MOSZE, DAJ PIC
Transkrypt
MOSZE, DAJ PIC
MOSZE, DAJ PIC MOSZE, DAJ PIC – Mosze, daj pic, daj pic! – Gdzie jestes, Mosze? Nie slysze ciebie. Rozmawiasz gdzies daleko, gdzies wysoko, z Nieobecnym, a ja umieram. – Odwracam oddech jak karty ksiegi. – Czy przeczytales moja krew, Mosze? Nie zabijaj mnie slowami ksiegi, daj pic! – Przechodza. – Czytaja. – Ida dalej. – Moja skora wyschla na kamien. – Umieram. Niewidoczny. Na kartach twej rozmowy. – Musze ja przeklac, ja – ksiege, ale czy dam rade? – Gdzie ona jest? W szelescie stron i poruszeniu palcow? – W twych slowach, Mosze? – Prosze, nie otwieraj jej, ona niesie w sobie krew. – Kim jestes, karto z zapisanym zyciem? – Jestem twoim sercem, czytam w nim twe zranienie. – Nie ma mnie. Jestem tylko blednym odczytaniem. Ruchem palca po rzedzie liter. – Z ilu skladasz sie liter? – Moje zycie sklada sie z niemego ruchu ust, wypowiadajacych prosbe: Daj pic, Mosze? – Co chcialbys zrozumiec? – Tylko czytac. Stojac u wezglowia odchodzacej matki. – Nie, twe miejsce jest daleko, tam, gdzie nikt nie moze ci podac zadnej litery. – Nie odszedlem tak daleko. Chodze tylko wokol tej samej stronicy. – Nie pamietam, nie wiem, nie czuje, gdzie jest szlak. – Nie zmienisz ani jednej kropki na stronie, ani jednej litery. Ani jednego skurczu tetnic. – Nienawidze, Ciebie, Nieobecny! – Pozostane tylko w Twych slowach, w obietnicy, ze ciemnosc pocaluje powieki. Pic!