Przeczytaj fragment książki
Transkrypt
Przeczytaj fragment książki
c i y n t y m e z rczy szpiedzy? P 1 Po wsi rozchodziły się wieści. Zapomniano o wszystkich tematach rozmów prócz jednego, który rodził coraz więcej nowych pytań. Kto ukrywał się ostatniej nocy w jaskini McCulluma? Podeszły w latach Peter Macdonald, siwobrody pasterz, do późna wypasał owce wysoko w górach. Wracając o zmierzchu ze swoim stadem do domu, wybrał skrót prowadzący przez trudny teren – zasypane odłamkami skał wybrzeże. Gdy znalazł się poniżej poziomu starej jaskini, doznał największego wstrząsu w swoim życiu. Wiele razy oglądał wielkie, wystrzępione wejście do groty. Gdy był nastolatkiem, zdobył się 9 nawet na to, aby spenetrować większość jej długich, ciemnych i głuchych korytarzy. Jednak teraz, ku swemu największemu zdziwieniu, usłyszał dochodzące z niej osobliwe dźwięki – głośne stukanie, niczym dźwięk ciężkiego młotka uderzającego w deski, i towarzyszące temu hałasowi pokrzykiwania. Oczywiście nie wystraszyło go to; nie jego, starego szkockiego pasterza! Mimo wszystko jednak nie potrafił pozbyć się wspomnienia opowieści o nawiedzonej jaskini, które wielokrotnie słyszał. Te myśli tylko przyspieszyły jego powrót do domu. Nazajutrz już wszyscy rozmawiali o tym zjawisku. Kto chował się w jaskini? Z pewnością nie był to nikt z mieszkańców wsi. Czego ktokolwiek z nich miałby szukać w takim miejscu i o tak późnej porze? Rozważano wszelkie możliwe teorie, po czym porzucano je, by po chwili omawiać je ponownie. I tak raz za razem. Czy mogli to być przemytnicy? Raczej mało prawdopodobne. Nie wybraliby przecież lokalizacji tak odległej od miejsca, w którym spokojnie mogliby rozlokować swoje łupy. 10 – Szpiedzy! – zasugerował ktoś z przejęciem, wstrząśnięty tym podejrzeniem. Czego szpiedzy mogliby szukać na odludziu północnego wybrzeża Szkocji? Wioska Longview podzieliła się tego wieczora na grupki rozprawiające o najświeższym zdarzeniu. Dwóch chłopaków, Oscar i Bruce Mclarenowie, zainteresowali się całą sprawą bardziej niż ktokolwiek inny. Byli to synowie leśniczego mieszkającego na krańcu wsi. Ich matka właśnie ciężko zachorowała, a ojciec pojechał wraz z nią do szpitala w Glasgow i miał powrócić, gdy żona poczuje się lepiej. Z tego względu dwaj chłopcy, piętnastolatek i trzynastolatek, pozostali bez nadzoru. Oczywiście, byli zmartwieni nieobecnością rodziców, ale mimo wszystko dzielnie dawali sobie radę i ogromnie cieszyli się z nieoczekiwanej swobody. Przechadzając się pomiędzy grupami rozmówców, wsłuchiwali się w najświeższe wersje historii starego Petera, skwapliwie wyłapując dodawane bez końca nowe szczegóły. Następnego dnia, gdy mieszkańcy wsi zadecydowali, że najodważniejsi spośród nich obej- 11 rzą jaskinię i ostatecznie rozstrzygną zagadkę tajemniczych odgłosów, chłopcy jako pierwsi zgłosili się do planowanej wyprawy. Starsi mężczyźni wyrazili jednak sprzeciw. – Nie ma mowy – ktoś powiedział. – Prawdopodobnie są tam szpiedzy albo przemytnicy, a więc mogą mieć broń i mogą was zabić; co by powiedzieli na to wasi rodzice, gdy wrócą? Choć próbowano ostudzić ich zapał, Oscar i Bruce błagali tak uporczywie, by moc pójść z dorosłymi, że ostatecznie wyrażono na to zgodę, jednak pod warunkiem, iż zachowają szczególną ostrożność i będą trzymać się z tyłu. Tak więc pewnego długiego, letniego wieczoru, kiedy – tak daleko na północy – słońce nie zachodzi przed dwudziestą drugą, wyprawa zwiadowców wyruszyła. Jaskinia była położona prawie pięć kilometrów od wioski. Wejście do niej, ulokowane ponad linią wybrzeża, sprawiało wrażenie niełatwego do osiągnięcia. Postrzępione i niebezpieczne uskoki skalne tworzyły obraz niedostępnego miejsca, jednak podejście okazało się łatwiejsze, niż się wydawało. Na szczęście nie była to pora przypływu, 12 gdyż w innym przypadku cała grupa musiałaby dostać się na miejsce łodzią. Gramoląc się po wyszczerbionych skałach, sześciu mężczyzn i dwóch chłopaków dotarło wreszcie do wejścia z sercami bijącymi szybciej nie tylko z powodu wspinaczki, ale i na myśl o tym, co zastaną w środku jaskini. Kilku innych ciekawskich podążało za nimi, lecz trzymali się z daleka. Ktoś napomniał chłopców, aby bliżej nie podchodzili, jednak Oscar i Bruce byli zdeterminowani, by zbadać sprawę; ich ojca nie było z nimi, więc nikt tak naprawdę nie mógł nakazać im opuścić jaskinię. Latarki przeszywały zapadające ciemności. Ekscytacja wzrastała. Powoli i dokładnie przeszukując korytarze, wszyscy wstrzymali oddech. Bystre oczy spoglądały przed siebie, przygotowane na wychwycenie najdrobniejszego śladu obecności albo niedawnego przebywania intruza w jaskini; nic jednak nie można było dostrzec. W pewnej chwili przewodnik zatrzymał się, aby przyjrzeć się ścianie. Zauważył rozrzucone po ziemi kamienie, w większej ilości niż w innych miejscach. Ktoś podpowiedział, że to pewnie na skutek obsunięcia się ziemi. Inni przychylili się do tej 13 myśli. Gdy zastanawiali się, czy nie zbadać bliżej tej ściany, Oscar zwrócił ich uwagę na dziwaczne znaki, które zauważył. Wszyscy od razu podeszli, aby im się przyjrzeć, lecz okazały się zupełnie nieistotne. Mężczyźni jeszcze raz sprawdzili ostatni korytarz jaskini, ale – tak jak poprzednio – niczego niepokojącego w nim nie znaleźli. Od tej chwili większość mieszkańców wsi była skłonna wyśmiać Petera Macdonalda. Niektórzy żartownisie radzili mu, aby wracał do domu przed zmierzchem. Ale stary pasterz był pewien, że tamtej nocy słyszał dziwne dźwięki dochodzące z jaskini. Mimo jego przekonania, „tajemnicze dźwięki” stały się podłożem drwin ze starego Petera. Nie upłynęło wiele czasu, a wszyscy – no, prawie wszyscy – zapomnieli o nich. Jednak zdarzyło się coś, co wywołało jeszcze większą ekscytację w życiu mieszkańców wsi na zachodnim wybrzeżu Szkocji. Tej nocy pogoda niekorzystnie zmieniła się i groźny sztorm przewinął się przez wybrzeże, porywając jedną z łodzi. Ale szkoccy rybacy przywykli przecież do solidnego zabezpieczania swych łodzi, znając gwałtowność żywiołu, jakim 14 jest atlantycki wiatr. Wszyscy byli więc przekonani, że łódź została skradziona. Tylko przez kogo? Oto zagadka. Podekscytowanie nasiliło się, gdy kilka dni później łódź pojawiła się, starannie ustawiona na swoim miejscu, z łatą na boku przysłaniającą dziurę powstałą podczas jej nieobecności. Dwa dni później wydarzyła się kolejna niezwykła rzecz. Koń należący do jednego z mieszkańców wioski zgubił się. Nie udało się go odnaleźć, więc zbiorowe poszukiwanie zaplanowano na następny dzień. Jednak gdy właściciel pojawił się rankiem koło szopy, zobaczył konia stojącego na swoim miejscu! Mężczyzna oniemiał z zaskoczenia. Słyszał wiele niesamowitych opowieści o koniach, lecz nigdy, aby któryś z nich samodzielnie otworzył bramę, a potem uwiązał się we własnej przegrodzie! Mieszkańcy nie mieli za wiele czasu, aby rozmyślać nad tym, co do tej pory się stało, gdyż wydarzyła się kolejna niesłychana rzecz pochłaniająca ich uwagę. We wsi mieszkało kilka ubogich wdów. Mieszkańcy pamiętali o nich i od czasu do czasu 15 wspomagali. Jedna z nich była biedniejsza niż pozostałe, gdyż często chorowała. W przeszłości mogła liczyć na pomoc sąsiadów, ale ostatnio jakby o niej zapomniano i znalazła się w naprawdę ciężkim położeniu. Wyobraź sobie więc jej zdziwienie i radość, gdy pewnego ranka, po przebudzeniu, koło swego łóżka zastała pudełko herbatników, dwa chleby i kilka ryb! Chcąc podziękować swojemu darczyńcy, wypytywała każdego, kto mógłby przysporzyć jej tyle radości. Jednak mimo starań, nie udało jej się odnaleźć osoby, która okazała tak niecodzienną życzliwość. Ale kto zakupił te wszystkie podarunki i jak znalazły się w jej domu? Czy coś tajemniczego łączyło dźwięki z jaskini z rozbitą łodzią, powrotem zagubionego konia i nocnym gościem w domu wdowy? W Longview rozmyślano i rozmawiano o ostatnich wydarzeniach, po czym na nowo rozważano je i rozpamiętywano. W tym samym czasie wydarzenia nabrały szybszego tempa… 16