Zjazd arbuzów

Transkrypt

Zjazd arbuzów
Zjazd arbuzów
Autor: Thomas J. DiLorenzo
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Mateusz Specht
Tekst z 2012 r.
Ekolog to totalitarny socjalista, którego prawdziwym celem jest ożywienie
socjalizmu
i
centralnego
planowania
ekonomicznego
pod
płaszczykiem
„ratowania planety” od kapitalizmu. Jest „zielony” na zewnątrz ale „czerwony” w
środku. Stąd jego odpowiednie określenie „arbuz”.
W przeciwieństwie do niego działacz na rzecz ochrony środowiska jest
rzeczywiście zainteresowany rozwiązaniem problemów ekologicznych, ochrony
przyrody i dzikich siedlisk. Nie proponuje rządowego przymusu rozdzielenia
człowieka i natury przez nacjonalizację ziemi i innych zasobów, konfiskatę
prywatnej własności, zakaz hodowania niektórych rodzajów zwierząt, regulację
ludzkiego spożycia żywności itp. Nie jest ideologicznym socjalistą, który jest
zdeterminowany, aby zniszczyć kapitalizm. Nie wyraża publicznie życzeń, aby
przyszedł „nowy wirus” i zabił miliony, jak to zrobił kiedyś założyciel Earth First.
Częściej szuka sposobów wykorzystania instytucji kapitalizmu do rozwiązania
problemów ochrony środowiska. Jest nawet nowe słowo na taką osobę:
enviropreneur (environment ― środowisko, entrepreneur ― przedsiębiorca ―
przyp. tłum.). Może się też nazywać wolnorynkowym ekologiem, który rozumie
jak prawa własności, prawo zwyczajowe i rynki mogą rozwiązać wiele problemów
ekologicznych.
W świetle różnić pomiędzy ekologami a wolnorynkowymi działaczami na
rzecz ochrony środowiska na „Szczycie Ziemi”, który rozpoczyna się 19 czerwca
w Rio, tematem powinno być: „Arbuzy wszystkich krajów łączcie się!”. Spotkanie
będzie
poświęcone
niekończącemu
się
spiskowaniu,
jak
(pod
auspicjami
biurokratów z ONZ) stworzyć centralnie planowaną gospodarkę światową —
wszystko w imię najnowszego eufemizmu dla socjalistycznego centralnego
planowania — „zrównoważonego rozwoju”.
Nie oznacza to, że arbuzy świata odniosą sukces — a jedynie, że są tak
liczne jak muchy w stadzie bydła i nigdy nie zrezygnują ze swych „mokrych
snów” o światowej, socjalistycznej gospodarce centralnie planowanej, bez
względu na to jak wielkim koszmarem był socjalizm dla milionów ludzi na całym
świecie.
Strategia arbuzów została stworzona i była propagowana przez jedną z
szarych eminencji akademickiego socjalizmu ekonomistę Roberta Heilbronera w
jego eseju z 10 września 1990 r. opublikowanego w „New Yorkerze” pod tytułem
„After Communism”. Napisany w trakcie ogólnoświatowego upadku socjalizmu, i
ze świadomością, że w XX wieku socjalistyczne rządy zabiły ponad 100 mln
własnych obywateli, traktując to jako „cenę” za utworzenie „socjalistycznego
raju”, esej Heilbronera był wielkim wyznaniem winy (patrz Death by Government
Rudolpha Rummela). Napisał nawet słowa: „Mises miał rację” ― na temat
inherentnych błędów socjalizmu, odnosząc się do pism Misesa z lat 20. i 30., w
których wyjaśnił szczegółowo, dlaczego socjalizm nigdy nie mógł funkcjonować,
jako system ekonomiczny (patrz Socjalizm Ludwiga von Misesa).
Kiedy przyznał się, że był w błędzie przez całe poprzednie półwiecze,
które poświęcił karierze akademickiej promującej socjalizm w Ameryce (taki był
ukryty cel jego książki, The Worldly Philosophers, która uczyniła z niego
milionera), ubolewał: „nie jestem zbyt optymistyczny na temat perspektywy, iż
socjalizm będzie trwał nadal jako ważna forma organizacji gospodarczej”. Kiedy
większość świata świętowała upadek tej diabolicznej instytucji, Heilbroner
wylewał nad nią łzy rozpaczy.
Zamiast zmierzyć się z rzeczywistością zła, jakie niosą za sobą wszelkie
formy socjalizmu, Heilbroner powtarzał, że „upadek gospodarki planowanej
zmusza nas do przemyślenia znaczenia socjalizmu” (pisząc tak w „New
Yorkerze”, Heilbroner naturalnie założył, że wszyscy jego czytelnicy byli tak jak
on ideologicznymi socjalistami). Dalej kontynuuje: „socjalizm jest ogólnym
opisem społeczeństwa, w którym chcielibyśmy, aby nasi wnukowie mogli żyć”.
Ale „co nam wtedy zostanie z zaszczytnej nazwy socjalizmu?” ― pyta Heilbroner.
Człowiek ten był wyraźnie przygnębiony i zniechęcony tym, że historia
udowodniła, iż jego kariera akademicka była całkowitym oszustwem, ale nie
chciał się przyznać do tego faktu — lub zrezygnować z oszustwa, które
kontynuował przez co najmniej pół wieku. Trzeba wymyśleć nowy wybieg, który
uśpi
uwagę
lub
oszuka
społeczeństwo,
by przyzwoliło
na
wprowadzenie
socjalizmu. Jak mówił — może to zająć jakiś czas, ale jeżeli uda się „nam”,
„nasze
praprawnuki
i
prapraprawnuki
mogą
być
już
przygotowane
do
przyzwolenia na społeczny porządek, na który nie byłyby gotowe nasze wnuki i
prawnuki”.
Podstęp zasugerowany przez Heilbronera został wyjaśniony przez niego w
następujący sposób:
Istnieje jednak inny sposób patrzenia na socjalizm. Jest to
pojmowanie socjalizmu (…) jako społeczeństwa, które musi
pojawić się jeżeli ludzkość będzie chciała poradzić sobie (…) z
ekologicznym brzemieniem, jakim wzrost gospodarczy obciąża
środowisko.
Innymi
słowy
„my”
socjaliści
musimy
stać
się
arbuzami.
Jeżeli
wystarczająca liczba członków społeczeństwa mogłaby zostać w ten sposób
oszukana, wtedy „kapitalizm będzie musiał być monitorowany, uregulowany i
zmieniony w takim stopniu, aby ciężko było nazwać ostateczny porządek
społeczny kapitalizmem”.
To jest dokładnie to, co dyskutowane będzie na najbliższym „Szczycie
Ziemi” w Rio.

Podobne dokumenty