Stamped Document - ZGODA i Kopanina Kaliszańska
Transkrypt
Stamped Document - ZGODA i Kopanina Kaliszańska
Autor : Radosław Wróbel Podlaskie Bi-:■.■■:■fi Mińsk w w w .zg od a- lu be lsk ie .cb a. pl Białoruś Lwów Praca ta została wyróżniona w II Edycji Konkursu „Rodzinna historia” organizowanym przez Zespół Szkół Elektronicznych w Lublinie z okazji przypadającej we wrześniu 2009 roku 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Strona 1 z 6 Autor : Radosław Wróbel „Rodzinna historia. Opowieść o zdarzeniu z lat wojny i okupacji (1 września 1939 r. - maj 1945 r.)” Zgoda, to niewielka miejscowość województwa lubelskiego, położona w gminie Łaziska, otoczona pięknymi lasami Wrzelowieckiego Parku Krajobrazowego. Przebiega przez nią trasa Szlaku Nadwiślańskiego - jedna z najpiękniejszych pod względem krajobrazowym tras pieszych województwa lubelskiego . W tej niezwykłej miejscowości w czasie okupacji mieszkały dwie młode dziewczyny: Zosia i Rozalia. Ich wspomnienia pozwolą przybliżyć losy ówczesnych jej mieszkańców. pl Zosia w w w .zg od a- lu be lsk ie .cb a. ,,Gdy zaczęła się wojna miałam 15 lat. Pamiętam, jak spałam z siostrami na strychu były to pierwsze dni wojny. Mężczyźni ze Zgody i Kopaniny Kaliszańskiej mieli iść na wojnę i chcąc wykorzystać ostatnią noc - żegnali się ze swymi ukochanymi. Ze strychu słyszałyśmy piosenkę, którą śpiewał jeden z nich - Olek. Jej początek brzmiał: ,,Musiałem Cię zostawić, choć serce z bólu płacze, już Cię więcej nie zobaczę, już nigdy nie…” Śpiewał ją tak pięknie, że nam się łza w oku kręciła. Następnego dnia już poszedł na wojnę, a razem z nim wielu innych mężczyzn, m.in. mój brat. Musiałam przerwać naukę, ponieważ do szkoły miałam daleko, a musiałam chodzić sama.” „W 1939 roku w miejscowości Kamień zbudowano most na Wiśle. Miał być poświęcony dnia 29 czerwca następnego roku, jednak gdy Polacy dowiedzieli się, że Niemcy zmierzają w tę stronę, spalili most. Niemcy mimo trudności przedostali się przez rzekę i dotarli do tych okolic.” [Według źródeł 9 września 1939r. Niemcy zajęli most w Puławach ]. „Kilka dni po rozpoczęciu wojny, Niemcy zaczęli bombardować miejscowości położone nad Wisłą, zmuszając ludność z wsi Piotrawin i Kamień do opuszczenia domów. Niektórzy z nich przyszli na Zgodę. Wśród nich był ksiądz i organista dysponujący lornetką, za pomocą której starał się ocenić sytuacją walk z Niemcami. Msze Święte były odprawiane w jednym z domów, mieszkańcy Zgody mieli również możliwość spowiedzi. Od czasów ucieczki ludności z nadwiślańskich miejscowości Niemcy zaczęli zrzucać pociski na Zgodę i okolice. Schowaliśmy się do piwnicy, jak wiele innych osób” - mówi babcia. „Jeden z mieszkańców, walczących za Ojczyznę, skorzystał z okazji, że jest blisko swej miejscowości i przyszedł do domu odwiedzić rodzinę. Gdy był już prawie w domu rozpoczęły się bombardowania. Ukrył się więc w pobliskiej murowanej suszarni tytoniu. Po pewnym czasie jeden z pocisków uderzył w nią, raniąc tego człowieka w brzuch. Stanął naprzeciwko naszego okna i zakrwawiony przewrócił się - wspomina babcia. Dwoje ludzi podniosło go i podprowadziło obok muru. Jego kuzyn chciał zawieźć go do szpitala na wozie, lecz w trakcie podróży mężczyzna zmarł. Został pochowany na pobliskim cmentarzu wojskowym w Opolu Lubelskim. W tym dniu z powodu bombardowania, znów schowaliśmy się do piwnicy. Było ciasno, ponieważ wszyscy chcieli się schować; kobiety, dzieci, ludzie starsi … Powiedziano nam, że żaden pocisk nie wpadnie, bo nad piwnicą była słoma, ale w pośpiechu nikt o tym się pomyślał i to wszystko mogło się spalić”- żartuje babcia. ,,Z piwnicy wyszliśmy późno w nocy, gdy wszystko ucichło. Zjedliśmy cokolwiek i chcieliśmy schować rzeczy, które mogłyby ulec zniszczeniu, a były dla nas cenne: pościel, ubrania i maszynę do szycia - główne źródło utrzymania. Po ponownym ukryciu się przed pociskami, spędziliśmy w tym pomieszczeniu całą noc. Rankiem Tatuś zaproponował abyśmy wyszli, gdyż Niemcy, 1 Por. E. Cieszko, Zintegrowana sieć szlaków turystycznych „Krainy lessowych wąwozów”, s.53, [w:] www.naleczow.org.pl. 2 Zob.: R. Jurkowska, Historia szkoły w Kępie Piotrawińskiej, www.spkepapiotr.eu. Strona 2 z 6 Autor : Radosław Wróbel w w w .zg od a- lu be lsk ie .cb a. pl którzy byli w okolicy, mogliby nas uznać za ukrywających się szpiegów. Poszliśmy do domu i przez okno obserwowaliśmy ostatnich hitlerowców, którzy maszerowali drogą. Niektórzy z nich zatrzymali się w okolicy i urządzili sobie kuchnię polową niedaleko domów. Kilku Niemców poszło do moich sąsiadów po świnię, nie wiem czy im zapłacili za nią czy nie. Sąsiad miał prosiaka, który był inny niż wszystkie w całej wsi: chodził z nami w pole, był przy nas gdy nabijaliśmy na druty tytoń, był dla nas towarzyszem przy większości prac polowych” - z uśmiechem wspomina babcia. ,,Sąsiad sprzedał im tego prosiaka, a Niemcy przyszli do nas. Nie znaliśmy niemieckiego więc próbowaliśmy się porozumieć na inne sposoby. Mieliśmy szczęście, gdyż drogą szedł kuzyn znający ten język. Okazało się, że chcą aby im zagotować wody. Za pomocą jednego czajnika wody, oczyścili całego prosiaka. Mięso jedli na surowo z przyprawami i chcieli nas poczęstować. Baliśmy się. Moja mama powiedziała, że my lubimy, mięso smażone i Niemcy pozwolili nam je przyrządzić na swój sposób. Najedliśmy się. Nieproszeni goście zrobili sobie kawę, a potem śpiewali. Dobrze się zachowywali, nie tak jak radzieccy żołnierze, którzy często pili dużo alkoholu i zaczepiali młode dziewczęta.” ,,Innego razu, gdy już Niemcy opuścili Zgodę, przyszedł oddział partyzancki, było ich 300. Rozgościli się w stodołach mieszkańców. Przyszli i do nas, chcą sobie wywołać zdjęcia. Gdy byli w trakcie, ktoś wpadł do domu z okrzykiem: ,,Niemce idą!”. Dowódca zlekceważył to: ,,Nas jest 300, zaś ich tylko 50, my nie pójdziemy.” My płakaliśmy i prosiliśmy ich, aby poszli, bo za zabicie Niemca była palona cała wioska. Partyzanci wysłuchali nas i opuścili miejscowość. W tym czasie mieszkaniec bliskiej miejscowości przebywał u swego brata w Zgodzie. Żeby nie zostać uznanym przez Niemców za szpiega schował się razem z partyzantami w lesie. Mężczyzna wrócił się po rower, którym przyjechał, lecz Niemcy byli już w tej części wsi. Zatrzymali go a następnie zabili. Gdy szli przez Zgodę z wielkim strachem zerkaliśmy przez okno. Widziałam ich hełmy i płaszcze do ziemi.” ,,W Piotrawinie na początku wojny byli partyzanci. Gdy wojska niemieckie przejeżdżały drogą, ktoś zastrzelił dwóch Niemców. W ramach zemsty oni spalili kilka domów z ludźmi w środku.” [Z materiałów źródłowych wynika, że mieszkańcy wsi Kamień i Piotrawin walczyli w PPR, BCh, AK, Al. Po latach szkoła podstawowa przyjęła więc historyczne imię Armii Ludowej ] . ,,Moja bratowa miała jedną krowę, od której mleko przekazywała kilku rodzinom. Niemcy zabrali jej zwierzę i w ten sposób straciliśmy mleko dla małych dzieci. Pewnego dnia Zgodę odwiedził wujek mojej sąsiadki, mieszkał w Józefowie n. Wisłą. Poinformował nas, że Zgoda i Kopanina Kaliszańska mają być spalone przez Niemców. Mieszkańcy rozpoczęli przesiedlenia do pobliskich wsi. Jeśli ktoś miał konia i wóz mógł zabrać więcej rzeczy, a kto nie miał brał tylko tyle, ile uniósł. Było to tuż przed Świętami Wielkanocnymi, można było jeszcze gdzieś pod drzewami zobaczyć śnieg. Starsi ludzie postanowili zostać w Zgodzie, gdyż nie byli w stanie iść. Moja mama również została. Kilka dni później okazało się, że wieś nie jest spalona, a my mogliśmy wrócić do domu.” ,,Pewnego dnia poszłam do Kaliszan po chleb, była długa kolejka. Czekaliśmy bardzo długo, lecz chleba nie było. Ktoś krzyknął ,,Niemcy jadą!” i wszyscy się schowaliśmy, z wyjątkiem jednej kobiety, którą okupanci złapali i zabrali do Niemiec do pracy.” ,,Mnie też chcieli zabrać do Niemiec, ale wcześniej byłam na kursie sanitarnym. Gdy poszłam do biura skąd miałam jechać do Niemiec, powiedziałam, że muszę opiekować się matką i muszę tu być, bo mam ukończony kurs sanitarny i w razie potrzeby potrafię opatrywać rany. Ostatecznie nie pojechałam za granicę.” 3 Por. Tekst z pierwszej kroniki szkoły załoŜonej w latach 50-tych, www.spkamien.scholaris.pl. Strona 3 z 6 Autor : Radosław Wróbel lu be lsk ie ,,Mój mąż też był na .cb a. pl ,,Podczas wojny ludzie nie mając pracy, starali się zarobić jak tylko mogli. Pewien mężczyzna zarabiał śpiewając i grając różne piosenki o wojnie, które podtrzymywały na duchu. Jedna z tych piosenek utkwiła mi w pamięci: 1.Ta straszna zima zbliża się w rozpaczy, Odlecieć od niej już nie mamy sił, Na losy szczęścia zdajemy się dla niej, Bo gniazd spokojnych nie ma dla nas już. 2.Nie mamy dziś nazwiska swej ojczyzny, Nie mamy nic, co by cieszyło nas, Bo w każdy dzień ktoś z naszych braci ginie, Bo naszą wolność chcą wywalczyć nam. 3. Dziś czuwa noc o wolność naszej ziemi, Wszystko co martwe, dziś obudza się, Może nie zmrozi nas okrutna zima, Sztandar wolności znów zabłyśnie nam. (autor nieznany) Bardzo mi się podoba ta piosenka, gdyż wszystko tak ładnie zostało ujęte w symboliczny sposób; nasze rozterki, pomoc partyzantów oraz nasze nadzieje.” w w w .zg od a- walkę 1939 r.” ,,Gdy mój brat wrócił z wojny opowiadał mi swoje przygody. Wracał do domu nie znając do niego drogi. Idąc przez pola i lasy, często omijał wioski w obawie przed możliwością zabicia przez Niemców, ponieważ miał jeszcze na sobie wojskowy strój. Pewnego dnia, gdy szedł, zobaczył kościół i pomyślał, że się pomodli. ,,Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem z drugiej strony oddział Niemców. Wystraszyłem się, bo byli tak blisko mnie i nie mogłem się już wrócić. Wszedłem do kościoła i modliłem się” - pamiętam jego słowa - ,,Później wyszedłem i z modlitwą na ustach pewnie kroczyłem przed siebie. Nie wiem czy Niemcy nie zauważyli mnie, czy to ,,Ręka Boża” sprawiła, ale bezpiecznie oddaliłem się od świątyni.”- jak go słuchałam to miałam łzy w oczach. ,,Szedłem tak jedną noc, drugą a nic nie miałem do jedzenia. Bałem się iść do kogoś, aby znów nie trafić na Niemców. Jednak głód był silniejszy i zdecydowałem się pójść. Wszedłem do jednego z mieszkań; była w nim kobieta i dzieci, których ojciec również był na wojnie. Nie mogłem nic mówić z głodu, ale kobieta mnie zrozumiała i dała mi chleba i mleka. Zjadłem bardzo mało, aby mi nie zaszkodziło, zaś resztę wziąłem sobie ,,na drogę”.” Jak był u tej kobiety to u niej w stodole i za stodołą był znów oddział Niemców. Kobieta dała mu cywilne ubranie i odprowadziła dalej, udając męża i żonę idących w pole. Doprowadziła go do wąwozu, którym miał się zbliżyć do odległego Kraśnika i powiedziała mu gdzie musi iść później. Po długiej wędrówce wrócił do domu. Słowa, które najbardziej utkwiły mi w pamięci to były właśnie te, które mi brat powiedział po powrocie: ,,Zocha, pamiętaj; Bóg jest i zawsze opiekuje się ludźmi, jak Go prosisz, On zawsze wysłucha. To, że mogę teraz tu być, to wszystko zasługa Boża.”” Strona 4 z 6 Autor : Radosław Wróbel ,,Nie mam zbyt wiele przedmiotów i zdjęć z tamtego okresu. Gdy już wojna dobiegała ku końcowi, złodzieje kradli wszystkie cenne rzeczy. Gdy do nas wbiegli, zabrali torebkę mojej kuzynki, w której miała dużo zdjęć oraz pieniędzy które już wyszły z obiegu.” w w w .zg od a- lu be lsk ie .cb a. pl Rozalia: ,,Gdy wojna wybuchła miałam 16 lat. Nie mogłam tego zrozumieć, że jest wojna, nie wiedziałam co to znaczy. W jednym z początkowych dni wojny, gdy gotowałam wraz z mamą coś do jedzenia, weszli partyzanci i kazali nam opuścić dom. Musieliśmy pójść do innej miejscowości, położonej około 5 km dalej. Bałam się… Wszyscy się baliśmy.” ,,W późniejszym okresie, gdy nałożono na gospodarzy kontyngenty musieliśmy oddać ostatnią krowę. Wszyscy musieli oddawać swoje plony. Jeśli ktoś był bardzo biedny (czyli większość mieszkańców) i nie miał z czego oddać, otrzymywał kartki na chleb, po który trzeba było chodzić kilkanaście km. Przydzielano ok. trzech bochenków tygodniowo, jednak nie zawsze dla każdego wystarczało. Ludzie, którzy nie oddali kontyngentu zostali wezwani, gdy Niemcy byli na wsi. Mężczyźni, a czasem ich żony, przyszli do wyznaczonego domu. Nie widziałam, ale mówiono, że w środku była ławka i na tej ławce z okrucieństwem bito tłumaczących się ludzi. Potem widziałam jak ludzie wracali cali zakrwawieni. Mój tata, gdy przyszedł miał podbite oko i całe zakrwawione ciało.” [Według źródeł od października 1942r. w szkole podstawowej w Kępie Piotrawińskiej władze okupacyjne założyły magazyn zbożowy, a zbieraniem kontyngentu zbożowego obarczono nauczycieli] 4. Częstym widokiem tamtego okresu były biegi zdyszanych Żydów, których gonili Niemcy. Prowadzili ich do getta w Opolu Lubelskim, lub do obozu pracy w Poniatowej. Żydzi zabierali cenne rzeczy ze sobą więc kto tylko mógł się tam dostać wymieniał jedzenie na ubrania, pieniądze… W 1943 roku w Poniatowej dokonano egzekucji ok. 15 tys. Żydów. Dziś upamiętnia to obelisk z tablicą pamiątkową poświęconą 22 892 ofiarom hitleryzmu. Często zdarzało się, że uprawy były niszczone przez partyzantów, Niemców i Rosjan, zaś mieszkańcy musieli szukać zboża w innych miejscowościach i u rodziny. ,,Nie wiem kto był gorszy; Niemcy byli bezwzględni, nie zależało im na życiu Polaków, zaś Rosjanie, gdy weszli na wieś pili wódkę, dopuszczali się gwałtów na kobietach i młodych dziewczynach, i rabowali gospodarstwa. Ubój zwierząt należało przeprowadzać w tajemnicy przed okupantami, toteż gdy ktoś zabił świnię, dzielił się mięsem z sąsiadami.” ,,Mój brat Olek, opowiadał po powrocie z wojny, że gdy walczyli i nie mieli co jeść, to jedli surowe warzywa znalezione na polach. Później dostał się do Niemiec, gdzie pracował za darmo u gospodarza. Podczas wygnania ze Zgody, do pustych mieszkań przynoszono rannych. Gdy wróciliśmy, w naszym mieszkaniu było ich ok. 30. Jeśli ktoś umarł, to grzebano go na cmentarzu zbiorowym, przy skrzyżowaniu dróg. Po wojnie ekshumowano ciała i przewieziono na pobliskie cmentarze.” ,,Mój drugi brat, Janek, zginął na froncie. 29 IV 1945 roku otrzymaliśmy zawiadomienie o jego śmierci. Początkowo nie mogłam w to uwierzyć. Nie wiem gdzie i czy był pogrzebany.” Każdy dzień okupacji wymuszał walkę o życie i rodzinę, uczył pokory, ale też wiary i miłości. „To, kim teraz jesteśmy zawdzięczamy tym wszystkim, którzy trudzili się na tej ziemi dla nas. W nich kiełkowało i rosło to, co my obecnie zbieramy”5. 4 5 Za:www.spkepapiotr.eu. Za: R. Jurkowska, dz.cyt. Strona 5 z 6 Autor : Radosław Wróbel Materiał zgromadzono na podstawie przekazu ustnego Zofii Lenartowicz i Rozalii Wróbel. pl Źródła: 1. E. Cieszko, Zintegrowana sieć szlaków turystycznych „Krainy lessowych wąwozów”, s.53, [w:] www.naleczow.org.pl. 2. R. Jurkowska, Historia szkoły w Kępie Piotrawińskiej, www.spkepapiotr.eu. 3. Mapa na stronie tytułowej www.turystyka.lubelska.pl 4. Tekst z pierwszej kroniki szkoły założonej w latach 50-tych, www.spkamien.scholaris.pl. 5. www.spkepapiotr.eu. a. Dane autora pracy: be lsk ie .cb Radosław Wróbel lu WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE od a- Wszelkie prawa autorskie do materiałów zawartych w tym dokumencie należą do serwisu www.zgoda-lubelskie.cba.pl. Treść tego dokumentu podlega ochronie przewidzianej przez polskie prawo i może spowodować pociągnięcie do odpowiedzialności cywilnej i karnej. w w w .zg Kopiowanie, modyfikowanie oraz transmitowanie elektronicznie lub w inny sposób, powielanie, wykorzystywanie i dystrybucja tego materiału dozwolona jest wyłącznie za zgodą właściciela. Strona 6 z 6