rok regionów Świst

Transkrypt

rok regionów Świst
Rok Regionów – POSTAĆ: krok 1
Nasza drużyna w projekcie „Rok Regionów – postać” wybrała
sobie dh. Stanisława Sieradzkiego „Śwista”. Związku z tym
postanowiliśmy odwiedzić Muzeum Harcerstwa, archiwum GK,
Muzeum Powstania oraz IPN. Jak się okazało znaleźliśmy tam
sporo materiałów np. zdjęć, listów, wycinków z gazet, nagrań z
radia dot. naszej niezwykłej postaci. Także spotkaliśmy się z
przyjaciółką Śwista, która nam trochę o nim opowiedziała.
Ze wszystkim zebranych materiałów napisaliśmy wspólnymi
siłami dosyć szczegółowy życiorys dh. Stanisława, który
pomoże nam w 2 kroku stworzyć filmik o nim.
Hm. Stanisław Sieradzki „Świst”
sierż. pchor. Armii Krajowej ps. "Świst"
zgrupowanie AK "Radosław"
pluton „Felek” kompania "Rudy" batalion "Zośka"
Urodził się 14 września 1921 roku w Iłowie w powiecie Działdowo w rodzinie
wielodzietnej, jako jeden z sześciorga dzieci Wawrzyna – pracownika miejscowej
parowozowni PKP (pochodził z Jarocina) i Elżbiety z domu Strzeszyńskiej (
pochodziła z Miłosławia).
PRZED WOJNĄ
Po ukończeniu nauki w szkole powszechnej w Iłowie w 1934 roku, uczęszczał w
latach 1935-1939 do Państwowego Gimnazjum i Liceum w Działdowie, uzyskując w
czerwcu 1939 małą maturę.
Jego przygoda harcerska zaczęła się dzięki matce, która brała udział w strajku dzieci
we Wrześni. W wieku 12 lat, czyli w 1932 roku, wstąpił do 75 Pomorskiej Drużyny
Harcerzy im. Księcia Józefa Poniatowskiego, przemianowanej w roku 1938 na 165
Mazowiecką Drużynę Harcerzy ( Iłowo znalazło się w województwie Warszawskim).
Drużyna należała do chorągwi pomorskiej z komendą chorągwi w Toruniu. W roku
1938 poszedł na kurs drużynowych w okolicach Brodnicy, a w roku 1939 przeszedł
kurs podharcmistrzów. Podczas, gdy otwierał próbę na podharcmistrza, jednocześnie
po raz pierwszy w życiu był komendantem obozu harcerskiego. Trzy dni przed
rozpoczęciem się wojny, Świst wraz ze swoją drużyną zwijał obóz i pakował sprzęt,
który został przewieziony do Włodawy nad Bugiem, gdzie został
przejęty przez Armię Czerwoną. Udało mu się uratować jedynie
sztandar. Nie dojechał jednak do domu, ponieważ został
zatrzymany przez niemieckich żołnierzy Wehrmachtu.
WOJNA
Po schwytaniu przez niemieckich żołnierzy został odesłany do
obozów jenieckich niedaleko Królewca. W 1940 roku został
wyrzucony z obozu i trafił na przymusowe roboty, gdzie
pomagał w budowie domu. Pracował również na roli do Wielkiej
Nocy 1941 roku, poczym zdecydował się uciec do Generalnej
Guberni w Warszawie. Ucieczka początkowo nie wiodła się najlepiej, ponieważ jako
Polak musiał mieć literkę „P” na ubraniu, co zwróciło uwagę pewnej Niemki. Jednak
wtedy nie został złapany. Gdy wracał do Działdowa, by pożegnać się ze swoimi
rodzicami, szedł tunelem, kiedy zatrzymała go niemiecka policja, która szukała
uciekinierów. Stanisław oszukał ich mówiąc, że
jedzie do Królewca w poszukiwaniu pracy. Ci mu
uwierzyli i posłali do żandarmerii. W taki sposób
trafił do Olsztyna, gdzie pracował w gazowni jako
robotnik obsługujący piece.
W 1942 zaczął się ponownie zastanawiać nad
ucieczką, więc upozorował wypadek w pracy by
dwa dni później być w drodze do Działdowa. W
rodzinnej miejscowości jego koleżanka z liceum
dała mu specjalny, oczywiście podrobiony
dokument, który zaświadczał o pracy na
niemieckiej budowie. Następnie udał się do
Warszawy, gdzie zamieszkał u swojego wujka na
ul. Zamienieckiej. Tutaj rozpoczął swoje życie
konspiracyjne. W lipcu tego samego roku, gdy
jego kolega pod fałszywym nazwiskiem Bagiński
uczył się, z jego książki wypadł „Biuletyn
Informacyjny”. Dzięki temu wydarzeniu powrócił
do życia harcerskiego i dowiedział się o
warszawskim podziemiu. Na pierwszą zbiórkę harcerską poszedł na ul. Żelazną (róg
Srebrnej). Niedługi czas później złożył przysięgę Szarych Szeregów, a ponieważ był
już i tak poszukiwany jako Stanisław Sieradzki, przyjął fałszywe nazwisko Franciszka
Brożka, który zmarł w 1939 roku.
Świst był w hufcu (roju) WOLA, którego komendantem był Jan Kopałka „Janek z
Woli”. Należał do 4 drużyny (rodziny), którego dowódcą był Karol Kwapiński „Karol
CZARNY”.
Ze względu na jego znajomość języka niemieckiego brał czynny udział w akcjach „N”,
czyli akcjach niepodległościowych.
10 czerwca 1943 roku dowództwo Armii Krajowej wydało rozkaz o przeprowadzeniu
akcji „Taśma” (inaczej „Sieczychy”). Świst miał tam jechać jako obsługa karabinu
maszynowego. Jednak Andrzej Romocki „Morro” zadecydował, że nie pojedzie z
powodu 2 z geografii. Warto dodać, że w tej akcji zginął Tadeusz Zawadzki.
Tuż po śmierci „Zośki” została podjęta decyzja o przemianowaniu specjalnego
batalionu „Jerzy” na batalion Armii Krajowej imienia „Zośki”. Stanisław trafił wtedy do
plutonu trzeciego „Ryszard” złożonego z chłopców hufca „Wola” w drugiej kompanii
„Rudy” batalionu „Zośka”. Zyskał wtedy ps. ”Długi”. W maju tego samego roku musiał
zmienić pseudonim na „Świst”, ponieważ pojechał na szkolenie podchorążych
Agrykola w puszczy Białej. Tam zetknął się z innym „Długim”. Był to zastępca
dowódcy plutonu „Alek” kompani „Rudy” – Andrzej Długoszewski. Szkolenie
zakończyło w czerwcu 1944 roku. Czego nauczyło ich to szkolenie? Na pewno
zostali przyzwyczajeni do trudów życia, szczególnie ulewne deszcze niszczyły ich
chęć do życia. Poznali się bardzo blisko i zaprzyjaźnili się.
Poznali dobrze różne rodzaje broni, sposób ich użycia, sposób rozpoznawania
pozycji niemieckich.
Po ukończeniu szkolenia przyjechał jego macierzysty pluton „Felek” i wraz z nim
pozostał w lesie do 27 lipca. Tego też dnia podczas wieczornego apelu ich dowódca
Konrad Okolski „Kuba” rozkazał o wystąpienie trzech osób, które dobrze znają język
niemiecki. Z racji, iż Świst znał bardzo dobrze ten język wystąpił. Wraz z nim wystąpił
Janek Bagiński „Bajan” oraz Janek Rodowicz „Anoda”, który zadziwił Śwista,
ponieważ nie znał tego języka. Mieli za zadanie zawieść broń na powstanie do
Warszawy do Wesołej. Czekał na punkt koncentracji przed powstaniem. Dla niego
punkt wyznaczony był w mieszkaniu przy ul. Złotej 46, którego właściciele byli na
wczasach.
POWSTANIE
Przyszedł pamiętny dzień – wtorek 1 sierpnia 1944 roku. Świst wraz ze swoją
kompanią czekali na godzinę „W” (17:00) w fabryce „telefunken”, która mieściła się
przy ul. Gibalskiego (róg Okopowej i Karolkowej). Na ich odcinku powstanie zaczęło
się nieco wcześniej, bo około 20 min przed 17.00. W obsadzonym przez Armię
Krajową budynku na warcie stali młodzi chłopcy z batalionu „Alek”, gdy do fabryki
przyjechała niemiecka ciężarówka. W samochodzie siedziało 3 mężczyzn. Młodzi,
polscy żołnierze nie wiedzieli, co zrobić, lecz zadecydowali, że ich wpuszczą i
zagrabią samochód oraz broń zabijając wroga. Świst przyznaje, że stracił na
nieprzyjaciół cały magazynek broni. Trzech Niemców uciekało przez dziury w murze.
Młodzi żołnierze AK użyli także granatów, których wybuch zwrócił uwagę
wartowników getta przy ul. Gęsiej. Po opanowaniu
sytuacji batalion „Zośka” zajął teren cmentarza
żydowskiego. Już drugiego dnia odział „Rudy”
opanował garbarnie oraz unieszkodliwił trzy
Niemieckie czołgi, z czego jeden zabrali. Po
uzyskaniu cennego czołgu dowódca zadecydował o
utworzeniu specjalnego oddziału pancernego, dzięki
któremu 5 sierpnia zostali uwolnieni Żydzi z obozu
koncentracyjnego Gęsiówki. Zaraz po zdobyciu
Gęsiówki zaczęli planować podbój bunkra, który stał
pod jej murami. Młody chłopiec o imieniu Jurek
„Pręgus”, który miał 14 lat cudem przedostał się pod
mur i uratował całą sytuacje rzucając w otwory granaty. Matka Jurka zezwoliła mu na
udział w walce zbrojnej i opiekował się nim Świst. Niestety kilka dni później uległ
wypadkowi poprzez zawalenie się bunkra.
11 sierpnia 1944 roku jego pluton „Felek” zdobywał szkołę, która mieściła się przy ul.
Spokojnej 13. W tym samym czasie na Okopowej także była zdobywana szkoła. Po
pewnym czasie dwie łączniczki przyniosły rozkazy o przejściu plutonu „Felek” do
zdobytej szkoły na ul. Okopowej 55a. Dowódca- „Kuba”- zarządził przejście przez ul.
Kolską, oddzielającą obie szkoły. Mur oddzielający szkołę od ulicy pierwszy pokonał
„Kuba”, który natychmiast został postrzelony w głowę. Musieli znaleźć inną drogę
ucieczki. „Kubę” zastąpił Jerzy Gawina „Słoń”. Wszyscy wrócili na swoje stanowiska
w okupowanej szkole. Jedyną nadzieją ucieczki było pole kartoflane między ul.
Kolską, a szkołą na Okopowej. Do szkoły było zaledwie 150 metrów, lecz Świst
pokonywał te odległość kilka godzin. Z cmentarza leciały strzały, a co kilka minut
sześć pocisków granatnika. W pewnym momencie jego hełm dotknął czegoś
twardego. Okazało się to butami zmarłej dziewczyny, którą Świst dobrze znał. Chciał
ją ratować, lecz było już za późno. Kilka metrów dalej znalazł ciało Janusza
Grzymałowskiego „Wrzecień”.
Z trudem udało mu się dostać do szkoły na ul. Okopowej 55a.
W tej akcji Świst po raz pierwszy w czasie powstania został ranny. Na szczęście była
to niewielka rana w rękę.
Walczył do 22 sierpnia. Na krańcach Starego Miasta, z budynku, w którym miał swoje
stanowisko widział Cytadele i Dworzec Gdański. Pomagał chłopcom osłonic
uderzenie w kierunku Żoliborza. Niestety się nie udało.
Gdy przebywał w budynku dostał 7 odłamkami z kuli wystrzelonej z broni
przeciwpancernej. Nieprzytomnego znalazła go „Anula” z 1.Kompani Batalionu
„Zośka”. Trafił do szpitala na ul. Miodowej 23. Po niedługim czasie pomógł przejść 63
powstańcom kanałami z placu Krasińskich do Śródmieścia na Warecką. Stamtąd
trafił do szpitala na Hożą 26, gdzie leżał do 4 września.
W szpitalu Stanisława odwiedzili chłopcy od „Morro”, którzy poprosili go o pomoc na
Czerniakowie. Przebywał tam do 15 września, do chwili, w której spadła na niego
ściana domu przy ul. Wilanowskiej 7. Uratował go Żyd – Jakub Wiśnia. Leżał w
szpitalu na ul. Wilanowskiej 1 obok ciężko rannego „Anody”.
Do końca powstania Warszawskiego dzielnie i odważnie stawał do boju, ratował i
pomagał innym.
Zaraz po powstaniu zdążył zacząć studia w Szkole Głównej Handlowej, a w 1950
roku sąd wojskowy skazał Stanisława Sieradzkiego „Śwista” na 10 lat pozbawienia
wolności jako żołnierza AK, a trzy lata
później na karę śmierci. Jednak ostatni
wyrok skrócił się do lat 15. W więzieniu
przesiedział prawie 8 lat. Od stycznia
1949 do listopada 1956. Był w wielu
więzieniach: na Rakowieckiej, we
Wronkach, w Potulicach, Rzeszowie i z
powrotem we Wronkach. Podczas tej
odsiadki wiele wycierpiał. W listopadzie
trafił do więziennego szpitala z odmą
samoistną lewostronną. W ostatnich
dniach listopada do jego pokoju
szpitalnego wszedł oddziałowy
więzienny i rozkazał wyjście na
zewnątrz. Świst był bardzo wyczerpany i nie chciał tego zrobić. Jednak po wielu
latach wyzywania go od faszystów czy bandytów, Stanisław Sieradzki usłyszał „Panie
Stanisławie Sieradzki, pan będzie musiał wstać. Dostaliśmy dokumenty i jest pan
wolny”
PO WOJNIE
Świst ożenił się z Lucyną Teresą Szczeniak, która również została skazana na karę
pozbawienia wolności przez władze PRL na 5 lat. Miał z nią dwójkę dzieci: syna
Andrzeja (ur.1961) oraz córkę Elżbietę ( ur. 1963).
Chyba każdy przyzna, że dh. ”Świst” był niezwykłym człowiekiem. Wyszedł ze
szpitala ze zrujnowanym zdrowiem. Ale nawet wtedy nadal pamiętał. Pamiętał o
osobach dla innych ludzi mało ważnych takich jak Jurek „Pręgus” i Wojtek Markowski
„Sęp”. Byli to dwaj młodzi chłopcy, którzy nosili za nim naboje do karabinu, którym
wymierzał w wroga. Gdy wyszedł z więzienia pojechał do ich rodzin, aby powiedzieć
im drastyczną informacje, że ich synowie nie żyją, że oddali życie za Warszawę. Nie
zapomniał o przyjaciołach takich jak „Bojan”, „Anoda”, „Kuba”, „Morro” oraz Janek
„Bonawentura”. Zawsze chętnie o nich opowiadał. Często wspominał o ich
koleżankach- sanitariuszkach, które zawsze chętnie pomagały. Przynosiły nie tylko
pomoc sanitarną, ale również przemiłe towarzystwo. Zawsze podkreślał ich dużą rolę
w każdej akcji. Jako jeden z niewielu powstańców którzy przeżyli musiał żegnać
swoich przyjaciół. Najpierw, gdy widział jak padali od kul Niemieckich oraz później,
gdy trzeba było ich chować pod brzozowymi krzyżami.
Od roku 1996 dźwigał niewyobrażalnie dużo obowiązków, jako sekretarz Środowiska
„Zośki” czy instruktor Hufca ZHP im. Batalionu „Zośka” z Sulejówku. Jakby tego było
mało podróżował po całej Polsce odwiedzając młodzież w szkołach oraz harcerzy na
zbiórkach, rajdach i biwakach. Jego historie wzruszały nawet najtwardsze ludzkie
serca. Pamiętamy historie poważne i smutne, jak ta kiedy zobaczył pierwszy
zbiorowy mord na Warszawiakach oraz te śmieszne, gdy wygłodniały wyczuł puszkę
z roztrzaskanym mięskiem zrzuconym z samolotu, którą oczywiście całą zjadł. Był
niezwykłym człowiekiem, do ostatnich chwil przy szpitalnym łóżku towarzyszył
matkom, których synowie i córki nie wrócili z bitwy o ukochaną stolicę. Kiedyś
powiedział : "Dlaczego tak nielicznych los przy życiu zostawił? - Dzisiaj - podstarzali i
siwi, czasem losu pytamy - dlaczego nie jesteśmy z tymi, którzy polegli? A los
odpowiada - zostaliście, by prawdę o tamtych głosić". Swą prawdę głosił do ostatnich
dni życia. Choć w „Zośce” nazywali go „siłacz” i pokonał nie jednego Niemca,
przegrał bitwę z własnym zdrowiem. Hm. Stanisław Sieradzki ps. „Świst” zmarł w
poniedziałek 16 lutego 2009 roku. Msza pogrzebowa odbyła się 25 lutego 2009 w
katedrze polowej wojska polskiego, która znajduję się na ul. Długiej 13/15 w
Warszawie. Trumna z ciałem została złożona na Cmentarzu Powązkowskim w Alei
Zasłużonych zaraz po mszy. Na tę uroczystość przybyło wiele osobistości z całego
kraju. Było wielu harcerzy, przedstawicieli szkół, żołnierzy Szarych Szeregów i
mieszkańców Warszawy.
Odznaczenia, jakie dostał Świst:
• 2x Krzyż Walecznych ( 1944, 1945)
• Srebrny Krzyż zasług z mieczem (1967)
• Krzyż Partyzancki (1970)
• Medal za Warszawę 1939 – 1945
• Medal Zwycięstwa i Wolności 1945 ( 1971)
• Virtuti Militari V klasy ( 1972)
• Krzyż Armii Krajowej ( 1975)
• Warszawski Krzyż Powstańczy (1981)
• Złoty Krzyż za Zasługi dla ZHP (1981)
• Rozeta – Miecze do Krzyża za Zasługi dla ZHP (1983)
• Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1984)
• Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1999)
• Awansowany na stopień porucznika (1988)
• Awansowany na stopień kapitana (1996)
• Order Uśmiechu ( 1996)
Zdjęcia umieszczone w życiorysu są skanem z miejsc, które odwiedziliśmy.

Podobne dokumenty