Biuletyn informacyjny Instytutu Schillera, 8.3.04 r

Transkrypt

Biuletyn informacyjny Instytutu Schillera, 8.3.04 r
Biuletyn informacyjny Instytutu Schillera, 8.3.04 r., nr 8
Zbli a si wielka burza finansowa
„ wiatowe rynki finansowe znajduj si obecnie w sytuacji
przypominaj cej kilka ostatnich dni przed załamaniem si
LTCM (Long Term Capital Management)”, napisał 17
lutego br. londy ski tygodnik „Economist” w artykule pt.
„Zbli aj cy si sztorm”. Jego autor podkre lił, e tak samo
jak w 1998 r. czołowe banki na całym wiecie s dzi
przytłoczone zakładami o wysokim stopniu ryzyka, poniewa starały si podnie zyski w sytuacji, gdy tradycyjne
inwestycje, np. obligacje rz dowe, przynosz jedynie niewielki profit.
„Czy niczego si nie nauczyły?” – zadaje pytanie
komentator tygodnika. Przypomina pokrótce, co stało si
jesieni 1998 r.: „Gry giełdowe okazały si spektakularnym fiaskiem po ogłoszeniu przez Rosj , e nie zamierza
ona wypłaca zysków posiadaczom rosyjskich obligacji
rz dowych, w rezultacie czego rynki finansowe wpadły w
szał, a LTCM, ogromny fundusz zajmuj cy si operacjami
asekuracyjnymi, musiał szuka ratunku u swoich bankierów, którzy pod presj banku rezerw federalnych
interweniowali na jego korzy , a nast pnie na przyj ciach
dla elit z zapartym tchem byli si ze skruch w piersi”.
Bardzo mo liwie, pisze „Economist”, e szefowie wielu
du ych banków b d
musieli wygłasza
podobne
przemówienia „jeszcze przed ko cem bie
cego roku.
Powód jest prosty: rozmiary zakładów, które te banki
postawiły, nieustannie rosn w ogromnym tempie”. Poniewa zyski zacz
y spada „banki musiały stawia coraz
wi cej zakładów w celu zagwarantowania ogromnych
zysków”. Artykuł w tygodniku „Economist” cytuje
Michaela Thompsona z firmy RiskMetrics, który przyznał,
e obecna sytuacja jest podobna to wydarze poprzedzaj cych upadek LTCM. Tak jak wtedy banki poszerzaj
swoje pozycje w oczekiwaniu, e rynki b d stabilne, ale
w taki sposób, według słów Thompsona, krocz na kraw d przepa ci.
Jednym ze wska ników ilustruj cych zainteresowanie
czołowych banków i funduszy asekuracyjnych operacjami
o wysokim stopniu ryzyka jest VAR, parametr oddaj cy
warto wzgl dem ryzyka, obliczany w celu okre lenia
kapitału, jaki nale y odło y w proporcji do obrotów na
giełdzie. Na przykład, w przypadku banku Goldman Sachs
w ci gu ostatnich kilku miesi cy VAR wzrósł a dwukrotnie. Trzeba jednak podkre li , e wszystkie modele
okre lania VAR s w du ym stopniu b dne, gdy „zani aj katastrofalne konsekwencje du ych szoków, kiedy
wszyscy jednocze nie staraj si pozby niekorzystnych
inwestycji”.
Autorzy artykułu przytaczaj nast pnie przykłady kilku
czołowych baków, m.in. Goldman Sachs, UBS, Citigroup,
Hongkong and Shanghai Banking Corp, Credit Suisse First
Boston, J.P.Morgan Chase, Deutsche Bank, Lehman
Brothers i BNP Paribas, które w ostatnim okresie znacznie
zwi kszyły inwestycje wysokiego ryzyka. Mo na wi c
oczekiwa , e wkrótce nast pi „krach VAR”. „Wiele jest
punktów zapalnych, kryzys dolara, rosn ce ceny ropy, albo
jaki kraj od niedawna na rynkach wiatowych znowu
popadnie w kłopoty. Je li co takiego si stanie, reakcja
ła cuchowa mo e by tym razem wyj tkowo nieprzyjemna” – zaznaczyli eksperci z londy skiego tygodnika.
Szefowie banków „powinni si przygotowa na wiele
nieprzespanych nocy”.
„Ameryka stoi w obliczu najwi kszego balonu kredytowego w swojej historii” – napisał w tym samym tygodniku
Kurt Richebaecher, były główny ekonomista Banku
Drezde skiego, zaledwie 11 dni po
pierwszym
alarmistycznym raporcie o gospodarce. W artykule pt.
„Ameryka ska gospodarka – iluzoryczne o ywienie”
Richebaecher, który w listopadzie 2001 r. uczestniczył u
boku LaRouche’a w seminarium na temat nowego systemu
monetarnego Bretton Woods zorganizowanym przez
Instytut Schillera w Berlinie, wyliczył w artykule liczne
symptomy osłabienia gospodarki Stanów Zjednoczonych.
Ekspert londy skiego tygodnika dodał do analizy
Richebaechara komentarz, w którym stwierdza, e jak
dot d Ameryka cieszyła si specjalnych rodzajem „tworzenia dobrobytu”: „Mo na powiedzie , e bank rezerw
federalnych drukuje go. Nie tylko utrzymuje stopy
procentowe na niezwykle niskim poziomie, ale jednocze nie za pomoc bardzo niskich dochodów z obligacji
(wspomaganych przez ogromne zakupy przez azjatyckie
banki centralne staraj ce si powstrzyma wzrost warto ci
ich walut) utrzymuje wysoki nap d gospodarki za spraw
nieruchomo ci, st d te niskie stopy procentowe na po yczki finansuj ce zakup domów”.
Bank rezerw federalnych „próbuje złagodzi efekt pry ni cia jednego balonu napompowuj c drugi – balon na
rynku nieruchomo ci”. Według komentatora z tygodnika
„Economist” metoda Alana Greenspana, polegaj ca na
ci głym drukowaniu pieni dzy, nie cieszy si ju wsparciem innych szefów banków centralnych. „Wida oznaki
tego, e inne banki centralne wyłamuj si spod wpływów
Amerykanów. Urz dnicy Europejskiego Banku Centralnego, Banku Anglii i Banku Rezerw Australii oraz Banku
Rozlicze Mi dzynarodowych zaczynaj wspiera pogl d,
e polityka monetarna powinna czasem skłania si przeciwko gwałtownemu wzrostowi cen aktywów i zadłu enia,
nawet je li inflacja cen dóbr konsumpcyjnych jest niska. Z
tego wła nie powodu Bank Anglii i Bank Rezerw Australii
podniosły niedawno stopy procentowe”. Artykuł przytacza
równie słowa głównego ekonomisty Europejskiego
Banku Centralnego, Otmara Issinga, który „zasugerował,
by szefowie banków centralnych unikali działa prowadz cych do zbiorowej euforii i zasygnalizowali zaniepokojenie rosn c warto ci aktywów. Jednak e je li
chodzi o pana Greenspana, to nie daje on oznak
powa nego traktowania takich ostrze e ”.