Krajowe radary dla Tarczy Polski

Transkrypt

Krajowe radary dla Tarczy Polski
Krajowe radary dla Tarczy Polski
2015-07-06
Specjaliści z rodzimej zbrojeniówki pracują nad radarami, które dzięki rozwiązaniom unikatowym
na skalę światową będą wykrywały nawet statki powietrzne typu stealth. Prace zleciło Ministerstwo
Obrony Narodowej. Zgodnie z planem MON urządzenia te mają być częścią Tarczy Polski.
MON zakłada, że nowy system obrony powietrznej i przeciwrakietowej kraju, nazywany często
Tarczą Polski, będzie się składać się z trzech podsystemów: średniego zasięgu Wisła, krótkiego –
Narew oraz bardzo krótkiego – Pilica.
Przedstawiciele resortu wielokrotnie podkreślali, że zadaniem strategicznym Tarczy jest
wyposażenie armii w nowoczesne systemy rakietowe zdolne zwalczać wszystkie cele, w tym
rakiety balistyczne. Priorytetem jest również jak największy udział polskiego przemysłu obronnego
w tym projekcie, wartym sporo, bo ponad 20 mld złotych. Co istotne, polskie firmy mają być nie
tylko poddostawcami i podwykonawcami zagranicznego kontrahenta. Tam, gdzie to możliwe, mają
być głównym wykonawcą zlecenia.
W 2017 roku MON chce zakupić zestawy rakietowe krótkiego zasięgu Narew, a więc drugi z
systemów Tarczy Polski. Plan resortu jest taki, że choć orężem Narwi mają być zagraniczne
pociski produkowane na licencji w Polsce, to reszta, w tym radiolokacja, muszą być pochodzenia
krajowego. – Mamy doskonałą radiolokację, która przez dekady dostarczała naszej armii
nowoczesne radary – komentuje płk w st. spocz. Marian Wojciechowski, w latach 2002–2008 szef
wojsk obrony przeciwlotniczej w Dowództwie Wojsk Lądowych.
Interesują się nimi inne armie
Projekt wyposażenia nowego systemu opl i opr w polskie radary jest już zaawansowany. W 2011
roku resort obrony, wykorzystując Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, zlecił zbudowanie trzech
nowoczesnych stacji radiolokacyjnych Bumarowi Elektronika (dziś PIT-Radwar S.A., należący do
Polskiej Grupy Zbrojeniowej). Chodziło o: radar kierowania ogniem Narew, radar aktywny
wstępnego wykrywania i wskazywania celów P-18 PL oraz o system pasywnego wstępnego
wykrywania i wskazywania celów PET – PCL.
Doktor Przemysław Kowalczuk z PIT- Radwar podkreśla, że opracowywane systemy są na tyle
nowatorskie, że już teraz, na etapie prac badawczo-rozwojowych, budzą ogromne zainteresowane
innych armii. – A co będzie, gdy wejdą do służby w ramach Narwi, jak planuje resort obrony? –
pyta retorycznie.
Szczególnie dużym zainteresowaniem ekspertów cieszy się system pasywnego wstępnego
wykrywania i wskazywania celów PET – PCL. – To rozwiązanie unikatowe na skalę globalną. Nie
ma obecnie na świecie radaru, który jest połączeniem PET i PCL, czyli dwóch metod pasywnego
wykrywania i lokalizowania celów. My go budujemy – podkreśla dr Kowalczuk.
Pasywny radar tym się różni od klasycznego, że nie emituje żadnego promieniowania i fal, dlatego
jest praktycznie niewykrywalny dla przeciwnika. Sam zaś „widzi” nieprzyjacielskie statki
Autor: Krzysztof Wilewski
Strona: 1
powietrzne dzięki sygnałom emitowanym na przykład przez pokładowe systemy łączności. Polski
radar ma być o tyle wyjątkowy, że będzie „widział” nawet samoloty typu stealth, czyli takie, w
których emisję fal elektromagnetycznych i radiowych ograniczono do minimum. – Nasz radar
wykryje je dzięki innym falom, na przykład telewizji cyfrowej czy sygnałom GPS, które i tak odbiją
się od niewidzialnego dla klasycznych radarów samolotu, czy on tego chce, czy nie – tłumaczy
jeden z inżynierów pracujących nad projektem.
Do zakończenia prac badawczo-rozwojowych zostało jeszcze sporo czasu. Mimo to prototypy
radarów mogą zostać pokazane publicznie już podczas wrześniowego MSPO w Kielcach. Testy i
badania urządzeń zaplanowano na wiosnę przyszłego roku. Armia ma je otrzymać w grudniu 2016
roku.
Sukcesy polskiej radiolokacji
Już przed II wojną światową polski przemysł obronny i pracujące na rzecz armii instytucje
naukowo-badawcze interesowały się militarnym zastosowaniem radiolokacji. Jednak dopiero pod
koniec lat 40. XX wieku zaczęto w Polsce poważnie myśleć o budowaniu wojskowych radarów.
W 1951 roku w warszawskich Zakładach Radiowych im. Kasprzaka powstało laboratorium
radiolokacji, w którym zatrudniono specjalistów z Państwowego Instytutu Telekomunikacyjnego
oraz Katedry Radiotechniki Politechniki Gdańskiej. Specjalizowali się w technice mikrofalowej i
impulsowej. Efektem ich pracy był radar Nysa-A. Wojsko wysoko oceniło pracę inżynierów. Radar
skierowano do seryjnej produkcji. Potem zdecydowano, że jego wytwarzaniem zajmie się nowe
przedsiębiorstwo – Warszawskie Zakłady Radiowe RAWAR.
Nysa-A szybko znalazła uznanie również innych armii. Kupiła ją m.in. Sri-Lanka. Rodzima
radiolokacja zyskała więc uznanie i pieniądze na prace badawczo-rozwojowe. Pozwoliły one
opracować na przełomie lat 50. i 60. wiele innowacyjnych urządzeń oraz systemów, w tym m.in.
stacje radiolokacyjne, naziemne radary nawigacyjne i radary samolotowe.
Po transformacji ustrojowej polski przemysł obronny znalazł się w trudnej sytuacji. Branża
radiolokacyjna straciła lwią część środków na prace badawczo-rozwojowe. Mimo to wojskowym
inżynierom udało się opracować nowatorski, trójwspółrzędny radar w paśmie C. Otrzymał nazwę
Brda. Na początku XXI wieku na jego bazie powstał radar rozpoznania artyleryjskiego Liwiec.
Według ekspertów zalicza się on do najnowocześniejszych urządzeń na świecie, rzecz jasna w
swojej klasie. Nasza armia ma już kilka sztuk Liwca i zamierza wprowadzić do wyposażenia
kolejne.
Autor: Krzysztof Wilewski
Strona: 2