Kpt. w st. spocz. Aleksander Schottek, dowódca 4 kompanii 79 pp

Transkrypt

Kpt. w st. spocz. Aleksander Schottek, dowódca 4 kompanii 79 pp
R el ac j e: A lek s a nder S chot t ek
45.
Kpt. w st. spocz.
Aleksander Schottek,
dowódca 4 kompanii
79 pp. Relacja dla
Oddziału Historycznego
Sztabu Generalnego WP,
Rembertów, 30 marca
1946 r.
W wykonaniu tamtejszego rozkazu nr 11 rel. 46 melduję, że starałem się wniknąć w treść
przesłanego mi programu, ponieważ jednak dopiero dnia 25 VIII 1939 r. przybyłem do 79 pp,
jako świeży nie miałem możności szybkiego zorientowania się w sytuacji. Wiele mówiono i
wymyślano, a faktem jest, że gdy wojna wybuchła, starczyło na lepsze uzbrojenie i umundurowanie dla dwóch baonów (baony mjr. [Michała] Bartuli242 i mjr. [Franciszka] Pająka).
W dniu 9 IX 1939 r. dowiedzieliśmy się, że Ośrodek 20 DP opuści Słonim. W związku
z tym uformowano dwa baony:
w 79pp baon kpt. [Adolfa] Boratyńskiego
” 80” ”
” [Adama] Jarosińskiego
Baony mjr. [Michała] Bartuli i mjr. [Franciszka] Pająka były przewidziane jako uzupełnienie dla I rzutu, który walczył w rejonie Mławy, a potem Wyszkowa, jednak po nieudałych próbach załadowania (miało to miejsce między 5 a 12 IX). Oba te baony współdziałały w czasie marszów na zachód w zgrupowaniu gen. Kleeberga – tzw. Samodzielna Grupa
Operacyjna „Polesie”.
Nazwiska oficerów – dowódców:
–– Ppłk [Kazimierz] Gorzkowskidowódca grupy
–– [Mieczysław] GumkowskiPiechoty Dywizyjnej
–– [Władysław] Żabińskipułku
–– Płk [Ottokar] Brzoza-Brzezinadywizji
Powyższe nazwiska i funkcje podaję tak, jak one miały ważność w okresie od 30 IX.
Mam wrażenie, że dwa baony tworzyły pułk. Pułk miał do swej dyspozycji: jeden pluton pionierów, jeden pluton konnych zwiadowców, jeden pluton kolarzy oraz jeden pluton
łączności. Zaopatrzeniem kierował kpt. [Romuald] Buba, kwatermistrz pułkowy.
Przebieg działań mojej kompanii opracowałem raczej pamiętnikowo niż fachowo
w nadziei, że historyk wojskowy odnajdzie w moim referacie szczegóły, o które mu się rozchodzi.
242 Samodzielny batalion 79 pp w składzie Dywizji „Kobryń”.
247
SGO „Polesie” w dokumentach i wspomnieniach
Ośrodek zapasowy 20 DP w Słonimiu
Baon kpt. Boratyńskiego
Dotyczy działań komp. Szkoły Podof., w skład której wchodziły:
1. kompania strzelecka o składzie: dowódca komp. + 5 oficerów młodszych,
8 podchorążych, 7 podoficerów, 96 strzelców.
2. Pluton ckm o składzie: dowódca plutonu + 6 oficerów, 3 podoficerów zaw.,
1 podoficer ndt., 2 podoficerów sł. czynnej, 1 podchorąży zaw., 2 podchorążych
sł. czynnej, strzelców: 46.
Uzbrojenie: takie jak przewidziane dla szkół podoficerskich, w ciągu działań we własnym zakresie powiększałem ilość rkm-ów w komp. strzeleckiej, a tabory kompanijne zaopatrzyłem w dwa ckm-y. Podobnie zaopatrywałem po drodze w amunicję.
Kompania Szkoły Podof. w takim składzie, jak objaśniłem, po 1 i 2 została przemianowana na 4 komp., a dowództwo jej objąłem dnia 9 IX 1939 r.
W ciągu działań stan kompanii był stale na plus, gdyż pomimo przykrych doświadczeń
coraz to próbowałem zaopiekować się wałęsającymi się żołnierzami (patrz – zał. nr 2)243.
Dnia 30 IX 1939 r. dowódca pułku wydzielił z mojej kompanii pluton ckm, a to celem
poprawienia morale w komp. ckm.
Taki sam los czekał moją kompanię strzel. Moim zdaniem, była to bardzo mylna w tym
wypadku metoda podnoszenia morale. Mój młodziutki żołnierz nie byłby w stanie uzdrowić stosunków w kompaniach, gdzie pożądana była wyłącznie natychmiastowa zmiana na
stanowiskach dowódców kompanii.
Przebieg działań 4 komp. (zał. nr 1)
Dnia 11 IX o świcie wymaszerował ośrodek 20 DP i obozował przez cały dzień w pobliskim rejonie zalesienia strzelnicy szkolnej Słonimia. Tego samego dnia o godz. 18 wyruszył
ośrodek przez [m.] Żyrowice–Zawiersze–Buła–Choroszcza i przybył w godzinach porannych do miejscowości Sierki. (Przez całą noc przemaszerowano zaledwie około 20 km, a to
z tego powodu, że zaraz za Żyrowicami baon 80 pp spowodował zator na szosie).
Dnia 12 IX 1939 r. obozujemy w ogrodach, a o godz. 16 ośrodek marszem pospiesznym
kieruje się na Iwacewicze.
Dnia 13 IX 1939 r. w Iwacewiczach jesteśmy o godz. 7 i tutaj na skutek nieznanej mi bliżej
zmiany w planach dowództw nasz baon otrzymuje rozkaz kierowania się jak najszybszym marszem przez Kosów szosą do skaju lasu koło Rzeczycy. Ja otrzymuję rozkaz od dowódcy pułku
zamknięcia szosy na Berezę.
Tego samego dnia o godz. 16 wymaszerował nasz baon, kierując się przez Małe Piaski–
Wielkie Piaski–Lisice do Chomska. Przed Chomskiem dowódca baonu otrzymał [rozkaz rozmieszczenia] czat w rej. Zajeleni z m.p. w m. Zajelenie. Odcinek przydzielony mojej kompanii
obejmował cmentarz żydowski należący do Chomska. Tu pozostaje moja kompania do dnia
16 IX, godz. 16. Do godz. 21 czekamy na placówki z 5 komp.
Dnia 16 IX o godz. 21 baon wymaszerowuje przez Chomsk (nie podaję miejscowości,
przez które nasz baon przemaszerował, gdyż nie pamiętam), a po półtoragodzinnym mar243 Patrz – skan załącznika.
248
R el ac j e: A lek s a nder S chot t ek
szu szosą baon skierował się w prawo w las,
o świcie przekroczył tor kolejowy, następnie poprzez bagna i polne drogi osiągnął
most w Bielinie nad Kanałem Królewskim.
Dnia 17 IX otrzymałem ustny rozkaz
od dowódcy pułku zorganizowania obrony
na przeprawie w odległości 11 km od mostu
w Bielinie w kierunku na Pińsk – z wykonaniem natychmiast. Ponieważ kompania
była zmęczona nocnym marszem, przeto
pozostawiłem kompanię pod opieką mego
zastępcy na jednogodzinny wypoczynek
w Bielinie, a sam z 2 oficerami i 3 podoficerami udałem się do wskazanego mi rejonu,
gdzie znajdowała się przeprawa. Szkielet
obrony i program prac był na ukończeniu,
skoro kompania przymaszerowała. Praca
nad przygotowaniem obrony trwała do
dnia 19 IX, godz. 8.
Dnia 19 IX otrzymałem pisemny rozkaz
od dowódcy pułku natychmiastowego wycofania się w kierunku na Bielin. Pomimo
uciążliwego marszu z powodu zalania terenu, co stało się po powrocie obu moich gońców dnia poprzedniego, a których wysyłałem do Bielin z meldunkiem sytuacyjnym, osiągnąłem most w Bielinie około godz. 11. Stąd
natychmiastowy odmarsz do Wielkiej Hłuszy, do której przybywamy dobrze po godz. 24.
Dnia 20 IX baon wymaszerowuje przez Małą Hłuszę–Kamień Koszyrski i dobrze po
godz. 24 osiąga miejscowość Nujno. Tutaj pozostajemy z powodu jakichś pertraktacji aż do
dnia 22 IX 244.
Dnia 22 IX około godz. 9 odmarsz Ośrodka 20 DP przez Jelicze–Wólkę Kaczyńską–
Datyń (most spalony), osiągamy Synowo około godz. 16. Oddział rozpoznawczy kolarzy
wysłany do Synowa został zaskoczony ogniem karabinowym, walka trwa około pół godziny, po czym nasz baon wkracza do wsi. Wieś płonie w niektórych miejscach. Moja kompania otrzymuje rozkaz ubezpieczania zachodniego skraju wsi.
Dnia 23 IX o godz. 1 nasz baon wymaszerowuje ze wsi i około godz. 16 osiąga Dubeczno.
Dnia 24 IX ośrodek wymaszerowuje w godzinach porannych i w godzinach popołudniowych osiąga stację Krymno. Obozujemy w lesie obok stacji.
Dnia 25 IX około godz. 1 napadem ognia karabinowego. baon kpt. Jarosińskiego ma
stratę w 3 zabitych. Ośrodek wymaszerowuje około godz. 3 przez Szack, wzdłuż jeziora
Świtaź do wsi Świtaź.
244 Chodzi o zamierzone pertraktacje z dowództwem rosyjskim w Kowlu, do których nie doszło z powodu nieprzybycia
delegacji rosyjskiej.
249
SGO „Polesie” w dokumentach i wspomnieniach
Dnia 26 IX ośrodek wymaszerowuje około godz. 2, kierując się marszem przyspieszonym przez Orchówek do mostu kolejowego pod Włodawą.
Dnia 26 IX otrzymuję rozkaz od dowódcy baonu zakwaterowania się we wsi Okuninek
i ubezpieczenia się placówkami w kierunku na Chełm. W tym rejonie pozostaję do dnia 29 IX.
Dnia 29 IX o świcie otrzymuję przez gońca rozkaz pisemny zwinięcia placówek i dołączenia do baonu, który jest już w marszu nakazanym przez Okuninek. Ośrodek kieruje się
przez Adamki–Suchawę–Kołacze i po 24-godzinnym marszu osiąga wieś Sosnowica.
Dnia 30 IX o godz. 7 ośrodek wymaszerowuje do Parczewa. Do południa trwa nalot
radzieckich samolotów. Moja kompania otrzymuje rozkaz ubezpieczania Parczewa w rejonie rzeźni.
Mój pluton ckm zostaje wcielony do komp. ckm. Tegoż dnia o godz. 20 ośrodek opuszcza Parczew, kierując się traktem i dalej przez dzień 1 X, przeprawę na Tyśmienicy tuż
obok jeziora Siemień do Czemiernik (tutaj około 7 nalot lotnictwa radzieckiego); zakwaterowuje się w rejonie dworu Dębica 245 (odległość od Czemiernik około 1,5 km). Tegoż dnia
o godz. 20 (około) odmarsz ośrodka poprzez przeprawę na Tyśmienicy ku szosie Radzyń–
Kock. Między godz. 22 a 23 nasz baon zatrzymuje się na szosie na skraju lasu.
Dnia 2 X, godz. 1, otrzymuję od dowódcy baonu rozkaz wysłania jednego plutonu na
rozpoznanie do Kocka i ewentualnie przygotowania kwatery. Po nadejściu meldunku sytuacyjnego od dowódcy plutonu ppor. Leontyna Żurawskiego246 baon wymaszerował o świcie
do Kocka, gdzie zajął kwatery w płn.-zach. części miasta. O godz. 10 baon został zaalarmowany przez dowódcę pułku (ppłk. Gumkowskiego) i przerzucony na płd.-zach. skraj Kocka.
Pierwszą linię obsadzają 5 i 6 komp. i dwa plutony ckm (w tym mój dawniejszy pluton ckm
pod dowództwem wspaniałego ppor. Witkowskiego, który osadziwszy się pod szkołą, przez
ten i następny dzień nie pozwala wykurzyć z tego miejsca artylerii niemieckiej, sam prażąc w niemożliwy sposób). Przez cały dzień trwa ogień ckm i artylerii niemieckiej, która
coraz to silniej ostrzeliwuje miasto. Poza tym nic ważniejszego nie dało się zaobserwować.
Z 5 i 6 komp. – jak zauważyliśmy z ppłk. Gumkowskim – sporo ludzi ucieka z pierwszej
linii. Wyłapujemy tych, którzy nam w ręce wpadają. Widząc to, nabrałem przekonania, że
bezpieczniej będzie, jeżeli ja zabezpieczę pierwszą linię przez podsunięcie moich ludzi w sile dwóch plutonów bardziej do przodu z możliwością obserwowania przedpola. Moja kompania była bowiem kompanią odwodową bez możliwości obserwowania przedpola, a moje m.p. znajdowało się na skrzyżowaniu szosa Radzyń–Kock z drogą polną do Talczyna.
W tym punkcie znajdowało się w dniu 3 X m.p. dowódcy pułku. Po południu (pod wieczór)
otrzymałem meldunek sytuacyjny od kpr. Augustyniaka, którego w godzinach południowych wysłałem na pisemny rozkaz dowódcy baonu wraz z 5-ma strzelcami i jednym moździerzem w rejon mostku na Tyśmienicy z zadaniem obserwowania npla; do meldunku
kpr. Augustyniak załączył szkic sytuacyjny (bardzo dobry). Nikt z tego patrolu nie powrócił, niemniej miałem o nim wiadomości, że znajdował się w ciężkiej sytuacji. Wieczorem
dokonałem przesunięcia moich dwóch plutonów do przodu.
Dnia 3 X dowódca baonu zawiadomił mnie przez gońca, że o godz. 5 nacierać będzie
baon mjr. [Edwarda] Żórawskiego poprzez nasze linie. W rzeczywistości podobno z powo245 W oryginale: Dembinki.
246 Oficer służby stałej 79 pp. W oryginale błędne imię – Leon.
250
R el ac j e: A lek s a nder S chot t ek
du spóźnienia się rozpoczął natarcie dopiero o godz. 6, a więc kiedy było już zupełnie jasno.
Natarcie nie było poprzedzone przygotowaniem artyleryjskim, więc normalnie biorąc, nie
miało szans powodzenia. Straty w tym baonie były olbrzymie, wyczuwając jednak intencje
w dowództwie, oceniłem wówczas, że baon ten spełnił swoje zadanie pomyślnie.
Około godz. 10, gdyśmy stojąc na szosie tuż obok naszego m.p. z dowódcą pułku usiłowali nawiązać łączność telefoniczną z baonem kpt. [Adama] Jarosińskiego, zauważyliśmy
masową ucieczkę wojska z pierwszej linii. Dowódca pułku dał mi natychmiast rozkaz załatania dziury, więc wyznaczyłem do tego zadania półtora plutonu pod dowództwem lubianego przez żołnierzy mej kompanii ppor. Sojki Antoniego, który zadanie z brawurą wykonał. Dowódca pułku wydał mi rozkaz zatrzymania uciekinierów, zorganizowania ich (przy
czym dowódca pułku osobiście mi w tej pracy pomagał) i poprowadzenia ich z powrotem
do I linii. Przyznać muszę, że nie miałem większych trudności z wykonaniem tego zadania.
Przy posuwaniu się do przodu uciekło mi z lewego skrzydła 4 mundurowych policjantów
z mojego prawego skrzydła do tyłu – ludzi, których prowadziłem do linii do tzw. komp.
zapasowej baonu mjr. Żórawskiego (pod Kockiem nie dowodził mjr Żórawski, ale jego zastępca), plus około 16 mundurowych policjantów, których jako bezczynnie się wałęsających
kazał mi dowódca pułku włączyć do tyraliery. Wojsko (około 70 ludzi) przetrwało u mojego
boku pomimo ognia artylerii niem. aż do zmierzchu. W ciągu dnia wysłałem do dowódcy
pułku meldunki o ruchach npla i meldowałem o transportach niem. wojska pod Kock oraz
korekty dla naszej artylerii. Pod Kockiem były użyte 2 działa polowe (ale moim zdaniem
działalność tych dział była raczej kompromitująca – tłumaczono mi, że przyrządy celownicze były niewłaściwe – jak również kompromitująca była działalność obserwatora kapitana
artylerii, niestety nie znam nazwiska).
Jako gońców użyłem pod Kockiem: ppor. Marszałkowskiego Romana z mojej komp.,
mego ordynansa Kojtyka Stanisława, a dowódca pułku przysyłał do mnie starszego wiekiem (o nieznanym mi niestety nazwisku) porucznika należącego do tzw. plutonu oficerskiego, w którym byli zgrupowani oficerowie rezerwy bez przydziału. Mój dotychczasowy
bardzo dobry goniec strzel. Papuga Ludwik najprawdopodobniej padł w czasie pełnienia
swej służby.
Około godz. 20 otrzymałem rozkaz wycofania się. Na m.p. dowiedziałem się od dowódcy pułku, że odrywamy się od npla i że pozostawiamy przez taki a taki czas (nie pamiętam
liczby) na miejscu pluton konnych zwiadowców. Tego samego dnia nasz [baon] otrzymał
rozkaz przedostania się lasami do Woli Burzeckiej.
Różne informacje dodatkowe dotyczące walk pod Kockiem
A. Jaki cel miały walki pod Kockiem?
Podaję jedynie nasze ówczesne wnioskowania – nas oficerów, którzyśmy nie mieli możności rozmawiania na ten temat z oficerami ze sztabów. Załącznik nr 3 podaje szkic objaśniający działania w rejonie Kocka. Intencje działań stały najprawdopodobniej w związku
z rozwiązywaniem się zgrupowania [gen. bryg. Wilhelma Orlika-]Rückemanna stanowiącej południową kolumnę, a więc z odsłonięciem naszego lewego skrzydła. Aby zgrupowaniu [płk. Adama] Eplera umożliwić przejście na zachód, zgrupowanie gen. Kleeberga podejmuje walki w rejonie Kocka.
251
SGO „Polesie” w dokumentach i wspomnieniach
B. Wiadomości o innych baonach
Baon kpt. Jarosińskiego działa w drugim dniu w kierunku na Białobrzegi. Baon ten został kompletnie rozbity, ale zadanie swe spełnił.
Pod Adamowem działa baon mjr. [Franciszka] Pająka, słyszałem, że rzekomo miał tam
działać również jakiś nowo zorganizowany baon kpt. [Jana] Majewskiego247.
C. Stan mojej kompanii przed wejściem do walk pod Kockiem
Dzięki nalotom radzieckiego lotnictwa w Parczewie i w Czemiernikach, moja kompania uwolniona została z elementu napływowego 2 X i tchórzliwego, wskutek czego stan
kompanii przeorganizowanej na cztery drużyny był prawie równy stanowi w dniu wymarszu (patrz – zał. nr 4). Podział na drużyny dawał mi możliwość tworzenia więcej lub mniej
wyborowych plutonów.
Straty w mojej kompanii pod Kockiem wynosiły około 20% rannych i zabitych.
Dnia 4 X przedpołudniem baon przybywa do Woli Burzeckiej i obsadza południowy
skraj wsi. Po południu na odprawie u dowódcy baonu moja kompania otrzymuje zadanie
przeprowadzenia w dniu 5 X walk opóźniających po osi: Wola Burzecka–Burzec–Krzywda,
przy czym dowódca baonu zaznaczył mi, że mam rozpocząć wycofywanie się o godz. 10,
247 Kpt. Jan Majewski dowodził I batalionem 80 pp.
252
R el ac j e: A lek s a nder S chot t ek
gdy zobaczę npla w odległości 800 m. W nocy patrolują w rejonie Adamowa własne patrole
oficerskie. Pociski karabinowe npla padają na naszą linię.
Dnia 5 X dopiero około godz. 11 ukazały się w odległości 500 m wozy pancerne npla.
Oba nasze działka ppanc. otwierają skuteczny ogień. Oba ckm-y oraz rkm-y moich dwóch
drużyn ostrzeliwują wyskakujące z wozów obsługi npla. Kompania 5 odeszła na tyły, więc
obserwuję las na moim lewym skrzydle, po czym wycofuję się z drużynami, pozostawiając
następny etap działań ppor. Żurawskiemu Leonowi. Wycofuję się skrajem wsi i następnie
obsadzam wzgórza pod Burzcem. Tutaj obserwuję wycofujące się ze wsi własne działka
ppanc. i ckm-y. Poprzez gońca otrzymuję rozkaz od dowódcy baonu odejścia do Krzywdy.
Odczekałem [do] przybycia ppor. Żurawskiego, po czym poprowadziłem kompanię do
Krzywdy. Po drodze wyrównałem w kompanii stan amunicji, przydzielając każdemu żołnierzowi po 30 szt. naboi do kb, a do rkm po 60 nb. – Do wsi Krzywda przybyłem około
godz. 15. Około godz. 16 otrzymałem od dowódcy baonu rozkaz zameldowania się natychmiast z kompanią [na] skraju lasu Krzywda-kolonia. Po rozdaniu obiadu i papierosów, nasz
baon wyrusza przez Krzywdę-stacja na podstawy wyjściowe do natarcia na Wolę Gułowską,
w której to miejscowości walczył w ciągu dnia baon mjr. Bartuli. Poległ on w tym dniu wraz
z adiutantem por. [rez. Tytusem] Wilskim w rejonie gajówki. W drodze na podstawy wyjściowe baon został zatrzymany w lesie i późnym wieczorem dowiedzieliśmy się o kapitulacji. Około godz. 20 baon znajdował się z powrotem w lesie Krzywda-kolonia. W tym mniej
więcej czasie artyleria npla rozpoczęła ogień nocny (co 20 min trzy strzały) z kierunkiem
na stację Krzywda. O ile sobie przypominam, ogień trwał coś do godz. 4.
Dnia 6 X o godz. 12 baon odmaszerował do punktu przejściowego w Hucie Radoryskiej,
gdzie pod swoją opiekę zabiera nas niemiecka obsługa.
Oryginał, maszynopis; CAW, Relacje uczestników kampanii wrześniowej, sygn. II.3.25
46.
Kpt. w st. spocz. Aleksander Schottek, dowódca 4 kompanii 79 pp.
Uzupełnienie do relacji, Rembertów, 4 kwietnia 1946 r.
W ślad za pisemnym referatem sprawozdawczym o kampanii 1939 r. przedłożonym
dnia 30 III 1946 r. przedkładam następujące wyjaśnienia i uzupełnienia:
1) Dot. s. 1: Po zorganizowaniu baonów mjr. [Michała] Bartuli i mjr. [Franciszka] Pająka
odesłano większość rezerwistów z braku umundurowania do miejsc ich stałego zamieszkania.
2) Dot. s. 1: Podałem, że dowódcą pułku był ppłk [Władysław] Żabiński, w rzeczywistości jednak dowodził ppłk [Mieczysław] Gumkowski. Ppłk Żabiński objął tę funkcję dopiero 25 IX i wówczas odniosłem wrażenie, że jako dowódca żadnej roli w naszych skromnych działaniach nie odgrywał.
3) Dot. s. 1: W skład pozostałości 20 DP wchodziła również tzw. komp. sztabowa
(a może zwana i wartowniczą), złożona z samych starszych wiekiem żołnierzy, którą do-
253

Podobne dokumenty