tutaj

Transkrypt

tutaj
Adam Poprawa
POLSKIE KINO. IDA W USA
I NORWEGII
Sukces nominowanej do
Oscara Idy został poprzedzony
w listopadzie 2014 festiwalem
filmów polskich w Nowym Jorku
– był to nieoficjalny miesiąc
kina polskiego. Przypomniano
naprzód Dekalog Krzysztofa
Kieślowskiego. Następnie Polish
Filmakers NYC zorganizowało
przegląd filmów polskich reżyserek: Polish Women in Film:
New Voices, Ancient Echoes (7-9
listopada). Wśród wybranych
filmów były tu m.in. Vera Gran
Marii Zmarz-Koczanowicz,
Mazurek Julii Kolberger, The
Case of Josephine H. Izabelli
Gustowskiej. Równoległy festiwal
na Uniwersytecie w Rochester
uświetnił pokaz Idy. Serie polskich projekcji w Museum of the
Moving Image zainaugurował
Przypadek Kieślowskiego; cały
cykl został zatytułowany: Ways
To Freedom: Polish Film and
the Rise of Democracy – w ten
sposób uczczono dwudziestopięciolecie pierwszych wolnych
wyborów do polskiego Sejmu.
Dyrektor tego muzeum, David
Schwartz, mówił o ogromnym
znaczeniu i walorach nie tylko
artystycznych filmów mistrzów
polskiego kina: Andrzeja Wajdy
i Krzysztofa Kieślowskiego oraz
filmów rzadziej pokazywanych
i reżyserów mniej znanych – jak
Wojciech Marczewski czy Janusz
Zaorski. „Jest jasne – powiedział
– że w okresie od powstania
Solidarności do wolnych wyborów
w 1989 Polska odegrała kluczową
rolę w upadku żelaznej kurtyny”.
Projekcje filmów Kieslowskiego
poprzedził wstęp Annette Insdorf,
wykładowc y Uniwersytetu
Columbia i autorki ksiażki
o Kieślowskim: Double Loves,
Second Chances: The Cinema of
Krzysztof Kieslowski. W dniach
od 13 do 23 listopada pokazano w tymże muzeum trzynaście
filmów (siedem długometrażowych, sześć krótkich dokumentalnych). W tym czasie w nowojorskim kinie Quad przez tydzień
wyświetlano film Jana Komasy
o Powstaniu Warszawskim. Film
ten uzyskał bardzo dobre recenzje m.in. w „New York Timesie”
i równie wpływowym „Village
Voice”.
M. Pośpiech
Powyższy plakat reklamuje
w Norwegii Idę, który to obraz
uzyskał tytuł najlepszego filmu
podczas finału Europejskich
Nagród Filmowych i został nominowany ostatnio do Oscara, a – jak
obserwuję to z mojego Oslo – robi
zawrotną karierę także w krajach
skandynawskich. Prezentowany
na światowej wystawie plakatów w Muzeum Kinematografii
w Łodzi (do końca maja 2015 br.),
zachęcił mnie do przetłumaczenia
jego treści. Poniżej podaję fragmenty recenzji norweskich gazet,
zamieszczone na plakacie:
Niebiańska Ida – Bergens
Tidende
Inteligentny poruszający dramat. Fotograficzny majstersztyk –
Klassekampen
Mistrzowsko opowiedziana, zagrana i fotografowana –
Adresseavisen
Dramat kolei losu w pięknym
retrospektywnym stylu. Jeśli chcecie
zaakcentować Wielkanoc pójściem
do kina, musicie koniecznie zobaczyć tę polską perłę –Aftenposten
Tak pięknego filmu nie widzieliśmy dawno – Dagbladet
Pięknie o bolesnym – VG
(Verdens Gang)
Każda klatka tego filmu to dzieło sztuki gotowe do druku, do oprawy i powieszenia na ścianie – NRK
P3, Filmpolitiet
Janina Januszewska-Skreiberg
Sygnały
Powietrze którym wszyscy
oddychamy / Powietrze którym
dusimy się wszyscy. Tak zaczyna
się pierwszy wiersz płyty. Od lat
w drugim wersie słyszę mocną
średniówkę i zaraz po niej dość
szybką antykadencję, i chciałbym
(zaborczo?), żeby aktor przeczytał to w taki właśnie sposób…
W każdym razie Marek Kondrat,
mając dużo możliwości głosowej
interpretacji tej złożonej i wieloznacznej poezji, wybrał metodę
najwłaściwszą: spokojny, powściągliwy przekaz wierszy. Zawsze
lepiej - tak w poezji, jak i w jej czytaniu – czegoś nie dopowiedzieć
niż przegadać. Owszem, czasem
mógł Kondrat bardziej różnicować głos, na przykład (oczywiście)
subtelnie podkreślając arcyzabawne, świadomie poetycko przerysowane wyrażenia (żółtozęby
jego śmiech; ekskrement wróbli).
Odmienność artykulacji oddzielałaby też cytaty (polityka z Kiedyś,
po latach czy Leśmiana w jednej
z części Podróży zimowej). A jak
dobrze potrafi ten aktor odgrywać
poezję, świetnie słychać w realizowaniu mowy pozornie zależnej
Lotu do Seattle. W ostatnim wersie
finałowego wiersza własnego (bo
są jeszcze przekłady) Atlantydy:
przecinek stawiany na oślep, na
razie, na zawsze – nie powinien
był Kondrat dawać takich długich
pauz (te pauzy w końcówkach to
zresztą pewna słabość wykonawcy). Znakomitą natomiast aktorską decyzją jest (choć to poniekąd
paradoksalne) wzięcie w nawias
„muzycznej” strony Podróży zimowej oraz – to w innych rymowanych wierszach – swoiste ukrywanie klauzulowych współbrzmień,
tak zgodne z dźwiękowymi intencjami Barańczaka.
143

Podobne dokumenty