Otwock znikające punkty
Transkrypt
Otwock znikające punkty
O twock znikające punkty Projekt „Otwock’’ rozwija się wokół miejsca postrzeganego przez pryzmat sztuki. Miejsce ma w tym przypadku dwojakie znaczenie. Odnosi się do Otwocka, rodzinnego miasta rzeźbiarza Mirosława Bałki, oraz domu jego dzieciństwa, który artysta przekształcił w pracownię. To wyjątkowe studio skłoniło do refleksji nad relacją sztuki i przestrzeni, w której powstaje. Miasto stało się szerokim polem pracy. „Otwock” jest próbą stworzenia subiektywnego opisu miejsca. Zaproszeni artyści, kuratorzy i autorzy pracują z zastanym kontekstem, zawieszonym między historią a teraźniejszością, osobistymi i oficjalnymi narracjami, sferą publiczną i prywatną, wobec zmieniających się funkcji przestrzeni. Przyjętą metodę działania najlepiej opisują pojęcia site specific i site responsive, a więc sztuki powstającej w konkretnym miejscu i w reakcji na jego złożony charakter. Prace i efemeryczne gesty artystów, teksty, wydarzenia odsłaniają nowe warstwy znaczeń. Tworzą luźną sieć skojarzeń i powiązań. Uzupełniając się nawzajem, stawiają pytania oraz proponują zmienne interpretacje i nowe sposoby pojmowania lokalności. Niniejsza publikacja jest jedną z odsłon projektu. Zamieszczona na kolejnych stronach mapa wskazuje miejsca często niepozorne, czasem nieistniejące lub takie, które niechybnie znikną lub zmienią swój charakter. Opisy zawarte w dalszej części składają się na historię miejsca, a raczej jedną z jej wersji. Opowiadają ją przez losy budynków i ich użytowników, mieszkańców miasta, przyjezdnych i tych, którzy je opuścili. Autorów i bohaterów ich tekstów wiążą z Otwockiem różnorodne relacje — trwałe lub epizodyczne, ugruntowane w różnych momentach ostatniego stulecia. Osobiste historie splatają się z encyklopedycznymi faktami. Wiele z nich to spojrzenie w przeszłość. Towarzyszące im fotografie ukazują opisywane miejsca tak, jak wyglądają w momencie powstawania publikacji. Wybór lokalizacji uzupełnia opublikowany przez „Gazetę Wyborczą” w 2008 roku spacerownik po Otwocku autorstwa Tomasza Urzykowskiego, który za uprzejmą zgodą Autora i wydawnictwa Agora zamieściliśmy na stronie internetowej www.otwockstudio.pl. Kasia Redzisz Z Warszawy do Otwocka nałatwiej dojechać kolejką podmiejską. Wizyta w mieście zaczyna się wtedy na dworcu PKP. Jadąc samochodem, wzdłuż prawego brzegu Wisły, na południowy wschód od Warszawy, pierwszym punktem wjazdowym jest rondo Żołnierzy AK IV Rejonu Otwock „Fromczyn”. GO SK IE CZ A KO CH A Skwer pomiędzy ul. Kruczą, ul. Hożą i ul. Andriollego 22Pawilony Pl. Niepodległości A IEG TO W ZI RU EM A EG FA KU BU A G KR AJO WE J WARSZAW 12 SKA PONIA TOWS KI 11 N LA ZAMENHO IE I SK KR PI A SK IC GO IE ŁS UD SŁA WA P FREDRY O Ń A ZA O SK LE RZ SK BR IEG SK BU L ŻE BO O W IT A SIA PUCHATK A LITERACKA ARMII KRAJ OWEJ EGO SK IE GO IPO WI IŃ CY I JÓ ZE FA Budynek Amatorskiego Teatru Miejskiego TA T KIL O ZK RO MSK IE G O US EWSKA KARCZ 4A ICKIEJ RU S II Muzeum Ziemi Otwockiej ul. Narutowicza 2 21Samolot Charlotte Moth, Willa Niespodzianka CI Z 19 Biblioteka Miejska ul. Andriollego 45 ul. Ziemowita 7 ŁA PU W TO O JA A EL I BR N LE GO A WSK KAR CZE L IO DR AN G 1000 m 13 BE MA 18 PO N IA TO W RU A A M MY RE JSKA 14 FA IC IEG EGO JA WIE SKI JÓ ZE ZA 3-C SAR SK IE 3-C IEG OM AJA GO NAR DYŃ SKA PARTYZANTÓW ŚLU A 500 m Koreański dom dziecka 11 Dawna Szkoła Podstawowa nr 4 ul. Szkolna 31 ul. Armii Krajowej 4 ul. Komunardów 9 KA LE A SK OW A A Ż HO A Z C U AR KR M MATEJKI ZE GI 0 m 19 Willa „Arcy” ul. Myśliwska 2 NI RS A W O O O G SKIE ATO R ŁU O twock 7 ul. Jana Kochanowskiego 10 NO W ER EG KIEG AB KONOPN AW EGO R Ś KO LL LNA KA A RSK FAN 18 9Zofiówka 9 Cmentarz katolicki ul. Andriollego 84 REYMONTA A ŚN 17 21 STE O W - SN O EW PR GE SO PRZ 4B A ER ISL LA IO OR DR CA ZI TYSIĄCLEC IA A AN 16 A SK 4COPINA CH R WAY W. POSZAW A NA IEL ŚC KO FIL AR UN KO M KR AS Z DÓ W Ś ZKI A CZ 6Olin 8 O RE YM ON O TA IEG P KO SK AW SZ AR W AS ST 22 SZKO WIEJS SIŃS ŁUKA SZEW O TOREG NA BA Ł STEFA U G I A W O AS IŃ r w IUS MON O EG KI C A W O SŁ TA N O YM RE A A RN GÓ AJ ĄT ŁŁ KO NA WA WE RSK RZEI NA OK CLECIA TYSIĄ KRA OWA WARSZTAT WA PORTO 15 Ą RZ K 3 STEFA RYCERSKA SKA Z YC O 2 MIESZKA I KIEG SIŃS AW A ŚW IDE R WIOSENNA 17 ul. Jana Pawła II 21 ul. Borowa 6 M C PLI Lara Almarcegui, Rozbiórka drewnianego domu WA RO BO Kirkut żydowski pomiędzy ul. Andriollego i ul. Czerwona Droga ul. Łukasińskiego 44 16 ul. Kościelna 18 5 Pensjonat „Śródborowianka” ul. Literacka 6 15Studio ul. Reymonta 29 6 SA ST RY SKIEGO SZ RYSIA 14 4C Dom Oszera Perechodnika D TU KRASZEW WA R EGO ŁUKA CHROBR SK M RO GO HU 8 13 4B Willa „Lala” ŻE U GR i d A K DZ A e A EW BR ZO ZO W A GO IE AL NW WA MAJO GO IE SK Stacja PKP w Otwocku ul. Warszawska 9 / ul. Orla 1 ul. Armii Krajowej 8 5 MICKIEW ICZA 12 4A Sanatorium Braci Gurewiczów L TE GA BA A SK AJ ĄT AM AD A KIE G A O CZ UŁ K KU 3 GRU IŃS W ZA A S AR W RN GÓ SOW Anna Molska, Witacz Rondo Żołnierzy AK IV Rejonu „Fromczyn” BER ŁŁ KO WA GO ZA RS HU WA 2 KA Z ALD NW 7 MYŚLIWSKA 2 1 Jazda do Otwocka Anna Molska Dawna Kolej Nadwiślańska z Kowla do Mławy już na jej odcinku z Warszawy do Otwocka daje posmakować przyjemności z przemieszczania się na niedługim dystansie. Z tej podróży warto zapamiętać moment, gdy otwierają się drzwi pociągu, a oczom podróżnych ukazują się przystanki z charakterystycznymi skrzydlatymi wiatami. To inżynierska i architektoniczna próba stworzenia zintegrowanej przestrzeni percypowanej w czasie i w ruchu, ujęcie prędkości w ramy architektury. Zadarte do góry delikatne żelbetowe dachy migają na przemian z widzianymi z okien pociągu sosnami, krzakami klonów jesionolistnych i czarnego bzu. Przystanki, porównywane do betonowych ptaków na torach, powstały między 1936 a 1938 rokiem w ramach sztandarowej inwestycji PKP tamtych czasów, jaką była elektryfikacja linii kolejowych wokół Warszawy. Ich projektant, inżynier Kazimierz Centnerszwer z Biura Projektów i Studiów PKP, zaproponował wyspowe perony między torami, tak by pociągi mogły zatrzymywać się z obu stron, a pasażerowie z jednego peronu mogli wchodzić do pociągów jadących w obu kierunkach. Na daszkach umieścił nazwy miejscowości, zaś pod nimi, w zaokrąglonych pawilonach, kasy i poczekalnie. Inwestycję zrealizowała firma Szenejko i Brandt Inżynierowie. Rondo Żołnierzy AK IV Rejonu „Fromczyn” Opływowe kształty przystanków kojarzą się z wagonami pociągów, ale dla współczesnych były przede wszystkim świadectwem nowoczesnej myśli technicznej i technologicznej. Dziś zalicza się je do najważniejszych realizacji streamline’u w Polsce — stylu architektonicznego lat 30. inspirowanego rozwojem kolei, lotnictwa iprzemysłu stoczniowego. Ta nowa technologiczna emanacja art déco wyrażała istotę współczesności opartą o nowe zdobycze przemysłu i inżynierii. Architektów fascynowały cylindryczne formy samolotów, zaokrąglenia lokomotyw, samochodów oraz produkowanych masowo przedmiotów codziennego użytku z chromowanego metalu i bakelitu. Każdy przedmiot wymaga jednak czułej ręki, która będzie go polerować i dbać o jego blask. Lekkie, delikatne ściany przystanków w jasnych, typowych dla modernistycznej architektury kolorach, ceramiczne okładziny i horyzontalnie ułożone okna słabo zniosły wieloletnie zaniedbania. I choć kilka lat temu, w 2010 roku, w prasie gruchnęła wieść, że pod kilof mają pójść przystanki: Olszynka Grochowska, Międzylesie, Radość, Miedzeszyn, Michalin, Józefów i Świder — konserwatorzy uchronili zabytkowe wiaty, włączając je do rejestru zabytków. Przystanki linii otwockiej pozostały na swoim miejscu, a podróż w ich milczącym towarzystwie, mimowolnie staje się podróżą w czasie. Witacz 2011 „Witacz”, rzeźba Anny Molskiej, to siedmiometrowa konstrukcja z metalu i fragmentów sosny wyciętej podczas karczowania pobliskiego lasu. Znajduje się na rondzie przy wjeździe do Otwocka. Tytuł nawiązuje do popularnej formy identyfikacji wizualnej — rzeźba zastępuje typowe plansze umieszczane przy wjazdach do miast, ale w sposób przewrotny. Artystka odnosi się do jakości przestrzeni publicznej i chaosu estetycznego, który w ostatnich latach stał się udziałem wielu polskich miast i przedmieść. Forma jest odpowiedzią na krzykliwe reklamy i szyldy. Wykorzystanie charakterystycznego elementu krajobrazu, sosny, wpisuje ją w otoczenie. Molska z intuicją sięga jednak głębiej w lokalny kontekst, dotykając tego, co na pierwszy rzut oka niewidoczne. W dwudziestoleciu międzywojennym sosna i jej gałęzie były elementem herbu Otwocka, wówczas eleganckiego podwarszawskiego uzdrowiska. Dziś miasto drastycznie zmieniło swój charakter. Rzeźba skupia w sobie to, co w jego historii i teraźniejszości bolesne i drażniące. Wydobywa na światło dzienne problemy ukryte w urbanistycznym chaosie. Wyrwane z naturalnego otoczenia drzewo jest punktem wyjścia do refleksji nad kondycją lokalnego krajobrazu. Dramatycznie rozdarte, pozbawione igliwia i wykorzenione — odwołuje się do pamięci miejsca w momencie, gdy kształtuje się nowa tożsamość Otwocka. „Witacz” zostanie usunięty z ronda i przeniesiony do lasu otaczającego Muzeum Ziemi Otwockiej pod koniec 2012 roku. 3 Stacja PKP w Otwocku ul. Warszawska 9 / ul. Orla 1 Stacja Otwock Stacyjny (Wille Otwockie) była kolejnym po stacji Warszawa-Praga przystankiem na Żelaznej Drodze Nadwiślańskiej prowadzącej z Mławy do Kowla, a otwartej przez władze carskie w 1877. Budynek dworca powstał w 1910 roku według projektu architekta Jana Fijałkowskiego. W latach przedwojennych pełnił funkcję miejsca spotkań i punktu informacyjnego. Mieściło się w nim jedyne połączenie telegraficzne z Warszawą. Życie towarzyskie toczyło się wokół wykwintnej dworcowej restauracji i werand, na których organizowane były bankiety. W trakcie likwidacji getta w Otwocku, 19 sierpnia 1942, niemieccy żołnierze używali jednej z ramp bocznicy kolejowej dworca do masowego zgrupowania mieszkańców getta. Z otwockiego dworca do obozu zagłady w Treblince wywieziono około 8 tys. Żydów. Tomek Fudala 4 5 6 7 4 Świdermajer Świdermajer (od rzeki Świder i stylu biedermeier) to pojęcie najczęściej pojawiające się w kontekście architektury Otwocka, a utrwalone przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w jednym z jego wierszy opisujących uroki podwarszawskiego letniska. Określa specyficzny dla rejonu typ drewnianych budynków (willi i dworków) stworzony przez architekta i rysownika Michała Elwiro Andriollego (1836-93). Styl łączy w sobie cechy szwajcarskich domów letniskowych, tradycyjnych domów rosyjskich i elementy dekoracyjne z Podhala. Charakterystyczne są dla niego werandy, na których leżakowali korzystający ze zdrowotnych właściwości lokalnego powietrza pensjonariusze sanatoriów. Do najciekawszych obiektów zalicza się Sanatorium Braci Gurewiczów, powstające etapami między 1906 a 1921 r., jeden z największych drewnianych obiektów w Europie (4A, ul. Armii Krajowej 8); willę „Lala” należącą do teścia Władysława Reymonta (4B, ul. Władysława Reymonta 29), w której noblista pisał „Chłopów”; dom Oszera Perechodnika, ojca Calka Perechodnika, autora „Spowiedzi” — wstrząsających wspomnień z getta otwockiego (4C, ul. Koś cielna 18). Świdermajery są coraz częściej wyburzane. Przyczyniają się do tego wysokie koszty renowacji niszczejących budynków i rosnące ceny zajmowanych przez nie działek. Proceder ten pozostaje często na granicy legalności. 5 Lara Almarcegui Rozbiórka drewnianego domu 2011 ul. Jana Pawła II 21 Twórczość Lary Almarcegui koncentruje się na procesach urbanistycznych. Artystka rozpatruje je przez pryzmat zmian politycznych, społecznych i ekonomicznych. Skupia swoją uwagę na marginesach tkanki miejskiej — pustostanach, ruinach, nieużytkach. W jej ujęciu pozornie pozbawione znaczenia przestrzenie i budynki stają się miernikiem zmian. Dzięki analitycznej i obiektywnej postawie unika ona sentymentalnej czy nostalgicznej nuty. Interesuje ją materialny wymiar architektury, jej właściwości fizyczne i konstrukcyjne. Dokumentuje miejsca w momentach granicznych, tuż przed ostateczną utratą przez nie swojego oryginalnego charakteru. W Otwocku uwagę artystki przyciągnęła drewniana willa — typowy świdermajer. Opuszczony dom przy ulicy Jana Pawła II 21 stanowiący własność miasta, wkrótce zostanie rozebrany jak wiele mu podobnych. Artystka opisała krok po kroku przebieg rozbiórki. Tekst został opublikowany w lokalnej prasie wraz ze zdjęciem willi. Tym samym rozbiórka z nieistotnego epizodu codzienności przekształciła się w transparentny i uświadomiony fakt społeczny. Budynek został udokumentowany, a jego zniknięcie przedstawione jako element nieuniknionego procesu. 8 9 6 Olin ul. Borowa 6 Kompleks prewentorium dziecięcego, które zaczęło działać prawdopodobnie w 1926 roku jako zakład letniskowy dla dzieci z biednych rodzin. Ufundowane zostało przez Magistrat m.st. Warszawy z pomocą organizacji społecznych. Inicjatywę wspierała Aleksandra Piłsudska (stąd zwyczajowa nazwa miejsca — Olin), a także dr Hanna Dłuska, siostra Marii Skłodowskiej-Curie. Obiekt zaprojektował Jan Koszczyc-Witkiewicz w czynie społecznym. Kompleks oferował ok. 1000 miejsc (250 w głównym budynku dla dziewczynek i 750 w namiotach dla chłopców). Cezary Jellenta, pisarz, krytyk literacki i artystyczny, a także otwocki kuracjusz, pisał o założeniu: Wielki aeroplan, rozpostarty na ziemi leśnej, a mogący pomieścić dwieście pięćdziesiąt niedokarmionej bądź niedokrwistej dziatwy naraz (…). Środek — niby pierś statku powietrznego, zakrokwiony w szczyt polski, przecina długą ławę o takimże łuku, wyrzuconą na prawo i na lewo skrzydłami. (Cezary Jellenta, „Sosny otwockie. Obraz miasta uzdrowiska”, 1935). Kilka lat przed wojną rozbudowano budynek główny i założono centralne ogrzewanie. Odtąd zakład czynny był przez cały rok. Pierwsze bomby spadły na ośrodek na początku września 1939, zabijając — jak notowała Aleksandra Piłsudska w swoich pamiętnikach — ok. 15 dzieci.Po wojnie kompleks rozbudowano przy wsparciu Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. W placówce zatrudniony był personel szwedzki i polski, m.in. byłe więźniarki z Ravensbrück i Oświęcimia. Było to największe sanatorium w Otwocku. Do 1948 roku miało wspólny zarząd polsko-szwedzki, potem przeszło pod zarząd Magistratu Warszawy. W 1951 sanatorium otrzymało imię Juliana Marchlewskiego. W 1992 przeniesiono je do obiektu na ul. Narutowicza. Budynek spłonął w 2008. Aleksandra Piłsudska opuściła Polskę we wrześniu 1939, tuż po rozpoczęciu wojny. Ewakuowała się do Wilna, dalej do Kowna, a następnie przez Estonię i Szwecję do Londynu. Rodzina 13-letniego wówczas profesora Josepha Rykwerta odbywała z nią znaczną część drogi. Joseph Rykwert (ur. 1926 w Warszawie) jest jednym z najwybitniejszych historyków architektury swojego pokolenia. Wykłada na prestiżowych uczelniach na całym świecie. Jest autorem wielu kluczowych prac w dziedzinie historii i krytki architektury, m.in.: „The Dancing Column” (1996), „The Seduction of Place” (2000), „The Judicious Eye” (2008). Mieszka w Londynie. Przed II wojną światową jego rodzice mieli letni dom w Otwocku. 10 11 7 8 Willa „Arcy” Koreański dom dziecka ul. Myśliwska 2 Elżbieta i Szymon Rykwertowie zakupili w 1935 roku parcelę pod budowę domu letniego na terenie dawnych gruntów folwarku Pogorzel. Wykonanie projektu willi zlecili Lucjanowi Korngoldowi, który wcześniej projektował wnętrze warszawskiego mieszkania rodziny. ul. Komunardów 10 Zarówno z jadalni, jak i z holu na parterze można było wyjść na dwupoziomowy taras, a dalej, przez arkadowe podcienia, do reprezentacyjnego ogrodu ukształtowanego tarasowo wokół willi. Dopiero pokonanie niższego tarasu pośredniego umożliwiało zejście schodami do ogrodu Dom (…) był budowany, zdaje mi się, w 1935–37 roku. Jako smarkacz dokuczałem murarzom na rusztowaniach, żeby mi pokazali, jak się kładzie cegły.Tak w ogóle zaczął się mój entuzjazm budowniczy… Pamiętam także, że „styl” domu był raczej mojej matki niż Korngolda. On pewnie chciał pokorbuzierować, a ona tak trochę po hollywoodzku chciała mieszkać. (Joseph Rykwert) Willa zaprojektowana została jako całoroczny, jednorodzinny, piętrowy dom mieszkalny — murowany z częściowo drewnianymi stropami. Wewnątrz część prywatną oddzielono od części reprezentacyjnej. Na dole rozmieszczone były: główne wejście prowadzące do sieni z klatką schodową, obszerny hol-salon ze schodami na górną kondygnację i kominkiem. Hol został połączony z jadalnią, która była pomieszczeniem niezwykle „wyrazistym” przez sufit ozdobiony glinianymi ludowymi misami. W części północnej willi znajdowała się kuchnia, tzw. kredens, łazienka, pokój gościnny i służbowy. Pokoje sypialne właścicieli znajdowały się na piętrze. Zaprojektowano tu m.in. hol oraz sypialnie dzieci, rodziców, bony i służby. r ekreacyjnego z basenem kąpielowym. Dzięki informacjom uzyskanym od prof. Josepha Rykwerta wiadomo, że modernistyczny ogród willowy rozciągał się tylko na części parceli. Od strony południowej i wschodniej sąsiadował z sadem i uprawami warzyw — nimi zajmował się zatrudniony przez właścicieli agronom. Rząd Korei Północnej ufundował w 1951 roku budynek Domu Dziecka przy ulicy Komunardów 10. Pierwsza grupa dzieci, ok. 200 sierot wojennych z Korei, zamieszkała w nim jesienią tego samego roku. W ciągu ośmiu lat liczba ta wzrosła do 600. Dzieci mieszkały także w Domu Dziecka przy ul. Zacisznej i przy ul. Bernardyńskiej (w dawnej willi „Arcy” Rykwertów). Otwock odwiedził 4 lipca 1956 ówczesny przywódca Korei Północnej — Kim Ir Sen. W księdze pamiątkowej zachował się jego odręczny wpis: „Wiecznie będzie trwało w sercach narodu koreańskiego dobrodziejstwo, którego udzielał naród polski w wychowaniu naszych uczniów i dzieci”. W czasie „odwilży”, czyli następujących po śmierci Stalina zmian politycznych w Polsce, Kim Ir Sen zdecydował o powrocie wszystkich Koreańczyków do dawnej ojczyzny. Ostatni wyjechali z Otwocka w 1959 roku. Pamiątką po nich są dwa pomniki przyjaźni — niepozorne obeliski zbudowane rękami wychowanków. Pozostałości jednego z nich nadal stoją na tyłach domu przy ul. Komunardów. Wokół niego koreańskie dzieci zasadziły 1000 drzew upamiętniających ich pobyt w Otwocku. Obecny wygląd willi „Arcy” jest wynikiem zmian przeprowadzonych po II wojnie światowej. W 1945 r. nieruchomość Rykwertów została skonfiskowana i przekazana w użytkowanie Państwowemu Domowi Dziecka nr 14 w Otwocku. 12 13 9 Zakład dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów „Zofiówka” ul. Jana Kochanowskiego 10 Zakład powstał z inicjatywy założonego w 1906 roku Towarzystwa Opieki nad Ubogimi, Nerwowo i Umysłowo Chorymi Żydami. Kompleks nosi nazwę „Zofiówka” na cześć Zofii Endelman, która przekazała ziemię pod budowę ośrodka. W 1908 zbudowano pierwszy pawilon męski, a do roku 1926 powstały trzy pawilony. Było w nich łącznie 275 miejsc. Pacjentami ośrodka byli m.in.: pisarz i krytyk Cezary Jellenta, jak również Adela Tuwim, matka Juliana Tuwima, która trafiła do „Zofiówki” po nieudanej próbie samobójczej. W 1940 zakład znalazł się w obszarze getta. Część pacjentów została zagłodzona na śmierć w 1942, w ramach akcji T4 — „likwidacji życia nie wartego życia”. Pozostałych w sierpniu tego samego roku rozstrzelano lub wywieziono do obozu zagłady w Treblince. Adela Tuwim ukrywała się wtedy u polskiej rodziny. Została rozstrzelana przez niemieckich żołnierzy, jej ciało zakopano w ogrodzie. Po wojnie Julian Tuwim pochował ją w Łodzi. Śródborów Na początku lat 20. XX w. w Śródborowie, będącym obecnie częścią Otwocka, rozpoczęto realizowanie planu utworzenia miasta-ogrodu. Nie został on sfinalizowany, ale na parcelach kupionych przez zamożną warszawską inteligencję (lekarzy, finansistów, prawników, ludzi wolnych zawodów) zbudowano pensjonaty i wille w formach nawiązujących do modernistycznych kierunków architektury: Bauhausu, stylu międzynarodowego i streamline’u. Trzy z nich są dziełami awangardowych architektów warszawskich: Szymona Syrkusa, Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina oraz Lucjana Korngolda i Jerzego Bluma. 11 Charlotte Moth Willa Niespodzianka (…) Zastrzelił ją faszysta, Kiedy myślała o mnie, Zastrzelił ją faszysta, Kiedy tęskniła do mnie. 2011 ul. Ziemowita 7 Nabił– zabił tęsknotę, Znowu zaczął nabijać, Żeby potem… — lecz potem Nie było już co zabijać. Przestrzelił świat matczyny: Dwie pieszczotliwe zgłoski, Trupa z okna wyrzucił Na święty bruk otwocki. 10 (Julian Tuwim, „Matka”) Po wojnie na terenie „Zofiówki” utworzono szkołę działaczy PPS OMTUR, następnie ośrodek przejął Związek Młodzieży Polskiej. Przyjeżdżała tu młodzież socjalistyczna z Francji i Holandii. Od lat 50. leczono w „Zofiówce” gruźlicę. Sanatorium nosiło wówczas imię Stefana Okrzei (od 1956). W 1985 roku szpital powrócił do pierwotnej nazwy i ponownie zaczęto leczyć tu schorzenia neuropsychiatryczne. Utworzono w nim oddział dla dzieci z zaburzeniami neuropsychiatrycznymi, dla młodzieży uzależnionej od środków odurzających i dla dorosłych chorych psychicznie. Obiekt jest zdewastowany. Stał się miejscem efemerycznej interwencji Luca Tuymansa („dziesięć”, 2012). Jeden ze szpitalnych oddziałów wypełniło 1000 czarnych balonów. 14 Punktem wyjścia dla prac Charlotte Moth jest cykl „Travelogue” — gromadzony na przestrzeni lat zbiór zdjęć architektury i wnętrz. Dokumentowane obiekty mają uniwersalny charakter — wygląd nie pozwala na powiązanie ich z konkretnym miejscem. Latem 2011 r. Moth fotografowała otwocką dzielnicę Śródborów. Odrębny projekt poświęciła opuszczonemu domowi przy ulicy Ziemowita 7. Przedstawiającą go powiększoną fotografię umieściła na aluminiowej strukturze, tworząc lustrzane odbicie willi. Zwierciadlany wizerunek sfotografowany przez artystkę w sąsiedztwie pierwowzoru odnosił się do niemożliwości poznania historii miejsca. Zamiast obiektywnej dokumentacji, zdjęcia miały stać się zapisem subiektywnych wrażeń i interwencji w przestrzeń. Willę zburzono przed ukończeniem projektu. Pojawiający się wokół pustej działki powidok stał się świadectwem jej niedawnej przeszłości. Wbrew pierwotnej intencji autorki, jej praca dotyka specyficznego dla Otwocka problemu zanikającej historycznej tkanki miasta. Artystka, świadoma, że pozostałe śródborowskie wille może spotkać podobny los, zdecydowała się opracować fotograficzną dokumentację okolicy. Charlotte Moth po Śródborowie oprowadzał Piotr Paziński, absolwent filozofii z doktoratem IBL PAN, redaktor naczelny „Midrasza”, autor książki „Labirynt i drzewo” (2005) oraz przewodnika „Dublin z Ulissesem” (2008). Laureat Paszportu Polityki za debiutancką powieść „Pensjonat” (2009). Pierwowzorem miejsca, które w niej opisuje, jest otwocka „Śródborowianka”. Będąc dzieckiem spędzał w niej wakacje. 15 12 Śródborowianka ul. Literacka 6 „Śródborowianka” to ekskluzywny przedwojenny pensjonat. Architektem był Józef Czesław Kon. Cezary Jellenta pisał o nim: „Rywalem Gurewicza jest Śródborowianka… Włożyła w swój dom murowany wielką ambicję architektoniczną i rozpostarła przed nim… dobre przedpole gazonów i kwiatów”. Odpoczywała tu elita żydowska, aktorzy i pisarze, m.in. Julian Tuwim. W czasie wojny w „Śródborowiance” stacjonował oddział Tatarów z Waffen-SS. Po wojnie, podobnie jak w wielu innych otwockich pensjonatach, utworzono w niej sierociniec. Był on przeznaczony dla dzieci z gett, dlatego organizacja żydowska JOINT wykupiła „Śródborowiankę” od państwa i przekazała Towarzystwu Społeczno-Kulturalnemu Żydów. Obecnie w budynku mieści się ośrodek wypoczynkowo-szkoleniowy. Śródborowiankę znalazłem w Księdze. Miała granatowe okładki i leżała jak gdyby nigdy nic w witrynie jednego z krakowskich antykwariatów. Transakcja nie trwała długo, antykwariusz zgodził się opuścić cenę, chyba nie zdając sobie sprawy, jaki skarb wystawił na sprzedaż, mnie z kolei nie zależało na targowaniu się, i tak przecież musiałem ją mieć. Szedłem potem ulicą, nerwowo ją kartkując, wpierw spis rzeczy, zaraz potem indeks. Była. Rzecz jasna, znałem ją przedtem. Tkwiła u zarania mojej pamięci. Miała postać dużego, białego domu o pogmatwanych kształtach, z gankiem i tarasem wychodzącym na ogród pachnący żywicą, gdzie leżało się na leżakach i chodziło na spacery i gdzie powietrze szumiało od rozmów. Ale moja Księga, czyli „Almanach Uzdrowisk”, wydany nakładem Polskiego Towarzystwa Balneologicznego w roku 1934, zaopatrzony w wykresy i fotografie, w reklamy oraz zalecenia wybitnych uczonych i lekarskich pisarzy, upewniła mnie, że Śródborowianka istniała nie tylko zanim się urodziłem, ale również wcześniej, jeszcze przed wojną. Niby o tym wiedziałem, rodzinne przekazy i zachowane świadectwa nie pozostawiały wiele miejsca na spekulację. Jeździło się przecież „na linię”, do pensjonatów z szerokimi werandami-leżalniami i z kuchnią pachnącą gotowaną marchewką, i do sanatoriów, podreperować płuca i nerwy z dala od zatłoczonej i dusznej Warszawy. Jedni wracali, inni zostawali na zawsze na anielińskim cmentarzu, ich imiona wyryto na kamieniach w pięciu językach. Potem ci pierwsi albo zginęli, albo rozproszyli się po świecie, została garstka tubylców-rozbitków oraz ich arka w sosnowym ogrodzie, jak dawniej przykryta blachą i pobielona wapnem, długa i pokrzywiona, z krętymi korytarzami, jadalnią i świetlicą, która bywała czytelnią i domem modlitwy, a bodajże częściej salą telewizyjną, gdzie dyskutowano i grano w karty, i gdzie współczesne głosy przenikały się z tymi z przeszłości. Wiedziałem to wszystko, niejeden szczegół wrył się w moją świadomość, jednak zapis w dopiero co odkrytej Księdze, złożony nierównym ołowianym ściegiem, gdzie każda litera stanowi odrębny świat, był niczym rażenie pioruna. Dostrzegłem jego blask, dobiegający z odległej i zapomnianej galaktyki, właściwie z otchłani czasu, która znajdowała się na wyciągnięcie ręki. Zaraz potem poczułem dumę, jaka towarzyszy odkryciu, że dobrze znane mi miejsce ma starożytny rodowód, w dodatku poświadczony drukiem. Jeżeli tak sprawy się mają, myślałem, skoro Księga przetrwała, to mogę teraz dopisać jej dalszy ciąg, własny komentarz do dziejów Śródborowianki. Reszta była kwestią wspomnienia. Ma ono, jak dobrze wiadomo, szczególną moc, potrafi niszczyć i tworzyć, jako że stoi u początków kreacji. Odłożyłem Księgę, wysypałem na stół fotografie pensjonatowych gości, przeważnie już nieżyjących, i mnie samego na pokrzywionej sośnie u końca piaszczystej alei, która prowadziła, a może i nadal prowadzi w gęsty las. Potem znów pojechałem do Śródborowa, ulokowałem się w jednym z pokojów, przywołałem duchy i odległe obrazy, a wtedy wszystko nagle stało się jasne, jakby otwarły się liczne drzwi na dalekie, nieskończone przestrzenie i pejzaże (Tadeusz Kantor, Klasa szkolna, w: Kantor, Pisma, t. II, Wrocław 2004, s. 25) Zacząłem pisać. Pensjonat to Ponury hol, wysiedziane fotele, rozkład jazdy pociągów podmiejskich zamknięty w drewnianej gablotce, korkowa tablica ogłoszeń. Gimnastyka, rehabilitacja, masaże w domu. Szpetota starej boazerii, dopiero teraz ją zauważyłem.Wiecznie skrzypiące schody, olejna lamperia, wytarty chodnik. Żadne salony, ale ich tutaj ciągnęło. Atmosfera. Mały, obskurny przybytek na pustyni, przystanek w wędrówce. Nasza arka.Tutaj byli, tutaj byliśmy u siebie. I tutaj zawsze będziemy. Piotr Paziński 16 17 13 Kirkut żydowski pomiędzy ul. Andriollego i ul. Czerwona Droga 15 Jest to jeden z lepiej zachowanych cmentarzy żydowskich w województwie mazowieckim. Napisy na nagrobkach wykonane są nie tylko w języku hebrajskim, lecz także polskim czy rosyjskim, co dobrze obrazuje zróżnicowanie kulturowe przedwojennych żydowskich społeczności w Otwocku. Na nagrobkach osób przyjezdnych, które zmarły w okolicznych sanatoriach, znajduje się informacja o miejscu ich pochodzenia — do Otwocka przyjeżdżali Żydzi z Polski, Odessy, Horodyszcza, Wilna, Moskwy czy Nowego Jorku. Na cmentarzu znajduje się ok. 1200 nagrobków. Po wojnie często były kradzione i wykorzystywane jako materiał budowlany. W 2002 roku kirkut został oczyszczony z zarastających krzewów i drzew, a w 2007 jego teren oznaczono linią grafitowych głazów. Studio ul. Waleriana Łukasińskiego 44 Na początku lat 90. XX w. Mirosław Bałka przekształcił swój rodzinny dom w pracownię. W swych pracach artysta odwołuje się do pamięci miejsca, które zmieniło pierwotną funkcję, jego wymiarów, współrzędnych geograficznych. Odlewy ścian czy podłogi, przeniesione w inne przestrzenie, funkcjonują jako rzeźby. Znajdujące się w domu i jego otoczeniu materiały: drewno, linoleum, popiół — trwają w dziełach sztuki. W ostatnich latach studio stopniowo przestaje być przestrzenią pracy. Projekt „Otwock” nie ma jednak na celu jego muzeifikacji. Stawia pytanie o przyszłość i potencjał pracowni artysty jako miejsca działań i punktu odniesienia. Jej los pozostaje otwarty. Luc Tuymans Die Nacht 14 Cmentarz katolicki w Otwocku ul. Michała Elwiro Andriollego 84 Cmentarz powstał w roku 1911, w tym samym okresie co parafia katolicka w Otwocku. Mieści się na nim kwatera wojenna żołnierzy Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej, jak również odsłonięty w listopadzie 1990 roku Pomnik Ofiar Stalinizmu. Do masowej mogiły znajdującej się na cmentarzu przeniesiono ok. 500 ciał ekshumowanych z terenu pobliskiego lasu. Byli to głównie więźniowie przetrzymywani w okolicznych siedzibach NKWD. 2012 Tacita Dean Malarstwo Luca Tuymansa bywa interpretowane jako wyraz przekonania, że wizualna reprezentacja może być jedynie fragmentaryczna i subiektywna, oraz nieufności wobec obrazu. Motywy wykorzystywane przez artystę — cytaty z filmów, telewizji, fotografii — oscylują pomiędzy tematami z historii XX wieku, takimi jak Holokaust czy kolonialna przeszłość Belgii, a banalnymi scenami z życia codziennego. Osobiste szczegóły mieszają się z historycznymi wydarzeniami. Po wizycie w Otwocku Tuymans namalował obraz „Die Nacht”. Jest on malarskim przetworzeniem jednego z kadrów filmu Hansa-Jürgena Syberberga „Die Nacht” (1985). Pięciogodzinny monolog o historii Europy przeplata się w nim z muzyką Richarda Wagnera, cytatami z Nietzschego i przypadkowymi obrazami ilustrującymi dramatyczną narrację. Obraz został umieszczony w dawnym dziecinnym pokoju Mirosława Bałki. Zamontowany w jego oknie, widoczny jest jedynie z ulicy. Zawieszony na granicy prywatnej i publicznej przestrzeni, przypomina o różnych pojęciach historii i pamięci, ich osobistym i kolektywnym wymiarze. Duck Brush Liczne oddziały NKWD przybyły do Otwocka wraz z Armią Czerwoną, która zajęła miasto 29 lipca 1944 r. Centrala NKWD znajdowała się przy ul. Reymonta 68/70 w nieistniejącej dziś willi „Alba”, należącej niegdyś do prawosławnego metropolity Dionizego. 18 2012 Wiele filmów Tacity Dean odwołuje się do przestrzeni pracy twórców. Artystka filmowała studia i wnętrza domów Giorgia Morandiego, Cy Twombley’a, Claesa Oldenburga czy Marcela Broodthaersa. Dokumentowała proces pracy choreografa Merce’a Cunninghama, historyka sztuki Leo Steinberga, czy artystki Julie Mehretu. Powstałe filmy i fotografie to subtelne, intymne portrety osób w ich prywatnych przestrzeniach. Formują zapis czasu spędzonego w oswojonym miejscu. W Otwocku, koncentrując się na pierwotnej, mieszkalnej funkcji studia, Dean skierowała uwagę na odnaleziony tam osobisty szczegół — dziecinną szczotkę. Wkomponowała jej charakterystyczny kształt w serię starych pocztówek z postaciami z dziecięcych bajek. Ręcznie malowane kartki zostały pokazane w gablocie na korytarzu Szkoły Podstawowej nr 4 w Otwocku, z lekkością przenosząc domowy akcent w przestrzeń publiczną, nierozerwalnie związaną ze wspomnieniem dzieciństwa. 19 16 Budynek dawnej Szkoły Podstawowej nr 4 ul. Szkolna 31 Hanna Krall pisze o szkole w opowiadaniu „Dom”, poświęconym wyprawie do rodzinnego domu Symchy Symchowicza, poety żyjącego w Kanadzie, który wychował się w przedwojennym Otwocku. W kamienicy po lewej są dwa bary: Maks i Piwo z beczki. Po prawej jest jeden bar Jerry (…). Ostatnie mieszkanie w kamienicy po prawej zajmowała rodzina poety Symchy Symchowicza, która sfotografowała się rok przed wojną. (…) Nad drzwami ostatniego mieszkania wisi szyld Odzież robocza (…). Nie ciągnie nas do odzieży, w Maksie, naprzeciwko zdaje się weselej.Właściciel jest skłonny do rozmowy, nic dziwnego, z rzeźbiarzem Bałką przyszłam, rodakiem z Otwocka. Dziadek rzeźbiarza robił nagrobki w zakładzie kamieniarskim, parę przecznic od baru.W dodatku wyjaśniło się, że do tej samej szkoły chodziliśmy. Najdawniej późniejszy poeta. Po wojnie ja. Po mnie barman, rzeźbiarz na końcu. Do podstawówki, zwanej czwórką — wszyscy. Nic, zupełnie nic z tego nie wynika, tyle że dziwne. (Hanna Krall, „Tam już nie ma żadnej rzeki”, Kraków 1998, s. 108). W tym samym tekście Krall przywołuje postać otwockiego mafiosa, bohatera powieści „Zły” Leopolda Tyrmanda. Czowiek z bladymi rozkojarzonymi oczami, który wynurzał się z nocy i znikał w mroku — szefem z Otwocka! (…) Małgorzata R., która w czasach Złego była żoną Tyrmanda, znała bohatera powieści. Był nieduży, z jasnymi oczami, ziemistą cerą, z długimi włosami, usztywnionymi brylantyną, zachodzącymi na kołnierz. Spotkali się wieczorem we troje na Nowym Świecie, pod Klubem Prasy. — To on … — szepnął podekscytowany pisarz, odesłał żonę do domu i zniknął ze Złym. Biblioteka Miejska w Otwocku ul. Michała Elwiro Andriollego 45 Budynek powstał w 1935 r., według projektu Wacława Szpakowskiego, awangardowego artysty, a w owym czasie miejskiego architekta Otwocka. Przed wojną była to szkoła dla dzieci żydowskich. Obecnie w budynku szkoły mieści się Gimnazjum nr 4 im. Józefa Piłsudskiego. 17 (Hanna Krall, op. cit., s. 114–115). Hanna Krall jest reporterką i pisarką, autorką m.in.: „Zdążyć przed Panem Bogiem” (1977), „Trudności ze wstawaniem” (1998), „To ty jesteś Daniel” (2001), „Różowe strusie pióra” (2009). Jej teksty i niespisane wspomnienia są podstawą scenariuszy filmów Krzysztofa Kieślowskiego („Krótki dzień pracy”, „Przypadek”) i Jana Jakuba Kolskiego („Daleko od okna”). W 2005 roku nominowana do nagrody NIKE za reportaż „Wyjątkowo długa linia”. Urodziła się w Warszawie, wczesne dzieciństwo spędziła w Lublinie, wielu członków jej rodziny zginęło w obozach koncentracyjnych. Po wojnie przebywała w domu dziecka w Otwocku. 20 Przedwojenny budynek mieszkalny był w latach 50. XX w. siedzibą Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W jego piwnicach mieścił się areszt bezpieki. Obecnie jedyną pozostałością po czasach jego funkcjonowania są ciężkie, metalowe drzwi z wizjerami. Biblioteka znajduje się na parterze, na piętrze usytuowane są mieszkania. Miejsce zostało wpisane do rejestru IPN-u jako część programu edukacyjnego Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu. 18 Muzeum Ziemi Otwockiej ul. Gabriela Narutowicza 2 Budynek w stylu dworkowym został wzniesiony w latach 1954–1956 dla Jakuba Bermana, sprawującego nadzór nad działaniami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Z uwagi na pozycję lokatora willę posadowiono w odosobnionym miejscu. Teren został ogrodzony, a okolica była patrolowana przez oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Podjazd do budynku stanowi długa aleja, dawniej ul. J. Bema. Ówczesne służby bezpieczeństwa bez wahania zablokowały ją wzniesieniem opisywanego obiektu. W ogrodzie willi do tej pory dostrzec można ślady dawnej ulicy i stojące w regularnych odstępach wzdłuż jej osi latarnie. Berman nie zagrzał długo miejsca w Otwocku. Wydaje się, że jego żona nie była zadowolona z warunków lokalowych. W kolejnych latach mieściła się tu szkoła kształcąca techników optyków, od 1994 r. jest siedzibą Muzeum Ziemi Otwockiej — placówki muzealnej w strukturach Otwockiego Centrum Kultury. W pobliżu muzeum znajduje się „Gomułkówka”, murowany dom zajęty po wojnie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W latach 60. mieszkał w nim Władysław Gomułka — I sekretarz KC PZPR. W 1982 r. przetrzymywany był tu Lech Wałęsa, obecnie jest to siedziba Zarządu Mazowieckiego, Chojnowskiego i Brudzeńskiego Parku Krajobrazowego. Jacek Czarnowski 21 19 Budynek Amatorskiego Teatru Miejskiego w Otwocku ul. Armii Krajowej 4 W latach 30. XX w. w obecnym budynku teatru mieściło się prywatne kino „Oaza” należące do rodziny Nusfeldów. W swoich wspomnieniach Calel Perechodnik pisał o nim: W sierpniu 1938 odbył się ślub mój z Anną Nusfeld, dziewczyną, która poza mną świata nie widziała i którą kochałem od 1932 roku. Żona moja była współwłaścicielka kina Oaza w Otwocku. Rodziców swoich nie znała, umarli za młodu. Ją zaś, dwóch jej starszych braci oraz siostrę wychowywała stara babka.Właściwie sami się wychowywali.Tym niemniej własnymi siłami wybudowali śliczny gmach kinowy na odziedziczonym po dziadku swoim pustym placu; i mogę tak powiedzić po dwudziestu latach nieludzkiej harówki dorobili się stanowiska. Chcieli przed wojną wybudować jeszcze jedno kino w Otwocku, ale burmistrz wolał, żeby kina nie było, byleby go Żyd nie miał. Ale mniejsza z tym. (Calel Perechodnik, Spowiedź, Warszawa 2011, s. 14). W ówczesnym Otwocku było to jedyne stale działające kino. W okresie okupacji budynek został najpierw zaadaptowany na magazyn zbożowy. Natomiast od 1942 roku znowu funkcjonowało w nim kino, w którym wyświetlano niemieckie filmy propagandowe. Wiosną 1944 po udanej akcji żołnierzy Armii Krajowej przybudówka wraz z projektorem filmowym została wysadzona w powietrze, co skutecznie uniemożliwiło okupantowi dalsze projekcje. Po wojnie budynek stał się siedzibą jednego z najstarszych, bo działającego od 1926 roku, teatru amatorskiego w Polsce. Początkowo prowizorycznie zaaranżowana scena uzyskała zmodernizowany kształt po remoncie w 1951. Autorem projektu był inż. Stanisław Russek, jednocześnie reżyser i aktor teatru. Nowo wyremontowany budynek otrzymał w 1952 imię Stefana Jaracza, aktora kinowego i teatralnego, który po wydostaniu się z Oświęcimia w 1943 roku leczył się w Otwocku, i w którym 2 lata później zmarł na gruźlicę. W czasie swojego pobytu wielokrotnie spotykał się z członkami zespołu aktorskiego i udzielał im cennych wskazówek. Budynek teatru funkcjonował do 2002 roku, kiedy to został wyłączony z użytkowania w związku z zagrożeniem powodowanym przez leciwy dach. Aktorzy teatru grają w gościnnych progach innych placówek, cierpliwie czekając na niezbędny remont obiektu. Jacek Czarnowski, absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, Wyższej Szkoły Turystyki i Rekreacji przy AWF w Warszawie oraz WSPiNS na kierunku MBA. Jest wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Otwockiego, dyrektorem Otwockiego Centrum Kultury, w skład którego wchodzi m.in. Teatr Miejski Muzeum Ziemii Otwockiej, kluby kultury „SMOK” i „MLĄDZ”, Chór Miejski oraz Uniwersytet Trzeciego Wieku. 22 23 21 Swoją drogą Samolot Otwock 2012 to miasto upadłe. A miało być inaczej… W 1989 roku, kiedy powstawała Komuna Otwock, wszystko wydawało się możliwe. W 1990 Słonek miał wejść do Rady Miasta, potem mieliśmy przejąć pełnię władzy, ustanowić anarchistyczną republikę, zakazać jedzenia mięsa, uspółdzielnić zakłady pracy, oddać szpitale pielęgniarkom i pacjentom, zamiast szkół miały być wolne uniwersytety, w kościołach chóry miały śpiewać Góreckiego i Cage’a, recykling miał być krwioobiegiem miasta… itd., itd. Nagle ktoś mnie zaczepia. Nie poznaję go, bo stoi pod słońce, ale pyta się: co z Komuną Otwock, bo wyemigrował i wrócił, i wyemigrował… I tak sobie gadamy na rynku w Poznaniu o tym, co 20 lat temu. Skwer pomiędzy ulicami Kruczą, Hożą i Andriollego Pomnik samolotu myśliwskiego Lim-5 o numerach bocznych 660 został zainstalowany na osiedlu pomiędzy ulicami Hożą, Kruczą i Andriollego w latach 60. XX w. Model samolotu Lim-5 wzorowany był na radzieckim myśliwcu MiG-17. Samolot stał w Otwocku przez ponad 30 lat. Usunięto go 30 maja 2000 decyzją Zarządu i Rady Miasta Otwocka. Elżbieta Chudzicka z „Gazety Otwockiej” tak opisywała demontaż, którego była świadkiem: Tydzień temu (30 września 2012) OKS przegrał z Targówkiem 1:2. Warszawa wygrywa z Otwockiem. Kto może emigruje do stolicy. Nie tak miało być… Eksmisją zajęła się Spółdzielnia Transportu Wiejskiego z Otwocka.Trzeba przyznać, że działała szybko i sprawnie. Na początek odcięto skrzydła, a następnie cały kadłub przeniesiono na olbrzymią ciężarówkę.Wszystko to odbywało się bez zakłócania ruchu drogowego i dewastacji otaczających samolot drzew i krzewów. Firmie należą się wyrazy uznania, otwocki samolot ważył bowiem 3,5 tony, a gęste zadrzewienie placu wokół utrudniało manewry nietypowym przecież kształtem. O godzinie 13.00 zakończono prace, opustoszał placyk, rozeszli się mieszkańcy. Pozostał nieokreślony smutek i żal. Coś odeszło z naszego życia. Kiedyś nad Świdrem, w parku, pod samolotem, w teatrze Jaracza, nukleoniku czy w willi Gomułki organizowaliśmy akDwa tygodnie temu (22 września 2012) cje, przedstawienia, koncerty, zamieszki… w Poznaniu trochę skacowany po święDziś czarna dziura w miejscu dawnych towaniu premiery nowego, muzycznego pawilonów pochłania wszelkie nadzieje. projektu komuny//warszawa szukałem na rynku lokalu wydającego śniadania. Grzegorz Laszuk (http://www.otwock.pl/gazeta/Lipiec_00/lipiec_32.htm) Samolot, mimo upływu wielu lat, pozostał ważnym punktem orientacyjnym dla mieszkańców Otwocka. Nadal umawiają się oni „pod samolotem”, mając na myśli teraz nijaki i pusty osiedlowy trawnik pomiędzy Hożą, Kruczą i Andriollego. Komuna Otwock Grupa artystyczno-społeczna o anarchistycznych korzeniach założona w 1989 roku przez Grzegorza Laszuka i Pawła Stankiewicza. Zajmowała się głównie działaniami z pogranicza teatru i performance’u. Angażowała się w projekty lokalne i animowanie życia kulturalnego Otwocka. Przez kilka lat prowadziła alternatywne schronisko w podwarszawskiej wsi Ponurzyca oraz edukację ekologiczną dla dzieci. Wydawała magazyn, prowadziła w Otwocku pirackie radio Czosnek i galerię (Biuro/Galerię). Organizowała koncerty, wystawy, prelekcje, akcje społeczne. W 2009 r. zakończyła działalność. W jej miejsce powstała komuna//warszawa. Jej twórcy piszą: komuna//warszawa to pogrobowiec i spadkobierca Komuny Otwock. Komuna Otwock zakończyła działalność, ponieważ wyczerpała się potrzeba, sens i uzasadnienie dla funkcjonowania pod tą nazwą. Komuna Otwock nie spełniła swojej obietnicy bycia rewolucyjno-anarchistyczną wspólnotą działań, która poprzez działania artystyczne będzie zmieniała struktury, wyobrażenia i praktyki społeczne.(…) Komuna Otwock zaczynała od działań dedykowanych lokalnej społeczności Otwocka, kończy jako średnio znany offowy teatr z siedzibą w Warszawie. Z ideowego punktu widzenia, a w każdym razie z ideowego punktu założycielskiego Komuny Otwock, ten 20-letni eksperyment należy uznać za porażkę. Wydaje nam się jednak, że warto tę porażkę potraktować poważnie: jako przestrogę przed nieostrożnym nadużywaniem rewolucyjnych haseł i jako naukę o nadrzędności praktyki. 24 Przemek Skoczek 22 Pawilony Plac Niepodległości Domy Towarowe, zwane też pawilonami, powstały w latach 50. XX w. Położone w ścisłym centrum miasta, na Placu Niepodległości, były przez kilka dekad handlowym sercem Otwocka. Tu mieścił się zegarmistrz, zakład repasacji pończoch, tu kupowałem buty Relaks. W witrynach czasem urządzano okolicznościowe wystawy. Gdy w 2005 r. zapadła decyzja o rozbiórce pawilonów i budowie nowoczesnej galerii handlowej, nie było chyba nikogo, kto krytykowałby planowane zmiany. Pawilony były stare, zniszczone i nawet ogromny sentyment do ich pękających murów i hal nie mógł tego przysłonić. W 2005 r. miasto przekazało teren w wieczyste użytkowanie prywatnemu inwestorowi, który zobowiązał sie do budowy centrum handlowego. Coś poszło nie tak, zawiłości procederu nie da się krótko przybliżyć. W miejscu dawnych Domów Towarowych tkwi smutny symbol dzisiejszego Otwocka — betonowo-druciany cmentarz za murem z falistej blachy, bolesna wyrwa w sercu miasta. W centrum nie ma nic. Przemek Skoczek, dziennikarz tygodnika „Linia Otwocka” i telewizji internetowej LiniaTV. Od 20 lat członek zespołu otwockiego Teatru im. Jaracza. W stacji Discovery TVN Historia prowadził serial dokumentalno-przygodowy „Wkoło Wisły”. Zapalony rowerzysta i włóczykij. 25 RJ W katalogu Twojej indywidualnej wystawy w Zachęcie (2001) zaprezentowałeś wiele zdjęć pokazujących kontekst Otwocka. Fotografie te były rodzajem wizualnego autokomentarza do tamtej wystawy. Jest m.in. szkoła podstawowa, „czwórka”, do której chodziła również Hanna Krall, o czym wspomina w opowiadaniu „Dom” z książki „Tam już nie ma żadnej rzeki” (2000). MB Te zdjęcia zostały zamieszczone tylko w katalogu. One nie miały charakteru „artystycznego”. Jeździłem samochodem po Otwocku i starałem się przypomnieć sobie emocjonalne sytuacje z przeszłości. Wykonałem je w jakiś zimowy dzień, w ciągu godziny czy półtorej. Szkoła podstawowa? Pierwsze doświadczenie — to zresztą było pierwsze zdjęcie w katalogu. Zbudowano ją przed wojną, w roku 1935. Architektem był Wacław Szpakowski, którego prace znajdują się między innymi w Muzeum Sztuki w Łodzi. Dalej jest „Kaplica”. Kaplica była ważnym elementem życia codziennego. Tam odbywały się lekcje religii i — zanim wybudowano kościół — coniedzielne msze, z których często uciekałem. A ponieważ bałem się wcześniejszego powrotu do domu — krążyłem wokół kaplicy okolicznymi uliczkami. Czekałem, aż się skończy msza. Wtedy dołączałem do tłumu wiernych i wracałem. [Śmiech] Jest też zdjęcie „Kościół”. Kościół jest trudny architektonicznie. Wierni wybierali makietę, która była wystawionaw kaplicy. Były dwie makiety i wierni się wypowiadali. A może była tylkojedna i to ksiądz zdecydował? [Śmiech] Już nie pamiętam. W każdym razie kościół jest całkowicie „przesadzony”. Jeszcze się załapałem na parę mszy w tym kościele.W środku było niesamowicie zimno. „Chłodne” wnętrze. Jest zdjęcie zatytułowane „Dentystka” — prawdopodobnie dom Oszera Perechodnika, ojca Calela Perechodnika, członka otwockiej ghetto–polizei, autora wstrząsającej książki „Spowiedź”. Wydaje mi się, że to jest to samo miejsce, ale nie jestem pewien. Tak, to jest ten sam dom, na rogu ulicy Kościelnej. Gdy byłem chłopcem, przyjmowała tam dentystka. To było jeszcze w czasach, kiedy w Otwocku często gasło światło. Nie było prądu, bo fabryki potrzebowały. [Śmiech] Dentystka miała bormaszynę z napędem nożnym. Coś koszmarnego. Wizyty u niej były traumatycznym doświadczeniem z dzieciństwa. Nie było wtedy żadnych znieczuleń, prawie wszystko „na żywca”, z tym wolno kręcącym się wiertłem. Pamiętam też szklaną gablotę, eksponowaną w poczekalni, która mnie fascynowała. Była wielkości około 50×30×30 cm, w środku znajdowały się bardzo realistycznie odtworzone kukiełki — osoba siedząca na fotelu dentystycznym i dentystka. Wiem, że dostała ją od dzieci, które zrobiły to dla niej w szkole. Interesujące, że w tym domu ciągle jest gabinet dentystyczny. Na pewno nie tamta pani, ale gabinet przetrwał. Jest zdjęcie rzeki „Świder”. Widok z mostu. Rzeka była jedynym celem wakacyjnych wypraw. A także miejscem dorastania, związanym z rywalizacją grup młodzieżowych. Rywalizacją o dominację między samcami. [Śmiech] Było to więc dosyć poważne miejsce. W okresie letnim niemalże jak podwórko, bo większość moich kolegów spędzało lato w Otwocku, więc wszyscy „przewalaliśmy” się w płytkiej wodzie Świdra. Kiedyś, gdy miałem dwanaście lub trzynaście lat, prawie się tam utopiłem. To było zimą. Chodziliśmy z kolegami po lodzie. W pewnym momencie zarwał się pode mną lód i zacząłem tonąć. Wszyscy koledzy uciekli. [Śmiech] Wtedy doświadczyłem uczucia samotności w życiu. Wróciłem do domu, pamiętam, strasznie mokry. Zapanowała panika, że będę miał zapalenie płuc. Wówczas zapalenie płuc było niemalże śmiertelnym zagrożeniem. Medycyna nie była jeszcze na takim poziomie jak obecnie. Do lekarza jeździło się gdzieś tam, nie wiadomo gdzie… Susząc się czytałem książkę Ludwika Jerzego Kerna „Proszę słonia”. [Śmiech] Świder był również traumatycznym doświadczeniem. O Świdrze napisałem tekst, który został zamieszczony w broszurce z HCAK w Hadze w 1988 roku. Dalej jest „Dom towarowy” oraz „Pawilony” a także dwie „Biblioteki”. No tak. Biblioteka była ważna. W domu nie było książek poza „Małą Encyklopedią od A do Z” i „tygrysami”, których nie czytałem. „Tygrysy” to były… …pamiętam. Tak? Od czasu, gdy samodzielnie wypożyczyłem pierwszą książkę, „Awantury i wybryki małej małpki Fiki Miki”, spędzałem dużo czasu w bibliotekach. W Otwocku są dwie biblioteki. Jedna za torami — wyprawa przez całe miasto. Druga została później przeniesiona w centralne miejsce Otwocka, do bardziej nowoczesnej dzielnicy. Dużo czasu tam spędzałem, wypożyczając książki. Często nawet ich nie czytałem, ale lubiłem po prostu szukać, zaglądać do nich. Wtedy wszystkie książki w bibliotece były obłożone beżowym papierem pakowym i podpisane atramentem. Wizualnie były do siebie bardzo podobne. 28 29 Linia otwocka Fragment rozmowy Rafała Jakubowicza z Mirosławem Bałką przeprowadzonej w studiu artysty w Otwocku 6 września 2006 roku. Trzeba było każdą książkę wyjąć, otworzyć, zobaczyć. Sporo czasu spędzałem też w czytelni, gdzie było dużo kolorowych czasopism do wglądu. Sytuacja fi nansowa rodziców nie była dobra. Kupowali mi czasopisma typu „Świat Młodych”, ale na bardziej ambitne magazyny jak „Panorama” już nie było pieniędzy. W czytelni były również dostępne roczniki czasopism. Wszystkie kolorowe magazyny były oprawiane w ciemne kartonowe okładki. Pozycja introligatora była wówczas inna, prawda? [Śmiech] Było w tym coś magicznego. Korzystanie z bibliotek było dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem. No i domy towarowe. Nowoczesna architektura w samym centrum Otwocka. Dużo czasu w dzieciństwie poświęcałem oglądaniu wystaw sklepowych albo witryn w kioskach. Potrafiłem stać, analizować wzrokiem, chłonąć te wystawy. Wtedy było więcej przestrzeni na półkach, bo nie było tak wielu rzeczy. Mniej gazet, magazynów, ale dużo drobnych przedmiotów typu perfumy, długopisy. Były inaczej wyeksponowane. Dzisiaj kiosk jest „przewalony” kolorem, a wtedy były szklane półki, na których były prezentowane te małe obiekty. Nie wiedziałem wówczas, że zostanę artystą. Ale teraz myślę, że doświadczenie wystawiennicze [śmiech] zdobywałem właśnie śledząc te witryny, głównie kiosków, ale także domów towarowych. W domach towarowych rzeczy wystawiano inaczej niż obecnie w marketach. Było mniej produktów. Pamiętam ekspozycję portretów zmarłego wietnamskiego przywódcy Hồ Chí Minha. W każdym sklepie na wystawie było jego zdjęcie. Nie pamiętam, w którym roku zmarł. Chyba na początku lat 70., w każdym razie przed podpisaniem pokoju w 1976 roku. Domy towarowe były miejscem zwiedzania wystaw. Jest też zdjęcie „Okaes” czyli Otwocki Klub Sportowy. A także „Skocznia” — coś w rodzaju małego stadionu sportowego. Miałem epizod sportowy w czasie chodzenia do Technikum Nukleonicznego. Sport zajmował mi totalnie czas. Pięć, może sześć treningów tygodniowo. Skakałem wzwyż. Dzięki temu nie piłem, nie paliłem. Prowadziłem zdrowy tryb życia. Na początku skakałem dosyć nisko. Zacząłem od 1 m 50 cm. A później skończyłem — już nie pamiętam, każdemu mówię co innego — pomiędzy 2 m 5 cm a 2 m 7 cm. Muszę to sprawdzić. W każdym razie skończyłem jako mistrz Warszawy juniorów młodszych albo juniorów. Później, po ukończeniu szkoły, sport zniknął, po prostu uległ wymazaniu. Nie było już motywacji. Ale był dosyć istotnym doświadczeniem. Skok wzwyż jest sportem wyjątkowo indywidualnym. Moment koncentracji, rozbiegu, biegu, wybicia, przełożenia ciała nad poprzeczką. Przypomina to sytuację, gdy człowiek „chodzi” wokół tego, co zamierza zrobić, myśli. A sam moment wykonania jest już tylko ułamkową częścią procesu. Myślę, że doświadczenie skoku wzwyż było naprowadzającym elementem, „egoistycznym” [śmiech], nie zespołowym. Jest też „Kino”. Kino „Promyk”. Przedwojenny budynek. Niestety, po roku 1989 wrócił do właściciela. Potem otwarto tam lombard, jakieś dziwne aktywności. Kino było ważne. Chodziłem tam prawie co tydzień. Repertuar był raczej „weekendowy”. Dobór filmów był dosyć ciekawy. Widziałem tam „Szepty i krzyki” Bergmana. Poza tym dużo westernów. Na dwa filmy mnie nie wpuszczono. Kiedyś przestrzegano granicy wieku. [Śmiech] Kino było elementem sobotnio–niedzielnej rozrywki — wyprawa do kina. Były dwie sale. Teraz miasteczko liczy prawie czterdzieści tysięcy ludzi i nie ma kina. To jest, myślę, poważny błąd włodarzy miasta. Żeby pójść do kina, musisz pojechać do Warszawy. Otwock zamienia się całkowicie w sypialnię. Ostatnia fotografi a, co wydaje się mieć wymiar symboliczny, to „Stacja” — stacja kolejowa. Z Otwocka można wyjechać, ale też do Otwocka się wraca. Tak. „Departure point”. Studiując, odjeżdżałem z tej stacji do Warszawy. Miejsce codziennych wypraw, wyjazdów i powrotów. Budynek z początku XX wieku. Linia kolejowa na tej trasie istniała już wtedy od 30 lat. Więc „kierunek Otwock” był najbardziej cywilizowanym kierunkiem z Warszawy. Często, jeśli chodzi o rodzaj identyfikacji z miejscem, używasz określenia „linia otwocka”. Identyfikacja z „linią”. [Śmiech] Nie ja wymyśliłem to określenie, tak się przyjęło mówić. „Linia otwocka” to szereg podobnych do siebie miejscowości o charakterze sanatoryjno–uzdrowiskowym, jak Świder, Józefów, Michalin. Później już zaczyna się Warszawa: Warszawa Falenica, Warszawa Miedzeszyn, Warszawa Radość, gdzie mieszkam. Miejscowości z resztkami architektury drewnianej, jak dom dentystki, w stylu żartobliwie określanym jako „świdermajer”. Pojęcie „linii otwockiej” budowane jest poprzez intensywność tych miejscowości. W pewien sposób żyję, poruszam się ciągle na „linii otwockiej”. 30 31 Fragmenty rozmowy publikujemy dzięki uprzejmości Autora i magazynu Piktogram. Bibliografia: Anna Dymek, Ewa Popławska-Bukało, Układ przestrzenny i architektura międzywojennych willi dawnego folwarku Pogorzel, obecnej części miasta Otwocka, maszynopis niepublikowany. Barbara Chmielarska-Łoś, Ewa Popławska-Bukało, Nieznane obiekty architektury nowoczesnej lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku w Śródborowie, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki”, nr 1/2011, s. 82–101. Marian Gągała: Otwocka służba zdrowia w chaosie XX wieku, „Otwock: Inwestprojekt-Druk”, 2008, s. 16, 236, 271. Bormaszyna z napędem nożnym. Mirosław Bałka w rozmowie z Rafałem Jakubowiczem, „Piktogram” 7/2007, s. 76 -89. Jacek Kałuszko, Paweł Ajdacki, Otwock i okolice, Pruszków, 2006. Hanna Krall, Tam już nie ma żadnej rzeki, Kraków 1998. Hanna Krall, Różowe strusie pióra, Warszawa 2009. Piotr Paziński, Pensjonat, Warszawa 2010. Calek Perechodnik, Spowiedź, Warszawa 2009. Adam Węgłowski, Przecięte serca, „Tygodnik Powszechny” nr 44, 31 października 2010, s. 33. Komuna Otwock. Przewodnik Krytyki Politycznej, red. Agnieszka Berlińska i Tomasz Plata, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009. www.otwock.pl www.turystycznyotwock.pl www.liniamedia.com.pl Otwock. Znikające punkty Redakcja: Kasia Redzisz Wydawca: Open Art Projects, Warszawa Projekt i produkcja: Błażej Pindor Druk: Drukarnia Argraf © 2012 Open Art Projects i Autorzy ISBN 978-83-927285-5-9 Publikacja towarzyszy projektowi „Otwock”, realizowanemu przez Open Art Projects i Mirosława Bałkę. Koordynatorką projektu jest Magda Materna, a kuratorką Kasia Redzisz. www.openartprojects.orgwww.otwockstudio.pl Honorowy patronat nad projektem objęli: Wojewoda Mazowiecki, Marszałek Województwa Mazowieckiego oraz Prezydent Otwocka. Sponsor projektu: POLSKI KONCERN NAFTOWY ORLEN S.A. Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zrealizowano dzięki wsparciu Instytutu Polskiego w Londynie oraz Rządu Flandrii. Podziękowania zechcą przyjąć: Jacek Czarnowski (Otwockie Centrum Kultury), Hanna Krall, Mirosław Pszonka (Wicestarosta Powiatu Otwockiego), Joseph Rykwert, Karol Sienkiewicz, Aleksandra Sykulak, Artyści i Autorzy. Fotografie: Aleksandra Sykulak (str. 18), Elżbieta Chudzicka (str. 25), pozostałe: Błażej Pindor