GOŚCINA U "KARLIKA"

Transkrypt

GOŚCINA U "KARLIKA"
GOŚCINA U "KARLIKA"
Utworzono: czwartek, 07 sierpnia 1997
GOŚCINA U "KARLIKA"
Józef Smyrak, emerytowany górnik śmieje się, że jest artystą piwnicznym lub szufladowym. Po raz pierwszy w życiu zaprezentował
swoje umiejętności publicznie w ubiegłym tygodniu. Dał się zaprosić na II Ogólnopolski Plener Rzeźby Monumentalnej w Drewnie
w Bieruniu. Był jednym z jedenastu artystów, którzy przez sześć dni pracowali na placu byłego domu kultury "Karlik". Nad tą okolicą
góruje szyb kopalni "Piast". Rzeźbiarze nie rozmawiali o górnictwie. Pochylali się nad ogromnymi klocami drewna.
- Te drzewa wycięto w Bieruniu z placu budowy przyszłej hali sportowej. Podarowały je nam władze starostwa
Bieruńsko-Lędzińskiego. Powstaną z nich rzeźby, a nie opał - wyjaśniał pochodzenie tworzywa dla artystów
Wierzba marzy, że Bieruń będzie Mekką rzeźbiarzy, że będą tam przyjeżdżali z całego kraju co roku, że rozsławią miasto... Planów
mnóstwo. Chciałby przemienić parterowy budynek byłego "Karlika" w artystyczny salon i pracownię. Na razie służy on sztuce tylko
okazjonalnie. Podczas plenerów jest sypialnią przyjezdnych rzeźbiarzy i magazynem ich narzędzi. Mieszkańcom osiedla podoba
się, że przy ich blokach stoją wielkie drewniane postacie, które powstały podczas ubiegłorocznego pleneru.
- Od 17 lat pracuję w pobliskiej kopalni"Piast" tylko na czwartą zmianę, w dzień rzeźbię - opowiada o kulisach bieruńskich spotkań
rzeźbiarskich ich organizator Ireneusz Wierzba. - Dwa lata temu, na plenerze w Brennej zapytałem uczestników, czy przyjechaliby
do Bierunia. Powiedzieli, że jak ich zaproszę, to nie odmówią. Słowo się rzekło i trzeba było zobowiązania dotrzymać.
Roman Dziemianko przyjechał rzeźbić do Bierunia z Tychów. Pozostawi tam ponad dwumetrowego "Czarodzieja". Józef Smyrak w
ubiegły czwartek wahał się, jak nazwie swoją pracę:: "Plażowa dziewczyna" czy "Atena". Stefan Łuczak, emerytowany nauczyciel z
Piotrkowa Trybunalskiego kilka dni temu został dziadkiem. Rzeźbi "Macierzyństwo", by upamiętnić swojego wnuka Oskara.
Stanisław Milewski, emerytowany górnik z kopalni węgla brunatnego "Bełchatów" do plenerowego dorobku wniesie "Zbója".
Czesław Chojnacki, stolarz z Ozorowa w woj. łódzkim wyrzeźbił dla bierunian dwumetrowego "Kucharza".
- W pewnym sensie to od drewna zależy, co z niego będzie. Ono inspiruje człowieka swoim kształtem i rozmiarem. Ja robię
myśliwego z psem i sokołem, ponieważ szkoda mi było obcinać odchodzące od pnia grube odnogi. Przypominały mi las i
polowania - opowiadał o swojej dziele Robert Nowak, emerytowany górnik kop. "Czeczott", który mieszka w Brzeszczach
Plener w pobliżu kop. "Piast" zgromadził nieprofesjonalnych twórców w różnym wieku. Damian Tyrna, uczeń Technikum
Ekonomicznego starał się wytrzymać tempo narzucone przez bardziej wprawnych rzeźbiarzy. Pracę rozpoczynali o świcie, kilka
minut po szóstej. Kończyli o zmierzchu. By nie dokuczać mieszkańcom pobliskich bloków, nie używali warczącej piły elektrycznej
przed dziewiątą rano. Wśród rzeźbiarzy była jedna kobieta. Drobna, zgrabna, nie wygląda na atletkę.
- Nie trzeba wielkiej siły, żeby rzeźbić w drewnie - zapewniała Ewelina Wierzba, uczennica trzeciej klasy Liceum Profilowanego w
Bieruniu. - Trzeba wiedzieć, gdzie przyłożyć dłuto, jak je ustawić i jak uderzyć. Tego można się nauczyć podpatrując innych.
Słucham rad bardziej ode mnie doświadczonych rzeźbiarzy. Plenery rozwijają umiejętności. Uczymy się od siebie nawzajem, każdy
wnosi coś innego.
Ireneusz Wierzba artystyczną pasję przekazał nie tylko córce Ewelinie, ale także synom: 17-letniemu Wojtkowi i 15-letniemu
Jarkowi. Na bieruńskim plenerze stawili się niemal w rodzinnym komplecie. Tylko pani ich domu z nimi nie było. Dorota Wierzba
(prowadzi ajencję PKO) w wolnych chwilach maluje obrazy. Rzeźbiarzom codziennie kibicowała gromada dzieciaków. Niektóre
naśladowały artystów. Przynosiły rysunkowe bloki lub plasteliny.
- Mój brat Kuba będzie w gazecie, bo taki pan mu zrobił zdjęcie. On ma sześć lat i rzeźbi. A ja nie umiem rzeźbić, ale kiedyś w
domu wystrugałem z mydła Chińczyka, tylko twarz mu zrobiłem - opowiadał nam 11-letni Michał Palka, uczeń SP nr 3 w Bieruniu.
Dziecięca publiczność rzeźbiarzom wcale nie przeszkadzała.
- Podczas sobotniego festynu, który kończy nasz plener, zaprosimy wszystkich chętnych do wspólnego rzeźbienia - zapewnił
Ireneusz Wierzba. - Nie damy dzieciom do rąk ostrych narzędzi. Przygotowaliśmy dla nich rozrobioną glinę. Pokażemy im, jak to
się robi.
W Bieruniu rzeźby stoją w różnych miejscach, zdobią nie tylko osiedle, w którym powstały. W tym roku m.in. miejscowa szkoła
karate dostanie trzymetrową maskotkę. Podczas pleneru ogromny pień drzewa w postać walczącego karateki przemieniał Ireneusz
Wierzba.
Jolanta Talarczyk