Czarnoksiężnik i dwie różdżki

Transkrypt

Czarnoksiężnik i dwie różdżki
Rower numeru: Kona CoilAir
Czarnoksiężnik
i dwie różdżki
56
bi keB oar d #4 k w i eci eń 2011
Kona CoilAir Supreme z Magic Linkiem testowana w bB #7/2009, mimo koszmarnej wiotkości wahacza, zachwyciła nas. Dlatego też,
przebierając nogami, czekaliśmy na kolejną
wersję Magii, która przybyła do nas rok później
(bB #7/2010). Cadabra... no cóż lepiej przeczytajcie sobie ten test sami. Wierząc, że Magic
Link działa z większym skokiem, zapragnęliśmy
sprawdzić najnowszą wersję Coilera.
Kona chce stworzyć jeden rower do wszystkiego. Uniwersalny na tyle, żeby
swobodnie podjeżdżać, i dający frajdę nawet na trasach DH. Pretendentów do
bycia najlepszym w tej dziedzinie wbrew pozorom jest obecnie całkiem sporo.
Łatwo ich poznać. Na kierownicy nie ma miejsca nawet na licznik, bo cała jej
długość wykorzystana jest przez obejmy przełączników, a jadący w zasadzie
cały czas coś zmienia i reguluje - wartość skoku, stopień tłumienia, wysokość
siodełka... Ciągłe wekslowanie. Jeśli do tego dodać jeszcze tak prozaiczne
rzeczy, jak dwie przerzutki, okaże się, że w sezonie przedstartowym trzeba
poważnie zając się mięśniami kłębu i kłębika (dłonie) oraz obręczy barkowej.
Co więcej, ponieważ nie da się wszystkiego uruchomić lub zwolnić manetką
z kierownicy, dłonie prowadzącego rzadko kiedy stykają się z gripami i mamy
wrażenie, że to jedzie jakiś akrobata z wirującym stosem talerzy na końcu patyka opartego na nosie. Jak w cyrku. Kona w 2007 roku (pierwszy pokaz Magic
Link na Targach Eurobike) zaproponowała „magiczne rozwiązanie”. Bez żadnej
różdżki (manetki) rower sam (teoretycznie) zmienia swój charakter - z podjazdowego na zjazdowy i odwrotnie! My z kolei od trzech lat nie tylko przyglądamy się tym czarom, ale i staramy się rozpracować triki prestidigitatorów. Nie
ukrywamy, że tym razem liczyliśmy na niezwykle silne doznania...
Rama
Po sam opis Magic Linka odsyłam Was do numeru bB #7/2010, bowiem
w samym patencie nie zmieniono nic. No prawie. Zmieniły się wartości oferowanego skoku. Ale po kolei. W przeciwieństwie do wspominanego już pierwowzoru (CoilAir Deluxe A.D. 2008), nowa rama jest mniej toporna, zgrabniejsza, choć kształty ma wyraźnie zarysowane i wywiera wyraźne piętno na wadze.
Nowa rama z Magic Linkiem waży 3528 g. To wprawdzie blisko 650 g mniej
niż za pierwszym razem, ale popłochu wśród
konkurencji z kategorii enduro nie wywołuje.
Ciekawsze jest jednak to, że rama Coilaira
jest zaledwie 350 g cięższa od ramy Cadabry... I tu Coilair zdobywa pierwsze punkty
na tle mniejszej siostry. Wszak jej rama była
ze skandu, a i przeznaczona była do znacznie łagodniejszej jazdy. No właśnie, tym
razem producent zapewnia o wartości skoku
w przedziale 130-200 mm. Ale rozpiętość!
Tego nie proponuje na rynku nikt.
mocniej się uginał, sprężynę od Magic
Linka można ustawić na bardziej miękko.
W ten sposób wystarczało wychylić się
do tyłu, żeby zmienić geometrię roweru.
W Coilairze A.D. 2011 zmiana geometrii
bez różdżki jest praktycznie niewyczuwalna. Zawieszenie jest znacznie bardziej
„spięte”, co dość łatwo można zamienić
na żwawy ruch postępowy pod górę.
Szczególnie na gładszych podjazdach
pozwala to nadrobić dystans lub czas.
Ale to jeszcze nie koniec wieści dobrych
dla eksplorerów. Po włączeniu Pro Pedal
trudno uwierzyć, że poruszamy się na
rowerze o skoku większym, niż mają crossowe motorowery. To znaczy nie jest to
ideał. Szkoda że w trudniejszym terenie
skok uruchamiany jest przez nacisk na
siodło, a nie na impuls od ziemi, ale cóż,
jednozawiasowce tak mają. Irytująca jest
też tendencja do przysiadania przy mocniejszym naciśnięciu na pedały.
Zmiana geometrii powodująca większe
„spięcie” w zawieszeniu wywoływana jest
przy pomocy funkcji Talas, zmieniającej
skok widelca ze 180 na 140 mm. Dzięki
niej rower nie ma tendencji do myszkowania, a koła kleją się do ziemi i można
podjechać całkiem konkretne sztajchy.
A będzie wreszcie coś
o zjazdach?
Tak! No to wtachaliśmy ten naprawdę
sztywny blok metalu na górkę. Czas uruchomić pełen skok widelca i niestłumiony
przepływ oleju w damperze. CoilAir w dół
toczy się, a raczej leci, bajecznie. Jego
domeną są szybkie, ale łagodnie spadające
w dół odcinki tras zjazdowych. Optymalnie, gdy korzystanie z hamulców nie
jest konieczne, bo zawieszenie okropnie
usztywnia się po zaaplikowaniu siły do
foto: Jacek Wejster, jedzie Damian Kolak
Magii część trzecia
Jeszcze parę lat temu słysząc, że rower ma
200 mm skoku i sprzedawany jest bez karnetu
na wyciąg, każdy parsknąłby śmiechem.
Coilaira ciężko napędzić, to fakt, ale jest to
zasługa zjazdowych Maxxisów o wysokich
oporach toczenia. Poza tym nic nie zniechęca
do odbycia porządnej wyrypy z podjazdami.
Trudno wówczas jednoznacznie wyczuć, czy
na podjazdach oferuje 13 cm (taką wartość
deklaruje producent), czy może więcej.
Wyczuwalne jest natomiast, że zawieszenie
jest bardziej twarde na początku, niż pierwsze
wydanie CoilAira z Magic Linkiem. I o dziwo
w tej kwestii bardziej miękki pierwowzór bardziej nam odpowiadał. Bo kiedy duży damper
b i keB o a r d # 4 kwi ec i eń 2 011
57
foto: Jacek Wejster, jedzie Damian Kolak
górnych Totema) okazały się bezpodstawne i w żadnym momencie testu nie zawiódł. Dokuczliwa była natomiast niewielka
czułość na małe nierówności (zwłaszcza obślizgłe korzenie),
której lepiej nie poprawiać obniżając ciśnienie w komorze
głównej, wtedy bowiem lis ma tendencję do silnego nurkowania.
Przekonaliśmy się o tym boleśnie, zjeżdżając z większych niż
wysokość koła uskoków lub pikując dziobakiem w rozmiękłe
zjazdy hopek. Oring zetknięty z koroną Foxa mówił aż nazbyt
wyraźnie o wykorzystaniu maksymalnego skoku. Przydałaby się
regulacja wolnej kompresji i/lub wyższy poziom umiejętności
latania. Z kolei winą za kłopoty z czułością obarczamy niską
temperaturę za oknem. Czy słusznie? Mamy nadzieję, że w ciągu sezonu będziemy mieli jeszcze okazję poznać dokładniej
nowe, powiększone Foxy z linii 36. Bowiem testerzy narzekali
także na tępe działania i „przetłumienie”.
zacisków, a widelec katastrofalnie nurkuje. Duży rozstaw kół - 1190 mm - oraz szeroka
na 720 mm kierownica Coilaira oznacza jedno: w powietrzu bliżej mu do stabilnego
Boeinga, niż akrobacyjnej Iskry, co w wysokogórskich warunkach jest pożądane. Gorzej
sprawa wygląda, gdy trzeba szybko zmieścić się w ciasny zakręt, czy całą ich serię. Zdecydowanie na zakrętach należy odpuścić parcie na pedały, by przeciwdziałać ściskaniu
magicznego damperka, bo dodatkowo zwiększa długość tylnego trójkąta (450 mm bez
obciążenia!). CoilAir woli hardcore’owy łomot w stylu NWD, niż finezyjne wygibasy
Huntera tuż nad samą ziemią z Seasons. Dlatego trochę martwił nas Fox Talas 36,
który na 2011 rok występuje w wersji 180 mm. „Trzy szóstki” zasługują na osobny rozdział, jeśli nie cały artykuł. Niestety „późnojesienna” pora testu nie pozwoliła w 100%
wykorzystać jego możliwości. Obawy o brak sztywności (w kontekście 40 mm goleni
KONA COILAIR
600 mm
73.3°/
74.5°
66.2°/
67.3°
450 mm
350/
355 mm
1190 mm
Rozmiar testowany:
465 mm
58
bi keB oar d #4 k w i eci eń 2011
Dodatki
Podczas redukcji z tyłu manetki w ogóle nie sygnalizują zmiany
biegów. Żadnego trzasku, oporu na dźwigni, nawet miałknięcia.
Sytuacje tylko trochę ratuje fakt, że skok dźwigni jest na tyle
duży, że gdy usłyszycie trzask łańcucha, zdążycie puścić wajchę. Druga sprawą jest ergonomia oferowana przez Matchmaker. Dobrano ją dla ET i Edwarda Nożycorękiego. Kiedy my,
testerzy o kciukach długich na 6 cm, ustawiliśmy poprawnie
klamkę tylnego hampla, nie mogliśmy zredukować biegu z tyłu.
Potrzba 12 cm kciuka. Na szczęście z przodu regulacja umoż-
Cena: 12 999 zł Współczynnik bB: 100 g za 84 zł*
Rama: aluminium 7005 · Rozmiary: 14”, 16”, 18”, 20”, 22”
Masa kompletnego roweru: 15 400 g ** · Masa ramy: 3528 g (z Magic Link) · Masa przedniego koła: 2310
g · Masa tylnego koła: 2700 g
Skok amortyzacji: 140/180 mm tył - 170 mm · Przedni widelec: Fox Talas 36 R 20 mm (2439 g) · Damper: Fox Float RP2 (281 g)
Koła:
Easton Voice · Opony: Maxxis Minion DH F 2.5 / Maxxis Highroller 2.35 (1180/820 g, dętka: 190 g)
Korby: FSA Comet 36/24T (170 mm)
Kaseta: SRAM PG-950 (11-34)
9-rz.
Łańcuch: SRAM PC-951
Przerzutka przód: SRAM X.7
Przerzutka tył: SRAM X.9
Manetki: SRAM X.7
Klamki: Avid Elixir 5
Hamulce: Avid Elixir 5
Kierownica: Kona XC Riser (720 mm)
Wspornik kierownicy: Kona XC (55 mm)
Łożyska sterów: FSA
Wspornik siodełka: Kona Primo (370 mm)
203/185 mm
Siodełko: WTB Valcon Comp
Pedały: Shimano PD-M505
** bez pedałów
Coilair z trzecim wcieleniem Magic Link to bez wątpienia najlepiej podjeżdżająca freeride’ówka na jakiej mieliśmy okazję jeździć.
Jednak potencjał zawieszenia nie został w pełni wykorzystany więc w przyszłości możemy spodziewać się kolejnej porcji „czarów”.
liwia dopasowanie. Matchmaker to bez wątpienia świetna
sprawa. Ale od X.0 w górę, bo tylko tam ma szerszy zakres.
Korba FSA Comet 36/24T współgra z trybami kasety,
choć najbardziej miękkie przełożenie 24-34 wzbudziło
w niektórych testerach popłoch. W wyższych partiach
gór trzeba się przyłożyć do kierownicy, albo już dziś do
przysiadów ze sztangą. Do elementów napędu zaliczamy
także napinacz E-13 Heim2 ważący zaledwie 73 g. Stanowi
to niewielki procent kompletnego roweru, a niezmiernie
ułatwia życie podczas agresywnej jazdy, nie pozwalając ani
na moment wypuścić łańcucha spod opieki. Godzimy się
na głośniejszą pracą napędu (w szczególności odczuwalną
na blacie 36). Eliksiry w testowanej wersji nie przekonały
nas. W Dacii byłyby OK. ale w takiej maszynie jak Kona są
zbyt „cyfrowe” (0-1), zdecydowanie za szybko się zagrzewają i tracą moc. No, właśnie jaką moc? Nawet poniżej
Celciuszowego zera na stromych odcinkach o dobrej
przyczepności trzeba było nożyc hydraulicznych żeby
zblokować koło. Celowo przesadzam, ale gdzie się podziała
ta brutalna siła, którą dotychczas podziwialiśmy?
Naszą uwagę zwrócił też za duży luz roboczy
podczas naciskania na klamkę. Maxxis Minion
DH na przodzie i HighRoller z tyłu to trafiony
wybór na trasy zjazdowe i freeride’owe, gwarantują fenomenalną przyczepność. Nie ryzykowalibyśmy wprawdzie jakichś ultralekkich wynalazków,
bo sztywność oplotu Maxxisów przekłada się na
precyzję prowadzenia bez względu na ciśnienie.
Ale żeby w pełni wykorzystać arsenał CoilAira
i jego magię, życzylibyśmy sobie gumy lżejsze
o 200-300 gramów. Nieobecność regulowanej
sztycy w dużym stopniu rekompensował łatwo
działający szybkozamykacz.
Czar prysł
Kona CoilAir ideałem nie jest, bo przez pierwszą
wersję wiemy, że można zmieniać geometrię roweru bez różdżek i dźwigienek. A.D. 2011 wychyleniem ciała można tylko w nieznacznym stopniu
decydować o modyfikacji geometrii. Różdżka jest
jednak niezbędna i ma niebieski kolor. Zmiana
skoku na widelcu wywołuje takie modyfikacje
geometrii, które można wyczuć i wykorzystać.
Byłoby jeszcze lepiej gdyby zmarznięty Fox
płynniej działał i pozwalał stosować nieco wyższe
ciśnienia przeciwdziałające nurkowaniu. Coilera
można używać zarówno do jazdy po ścieżkach, jak
i poważnego freeride’u na potężnych przeszkodach. I jest
to zarazem pierwszy w historii rower FR, którym naprawdę można podjeżdżać! Kona nie wykorzystuje pełni skoku
z tyłu, przeszkadza jej przednia przerzutka. Jeszcze kiedy na
Konie jeździli nasi szczupli testerzy o nienagannej technice
skoków nic się nie działo, ale kiedy na siodle testera pojawił
się Naczelny, bez oriętu, krzywo, ale za to odważnie pokonujący co większe hopki, rozregulowywał przednią przerzutkę,
bo wahacz opiera się o wodzik. - Wystarczy sięgnąć do półki
z Hammerschmidtem - powiedział. Jest też tańsze i bardziej
radykalne rozwiązanie - uciąć dwa centymetry wodzika
i cieszyć się pełnią skoku. No może nie jest ono idealne, ale
lepsze niż przesunięcie przerzutki do góry o dwa centymetry. Chcielibyśmy też żeby zawieha była bardziej czuła na
małe nierówności, żeby wspomóc na śliskich nawierzchniach
i... I w zasadzie to wszystko! Cóż, na nasze nieszczęście
inżynierowie z Kony dozują nam przyjemność albo raczej
dbają o swoją przyszłość. Tworząc ideał strzeliliby sobie
w kolano. A tak, mogą spokojnie grać na Playstation czy
Kinectcie i wymachując kontrolerem ruchu myśleć, czym
zaskoczą nas w kolejnym sezonie. Zmiana geometrii
ruchem ciała niczym w Wii? Eliminacja wpływu hamulców? A może jakieś fajne malowanie?
Tekst:
Wojciech Szlachta, współpraca: Marcin Wielkiewicz.
Więcej zdjęć znajdziecie na www.bikeBoard.pl

Podobne dokumenty