relacja Cezarego Rudzińskiego

Transkrypt

relacja Cezarego Rudzińskiego
DROGAMI BIAŁORUSI: NAD BUGIEM, PINĄ,
PRYPECIĄ… (1)
Autor: Cezary Rudziński
Od Bugu i Muchawca w Brześciu, po Pinę i
Prypeć na białoruskim Polesiu, prowadziła trasa
czterodniowego wyjazdu studyjnego niewielkiej
grupy dziennikarzy „Globtrotera” i polskich
touroperatorów, na zaproszenie Ambasady
Republiki Białoruś w Warszawie oraz władz
obwodów (województw): brzeskiego i
homelskiego. Jego współorganizatorem był nasz
klubowy kolega Marek Klimaszewski. Na
większości trasy przewodniczką zaś znakomita
jej znawczyni Tatiana Chwagina, pracownik naukowy Uniwersytetu Poleskiego w Pińsku.
Jej głęboką wiedzę historyczną, znajomość regionu i pasję przewodnicką oraz niepowtarzalny język
polski, którego, co podkreśla, nauczyła się sama, z wtrętami białoruskimi i rosyjskimi, część
uczestników miała okazję poznać już podczas wcześniejszych pobytów w tych regionach Białorusi.
Nasze kontakty z przedstawicielami lokalnych
władz, mediów, które bardzo zainteresował przyjazd
gości zza zachodniej granicy oraz białoruskich
touroperatorów ułatwiała znajomość języka
rosyjskiego oraz rozumienie białoruskiego przez
niemal wszystkich uczestników tego wyjazdu.
GOŚCINNOŚĆ, ŻYCZLIWOŚĆ,
ZAINTERESOWANIE
Jego program był intensywny, ale bardzo ciekawy. Pełen niespodzianek oraz faktów nowych także
dla tych, którzy Białoruś znają już nieźle. Co najmniej kilka miejscowości, pałaców, muzeów itp. w
których byliśmy, zasługuje na obszerniejszą prezentację, które zapowiadam w najbliższej
przyszłości. Ograniczając się na razie do ogólnej relacji z tej podróży. Na wstępie podkreślając
ogromną gościnność, życzliwość oraz zainteresowanie i sympatię z jaką spotykaliśmy się zarówno
podczas kontaktów oficjalnych, jak i z zupełnie
przypadkowo spotykanymi ludźmi.
Po przekroczeniu granicy, niestety nadal zbyt
czasochłonnym, mimo pomocy jakiej udzielał nam w
tym radca Ambasady Republiki Białoruś w Polsce i
dyrektor Centrum Kulturalnego Białorusi w
Warszawie Edward Szwaiko towarzyszący grupie w
pierwszym dniu study tour, uroczystym powitaniu
przez gospodarzy i obiedzie, mieliśmy jedno z trzech
podczas tego wyjazdu, spotkań w formie „okrągłego
stołu” z przedstawicielami brzeskiej administracji oraz branży turystycznej. Przedstawili oni
atrakcje całego obwodu i ciekawe programy wycieczek proponowanych polskim turystom.
NOWOŚCI W TWIERDZY BRZESKIEJ
Dla szefów i przedstawicieli naszych biur podróży
była to okazja do nawiązania nowych kontaktów lub
wzbogacenia własnych ofert. Nie zabrakło,
oczywiście, jak zwykle przy podobnych okazjach,
narzekań na zbyt długo trwające, po obu stronach
granicy, odprawy paszportowo – celne. Po spotkaniu
tym rozpoczęliśmy zwiedzanie miejsc
przewidzianych w programie.
W Twierdzy Brzeskiej, chyba obowiązkowym
punkcie każdego pobytu dziennikarskiego i turystycznego w tym mieście, w której byłem już
wielokrotnie, ostatnio przed dwoma laty, nie oczekiwałem zobaczenia czegoś nowego. Tymczasem
otwarto w niej, lub wzbogacono, nowe muzea i ekspozycje. Otrzymaliśmy też materiały
informacyjne zawierające, chyba nie tylko dla mnie, sporo nowości.
O tym, że aby zbudować na rozkaz cara Mikołaja I tę
twierdzę w latach 30-tych XIX w – działalność
rozpoczęła ona 26 kwietnia 1842 roku – zburzono
stare, ze średniowiecznymi korzeniami miasto
nazywane Nadbużańską Wenecją i jej zabytkowe
świątynie, pałace oraz domy, oczywiście wiedziałem.
Przeniesiono wówczas Brześć na nowe, obecne
miejsce, kilka kilometrów dalej na wschód i
południe.
DWIE OBRONY
Wiedziałem również o tym, że mimo zniszczenia pięknego miasta i ogromnych kosztów
poniesionych na zbudowanie twierdzy w tym, strategicznie znakomitym miejscu, nie odegrała ona
istotnej roli obronnej w żadnej z wojen. W sierpniu 1915 roku bowiem, na rozkaz naczelnego
dowództwa armii rosyjskiej wycofującej się przed naporem wojsk niemieckich, wysadzono w
powietrze część umocnień.
We wrześniu 1939 roku bohaterska obrona polskiego
garnizonu przed usiłującym zdobyć twierdzę
hitlerowskim XIX korpusem armijnym dowodzonym
przez gen. Heinza Guderiana aż do dnia napaści
ZSRR na Polskę, zgodnie z ustaleniami Paktu
Mołotow – Ribbentrop, też okazała się mało
istotnym szczegółem kampanii wrześniowej.
Nawet blisko miesięczna, od 22 czerwca 1941 r. tj.
dnia najazdu III Rzeszy na ZSRR obrona twierdzy,
za którą Brześć otrzymał później tytuł Miasta – Bohatera, także nie odegrała żadnej istotnej, poza
moralną, roli w tamtej wojnie. Podobnie jak nasze Westerplatte. Główne siły niemieckie poszły
bowiem szybko dalej na wschód.
A na ich zapleczu, w twierdzy, powoli wygasały
walki, pomimo wielu przykładów bohaterstwa oraz
samozaparcia broniących jej żołnierzy i ich
dowódców. Nowością dla mnie okazały się natomiast
rozmiary całego kompleksu twierdzy. Którą
wcześniej znałem głównie z, dosyć rozległej, części
muzealnej, z gigantycznym pomnikiem obrońcy.
MUZEUM WOJNY – TERYTORIUM POKOJU
Tymczasem do początku XX wieku była to jedna z
najważniejszych twierdz Europy. Oprócz Cytadeli, składała się ona z trzech umocnień przed
mostami oraz 40 innych, w tym 14 fortów, 5 dostosowanych do obrony koszar, 21 punktów oporu.
Zaś cała linia obrony okrężnej miała aż 45 km długości.
Obecnie część z wchodzących w jej skład obiektów
znajduje się po polskiej stronie Bugu. Nowością,
jaką obejrzałem obecnie, okazała się również,
otwarta w 2014 roku ekspozycja „Muzeum wojny –
terytorium pokoju” w 8 rozległych, dostosowanych
do nowej funkcji, pomieszczeniach twierdzy.
W
poszczególnych salach przedstawiono sytuację w
niej w przededniu napaści hitlerowskiej w 1941
roku, obronę twierdzy, a także dzieje zabiegów o to,
aby nie została ona zapomniana. Poczynając od 1954
r., z kolejnymi etapami: stworzeniem w 1956 r
Muzeum Obrony Twierdzy Brzeskiej i w 1971 r.
obecnego Kompleksu Memorialnego. Z wieloma autentycznymi eksponatami przypominającymi
niemiecką okupację, obozy jenieckie i śmierci, ogromne straty w ludziach oraz infrastrukturze,
bohaterów walki z najeźdźcami, echa wojny w dziełach sztuki i drogi pamięci o wojnie. Za
realizację tego projektu zespół jego autorów otrzymał specjalną nagrodę prezydenta Białorusi.
BERESTIE I SIEDZIBA NIEMCEWICZÓW
Korzystnie zmieniło się również Muzeum Archeologiczne „Berestie” – jego nazwa pochodzi od
tutejszego średniowiecznego (XI-XIII w.) grodu, którego drewnianą dzielnicę rzemieślniczą
odkopano po II wojnie światowej na terenie twierdzy, a następnie otoczono ścianami i pokryto
dachem. Natomiast niedawno na otaczających wykopaliska galeriach urządzono ekspozycję z
innych stanowisk archeologicznych.
M.in. znalezionych starych kluczy i narzędzi,
średniowiecznego obuwia, szachowego króla
wyrzeźbionego w kości, również kościanego
grzebienia z wyrytym na nim alfabetem, srebrnych
bransolet i innych wyrobów jubilerskich. Oczywiście
również ceramiki oraz przedmiotów codziennego
użytku. Niedawno zakończyła się rewaloryzacja i
ponowne oddanie na cele kultu prawosławnej cerkwi
św. Mikołaja, która przez dziesięciolecia straszyła
swoim opuszczonym wyglądem. Są na terenie
twierdzy również inne nowości – obecnie działają tu
4 muzea, ale na zobaczenie wszystkiego nie
starczyło nam czasu. W programie były bowiem do
zobaczenia również dwa obiekty w okolicach
Brześcia, ściśle związane z polską historią.
Wcześniej, ze względu na ich stan, pomijane w
programach wycieczek. Jednym z nich jest,
niedawno odnowiona i udostępniona do zwiedzania,
Siedziba Niemcewiczów z XVIII, we wsi Skoki, w odległości kilku kilometrów od miasta, o której
napiszę szerzej osobno.
WOŁCZYN PONIATOWSKICH
Drugim miejscem zaś, położony w pobliżu Bugu, w najbardziej na zachód wysuniętym fragmencie
Białorusi, Wołczyn. Niegdyś miasto i miejsce pałacu najpierw Sołtanów, później Sapiehów,
Flemingów i Czartoryskich. A wreszcie rodowej
siedziby Poniatowskich, w której urodził się nasz
ostatni król Stanisław August.
Zaś jego doczesne szczątki spoczywały w krypcie
tutejszego kościoła w latach 1928 – 1995. Jak
wiadomo, po śmierci w Petersburgu w roku 1798
został on pochowany w tamtejszym kościele
katolickim. Wielokrotnie zalewanym przez powodzie
Newy. Wobec planów przeznaczenia tej świątyni
na inne cele w związku z prowadzoną działalnością
antyreligijną, Stalin oddał królewskie szczątki do
dyspozycji polskiego rządu.
I odesłał je wagonem kolejowym na ówczesną
granicę. Transport ten i ponowny pogrzeb króla, to
osobna historia, na którą nie ma tu miejsca. Po raz
kolejny szczątki Stanisława Augusta
Poniatowskiego przewieziono, z niepodległej już
Białorusi, do Warszawy i złożono w katedrze św. Jana.
Z tutejszego dawnego pałacu Poniatowskich nie pozostały żadne ślady. Natomiast kościół p.w.
Trójcy Świętej zbudowany w 1733 roku przez architekta Jakuba Hempla, który wzorował się na
rzymskim Santa Maria Maggiore, miał typowe dla tych stron losy.
REWALORYZACJA PIĘKNEJ ŚWIĄTYNI
W latach 1866-1918 zamieniono go na cerkiew. W
czasach sowieckich – do 1939 roku Wołczyn należał
do Polski, wykorzystywany był jako pomieszczenie
gospodarcze kołchozu. W 2007 r., w fatalnym stanie,
przekazano go kościołowi katolickiemu na Białorusi
i rozpoczęła się jego obudowa. Głównie ze środków
polskich sponsorów, zwłaszcza Wiktora Wilka z
Zamościa. Odbudowano dach, i wieżyczkę
zegarową, na co poszły 3 tony blachy. Z pierwotnie
stojących dookoła kopuły posągów czterech
ewangelistów, odnowiony jest już św. Jana. Z
zewnątrz rewaloryzacja do pierwotnego stanu została już praktycznie zakończona. Zegar na wieży
w nocy świeci, co widoczne jest ze sporej odległości. Wnętrze świątyni nadal jest w rusztowaniach,
a termin zakończenia prac zależy od dopływu na nie środków.
Remontowana jest też sąsiednia dawna plebania z przeznaczeniem na muzeum obecnej wsi
Wołczyn. Zaplanowane zwiedzanie ciekawych miejsc w Brześciu musieliśmy ograniczyć do
zobaczenia – już w nocy, po kolacji – pomnika Tysiąclecia miasta, które obchodzone będzie w
2019 roku. Ale o nim już pisałem po poprzednim tu pobycie.
Podobnie jak o brzeskim deptaku – ul. Sowieckiej. Nowością jest natomiast Aleja Latarni
(naftowych) na bulwarze Gogola, z posągami i rzeźbami fundowanymi przez zakłady pracy. Jak
również wiele nowych rzeźb, także drewnianych, w innych miejscach tego, piękniejącego z każdym
rokiem miasta.

Podobne dokumenty