PROBLEM. Starostwo w Nysie chce połączyć szkołę specjalną dla

Transkrypt

PROBLEM. Starostwo w Nysie chce połączyć szkołę specjalną dla
INTEGRACJA
Redaktor prowadzący: Małgorzata Kroczyńska
WTOREK 7 maja 2013 r.
Egzemplarz bezpłatny
Połączeniu mówią... nie
PROBLEM. Starostwo w Nysie chce połączyć szkołę specjalną dla dzieci upośledzonych umysłowo
z ośrodkiem wychowawczym dla młodocianych przestępców. Protestują nauczyciele i wychowawcy.
ilkanaście osób przyszło
na ostatnią sesję rady powiatu nyskiego, żeby zaprotestować przeciwko planom połączenia Młodzieżowego
Ośrodka
Wychowawczego w Nysie
z miejscowym Specjalnym
Ośrodkiem Szkolno - Wychowawczym. Zarząd powiatu ostatecznie wycofał ten projekt z obrad, ale sprawa ma
powrócić na kolejnej sesji.
- Walczymy o utrzymanie
naszych miejsc pracy, ale przede wszystkim o los naszych
wychowanków, którzy na takim połączeniu mogą ucierpieć - mówi Alina SabałaWalczak, prezes związków zawodowych i pedagog w MOW.
- O planach połączenia dowiedzieliśmy się tydzień
przed sesją. Nikt z nami nie
rozmawiał, czy to jest dobre
rozwiązanie.
K
Specjalny Ośrodek SzkolnoWychowawczy w Nysie, to zespół
szkół specjalnych z internatem
dla dzieci i młodzieży upośledzonej umysłowo o różnym
stopniu niepełnosprawności. Kilkanaście osób przyszło na sesję, żeby zaprotestować przeciwko planom radnych powiatu nyskiego.
Obecnie uczęszcza tu 273 uczniów. Młodzieżowy Ośrodek
Wychowawczy w Nysie, to plawić jednego dyrektora i wspól- miej uczniów. Po połączeniu
cówka wychowawcza złożona
ną administrację. Obie szkoły przeprowadzimy konkurs
z gimnazjum, szkoły zawodoma też obsługiwać jedna kuch- na nowego dyrektora. To
wej i internatu. Obecnie uczy
nia w SOSW. Tymczasem on przygotuje szczegółowe kalsię tu 40 chłopców, ale ośrokuchnia w MOW jest jedno- kulacje i zdecyduje, kogo gdzie
dek ma 60 miejsc. Przez dwa
cześnie miejscem prowadze- zatrudnić.
lata zmniejszył liczbę przyjnia praktyk zawodowych dla
Zarząd powiat przedstawił
mowanych ze względu na remłodych kucharzy.
nauczycielom wyliczenie, że
mont budynku. We wrześniu
- Nasz powiat od lat pro- zmniejszenie etatów przyniemoże przyjąć nawet 65
wadzi
restrukturyzację sie 230 tys. zł oszczędności
osób. Wszyscy wychowankow oświacie. Zwalnia zbędne rocznie.
wie, to nieletni kierowani tu
budynki lub łączy admini- MOW w Nysie może przyprzez sąd za popełnione przestrację szkół. Te decyzje nie są jąć więcej wychowanków
stępstwa. MOW w Nysie ma
popularne, ale konieczne - tłu- i wtedy będzie przynosić po60 lat tradycji, duże osiągnięmaczy Jerzy Dunaj, odpowia- wiatowi zyski - przekonuje Jucia i własne metody pracy
dający w zarządzie powiatu lian Zieliński z Ogólnopolz trudną młodzieżą.
za oświatę. - Pod względem skiego Stowarzyszenia PraStarostwo chce zostawić
dydaktycznym nic się nie cowników Resocjalizacji. obie szkoły w dotychczasozmieni. Chcemy racjonalizo- Aktualnie w całej Polsce 1150
wych siedzibach, ale ustanować koszty, bo co roku mamy chłopców czeka na umiesz-
OBIE PLACÓWKI
MAJĄ ZUPEŁNIE
INNY CHARAKTER.
ICH POŁĄCZENIE
TO ZŁY POMYSŁ
- TWIERDZĄ
PEDAGODZY.
KRZYSZTOF STRAUCHMANN
nych powiatu list protestacyjny. Podważa w nim argumenty i wyliczenia za łączeniem
placówek. Protestuje przeciwko narażaniu młodzieży upośledzonej na kontakt z nieletnimi przestępcami.
czenie w szkołach zawodowych. Pracy w takim ośrodku jest bardzo dużo. Musi być
samodzielny, żeby sprawnie
działać. Obie placówki mają
zupełnie inny charakter.
W jednej jest młodzież upośledzona, w drugiej niedostosowana społecznie.
- Boimy się, że stracimy autonomię, co może w przyszłości spowodować likwidację
tak ważnej placówki. Tymczasem przestępczość nieletnich w Polsce stale rośnie mówi Ryszard Gawlik, wychowawca MOW.
Rada Pedagogiczna Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego napisała do rad-
- Powiatowi chodzi o całkowitą likwidację naszej placówki
- oburza się Jacek Jachim,
wieloletni dyrektor MOW
w Nysie. - Wydział edukacji
w ub. roku próbował zlikwidować u nas klasę z zawodem
piekarza, a to jeden z najbardziej popularnych zawodów w Polsce. Dopiero
po mojej interwencji i wstawiennictwie starosty wydział
wycofał się z tego. Zlikwidowano nam stanowisko zastępcy, na dwie szkoły i internat. W efekcie dyrektor powinien być w placówce 24
godziny na dobę.
Przedstawiciele placówki
wychowawczej mówią, że inne powiaty chętnie tworzą tego rodzaju ośrodki, bo otrzymują one wysoką dotację
i dodatkowo zarabiają na odpłatności od rodziców.
W przyszłym roku mają powstać w kraju dwa nowe
MOW-y. Rok temu usiłowano zlikwidować podobny
ośrodek w Łękawie, bo tamtejsze starostwo dopłacało
do niego 1,5 mln zł. Ośrodek
pozostawiono i po zmianach
ma się dobrze.
- Od 60 lat pracujemy
z młodymi ludźmi wyrzuconymi na margines, żeby wrócili do społeczeństwa, mogli
pracować, byli przydatni - mówi z goryczą dyrektor Jacek
Jachim. - Tymczasem ta decyzja wyrzuci nas na margines. Za chwilę to my będziemy bezrobotni i nie utrzymamy swoich rodzin.
KRZYSZTOF STRAUCHMANN
[email protected]
II > WIARA
www.nto.pl
Wtorek 7 maja 2013
Sakrament dla uczniów„13”
WYCHOWANIE. Gimnazjaliści z klasy trzeciej opolskiego Zespołu Szkół Specjalnych przystąpili we
wtorek w katedrze do bierzmowania wspólnie ze swoimi pełnosprawnymi kolegami z tej parafii.
O
- Przygotowanie osoób niepełnosprawnych - podobnie jak
wszystkich gimnazjalistów jest rozłożone na trzy lata - relacjonuje nauczycielka religii.
- Ale zainteresowanie bierzmowaniem największe jest
w trzeciej klasie. Zwykle już
we wrześniu, na początku roku szkolnego, uczniowie i rodzice dopytują o termin bierzmowania. Dla tych rodzin, które na co dzień utrzymują
kontakt z Kościołem jest to
wciąż ważne wydarzenie. Ale
nie zmuszamy nikogo. Kilkoro uczniów wolało przyjąć ten
sakrament w swoich rodzinnych parafiach. Pięcioro nie
było zainteresowanych i to,
oczywiście, także szanujemy.
Kto chce, uczestniczy w katedrze z innymi gimnazjalistami w próbach i przyjmuje sakrament tutaj. - To jest
ważne dla nich doświadczenie, że sakramenty są dostępne dla wszystkich ludzi
i niepełnosprawność nikomu
drogi do ich przyjęcia nie powinna zamykać - podkreśla
Łucja Baron-Świerc.
Katechetka przyznaje, że
wymogi poprzedzające dopuszczenie do bierzmowania
dla uczniów niepełnospraw- Już po uroczystości bierzmowania. Na zdjęciu: uczniowie Zespołu Szkół Specjalnych oraz ks. Krystian
nych intelektualnie trzeba nie- Muszalik, wikariusz w katedrze i duszpasterz opolskiej placówki.
co obniżyć w stosunku do ich
zdrowych kolegów.
dzę katechizmową: znać przy- rafiach proszą proboszczów
Nie oznacza to jednak zukazania Boże i kościelne, praw- o świadectwo chrztu i zgodę
pełnego braku wymagań. Wszydy wiary, sakramenty, oriento- na bierzmowanie w katedrze
scy zdają egzamin i wykazują
wać się w przebiegu roku koś- - dodaje pani Łucja. - Sami wysię - jak na swoje możliwości cielnego. Przy czym nacisk bierają także imię i świadka
niezbędną wiedzą. Kandydat
kładzie się nie tylko i nie tyle sakramentu. W czasie przymusi umieć się przeżegnać,
na „wykucie” tej wiedzy, ile gotowania już jesienią wyjeżznać podstawowe modlitwy,
na jej zrozumienie i zastoso- dżamy na jeden lub na dwa
w tym niełatwe do zapamięwanie praktycznew życiu.
dni skupienia na Jasną Górę
tania i zroumienia dla nich
- Nasi uczniowie włączaja albo na Górę św. Anny. Jest
„Wierzę w Boga”. Powinien posie w zorganizowanie tej uro- okazja do wspólnej modlitwy,
siadać także podstawową wieczystości. Sami w swoich pa- do pośpiewania , udziału
KANDYDACI UCZĄ
SIĘ PRAWD WIARY
I ICH STOSOWANIA
NA CO DZIEŃ
W ŻYCIU
w mszy św. i pójścia do spowiedzi. Ale przy okazji staramy się zawsze coś zwiedzić.
Program takiego wyjazdu to
trochę religii, trochę historii
i trochę odpoczynku.
SŁAWOMIR MIELNIK
śmiorgu uczniom Zespołu Szkół Specjalnych
bierzmowania udzielił
ordynariusz opolski, biskup
Andrzej Czaja.
- Nasi uczniowie zwykle
bardzo chcą być w tym dniu
ze swymi pełnosprawnymi kolegami i bierzmowanie przyjmują zawsze razem z całą parafią, na terenie której znajduje się szkoła - mówi Łucja
Baron-Świerc, która przygotowała kandydatów podczas
szkolnej katechezy. - To im daje poczucie wspólnoty ze swoimi rówieśnikami. Nawet jak
czasem na co dzień, ktoś się
z nich podśmiewa, że to ci
z „trzynastki”, to przecież
w kościele przed biskupem stają na równi z wszystkimi.
I tamto traci na znaczeniu.
Do poprzedzajacej bierzmowanie spowiedzi kandydaci
z „trzynastki” przygotowywali się wspólnie pod kierunkiem
katechetki. Wspólnie też poszli do katedry. Dyżurujący
w konfesjonale ksiądz z Wydziału Teologicznego UO wyspowiadał wszystkich.
Katechetka podkreśla, że
bierzmowanie jest także przeżyciem kulturowym. Kandydaci są zawsze nienagannie
ubrani, uczesani, czują się
w tym dniu ważni i to ich bardzo dowartościowuje.
- Z innymi uczniami różnie
to bywa - śmieje się pani Łucja. - Nasi zawsze nie tylko prezentują się pięknie, ale i potrafią się w kościele zachować.
Rodzice bardzo o to dbają.
Zresztą rodziny przychodzą
z nimi razem. Zwykle pamiętają o jakimś bukieciku lub
symbolicznym prezencie dla
dzieci. I to jest dla wszystkich
wielka radość.
KRZYSZTOF OGIOLDA
[email protected] - 77 44 32 581
OPIEKA
Za leczenie bezdomnych płaci państwo
ZDROWIE. Bezdomni ze schronisk czy z „ulicy” mają takie same prawo do świadczeń medycznych jak każdy z nas.
ich nie pyta. Kiedyś osoby bez
dachu nad głową były niemile widziane w przychodni
czy szpitalu, bo nie było wiadomo, kto za ich leczenie zapłaci. Teraz to się zmieniło.
- Jeśli taka osoba zachoruje
i prosto z ulicy trafi do szpitala,
wtedy automatycznie występuje on do nas z wnioskiem
o przyznanie bezdomnemu pacjentowi prawa do bezpłatnej
opieki zdrowotnej - wyjaśnia
Tamara Tymowicz, kierowniczka Ośrodka Interwencji
Kryzysowej MOPR w Opolu.
- Reguluje to ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych z 12 czerwca 2004 roku, a nas dodatkowo obliguje
do tego ustawa o pomocy społecznej. Pracownik ośrodka
przychodzi do szpitala, przeprowadza wywiad środowiskowy i wydaje stosowną decyzję administracyjną Opiewa ona na 90 dni.
Dzięki tej decyzji bezdomny może przez trzy miesiące
korzystać z bezpłatnego leczenia. Płaci za nie NFZ.
- Od początku tego roku
z takiej możliwości skorzystało w Opolu 16 osób - dodaje
Tamara Tymowicz. - Są to tyl-
ko ci bezdomni, w sprawie
których szpitale się do nas
zwróciły. Zdarza się jednak,
że bezdomnemu zostaje udzielona jednorazowa pomoc
i szybko izbę przyjęć opuszcza
albo ucieka z oddziału, zanim
przyjdzie do niego pracownik
socjalny. Wtedy szpital ma
kłopot. My staramy się odszukać tę osobę, ale nie jest to
proste.
Bywają też i takie sytuacje,
że człowiek bezdomny ma założony gips, do pozostania
na oddziale się nie kwalifikuje, więc musi opuścić szpital.
- Wtedy szukamy mu miejsca
w noclegowni - zapewnia szefowa Ośrodka Interwencji Kryzysowej. - Na ogół placówki
medyczne nie robią problemów z leczeniem bezdomnych,
dużo się poprawiło. Z kolei, jeśli ktoś jest nieprzytomny, wtedy sporządzamy tzw. wywiad
środowiskowy z urzędu.
W Polsce w kilku miastach,
działają specjalnie wydzielone przychodnie, do których ludzie bezdomni mogą przyjść
prosto z ulicy, gdy źle się poczują, coś ich boli bądź wymagają zmiany opatrunku. Te
placówki są opłacane przez
miejscowe samorządy. Np.
w Warszawie taką przychodnię, mieszczącą się w odpowiednio przystosowanym ba-
W POLSCE DZIAŁA
KILKA PRZYCHODNI
DLA BEZDOMNYCH,
W KTÓRYCH
LECZENI SĄ
ZA DARMO.
MOGĄ TAM
PRZYJŚĆ
PO POMOC
PROSTO Z ULICY.
NA OPOLSZCZYŹNIE
TAKIEGO MIEJSCA
NIE MA.
SM
na widok bezdomnych
LTymudzie
zwykle odwracają głowy.
bardziej o zdrowie nikt
podpis podpis
podpis
raku, prowadzi stowarzyszenie Lekarze Nadziei. Personel
nie bierze za pracę ani złotówki.
- Na Opolszczyźnie takiej
przychodni nie ma, nikt nie
wystąpił z podobną inicjatywą - mówi Beata Cyganiuk,
rzecznik NFZ w Opolu.
Wygląda na to, że w najlepszej sytuacji, w razie cho-
roby, są jednak podopieczni
schronisk i stowarzyszeń.
- Część naszych mieszkańców należy do przychodni
w
Skarbimierzu,
część
do przychodni w Brzegu - wyjaśnia brat Ryszard, który
od 30 lat prowadzi Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn im. Brata Alberta
w Pępowicach. - Nie robią
nam tam żadnych problemów.
Nasi podopieczni są nosicielami różnych chorób, po ostatniej długiej zimie mamy np.
sporo przypadków gruźlicy.
Niedawno przyszedł do nas
mężczyzna z objawami tej
choroby. Sam by sobie nie poradził, bo nawet ja miałem
problemy z umieszczeniem go
w szpitalu. W Kup nie było
miejsca, znalazło się dopiero
w Głuchołazach.
Ostatnio pogotowie zabrało ze schroniska mężczyznę,
który dostał ataku astmy. - Mogli dać mu tlen i zostawić - mówi brat Ryszard. - Ale jednak
zabrali go do szpitala.
Bezdomni przebywający
w schroniskach są zarejestrowani w powiatowych urzędach pracy, z tego tytułu mają ubezpieczenie zdrowotne.
Korzystają z niego też podopieczni Stowarzyszenia Pomocy Wzajemnej „Barka”
w Strzelcach Opolskich. Leczą
się w przychodni na Osiedlu
Piastów.
- Nasz podopieczny miał
kłopoty z ciśnieniem, przebywał w WCM, my go tam
wieźliśmy i odebraliśmy
po leczeniu - mówi Mieczysław Wojtaszek, przewodniczący stowarzyszenia. W „Barce” urządziliśmy izolatkę, gdzie trafia osoba, która ma np. grypę, chorobę
skórną czy dochodzi do siebie po szpitalu. Jest w niej
specjalnie przystosowane
łóżko ruchome. Ostatnio pomagaliśmy ciężko choremu
na raka, który przeszedł operację i wymagał specjalnej
opieki. Załatwiliśmy mu
miejsce w hospicjum.
MAŁGORZATA FEDOROWICZ
[email protected] - 77 44 32 576
POMOC > III
www.nto.pl
Wtorek 7 maja 2013
Senior oswaja komputer
TAK JEST. Wysyłają e-maile, szukają informacji w internecie, rozmawiają przez skype’a z wnukami
za granicą. Coraz więcej opolskich babć i dziadków stara się być na bieżąco z nowymi technologiami.
I
nika jednak , że 10 spośród 13
milionów Polaków z generacji
50+ nie korzysta z internetu!
Żeby to zmienić, prowadzone
są specjalne projekty edukacyjne dla tej grupy wiekowej.
Jeden z nich pod nazwą „Polska Cyfrowa Równych Szans”, realizowany przez Stowarzyszenie „Miasta w Internecie”
oraz Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, polega
na prowadzeniu zajęć z nauki
obsługi internetu przez wolontariuszy zwanych „latarnikami”. Według informacji zamieszonej na stronie programu, na Opolszczyźnie jest 80
takich osób, najwięcej w Nysie.
Do korzystania z usług bankowych m.in. przez internet zachęca starsze pokolenie także
Narodowy Bank Polski, który
prowadzi akcję informacyjną.
- Spotykam się ze zorganizowanymi grupami opolskich seniorów i rozmawiamy o zasadach bezpiecznego korzystania
z usług bankowych, np. obsługi bankomatów czy kont przez
internet. Chcemy przekonać
starsze osoby, że przechowywanie pieniędzy w banku jest
bezpieczniejsze niż w domu tłumaczy Sławomir Kusz, rzecznik prasowy opolskiego od-
stron internetowych pozyskałoby Opolskie Centrum Demokracji Lokalnej z programu
Ministerstwa Pracy i Polityki
Społecznej.
SŁAWOMIR MIELNIK
rena Piekarska właśnie
chciała sprawdzić rozkład
jazdy MZK, ale internet odmówił posłuszeństwa. W przerwie na połączenie,
gram w kulki - zdradza 75-letnia opolanka. Obsługę komputera opanowała kilka lat temu. - Na spotkaniach ze studentami z Uniwersytetu
Opolskiego i podczas specjalnego kursu z informatykiem
w Wyższej Szkole Bankowej.
Był bardzo cierpliwy, wyjaśniał
wszystko po wielokroć - opowiada. - Na początku trudne było nawet mazianie myszką.
Dziś pani Irena wysyła emaile i szuka informacji
w internecie.
Od kilku lat obsługi komputera i korzystania z internetu
seniorów z Opola uczą studenci UO w pracowni
przy Oleskiej, którą uczelnia
użycza Uniwersytetowi III Wieku. - W poniedziałek i wtorek
mamy kolejne zajęcia, z których nasi słuchacze bardzo
chętnie korzystają - przyznaje Halina Łubniewska, przewodnicząca Stowarzyszenia
Uniwersytetu III Wieku w Opolu. Należy do niego 500 czynnie działających seniorów
z miasta, a ponad 1000 jest zarejestrowanych. Z badań wy-
Irena Piekarska z Opola wysyła e-maile i szuka informacji w internecie. Nauczyła się tego na kursach
prowadzonych dla seniorów z Uniwersytetu III Wieku.
działu NBP.
Dotychczas takie spotkania
odbyły się w Opolu, a także
w Prudniku.
W ułatwianie opolskim seniorom poznania obsługi komputera i internetu zaangażował
się też urząd wojewódzki. Niedawno podczas spotkania
z opolskimi przedsiębiorcami
wojewoda
Ryszard
Wilczyński z żalem mówił, że
banki spółdzielcze nie odpowiedziały na apel o ufundowanie komputerów do oddziałów
Polskiego Związku Emerytów
i Rencistów na Opolszczyźnie.
- A przecież wielu klientów tych
banków to osoby po 50 roku życia - argumentował wojewoda.
Rafał
Nowowiejski
z UW wyjaśnia, że jeden z pro-
jektów, którym patronuje wojewoda, ma na celu wyposażenie 17 oddziałów PZEiR
w komputery. - Udało się je
zdobyć z fundacji PKO BP, ale
zniszczono w nich twarde dyski. Potrzebne są zatem pieniądze na kupno twardych dysków i oprogramowania - wylicza. - Pieniądze na szkolenie
członków PZEiR oraz budowę
Opolskie gminy wojewoda zaprosił też do udziału w innym
projekcie skierowanym do seniorów pt. „Cyfrowy debiut
50+”, realizowanym również przez Stowarzyszenie
Miasta w Internecie. Gminy
w ramach tego projektu chcą
pozyskać pieniądze unijne
na sprzęt komputerowy i dostęp do internetu. Spośród 68
opolskich gmin miejskowiejskich i wiejskich, które
mogły wziąć udział w projekcie, zdecydowało się 9. To:
Byczyna, Kluczbork, Olesno,
Świerczów, Domaszowice,
Paczków, Tarnów Opolski, Polska Cerekiew i Bierawa. Utworzą one w gminych placówkach centra intergracji
cvfrowej, wyposażone w komputery podłączone do sieci.
Potem będą w nich szkolić
z obsługi m.in. seniorów i osoby korzystające z pomocy społecznej - informuje Rafał Nowowiejski z urzędu wojewódzkiego.
EDYTA HANSZKE
[email protected] - 77 44 32 587
AUTYZM
Trzeba znaleźć klucz do świata tych dzieci
PROBLEM. Im wcześniej mały autysta trafi na odpowiednią terapię, tym łatwiejsze będzie jego życie i rodziny.
dy rodzi się dziecko z auG
tyzmem, rodzice nie od razu dowiadują się, że będzie inne. Dopiero po dwóch latach,
matka zaczyna dostrzegać, że
rozwój jej maluszka nie przebiega tak jak jego rówieśników. - Nie zawsze zaczyna
wtedy szukać pomocy, bo zostaje zasypana przez rodzinę
argumentami, że przecież dzieci, zwłaszcza chłopcy, często
mają „ciężką mowę”, że niektóre rozwijają się wolniej, ale
z czasem dorównują rówieśnikom - mówi o swoich doświadczeniach
Elżbieta
Sobolewska, szefowa Stowarzyszenia na rzecz Autyzmu
„Uczymy się Żyć Razem”.
A właśnie problemy dziecka
z mówieniem, to pierwszy sygnał
nieprawidłowości, który łatwo
dostrzec. Koniecznie trzeba
wyjaśnić jego przyczynę.
Przy okazji tzw. bilansu 2-latka należy poprosić lekarza pediatrę o wypełnienie kwestionariusza Chata. Twierdzące odpowiedzi na kilka prostych
pytań (m.in. o jakość snu malca, gaworzenie i raczkowanie),
daje podstawy do poszerzenia
badań diagnostycznych w kierunku autyzmu. Jeśli dziecko
wcześnie trafi na terapię, można liczyć na to, że autyzm zostanie „wyciszony”, a dziecko
doprowadzone do pełnej sa-
modzielności i w miarę prawidłowego rozwoju.
Statystyki podają, że z autyzmem rodzi się 6 dzieci
na 1000. Tak duża liczba sprawiła, że coraz więcej studentów kształci się na kierunkach,
dających uprawnienia terapeutów dzieci autystycznych.
- Liczba specjalistów się
więc powiększyła, ale najczęściej świadczą oni prywatne usługi - mówi Elżbieta
Sobolewska - ponieważ nie
mają kontraktów z NFZ. Rodziców albo na nie nie stać, albo też korzystają z nich sporadycznie. Tymczasem dla ich
dzieci jedyną drogą do samodzielności jest nieprzerwanie
prowadzona, stała terapia. Tę
muszą prowadzić nie tylko wykwalifikowani terapeuci, ale
także rodzice. Oni jednak muszą się najpierw nauczyć rozumieć swoje „dziwne” dziecko. Kiedy mama czy ojciec
wydaje synowi z autyzmem polecenie: umyj ręce,
a on nie reaguje, rodzicowi wydaje się, że mały jest krnąbrny, nieposłuszny - opowiada Elżbieta Sobolewska - Tymczasem on nie rozumie, co ma
zrobić, dlaczego zasłużył na reprymendę, w jego pojęciu niezasłużoną i reaguje agresją.
Uczę więc rodziców, że takie
polecenie musi być rozbudowane:pójdź do łazienki, od-
Z AUTYZMEM
RODZI SIĘ
SZEŚCIORO
DZIECI NA TYSIĄC.
OBJAWY CHOROBY
DOSTRZEGALNE SĄ
DOPIERO, GDY
DZIECKO KOŃCZY
DWA LATKA.
kręć kran, weź mydło i umyj
ręce.... Tak jest z każdą czynnością.
Centrum dla autystów, jakie
działa w Kup, należy do nielicznych w kraju. To mekka rodziców, którzy samotnie borykają się z problemem. Tutaj praca nad chorym dzieckiem
zaczyna się od przedszkola, poprzez szkołę, aż po dorosłość,
gdy młody człowiek nie podlega już obowiązkowi szkolnemu. Jego edukacja trwa nadal, w warsztatach, gdzie uczy
się zawodu, by móc się z niego utrzymać.
- Robimy wszystko, żeby
w naszym centrum powstało
kilka mieszkań chronionych,
w których zamieszkają nasi
dorośli wychowankowie - mówi Elżbieta Sobolewska. - Będą mogli samodzielnie funkcjonować, ale najpierw muszą
zdobyć umiejętności, które zapewnią im możliwość zatrudnienia, nauczyć się wykonywania podstawowych czynności życiowych, takich jak
utrzymanie higieny, robienie
zakupów, przyrządzanie posiłków. Nad ich życiem
w mieszkaniu chronionym będzie czuwał pracownik socjalny, który m.in. pomoże załatwić sprawy w urzędzie lub
w gospodarowaniu zarobionymi pieniędzmi.
Istnienie takiego centrum
dla autystów, jakie funkcjonuje
w Kup, jest nie do przecenienia. Dzieci i młodzież są tu dowożeni busem i przebywają
do godz. 15-tej. W tym czasie
terapeuci i pedagodzy zapewniają im zarówno leczenie jak
i edukację. Dzięki temu ich rodzice mogą pracować, a i oni
w przyszłości nie będą obciążeniem dla państwa.
nie chcą pogodzić się z informacją, że dziecko jest chore,
przyczyn jego zachowania szukają w niewłaściwych metodach wychowawczych, stosowanych przez współmałżonka. Mają trudności w
komunikowaniu się nie tylko
z autystycznym potomkiem,
ale także ze sobą. Po terapii
okazuje się, że relacje między
małżonkami znacznie się poprawiają, a atmosfera spokoju w domu dobrze służy choremu dziecku, które staje się
o wiele spokojniejsze.
Z autyzmu nie można dziecka wyleczyć, ale można nauczyć się z nim żyć. Tę benedyktyńską pracę wykonują entuzjaści, którzy wyręczają
państwo.
- Ośrodki dla niepełnosprawnych dzieci, takie jak
nasz, a także te dla niewidomych, niesłyszacych czy z porażeniem mózgowym, nie są
w pełni finansowane przez
państwo - przypomina Elżbieta Sobolewska. - Prowadzą
terapie taniej niż robiłoby to
państwo. Jednak zbyt wiele
Kolejnym poważnym proble- energii i determinacji pomem są relacje między małżon- święcają na to, by zdobyć piekami w takich rodzinach.
niądze na utrzymanie. Tak być
- Najczęściej spotykamy się nie powinno.
LINA SZEJNER
ze zróżnicowaną oceną [email protected] - 77 44 32 574
cji, jaką prezentują małżonkowie - opowiada Elżbieta
Sobolewska - Matka lub ojciec
Tego typu ośrodków jest
w kraju za mało. Dlatego Elżbieta Sobolewska prowadzi
w ramach wolontariatu okresowe terapie dla tych rodziców, którzy mieszkają daleko
od Kup, pochodzą z innych regionów.
- Dla rodziny autystyczne
dziecko jest prawdziwym wyzwaniem - zastrzega Elżbieta
Sobolewska. - Ludzie boją się
reakcji przechodniów, klientów, którzy patrzą jak dziecko
rzuca się na podłogę albo słyszą wydawane przez nie nieartykułowane dźwięki, będące wyrazem aprobaty, radości
lub
protestu
czy
gniewu. Ojcowie i matki nie
mogą znieść ciekawskich spojrzeń i nierzadko krzywdzących
komentarzy. Wystarczyłoby
jednak ubrać dziecko w koszulkę z napisem „jestem
autystą”, by uniknąć nieprzyjemności. Żeby informować innych o chorobie dziecka trzeba się jednak najpierw samemu z chorobą oswoić i z nią
pogodzić.

Podobne dokumenty