej w mieście *
* najlepsze i markowe ubrania * chemia z Niemiec i Anglii *
REKLAMA
Po¿yczka 3000 z³
64
Miesiêczna rata od
z³
Ca³kowita kwota po¿yczki: 3000 z³, 60 miesiêcznych rat równych, oprocentowanie nominalne: 10%, prowizja
9%, tj. 270 z³, op³ata przygotowawcza: 20 z³, rzeczywista roczna stopa oprocentowania: 15,49%, rata: 63,77 z³,
ca³kowita kwota do zap³aty: 4115,87 z³, w tym odsetki: 825,87 z³. Decyzja kredytowa zale¿y od oceny ryzyka
kredytowego. Informacje podano na podstawie reprezentatywnego przyk³adu z dnia 04.03.2013 r.
Niniejsza informacja nie stanowi oferty w rozumieniu kodeksu cywilnego.
,
,
Piekary wśród
najlepszych
Dyktator archipelagu Pieśla
Dyktator siedmiu wysp archipelagu Pieśla był zadowolony. Bardzo
zadowolony. Leżał na leżaku, słuchał delikatnego szmeru fal i popijał
drinka. Z palemką.
- Co kazał?!!!! - Armand był zszokowany, kiedy usłyszał o najnowszym
zarządzeniu wodza.
- Stakor kazał nam sprzedać Atlantydę - usłużnie wyjaśnił jeden ze
skrybów - Natychmiast. W zamian za zakłady produkcyjne, które
magicznym sposobem mają trafić na nasz Archipelag. Zasili to naszą,
znaczy się dyktatorską kiesę...
- Ale... ale.. Atlantyda nie dość, że jest mityczna... to jeszcze zatopiona
- wystękał Armand.
- To już będzie problem przyszłego nabywcy. Cidrusy do bystrych nie
należą. Zanim się zorientują interes będzie ubity! Ty po prostu nakarm
lud historią o troskliwości dyktatora. O Stakorze Sprawiedliwym...
***
Jak ocieplić wizerunek dyktatora? Trzeba pokazać ludzką twarz
wodza. Nie wykutą w marmurach, ale bliską ludowi archipelagu. Genialna myśl zrodziła się w głowie Armanda. Stakor mógłby spotykać
się z prostymi ludźmi i odpowiadać na ich pytania. Przyjąć wnioski.
Wyciągnąć do nich pomocną dłoń. Pomysł wydawał się doskonały,
zwłaszcza, że został podchwycony przez wodza. W praktyce okazał się
jednak… kulawy.
- Nie rozumiem pytania - uśmiechnięty dyktator wpatrywał się w coraz
bardziej jąkającego się robotnika.
- Noo, no… ten… tego.. chodzi o drogę… z tymi… no… torami, co je
ukradli… więc… co z nimi… znaczy się… więc…
Zniecierpliwiony dyktator skinął ręką. Na ten znak dwóch krzepkich wojów wywlokło z pałacowej sali roztrzęsionego mieszkańca.
Dołączył do pozostałych potraktowanych w ten sam sposób i właśnie
otrzepujących kurz z ubrania.
Armand stał w ciemnym kącie sali i się pocił. Po raz kolejny nerwowo
poprawił okulary.
- Ależ to był kretyński pomysł - pomyślał, kiedy przed dyktatorem
stanął Krztur z zamiarem zadania pytania. Można było przewidzieć, że
to się źle skończy.
- Taaak? - łaskawie zwrócił się do rajcy dyktator.
- Nurtuje mnie problem drogowy, o wielka nieomylności - opozycjonista zaczął ironicznie – Problemem mieszkańców wyspy Br
jest największe przecięcie szlaków handlowych. Można by szukać
rozwiązania, gdyby nie stare szyny, które szlak przecinają. Stąd moje
pytanie, czy ta linia kolei parowej jest jeszcze potrzebna, czy można ją
zlikwidować.
- Nie rozumiem pytania - automatycznie odparł dyktator, nie słuchając
w ogóle wypowiedzi.
Szeroki uśmiech wypłynął na twarz rajcy. Armand zadrżał przeczuwając problemy.
- Linia kolejowa. Tory. Szyny. Takie dwie metalowe sztaby i drewniane
deseczki pomiędzy nimi. Kiedyś jeździła po nich maszyna parowa.
Nazywano ją koleją ognistą - wyłuszczył Krztur - mam nadzieję, że
tym razem wyraziłem się jasno.
Purpurowy z gniewu dyktator wpatrywał się w rajcę.
- Nie rozumiem…
Rajca widząc bezradność wodza kontynuował.
- O władco archipelagu, pytam wprost, czy możemy pozostałości po
linii zasypać i szlak handlowy rozszerzyć.
Dyktator aż dygotał ze skrajnego napięcia. Nabrzmiały mu żyły na
szyi, ale nie wypowiedział ani słowa.
- Taaak? – przymilnie zapytał Krztur.
Armand z trudem przełknął ślinę. Znajdujący się na sali wojowie
odwrócili wzrok.
- Nie wiem… – wysyczał przez zaciśnięte zęby dyktator.
Rajca westchnął, skłonił się dwornie i opuścił salę. Na odchodnym
cicho rzucił w przestrzeń kilka słów. Cicho, lecz wystarczająco głośno
aby wszyscy zgromadzeni je usłyszeli.
- Byłoby miło się dowiedzieć…
Głuchy dźwięk ciała upadającego na ziemię przerwał ciszę. Armand
zemdlał.
Tiopental Veritaserum
* Opowiadanie fikcyjne, ewentualne podobieństwo do osób i zdarzeń
faktycznych jest przypadkowe.
Wyjątkowe, Piekarskie Forum Kobiet
Co roku o tej porze spotkanie
► Piekarskiego Forum Kobiet staje się bardziej niż zwykle kolorowe i wesołe.
Wszystko to za sprawą tradycyjnych pokazów mody przygotowywanych starannie przez Krystynę
Musik-właścicielkę sklepu odzieżowego KMS GANTOS.
Jak zawsze w role modelek wcieliły
się nasze forumowiczki prezentując
wybrane modele z wdziękiem i
klasą. Panie z nienaganną fryzurą i
perfekcyjnym makijażem prezentowały sukienki, bluzki, żakiety,
spodnie w różnych rozmiarach,
fasonach i kolorach. Nie jest sztuką
ubrać 20-latkę noszącą rozmiar 34,
wyzwaniem jest ubrać kobietę noszącą większy rozmiar, taką, która
ma lat 40 lub 50+ w taki sposób
aby wydobyć jej prawdziwe piękno,
zatuszować ew. niedoskonałości (bo
któż ich nie ma?!) i tak aby czuła
się komfortowo i pewnie-mówi organizatorka pokazu. Dominowały
jasne, pastelowe kolory z wzorami
kwiatowymi ale nie zabrakło także
mocniejszych akcentów kolorystycznych i wyrazistych, graficznych
wzorów. Całość dopełniały urocze
dodatki-piękna biżuteria, prześliczne torebki i buty. W kolekcji firmy
Salko można śmiało udać się na
spotkanie biznesowe, uroczystość
rodzinną czy wyjechać na urlop.
W przerwie pokazu nowootwierany punkt Nature House zaprezentowała Sandra Krupa-dietetyczka,
specjalistka w zakresie zdrowego
żywienia. Wszystkie panie zainteresowane zdrowym odżywianiem,
dietetyką i wpływem racjonalnego
odżywiania na organizm mogą
skorzystać z porad specjalistki w
samym centrum Szarleja, przy ul.
Miarki 23. Pani Sandra obiecała,
że nie będzie to jej ostatnia wizyta
na Forum i chętnie nas jeszcze
odwiedzi omawiając nowości i
odpowiadając na pytania pań.
Właściciele restauracji VICTORIA
przygotowali słodką niespodziankę
dla uczestniczek: do kawy zaserwowali pyszne, domowe ciasto,
doskonałą szarlotkę z bitą śmietaną. I jak tu pamiętać o usłyszanych
wcześniej słowach o diecie?!
W trakcie spotkania miało miejsce
bardzo sympatyczne wydarzenie:
Maciek Czempiel, społecznik
działający w ramach projektu
UMWETU, bezpłatnie wypełniający prawie półtora tysiąca
PIT-ów i namawiający piekarzan
do pozostawienia 1% w naszym
mieście, postanowił podziękować
trzem wspaniałym kobietom,
bez których ta akcja nie miałaby
szansy się udać. Panie: Katarzyna
Nolewajka, Katarzyna Koman i
Anna Jany-właścicielka i sprzedawczynie ze sklepu spożywczego
przy ul. Wyszyńskiego udostępniły
pomieszczenie i ułatwiały jak mogły pracę Panu Maćkowi. Panie z
zaskoczeniem przyjęły ofiarowane
im przez niego bukiety pięknych,
czerwonych róż.
Nie zbrakło oczywiście loterii
nagród, wśród których znalazły
się bony do sklepu KMS GANTOS
ufundowane przez Krystynę Musik
oraz upominki kosmetyczne od
PFK.
Zwieńczeniem wieczoru była
prezentacja-wspomnienie naszej
Forumowiczki Pani Eli, która
towarzyszyła nam od pierwszego
spotkania PFK w 2007 r. Wielokrotnie występowała jako modelka
zarażając nas dobrym humorem
i promieniując radością życia.
Niestety, odeszła od nas na zawsze
ale pozostanie w naszych sercach
i pamięci. Będzie nam Jej bardzo
brakowało…
Sława Umińska
Nie znamy jeszcze kwot, które w tym
roku, dzięki dobroci piekarzan, wpłyną
z 1% podatków. Wiadomo już jednak,
że do piekarskiego Urzędu Skarbowego
wpłynęło ponad 4900 deklaracji drogą
elektroniczną. Wg szacunków Ministerstwa Finansów, w Polsce w ten sposób
złożono 17% deklaracji. W Piekarach
drogą elektroniczną wpłynęło 19,9%
deklaracji! Dwa razy więcej niż w roku
ubiegłym (10,1%). Jest to niewątpliwy sukces także naszej akcji. Sukces
osiągnięty dzięki piekarskiej ‚MAŁPIE’
- firmie PIEKARY.NET
W akcjach społecznych pojawiają się
wydatki. Organizując po raz 4 akcję „Zostaw 1% podatku w Piekarach” pomyślałem jak zmniejszyć zużycie papieru, jak
poza bezpłatnym wypełnianiem PITów
pomóc podatnikom. Odpowiedź była
prosta - wysyłać zrobione zeznania przez
internet. Ale to kosztuje! - pomyślałem.
O pomoc poprosiłem piekarską MAŁPĘ.
Przez łącza PIEKARY.NET wysłałem
ponad 700 deklaracji PIT. Serdecznie
dziękuję właścicielom firmy panom
Sebastianowi Haider i Grzegorzowi
Czempik.
Maciek Czempiel
REKLAMA
Kto nie chce Szpitala Miejskiego?
► Prezydent Stanisław Korfanty i radni Naszych Piekar odrzucili wniosek opozycji, żeby 44 miliony złotych z obligacji w całości przeznaczyć na budowę szpitala i niemal połowę kasy przeznaczą na inny cel.
Ta decyzja prezydenta nie zyskała nawet poparcia koalicjanta.
Radni opozycji zaproponowali, żeby wszystkie pieniądze,
pełne 44 miliony przeznaczyć
na budowę szpitala. Wraz z 10
milionami z rezerwy budżetowej gwarantowałoby to realizację inwestycji.
- Przyjęcie takiego wniosku zablokuje inwestycję - przekonywał za to Stanisław Korfanty.
Radny Tomasz Cisek zażyczył
sobie odnotowania w protokole, że jest przeciw przeznaczeniu 44 mln złotych na budowę
Szpitala Miejskiego.
Na budowę potrzebne jest
około 50-70 mln, a prezydent
zabezpieczył zaledwie 35 mln.
złotych. Tylko połowę. Dlaczego? Prezydent potrzebuje pieniędzy na spłatę długu, który
zaciągnął wcześniej.
- Zmiana przeznaczenia pieniędzy spowoduje, że nie mamy
źródła sfinansowania spłaty
wcześniej zaciągniętych kredytów - oznajmił Ireneusz Dzięcioł, skarbnik miasta.
- Jak w takim razie prezydent
konstruuje budżet i jak zarządza publicznymi pieniędzmi,
skoro pojawiają się takie problemy? - zastanawia się radna
Sława Umińska.
W głosowaniu prezydent
mógł liczyć jedynie na radnych Naszych Piekar. Koalicjant wstrzymał się od głosu.
- Zapowiedzi, że uchwała dotyczy inwestycji i budowy Szpitala Miejskiego to była zasłona
dymna. Pod tym pretekstem
prezydent po raz kolejny zadłuży nasze miasto, a pieniądze zostaną przejedzone. Zaczniemy
ich spłatę dopiero w roku 2018,
ale to już nie jest zmartwienie
prezydenta - tłumaczy radny
Krzysztof Turzański.
Internauci zwracają uwagę
na problem, jaki mogą stanowić inwestycje nie mające
odpowiedniego finansowania.
Rozebranie niedokończonego szpitala w Zabrzu będzie
kosztowało... około 3 milionów złotych. Nikt nie chce,
żeby problemy powtórzyły się
w Piekarach. Tymczasem podejmowana uchwała okazała
się bublem. Jej nieważność
stwierdziła Regionalna Izba
Obrachunkowa. Dlatego poprawiona wróciła pod obrady.
Chociaż minął miesiąc radni
wciąż nie dostali materiałów
dotyczących budowy Szpitala Miejskiego. Ich wiedza
pochodzi jedynie z pobieżnej
prezentacji ogólnych założeń. Nic dziwnego, że radny
Tomasz Flodrowski złożył na
bezczynność prezydenta skargę do sądu.
Aneta Szulc
Szpital Miejski - realny projekt, czy
kolejna obietnica złożona przez prezydenta Stanisława Korfantego?
Rewolucja śmieciowa
REKLAMA
wej za znacznie mniejszą
kwotę niż od... Zakładu
Gospodarki Mieszkaniowej. Moim zdaniem dwie
spółki miejskie dogadały
się ze sobą i podbiły cenę uważa Maciej Czempiel.
W internecie wrze od
sprzecznych opinii.
- ZGK to firma obsługująca niemal całe miasto. Ma
doświadczenie i zaplecze.
Pieniądze zostaną w mie-
ście. Oczywiście miejsca
pracy również są w mieście.
- Korfanty sobie postanowił, że spółeczka będzie się
bawić dalej, a mieszkańcy
zasponsorują zabawę,
brawo!
Mieszkańcy skarżą się też,
że wciąż niewiadomo jak
1 lipca będzie wyglądał
nowy system i za co trzeba
będzie płacić, a za co nie.
AK
Łukasz Ściebiorowski
Decyzją Zarządu Województwa Śląskiego Biblioteka Pedagogiczna w Piekarach
Śląskich będzie zlikwidowana. Pracownicy
biblioteki i Czytelnicy zabrali głos w sprawie sprzeciwiając się likwidacji biblioteki
i zbierając podpisy przeciwko złej decyzji.
Uchwałę wyrażającą negatywną opinię w
tej sprawie przygotował Klub Radnych
Krzysztofa Turzańskiego.
Ostatecznie nie udało się doprowadzić do
porozumienia. Miasto w tej sprawie zrobiło
niewiele: dwa wysłane pisma pozostały
bez odpowiedzi. Pieniędzy na przejęcie
biblioteki w budżecie oczywiście brakuje. Prawdopodobnie miasto zdecyduje się
na wariant przejęcia części księgozbioru
filii PBW. Będzie dostępny w piekarskim
liceum ogólnokształcącym.
Na poważnie,
czy na wesoło?
Aneta Szulc
► - Podjąłem decyzję, że ZGK będzie kontynuował odbiór śmieci. Nie ogłaszamy przetargu, mamy prawo delegować
uprawnienia - stwierdził prezydent Stanisław Korfanty.
Decyzja prezydenta
oznacza, że o cenach
będzie decydowała spółka
miejska. Na obniżkę cen
na zasadach konkurencji
nie ma co liczyć. Budzi
to poważne zastrzeżenia
mieszkańców, którzy już
dziś wskazują, na możliwości manipulacji cenami.
- W tej chwili ZGK odbiera
śmieci od mieszkańców
Spółdzielni Mieszkanio-
Biblioteka do
likwidacji
Zasady rewolucji śmieciowej nie są jasne i czytelne
dla mieszkańców Piekar Śląskich.
Prezydent Piekar Śląskich Stanisław Korfanty zaproponował burmistrzowi Radzionkowa Gabrielowi Toborowi zmianę granic
pomiędzy miastami. Wszystko to miałoby na
celu rozwiązanie problemów z nieremontowaną od lat i będącą w kiepskim stanie ulicą
Pod Lipami.
Materiał opublikowany w miejskiej gazecie
wywołał nieco emocji wśród internautów,
którzy uznali to za mało realne rozwiązanie.
Przynajmniej w kształcie zaproponowanym
przez prezydenta Piekar. I chodzi nie tylko o
to, że sprawa wymagałaby przeprowadzenia
referendum.
- Nasz prezydent, geniusz intelektu zaproponował następującą wymianę. Piekary
miałyby przekazać do Radzionkowa 45
ha gruntów rolnych, natomiast chciałby
otrzymać od Radzionkowa 30 ha, na których
leżą dwa zakłady (przetwórstwa mięsnego
i zakład energetyczny). Problem w tym, że
z tych dwóch zakładów gmina Radzionków
otrzymuje gdzieś około miliona rocznie do
budżetu miasta. Już to widzę, jak Tobor pozbywa się wpływów do miejskiej kasy - pisze
na forum Kalikles.
Faktycznie gdyby do takiej „transakcji”
doszło Piekary wiele by zyskały. Wydaje
się jednak małoprawdopodobne, żeby takie
„pozyskiwanie inwestorów” okazało się
skuteczne.
- Kolejne pozorne działania - podsumowuje
internauta. Materiał został jednak potraktowany poważnie. Cała strona w miejskim
informatorze ze zdjęciem prezydenta. I tylko,
Gabriel Tobor, burmistrz Radzionkowa,
patrzy na to z przymróżeniem oka.
W duchu patriotyzmu: nie tylko przemówienia
- Wolność jest dziś dla nas tak naturalna jak powietrze, przez co nie
► zwracamy na nią uwagi - stwierdził prof. Jerzy Buzek podczas obchodów święta Konstytucji 3-go Maja. A przecież jeszcze niedawno, także w Piekarach ludzie umierali z okrzykiem „Niech żyje Polska”!
Kolejne święta majowe
za nami. Świętowaliśmy, ale bez przekonania. W uroczystościach
z roku na rok bierze
udział mniej osób. Nie
pomagają nawet bezpłatne autobusy, które
pod Kopiec Wyzwolenia przyjeżdżają puste.
- Kiedyś takie uroczystości odbywały się
w godzinach popołudniowych. Wtedy całe
rodziny wychodziły na
spacery i świętowały
razem z nami - mówi
radny Grzegorz Gowarzewski.
Mieszkańcy narzekają
także na styl prowadzenia uroczystości.
- Co piekarski samorząd zaproponował
mieszkańcom, by ci
mogli razem obchodzić
to święto? Podobno
REKLAMA
mamy w tym mieście
jakieś instytucje kultury, które powinny w
tym dniu wykazać się
kreatywnością - pisze
na internetowym forum
Kalikles.
Oficjalne przemówienia i składanie
wiązanek kwiatów nie
przyciągną tłumów.
- Od lat staramy się
robić coś więcej.
Rozdajemy flagi narodowe, organizujemy
spotkania, prelekcje
historyczne, zachęcamy
do świętowania razem
z nami. Od samego
początku istnienia stowarzyszenia, od lat 90tych zapraszamy mieszkańców na obchody
do Brzozowic - mówi
Wiesław Umiński,
przewodniczący Komitetu Obywatelskiego.
Delegacja Komitetu Obywatelskiego: Wiesław Umiński, Grzegorz Gowarzewski oraz Leon Krus składa kwiaty pod pomnikiem bohaterów.
Delegacje składają
kwiaty w miejscu egzekucji Hatki, Hadasia
i Tomy. Towarzyszy
im zawsze orkiestra
górnicza. Program
miejskich obchodów o
tym wydarzeniu nigdy
nie wspomina.
- To jedno z najważniejszych miejsc w historii Piekar Śląskich.
Tu zginęli ludzie walczący o naszą wolność,
a nas nie stać dzisiaj
na złożenie kwiatów
pod pomnikiem bohaterów. To przykre –
uważa radny Grzegorz
Gowarzewski.
AK
Komitet Obywatelski zaprasza w sobotę 15
czerwca o 18.00 na spotkanie przy Kopcu
z okazji rocznicy jego poświęcenia. Przy
ognisku będzie okazja na wspólne śpiewy
przy akompaniamencie gitar oraz poczęstunek. Jest to jeszcze jedna impreza, poprzez
którą Komitet Obywatelski chce ożywić
Kopiec. Pragnie również aby te ogniska
weszły w trwałą tradycję i aby miasto miało
swoją charakterystyczną imprezę, na której
by można się zabawić śpiewając śląskie, nie
tylko biesiadne, pieśni.
Nie będzie likwidacji
Jan Stokłosa
dyrektor KWK Piekary
Podczas sesji Rady Miasta
dyrektor odpowiadał na pytania radnych. Wypowiedzi z 6
czerwca 2013 roku.
- Może Pan zagwarantować, że KWK Piekary nie zostanie zlikwidowana? Był przecież rozpatrywany taki
wariant.
- Nie rozpatruje się likwidacji kopalni i chciałbym, żeby
dali Państwo mieszkańcom jasną informację. Nie ma
innych wariantów. Wszyscy pracownicy znajdą dalsze zatrudnienia, nawet ci zatrudnieni niedawno. Niestety, nie
wszyscy mogą zostać na naszej kopalni, ale będą nadal
pracownikami Kompanii Węglowej.
- Na jakie kopalnie trafią górnicy z Piekar?
- Brane pod uwagę są kopalnie: Bielszowice, Bobrek-Centrum o oraz Halemba-Wirek. Kopalnia Pokój nie wchodzi
w grę ze względu na ograniczone złoże i duże zatrudnienie.
- Ilu mieszkańców Piekar Śląskich pracuje w kopalnii?
- Z samych Piekar mamy 1500 pracowników oraz 500
osób z najbliższej okolicy. Aktualny stan załogi to 2861
osób, w tym 2289 pracowników dołowych.
- Jak wygląda kondycja finansowa piekarskiej kopalni?
- W zeszłym roku mieliśmy stratę w wysokości 120 milionów złotych. W tym roku strata w wydobyciu jednej tony
węgla wzrosła z 80 do 160 złotych.
- Co z firmami obcymi obsługującymi kopalnię?
- Będziemy ograniczali współpracę, niektóre firmy chcemy
zastąpić własnymi pracownikami. Szukamy oszczędności
w każdej formie.
- Jaki sprzęt zostanie przeniesiony na inne kopalnie?
- Dwa kombajny chodnikowe przekazaliśmy do dyspozycji
Kompanii Węglowej. Innego sprzątu nie zamierzamy alokować. Gospodarujemy wszystkim co posiada jakąkolwiek
wartość. W zeszłym roku sprzedaliśmy samego złomu za
10 milionów złotych.
- Co się stanie z zabytkową wieżą Kopalnii Andaluzja?
- Zostanie rozegrana i sprzedana na złom.
- Co ze szkodami górniczymy na tzw. osiedlu awaryjnym?
- Będziemy prostować stojące tam budynki, kiedy tylko
wyrazi na to zgodę właściciel. Podobno jest taka wola
- czekamy na oficjalne potwierdzenie tych informacji.
Niepotrzebnie zmarnowaliśmy wiele miesięcy, bo z naszej
strony była wola przeprowadzenia remontów i pieniądze
na ten cel.
Szukamy inwestora
Leszek Kloc, Kompani Węglowa
KWK Piekary to największy zakład w mieście i takim
zakładem pozostanie. To jedna z piętnastu kopalń wchodzących w skład Kompanii Węglowej. To co się stało
na rynku przekłada się na wszystkie zakłady. Nigdy nie
padło jednak słowo „likwidacja”, nigdy nie było o tym
dyskusji. To trudny okres, drażliwa materia i dotykamy
bardzo wrażliwych kwestii.
Prace przygotowawcze będą prowadzone, podobnie jak
proces inwestycyjny (w niezbędnym zakresie). Kompania
Węglowa wciąż jest atrakcyjnym pracodawcą i chętnych
do pracy nie brakuje. Będą trudności wynikające z tego,
że będzie zmiana miejs pracy. To jest nieodwołalne.
KWK Piekary to pozostałość trzech kopalń, a złoże ma to
do siebie, że się wyczerpuje. Nawet jeśli coś jeszcze w ziemi zostaje - nie można tego wydobywać za wszelką cenę.
Będziemy szukać inwestora dla tej kopalni, ale w tej
chwili nie ma nikogo zainteresowanego. Dlatego podejmujemy inne działania. Chciałbym podkreślić, że ludzie
zdają sobie sprawę, że nie ma dzisiaj gwarancji ciągłości pracy na jednej kopalni. Górnictwo stało się pracą
mobilną.
Co dalej z naszą kopalnią?
► KWK Piekary wycofuje się ze złoża rozbarskiego. W ziemi
zostanie niewykorzystane milion ton węgla, co skróci okres
funkcjonowania kopalni o 2-3 lata. Zgodnie z planem restrukturyzacji koniec czynnego ruchu KWK Piekary to rok
2019. To wersja optymistyczna. Nie wszyscy w nią wierzą.
Nikt by nie zdawał sobie
sprawy z problemu, gdyby
tematu nie poruszył na
blogu Krzysztof Turzański. Od razu zainteresoway się nim media.
Na pierwsze oficjalne
informacje w tej sprawie
czekaliśmy aż do sesji
Rady Miasta.Co wiemy?
Teoretycznie plan restrukturyzacji jest dopiero
opracowywany, ale... już
w tej chwili wstrzymano
prace przygotowawcze na
złożu rozbarskim. Dwa
kombajny chodnikowe
oddano do dyspozycji
Kompanii Węglowej.
Zostaną wykorzystane w
innych kopalniach.
- Będziemy starać się wycofać ze złoża w taki sposób, żeby teoretycznie był
możliwy do niego powrót.
Trzeba jednak uczciwie
powiedzieć, że byłoby to
bardzo trudne - twierdzi
Jan Stokłosa, dyrektor
KWK Piekary.
Piekarska kopalnia będzie
teraz wydobywać węgiel
pracując jednym oddziałem wydobywczym i dwoma przygotowawczymi na
złożu brzezińskim, najbardziej zasobnym. Planowane wydobycie wynosi ok.
1 mln ton rocznie.
- Kopalnia pozostanie
największym zakładem
pracy w mieście. Prace
przygotowawcze będą
prowadzone, tak jak
inwestycje, w niezbędnym
zakresie. Proces produkcji
musi być dostosowany
do potrzeb rynku - przekonuje Leszek Kloc,
przedstawiciel Kompanii
Węglowej.
Stąd alokacja pracowników. Przenoszone będą
całe brygady, w taki
sposób, aby ludzie którzy
ze sobą pracują od lat,
REKLAMA
Związkowcy z Piekar zamiast rozmawiać z radnymi protestowali w obronie Kopalnii Brzeszcze.
pozostali w zgranych
zespołach. Pierwsza
alokacja została zaplanowana na 1 lipca. Z KWK
Piekary na inne kopalnie
przejdzie 100 górników.
Kolejne ruchy kadrowe
zaplanowano na wrzesień (100 górników) oraz
grudzień (300 górników).
W styczniu 2015 roku,
kiedy restrukturyzacja
będzie zakończona na
KWK Piekary zostanie
łącznie zaledwie 1300
pracowników. Mają to być
osoby, które do 2019 roku
uzyskają uprawnienia
emerytalne.
- W piekarskim Urzędzie
Pracy zarejestrowało sie
kilkadziesiąt osób, które
skorzystało z pakietu dobrowolnych odejść - informuje Krystyna Wyciślok,
dyrektorka PUP.
Do tej pory z takiej
możliwości skorzystało
około pięćdziesięciu osób.
Kolejne będą miały czas
na decyzję do końca roku.
- Chcemy, żeby pakiet
dobrowolnych odejść oraz
program alokacji objął
także Zakład Mechanicznej Przeróbki Węgla twierdzi Stokłosa.
Zmiany dotknął także „firmy obce”, czyli zewnętrzne podmioty świadczące
usługi dla kopalni. Jest w
nich zatrudnionych około
czterystu osób. Jak bardzo
zostanie ograniczona
współpraca i jakie przyniesie to skutki jeszcze
nie wiadomo.
- To już się dzieje. Współpraca z fimami obcymi
będzie proporcjonalna
do potrzeb - wyjaśnia
dyrektor.
Nic dziwnego, że wiele
osób jest już zrezygnowanych. Firmy obce stworzyli przecież górnicy już
raz restrukturyzowani w
latach dziewięćdziesiątych. Teraz znów czekają
ich ciężkie czasy. Podobnie zresztą jak górników z
KWK Piekary.
- Przeżyłem już kilka
likwidacji kopalni i nigdy
nie mówiono górnikom
wprost, że to ich czeka.
Zawsze uspokaja się
nastroje, składa zapewnienia, a później jest już za
późno. W mojej ocenie w
ciągu dwóch lat kopalni
nie będzie. Poza tym jest
jeszcze jedno pytanie.
Jak wszyscy górnicy mają
się pomieścić na innych
kopalniach, które same
przecież przechodziły restrukturyzacje i nie mają
wolnych miejsc pracy? zastanawiają się niektórzy
związkowcy.
Oficjalne stanowisko jest
jednak następujące.
- Jesteśmy na etapie ustaleń. Chcemy przekazać
załodze jasne i czytelne
zasady, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Nie
bronimy dziury w ziemi,
tylko dbamy o interesy
naszej załogi - stwierdził
Józef Witkowki, Związek
Zawodowy Kadra.
Niezależnie od wszystkiego Kompania Węglowa
zapowiada jeszcze szukanie inwestora dla KWK
Piekary, ale na dzień
dzisiejszy nie ma nikogo
chętnego.
- Brakowało nam tych
informacji. Staram się doprowadzić do spotkania z
udziałem władz wojewódzkich i zarządu Kompanii
Węglowej - podsumował
dyskusję radnych prezydent Stanisław Korfanty.
Przedstawiciele Kompani
Węglowej, dyrekcja KWK
Piekary oraz związkowcy zostali zaproszeni na
obrady na wniosek Klubu
Radnych Krzysztofa Turzańskiego.
Andrzej Kotalczyk
Związkowcy... nieoficjalnie
Komentarze internautów
Temat jako pierwszy poruszył
Krzysztof Turzański na swom
blogu i forum, gdzie rozgorzała dyskusja na temat przyszości (i nie tylko) kopalni.
źródo:
blog.krzysztofturzanski.pl
► KWK Piekary przestanie istnieć w ciągu dwóch lat - zdaniem niektórych związkowców tak wygląda czarny scenariusz. Restrukturyzacja to „zasłona dymna”. Z imienia i
nazwiska nikt się pod tymi słowami nie chce podpisać.
- Co czeka kopalnię w
Piekarach Śląskich?
- Moja wersja to likwidacja w ciągu góra dwóch lat.
Kiedy dojdzie do alokacji
pracowników nie będzie
miał kto bronić kopalni.
- Dlaczego?
- Proszę posłuchać tego co
mówią nam przedstawiciele Kompanii Węglowej.
Stwierdzili, że nigdy nie
padło słowo „likwidacja”
- a to nie prawda. Nawet
dyrektor KWK Piekary
stwierdził, że był taki
wariant. Został odrzucony? Nieprawda. Przecież
dopiero warianty będą
analizowane. Programy
dopiero powstają - nieprawda. Przecież już
wstrzymano prace przygotowawcze. Znana jest już
data pierwszej alokacji. Są
listy imienne. A wszystko
to dzieje się bardzo szybko.
- Nie przesadza Pan?
- Nie wiem. Wkrótce się
przekonamy. Chciałbym
tylko zwrócić uwagę, że
plan restrukturyzacji
jest przygotowywany dla
kopalni Brzeszcze. I mam
na biurku dokument, który
przedstawia 5 wariantów.
Dla KWK Piekary powinien być taki sam dokument. A zarząd Kompanii
Węglowej dopiero nad nim
będzie debatował i wybierze jeden do realizacji.
- Sytuacja kopalni
Brzeszcze i kopalni Piekary nie jest analogiczna.
- Jest. Różnica jest tylko
taka, że Brzeszcze się
bronią i mają więcej szans,
- No i teraz nie mając auta alokuj się. Co masz zrobić jak nie
masz auta? Kupić sobie albo się wyprowadzić? Bo komunikacja
nocna nie jest potrzebna. Nią jeżdżą sami alkoholicy i imprezowicze. To jest po prostu… (gość)
- Wszem i wobec stwierdzam, że jak wiekszość decyzji w
naszym kraju, tak i decyzja o likwidacji kopalni jest NIEDORZECZNA !!! Największego zakladu pracy w Piekarach nie
będzie, ale za to będzie Sodoma i Gomora.(żona górnika)
- A ja jestem ciekaw jakim cudem kopalnia ma kilkadziesiąt
milionów strat? Jest problem z zakupem węgla już od dawna, o
czym mówili mi przewoźnicy.Wynika z tego, że firma jest nieudolnie zarządzana. Coś mi to przypomina sytuację na byłym
Montomecie.Czyżby powtórka z rozrywki? (Obserwator23)
Co zostanie z piekarskich kopalni? (Foto: Marek Stańczyk)
żeby się obronić.
- Ale faktem jest, że
kopalnia ma straty. I to
duże.
- Halemba też miała. Przynosiła straty. Nie można
mierzyć kondycji w pespektywie pół roku. Prawda jest
taka, że w ogóle przyjęte
zły wariant restrukturyzacji. W górnictwie zasady są
jasne. Im mniej się kopie
- tym jest drożej. Koszty
stałe są tak wysokie, że
nie wydaje się, żeby cięcia
przyniosły coś dobrego.
- Ale nikt nie mówi o
likwidacji.
- Widziałem kopalnie
zlikwidowane i nigdy nie
było szczerości wobec załóg. Zawsze używano słów
restrukturyzacja, optymalizacja. Zapewniano,
że kopalnia się podniesie.
Nigdy się nie podniosła.
Dlaczego w Piekarach jest
tak cicho? Moim zdaniem
to cisza przed burzą.
- Dlaczego?
- Alokacja to rozwiązanie
na krótką metę. Jak później
utrzymać te miejsca pracy?
To wygląda tak: statek
tonie, więc przerzucamy
wszystkich na inny statek.
Ale tam jest za dużo ludzi i
ten też zaczyna tonąć...
- Mówi Pan obrazowo...
- W Piekarach jest jeszcze
jeden problem. To ludzie
z różnych kopalń, oni
już wiele przeszli. Oni to
przeżywają, ale to są ich
osobiste dramaty. Mówią o
tym w domach, dyskutują
z rodzinami, znajomymi.
Nie mają już determinacji do walki. Po prostu
martwią się o najbliższą
przyszłość.
- Związkowcy też milczą.
- I to mnie dziwi.
- Nie wierzy Pan w re-
strukturyzację?
- Nie. Ograniczamy wydobycie, zwalniamy pracowników, a zamiast wyjścia
z zapaści jest tylko gorzej.
Naszym problemem jest
tani węgiel z Rosji, ogromna ilość podatków, pakiet
klimatyczny... Poza tym
przestawiliśmy energię na
węgiel brunatny. Energetyka nie odbiera węgla kamiennego tylko brunatny.
Ale to polityka na krótką
metę. Co kiedy wyczerpią się złoża? Kopalnia
Bełhatów miała złoże na
25 lat. W obecnym tempie
wyczerpie je w 10 lat.
- Jakie jest wyjście?
- Wydobywać węgiel.
Koniunktura prędzej czy
później się zmieni.
Aneta Szulc
Nie zostanie nawet ślad. Zabytkowa wieża na złom.
Po kopalni Andaluzja nie ma już śladu. Ostatnia rzecz jaka
to wieża i koło śzybowe. Czy można je ocalić?
- To najstarszy i najcenniejszy zabytek. To mogłaby być
piękna pamiątka dla przyszłych pokoleń. Moim zdaniem
warto ocalić ją dla potomnych, zwłaszcza, że koszty nie
byłyby wysokie - uważa radny Tomasz Flodrowski.
Przedstawiciele KWK Piekary przyznają, że wieża przeznaczona jest do rozbiórki. Nie może stać, bo nie oprze się
szkodom górniczym. Poza tym ma większą wartość jako...
złom. I z pewnością wkrótce tam trafi. Prezydent Stanisław Korfanty nie jest zainteresowany jej ratowaniem.
- Jeszcze w poprzedniej kadencji podjęliśmy uchwałę, żeby
ocalić pamiątki górnicze. Koło szybowe miało stanąć na
piekarskim rondzie - przypomina radna Sława Umińska.
Prezydent jednak odcina się od tego kompletnie ignorując
zdanie Rady Miasta.
- Kiedyś Rada coś sobie uchwaliła, ale to nie jest takie
proste jak to się komuś wydaje. Potrzebna jest dokumentacja, odpowiednie miejsce, trzeba to umiejętnie zdemontować. Nie widzę teraz możliwości podjęcia działań
- stwierdził prezydent Stanisław Korfanty.
Szanse na uratowanie pamiątki są niewielkie. Szkoda.
Tradycje górnicze w naszym mieście są długie, tymczasem po Kopalni Andaluzja nie pozostanie nawet ślad.
Muzeum górniczego także się nie doczekaliśmy, chociaż
wielokrotnie o tym mówiono.
AS
- Moim skromnym zdaniem obecne władze Piekar nie mają
żadnego planu awaryjnego. To co teraz rodzi się w ich głowach, to panika ze względu na możliwość zamknięcia kopalni
w momencie, w którym tego się nie spodziewano. Jak dobrze
pamiętam, to jeszcze kilka lat temu głośno mówiono, że nasza
kopalnia zostanie zamknięta w okolicach roku 2025. Taki
stan rzeczy spowodował, że Korfanty temat całkowicie „olał”,
ponieważ to miało być już nie jego zmartwienie. A tu niespodzianka. Jedyne co pozostało Korfantemu, to modlitwa o lepszą
przyszłość, podobno w tym jest bardzo dobry. (Kalikles)
- Na miejscu KWK Piekary, który i tak będzie zlikwidowany
trzeba postawić fabrykę bo produkcja daje stabilne zatrudnienie, a nie handel, którego wszyscy maja dość. Może być to fabryka landrynek, ale zawsze lepsza produkcja niż handel (gość)
- Dziękuję panie Krzysztofie za zaangażowanie w sprawę i bieżące informacje. To chyba najlepsze miejsce, aby dowiedzieć się
szczegółów i to najczęściej uzyskanych bezpośrednio u źródeł.
Brawo! (jacky-x)
śledź dyskusję na bieżąco:
www.forum.krzysztofturzanski.pl
REKLAMA
Posprzątali 1,5 tony śmieci
► Radni klubu Krzysztofa Turzańskiego wraz z mieszkańcami
posprzątali Księżą Górę. Prezydent Stanisław Korfanty nie
wyraził zgody na ustawienie kontenera na śmieci, więc odpady wywieźli z miasta prywatnymi samochodami.
W akcji społecznej wzięli
udział mieszkańcy Piekar,
członkowie klubu „be loć” i
młodzież. Za łopaty złapali także radni: Stanisław
Plajzner, Tomasz Flodrowski, Tomasz Wesołowski i
Krzysztof Turzański. Najmłodszy uczestnik zabawy
miał 6 lat. Igor zbierał śmieci
z mamą.
- Chciałam, żeby mój syn
się czegoś nauczył. Musimy
dbać o nasze środowisko,
nasze najbliższe otoczenie.
Myślę, że to była dla niego
wspaniała lekcja - mówi
pani Dorota.
Podczas akcji zużytych zostało 80 worków na śmieci.
Wszystkie 120 litrowe.
- Posprzątaliśmy drogę
św. Jakuba. Dziwię się, że
prezydent miał coś przeciwko
- mówi Maciej Czempiel,
uczestnik akcji.
- Dziś włączyliśmy się do
najstarszego systemu szlaków pątniczych w Europie i
na świecie – powiedział prezydent Stanisław Korfanty
otwierając szlak – Dziękuję
wszystkim tym, którzy pomogli w jego wytyczeniu.
- Dziekuję wszystkim tym.
którzy pomogli w jego
posprzątaniu – powiedział
umorusany Krzysztof Turzański.
Dlaczego śmieci musieli
sprzątać mieszkańcy?
- Poruszyłem problem
na sesji Rady Miasta, ale
prezydent Stanisław Korfanty
nie wyraził zainteresowania,
ani nic nie zrobił, żeby go
rozwiązać. Wzięliśmy sprawy
w swoje ręce i jest mi tylko
przykro, że władze miasta
zamiast nam pomóc, tylko
Mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce i posprzątali
najbliższą okolicę. Niestety, zamiast wsparcia, za
cenną inicjatywę zostali „ukarani” przez prezydenta.
utrudniły całą akcję - mówi
radny Krzysztof Turzański.
Na potrzeby akcji społecznej
kontener na śmieci miał podstawić Zakład Gospodarski
Komunalnej. Nie zrobił tego,
po interwencji Urzedu Miasta. Prezydent Korfanty na
wniosek radnego Turzańskiego odpowiedział, ale... nie na
temat. Do sprawy kontenera
się nie odniósł, za to szeroko
opisał akcje sprzątania
prowadzone przez miasto
zapewniając, że dwa razy w
roku, przed pielgrzymkami
Piekary są sprzątane.
- W tym roku usunięto juz 17
dzikich wysypisk za kwotę ok.
80.000 zł z zaplanowanych w
budżecie 150 000 zł - stwierdził Stanisław Korfanty.
Dlaczego więc prezydent
ma coś przeciwko akcjom
społecznym, dzięki którym
koszty można ograniczy?
- Prezydent tak się boi utraty
władzy, że we wszystkich
działaniach społecznych
dopatruje się zagrożenia. Nie
chciał takiej akcji to miał
dwa miesiące na wysłanie
na miejsce odpowiednich
służb - uważa radna Sława
Umińska.
Zachowanie prezydenta
wzbudziło zaskoczenie poza
granicami Piekar.
- W Bytomiu byli różni
prezydenci, zawsze zdarzały
się przepychanki polityczne
i kłótnie, ale takiej akcji
społecznej nikt nie próbowałby powstrzymać czy utrudniać. To zwykła złośliwość
i bezczelność ze strony
prezydenta - uważa Mariusz
Kurzątkowski, bytomski
radny, który pomóg wywieźć
śmieci prywatnym autem.
Temat wywołał też burzę na
internetowym forum.
- Nie jestem poplecznikiem
prezydenta ani radnego
Turzańskiego ale gdy czytam
takie teksty jakie wypisuje Korfanty to nóż mi się
otwiera w kieszeni. Ktoś chce
mi posprzątać podwórko za
friko, a ja mu nie pozwalam.
Normalnie szok. A najlepszym tekstem jest wzmianka
o braku przeszkolenia do
sprzątania, co oczywiście nie
przeszkadza sprzątać pod
egidą prezydenta szkołom i
kółkom wędkarskim, które
na pewno są przeszkolone napisał georg11.
Pojawiły się także znacznie
dalej idące wnioski i konkluzje.
- Nasi miejscy politycy robią
wszystko, aby mieszkańcy nie
wierzyli w ich dobrą wolę do
współpracy, wielce smutna wizja dla mieszkańców
miasta.
I to chyba najlepsze podsumowanie stylu rządów
prezydenta Stanisława
Korfantego.
Będziemy uważnie obserować jak zachowa się prezydent przy kolejnych akcjach.
Aneta Szulc
Co widzieli pielgrzymi przybywający do Piekar Śląskich?
Prezydent Stanisław Korfanty zapewniał, że przed
pielgrzymką miasto zostanie posprzątane. Ze zobowiązania się nie wywiązał. Taki widok zobaczyli pielgrzymi
zmierzający do Piekar od strony Tarnowskich Gór. Przy
głównej drodze...
Problem zgłaszali radni przed pielgrzymką. I nic. Tymczasem są kolejne sygnały, że Piekary wyglądaj jak śmietnisko. Radna Gabriela Kossakowska zwróciła się z prośbą o
usunięcie odpadów. Klub radnych Krzysztofa Turzańskiego
zadeklarował, że jak prezydent o to poprosi i nie będzie
utrudniał akcji - to sami posprzątają to, czego miasto nie
potrafi. Byle tym razem był kontener na śmieci...
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Krystyna Giżycka-Skarbek kobieta, która pokochała ryzyko.
część I
► Była piękna i nieposkromiona. Imponowała jej walka na inteligencję. Nie używała broni,
bo nawet tego nie potrafiła. Stała się protoplastką jednej z filmowych partnerek Jamesa
Bonda. Nic w tym dziwnego, bo miała romans z Ianem Flemingiem. Kochała ryzyko. W
ten sposób stała się jedną z najlepszych kobiecych agentek podczas II wojny światowej.
Pamiętajcie o tym, że była Polką.
Urodziła się w dniu 1
maja 1908 roku w Warszawie.
Pewnie nie stałaby się tym,
kim była, gdyby nie silny
wpływ jej ojca, hrabiego
Jerzego Skarbka. Pochodziła
ze starej, polskiej arystokracji,
a jej herb rodowy wywodził
się od legendarnego Skarbimierza, żyjącego w czasach
Bolesława Chrobrego. Jej
ojciec był ekscentryczną
postacią, a Krystyna była jego
oczkiem w głowie. To on
nauczył ją doskonale jeździć
konno i pozwolił na rozwinięcie się w córce nieposkromionego charakteru. Wpoił jej
dumę i patriotyzm. Zmarł w
1930 roku. Krystyna zawsze
była nietypowa. Nie znała
się na pracach domowych,
nie interesowała się kwestiami materialnymi, gardziła
pieniędzmi, miała niewiele
swoich rzeczy (posiadała
jeden pierścionek, którzy
dobrze pamiętają jej przyjaciele - sygnet ze stalowym lub
żelaznym splotem). Nie umiała także prowadzić samochodu ani posługiwać się bronią
palną i bała się wybuchów.
Nie przywiązywała wagi do
stałego miejsca zamieszkania i najchętniej mieszkała
w hotelach. Pociągało ją
niebezpieczeństwo. Ale w
chwilach zagrożenia zawsze
zachowywała zimną krew.
Była wesołą i pełna energii
osobą o wspaniałym poczuciu
humoru. Zawsze żyła chwilą,
a w przyszłość patrzyła z lekką obawą. Kochała przyrodę
we wszelkich jej postaciach
i miała doskonały kontakt ze
zwierzętami.
Od dziecka wymykała się
wszelkiej dyscyplinie. Kiedy
jeszcze była bardzo młoda,
finanse jej rodziny (zresztą
nie bez udziału ojca) znacznie podupadły. Krystyna
wyrastała na samodzielną
amazonkę. Próbowano ją
poskromić. Wysłano ją do
renomowanej szkoły prowadzonej przez zakonnice w
Poznaniu, ale gdy podpaliła
sutannę księdza i weszła na
drzewo bez bielizny, siostry
z chęcią się jej pozbyły.
Matka nie dała za wygraną i
wysłała ją do szkoły o jeszcze
bardziej zaostrzonym rygorze
w Jazłowcu, gdzie Krystyna
wzięła się nieco w garść. Po
jej ukończeniu podjęła pracę
w przedstawicielstwie firmy
„Fiat”, ale nawdychała się
spalin i podupadła na zdrowiu. Wysłano ją na odpoczynek w Tatry, gdzie poznała
Karola Gietlicha. Wyszła
za niego za mąż, ale bardzo
szybko doszło do rozwodu.
Podczas kolejnego pobytu w
Tatrach poznała ekscentrycznego Jerzego Giżyckiego, za
którego w 1938 roku wyszła
za mąż. To również nie było
udane małżeństwo. Podejrzewa się, że już wtedy stała
się agentką Brytyjczyków,
a jej mąż najprawdopodobniej pracował dla polskiego
wywiadu.
Kiedy Niemcy w 1939
roku uderzyli na Polskę, małżeństwo Giżyckich przebywało w Afryce. Obydwoje mieli
zamiar powrócić do płonącego kraju, ale nie zdążyli.
Znaleźli się w Londynie. Jej
mąż zniesmaczony faktem,
że ze względu
na wiek nie
przyjęto go
do Polskich
Sil Zbrojnych,
wyjechał do
Finlandii.
Ona pozostała
na miejscu
i znalazła
się w obozie
szkoleniowym
SOE, gdzie
Brytyjczycy
przekształcili
ją w doskonałą agentkę.
Jednym z jej
brytyjskich
instruktorów
był znany sowiecki szpieg
Kim Philby.
Pierwszym
zadaniem
Krystyny była
wyprawa do
Budapesztu.
Miała stamtąd zabrać
broszurki propagandowe
i nielegalnie
przekraczając granicę
dostarczyć je do okupowanej
Polski. Przebywając w Budapeszcie poznała Andrzeja
Kowerskiego, który stał się jej
nowym towarzyszem życia.
Kowerski pochodził z rodziny
szlacheckiej, a sam brał udział
w kampanii wrześniowej,
walcząc w szeregach słynnej
„Czarnej Brygady”, choć
był kaleką. Walczył dzielnie,
otrzymując za swoją postawę
Virtuti Militari. Razem stworzyli bardzo zgraną i niebezpieczną dla Niemców parę. W
1940 roku Krystyna znalazła
się na ziemiach polskich i dotarła do Warszawy. Nawiązała
kontakt z konspiracyjną organizacją „Muszkieterzy”, która
nie cieszyła się zaufaniem
AK. Udało się jej bezpiecznie
powrócić do Budapesztu. Jej
osobistym sukcesem, a także
Kowerskiego, było zdobycie egzemplarza polskiego
karabinu przeciwpancernego
„Ur”, który zaraz przesłano
do Francji. Wspólnie z Brytyjczykami obydwoje zaczęli
obmyślać plany regularnej
trasy ucieczki brytyjskich
jeńców wojennych z obozów na terenie okupowanej
Polski, która wkrótce zaczęła
funkcjonować. Krystyna i
Andrzej cały czas zajmowali
się przerzutem ludzi. Ona
sama w czerwcu 1941 roku
drugi raz wybrała się do
Polski. Tym razem zebrała
sporo cennych informacji wywiadowczych. Wracała przez
Karpaty z hrabią Władysławem Ledóchowskim. Kiedy
znalazła się w Budapeszcie,
od razu szykowała się do
trzeciej wyprawy na ziemie
polskie.
Niemcy podejrzewali, że
Krystyna i Andrzej zajmują
się działalnością wywiadowczą i coraz bardziej mieli ich
na oku. Uparta Krystyna w
listopadzie 1941 roku ponownie znalazła się w Warszawie,
a wracając zabrała ze sobą
dwóch brytyjskich jeńców,
którzy uciekli z niemieckiego
obozu. Gdy powróciła do
Budapesztu, została wraz z
Andrzejem aresztowana przez
węgierską policję i przekazana na przesłuchanie funkcjonariuszom Gestapo. Niemcy
najchętniej wywieźliby ją z
Budapesztu, ale Węgrzy nie
chcieli się na to zgodzić. Była
krewną węgierskiego regenta
admirała Horthy. Ze względu
na zły stan zdrowia została
zwolniona z węgierskiego
więzienia. Kowerski zresztą
też. Postanowili uciec. Wtedy
właśnie Krystyna stała się
Christine Granville. Przez
Belgrad dostali się do Turcji.
Jednakże polski wywiad
stracił do nich zaufanie. Prawdopodobnie podejrzewano, że
ich zwolnienie nie było przypadkowe, a oni zgodzili się
współpracować z Niemcami.
Brytyjczycy także zrezygnowali z agenturalnych usług
Krystyny. Obydwoje poczuli
się niesprawiedliwie potraktowani. Przez Syrię dostali
się Libanu, a stamtąd przez
Palestynę do Egiptu. Pomógł
im gen. Stanisław Kopański
(dawny znajomy Kowerskiego), a także agent SOE
Patrick Howarth. Krystyna
wsparła Brytyjczyków w
stworzeniu nowych szlaków
kurierskich przez Jugosławię. W tym samym czasie
Kowerski został wysłany do
włoskiego Bari, gdzie szkolił
agentów SOE. Krystyna wyjechała do Algieru, do bazy
SOE „Massingham”, gdzie
szykowano ją do misji we
Francji. Miała tam pracować
dla doskonałego agenta SOE
Francisa „Jockeya” Cammaertsa. Nadano jej nowe
personalia Pauline Armand.
Ona sama doskonale mówiła po francusku. Wyleciała
do Francji w dniu 6 lipca
1944 roku i wylądowała na
spadochronie na płaskowyżu
Vercors. Znalazła się w samym ogniu walki, gdyż dwa
tygodnie później silne niemieckie oddziały przepuściły
uderzenie na Vercors, starając
się zniszczyć francuskie siły
partyzanckie. Znanym epizodem z jej pobytu we Francji
było namówienie do kapitulacji niemieckiej załogi fortu
na przełęczy Col de Larche,
która głównie składała się z
Polaków wcielonych do Wehrmachtu. Krystyna poszła do
nich na piechotę i rozmawiała
po polsku, a chwilę potem
tamci się poddali. Gdy Cammaerts wpadł w ręce Niemców, zdołała go wyciągnąć
z więzienia, kontaktując się
nawet z Niemcami (podawała
się za siostrzenicę brytyjskiego marszałka Montgomery’ego). Gdy znalazła się w
Wielkiej Brytanii, zamierzano
jeszcze raz przerzucić ją do
okupowanej Polski, ale do
tego już nie doszło.
Brytyjczycy odznaczyli ją
Medalem Jerzego, a Francuzi
Krzyżem Wojennym. Ona
sama miała zamiar powrócić
do Polski jako pracownica
brytyjskiej ambasady, ale
SOE nie wyraziło na to
zgody. Od jakiegoś już czasu
odsunęła się od Kowerskiego.
W maju 1945 roku Brytyjczycy definitywnie zrezygnowali
z jej usług. W tym momencie
została pozostawiona sama
sobie. Najpierw podróżowała
po Francji. Prawdopodobnie
była w głębokiej depresji i
czuła się niechciana. Pracowała jako telefonistka, sprzedawczyni ubrań i bieliźniarka
w hotelu. Dopiero w 1947
roku przyznano jej brytyjskie
obywatelstwo. Wyjechała do
Afryki, ale tam też się jej nie
udało. W 1947 roku powróciła do Londynu, gdzie poznała
Iana Fleminga, twórcę postaci
Jamesa Bonda. Prawdopodobnie mieli ze sobą krótki
romans. Kiedy powstał film
„Casino Royale”, ukazana w
nim podwójna agentka Vesper
Lynd najprawdopodobniej
jest wzorowana na postaci
Krystyny. Przez jakiś czas
razem z Kowerskim próbowała sprzedawać w Australii
samochody. W końcu została
stewardesą na statku „Rauhine”, gdzie poznała chorego
psychicznie Irlandczyka
Dennisa George Muldowne’a.
To właśnie on zamordował
Krystynę w dniu 15 czerwca
1952 roku w Londynie, za
co został powieszony. Zabił
ją z chorobliwej zazdrości.
Kowerski zmarł w 1988
roku i na własne życzenie
został pochowany w grobie
Krystyny.
Dariusz Pietrucha
GKS Olimpia znów na krawędzi
Świetny wynik
Zbigniew Szubiński
► Szczypiorniści mogliby być wizytówką Piekar Śląskich. Potencjał jest
niewykorzystany, bo zespół dostaje wsparcie tylko na przetrwanie.
Problemy klubu powtarzają się co roku. Tym
razem bomba wybuchła, kiedy pojawiła się
informacja, że zespół nie
zostanie zgłoszony do
rozgrywek. Jednocześnie
GKS Olimpia nie chce już
hali sportowej i wypowiedział umowę miastu. Hala
jest w tragicznym stanie i
wymaga natychmiastowego remontu.
- Klubowi GKS Olimpia
powoli grozi zagłada –
stwierdził radny Marek
Boroń podczas obrad
komisji Rady Miasta.
Problemem wkrótce
mają zająć się radni, ale
zdania są podzielone.
Radny Tadeusz Wieczorek stwierdził, że klub
ma sobie radzić. Na tym
poziomie rozgrywek jest
to jednak niemożliwe.
- Jeśli nie dostaniemy
wsparcia, to wycofam
drużynę z rozgrywek oświadczył prezes Tadeusz Smyła.
Nie wystarczą obietnice,
klub potrzebuje konkrentej pomocy finansowej. W zeszłym roku z
„obiecanych” 250 tysięcy
złotych ostatecznie do
klubu trafiło zaledwie 90
tysięcy. Nie wspominając
już o tym, że zawodnicy
mieli grać na... nowej hali
sportowej.
Problemy klubu pogłębi
kryzys KWK Piekary. Kopalnia będzie ograniczać
współpracę z „firmami
obcymi’, a taką jest
ZPUH Olimpia. Oznacza
to ograniczenie dochodów, czyli możliwości
budżetowe bedą więc
jeszcze mniejsze.
- Nie można myśleć
poważnie o sporcie,
kiedy najważniejsza jest
działalność gospodarcza
- stwierdził prezydent
Stanisław Korfanty na
sesji Rady Miasta.
Jednak to właśnie dzięki
działalności gospodarczej GKS Olimpia może
prowadzić rozgrywki.
Zarzuty dotyczące braku
sponsorów zdaniem
częśći radnych także są
chybione.
- Zespół, który jest niedoceniany we własnym mieście, grający na rozlatującej się hali sportowej nie
może liczyć na sponsora.
Jeden z najlepszych wyników uzyskał maratończyk Przeglądu Piekarskiego Andrzej
Wymysło na trasie VII Półmaratonu w Kietrzu. Trasę 21km w międzynarodowej obsadzie ulicami Czech i Polski pokonał w czasie
1:28:28s plasując się na 5 pozycji w swojej
kategorii oraz 28 w kategorii open wśród
387 uczestników. Bieg ten był poświęcony 35
rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II i stał na
bardzo wysokim poziomie organizacyjnym i
sportowym.
........................................................
Ducha walki szczypiornistom Olimpii nie brakuje. Walczą do samego końca.
Zdjęcie: Stanisław Dacy - www.fotodacy.pl
Nikt nie zainwestuje w taki
klub i to jest zrozumiałe
- uważa radny Krzysztof
Turzański.
O poszukiwaniu nowej
formuły dla klubu mówi
się od dłuższego czasu.
Rzeczywistość nie jest
jednak tak różowa, jak
przedstawiono to w
ostatnim wydaniu miejskiej gazety. W sezonie
2006/2007 GKS Olimpia
odniosła największy
sukces w historii klubu
zajmując 4 miejsce w ekstraklasie oraz 4 miejsce w
fazie Play Off. Potencjał
zespołu został niewykorzystany, a jego sytuacja
jest coraz gorsza.
- Czołowi zawodnicy
Olimpii, którzy zrobili z
klubem historyczny wynik
grają i wygrywają teraz
w innych klubach bo nas
na nich nie stać. Klub potrzebuje nie tylko pomocy
z miasta, ale poważnego
sponsora - pisze na forum
intenetowym luk666.
Wkrótce okaże się jaka
przyszłość czeka piekarskich szczypiornistów.
Będą musieli przetrwać
kolejny rok?
ZS
Piąty niebieski bajtel
►
W zorganizowanym przez Fan
Club Ruchu Chorzów Niebieskie
Piekary we współpracy z GKS
„Andaluzja” turnieju piłkarskim
udział wzięli młodzi piłkarze z
piekarskich dzielnic.
Gościnnie zagrały także zespoły
z Nakła Śląskiego, ŁKS Łagiewniki oraz MKS Śląsk Świętochłowice. Właśnie ta ostatnia drużyna
dotarła do finału gdzie zmierzyła
się z drużyną Kamień-Manhattan. Miejscowa drużyna okazała
się lepsza i po emocjonującym
pojedynku pokonała Świętochłowice 6:1.
Radości ze zwycięstwa swoich
podopiecznych nie krył trener
Tomasz Kotalczyk:
- Dzisiaj chłopcy zagrali bardzo
dobrze i w obronie, i w ataku
wszystko wychodziło. Rocznik
ten 2002-2003 ma bardzo duży
potencjał. Zawodnicy ci są szybcy, zdecydowani, a ja jako trener
robię to, co do mnie należy.
Słów uznania nie szczędził trener
gości ze Świętochłowic Łukasz
Bieliński:
- Pierwszy raz byliśmy na tym
turnieju i cieszymy się, że dostaliśmy zaproszenie. Starsi chłopcy
reprezentowali już nawet bardzo
wysoki poziom. Było widać paru
naprawdę wyróżniających się
zawodników Andaluzji.
Na koniec turnieju wręczone
zostały nagrody drużynowe oraz
indywidualne. Radny Łukasz
Ściebiorowski w imieniu swoim
i radnego Grzegorza Gowarzewskiego, wręczył nagrodę specjalną dla nadziei piłkarskiej turnieju
czyli zawodnika rokującego w
przyszłości rozwinięcie swojego
talentu. Powędrowała ona do rąk
Nie tylko szosa...
Andrzej Kotalczyk
Rafał Pruciak zajął 2 miejsce Szosowym
Pucharze Ustronianki i 4 miejsce w
Ogólnopolskim cyklu maratonów mtb
Swietokrzyska liga rowerowa w Nowinach.
Zaliczył także start na imprezie międzynarodowej w Czechach, niestety, zakończony
mocnym upadkiem.
- Mimo wszystko uważam ten wyścig za
udany, bo w doborowej obsadzie starałem się uciekać i nieraz mi się udawało.
Traktuję to jako przygotowanie do najważniejszych imprez w sezonie - mówi Rafał
Pruciak.
Piekarskiego kolarza między innymi
piekarskie firmy: sklep rowerowy Axis i
Forumuła. W realizacji pasji syna pomagają także rodzice.
REKLAMA
Fantastyczna impreza z udziałem młodych piłkarzy.
Sebastiana Jachna z drużyny
Kamień-Manhattan.
Ostateczne wyniki:
1 miejsce Kamień-Manhattan,
2. Śląsk Świętochłowice,
3. Orkan Dąbrówka Wlk.
4. Brzozowice-Kamień,
5-6. Łagiewniki i Nakło Śl.
7-8 Brzeziny Śl. i Kozłowa Góra.
Wyróżnienia indywidualne:
najlepszy zawodnik – Paweł
Bajorek (Świętochłowice),
najlepszy bramkarz: Marko
Pietrzyk (Manhattan),
najlepszy strzelec Jakub Siwek
(Manhattan),
najszybszy piłkarz: Bartosz
Stefański (Brzeziny Śl.).
Organizatorom należą się słowa
uznania za przygotowanie tak
udanego turnieju gdzie nie brakowało atrakcji dla najmłodszych
bajtli. Ci, którzy nie grali na boisku, mogli skorzystać z dmuchanego zamku, czy też wziąć udział
w konkursach.
Organizatorzy przekazują
natomiast podziękowania dla
prowadzącego imprezę Łukasza
Ściebiorowskiego oraz wszystkich, którzy wsparli przebieg
imprezy: prezesów, działaczy i
kibiców „Andaluzji”, a zwłaszcza
władz Ruchu Chorzów i Klubu
Radnych Krzysztofa Turzańskiego (nagrody rzeczowe)
oraz piekarskiemu MOSiR za
udostępnienie obiektu.
Zbigniew Szubiński

Podobne dokumenty