Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
Maciej Urbanowski
od brzozowskiego do herberta
Wydawnictwo LTW
Łomianki 2013
472 strony
oprawa miękka
cena 39,00 zł
Od Brzozowskiego do Herberta to zbiór szkiców o dwudziestowiecznej literaturze i pisarzach, a także o ich ideowych wyborach
i postawach. Urbanowski skupia się na
autorach i zjawiskach, które łączy antynowoczesność. Ramy czasowe obejmują
właściwie cały XX w., bo wędrujemy tutaj
od Brzozowskiego do III RP, ale musimy pamiętać, że pisarze młodsi od Herberta, urodzonego wszak w 1924 r., pozostają poza
zainteresowaniem autora. Duża część tego
obszernego zbioru studiów ma szansę przemówić nie tylko do polonistów czy krytyków
literackich, ale wszystkich zainteresowanych
związkami literatury i idei czy literatury
i polityki: przedstawione tutaj linie sporów
czy prądy duchowe przynajmniej częściowo
żywotne są i dzisiaj. Cała, by podać przykład, pierwsza część książki poświęcona
jest Stanisławowi Brzozowskiemu, która
w znacznym stopniu dotyczy recepcji jego
dzieła: dowiadujemy się, jak łączono go z…
faszyzmem czy jak postrzegała go powojenna krytyka literacka. W momencie, gdy
spór o Brzozowskiego i powoływanie się
nań przez intelektualistów reprezentujących pełne spektrum światopoglądowych
opcji odżyły z pełną mocą, warto prześledzić
196
wcześniejsze dzieje zmagań z Brzozowskim
i o Brzozowskiego. Kolejne szkice także z całą mocą udowadniają, jak bardzo dzisiejsze
publicystyczne spory bywają nieoryginalne
i wtórne; cytaty z zaśniedziałych dzieł przywoływanych przez Urbanowskiego można
by niemal wkleić do dzisiejszych gazet. Spór
o Europę? Proszę bardzo: stanowiska od
ogłaszania „śmierci Europy” i deklarowania
obrzydzenia upadłym kontynentem aż po
entuzjastyczne wołanie o konieczności powstania Stanów Zjednoczonych Europy – to
wszystko w dyskusjach toczonych przez pisarzy przewijało się na długo przed jakąkolwiek formalną propozycją założenia Unii Europejskiej. Stosunek prawicowych pisarzy do
II RP? To trzeba zacytować: „[…] Rzeczpospolita okazywała się więc swoistym ciałem
obcym, a nawet wrogim, odrzucanym przez
bohaterów nurtu prawicowego. […] Ciekawe są jednak próby wskazania na istnienie
swego rodzaju enklaw niepodległości czy też
polskości w tym raczej posępnym obrazie
niepodległej Rzeczpospolitej. […] Opresyjnemu lub bezradnemu państwu polskiemu
przeciwstawiać się będą rozmaite tajne organizacje patriotyczne […] zwalczające i udaremniające spiski wymierzone w Polskę”.
PRESSJE 2014, TEKA 38
Być może najważniejszym tekstem, tekstem,
który niejako rozsadza akademicką formułę,
zamieniając się we frapujący szkic o uwikłaniu pisarzy w historię i zmaganiach z duchem czasu, jest porównanie postaci Jerzego
Andrzejewskiego i Georges’a Bernanosa. Sylwetkę Andrzejewskiego, który jest jednym
z głównych i jednocześnie bardzo niejednoznacznym bohaterem tej książki, dopełniają inne teksty, pozwalające prześledzić jego
ideowe wahania od katolicyzmu do komunizmu, rozczarowanie wiarą w komunizm
i pośmiertne wydanie (już w stanie wojennym) gorzkiej powieści, apokryfu zatytułowanego Nikt, opowiadającego o ostatniej
wyprawie Odyseusza. Jeśli tytuł i układ
książki Urbanowskiego potraktować jako
celowe „dociążenie” znaczenia chronologii i historii, to między proteuszowym
Brzozowskim a pryncypialnie krytykującym III RP Herbertem postacią centralną
staje Andrzejewski, pisarz zdający sprawę
ze wszystkich klęsk i katastrof XX w., historycznych i religijnych, intelektualnych
i moralnych, z katastrofy II wojny światowej i z klęski, jaką był PRL. Na tym tle
szczególnie ważne zdaje się przypomnienie
francuskiego pisarza Georges’a Bernanosa,
którego biografia składa się niemal na coś
w rodzaju hagiografii intelektualisty. Być
może jest to pisarz, którym także i dziś,
znowu, powinni zainteresować się młodzi
katoliccy intelektualiści szukający właści-
wego politycznego stanowiska i formuły dla
swojego zaangażowania w sprawy publiczne.
A gdzie w tym wszystkim miejsce na literaturę? Owszem, Urbanowskiego zajmuje przede
wszystkim historia literatury w kontekście
jej powiązań z polityką i historią, historią
krytyki, historią idei, ale i dla czytelników
szukających w literaturze przede wszystkim
doznań estetycznych znajdą się tu inspirujące refleksje i odkrycia. Czasem bowiem wyjście od nieestetycznej perspektywy może zaprowadzić nas do jak najciekawszych tez na
gruncie czysto literackim. „Niniejsze uwagi
mogą się wydać zaskakujące, marginalne,
a nawet zbędne […]” – asekuruje się autor na
wstępie bez mała prowokacyjnego artykułu
Bruno Schulz i polityka, ale konkluzja prowadzi nas w niespodziewane rejony: „[…] właśnie niemieccy pisarze spod znaku rewolucji
konserwatywnej wydają się najbliżsi tej wizji
polityczności, jaka wyłania się z prozy Schulza”. I w przypisie: „[…] paralela Schulz-Jünger warta jest osobnego rozważenia […]”.
Rzeczywiście! Od razu chciałoby się przeczytać ten postulowany artykuł porównujący
twórczość autora Na marmurowych skałach
z opowiadaniami Schulza, przedstawiający
wspólne im przestrzenie wyobraźni zakorzenione w Biblii i baśniach. Jak widać, mimo że
Jünger nosił ten sam mundur co morderca
Schulza, literatura niewiele się tym przejęła.
Adam Leszkiewicz
197