Zostałam biznesmenką – wywiady z osobami
Transkrypt
Zostałam biznesmenką – wywiady z osobami
REKLAMA 0820660/00 Zostałam biznesmenką – wywiady z osobami, które otworzyły własną firmę Dzięki dotacji unijnej – spełniłam marzenia Właśnie mija kwartał, gdy została kobietą interesu. Pani Violetta Mrugała z Lublina jest uczestniczką projektu „Unia Przedsiębiorczych”, realizowanego przez Miejski Urząd Pracy w Lublinie, w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytet VI Rynek pracy otwarty dla wszystkich, Działanie 6.2 „Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia”. Pani Violetta, z wykształcenia krawiec odzieży damskiej lekkiej, pracowała u kilku renomowanych pracodawców w branży krawieckiej, była pracownikiem w sektorze handlu, a przez ponad 20 lat obejmowała stanowiska krawcowej, krojczej, a później brygadzistki. To było doskonałe doświadczenie, a teraz je wykorzystała. Własną firmę założyła dzięki pozyskanym funduszom unijnym. Odwiedziłam Panią Violettę tuż po urlopie w jej nowoczesnej pracowni krawieckiej. Wyposażenia mogłaby pozazdrościć niejedna firma tego sektora. Pracownia krawiecka to jej królestwo. Konsekwentnie planuje pracę, każdy zamówiony ubiór jest perfekcyjnie dopracowany. Na zakup maszyn przeznaczyła całe dofinansowanie w kwocie ok. 18 tysięcy złotych, a wyposażenie pracowni służy Pani Violettcie w uzyskaniu wysokiej jakości szycia, wykończeń, stębnówek. Nawet krojenie tkanin wspomagają elektrycznie zasilane nożyczki. Żelazko to, jak mówi właścicielka, „taki mercedes wśród żelazek”. Pani Violetto, skąd decyzja, aby otworzyć własny biznes? Zarówno wykształcenie, jak wieloletnie doświadczenie w branży krawieckiej było gotowym pomysłem. Marzyłam o własnej firmie od lat, ale ciągle brakowało kapitału, czasem szyłam w domu dla córki, rodziny, ale czułam pewien niedosyt. Impulsem do podjęcia decyzji była informacja o dostępnych funduszach unijnych na założenie firmy. Jako osoba bezrobotna złożyłam komplet dokumentów do Miejskiego Urzędu Pracy w Lublinie (www. uniaprzedsiebiorczych. pl) i oczekiwałam na wynik rekrutacji. Udało się. Wspierała mnie w tym działaniu cała rodzina. W dojrzałym wieku znaleźć pracę i do tego w swoim zawodzie, to raczej utopia. Jestem fachowcem i lubię szyć z fantazją, cenię klientki i ich oczekiwania co do kroju i wykończenia ubiorów. Zajmowałam się tym przez ponad 20 lat na etacie u różnych pracodawców – więc pomyślałam, dlaczego nie miałabym robić tego na swoje konto? Nowa pracownia, nowa lokalizacja, a jak Pani zdobywa klientki? Kiedy odchodziłam z pracy w ostatniej firmie, wiele klientek znało moje plany i tuż po założeniu działalności gospodarczej, miałam skromny portfel klientek. Wiele z nich pozostało moimi lojalnymi klientkami i wiem, że kiedy zapragną mieć coś nowego, wrócą do mnie. Staram się szyć precyzyjnie i dbać o wykończenie jak najbardziej profesjonalne. Także kiedy szukałam miejsca na wynajęcie lokalu na pracownię informowałam, że będzie to biznes krawiecki, zostawiałam wizytówki, a dziś to procentuje. Najlepszą promocją w tego typu usługach jest „poczta pantoflowa”, dlatego klientek jest coraz więcej, co mnie bardzo cieszy. Kiedy przeszła Pani wstępną selekcję i zakwalifikowała się do projektu „Unia Przedsiębiorczych”, należało odbyć szkolenie i skorzystać z doradztwa, nie odstraszyło to Pani? Powiem tak: miałam trochę obaw, że w dojrzałym wieku będę uczęszczała na zajęcia. Były one jednak nieuzasadnione. Na szkoleniach w grupie było kilka osób w moim wieku, a trenerzy rzeczowo i zrozumiale prowadzili szkolenia dotyczące profesjonalnego pisania biznesplanu. Wtedy złapałam wiatr w żagle i umocniłam się w decyzji założenia własnego biznesu. Po szkoleniu doradcy jeszcze raz wsparli nas wiedzą, a następnie napisałam biznesplan na wyposażenie mojej wymarzonej pracowni. Można powiedzieć, że wyczarowuje Pani za pomocą igły niepowtarzalne kreacje dla różnych klientek, jakie życzenia mają najczęściej? Moja pracownia spełnia oczekiwania różnych klientek, niektóre z nich mają nietypowe figury, dlatego chcą uszyć coś fajnego, indywidualnego. Wiele klientek oczekuje ode mnie doradztwa – w czym dobrze będą wyglądać, a ja staram się im podpowiedzieć, w jakim fasonie będą modne i eleganckie. Niektóre panie są niezdecydowane, dlatego w przyszłości chcę mieć mały kącik z tka- Usługi fryzjerskie – już europejskie Pani Monika Murawska to kolejna uczestniczka projektu „Unia Przedsiębiorczych”, która rozpoczęła biznes za unijne pieniądze. Ubiegała się o dotację w Miejskim Urzędzie Pracy w Lublinie, w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytet VI Rynek pracy otwarty dla wszystkich, Działanie 6.2 „Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia” (www. uniaprzedsiebiorczych. pl). Mąż Pani Moniki pomagał, zachęcał i wspierał żonę we wszystkich działaniach związanych z pozyskaniem pieniędzy. To on usłyszał informację, że jest realizowany projekt i trwa rekrutacja dla osób zainteresowanych. Pani Monika zakwalifikowała się do projektu, a potem, wzorem poprzedniczki – uczęszczała na szkolenie i doradztwo, i wszystko – bezpłatnie. Kiedy przystąpiła do projektu, jak sama mówi: o biznesie nie wiedziała prawie nic, ale znała swój zawód. W trakcie szkolenia nabyła podstawową wiedzę o prowadzeniu firmy, ale uzyskała także sporą dozę asertywności. Od dwóch miesięcy prowadzi Studio Efekt. Jest z niego dumna, zawsze chciała mieć „coś swojego”, warsztat pracy, w którym będzie sama sobie szefem i pracownikiem. Dzięki funduszom unijnym udało się: wystartowała i z determinacją pracuje w nowo otwartym Studio Efekt. Pani Moniko, jakie wyposażenie zakupiła Pani za uzyskaną dotację? W usługach fryzjerskich liczy się przede wszystkim talent fryzjera oraz profesjonalne wyposażenie. Z zawodu jestem fryzjerką, kiedy straciłam pracę, chciałam otworzyć własny salon. Za dotację unijną w całości zakupiłam wyposażenie salonu. Kupiłam m.in: infrazon, który skraca czas działania zabiegów pielęgnacyjnych, a przez to zmniejsza czas trwania zabiegów fryzjerskich, oszczędzając czas klientek, co we współczesnym świecie ma duże znaczenie. Drugim zakupionym urządzeniem jest sauna z ozonem, również wspomagająca fryzjerskie zabiegi pielęgnacyjne. Kupiłam także konsolę, suszarki, myjkę i drobne narzędzia fryzjerskie. Bez tych urządzeń nie mogłabym profesjonalnie świadczyć usług. Oczywiście na rynku są już urządzenia następnej generacji, ale uważam, że na start mojego biznesu dobrze wykorzystałam otrzymaną dotację. Jak ocenia Pani te dwa miesiące działalności gospodarczej na własny rachunek? Początek mojej pracy koncentrował się na dostosowaniu wynajętego lokalu do potrzeb fryzjerskich. Urządzenia musiałam zamówić. W związku z tym, że ninami, aby w pracowni, na miejscu, pomóc klientce dobrać tkaninę, fason i uszyć wyszukany ubiór. Zdarzają mi się klientki, które testują moją pracę. Nic w tym dziwnego – to nowa pracownia. Kiedy odbierają ubrania, to planują już następne zamówienia, chwalą jakość szycia. Odważyła się Pani otworzyć własny biznes dzięki funduszom unijnym, a jakie ma Pani plany na przyszłość? Plany mam duże, w niedalekiej przyszłości chciałabym zatrudnić pracownika, na początku na jakąś elastyczną umowę cywilnoprawną, a jeśli będzie dobrym pracownikiem to na umowę stałą. Wraz z rozwojem firmy może znajdę większy lokal, a będąc optymistką – marzę, aby w przyszłości posiadać własny sklep z odzieżą uszytą przez moją pracownię. Te plany wymagają kapitału, więc zamierzam korzystać z kolejnych programów wspierających rozwój małego biznesu. Czas pokaże, ile uda mi się zrealizować. Trzymam kciuki za realizację pomysłów i życzę wielu klientów. Halina Obel realizacja trwała kilka tygodni, w tym czasie udało się dokupić drobne meble do salonu, sprzęt oświetleniowy, a także dopracować aranżację w ciepłych pomarańczowo-szarych kolorach. Rynek zdobywam powoli; z ostatniej pracy znały mnie klientki i wiele z nich aktualnie korzysta z usług mojej firmy. Staram się działać wykorzystując wiedzę ze szkolenia z zakresu marketingu obsługi klienta: klientki są częstowane kawą, otrzymują karty stałego klienta. W zakresie działań promocyjnych tworzona jest aktualnie strona internetowa z pełną ofertą mojej firmy oraz drukowane są ulotki, które pomogą w informowaniu potencjalnych klientów o nowym salonie fryzjerskim. Zdaję sobie sprawę, że nowa firma musi mieć czas, aby się wykreować i zdobyć zaufanie na lokalnym rynku. Aktualnie Studio Efekt pracuje od rana do godziny 18, a jakie główne usługi świadczy Pani firma? Studio jest czynne na jedną zmianę, ale wraz z rozwojem i zwiększeniem liczby zadowolonych klientek zamierzam zatrudnić fryzjera tak, aby zakład mógł pracować na dwie zmiany. Lubię stylizować włosy klientek i oferuję im różne usługi, m.in.: balejaż, strzyżenie, przedłużanie i zagęszczanie włosów oraz cały pakiet zabiegów pielęgnacyjnych. W przyszłości chciałabym zakupić swój własny lokal i myślę, że kiedyś zrealizuję ten zamiar. Od dwóch miesięcy odpowiada Pani za własną firmę, jakie to odczucie? Myślę, że to odpowiedzialność z jednej strony, a z drugiej ciężka praca: ile i jak zrobię, przełoży się na moje zarobki. Na razie konsekwentnie buduję portfel zadowolonych klientów, a na później mam już nutkę adrenaliny związaną z rozwojem mojego salonu. Planuję po umocnieniu pozycji zakładu zakupić własny lokal, a następnie doposażyć go w jeszcze nowocześniejszy sprzęt sterowany komputerowo. Marzę także o dokształcaniu się w zakresie fryzjerstwa i doskonaleniu swoich umiejętności. Ten sektor ciągle wprowadza coś nowego, a nowo nabytą wiedzę i umiejętności będę mogła zaoferować moim klientkom. Podsumowując powiem, że mam pozytywne odczucia związane z otwarciem i prowadzeniem własnej działalności gospodarczej. Dzięki dotacji unijnej mogę samorealizować się w swoim zawodzie. Dziękuję za rozmowę i życzę realizacji planów. Projekt „Unia Przedsiębiorczych” jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, Priorytet VI Rynek pracy otwarty dla wszystkich, Działanie 6.2 Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia. Halina Obel