Kłaniają się lata zaniedbań

Transkrypt

Kłaniają się lata zaniedbań
Kłaniają się lata zaniedbań
Utworzono: czwartek, 18 sierpnia 2016
Autor: Andrzej Bęben
Źródło: Trybuna Górnicza
Od kilku lat mówi się o potrzebie opracowania nowej polityki energetycznej. Wiadomo już, że w ciągu 15 lat nie
wybudujemy elektrowni jądrowej. W tym czasie trzeba będzie wyłączyć kilka starych bloków pracujących na węglu.
Tymczasem energii potrzeba coraz więcej.
Polityka energetyczna - co to takiego? W skrócie to takie gospodarowanie i wykorzystanie źródeł energii, by jej starczyło i była jak
najtańsza. Okazuje się, że z jednym i drugim jest kłopot. W państwie, w którym węgla jest więcej, niż w jakimkolwiek innym
unijnym, wprowadza się ograniczenia w dostawie energii, a jej ceny wcale nie należą do najniższych w UE. W Polsce w 2015 r.
średnia cena hurtowa wyniosła 150,82 zł/MWh, w Niemczech - 125,52 zł/MWh, w Czechach - 125,68 zł/MWh, na Słowacji - 125,68
zł/MWh, w Szwecji - 108,47 zł/MWh, a na Węgrzech - 149,98 zł/MWh.
- Dla polskiej energetyki węgiel ma kluczowe znaczenie, gdyż jest paliwem lokalnym. To jest nasz surowiec, który daje nam
niezależność energetyczną. Wiemy, jak duże problemy były z dostawami gazu w sytuacji, kiedy od rosyjskiego gazu byliśmy w
pełni uzależnieni - przypomina Remigiusz Nowakowski, prezes zarządu Taurona, zastrzegając, że w przyszłości Polska będzie (z
różnych przyczyn) zobligowana do zmniejszenia udziału węgla w strukturze zużycia surowców energetycznych.
Najpierw konwencjonalne
System energetyczny w obecnym kształcie nie daje gwarancji stabilności dostaw w perspektywie najbliższych kilkunastu,
kilkudziesięciu lat – uważają przedstawiciele największych spółek energetycznych. Janusz Kowalski, wiceprezes PGNiG, ma
nadzieję, że powołanie Ministerstwa Energii i systematyczne zwiększanie jego znaczenia sprawi, że uda się rozwiązać
podstawowy problem sektora: brak skoordynowanej polityki energetycznej, wynikający - w opinii menedżera - z rozmycia
odpowiedzialności za działania w tym zakresie.
Wiemy, że polska energetyka wymaga, by w najbliższych pięciu, sześciu latach zrealizowano inwestycje wartości ok. 100 mld zł (to
trzykrotna kapitalizacja spółek energetycznych). Wiemy, że w energetyce zachodzi techniczna rewolucja. Wiemy, że potrzebne są
stabilne warunki dla funkcjonowania sektora. Nie wiemy, jakie będą priorytety gospodarcze. Nie wiadomo, jaka będzie cena
uprawnień do emisji CO2.
Te i inne wiadome oraz niewiadome trzeba uwzględnić w polityce energetycznej państwa. W polityce, której de facto nie ma, skoro
ostatni dokument ją określający przyjęty został w 2009 r. Miał być zweryfikowany w 2013 r. ale nie został.
Nie możemy sobie pozwolić na utratę zdolności inwestycyjnej spółek energetycznych w źródła konwencjonalne, które obecnie
stanowią podstawę naszego systemu elektroenergetycznego – nie raz, nie dwa podkreślał minister energii Krzysztof Tchórzewski.
W kwestii inwestycji - kto pierwszy, kto drugi - mamy więc względną jasność. Ale nadal nie wiadomo, jak finansować tak ogromne
wyzwania. Trudno liczyć na finansowanie przez europejskie banki inwestycji węglowych. Zostaną azjatyckie źródła?
Dwie niewiadome
Oprócz czynników zewnętrznych, które należy uwzględnić w założeniach nowej polityki energetycznej, a których do końca nie da
się przewidzieć, mamy na krajowym rynku dwie niewiadome o kolosalnym znaczeniu dla funkcjonowania Krajowego Systemu
Elektroenergetycznego. Pierwsza niewiadoma: czy będziemy bazować na własnym węglu kamiennym, czy też będzie trzeba
wspomóc się, w mniejszym lub większym stopniu, importem?
Węgiel w perspektywie 20-30 lat będzie podstawą krajowej energetyki. Od efektów prowadzonej obecnie reformy górnictwa (i
czynników, na które nie mamy wpływu: np. cen węgla na rynku światowym) zależy, czy PGE, Tauron czy inny koncern
energetyczny będzie palił pod kotłami polskim czy importowanym węglem. Jeśli naszym, to można mówić o niezależności
energetycznej.
Druga niewiadoma: czy wybudujemy, jak planowano, elektrownie jądrowe, a jeśli wybudujemy, kiedy to się stanie. Pierwszy blok
jądrowy (z czterech do zbudowania) miał ruszyć w 2025 r. Nie ruszy... Polska nie wycofuje się z planów budowy elektrowni
jądrowej i na pewno wybuduje przynajmniej jedną elektrownię – uspokaja minister energii. Tyle, że te 6000 MW z czterech
reaktorów atomowych uwzględniono w prognozowanym bilansie energetycznym kraju do 2030 r. W 2013 r. ówczesne Ministerstwo
Gospodarki wyliczyło, że w 2025 r. w systemie będzie w szczycie zimowym 1360 MW nadwyżki (w lecie 1137 MW). Dzisiaj
wiadomo, że będziemy mieli 1500 MW, ale nie nadwyżki, tylko deficytu! To też trzeba będzie uwzględnić w nowej polityce
energetycznej państwa.