TYLKO DLA ORŁOW - ALMA SPEI Hospicjum dla Dzieci
Transkrypt
TYLKO DLA ORŁOW - ALMA SPEI Hospicjum dla Dzieci
NlEDzlELA MAŁoPoLSKA TYLKO DLA ORŁOW l\ e n dtvi ś że l. malkż kó.h, Z ntedió\( Dzięki nim co dzień lVll.,"o,onło*o qo,o*u p"t jesr co lvłożyć dogarnka, a przed do najwiękzych poś$,ięceń dla dziecka. nawet jeśIiono potra ii tylko,.. paLrzeć. To ona bez s]owa Wslanie po raz dżiesiąty W nocy, ona jednym ś$,iętaniW domu pojawilo się ryle paczek ż]Ąvnośció(ych, że bylosię czym podzielić z innymi. To Wsz}.stko dodaje si], ale nie zmienia lakfu, że codri€nności tlzeba splostać i to wcale nie spojrzenienl oceni, cżego n.llemu człowieko$,j poiźeba, ona Zauważy naj jest ianye, Tata Leszek ma trlech synół,, drobnjejSzy sest, grymas bólu, lv tynl dwóch poruszających się na lvóukach, Dźlvignięcie plaltda, że kobjeta z nahlry ltyposażonajes! !v Zdolnośćola czania miłościąi tlosk.} l1a\Ą,et najbardz iei kruch ego życia, Pyta To nić cuysą lo re\łiry niedostępne d]a firężczyzn, A może dostępne rytko,,, d]a orló\ł, ojcosh{o lo bez wątpienia jedno Z .ajlvażniejszy.h i najlrudniejszych życiowych Zadait !1,yzlvanie, kLóremu nie każdy polrali spróstać. Gdy dziecko ]^]ynlasa szczególnej opieki Ze Nzsledu na cicżką chorobę czy gióWny ciężar opi€ki nad chorynl dzicckićm ,,biolą na klalę", MaCho cala rod7ina Wybra]a się na ltretę, Bylo to marzenic Wiklora, ale pou ósla $,ilo $f,boru Jcgo żona Agara prz€g.ala va]kę z rakiem, poro stawiając go Z siódemką dzicci. Wyjazdem cicszyli się Wszysc} a rata chyba najbardziej. Z tłlą Henrykicm dwunasto le!ni n!ikoiaj Spędza najwięcej czasu, bo io wlaśnielala żosta je Z nim W donru, kiedy n]ama id7iedoprac\l Razcm robią sobie dol]lu, zasiaje,,s\\.oich chlo powiedżieć lvięcei niż słowami. obdj kochają nruzykę, To dzię ki niej. kiedy mama Wraca do pakóW" W dobrych nastrojach, swoją pasją pan Henio chętnie sproslać wyzwaniu: wspierać, rozunieć, otaczać opieką.., I to nie okazjona]nie, od cżasu do cuasu, a]ed2ieilpo dniu, To Wła śnieim W Dniu ojca naLeżą się najgoręlsze uściskii caiusy, W hospicjum donrovym dla EDZELA NR25(402).22]:żERWCA2014 mlodszego brala. Fajnie lnieć dnżą rodzinę| Trzylefuia |!i]ecżka to pra$L rodZiną $},bicf ają s]ę na i\akacje, Tala ]ulci ZaNsze pamieta o iei a i\,1ikolaj pairzy i uśmiecha się, rLśmiechem potrafi czasen się, że mężczyzna nieliyllzymu N i śniadanietoznacZy,,, tata robi, j€ psychicznie Lak lnLdnej S]rtu acii i odchodżi albo ,,emigruje" w slvój $,ewnę§zny śWiat: zamyka sięW sobie, ucieka n pracę, Na szczęścic są lacnl którzy potralią chwilę Z!nęczoną nramę. Inni na rowerze, chodzi na spacery j koncerly.,, Bardzo kocha s$Io ich rodzicóW, babci€. dziadków N lnlernecie, a $, tym roku calą 'lyn !ią jeszcze sitę. aby pobawić się z dzieckiem, odr:iążając choć na ]ulek, chociaż nie rnoźe cho <!zt, jeździ z latą ]!1ichalem ż tatą chodzą na zakup],r i do Zoo, szukają nołych piosenek \Yędruje jeszczc \\,yżej- zdal^ dzieci sporykafir ich na co dżień. Jedni pracuiąc inl€ns}\{nie, Znaj pobyć. W progu, natychfriasL przery wa nawet najciekawszą zabawę i biegnie Z caiuskiem, Razem N tyln nlaleńką, ciężko chorą Julcią, Tenu, komu Wydaje się, że proWadzenie donU SplZąianie, pranic, gololl,anie i !f.cho $fn\,anie glomadki dzicci to ,,nicmęskie zaięci€". po1{,iem. że ftzcba b}t pra$Idzilt},nr macho, aby dać sobic Z q,m radę, Wia dono, że nie jest się sanrćmu, sję, odpoczać i Z$yczajn je Ze soba dziwa córusia slvego tatusia JanuSZa, Gdy tltko Widzi go Tacic Pioirowiżycic nic niepeinospra$Iność, poprzeczka Vl lviklora, to Żaden ploblem. ale siedenrnasLolelni ŁLlkasz swoje waż} Z tatą może jechać na szkolną \{yciecżkę, zobaczyć żyrafy W Zoo czvz\vie dzićkopalnię so]i, Parę la! Lenru, dzię[i fundacji ,,Mam narZenie", ośmio]c tniego .i€ ichwil€, W króryclt spotykaią się, bo lrzcba cośZjeść,odessać dlie]i się Z innyfir i hospicyjnpti oĘa nizowane przez niego na Wyjazdach inFgracyj n),ch dysloleki rtspominane są rodzican]i, a Naipiękniejsze słowo Ponlasa hospicjum. pomagają przyjaciete. ponagają calkiem obcy ]udzje, którzy o irudnej sytuacji rodziny dolviedzicli się Jaś rakżc lyiękzośćczasu spędza z latą ]ackiem, klóry jcst ar§,, stą plasrykien i pncuje W domu, są godziny, kiedy każdy z nich wędrlLje po swoim $łasnym śi\,ie ulubiónym serku i oczywiścic o naklcjkach, że Zwieźątkami albo Z litcrkani. Lilerki Zna już Jillcia wszysrkie. a najchętniej uktada je W najpiękni€js7e niej slowo: l^-IA, dla Ewastadtńuller Ho5picjum domowe,A ma 5pei" dzialajuż pięć lat, Wspielając lodzinyW opiece nad n eule_ cżalnie chorym i dziećm i, Więce] o jego dżiałalnościpżecżytać moźna na stronle intelnetow€j: