Wybrane fragmenty wywiadów uczniów klas V naszej szkoły. MÓJ

Transkrypt

Wybrane fragmenty wywiadów uczniów klas V naszej szkoły. MÓJ
Wybrane fragmenty wywiadów uczniów klas V naszej szkoły.
MÓJ DZIADEK HOKEISTA.
HOKEJ TO NIE TYLKO SPORT, TO SPOSÓB NA ŻYCIE
Przez wiele lat byłeś hokeistą, czym dla Ciebie był hokej na lodzie?
Pasją i sposobem na życie. Na początku, jako młody chłopak sam grałem w drużynie
„Znicz Pruszków’’.
Często wspominasz czasy, kiedy wyjeżdżałeś z młodzieżą na obozy sportowe?
Bardzo często. Pamiętam jak było wesoło i ile pracy wkładaliśmy w treningi, aby dobrze
wypaść na meczach hokejowych. Nikt nie traktował treningu jak zło konieczne. Wszyscy
z radością ćwiczyli nawet, jeśli było ciężko.
Pozostałeś wiernym kibicem sportów zimowych, w tym hokeja na lodzie. Czy nadal
oglądasz wszystkie mecze hokejowe w telewizji?
Tak, nie przegapiłem żadnych ważniejszych spotkań sportowych, ale już przed
telewizorem. Zawsze czekam na rozgrywki hokejowe i oglądam je do późnej nocy. Nie
czuję wtedy zmęczenia, ale radość podobną do tej, kiedy sam grałem i jeździłem na
zawody.
Chciałbyś wrócić do czasów gry w hokeja?
Zdarza mi się zatęsknić za latami wysiłku, który sprawiał wielką radość i dostarczał
wiele emocji.
TRZEBA BARDZO CENIĆ POKÓJ
Ile miałaś lat, gdy wybuchła II wojna światowa?
Miałam wtedy tylko dwa latka, był rok 1939., Niemcy napadły na Polskę. Mieszkałam wtedy
w Siedlcach u swoich dziadków, czyli Twoich prapradziadków. Do Warszawy rodzice wraz ze
mną przenieśli się w 1940. Roku.
Czy wtedy trwała jeszcze wojna?
Tak, ta okrutna wojna trwała nadal. Było bardzo mało jedzenia, różne sklepy były
pozamykane. Ale ja, ponieważ mieszkałam w domu z dużym podwórkiem, bawiłam się z
dziećmi, kopałam piłkę, grałam w siatkówkę i w klasy, bo wtedy się namiętnie grało w klasy
– na nogach się skakało.
A czy bałaś się?
No, niestety tak...
Kiedy się tak bawiłaś, to bałaś się?
Jak się bawiłam, to się specjalnie nie bałam, bo byłam jeszcze małą dziewczynką i nie
rozumiałam całej grozy tej strasznej wojny.
Zapomniana fabryka
Dziś, już mało kto pamięta pruszkowską fabrykę ,,Porcelitu’’. Budynek, w którym od 1857
roku znajdowała się wytwórnia porcelany przetrwał 144 lata, w tym pożary i wojenne
zniszczenia. Został burzony jedenaście lat temu, gdy w wyniku upadłości fabryka została
zlikwidowana. Na terenie wytwórni stoi dziś osiedle na około 650 mieszkań.
Wspomnienia przywołuje już tylko pozostały zabytkowy pałacyk pierwszego właściciela
„fajansówki”.
Obecnie w przeważającej części świata naczynia robione są przez maszyny. Cofnijmy się do
czasów, kiedy istniała jeszcze ta pruszkowska fabryka.
Babciu, pracowałaś przy wyrabianiu porcelany. Jak wyglądała twoja praca?
Kiedy podjęłam pracę w Zakładzie Porcelitu Stołowego, bo tak nazywała się ta fabryka od
1956 roku, moje życie bardzo się zmieniło. Pracowało się wtedy 8 godzin. Pracę
rozpoczynałam od godziny 600- kończyłam o 1400 lub od 1400 do 2200 . Pracowałam w dziale,
który nazywał się Formownią Filiżanek. Jak sama nazwa wskazuje powstawały tam filiżanki
ale także kubki i kokilki o różnych kształtach i rozmiarach.
Jak wyglądał budynek w którym pracowałaś?
Cały zakład składał się z kilku budynków, które ukształtowane były
w odwróconą literę ,,L”. Zabudowania były bardzo stare, miały dwa piętra
i nie było w nich wind. Pokoje były niewielkie a głównymi meblami były szafy na akta.
Czy tęsknisz za swoją pracą?
Oczywiście, że za nią tęsknię. Na pewno pracowałabym dłużej, gdyby zdrowie mi na to
pozwoliło.
PASJA DAJE MOC
Kim pan jest, czym się pan zajmuje?
Jestem z wykształcenia pedagogiem, ukończyłem studia z zakresu pedagogiki kulturalnooświatowej oraz resocjalizacji.
Czego dzieci uczą się w internacie?
W internacie młodzież oprócz realizacji obowiązku szkolnego uczestniczy
w dodatkowych zajęciach m.in. dotyczących przystosowania społecznego, rewalidacji,
kompensacji dysfunkcji fizycznych oraz psychicznych, logopedii, terapii psychologicznopedagogicznej itp.
Czy są jakieś dodatkowe zajęcia dla tych dzieci?
W ośrodku dla dzieci jest szereg dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, każdy
z wychowawców prowadzi dla nich koło zainteresowań. Do ciekawszych należy np. koło
sportowe, w programie którego są min. zajęcia na basenie, ściance wspinaczkowej, siłowni,
oraz sali gimnastycznej. Są też zajęcia z socjoterapii, które mają charakter zajęć
psychoedukacyjnych realizowanych metodami warsztatowymi o charakterze społeczności
terapeutycznej. Oprócz tych kół są również zajęcia z zakresu treningu kulinarnego,
komunikacji, teatru, zajęć manualnych, biblioterapii, relaksacji oraz szereg innych.
Czy męczy pana taka praca?
Skąd, wręcz przeciwnie- sprawia mi wiele radości i satysfakcji, ponieważ wykonuję ją
zgodnie z moimi kwalifikacjami i zainteresowaniami. Myślę, że dobrze jest robić coś, co robi
się w zgodzie z samym sobą.
Jakie plusy i wady ma ta praca ?
Plusem tej pracy jest to, że mam świadomość, że to co robię ma głęboki sens, to, że moja
praca nie jest odtwórcza, oraz to, że motywuje mnie do samorealizacji na rzecz moich
wychowanków – oni są super.
GDZIE MIESZKAŁ BAZYLISZEK?
W jaki sposób można oglądać miasto, żeby było ciekawie?
Historia i teraźniejszość Warszawy jest pasjonująca. Jestem przewodnikiem po tym mieście,
dlatego moim zadaniem jest zaintrygowanie zwiedzających, aby pragnęli odkrywać stolicę.
Tradycyjne zwiedzanie miasta i poznawanie jego historii nie jest interesujące dla dzieci.
Dlatego młodym turystom proponuję oglądanie Warszawy poprzez gry miejskie i
wykonywanie zadań związanych z jej przeszłością. Takie zwiedzanie ciekawi, skłania do
aktywności i intryguje młodych ludzi.
Dzięki umiejętności czytania mapy, spostrzegawczości, inteligencji, dedukcji uczestnicy
docierają do poszczególnych części miasta, w których zapoznają się z dotyczącą go historią,
legendą bądź anegdotką. Grając w grę miejską można poznawać np. Stare Miasto, Łazienki
Królewskie czy otoczenie Teatru Wielkiego.
Co mogą w Warszawie zobaczyć dzieci, które chcą zwiedzić miasto?
Najmłodszym polecam gry z mapą szlakiem legend warszawskich. Uczestnicy podczas
zabawy dowiedzą się jak powstała Stolica. Zobaczą gdzie mieszkał warszawski stwór
Bazyliszek oraz gdzie przesiaduje zamieniony w kamień Książę Mazowiecki. Dzieci
przekonają się też, gdzie pływa strzegąca skarbów Złota Kaczka. Wypowiedziane marzenia
spełnią się dzięki magicznemu dzwonowi na Placu Kanonii. Najmłodsi odnajdą też
Kamienicę pod Murzynkiem i dowiedzą się, dlaczego wójt warszawski namalował na
kamienicy wizerunki trzech córek.
Starszym, piąto i szósto- klasistom proponuję np. przejście warszawskim szlakiem
Fryderyka Chopina i wysłuchanie grających ławeczek. Czy też grę terenową w Łazienkach
Królewskich, podczas której uczestnicy poznają opowieść o ostatnim królu Polski Stanisławie
Auguście Poniatowskim. Stolicę można poznawać na wiele różnych sposobów, i za każdym
razem odkrywać coś nowego, godnego uwagi. Warto też wracać do miejsc już poznanych.
Lubi pani swoją pracę?
Kocham to, co robię i to jest najważniejsze. Pracując jako pilot wycieczek pragnę, aby moja
fascynacja podróżami udzielała się moim turystom- tym młodszym i dorosłym; by
informacje, które ode mnie usłyszą podczas zwiedzania stolicy, odległych zakątków Polski
czy świata były pretekstem do poszerzania wiedzy. Podróże to moja pasja, którą chcę
podzielić się z innymi.
ZATRZYMAĆ OBRAZ
Co skłoniło pana do fotografowania?
Moja przygoda z fotografią zaczęła się, gdy miałem 11 lat. Podczas gier
i zabaw robiliśmy sobie zdjęcia z kolegami. Ja zacząłem zabierać ze sobą aparat na wszelkie
wycieczki i spacery. Marzyłem, żeby mieć dobry sprzęt i właśnie taki dostałem na Gwiazdkę.
Czy od zawsze chciał pan zostać fotografem?
Gdy skończyłem szkołę podstawową myślałem o dalszym kształceniu się w kierunku
fotografii.
Dlaczego uważa pan, że pana zdjęcia są wyjątkowe, i co to znaczy?
Uważam, że każdy ma swój styl fotografowania. W związku z tym każde zdjęcie jest na swój
sposób niepowtarzalne i wyjątkowe! Oczywiście kwestią gustu, wrażliwości i zrozumienia
tematu, ze strony oglądającego jest to, czy moja praca będzie się podobała.
UBRAĆ TEKST W KOLOR I FORMĘ
Jaką szkołę pani skończyła?
Skończyłam Technikum Poligraficzne. Już w szkole podstawowej bardzo lubiłam czytać
książki, lubiłam zapach farby drukarskiej, pracowałam
w szkolnej bibliotece. Ale składu komputerowego nauczyłam się sama, we własnym zakresie.
Na czym polega pani praca?
Moja praca polega na składzie tekstu i zdjęć, czyli ułożeniu ich
w odpowiednim szablonie- nadaniu im stylu i charakteru. To tak jak w modzie, ubieram tekst
w kolor i formę.
Co się pani podoba w tej pracy?
Lubię obserwować jak zwykły tekst z Worda przeobraża się w małe dzieło. Ważne jest też to,
że mogę pracować w domu i dysponować swoim czasem.
MUZYKA TO PASZPORT DO CIEKAWEGO ŚWIATA
Jak muzyka zmieniła pani życie?
Całkowicie. Myślę, że muzyka jest paszportem, który daje wstęp do świata ciekawych
wydarzeń, do których człowiek na co dzień nie ma wstępu. Pozwala też poznawać
nieprzeciętnych ludzi.
Jednak muzyka budzi także wrażliwość w człowieku, współodczuwanie. Uczy pokory i
wymaga bardzo dużej dyscypliny i samozaparcia. Kiedy chce się
w muzyce odnieść sukces, trzeba na to zawodowe powodzenie przede wszystkim
zapracować- codziennymi, żmudnymi ćwiczeniami śpiewu czy gry na instrumencie. Talent to
zaledwie początkowe 20 proc. sukcesu.
Jakie były pani początki z muzyką?
Kiedy miałam cztery lata moja chrzestna mama kupiła swojej córce pianino,
i to pianino tak mi się spodobało, że przestałam skakać w gumę, grać
w kapsle, przestały mnie interesować spotkania z koleżankami. Notorycznie chodziłam do tej
cioci i demolowałam pianino kuzynki, waląc w jego klawisze bez opamiętania. Wtedy mój
dziadek wpadł na pomysł, żeby zapisać mnie do ogniska muzycznego, bo wyraźnie mam
skłonności w tym kierunku. I mama mnie do takiego ogniska zapisała. A gdy miałam ok.
pięciu lat powiedziała, że sądzi, że mam talent większy niż wcześniej przypuszczała i
powinnam uczyć się w szkole muzycznej.
Miała pani w planach zostać śpiewaczką operową?
Nie, chciałam być pianistką, i dlatego podstawową (sześcioletnią) szkołę muzyczną oraz
szkołę średnią skończyłam w klasie fortepianu.
Z kolei każdy kto uczuł się grał na fortepianie musiał uczęszczać na zajęcia chóru. Wielu było
takich, którzy wymyślali wymówki, żeby tylko na ten chór nie chodzić. Natomiast ja
uważałam, że skoro jestem dziewczynką co ma świadectwo z czerwonym paskiem, i zawsze
miałam odznakę wzorowego ucznia to będę i na ten chór chodzić.
Podczas zajęć śpiewu okazało, że mam głos i, że będę śpiewać solówki. Wtedy byłam
sparaliżowana taką perspektywą byłam, bo gdy się gra na pianinie to publiczność siedzi z
boku, a jak się śpiewa to się staje naprzeciw tej publiczności. Podczas pierwszych występów
paraliżowała mnie trema.
Podoba się pani ta praca?
Ja ją kocham. To jest największe szczęście w życiu, żeby wykonywać pracę, która jest
jednocześnie pasją. Muzyka i śpiew jest moją pasją.
Co śpiew zmienia w życiu?
Śpiew, muzyka w ogóle uczy otwarcia na drugiego człowieka. Ja nie uważam, że artysta jest
osobą, którą trzeba podziwiać. Nie zgadzam z niektórymi moimi kolegami i koleżankami,
którzy wychodzą na scenę i mówią: „Zobacz jaki jestem świetny, podziwiaj mnie”. Sądzę, że
jest odwrotnie: to artysta jest dla publiczności. Trzeba pamiętać o tym, że to jest zawód, w
którym trzeba dawać: energię, dobro, ciepło, wysoką jakość pracy. Wtedy dostaje się nagrodę
w postaci satysfakcji.
FUTBOL TO JEST TO!
Jak wygląda praca dziennikarza sportowego?
Pracuję pięć dni w tygodniu, w tym w każdą niedzielę, kiedy przekazujemy materiały do
drukarni. Podczas całotygodniowej pracy spotykam się z ludźmi, jeżdżę na mecze i pisze
teksty.
Jest to ciężka praca, zwłaszcza gdy trzeba w niedzielę pracować dziesięć godzin lub jechać na
mecz, i wracać tego samego dnia, aby napisać o nim tekst. Dużą trudnością jest umówić się na
rozmowę ze znanymi gwiazdami piłkarskimi, które niechętnie udzielają wywiadu.
Pracuje pan w niedzielę, a w poniedziałek znów idzie do pracy?
Nie, po niedzielnej długiej pracy mam wolne poniedziałki. Fajne jest to, że nie muszę
wstawać codziennie rano do pracy na godzinę 8. Mogę przychodzić na późniejszą godzinę.
Mam nienormowany dzień pracy.
Czy trzeba być na bieżąco z tematami?
Tak. Dlatego też przede wszystkim śledzę wszystkie nowości w Internecie, prasie
i innych dostępnych mi źródłach. W każdy weekend oglądam około dziesięciu meczy,
głównie ligi polskiej ale również zagranicznych. To wystarczy, aby być na bieżąco.