głos pruszkowa
Transkrypt
głos pruszkowa
(206) Rok XVIII Nr 02 - LUTY 2012 CENA 50 gr PR 11353 ISSN 1897-8789 GŁOS PRUSZKOWA NIEZALEŻNA GAZETA MIEJSKA I POWIATOWA TYTUŁ ISTNIEJE OD 1914 ROKU Zawody modeli RC Sobotę przeznaczono na wyścigi ON ROAD, a w niedzielę rozegrano OFF ROAD. s. 5 Foto: Maz. Port Lotniczy Warszawa-Modlin Sp. z o.o. Kolebka Nie wszyscy wiedzą, że staw Potulickich w Pruszkowie zaraz po wojnie był kolebką łyżwiarstwa szybkiego w Polsce. s. 3 NOWY PORTAL INTERNETOWY - www.gpr24.pl GMINA POWIAT REGION Eko torba z MZO Konkurs na rysunek na ekologiczną torbę rodem z MZO trwał od końca maja ub. r. do 30 września 2011. s. 6 Polecamy - www.brwinow24.pl Dar hrabiego z Helenowa Mur ten jest pamiątką po pierwszej ogólnonarodowej akcji, zorganizowanej po okresie zaborów. s. 13 Lotnisko Modlin i 150 milionów Otwarcie przewidywane jest na II kwartał 2012 roku, będzie ono uzupełniającym lotniskiem dla Okęcia, odległym od Warszawy o 35 km. Lotnisko Modlin będzie miało standard niższy niż Okęcie, ale jego przewagę konkurencyjną stanowią niższe opłaty lotniskowe oraz możliwość przyjmowania samolotów przez 24 godziny na dobę. s. 2 REKLAMA 2 www.gpr24.pl www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 Reportaż budowa lotniska dobiega końca Lotnisko Modlin i 150 milionów Dokończenie budowy lotniska na Euro 2012. Jerzy W. Ryll D la tego lotniska emisja obligacji oznacza domknięcie finansowania inwestycji. Na mocy zmienionej wcześniej umowy spółki, województwo zobowiązało się do podnoszenia kapitału zakładowwego spółki poprzez objęcie nowych udziałów, gdy spółka nie będzie w stanie samodzielnie zgromadzić odpowiednich środków na wykup obligacji. Otwarcie przewidywane jest na II kwartał 2012 roku, kiedy będąc uzupełniającym lotniskiem dla Okęcia, odległym od Warszawy o 35 km, Modlin obsługiwać będzie część ruchu lotniczego na EURO 2012. Walorem Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin jest jego potencjał rozwojowy w sprzyjającym środowisku społecznym i wpisanie w rozbudowywaną, unowocześnianą infrastrukturę komunikacyjną - oczko w głowie samorządów współpracujących i unikających konfliktów. Wicemarszałek Krzysztof Grzegorz Strzałkowski podkreślił, iż „do tej pory województwo objęło udziały w podwyższonym kapitale zakładowym spółki na kwotę blisko 100 milionów złotych, a teraz zabezpieczyło na ten cel kolejne 200 milionów”. Lotnisko Modlin będzie miało standard niższy niż Okęcie, ale jego przewagę konkurencyjną stanowią niższe opłaty lotniskowe oraz możliwość przyjmowania samolotów przez 24 godziny na dobę. Na usytuowanym w obrębie nieformalnej aglomeracji warszawskiej Okęciu lądowanie w nocy jest zakazane za względu na hałas dotyczący okolicznych dzielnic Warszawy oraz okolicznych miast z Piasecznem i Pruszkowem włącznie. Jest to sytuacja podobna do wcześniejszego losu stolicy Norwegii Oslo - tam nowoczesne lotnisko Gardermoen zlokalizowano 60 km od miasta, zapewniając połączenie szybkim pociągiem Flytoget w czasie 20 minut oraz autobusem w czasie 40 minut. Oczywiście musiało się to wiązać z powstaniem hotelu przylotniskowego. Podobnie musi się stać docelowo z Mazowieckim Portem Lotniczym Warszawa-Modlin - konieczne jest tam w Modlinie zaistnienie hotelu przylotniskowego wraz z doprowadzeniem bocznicy kolejowej (częściowo w tunelu) do dworca krańcowego przy terminalu. Tymczasem dopiero teraz otwierana jest procedura pozyskania decyzji środowiskowej dla tej łącznicy kolejowej. Warszawska łącznica kolejowa wraz z podziemnym dworcem na lotnisku imienia Fryderyka Chopina na Okęciu ma być gotowa na wiosnę 2012. Będzie to wtedy, gdy w Modlinie ruszy eksploatacja alternatywnego, uzupełniającego portu lotniczego. Jego patron jest dotychczas nieznany, choć ze względu na historię powinien nim być Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski, przedwojenny patron lotniska Okęcie. A propos przypomnijmy, iż lotnisko Monachium ma za patrona Franza Josefa Straussa, a inne porty lotnicze w Polsce przyjęły za patrona Jana Pawła II w Krakowie oraz Lecha Wałęsę w Gdańsku. Tymczasem Modlin obsługiwać będą autobusy wahadłowe do stacji kolejowej Nowy Dwór Mazowiecki lub przystanku Modlin, którego zabytkowy budynek stacyjny jest w stadiun rewaloryzacji. Podczas EURO 2012 Modlin dostanie tzw. general aviation, czyli maszyny biznesowe (business jets) np. moskiewskich i/lub petersburskich oligarchów z podstawieniem limuzyn bezpośrednio na płytę lotniska oraz odprawą paszportowo-wizową i celną jeszcze na pokładzie samolotów. Gdyby nowy terminal Modlina Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin Sp. z o.o. ląduje na ostatniej prostej swej budowy, pozyskując 150 milionów złotych na finansowanie inwestycji poprzez emisję obligacji. 10. stycznia 2012 roku w urzędzie marszałkowskim Województwa Mazowieckiego wspólnicy spółki, członkowie zarządu oraz przedstawiciele Banku Pekao S.A. podpisali umowę wsparcia realizacji projektu o nazwie „Uruchomienie lotniska komunikacyjnego poprzez modernizację Portu Lotniczego Warszawa-Modlin”. Jego budowa ruszyła z martwego punktu 8. października 2010 roku jako wielka inicjatywa samorządowa. Jest to kluczowa inwestycja infrastrukturalna Mazowsza, czyli alternatywne lotnisko regionalne wspomagające obsługę aglomeracji warszawskiej oraz aktywizujące północne Mazowsze. nie został jeszcze ukończony na czas EURO 2012, skoro jego zaawansowanie wynosi obecnie 70%, ruch przyjmie zakupiony na wszelki wypadek terminal kontenerowy, przypominający niesławnej pamięci Terminal Etiuda na Okęciu, czyli obecny terminal autobusowy. Po EURO 2012 do Modlina latać będą chartery i tanie linie, np. irlandzki Ryanair. W sytuacjach awaryjnych - gdy Okęcie będzie z jakiegoś powodu unieruchomione, Modlin przejmie ruch przeznaczany normalnie dla Okęcia. Sytuacje specjalne mogą się zdarzyć w każdej niespodziewnej chwili. Przykładowo, gdy kapitan Tadeusz Wrona wylądował ze schowanym wskutek awarii podwoziem na Okęciu, lotnisko zostało unieruchomione na 33 godziny. Gdyby podczas EURO Okęcie zostało zablokowane np. przez akcję antyterrorystyczną lub antykibolską, samoloty z kibicami kierowane byłyby do Modlina - taki był zresztą warunek UEFA. Spadek liczby pasażerów na Okęciu spowodowany przez Modlin wyniesie tylko około 5% z powodu swoistej segregacji ruchu, gdy loty mniej komfortowe lub biznesowe wylądują na nowym lotnisku. Tani pasażerowie dojadą dalej w tańszy i mniej komfortowy sposób (tanio oznacza mniej luksusu), a limuzyny oligarchów i tak dojadą na sygnale np. do Hotelu Hyatt w Warszawie obok ambasady Federacji Rosyjskiej lub do wynajętej rezydencji. Obecne 90% zaawansowania w Modlinie dla konstrukcji betonowo-bitumicznego pasa startowego oraz płyty lotniska (runway i drogi kołowania) zapewnia zakończenie inwestycji na czas, podobnie jak sprzyjająca zima zapewni przejezdność autostrady do Warszawy. Nie byłoby po prostu na co zwalić winy za hipotetyczne niepowodzenie - trzęsienie ziemi lub wybuch wulkanu nam przecież nie zagrażają. Użyteczne linki: www.modlinairport.pl; www.mostostal.waw.pl; www.erbud.pl; www.nowydwormaz.pl; www.mazovia.pl Lotnisko Modlin przygotowuje się do przyjęcia bogatych Rosjan, którzy na Euro 2012 przylecą prywatnymi samolotami. Wizualizacja lotniska wykonana przez studio architektoniczne Kuryłowicz & Associates GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 3 Sport z archiwum pruszkowskiego sportu Kolebka Po wojnie Pruszków był matecznikiem polskiego łyżwiarstwa szybkiego na lodzie. Tadeusz Hubert Jakubowski W ielokrotnym Mistrzem Polski był architekt Janusz Kalbarczyk, mieszkaniec pobliskiego Piastowa. Wicemistrzem w latach 1945-1948 był prawie mój sąsiad, Czesław Rytter. Uznawany był, za bohatera, ponieważ w wypadku stracił lewą dłoń, co było dużym utrudnieniem, zwłaszcza podczas jazdy na wirażach. Z tych pierwszych powojennych zawodów zapamiętałem jeszcze Stanisława Dąbka, Władysława Krajewskiego i Stefana Zembrzuskiego. Jego mama miała owocarnię między kuźnią Edwarda Wiśniewskiego a domem Oziemkiewiczowej. Obecnie w tym miejscu rozpłaszczył się „Lidl”. Panie z tego okresu, to Jadwiga Kalbarczyk (żona Janusza), Krystyna Sędzimir, Mistrzyni Polski w 1946 i w 1947 roku oraz Wicemistrzyni w roku 1956 i Wanda Sąsara, Wicemistrzyni Polski w 1946 roku. Pamiętam, jak Janusz Kalbarczyk zachęcał Wandę do walki; długie paaa, ręce na pupie. Później dołączyły do nich jeszcze dwie Pruszkowianki; Maria Wujak, która w barwach Legii zdobyła Mistrzostwo Polski w sztafecie oraz Renata Boudouin, Mistrzyni Polski w 1950 roku. Duże zasługi dla sportu łyżwiarskiego miał Pruszkowianin z ulicy Stalowej (wspaniała ulica podobnie do jak moja Topolowa) Kazimierz Kalbarczyk. We wrześniu 1945 roku wyjechał do Elbląga. W mistrzostwach Polski zajmował czołowe miejsca w pierwszej szóstce. Ale nie to było jego największą zasługą. W 1946 roku w Olimpii Elbląg założył sekcję łyżwiarstwa szybkiego. Wychował wiele czołowych zawodniczek i zawodników. Spod jego reki między innymi wyszły olimpijki, Elwira Potapowicz-Seroczyńska, Helena Majcher-Pilejczyk i Erwina Ryś-Ferens. Wracam do stawu w Pruszkowie. Przyciągał on jak magnes chłopaków z naszego miasta. Prawie wszyscy, to moi przyjaciele i koledzy. Szkoda, że ja się do tej grupy łyżwiarzy nie „załapałem”. Kazimierz Lewandowski – prywatnie mąż dziewczyny z mojej klasy z Zana, Ali Pawełczyńskiej-Lewandowskiej, to Wicemistrz Polski w latach 1949, 1950 i 1953. Był trenerem między innymi Mistrzów Polski, Stanisława Kucha i Tadeusza Samorzyńskiego oraz Mistrzyni Polski Hanny Skrzetuskiej. Jako konstruktor budował tor do jazdy szybkiej na lodzie na Stegnach w Warszawie. Oprócz Kazia Lewandowskiego aż trzech zawodników o tym samym nazwisku stawiało swe pierwsze łyżwiarskie kroki na Potuliku w Pruszkowie. Cała trójka z mojej dzielnicy i z naszej drużyny harcerskiej, z 71 MDH w Pruszkowie. Zbigniew Lewandowski, czołowy zawodnik Polski, reprezentant Gwardii i Legii Warszawa, Drużynowy Mistrz Polski. Leszek Lewandowski „Sumek”, rodzony brat Zbyszka, Mistrz Polski Juniorów. Bogdan Lewandowski – stryjeczny brat Zbyszka i Leszka – czołowy zawodnik Polski, reprezentant Legii Warszawa. To od niego niedawno usłyszałem dwie przepyszne opowieści z początków łyżwiarstwa szybkiego w Pruszkowie, które zaserwuje Państwu oddzielnie. W końcu lat czterdziestych łyżwiarzem szybkim był również Jurek Miszalski z naszej klasy w Zanie. Mistrzem Polski w roku 1953 i 1957 został reprezentant naszego Znicza, Stanisław Magierowski. Jest on Wilnianinem, który via Syberia dotarł do Pruszkowa. Wspomniany wcześniej, jako uczeń Kazimierza Lewandowskiego Stanisław Kuch, był Mistrzem Polski w 1958 i w 1966 roku. Był wielokrotnym reprezentantem i rekordzistą Polski. Ale nie tylko. Jest również najmłodszym – niestety, już jedynym – z trzech braci Kuchów; kardiochirurga Jurka i internisty Witka. Mieszkał w Malichach, ale to prawie tak, jak w Pruszkowie. Tadeusz Samorzyński, który również wyszedł spod reki Kazia Lewandowskiego, był Mistrzem Polski w 1959 roku. Nie wszyscy wiedzą, że staw w Potuliku w Pruszkowie zaraz po wojnie był kolebką łyżwiarstwa szybkiego w Polsce. Staw ten był wtedy znacznie większy niż obecnie. Nie było przy nim ciągu pieszego od strony ulicy Bolesława Prusa. Dochodził on prawie do muru przy tej ulicy, która była wtedy większa, niż jest obecnie. Na tym stawie wielokrotnie odbywały się Mistrzostwa Polski w Jeździe Szybkiej na Lodzie. Początkowo startowali w nich zawodnicy starsi, później dołączyła do nich młodzież. Byli to w olbrzymiej większości łyżwiarze z Pruszkowa. Dwóch pozostałych łyżwiarzy szybkich z Pruszkowa, to Jerzy Kowalski, Mistrz Polski Juniorów z 1953 roku i Grzegorz Wysocki, Mistrz Polski w 1972 roku. Plejada utytułowanych łyżwiarzy szybkich przedstawiona w tej opowieści świadczy o wielkim wpływie bazy sportowej – w tym przypadku stawu w parku – na rozwój sportu. Obecnie, po oddaniu do użytku krytego toru do wyścigów rowerowych Zbyszek Lewandowski goni Kazia Lewandowskiego, ale go nie dogoni. Meta tuż, tuż Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Tadeusza Huberta Jakubowskiego w Pruszkowie (Boże, jakie tam były piękne łąki) należy liczyć na wysyp kolarzy szybkich w naszym mieście. Może tak się stanie. Ale za bardzo bym na to nie liczył. *** Wywrotka Miała miejsce podczas zawodów w jeździe szybkiej na lodzie w Pruszkowie. Łyżwiarz Stanisław Dąbek, tuż przed wejściem w wiraż, wygruził się tak, że kilka razy przekręcił się wokół swojej osi, która przebiegała przez jego sempiternę*. Szybko wstał, nawet się nie otrzepał i popędził do mety. Trochę go dziwiło, że jego koledzy nadjeżdżali z przeciwka. Wyglądało to tak, jakby wracali do mety zawodów. Powariowali, czy co – pomyślał. Sprawa się wyjaśniła na wirażu. Chciał skręcić w lewo, a bieżnia skręcała w prawo. Wygruził się po raz drugi, wjeżdżając w zaspę śnieżną, jaka powstała przy wytyczaniu i odśnieżaniu toru. Dopiero wtedy uprzytomnił sobie, że po pierwszej wywrotce zmienił kierunek jazdy. *) – Sempiterna. Tak pięknoduchy określają poczciwą przecież dupę. Poczciwą, bo to przecież nie jej wina, że tak ją bez pytania o jej zdanie nazwano. *** Zakład Stanisław Dąbek – łyżwiarz szybki, założył się, że dotrzyma kroku Mistrzowi Polski w jeździe szybkiej na lodzie, architektowi Januszowi Kalbarczykowi. Było to prawie zaraz po wojnie. Nie pamiętam, na ile okrążeń toru się założyli, ale dla tej migawki nie jest to istotne. Istotne jest to, że tor łyżwiarski był tak wytyczony, że znajdował się w pobliżu wyspy na stawie w Potuliku w Pruszkowie. Po dwóch czy trzech okrążeniach, Stasiu spuchł. Czmychną więc na wyspę i schował się za znajdującą się na niej figurką Matki Boskiej. Odpoczywał przez jedno okrążenie i jak tylko Janusz Kalbarczyk minął wyspę, wyskoczył z za figury i pojechał za nim. Manewr ten miał miejsce dwa razy. Za drugim razem Janusz Kalbarczyk wyczuł, że coś jest nie klawo. Krzyknął. - Stasiu, jedziesz za mną? - Jadę, jadę – odpowiedział mu Stasiu! Po zakończeniu jazdy Janusz Kalbarczyk gratulował Stanisławowowi Dąbkowi. Dobry jesteś – powiedział mu z niedowierzaniem i z uznaniem! NO – odpowiedział dumnie Stasiu, kierując ku górze charakterystycznie odgięty kciuk prawej dłoni. To NO, to zabrzmiało tak samo jak słowo MOWA, wymawiane przez nas trochę później w podobnych okolicznościach. 4 www.gpr24.pl www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 Reportaż w Pruszkowie, powiecie, Warszawie „Orkiestra” sześciu szkół Leonard Łuczak Znana z wielu dobrze zorganizowanych imprez Szkoła nr 2 przygotowała się z rozmachem, może nawet nadmiernym. Od samego rozpoczęcia imprezy w szkole panował ożywiony ruch. Księga pamiątkowa zapełniała się wpisami kolejnych gości. Stoiska gęsto rozstawione wzdłuż długiego korytarza oferowały do sprzedaży chyba dosłownie „wszystko”. Właśnie tych stoisk według mnie mogłoby być mniej, z pożytkiem dla drożności korytarzy. Za to wielkim pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie kulinarna oferta sałatek, cytrusów, domowych ciast oraz zimnych i gorących napojów, a wszystko po dwa złote, przy czym za tę cenę był nie kawałek a cała tacka ciast (piernik, szarlotka, makowiec i ogromny klin sernika). Sala gimnastyczna stała się widownią pokazu mody, gdzie kreacje na każdą porę roku były prezentowane przez uczennice z taką swobodą i wdziękiem, jak gdyby od lat nie robiły nic innego, tylko brylowały na wybiegu. Po pokazie mody sprawnie przeprowadzono licytację kilku fantów. Z boku sali maluchy nadstawiały buzie do malowania. Tuż obok nich dostrzegłem ekspozycję świątecznych kartek. Gdy opuszczałem szkołę, trwał występ chóru z kolędami po polsku i angielsku. Trzecia z pruszkowskich szkół „dziesiątka” sprawiła mi jednak zawód. W południe, kiedy zaczynałem odwiedzać placówki, zastałem tam jedynie ekipę rozstawiającą na sali gimnastycznej sprzęt nagłaśniający. Kiedy natomiast ponownie zajrzałem tam po 16-tej, najpierw musiałem z trudem przecisnąć się przez uliczkę zapchaną ciasno zaparkowanymi samochodami a potem już w drzwiach wejściowych zderzyć się z tłumem nie do przebicia. Do szatni w żaden sposób wejść się nie dało, a pozostanie w okryciu wierzchnim groziło udarem cieplnym. Było gorąco i duszno. Sporo pań, znających widocznie realia przebywało w letnich bluzkach z krótkimi rękawkami. Na niewielkiej sali połowę powierzchni zajmowała scena a na pozostałej części tłoczyła się widownia. Nie wiem, co było na stoiskach w korytarzu bo nie zdołałem się do nich docisnąć. Nie chciałbym w niczym umniejszyć trudu młodzieży Pobicie kolejnego rekordu w dorocznej zbiórce stało się już regułą. Redakcja otrzymała zaproszenie ze Szkoły Podstawowej w Nowej Wsi. Postanowiłem wykonać rundę po kilku szkołach, wybranych z internetowych zapowiedzi. i pedagogów, którzy Orkiestrę w „dziesiątce” organizowali ale twierdzę, że wybór tej szkoły jako miejsca akcji był ogromnym nieporozumieniem. A przecież tuż obok był do dyspozycji obiekt Zespołu Szkół na Promyka (budowlanka), gdzie warunki lokalowe są nieporównywalnie lepsze. Czy nie można było tego zorganizować wspólnie? Organizatorzy na szczeblu miasta nie popisali się, umiejscawiając w budowlance jeden ze sztabów, gdy tuż obok ludzie wzajemnie się tratowali. Na zakończenie mojej relacji zostawiłem rodzynek. Szkoła w Nowej Wsi stanowiła wzór godny naśladowania. Przy samym wejściu ustawiono plansze obrazujące w liczbach przebieg zbiórki i uzyskane w poszczególnych latach efekty. Podkreślono najwyższy wynik 43 tysiące złotych osiągnięty w ubiegłym roku i zaapelowano o jego pobicie, co zresztą później nastąpiło. Pozytywnym zaskoczeniem była Foto: Leonard Łuczak. Szkoła w Nowej Wsi W godzinach od południa do 17-tej odwiedziłem cztery placówki. Najwcześniej ruch zaczął się w Szkole nr 8, gdzie mimo południowej pory zgromadziło się już sporo uczniów i rodziców. Czynne były stoiska z loterią i goframi oraz w najlepsze trwała sprzedaż cegiełek, biżuterii, odzieży, książeczek i rozmaitych drobnych rzeczy. Można było zmierzyć sobie ciśnienie krwi. Sala gimnastyczna tętniła zabawą najmłodszych kręcących się w kółeczko i skaczących na trampolinie. Na przyczepce przed budynkiem czekało na rozładunek ogromne serce utworzone z kwiatów na 3-metrowym stelażu, przeznaczone na licytację. XX jubileuszowa „Orkiestra” okazała się jak zwykle niezawodna. dla mnie zaaranżowana w holu szatnia z obsługą i numerkami. Całość imprezy, za wyjątkiem kawiarenki w bocznej salce, zorganizowano w ogromnej sali z amfiteatralną widownią. Uderzająca była pomysłowość dekoracji. W rogu sali zbudowano z czerwonych baloników wielkie okulary, przez których ramki przeskakiwała rozbawiona dzieciarnia. Podwyższona estrada ozdobiona została dużą „dwudziestką” ze złotych baloników, ale największe brawa należą się pomysłodawcy tylnej dekoracji. Było to ogromne czerwone serce symbolizujące ziemski glob bo wśród baloników czerwonych ułożono baloniki złote w uproszczonym kształcie kontynentów. Na tle tego serca dzieci prezentowały recytacje, piosenki i tańce. Na szczególną uwagę zasługiwały ostre harce w rytmie dynamicznego disco. rożniku sali ustawiła się długa kolejka po losy loterii fantowej. W innym miejscu na tle zaaranżowanych kilku eleganckich kreacji panował ożywiony ruch przy stoisku z biżuterią i dodatkami do ubiorów. Pomysłowość organizatorów widoczna była na każdym kroku. Pamiątkową księgę zastąpiło serce nakreślone na ogromnym arkuszu białego kartonu, gdzie goście wpisywali się korzystając z kolorowych pisaków wystawionych w koszyczkach. Należy też wspomnieć, że znakomicie skorzystano z okazji połączenia Orkiestry z karnawałową maskaradą dla dzieci. Trzeba było widzieć, jaką im to sprawiało frajdę. Galeria postaci była przebogata, że wymienię tylko Zorro, Batman, Spiderman, korsarz, czarnoksiężnik, królewna, elf, kowboj. Był też Wasz reporter, który świetnie się bawił i powyższe w wielkim skrócie przedstawił. Pomiędzy występami rozpoczęto brawurową licytację „orkiestrowych” fantów. Na pierwszy ogień poszła koszulka z symbolami WOŚP, którą (jako czwartą w kolejnym roku) wylicytował pan Krzysztof Grabka wójt Gminy Michałowice. Zaproszenie wójta nadało imprezie odpowiednią rangę. W na- Nazajutrz w niektórych mediach otrzymaliśmy dawkę niesmacznych, czasem wręcz nienawistnych komentarzy na temat inicjatywy Jurka Owsiaka. Na szczęście to tylko margines, ale szkoda że trochę jakby szerszy niż zazwyczaj. Ale na próżno, bo... „i jeden dzień dłużej”. Stadion Narodowy otwarty W dniu 29. stycznia 2012 »Stadion Narodowy« w Warszawie został otwarty. Imprezą otwarcia jest koncert, w którym udział wzięli m. in. T. Love Muńka Staszczyka z gościem specjalnym Soyką, VooVoo, Zakopower, Haydamaky, Lady Pank. Zbudowany wewnątrz owalu dawnego Stadionu X-lecia, warszawski Narodowy Stadion EURO 2012 zasłużył sobie na miano Wiklinowego Koszyka - przez analogię do pekińskiego Ptasiego Gniazda. Zaprojektowany przez JSK Architekci, jest typowym stadionem piłkarskim, płyta którego (w odróżnieniu od jego poprzednika „X-lecia”) nie zawiera urządzeń do lekkiej atletyki - bieżni, skoczni, rzutni, etc. Bryłę „Koszyka” za odciągami konstrukcji nośnej wiszącego dachu otacza 58 tysięcy paneli białych i czerwonych, a zbudowana w poznańskich Zakładach Cegielskiego iglica pnie się na wysokość około 100 metrów. W obrębie stadionu usytuowanego na skraju Saskiej Kępy zbudowana jest podstacja energetyczna z podwójnym zasilaniem ~ od strony Pragi oraz Powiśla kablem poprowadzonym pod dnem Wisły kanałem drążonym od Powiśla z bezbłędnym punktem wyjścia w obrębie podstacji. Kubatura pod płytą boiska zawiera dwupoziomowy parking, a pod trybunami - 20 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni biurowych. Jest też tam Centrum Konferencyjne z salą na dwa tysiące miejsc, Klub Fitness, cztery restauracje, 965 toalet oraz 69 loży VIP-owskich. W przeszłość odszedł „Jarmark Europa” i największy bazar orientalny na zachód od Stambułu. Z dawnego wystroju Stadionu X-lecia pozostała na swoim miejscu od strony Alei Księcia Józefa Poniatowskiego rzeźba sztafety biegaczy „Zmiana pałeczki”, kolumnada dawnego wejścia na trybunę główną od strony Wisły oraz główny tunel wjazdowy - obecnie wjazd na parking pod boiskiem. Ze poprzedniego otoczenia pozostało też zewnętrze owalu Stadionu X-lecia z nowymi już schodami oraz dawny pawilon administracyjny przy boisku treningowym od strony budowanego na nowo „dworczyka” dla warszaskiwej SKM-ki i Kolei Mazowieckich na linii średnicowej. Po drugiej stronie „dworczyka” i nasypu kolejowego powstaje „pływająca” stacja II linii metra, sąsiadująca z Portem Praskim, zbudowanym w dawnym starorzeczu Wisły. Najciekawszą, dalszą częścią tego starorzecza jest Jezioro Kamionkowskie za nasypem Alei Zielenieckiej - między słynną fabryką słodyczy „E. Wedel” a zbudowanym 100 lat temu na terenach zalewowych Parkiem Skaryszewskim imienia Ignacego Jana Paderewskiego. Ten rejon miasta między Saską Kępą, Grochowem, Kamionkiem, Pragą i Wisłą uzyskuje u progu drugiej dekady XXI wieku nowy wyraz, treść i metropolitalny wygląd. (JWR) GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 5 Reportaż styczeń w Pruszkowie i powiecie „Jazz łączy pokolenia” G Panowała pełna swoboda i charakterystyczny dla jazzowej piwnicy luz. łówny wykonawca saksofonista Piotr „Bocian” Cieślikowski jest już znany pruszkowskim miłośnikom muzyki tego gatunku, bo to jego drugi w krótkim czasie występ w naszym mieście. Tym razem towarzyszył mu perkusista Sebastian Kuchczyński, a wirtuozowski popis gry na organach Hammonda dał sam Wojciech Karolak. Repertuar stanowił „stary dobry jazz”. Piotr Cieślikowski grał kolejno na saksofonie tenorowym i sopranowym, sam przy tym prowadząc konferansjerkę. Zaprezentowane standardy dobrane były tak, żeby każdy z wykonawców miał okazję do dłuższych solowych fragmentów, nagradzanych każdorazowo zasłużonymi rzęsistymi brawami. Nie było ustalonej „playlisty” tylko muzycy w trakcie koncertu dobierali utwory w zależności od chwilowego nastroju. I bez znaczenia było, że konferansjer z rozbrajającą szczerością przyznał, iż nie pamięta kto utwór skomponował bo mu zaraz Wojciech Karolak podpowiedział: „to Miles Davis”. W innym momencie głos z sali dorzucił, że zapowiedziany właśnie kolejny utwór należał do repertuaru Fryderyki Elkany, zapomnianej dziś polskiej gwiazdy śpiewanego jazzu z pomyślnych dla tego gatunku lat 60-tych. Ponad godzinny koncert był prawdziwą duchową ucztą dla żywiołowo reagujących słuchaczy, których wiekowa rozpiętość potwierdza trafność ty- W niedzielę 15. stycznia, ze sceny Miejskiego Ośrodka Kultury „Kamyk”, wysłuchaliśmy jazzowego koncertu zespołu „BocianTrio”. Koncert nosił tytuł „Jazz łączy pokolenia” i był kolejnym z zainicjowanego przez Ośrodek całego cyklu jazzowych prezentacji. tułu „Jazz łączy pokolenia”. Należy uznać, że Miejski Ośrodek Kultury kontynuując cykl koncertów popularyzujących muzykę jazzową wykonuje krok we właściwym kierunku. Okazuje się bowiem, że w Pruszkowie ta właśnie muzyka cieszy się sporym zainteresowaniem, o czym świadczy wysoka Foto: Leonard Łuczak Leonard Łuczak frekwencja na widowni. Istnieje liczna grupa odbiorców, którzy ponad imprezy masowe przedkładają kameralne obcowanie ze starą dobrą muzyką, zwłaszcza w tak znakomitej interpretacji. Dobrze, ze „Kamyk” to zapotrzebowanie w znacznym stopniu zaspokaja próbując wypełnić wyraźną lukę w kultu- Leonard Łuczak ilka informacji dla niezorientowanych. Kategoria RC pochodzi od słów „radio control” czyli sterowanie falami radiowymi i dotyczy w tym przypadku modeli samochodów w skali 1:10 z napędem elektrycznym. Z kolei ON ROAD to wyścigi modeli samochodów osobowych na torze płaskim, zaś OFF ROAD odbywa się przy udziale modeli aut terenowych na torze z pagórkowatym ukształtowaniem. W sezonie letnim analogiczne zawody rozgrywane są w terenie otwartym i można używać modeli z silnikami spalinowymi. Emocje widowni a zwłaszcza zawodników w niczym nie ustępują podobnym przeżyciom towarzyszącym zawodom prawdziwych dużych pojazdów. Całą imprezę objął swym patronatem wójt Gminy Michałowice pan Krzysztof Grabka. Kategoria „open” sprawiła, że udział w zawodach nie był ograniczony do modelarzy z Mazowsza. Tłumnie stawili się hobbyści z całego kraju. Na starcie stanęło 90. zawodników w wieku od 5. do 60. lat, którzy wystawili łącznie 115 modeli samochodów. W licznych konkurencjach miały one za zadanie przejechać jak najdłuższy dystans w regulaminowym czasie 5. minut. Pomiary czasu i ich prezentacja na ekranie były zasługą profesjonalnego systemu mierzącego osiągi z dokładnością do 1/1000 sekundy, jak na prawdziwych mistrzostwach. Nad techniczną sprawnością samochodzików czuwał serwis rozlokowany na stołach warsztatowych, zajmujących znaczną część hali. Na stole z boku sali ustawiono w rzędach lśniące puchary dla zwycięzców. Zawodnicy z ręcznymi sterownikami zajmowali miejsca na wysokim podeście obok spikera i stamtąd sprawnie kierowali swymi miniaturowymi bolidami. Prędkości osiągane na torze to 25 do 50 km/h w kategoriach dla W pierwszy po Nowym Roku weekend 7. i 8. stycznia sala gimnastyczna Szkoły Podstawowej w Michałowicach stała się areną IV Eliminacji Mistrzostw Mazowsza Modeli RC. Sobotę przeznaczono na wyścigi ON ROAD, a w niedzielę rozegrano OFF ROAD. najmłodszych, dochodzące do 100 km/h w tych najwyższych. Jest to odpowiednik nawet 200 km/h porównywalnie dla prawdziwych samochodów, co daje nam pewne wyobrażenie o precyzji wymaganej od operatora przy pokonywaniu karkołomnych zakrętów. Kolizje, wywrotki i wypadnięcia z toru były na porządku dziennym, ale sprawny serwis rozstawiony wzdłuż toru natychmiast umożliwiał samochodzikom powrót do dalszej walki. Pan Niko Triandafilidis okazał się niezwykle wdzięcznym rozmówcą i z wielką pasją mówił o Zawody zorganizowało Ogólnopolskie Stowarzyszenie Modelarzy Foto: Leonard Łuczak Zawody modeli RC K ralnej ofercie dla mieszkańców. Dodam jeszcze, że koncertu wysłuchałem siedząc w pierwszym rzędzie w towarzystwie Tadeusza Huberta Jakubowskiego, który okazał się wielkim miłośnikiem stylu oraz wybornym znawcą tematu i uraczył mnie kilkoma ciekawostkami z historii amerykańskiego jazzu. pedagogicznych walorach tego sportu i o jego nieocenionym wpływie na tworzenie pozytywnych relacji w rodzinach, gdzie dokonuje się na jego tle wręcz integracja międzypokoleniowa. W uprawianiu tego hobby często biorą udział rodzice i dzieci. Pan Niko podkreślił też, że przynależność do „klanu” jest w pewnym stopniu przywilejem, bo od młodocianych zawodników wymaga się nienagannej postawy i dobrych wyników w nauce potwierdzonych przez szkołę. Nie od rzeczy będzie dodać, że bardzo często z kręgów modelarzy i zawodników startujących na małych pojazdach wyrastają zawodnicy najwyższej klasy w konkurencjach rajdowych lub Formuły 1. Robert Kubica jest tego najlepszym przykładem. W dzieciństwie ścigał się na gokartach. Mnogość wyścigów rozegranych w licznych kategoriach nie pozwala nam tu na przytoczenie wyników zawartych w obszernych tabelach. Dlatego zainteresowanych odsyłamy do tabel umieszczonych na internetowej stronie organizatorów tej imprezy: http://www.osm-rc.pl/wyniki/hala1112/4el/ Impreza w przyszłości, również będzie odbywała się w Michałowicach, bo jak zapewnia pan Niko Triandafilidis prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Modelarzy, taką deklarację uzyskał od wójta gminy pana Krzysztofa Grabki. 6 www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gpr24.pl Reportaż bilans konkursu MZO Pruszkowska EKO - torba z MZO Adam St. Trąbiński K onkurs na rysunek na ekologiczną torbę rodem z MZO trwał od końca maja ub. r. do 30 września 2011. Przeprowadzony został w naszych placówkach oświatowo-wychowawczych – od przedszkoli wszelkich typów, ognisk pracy z dziećmi i szkoły podstawowe. Nie ograniczał się do terenu miasta, sięgnął placówek powiatowych. W sumie po czterech miesiącach napłynęło osiemdziesiąt sześć prac – indywidualnych i grupowych. W połowie grudnia ub. r. na gali w szkole podstawowej nr 10 na ul. Pływackiej, w Udział dzieci w konkursach - wszelkiego rodzaju - gwarantuje spontaniczność i otwartość. Autorką zwycięskiego rysunku i hasła – już umieszczonego na gustownej zielonej torbie – została ANNA IGNACIUK z kl. VI szkoły podstawowej nr 10. Wyróżnienia otrzymali, m. in.: Punkt Przedszkolny „Bursztynek” z Pruszkowie – praca zbiorowa; Przedszkole Miejskie nr 7 praca zbiorowa trzech 4-latek: Wiktorii Górskiej, Agaty Duplickiej i Wiktorii Zielińskiej pod kierunkiem pani Moniki Ślesińskiej; Natalia Kopera z klasy VI a S.P. nr 2 pod opieka pani Agnieszki Żwirskiej; Gabriela Yasar z klasy VI c S.P. w Raszynie – wychowawczyni Agnieszka Dziubak; Z reguły dzieci, im młodsze tym lepiej, są kreatywne, szczególnie, gdy chodzi o prace plastyczne. I na dodatek mądrze „poprowadzone” przez właściwych pedagogów (opiekunów) mogą dokonać rzeczy ciekawych, by nie powiedzieć – wielkich. Podobnie było z inicjatywą Miejskiego Zakładu Oczyszczania Miasta oraz Szkoły Podstawowej nr 10 w konkursie na „Rysunek na Eko-torbę MZO Pruszków”. Dodajmy – torby pełne, – ale czego? nie wiemy, nie zaglądaliśmy do środka, możemy się tylko domyślać. Prezes MZO Władysław Kącki dobre kilkadziesiąt minut wręczał dyplomy i owe wypełnione torby w asyście pracowników Wydziału Edukacji urzędu miasta oraz pracowników firmy. Często stremowane dzieci, a widzieliśmy maluchów przedszkolnych, przyprowadzane były przez wychowawczynie, które także otrzymały upominki. Dla wielu dzieci były to pierwsze nagrody odbierane publicznie. Katarzyna Marlęga z klasy IV S/P. nr 10 i Katarzyna Frątczak lat 11 z S.P. nr 8 w Pruszkowie. Wyróżnione prace zajmowały w postaci wystawy dwie ściany sali gimnastycznej „dziesiątki”, a dzieci tej szkoły na zakończenie uroczystości wykonały kilka układów choreograficznych do współczesnej muzyki rozrywkowej. Foto: Adam St. Trąbiński obecności odświętnie odzianych laureatów i ich opiekunów uroczyście wręczono dyplomy oraz już wyprodukowane torby ze zwycięskim rysunkiem i stosownym napisem. Prezes MZO Władysław Kącki i laureatka nagrody głównej Anna Ignaciuk Unijne pieniądze dla Pruszkowa an Starzyński prezydent Pruszkowa i skarbnik miasta LiJ dia Sadowska-Mucha w dniu 4. stycznia 2012 roku podpisali z Mazowiecką Jednostką Wdrożeniową Programów Unij- nych umowę o dofinansowaniu projektu „Bezprzewodowa sieć dostępu do internetu w Pruszkowie”. Wartość całego zadania wynosi 4 380 453,57 zł, natomiast dofinansowanie nie więcej niż 85% tzn. 3 638 481,11 zł przy wkładzie własnym miasta 741 972,46 zł. Zakres zadania w zrealizowanym I etapie obejmował zainstalowanie 46 punktów dostępowych, natomiast w II etapie 49 punktów dostępowych z realizacją do końca 2012 roku. Tak wysoki poziom dofinansowania pruszkowskiego projektu jest wynikiem skutecznych starań miasta o wysokie zaawansowanie technologiczne stosowanych rozwiązań i możliwość powszechnego korzystania z nich. Przekaz informacji z wykorzystaniem technologii Wi-Fi stał się standardem w odniesieniu do możliwości prawie wszystkich urządzeń elektronicznych – ponad 90% nowych telefonów komórkowych ma taką możliwość. Pruszków jest w czołówce polskich miast zapewniających możliwość korzystania z nowoczesnych form komunikowania, a widok mieszkańców z laptopami na kolanach siedzących przy fontannie na Placu Jana Pawła II stał się powszechny. Zainteresowanych szczegółami technicznymi i zasięgiem stref odsyłamy do zakładki Wi-Fi na stronie głównej www.pruszkow.pl Al Di Meola standardy i premiera nowego albumu ybitny gitarzysta amerykański Al Di Meola będzie bohaterem marW cowych koncertów Ery Jazzu. Zagra w Warszawie (12. marca), Poznaniu (13. marca) oraz w Łodzi (14. marca). Meola wraz z zespołem przedstawi m.in. program ze swojej najnowszej płyty „Pursuit Of Radical Rapsody”. To jubileuszowy, 25-ty studyjny album Meoli i powrót gitarzysty do stylistyki The World Sinfonia - warsztatowej formacji, która ponad dwie dekady wyznacza estetykę latynoskiego jazzu gitarzysty. Al Di Meola należy do najciekawszych współczesnych gitarzystów jazzowych, wyróżniając się niezwykłą otwartością na inne obszary muzyki. W jego muzyce miesza się delikatne, klasyczne brzmienie gitary akustycznej z futurystycznymi brzmieniami syntezatorów i etnicznymi brzmieniami instrumentów perkusyjnych. Zainspirowany jazzem, etniczną world - music, latynoskim rytmem i melodią zaskoczył muzyczny świat albumem „Heart Of The Immigrants”. Gitarzysta zaprosił do współpracy wybitnego bandeonistę Dino Saluzzi’ego, tureckiego perkusistę Arto Tuncboyaci oraz gitarzystę z Wenezuelii, Chrisa Carringtona. „World Sinfonia” oraz późniejsza „ Di Meola Plays Piazzolla ” stały się dla gitarzysty syntezą muzycznych inspiracji oraz subtelną ,folkloryzującą, jazzową suitą. Muzyką emocji i nastroju. Improwizacją jazzu i melodyjnego rytmem tango. GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 7 Felieton problemy z komunikacją warszawską Zabawa z komunikacją Maciej Białecki Kiedyś autobusy 512 jeździły z Zacisza na Ochotę, dziś w 75% powielają trasę linii 190 - pomiędzy przystankiem Młodzieńcza przy ul. Radzymińskiej a przystankiem Bemowo-Ratusz przy ul. Górczewskiej. Czy w ZTM siedzą jacyś młodzi ludzie nie dostrzegający różnicy pomiędzy światem gier komputerowych a realnym życiem w mieście, walący bez opamiętania w klawisze? P rzez pierwsze dwa tygodnie stycznia na liście zmian stołecznej komunikacji na stronie internetowej Zarządu Transportu Miejskiego pojawiło się dziesięć zapowiedzi likwidacji, uruchomienia, zmian tras linii autobusowych, a także uruchomienia i zawieszenia przystanków autobusowych - nie licząc zmian spowodowanych pracami budowlanymi i biegami ulicznymi. Jedną z tych zapowiedzi jest radosna, acz kuriozalna informacja o „odwołaniu przekształcenia linii E-2 w linię 402”. Radosna dlatego, że pomysł przekształcenia, czyli faktycznej likwidacji tej linii, był skandaliczny. Kuriozalna dlatego, że na liście nie ma zapowiedzi likwidacji E-2, więc odwołanie likwidacji wygląda jak peerelowski dowcip o jedynych prawdziwych wiadomościach, którymi są wiadomości zdementowane. Zmiany w organizacji linii autobusowych w Warszawie następują od kilku lat bez przerwy. Coraz częściej mam wrażenie, że w Dziale Rozwoju Transportu ZTM siedzą jacyś młodzi ludzie nie dostrzegający różnicy pomiędzy światem gier komputerowych a realnym życiem w mieście, walący bez opamiętania w klawisze - jeszcze jedna zmiana linii, jeszcze jeden punkt... O bezsensie tych zabaw świadczy niedawne skorygowanie trasy 512. Kiedyś autobusy te jeździły z Zacisza na Ochotę, dziś w siedemdziesięciu pięciu procentach powielają trasę linii 190 - pomiędzy przystankiem Młodzieńcza przy ul. Radzymińskiej a przystankiem Bemowo-Ratusz przy ul. Górczewskiej. Dalej na Bemowie jadą różnymi ulicami, dojeżdżając do tej samej pętli Górczewska. Według rozkładu jazdy w godzinach szczytu przejazd czternastu kilometrów pomiędzy Młodzieńczą a ratuszem Bemowo autobusem nr 190 trwa 43 minuty, a linią nr 512 tylko 41 minut (sic!). W świetle tego, wyjaśnianie przez ZTM przyczyn likwidacji popularnej, istniejącej przez kilkadziesiąt lat, linii 507 - że pokrywa się z innymi liniami - jest po prostu idiotyczne. Oburzony historią z E-2 mieszkaniec Bemowa napisał list do „Gazety Wyborczej”: „Likwidacja linii E-2 to kolejny przykład pełnej fantazji twórczości władz ZTM, którym wydaje się, że jak skrócą linię tramwaju 33, przeniosą autobus 144 z Mokotowa na Białołękę, zmienią nazwę pętli Okęcie czy wprowadzą szary kolor na pojazdy komunikacji publicznej, to znajdą się w jednym szeregu ze Starynkiewiczem czy Starzyńskim.” Oj nie tak, panowie, nie tak! Za zmiany w komunikacji nie odpowiadają urzędnicy, ani sam dyrektor ZTM. Kto zresztą zna nazwisko szefa ZTM? (Ja znam: Leszek Ruta, członek tej samej podstawowej organizacji partyjnej w Legionowie, co wszechwładny zastępca dyrektora gabinetu Hanny GronkiewiczWaltz, Jarosław Jóźwiak). Za warszawską komunikację miejską odpowiada szefowa pana Jóźwiaka, która ani Starynkiewiczem, ani Starzyńskim nie jest i nie będzie. REKLAMA 8 www.gpr24.pl www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 K40 strona redagowana przez Stowarzyszenie Męski punkt widzenia, Kwestionariusz Prousta czyli co mężczyźni myślą o K40 Lubię kobiety, lubię otaczać się kobietami i lubię ich towarzystwo. Bardzo zazdroszczę mieszkańcom Komorowa, że właśnie w tej okolicy stowarzyszyło się tyle interesujących kobiet, a do tego stowarzyszyło się tak skutecznie, że wtargnęło nawet w moje życie. Ale co tam! Jestem do usług. Będę karnie czytał poezję, czy to w Łazienkach Królewskich, czy to w Pęcicach, czy w Pruszkowie. Będę brał udział w aukcjach charytatywnych. I zrobię to z wielką przyjemnością. Bo lubię kobiety z K40. Wojciech Wysocki Pytania, które w XIX wieku krążyły wśród bywalców salonów europejskich. Dwa razy odpowiedział na nie Marcel Proust. Dziś dla K40 odpowiada… Andrzej Domalik Główna cecha mojego charakteru: - dystans ogólny Cechy, których szukam u mężczyzny: - męskość Cechy, których szukam u kobiety: - kobiecość Co cenię u przyjaciół: - że są Moja główna wada: - powierzchowność Moje ulubione zajęcie: - brak zajęć Moje marzenie o szczęściu: - od dawna nie zawracam sobie głowy marzeniami Co wzbudza we mnie obsesyjny lęk: - nie dotyczy Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem: - boję się antycypować Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem: - piątym beatlesem Kiedy kłamię: - to wmawiam sobie, że nie mam innego wyjścia Słowa, których nadużywam: - jakby Ulubieni bohaterowie literaccy: - Filip Marlowe i Nastasja Filipowna (w tej kolejności) Ulubieni bohaterowie życia codziennego: - żona to żona Czego nie cierpię ponad wszystko: - chamstwa w każdej formie Dar natury, który chciałbym posiadać: - konto w banku szwajcarskim Jak chciałbym umrzeć: - szybko albo w ogóle Obecny stan mojego umysłu: - niestety w normie Błędy, które najłatwiej wybaczam: - prawie wszystkie, oprócz tych, które są nie do wybaczenia Pytania zadawała Caryca GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 9 Felieton Jerzy Antkowiak ® Warszawa 1 ul. Marszałkowska 95/97 T ak, proszą drogich czytelników, zachwyciłem się tą „osławioną z i e j ą c ą p u s t k ą” Thomasa Bernharda, którą przeżywa bohater ostatniej, drapieżnej powieści – WYMAZYWANIE – testamentu i autora i bohatera powieści. Dodajmy, wielkiego pisarza wiecznie wojującego z samym sobą i z wielce brzydką przeszłością swoich „ziomali” – Austriaków, nietrudno się domyśleć, że pisarza „wyklętego”. Wierzę głęboko, że już się narodził, a za lat ileś opisze z pasją i sarkazmem równie wielce brzydką teraźniejszość moich „ziomali”. Naziści, co by się o nich nie mówiło i nie wiem jak ich nienawidziło, to były jednak „ciężkie przystojniaki”, a te moje prawdziwie polskie paranoidalne „ziomale” są szpetne wewnątrz i na zewnątrz, więc może być bardziej ludycznie, karnawałowo i wielkopostnie, czyli tak, jak na nieustające „przedmurze” przystało. Młody, nieznany mi dziejopisie czas brać się do dzieła! Słucham w radiowej dwójce rozmowy z Basią Hoff, ale Basia wcale nie chce o modzie, tylko chce o polityce, a pani prowadząca audycję – niekoniecznie. Dwójka, wiadomo - jest od pięknej muzyki i od „ludzi ciekawych wszystkiego”, ale ja Basię rozumiem, jak coś jest tak paskudne, zawiłe i odrażające jak polityka i jej pretorianie, to nam się chce w tych bebechach grzebać, albo, żeby było ładniej, w tych rejonach myszkować. Moda jest od różnych riuszek, fintyfluszek, kokard, deseni, „trendowatych trendów” i tej nieszczęsnej wiecznej stylizacji, można zatem mieć jej serdecznie dość, zwłaszcza jak się w niej „robi”. A polityka? Sami państwo wiecie, dla kogo narkotyk, a dla kogo „kamień młyński”, ale na żądnej modzie nie można sobie tak poużywać, jak na tej politycznej łysej kobylej. Przecież bardziej jest ucieszne, chociaż ta uciecha bywa groźna, kto się mocniej wygłupi na wiosnę, niż to czy wiosną mamy być różowi, pomarańczowi, czy może buraczani. Moda się zmienia i to jej cały urok i wdzięk, przefarbowanie co pół sezonu zakłamanych facjatek panów, polityków i pań polityczek nie ma ani uroku, ani wdzięku, a rozbiegane oczka tych pożal się Boże „aktorów sceny politycznej” – jak ośmielają się o sobie mówić, świadczą o tym, że oni wiedzę, że my im ani trochę nie wierzymy. Żadna moda nie dostarczy tylu spekulacji, a bywa, że i podniet ile może nam zaoferować i nas rozbawić ten swoisty, permanentny „przemysł farbiarski” durnot, (ale cwanych durnot), napalonych na władzę. Słucham wspomnień zmarłego w grudniu Leopolda Ungera znakomitego dziennikarza, z kilkudziesięcioletnią praktyką i doświadczeniem od PRL-u, do paryskiej KULTURY Jerzego Giedroycia i słucham pisząc tan felieton i uszom nie dowierzam, a słyszę to samo o czym piszę. Wielki dziennikarz powiada, (audycja z lat 90tych) że nienawidzi polityki i nie może bez niej żyć, nie broń Boże wchodząc w ten rój os, tylko aby móc pisać, opisywać, komentować, szydzić i rozwikływać, ścigać fałsze i falstarty, szukać trzeciego dna i zmiecionych pad dywan niewy- godnych problemów i niespełnionych obietnic. A wszystko to dlatego, że każdego piszącego felietony i chociaż trochę próbującego komentować, mówiąc górnolotnie – otaczający nas świat, najbardziej rajcuje i kusi to, wobec czego jesteśmy n i e u f n i. Święta prawda, nieufni wobec wszystkich, orientacji politycznych, zwłaszcza tych grubą nicią fastrygowanych są na posterunku, więc niech cała polityczna menażeria pamięta – farbowane gęby nas nie uwiodą. Nie uwodzi mnie również owczy pęd moich „ziomali” (wiem, że tymi ziomalami irytuję państwa, ale cieszą mnie oni tak sama jak bal kiboli w Teatrze Wielkim w przededniu EURO 2012). Owczym padam nazywam bardziej irytujące niż moi lekko wariaccy ziomale, wszechobecne, paplane i pisane i czytane i oświadczane bez większego sensu, a najczęściej idiotycznie słowo – wytrych: p r o j e k t. Wszystko jest teraz projekt. Balet już nie jest balet, tylko jest projekt – wieczór baletowy. Wystawa jest projekt, szkolenie na kucharza jest projekt, jest projekt – teatr uliczny, jest projekt – Zachęta, bo sama Zachęta się nie obroni, a przede wszystkim nie obroni się przed idiotami. Gdyby Thomas Bernhard i jego wymazywanie brzydkiej Austrii dożyło naszych czasów, to mielibyśmy projekt – ziejąca pustka i projekt – wymazywanie po polsku. Wiem, że w dyscyplinowaniu słownictwa, pewnych pojęć, idiomów, nazewnictwa, a także w lansowaniu wstrętu do matowej żarówki macza swoje brukselskie paluszki Unia Europejska, ale ta Unia ciągle jeszcze nie wie, że mamy w Polsce takie stada idiotów. Wiem, że są w Polsce takie ciągoty, żeby nas policzyć, ponumerować, ukierunkować, odmieńców wsadzić do domku odosobnienia, wypiąć się na Unię i zakochać w Dunaju, wyznaczyć nam autorów jedynych słusznych do czytania w miejsca niebezpiecznych literackich dewiantów. Mimo tego irytującego mnie wszechobecnego potworka językowego p. t. „projekt”, daleki jestem od zawodzenia l a r u m, mamy dostatecznie dużo zapiewajłów od tego larum, którzy nie tylko zawodzę te piania, ale jeszcze przy okazji fałszuję. Jest ciągle karnawał, nie dajmy się zatem zwariować. A skoro jest projekt – karnawał, to ja też mam projekt, a mianowicie w swoich przepastnych szpargałach znalazłem mój projekt karnawałowego przyodziewku sprzed prawie dwudziestu lat. Fasonik fikuśny, ale narysowany z rozmachem. No, to dzieła, hulanki i swawole na złość ponurakom przed nami. Trzy czwarte lutego to jeszcze karnawał… Rysunek Jerzy Antkowiak z i e j ą c a p u s t k a, a… DOOKOŁA STADO IDIOTÓW 10 www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gpr24.pl Ogłoszenia praca i inne POWIATOWY URZĄD PRACY w PRUSZKOWIE 05-800 Pruszków, ul. Drzymały 30 wejście C, pok. nr 130 tel.: (22) 29 10 601, 29 00 606, 29 00 608, 29 00 609, fax: (22) 29 10 600 www.puppruszkow.go3.pl; e-mail: [email protected] 1. Sprzedawca artykułów przemysłowych – wykształcenie zawodowe, znajomość obsługi komputera i kasy fiskalnej, praca w Opacz Kolonii. Oferta nr 46. 2. Handlowiec – wykształcenie średnie, wymagane doświadczenie w sprzedaży, komunikatywność, znajomość obsługi komputera, komunikatywna znajomość języka angielskiego lub niemieckiego, praca w Starej Wsi. Oferta nr 42. 3. Pracownik szklarni – sadzenie roślin, praca w Kajetanach. Oferta nr 31. 4. Ekspozytor towarów – aktualna książeczka sanepidu, praca w Warszawie. Oferta nr 26. 5. Pracownik biurowy – wykształcenie średnie, doświadczenie w logistyce, asertywność, komunikatywność, biegła znajomość języka niemieckiego, praca w Sokołowie k. Janek. Oferta nr 22. 6. Elektromonter – wykształcenie zawodowe, minimum 3 lata doświadczenia, umiejętności elektryczne i mechaniczne, praca w Opacz Kolonii. Oferta nr 47. 7. Mechanik pojazdów samochodowych – wykształcenie zawodowe, minimum 3 lata doświadczenia, znajomość mechaniki i wulkanizacji, praca w Opacz Kolonii. Oferta nr 47. 8. Elektryk, automatyk z uprawnieniami SEP – wykształcenie zawodowe kierunkowe, minimum 1 rok doświadczenia, samodzielność, uprawnienia do 1 KV, niekaralność, praca w Pruszkowie. Oferta nr 952. 9. Tokarz – wykształcenie techniczne, minimum 3 lata doświadczenia, umiejętność pracy na tokarce, czytanie rysunku technicznego, praca w Pruszkowie. Oferta nr 971. 10. Pracownik restauracji McDonald’s – orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, prace porządkowe na terenie restauracji, praca na ¾ etatu, praca w Jankach. Oferta nr 39. 11. Sprzątaczka – orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, sprzątanie hal produkcyjnych, praca w Michałowicach. Oferta nr 15. Monitor Rynku Pracy Cykl badawczy „Work Monitor” („Monitor Rynku Pracy”) pierwszej w Polsce Agencji Pracy Tymczasowej i Doradztwa Personalnego RANDSTAD jest dedykowany analizie opinii pracowników na temat ich poczucia bezpieczeństwa na rynku pracy, mobilności zawodowej, oczekiwań i obaw. Badanie przeprowadzane jest wśród respondentów w Polsce i 29 krajach Europy, Azji, Australii oraz obydwu Ameryk. Dobór prób dla badanych populacji prowadzi Survey Sampling International i w całym badaniu bierze udział 13967 osób. Jednak w Polsce respondentów było tylko 405 zamiast standardowego co najmniej tysiąca. To przy metodzie kwestionariuszy komputerowych on-line znacznie zmniejsza reprezentatywność próbki, z założenia obejmującej respondentów w wieku od 18 do 64 lat, pracujących minimum 24 godziny w tygodniu, wyłączając samozatrudnionych. Niedoreprezentowane są więc kategorie osób starszych, słabiej wykształconych oraz bytujących poza skupiskami miejskimi. Badania są cykliczne co kwartał (1Q, 2Q, 3Q, 4Q) i po raz pierwszy przeprowadzono je w 1Q 2010. Polska dołączyła do projektu od 3Q 2010, biorąc udział w tzw. „szóstej fali badań”. Deklarowane jest objęcie badaniami zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, a więc bez umów cywilnoprawnych, powszechnie zwanych „śmieciowymi”. W sytuacji, gdy zarejestrowane bezrobocie w Polsce przekracza już 2 miliony osób (skala nierejestrowanego bezrobocia jest nieznana), a dwumilionowa rzesza bezro- botnych od czasu akcesji Unijnej wyemigrowała za pracą, badania Randstada wykazały, że: • tylko 72% badanych Polaków było przekonanych o możliwości znalezienia jakiegoś zatrudnienia; • tylko 2. na 3. respondentów deklarowało zadowolenie z pracy wykonywanej w czasie badania; • aż 52% badanych Polaków byłoby skłonnych do pracy za granicą, gdyby się to wiązało z wyraźnym wzrostem dochodów; • po obniżce w poprzednim kwartale wzrósł wskaźnik mobilności, który pośród polskich respondentów osiągnął 109 punktów, czyli najwyższy wynik w grupie wszystkich badanych krajów - w przeciwieństwie do nich decydują o tym zmiany strukturalne w poszczególnych firmach. Akcentowano zrównoważony płciowo (kobiety 52%, mężczyźni 48%) skład respondentów w wieku od 18. do 64. lat z wykształceniem średnim 48% i wyższym 50%, z których 29% pracuje w sektorze publicznym, a 67% w firmach prywatnych. Ta charakterystyka nielicznej (405 osób) grupy respondentów świadczy o tym, iż nie była to próbka reprezentatywna dla całości społeczeństwa, lecz tylko wybranej jego części. W badaniu przeprowadzanym od 24. października do 14. listopada 2011 uchwycone zostały dla tej grupy charakterystyczne tendencje: • Umacniania się trendów wzrostu wskaźnika mobilności i stabilizację procentu zmieniających pracę, wynikające ze spadku wiary we wzrost gospodarczy; • Podtrzymanie usatysfakcjonowania większości z wykonywanej pracy; • Brak powiększania strachu przed utratą pracy przy jednoczesnym spadku wiary w znalezienie nowej; • Utrwalanie się głównej przyczyny zmiany pracy widzianej w czynnikach niezależnych od pracowników; • Wzrost odsetka mężczyzn i zmniejszanie się odsetka kobiet pośród osób aktywnie poszukujących pracy. Zważywszy na to, iż próbka jest daleka od reprezentatywności, eliminując obszerne w Polsce strefy biedy oraz wykluczenia społecznego, uzyskane wyniki mogą być uznane jedynie za fragmentaryczne i nie dające całościowego wyobrażenia o stanie rynku pracy w Polsce. Nazywanie ich Monitorem Rynku Pracy jest nominacją wyraźnie na wyrost, a mówiąc wprost - takie badania w pewnym stopniu fałszują rzeczywisty obraz meritum. Przy tym wszystkim dobrze osadzona w zglobalizowanym świecie firma Randstad posługuje się filozofią „Dobrze jest Cię znać” („Good to know you”) i określa swoją misję jako „Kształtowanie Rynku Pracy”. Założona w roku 1960, przez 50 lat zdobywała doświadczenia w zakresie tzw. „zasobów ludzkich” HR (Human Resources) w 45. krajach. W Polsce działa od roku 1994, dysponując 57. biurami regionalnymi oraz obsługując ponad 1000 klientów i tyleż projektów rekrutacji stałych rocznie. Sztandarową formą jej działalności jest też agencja pracy tymczasowej z certyfikatem ISO9001:2000, która obsługuje średnio 16 tysięcy pracowników tymczasowych zatrudnianych dziennie. W pewnym stopniu klajstruje to chory pseudorynek pracy w Polsce, kładąc plaster na zakażoną ranę, wymagającą solidnego leczenia, którego nie ma. Użyteczne linki: www. pl.randstad.com (JWR) Ogłoszenie PRACE MALARSKI I WYKOŃCZENIOWE - Malowanie i tapetowanie - Naciąganie gipsem - Montaż karniszy - Inne prace remontowe Tel.: 501 514 463 Ogłoszenie ANGIELSKI przez SKYPE’a, z zacisza domu czy biura ucznia (uczennicy), z lektorem angielskiego, tłumaczem książek, twórcą tekstów autorskich. Angielski na różnych poziomach, silna motywacja konieczna. Kierunek: angielski do czytania mądrych rzeczy, do wyrażania swych myśli w obcym języku, nie do poniżającego tracenia narodowej, słowiańskiej tożsamości. Ceny do uzgodnienia, [email protected] , skype: siwam9, tel. 0796033910 REKLAMA Ogłoszenie SZUKASZ STAŁEJ I CIEKAWEJ PRACY? Obecnie poszukujemy kandydatów na stanowiska: KIEROWNIK SKLEPU Z-CA KIEROWNIKA SKLEPU SPRZEDAWCA - KASJER w miejscowościach: Jawczyce, Leszno, Piastów, Pruszków, Ożarów Mazowiecki Zostaw CV (życiorys) w Sklepie BIEDRONKA w Pruszkowie, Piastowie, Ożarowie Mazowieckim lub zaaplikuj online na stronie www.karierawjmd.pl i DOŁĄCZ DO NAJLEPSZYCH!!! Sąd Rejonowy w Pruszkowie II Wydział Karny wzywa osobę uprawnioną – właściciela pojazdu Toyota Land Cruser o numerze rejestracyjnym WZ70050 – do odebrania depozytu sądowego kwoty 18 867,53 zł (osiemnaście tysięcy osiemset sześćdziesiąt siedem złotych i pięćdziesiąt trzy grosze), uzyskanej z jego sprzedaży w sprawie II K 306/06 w terminie trzech lat od daty ogłoszenia, pod rygorem przejścia praw do depozytu na rzecz Skarbu Państwa. GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 gazeta.pruszkow.pl GPR24.PL 11 Felieton KTT ciągle na czasie, Stowarzyszenie „Żbik” „Mława atakuje”- Déjà vu po 40 latach Leonard Łuczak „Mława atakuje” to zwrot, z którym spotykam się teraz coraz częściej w mowie potocznej. Słyszę go wówczas, kiedy na dworcu kolejowym rozchełstany tłum faluje przy budkach z piwem, kiedy po ziemi walają się papiery, przemieszane z wszelkiego rodzaju nieczystościami, kiedy naciera bełkot i zaduch. B yć może, w Mławie znajduje się pyszna restauracja, kultywująca, obok szybkich dań barowych, także lokalne przysmaki, jest tu boisko sportowe i basen. Powtarzam - być może, wszystko to mieści się w Mławie, a jeśli jeszcze czegoś brakuje, to, być może, sprawy znajdują się Nigdy nie byłem w Mławie. Być może, jest to kwitnące miasteczko, o czysto wysprzątanych ulicach, przyzwoitym kinie lub kilku kinach, wzorowej (...) czytelni, zaopatrzonej w rozsądnie dobrane nowości. tam na najlepszej drodze, pod rozsądnym kierownictwem miejscowych władz i przy spontanicznym wysiłku miejscowego aktywu społecznego. rem umysłowego bezwładu. Jest rzeczą znamienną, że inwazja „Mławy” staje się wyraźniejsza tam, gdzie coś się robi, coś rusza, zwłaszcza w zakresie nakładów na nowoczesny świat usług, z którym „Mława” kontrastuje najżywiej. Przykro mi za mieszkańców Mławy, której, powtarzam, nie widziałem na oczy, ale w nazwie ich miasta lud upodobał sobie, nie wiedzieć czemu, synonim nieuniknionego, ale najbardziej chyba niebezpiecznego, procesu społecznego naszych czasów, którym jest gwałtowne wychluśnięcie na teren życia wielkich miast żywiołu małomiasteczkowego i podmiejskiego i jego niszczycielski pochód poprzez kiełkujące zalążki nowoczesnej cywilizacji. Socjologowie wiedzą, jak i dlaczego to się stało. Wiedzą, że ową „Mławę” uruchomiła gwałtowna industrializacja, że powołała ją do życia instytucja chłoporobotnika, że wyzwolił ją proces oswobodzenia licznych grup ludności z zamknięcia społeczeństw wiejskich (a więc proces ich awansu) oraz równoczesna niemożność uchwycenia tego żywiołu w nowe koryta cywilizowanego społeczeństwa industrialnego (a więc zjawisko naszego zapóźnienia). Wiedzą również albo pocieszają się, patrząc w dalekie perspektywy, że „Mława” się „utrzęsie”, uładzi, ucywilizuje. Że zdominuje ją proces społecznej organizacji i postęp kultury. Takie przynajmniej stawiają horoskopy. Chwilowo jednak ów „atak Mławy” wygląda poważnie. Co więcej - poza spektakularnymi widowiskami - przynosi on ze sobą postawą psychiczną, która znajduje sobie wygodne miejsce nie tylko pod wyszarganym, ongiś odświętnym garniturem, ale także pod białą koszulą z krawatem. Jest to postawa Żbikowscy wędkarze „Tumiwisizm” jest produktem osobliwego rozziewu kulturalnego pomiędzy zewnętrznym awansem cywilizacyjnym (...) a nietkniętym żadną kulturalną i cywilizacyjną potrzebą duchem, przepraszam, „Mławy”. Jest przy tym, jak sądzę, niepokojącym ostrzeżeniem dla naiwnej wiary, że rzecz „utrzęsie się” sama przez się, po prostu przez przyrost rozmaitych cywilizacyjnych urządzeń. „Mława” może egzystować w gospodzie, ale może także egzystować na lotnisku, na nowoczesnym dworcu, wśród marmurów równie dobrze jak wśród łopianu. Wszystko, do czego kulturalnie nie dorasta, zbywa swoim dumnym hasłem: „A co? nie podoba się?”. I jeśli nie zrozumiemy jej istoty - nie będziemy zdolni przeciwdziałać jej atakowi (...) lekceważenia. Jest to postawa tępej pewności siebie, postawa: „A co? nie podoba się?” i postawa: „No, co mi zrobisz?”. Jest to również ów słynny „tumiwisizm”, którego źródła, jak mi się wydaje, są znacznie głębsze niż po prostu, nie wiadomo skąd wzięty, konglomerat lenistwa i niechlujstwa. Tu winienem wyjaśnienie. Powyższy tekst (z pewnymi skrótami) jest genialny, może dlatego, że nie mój. Powstał ponad 40 lat temu, a napisał go Krzysztof Teodor Toeplitz czyli KTT, legendarny felietonista „Kultury”. Był on chyba największym obok Kisiela prześmiewcą ówczesnego PRL-u. W marcu miną dwa lata od jego śmierci. Czy obserwacje poczynione przez felietonistę dziesiątki lat temu nie przystają dziwnie do naszej rzeczywistości? Takie przynajmniej odnoszę wrażenie po spędzeniu godziny na internetowych forach i lekturze komentarzy. Czyżby nasza cywilizacja zatoczyła aż takie koło? Wydaje mi się, że słyszę cichy chichot historii. Skąd się bowiem naprawdę bierze ów „tumiwisizm”? Proszę mi nie mówić, jak to się często zdarza, że jego jedynym źródłem jest przekonanie, że „i tak nic się nie da zrobić” - bo to, bo owo, bo dziesiąte. Jest to tłumaczenie fałszywe i bałamutne, choć efektowne, które na domiar złego czyni z „tumiwisizmu” produkt rzekomo makiawelicznej przebiegłości umysłowej, podczas gdy w rzeczywistości jest on właśnie wytwo- „Zostali na lodzie”. Właściwie nie na lodzie tylko na akwenie i to chyba już na długo. Leonard Łuczak A Początki były burzliwe - mówi - najpierw wielka, nikomu niepotrzebna wojna z pruszkowskim Kołem PZW Nr 18, które z niezrozumiałych przyczyn nie chciało pogodzić się z naszą autonomią na żbikowskim łowisku. Potem nie udało nam się uniknąć drobnych zawirowań organizacyjnych. W końcu sytuacja na obu frontach się unormowała i dziś jesteśmy „na Hoserach” gospodarzami całą gębą, a Zarząd jest w trakcie kampanii sprawozdawczej będącej ukoronowaniem owocnego pracowitego roku. Naszym rocznym działaniem udowodniliśmy swoją wiarygodność jako odpowiedzialnego partnera dla Miasta. Dało to efekt w postaci kolejnej umowy zawartej drogą twardych negocjacji z Urzędem Miejskim. Umowa opiewa na kolejne trzy lata, co pozwala nam na planową gospodarkę zarybieniową materiałem, którego hodowla przekracza cykl jednego sezonu. Żbikowscy wędkarze stali się drugą co do wielkości organizacją na Mazowszu ustępując jedynie Polskiemu Związkowi Wędkarskiemu. Bez trudu zbliżyli się do liczby 350. członków, którą przyjęli jako graniczną ze względu na wielkość łowiska. Zbliża się termin opłacenia na kolejny rok skła- Fot. Leonard Łuczak na lodzie dlatego, że nadeszły siarczyste mrozy i stawy zostały skute 20-centymetrową lodową pokrywą. Minął pierwszy, decydujący rok od chwili oddania akwenu w Parku Mazowsze w użytkowanie Stowarzyszeniu Wędkarskiemu „Żbik”. Był to rok „na próbę”, którą wędkarze przeszli pomyślnie. Umówiliśmy się na „rocznicową” rozmowę z prezesem Stowarzyszenia Zdzisławem Kaszperem. Prezes nie ukrywał zadowolenia. dek członkowskich. Są one jedynym źródłem ich finansowania. Środki będą przeznaczone na kolejne zarybienia stawów, ale o ich wpłynięcie raczej się nie martwią bo nikt nie będzie ryzykował skreślenia z listy, na którą chętnie wpisaliby się następni. Członkostwo w Stowarzyszeniu to nie tylko prawa lecz także obowiązki. Na szczęście nie brakuje ludzi, na których mogą liczyć. Wyłonili spośród siebie Straż Rybacką, która zgodnie z ustalonym harmonogramem pełni na akwenie dyżury, również nocne. Sami dbają o należyty stan stawów. Utrzymują w czystości lustro wody i linię brzegową. Do nich też należy zapewnienie właściwego stanu technicznego i konserwacja wędkarskich pomostów. Bardzo sprawnie w ciągu minionego roku przeprowadzili aż cztery imprezy o charakterze zawodów lub pikników nia. Największą pracę wykonują w dziedzinie zarybiania. W minionym roku wpuścili do stawów narybek o łącznej wadze 2309 kg. Asortyment wpuszczonych ryb (w proporcjach wspólnie uzgodnionych) stanowiły głównie karp i karaś, nieco mniej lina i płoci oraz po trochu okonia i jesiotra. Koszt narybku zamknął się kwotą 27422 złotych. Niestety koszty zarybiania stale rosną i po rozmowach z dostawcami już wiedzą, że w bieżącym roku czeka ich kolejna podwyżka. W związku z tym zmuszeni byli podnieść składkę członkowską do 120. złotych rocznie, co jednak nadal plasuje ich poniżej analogicznej opłaty dla porównywalnych łowisk. wędkarskich, w tym dwukrotnie z udziałem niepełnosprawnych dzieci od zakonnic z ośrodka przy ulicy Szkolnej. Ze strony Urzędu w tych działaniach czują silne wsparcie Wydziału Ochrony Środowiska. Szczególnie dumni są z uzyskanych uprawnień do przeprowadzania egzaminów na kartę wędkarską. Ze swoimi członkami utrzymują żywy kontakt, między innymi przez stronę internetową, na której w ramach głosowania ustalają proporcje w gatunkach narybku wpuszczanego do stawu oraz rozliczają się z wydanych na to pieniędzy. Przy stronie www istnieje forum wymiany doświadczeń a na galerii zdjęć można pochwalić się wyciągniętymi z wody okazami. Również tutaj członkowie Stowarzyszenia zapoznają się ze zmianami w regulaminie organizacji. Rybom należy zapewnić odpowiednie warunki wegetacji, wśród których istotne znaczenie ma natlenianie akwenu. O ile latem można posłużyć się pompami, o tyle zimą największym zagrożeniem dla ryb jest pokrywa lodowa na stawach. Wędkarze wyrąbują przeręble, którymi pod lodową taflę dopływa życiodajny tlen. Niedawno specjalnie dla tych celów zakupili spalinową piłę łańcuchową. Na wycinanie przerębli umówili się w pierwszą lutową sobotę. Kilkunastostopniowy mróz nie stanowił dla nich przeszkody. Do akcji zgłosił się tuzin ochotników. Sprawnie wycięli w grubej pokrywie lodowej kilka prostokątnych otworów, które następnie zabezpieczyli gałęziami i stertami trzciny. Spieszyli się bo jeszcze tego samego dnia czekało ich przeprowadzenie po raz pierwszy egzaminów na kartę wędkarską. Należy podkreślić, że zawody, festyny i łowienie to zaledwie margines działalności Stowarzysze- Oni już celująco zdali swój egzamin jako gospodarze łowiska. 12 www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gpr24.pl Kultura program imprez w MOK Pruszków LUTY w „Kamyku” 04.02.2012 (sobota) godz. 11:00 Kultura i sztuka - „Cywilizacja Majów”. Podczas wykładu przeniesiemy się w czasie i przestrzeni. Udamy się na ziemię Majów, twórców wspaniałej kultury i cywilizacji, która rozkwitła na terenie Ameryki Środkowej. Wykład Marka Łasisza archeologa (absolwenta UW), kulturoznawcy cywilizacji starożytnych światów (absolwenta UJ), doktoranta na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Autor publikacji naukowych i popularnonaukowych. Uczestnik wypraw na tereny Ameryki Południowej, Środkowej i Północnej. Dla studentów PUD 02.02.2012 (czwartek) godz. 11:00 Państwo prawa - po co nam ono i czy umiemy z niego korzystać. Wykład prof. dr hab. Ewy Łętowskiej, prawnika, sędzia NSA i Trybunału Konstytucyjnego, pierwszy w Polsce Rzecznik Praw Obywatelskich. Dla studentów PUTW. 09.02.2012 (czwartek) godz. 11:00 Kultura - Sztuka, media, pieniądze w kulturze współczesnej. Wykład Tadeusza A. Kijowskiego, publicysty, pisarza, poety. Dla studentów PUTW 11.02.2012 (sobota) godz. 17:00 Społeczne Stowarzyszenie Forum Pruszków zaprasza na pokaz filmu Edukatorzy (Kino Świat) prod. Austria, Niemcy, w reżyserii Heansa Weingartnera. Dwudziestokilkuletni Jan, Peter i Jule chcą zmienić świat. Nienawidzą establishmentu i dorobkiewiczostwa. Rozpoczynają więc krucjatę przeciw bogaczom. Wstęp wolny! 23.02.2012 (czwartek) godz. 11:00 Medycyna - Jak radzić sobie ze stresem. Wykładowca Zdzisław Ples, Rektor Podkowiańskiej Wyższej Szkoły Medycznej. Dla studentów PUTW. 16.02.2012 (czwartek) godz. 11:00 Psychologia - Jak zmieniliśmy się przez ostanie 20 lat. Wykład Janusza Czapińskiego, psychologa, wykładowcy na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Dla studentów PUTW 24. 02. 2012 (piątek) godz. 18:00 Spotkanie z Marią Czubaszek połączone z promocją nowej książki pt. „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” Maria Czubaszek to polska pisarka i satyryk, autorka tekstów piosenek, scenarzystka, felietonistka i dziennikarka. Członkini Partii Dobrego Humoru. Możliwość zakupu książki oraz zdobycia autografu autorki! Wstęp wolny! 18.02.2012 (sobota) godz. 16:00 „Walentynki” - zabawa taneczna dla dorosłych. Oprawa muzyczna Bartłomieja Kulety dj. Obowiązuje wcześniejsza rezerwacja miejsc. Wstęp 20 PLN. 19.02.2012 (niedziela) godz. 12:00 Poranek teatralny dla dzieci - „Gęsi Baby Jagi”. Pogodne, wesołe przedstawienie, pełne śpiewu, tańca i ruchu scenicznego.W roli głównej aktorka Teatru Polskiego - Laura Łącz oraz absolwenci PWST. Wstęp wolny! 25.02.2012 (sobota) godz. 10:00 „Nie-magiczne sztuczki” – podczas zajęć rozwiązywać będziemy zagadki z chemii, wykonując niemal magiczne eksperymenty. Warsztaty naukowe dla słuchaczy PUD. www.mok-kamyk.pl PIĄTY PRUSZKOWSKI SALONIK Z KULTURĄ Pruszkowska Książnica oraz Młodzieżowy Dom Kultury zapraszają serdecznie na V Pruszkowski Salonik z Kulturą 18. lutego w sobotę o godzinie 18:00 na scenę koncertową Pałacyku Sokoła przy ulicy Kościuszki 41 w Pruszkowie. Tym razem, gośćmi Antoniego Murackiego będą – Iwona Loranc i Kabaret Długi. Bilety w cenie 20 PLN do nabycia w Bibliotece Głównej przy ul. Kraszewskiego 13 oraz w MDK przy ul. Kościuszki 41. Więcej: www.gpr24.pl Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Pruszkowie oraz Stowarzyszenie Leśniczówka Pranie ogłaszają VIII edycję OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU RECYTATORSKIEGO im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego O ZŁOTE PIÓRO WATERMANA Konkurs ma na celu upowszechnienie twórczości K. I. Gałczyńskiego. Poprzez swoją otwartą formułę integruje odbiorców Jego poezji w różnych grupach wiekowych, podkreśla jej ponadczasowość, popularyzuje wiedzę o życiu i twórczości Poety. Konkurs odbywa się pod honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pana Bogdana Zdrojewskiego oraz prezydenta miasta Pruszkowa, pana Jana Starzyńskiego. Patronat merytoryczny sprawuje Związek Artystów Scen Polskich. REGULAMIN KONKURSU 1. Konkurs jest otwarty dla artystów amatorów w każdym wieku. Nie ma podziału na grupy wiekowe. 2. Konkurs składa się z dwóch etapów – przesłuchań kandydatów oraz Finału. 3. Warunkiem uczestnictwa w przesłuchaniach jest przygotowanie recytacji dwóch wierszy K. I. Gałczyńskiego (w przypadku poematów i cyklów dopuszczalne jedynie fragmenty). 4. Termin przysyłania zgłoszeń z danymi uczestnika (imię, nazwisko, adres, numer telefonu, ew. e-mail) upływa 20 maja 2012 r. 5. Przesłuchania kandydatów odbędą się 30 maja 2012 roku w Pruszkowie. Profesjonalne Jury wyłoni w trakcie przesłuchań piętnastu uczestników Finału. 6. Finał Konkursu, sponsorowany przez organizatorów, obejmuje pobyt na Mazurach w dniach 15 - 18 czerwca 2012. Organizatorzy przewidują dla finalistów zajęcia integracyjne, warsztaty przygotowujące do występu, wykłady, wycieczki, zwiedzanie Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu. 7. Koncert finałowy odbędzie się 17 czerwca 2012 r. na scenie w Praniu. Podczas koncertu Jury wyłoni zwycięzcę Konkursu. NAGRODY Organizatorzy przewidzieli jedną nagrodę główną – zwycięzca Konkursu otrzyma Złote Pióro Watermana. Pozostali finaliści zostaną nagrodzeni Srebrnymi Piórami Watermana. Przewidziano również nagrody książkowe oraz nagrody specjalne. ADRES ORGANIZATORA Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna im. H. Sienkiewicza ul. Kraszewskiego 13 05-800 Pruszków [email protected] Dla zainteresowanych polecamy szczegółowe relacje z ubiegłorocznej edycji które znajdują się na naszej stronie bibliotecznej: http://www.biblioteka.pruszkow.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=356&Itemid=43 oraz na stronie Leśniczówki Pranie: http://www.lesniczowkapranie.art.pl/aktualnosci.htm#watermanvii GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 13 Felieton fundator z Pruszkowa na Wawelu Dar hrabiego z Helenowa wojny światowej, w wolnej Polsce przerwane być nie mogą, a postarać się o to powinno samo społeczeństwo”. Apel padł na podatny grunt. W pierwszym roku gromadzenia datków, 1921, na konto Kierownictwa Odnowienia Wawelu napłynęły wpłaty, pokrywające koszty 1661 dni prac konserwatorskich. Do końca trwania akcji, do 1935 r., Polacy wykupili 6330 cegiełek. Akcja miała charakter honorowy – jedyną formą upamiętnienia darczyńców było umieszczenie Zmierzając w stronę Bramy Herbowej warto jednak rozejrzeć się dokoła i zwrócić uwagę na rzędy jasnych tabliczek z piaskowca, inkrustujących ceglany mur oporowy wzdłuż drogi, wiodącej do zamku. Nie trzeba długo szukać: znajoma nazwa Helenów szybko rzuci się w oczy. prostu zawiesić – każda przerwa groziła zmarnowaniem już osiągniętych efektów. Wyjściem z kłopotów okazała się koncepcja Szyszki-Bohusza: aby zamek uratowali Polacy. „Roboty na Wawelu nie należą rzeczywiście do konieczności państwowej. Wobec innych pilniejszych prac są one luksusem – nie trzeba jednak zapominać, że istnieją takie roboty, których wykonania domaga się od nas honor Polski”, napisał w odezwie. „Prace, które bez przerwy trwały pod rządem zaborczym i w najgorszych chwilach Fot. Waldemar Bełda Mur ten jest pamiątką po pierwszej ogólnonarodowej akcji, zorganizowanej po okresie zaborów. Wymyślił ją 90 lat temu prof. Adolf Szyszko-Bohusz, szef Kierownictwa Odnowienia Wawelu, koordynującego restaurację królewskiej rezydencji po dewastacjach, dokonanych przez Austriaków. W 1921 r. Kierownictwo znalazło się w sytuacji niemal bez wyjścia: subsydiujące prace konserwatorskie Ministerstwo Robót Publicznych zawiesiło finansowanie ze względu na katastrofalną sytuację budżetu państwa, obciążonego kosztami wojny z bolszewikami. Problem polegał na tym, że trwających od 1905 działań nie można było po w murze, nazwanym cegiełkowym, bloczków z piaskowca szydłowieckiego z wykutymi treściami, wpisywanymi na przekazach. Niestety, nie uczczono w ten sposób wszystkich – okazało się to niemożliwe zarówno ze względów finansowych (wykonywanie tabliczek było kosztowne…) jak i technicznych (brak miejsca na murze). Ostatecznie ulokowano tam 735 płytek – w tym tę z Helenowa, oznaczoną numerem 5963, wykupioną w 1923 r. Warto wiedzieć, że cena cegiełki – zgodnie z pomysłem Szyszki-Bohusza – równała się kosztowi jednego dnia robót konserwatorskich. Na początku akcji wynosiło to 30 tysięcy marek polskich, potem 100 tysięcy, pół miliona i 90 milionów, po wprowadzeniu zaś złotówki – 50, a następnie 200 zł. Fundatorem tej helenowskiej cegiełki był nie byle kto: jeden z najzamożniejszych Polaków owych czasów, Jakub Potocki (1863-1934), z urodzenia arystokrata (syn hrabiego Stanisława i księżniczki Marii Konstancji Sapieżanki, szwagier łańcuckiego ordynata Romana hrabiego Potockiego, żonatego z jego wkrótce po ślubie zmarłą siostrą, Izabelą), z wykształcenia prawnik (po uniwersytecie dorpackim), z zamiłowania kolekcjoner dzieł sztuki, bibliofil i filantrop. Swoje zbiory podarował Muzeum Narodowemu w Warszawie, Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich we Lwowie oraz Muzeum Zamku Królewskiego na Wawelu, rodowy zamek w Brzeżanach ofiarował Wojsku Polskiemu, majątki zaś w Brzeżanach i Helenowie zapisał na rzecz fundacji, wspierającej badania nad leczeniem chorób nowotworowych i gruźlicy. Za życia obdarowywał zresztą stypendiami lekarzy i naukowców, zajmujących się tymi schorzeniami. Jak zapisano w „Polskim Słowniku Biograficznym”, cechowała go wyjątkowa skromność – unikał honorów, na które skądinąd zasłużył, a jedyne wyróżnienie, jakie przyjął i z którego był dumny, to honorowe obywatelstwo rodzinnych Brzeżan… Fot. Waldemar Bełda Waldemar Bełda Odwiedzający wzgórze wawelskie nie zwracają zazwyczaj uwagi na otoczenie zamku oraz katedry – i trudno się dziwić: wszak to te dwie budowle decydują o wartości panteonu polskiej państwowości. REKLAMA 14 www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 Biuletyn Informacyjny Powiatu Pruszkowskiego www.gpr24.pl Kultura co usłyszymy w marcowej Erze Jazzu Pruszków, ul. Drzymały 30, tel.: 22 738 14 00, www.powiat.pruszkow.pl Powiatowy Konkurs Konsumencki dla młodzieży Zaprojektuj ulotkę konsumencką i wygraj super nagrodę! Jeśli chcesz wziąć udział w konkursie zapoznaj się z regulaminem. TERMIN SKŁADANIA PRAC upływa w dniu 30.03.2012 r. Więcej informacji można uzyskać pod nr tel. 22 738 14 50 REGULAMIN KONKURSU „Informacyjna Ulotka Konsumencka” przepisów konsumenckich i ich praktyczne zastosowanie (od 1 do 4 pkt.). 8. Konkurs rozpoczyna się 1.01.2012 r. i trwa do 30.03.2012 r. Prace konkursowe składać należy do 30 marca 2012 r. Prace złożone po tym terminie nie wezmą udziału w konkursie. 9. Praca powinna być złożona w dwóch kopertach, w jednej treść z wymyślonym hasłem autora, w drugiej hasło autora oraz imię, nazwisko, wiek, dokładny adres autora, nr tel. (tel. kom) oraz nazwę szkoły, do której autor uczęszcza. Niezależnie od formy złożenia pracy należy umieścić Auta dla Policji Leonard Łuczak W uroczystości wzięli udział niemal wszyscy przedstawiciele miejscowych władz: starosta powiatu Elżbieta Smolińska, wicestarosta Agnieszka Kuźmińska, przewodnicząca Rady Powiatu Urszula Wojciechowska, prezydent Pruszkowa Jan Starzyński, wiceprezydent Andrzej Królikowski oraz wójt Michałowic Krzysztof Grabka i Raszyna Andrzej Zaręba. Obecni byli również ich rzecznicy prasowi. Honory gospodarza pełnił Komendant Powiatowy młodszy inspektor Waldemar Perdion. Całość relacjonowały lokalne media. Komendanta Stołecznego Policji reprezentował Naczelnik Wydziału Transportu komisarz Wojciech Gołębiewski. W ręce policjantów uroczyście oddano sześć kompletów kluczyków samochodowych do nowych aut. Były to cztery hyuanday’e (trzy i30 i jedna elantra) oraz dwa wozy kia ceed. Samochody trafią po jednym do gminy Raszyn i Michałowice a pozostałe cztery wzmocnią park Komendy Powiatowej w Pruszkowie. Dwa z aut są nieoznakowane. Te będą do dyspozycji wydziału kryminalnego oraz drogówki. Dowiedzieliśmy się, że samorząd dofinansował zakup samochodów kwotą blisko 200 tys. złotych. Rzecznik prasowy KPP podkomisarz Dorota Nowak wyraziła zadowolenie z postępującej modernizacji sprzętu i przypomniała, że jeszcze w widocznym miejscu dopisek „konkurs konsumencki”. 10. Forma składania prac: listownie na adres Starostwa Powiatowego w Pruszkowie, 05- 800 Pruszków, ul. Drzymały 30, osobiście w Biurze Powiatowego Rzecznika Konsumentów lub w Kancelarii Starostwa w Pruszkowie. 11. Podane dane osobowe autora będą przetwarzane jedynie dla celów konkursu. 12. Prace nie będą zwracane. 13. Konkurs przeznaczony jest dla Powiatu Pruszkowskiego - uczniów gimnazjów i liceów. W kon- W ręce policji uroczyście oddano sześć kompletów kluczyków samochodowych do nowych aut. W dniu 12. stycznia na wewnętrznym dziedzińcu Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie odbyła się mała uroczystość przekazania sześciu nowych radiowozów, których koszt został w części pokryty przez lokalny samorząd. nie tak dawno wycofywano z eksploatacji wysłużone polonezy. Na zakończenie uroczystości ksiądz proboszcz Marian Mikołajczak z parafii pod wezwaniem św. Kazimierza dokonał tradycyjnego poświęcenia samochodów i odmówił okolicznościową modlitwę. Foto: Leonard Łuczak 1. Organizatorem konkursu jest Powiat Pruszkowski. 2. Konkurs jest edukacyjno – naukowym konkursem z dziedziny sztuki, sprawdzającym i popularyzującym wiedzę z zakresu przepisów prawa konsumenckiego oraz praktyk związanych z dokonywaniem zakupów i zamawianiem usług, a także uwzględniającym pomysłowość, staranność i talent uczestników konkursu. 3. Celem konkursu jest propagowanie wiedzy konsumenckiej wśród uczniów gimnazjów i liceów Powiatu Pruszkowskiego. 4. Sposób przeprowadzenia konkursu: uczestnicy konkursu składają własnoręcznie wykonane informacyjne ulotki konsumenckie (sposób wykonania dowolny) w formie tradycyjnej i cyfrowej na CD na temat związany z prawem konsumentów. Ze złożonych prac Komisja konkursowa wyłania najlepsze prace, przyznając I, II i III miejsca. Komisja może przyznać wyróżnienia dla autorów prac. 5. Zastrzega się możliwość nieprzyznania I, II lub III miejsca oraz przyznania miejsca exequo. 6. Pożądana objętość pracy: do 1 kartki (1 lub 2 strony) w formacie A4, A5 lub A6. 7. Kryteria oceny: ciekawa (dowcipna) treść i siła przekazu (od 1 do 4 pkt.), atrakcyjność i pomysłowość strony graficznej (od 1 do 4 pkt.), znajomość kursie nie mogą brać udziału prace dzieci pracowników Starostwa Powiatowego w Pruszkowie, dzieci Radnych Powiatu Pruszkowskiego oraz Członków Komisji Konkursowej. 14. Złożone zgodnie z postanowieniami niniejszego Regulaminu prace zostaną ocenione przez Komisję Konkursową, która zgodnie z wyżej wskazanymi kryteriami wybierze prace nagrodzone oraz ewentualnie przyzna wyróżnienia. 15. Konkurs przeprowadza Komisja Konkursowa, powołana przez Starostę Powiatu Pruszkowskiego zarządzeniem. 16. Każdy Członek Komisji po przeczytaniu prac konkursowych przyzna poszczególnym pracom w poszczególnych kryteriach oceny punkty od 1 do 4, z tym, że 1 punkt oznacza niezadowalający, 2 punkty – zadowalający, 3 punkty – dobry, 4 punkty – bardzo dobry. 17. Po przyznaniu pracom oznaczonym hasłem autora liczby punktów przez Członka Komisji Konkursowej otwiera się koperty zawierające dane osobowe autora i ustala się faktyczną liczbę punktów dla poszczególnych autorów. 18. Autorzy nagrodzonych i wyróżnionych prac zostaną powiadomieni i zaproszeni na uroczyste zakończenie konkursu, które odbędzie się podczas kwietniowej, majowej lub czerwcowej 2012 r. sesji Rady Powiatu Pruszkowskiego. Laureaci konkursu przyjeżdżają na koszt własny. 19. Autorom wybranych przez Komisję Konkursową prac zostaną przyznane nagrody rzeczowe o wartości I miejsce – do 760 zł, II miejsce – do 660 zł, III miejsce – do 560 zł. Organizator może przyznać nagrody mniejszej wartości dla prac wyróżnionych. 20. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za szkody powstałe w związku z wzięciem udziału w konkursie. 21. Organizator może korzystać z wybranych prac, wprowadzać do sieci komputerowej, powielać je i publikować. 22. Dodatkowe informacje na temat konkursu można uzyskać pod nr telefonu 22-738-14-50. GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 15 Kultura do czytania, słuchania i oglądania Villas: Hitler zabił Mao-Tse-Tunga Adam St. Trąbiński N Trzeba było odwagi by napisać książkę o Violettcie Villas I jeszcze większej by ją autoryzować. Para doświadczonych dziennikarzy – IZA MICHALEWICZ I JERZY DANILEWICZ dokonała tego i przez kilka tygodni usiłowała się spotkać z artystką. ca, to jeszcze nie wszystko. Trzeba było dodatkowych środków. Wydaje się, że Villas wyszła po latach z tego uzależnienia zamieniając je na inne. ic dziwnego, że pozycja ta była bestsellerem w okresie świąteczno-noworocznym, sięgały po nią głównie kobiety. Interesowało je dosłownie wszystko, od szczegółowej biografii i życia osobistego po dziwadła starszej pani. Zdajemy sobie sprawę z faktu, co pracowicie mimo woli udowodniają autorzy publikacji, że artystka w wielu wywiadach najzwyklej bajdurzyła. Nie zawsze można było takie „fakty” sprawdzić. Robiła to z wielkim wdziękiem i zastępowała w tym różne agencje PR czy też promocji. Zrozumiałe – niektóre fakty z życiorysu uwypuklała (jak ten wspólnej pracy jej ojca z Gierkiem, co towarzyszy doprowadzało do złości) inne skrzętnie ukrywała (np. datę urodzin, gdy Witold Filler podał ją w swej książce <Tygrysica z Magdalenki> obraziła się śmiertelnie). Jej rodzice – Janina (zm. 1985) i Bolesław (zm. 1960) pochodzili z Dąbrowy Górniczej i w latach 30. wyjechali za górniczym chlebem do Belgii. Wzięli z sobą dzieci: Wandę (1931-2006), Jurka (1933-1987), na obczyźnie urodzili się: Czesia (10.VI.1938-5.XII.2011) oraz Ryszard (1940-2010). Bodaj w 1945 r. rodzina Ceślaków powróciła do kraju i osiadła w Lewinie Kłodzkim. Muzyczny talent. Mała Czesia posiadała go niewątpliwie. Rozpoznany, jak to zwykle bywa – nieco później. Ojciec Violetty, bardzo sprawny muzyk samouk (skrzypce) grywał po pracy na wpół zawodowo, chciał by, dzieci towarzyszyły mu w tej pasji. Ale był despotą. – Uczył dzieci gry na pianinie, skrzypcach, butelkach, wiolonczeli, na piłach, itp. – wspomina Maria Skrzypczyk, szkolna koleżanka Czesi. Już, jako młoda zamężna dziewczyna (mąż Piotr Gospodarek) wylądowała w Szczecinie, zdała tam do średniej szkoły muzycznej, uzyskała stypendium i … wkrótce widzimy ją w Warszawie na ul. Profesorskiej w słynnej willi prof. Witolda Matuszewskiego. Nie tylko willa była słynna, ale zestaw nauczycieli tej szkoły. Tu okazało się, że nasza bohaterka dysponuje fenomenalnym głosem – lirycznym sopranem koloraturowym o skali 4 oktaw. Nosząca się już wtedy ekstrawagancko Czesia trafiła do kostycznej, klasycznie wykształconej nauczycielki Eugenii Klopek-Falkowskiej. Zaczęła nagrywać (nieco przez przypadek) i te nagrania – głównie z Orkiestrą Radiową Edwarda Czernego zaprowadziły Violettę Villas na sceny festiwali sopockich i opolskich. Mimo uznania widowni nic nie wygrała (nie tylko ona!), zaczęła dużo występować i naukę diabli wzięli. Ruchu scenicznego, doboru repertuaru i pracy z akompaniatorem i aranżerem nauczył ją dopiero pierwszy pobyt w Las Vegas (początek 1967). Potem nigdy nie pracowała nad swoim głosem, a przyswojenie większych partii oper było ponad jej siły. Z biegiem czasu nieszkolony głos zmieniał barwę a skala się zmniejszała (uwaga Poznakowskiego po jej recitalach w Syrenie). Maniery gwiazdy. Nabrała ich na zagranicznych wojażach, głównie w czasach parokrotnego kontraktu w Las Vegas. Szokowało to spauperyzowaną i zaściankową publiczność w PRL, z tego to też powodu branża rozrywkowa i jej instytucje nie przepadały za artystką. Do tego nakładał się jej swobodny styl bycia („jak mnie kochają to poczekają” – mawiała), wieczne spóźnianie – czy to na plan filmowy czy na estradę. Stroje i fryzura były raczej tutaj wtórne. Szalone trudności we współpracy z akompaniatorem (zespołem) – zmiany tonacji; dialogi z publicznością. Odbiło się to na nagraniach i pracy z mediami, z estradami – słowem gwiazda zaczęła głodować (późne lata 70. do połowy 80.). TW Gabriella. Współpracę z wywiadem PRL podpisze podczas kilkutygodniowego pobytu w kraju w grudniu 1968. Wcześniej, jesienią tamtego roku, spotka się z vice konsulem w Chicago Henrykiem Szefsem (agent Radek), i niemal powierzy mu swe Miała wilczy apetyt. Hm – Violetta mogła zjeść i wypić u męża Teda w Chicago w Orbicie – na śniadanie jajecznicę z 12 jaj i butelkę koniaku lub nawet dwie. Wielki półmisek różnych pierogów i butelkę koniaku. Na przyjęciu powitalnym w Lewinie – dosłownie cały stół wędlin i parę butelek koniaku. Zresztą, całe kartony koniaku przemycano dla niej z pobliskich Czech. Spała nago, ubierała się na scenę bez majtek, itp., – co zresztą jest zwyczajem wielu artystów. Proces ubierania się w garderobie trwał godzinami, artystka po prostu „nie wchodziła” w wiele sukien, nie mówiąc o upinaniu licznych tresek z włosów. Ponoć włosy jeździły za nią osobnym samochodem, wypełniały cały bagażnik. Treski to znakomite dzieło mistrza z Radomia. Praca garderobianej była chyba rodzajem poświęcenia – wszak z czasem wszystkie rzeczy wydzielały specyficzną woń, były brudne od makijażu. sprawy. Tu trzeba wyjaśnić, iż artystka czuła się ogromnie samotnie na wielomiesięcznych kontraktach, brakowało jej – patrząc z dzisiejszego punktu widzenia – managera i prawnika „kutego” w amerykańskich przepisach i na wylot znającego branżę rozrywkową. Cóż, „biedny” PAGART pobierał tylko Małżeństwa i uzależnienia. Były dwa: pierwsze z Piotrem Gospodarkiem zawarła jako nastoletnia dziewczyna, z tego związku (nie przetrwał nawet roku) jest syn Krzysztof; drugie z restauratorem Tedem Kowalczykiem (zm. 10. V.2006 w domu socjalnym) trwało nie dłużej. O tym związku było bardzo Książka „VILLAS: NIC PRZECIEŻ NIE MAM DO UKRYCIA …” ukazała się w momencie niespodziewanej śmierci artystki, mój egzemplarz ma już stosowny dopisek. Odwaga autorów polegała na szerokiej, niemal panoramicznej konfrontacji życia piosenkarki z tzw. prawdą obiegową, niemal 60 laty bzdur i plotek, – jakie m.in. ona sama rozsiewała dookoła swej postaci. Sądzę, że to się udało, stąd uznanie dla autorów za ich pracę. Więcej, to jedna z najlepszych książek z dziedziny show biznesu, jakie się u nas ostatnio ukazały. 20% prowizję… Z tej współpracy niewiele wyszło, artystka „zakapowała” tylko swego agenta giełdowego, który „upuścił” jej trochę fortuny. Nie była to jednak zemsta, TW Gabriella nie miała raczej głowy do pisania raportów. Więcej, stała się uciążliwa dla służb – zaczęła natarczywie domagać się wsparcia w sprawach zawodowych – „cóż, ci panowie mogą wszystko, to, dlaczego nie pomagają?”. Nie dziwota, że jej teczka wylądowała na śmietniku, czyli w archiwum. głośno po obu stronach Atlantyku. Ślub kościelny zaplanowano na czerwiec 1988, ponad 400 dzieci miało podtrzymywać welon na Starym Mieście w Warszawie. Ale miłość, szalona – była jedna (jak słusznie zauważa Filler) – ukochanym był krytyk muzyczny Janusz Ekiert. On to autorom w słuszny chyba sposób tłumaczył fakt popadnięcia artystki w lekomanię i narkotyki. Powodem był słynny wyścig szczurów – wtedy rzecz nieznana w Polsce. Tam w USA i gdzie indziej, posiadanie talentu i wściekła pra- Wiara. Violetta od dzieciństwa była wierzącą katoliczką, lecz z czasem wiarę coraz bardziej uzewnętrzniała, wiara stała się jej sztandarem – i trudno było odróżnić sacrum od profanum. Niektórzy momenty ewangelizacyjne brali za trick promocyjny. Lecz wiara zawiodła arystkę na Jasną Górę, gdzie dała 2 godzinny recital dla 270 tys. wiernych (cytat z I-szej strony Gazety Wyborczej). Lecz tego faktu nie znajdziemy w książce. Mimo spostrzegawczości autorów – Dariusz Michalski w 5-cio księgu historii rozrywki poświecił Villas … jedno zdanie, wybijają fakt braku jej nagrań na krajowych listach przebojów, ale branżowy Billboard zamieszcza takie zestawienie. Proste - polskim korespondentem tygodnika był Roman Waschko i listę podał wg wybierania nagrań przez słuchaczy Polskiego Radia. Zwierzęta. To był problem Villas przez całe życie – i ta miłość do zwierząt była utrapieniem, z jakiego ludzie nie zdawali sobie sprawy. Od dziecka kochała zwierzęta. W Magdalence-Sękocinie, gdzie miała posiadłość było stado, które doprowadziło niemal do eksmisji właścicielki. Najbliższy sąsiad – mąż Jolanty Brzozowskiej był u piosenkarki tylko raz jedyny - bez maski gazowej nie dało się tam przebywać. Sąsiedzi niemal siłą doprowadzili do wykupu posiadłości, gdy VV udawała się do Lewina. Dziennikarka Polityki w momencie wyjazdu pełnej ciężarówki obliczyła stado na: 60 psów, ponad 140 kotów i 10 kóz. Wkrótce w Lewinie na dzierżawionych paru ha od miasta liczba zwierząt doszła do 2,5 tys. – w momencie, gdy artystka wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Mimo, ze zwierzęta miały kilka osób etatowej opieki, po prostu wredni ludzie podrzucali wciąż nowe. W programie TVP Wojtek Jagielski na pytanie o marny wygląd artystki, ta odparowała: - żeby pan miał takie Kilimandżaro, to też by pan tak wyglądał. Kilimandżaro – 3 ha wzgórze z setkami zwierzaków. Na zakończenie, dlaczego taki tytuł? Po rozstaniu się z Kowalczykiem na pytanie na Okęciu o powód tak nagłego powrotu – stwierdziła bez ogródek: - dostałam wiadomość, iż Hitler zabił Mao -Tse –Tunga (imiona psów). Dodając – poza tym ten drań (Kowalczyk) strzelał do szopów! Pośmiertelne story V V wydaje się niezakończone, mimo urzędowego stwierdzenia przyczyn zgonu artystki. Podobno jej 20 letnia opiekunka, menadżerka (mocna głowa jak u V V) Elżbieta Budzyńska jest w posiadaniu testamentu. Iza Michalewicz-Jerzy Danilewicz „VILLAS – NIC PRZECIEŻ NIE MAM DO UKRYCIA…” wyd. Świat Książki/Weltbild; Warszawa 2011; str. 288; cena 34,90 zł (wydanie pierwsze z CD z kolędami) 16 www.gpr24.pl www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 Aktualności Programy Kapitał Ludzki w 2012 Co nowego w Programie Kapitał Ludzki? Początek 2012 roku przyniósł spore zmiany w Programie Kapitał Ludzki, który finansowany jest z Europejskiego Funduszu Społecznego. W śród wprowadzonych zmian warto zwrócić uwagę na nowe możliwości starania się o dofinansowanie. Utworzone zostało dodatkowe Działanie 7.4 „Niepełnosprawni na rynku pracy”, w którym podmioty zajmujące się wspieranie osób nie w pełni sprawnych mogą wystąpić o dotacje na realizację różnego rodzaju projektów. Ich celem ma być wsparcie osób niepełnosprawnych na rynku pracy oraz w sferze życia społecznego. Przykładami takich projektów są np. warsztaty z obsługi komputerów dla osób niewidomych oraz certyfikowane szkolenia na trenerów języka angielskiego. Zmiany w Programie Kapitał Ludzki dotyczą także dofinansowanych szkoleń pracowników. Do tej pory kursy podnoszące kwalifikacje pracujących osób dorosłych mogły być dofinansowane z części 8.1.1 Programu. Od początku 2012 roku możliwość ta została przeniesiona do nowego Działania 9.6. Przewiduje ono realizację szkoleń uzupełniających bądź zmieniających kwalifikacje zawodowe oraz kursów językowych i komputerowych. O dofinansowanie na prowadzenie kursów mogą występować wszystkie zainteresowane podmioty, niezależnie od formy prawnej, w tym firmy i organizacje pozarządowe. Szczegółowo określono zasady rozliczania projektów szkoleniowych, zwłaszcza tych związanych z kwalifikacjami językowymi informatycznymi. Nowe Zasady finansowania Programu Kapitał Ludzki wprowadziły tzw. stawki jednostkowe. Oznacza to, że usługa polegająca na zorganizowaniu szkolenia (przy założeniu określonej liczby godzin, liczebności grupy, itd.) została wyceniona na konkretną kwotę. Beneficjent, który realizuje takie szkolenie, przy rozliczaniu jego kosztów powinien zastosować taką właśnie stawkę. Wysokości stawek jednostkowych za szkolenia są dokładnie określone, a różnią się w zależności od województwa oraz od tego, czy w szkoleniu biorą udział osoby w pełni sprawne, czy niepełnosprawne. W przypadku kursów komputerowych stawki są takie same w całym kraju, a ich wysokość jest uzależniona jedynie od stopnia zaawansowania kursu i udziału w nim osób niepełnosprawnych. W roku 2011 Mazowiecka Inspekcja Handlowa przeprowadziła sto pięćdziesiąt jeden kontroli (statystycznie co drugi dzień, wyjąwszy niedziele). Około 3,4% badanych próbek zostało zakwestionowanych, w tym 4,7% benzyny i oleju napędowego oraz jedna z dwunastu próbek biopaliwa. Nie budziła zastrzeżeń jakość skroplonego LPG (Liquid Petrol Gas); nadal wszak nic nie wiadomo o proporcji jego składników propan/butan. Paliwa na Mazowszu są coraz lepsze - o ile w roku 2003 nieprawidłowości stwierdzono w 15% pobranych próbek, to tylko w 5,5% w roku 2010, a w 2011 - w 3,4%. Nieprawidłowości dotyczyły głównie nadmiernej zawartości siarki, obniżonej temperatury zapłonu, a także zmniejszonej liczby oktanowej. Badania sprawdzające benzyn silniko- Wprowadzone od początku 2012 roku zmiany nie tylko dodały, ale także zakończyły realizację niektórych części Programu Kapitał Ludzki. Jedną z ważniejszych jest zamknięcie Działań 6.3 i 7.3. Dawały one do tej pory mieszkańcom małych miejscowości możliwościami realizacji stosunkowo niedużych projektów związanych to pożyczka na uruchomienie działalności gospodarczej. Maksymalna kwota pożyczki wynosi 50 tys. zł. Zasady zwrotu i ewentualnego oprocentowania zostaną określone przez instytucje udzielające pożyczek. Podobnie jak dotychczas, osoba zamierzająca założyć firmę będzie mogła liczyć na szkolenie przygotowu- Zaktualizowane zostały nie tylko możliwości starania się o dotację, ale także zasady oceny i wyboru projektów, procedury stosowane przy rozliczaniu oraz wzory wielu dokumentów związanych z dofinansowaniem. Wszystkie aktualne dokumenty są udostępnione na stronie internetowej www.efs.gov.pl. z rynkiem pracy i integracją społeczną. W wyniku tej zmiany, tego typu projekty mogą być teraz realizowane tylko w Działaniu 9.5, w którym wspierana jest działalność edukacyjna na terenach wiejskich. Kolejna zmiana dotyczy dotacji na założenie firmy, przyznawanych w Działaniu 6.2. Od początku 2012 roku mogą być one przyznawane w dwóch formach – dotacji na założenie firmy, bądź pożyczki na start działalności. Zasady dotyczące przyznawania dotacji nie zostały zmienione. Ciągle po odbyciu szkolenia przygotowującego do założenia i prowadzenia firmy można otrzymać dotację w maksymalnej wysokości 40 tys. zł oraz wsparcie pomostowe (ok. 1200 zł miesięcznie przez pierwsze 6/12 miesięcy działania firmy). Nowa możliwość, jące do założenia firmy. Nie przewidziano natomiast wsparcia pomostowego. Instytucje udzielające wsparcia na otwarcie firmy na terenie województwa mazowieckiego są wybierane przez Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów Unijnych, a dane kontaktowe do nich można znaleźć na stronie internetowej http://pok.mazowia.eu w dziale „Załóż firmę z funduszy unijnych”. Instytucje wybrane jeszcze w roku 2011 będą przyznawały dotacje. Z kolei instytucje, które zostaną wyłonione w 2012 roku, w ofercie będą miały w większości pożyczki. Pod koniec stycznia pojawił się harmonogram tegorocznych naborów do Programu Kapitał Ludzki. Na Mazowszu planowane są m.in. następujące konkursy: Paliwa na Mazowszu Kluczem poprawy jakości paliw jest kontrola tej jakości na wszystkich etapach dystrybucji. wych, oleju napędowego, ciekłych biopaliw, lekkiego oleju opałowego oraz skroplonego LPG przeprowadzane są na stacjach paliw, w hurtowniach, magazynach i u producentów. Wyniki raportowane przez UOKiK prezentowane są Radzie Ministrów i Komisji Europejskiej. Paliwa kontrolowane są na Mazowszu od roku 2003, a LPG od 2007. Gdy paliwo nie spełnia wymagań, Inspekcja zawiadamia organy ścigania o popełnieniu przestępstwa. Wytwarzanie, transport, magazynowanie i/lub wprowadzanie do obrotu paliw złej jakości zagrożone jest grzywną 50 do 500 tysięcy złotych oraz 3 latami pozbawienia wolności. Nadto Inspekcja może wycofać paliwo z obrotu i poinformować Urząd Regulacji 7.2.1 Aktywizacja zawodowa i społeczna osób zagrożonych wykluczeniem społecznym 09.02.2012 - 08.03.2012 11.04.2012 - 11.05.2012 7.4 Niepełnosprawni na rynku pracy 23.04.2012 23.05.2012 8.1.1 Wspieranie rozwoju kwalifikacji zawodowych i doradztwo dla przedsiębiorstw 08.05.2012 06.06.2012 9.1.1 Zmniejszenie nierówności w stopniu upowszechniania edukacji przedszkolnej 23.03.2012 -24.04.2012 9.1.2 Wyrównywanie szans edukacyjnych 27.02.2012 - 27.03.2012 9.2 Podniesienie atrakcyjności i jakości szkolnictwa zawodowego 07.03.2012 - 20.04.2012 27.06.2012 - 10.08.2012 9.6.1 Upowszechnienie formalnego kształcenia przez całe życie osób dorosłych 21.06.2012 20.07.2012 9.6.2 Podwyższanie kompetencji osób dorosłych w zakresie ICT i znajomości języków obcych od 30.07.2012 Więcej informacji o zmianach w Programie Kapitał Ludzki oraz o naborach wniosków można uzyskać w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych. Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych ul. Jagiellońska 74, 03-301 Warszawa Punkt Informacyjny dla Beneficjentów tel. 0 801 101 101, 22 542 20 00, 22 542 22 73, 22 542 22 77, [email protected]; http://pokl.mazowia.eu Zapraszamy również do korzystania z usług Centralnego Punktu Informacyjnego Funduszy Europejskich, który również pomaga w staraniu się o dofinansowanie oraz rozliczaniu już realizowanych projektów. Centralny Punkt Informacyjny Funduszy Europejskich ul. Żurawia 3/5, 00-503 Warszawa tel. 22 626 06 32, 22 626 06 33, 22 745 05 46 faks 22 201 97 25 [email protected]; www.funduszeeuropejskie.gov.pl/punkty; www.cpe.gov.pl/cpi Energetyki, który ma prawo nałożyć karę pieniężną lub wycofać koncesje na obrót paliwami. Sprzedane klientowi paliwo złej jakości nabywca może reklamować, najlepiej bez zwłoki - nie później niż pół roku po wykryciu wady. Potrzeba dowodu zakupu, przykładowo paragonu lub faktury. Za sprzedane paliwo przedsiębiorca odpowiada przez dwa lata. Gdy istnieje wątpliwość co do prawidłowości wskazań dystrybutora, można to zgłosić do Okręgowego Urzędu Miar. Monitorowanie i kontrolowanie jakości paliw funkcjonuje w Polsce od 1 maja roku 2004. (JWR) GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl GPR24.PL 17 Kultura kto zasługuje na Oscara Pierwsza gala trwała 15 minut P ierwsza gala odbyła się w jednym z hollywoodzkich hoteli przy udziale 250 osób i trwała zaledwie kwadrans. Ponadto, gala nie wzbudziła większego zainteresowania, co sprawiło, że przedstawiciele mediów opuścili ją jeszcze przed jej zakończeniem. Do zwiększenia popularności nagród przyczyniły się media: radio, a następnie telewizja. Ciekawe zajście miało miejsce podczas jednej z gal, do którego doszło w 1940 roku, gdy „Los Angeles Times” zapowiedział zwycięzców zanim rozpoczęła się ceremonia. Od tej pory Akademia zapieczętowuje koperty do wyjawiania nazwisk zwycięzców. Od tamtego czasu zmieniło się również miejsce wręczania najbardziej prestiżowych nagród filmowych. Na początku lat 40. uroczystość przeniesiono z hotelu do teatru. Pierwszym z takich miejsc, gdzie odbyła się uroczystość był „Grauman’s Chinese Theatre”, a mająca miejsce w nim w 1944 roku ceremonia była pierwszą transmitowaną poza granice Stanów Zjednoczonych. Obecnie od 2002 roku nagrody są przyznawane w nowo zbudowanym Teatrze Kodaka. Ciekawostką są również trzy historie. Pierwsza z 1938 roku, kiedy ceremonia została przeniesiona z powodu powodzi w Los Angeles. Druga w 1968 z powodu pogrzebu Martina Luthera Kinga i trzecia w 1981 z powodu próby zabójstwa Ronalda Reagana. Brad Pitt, Johnny Deep oraz Leonardo DiCaprio - nie mają Oscara W 1929 roku po raz pierwszy Nagrody Akademii przyznano w 13 kategoriach. Obecnie Oscary są przyznawane w 24 kategoriach, i w każdej z nich ogłasza się od 2 do 5 nominacji. Wyjątek stanowi kategoria „Najlepszy film”, w której od 2010 roku nominuje się 10 filmów. Członkowie Akademii byli wielokrotnie narażeni na krytykę. Zlekceważyli niejeden wybitny film, przyznając w zamian nagrodę takiemu, o którym dziś pamiętają jedynie historycy filmu. Do tej pory najbardziej znani aktorzy: Brad Pitt, Johnny Deep oraz Leonardo DiCaprio - nie otrzymali tej statuetki. Oscary to najbardziej prestiżowa i popularna nagroda filmowa świata. Żadna inna nagroda nie wzbudza tak wielkiego, globalnego zainteresowania branży filmowej i publiczności. Rocznie produkuje się 50 statuetek Od 1982 roku w zakładach R.S. Owens w Chicago produkowane są statuetki Oscara. Rocznie produkuje się ich tu ponad 50, a od czasu pierwszej ceremonii rozdano 2701 sztuk. Wykonana jest ze stopu kilku metali i pokryta warstwą 24 karatowegoo złota. Waży 3,9 kg i ma 35 cm wysokości. Jej forma ma odzwierciedlać dorosłego mężczyznę (rycerza) trzymającego miecz wzdłuż nóg. Statuetka została zaprojektowana w 1928 roku przez Cedrica Gibbonsa, natomiast rok później odbyła się pierwsza ceremonia wręczenia. Najpierw musi się narodzić Zanim gwiazda filmowa będzie mogła unieść w tryumfie zwycięstwa i radości ową statuetkę, najpierw musi ona się narodzić. Firmą odpowiedzialną za „mężczyznę z mieczem wzdłuż nóg” jest od lat ta sama firma - zakłady R.S. Owens w Chicago Najciekawsze jest jednak to, że do momentu ogłoszenia wyniku o zwycięzcy, nikt nie wie, kto otrzyma statuetkę. Dlatego przygotowywane są tabliczki z nazwiskami wszystkich nominowanych osób w poszczególnych kategoriach. Jedyny wyjątek od żelaznej reguły „tajemnicy zwycięscy” odstępuje tzw. Oscar honorowy. Czyli nagroda przyznawana za całokształt osiągnięć dla wybitnych twórców kina światowego, za wkład w rozwój technologii filmowej oraz za propagowanie sztuki filmowej. I do tych właśnie nagród tabliczki z nazwiskiem są przygotowywane wcześniej. Od kilku już lat działa system produkcji nagród dla wszystkich nominowanych. W poprzednich latach zwycięzca był zmuszony oddać statuetkę i poczekać, aż chicagowska firma wygraweruje i zwieńczy dzieło nazwiskiem. Komisja Amerykańskiej Akademii Filmowej składa się z prawie 6 tys. członków. Ze względu na utrzymywane w ścisłej tajemnicy wyniki głosowania (technicznie „zabezpiecza” zaufana kancelaria adwokacka), to nigdy nie wiadomo, ile statuetek zostanie rozdanych w danym roku. Niewykorzystane Oscary przechowywane są przez Akademię do następnego roku. Oscarowe rekordy Dotychczas trzem filmom udało się zdobyć najwyższą dotąd liczbę jedenastu oscarowych statuetek. Rekordowi zdobywcy Oscarów to: Ben-Hur (1959) w polskich zdobywców Oscara na dzień dzisiejszy jest 9 osób. Leopold Stokowski − 1941 − najlepsza muzyka − Fantazja, Bronisław Kaper − 1953 − najlepsza muzyka − Lili, Zbigniew Rybczyński – 1982 – najlepszy krótkometrażowy film animowany – Tango, Ewa Braun i Allan Starski – 1993 – najlepsza scenografia – Lista Schindlera, Janusz Kamiński – 1993 – najlepsze zdjęcia – Lista Schindlera, Janusz Kamiński – 1998 – Oscary To najsłynniejsza nagroda filmowa. starać się jakąś odpowiednią kieckę …Przesunęliśmy też od 2 tygodnie zdjęcia w Pradze do filmu o Janie Palachu”. O filmie Agnieszki Holland „W ciemności” jest głośno od pierwszych dni produkcji. Krzyknęliśmy, gdy obraz znalazł się na tzw. „short list”, która zawierała 9 obrazów z 63 zgłoszonych przez różne kraje w kategorii „Najlepszy obraz nie anglojęzyczny”. Ostatecznie nie śpimy po nocach, od 24 stycznia, kiedy zostało ogłoszone, że „W ciemności” znalazło się na ostatecznej liście pięciu nominowanych filmów. O statuetkę produkcja Holland będzie wałczyć z irańskim „Rozstanie”, belgijskim „Bullhead”, kanadyjskim „Monsieur Lazhar” oraz izraelskim „Footnote”. Ale film Agnieszki Holland, nie jest jedyną polska szansą na Oscara. Janusz Kamiński jest drugą naszą drugą nadzieją. Nominacje dostał w kategorii najlepszy operator za zdjęcia do filmu Stevena Spielberga „Czas wojny”. Byłby to jego trzeci Oscar w karierze. Pierwsza statuetkę otrzymał za zdjęcia do filmu „Szeregowiec Ryan” z 1999 roku oraz za film „Lista Szindlera” z 1994r. Wszystkie nagrodzone filmy, zrealizował z najbardziej znanym współczesnym reżyserem Stevenem Spielbergiem. Gala wręczenia Oscarów będzie miała miejsce 26 lutego w Teatrze Kodaka w Los Angeles. Adam Fietkiewicz Od 1931 roku używa się potocznej nazwy Oscar, która została uznana za oficjalną w 1939 r. Pochodzi ona, według jednej z legend, od uwagi wygłoszonej w roku 1931 przez Margaret Herrick, bibliotekarkę Akademii, która na widok statuetki stwierdziła, że przypomina jej wuja Oscara Pierce’a. Usłyszeć to miał hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky, któremu bardzo spodobało się to określenie i zaczął go używać w felietonach. Nagroda przyznawana jest przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej (Academy of Motion Picture Arts and Sciences) w dziedzinie filmu. reżyserii Williama Wylera, Titanic (1997) w reżyserii Jamesa Camerona i Władca Pierścieni: Powrót króla (2003) w reżyserii Petera Jacksona. Choć 11 Oscarów dostały trzy filmy, to jedynie Władca Pierścieni otrzymał 100% nagród. Titanic nominowany był do 14 Oscarów, a Ben-Hur do 12. Rekordem może pochwalić się również jeden z najbardziej cenionych reżyserów świata Federico Fellini, który przez całe swoje życie otrzymał 12 nominacji, i ani razu żadnego Oscara. Zaś najczęściej nagradzanym aktorem jest Jack Nicholson, który ma na swoim koncie 3 Oscary: Lot nad kukułczym gniazdem, Czułe słówka, Lepiej być nie może. Płeć piękna reprezentuje Meryl Streep z 16 nominacjami i 2 Oscarami „w kieszeni”. Osiągnięcie wiekowe, czyli najmłodszym i najstarszym aktorem, który otrzymał Oskara byli: Adrien Brody w wieku 29 lat odebrał nagrodę za film Pianista w 2002 r., natomiast najstarszym zwycięzcą jest Henry Fonda w wieku 76 lat za film Nad złotym stawem w 1981 r. Przykry wypadek W 2000 r. 55 Oscarów zaginęło podczas transportu ciężarówką z Chicago do Hollywood. Był to pierwszy i jak na razie ostatni taki incydent. Na szczęście, zgubione trofea zostały szczęśliwie odnalezione na śmietniku w koreańskiej dzielnicy Los Angeles. A sprawcami okazali się pracownicy firmy odpowiedzialnej za transport Oscarów. Jedynym polskim filmem, który otrzymał Oscara jest – Tango W całej historii nagród jedynym polskim filmem, który zdobył Oscara jest krótkometrażowy film animowany „Tango” w reżyserii Zbigniewa Rybczyńskiego z roku 1980. Statuetkę otrzymał w kategorii najlepszy krótkometrażowy film animowany. W gronie najlepsze zdjęcia – Szeregowiec Ryan, Andrzej Wajda – 2000 – za całokształt twórczości, Roman Polański – 2002 – najlepszy reżyser – Pianista, Jan A. P. Kaczmarek − 2005 – najlepsza muzyka − Marzyciel. Holland ocenia swe szanse na 30% Radiowa Trójka wykazała się refleksem, bo w niecała godzinę po przyznaniu nominacji gościła Agnieszkę Holland na swej antenie. Wzruszona reżyser swe szanse oceniała na 20 – 30%, dodając: „jedziemy liczną ekipą przedstawicieli polskich, niemieckich i kanadyjskich producentów. Już od zaraz zaczynam walkę o bilety wstępu do Teatru Kodaka, a jak zabraknie, to będziemy ucztować w kuluarach …Muszę też wy- Przekaż nam 1% swojego podatku, u nas zaprocentuje. Od 2002 wspieramy aktywne uczestnictwo osób niepełnosprawnych w życiu społecznym, kulturalnym, sportowym i zawodowym. Przeciwdziałamy dyskryminacji osób niewidomych m.in. w zakresie swobodnego poruszania się z psami przewodnikami, dostępu do różnych dóbr i usług oraz tajnego głosowania. Kształtujemy postawy otwartości względem osób niepełnosprawnych, poprzez prowadzenie konferencji, lekcji w szkołach, szkoleń autorskich dla firm, wykładów, warsztatów psychologicznych. Szkolimy psy przewodniki i przekazujemy je nieodpłatnie osobą niewidomym. Podaruj niewidomym zdrową parę oczu! Sebastian Grzywacz Fundraiser FUNDACJA „VIS MAIOR”, ul. Cieszkowskiego 1/3 lokal 75, 01-636 WARSZAWA tel.: (22) 408 41 49, tel.kom. 791 840 394, http://fundacjavismaior.com KRS: 0000136590 18 www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gpr24.pl Włodzimierz Szpak reżyser dokumentalista Kultura do czytania, słuchania i oglądania Rzeź Najnowszy film Romana Polańskiego nie jest typową komedią, to raczej tragifarsa. jest niemała doza bezczelności a nawet chamstwa po prostu. Liczne plakaty na ulicach polskich miast z twarzami czwórki znanych i mniej znanych aktorów amerykańskich reklamują nachalnie najnowszy film Romana Polańskiego pt. „Rzeź”. G enialna komedia Romana Polańskiego; „Rzeź”; „Jodi Foster, Kate Winslet, Christoph Waltz, John C. Reilly”; „adaptacja hitu <Bóg mordu> Yasminy Rezy” - krzyczą napisy czołowe. Trzydzieści czy trzydzieści parę lat temu, w szczytowym okresie kina artystycznego, nikomu nie przyszłoby do głowy reklamować w taki sposób dzieła Felliniego, Bergmana czy Pasoliniego. W takim narzucaniu widzowi co ma myśleć o filmie jeszcze przed pójściem do kina, Adam Fietkiewicz Rzecz się dzieje w Nowym Jorku (w filmie, ze względu na sytuację prawną reżysera, udaje go jedna z dzielnic Paryża). Dwie pary małżeńskie, reprezentanci średniej klasy społeczeństwa amerykańskiego, spotykają się, aby wyjaśnić sobie okoliczności bójki pomiędzy ich synami, która zakończyła się niewielkim okaleczeniem jednego z nich. Spokojne zrazu, pełne zrozumienia i kultury spotkanie przeradza się z czasem w coraz mniej skrywany konflikt postaw i osobowości, by zakończyć się otwartą wojną wszystkich ze wszystkimi. Spadają po kolei wszystkie maski, ujawniają skrywane niechęci, kompleksy, zajady, dochodzi do totalnej masakry psychologicznej, po której obecni powinni się rozejść i udać każdy w swoją stronę bez oglądania się za siebie. Cywilizowani ludzie, przedstawiciele wiodącego społeczeństwa zachodniego, odkrywają się, pokazują swoje prawdziwe oblicza. I co się okazuje?... , że to w gruncie rzeczy dość prymitywne osobniki, samolubne, obce sobie, przeraźliwie samotne. Pod koniec spotkania siedzą naprzeciw siebie, milczący, całkiem osobni, niezdolni do jakiegokolwiek ludzkiego odruchu wobec drugiego. Cztery monady albo czwórka pieprzonych egocentryków nie potrafiących wyjść poza własne, nadmierne rozbudowane ego. Świat zatomizowany, wyzbyty ludzkich odruchów i uczuć, wyzbyty człowieczeństwa. Nie jest to, moim zdaniem, atak na amerykańskiego „burżuja”, a tym bardziej na instytucję rodziny, jakby Róża chciało wielu. Raczej niezbyt przyjemna konstatacja dotycząca natury ludzkiej poddanej rozlicznym ciśnieniom cywilizacyjnym. Taki dzwonek alarmowy albo czerwone światełko ostrzegawcze. „Rzeź” to raczej teatr na ekranie, a nie kino. Ale nieźle się go ogląda, m.in. dzięki świetnym kreacjom całej czwórki aktorów amerykańskich, bezbłędnej, choć bardzo tradycyjnej reżyserii, no i przede wszystkim dzięki kapitalnemu tekstowi sztuki Yasminy Rezy, podstawie scenariusza filmu. Gorąco polecam, ostrzegając jednocześnie: happy endu nie będzie. O miłości w czasach zarazy. Najpierw jest gwałt dwóch niemieckich obskurnych, obślizgłych, spoconych i brudnych żołnierzy. W wymiętych mundurach z szerokimi, szczerbatymi i szczerymi uśmiechami. Z twarzami, które wyrażają grymasy typowe dla osób, które za wszelką cenę chcą zaspokoić głód seksualny. Łakną kobiety. Ich napalenie jest dzikie, nieokrzesane niczym człowieka pierwotnego. Są zdesperowani i nic ich nie powstrzyma. Dzikie hieny rozszarpujące małe bezbronne lwiątko. Zmuszają kobietę do stosunku seksualnego. Po wszystkim rozpierająca ich duma i szczęście z osiągniętego celu powoduje, że odbierają jej życie. Koniec. O nowym filmie Wojciecha Smarzowskiego nie można powiedzieć inaczej jak po prostu genialny, wybitny. Dzieło dopieszczone w każdym calu. Realistyczne i prawdziwe. Film pokazuje problem uniwersalny i nieprzemijający. Po „Weselu” i „Domu złym” po raz kolejny zostajemy wstrząśnięci. To mocne uderzenie prosto miedzy oczy. Historia pokazana w filmie to przede wszystkim próba budowania miłości. Uczucia dwojga dojrzałych ludzi ciężko doświadczonych przez los. Tadeusz, uczestnik Powstania Warszawskiego, któremu zgwałcono i zabito żonę oraz Róża samotna wdowa zajmująca się mazurskim gospodarstwem. Ich znajomość zaczyna się, kiedy Tadeusz po wojnie przybywa na Mazury. Tam poznaje samotnie mieszkającą Różę. Postanawia jej pomoc i chronić przed ludźmi z miasta, którzy chcą wyrządzić jej krzywdę. Z czasem staje się jej opiekunem i na tyle bliską osobą, że poznaje największą tajemnicę Róży. Dowiaduje się, że na poddaszu domu mieszka jej córka. „Róża” to film o miłości, która budowana jest nie na słodkich uśmiechach, pocałunkach, romantycznych kolacjach czy długim wpatrywaniu się w swoje oczy. Jej podstawą jest do- głębna analiza i poznanie drugiego człowieka. Wystawianie go na wiele prób i przekonaniu się o możności zaufania. Nabieraniu pewności, że w tych trudnych czasach istnieje szansa spotkania osoby, której potrafię uwierzyć. Tadeusz i Róża są ludźmi z dużym bagażem doświadczeń. W swoim życiu wiele widzieli i również wiele przeżyli. Dlatego lęk przed rozczarowaniem jest tym większy. Próba budowania miłości w tak trudnych czasach jest wyzwaniem. Ludzi, którzy napotykają na swojej drodze stanowią głównie czarne charaktery. Bo z jednej strony są to zwyrodniali Sowieci, którzy ciągle węszą okazji do gwałtu i morderstwa, zaś z drugiej strony Niemcy - lud stonowany, ale również szukający sprzyjających okoliczności. Wyjątek stanowią jedynie sąsiedzi. Pozornie przyjaźnie nastawieni, chcący żyć w zgodzie. Później jednak okazuję się, że są tchórzami, bez ambicji i honoru. „Róża” to film, gdzie krew miesza się z błotem, a pot ze łzami. Smarzowski wali prosto z mostu, nie mydli oczu. Pokazuje świat takim, jakim jest. Utrzymany w ciemnych barwach. Ze stłamszonym światłem i cieniem świec. Reżyser traktuje bohaterów, film, ale przede wszystkim widza bardzo poważnie. Przeżycia są bardzo nasycone, intensywne i brutalne. GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 19 Publicystyka miejsca filmowe, centrami turystyki Filmowe Mazowsze Mazowieckie zabytki, krajobrazy, miasta i miasteczka były planami największych polskich produkcji filmowych. Zawdzięczamy to nie tylko wielkiemu urozmaiceniu krajobrazów, koncentracji zabytków, lecz także metropolitalnemu potencjałowi Warszawy w zakresie techniki i technologii, a wreszcie co najważniejsze (last but not east) kapitału ludzkiego. Tworzą go szkoły filmowe, reżyserzy, autorzy obrazu i dźwięku, scenarzyści, scenografowie, operatorzy, aktorzy, epizodyści i statyści, koloryści, montażyści, etc. Istnieje wreszcie świadomość, że film to owoc pracy zespołowej, w której jak na statku kapitan dowodzi reżyser, a odpowiednikiem armatora jest producent i kapitał finansowy, jakim dysponuje. J est także Polski Instytut Sztuki Filmowej słynny PISF, który na mocy ustawy gromadzi kapitał finansowy pozyskany od dystrybutorów filmów, promując finansowo produkcje polskie, uznane za godne takiego wsparcia. W efekcie na Mazowszu powstają filmy, które zaliczyć dziś można do klasyki polskiego kina, a także najpopularniejsze komedie i seriale. Do tego zabytki filmowe zachowane tylko na kopiach światłoczułej taśmy filmowej poddawane są dziś rewitalizacji cyfrowej, rekonstruującej ich oryginalną jakość, systematycznie pogarszaną i maskowaną dotychczas nieuchronnym skażeniem za przyczyną uszkadzanego zębem czasu nośnika. Dzięki temu stare filmy zyskują moc dokumentu, odzwierciedlającego obok kreacji aktorskich również wygląd oryginalnego tła, architektury, mody i styl montażu filmowego z epoki powstawania filmu. Ale jakość zaczyna się u źródła obrazu i dźwięku, czyli na planie filmowym. I właśnie Mazowsze dysponuje przeszło setką wspaniałych plenerów, z których ponad tuzin to prawdziwe perły. Potencjał plenerów, tchnienia historii, wnętrz i ludzi Mazowsze nie od dziś niewidzialnym magnesem swego osobliwego uroku przyciągało lub wręcz rodziło twórców. Tu w Gołotczyźnie osiadł Aleksander Świętochowski. Tu tworzyli: Bolesław Prus (Aleksander Głowacki), Władysław Stanisław Reymont, Henryk Sienkiewicz. Tu Stefan Żeromski jako korespondent wojenny w 1920 roku napisał „Na Probostwie w Wyszkowie”, skąd uciekali w popłochu podczas polskiej ofensywy Feliks Dzierżyński z Julianem Marchlewskim i Feliksem Kohnem (mieniący się tzw. czerwonym rządem z Białegostoku). Fryderyk Chopin także wzrastał fizycznie, duchowo i artystycznie w sercu Polski ~ Mazowszu, gdzie kształtował się jego talent. Mazowsze jest praedziwym matecznikiem talentów. Nic w tym dziwnego, gdyż Polska, sklejona w Średniowieczu z dzielnicowego, piastowskiego dziedzictwa Wielkopolski i Małopolski wraz z Rusią, byłaby niewielkim krajem Środkowej Europy, gdyby nie stała się zarzewiem skupiającym pozostałe krainy późniejszej Rzeczy- pospolitej. Mazowsze z własną linią książąt-piastowiczów, położone na skrzyżowaniu dróg i pograniczu Wielko i Małopolski z Prusami postkrzyżackimi i Wielkim Księstwem Litewskim, stało się swoistym łącznikiem tych składników Rzeczypospolitej, zasługując kiedyś na miano Przedkresów. Warszawa stała się też jedyną stolicą parlamentarną Rzeczypospolitej, choć stolic i miast królewskich jest wiele: Kraków, Wilno, Gniezno, Poznań, Płock, Grodno i Lwów. Mazowsze od wieluset lat jest też kolebką polskiego parlamentaryzmu, który przyczynił sie walnie do Unii Lubelskiej, obok Unii Kalmarskiej jednego z prototypów Unii Europejskiej. Dzisiaj jest już centrum współczesnej Rzeczypospolitej Polskiej - największym województwem, centrum przemysłowym, intelektualnym, kulturalnym i akademickim. Filmy kręcone na Mazowszu wymieniać można długo. Od dziesiątek lat urozmaicone plenery, wnętrza i autentyczne typy ludzkie przyciągają i pobudzają wyobraźnię twórców, a warszawskie „zagłębie talentów i technologii” sprawia, iż w promieniu 150 km jego zasięgu ekonomicznie opłacalny jest proces produkcyjny filmów o zróżnicowanym charakterze. Są wśród nich tak znane z różnych epok takie tytuły, jak: Rejs, Pan Tadeusz, Ranczo, Ogniem i Mieczem, Trędowata, CK Dezerterzy, Czterej pancerni i pies, Stawka większa niż życie, Europa Europa, Tatarak, Złotopolscy, Klan, 1920 Bitwa Warszawska, Noce i dnie, Kariera Nikodema Dyzmy, Generał Nil, Znachgor, Panny z Wilka, Brunet wieczorową porą, Boża Podszewka, Cwał, M jak miłość, Na dobre i na złe, Plebania, Czas honoru, Testosteron, Ciało, Żywie Biełaruś. Niektórym przyklejono etykietę kultowości, lecz jest to tylko kwestią mody i słownictwa, zmiennych w rytmie pokoleń, czyli kolejnych dwudziestoleci/ ćwierćwieczy. Złota Dwunastka miejsc filmowych Mazowsza Tutuły filmów podane są przykładowo: I. Czerwińsk (nad Wisłą) – „Cwał” Zanussiego, „Szamanka”; II. Glinianka (koło Warszawy) - XVIII-wieczny kościół parafialny „Ojca Mateusza”, parafia Stara Wiosna w „Plebanii”; III. Jabłonna (koło Warsza- wy) – „Ojciec Mateusz”, „Ranczo”, „Marysia i Napoleon”, „Hans Kloss - Stawka większa niż śmierć” Patryka Vegi; IV. Jeruzal (droga do Mińska Mazowieckiego) – „Ranczo”; V. Nowa Sucha koło Węgrowa (Skansen Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego) – „Pornografia” Jana Jakuba Kolskiego, „Śluby panieńskie” Filipa Bajona, „1920 Bitwa Warszawska”; VI. Twierdza Modlin (Nowy Dwór Mazowiecki) – „Pan Tadeusz”, „CK Dezerterzy”, „Kiler”, „1920 Bitwa Warszawska”; VII. Płock (nad Wisłą) – „Stawka większa niż życie”, „Pan Kleks w kosmosie”; VIII. Podkowa Leśna (Szlak WKD-ki) – „Klan”; IX. Radziejowice (pałac) – „Znachor”; X. Sierpc (Skansen - Muzeum Wsi Mazowieckiej) – „Pan Tadeusz”, „Ogniem i mieczem”; XI. Zalew Zegrzyński (parostatek na wodzie) „Rejs”; XII. Warszawa, najbliższe przykłady z różnych epok: nieczynna fabryka Norblina jako Kercelak w „Czasie Honoru”, także Akademia Obrony Narodowej w Rembertowie; plaże nad Wisłą, Stadion X-lecia „Stawiam na Tolka Banana”; warszawski „Manhattan” - widok wysokościowego centrum ponad wodą Wisły ze środka Mostu Siekierkowskiego (przykładowo jako tło pielgrzymki); ulica Karaszewicza-Tokarzewskiego przy pomniku Pierwszego Marszałka Polski; przystań koło Mostu Poniatowskiego z parostatkami; Sala Ludwikowska hotelu Polonia Palace; Ministerstwo Oświecenia Publicznego/Oświaty/Edukacji w alei Szucha jako siedziba Gestapo – „Czas Honoru”; cja polskich autorów obrazu światowej klasy); Nowej Zelandii (plenery „Lord of the Ringers”); hotel Mountain Lake w Pembroke, Virginia, USA (lokacja „Dirty Dancing”); Sahara (plenery „Star Wars”). Można w tej dziedzinie wykorzystać wszystko, co stanowi walor Mazowsza. Samorząd województwa zlecił analizę potencjału filmowego całego regionu. Już w roku 2012 na jego podstawie powstaną filmowe szlaki turystyczne. Jest to pierwsza tego rodzaju inicjatywa kraju. Partnerem merytorycznym projektu jest Mazowiecka Regionalna Organizacja Turystyczna, przy czym analizę wykonała firma Landbrand. W prezentacji swoistego „komunikatu z trasy” tego projektu, zaprezentowanego na konferencji prasowej 4 stycznia 2012, udział wzięli: Wiesław Raboszuk - Członek Zarządu Województwa Mazowieckiego; Izabela Stelmańska - Zastępca Dyrektora Departamentu Kultury, Promocji i Turystyki; Marek Szymański - autor książki „Polska na Filmowo”; Jan Błoński - Prezes Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej; Anna Somorowska - Dyrektor Biura Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. Ogromna liczba filmów kręconych na Mazowszu umożliwia stworzenie atrakcyjnej „filmowo-serialowej” oferty turystycznej. Po opracowaniu diagnozy potencjału filmowego regionu, na jego podstawie ogłoszony zostanie otwarty konkurs dla organizacji pozarządowych na przygotowanie i realizacje zaproponowanych w analizie tras tury- Zdjęcie pochodzi z prywatnych zbiorów reżysera Feriduna Erola Jerzy W. Ryll Około stu najważniejszych polskich filmów ostatnich lat powstawało właśnie na Mazowszu - tu była lokalizacja wielu planów filmowych wykorzystywanych do kluczowych lub ilustracyjnych ujęć. Film Rejs. Stoją od lewej: Jan Himilsbach, Jolanta Lothe i Feridun Erol szkoły (przy ulicy Siedmiogrodzkiej czy Kazimierzowskiej); szpitale (przykładowo przy ulicy Szaserów czy ulicy rotmistrza Pileckiego w Warszawie, a także w Grodzisku Mazowieckim koło Warszawy); zabytkowa XIX-wieczna siedziba „Varsovia” - dawny Instytut Weterynaryjny (jako szpital wojskowy Wehrmachtu w „Czasie Honoru”). Turystyka filmowa Projekt »Mazowsze na Filmowo« Na świecie miejsca filmowe stają się centrami turystyki. Jest tak w Hollywood (największa koncentra- stycznych. Ich hasłami przewodnimi będą między innymi: szlaki wojenne, komedie czasów PRLu, komedie XXI wieku, seriale, lektury szkolne, mistrzowie kina, sensacja i kryminał, wojna i miłość, etc. Kluczem powodzenia jest tu dostrzeżenie szansy na promocję okolicy przez gminy i/lub powiaty, gdyż obecnie agroturystyka to nie wszystko, co przyciągnie turystów, a nic nie zastąpi aktywności samorządów lokalnych, choć może wspomóc. Użyteczne linki: www.landbrand.pl; www.polskanafilmowo.pl; www.mazovia.pl; www.movielocation 20 www.gpr24.pl www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 Sport Liderki triumfują, Znicza przed sezonem Zgodnie z planem! Dwa punkty Matizolu Lidera w Poznaniu. Adam Wall Z powodu awarii autokaru koszykarki Matizolu Lidera wprost ze środka transportu wyszły na halę, ale nie przeszkodziło im to w zwycięstwie nad INEĄ AZS Poznań. Udany debiut w naszym zespole zanotowała Angelina Williams. INEA AZS Poznań - Matizol Lider Pruszków 61:72 (19:18, 16:25, 15:15, 11:14) INEA AZS Poznań: Aneta Kotnis 21, Joanna Kędzia 12, Magdalena Gawrońska 12, Dorota Mistygacz 8, Eliza Horodeńska 4, Kinga Woźniak 2, Daria Marciniak 1, Julia Adamowicz 1, Aleksandra Drzewińska 0. Matizol Lider Pruszków: Angelina Williams 19, Laurie Koehn 9, Natalia Trafimawa 9, Anna Wielebnowska 8, Aleksandra Chomać 8, Sydney Colson 6, Paulina Rozwadowska 4, Alicja Bednarek 3, Karolina Stanek 3, Ugochukwu Oha 3, Anna Pietrzak 0, Olivia Tomiałowicz 0. „Liderki” w kadrze Dwie zawodniczki w reprezentacji Polski na Mecz Gwiazd Ford Germaz Ekstraklasy. Adam Wall Miło nam poinformować, że dwie zawodniczki Matizolu Lidera Pruszków znalazły się w kadrze reprezentacji Polski na Mecz Gwiazd Ford Germaz Ekstraklasy. Spotkanie odbędzie się 11 lutego w Gdyni. Skład reprezentacji Polski na Mecz Gwiazd Rozgrywające: Paulina Pawlak (Wisła Can-Pack Kraków), Weronika Idczak (Energa Toruń), Alicja Bednarek (Matizol Lider Pruszków) Rzucające: Agnieszka Skobel (KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.), Magdalena Ziętara (Lotos Gdynia), Elżbieta Mowlik (Artego Bydgoszcz) Niskie skrzydłowe: Agnieszka Bibrzycka (CCC Polkowice), Agnieszka Szott (Artego Bydgoszcz), Katarzyna Krężel (Wisła Can-Pack Kraków) Wysokie skrzydłowe: Magdalena Leciejewska (Wisła Can-Pack Kraków), Martyna Koc (Artego Bydgoszcz) Środkowe: Aleksandra Chomać (Matizol Lider Pruszków), Ewelina Kobryn (Wisła Can-Pack Kraków), Agnieszka Majewska (CCC Polkowice) Mecze kontrolne W ramach przygotowań do inauguracji rundy wiosennej sezonu 2011/2012, piłkarze II-go ligowego Znicza Pruszków, rozpoczęli serię meczów kontrolnych. Wiesław Pośpiech Znicz Pruszków 1 - 1 Polonia Warszawa ME W drugim sobotnim sparingu Znicz Pruszków zremisował z Polonią Warszawa występującą w Młodej Ekstraklasie 1-1 (1-1). Skład wyjściowy Znicza Pruszków: Zawodnik testowany - Sebastian Żółek, Norbert Jędrzejczyk, Emil Kowalczyk, Grzegorz Szoka - Michał Chmielewski, Norbert Dobski, Dawid Duda, Kamil Tomas - Przemysław Łudziński - Dawid Jankiewicz Polonia (ME): Budzyński (61. M. Olczak) - Salla (46. Karbowniak), J. Dźwigała (46. Rusak), Ciach, Tyburski (77. Salla) - Ochman (49. Kur) - Cesarek, Michalski (67. J. Dźwigała), Hernik, Gliński - Grunt. Bramka dla naszego zespołu wpadła po strzale samobójczym. Pierwsza połowa zaczęła się od ładnej akcji zawodników Znicza Pruszków, jednak strzał ostatecznie wybronił bramkarz gości. W ósmej minucie za pola karnego uderzył zawodnik Polonii Mateusz Michalski jednak piłka trafiła w słupek. Chwilę później Przemysław Łudziński oddał strzał z około dwudziestu metrów, jednak piłkę na raty obronił bramkarz Polonii. Sześć minut później wynik spotkania otworzył Dominik Ochman celnie uderzając piłkę z rzutu wolnego. Gospodarze jak i goście stwarzali sobie sytuacje pod bramkowe jednak pewnymi interwencjami popisywali się bramkarze oraz defensywa obu ekip. W dwudziestej szóstej minucie dwukrotnie zawodnicy z Pruszkowa próbowali zdobyć wyrównującą bramkę, jednak brakowało odrobiny szczęścia. Jednak, „co się nie odwlecze to nie uciecze”. Dwie minuty przed przerwą Dawid Jankiewicz wrzucał piłkę w pole karne a niefortunną interwencją popisał się obrońca Polonii Roger Salla, który zdobył bramkę samobójczą. W drugiej połowie na boisku pojawili się między innymi Mateusz Majewski oraz Paweł Bylak. I właśnie nasz etatowy napastnik dwie minuty po wznowieniu gry podał piłkę do Dawida Jankiewicza, który jednak za mocno wypuścił sobie futbolówkę. W sześćdziesiątej drugiej minucie bramkarz Znicza Pruszków popisał się wspaniałą interwencją parując strzał zawodnika gości. Trzy minuty później w zamieszaniu pod bramkowym przestrzelił Michał Grunt. Jedenaście minut przed końcem spotkania Marcin Kur nie trafił do pustej bramki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 1-1. Znicz Pruszków 1 - 0 Ursus Warszawa W sparingowym spotkaniu Znicz Pruszków pokonał zespół Ursusa Warszawa 1-0 (0:0). Skład wyjściowy Znicza Pruszków: Piotr Misztal - Zawodnik testowany, Przemysław Sztybrych, Bartłomiej Makowski, Łukasz Sierociński - Michał Kucharski, Adam Michalak - Zawodnik testowany, Zawodnik testowany, Krzysztof Kopciński - Zawodnik testowany. Bramkę dla zespołu Znicza Pruszków zdobył Adrian Kasztelan. Początkowe minuty spotkania to gra głównie w środku pola i nieśmiałe ataki obu drużyn. Jednak w szustej minucie świetną okazję miał Krzysztof Kopciński jednak minimalnie piłka minęła bramkę. Cztery minuty później rzut wolny wykonywała drużyna gości, jednak pewnie w bramce bronił Piotr Misztal. W piętnastej minucie Krzysztof Kopciński próbował dograć piłkę do zawodnika testowanego, całą sytuację wyjaśnili obrońcy z Ursusa. Pod koniec połowy groźny strzał oddał ponownie Krzysztof Kopciński jednak minimalnie przestrzelił. Druga połowa zaczęła się z większym animuszem ofensywnym zarówno z strony gospodarzy jak i gości. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 55 minucie rzut wolny wykonywał zawodnik Ursusa Warszawa, uderzona piłka minimalnie minęła lewy słupek bramki. Cztery minuty później zawodnik testowany uderzył z półwoleja, jednak na posterunku był bramkarz gości. W osiemdziesiątej pierwszej minucie wynik spotkania otworzył a zarazem ustalił Adrian Kasztelan. Zawodnik testowany minął dwóch piłkarzy gości wyłożył piłkę do pomocnika Znicza, który strzelił zwycięską bramkę. GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 21 Reportaż zapaść komunikacyjna Pruszkowa? Utkniemy w wielkim korku Leonard Łuczak C zy jedyna? A przejazd na poziomie drogi na Gąsinie? Jego znaczenie dla spójności miasta można pominąć, co przyzna każdy, komu choć raz zdarzyło się stać pół godziny w długiej kolejce przed zamkniętym szlabanem, po uprzednim pokonaniu dziurawej jak rzeszoto ulicy Działkowej. Zresztą w ramach modernizacji kolejowych szlaków ta przeprawa ma zostać skasowana, zaś w ramach oszczędności nie dojdzie do skutku żaden z kilku wariantów projektowanych przepraw alternatywnych. Likwidacja wąskiego gardła w Alejach Jerozolimskich też odwlekana jest w nieskończoność. Temat wraca jak bumerang czy może raczej odbija się coraz większą czkawką już od szeregu lat. Pamiętam toczone na forach chyba ponad pięć lat temu nocne dyskusje o możliwych do realizacji, ale coraz bardziej oddalających się projektach Trasy Książąt Mazowieckich albo Paszkowianki. Projekty już wtedy liczyły sobie prawie 40 lat i niezbyt przystawały do aktualnej rzeczywistości, zupełnie odmiennej od tej, na jaką były krojone. Klimat na forach był jednak przed kilku laty zupełnie inny niż dziś i w wypowiedziach dyskutantów nie było zacietrzewienia a dominowała troska o nasze wspólne miasto, którego bolączki znaliśmy od lat. Dziś większość z tych ludzi nie zagląda już na fora, gdyż obecnie dominują tam użytkownicy, którzy wtedy byli na etapie poszukiwania swojego miejsca na Ziemi, a Pruszkowa dopiero szukali na mapie. Z reguły prezentują postawy roszczeniowe, nie zdając sobie sprawy z fizycznych, technicznych i finansowych możliwości ich zaspokojenia. Z problemem drożności pruszkowskich ulic nierozerwalnie wiąże się ciągle niezałatwiona sprawa wprowadzenia w mieście stref płatnego parkowania. Rozwiązaniu obu spraw wybitnie nie sprzyja klimat na forach i częściowo w miejscowych mediach. O ile bowiem kilka lat temu rzeczowa dyskusja i wymiana poglądów na ich łamach mogłyby zostać potraktowana jako swe- Na forach oraz w komentarzach do artykułów w lokalnych mediach regularnie pojawia się temat obwodnicy Pruszkowa, wyprowadzenia TIR-ów z miasta czy podobnie sformułowanego problemu, z jakim miasto od dawna się boryka. Nikt nie ma pomysłu na rozwiązanie tego problemu komunikacyjnego. Co gorsza, wadliwy system niedostatecznej drożności w centrum miasta grozi nam mogącą w każdej chwili nastąpić całkowitą blokadą ruchu. Miasto ponad 50-tysięczne przecięte na dwie części rzeką Utratą oraz ruchliwą wielotorową linią kolejową, łączy zaledwie jedna skuteczna przeprawa w postaci dwupasmowej nitki wiaduktu. go rodzaju sondaż opinii publicznej, o tyle obecnie każdy temat wywołuje gorszące awantury. Nawet tam, gdzie istnieje moderacja wpisów, panuje agresja i brak tolerancji dla cudzych poglądów. Ponadto każdy choćby wstępny projekt siłą rzeczy musi proponować kompromis między grupami sprzecznych interesów, a to momental- nie uaktywnia tych mieszkańców, których prawa miałyby zostać nawet w minimalnym stopniu ograniczone. Pruszków jako wspólne miejsce zamieszkania stał się bardziej źródłem konfliktów niż spoiwem integrującym ludzi. Inna sprawa, że kuriozalny podział administracyjny również te konflikty uwydatnia. Wspomniana wcześniej ulica Działkowa to po parzystej stronie wielkopłytowe blokowisko Osiedla Staszica w Pruszkowie, natomiast stronę nieparzystą stanowi ogromna kolonia bloczków wzniesionych na terenie odrolnionych pól SGGW w Parzniewie. Tak więc mieszkańcy Pruszkowa zaglądają do okien lokatorom domów należących do gminy Brwinów. Biegnąca między nimi ulica to typowa „ziemia niczyja”, której wołający o pomstę do nieba stan nawierzchni kwalifikuje ją do ubiegania się o miano najgorszej drogi w okolicy. Po drugiej stronie torów konkuruje z nią ulica Promyka rozjeżdżana przez tabuny TIR-ów pędzące na skład celny i magazyny usługowe, mimo obowiązującego tam ograniczenia do 3,5 tony. Ustawienie fotoradaru lub częste wizyty policji podniosłyby poziom bezpieczeństwa i jednocześnie zasiliłyby budżet szerokim strumieniem pieniędzy z mandatów za przekroczenie wagi pojazdów oraz dopuszczalnej prędkości, zwłaszcza w okolicy dwóch szkół. wjazdu i zjazdu ogromnej ilości samochodów, dla których będziemy jedynie miastem tranzytowym. Tragicznego stanu infrastruktury dopełniają spustoszenia będące wynikiem prowadzonych wokół Pruszkowa prac przy budowie autostrady A2 w rejonie Gąsina, Domaniewa i Konotopy z jednej strony oraz budową od strony stolicy węzła Łopuszańska. W niektórych miejscach do dziś występuje krajobraz „księżycowy” a zdarzało się, że zdesperowani mieszkańcy organizowali blokady i protesty przeciwko uciążliwościom, jakich doznawali w wyniku prowadzenia prac z lekceważeniem zasad sztuki budowlanej. Dopełnieniem tego czarnego obrazu jest fakt, że Pruszków nie posiada sprawnej (a można zaryzykować twierdzenie, że żadnej) komunikacji miejskiej. Ponadto jako miejsce połączenia płatnego odcinka autostrady z jej darmowym dojazdem do Warszawy stanie się punktem Czy zatem nie grozi nam apokaliptyczna wizja Pruszkowa stojącego w wielkim korku i zatopionego w gigantycznym oceanie śmieci? Na zakończenie drobny ale istotny szczegół. Na Gąsinie na miejscu po Centrozłomie ma powstać przetwórnia utylizująca odpady komunalne, zwożone z dość znacznego obszaru. Wprawdzie na jednym ze spotkań z mieszkańcami prezes MZO stanowczo odżegnywał się od słowa „spalarnia” i zapewniał, że będzie to nowoczesny ekologiczny zakład o zerowej wręcz uciążliwości, ale jednocześnie przyznał, że w porównaniu z sytuacją obecną przewidzianych jest sto dodatkowych kursów dziennie (i sto powrotnych) samochodów zwożących odpady. Pomijając sam fakt, czy to rzeczywiście będzie „tylko” sto, należy być przygotowanym na to, że znaczna część tego ruchu będzie się odbywać przez wiadukt i żbikowskie rondo. Z kolei przykre życiowe doświadczenie uczy nas, że transport odpadów jest z reguły niedostatecznie zabezpieczony, a to generuje ogólne zaśmiecenie całego otoczenia. Nie rozwijam tego tematu ponieważ w najbliższym czasie chciałbym oddzielnie poruszyć sprawę gospodarki odpadami i czystości miasta. REKLAMA Poszukujemy osób do działu marketingu 604 194 054 [email protected] 22 www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gpr24.pl Powiat likwidacja „Placówki Rodzinnej”? Informacja w sprawie Publicznej Całodobowej Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej Typu Rodzinnego w Piastowie przy ul. Plac Zgody 6a. P ubliczna Całodobowa Placówka Opiekuńczo – Wychowawcza Typu Rodzinnego, zwana „Placówką Rodzinną”, jest jednostką budżetową Powiatu Pruszkowskiego, która pokrywa swoje wydatki bezpośrednio z budżetu powiatu. Pan Jerzy Berliński został zatrudniony przez Zarząd Powiatu Pruszkowskiego, jako pracownik samorządowy, na stanowisku dyrektora placówki. Ponadto w placówce pracują wychowawca i główny księgowy. W roku 2011 roku w placówce przebywało 6 dzieci. Na mocy ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej, Zarząd Powiatu Pruszkowskiego wystąpił do Wojewody Mazowieckiego o wyrażenie zgody na likwidację Publicznej Całodobowej Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej Typu Rodzinnego w Piastowie przy ul. Plac Zgody 6a. Wystąpienie o wyrażenie zgody na likwidację placówki nie jest tożsame z jej likwidacją. Decyzja została podyktowana wyłącznie dbałością o dobro wychowanków, z uwagi na to, że kilkuletnia dokumentacja świadczy o niewłaściwej działalności tej placówki. W styczniu 2009 r. Wydział Polityki Społecznej Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego zwrócił się z prośbą o bardzo pilne przeprowadzenie przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Pruszkowie kontroli doraźnej w związku z niepokojącymi informacjami dotyczącymi placówki. Alarmujące informacje od wielu osób z instytucji, mających bezpośredni kontakt z dziećmi przebywającymi w placówce, odnotowywane były w dokumentacji przez kilka lat budząc niepokój pracowników PCPR i Zarządu Powiatu Pruszkowskiego. Podczas pierwszego dnia kontroli placówki, pracownicy PCPR, po wielogodzinnej rozmowie z dyrektorem placówki, nie byli w stanie ustalić harmonogramu i zakresu kontroli. Państwo Berlińscy powołując się na kontrole przeprowadzone w ostatnim czasie przez Sąd Rejonowy, kuratorów, Sanepid i Policję, odmówili współpracy pracownikom PCPR. Powodem wszystkich kontroli były doniesienia o zaniedbywaniu dzieci oraz niewypełnieniu standardu opieki i wychowania oraz przestrzegania praw dziecka. W marcu 2009 r. Mazowiecka Fundacja Rodzin Zastępczych, której Wiceprezesem Zarządu jest Pani Maria Wąszewska-Berlińska, skierowała do Zarządu Powiatu Pruszkowskiego ostro sformułowany protest przeciwko podjętym działaniom. Dyrektor Jerzy Berliński wysłał dwa pisma do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego negujące zasadności kontroli rozpoczętej przez PCPR. Śledztwo prowadzone na wniosek PCPR w Pruszkowie przez Prokuraturę Rejonową w Pruszkowie w sprawie o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad wychowankami, kierowanej przez Dyrektora Jerzego Berlińskiego placówki, zostało umorzone, to jednak, w uzasadnieniu do tej decyzji, prokurator zauważył możliwość uznania zachowania wychowawców w stosunku do wychowanków za naganne moralnie. GŁOS PRUSZKOWA Podsumowanie z kontroli Rzecznika Praw Dziecka, przeprowadzonej w placówce w dniach 11 – 12 października 2011 r. nie było bezpośrednią przyczyną decyzji o wystąpieniu do Wojewody Mazowieckiego o opinię w sprawie likwidacji placówki, stanowiąc jedno z ogniw łańcucha zdarzeń wpływających na negatywną ocenę pracy Państwa Berlińskich. W ramach posiadanego funduszu Pan Berliński jako Dyrektor swobodnie dysponował zryczałtowaną kwotą pieniędzy w wysokości 559,98 zł miesięcznie na 1 dziecko , co w przeliczeniu na rok na wszystkie dzieci daje 38 619,95 zł, które to środki finansowe stanowią 17,04% wszystkich wydatków placówki i nie podlegają szczegółowemu rozliczeniu. Ana- Publiczna Całodobowa Placówka Opiekuńczo – Wychowawcza Typu Rodzinnego, zwana „Placówką Rodzinną”, jest jednostką budżetową Powiatu Pruszkowskiego, która pokrywa swoje wydatki bezpośrednio z budżetu powiatu. Pan Jerzy Berliński został zatrudniony przez Zarząd Powiatu Pruszkowskiego, jako pracownik samorządowy, na stanowisku dyrektora placówki. Ponadto w placówce pracują wychowawca i główny księgowy. W roku 2011 roku w placówce przebywało sześcioro dzieci. Powaga urzędu Rzecznika Praw Dziecka jest nie do przecenienia, zatem Zarząd Powiatu nie mógł nie zareagować na sformułowane w dokumencie wnioski dot. braków: w dostosowaniu wyżywienia do potrzeb rozwojowych dzieci, wyposażeniu w odzież, obuwie oraz środki higieny osobistej, czy dostępie przez całą dobę do podstawowych produktów żywnościowych. W świetle zgromadzonych faktów, Zarząd jako pracodawca, rozwiązał umowę o pracę z Dyrektorem Jerzym Berlińskim. W 2011 roku Powiat Pruszkowski przeznaczył na funkcjonowanie Publicznej Całodobowej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej Typu Rodzinnego w Piastowie kwotę 259 692, 32 zł przy założeniu średniego miesięcznego kosztu utrzymania 1 wychowanka 3 606,84 zł. Jak wynika z rocznego sprawozdania Placówki wykorzystano kwotę 237 303,18 zł, zatem średni miesięczny koszt utrzymania 1 dziecka w placówce wyniósł w 2011 r. – 3 439,18 zł. lizując kwoty dotyczące utrzymania jednego dziecka w Placówce należy brać pod uwagę fakt, że w 2011 r. przebywała w niej zmienna liczba wychowanków – 5 wychowanków przez okres trzech miesięcy i 6 wychowanków przez okres 9 miesięcy. Dodatkowo wychowankowie otrzymywali każdego roku paczki z okazji Świat Bożego Narodzenia finansowane przez Powiat. Niektórzy z wychowanków uczestniczyli w kolejnych edycjach projektu unijnego „Powiat Pruszkowski Szansą Twojego Rozwoju” i tak w roku 2011 – środki finansowe z projektu na uczestnictwo jednego z wychowanków wyniosły 9 973, 61 zł. Dbałość Zarządu Powiatu Pruszkowskiego – jako urzędników – o racjonalne gospodarowanie publicznymi środkami finansowymi oraz wymaganie, aby za te pieniądze dzieci w tej placówce były szczęśliwe, zadbane, prawidłowo odżywione i żyły w godnych warunkach, jest uzasadnione, nie tylko z punktu widzenia urzędniczego, ale i ludzkiego. W Powiecie Pruszkowskim jest 111 rodzin zastępczych spokrewnionych, 46 rodzin zastępczych, 5 zawodowych rodzin niespokrewnionych z dzieckiem i 2 całodobowe placówki opiekuńczo-wychowawcze, w których przebywa prawie 230 dzieci, których opiekunowie wypełniają swoją codzienną misję oraz wszystkie obowiązki, w sposób niebudzący wątpliwości czy niepokoju pracowników PCPR. Odpowiedzialność za podejmowane działania dla obydwu stron określają obowiązujące przepisy prawa i obydwie strony są zobowiązane do ich przestrzegania. W tym przypadku działają głównie emocje, a w emocjach wielu nie bierze pod uwagę, że urzędnik niejednokrotnie przez lata studiował psychologię, pedagogikę, politologię, socjologię, czy inne określone w ustawie o pomocy społecznej kierunki, żeby oddawać dużą część swojego życia sprawom innych i móc nieść im pomoc w trudnych chwilach. Zarząd Powiatu Pruszkowskiego jest organem wykonawczym powiatowej administracji samorządowej, który ze sposobu realizacji zadań jest rozliczany przez Radę Powiatu Pruszkowskiego i ta podejmie ostateczną decyzję w sprawie Publicznej Całodobowej Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej Typu Rodzinnego w Piastowie przy ul. Plac Zgody 6a. Na wniosek Starosty Elżbiety Smolińskiej, zaakceptowany przez Wojewodę Mazowieckiego, od 27. grudnia 2011 roku pracuje zespół w składzie: przedstawiciele Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego: Zastępca Dyrektora Wydziału Polityki Społecznej oraz straszy inspektor wojewódzki, doradca Rzecznika Praw Dziecka oraz przedstawiciel Biura Rzecznika Praw Dziecka, Kierownik III Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej, jednocześnie kurator nadzorujący wychowanków przebywających w Publicznej Całodobowej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej typu rodzinnego w Piastowie przy ul. Plac Zgody 6a, p.o. Dyrektora i pracownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pruszkowie. Po pierwszym spotkaniu, Zespół, mając na uwadze dobro dzieci oraz, dla uzyskania pewności, że pozostawienie wychowanków w Publicznej Całodobowej Placówce Opiekuńczo – Wychowawczej Typu Rodzinnego w Piastowie przy ul. Plac Zgody 6a, nie będzie miało negatywnego wpływu na ich rozwój i funkcjonowanie, zaproponował, aby Zarząd Powiatu Pruszkowskiego wystąpił do Sądu Rejonowego w Pruszkowie o skierowanie wszystkich wychowanków Publicznej Całodobowej Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej Typu Rodzinnego w Piastowie przy ul. Plac Zgody 6a do Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno – Konsultacyjnego w Warszawie w celu przeprowadzenia badań diagnostycznych. Pismo Starosty Elżbiety Smolińskiej w tej sprawie zostało skierowane do Sądu Rejonowego w Pruszkowie III Wydział Rodzinny i Nieletnich z datą 30 grudnia 2011 r. Na podstawie: www.powiat.pruszkow.pl Redakcja Głosu Pruszkowa: 05-800 Pruszków, al. Armii Krajowej 46 lok. nr 10, tel.: (022) 759 47 85, tel./fax: (022) 758 11 10, skype: grafik9513, www.gazeta.pruszkow.pl; www.gpr24.pl; [email protected] Redaktor Naczelny: Mirosław Kalinowski, tel.: (22) 759 47 85 Z-ca Redaktora Naczelnego: Adam St. Trąbiński, tel.: (22) 499 02 35. Sekretarz Redakcji: Gabriela Milewska, tel.: (22) 758 11 10. Zespół redakcyjny: Mirosław Kalinowski, Adam St. Miesięcznik społeczno, kulturalno, informacyjny Trąbiński, Jerzy Antkowiak, Tadeusz Hubert Jakubowski, Leonard Łuczak, Jerzy W. Ryll, Włodzimierz Szpak, Wiesław Pośpiech, Adam Wall, Adam Fietkiewicz, Tomasz Malczyk, Paweł A. Fijałkowski. Stała współpraca: reżyser Feridun Erol, Stowarzyszenie K40. Nakład: 20 tys. szt. w miesiącu. Zasięg: Brwinów, Janki, Komorów, Kanie, Malichy, Michałowice, Nowa Wieś, Nadarzyn, Otrebusy, Ożarów Mazowiecki, Piastów, Pruszków, Podkowa Leśna, Raszyn, Tworki. Dział reklamy i ogłoszeń: tel.: (022) 759 47 85, mobil: 604 194 054 [email protected] Wydawca: Agencja „PROFIL”, 05-800 Pruszków, al. Armii Krajowej 46, tel./fax: (022) 758 11 10 Grafika & foto: Studio graficzne Agencji Profil. Materiałów nie zamawianych nie mamy obowiązku publikowania. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i redagowania publikowanych tekstów. © Prawa autorskie zastrzeżone. Kopiowanie układów i elementów graficznych oraz ich wykorzystywanie w innych publikacjach jest prawnie zabronione. Przedruk materiałów za zgodą redakcji. NIEZALEŻNA GAZETA MIEJSKA I POWIATOWA TYTUŁ ISTNIEJE OD 1914 ROKU GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012 www.gazeta.pruszkow.pl www.gpr24.pl 23 Gospodarka co składa się na dług publiczny LICENCJONOWANE BIURO OBROTU NIERUCHOMOŚCIAMI PRUSZKÓW WARSZAWA OKOLICE Członek Warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami Profil Agencja „Profil”, 05-800 Pruszków, Al. Armii Krajowej 46, tel./fax: (22) 758 11 10, mobil: 604 194 132, [email protected], www.profil.gratka.pl MIESZKANIA, DOMY, DZIAŁKI - sprzedaż Stara Wieś - dom z 2009 roku Pow.: 175/900 m2 Cena: 650.000 PLN Podkowa Leśna - dom Pow.: 110/841 m2 Cena: 720.000 PLN Podkowa Leśna - dom Pow.: 90/1095 m2 Cena: 890.000 PLN Pęcice - dom Pow.: 130/780 m2 Cena: 790.000 PLN Otrbusy - dom Pow.: 134/900 m2 Cena: 730.000 PLN Piastów - mieszkanie Pow.: 70 m2 Cena: 550.000 PLN Pruszków ul. Kopernika - mieszkanie Pow.: 30 m2 Cena: 165.000 PLN Komorów - dom Pow.: 236/950 m2 Cena: 1.500.000 PLN www.profil.gratka.pl 24 www.gazeta.pruszkow.pl GŁOS PRUSZKOWA NR 02/2012