Czy znowu mamy rok 1980?

Transkrypt

Czy znowu mamy rok 1980?
Czy znowu mamy rok 1980?
Autor: Doug French
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Grzegorz Dmitruk
Floyd Morris pisze dla „New York Times”, że ponownie mamy rok 1980.
Dyskusja na temat złota nie istniała jeszcze dekadę temu. Dziś
debatujemy, czy na rynku złota mamy do czynienia z bańką. Z kolei dla
republikanów zółty metal stał się tematem politycznego sporu. Ron Paul od
dziesięcioleci domaga się powrotu do standardu złota, a społeczeństwo w końcu
się tym tematem zainteresowało.
Kwestia ta odbija się echem wśród młodych ludzi, którzy w perspektywie
krachu dolara i ogólnokrajowej biedy obawiają się o swoją przyszłość. Temat
standardu złota jest na tyle gorący, że Newt Gingrich obiecał ustanowienie
komisji ds. złota, w której ma zasiadać współautor The Case for Gold Lewis
Lehrman oraz Jim Grant.
Kiedy Ronald Reagan przechodził przez farsę komisji złota w 1981 r., aby
wypełnić wyborczą obietnicę zajęcia się tym problemem, Lehrman był jej
członkiem. Jako jedna z dwóch osób sprzeciwił się reszcie komisji, która
zagłosowała za utrzymaniem pustego pieniądza. Drugi głos na „nie” pochodził
właśnie od Rona Paula. Jak wyjaśniał Murray Rothbard:
Standard złota był obietnicą wyborczą, z której najłatwiej było się
wycofać. Prezydent Reagan powołał rzekomo bezstronną komisję
złota, aby przestudiowała tę kwestię — komisję w przytłaczającej
większości złożoną z zatwardziałych przeciwników złota. Komisja
przedstawiła łatwy do przewidzenia raport, a złoto zostało
pochowane.
W podobnym stylu Norris i „New York Times” poruszają temat słuszności
wprowadzenia standardu złota, cytując badanie przeprowadzone przez University
of Chicago. W jego ramach zapytano 37 ekonomistów o to, czy zgadzają się, że
„poziom zatrudnienia i stabilności cen kształtowałyby się korzystniej dla
statystycznego Amerykanina”, gdyby wartość dolara powiązana była ze złotem.
Norris
zaznacza,
że
wśród
37
badanych
byli
doradcy
zarówno
demokratycznych, jak i republikańskich prezydentów. Jakby miało to dodać
jakiejkolwiek obiektywności! Będziecie zszokowani niczym kapitan Renault w
Casablance — otóż spośród 37 szanowanych ekonomistów wszyscy uważali, że
standard złota to straszny pomysł.
Pierwsze stwierdzenie, do którego miało się odnieść 37 ekonomistów,
brzmiało dokładnie tak:
Gdyby Stany Zjednoczone zastąpiły swoją swobodną politykę
monetarną standardem złota, określając dolara jako określoną
liczbę uncji złota, poziom zatrudnienia i stabilności cen byłyby
korzystniejsze dla statystycznego Amerykanina.
Nie zgodziło się z tym 43% badanych, a pozostałe 57% nie zgodziło się z
tym w sposób zdecydowany.
Badani
mieli
dziesięciostopniowej
także
skali.
określić
pewność
Większość
mocno
swojego
stanowiska
utożsamiała
się
ze
na
swoimi
przekonaniami. Uczelnie należące do ligi bluszczowej były reprezentowane przez
niemal połowę uczestników badania, pochodzących z Yale, Harvardu i Princeton.
Uniwersytety
Berkeley
ekonomistów.
Z
i
Stanford
przypuszczalnie
reprezentowało
wolnorynkowego
w
sumie
University
dziesięciu
of
Chicago
pochodziło natomiast pięciu badanych — tylu samo co z Massachusets Institute
of Technology.
Anil K. Kashyap jest profesorem ekonomii i finansów w University of
Chicago. Wykorzystał on to badanie do sformułowania uszczypliwej tezy:
„Standard złota byłby katastrofą dla każdej dużej rozwiniętej gospodarki.
Przywiązanie
do
standardu
złota
sugeruje
analfabetyzm
w
dziedzinie
makroekonomii”.
Jak podaje na swojej stronie internetowej, profesor Kashyap prowadzi
obecnie dwa zaawansowane kursy MBA: „Analiza kryzysów finansowych” i
„Bankowość
centralna”.
Kashyap
jest
jednak
bardzo
zajęty
pracą
poza
kampusem akademickim. Jest konsultantem Banku Rezerwy Federalnej w
Chicago
i
członkiem
Ekonomicznego
Panelu
Doradczego
Banku
Rezerwy
Federalnej w Nowym Jorku. Ponadto pracuje też dla rządu Japonii. I wszystko
jasne.
Z kolei Austin Goolsbee, były doradca ekonomiczny Obamy, również
profesor z Chicago, kompletnie rozzłoszczony pytaniami o standard złota, pyta:
„To do tego już doszło?”.
Bengt Holmstöm z MIT stwierdził zaś, że: „wszystkie spostrzeżenia
płynące z przeszłych i obecnych kryzysów są przeciwko standardowi złota”.
W
istocie
utrzymywał się
jest
zupełnie
standard
złota,
przeciwnie
—
kryzysów
było
historia
mniej.
pokazuje,
Kiedy
że
jednak
gdy
już
występowały, były krótkotrwałe, tak jak te w 1819, 1873 czy 1920 r. Odkąd
ostatnie resztki standardu złota zostały usunięte przez Nixona w 1971 r.,
światowe gospodarki są seriami boomów, spadków, inflacji oraz niestabilności
przy braku realnego wzrostu.
„Ta propozycja nie ma żadnego sensu we współczesnym świecie” — mówi
William Nordhaus z Yale. „Spójrzcie na strefę euro, aby dostrzec konsekwencje”
— dodaje. Z pewnością ten znakomity profesor nie uważa, że Europa
wprowadziła standard złota. Przypuszczalnie zrównuje on puste euro ze złotym
euro. Profesor Nordhaus powinien przeczytać Tragedię euro Philippa Bagusa.
Bagus zauważa, że państwa członkowskie Unii Europejskiej utrzymują deficyty,
oczekując, że zostaną one sfinansowane przez Europejski Bank Centralny.
Europa ma zatem do czynienia z tragedią wspólnego pastwiska spowodowaną
przez politykę monetarną, która doprowadziła do stworzenia niebezpiecznych
bodźców dla państw członkowskich, w wyniku czego system nie działa.
Rządy nie mogą drukować dobrobytu. Kapitał berze się z oszczędności —
z eteru go nie uzyskamy.
Wielu profesorów uczestniczących w badaniu komentowało, że cena złota
jest zbyt chwiejna i niepewna, by wiązać ją z dolarem. Oczywiście nie zważają
oni na to, że to nie cena złota jest niestabilna, lecz właśnie wartość dolara. Jest
ona bowiem chwiejna głównie dlatego, że Fed kreuje go z niczego. Dowodem
tego jest agregat M2, który wynosił 683,7 mld USD w sierpniu 1971 r., by
wzrosnąć do 9 712,8 mld obecnie.
Tworzenie banknotów i zapisów elektronicznych jest tanie i nie wymaga
wysiłku. Z wydobyciem złota zaś jest dokładnie odwrotnie: jest kosztowne, a
znalezienie żółtego metalu jest bardzo trudne. „Grant's Interest Rate Observer”
— powołując się na agencję US Geological Survey — podaje, że światowe
rezerwy złota rosły w tempie 1,7% rocznie w okresie od 1900 do 2009 r.
To prawda, charakteryzowały się stabilnym wzrostem na poziomie 1,7%.
Produkcja złota osiągnęła boom w latach 30. ubiegłego stulecia, natomiast po
roku 2000 tempo wzrostu spadło do poziomu 1,1%. Jednak, jak podaje „Grant's
Interest Rate Observer”:
Jednak w długim okresie Grant i Lehrman nie mają wątpliwości,
że Newmontowie i Barrickowie [jest to odwołanie do Barrick Gold
Corporation
oraz
Newmont
Mining
Corporation,
dwóch
największych światowych producentów złota — przyp. red.] tego
świata są bardziej niezawodnymi źródłami pieniędzy niż różnego
rodzaju rezerwy federalne.
Ekonomista behawioralny Richard Thaler pyta: „Dlaczego przywiązywać
się do złota? Czemu nie do Bordeaux rocznik 1982?”. Zakładając, że profesor
Thaler mówi serio, należy stwierdzić, że wino nie wydaje się wyjątkowo dobrym
pieniądzem — jednak byłoby lepsze niż obecny system. W końcu wiele rzeczy w
historii było używanych w roli pieniądza: sól, cukier, bydło, żelazne motyki,
herbata, muszle, a nawet papierosy w zakładach karnych.
Ostatecznie towar wybrany przez rynek do pełnienia roli pieniądza musi
posiadać takie cechy, jak: pokupność, podzielność, wysoka i stabilna wartość,
trwałość, rozpoznawalność i jednorodność.
Bordeaux z 1982 roku Thalera oblewa większą część tego testu. Co
prawda wino można podzielić, lecz jest zupełnie nietrwałe, a także z pewnością
nie jest jednorodne. Natomiast przewożenie Bordeaux w butelkach czy beczkach
byłoby kompletnie nieporęczne w tym — jakby to powiedzieli profesorowie —
nowoczesnym świecie.
Trudno byłoby udowodnić, że Bordeaux rocznik 1982 to generalnie
pokupny towar, mimo że handlowanie z butelką tego wina mogłoby w wielu
sytuacjach dopomóc. Jego wartość może się znacząco zmieniać w zależności od
pogody, zbiorów czy preferencji klientów. Prowadzi nas to do wniosku, że w
niektórych częściach świata i dla niektórych ludzi wino — niezależnie od tego, czy
jest to Bordeaux rocznik 1982, czy wino za 2 USD — nie ma żadnej wartości.
Tymczasem żółty metal przechodzi ten test śpiewająco.
Drugą kwestią rozważaną przez panel badanych była teza o tym, że:
Istnieje wiele czynników oprócz ryzyka inflacji, które wpływają na
obecną cenę złota w dolarach.
Z tezą tą zgodziło się 27% badanych, zaś pozostałe 73% zgodziło się
zdecydowanie.
Daron Acemoglu z MIT zgodził się z tym stwierdzeniem zdecydowanie i
skomentował, że „złoto jest właściwie bliskie do bycia bezużytecznym, dlatego
jego cena jest »napompowana«”. Złoto było w użyciu przez tysiące lat jako
środek wymiany. Kiedy profesor MIT mówi, że złoto jest bezużyteczne, to
dosłownie opada szczęka. W rzeczywistości to dolar i zadłużenie amerykańskiego
skarbu państwa są największymi bańkami, jakie widział świat.
Profesor Nordhaus również zdecydowanie się zgodził i napisał: „Nie ma
żadnego dostrzegalnego związku pomiędzy ceną złota a zmianami wskaźnika
inflacji (CPI) w okresie po demonetyzacji złota w 1971 r.”.
Serio? Ten wykres pokazujący wahania ceny złota i CPI obrazuje wyraźną
korelację.
Wykres nr 1: zmienność wskaźnika inflacji (linia niebieska) i ceny złota (linia żółta) w USA po roku
1951.
Źródło: http://www.thumbcharts.com/1340/gold-and-the-cpi-10-year-trend-analysis
Związek przedstawiony na wykresie byłby jeszcze bardziej wyraźny,
gdyby zamiast indeksu Biura Statystyki Pracy użyć statystyk firmy ShadowStats
Johna Williamsa.
Polityka spod znaku „więcej zarówno armat jak i masła” Lyndona B.
Johnsona w latach 60. XX wieku połączona z Nixonowskim konserwatyzmem
wielkiego rządu — każde z nich uzupełnione ustępliwym Fedem — doprowadziły
do uwolnienia dolara z jarzma ostatnich ograniczeń złota. Wynikająca z tego
stagflacja lat 70. ubiegłego wieku doprowadziła do pojawienia się głosów
nawołujących do powrotu dolara do złota.
Busha i Obamy polityka „dronów i kawioru” sprawiła, że Johnson i Nixon
zaczęli się jawić jako twardogłowi fiskalni konserwatyści. Drukowanie pieniędzy
nie ma końca, a cena żółtego metalu jedynie odzwierciedla inflację.
Aby postawić pytanie, czy rok 2012 jest drugim rokiem 1980, należy
odpowiedzieć sobie, dlaczego koniecznie należy powrócić do złota.
Koszmarne rezultaty gospodarcze wywołane przez pozostawanie w — jak
to określił Jim Grant — „standardzie doktorów” (ang. PhD standard) sprawiają,
że nasz system gospodarczy wymaga zmiany. Coraz więcej ludzi przekonuje się o
tym każdego dnia.
Pieniądz fiducjarny, którego używanie nakazuje państwo, jest pieniądzem
doktorów podczas gdy złoto — którego wartość wywodzi się z dobrowolnych
transakcji — jest pieniądzem ludzi.
Ludzie pragną odzyskać swoje pieniądze z wieży z kości słoniowej. Póki
nie będzie za późno.