pobrania

Transkrypt

pobrania
I S S N 2 0 81 - 2 72 8
nr 2
ZBLEWO
luty 2010
e g ze m p l arz b e zp łatn y
Niegroźne nam ponad dwumetrowe zaspy!
W numerze między innymi:
• Wspomnienia Zdzisławy Wróblewskiej i Bernarda Damaszka • Nasi na
„Spiskich Zwykach” • O naszych najlepszych uczniach i Tłustym Czwartku
w zblewskim przedszkolu •
Do rozbiórki? Szkoda...
Obiekt - monstrum. Przed wojną reprezentacyjny budynek
Zblewa (hotel, sala balowa, wozownia itp.). Proces dewastacji
zaczął się na początku lat 90.
Starostwo naciskało spadkobierców, żeby rozebrać, ale nie było
na nich siły. Dziś jeden z nich
chce odrestaurować. Temat ciekawy. Z jednej strony - wydaje
się, że nie ma już czego ratować, z drugiej – a może jednak
jeszcze się da. Takie wahanie,
bo żal wspaniałego budynku z
1876 r. (na zdjęciach – budynek
na poczatku XX w. i obecnie).
Na przełomie stycznia i lutego gościliśmy w zaprzyjaźnionej z naszą gminą, a malowniczo
położonej na obszarze Spisza, gminie Łapsze Niżne. Zostaliśmy tam zaproszeni, aby wziąć udział
w „Spiskich Zwykach”.
Nasi na „Spiskich Zwykach”
„Spiskie Zwyki” to cykliczna zimowa impre- polskiej rodziny Łaskich. W 1920 roku zamek
za, której organizatorami są: Gminny Ośrodek znalazł się w granicach Rzeczypospolitej PolKultury i Muzeum Zespołu Zamkowego w Nie- skiej. Jest to jeden z najlepiej zachowanych
dzicy. Dzięki życzliwej, ale także fachowej i zamków w Europie.
wymagającej ocenie jurorów regionalne zespo- Pobyt w zaprzyjaźnionej gminie to także czas
ły i ich nowe programy zyskują tu „festiwalo- zabawy i odpoczynku. Z wielką radością wspowe” doświadczenie i możliwość doszlifowania minamy piękny kulig z ogniskiem. Konie, duprogramu.
że sanie, wojna na śnieżki… było super
Nasz występ był gościnny i nie podlegał oce- (umyliśmy Pana Wójta). Wypoczywaliśmy też
nie jurorów. Został jednak wysoko nagrodzo- w Termach w Szaflarach. Wieczory spędzaliny przez zgromadzoną publiczność. Za śmy w pięknej hali sportowej szkoły w Łapkulisami przyjęliśmy masę gratulacji i cie- szach Niżnych, w której mieszkaliśmy.
płych słów.
To był miły czas spędzony w atmosferze wielNa „Spiskie Zwyki” pojechaliśmy z własną kiej życzliwości i gościnności.
Wójt KrzysztofTrawicki opowiada o Kociewiu.
sztuką teatralną pt.: ”O bursztynie, Królowej
Bałtyku i latarni Morskiej”. Jest ona połączeniem dwóch legend opowiadających o powstaniu bursztynu i dziejach latarni morskiej.
Tekst przeplatany jest tańcem i wieloma piosenkami.
Nasz pobyt w gminie Łapsze Niżne to nie tylko udział w przeglądzie zespołów teatralnych,
ale również zwiedzanie okolicy, odpoczynek i
zabawa. Do najciekawszych miejsc, które udało nam się zobaczyć, należy Zapora w Niedzicy wraz z elektrownią wodną. Zapora została
oddana do użytku w 1997 roku. Zbiornik wodny ma pojemność 232 mln metrów sześciennych i obejmuje powierzchnię 1226 hektarów.
Rozciąga się na długość 12,5 km i ma 1 km
szerokości. Jego głębokość w niektórych miejscach dochodzi do 52 metrów. Część zapory
udostępniona jest jako punkt widokowy.
Kolejnym pięknym miejscem jest Zamek Dunajec z połowy XIV wieku, zbudowany na wapiennej skale 75 metrów nad poziomem Zdjęcia: Młodzi aktorzy ze Zblewa (powyżej), Przed zamkiem Dunajec (poniżej po lewej), piękna
Dunajca i 566 metrów nad poziomem morza. Krystyna, córka kupca, dzięki której powstała latarnia (poniżej po prawej)
Przez długi czas był on fortecą i siedzibą ro-
KURIER ZBLEWSKI. Wydawca: Urząd Gminy Zblewo – Referat ds. Promocji Gminy, Turystyki i Agroturystyki. Tel: (058) 588 43 81 wew. 50 (Elżbieta Glaza).
dów
węgierskich. Krótko przebywał w rękach
Redaktor naczelny Tadeusz Majewski, współpraca Piotr Madanecki, e-mail: [email protected], ISSN 2081-2728
2
Liczne wyrazy wdzięczności
Zaspy - bite 2 metry wysokości
Zima jest w tym roku wyjątkowa. Takich opadów
śniegu nie było od wielu lat. Stwarzało to oczywiście problemy na drogach. W gminie Zblewo na terenie 17 sołectw mamy około 170 kilometrów dróg
gruntowych. Obowiązek ich odśnieżania spoczywa
oczywiście na gminie. Ja, jako zastępca wójta gminy Zblewo, pełnię pieczę nad ich odśnieżaniem. Co
w tym zakresie zrobiliśmy i robimy... Zorganizowaliśmy przetarg na utrzymanie dróg w gminie na sezon letni i zimowy. Przetarg na sezon zimowy
wygrała firma Andrzeja Tworka z Borzechowa.
Mieszkańcy gminy są zadowoleni z wykonywanych
prac w zakresie odśnieżania. Świadczą o tym liczne
opinie mieszkańców nawet z bardzo odległych od
dróg głównych miejscowości, na przykład Lipiej Góry, Tomaszewa, Zawady (sprawdziliśmy efekty –
patrz materiał „Droga do Zawady” - red.) czy Białego Bukowca. System odśnieżania wygląda w ten sposób, że praktycznie każde sołectwo jest
„obstawione” podwykonawcą, który na bieżąco, w
porozumieniu z sołtysami oraz wykonawcą, realizuje swój zakres odśnieżania. System ten się sprawdza. Dodatkowo został wynajęty spychacz, który
realizuje wszystkie sprawy tak zwane awaryjne, jakie mają miejsce niezależnie od powyżej przedstawionego schematu działania w sołectwach.
Przeważnie najbardziej niedrożne drogi gruntowe były w sołectwach odległych od Zblewa, leżących na
Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych
„POGODA”
Organizacja Pożytku Publicznego
KRS 0000151612
83 – 206 Kleszczewo Kościerskie 2
tel/fax (058) 561- 67- 47
Bank Spółdzielczy Skórcz O/ Zblewo
64 8342 0009 4000 1560 2000 0001
www.sonpogoda.pl
peryferiach gminy, które oczywiście wymagały w
trybie pilnym uporządkowania z racji na przykładu
dojazdu opiekunki czy lekarza do osób tego wymagających. Trzeba też pamiętać, że w gminie Zblewo
jest mnóstwo swobodnie stojących domów, czyli stojących poza ich skupiskami. I tu w miarę możliwości staraliśmy się i staramy udrożnić do nich dojazd,
oczywiście jeżeli jest to droga publiczna. W wyjątkowych sytuacjach staraliśmy się uporządkować też
drożność dróg prywatnych również wiodących do
swobodnie stojących domostw. Robiliśmy to we
współpracy z ich właścicielami. Chodzi tu na przykład o dojazdy do osób wymagających opieki społecznej, a niemających możliwości i siły, żeby te
drogi odśnieżyć. Koszt odśnieżania jest bardzo duży. Śniegu jest mnóstwo. Bywały zaspy na drogach
liczące – jak mi przekazywały osoby pracujące przy
odśnieżaniu – bite dwa metry wysokości. Takie zaspy trzeba było usuwać na drogach Radziejewo –
Białachowo, Radziejewo – Sumin i w samym Zblewie - na ulicy Ciskiej. Ponad półtorametrowe zaspy
były na drogach w Tomaszewie, Zawadzie, Miradowie, Bukowcu Królewskim, Jeziercach i Pinczynie na ulicach: Mostowej, Jezierskiej oraz Nowodworskiej. Wiem, że niektóre gminy już wyczerpały limit na odśnieżanie dróg. To zrozumiałe, bo sytuacja
jest wyjątkowa. Dawno – jak już wspomniałem - takiej zimy nie było. Koszty są bardzo wysokie, bo
nie chodzi tylko o samo odśnieżanie. Są przy tym
realizowane jeszcze inne działania. Na przykład u
nas w gminie staramy się oprócz tego całego zakresu odśnieżania także usuwać śnieg dla zapewnienia
bezpieczeństwa mieszkańców. Są to często miejsca
odwiedzane publiczne, jak na przykład apteki, parkingi, chodniki i inne. Podsumowując - myślę, a
biorę tu pod uwagę liczne podziękowania – że w naszej gminie akcja odśnieżania przebiegała i przebiega całkiem sprawnie.
Artur Herold
HARMONOGRAM ZEBRAŃ WIEJSKICH
Podaruj nam Twój
1%
Wystarczy wpisać w zeznaniu rocznym PIT:
Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych
„Pogoda”
KRS 0000151612
kwotę stanowiącą 1% podatku dochodowego
Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych
„POGODA” powstało w 1996 r. Organizacja
prowadzi w Kleszczewie Kościerskim Środowiskowy
Dom Samopomocy dla osób niepełnosprawnych,
które są w nim rehabilitowane, usamodzielniane oraz
przygotowywane do pracy. Odbywa się to w
pracowniach terapeutycznych oraz podczas
wycieczek. Stowarzyszenie osiągnęło już wiele
sukcesów i ma ambitne plany na dalszą działalność.
Możecie nam Państwo pomóc w ich realizacji,
poprzez wpłatę 1% podatku dochodowego.
Dziękujemy!
UWAGA KONKURS - Czy znam swoją gminę?!
Pytanie konkursowe w tym miesiącu brzmi:
Jaką nazwę nosi największa impreza plenerowa, która
odbywa się corocznie w LIPCU w gminie Zblewo?
Na telefoniczną odpowiedź czekamy w dniu 10 marca 2010
roku pod numerem telefonu 58 /588 4381/ - sekretariat UG
Zapraszamy
W poprzednim numerze „KZ” pytanie konkursowe brzmiało: Ilu
radnych liczy Rada Gminy w Zblewie?”. Prawidłowo na nie odpowiedziała (15 radnych) Marzena Stobba ze Zblewa. Za zdjęciu
wójt gminyKrzysztofTrawicki wręcza jej nagrodę.
3
Oni tak to pamiętają
Jesteś tylko Mazurowska
- Jestem z dziada pradziada ze Zblewa – mówi Zdzisława Wróblewska. - Urodziłam się
w 1954 roku. Tu chodziłam do szkoły podstawowej, potem do Liceum Ekonomicznego w
Starogardzie. Mam troje dzieci: Joannę –
przebywa już 4 lata w Anglii, skończyła Akademię Ekonomiczną w Poznaniu i anglistykę na Uniwersytecie Gdańskim, Urszulę –
ukończyła Uniwersytet Adama Mickiewicza
w Poznaniu – Wydział Kulturoznawstwa,
Michała – jest na piątym roku Politechniki
Gdańskiej – Wydział Okrętownictwa. Mój
mąż Jerzy jest długoletnim pracownikiem
FAMOSU.
wi Ossowskiemu. Dziadkowie nie podpisali listy i Niemcy ich wysiedlili do Potulic. Chyba
po dziadkach mam w genach odwagę, by mówić głośno o sprawach dotyczących państwa i
naszej lokalnej społeczności.
Zorganizowałem Solidarność
Kiedy pracowałam w SKR, od razu, jakby z
marszu, po Porozumieniach Gdańskich w
1981 zaczęłam organizować w zakładzie Wolne Związki Zawodowe Solidarność. Ludzie tego pragnęli, to się czuło... Czym był wtedy
SKR? Dużym zakładem pracy. Zatrudniał przeszło 200 osób. Rozwijał się, czasami w dziwacznym kierunku. Na przykład zbudował
krównię w Borzechowie – nowoczesne gospoGeny dziadków
- Po Liceum Ekonomicznym od 1973 roku pra- darstwo rolne, bazę dla docelowo 1200 krów.
cowałam w FAMOSIE – w super zakładzie. Po wybudowaniu tej bazy krowy nie miały co
Tam poznałam męża, który pracuje w tym za- jeść, bo powstała w miejscu, gdzie brakowało Franciszek i Julianna Mazurowscy – rolnicy,
kładzie do dzisiaj. Po 5 latach wróciłam do zaplecza do ich wykarmienia. Nie było łąk, ki- wielcypatrioci... Repr. T. Majewski
Zblewa i w 1978 roku zaczęłam pracować w szonkę zwożono ze Sławna i Słupska. Dziwna
Spółdzielni Kółek Rolniczych. W FAMOSIE to była logika. Ktoś był odpowiedzialny za po- Zazdrościli wolności
pracowałam w dziale księgowości, a w SKR wstanie i bankructwo tego dziwactwa. W - Zakładałam w SKR Solidarność. Pomagał
w Dziale Kadr i Spraw Socjalnych. W SKR skład SKR oprócz krówni wchodził też Pań- mi w tym Tadeusz Osowski i Kazimierz Milprzepracowałam 11 lat. W 1989 roku założy- stwowy Ośrodek Maszynowy w Zblewie (sze- ler, był jeszcze Tadeusz Tybuś. Prowadziłam
łam kwiaciarnię w budynku po dziadkach, fem był Jerzy Piłat), Pinczyn – baza: kierowcy kadry. Byłam „zarażona” Solidarnością przez
Franciszku i Juliannie Mazurowskich. Budy- ciągnikowi – 15 ludzi (kierował nimi Jerzy Dą- FAMOS. Dzięki mężowi miałam dobre konnek o ciekawej fasadzie, właściwie miejska ka- browski), baza w Semlinie, tartak w Osiecz- takty i źródła informacji. Kiedy dokonaliśmy
mienica, stoi przy ulicy Głównej. Dziadkowie nej, Grupa Budowlana w Zblewie (prowadził wyboru, przewodniczącym został chyba Kazibyli rolnikami, wielkimi patriotami, a dziadek ją Wacław Stopa), Wylęgarnia Kurcząt (kiero- mierz Miller, a jego zastępcą Tadeusz Osowspołecznikiem – założył np. w 1919 r. Kółko wała nią Grażyna Czarnowska). Bazy były do- ski. Ja byłam sekretarzem. Miller i Osowski
Rolnicze w Zblewie i prowadził je do 1957. brze zarządzane, a wszyscy kierowcy w tworzyli zarząd w SKR. Jaka była w tym proGdy wybuchła wojna, ukrył sztandar kółka. Pinczynie mieli średnie wykształcenie.
cesie powstawania związku moja rola? Ano
Po wojnie ten sztandar został przekazany wójtotrzeba było pozbierać członków, pozapisywać,
doprowadzić do walnego zebrania i do rejestracji. Wszyscy, cała załoga SKR, się zapisała. Nie było rozłamu. Pamiętam, że jak tylko
powstała ta nasza Solidarność, w bazie przy
ul. Młyńskiej (gdzie dzisiaj istnieje stacja diagnostyczna) odbyło się zebranie. Tam wówczas była największa hala. Pracownicy się
bardzo otworzyli. Wyszły wszelkie żale i pretensje do władzy tej gminy. Inni bardzo zazdrościli nam tej wolności, ale – na przykład
GS – nie mieli odwagi założyć związku u siebie. Natomiast gdy indywidualni rolnicy zobaczyli, że u nas zostało to tak sprawnie
przeprowadzone, zgłosili się do nas. Konkretnie zgłosili się Stanisław i Mieczysław Kośnikowie. Poprosili o pomoc... Skąd u mnie ta
chęć działania? Wyżej wspomniane geny
dziadków i wielka ciekawość świata, Polski,
zmian. Wszyscy w mojej rodzinie słuchali Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki. Przeskakiwaliśmy z kanału na kanał, nawet pamiętam
godziny nadawania na falach. Czekałam, aż
będzie mówił Jeziorański. Bardzo lubiłam go
Budynek Franciszka i Julianny Mazurowskich, właściwie miejska kamienica, sporo mówi o słuchać.
ambicjach przedwojennych rolnikówwZblewie. Fot. Tadeusz Majewski
4
W głowie się nie mieściło
- Moje problemy, które do dziś tkwią we mnie
jak zadra, zaczęły się od radia. Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku
wzięłam radio i poszłam z nim do SKR. Ustawiłam je na moim biurku i słuchałam RWE i
Głosu Ameryki. Musiałam wiedzieć, co się
dzieje... Byłam taka naiwna. Miałam wtedy 27
lat. W głowie mi się nie mieściło, że to może
mi zaszkodzić. Rozprowadzałam też w SKR
ulotki. Nie sądziłam, że ludzie mogą być tacy
różni. Nie sądziłam, że jak przyniosę radio albo napiszę ulotkę, to ktoś doniesie. Przecież
jeszcze niedawno wszyscy byliśmy tacy solidarni. Ulotkę z tekstem Juliana Tuwima zrobiłam sama: „Niech prawo zawsze prawo
znaczy, a sprawiedliwość - sprawiedliwość”.
To napisałam na kartce na maszynie i powiesiłam na zakładowej tablicy. Myślę, że zerwał
dyrektor i zaniósł do komisarzy. Musiał się widocznie przypodobać władzy. Zostałam wezwana na rozmowę do komisarzy do Urzędu
Gminy. Pytali, czy to ja napisałam. Mówiłam,
że nie. Ale i tak podpadłam. Potem, po przesłuchaniu, zawieźli mnie do Starogardu na Milicję Obywatelską. Byłam ja, był Tadeusz
Osowski, Mieczysław Zieliński. Nie wiem, za
co oni. Na komendzie czekało mnóstwo takich
„nawiezionych”, chyba z okolic. Staliśmy jeden przy drugim. Szłam po schodach do góry.
Milicjant – nie przedstawił się – rzekł, że działam na szkodę państwa, że chcę zmienić
ustrój. Ja jedna osoba! Mówił też, że jak nie
przestanę, to internują. Dotknęli tych najwyższych uczuć, które łączą matkę i dziecko: Ma pani 4-letnią córeczkę? - Tak, mam. - Łatwo was rozdzielić.
I wtedy się rozsypałam. Zaczęłam płakać.
Dziś jeszcze płaczę, jak o tym mówię. Podsunął pismo z dwoma zdaniami, że nie będziemy działać na szkodę państwa. Podpisałam...
Przywieźli nas z powrotem po wielogodzinnych przesłuchaniach do Zblewa. I to się rozniosło. Co się w takim Zblewie ukryje?
Na stanowisko dozorcy
- Wróciłam do SKR do pracy. Po kilku dniach
przed południem wezwał mnie i jeszcze jedną
osobę dyrektor, i poinformował o przekazaniu
moich obowiązków. Wręczył pismo informujące, że mnie zwalnia i przenosi na stanowisko
dozorcy. Wzięłam. Mówił, że nigdzie nie będę
dzwonić, że wszelki kontakt zabroniony. Zadzwoniłam do gminy. Naczelnik Damaszk powiedział, że na chwilę obecną nie może mi
pomóc... Załamałam się. I wtedy przyszedł do
mnie do domu sam dr Bogusław Wrycza.
Rzekł: Pani nie pójdzie do pracy, pani dostanie zwolnienie lekarskie. Dał zwolnienie i potem je przedłużał. Kiedy wyczerpał się jego
limit zwolnień, musiałam się stawić przed komisją lekarską w Kocborowie. Tam lekarze
też mi pomogli. Dostawałam zwolnienia. Po
dziesięciu latach wyszło, że ktoś ma moje dokumenty i chcieli zrobić ze mnie psychicznie
chorą. Nikt nie znał genezy tej sprawy, tego,
że ludzie w stanie wojennym różnie sobie pomagali. Przecież dr Wrycza i lekarze w Kocborowie bardzo się narażali. Dlaczego nikt o
tym nie pisze? …Dzięki nim nie przepracowałam ani jednego dnia jako dozorca. „Chorowałam” kilka miesięcy, a potem wróciłam do
SKR. Przyjęto mnie do działu mechanizacji. I
tam pracowałem do 1989 roku.
Czas Komitetów Obywatelskich
- Nie pamiętam jak się konkretnie zaczęło. Może się skrzyknęli: ś.p. Joanna Lubińska – wielkie ukłony tej kobiecie; proszę pana, jej nikt
wadzić do zwycięstwa.
Jak dziś na to patrzę
- Jak teraz na to wszystko patrzę? Mając 55 lat
zupełnie inaczej. Jestem kompletnie zawiedziona. Co do przeszłości - układam puzzelki
z tamtego czasu, kiedy mnie tak upodlili, i pytam, kto za tym stał. Jestem jedyną osobą w
gminie Zblewo, która była prześladowana za
działalność w Solidarności, zwolniona ze stanowiska. I nikogo to nie obchodzi. Dla mnie
osobiście Solidarność przegrała. Przegrała, bo
to nie było rozliczone. Mazowiecki zrobił grubą krechę i wszyscy czują się, jakby dostali
Zdzisława Wróblewska wswojej kwiaciarni, którą prowadzi już 21 lat. Fot. Tadeusz Majewski
nie podziękował, jak mnie nikt nie przeprosił i Rajmund Mokwa, i położna Irena Piotrzkowska, i ja. Mieliśmy zebrania w „białej sali” w
GOK-u i u pani Lubińskiej w domu. Tam zbierał się cały sztab. Lubińska była pracownikiem UG w Zblewie, ale już w tym czasie na
pewno przebywała na rencie chorobowej. To
ona wbiła w ziemię przed ówczesną władzą
dwa miecze. Te władze widzieliśmy bardzo
ostro. Lubińska była świetnym mówcą. W „białej sali” ciągle się ktoś przewijał. W ogólne w
Zblewie panował ruch, ożywienie. Powstawały prywatne sklepy. W 1986 roku przecieraliśmy z Wiesławem Sikorą i Henrykiem
Lubińskim pierwsze szlaki prywatnej działalności gospodarczej. Później to już była lawina.
Program KO? Obalić tę władzę! Nikt z nas nawet sobie nie zdawał sprawy, że będziemy taką siłą. Wiedzieliśmy tylko, że ludzie pragnęli
zmian. Wyszło z tego totalne zwycięstwo w
wyborach do Rady Gminy I kadencji. Lubińska nie kandydowała. Ona chciała tylko dopro-
rozgrzeszenie jak w konfesjonale. Tak to widzę. U mnie nie ma po środku - albo jest tak,
albo nie. Jest mi się dziś trudno odnaleźć. Ludzie idą owczym pędem, widzę wyścig szczurów we wszystkim – i w handlu, i w nauce.
Ludzie nie są wyraziści w swoich poglądach.
Nie można wierzyć w Państwo. Jedyne, co dla
mnie jest sukcesem, to otwarcie granic, możliwość wyjazdów. Ja, dzięki córce, mogę zobaczyć kawałek świata. Natomiast nie dziwię się
młodym, że wyjeżdżają, co zrobiła moja córka. Musiała. Pół roku składała podania po różnych instytucjach. Wprost jej mówiono, że ma
za dobre CV.
Tadeusz Majewski
PS. Tytuł pochodzi z jednego z kilku anonimów, jakie otrzymała w czasach swojej działalności bohaterka tekstu.
5
Oni tak to pamiętają
Przez niektórych nazywany mistrzem polityki lokalnej
Z Bernardem Damaszkiem rozmawia Tadeusz Majewski.
- Najpierw małe „who is who”... Skąd Pan
pochodzi?
- Urodziłem się 17 maja 1947 r. w Puzdrowie,
na wybudowaniu koło Sierakowic. Do szkoły
podstawowej chodziłem do Puzdrowa, do liceum w Kartuzach. Studiowałem w latach
1966 – 1970 na Uniwersytecie Gdańskim –
na Wyższej Szkole Nauczycielskiej i po tym
na ART w Olsztynie – specjalizacja: oświata
rolnicza i ekonomika rolnictwa. Ukończyłem
również studia podyplomowe na Wyższej szkole Humanistycznej w Gdańsku - kierunek Pedagogika Opiekuńcza i Socjalna.
- Od 1 stycznia 1973 r. – do końca, to znaczy
do 1990 roku. Jedynym naczelnikiem gminy
Zblewo i może jednym z najmłodszych w Polsce. Byłem też jednym z najmłodszych, a może i najmłodszym przewodniczącym
Gromadzkiej Rady Narodowej.
- Młodzi tego nie wiedzą, więc niech Pan powie – były jakieś wybory?
- Wybór odbywał się inaczej. Zauważyli cechy organizacyjne i proponowali.
- Cechy organizacyjne i - przywódcze... Kto
- Czy już na studiach był Pan działaczem?
- Tak. Należałem do Związku Młodzieży Wiejskiej. W latach 1967 – 1968 jeździłem ze studentami, Murzynami i Wietnamczykami, po
różnych miejscowościach na Kaszubach i Kociewiu.
- Hobby?
- Pierwsza praca?
- W PZPR Pan był?
- Żeby uniknąć wstąpienia do PZPR, szybko
wstąpiłem do ZSL, opłacając składki na rok
do tyłu. Ale i tak były naciski. Pewnego dnia
szef ZSL przyjechał z szefem PZPR i ten
pierwszy rzekł: „Kochany, to jest to samo”. Zabrał mi legitymację ZSL-owską i w tym samym dniu wręczono mi drugą.
- Był pan naczelnikiem gminy bardzo długo.
6
- Długo był Pan naczelnikiem. Do tego trzeba mieć talent polityka, powiedzmy lokalnego.
- Niekoniecznie. Ważne, jak się ustawi pracę.
Ja ją oparłem na kilku filarach. Otóż w każdej
wsi wyszukałem autorytety wiejskie i oparłem
się na nich. To byli i zwykli rolnicy, i nauczyciele – różni ludzie.
- A nie przede wszystkim sołtysi?
- Wybory na sołtysów się odbywały, ale trudno było znaleźć jakiegoś dobrego kandydata...
Jeżeli taki autorytet powiedział: ja to uważam
tak i tak, to cała wieś w ten sposób głosowała.
No i miałem wiedzę. Wówczas nie było komórek i telefonów (do lat 80. nie w każdej wsi sołeckiej był telefon), tymczasem - ponieważ z
każdej miejscowości miałem pracownika w
UG, który był łącznikiem jak gdyby między
sołtysem, wsią a UG - już rano wiedziałem,
co działo się nietypowego we wsi.
- Można rzec, że rozwinął Pan sieć informatorów. I to nie jest polityka? ...A co Pan sądził o Solidarności z 1980 r.? Mówią, że się
Pan zapisał...
- Interesowałem się sportem – siatkówką i piłką nożną oraz kulturą regionalną.
- Pierwszą pracę rozpocząłem w 1968 r. w
Zblewie w szkole podstawowej. .. Nie, nie z nakazu. Miałem podpisane dwie umowy – na Sierakowice i Zblewo. Wybrałem Zblewo, gdyż
sąsiad - kolega ś.p. Edmund Grzenkowicz był
wikarym i dostał dekret do Zblewa. Przez
pierwsze dni mieszkałem u niego na plebanii,
gdyż mieszkanie w Domu Nauczyciela nie było jeszcze wyremontowane. W szkole pracowałem dwa lata, do lipca 1970 r. W tym okresie,
w 1969 r., zostałem – z ramienia ZMW - radnym Gromadzkiej Rady Narodowej Gromady
Zblewo. A po roku, od lipca 1970 r., zostałem
przewodniczącym GRN – już na etacie („oddelegowany do pracy w radach narodowych”).
Byłem nim do czasu reorganizacji państwowej, czyli do 1 stycznia 1973 r. Powstały wówczas gminy i zostałem naczelnikiem gminy
Zblewo. Kilka miesięcy wcześniej zostałem
pełnomocnikiem naczelnika powiatu ds. organizacji gminy Zblewo. Pracowałem nad przyłączeniem do gminy Zblewo gromady Semlin. I
ten kształt gminy istnieje do dzisiaj.
nej. Ponieważ pochodziłem z gospodarstwa
rolnego, znałem problemy i potrzeby wsi.
- Uważałem, że działają w słusznej sprawie.
Nie zapisałem się. Byłem na liście jako rolnik,
ponieważ posiadałem własne gospodarstwo
rolne.
- W stanie wojennym w Zblewie było spokojnie?
Bernard Damaszk. Po wyborach w 1990 r.
nie został wójtem (ale mówi, że kierunek dalszych zmian został przez niego określony).
W powicie z włodarzy poprzedniego sytemu
został tylko Ryszard Alechniewicz (gm. Lubichowo). Krótko jeszcze funkcję wójta sprawował Ryszard Stubiński (gm. Starogard) i Jan
Duch (burmistrz Skórcza).
zaproponował w Pana przypadku?
- Przyjechał szef powiatu Michał Kaczan i wyszedł na rozmowę z moim dyrektorem szkoły
Zygmuntem Gdańcem, który był sekretarzem
miejscowej komórki PZPR. Zaproponowali
rok kierowania GRN... Widać dostrzegli, że
udzielam się w szkole, w środowisku wiejskim, że współpracę z młodzieżą, organizuję
spotkania, na przykład z autorami, organizuję
imprezy, potańcówki.
- Polityką się Pan interesował?
- Nigdy. Interesowały mnie sprawy przeobrażenia wsi, sprawy gospodarcze i kultury regional-
- Zmieniały się cztery ekipy żołnierzy. Marynarze, Niebieskie Berety. Było spokojnie. A
pod koniec lat 80. Komitet Gminny PZPR w
Zblewie zorganizował kilka razy (dwa albo
trzy) pochody 1-majowe.
- Kiedy powstawały Komitety Obywatelskie,
w oczach wielu był Pan uosobieniem komunistycznego reżimu. Czuł Pan, że nadchodzi
czas „zmiany warty”?
- Czułem, że KO i wszystko, co się dookoła
działo, to przygotowanie do przejęcia władzy.
Ale do polityki się nie włączałem, tym bardziej, że w 1983 r. zachorowałem ciężko na
nerki. Z powodu ostrej niewydolności nerek
jeździłem trzy razy w tygodniu na dializy. Pilnowałem pracy w UG, spraw gospodarczych.
To była istota mojej pracy. Niemniej były spotkania z KO. Sam występowałem z propozycją. Przebiegały w sympatycznej atmosferze.
Szczególnie mile wspominam konstruktywne
rozmowy z Kazimierzem Kajutem z Pinczyna,
braćmi Kośnik, Zdzisławą Wróblewską i Hubertem Modrzejewskim – też z Pinczyna. Panowie z Pinczyna byli z Solidarności
Rolniczej.
- Więc oparł Pan swoją pracę na wiejskich
autorytetach. To jeden filar. Mówił Pan o
ścieków jako drugą na wsi w województwie
gdańskim, po Sierakowicach. Budowaliśmy
drogi dojazdowe do wsi sołeckich oraz kilkanaście ulic w Zblewie i Pinczynie, zbudowaliśmy nowe osiedle – XXX-lecia PRL-u (tak się
potocznie mówiło), osiedle młodych w Bytoni
i osiedle w Pinczynie, rozpoczęliśmy budowę
osiedla w Borzechowie, zbudowaliśmy remizy strażackie ze świetlicami wiejskimi w Zblewie, Bytoni, Pinczynie, Kleszczewie i
Karolewie. Zbudowaliśmy budynek UG i
GOK-u z wielofunkcyjną salą widowiskową,
stałym kinem „Gryf”, Gminną Biblioteką, klubo-kawiarnią (tzw. „biała sala”) i galerią sztuki. W piwnicach były jeszcze sale dla
organizacji społecznych, np. dla KGW. Oświetliliśmy ulice wszystkich wsi. Budowaliśmy
też chodniki oraz stadion w Pinczynie. Planowaliśmy też budowę szkoły w Bytoni, Borzechowie i rozbudowę szkoły w Kleszczewie.
Były też wytyczone tereny pod rzemiosło i
usługi przy nowych osiedlach w Zblewie, Pinczynie i Bytoni. Budynek GRN w Semlinie zaadaptowano i rozbudowano na Ośrodek
Zdrowia, jak i na mieszkania dla personelu, a
Pochody 1-majowe w Zblewie pod koniec lat 80. (trybuna). Takie zdjęcia to dziś unikaty. na bazie byłej szkoły w Semlinie wybudowaŚwiadczą m.in. o tym, że Zblewo było znaczącą gminą również w czasach PRL (nie w każdej no Dom Nauczyciela. W Zblewie wybudowastolicygminyje organizowano). Repr. Tadeusz Majewski
no budynek Poczty, gdzie zainstalowano
automatyczną centralę telefoniczną i tym sakilku.
księżmi graliśmy od czasu do czasu w skata. mym telefony na korbkę odeszły do lamusa.
- Po drugie oparłem pracę na fachowych pra- W stałym zespole raz w tygodniu grali Edwin Wykonano kosztowną instalację do uporządkocownikach Urzędu Gminy. Uważam, że do- Fierka – technik weterynarz, Franciszek Putt- wania zlewni wód opadowych z rejonu jezior:
brze ich dobrałem i wyszkoliłem. Do dzisiaj kammer – prezes GS Zblewo, Konrad Brumir- Semlińskiego i Kleszczewskiego, dzięki czesą dobrymi pracownikami. Dla przykładu Elż- ski – rolnik z Bytoni, Tadeusz Tomana – mu Semlin przestał być zalewany. Na terenie
bieta Aletorowicz, główna księgowa UG, dziś technik obuwnik, pracownik Neptuna, probosz- gminy zmeliorowano kilkaset hektarów użytjest skarbnikiem miasta Starogard Gd., Danuta czowie z Kleszczewa, Borzechowa, czasami ków rolnych i zielonych. Oddano do użytku
Drawska – moja zastępczyni – obecnie jest sze- Zblewa.
przedszkola w Pinczynie i Zblewie w zmoderfem Urzędu Skarbowego w Starogardzie, Ur- - Hmm... taka „grupa skata”... Nastał rok nizowanych obiektach. Wykupiono zniszczoszula Poznańska potem była znaną działaczką 1990. Wybory. Był Pan człowiekiem tamtej ną, starą, zabytkową chatę kociewską w
w Elblagu, obecnie na emeryturze są Edel- epoki. Myślał Pan o rezygnacji?
Borzechowie, którą po renowacji oddano do
traud Grudniewska czy Zyta Mikołajewska – - W gminie Zblewo grupa KO była coraz więk- zwiedzania dla turystów i uruchomiono w niej
pierwsza była sekretarzem i kierownikiem sza i silniejsza. Byłem przekonany, że KO w punkt biblioteczny dla wsi. Na początku lat
USC w Zblewie, a druga sekretarzem groma- wyborach do Rady Gminy może zgarnąć 80. przekazano kościół wraz z towarzyszącydy Semlin, a później główną księgową gminy wszystko. 30 września 1990 r. rozwiązano ze mi budynkami i cmentarzem na potrzeby paraZblewo, Roman Lempkowski – budowlaniec, mną stosunek pracy. Członkowie „klubu ska- fii w Borzechowie. Przekazano też działkę
który obecnie w Urzędzie Miasta Starogard zaj- ta” i wielu innych znajomych, również niektó- pod budowę kaplicy w Radziejewie. Załatwiomuje się inwestycjami. To byli świetni pracow- rzy proboszczowie, mówili mi jednak, żebym no wszystkie formalności związane z poszenicy. Do dzisiaj kilku „moich” pracowników wystartował w wyborach na wójta, bo prze- rzeniem cmentarza w Zblewie. Byłem
to filary obecnego UG: Rita Golus, Hanna Du- cież jest teraz demokracja. Popierał mnie rów- przewodniczącym Społecznego Komitetu wynajska, Gabriela Gilla, Barbara Turkiewicz, nież PSL.
miany dachu na kościele w Zblewie. Wybudorównież Alicja Zalewska - kierownik Biura Ob- - Postanowił Pan zostać radnym?
wano przystanek PKP Bytonia – Cis wraz z
sługi Rady, Elżbieta Glaza – ds. promocji gmi- - Nie kandydowałem do Rady Gminy. Posze- dokumentacją na drogę dojazdową z Bytoni
ny.
dłem już po wyborze RG na wybory na wójta do Cisa i z Kleszczewa do Lipiej Góry. Wybu- A inne filary?
jako Damaszk, a nie kandydat jakiegoś ugrupo- dowano kilkanaście wiat na autobusowych
- Oparłem też swoja pracę na bezpośrednich wania. Postanowiłem się zweryfikować w re- przystankach PKS. Odwodniono teren „Suchewizytach w gospodarstwach rolnych. Praktycz- aliach demokracji. Wybory odbywały się w go Bagna”, a nadmiar wody skierowano do kanie każde liczące się gospodarstwo rolne od- GOK-u. Zgłosiłem się na sesję, podczas której nału bytońskiego, który został przy tej okazji
wiedzałem przynajmniej raz na dwa lata, a w wybierano wójta. Zgłoszono dwie kandydatu- odnowiony. Z inicjatywy UG powstawały konszczególności specjalistyczne i wysokotowaro- ry: Wiesława Ossowskiego i mnie. Przegra- kurencyjne firmy „Zalex” i piekarnie w celu
we... Wyjątkowo dobrze układała mi się też łem bodajże 3 głosami.
podniesienia jakości wyrobów spożywczych...
współpraca z parafiami. Jako człowiek wierzą- - Różnica niewielka. Jakie miał Pan argu- Kierunek do dalszego działania przyszłej włacy i praktykujący dobrze znam Kościół. Księ- menty?
dzy był określony.
ża mieli dokładne rozeznanie o problemach i - W czasie, gdy byłem naczelnikiem, gmina zo- - Ten procent zwodociągowania jeszcze w
sytuacji socjalnej rodzin. Wiedzieli, gdzie moż- stała zwodociągowana prawie w 80 procen- PRL mi imponuje. Wiele gmin rozpoczynana było poprzez służby socjalne wspierać. Z tach. Rozpoczęliśmy budowę oczyszczalni
cd. str. 8
7
Przez niektórych nazywany mistrzem polityki lokalnej
(dok. ze str. 7)
ło to zadanie w czasie pierwszej i drugiej kadencji III RP. Musiał być Pan jako naczelnik dobry w pozyskiwaniu środków...
- Powiem tak. W życiu trzeba mieć też trochę
szczęścia. Weźmy przykład. Eltor przyjechał
budować Ośrodek Wczasowy Twardy Dół. Dyrektor Eltoru Tadeusz Śmietana był u mnie i
pomógł w wielu inwestycjach gminnych: w instalacji elektrycznej, wodnokanalizacyjnej i
grzewczej w GOK-u oraz kanalizacji burzowej i oświetleniu osiedla. Wszystko to z
wdzięczności za zgodę na budowę ośrodka w
tym miejscu. A to, że był najlepszym przyjacielem wojewody, zaowocowało dodatkowymi
środkami z UW na budowę wielu inwestycji
gminnych... Poza tym wyróżniał się nie tylko
UG. Prężnie działały kółka rolnicze i GS. Działały też: Przedsiębiorstwo Melioracyjne, Mleczarnia, Centrala Nasienna i Bacutil. To
powodowało, że w Zblewie powstało sporo
sklepów.
- Znaleźli się w specyficznej sytuacji. Nie mieli ściśle określonych reguł. Całe szczęście, że
kontynuowano w dużej części rozpoczęte w latach 80. inwestycje, na przykład budowę wodociągów czy budowę oczyszczalni ścieków i
budowę szkoły w Borzechowie. Głównym jednak zadaniem tamtej władzy była komunalizacja – przejęcie majątku państwowego na rzecz
gminy, inwentaryzacja tego majątku, uporządkowanie tego mienia.
wójta, miał miejsce w 1997 roku. Czy to
prawda, że to Pan wysunął kandydaturę
Andrzeja Gajewskiego?
- Cały czas była mowa, że w Zblewie rządzą
ludzie niemiejscowi. Jako przewodniczący i
kilku innych powiedzieliśmy, niech teraz rządzą miejscowi. Było dwóch kandydatów: Andrzej Gajewski i Marek Mische – dyrektor
szkoły w Kleszczewie. Gajewski miał za sobą
zorganizowaną grupę. Z kolei Mische to spo-
- W 1990 roku miał pan 43 lata i jednak
przegrał pan wybory na wójta. Nie miał
Pan zamiaru zrezygnować?
- Dzisiaj oceniam, że dobrze się tak stało,
gdyż pogorszyłoby to i tak szwankujący mój
stan zdrowia. Ale miałem 43 lata i czułem się
na siłach działać społecznie. Założyłem wówczas Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział Kociewski w Zblewie i włączyłem się
do pracy. Pierwszym prezesem ZK-P był Andrzej Skalski. Ja byłem współorganizatorem,
wiceprezesem, członkiem Rady Wojewódzkiej ZK-P. Jako działacz ZK-P byłem współorganizatorem pisma „Moja Ziemia”, które
ukazywało się przez dwie kolejne kadencje, a
tematycznie dotyczyło trzech gmin: Osiecznej, Lubichowa i Zblewa. „Moja Ziemia” była
miesięcznikiem. Skład redakcji się zmieniał.
Pierwszym redaktorem naczelnych był lek.
wet. Józef Piwowarczyk. W piśmie głównie
chodziło o regionalizm, sprawy Kociewia, tradycję, kulturę (czuję się w dwóch trzecich Kociewiakiem). Byłem też pomysłodawcą i
organizatorem Białych Sobót, których mieliśmy w gminie piętnaście. Organizowałbym je
dalej, ale po prywatyzacji ośrodków nie ma
kto finansować badań specjalistycznych. Mówiąc przykładowo – przyjeżdża profesor z Akademii Medycznej i kieruje na badania
rezonansu magnetycznego, ale skierowanie musi być od tutejszej placówki, do której pacjent
jest zapisany... Byłem też jednym z inicjatorów rekonstrukcji pomnika Matki Boskiej Królowej Polski i tablicy poświęconej ks. Płk
Józefowi Wryczy. Współorganizowałem konferencje nauczycieli regionalistów z Kociewia.
Byłem organizatorem wystaw sztuki ludowej
z terenu naszej gminy.
- Jak pan oceni pracę Rady Gminy I kadencji?
8
Pochody1-majowe wZblewie pod koniec lat 80. Repr. Tadeusz Majewski
- Czytałem sprawozdanie z pracy RG I kadencji. Fakt, komunalizacja to było duże
dzieło... Zbudował Pan ZK-P, jakby nie patrzeć polityczną siłę, konkretny elektorat.
Przydało się to podczas wyborów do Rady
Gminy II kadencji...
- To prawda. Do wyborów stanęły dwie siły PSL z ZK-P i KO. Wygraliśmy razem z PSLem jednoznacznie, uzyskując większość mandatów. Zostałem przewodniczącym Rady Gminy, a wójtem został Jan Jasiński.
Zaproponował go PSL. W tym czasie Krzysztof Trawicki (od 1993 r.) był posłem, ale i radnym.
- Co mieliście w swoim programie?
- Proponowaliśmy dalszą rozbudowę infrastruktury technicznej, telefonizację i kontynuację rozbudowy oczyszczalni z kolektorami.
- Podczas tej II kadencji były kryzysy. Największy, związany z odwołaniem przez Radę Gminy Jana Jasińskiego ze stanowiska
kojny człowiek i szkoda byłoby go na takie
stanowisko... Dlatego w tej zblewskiej sytuacji poparłem Gajewskiego, który został wójtem.
- Na zakończenie. Jaką Pan widzi różnicę
między wyborami przewodniczącego GRN,
naczelnika a wyborami dzisiaj?
- Jest większa samodzielność. Wówczas na
stanowisko naczelnika nominował wojewoda,
obecnie decydują ludzie. Wójt wszystkie sprawy społeczno-gospodarcze ustala z Radą Gminy, natomiast dawniej do wszystkich spraw
włączały się organizacje polityczne.
W 2002 r. Bernard Damaszk startował jeszcze raz w wyborach – do rady Rady Powiatu. Jego ulotki głosiły „Powrót mistrza”. Do
RP się nie dostał, ale tytułu mistrza, patrząc na jego dokonania, nie stracił.
Przedszkole w Zblewie
Pogodny Tłusty Czwartek
Pomimo zachmurzonej aury na dworze, Tłusty Czwartek w Gminnym Przedszkolu w Zblewie był pogodny. A to za sprawą specjalnych gości, którzy już
po raz drugi odwiedzili przedszkolne progi.
Gośćmi, którzy zaszczycili przedszkolaków swoją obecnością, byli niepełnosprawni uczestnicy Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Pogoda” z
Kleszczowa. Goście wspólnie z grupą średniaków - „Motylków” zasiedli do
słodkiego poczęstunku, w którym królowały oczywiście pączki. Po biesiadowaniu nadeszła pora na bliższe poznanie się, rozmowy i zabawy. Nie obyło
się także bez śpiewu: dzieci zaśpiewały gościom, a goście przedszkolakom.
Uczestnicy „Pogody” mieli również możliwość obejrzeć przedstawienie wykonane przez najstarszą grupę przedszkolaków zatytułowane „Wars i Sawa”.
W przedstawieniu mali aktorzy zaprezentowali swoje umiejętności aktorskie i
taneczne. Na zakończenie dzieci wręczyły przyjaciołom własnoręcznie wykonanie rysunki. Dzieci bardzo cieszyły się z tej wizyty i już czekają na następną. Był to wyjątkowy, pełen wrażeń Tłusty Czwartek dla przedszkolaków. Z
pewnością będą go długo pamiętały.
9
Reportaż
Droga do Zawady
Zawada to jedno z dwóch najmniejszych
sołectw w województwie pomorskim. Leży
na północnym krańcu gminy Zblewo. Wiodą tam jedynie drogi gruntowe, często biegnące w parowach. To między innymi tam,
w tych parowach, zaspy śniegu miały bite
dwa metry wysokości. Idealne miejsce, by
porobić zdjęcia.
- Czy dojadę do Zawady? Czy drogi są przejezdne? - pytam w Zblewie listonosza.
- Nie mój rejon.
Ruszam więc bez pewności. Śnieg jest wszędzie. W Pinczynie robię fotkę rolnikowi, który przywiózł go przyczepą w miejsce
składowania przy torach kolejowych.
- ...Bo jak się rozpuści na podwórzu, to zaleje
– wyjaśnia mężczyzna.
Szosa Pinczyn Semlin wygląda niezwykle. Po
obu stronach, ale w bezpiecznej odległości od
jezdni, ciągną się wysokie zwały śniegu. Poszarpane linie i płaszczyzny świadczą o mrówczej robocie spychaczy.
Przy krzyżówce w Semlinie trzy osoby odgarniają pośniegowe błoto.
- Pracujemy społecznie... Będziemy w „Kurierze” – cieszą się. I są.
Szosa na Jezierce, skrzyżowanie i lekki niepokój. Od tego momentu zaczyna się droga nieutwardzona. Ale jest dobrze. Jadę parowem,
gdzieniegdzie w niezwykłym tunelu śniegu.
Co kilka minut przystaję i robię zdjęcia. Tę zimę trzeba koniecznie uwiecznić.
Przy pierwszym domostwie przystaję i pytam,
gdzie mieszka sołtys Kurowski. Tam, tam i
tam. Mijam domostwo myśliwego, o którym
Na krzyżówce wSemlinie.
10
Rolnik z Pinczyna wyładował śnieg przytorach wspecjalnym miejscu składowania... śniegu.
kiedyś pisałem reportaż, potem jadę odnogą cze są.
drogi w prawo i prosto. I – coś jest nie tak. I jestem z powrotem w centrum. Choć jedno
Właściwie to już wiem, że źle jadę. Miał być domostwo, to tu właśnie stoją gabloty z obblok, a tu nic - daleko na horyzoncie widać wieszczeniami Urzędu Gminy. Zajeżdżam na
wśród w łagodnych, całkiem białych wzgórz podwórze myśliwego. Kilka zdań.
domostwo z dwuspadowym dachem. I powro- - Jak tam dzikie zwierzęta?
tu już nie ma. Nie da się na takiej drodze wy- - Zachodzą do domów... Tu nie jest tak źle.
kręcić. A swoją drogę ciekawe, co się tu Dokarmiamy.
dzieje, gdy mają się minąć dwa samochody. Za- Na drewutni wiszą skórki świeżo ściągnięte z
jeżdżam na podwórze. Mężczyzna, kobieta. królików. Biel skojarzona z czerwienią. To dla
Tłumaczą. To już Tomaszewo. Trzeba więc ptaków. Niech sobie dziobią.
wrócić. Kobieta bardzo uprzejma. Wsiada do Wyjeżdżam z podwórza tyłem i problem. Jest
samochodu i robi kilka metrów do przodu, że- dobrze, jak jedziesz prostą drogą, gorzej, jak
bym miał więcej miejsca i mógł zawrócić. O zboczyłeś i chcesz wyjechać. Bo między tą
cofaniu nie ma mowy. Wypadniesz tylko tro- prostą drogą a tą uboczną tworzą się grząskie
chę z ubitego śniegu i możesz już tylko się muldy. I w taką właśnie wpadłem. Nic nie pomaga technika jazdy - kołysanie wozem: do
wściekać.
Wracam. Przystaję przy skąpych krzakach. Zry- przodu, do tyłu. Śnieg - takie niby nic, a nie
wa się spłoszony zając. O dziwo – szaraki jesz- daje się ruszyć. Przychodzi myśliwy. Próbuje
pomóc pchając, ale po chwili daje sobie spokój. Przynosi wiadro popiołu. Wyjeżdżam na
główną.
Tym razem skręcam w prawo. W oddali widać blok i lasek. To tam. Jadę ostrożnie. Ktoś
tu przejeżdżał ciężkim pojazdem, naruszając
tę bezpieczną, utwardzoną warstwę. Trzymam się szerokich kolein.
I uff, jestem na podwórzu. Z chlewa wychodzi sołtys Piotr Kurowski. Młody człowiek
(28 l.) w roboczym ubraniu. Tak pozować do
zdjęcia? I jeszcze ze zwierzętami? Nie ma
mowy.
Szkoda. Najciekawsze zdjęcia są właśnie takie.
Wchodzę do domu, mam poczekać. W kuchni dwie kobiety i mężczyzna grają w tysiąca.
Śliczne by było rodzajowe zdjęcie. Ale też
nic z tego. Humor im dopisuje, ale do fotki to
nie.
Rozkładam laptopa w pokoju. Po kilkunastu
minutach wchodzi sołtys. Od tysiąca odrywa
się też Kurowski senior. Będzie pomagał w
Już wiem, że źle pojechałem. Wszystko się zlewa – śnieg, niebo.
żej i lepiej płaci niż OSM Starogard.
- Studiował pan politykę itp. Wynika z tego,
że nie chciał pan wrócić na wieś...
- To prawda. Myślałem o innej pracy. Już nawet myślałem o praktykach w gminie. No ale
tak się złożyło, że dwaj bracia, Tadeusz i Roman, uczą się w szkole i musiałem wrócić. Inna sprawa, że podczas zaocznych studiów też
tu pomagałem.
- Nie chce się pan przenieść w przyszłości do
miasta?
- Nie przyniesiemy się. Bo człowiek jest przywiązany – wyjaśnia pan Piotr.
- My się przeniesiemy, a tu przyjdą z miasta,
tak? - dodaje z sarkazmem jego ojciec.
- A jak z komunikacją? Telefony są?
- Mamy stacjonarne. Kiedyś, to było za Damaszka, w Zawadzie miał sołtys – mówi ojciec sołtysa. - Teraz mamy też komórkowe.
- A internet?
- Niestety, nie ma zasięgu. Zostaje opcja przez
komórki – sołtys z technika jest na bieżąco.
- Na sesjach widać, że nieraz sołtysi zostają
radnymi...
- To prawda. Nasza Rada Gminy składa się z
sołtysów gdzieś w jednej czwartej.
- A pan nie myśli, by kandydować na radnego? Jest pan wygadany...
- Na razie całą energię wkładam w gospodarstwo i rodzinę. No i się uczę. Od kilku lat biorę udział w olimpiadach młodych
ście jeżeli gmina dostanie dofinansowanie z
rozmowie.
UE. Wniosek został złożony. Przydałaby się
Najpierw ustalamy, gdzie jesteśmy.
też jakaś wiata, w której mogliby się spotkać
Zawada leży, ogólnie mówiąc, między Klesz- mieszkańcy.
czewem a Tomaszewem. Do Kleszczewa - po- Panowie mówią, że na dojazd nie mogą narzenad 3 km, do Tomaszewa – ze 3,5, do kać. Odśnieżanie jest super. A z tą wysokością
Jaroszew – wioski – ze 2,5, ale prywatną, po- zasp to nie przesada. Dwa metry i ponad. Wilną drogą (Jaroszewy należą już do gminy dać było, że koparki miały problemy. Takie wySkarszewy), do Jezierce – 2,5. Kurowscy sokie zaspy, bo są tu głębokie drogi.
mieszkają na samym końcu sołectwa. 200 me- Co tu jeszcze o Zawdzie... Obok lasek i bagnitrów dalej rozciąga się już gmina Skarszewy. sko. Zwierzęta chodzą spokojnie po polach,
Do centrum Zawady, gdzie mieszka myśliwy i również i dziki, o swojej porze zlatują się tu żuhodowca Henryk Szynkowski – około 700 me- rawie. Czasami przyjedzie z miasta jakiś pan
trów.
doktor i zauroczony pyta, za ile by sprzedali kaPan Piotr jest sołtysem od 3 lat, czyli od momentu powstania sołectwa. Wcześniej Zawada
była przysiółkiem Tomaszewa, a jeszcze wcześniej Jezierc. Liczy sobie 5 budynków mieszkalnych (kiedyś – dopowiada ojciec sołtysa –
było tu 27 domów), rodzin osiem, 20 mieszkańców.
- Najmłodsza jest nasza córka Agatka – mówi
żona sołtysa Ewelina.
Piotr ukończył Technikum Drzewne w Starogardzie, potem studiował politykę socjalno-samorządową. Po roku przerwał studia, bo
rodzice, Teresa i Józef, z powodu choroby nie
mogli pracować na gospodarstwie i musiał ich
zastąpić. Potem zdobył zaocznie w Kościerzynie wykształcenie technika rolnika. W wyborach sołtysa był jedynym kandydatem.
Zawada postanowiła oderwać się od Tomaszewa, bo nigdy dla nich nie wystarczało środków.
- Byliśmy przysiółkiem i nikt tu nie robił żadnych inwestycji. Wystąpiliśmy, bo ani nie mamy wody, ani nie mieliśmy porządnej drogi – Rodzina Kurowskich. Od lewej: Ewelina, Agatka, Piotr, Teresa i Józef.
mówi Piotr Kurowski. - Tomaszewo się zgodziło i Rada Gminy Zblewo też.
wałek ziemi. Nic z tego. Wszystkie ziemie po producentów rolnych. W tym roku byłem
Pan Piotr jako sołtys ma już dokonania. Droga byłych PGR-ach Kleszczewo (pod które podle- czwarty w powiecie.
z Jezierc do Zawady na odcinku 1,5 km zosta- gała Zawada) zostały albo wydzierżawione, al- Robię zdjęcie Kurowskich. I zapisuję jeszcze
ła utwardzona tłuczniem, centrum wsi otrzyma- bo sprzedane. Nie ma też możliwości numer komórki pana Piotra. Żeby go poinforło oświetlenie, zostały wstawione znaki powiększać gospodarstw. W Zawadzie nie ma mować, kiedy już będzie tekst. To oficjalnie.
miejscowości, poprawiono i oznakowano prze- już ziemi na sprzedaż.
Nieoficjalnie myślę sobie, że jak się zakopię
pust. No i chyba najważniejsze - dzieci są do- Gospodarstwo Kurowskich liczy 47 ha. Zie- w śniegu na tym zakręcie z rozbitym śniewożone do szkoły w Kleszczewie. Przedtem mia klasy IV, V i VI. Sołtys ma 12 krów, 34 giem, zadzwonię, by przywiózł mi wiaderko
chodziły do Jezierc, a dopiero stamtąd zabie- sztuk bydła. Produkuje mleko – 26 tys. litrów popiołu.
rał je samochód... Jakie plany?
Tadeusz Majewski
rocznie. Odbiera OSM Skarszewy, bo najbli- Chciałbym, żeby zrobiono wodociąg. Oczywi-
11
Wokół sportu
Bez marzeń może byśmy nie grali
Boisko w Bytoni leży przy ulicy Kasztelańskiej, około 300 metrów od Publicznej Szkoły
Podstawowej. Jest pięknie wkomponowane w
wysoki las, które je zamyka z dwóch stron.
Ma wymiary 91 na 47 m – to najmniejsze boisko w B klasie.
Koszeniem trawy w okresie wiosenno-jesiennym zajmuje się Radek Gila. Kosiarkę pożycza ze szkoły. Dostaje ją na zasadach
wymiany - w zamian za użytkowanie boiska
przez młodzież szkolną na lekcjach wf. Radek
przygotowuje też boisko na mecze – robi linie
i zawiesza siatki.
- Szkoda tylko, że nie ma nikogo do pomocy –
wzdycha. - Czasami pomogą dzieci, które przychodzą na boisko zobaczyć, co się dzieje.
Sprawami papierkowymi, to znaczy zgłaszaniem zawodników i wysyłaniem zaproszeń na
mecze zajmuje się kierownik drużyny i prezes
Daniel Machnikowski. Trenerem i zawodnikiem jest Dariusz Begier.
- Wszyscy wykonują tu swoją pracę społecznie – zauważa Radek – bo w B klasie trudno
przeprowadzać profesjonalne treningi, a może
nawet to niemożliwe. Trener też nie pobiera
żadnych pieniędzy, bo ich po prostu na to nie
ma.
W okresie jesienno-zimowym trenują dwa razy w tygodniu. Teraz, w okresie zimowym,
raz w tygodniu na hali w Kaliskach. Jeżdżą
również na Orlika w Zblewie, ale obecnie nie
pozwala na to zima.
Zbierają się przed każdą rundą, by się dowiedzieć, w jakie dni i o której grają mecze na własnym boisku. Przeważnie są to soboty najwygodniejszy dzień dla wszystkich. Na mecze wyjazdowe jeżdżą własnymi autami, żeby
zminimalizować koszty. Na szczęście najdalszy wyjazd to około 40 kilometrów do Walichnów. Sędziów na mecze przysyła Pomorski
Związek Piłki Nożnej. Pieniążki na ich opłacenie dostają jak każda drużyna z budżetu gminy - z Gminnego Zrzeszenia LZS w Zblewie.
Mają swoją stronę internetową www.lzsbytonia.futbolowo.pl. Założył ją w 2009 r.... Radek.
- Zauważyłem, że ma je już wiele drużyn. Są
na niej zamieszczane wszystkie wyniki po każ-
LZS Bytonia w1992 roku (powyżej) oraz wmaju 2009 r. (poniżej).
12
Radek Gila – bramkarz LZS Bytonia i
człowiek, dzięki któremu to wszystko się
kręci. Fot. Tadeusz Majewski
dej kolejce, tabela, nazwiska najlepszych
strzelców oraz po każdym spotkaniu szeroki
opis.
Stroje piorą sami. Po każdym meczu bierze je
do prania inna osoba. W rundzie wychodzi, że
każdy pierze raz. Pieniążki na sprzęt, głównie
koszulki, dostają z Gminnego Zrzeszenia. Są
również pieniądze przeznaczone na wyjazdy,
ale tułanie się autokarem byłby zbyt kosztowne.
Jak każda drużyna mają swoich kibiców, którzy przychodzą na mecze w klubowych szalikach, które zamówili. Na tym poziomie
rozgrywek byli z tymi szalikami pionierami.
Radek napisał nawet o tym reportaż do gazety
(znajduje się na stronie www.zblewo.pl).
Oczywiście jeżeli są lepsze wyniki, jak ostatnio, to kibiców przychodzi więcej. Cieszy ich,
że coraz więcej wśród nich jest młodzieży.
Z tymi wynikami jednak, jak się przejrzy tabele, nie jest najlepiej. Ostro ruszyło się dopiero
w ostatnim sezonie. Po rundzie jesiennej zajmują bardzo wysokie 5. miejsce.
- Mimo wcześniejszych dość słabych sezonów, gramy. Chyba dlatego, że sprawia nam to
wielką przyjemność. Lepiej przecież grać, niż
siedzieć w domu przed komputerem – wyjaśnia, co ich motywuje do gry Radek. - Ważna
jest też wiara, że będzie jeszcze lepiej. Może
nawet kiedyś uda się awansować do A klasy.
Bez wiary chyba byśmy nie grali... A klasa to
marzenie. Inna sprawa, że chyba lepiej grać w
B klasie i zajmować czołowe lokaty, niż awansować wyżej i przegrywać.
Sponsora nie mają – w B klasie to się nie zdarza. To niska klasa. Niższa jest tylko klasa C,
ale w województwie jej nie ma, więc właściwie grają na najniższym szczeblu rozgrywek
(po reorganizacji – siódmy poziom rozgrywek
w kraju: wyżej są A klasa, V liga, IV, III, II, I
i Ekstraklasa). W A klasie musiałby się znaleźć ze względu na wyższe już koszty.
- Może kiedyś uda się jakiegoś sponsora znaleźć, a może po przeczytaniu tego tekstu, jaki
pan napisze, sam się ktoś zgłosi... – dywaguje
Radek.
Oprócz nich w tej kochającej piłkę gminie w
B klasie grają jeszcze Meteor Pinczyn oraz
Orzeł Radziejewo. W A klasie gra zblewski Sokół oraz Sławek Borzechowo. W najwyższej
klasie, bo w V lidze gra zespół z Kleszczewa.
Radek jako twórca strony www i człowiek zakochany w piłce w Bytoni sporządził też rys
historyczny drużyny.
Została założona w 1992 roku przez Mirosława Para i od sezonu 1992/1993 zaczęła grać w
B klasie. Na zamieszczonym tu zdjęciu z 1992
od lewej stoją: Grzegorz Gapski, Waldemar Kowalewski, Andrzej Dułak, Zbigniew Szwedowski, Kazimierz Gilla, Tomasz Fierek, Marcin
Pinschkie, Ryszard Wirkus, Tadeusz Kruger,
Leszek Szulc. W dolnym rzędzie od lewej: Daniel Machnikowski, Józek Ługowski, Krzysztof Gapski, Mirosław Para, Jacek Plata,
Leszek Fierek, Wojciech Czaplewski.
W swoim pierwszym sezonie zespół zajął 7.
miejsce na siedem drużyn bilansem bramko-
wym 23-47. W pozostałych sezonach było niewiele lepiej:
1993/1994, 7. miejsce na 8 drużyn,
1994/1995, 8. miejsce na 10 drużyn,1995/1996, 10. miejsce na 11 drużyn,
1996/1997, 10. miejsce na 11 drużyn,
1997/1998 brak danych o wynikach,
1999/2000, 10. miejsce na 10 drużyn.
W latach 2000-2004 drużyna w Bytoni przestała istnieć. Zrezygnowała z gry, ponieważ została przeniesiona do grupy chojnickiej, gdzie
miała występować z drużynami ze strony
Chojnic. Dalekie wyjazdy i koszty zmusiły ówczesny zarząd do rozwiązania klubu. Zaczęła
grać ponownie od sezonu 2004/2005. Klub reanimowali Daniel Machnikowski oraz Ireneusz Wildman. Liczba osób zgłoszonych wtedy
do ligi wynosiła ponad 30 osób. Znowu zostali przydzieleni do grupy chojnickiej, ale tym razem zapał i chęć grania przeważyły i grali. W
debiucie zdobyli 10 punktów i zajęli 7. miejsce
na 9 drużyn z bilansem bramkowym 32-74. W
sezonie 2005/2006 też grali w grupie chojnickiej. W 24 meczach zdobyli 11 punktów, co
dało im miejsce 11. na 12 zespołów. Dopiero
od sezonu 2006/2007 trafili do grupy malborskiej, gdzie wreszcie grali z „czysto” kociewskimi zespołami. Zajęli 11. miejsce z 16
punktami. Sezon 2007/2008 był najlepszy od
2004 roku. Miejsce 8. na 11 drużyn i 21 punktów. Ostatni sezon 2008/2009 to 9. miejsce na
11 drużyn. Bieżący sezon jest najlepszy w historii bytońskiej piłki. Aktualnie po rundzie
wiosennej plasują się na 5. miejscu na 14 zespołów.
Od 2004 roku, czyli przez 6 lat od czasu jak
zaistnieli na boiskach, tylko trzech zawodników - Kazimierz Gilla, Daniel Machnikowski
i Radosław Gilla - grają cały. Kazimierz Gilla
oraz Daniel Machnikowski grali też w drużynie w latach 90.
Oprac. Tadeusz Majewski
Publiczne Gimnazjum im. Ks. Stanisława Hoffmanna w Pinczynie
Uczniowie na medal
Już po raz kolejny w cyklu „Uczniowie na medal” prezentujemy sylwetki uczniów, którzy osiągnęli najlepsze wyniki w nauce oraz zachowaniu.
Minęło pierwsze półrocze i już wiemy, kto zasługuje na miano najlepszego
z najlepszych. Na zdjęciach prezentujemy liderów, a właściwie liderki poszczególnych klas gimnazjalnych. Oto one:
Sylwia Koprowska
Marlena Biesek
Dominika Wołoszyn
Julia Rytelewska
Średnia ocen: 5,0
Zachowanie: wzorowe
Zainteresowania: sport, muzyka
Ulubionyprzedmiot: wychowanie
fizyczne
Karolina Stawikowska
Średnia ocen: 5,0
Zachowanie: wzorowe
Zainteresowania: zwierzęta
Ulubionyprzedmiot: matematyka,
chemia
Ewelina Kuchta
Średnia ocen: 4,92
Zachowanie: bardzo dobre
Zainteresowania: sport
Ulubionyprzedmiot: chemia
Średnia ocen: 5,43
Zachowanie: wzorowe
Zainteresowania: sport, zwierzęta
Ulubionyprzedmiot: wychowanie
fizyczne
Średnia ocen: 4,86
Zachowanie: wzorowe
Zainteresowania: rysowanie
Ulubionyprzedmiot: matematyka
Średnia ocen: 4,93
Zachowanie: bardzo dobre
Zainteresowania: sport
Ulubionyprzedmiot: wychowanie
fizyczne
Oprac. Joanna Marcinczyk
13
Kurier młodych
Bytońskie wspomnienia z Bielawek
28 grudnia 2009 roku pojechaliśmy do
Domu Pomocy Społecznej w Bielawkach,
gdyż dostaliśmy zaproszenie na jasełka. Wraz
z koleżankami ze szkoły oraz naszą opiekunką
panią Katarzyną Stencel mieliśmy okazję obejrzeć je właśnie w tym dniu.
Gdy dotarliśmy na miejsce, dostrzegliśmy przepiękną dekorację, stroje aktorów oraz
Osoby mieszkające w tym ośrodku są bardzo wrażliwe a zarazem wdzięczne za szczęście, opiekę i życzliwość za strony zdrowych
ludzi. Takich osób nie można krzywdzić. Mimo swojej choroby są tak samo wartościowe i
ważne jak każdy inny człowiek. W życiu codziennym nie potrafimy czasami cieszyć się z
drobnych rzeczy. Osoby chore cieszą się ze
Nasze osobiste wspomnienia i refleksje…
„Przeżyłam w Bielawkach coś ważnego.
Uświadomiłam sobie, że jestem zdrowa i mam
kochającą się rodzinę. Moi bliscy troszczą się
o mnie. Mogę więc cieszyć się życiem, uczyć
się i doskonalić swe umiejętności. Wyrażam
zadowolenie, że mogłam być wśród chorych i
przeżywać z nimi radość, jaka płynie z Bożego Narodzenia.”
Agata Brumirska
„Byłam wśród chorych i niepełnosprawnych.
Wspólnie z nimi oglądałam jasełka i śpiewałam kolędy. Widziałam uśmiech na twarzy
chorych oraz ich radosne oczy. Zrozumiałam
wtedy, że trzeba szanowaćwszystkich ludzi.”
Paulina Gwizdała
„Podczas pobytu w Bielawkach zrozumiałam
bardzo ważną rzecz, że osoby chore są takie
same jak my. Odczuwają te same emocje i
uczucia. Z wieloma z nich poznaliśmy się nawet bliżej, dzięki czemu mogliśmy ich bardziej poznać i zrozumieć. Dzięki temu
spotkaniu utwierdziłam się również w przekonaniu, że wszystkich ludzi należy traktować
tak samo, bez względu na ich stan fizyczny.”
Daniela Keister
Od razu rzuciła się woczyduża szopka...
dużą szopkę, w której rozgrywało się piękne
widowisko. Aktorami były osoby niepełnosprawne oraz mieszkańcy okolicy. Na pierwszy rzut oka w trakcie przedstawienia można
było dostrzec przepiękne anioły w białych i
długich sukniach. W szopce znajdowali się Maryja i Józef z małym Jezuskiem. Wszyscy aktorzy mieli na sobie piękne stroje oraz
przeróżne ozdoby. Swoje role zagrali świetnie. Robili to z wielkim zaangażowaniem.
Przedstawienie było bardzo piękne. Aktorzy
poświęcili bardzo dużo czasu na to, aby je perfekcyjnie przygotować i jak najlepiej zagrać.
Było widać, jak bardzo się cieszą, kiedy wszyscy bili im brawa i radowali się razem z nimi.
Po inscenizacji dyrektor Domu Pomocy Społecznej rozdała wszystkim aktorom prezenty misie, owoce i słodycze. Te skromne upominki dały występującym szczęście i zadowolenie, wywołały uśmiech na ich twarzach. Nie
zapomnę tego widoku. Po rozdaniu prezentów
nastąpił uroczysty moment. Wszyscy wspólnie śpiewali najpiękniejsze polskie kolędy. Panował miły i niepowtarzalny nastrój –
prawdziwie świąteczny. Nasza koleżanka z V
kl. SP Agata Zimnak pięknie zaśpiewała „W
żłobie leży”. W ten sposób włączyła się we
wspólne kolędowanie.
14
wszystkiego, co jest dobre i miłe. Poświęcenie
i miłość jest dla nich bardzo ważne, czują tak
samo krzywdę i ból jak inni. Powinniśmy docenić takich ludzi, ponieważ oni uczą nas cieszyć się życiem i doceniać wartość
codziennych spraw.
Patrycja Krems
„Bardzo się cieszę, że jestem zdrowa. Mogę
się uczyć, rozwijać i myśleć o przyszłości. Powinniśmy za to podziękować Bogu i cieszyć
się życiem. Kiedy patrzyłam na mieszkańców
Domu Pomocy Społecznej, doszłam do wniosku, że mam szczęście. Stałam się bardziej dorosła.”
Adriana Lampkowska
MieszkańcyBielawek mają nieraz spore zdolności artystyczne. Na przykład pięknie śpiewają.
„Przebywając wśród chorych w Bielawkach,
inaczej spojrzałam na świat. Przeżyłam z nimi
chwile radości i szczęścia. Utwierdziłam się w
przekonaniu, że życie jest piękne i warto o nie
walczyć. To ważne, że osobyciężko chore i niepełnosprawne potrafią się cieszyćżyciem i wyrażać swoje uczucia. Jestem zadowolona, że
przyczyniłam się do tego, że osoby pokrzywdzone przez los mogły choćprzez chwilę, zapomniećo swoim nieszczęściu.”
Patrycja Krems
„Gdypojechałam po razpierwszydo Domu Pomocy Społecznej w Bielawkach, bardzo się
wzruszyłam na widok osób niepełnosprawnych. Poznałam tam bardzo miłych i sympatycznych ludzi. Pomimo swojej choroby mają
oni wielkie zdolności artystyczne. Ich prace są
godne podziwu. Wyjazd ten nauczył mnie bardzo cennej rzeczy, że trzeba bardziej doceniać
to wszystko co się ma.”
Agata Zimnak
„Będącpo raz pierwszywBielawkach, przeżyłam niezwykłe spotkanie z osobami niepełnosprawnymi. Nauczyłam się tam, że możemy
podziękować Bogu, że mamy rodziców, dom i
jesteśmyzdrowi.”
Natalia Para
Zespół redakcyjny gazetki
szkolnej „Kasztelanka”
Koleżanka z Vkl. SP Agata Zimnak pięknie
zaśpiewała „Wżłobie leży”.
Po inscenizacji rozdawano prezenty.
Nasze pluszaki dla mieszkańcówDPS Bielawki.
Sołtysi w gminie Zblewo w latach 1990 – 2010
Kiedy mówimy o 20-leciu samorządności w III RP
(str. 6), nie można zapomnieć o sołtysach. W czasach PRL-u - jak wspomina B. Damaszk - trudno było o dobrych kandydatów. Po 1990 r., a zwłaszcza
po 2000 r. prawie w każdym sołectwie do demokratycznych wyborów staje kilka osób. To na tym szczeblu - jak mówią niektórzy - zaczyna się albo - jak
mówią inni - kończy demokracja. Niżej zamieszczamy wykaz sołtysów w gminie Zblewo (UWAGA niektórzy przeszli jako sołtysi z lat wcześniejszych,
stąd w ich przypadku nie ma "od").
Chcielibyśmy w opracowaniu o 20 latach samorządności w gminie zaprezentować ten wykaz, ale ze
zdjęciami sołtysów. Stąd gorąca prośba do sołtysów
oraz rodzin tych sołtysów, którzy zmarli, by dostarczyli zdjęcia portretowe do P. Elżbiety Glazy w UG
Zblewo. Można je oczywiście dostarczać też w formie elektronicznej na adres: [email protected].
Dziękuję Pani Alicji Zalewskiej za opracowanie zestawienia.
Tadeusz Majewski
1. Białachowo
Roman Kuśnierz
2. Borzechowo
do 13.12.1990r. Jadwiga Brzezińska
od 13.12.1990r. Edward Jędernalik
3. Bytonia
do 04.08.1997r. Jan Szulc
od 04.08.1997r. do 25.03.2009r. Kazimierz Gołuński
od 25.03.2009r. Teresa Milewska
4. Cis
Hanna Miotk
5. Jezierce
do 04.12.1990r. Tadeusz Balicki
od 04.12.1990r. do 28.11.1994r. Marian Orłowski
od 28.11.1994r. do 13.02.2007r. Leszek Różański
od 13.02.2007r. – Maria Duraj - Rode
6. Karolewo
Stanisław Fojut
7. Kleszczewo
do 07.07.1991r. Kazimierz Muszyński
od 07.07.1991r. Marian Reszka
8. Lipia Góra
do 31.01.1998r. Piotr Hływa
od 31.01.1998r. do 14.09.2007r. Wiesława Ślusarz
od 14.09.2007r. Jan Szuba
9. Mały Bukowiec
do 30.03.1991r. Kazimierz Buca
od 02.08.1991r. do 03.02.2003r. Urszula Groth
od 03.02.2003r. Bogdan Sarnowski
10. Miradowo
do 02.12.1994r. Jan Wałaszewski
od 02.12.1994r. do 22.01.1999r. Felicjan Gołuński
od 22.01.1999r. do 23.11.2000r. Bogusław Kszczanowicz
od 17.01.2001r. do 05.11.2001r. Ewa Kszczanowicz
od 05.11.2001r. do 21.01.2007r. Henryk Wrzałka
od 21.01.2007r. Rafał Jankowski
11. Pałubinek
do 05.12.1994r. Kazimiera Klein
od 05.12.1994r. Otylia Wojtaś
12. Pinczyn
do 05.12.1994r. Kazimiera Bernacka
od 05.12.1994r. do 28.01.2003r. Krystyna Engler
od 28.01.2003r. do 15.02.2007r. Kazimierz Ossowski
od 15.02.2007r. Tomasz Boszka
13. Radziejewo
do 10.12.1990r. Franciszka Obrał
od 10.12.1990r. do 04.02.2003r. Daniela Gołuńska
od 04.02.2003r. Arleta Rueck
14. Semlin
do 24.11.1990r. Sylwester Chyła
od 24.11.1990r. do 24.01.2003r. Henryk Knuta
od 24.01.2003r. Sylwester Chyła
15. Tomaszewo
do 20.11.2002r. Bronisław Szturmowski
od 22.01.2003r. Jolanta Gdaniec
16. Zawada (sołectwo nowo utworzone)
od 19.07.2007r. Piotr Kurowski
17. Zblewo
do 02.12.1990r. Bernard Kluk
od 06.12.1990r. do 04.12.1994r. Ewa Brzozkowska
od 04.12.1994r. do 08.01.1999r. Adam Skwierawski
od 08.01.1999r. Czesław Kuczkowski
15
10 i 11.02 w UG Zblewo odbył się kurs agroturystyczny, zorganizowany przez Międzygminne
Porozumienie Agroturystyczne z siedzibą w Zblewie.
Sama kwatera to nie wszystko
Kurs dotyczył turystyki wiejskiej, m.in.
odpowiedniego żywienia, marketingu i ekologii w gospodarstwach agroturystycznych oraz
spraw prawnych. Agroturystyka jest już dość
popularną formą przedsiębiorstwa przynoszącego dodatkowy dochód. Na sukces w tej branży
składa się wiele spraw, między innymi oryginalny pomysł. Sama kwatera to nie wszystko –
mówiła Elżbieta Glaza z UG Zblewo. - Musi
przy niej być coś przyciągającego, np. jak w
Ciecholewach, gdzie Teresa Trzebiak organizuje plenery malarskie. Turystów interesują też
małe stadniny koni. Prowadząca wykłady Barbara Dietrich z Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego mówiła o ścieżkach zdrowia,
trasach biegowych i również o plenerach. Zainteresowani utworzeniem kwatery agroturystycznej dowiedzieli się też, że mogą płacić
mniejszy podatek dochodowy, jeżeli spełnią odpowiednie warunki (m.in. wynajem pokojów
w domu mieszkalnym rolnika, turyści muszą
być indywidualni, pokoi nie może być więcej
niż pięć). Zdecydowany do utworzenia kwatery w tym roku był jeden słuchacz, ale temat in-
teresował wszystkich jako możliwy do
zrealizowania w przyszłości. Na przykład Wojciech Kulas z Kleszczewa Kościerskiego rozbudowuje pod tę działalność dom, chociaż to
nie jest jeszcze takie pewne. Na koniec 20
uczestników uczestników kursu otrzymało od
wójta Krzysztofa Trawickiego certyfikaty.
Tadeusz Majewski
Za zdjęciu uczestnicy kursu, specjaliści z
PODR, organizatorzy oraz wójt gminy Zblewo. Fot. Tadeusz Majewski
Jubileusze
Dnia 21 stycznia 2010 roku Jubileusz 50-lecia Pożycia Małżeńskiego Dnia 30 stycznia 2010 roku Jubileusz 50-lecia Pożycia Małżeńskiego
obchodzili Państwo Marta i BolesławRedzimscyz Radziejewa.
obchodzili także Państwo Gizela i Zenon Weisbrodt ze Zblewa.
16

Podobne dokumenty