VII Oblicza życia kulturalnego
Transkrypt
VII Oblicza życia kulturalnego
Magdalena Cyankiewicz Dąbrowa Górnicza Oblicza życia kulturalnego żydowskiej społeczności miejskiej Zagłębia Dąbrowskiego i jego żydowsko-polskich związków w świetle polskiej prasy regionalnej okresu międzywojnia W próbie ukazania wybranych aspektów żydowsko - polskich powiązań życia kulturalnego Zagłębia Dąbrowskiego za podstawę posłuży kwerenda lokalnej prasy, będącej podstawowym źródłem informacji o bieżącym życiu kulturalnym. Oprócz najpoczytniejszych, polskich tytułów prasowych okresu dwudziestolecia ukazujących się na interesującym nas terenie przemysłowego ośrodka, pod uwagę wzięto również zachowane w szczątkowej formie polskojęzyczne, efemeryczne żydowskie tygodniki z ciekawie redagowanymi działami kulturalnymi. Uzupełnieniem dającym świadectwo pewnych przemian i procesów widzianych z perspektywy czasu, będą z kolei powojenne wypowiedzi samych uczestników – „aktorów” zagłębiowskiej sceny życia kulturalnego, publikowane w formie wspomnień i wywiadów. 1. Polszczyzna środowisk żydowskich: między pomostem porozumienia a medium kreacji literackiej. Wiosną 1932 roku w Sosnowcu odbył się zjazd wojewódzki i II konferencja syjonistów-rewizjonistów. Miejscem obrad była sosnowiecka siedziba syjonistycznej organizacji przy ulicy Dekerta 131. W jednym z wystąpień pt. „Kobieta żydowska dla odbudowy Palestyny” mgr Sulamila Dralicz ubolewała nad zjawiskiem postępującej wśród Żydów asymilacji ze środowiskiem polskim. W zachowanych aktach Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach przeczytamy, iż prelegentka za taki stan rzeczy „wini kobietę, 1 Por.: W. Jaworski, Żydowskie partie polityczne w Zagłębiu Dąbrowskim w okresie międzywojennym w świetle akt archiwalnych,[w:] Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce (BŻIH) 1988, nr 3-4, s. 90-92. która na ulicy wstydzi się mówić po żydowsku, a nawet w swoim domowym ognisku przy osobie trzeciej łamie sobie język i mówi po polsku”2. Powyższa wypowiedź uzmysławia zmiany społeczno-kulturowe, jakie zachodziły w polskiej społeczności żydowskiej u progu lat trzydziestych ubiegłego wieku. Wiążą się one z wydawać by się mogło nieuchronną asymilacją. Procesy akulturacyjne3 najbardziej uwidoczniły się w postępującej polonizacji językowej. Na poziomie komunikacji werbalnej zawęzić ją można do tzw. bilingwizmu zewnętrznego lub nawet multilingwizmu. Wszak dwujęzyczność właściwa wzajemnym kontaktom Żydów z nie-żydowskim otoczeniem stawała się normą językową dla tego narodu tak głęboko zanurzonego w tradycji ustnej. We wspomnieniach Anny Ćwiakowskiej, wirtuoza polskiego słowa – publicystki i pisarki, która w 1968 roku wyemigrowała do Izraela, jej rodzinny Modrzejów, z racji swego usytuowania w Trójkącie Trzech Cesarzy, jawi się jako: „sztejtł”, sławne przejazdem Napoleona i niskim białym domkiem Federowiczów, w którym francuski cesarz podobno nocował, przycupnęło sobie na samym złączu owych trzech zaborów, w efekcie czego nasi Żydzi mówili czterema językami: żydowskim, polskim, rosyjskim i niemieckim”4. Język był jednym z głównych czynników, który ukształtował bogactwo kultury Żydów polskich. Także i tu na prowincji, w Zagłębiu Dąbrowskim – młodym i prężnym ośrodku przemysłowym pogranicza śląsko-małopolskiego, odnajdziemy wszystkie trzy nurty trójjęzycznego systemu kultury żydowskiej, rozwijane w ramach odmiennych wizji i powiązań ideowo-politycznych: począwszy od hebrajskiego, lansowanego przez syjonistów (w Sosnowcu przez dwa lata tworzył Chaim Nachman Bialik5, narodowy poeta żydowski) poprzez silnie zaznaczony jidysz (liczne 2 Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Kielcach (WAP Kiel), Urząd Wojewódzki Kielecki I (UWK I), sygn. 2598. 3 Czasem zagadnienia „asymilacji” i „akulturacji” bywają łączone, gdyż stanowią one wielokierunkowe procesy zmian zachodzących w sytuacji kontaktu interetnicznego i interkulturowego. W przypadku asymilacji mamy jednak do czynienia z jednostronną wymianą treści, będących systemem podstawowych wartości. 4 A. Ćwiakowska, Młodzież naszego miasteczka, „Ekspres Zagłębiowski – Magazyn” 1999, nr 3 (105), s.38. [przedruk z „Gazety Zagłębiowskiej” wydawanej w Izraelu]. 5 Melchior Wańkowicz na kartach De profundfis pisał o Ch. N. Bialiku (1873 – 1934) tak: tytuły lokalnej prasy, twórczość grupy „Jung Zagłembie”, działalność teatru określanego z pejoratywnym odcieniem „żargonowym”), aż po nurt polsko-żydowski, znak nowych czasów we wzajemnych kontaktach oraz świadectwo przemian sekularyzacyjnych tej grupy narodowościowej. Dzieje narodu zmuszonego żyć w diasporze wpłynęły na wykształcenie kultury bogatej, posiadającej niezatarte piętno odrębności, ale i związku z kulturą narodu, z którym przyszło im współistnieć. Odrodzenie państwa polskiego silnie wzmogło oddziaływanie polskiej kultury na tę społeczność. W dużym stopniu uwarunkowane było ono korzystaniem przez dzieci z polskiego szkolnictwa powszechnego6, pomimo dość dobrze rozwiniętej sieci szkół żydowskich. Wśród innych czynników niemałą rolę odgrywały wojsko polskie, polska prasa, polski teatr, zapewne też wspomniane na wstępie przemiany obyczajowe, jakie były udziałem klas średnich i proletariatu, wiernych poprzednio jidysz. Szczególną rolę zaczęła odgrywać literatura polsko-żydowska7. „Życiorys Bialika jest jakby odbiciem dziejów jego narodu. (…) Mając osiemnaście lat Bialik wbrew woli dziadka, bez pieniędzy, ucieka do Odessy, by znaleźć się pod wpływami kółka Achad Haama. Tam drukuje pierwsze utwory. Mając dziewiętnaście lat żeni się, utrzymuje się w Żytomierzu z handlu drzewem, w Sosnowcu z lekcji hebrajskiego… Ten poeta – tak jak i jego naród – spowity od kolebki w tałes (bo w tałes zawiniętego zaniesiono go po raz pierwszy do chederu), przesiąknięty półświatłami legend i marzeń, (…) zmuszony być handlarzem i koczownikiem w życiu zewnętrznym, (…) – ten poeta daje tło niejako muzyczne spełniającemu się misterium syjonistycznemu i kiedy będę mówił o dalszych losach tragicznego narodu, zawsze jak cichy akompaniament dźwięczeć będą natchnione strofy Bialika”. (M. Wańkowicz, De profundis, Warszawa 1991, s. 96). W roku 1897 – roku pierwszego syjonistycznego kongresu Bialik pisał: Zaprawdę, lud jak drew zżółkła trawa zsechł I próżen naród mój, jak słoma starych strzech, Bo, gdy grzmiał Pański głos gromem nieb z wszystkich stron, Nie poruszył się lud i nie wsłuchał się w dzwon. Kwiecie zwiędłe i mdłe, suchy mech, twardy głaz, Winne grono bez krwi – czy przebudzi je brzask? Zadmie róg, ryknie grom, buchnie żar, ognia słup. Zaliż ocknie się trup?... Zali zbudzi się trup?... (Ch. N. Bialik, Pieśni, tłum. S. Dykman, Warszawa 1939). Również w 1897 r. Bialik znalazł się w Sosnowcu, gdzie objął posadę nauczyciela języka hebrajskiego. Pisarz złożył wizytę w Sosnowcu w 1932 r., podczas swojej wizyty w Polsce. Był wtedy sławnym poetą. 6 Zob. np. Miesięcznik Szkoły Powszechnej nr 4 w Będzinie „Echo Szkolne” z 1929 roku odnotowany w bibliografii: A. Cała, Żydowskie periodyki i druki okazjonalne w języku polskim: bibliografia, Warszawa 2005, s. 39-40. 7 Żydowski historyk Ezra Mendelsohn, profesor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie uważa, że: „gdyby niepodległa Polska przetrwała następne dwadzieścia lat, nowoczesna kultura i szkoły w jidysz i hebrajskim w sposób nieunikniony podupadłyby, ustępując miejsca żydowskiej twórczości kulturalnej w języku polskim”. E. Mendelsohn, Żydzi Europy Środkowo-Wschodniej w okresie międzywojennym, Warszawa 1992, s. 103. Jedną z form życia literackiego powoływanie ideo- i opiniotwórczych w przedwojennej Polsce było czasopism literackich. Największą rolę w polsko - żydowskim środowisku literackim odegrał warszawski tygodnik „Opinia”(1933-1935), skupiający grono krytyków i utalentowanych pisarzy, którym przewodził Roman Brandstaetter. Ambicje pisma obejmowały przedsięwzięcia w rodzaju powołania literackiej szkółki i publikacje tekstów debiutantów. Kiedy „Opinia” w 1934 roku ogłosiła konkurs literacki dla swoich czytelników pod hasłem „W poszukiwaniu młodych talentów”, wśród 202 uczestników, w tym również z Palestyny i Francji, znalazły się prace opatrzone godłami: Arjon, Jehudith, Omar, Pacyfista – wszystkie z Sosnowca, natomiast z Będzina – Oświadczyny8. Dla porównania oddźwięku, jaki wywarła ta inicjatywa można przytoczyć wyniki konkursu ogłoszonego przez polskie zagłębiowskie środowisko literackie z 1927 roku. Na konkurs im. Juliusza Słowackiego ogłoszony przez Towarzystwo Artystyczno-Literackie (czyli sosnowiecki TAL9) na nowelę o tematyce regionalnej napłynęło tylko 13 prac, o przykładowych tytułach: Hasie, Pracy Szczęść Boże, Nowy Judym, Brat ociemniały, Silna wiara…Walory artystyczne tych prac konkursowych musiały nie być zadowalające, skoro zaniechano komentarzem redakcyjnym10. W ich publikacji odpowiedziach i nie opatrzono redaktora działu literackiego stołecznej „Opinii” w stosunku do niektórych konkursowych tekstów pojawiały się zarzuty: pisze pan źle po polsku… Pisarzem obdarzonym nieprzeciętnym wyczuciem języka i polskiego słowa był Stanisław Wygodzki - poeta i prozaik, który urodził się w 1907 roku w Będzinie. Tam spędził dzieciństwo i młodość. Zmarł w 1992 roku w Giwataim w Izraelu, gdzie osiedlił się po przymusowym opuszczeniu Polski w 1968 roku. Tragicznie doświadczył Zagłady - w Auschwitz zginęły najbliższe mu osoby. Debiutował artykułem prasowym „Zadania poezji w 8 Zamknięcie konkursu literackiego „Opinii”, „Opinia” 1934, nr 44, s. 5. Zob.: E. Prokop-Janiec, Międzywojenna literatura polsko-żydowska jako zjawisko kulturowe i społeczne, Kraków 1992, s. 51. 9 Kierownikiem sekcji literackiej TAL-u był wtedy Zygmunt Rychter. 10 „Kurier Zgłębia” 1928, nr 204, s. 3; nr 211, s. 3; „Głos Zagłębia” 1928, nr 47, s. 4; „Kurier Zachodni – Iskra” 1928, nr 151, s. 5. Zob.: E. Gondek, Życie kulturalne w Zagłębiu Dąbrowskim, [w:] Zagłębie Dąbrowskie w II Rzeczypospolitej (1918-1939), red. J. Walczak, Sosnowiec 2005, s. 235. Polsce dzisiejszej” w 1928 roku na łamach „Wiadomości Literackich” (nr 29). W tym czasie pracował w hucie „Feniks” w Będzinie. Był człowiekiem niezwykle wyczulonym na krzywdę społeczną11, drukował w latach trzydziestych w pismach lewicowych12, a za swoje przekonania doświadczył więzienia. Nie czuł się najlepiej żyjąc w Izraelu, gdzie jak wspominała Irena Wygodzka, brakowało mu naturalnego środowiska polszczyzny. W ostatnim telewizyjnym wywiadzie podkreślał swoje przywiązanie do polskiej twórczości literackiej, do Polski, tęsknotę za nią i za swoim miejscem urodzenia. Udzielając wywiadu prasowego powiedział: „Wywodziłem się z domu syjonistycznego, mój ojciec aktywnie działał w tym ruchu, ale mnie była ta idea obca. Do powstającego państwa żydowskiego odnosiłem się z obojętnością. Tworzyli je ludzie, którzy pragnęli w nim mieszkać i je budować, którzy żyli żydowską kulturą, tradycją i religią. Ja byłem daleki od tych spraw, moją ojczyzną była Polska”13. Dla Żydów polszczyzna powoli stawała się językiem życia codziennego, środkiem który służył do wyrażania tego życia, ale również do opisu przeżyć wewnętrznych i poszukiwań dystansu wobec zagrożonego bytu realnego świata. Ciekawe zjawisko zaobserwowano w czasie okupacji w getcie warszawskim, kiedy dostrzeżono, że część mieszkańców chętniej niż poprzednio używała języka polskiego14. Po polsku, tak jak po żydowsku prowadzono zapiski z owej nieludzkiej rzeczywistości zamkniętej dzielnicy. Znamiennym wydaje się fakt, że ujawniony niedawno pamiętnik żydowskiej nastolatki Ruty Laskier z będzińskiego getta był spisywany po polsku15, a autorkę tego dokumentu z czasów Zagłady porównano do Anny Frank16. 11 Aleksander Wat wspomina w „Moim wieku” o podpisie Wygodzkiego pod petycją w sprawie torturowania więźniów politycznych w więzieniu w Łucku w 1930 roku (A. Wat, Mój wiek: pamiętnik mówiony, cz. 1, Warszawa 1990, s. 172). 12 Polonista Chaim Löw (późniejsze nazwisko Leon Przemski) charakteryzując w latach trzydziestych żydowskich przedstawicieli lewicy na polskiej niwie literackiej, zestawia twórczość Stanisława Wygodzkiego obok poezji Andrzeja Wolicy, Stanisława Ryszarda Stadnego i Lucjana Szenwalda. 13 S. Wygodzki [Wyw.], Służyłem złej sprawie, [Rozm.] P. Sarzyński, „Polityka” 1990, nr 9, s.7. 14 R. Żebrowski, Z. Borzymińska, Po-lin: kultura Żydów polskich w XX wieku (Zarys), Warszawa 1993, s. 35. 15 M. Nowacka, Pamiętnik Rutki, „Dziennik Zachodni” 2006, nr 5, s. 1; A. Szydłowski [Wyw.], Trzeba to pokazać światu, [Rozm] M. Nycz, „Dz. Zach.” 2006, nr 6, s. 6; M. Twaróg, Niezwykłe świadectwo historii, „Dz. 2. Prowincjonalna prasa w Zagłębiu Dąbrowskim podstawowym narzędziem komunikacji i instrumentem kształtowania lokalnej kultury. Czytelnicy i publiczność. Z industrializacją, urbanizacją, ożywioną działalnością polityczną, kulturalną i oświatową można łączyć ugruntowanie się prasy i kultury jej czytelnictwa w Zagłębiu Dąbrowskim przed 1918 rokiem. Początki rozpowszechniania prasy wyprzedzają inicjatywę zakładania lokalnych czasopism, którą podjęła miejscowa inteligencja: lekarze, inżynierowie, księża, nauczyciele i drukarze. W regionie brakowało zawodowych kadr dziennikarskich17. rodowodem na Wśród początku pierwszych publicystów XX wymienić wieku z zagłębiowskim można żydowskiego właściciela zakładów drukarskich – Stanisława Jermułowicza, piszącego pod pseudonimem Warszawskiego, Stach-Owicz, działacza czy Bundu, też wtedy np. felczera felietonistę Henryka „Kuriera Sosnowieckiego”18. Szybkość docierania do rąk czytelnika dawała prasie szansę kształtowania opinii publicznej, czego przykładem przed wybuchem I wojny światowej może być żywot pisma codziennego „Goniec Zagłębia”, które było redagowane przez Leona Rygiera z Krakowa, a drukowane w drukarni Stanisława Reznika. „Gońca” powołała miejscowa żydowska inteligencja niezadowolona ze słabej reakcji pism lokalnych oraz antyżydowskich wystąpień prawicowych kół Zagłębia, w obliczu toczącego się w Kijowie procesu Mendla Bejlisa, oskarżonego o tzw. mord rytualny. Z chwilą ustania kampanii antyżydowskiej pismo przestało wychodzić19. Zach.” 2006, nr 11, s. 20-21; J. Krajniewski [Wyw.], Walizka z ocalałymi wspomnieniami, [Rozm.] M. Nowacka, tamże, s. 21; M. Nowacka, To był rok 1944, „Dz. Zach.” 2006, nr 34, s. 7. Pamiętnik Rutki Laskier ukazał się nakładem wydawcy „Dziennika Zachodniego” w połowie 2006 roku. (Pamiętnik Rutki Laskier, Katowice 2006) 16 M. Nowacka, Zagłębiowska Anna Frank, „Dz. Zach.” 2006, nr 5, s. 7. 17 E. Gondek, Sto lat dziejów prasy w Sosnowcu, [w:] Instytucje kultury a środowiska twórcze Sosnowca, red. E. Kosowska, Sosnowiec 2002, s. 90. 18 Felietony naśladujące zagłębiowską gwarę podpisywał pseudonimem „Jacek z Kuźnicy” lub „Antek z Milowic" (K. Olszewski, Z kronik teatralnych Zagłębia i Śląska, Kraków 1960, s. 274). 19 J. Renik, Od kaszty do pióra: wspomnienia starego dziennikarza, Katowice 1967, s. 35. Już w pierwszym okresie dziejów prasy na interesującym nas terenie u dziennikarzy wykształciło się przekonanie o znaczeniu prasy o zasięgu regionalnym - mającej przekazywać wiadomości o życiu w najbliższym środowisku (w tym wiadomości o życiu kulturalnym), poprzez nasycenie pism informacjami terenowymi. Z drugiej strony przeciwna opcja sugerowała szeroki dobór materiałów, które miały gwarantować wyrwanie się z granic wąskiego regionalizmu i szarzyzny życia peryferyjnych obszarów leżących poza głównymi centrami kultury20. Po 1905 r. na ziemiach polskich zaczęła się również szybko rozwijać prasa żydowska (w przeważającej mierze pisana w jidysz – języku żydowskiej ulicy), która była dźwignią nowoczesnej kultury świeckiej. Obok wielkonakładowych centralnych dzienników „Hajnt” (1908-39) czy „Der Moment” (1910-39) pojawiły się czasopisma na prowincji, a do ośrodków ich tworzenia można zaliczyć Będzin czy później Sosnowiec. Jednym z najdłużej wychodzących tu pism był będziński tygodnik „Zagłembier Cajtung” (Z pewnymi przerwami ukazywał się od 1911 r. aż do wojny, a ostatni numer datowany jest na 1 września 1939 r.). Od lat dwudziestych wykrystalizował się jako reprezentant tendencji syjonistycznych. W latach trzydziestych jego nakład w dni powszednie wynosił 3 tys. egzemplarzy. Dla porównania orientacyjne nakłady najbardziej poczytnych polskich dzienników zagłębiowskich w tym czasie wynosiły: „Ekspresu Zagłębia” – 24 tys., a „Iskry” („Kurier Zachodni – Iskra”) – 7 tys. Pierwszy o podtytule: „Jedyny Niezależny Organ Demokratyczny Województwa Kieleckiego” – faktycznie opowiadał się przy BBWR, a drugi miał orientację narodowo-demokratyczną. Na ich łamach również zamieszczano wzmianki tyczące żydowskich twórców, przejawów życia kulturalnego tej społeczności i polsko-żydowskich związków kulturalnych. Żydowska prasa lokalna, tworzona czasem metodą „nożyc i klajstra”, w przeciwieństwie do dobrze redagowanej prasy warszawskiej czy krakowskiej, preferowanej przez inteligencję, spełniała oczekiwania innego 20 E. Gondek, Sto lat ..., s. 94. kręgu odbiorców: ludzi wykorzystywali jej interesu, kupców i przedsiębiorców, którzy reklamowo-informacyjną funkcję21. Ze względów finansowych znaczącą rolę spełniały reklamy, w tym ogłoszenia w języku polskim. Choć kadra dziennikarska rekrutowała się na ogół z ludzi przypadkowych, nie znaczy to jednak, że nie można było spotkać wśród niej znaczących osobowości. Pod koniec lat trzydziestych wśród narybku dziennikarskiego – jej młodych współpracowników wymienić można m. in. związanego z ruchem Hanoar Hacijoni (Syjonistyczna Młodzież) - Lejba Hassenberga, ucznia Gimnazjum im. Szymonostwa Fürstenbergów (w przyszłości dr. Ariego Ben-Tova, Prezydenta Światowego Związku Żydów Zagłębia) oraz Shlomo Netzera z Sosnowca, który po latach zostanie historykiem, badaczem dziejów diaspory na Uniwersytecie w Tel Awiwie. Dla tych młodych ludzi piszących do gazety np. relacje sportowe z meczów, był to sposób obejrzenia tych imprez za darmo22. W przeważającej mierze przedwojenna zagłębiowska prasa żydowska miała charakter efemeryczny. Po kilku numerach tytuły często znikały z rynku. Dotyczy to zwłaszcza żydowskich czasopism tworzonych w języku polskim, nazywanych polsko-żydowskimi, których nakład sięgał kilkuset egzemplarzy. Na terenie Zagłębia Dąbrowskiego i na Śląsku w latach trzydziestych rozpowszechniano np. „Nasz Głos” i „Nasze Słowo”. Publikowany w 1933 roku tygodnik społeczno-gospodarczy „Nasz Głos” posiadał prawdopodobnie orientację syjonistyczną. Tak jak wiele innych periodyków syjonistycznych organizacji w okresie międzywojennym i ten miał krótki żywot. (Alina Cała, autorka bibliografii żydowskich periodyków w języku polskim uważa, iż fakt chętnego posługiwania się językiem polskim dla przekazywania treści narodowych jest godnym zastanowienia fenomenem23.) Na łamach wydawanego na terenie Będzina, Sosnowca i 21 M. Pawlina-Meducka, Kultura Żydów województwa kieleckiego (1918-1939), Kielce 1993, s. 121. Informacja ustna przekazana autorce przez Panów Ariego Ben-Tova i Shlomo Netzera w latach dziewięćdziesiątych XX w. podczas ich pobytu w Sosnowcu. 23 A. Cała, Żydowskie periodyki…, s. 7. (Por. analizę międzywojennej twórczości pisarzy polsko-żydowskich: piszących po polsku, lecz o silnej tożsamości narodowej przeprowadzoną przez Eugenię Prokop-Janiec i Władysława Panasa; zob. np.: E. Prokop-Janiec, Międzywojenna…, W. Panas, Pismo i rana: szkice o problematyce żydowskiej w literaturze polskiej, Lublin 1996, M. Adamczyk-Garbowska, Odcienie tożsamości: literatura żydowska jako zjawisko wielojęzyczne, Lublin 2004.). 22 Katowic „Naszego Głosu” pojawia się szereg informacji związanych z kulturą, w tym wiadomości z Palestyny i tamtejszego życia teatralnego – aktualne przedstawienia narodowego teatru „Habima”(Scena)24 i pierwszej palestyńskiej rewii, teatrzyku „Matate” (Miotła)25. Z kolei wzmianka z tego regionalnego polskojęzycznego tygodnika może być interesującym przyczynkiem do czytelnictwa warszawskiego dziennika w jidysz. Czytelnicy „Naszego Głosu” mogli np. przeczytać, iż: „Właściciel kawiarni »Monopol« p. Feiwel na skutek żądań gości żydowskich uczęszczających do tej kawiarni zaprzestał prenumerować żydożerczą »Kattowitzer Zeitung« i zamiast tego zaprowadził »Hajnt«. Całość opatrzono tytułem „Obywatelski czyn”26. Pięć lat później w 1938 roku w Sosnowcu zaczęto wydawać „Nasze Słowo”(Tygodnik Żydowski dla Śląska i Zagłębia), demokratyczno postępowe pismo poruszające głównie regionalne problemy, w tym również sprawy kultury. Podobnie jak we wspomnianym poprzednio periodyku sporo miejsca poświęcono anonsom filmowym, które składają się na filmowy repertuar zagłębiowskich kin tego okresu. W tym czasie na ekranach naszych kin – najtańszej rozrywki przeznaczonej głównie dla młodzieży i robotników - królowały komercyjne produkcje amerykańskie, filmy polskie, ale i radzieckie27. Pomimo intensywnie rozwijającej się w Polsce produkcji filmów żydowskich w języku jidysz (lata 1936-1939 to tzw. „złota era” filmu żydowskiego) w prowincjonalnych przybytkach X Muzy te obrazy filmowe nie gościły zbyt często. Ze szczególną (ze względu na rzadkość recenzji tych filmów w prasie lokalnej) zapowiedzią żydowskiego filmu mamy do czynienia w „Naszym Słowie”. Tygodnik anonsował obraz filmowy w reżyserii Henryka Szaro i według scenariusza 24 „Nasz Głos” 1933, nr 2, s. 3.Ośrodek Teatralny „Habima”, założony w Białymstoku, wsławił się hebrajską premierą „Dybuka” w reżyserii Jewgienija Wachtangowa w Moskwie (1924), a przybywając do Palestyny zyskał z czasem rangę pierwszej sceny narodowej. W 1932 roku aktorzy teatru „Habima” realizowali w Palestynie wraz Aleksandrem Fordem fabularyzowany dokument pt. „Sabra”. 25 „Nasz Głos” 1933, nr 3, s. 2. 26 „Nasz Głos” 1933, nr 5, s. 4. 27 M. Wieczorek, Kino w Będzinie w latach 1919-1939, „Aktualności Będzińskie” 1998 (numer specjalny –maj), s. 7-9.Autorka Kultury Żydów województwa kieleckiego (1918-1939), Marta Pawlina-Meducka przyznaje, iż w swojej pracy pominęła działalność kina jako instytucji tradycyjnie z kulturą związanej. (Według niej był to świadomy wybór, wynikający z braku świadectw szczególnej troski właścicieli kin o żydowskiego odbiorcę.) Henryka Bojma - „Tkijes kaf” (Ślubowanie), nie stroniący od mistyki dźwiękowy „remake” wersji niemej z 1924 r. Pod względem aktorskim i realizatorskim film ustępował owemu pierwowzorowi, o tym jednak nie przeczytamy w prasie. Drugą wersję „Ślubowania” wyświetlano w Warszawie, Wilnie, Lwowie, Krakowie, a widzowie Sosnowca mogli ją zapewne zobaczyć w czasie świąt wielkanocnych 1938 roku, o czym w entuzjastycznej zapowiedzi donosiło „Nasze Słowo”. Ten polskojęzyczny tygodnik podawał obsadę filmu rekrutującą się spośród artystów scen żydowskich, zwracał także uwagę na śpiewy chóralne wykonywane przez chór synagogi warszawskiej28. 3. „Polsko-żydowska” scena teatralna w Sosnowcu, jej repertuar i recenzenci. Wyjątkowe miejsce w życiu kulturalnym przemysłowego Zagłębia Dąbrowskiego przypadło teatrowi, i to zarówno z polską jak i żydowską sceną. Ciekawe są również ich wzajemne powiązania, a zbiorowe przeżycie estetyczne, właściwe scenicznym przedstawieniom, mogło sprzyjać przełamywaniu barier między dwiema społecznościami. Spójrzmy na nie z polskiej perspektywy. Po trzech latach od wybudowania stałego gmachu teatru w Sosnowcu przez Józefa Szymańskiego29 w 1900 r., wzmiankowany tutaj już Stanisław Jermułowicz w młodopolskiej manierze pisał o środkach artystycznych, które winny przyświecać działalności sosnowieckiego przybytku Melpomeny: „Jeśli teatr na prowincji należycie chce rozumieć swoje powołanie i liczyć się z tym co posiada i dać może, to dla niego egzystuje jeden tylko rodzaj repertuaru, którego niezachwianie trzymać się powinien. Tym repertuarem jest komedia”30. 28 „Nasze Słowo” 1938, nr 6, s. 2. Poprzednie nazwisko pochodzącego z Niwki Józefa Szymańskiego brzmiało Josek Tywelman (Zob. np. J. Przemsza-Zieliński, Różnorodność wierzeń religijnych w Sosnowcu – jako dziedzictwo pogranicza kulturowego, „Ekspres Zagłębiowski – Magazyn” 1999, nr 3 (105), s. 7.) . 30 Stach-Owicz [właśc. S. Jermułowicz], Teatr w Sosnowcu, [przedruk w:] „Ekspres Zagłębiowski – Magazyn” 1996, nr 2, s. 42. 29 Ponad dwadzieścia sezonów później w 1922 r. Zygmunt Rychter w jednej z recenzji teatralnych napisał z kolei: „Teatr sosnowiecki pod względem repertuaru dramatycznego miewa przecież ku głębokiemu naszemu zadowoleniu chwile jasne, poważnego skupienia artystycznego […]”, a do sztuk, które budzą takie odczucia recenzent „Kuriera Zagłębiowskiego zaliczyłby niewątpliwie „Małkę Szwarcenkopf” Gabrieli Zapolskiej31. Być może magnesem przyciągającym na nie widzów ze środowisk żydowskich była starannie przygotowana adaptacja sztuki, z ciekawym zabiegiem inscenizacyjnym, polegającym na udziale w III akcie spektaklu autentycznego mistrza żydowskich ceremonii weselnych – 32 marszalika w towarzystwie dziecięcego chóru z chederu . Co ciekawe napisane przez Zapolską sztuki z myślą o żydowskiej publiczności („Małka Szwarcenkopf”, „Jojne Firkułes”), były czasem gdzie indziej ostentacyjnie przez tę publiczność omijane33. Również polska widownia była raczej zamknięta na literaturę żydowską. Duże zasługi w przedstawianiu dramatów żydowskich położył zafascynowany polską kulturą Andrzej Marek (Marek Arnsztejn), który między 1925 a 1929 r. wystawiał po polsku dramaty tłumaczone z jidysz, nazywając swe przedsięwzięcie polsko-żydowskim teatrem. Jedynie kilka dramatów autorów żydowskich w okresie międzywojnia gościło głównie w teatrach warszawskich,krakowskich, łódzkich, lwowskich, a do wyjątkowych zdarzeń na kieleckiej prowincji należało niewątpliwie wystawienie na sosnowieckiej scenie polskiej wersji sztuki „Dybuk” Szymona An-skiego w 1925 r.34, a w 1927 r. dramatu „Bóg, człowiek i szatan” Jakuba Gordina35. Andrzej Marek był również jednym z pionierów nowoczesnego teatru w Polsce i twórcą dramatów. Jako pisarz, przez jednych określany 31 Z. Rychter, „Kurier Zagłębia” 1922, nr 60. Zob. W. J. Żywot, Dwadzieścia sezonów teatru sosnowieckiego 1919-1939, Katowice 1983, s. 48. 32 W. J. Żywot, Dwadzieścia …, s. 49-50. 33 Por. J. Rurawski, Gabriela Zapolska, Warszawa 1981, s. 191-200. Por. też: M. Pawlina-Meducka, Kultura…, s. 150. 34 „Głos Zagłębia” 1925, nr 24. Zob. W. J. Żywot, Dwadzieścia…, s. 76. Zob. też przypis 23. 35 „Ekspres Zagłębia” 1927, nr 10, s. 7. Por. W. J. Żywot, Dwadzieścia…, s. 101. Por. M. Bułat, Żydowskopolskie i polsko-żydowskie związki teatralne (do roku 1939): Repertuar,[w:]Państwowy Teatr Żydowski im. Ester Rachel Kamińskiej, oprac. S. Gąssowski, Warszawa 1995, s. 82-84. „utalentowanym autorem dramatycznym”, nie zyskał poklasku jako autor jednej ze sztuk, której premiera na deskach sosnowieckiej sceny miała miejsce w marcu 1928 roku, a Konstanty Ćwierk w druzgocącej recenzji naświetlił „brzydotę sztuczydła nazwanego »Dramatem niemoralnym«36. Z kolei ten sam dziennikarz „Kuriera Zachodniego”, znany w Zagłębiu krytyk teatralny, poeta i pisarz bardzo przychylnie odnosił się do projektów dekoracji tworzonych dla sosnowieckiego teatru w latach 1932-1933 przez Józefa Badowera37, malarza, twórcy fresków sosnowieckiej synagogi, członka grupy „Niezależnych”38. Sosnowiecki teatr 2 czerwca 1935 roku gościł Juliana Tuwima, autora piosenki zaczynającej się od słów „Miasteczko Będzin w Polsce jest…”39. Poeta na scenie recytował własne utwory40. W lutym 1933 roku „Nasz Głos” zapowiadał w Teatrze Miejskim występ „znakomitej artystki teatru »Habima«, odtwórczyni chasydzkich ludowych piosenek”41. Natomiast 20 stycznia 1933 r. koncertował w tym miejscu - urodzony w Sosnowcu kompozytor i pianista - Władysław Szpilman42. Po latach zanotuje on w wojennym dzienniku sentymentalne wspomnienia swojego ojca, związanego uczuciowo z miastem. Zadecydowały one o pozostaniu rodziny w Warszawie na początku wojny: „Jeśli on został to tylko dlatego, że nie chciał zbytnio oddalać się od Sosnowca, z którego pochodził. (…) Tylko tam było dobrze i pięknie, ludzie kochali muzykę, cenili jego grę na skrzypcach i tylko tam można było napić się dobrego chłodnego piwa”43. K. Ćwierk, „Kurier Zachodni” 1928, nr 77. Por. W. J. Żywot, Dwadzieścia…, s. 110. K. Ćwierk, „Kurier Zachodni - Iskra” 1932, nr 274. Por. W. J. Żywot, Dwadzieścia…, s. 110. 38 Józef Badower, podobnie jak inny członek grupy - będziński malarz, współautor fresków tamtejszej synagogi - Samuel Cygler, brali udział w sosnowieckiej wystawie w 1932 r. (Z. Honiek, Wystawa „Niezależnych” w Sosnowcu, „Kurier Zachodni – Iskra” 1932, nr 79, s. 5; „Ekspres Zagłębia” 1932, nr 85, s. 4. Zob. też E. Gondek, Życie kulturalne…, s. 239.) 39 Por. J. Krajniewski, Dźwięki starej piosenki, [w:] Na tropach legendy: szkice z dziejów Zagłębia, Będzin 2003, s. 60-64. 40 „Ekspres Zagłębia” 1935, nr 147, s. 5. 41 „Nasz Głos” 1933, nr 2, s. 6. 42 „Ekspres Zagłębia” 1933, nr 17, s. 4. 43 W. Szpilman, Pianista: warszawskie wspomnienia 1939-1945, Kraków 2000, s. 33. 36 37 Autor monografii Sosnowca, Janusz Ziółkowski, analizując strukturę społeczno-narodowościową miasta napisał, że początkowo żywiołowo narastająca przestrzeń miejska, stopniowo zaczęła podlegać czynnikom natury kulturowej. Z izolowanej enklawy kulturowej społeczności żydowskiej, która zwarcie zamieszkiwała ulice Małachowskiego, Kościelną, Piłsudskiego i Warszawską, powstała enklawa przestrzenna. Owa segregacja działała poza dzielnicą żydowską, gdyż sąsiadująca ulica 3 Maja, będąca tradycyjnym „deptakiem” młodzieży Sosnowca, miała swoją „polską” i „żydowską” stronę44. Tymczasem już Andrzej Marek, autor sztuk i adaptacji często goszczących na deskach sosnowieckiego teatru, apelował, zwracając się do polskich obserwatorów – „sąsiadów”, w następujący sposób: „patrzymy na siebie wzajemnie tak obco, stykając się we wspólnej sieni, na schodach lub w bramie. Więc: […] Zajrzyjcie do naszych mieszkalnych wnętrz przez szklane ściany naszej literatury, a ujrzycie nasze życie takim, jakim ono jest w samej istocie swej najgłębszej prawdy, której wstydzić się nie mamy powodu. […] Dawniej nie znaliśmy się, bo literatury nasze były dla siebie niby dwie zamknięte księgi”45. Po latach społeczność w nadal pozostaje Zagłębiu kwestią Dąbrowskim nie w zamkniętą, okresie czy polska międzywojennym wykorzystała niezwykłą szansę, którą dawało jej uczestnictwo społeczności żydowskiej w obiegu polskiej kultury – jej otwarcie się na polską mowę i polską literaturę, a także zagadnienie wiążące się z udziałem polskiej lokalnej prasy w współtworzeniu i rejestracji tego zjawiska kulturalnego i społecznego. 44 J. Ziółkowski, Sosnowiec: drogi i czynniki rozwoju miasta przemysłowego, Katowice 1960, s. 190. życia 45 A. Marek, „Płomienie i zgliszcza”. Na marginesie znamiennej książki, „Nasz Przegląd” 1929, nr 92. Cyt. za: E. Prokop-Janiec, Międzywojenna …, s. 86-87.