Obudź w sobie olbrzyma

Transkrypt

Obudź w sobie olbrzyma
1 Obudź w sobie olbrzyma
I miej wpływ na całe swoje życie od zaraz
Antony Robbins
Dedykuję tę książkę nieograniczonej mocy,
jaka spoczywa w Tobie.
Nie pozwól jej spać dłużej.
Ale przede wszystkim dedykuję ją mojej żonie Becky, która jest żywym przykładem
bezinteresownej miłości i wsparcia. Kocham Cię, moja droga.
2 Tytuł oryginału: Awaken The Giant Within
Przekład: Paweł Cichawa
Projekt graficzny okładki: Marek Zadworny
Redakcja: Barbara Żebrowska
Redakcja techniczna: Marzenna Kiedrowska
Korekta: Małgorzata Merkel-Masse
© Copyright 1991 BY ANTHONY ROBBINS First Fireside Edition 1992 © Copyright Polish
edition by Wydawnictwo Studio EMKA Warszawa 2002
Wszelkie prawa włącznie z prawem do reprodukcji tekstów w całości lub w części, w
jakiejkolwiek formie - zastrzeżone
Informacji udziela:
Wydawnictwo Studio EMKA
Al. Jerozolimskie 101/43, 02-011 Warszawa
tel./fax (022) 628 08 38, 621 39 07
e-mail: [email protected]
Internet: http://www.studioemka.com.pl
ISBN 83-85881-20-4
Skład i łamanie: Video Art Studio Sp. z o.o.
Druk i oprawa: Zakłady Graficzne "MOMAG" S.A.
97-200 Tomaszów Maz., ul. Farbiarska 28/32
tel. (044) 724-28-87, 724-68-09; fax 724-22-71
3 SPIS TREŚCI
Podziękowania
Przedmowa
Część pierwsza - Udowodnij swoją silę
Rozdział pierwszy
Marzenia o przeznaczeniu
Rozdział drugi
Decyzje: Droga ku potędze
Rozdział trzeci
Siła, która kształtuje twoje życie
Rozdział czwarty
Systemy przekonań: Siła tworzenia i siła niszczenia
Rozdział piąty
Czy zmiana może się dokonać w jednej chwili?
Rozdział szósty
Jak zmienić dowolny aspekt życia: Nauka Warunkowania Neuroasocjacyjnego
Rozdział siódmy
Jak zdobyć to, czego chcesz
Rozdział ósmy
Odpowiedzią są pytania
Rozdział dziewiąty
Słownictwo sukcesu
Rozdział dziesiąty
Przetnij zasieki, zburz mury, zerwij więzy i tanecznym krokiem zmierzaj do
sukcesu
Rozdział jedenasty
Dziesięć emocjonalnych składników siły
Rozdział dwunasty
Cudowna obsesja -jak stworzyć nieodpartą przyszłość
Rozdział trzynasty
Dziesięciodniowe wyzwanie
Część druga - Sprawować kontrolę. System nadrzędny
Rozdział czternasty
Źródło wszystkiego: System Nadrzędny
Rozdział piętnasty
Wartości życiowe: Twój osobisty kompas
Rozdział szesnasty
Reguły.-Jeśli jesteś nieoszczędny, oto wyjaśnienie dlaczego
Rozdział siedemnasty
Odniesienia: Osnowa życia
Rozdział osiemnasty
Tożsamość: Klucz do rozwoju
4 Część trzecia - Nowe życie w siedem dni
Rozdział dziewiętnasty
Przeznaczenie emocjonalne.-Jedyny prawdziwy sukces
Rozdział dwudziesty
Przeznaczenie fizyczne: Więzienie cierpienia czy pałac
przyjemności
Rozdział dwudziesty pierwszy
Przeznaczenie w kontaktach z ludźmi: Dbaj o innych i dziel się z nimi
Rozdział dwudziesty drugi
Przeznaczenie finansowe: Małe kroki do małej (lub wielkiej) fortuny
Rozdział dwudziesty trzeci
Bądź' nieskazitelny: Twój kodeks zachowania
Rozdział dwudziesty czwarty
Opanuj swój czas i swoje życie
Rozdział dwudziesty piąty
Odpocznij i rozerwij się: Nawet Bóg siódmego dnia odpoczywał
Część czwarta - Lekcja przeznaczenia
Rozdział dwudziesty szósty
Ostateczne wyzwanie: Co może zrobić jeden człowiek
5 PODZIĘKOWANIA
Kiedy zaczynam rozmyślać nad ogromem tego projektu, przypominam sobie sytuację,
kiedy sławny baseballista wbiega na boisko w ostatnim kwadransie meczu, odbywa naradę z
innymi graczami, pewny siebie biegnie ku linii końcowej i rzutem na odległość pięćdziesięciu
jardów zdobywa zwycięską bramkę! Kibice wiwatują, trenerzy są poruszeni, a baseballista z
pełną radością rozkoszuje się chwałą zwycięstwa. Był to jednakże wysiłek całego zespołu.
Baseballista stał się bohaterem w oczach ogółu, lecz w grze, jaką jest życie, jest wielu
uczestników zwycięstwa ukrytych za plecami bohaterów. Tak też było w przypadku tego
projektu. Nigdy nie miałem problemów z przelaniem słów na papier, ale kiedy próbuję przelać
nań uczucia, jakie żywię do tak wielu lojalnych i nadzwyczaj bezinteresownych członków
mojej rodziny, przyjaciół i współpracowników, czuję zakłopotanie. Trudno mi tu sporządzić
ich listę według jakiejś hierarchii, ponieważ był to prawdziwie zespołowy wysiłek od samego
początku.
Podziękowania składam:
Mojej żonie Becky, mojej mamie oraz czwórce moich dzieci: Jairekowi, Joshowi, Jolie i
Tylerowi. Wasza miłość stanowi o mojej sile. Nie ma dla mnie nic ważniejszego.
Moim asystentkom, Deenie Tuttle i Karen Risch, dwóm zadziwiającym kobietom,
pełnym siły i energii, które pozostały wierne i przekonane do końca o tym, że to, co robimy, nie
jest bez znaczenia, nawet wtedy, kiedy oznaczało to cale noce spędzane z dala od mężów i
dzieci, podążanie za m n ą po całym kraju, zawsze z uśmiechem na twarzy i gotowością
wspierania mnie. Książka ta nigdy nie zostałaby ukończona bez ich niezachwianej wierności.
Przedstawicielom oraz kierownictwu Field Sales za ich codzienną pracą organizacyjną,
dzięki której mogłem w spokoju przybywać do zatłoczonych sal w miastach, gdzie odbywały
się seminaria. Konsultantom z Personal Development, którzy pomogli mi udowodnić, że
seminaria z wykorzystaniem wideo są lepsze. Dziękuję Wam za odwagę i oddanie.
Przedstawicielom Obsługi Klientów z Robbins Research International, którzy służąc swą
inspiracją sprawiali, że klienci przystępowali do działania oraz osiągali nowe jakościowo
poziomy. Jestem im za to bardzo wdzięczny.
Całemu zespołowi z biura Robbins Research International w San Diego, którzy spędzając
w pracy ogromną liczbę godzin, podsuwali mi pomysły oraz dbali o zachowanie integralności
mojej wizji.
Moim partnerom i współpracownikom z Anthony Robbins Companies, szczególnie z a ś
moim drogim przyjaciołom z Fortune Management - wzruszyło mnie do głębi serca Wasze
zrozumienie mojego nieprawdopodobnie napiętego planu działania.
Uczestnikom moich seminariów. Wiele się od Was nauczyłem, dziękuję więc za Wasz
wkład do tej pracy. Specjalne podziękowania składam grupie, która uzyskała świadectwa w
1991 roku. Rocznik ten udzielił mi wyjątkowego wsparcia, kiedy to przez ponad dwa tygodnie
pracowałem po całym nocach, aby książka ukazała się na czas.
Hrabiemu Strumpell, którego przyjaźń i poświęcenie każdej chwili po to, aby dostarczyć
mi wszelkich niezbędnych materiałów, pozwalało mi zachować spokój duszy podczas
tworzenia książki.
Robertowi Bays, mojemu drogiemu przyjacielowi, którego mądrość i bezinteresowna
przyjaźń pozwoliły mi przebyć wszystkie wyboiste drogi. Jestem nieskończenie wdzięczny za
jego cenny wkład. Dziękuję również Vicki St.George, prawdziwy to klejnot w przyjaźni.
Michaelowi Hutchisonowi, który swą wiedzą zawsze reprezentował najwyższy poziom.
Kontakt z nim był dla mnie błogosławieństwem. Wdzięczny jestem również mojemu
najlepszemu przyjacielowi Michaelowi Keyes - dzięki, przyjacielu, za twoje poczucie humoru i
mądrość, twoje zaangażowanie i przyjaźń. Mam nadzieję, że dane mi będzie cieszyć się Twoją
przyjaźnią jeszcze długo w przyszłości.
6 „Załodze zamku", szczególnie Theresie Lannon i Elizabeth Calfee, które stanowiły
najlepszy na świecie zespół. Dziękuję za to, że potrafiłyście dom człowieka uczynić jego
zamkiem.
Moim dobrym przyjaciołom z Guthy Renker Corporation, Gregowi Renker, Billowi
Guthy, Lenny'emu Lieberman, Jonowi Schulberg i Johnowi Zahody, którzy wraz z
pracownikami Cassette Productions pomogli mi rozprowadzić ponad siedem milionów t a s ' m
wideo w ciągu zaledwie dwu lat oraz przekazać filozofię zawartą w Personal Power ludziom na
całym świecie. Bardzo cenię sobie Waszą przyjaźń.
Peterowi Guber za jego inspirujące rozmowy telefoniczne oraz wsparcie. Głęboko
poważam sobie nasze kontakty.
Ken i Marge Blanchardom - kwartalne spotkania Becky i moje z Wami są zawsze
źródłem wzajemnego oczarowania i stale rosnącego szacunku.
Martinowi i Janet Sheenom za to, że byli mi przykładem wyjątkowej pasji, integralności i
oddania. Dziękuję za to, że służyliście mi za światło.
Wszystkim ochotnikom z Anthony Robbins Foundation - dzięki Waszemu
bezinteresownemu oddaniu i zaangażowaniu los bezdomnych, więźniów, dzieci oraz starszych
ludzi nigdy już nie będzie taki sam jak dawniej. Was to rzeczywiśCie obchodzi!
Robertowi Cialdiniemu, Stu Mittlemanowi, Philowi Maffetone'owi, Paulowi Pilzerowi
oraz Johnowi Robbinsowi - za Wasz wkład w tę książkę, który będzie miał wpływ na jakosC
życia ludzi.
Wielkiemu mistrzowi tae kwon do, Jhoonowi Rhee, którego stała przyjaźń, wierność oraz
wiedza służyły mi jako natchnienie do dalszego działania. Składam przed Panem pokłony pełne
szacunku.
Personelowi na Fidżi z kurortu Namale Plantation oraz mieszkańcom sąsiednich wiosek
Viville i Nadi. Służąc swoim przykładem, nauczyliście mnie, że życie jest darem i radością oraz
że uczucie szczęścia jest jedynym sposobem na to, by żyć.
Janowi Millerowi oraz jego sprawnemu zespołowi - chylę czoło przed Wami w
podziękowaniu za wierny kontakt w tym trudnym przedsięwzięciu wydawniczym. Dickowi
Snyderowi, Bobowi Asahina i Sarah Bayliss dziękuję jeszcze raz za wiarę we mnie.
Ponawiając podziękowania złożone w mej książce Unlimited Power, przekazuję jeszcze
raz wyrazy wdzięczności wszystkich olbrzymom, na których ramionach znajdowałem
wsparcie. Dziękuję nauczycielom, którzy ukształtowali m o j ą filozofię, strategię i
umiejętności. I na zakończenie dziękuję wszystkim tym ludziom, którzy stali gdzieś za sceną i
udzielali mi swojego wsparcia, by wymienić takie osoby jak: Kathy Moeller, Suzy Gonzales,
Joan Meng, Nancy Minkus, Shari Wilson, Mary Kent, Valerie Felts, Leigh Lendzian, Dave
Polcino, Cherrell Tarantino, Mark Lamm, Robert Mott za pracę artystyczną oraz panom z
Franklin Type z Nowego Jorku.
Ludzie ci nigdy nie akceptowali poglądu, że coś może być niemożliwe. Wszyscy w czasie
tej odysei oczekiwaliśmy i doświadczyliśmy cudów. Wszyscy wydorośleliśmy i staliśmy się
bogatsi w tym procesie. Jesteście wszyscy olbrzymami w moim życiu.
PRZEDMOWA
Jako główny psycholog szpitala Bellevue w Nowym Jorku, dostrzegam ogrom
ludzkiego nieszczęścia i to nie tylko w odniesieniu do leczonych przez nas pacjentów
cierpiących na choroby umysłowe, ale również w kontaktach z „normalnym", „zdrowym"
personelem, który ich leczy. Te same cierpienia spotykam również w swojej prywatnej
praktyce, gdzie opiekuje się ludźmi, którzy zajmują wysokie stanowiska i odnoszą względne
sukcesy. Dość często ten ból i cierpienia nie są konieczne i znikają ostatecznie w momencie,
kiedy ludzie przejmują pełną kontrolę nad swoimi przekonaniami, uczuciami oraz działaniem
po to, aby zmienić swoje życie. Niestety, w większości przypadków tak się nie dzieje. Ludzie
na coś czekają, po czym próbują coś zmienić, by osiągnąć lepsze rezultaty, lecz często
ograniczają się do potrzeby narzekania na swoje straszne życie i liczą, że ktoś' inny ich
problemy za nich „załatwi".
Uświadomienie tym ludziom, że to oni sami decydują o ostatecznym rezultacie swojego
życia, nie jest często proste. Jest to w rzeczywistości zwykle niezmiernie trudne zadanie. Stąd
też ciągle poszukuję nowych metod i sposobów, które mógłbym zastosować zarówno w
odniesieniu do moich pacjentów w szpitalu, jak i tych, których przyjmuję prywatnie. Pięć lat
temu usłyszałem po raz pierwszy o pracach prowadzonych przez Tony'ego Robbinsa.
Uczestniczyłem w jednym z jego seminariów w Nowym Jorku. T a k jak oczekiwałem, był to
prawdziwie niezwykły wieczór. Tym natomiast czego nie oczekiwałem, był geniusz
Tony'ego, jaki okazał w dziedzinie zachowań i komunikacji międzyludzkiej. Tegoż wieczora
dowiedziałem się również, iż Tony podzielał moją wiarę, że każdy przeciętnie zdrowy
umysłowo człowiek jest w stanie pełnić kontrolę nad swoim życiem i cieszyć się nim w pełni.
Wkrótce potem zacząłem uczęszczać na dwutygodniowy kurs Tony'ego. Wiele z tego, czego
się tam nauczyłem, przekazałem swoim kolegom oraz pacjentom. Kurs ten nazwałem
„podstawowym kursem życia". Następnie polecałem wszystkim tę serię kaset oraz pierwszą
książkę Robbinsa zatytułowaną Unlimited Power.
Chociaż część moich kolegów oburza się czy też okazuje zdziwienie tym, że polecam
prace takiego młodego człowieka, który nie posiada dyplomów akademickich, ci, którzy
naprawdę go czytają lub słuchają, zgadzają się ze mną. Poza zrozumiałymi i dobrymi
informacjami, Tony ma talent oraz styl, który pozwala na łatwe przyswojenie sobie tych
informacji. Ostatecznie moja żona i ja wzięliśmy udział w kursie Datę with Destiny (Randka z
Przeznaczeniem), zawierającym wiele koncepcji, które potem ukazały się w oddzielnej
publikacji Tony'ego Awaken the Giant within. T e n weekend pozwolił nam dokonać zmian
co do wartości, jakie wyznawaliśmy, i kontroli zasad, które pozwoliły nam w ciągu ostatnich
dwóch lat stać się bardziej wydajnymi ludźmi oraz osiągnąć wiele rzeczy.
Tony jest dla mnie wielkim trenerem w grze zwanej życiem. Jego dogłębna wnikliwość,
inteligencja, pasja i oddanie d a j ą się zauważyć wszędzie i zawsze służą za inspirację.
Czytając tę książkę, czuję się tak, jakbym siedział naprzeciwko Tony'ego i prowadził z nim
niezwykle poważną i zabawną rozmowę. Należy się do tej książki odwoływać ciągle i
traktować ją jak instrukcję zawsze, kiedy życie stawia przed nami jakieś' nowe wyzwanie lub
wymaga zmiany w postępowaniu. To arsenał pełen narzędzi, które pomogą ci dokonać
długotrwałych zmian lub wprowadzić nowe jakości do twojego życia. W gruncie rzeczy
gdyby tę książkę przeczytała większość ludzi i gdyby szczerze zastosowali się do jej pouczeń,
ja i wielu moich kolegów pozbawieni zostalibyśmy pracy.
DR FREDERICK L. COVAN
Uśpione głęboko w człowieku tkwią moce, które wprawiłyby go w osłupienie o których
istnieniu nawet nie marzył; siły, zrewolucjonizowałyby jego życie. które, rozbudzone i
zaprzęgnięte do działania,
ORISON SWETT MARDEN
Część pierwsza
UWOLNIJ SWOJĄ SIŁĘ
Rozdział pierwszy
MARZENIA O PRZEZNACZENIU
Człowiek konsekwentny wierzy w przeznaczenie, człowiek kapryśny w przypadek.
BENJAMIN DISRAELI
Któż z nas nie ma marzeń? Głęboko w duszy każdy z nas chce wierzyć, że posiada ten
szczególny dar, dzięki któremu potrafi poruszyć innych na swój specjalny sposób i potrafi
ulepszyć świat. Na pewnym etapie w każdym z nas skrystalizowała się wizja poziomu życia,
na jaki sobie zasługujemy, jakiego pragniemy. Jednak frustracje i rutyna dnia codziennego
przesłoniły u wielu z nas marzenia te tak bardzo, że zaprzestaliśmy już nawet prób ich
spełnienia. W zbyt licznych wypadkach marzenia te się rozwiały, a wraz z tym zniknęła chęć
kształtowania własnego przeznaczenia. Wielu z nas utraciło to poczucie pewności, które
prowadzi do zwycięstwa. Celem mojego życia stało się przywrócenie marzeń i
urzeczywistnienie ich, ciągłe przypominanie o tkwiących w nas nieograniczonych
możliwościach, namawianie do wykorzystywania uśpionych mocy, które drzemią w każdym
z nas.
Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy dotarło do mnie, że wprowadziłem w życie moje
marzenia. Siedziałem wtedy na pokładzie mojego helikoptera, w drodze ze spotkania w Los
Angeles do Orange County, gdzie miałem poprowadzić seminarium. Kiedy znajdowałem się
nad Glendale, rozpoznałem nagle pewien duży budynek, zatrzymałem helikopter i zawisłem
w powietrzu. Zdałem sobie sprawę z faktu, że w tym właśnie budynku zaledwie dwanaście lat
wcześniej pracowałem jako odźwierny!
W tamtych dniach martwiłem się, czy długo mój volkswagen rocznik 1960 wytrzyma
trzydziestominutową drogę do pracy. Całe moje życie skupiało się na tym, jak przetrwać.
Czułem się osamotniony i przestraszony. Tego dnia, kiedy w swoim helikopterze unosiłem się
w powietrzu, pomyślałem: „Jakież zmiany może przynieść jedno dziesięciolecie."
Dwanaście lat temu również i ja miałem marzenia, ale wydawało mi się wtedy, że nigdy
się nie spełnią. Dziś jestem przekonany, że wszystkie moje przeszłe niepowodzenia i
frustracje stanowiły w rzeczywistości podstawę wiedzy i zrozumienia, dzięki którym mogę
się cieszyć obecnym poziomem mojego życia.
Kontynuowałem lot na południe trasą prowadzącą wzdłuż wybrzeża. Dostrzegłem
delfiny bawiące się wśród fal z amatorami surfingu. Wraz z moją żoną Becky uważamy
wspomnienie tego widoku za jeden z najcenniejszych skarbów, specjalny dar od życia.
Wreszcie dotarłem nad Irvine. Spojrzałem w dół i trochę zmartwił mnie widok parkingu przy
budynku, w którym miało się odbywać moje seminarium: mniej więcej na milę dookoła
zapchany był samochodami zaparkowanymi zderzak przy zderzaku.
„Ładnie! Mam nadzieję, że cokolwiek tam się odbywa, pójdzie szybko i ludzie, którzy
przyjadą na spotkanie ze mną, będą mogli dostać się do budynku" - pomyślałem.
Kiedy schodziłem do lądowania, przed moimi oczami roztoczył się zupełnie inny
widok: tysiące ludzi powstrzymywanych przez służby porządkowe przed wtargnięciem na
lądowisko. I wtedy zacząłem rozumieć, co tak naprawdę się tam dzieje. Korek uliczny
spowodowali ludzie, którzy przyjechali tu na spotkanie ze mną! Spodziewaliśmy się około
dwóch tysięcy uczestników, tymczasem stanąłem przed siedmiotysięcznym tłumem zebranym
na widowni, która co najwyżej mogła pomieścić pięć tysięcy!
Kiedy z lądowiska przechodziłem na scenę, otaczały mnie setki ludzi, którzy chcieli
mnie uściskać albo opowiedzieć o tym, jak moja praca zmieniła ich życie.
Historie, którymi dzielili się ze mną, były wręcz nieprawdopodobne. Pewna kobieta
przedstawiła mi swojego syna, który został kiedyś uznany za „nadpobudliwego" i
„niezdolnego do nauki". Tymczasem zastosowanie prezentowanych w tej książce zasad
KONTROLI STANÓW pozwoliło jej nie tylko odstawić zaordynowaną przez lekarzy ritalinę,
lecz również przenieść się do Kalifornii, gdzie jej syna poddano ponownym testom i uznano
za geniusza! Szkoda, że nie widzieliście twarzy tej kobiety, kiedy chwaliła się nową etykietką
przyczepioną jej synowi!
Pewien mężczyzna z dumą opowiadał, jak uwolnił się od kokainy za pomocą technik
WARUNKOWANIA SUKCESU, o których przeczytasz na kartach tej książki. Małżeństwo
dobrze po pięćdziesiątce zwierzało mi się, jak po piętnastu latach wspólnego pożycia
balansowało na krawędzi rozwodu, dopóki nie dowiedziało się o WŁASNYCH ZASADACH.
Pewien handlowiec mówił z radością, że w ciągu zaledwie sześciu miesięcy jego zyski
skoczyły z dwóch do dwunastu tysięcy dolarów, a jakiś przedsiębiorca krzyczał, że w ciągu
osiemnastu miesięcy zwiększył zyski firmy o ponad trzy miliony dzięki zastosowaniu zasad
WŁAŚCIWYCH PYTAŃ i KONTROLI EMOCJONALNEJ. Piękna młoda kobieta
pokazywała mi swoje zdjęcie sprzed miesięcy, z radością podkreślając, że zrzuciła
pięćdziesiąt dwa funty dzięki zastosowaniu zasady LEWARÓW ANIA, opisywanej
szczegółowo w tej książce.
Emocje panujące na sali wzruszyły mnie tak bardzo, że początkowo nie byłem w stanie
wydobyć z siebie nawet słowa. Kiedy patrzyłem na swoich słuchaczy i widziałem pięć tysięcy
uśmiechniętych, pełnych radości i miłości twarzy, w tej właśnie chwili zrozumiałem, że moje
marzenia SĄ JUZ rzeczywistością! Cóż to za uczucie! Nie było cienia wątpliwości, że
posiadam wiedzę, umiejętności, znajomość filozofii i strategii, które mogą pomóc każdemu z
tych ludzi, mogą wzmocnić ich na tyle, by przedsięwzięli zmiany, których potrzebują i
pragną! Przetoczyła się przeze mnie prawdziwa burza uczuć i wspomnień. Przypomniałem
sobie, jak kilka lat wcześniej siedziałem samotnie w swojej malutkiej kawalerce w Venice w
Kalifornii i płakałem, słuchając słów piosenki Neila Diamonda. Doskonale pamiętałem
ogarniające mnie wtedy przekonanie, że moje życie jest nic warte, a świat zewnętrzny
całkowicie nade mną panuje.
Przypomniałem też sobie moment, w którym zmieniło się wszystko, kiedy
powiedziałem sobie: „Dosyć tego! Wiem, że stać mnie na więcej emocjonalnie, umysłowo i
fizycznie." W tamtej właśnie chwili PODJĄŁEM DECYZJĘ, która miała całkowicie
odmienić moje życie. Postanowiłem zmienić dosłownie każdy aspekt mojej egzystencji.
Postanowiłem, że już nigdy więcej nie zgodzę się na życie poniżej własnych możliwości.
Któż wtedy pomyślałby, że ta decyzja doprowadzi mnie do tak wspaniałego i
podniosłego momentu?
Podczas tamtego spotkania dałem z siebie wszystko i kiedy wyszedłem z sali, tłumy
odprowadzały mnie na lądowisko. Stwierdzenie, że byłem tym wszystkim poruszony do
głębi, byłoby niedopowiedzeniem. Kiedy dziękowałem Stwórcy za te wspaniałe dary, po
policzku spłynęła mi łza, a gdy mój helikopter oderwał się od ziemi, aż musiałem się
uszczypnąć. Czy to wszystko wydarzyło się naprawdę? Czy rzeczywiście jestem tym samym
facetem, który kilka lat temu walczył sam ze sobą, był sfrustrowany i osamotniony, czuł się
niezdolny do jakiegokolwiek działania? Czy to naprawdę ja byłem za gruby, czy to ja
zastanawiałem się, czy uda mi się przetrwać? Jak chłopak taki jak ja, który skończył tylko
szkołę średnią, mógł doprowadzić do tak radykalnej zmiany?
Odpowiedź j e s t prosta: nauczyłem się stosować zasadę, którą dzisiaj nazywam
ZASADĄ KONCENTRACJI SIŁY. Większość ludzi nie ma pojęcia, jak olbrzymie
możliwości mogą się w nich samych ujawnić natychmiast po skupieniu całej uwagi na jednej,
wybranej dziedzinie życia. Skupiona uwaga jest jak wiązka laserowa, która może przeciąć
wszystko, co staje na naszej drodze. Jeśli konsekwentnie skupiamy się na wybranej dziedzinie
życia, potrafimy wypracować unikalne rozwiązania pozwalające nam ją ulepszyć. Większość
z nas przechodzi przez życie, nie decydując się na opanowanie czegokolwiek do perfekcji.
Jestem przekonany, że niepowodzenia większości ludzi spowodowane są tym, iż zbyt wielką
wagę przykładają do rzeczy błahych. Wierzę, że jedną z najważniejszych życiowych
umiejętności jest zrozumienie, dlaczego postępujemy w taki, a nie inny sposób. Co kształtuje
ludzkie zachowania? Odpowiedzi na to pytanie dają podstawę do kształtowania własnego
przeznaczenia. Moje życie przez cały czas koncentrowało się wokół jednego nurtującego
pytania: Co jest przyczyną różnic w JAKOŚCI życia ludzi? Jak to się dzieje, że często ludzie
startujący z bardzo skromnych pozycji, egzystujący w przerażająco złych warunkach potrafią
mimo wszystko stworzyć swoje życie tak, by inspirować nim innych? I odwrotnie, dlaczego
tak wielu ludzi przychodzących na świat w uprzywilejowanych warunkach, posiadających w
zasięgu ręki wszystkie środki potrzebne do osiągnięcia sukcesu, doprowadza się do marnego
końca, nierzadko pełnego frustracji i uzależnień. Co takiego z życia jednych czyni przykład, a
z życia drugich ostrzeżenie? Jaki sekret tworzy pełną pasji, szczęścia i wdzięczności
egzystencję wielu, podczas gdy inni mogą sobie tylko powiedzieć: „Czy to już wszystko?"
Moja wielka, wspaniała obsesja zaczęła się od kilku prostych pytań: „Jak mogę przejąć
kontrolę nad własnym życiem? Co mogę zrobić dziś, teraz, w tej chwili, by zmienić moje
życie, by sobie i innym pomóc kształtować własne przeznaczenie? Jak mogę się rozwijać,
dorastać, uczyć i co mam zrobić, by swoją wiedzą w przystępny sposób dzielić się z innymi?"
Na bardzo wczesnym etapie życia zacząłem ufać, że zadaniem każdego z nas jest
wniesienie do losów świata czegoś unikalnego, że w każdym z nas tkwi jakiś głęboko ukryty
dar. Naprawdę wierzę, że w każdym z nas spoczywa uśpiony olbrzym. Każdy z nas ma jakiś
talent, jakiś dar, własny geniusz czekający tylko, by go odkryć. Może to być talent do muzyki
lub plastyki, albo dar tworzenia specjalnych więzi z bliskimi, talent do handlu, prowadzenia
interesów, odkrywania wynalazków albo predyspozycje do zawrotnej kariery zawodowej.
Wierzę, że Stwórca nie ma swoich wybrańców, że każdy z nas stanowi jakąś indywidualność
i każdemu dane są równe szanse doznania pełni życia.
Już wiele lat temu postanowiłem, że najważniejszym w życiu będzie dla mnie
poczynienie inwestycji w coś, co przetrwa dłużej niż ja sam. Postanowiłem, że muszę jakoś
przyczynić się do czegoś, co będzie żyło jeszcze długo po mojej śmierci.
Dziś dany mi jest niewiarygodny wręcz przywilej dzielenia się odczuciami i
przemyśleniami dosłownie z milionami ludzi za pośrednictwem moich książek, programów
na taśmach wideo oraz audycji telewizyjnych. Tylko w ciągu ostatnich kilku lat spotkałem się
osobiście z ponad ćwierć milionem ludzi. Pracowałem z członkami Kongresu, głowami
państw i prezesami wielkich korporacji, rodzicami, dyrektorami firm, handlowcami,
księgowymi, prawnikami, lekarzami, doradcami, psychologami i zawodowymi sportowcami.
Pracowałem z ludźmi cierpiącymi na różnego rodzaju fobie, depresje, ludźmi o
skomplikowanych zaburzeniach osobowości oraz takimi, którzy sądzili, że nie mają żadnej
osobowości.
A teraz staje przede mną niepowtarzalna możliwość podzielenia się tym, co w mojej
wiedzy najlepsze, właśnie z tobą. Bardzo mnie ta możliwość cieszy i jestem za nią
prawdziwie wdzięczny losowi.
Dzięki temu wszystkiemu mogłem obserwować potęgę, którą posiadają poszczególni
ludzie po to, by w jednej chwili zmieniać w swoim życiu dosłownie wszystko. Przekonałem
się, że zasoby potrzebne do zmiany marzeń w rzeczywistość tkwią w nas, że tylko czekają,
byśmy zdecydowali się z nich zaczerpnąć, byśmy upomnieli się o należne nam z urodzenia
prawa.
Napisałem tę książkę z j e d n e g o powodu: chciałem, aby była sygnałem
rozbudzającym wszystkich tych, którzy chcą żyć i korzystać z danej im przez Boga siły.
Zawiera ona pomysły i sposoby, które pomogą ci spowodować konkretne, wymierne i długotrwałe zmiany w tobie samym i innych.
Jestem bowiem przekonany, że wiem, kim naprawdę jesteś. Wierzę, że ty i ja
stanowimy pokrewne dusze. Pragnienie rozwoju doprowadziło cię do tej książki. Wiodła cię
do niej niewidzialna siła. Wiem, że chcesz od życia więcej, bez względu na to, na jakim jego
etapie w tej chwili się znajdujesz. Nieważne, jak dobrze szło ci dotychczas, nieważne, jakie
stoją przed tobą zadania! Gdzieś głęboko w tobie tkwi przekonanie, że twoje życiowe
doświadczenie może być bogatsze, niż jest, i że będzie bogatsze! Twoim przeznaczeniem jest
własna niepowtarzalna wielkość, czy ma to być kariera zawodowa, uczenie innych, robienie
interesów czy też rodzicielstwo. Co ważniejsze, nie tylko w to wierzysz, ale już przystąpiłeś
do działania. Zacząłeś od kupienia tej książki, ale teraz robisz coś o wiele cenniejszego czytasz ją! Ze statystyki wynika, że zaledwie dziesięć procent nabywców książek kontynuuje
lekturę powyżej pierwszego rozdziału. Cóż za nieprawdopodobna strata! Trzymasz w ręku
książkę, która może wprowadzić do twojego życia wielkie zmiany. Nie jesteś oczywiście
typem człowieka, który oszukiwałby sam siebie, czytając po łebkach. Konsekwentnie wykorzystując każdy z rozdziałów tej książki, zwiększysz swoje możliwości jak najlepszego
spożytkowania tkwiących w tobie potencjałów.
Namawiam cię nie tylko do lektury tej książki w całości (w odróżnieniu od tych, którzy
tego nie czynią), ale też i do wykorzystywania wszystkiego, czego się dowiesz, w prostych
codziennych czynnościach. To najważniejszy krok, niezbędny, abyś osiągnął cel, na którym ci
zależy.
JAK POWODOWAĆ TRWAŁE ZMIANY
Jeśli zmiany mają mieć jakąkolwiek wartość, muszą być trwałe i konsekwentne.
Wszyscy doświadczyliśmy chwilowych zmian, które doprowadziły nas jedynie do
rozgoryczenia i rozczarowania. W rzeczywistości wielu ludzi podejmuje próby zmian z poczuciem strachu i z niechęcią, ponieważ podświadomie są przekonani, że będą to tylko
zmiany chwilowe. Dobrym przykładem może tu być ktoś, kto musi przejść na dietę, ale ciągle
to odkłada, głównie ze względu na przekonanie, iż jakiekolwiek wyrzeczenia prowadzące do
osiągnięcia zamierzonej zmiany przyniosą mu jedynie tymczasowe rezultaty.
Przez większość swojego życia odkrywałem zasady, które w moim przekonaniu rządzą
wprowadzaniem trwałych zmian. Na kolejnych kartach tej książki poznasz większość z nich
oraz nauczysz się sposobów ich wykorzystywania. Jednak teraz chciałbym powiedzieć ci o
trzech podstawowych zasadach, które każdy z nas może zastosować natychmiast po to, by
zmienić swoje życie. Chociaż bardzo proste, odpowiednio spożytkowane mogą one wiele
zdziałać. Dokładnie to samo musi uczynić człowiek chcący zmienić swoją osobowość,
przedsiębiorstwo pragnące zwiększyć swój potencjał i kraj, który chce podźwignąć się na
lepszą pozycję w świecie. Każdy z nas, jako członek światowej społeczności, musi poczynić
te zmiany po to, aby zachować jakość życia na całym globie.
KROK PIERWSZY
Wymagaj więcej
Ilekroć szczerze pragniesz jakiejś zmiany, przede wszystkim musisz zwiększyć swoje
wymagania. Kiedy ktoś mnie pyta, co tak naprawdę zmieniło moje życie parę lat temu,
odpowiadam, że zdecydowanie najważniejsza była zmiana wymagań stawianych samemu
sobie. Spisałem na kawałku papieru wszystko to, czego nie chciałem już dłużej akceptować w
moim życiu, wszystko, czego nie mogłem już tolerować, oraz wszystko to, co chciałem
osiągnąć.
Pomyśl tylko, jak olbrzymie konsekwencje spowodowali ludzie, którzy podwyższali
wymagania wobec samych siebie, którzy nie chcieli już dłużej być pobłażliwi i dotrzymywali
danego sobie słowa. Historia zapisała wiele inspirujących przykładów, jak choćby Leonardo
da Vinci, Abraham Lincoln, Helen Keller, Mahatma Gandhi, Marthin Luther King Junior,
Rosa Parks, Albert Einstein, Cesar Chavez, Soichiro Honda i wielu, wielu innych, którzy
poczynili pierwszy krok i zaczęli od siebie więcej wymagać. Ta sama siła, która stała się ich
udziałem, dostępna jest również i tobie, jeśli tylko starczy ci odwagi, by się o nią upomnieć.
Zmienianie firmy, kraju, a nawet świata zaczyna się od bardzo prostego kroku: zmiany
samego siebie.
KROK DRUGI
Zmień ograniczające cię przekonania
Jeśli zwiększysz swoje wymagania, lecz nie uwierzysz, że możesz im sprostać, po
prostu sabotujesz samego siebie. Nawet nie spróbujesz się zmienić, ponieważ zabraknie ci
poczucia pewności, które pozwala korzystać z głęboko ukrytych możliwości. Nasze
przeświadczenia są jak niezłomne nakazy, które mówią nam o tym, jak jest, co jest, a co nie
jest możliwe, co możemy osiągnąć, a co leży poza naszymi możliwościami. Kształtują
wszystkie nasze działania, wszystkie myśli i odczucia, których doznajemy. Dlatego też
zmiana własnego systemu przekonań jest podstawowa dla poczynienia jakichkolwiek
trwałych zmian w naszym życiu. Musimy wytworzyć w sobie poczucie pewności, że
MOŻEMY I CHCEMY sprostać nowym wymaganiom. Musimy uwierzyć, że to zrobimy,
zanim jeszcze zajdą oczekiwane przez nas zmiany. Bez przejęcia kontroli nad własnymi
przekonaniami możesz stawiać sobie dowolnie wysokie wymagania, lecz zabraknie ci
pewności, na której możesz oprzeć swoje działania. Jak sądzisz, co osiągnąłby Gandhi, gdyby
całym sobą nie wierzył w potęgę biernego oporu? Właśnie niezachwiana wiara dała mu
dostęp do wewnętrznych źródeł sił i możliwości, pozwoliła mu sprostać wyzwaniom, które
obezwładniłyby kogoś mniej oddanego sprawie. Wiara dająca poczucie pewności i siłę kryje
się za każdym sukcesem w historii ludzkości.
KROK TRZECI
Zmień swoją strategię
Aby podtrzymać swoją wiarę i oddanie, musisz dysponować najlepszymi strategiami
osiągania sukcesu. Jestem głęboko przekonany, że jeśli postawisz sobie wyższe wymagania i
uwierzysz w swoje możliwości, z pewnością wyszukasz też właściwe dla twoich potrzeb
strategie. Po prostu ZNAJDZIESZ JAKIŚ SPOSÓB, by osiągnąć swoje cele. O tym tak
naprawdę mówi cała ta książka. Opisuje strategie osiągania celu. Jednak już teraz chciałbym
ci powiedzieć, że najlepszą strategią niemal w każdym wypadku jest znalezienie wzorca,
kogoś, kto osiągnął już interesujące cię rezultaty, i czerpanie z jego wiedzy. Dowiedz się, co
ten ktoś robi, w co wierzy i jak myśli. Nie tylko uczyni cię to bardziej efektywnym, lecz
również pomoże ci zaoszczędzić mnóstwo czasu, ponieważ nie będziesz musiał na nowo
odkrywać rzeczy dawno odkrytych. Tak zdobytą wiedzę możesz dostosowywać do własnych
potrzeb, dowolnie kształtować, a nawet ulepszać.
Książka ta da ci wiedzę i impet do działania, pozwoli przyjąć za własne owe trzy
podstawowe zasady wprowadzania trwałych zmian. Pomoże ci wymagać więcej poprzez
uświadomienie ci, jakie są i jakie powinny być twoje obecne wymagania.
Pomoże ci pozbyć się tych przekonań, które nie pozwalają ci dotrzeć tam, gdzie chcesz
się znaleźć, i umocnić te, które już dobrze ci s ł u ż ą . Wreszcie, pomoże ci wypracować
strategie, które pozwolą ci szybciej, łatwiej i z większą k l a s ą osiągnąć pożądane rezultaty.
Musisz sobie bowiem uświadomić, że w życiu wielu ludzi wie, co robić, ale tylko
niewielu postępuje zgodnie ze swoją wiedzą. Nie wystarczy wiedzieć! Trzeba działać. Jeśli
tylko mi na to pozwolisz, za pośrednictwem tej książki stanę się twoim nauczycielem i
opiekunem, twoim trenerem.
Jakie są zadania trenerów? Przede wszystkim d b a j ą oni o swoich podopiecznych. Są
to ludzie, którzy całymi latami zajmowali się określoną dziedziną, wiedzą więc, jak
najszybciej osiągnąć w niej dobre wyniki. Wykorzystując strategie, których uczy cię twój
trener, możesz szybko i radykalnie zmienić swoje działanie. Bywa czasem tak, że trener nie
mówi ci niczego nowego, a tylko przypomina o czymś, o czym już wiesz, i nakłania cię, byś
to zrobił. Taką właśnie rolę, oczywiście za twoim przyzwoleniem, będę w naszych kontaktach
pełnił za pośrednictwem kart tej książki.
W jakich dziedzinach będę twoim trenerem? Będę ci mówił, jak trwale poprawić jakość
twojego życia. Wspólnie, dokładnie (a nie po łebkach!) zastanowimy się nad sposobami
opanowania do perfekcji pięciu dziedzin życia, które w moim przekonaniu są dla każdego z
nas najważniejsze. Oto one.
1. Perfekcja emocjonalna
Już opanowanie tej lekcji posunie cię znacznie do przodu na drodze do opanowania
pozostałych czterech. Tylko pomyśl! Dlaczego chcesz schudnąć? Czy tylko po to, by pozbyć
się nadmiaru tłuszczu? A może ze względu na to, że czułbyś się lepiej, gdybyś stracił zbędne
kilogramy, zyskałbyś więcej energii i witalności, stałbyś się atrakcyjniejszy dla innych, a
przez to podniósłbyś znacznie samoocenę i wiarę w siebie? DOSŁOWNIE WSZYSTKO, CO
ROBIMY, PODYKTOWANE JEST CHĘCIĄ ZMIANY NASZYCH ODCZUĆ. A mimo to
tak niewielu z nas kiedykolwiek uczyło się, jak robić to szybko i skutecznie. To wręcz nieprawdopodobne, jak często za pomocą własnego intelektu wpędzamy się w nieproduktywne
stany emocjonalne, zapominając o niezliczonych wrodzonych talentach, które posiadamy.
Zbyt wielu z nas zdaje się na łaskę czynników zewnętrznych, na które nie m a m y żadnego
wpływu. Zamiast kontrolowania własnych uczuć i odczuć - które w całości pozostają w
naszej dyspozycji - zdajemy się na krótkotrwałe i doraźne rozwiązania i ustalenia. Jak
bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że choć w Stanach Zjednoczonych mieszka niespełna pięć
procent populacji świata, rozchodzi się tu ponad pięćdziesiąt procent produkowanej na całym
świecie kokainy? Albo to, że na konsumpcję alkoholu przeznaczamy kwotę r ó w n ą
rocznemu budżetowi obronnemu naszego państwa, który sięga przecież miliardów dolarów?
Czy można inaczej wytłumaczyć fakt, że co roku u piętnastu milionów Amerykanów
rozpoznaje się depresję p s y c h i c z n ą , a roczna wartość sprzedaży antydepresyjnego leku
prozac wynosi pięćset milionów dolarów?
Dzięki tej książce odkryjesz, dlaczego postępujesz tak, jak postępujesz. Dowiesz się, co
najczęściej uwalnia twoje emocje. Następnie otrzymasz dokładne instrukcje, które pokażą ci,
jak krok po kroku rozpoznać, które z nich d o d a j ą ci sił, a które obezwładniają, i nauczysz
się, jak je wszystkie spożytkować w sposób najlepszy dla ciebie po to, aby emocje stały się
nie przeszkodą, ale potężnym narzędziem pomagającym ci jak najlepiej i jak najskuteczniej
wykorzystać własne możliwości.
2. Perfekcja fizyczna
Czy warto posiadać wszystko, o czym się kiedykolwiek marzyło, i nie mieć przy tym
zdrowia, by się tym cieszyć? Czy każdego ranka budzisz się pełen energii i zdrowia, gotów
radować się nadchodzącym dniem? Czy też wstajesz, czując się równie zmęczony jak
poprzedniego dnia, obolały i pełen niechęci do zaczynania wszystkiego od początku? Czy
twój obecny styl życia przyczynia się do wspomnianych wyżej przerażających statystyk?
Co drugi Amerykanin umiera na chorobę wieńcową, a co trzeci na raka. Jak mawiał
żyjący w XVII wieku lekarz Thomas Mo-ffet, „własnymi zębami kopiemy swój grób".
Zaśmiecamy swój organizm tłustymi pokarmami bez żadnej wartości odżywczej. Trujemy się
papierosami, alkoholem, lekarstwami i narkotykami, siedząc bezczynnie przed ekranem
telewizora. Opanowanie drugiej lekcji pomoże ci przejąć kontrolę nad własnym zdrowiem.
Dzięki temu będziesz nie tylko wyglądał, ale i czuł się zdrowo. Zyskasz świadomość
KIEROWANIA własnym życiem, PANOWANIA nad własnym ciałem, które zacznie
emanować witalnością, co pozwoli ci osiągnąć wyznaczone cele.
3. Perfekcja w kontaktach z innymi
Poza opanowaniem własnych emocji i kontrolą zdrowia fizycznego, nie mógłbym
chyba wskazać na rzecz ważniejszą niż panowanie nad kontaktami z innymi ludźmi - w sferze
uczuciowej i społecznej, w interesach i rodzinie. Trzecia z prezentowanych w tej książce
lekcji odkryje przed tobą sekrety, które pozwolą ci wypracować właściwe stosunki - przede
wszystkim z samym s o b ą , a potem z innymi. Zaczniesz od zrozumienia, co jest dla ciebie
najcenniejsze, jakie są twoje oczekiwania, wedle jakich reguł prowadzisz grę zwaną życiem i
jak wszystko to ma się do innych graczy. Później, kiedy już opanujesz do perfekcji tę jakże
ważną umiejętność, dowiesz się, jak łączyć się z innymi na najwyższym możliwym poziomie
i jak w nagrodę doświadczyć czegoś, co wszyscy chcemy przeżyć: poczucia
współuczestniczenia, świadomości, że choć trochę zmieniliśmy na lepsze życie innych ludzi.
Przekonałem się, że dla mnie największy potencjał stanowią kontakty z innymi, ponieważ d a
j ą mi dostęp do wszystkich źródeł, których potrzebuję. Opanowanie tej lekcji stworzy ci
nieograniczone możliwości rozwoju i przyczyniania się do rozwoju innych ludzi.
4. Perfekcja finansowa
Większość Amerykanów zamartwia się śmiertelnie albo wręcz umiera przed
sześćdziesiątym piątym rokiem życia. Zdecydowanie nie jest to przyszłość, którą
chcielibyśmy dla siebie widzieć, gdy patrzymy przed siebie i zastanawiamy się nad złotym
wiekiem naszego życia. Jednak jak zmienić wspaniałe scenariusze naszych marzeń w
rzeczywistość bez przekonania, że zasługujemy sobie na godziwe zabezpieczenie finansowe, i
bez odpowiedniego planu, który można wprowadzać w życie? Czwarta lekcja powie ci, jak
osiągnąć coś więcej niż tylko wegetację w jesieni życia. I to już teraz! Ponieważ mamy
szczęście żyć w kraju kapitalistycznym, każdy z nas dysponuje możliwością
urzeczywistniania swoich marzeń. Mimo to większość z nas odczuwa ciągłą presję finansową
i wyobraża sobie, że posiadanie większych pieniędzy zmniejszyłoby tę presję. Tymczasem to
tylko kulturowo uwarunkowana iluzja. Uwierz mi na słowo, że im więcej będziesz miał
pieniędzy, tym prawdopodobnie będziesz odczuwał większą presję. Rozwiązaniem problemu
nie jest ciągłe gonienie za bogactwem, ale zmiana nastawienia i przekonań na temat
pieniędzy. Bogactwo należy postrzegać jako środek służący jakiemuś celowi, a nie cel sam w
sobie i źródło szczęścia.
Aby zapewnić sobie dostatnią przyszłość, najpierw musisz nauczyć się, jak zmienić
wszystko to, co powoduje twoje niedostatki. Później dowiesz się, jak kierować się zasadami,
przekonaniami i emocjami, które są niezbędne, aby korzystać % bogactwa, cieszyć się nim i
ciągle je pomnażać. W końcu zdefiniujesz swoje cele i ukształtujesz marzenia, mając na
uwadze osiągnięcie możliwie największego dostatku, co zapewni ci spokój umysłu i uwolni
od konieczności ciągłego wypatrywania nastręczających się w życiu okazji.
5. Perfekcja w wykorzystaniu czasu
Stworzenie wielkiego dzieła wymaga czasu. Ilu z nas wie, jak z niego korzystać? Nie
mam tu na myśli oszczędnego gospodarowania czasem, by wypełnić go do maksimum.
Chodzi mi natomiast o wykorzystywanie czasu i manipulowanie nim tak, aby stał się twoim
sojusznikiem, a nie wrogiem. Temu właśnie ma służyć piąta lekcja. Najpierw nauczysz się,
jak krótkowzroczne oceny mogą doprowadzić do długotrwałego cierpienia.
Dowiesz się, jak podejmować prawdziwe decyzje i jak panować nad chęcią ciągłego
dogadzania sobie, co pozwoli w pełni dojrzeć twoim pomysłom i dziełom, a nawet tkwiącym
w tobie potencjałom. Następnie nauczysz się tworzyć strategie pozwalające na wykonanie
własnej decyzji, zamienianie jej w rzeczywistość dzięki przemożnej chęci działania oraz
cierpliwości, która pozwoli Ci czekać na rezultaty. Zdobędziesz też umiejętność korygowania
własnej postawy tak często, jak będzie to konieczne. Kiedy już opanujesz wszystkie te
techniki, przekonasz się o prawdziwości powiedzenia, że większość ludzi przecenia swoje
możliwości w skali roku, ale nie docenia tego, do czego może dojść w ciągu dziesięciu lat.
Przekazując ci tę wiedzę, nie chcę wcale udowadniać, że znam odpowiedzi na wszystkie
pytania i dlatego moje życie jest doskonałe i przebiega bez żadnych problemów. Przeżyłem
niejedną trudną chwilę. Ale dzięki temu zdołałem wiele się nauczyć, nie załamywałem się i
udało mi się przez całe lata odnosić sukcesy. Ilekroć stawałem przed jakąś przeszkodą,
wykorzystywałem dotychczasową wiedzę, aby po raz kolejny podnieść poziom swojego
życia. Moje umiejętności w tych pięciu dziedzinach ciągle się powiększają, podobnie jak
twoje.
Zdaję sobie również sprawę z tego, że mój styl życia może ci nie odpowiadać. Twoje
marzenia i cele mogą być zupełnie inne niż moje. Jednak wierzę, że to, czego się nauczyłem,
moja wiedza, jak zmieniać marzenia w rzeczywistość, jak chwytać, co nieuchwytne, i
wprowadzać to w życie, stanowi podstawę osiągnięcia życiowego i zawodowego sukcesu.
MOIM ZAMIERZENIEM JEST, BY KSIĄŻKA TA STAŁA SIĘ PRZEWODNIKIEM,
PODRĘCZNIKIEM, KTÓRY NAUCZY, JAK NIEUSTANNIE PODNOSIĆ POZIOM
ŻYCIA I CZERPAĆ Z NIEGO WCIĄŻ WIĘCEJ RADOŚCI. Nadal jestem dumny ze swojej
pierwszej książki Unlimited Power (Nieograniczona siła) oraz z wpływu, jaki wywarła ona na
życie ludzi na całym świecie. Jednak jestem przekonany, że obecna książka pozwoli ci
jeszcze inaczej spojrzeć na tkwiące w tobie siły i pomoże przesunąć się na kolejny stopień.
Podstawowe informacje będziemy często powtarzać, ponieważ praktyka czyni mistrza.
Dlatego właśnie mam nadzieję, że będziesz ciągle wracać do tej książki, aby pomóc sobie
znaleźć rozwiązania, które tkwią w tobie samym. Ale pamiętaj, że nie musisz przyjąć ani
stosować wszystkiego, co w niej przeczytasz. WYCHWYĆ TO, CO JEST WEDŁUG CIEBIE
POŻYTECZNE, I NATYCHMIAST WPROWADŹ W ŻYCIE. Nie będziesz musiał stosować
wszystkich opisanych tu strategii ani wykorzystywać wszystkich podawanych ci narzędzi, aby
wprowadzić w swoim życiu zasadnicze zmiany. Każda z nich osobno da ci możliwość zmiany
własnego życia, jednak wykorzystane łącznie, zadziałają z siłą wybuchu.
Książka ta pełna jest tak bardzo ci potrzebnych strategii osiągania sukcesu. Zawiera też
strategie, które przejąłem od najbarwniejszych postaci w naszej kulturze. Miałem bowiem
rzadkie możliwości rozmowy z bardzo wieloma ludźmi i naśladowania ich - ludźmi
wpływowymi i o wielkim charakterze, od Normana Cousinsa po Michaela Jacksona, od
trenera Johna Woodena po finansowego czarodzieja Johna Templetona, od przemysłowych
rekinów po taksówkarzy. Tak więc na kolejnych stronach tej książki znajdziesz nie tylko
moje własne życiowe doświadczenia, ale również wnioski płynące z tysiąca książek, filmów,
seminariów i kursów oraz spotkań i rozmów z wieloma ludźmi. Wszystko to wyniki ostatnich
dziesięciu lat mojego życia, skutek ciągłego poszukiwania wiedzy i umiejętności, rezultat
powolnego, codziennego dorastania.
Za cel tej książki postawiłem sobie coś więcej niż tylko udzielenie ci pomocy w
jednorazowej zmianie życia. Chcę raczej, aby jej lektura była PRZEŁOMOWYM
PUNKTEM w twoim życiu, aby pomagała ci w dźwiganiu życia na wciąż wyższy poziom.
Zamierzeniem tej książki jest powodowanie POWAŻNYCH ZMIAN. Co mam przez to na
myśli? Możesz na przykład nauczyć się zmieniać nieustannie swoje życie, pokonać strach i
obawy, ciągle ulepszać kontakty z innymi albo przezwyciężyć nawyk odkładania różnych
rzeczy na później. Wszystko to bezcenne umiejętności.
Jeśli czytałeś Unlimited Power, zapoznałeś się już z częścią z nich. Jednak podczas
lektury kolejnych stron przekonasz się, że w twoim życiu istnieją MOMENTY
LEWAROWANIA, które, jeśli tylko dokonasz jednej drobnej zmiany, przekształcą dosłownie
każdy aspekt twojego życia.
Książka ta ma w zamyśle zapoznanie cię ze strategiami, które pomogą ci stworzyć sobie
życie, o jakim teraz tylko marzysz, i cieszyć się nim.
Znajdziesz w niej proste, konkretne strategie, dzięki którym ODKRYJESZ
PRZYCZYNY WSZELKICH NĘKAJĄCYCH CIĘ PROBLEMÓW I ZWALCZYSZ JE
PRZY NAJMNIEJSZYM MOŻLIWYM WYSIŁKU. Chyba trudno ci teraz uwierzyć, że
zmiana jednego tylko słowa, którego często używasz, może natychmiast zmienić emocjonalne
wzorce w całym twoim życiu. Albo że zmieniając pytania, które, świadomie lub podświadomie, ciągle sobie zadajesz, możesz w jednej chwili zmienić centrum swoich
zainteresowań i wysiłków, a przez to zmienić również podejmowane na co dzień działania.
Trudno ci pewnie też byłoby teraz uwierzyć, że jedna tylko zmiana w systemie własnych
przekonań da ci siłę, by uczynić cię o wiele szczęśliwszym. Z kolejnych rozdziałów dowiesz
się, jak opanować wszystkie te techniki - i jeszcze wiele innych - po to, aby zmienić swoje
życie zgodnie z potrzebami.
Dlatego bardzo poważnie traktuję ten początek naszej znajomości, ponieważ razem
zaczęliśmy właśnie podróż mającą na celu odkrycie i uaktualnienie naszych najgłębszych i
jakże prawdziwych możliwości.
Zycie jest darem i daje nam przywilej, możliwość i obowiązek podarowania czegoś w
zamian poprzez stawanie się coraz lepszym.
Postawmy więc pierwszy krok w tej naszej wspólnej podróży...
Rozdział drugi
DECYZJE: DROGA KU POTĘDZE
Człowiek rodzi się, by żyć, nie po to, by przygotowywać się do życia.
BORYS PASTERNAK
Czy pamiętasz czasy, kiedy prezydentem USA był Jimmy Carter? Do władzy w Iranie
doszedł ajatollah Homeini, który trzymał jako zakładników naszych rodaków? W Polsce
elektryk ze Stoczni Gdańskiej nazwiskiem Lech Wałęsa zrobił rzecz wręcz nie do
pomyślenia: ZDECYDOWAŁ przeciwstawić się reżimowi komunistycznemu. Poprowadził
swoich współpracowników do strajku, a kiedy wyrzucono go z pracy, po prostu wspiął się na
mur otaczający stocznię. Od tego czasu padło wiele murów, nieprawdaż?
Czy pamiętasz wiadomość, że John Lennon został zamordowany? C z y pamiętasz
wybuch wulkanu Świętej Heleny z zrównujący z ziemią obszar o powierzchni stu
pięćdziesięciu mil kwadratowych? Czy kibicowałeś podczas meczu hokejowego, kiedy
drużyna amerykańska pokonała Sowietów i zdobyła olimpijskie złoto? Był to rok 1980,
niewiele więcej niż dziesięć lat temu.
Zastanów się przez chwilę! Gdzie wtedy byłeś? Jaki byłeś? Kim byli twoi przyjaciele?
Jakie były twoje nadzieje i marzenia? Gdyby ktoś zapytał cię wtedy: „Gdzie znajdziesz się za
dziesięć albo piętnaście lat?", czy potrafiłbyś odpowiedzieć na to pytanie?
Czy dzisiaj znajdujesz się tam, gdzie wtedy chciałeś się znaleźć? Dziesięć lat minęło
bardzo szybko, prawda?
Ale jest jeszcze coś ważniejszego. Być może powinniśmy sobie właśnie dzisiaj zadać
pytania: JAK CHCĘ PRZEŻYĆ N A J -BLIŻSZE DZIESIĘĆ LAT MOJEGO ŻYCIA? JAK
MAM ŻYĆ DZIŚ, ABY STWORZYĆ SOBIE JUTRO, KTÓREGO CHCĘ DOCZEKAĆ?
CZEGO OD TEGO MOMENTU POWINIENEM SIĘ TRZYMAĆ?
Co ważne jest dla mnie w tej właśnie chwili, a co będzie ważne za jakiś czas? Jakie
działania mogę podjąć dzisiaj, aby ukształtować swoje ostateczne przeznaczenie?
Z pewnością nadejdzie moment, w którym chwila obecna stanie się chwilą sprzed
dziesięciu lat. Pytanie tylko: Gdzie wtedy będziesz? Kim się staniesz? Jak będziesz żyć i jaki
będzie pożytek z twojego życia?
T E R A Z jest czas, by zaplanować najbliższe dziesięć lat twojego życia, a nie wtedy,
kiedy lata te już przeminą. Musimy chwytać każdą chwilę. Minęły już pierwsze lata kolejnego
dziesięciolecia i zbliżamy się do ostatnich lat dwudziestego wieku! Wkrótce znajdziemy się w
dwudziestym pierwszym wieku, w nowym tysiącleciu! Rok dwutysięczny nadejdzie, zanim
się spostrzeżesz. Za jedyne dziesięć lat będziesz patrzył na ten właśnie moment w taki sam
sposób, w jaki dzisiaj patrzysz na rok 1980. Czy będziesz zadowolony patrząc wstecz na lata
dziewięćdziesiąte? A może będziesz zakłopotany? Zachwycony czy przerażony?
Na początku 1980 roku byłem dziewiętnastoletnim dzieciakiem. Czułem się
osamotniony i sfrustrowany. Nie miałem dosłownie żadnych źródeł finansowania. Nie
miałem dostępu do żadnych nauczycieli sukcesu, nie miałem przyjaciół, którym się powiodło,
ani mentorów, nie stały przede mną żadne jasno określone cele. Byłem nieudolny i gruby.
Mimo to jednak w ciągu zaledwie dziesięciu lat odkryłem w sobie siłę, którą wykorzystałem,
by zmienić każdą dziedzinę mojego życia. Kiedy do perfekcji opanowałem posługiwanie się
tą siłą, użyłem jej, by w ciągu niespełna jednego roku zrewolucjonizować swoje życie.
Wykorzystałem ją jako narzędzie, które pozwoliło mi nieprawdopodobnie wręcz podnieść
moją wiarę w siebie, co, z kolei, dało mi UMIEJĘTNOŚĆ podejmowania działań i osiągania
wymiernych rezultatów. Wykorzystałem ją również dla polepszenia swojego stanu fizycznego
i w ciągu tych lat straciłem trzydzieści osiem funtów tłuszczu. Dzięki temu pozyskałem
uczucia kobiety moich marzeń, poślubiłem ją i stworzyłem rodzinę, jaką zawsze chciałem
mieć. Wykorzystałem tę siłę, aby swoje dochody podnieść z poziomu zaledwie
wystarczającego na przeżycie do poziomu ponad miliona dolarów rocznie. Siła ta przeniosła
mnie z mojego małego mieszkania (w którym naczynia zmywałem w wannie, ponieważ nie
było tam zlewozmywaka) do obecnej rezydencji, Del Mar Castle. Tylko dzięki temu jednemu
odkryciu z etapu, na którym czułem się samotny i niepotrzebny, znalazłem się na etapie, na
którym czuję się wdzięczny za nowe możliwości dania czegoś milionom ludzi na całym
świecie. Jest to siła, którą codziennie od nowa wykorzystuję, by kształtować własne przeznaczenie.
W książce Unlimited Power jasno udowodniłem, że najskuteczniejszy sposób na
kształtowanie własnego życia to PRZYSTĄPIĆ DO DZIAŁANIA i trzeba się tylko do tego
nakłonić. Różnice w osiąganych przez ludzi rezultatach sprowadzają się do tego, co zrobili
oni INACZEJ niż inni w podobnych sytuacjach. RÓŻNE DZIAŁANIA PRZYNOSZĄ
ROŻNE REZULTATY. Dlaczego? Ponieważ każde działanie stanowi zestaw powiązanych ze
s o b ą poczynań, a jego rezultaty oparte są na rezultatach naszych przeszłych działań i
przenoszą nas w określonym kierunku. Każdy z takich kierunków prowadzi do ostatecznego
celu - naszego przeznaczenia.
Inaczej mówiąc, jeśli chcemy kierować własnym życiem, musimy bezpośrednio
kontrolować wszystkie swoje działania. Kształtujemy swoje życie nie poprzez działania
podejmowane od czasu do czasu, ale poprzez działania podejmowane konsekwentnie. Tak
więc najważniejsze pytanie brzmi: Co POPRZEDZA nasze działanie?
Co WARUNKUJE, jakie działania podejmujemy, a więc w konsekwencji, kim się
stajemy i jakie jest nasze ostateczne życiowe przeznaczenie? Co jest m a t k ą wszelkich
działań? Odpowiedzią, do której dotychczas odwoływałem się jedynie pośrednio, są dwa
słowa: SIŁA DECYZJI. Wszystko, co dzieje się w twoim życiu - i to, czego się boisz, i to, co
jest dla ciebie wyzwaniem - zaczęło się od jakiejś decyzji. JESTEM PRZEKONANY, ŻE
TWOJE PRZEZNACZENIE KSZTAŁTUJE SIĘ WŁAŚNIE W CHWILACH
PODEJMOWANIA DECYZJI.
Decyzje, które podejmujesz właśnie teraz, każdego dnia, ukształtują nie tylko twoje
samopoczucie dzisiaj, ale też wpłyną na to, kim staniesz się w końcu lat dziewięćdziesiątych.
Czy w ciągu ostatnich dziesięciu lat twojego życia były momenty, w których inna
decyzja całkowicie zmieniłaby twoje życie, na lepsze albo na gorsze? Może na przykład
podjąłeś jakąś decyzję w sprawach zawodowych i ona właśnie odmieniła twoje życie? A
może nie podjąłeś jakiejś decyzji? Być może w ciągu tych dziesięciu lat postanowiłeś się
ożenić albo rozwieść? Może kupiłeś jakąś książkę lub kasetę, która wpłynęła na twoje dalsze
losy, albo też zapisałeś się na jakiś kurs? Może zdecydowałeś się mieć dzieci albo odłożyć to
na później w pogoni za karierą zawodową? Może postanowiłeś inwestować w dom albo w
jakiś interes? Być może postanowiłeś zacząć uprawiać jakiś sport albo przestać go uprawiać?
Może rzuciłeś palenie? Może wreszcie podjąłeś decyzję, by przeprowadzić się do innej części
kraju albo wyruszyć w podróż dookoła świata? W jaki sposób wszystkie te decyzje
doprowadziły cię do tego właśnie miejsca w życiu, w którym obecnie się znajdujesz?
Czy w minionym dziesięcioleciu twego życia doświadczyłeś uczuć tragedii i frustracji,
czułeś się potraktowany niesprawiedliwie i nie miałeś żadnej nadziei? Wiem, że z pewnością
tak. Cóż więc w tych sytuacjach zdecydowałeś? Czy postanowiłeś zerwać krępujące cię
więzy, czy też poddałeś się bez walki? Jak decyzje te ukształtowały twoje obecne życie?
Człowiek nie jest tworem okoliczności to okoliczności są tworem człowieka.
BENJAMIN DISRAELI
Jestem całkowicie przekonany, że to właśnie nasze decyzje, a nie OKOLICZNOŚCI czy
WARUNKI ŻYCIOWE określają nasze przeznaczenie. Dobrze wiemy, że są ludzie, którzy
przychodzą na świat z uprzywilejowaną pozycją: może to być przewaga uwarunkowana
genetycznie albo lepsze warunki życiowe i rodzinne, czy wreszcie lepsze koneksje. Wiemy
jednak równie dobrze, że wciąż napotykamy informacje o ludziach, którzy wbrew wszelkim
przeciw
wnościom prrzełamali krrępujące ich
h ograniczen
nia dzięki poodejmowan
niu właściwy
ych
nieogran
niczonej po
otęgi ducha ludzkiego.
„Z
Zaraz, zarazz! Słuchajcie! Przecież nie musimy
y być tylko owcami!"
JE
EŚLI TYLK
KO ZGODZ
ZISZ SIĘ NA
A TO, WSP
PÓLNIE UC
CZYNIMY Z TWOJEG
GO
ŻYCIA TAKI WŁA
AŚNIE INS
SPIRUJĄCY
Y PRZYKŁ
ŁAD. W jakki sposób?
Po
o prostu pop
przez podejmowanie dzzisiaj właśn
nie decyzji ddotyczących
h naszego ży
ycia w
latach dziewięćdzie
d
esiątych. Jeśli nie zdecydowałeś jeeszcze, jak m
masz żyć w c i ą g u
najbliżsszych lat, to też podjąłeeś już jakąś decyzję, nieeprawda? P
Podjąłeś decyzję, że to
okoliczn
ności i otoczenie ukształtują twojee przeznaczenie i to onee będą tobąą kierowały, a nie ty
sam.
Całe moje ży
ycie zmieniłło się dosłow
wnie jedneg
go dnia, a byył to dzień, w którym zrobiłem
z
coś więcej niż tylko
o ustalenie, co chciałby
ym osiągnąćć i kim chciiałbym się stać.
s
Tego dnia
d
PODJĄ
ĄŁEM DECY
YZJĘ, DO CZEGO BĘ
ĘDĘ W ŻYCIU DĄŻY
YŁ Z PEŁNĄ
Ą
DETER
RMINACJĄ
Ą. A to nie to
o samo.
Po
omyśl! Czy
y jest jakaś różnica
r
międ
dzy ZAINT
TERESOWA
ANIEM SIĘ
Ę czymś a
POŚWIIĘCENIEM SIĘ czemu
uś? Oczywiśście, że tak! Ileż to razyy ludzie mó
ówią: „Kurcczę,
CHCIA
AŁBYM mieeć więcej piieniędzy!", albo:
a
„CHC
CIAŁBYM llepiej poznaać problemy
y moich
dzieci!"", albo: „Wiesz, ja naprrawdę CHCIIAŁBYM zmienić
z
świat!" Tyle ty
ylko, że tego
o typu
stwierdzzenia nie sąą wcale równ
noznaczne z poświęcen
niem się czeemuś, nie ma
m w nich
determinacji. Stano
owią one jed
dynie określenie preferrencji, a znaaczą po prosstu: „Jestem
m
ZAINTE
ERESOWA
ANY tym, by
b coś się staało, jeśli oczywiście niie będę mussiał niczego w tym
kierunk
ku robić." To
o nie siła! To
T słabiutkaa modlitwa, wypowiedzziana nawett bez wiary w to, że
zostaniee wysłuchan
na.
M
Musisz
zdecy
ydować nie tylko o tym
m, do jakich będziesz dąążył rezultaatów, ale rów
wnież i
jakim czzłowiekiem
m chcesz się stać. Mówiiliśmy już w pierwszym
m rozdziale o tym, że musisz
m
znaleźć kryteria ok
kreślające, co ma być dlla ciebie mo
ożliwym doo zaakceptow
wania
N
zachowaniem i czeego powinieeneś spodzieewać się po tych, którzyy są ci blisccy. JEŚLI NIE
ACZYSZ SOBIE
S
POD
DSTAWOW
WYCH STA
ANDARDÓW
W RZECZY
Y I WYDAR
RZEŃ
WYZNA
MOŻLIIWYCH DL
LA CIEBIE DO ZAAK
KCEPTOWA
ANIA, BAR
RDZO ŁAT
TWO
ZEŚLIZ
ZGNIESZ SIĘ
S DO POZ
ZIOMU DZ
ZIAŁAŃ I ZACHOWA
Z
AŃ ALBO JAKOŚCI
J
Ż
ŻYCIA,
KTÓRE
E SĄ ZNAC
CZNIE PON
NIŻEJ TEGO, NA CO ZASŁUGU
UJESZ.
Musisz wyznaczyć sobie tę granicę i nie wolno ci nigdy jej przekraczać, bez względu na
to, co dzieje się w twoim życiu. Nawet jeśli wszystko się wali, jeśli załamuje się giełda, jeśli
opuszcza cię ukochana osoba, nikt nie chce cię wesprzeć, musisz pozostać wierny
postanowieniu, że będziesz żyć na najwyższym możliwym poziomie.
Niestety większość ludzi nigdy tego nie robi, ponieważ są zbyt zajęci wyszukiwaniem
sobie różnych usprawiedliwień i wymówek. Winę za to, że nie osiągnęli w życiu tego, co
chcieli, ponoszą rodzice i złe wychowanie, brak możliwości i okazji rozwoju w młodości albo
brak możliwości kształcenia się, albo to, że są za starzy, lub odwrotnie, za młodzi. Wszystkie
te usprawiedliwienia to nic innego jak SYSTEM PRZEKONAŃ (SP)! One nie tylko nas
ograniczają, ale wręcz nas niszczą!
Wykorzystanie siły decyzji pozwala ci ominąć wszelkie możliwe usprawiedliwienia i
zmienić dowolną, a nawet wszystkie dziedziny twojego życia W JEDNEJ CHWILI! Może
zmienić twoje kontakty z innymi, warunki pracy, poziom zdrowia fizycznego, dochody i stan
emocjonalny. Może sprawić, że jesteś szczęśliwy albo smutny, sfrustrowany albo
podekscytowany, zniewolony okolicznościami albo nieustannie wyrażający własną wolność.
Wykorzystanie siły decyzji jest źródłem zmian zachodzących w jednostce, w rodzinie,
społeczności, narodzie, a nawet w całym świecie.
Kto dokonał wszystkich zmian, które zaszły w Europie Wschodniej w ciągu ostatnich
kilku lat? Ludzie, którzy tam mieszkają, ludzie tacy jak ty i ja podjęli nowe decyzje, czego
będą bronić, czemu się poświęcą, co jest, a co nie jest dla nich możliwe do zaakceptowania i
czego nie będą już dłużej tolerować.
Decyzje Gorbaczowa z pewnością pomogły posuwać się na tej drodze, ale determinacja
Lecha Wałęsy i jego oddanie idei ciągłego podwyższania standardów życiowych zbudowały
drogę prowadzącą do olbrzymich zmian gospodarczych i politycznych.
Kiedy ludzie narzekają na swoją pracę, często zadaję im pytanie: „Dlaczego poszedłeś
dziś do pracy?" Zwykle odpowiadają mi: „Bo musiałem." Ale ty zawsze powinieneś pamiętać
o jednym: w tym kraju nie ma dosłownie jednej rzeczy, którą musisz robić. Ani jednej, to nie
tutaj! Z pewnością NIE MUSISZ pracować w określonym miejscu i określonym czasie. Nie w
Ameryce! Nie musisz robić tego, co robiłeś przez ostatnie dziesięć lat. Możesz zdecydować,
by robić coś innego, coś nowego, i to już dziś. WŁAŚNIE W TEJ CHWILI MOŻESZ
PODJĄĆ DECYZJĘ: wrócę do szkoły, nauczę się tańczyć albo śpiewać, zacznę kontrolować
swoje finanse, nauczę się latać helikopterem, wezmę się za swoją sylwetkę i wygląd,
rozpocznę medytacje, będę chodzić na bale, wybiorę się na obóz kosmiczny organizowany
przez NASA, nauczę się francuskiego, będę więcej czytał dzieciom, więcej czasu poświęcę na
pracę w ogródku. Możesz nawet zdecydować, że polecisz na Fidżi, aby się tam osiedlić.
JEŚLI NAPRAWDĘ COŚ POSTANOWISZ, POTRAFISZ ZROBIĆ NIEMAL
WSZYSTKO. Jeśli więc nie podoba ci się związek, w którym się obecnie znajdujesz,
zdecyduj, by go zmienić. Jeśli nie jesteś zadowolony ze swojej obecnej pracy, zmień ją. Jeśli
nie jest ci dobrze z tym, co o sobie myślisz, zmień to. Jeśli chcesz osiągnąć większą
sprawność fizyczną, możesz to zmienić właśnie teraz. W jednej chwili możesz posłużyć się tą
samą siłą, która zmieniła bieg historii.
Napisałem tę książkę, by rzucić ci wyzwanie, by nakłonić cię do ROZBUDZENIA
DRZEMIĄCEJ W TOBIE POTĘGI DECYZJI. Moim celem jest, BYŚ UPOMNIAŁ SIĘ O
SWOJE PRAWA DO NIEOGRANICZONEJ MOCY, PROMIENIUJĄCEJ WITALNOŚCI,
PEŁNEJ RADOŚCI PASJI, KTÓRE PRZECIEŻ DO CIEBIE NALEŻĄ! Musisz uwierzyć,
że potrafisz i możesz właśnie teraz podjąć decyzję, która natychmiast odmieni twoje życie.
Może to być decyzja dotycząca nawyku, który zmienisz, albo umiejętności, której nabędziesz,
sposobu traktowania innych ludzi albo zatelefonowania do kogoś, z kim nie rozmawiałeś od
lat. Może jest ktoś, z kim powinieneś się skontaktować, by podnieść na wyższy poziom swój
status zawodowy?
A może WŁAŚNIE TERAZ POWINIENEŚ ZDECYDOWAĆ, że będziesz chwytał i
pielęgnował pozytywne uczucia, na które zasłużysz sobie każdego dnia? Albo może
wybierzesz więcej radości, większą pewność siebie lub większy spokój umysłu? Zanim
jeszcze przewrócisz tę kartkę, możesz wykorzystać potęgę, która już w tobie tkwi. Teraz
właśnie podejmij decyzję, która może popchnąć cię w dobrym kierunku, w kierunku szczęścia
i rozwoju.
Nic nie jest w stanie oprzeć się woli człowieka,
który w dążeniu do celu gotów jest
zaryzykować własne istnienie.
BENJAMIN DISRAELI
Twoje życie zmienia się w chwili, kiedy podejmujesz NOWĄ DECYZJĘ z zamiarem
jej KONSEKWENTNEGO I BEZWZGLĘDNEGO realizowania. Kto by pomyślał, że
determinacja i wiara cichego i niepozornego człowieka, z wykształcenia prawnika, a z
przekonania pacyfisty, będzie na tyle potężna, by zburzyć olbrzymie imperium? A przecież
niezłomne postanowienie Mahatmy Gandhiego, by uwolnić Indie spod rządów brytyjskich,
było jak beczułka prochu, której wybuch pociągnął za sobą cały łańcuch wydarzeń na zawsze
zmieniających układ sił na świecie.
Ludzie nie potrafili zrozumieć, w jaki sposób ma zamiar osiągnąć swój cel, ale on nie
pozostawił sobie żadnego wyboru poza konsekwentnym działaniem zgodnym z podjętą
decyzją. Po prostu nie dopuszczał nawet żadnej innej możliwości.
Decyzja była źródłem siły Johna F. Kennedy'ego, kiedy spotkał się z Chruszczowem
podczas pełnego napięć okresu kubańskiego kryzysu rakietowego. Dzięki niej Kennedy
zapobiegł III wojnie światowej. Decyzja była źródłem siły Martina Luthera Kinga Juniora,
kiedy tak wspaniale wyrażał frustracje i aspiracje ludzi, którzy nie chcieli już dłużej być
odrzucani, i gdy zmusił świat, by zwrócił na nich uwagę. Decyzja była źródłem siły, która
wyniosła Donalda Trumpa na sam szczyt świata finansów i również ona rzuciła go później na
samo dno. Ta sama siła pozwoliła Pete'owi Rosę'owi zmobilizować wszystkie talenty i dostać
się do panteonu sławy - a w końcu zniszczyła marzenia jego życia. Decyzje są źródłem
zarówno problemów, jak i nieprawdopodobnych możliwości i wielkiego szczęścia. Ich siła
kieruje procesem zmiany rzeczy niewidzialnych w widzialne. Prawdziwe decyzje są
katalizatorem przebiegu zmiany naszych marzeń w rzeczywistość.
NAJBARDZIEJ EKSCYTUJĄCYM ASPEKTEM TEJ POTĘGI, TEJ WIELKIEJ SIŁY
JEST FAKT, ŻE JUŻ JĄ POSIADASZ. Impet decyzji nie jest czymś zarezerwowanym
jedynie dla garstki wybrańców cieszących się specjalnym pozwoleniem, pieniędzmi albo
wywodzących się z dobrych rodzin. Dostępna jest ona zarówno zwykłym ludziom, jak i
monarchom. Również i ty możesz mieć do niej dostęp, skoro trzymasz teraz w ręku tę
książkę. W tej dosłownie chwili możesz wykorzystać tę wielką siłę, która czeka uśpiona w
tobie, jeśli tylko zdobędziesz się na odwagę, by po nią sięgnąć. Czy nadszedł wreszcie dzień,
w którym zdecydujesz, że twoja osoba to znacznie więcej, niż dotychczas pokazałeś? Czy
nadszedł już dzień, w którym wreszcie zdecydujesz, że jakość twojego życia musi
dorównywać jakości twego ducha? Wierzę, że tak, więc zacznij od stwierdzenia: „Oto, kim
jestem. Oto, co liczy się w moim życiu. Oto, co mam zamiar zrobić. I nic nie powstrzyma
mnie od osiągnięcia mojego celu. Nie będę już dłużej człowiekiem drugiej kategorii!"
Pomysł o przykładzie pewnej wyjątkowo dumnej kobiety nazwiskiem Rosa Parks, która
pewnego dnia w 1955 roku wsiadła do autobusu w Montgomery w Alabamie i odmówiła
ustąpienia miejsca białemu, choć była do tego zobligowana prawem. Ten jeden cichy akt
nieposłuszeństwa obywatelskiego wywołał prawdziwą burzę kontrowersji i jako symbol na
całe lata stał się początkiem walki o równouprawnienie, S I Ł Ą ROZBUDZAJĄCĄ
LUDZKĄ ŚWIADOMOŚĆ, siłą obecną w naszym życiu nawet dzisiaj, ilekroć próbujemy
ponownie zdefiniować pojęcia równości i sprawiedliwości dla wszystkich Amerykanów, bez
względu na rasę, płeć i wyznanie. Czy Rosa Parks myślała o przyszłości, kiedy tamtego dnia
odmówiła ustąpienia miejsca w autobusie białemu? Czy kierowała się jakimś planem, wedle
którego chciała zmienić strukturę całego społeczeństwa? Być może tak. Ale bardziej
prawdopodobne jest, że do działania pchnęła ją decyzja, by podnieść standard własnego życia.
Jakże wielkie skutki miała decyzja jednej kobiety!
Jeśli myślisz sobie teraz, że chciałbyś podejmować takie właśnie decyzje, ale przecież
doświadczyłeś prawdziwej tragedii, pozwól, że podam ci przykład Eda Robertsa. Jest on
„zwyczajnym" człowiekiem przykutym do wózka inwalidzkiego, który dzięki decyzji
przełamania krępujących go ograniczeń, stał się kimś nadzwyczajnym. W wieku czternastu lat
Ed uległ paraliżowi od ramion w dół. Oddycha dzięki specjalnemu aparatowi, a mimo to,
wbrew wszelkim przeciwnościom, udało mu się wywalczyć dla siebie „normalne" codzienne
życie, nawet jeśli n o c ą musi przebywać w komorze tlenowej. Po stoczeniu ciężkiej walki z
polio, w której kilka razy stawiał czoło śmierci, mógł z pewnością pogrążyć się we własnym
bólu. Ale wybrał co innego: zdecydował pomagać innym.
Co udało mu się osiągnąć? W ciągu ostatnich piętnastu lat jego decyzja o walce ze
światem, który tak często traktował go z łaskawym politowaniem, przyniosła wiele dobrych
zmian w życiu niepełnosprawnych.
Ed stawił czoło licznym mitom na temat ograniczonych możliwości ludzi kalekich i
spotykając się z wieloma ludźmi, wywalczył wszystko: od zjazdów dla wózków przy
skrzyżowaniach, poprzez specjalne parkingi oraz bary dla niepełnosprawnych. Był pierwszym
poruszającym się na wózku inwalidzkim absolwentem Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. W końcu otrzymał stanowisko dyrektora Kalifornijskiego Stanowego Wydziału
Rehabilitacji. Był pierwszym inwalidą w Ameryce, który zajął tego typu stanowisko.
Ed Roberts stanowi przekonujący dowód na to, że liczy się nie punkt startu, ale
podejmowane DECYZJE na temat punktu końcowego. Wszystkie jego działania m a j ą
źródło w jednym krótkim momencie niezłomnej decyzji. A co ty mógłbyś zrobić ze swoim
życiem, gdybyś naprawdę się zdecydował?
Wielu ludzi mówi: „Cóż, naprawdę chciałbym podejmować takie decyzje, ale nie
jestem pewien, jak mogłyby one zmienić moje życie." Są sparaliżowani strachem, że nie będą
wiedzieli DOKŁADNIE, jak m a j ą zmienić swoje marzenia w rzeczywistość. W rezultacie
nigdy nie podejmują decyzji, które mogłyby uczynić ich życie tak pięknym, jak sobie na to
zasługują.
Jednym z moich zadań jest przekonanie cię, że nie jest ważne, aby od razu wiedzieć,
JAK osiągnąć pożądany rezultat. Ważne jest natomiast, by mieć pewność, że ZNAJDZIESZ
NA TO JAKIŚ SPOSÓB, nieistotne jaki. W swojej książce Unlimited Power przedstawiłem
strategię, którą nazywam Najlepszą Formułą Sukcesu. Jest ona przewodnikiem, który w
czterech etapach zawiedzie cię dokładnie tam, gdzie chcesz się dostać:
Zdecyduj, czego chcesz.
Przystąp do działania.
Obserwuj, co się sprawdza, a co nie.
Zmieniaj swoje zachowanie dopóty, dopóki nie osiągniesz zamierzonego celu.
Podjęcie decyzji dążenia do określonego celu pociąga za s o b ą serię wydarzeń. Jeśli
zdecydujesz, czego chcesz, weź się do realizacji tego, wyciągaj wnioski i zmieniaj sposoby
działania, a wtedy z pewnością uzyskasz impet do osiągnięcia danego celu. Jeśli tylko
naprawdę poświęcisz się zdobywaniu czegokolwiek, odpowiedź na pytanie: „Jak?", znajdzie
się sama.
Biorąc pod uwagę wszystkie akty tworzenia,
odkrywa się jedną elementarną prawdę:
gdy się czemuś prawdziwie poświęcamy,
wspiera nas Opatrzność.
JOHANN WOLFGANG GOETHE
Skoro podejmowanie decyzji jest tak łatwe i daje tak wielką siłę, dlaczego więcej ludzi
nie idzie za wspaniałą radą: „Po prostu zrób to!" Wydaje mi się, że większość z nas nie wie
nawet, co to znaczy podjąć prawdziwą decyzję. Nie zdajemy sobie sprawy z siły zmian, jakie
niezłomna i konsekwentna decyzja przynosi. Problem w tym, że przez długi czas używaliśmy
słowa „decyzja" w tak niezobowiązujący sposób, że oznacza ono obecnie coś w rodzaju listy
pobożnych życzeń. Dlatego tym słowem określamy jedynie swoje preferencje. Podjęcie
prawdziwej decyzji - w odróżnieniu od na przykład stwierdzenia: „Chciałbym rzucić palenie"
- oznacza wykluczenie wszystkich innych możliwości. Słowo „decyzja" pochodzi od
łacińskich „de" i „caedere", które oznaczają „od" i „ciąć". PODJĘCIE PRAWDZIWEJ
DECYZJI OZNACZA POŚWIĘCENIE SIĘ OSIĄGANIU OKREŚLONEGO CELU ORAZ
ODCIĘCIE SIĘ OD WSZELKICH INNYCH EWENTUALNOŚCI.
Tak więc jeśli naprawdę podejmiesz decyzję, nigdy więcej nie zapalisz papierosa.
Będzie ona oznaczać koniec palenia. Nigdy więcej nawet nie rozważysz możliwości palenia.
Jeśli należysz do ludzi, którzy kiedyś już wypróbowali w ten sposób potęgę podejmowania decyzji, wiesz dokładnie, co mam przez to na myśli. Każdy alkoholik wie, że
jeśli nawet po latach zupełnej trzeźwości zacznie się oszukiwać, że może wypić tylko jeden
kieliszek, będzie musiał zacząć wszystko od początku. Po podjęciu prawdziwej decyzji, nawet
jeśli jest ona trudna, większość z nas odczuwa olbrzymią ulgę. Wreszcie przebyliśmy
rozstajne drogi! Wiemy, jak wiele znaczy pewność, którędy iść!
Ta właśnie pewność i jasność sytuacji daje ci siłę. Z tą jasnością możesz osiągnąć
rezultaty, których naprawdę pragniesz w swoim życiu. Problem większości z nas polega na
tym, że tak dawno nie podejmowaliśmy prawdziwych decyzji, iż już zapomnieliśmy, co się
wtedy czuje. Nasze decyzyjne „mięśnie" są zwyczajnie sflaczałe! Niektórzy z nas m a j ą
kłopoty nawet ze zdecydowaniem, co zjedzą na obiad.
Jak więc wzmocnić owe mięśnie? Należy je ćwiczyć! SPOSOBEM NA
PODEJMOWANIE LEPSZYCH DECYZJI JEST PODEJMOWANIE ICH CZĘŚCIEJ!
Powinieneś jednak wyciągać z tych decyzji wnioski, włącznie z tymi, których realizacja jest
dla ciebie przez jakiś czas kłopotliwa, sprawia ci problemy. Wnioski te będą dla ciebie
bezcenną lekcją, która pomoże ci lepiej oceniać sytuację w przyszłości, a w konsekwencji
podejmować lepsze decyzje. Im częściej będziesz podejmował decyzje, tym częściej będziesz
się przekonywał, że całkowicie panujesz nad swoim życiem. Będziesz z niecierpliwością
oczekiwał na kolejne wyzwania losu i postrzegał je jako możliwość podejmowania kolejnych
decyzji i podniesienia jakości własnego życia na kolejny poziom.
Nie mógłbym chyba przecenić siły i wartości dokonania choćby jeden raz oceny
istniejącej sytuacji - zdobycia tej jednej jedynej informacji, którą można wykorzystać dla
zmiany własnego życia. INFORMACJA STANOWI POTĘGĘ, JEŚLI SIĘ NIĄ
POSŁUGUJEMY, a jednym z moich kryteriów rozpoznawania prawdziwej decyzji jest fakt,
że pociąga ona za sobą działanie. A najbardziej w tym wszystkim ekscytuje to, że nigdy nie
wiesz, kiedy dostaniesz tę ważną informację! Powodem, dla którego przeczytałem ponad
siedemset książek, przesłuchałem mnóstwo taśm i kaset i uczestniczyłem w tak wielu
seminariach i kursach, jest fakt, że rozumiem, jak wielką siłę daje choćby jednorazowe
odkrycie różnicy między dwoma rzeczami, choćby jedna informacja. Możesz ją znaleźć i ty na kolejnej stronie tej książki albo w kolejnym rozdziale. Niech to nawet będzie coś, o czym
już wiesz, ale z jakiejś przyczyny właśnie tym razem informacja ta dociera do ciebie i
zaczynasz z niej korzystać. Pamiętaj, że PRAKTYKA CZYNI MISTRZA. Wyciągane przez
nas wnioski dają nam siłę do podejmowania lepszych decyzji, a więc przynoszą rezultaty,
których pożądamy. Niewyciąganie wniosków może czasem powodować poważne udręki. Na
przykład wielu z najsławniejszych ludzi w naszej kulturze spełniło swoje marzenia, ale mimo
to nie potrafili się tym cieszyć. Często sięgali po narkotyki, ponieważ mieli uczucie
niespełnienia. Dzieje się tak dlatego, że nie potrafią oni wyciągać wniosków, nie potrafią
odróżnić osiągnięcia celu od życia zgodnie z wyznawanymi przez siebie wartościami.
Nieumiejętność dostrzeżenia kolejnej różnicy powoduje cierpienie na co dzień w relacjach z
innymi ludźmi. Mówię tu o rozróżnieniu reguł, o którym dokładniej porozmawiamy w dalszej
części naszej wspólnej podróży. Czasem nieumiejętność rozróżniania, nieumiejętność wyciągania wniosków może cię kosztować najwyższą cenę. Ludzie, którzy harują jak woły, a do
tego spożywają dużo tłuszczu, sami siebie doprowadzają do chorób serca.
Przez większość swojego życia tropię coś, co dr W. Edwards Deming nazywa
PRAWDZIWĄ WIEDZĄ. Dla mnie prawdziwą wiedzę stanowi choćby jedno właściwe
rozróżnienie, informacja, strategia, przekonanie, umiejętność albo jakiekolwiek narzędzie,
które możemy zastosować w tej samej chwili, kiedy je zrozumiemy. Prawdziwą wiedzą jest
zdolność wykorzystania czegokolwiek od razu dla polepszenia jakości własnego życia. Ta
książka, podobnie jak całe moje życie, poświęcona jest poszukiwaniu prawdziwej wiedzy,
przydatnej dla poprawy życia osobistego lub zawodowego.
Wciąż zastanawiam się nad sposobami przekazania tej wiedzy innym ludziom tak, aby
mogła ona polepszyć ich stan psychiczny, emocjonalny, fizyczny i finansowy.
Twój los kształtuje się w momentach podejmowania decyzji.
ANTHONY ROBBINS
Tylko trzy decyzje, które podejmujesz w każdym momencie twojego życia, decydują o
twoim losie. Te trzy decyzje wpływają na to, co zauważysz, a co przeoczysz, co będziesz czuł
i co zrobisz, wreszcie jaki będzie twój wkład w życie i kim się w końcu staniesz. Jeśli nie
panujesz nad tymi trzema decyzjami, po prostu nie panujesz nad własnym życiem. Jeśli
natomiast masz nad nimi kontrolę, zaczynasz też kontrolować własne doświadczenia.
Te trzy decyzje, które decydują o twoim losie, to:
1. Twoje decyzje, NA CZYM SIĘ SKONCENTROWAĆ.
2. Twoje decyzje, CO DLA CIEBIE ZNACZĄ POSZCZĘ GÓLNE RZECZY.
3. Twoje decyzje, CO ZROBISZ, aby osiągnąć pożądane rezultaty.
Właśnie tak! Nie to, co dzieje się z tobą teraz czy też działo w przeszłości, określa, kim
się stajesz. Na twoje przeznaczenie mają natomiast wpływ TWOJE DECYZJE, NA CZYM
SIĘ KONCENTRUJESZ, CO ZNACZĄ DLA CIEBIE POSZCZEGÓLNE RZECZY ORAZ
CO MASZ ZAMIAR ROBIĆ, ABY OSIĄGNĄĆ POŻĄDANE REZULTATY. Wiedz, że
jeśli ktokolwiek osiąga w jakiejś dziedzinie większe sukcesy niż ty, to ten ktoś w danej
sytuacji lub okolicznościach podejmuje te trzy decyzje inaczej niż ty. Jest jasne, że Ed
Roberts postanowił skoncentrować się na czymś innym niż większość ludzi w jego sytuacji.
Skupił się na tym, jak coś polepszyć. Jego kłopoty fizyczne stanowiły dla niego wyzwanie.
Równie oczywiste jest, że postanowił zrobić wszystko, co można, by poprawić sytuację ludzi
znajdujących się w podobnym stanie jak on. Bez reszty poświęcił się kształtowaniu
środowiska po to, aby ułatwić życie ludziom upośledzonym fizycznie.
Nic nie dodaje odwagi bardziej
niż niekwestionowana zdolność człowieka
do podźwignięcia własnego życia
poprzez świadome działanie.
HENRY DAVID THOREAU
Zbyt wielu z nas nie podejmuje większości decyzji świadomie, a zwłaszcza tych trzech
absolutnie podstawowych decyzji. I płacimy za to olbrzymią cenę. Większość ludzi przejawia
w swoim życiu coś, co nazywam SYNDROMEM NIAGARY. Wierzę, że życie jest jak rzeka
i że większość ludzi wskakuje do tej rzeki, nie mając pojęcia, dokąd naprawdę chcą dopłynąć.
Dlatego właśnie w krótkim czasie zostają porwani przez silne nurty: nurt wydarzeń, nurt
strachu, nurt życiowych wyzwań. Kiedy znajdą się u rozwidlenia rzeki, nie decydują
świadomie, którą odnogą popłynąć, nie wiedzą, który kierunek jest dla nich właściwy. Po
prostu dryfują. Stają się częścią ludzkiej masy, którą kierują okoliczności, a nie własne
wartości. Nic dziwnego, że czują się pozbawieni kontroli nad sobą. Pozostają w tym stanie
nieświadomości długo, aż pewnego dnia dochodzi do nich dudniący dźwięk rozszalałej wody
i z przerażeniem odkrywają, że są o kilka metrów od wodospadu Niagara, w łodzi bez wioseł.
Zaczynają wtedy gwałtownie machać rękami, ale j e s t j u ż za późno. Czeka ich upadek.
Czasem j e s t to upadek emocjonalny, czasem fizyczny, a czasem finansowy. JEST
BARDZO PRAWDOPODOBNE, ŻE TWOJE OBECNE KŁOPOTY, JAKIEKOLWIEK SĄ,
MOGŁY BYĆ ZAŻEGNANE POPRZEZ PODJĘCIE JAKIEJŚ LEPSZEJ DECYZJI
GDZIEŚ W GÓRZE RZEKI.
Jak próbujemy odwrócić sytuację, kiedy nagle budzimy się w środku spienionej rzeki?
Albo decydujemy, by zanurzyć w wodzie obydwa wiosła, i jak szaleni wiosłujemy w jakimś
innym kierunku, albo też planujemy swoją dalszą podróż. Wyznaczamy sobie kurs, punkt
docelowy, do którego naprawdę chcemy dotrzeć, i sięgamy po plan lub mapę, aby po drodze
móc podejmować odpowiednie decyzje.
Choć być może nigdy o tym nie myślałeś, twój umysł wypracował już wewnętrzny
system podejmowania decyzji. System ten działa jak niewidzialna siła, kierując w każdym
momencie wszystkimi twoimi myślami, działaniami i uczuciami. Panuje on nad tym, jak
oceniasz wszystko, co cię w życiu spotyka, i po większej części jest kierowany przez twoją
podświadomą wolę. Przerażający jest fakt, że większość ludzi nigdy świadomie nie kształtuje
tego systemu. Pozwalają oni, by kształtowały go czynniki tak różne, jak rodzice, rówieśnicy,
nauczyciele, telewizja, reklamy i czynniki kulturowe.
Na system ten składa się pięć elementów:
Twoje PODSTAWOWE PRZEKONANIA i PODŚWIADOME REGUŁY.
Twoje WARTOŚCI ŻYCIOWE.
Twoje WZORCE.
ZWYCZAJOWE PYTANIA, i wreszcie
5. STANY EMOCJONALNE, których doświadczasz w danej sytuacji.
Współdziałanie tych pięciu elementów tworzy siłę, która jest odpowiedzialna za
popchnięcie cię do działania bądź powstrzymywanie cię od niego, która powoduje, że z
radością wyczekujesz przyszłości albo też się jej boisz, która sprawia, że czujesz się kochany
lub odrzucony, oraz oznacza poziom twojego szczęścia i sukcesu. Siła ta określa, dlaczego
robisz to, co robisz, i dlaczego nie robisz rzeczy, które według samego siebie powinieneś
robić, których potrzebujesz.
Zmieniając którykolwiek z tych pięciu elementów - wszystko jedno, czy podstawowe
przekonanie i regułę, wartość, wzorzec, pytanie czy stan emocjonalny - możesz natychmiast
spowodować wymierną i trwałą zmianę w twoim życiu. Pamiętaj, jeśli regularnie się
przejadasz, twój prawdziwy problem związany jest z wartościami lub przekonaniami, a nie
zjedzeniem.
Na kartach tej książki krok po kroku będę cię prowadził po drodze do odkrycia, jak
ukształtować PODSTAWOWY SYSTEM podejmowania decyzji, i pomagał ci dokonywać w
nim prostych zmian, aby uczynić go zgodnym z twoimi obecnymi pragnieniami i uwolnić go
spod kontroli przeszłych uwarunkowań. Wkrótce rozpoczniesz fascynującą podróż, która
pozwoli ci odkryć, kim naprawdę jesteś i co naprawdę sprawia, że robisz to, co robisz. Kiedy
nauczysz się odróżniać poszczególne elementy tej siły, będziesz mógł zrozumieć systemy
podejmowania decyzji stosowane przez twoich współpracowników, współmałżonka i inne
bliskie ci osoby. W końcu potrafisz także zrozumieć ich „fascynujące" zachowanie!
Dobrą wiadomość stanowi niewątpliwie fakt, że możemy przełamać działanie tego
systemu poprzez podejmowanie świadomych decyzji w każdym momencie życia. NIE
MUSIMY GODZIĆ SIĘ NA TO, BY ELEMENTY ZAPROGRAMOWANE W TYM
SYSTEMIE W PRZESZŁOŚCI PANOWAŁY NAD NASZĄ TERAŹNIEJSZOŚCIĄ I
PRZYSZŁOŚCIĄ! Za pomocą tej książki możesz odkryć siebie ponownie przez
systematyczne organizowanie swoich przekonań i wartości tak, by zacząć samemu planować
swoje życie.
Nigdy się nie zniechęcam, ponieważ każde
odrzucenie niewłaściwej próby stanowi kolejny
krok naprzód.
THOMAS EDISON
Jest jeszcze jedna przeszkoda w skutecznym wykorzystaniu potęgi decyzji. Przeszkodę
tę stanowi nasz własny strach przed podjęciem NIEWŁAŚCIWYCH decyzji, który musimy
pokonać. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że będziesz w swoim życiu podejmował złe
decyzje. Musisz się z tym uporać. Oczywiście również i moje decyzje nie były zawsze
słuszne, oczywiście, że nie. Ale wcale tego nie oczekiwałem. Wiem też, że w przyszłości nie
będę w stanie uniknąć błędnych decyzji. Postanowiłem jednak, że bez względu na to, jakie
okażą się moje decyzje, będę elastyczny w swoim zachowaniu, będę obserwował ich skutki,
uczył się na zbieranych w ten sposób doświadczeniach i wykorzystywał tę wiedzę do
podejmowania lepszych decyzji w przyszłości. PAMIĘTAJ, ŻE SUKCES JEST
NAPRAWDĘ SKUTKIEM WŁAŚCIWYCH OSĄDÓW. WŁAŚCIWY OSĄD JEST WYNIKIEM DOŚWIADCZENIA, A ONO Z KOLEI CZĘSTO JEST REZULTATEM ZŁYCH
OSĄDÓW! Te pozornie złe lub bolesne doświadczenia są często najważniejsze. Jeśli komuś
się powiedzie, zwykle się cieszy. Jeśli natomiast ktoś poniesie porażkę, zastanawia się na ogół
nad jej przyczynami, czyni nowe obserwacje, dokonuje kolejnych rozróżnień, które w
przyszłości podniosą jakość jego życia. Musimy uczyć się na własnych błędach, a nie karać
się za nie. W przeciwnym wypadku będziemy skazani na podejmowanie błędnych decyzji do
końca życia.
Równie ważne jak osobiste doświadczenie jest moim zdaniem posiadanie jakiegoś
wzorca osobowego, kogoś, kto już przed tobą przepłynął przez wzburzone wody i może ci
zaoferować dobrą mapę. Niech to będzie twój wzorzec w sprawach finansowych, w
kontaktach z innymi ludźmi, w tym, co dotyczy zdrowia, i we wszystkich innych dziedzinach
życia, które chcesz opanować do perfekcji. Może ci to zaoszczędzić wielu cierpień i niepowodzeń oraz uchronić cię przed kolejnym życiowym wirem wodospadu.
Czekają cię też chwile, kiedy będziesz płynął przez rzekę sam i będziesz musiał
podejmować ważne decyzje bez niczyjej pomocy. Pocieszeniem jest tu niewątpliwie fakt, że
jeśli potrafisz uczyć się z własnego doświadczenia, nawet pozornie trudne okoliczności
zmieniają się dla ciebie w wielką szansę, ponieważ dostarczają ci one bezcennych informacji,
pozwalają czynić kluczowe rozróżnienia, które legną u podstaw lepszych decyzji w
przyszłości. Każdy chyba człowiek sukcesu, jeśli tylko będzie z tobą szczery, przyzna, że
powodem, dla którego odniósł swój sukces, jest fakt, że w przeszłości podejmował więcej niż
ty niewłaściwych decyzji.
Podczas kursów, które prowadzę, ludzie często pytają: „Jak dużo czasu zajmie mi
opanowanie takiej to a takiej umiejętności?" Natychmiast odpowiadam wtedy: „A jak długo
chcesz ją opanowywać?" Jeśli podejmiesz działanie dziesięć razy dziennie (a więc będziesz
miał tyle samo doświadczeń z tego działania), podczas gdy inni ludzie będą to samo robić
tylko raz w miesiącu, w ciągu tylko jednego dnia zdobędziesz doświadczenie dziesięciu
miesięcy i bardzo szybko opanujesz daną umiejętność. Jak na ironię, wszyscy uznają cię
pewnie wtedy za „wyjątkowo utalentowanego" albo „wyjątkowego szczęśliwca".
Stałem się wspaniałym mówcą, ponieważ nie raz w tygodniu, ale TRZY RAZY
DZIENNIE przemawiałem do każdego, kto tylko chciał mnie słuchać. Podczas gdy inni
pracownicy z mojej firmy mieli zwykle czterdzieści osiem wystąpień publicznych rocznie, ja
podobną liczbę spotkań odbywałem w ciągu DWÓCH TYGODNI. W ciągu miesiąca
zdobywałem więc dwuletnie doświadczenie, a w ciągu roku doświadczenie całego
dziesięciolecia. Moi współpracownicy mówili, jakim to jestem „szczęściarzem", że
„urodziłem się" z talentem do publicznych wystąpień. Próbowałem powiedzieć im to, co
mówię teraz tobie: opanowanie mistrzostwa w każdej dziedzinie zabiera dokładnie tyle czasu,
ile chcesz na to poświęcić. A przy okazji, czy wszystkie moje wystąpienia były wspaniałe?
Oczywiście, że nie! Ale uczyłem się z każdego kolejnego doświadczenia, starałem się
doskonalić w ten sposób wiedzę i umiejętności i po niedługim czasie potrafiłem spokojnie
wejść do dowolnie dużego pomieszczenia i nawiązać kontakt ze słuchaczami o
najróżniejszych życiowych doświadczeniach.
Bez względu na stopień twojego przygotowania mogę zapewnić cię o jednym: jeśli
znajdujesz się w nurcie rzeki życia, z pewnością kilka razy uderzysz o skały. Nie, nie kraczę,
po prostu mówię prawdę. Kiedy więc napotkasz skały, nie użalaj się nad sobą i nie narzekaj
na kolejną „klęskę". Pamiętaj, że W ŻYCIU NIE MA KLĘSK. Są tylko rezultaty. Jeśli nie
osiągnąłeś pożądanych rezultatów, wyciągnij wnioski z przebytych doświadczeń po to, aby w
przyszłości mieć jakiś punkt odniesienia do podejmowania kolejnych, lepszych decyzji.
Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.
HANNIBAL
Jedną z najważniejszych decyzji, jakie możesz podjąć, by zapewnić sobie szczęście w
przyszłości, jest decyzja, by WYKORZYSTYWAĆ WSZYSTKO, CO ŻYCIE PODSUWA
CI W DANYM MOMENCIE. Nie osiągniesz bowiem zupełnie niczego, jeśli:
Nie zdecydujesz jasno, jakiemu celowi całkowicie się poświęcisz,
Nie znajdziesz w sobie woli do podjęcia wszelkich możliwych działań,
Nie będziesz ciągle obserwować, które z twoich działań sprawdzają się, a które nie,
Nie będziesz zmieniać swoich działań tak długo, jak długo nie osiągniesz celu,
wykorzystując do tego wszystko, co po drodze podsuwa ci życie.
Każdy, kto odniósł jakikolwiek znaczący sukces, stosował się do tych czterech zasad,
czyli działał według formuły sukcesu. Jednym z moich ulubionych przykładów stosowania tej
formuły jest przykład pana Soichiro Hondy, założyciela słynnej korporacji noszącej jego imię.
Podobnie jak wszystkie inne firmy, nawet te największe, korporacja Hondy zaczęła się od
podjęcia decyzji i pełnego pasji dążenia do osiągnięcia rezultatów.
W 1938 roku, jeszcze ucząc się, Honda zainwestował wszystko, co posiadał, w mały
warsztat, w którym pracował nad swoją koncepcją pierścienia tłokowego. Chciał sprzedać
swoje dzieło firmie Toyota, a więc harował w dzień i w nocy po łokcie w smarze. Niemal
nocował w swoim warsztacie i ani przez moment nie tracił wiary, że jego pracę uwieńczy w
końcu sukces. Zastawił nawet w komisie biżuterię własnej żony, aby móc utrzymać swój
mały warsztat. Wreszcie ukończył swoje pierścienie tłokowe i przedstawił je Toyocie, ale
usłyszał, że nie spełniają one standardów tej firmy. Odesłano go z powrotem do szkoły, gdzie
przez kolejne dwa lata wysłuchiwał złośliwych komentarzy nauczycieli i innych studentów,
którzy naśmiewali się z absurdalności jego projektów.
Mimo to jednak nie oddał się użalaniu nad sobą. Postanowił dalej działać i osiągnąć
swój cel. I w końcu po kolejnych dwóch latach Toyota podpisała z panem Hondą kontrakt, o
którym tak marzył. Jego pasja i wiara opłaciły się, ponieważ wiedział, czego chce, przystąpił
do działania, uczył się na własnych błędach i zmieniał strategię dopóty, dopóki nie osiągnął
tego, co chciał osiągnąć.
Rząd japoński szykował się wtedy do wojny, więc nie przyznał mu pozwolenia na
zakup cementu, który był niezbędny do wybudowania jego fabryki. Czy poddał się wtedy?
Nie! Czy ubolewał nad tym, że życie traktuje go po macoszemu? Czy znaczyło to dla niego
konieczność porzucenia własnych marzeń? Absolutnie nie. Znów postanowił wykorzystać
własne doświadczenia i opracował zupełnie nową strategię. Razem ze swoimi pracownikami
wymyślił nową technologię produkcji betonu i zbudował swoją fabrykę. Podczas wojny
została ona dwukrotnie zbombardowana i wybuchy zniszczyły główną część linii produkcyjnej. Reakcja Hondy? Natychmiast zwołał swoich ludzi i zaczął zbierać wyrzucane
przez żołnierzy amerykańskich kanistry na benzynę. Nazywał je „darami prezydenta
Trumana", ponieważ dostarczały mu nieosiągalnego wtedy w Japonii surowca do produkcji.
W końcu, gdy przetrwał wszystkie te kłopoty, jego fabrykę całkowicie zniszczyło trzęsienie
ziemi. Postanowił wtedy sprzedać technologię produkcji pierścieni tłokowych Toyocie.
Oto człowiek, który podejmował właściwe decyzje, by odnieść swój sukces. Robił
wszystko z pasją i wiarą. Miał wspaniały plan, przystąpił do działania, próbował różnych
metod, a jednak nie osiągnął tego, czemu się poświęcił.
Mimo to postanowił nie ustępować. Po wojnie Japonia cierpiała na straszliwy brak
benzyny i pan Honda nie mógł jeździć samochodem nawet po jedzenie dla własnej rodziny.
Zdesperowany, zamontował mały motor w swoim rowerze. Natychmiast sąsiedzi zaczęli go
prosie, by zrobił taki „zmotoryzowany rower" również i dla nich. Bardzo prędko zabrakło mu
silników. Zdecydował więc postawić fabrykę produkującą silniki do jego nowego wynalazku,
jednak niestety nie miał kapitału.
PĘKŁA KRYSZTAŁOWA KULA
Oto komentarze, z jakimi odrzucano kiedyś słynne
książki, które miały później odnieść tak wielki
sukces.
George Orwell: Folwark zwierzęcy
„W Stanach Zjednoczonych nie ma popytu obecnie
na książki o zwierzętach."
Anna Frank: Pamiętnik Anny Frank
„Wydaje mi się, że ta dziewczyna nie ma jakiegoś
specjalnego daru postrzegania ani też
nadzwyczajnych uczuć, które wyniosłyby tę
książkę ponad poziom ciekawostki."
William Golding: Władca much
„Nie wydaje mi się, aby odniósł pan całkowity
sukces, pracując nad tą książką, choć sam pomysł
jest bardzo obiecujący."
D.H. Lawrence: Kochanek Lady Chatterley
„Dla własnego dobra proszę nie publikować tej książki."
Irving Stone: Pasja życia „Długa i nudna opowieść o artyście."
Podobnie jak poprzednio postanowił znaleźć jakieś rozwiązanie, wszystko j e d n o j a k
i e ! Napisał list do każdego z osiemnastu tysięcy właścicieli sklepów z rowerami w całej
Japonii. Przekonywał ich, że wspólnie mogą przyczynie się do ponownego ożywienia
gospodarczego kraju, ponieważ jego wynalazek spowoduje mobilność siły roboczej.
Przekonał pięć tysięcy z nich, by wsparli j e g o przedsięwzięcie własnym kapitałem. Mimo to
jednak znalazł nabywców tylko wśród najbardziej zagorzałych zwolenników roweru,
ponieważ jego wynalazek był zbyt duży i toporny. Dokonał więc kilku ulepszeń i
wyprodukował nową, mniejszą i zgrabniejszą wersję motoroweru, którą nazwał Super Cub.
Tym razem odniósł natychmiastowy sukces, który uwieńczony został nagrodą cesarza.
Później zaczął eksportować motorowery do Europy i Stanów Zjednoczonych. Po
motorowerach przyszły w latach siedemdziesiątych samochody, które są dzisiaj tak
popularne.
Obecnie Honda Corporation zatrudnia sto tysięcy ludzi, zarówno w Stanach
Zjednoczonych, jak i Japonii, i jest uznawana za jedno z największych imperiów
samochodowych Japonii. W Stanach Zjednoczonych lepiej od hondy sprzedaje się tylko
toyota. Firma odnosi tak wielkie sukcesy, ponieważ jeden człowiek rozumiał kiedyś potęgę
prawdziwej decyzji, którą wykonuje się nie zważając na warunki zewnętrzne - bez
wytchnienia. Honda z pewnością wiedział, że czasem, kiedy podejmie się decyzję i przystąpi
do działania, może się nam wydawać, że nic z tego nie wychodzi. Ale to tylko chwilowe
wrażenie, a BY ODNIEŚĆ SUKCES, MUSISZ PATRZEĆ DALEKO PRZED SIEBIE.
Większość problemów, jakie napotykamy w codziennym życiu jak choćby nadmierne
jedzenie czy picie, palenie papierosów, poczucie klęski i zarzucenie własnych marzeń wynika ze skupienia się na sprawach krótkoterminowych, z patrzenia tuż pod nogi.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia
na dzień. Porażkę powodują wszystkie drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie
przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy, nie panujemy
nad własnym stanem emocjonalnym i umysłowym. Skupiamy się
wtedy właśnie na tym, co nam się w krótkim terminie nie udaje.
Sukces jest rezultatem podjęcia decyzji o tym, że będziemy dążyć do polepszenia
warunków życia, że będziemy dawać coś od siebie - będziemy sami zasilać swój umysł i nie
pozwolimy, by czyniło to otoczenie. Właśnie te decyzje tworzą doświadczenie życiowe, które
nazywamy sukcesem. Żaden człowiek ani żadna instytucja nie odniosą sukcesu, jeśli skupią
się wyłącznie na celach krótkoterminowych.
Większość problemów, jakie napotyka obecnie nasz kraj, jest rezultatem
niezastanawiania się nad potencjalnymi konsekwencjami decyzji, które podejmujemy. Afery,
kłopoty z bilansem handlowym, deficyt budżetowy, niezadowolenie z sytuacji w
szkolnictwie, problemy z narkotykami i alkoholem - wszystko to rezultat myślenia wyłącznie
w kategoriach najbliższej przyszłości. To właśnie syndrom Niagary w całej okazałości.
Kiedy w swoich zmaganiach z nurtem rzeki skupiasz się na najbliższej skale, w którą
możesz uderzyć, nie jesteś w stanie spojrzeć przed siebie wystarczająco daleko, by w porę
dostrzec wodospad. Jako społeczeństwo jesteśmy tak bardzo nastawieni na natychmiastową
gratyfikację, że często krótkofalowe rozwiązania stają się dla nas długofalowym problemem.
Nasze dzieci mają w szkole kłopoty ze skoncentrowaniem uwagi, co przeszkadza im myśleć,
zapamiętywać i uczyć się. Po części jest tak dlatego, że przyzwyczaiły się do
natychmiastowej gratyfikacji poprzez ciągły kontakt z grami komputerowymi, reklamami w
telewizji oraz bezustanne oglądanie MTV. Mamy teraz w kraju większą niż kiedykolwiek w
przeszłości liczbę dzieci z nadwagą. Również i tu przyczyną jest nieprzerwana pogoń za
szybkim przygotowywaniem posiłków: pieczenie w kuchence mikrofalowej, obiady z proszku
i gotowe potrawy w barach na ulicy.
Ten rodzaj krótkofalowego planowania może też być bardzo szkodliwy w interesach.
Wszystkie problemy związane z katastrofą tankowca Valdez, należącego do firmy Exxon,
mogłyby nigdy nie zaistnieć, gdyby tylko podjęto jedną małą decyzję. Firma Exxon mogła
przecież zaopatrzyć swoje tankowce w podwójną powłokę kadłuba. Decyzja ta zapobiegłaby
wyciekom ropy na wypadek kolizji. Jednak towarzystwo wolało przyjąć krótkowzroczny
sposób myślenia o wytrzymałości kadłuba.
Po wypadku i spowodowanym przezeń wycieku ropy Exxon ma zapłacić zawrotną
sumę 1 , 1 miliarda dolarów odszkodowania za spowodowane katastrofą straty finansowe,
żeby nie wspomnieć o olbrzymich zniszczeniach ekologicznych na Alasce i przyległych
terenach.
Poświęcenie się długofalowym rezultatom raczej niż krótkofalowym osiągnięciom to
być może najważniejsza decyzja w twoim życiu. Jej brak może spowodować nie tylko
olbrzymie straty finansowe czy społeczne, lecz również i wielkie cierpienie.
Pewien młody człowiek, o którym być może słyszałeś, postanowił rzucić szkołę,
ponieważ zdecydował, że nie będzie już dłużej czekał na rozpoczęcie wymarzonej kariery
muzycznej. Jednak to marzenie nie spełniło się wystarczająco szybko.
Kiedy skończył dwadzieścia dwa lata, zaczął się obawiać, że jego muzyka nigdy nie
stanie się popularna, a decyzja o porzuceniu szkoły była niewłaściwa. Całkowicie się załamał.
Sypiał w całodobowych pralniach automatycznych, ponieważ nie stać go było na mieszkanie.
Grał na pianinie w barach i kawiarniach i jedyną rzeczą, która pozwalała mu się jakoś
trzymać, była romantyczna miłość. Jednak w końcu dziewczyna postanowiła go porzucić i to
przekroczyło granice jego wytrzymałości. Rozpaczał, że nigdy już nie znajdzie tak pięknej
kobiety. Jej odejście oznaczało dla niego koniec życia, postanowił więc skończyć ze sobą. Na
szczęście przemyślał to raz jeszcze i zamiast popełniać samobójstwo szukał pomocy u
psychiatry.
Czas spędzony w szpitalu pozwolił mu odkryć, na czym naprawdę polegał j e g o
problem. Wspominał to później w piosence: O, już nigdy nie zejdę tak nisko. Dziś mówi: „To
była najlepsza chyba rzecz, jaką kiedykolwiek w życiu zrobiłem. Od tamtej pory nigdy sobie
nie współczułem, cokolwiek by się działo. Każdy problem wydaje mi się teraz niczym w porównaniu z tym, co widziałem, z tym, przez co przechodzą inni ludzie."
Poświęcając się ponownie muzyce i realizując konsekwentnie marzenia, osiągnął w
końcu to, czego chciał. Jak się nazywa? Billy Joel.
Czy możesz sobie wyobrazić, że ten człowiek - ulubieniec milionów fanów na całym
świecie, który poślubił jedną z najsławniejszych modelek, Christie Brinkley, kiedyś
zamartwiał się, że pisze złą muzykę i nigdy nie znajdzie kobiety tak pięknej j a k jego była
dziewczyna? Warto więc dobrze zapamiętać, że to, co w krótkiej perspektywie wydawało się
niemożliwe, po jakimś czasie zmieniło się w klasyczny wręcz przykład wspaniałej kariery i
wielkiego szczęścia.
Billy Joel wydobył się z kryzysu, podejmując trzy decyzje, które podejmuje w życiu
każdy z nas: na czym się skoncentrować, co znaczą dla nas poszczególne rzeczy i co robić
mimo problemów, które wydają się nas ograniczać. Podniósł wymagania w stosunku do
siebie i innych, poparł je nowymi przekonaniami oraz zastosował strategie, które wydawały
mu się konieczne.
Przekonanie, które wyrobiłem w sobie, by móc przetrwać najtrudniejsze moment życia,
wyraża się bardzo prostym zdaniem: BOŻE OPÓŹNIENIA TO NIE BOŻE ODMOWY.
Bardzo często rzeczy na pozór niemożliwe okazują się po pewnym czasie możliwe, jeśli
tylko nie ustajesz w wysiłkach. Chcąc odnieść sukces, musimy nakazać sobie przez cały czas
patrzeć daleko w przyszłość, skupiać się na odległych celach. Aby sobie o tym przypominać,
często porównuję życie do pór roku. Żadna z nich nie trwa wiecznie, ponieważ całe życie to
następujące po sobie okresy wzrostu, dojrzewania, zbiorów, odpoczynku i znów od nowa.
Zima też się kończy. Jeśli dziś masz problemy, nie wolno ci porzucić nadziei, że w końcu
nadejdzie wiosna. Dla jednych zima znaczy hibernację, dla innych zas radość jazdy na
sankach i na nartach! Zawsze możesz po prostu przeczekać jakąś porę roku. Ale dlaczego nie
miałbyś zamienić jej w okres, do którego wrócisz potem wieloma wspomnieniami?
Powtórzeniem tego rozdziału niech będzie sześć krótkich rad, które pomogą ci ujarzmić
potęgę tkwiącą w decyzjach. Pamiętaj, że jest to potęga, która w każdym momencie kształtuje
twoje życie:
ZAWSZE PAMIĘTAJ O PRAWDZIWEJ SILE, JAKĄ DAJE CI PODEJMOWANIE
DECYZJI. Decyzja jest narzędziem, które w każdej chwili możesz wykorzystać, by zmienić
całe swoje życie. W momencie podjęcia decyzji nadajesz swojemu życiu nowy kierunek,
stawiasz sobie nowy cel i z mocą ruszasz do przodu. Zaczynasz zmieniać swoje życie
dokładnie w chwili podejmowania decyzji. Pamiętaj, że kiedy czujesz się przywalony
ciężarem życia, kiedy sądzisz, że nie masz wyboru, kiedy tracisz kontrolę nad wydarzeniami,
zawsze możesz to zmienić, jeśli tylko tak postanowisz. Pamiętaj, że miarą prawdziwej decyzji
jest fakt podjęcia nowego działania. Jeśli więc nie podejmiesz działania, twoja decyzja nie
była prawdziwa.
PAMIĘTAJ, ŻE NAJTRUDNIEJSZYM KROKIEM DO OSIĄGNIĘCIA
CZEGOKOLWIEK JEST PRAWDZIWE ODDANIE SIĘ CZEMUŚ, PODJĘCIE
PRAWDZIWEJ DECYZJI. Osiągnięcie czegoś, czego naprawdę chcesz, jest często o wiele
łatwiejsze niż samo podjęcie tej decyzji. Tak więc podejmuj decyzje rozważnie, ale szybko. I
nie zastanawiaj się całymi miesiącami, j a k m o ż e s z osiągnąć swój cel albo czy w ogóle go
osiągniesz. Badania udowodniły, że ludzie odnoszący największe sukcesy podejmują decyzje
szybko, ponieważ jasno widzą wyznawane przez siebie wartości oraz dobrze wiedzą, czego
chcą dla siebie w życiu. Te same badania udowodniły, że bardzo wolno zmieniają oni raz
podjętą decyzję, jeśli w ogóle zmieniają.
Natomiast ludzie, którym się nie powiodło, podejmują decyzje bardzo wolno i bardzo
szybko zmieniają zdanie, miotają się raz w jedną, raz w drugą stronę. PO PROSTU
ZDECYDUJ!
Zrozum wreszcie, że podejmowanie decyzji to rodzaj działania, tak więc decyzję można
równie dobrze zdefiniować jako „informację, na podstawie której podejmujemy działania".
Twoja decyzja jest prawdziwa, jeśli wynika z niej działanie. Decyzja staje się obiektem
puszczonym w ruch. Często skutki podejmowanej decyzji pomagają nam w osiągnięciu
jakiegoś większego celu. Na swoje potrzeby opracowałem zasadę, która mówi: NIGDY NIE
ODSTĘPUJ OD RAZ POWZIĘTEJ DECYZJI BEZ UPRZEDNIEGO PODJĘCIA
DZIAŁAŃ ZMIERZAJĄCYCH DO JEJ REALIZACJI. PODEJMUJ DECYZJE CZĘSTO.
Im częściej podejmujesz decyzje, tym lepiej to robisz. Mięśnie s t a j ą się mocniejsze, gdy je
ćwiczysz.
Tak samo jest z ,,mięśniami", za pomocą których podejmujesz decyzję. O d k r y j t k w
i ą c ą w tobie potęgę natychmiast - p o d e j m u j ą c kilka decyzji, które dotychczas
odkładałeś. Nie będziesz mógł uwierzyć, jaką siłę i ożywienie decyzje te wniosą w twoje
życie!
WYCIĄGAJ WNIOSKI Z PODEJMOWANYCH DECYZJI. Nie da się tego uniknąć.
Czasami musisz się potknąć, cokolwiek byś robił. Kiedy więc zdarzy się to nieuniknione,
zamiast chować głowę w piasek wyciągnij wnioski. Zapytaj sam siebie: „Co w tym jest
dobrego? Czego mogę się z tego nauczyć?" To „niepowodzenie" może okazać się
prawdziwym sukcesem, jeśli wykorzystasz je do podejmowania lepszych decyzji w
przyszłości. Zamiast rozwodzić się nad chwilowymi niepowodzeniami, wyciągaj wnioski,
które w przyszłości mogą ci zaoszczędzić czasu, pieniędzy i bólu oraz dać ci nowe
możliwości sukcesu.
KONSEKWENTNIE WYKONUJ RAZ POWZIĘTĄ DECYZJĘ, ALE NIGDY NIE
UPIERAJ SIĘ PRZY SPOSOBACH JEJ REALIZACJI. Jeśli już podjąłeś jakąś decyzję, na
przykład, kim chcesz być w przyszłości, nie pozwól, by środki przeszkodziły ci w realizacji
celu. Chodzi ci o rezultaty. Zbyt często decydujemy się dążyć do osiągnięcia określonego
celu, idąc najlepiej znaną nam w danej chwili drogą: rysujemy mapę i po drodze nie zwracamy już uwagi na inne możliwe trasy. Nigdy nie bądź uparty. Pielęgnuj sztukę giętkości
umysłu.
PODEJMOWANIE DECYZJI SPRAWIA RADOŚĆ. Musisz wiedzieć, że
podejmowana przez ciebie decyzja może w każdej chwili na zawsze odmienić twoje życie.
Następny człowiek, którego spotkasz, telefon, który odbierzesz, film, który obejrzysz,
książka, którą przeczytasz, a nawet każda kolejna przewracana kartka może okazać się tą
właśnie siłą, która otworzy wszelkie zapory, przyniesie ci wszystko to, na co czekałeś.
Jeśli naprawdę chcesz, by twoje życie było pasjonujące, musisz żyć z takim właśnie
oczekiwaniem. Wiele lat temu podjąłem decyzję, która mogłaby się wydawać nieistotna, i ona
właśnie zmieniła i ukształtowała moje życie. Postanowiłem poprowadzić kurs w Denver w
Colorado. Tam właśnie spotkałem kobietę imieniem Becky. Dziś nazywa się ona Robbins i z
pewnością jest największym darem, jaki otrzymałem od życia. W czasie tej samej wyprawy
postanowiłem napisać s w o j ą pierwszą książkę, która dziś drukowana jest w jedenastu
językach na całym świecie. Kilka dni później podjąłem się poprowadzić-kurs w Teksasie. Po
siedmiu dniach pracy dowiedziałem się, że nie dostanę za to ani grosza, ponieważ organizator
kursu chyłkiem wyjechał z miasta. Oczywistą decyzją było spotkanie z agentką, którą
człowiek ten wynajął. Miała ona podobny problem. Kobieta ta została moją agentką i
pomogła mi wydać pierwszą książkę. Właśnie skutkiem tego „niepowodzenia" jest fakt, iż
mogę opowiedzieć ci dzisiaj o całej tej historii.
Kiedyś podjąłem decyzję dobrania sobie wspólnika do interesów. Niestety nie zrobiłem
najlepiej, nie sprawdzając tego człowieka przed podpisaniem umowy. W ciągu roku sprzeniewierzył ćwierć miliona dolarów i wprowadził moją firmę w długi sięgające siedmiuset
osiemdziesięciu tysięcy, podczas gdy ja spędzałem życie w rozjazdach, prowadząc ponad
dwieście kursów. Na szczęście jednak wyciągnąłem wnioski z tej kiepskiej decyzji i podjąłem
lepszą.
Chociaż wszyscy eksperci twierdzili, że jedynym sposobem na przetrwanie jest w tej
sytuacji ogłoszenie bankructwa, postanowiłem podjąć próby odwrócenia tego nieszczęścia. W
ten sposób odniosłem jeden z największych sukcesów w życiu. Podźwignąłem moją firmę na
nieporównanie wyższy poziom, a zebrane przy tym doświadczenia nie tylko zapewniły mi
stabilny sukces w interesach, lecz również przysporzyły wielu informacji, które później
wykorzystałem do stworzenia WARUNKOWANIA NEUROASOCJACYJNEGO < ™ > i
TECHNIK PRZEZNACZENIA (TM). O obydwu dowiesz się w dalszej części tej książki.
Zycie jest przygodą dla odważnych - albo niczym.
HELLEN KELLER
Jaka więc jest najważniejsza informacja, którą zdobyłeś w tym rozdziale?
WIEDZ, ŻE TO TWOJE DECYZJE, A NIE WARUNKI, W JAKICH SIĘ
ZNAJDUJESZ, KSZTAŁTUJĄ TWOJE PRZEZNACZENIE. Zanim nauczymy się technik
zmiany sposobu myślenia i zmiany codziennych odczuć na temat własnego życia, chciałbym
ci powiedzieć, że wszystkie wyczytane w tej książce informacje są BEZWARTOŚCIOWE...
każda inna przeczytana książka, każdy film i kurs są BEZWARTOŚCIOWE... DOPÓKI NIE
ZDECYDUJESZ SIĘ ICH WYKORZYSTAĆ. Pamiętaj, że prawdziwa decyzja stanowi siłę,
która odmienia twoje życie. Stanowi potęgę dostępną dla ciebie w każdej chwili, jeśli tylko
rzeczywiście zdecydujesz sieją wykorzystać.
Udowodnij sobie, że zdecydowałeś się to zrobić właśnie teraz. Podejmij jedną lub dwie
decyzje, które dotychczas odkładałeś: jedną łatwą i jedną trochę trudniejszą. Pokaż sam sobie,
jak wiele potrafisz. Teraz. Podejmij chociaż jedną konkretną decyzję, którą dotychczas
odkładałeś, rozpocznij pierwsze działania prowadzące do jej realizacji. I bądź konsekwentny!
Robiąc to, będziesz ćwiczył ten właśnie mięsień, który poruszy twoją wolę zmiany całego
życia.
Dobrze wiemy, że napotkasz na swojej drodze przeszkody. Ale Lech Wałęsa i
mieszkańcy Europy Wschodniej przekonali się, że jeśli postanowisz pokonać mury, możesz
się na nie wspiąć, możesz się przez nie przebić, wykopać pod nimi tunel albo znaleźć jakieś
drzwi. Nawet najdłużej stojące mury nie są na tyle mocne, by oprzeć się woli ludzi, którzy
postanowili nie spocząć, zanim mury nie padną.
Ludzki duch jest prawdziwie niezwyciężony. Jednak wola zwycięstwa, wola sukcesu,
kształtowania własnego życia i przejęcia nad nim kontroli może zostać wykorzystana dopiero
wtedy, gdy zdecydujesz, czego chcesz, i uwierzysz, że żaden problem, żadne wyzwanie,
żadna przeszkoda nie będą w stanie cię powstrzymać. Kiedy postanowisz, że twoje życie będą
kształtowały nie okoliczności zewnętrzne, lecz twoje własne decyzje, w tej samej chwili
twoje życie odmieni się na zawsze i będziesz na tyle silny, by przejąć władzę nad kolejną
wielką siłą.
Rozdział trzeci
SIŁA, K T Ó R A KSZTAŁTUJE TWOJE ZYCIE
Kiedy na chwilę przestaje panować rozum, ludzie żyją pod rządami nastroju i pasji.
SIR THOMAS BROWNE
Kiedy to się stało, uprawiała bieg już od pół godziny. Nagle chyba tuzin młodych
chłopców puścił się pędem w jej kierunku. Zanim zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje,
dopadli ją, wciągnęli w krzaki i zaczęli bić ołowianą rurką. Jeden chłopiec kopał ją w twarz
tak długo, aż zaczęła obficie krwawić. Następnie zgwałcili ją i zostawili przekonani, że nie
żyje.
Jestem pewien, że słyszałeś o tej tragedii. To okropne przestępstwo miało miejsce w
Central Park w Nowym Jorku kilka lat temu. Tamtej nocy byłem w Nowym Jorku. Czułem
się wręcz sparaliżowany brutalnością ataku, ale chyba jeszcze większe wrażenie zrobiła na
mnie wiadomość, kim byli napastnicy. Były to dzieci w wieku od czternastu do siedemnastu
lat. Wbrew panującym stereotypom, nie byli oni biedni ani też nie pochodzili z
patologicznych rodzin. Wszystko to byli chłopcy z prywatnych szkół, dzieciaki grające w
klubach sportowych i biorące prywatne lekcje muzyki. Nie działali pod wpływem narkotyków
ani też nie kierowali się motywami rasowymi. Napadli tę dwudziesto-ośmioletnią kobietę i
omal jej nie zabili wyłącznie z jednego powodu: dla zabawy. Wymyślili nawet określenie na
to, co planowali zrobić i zrobili: „zabawa w dzicz".
Nie więcej niż dwadzieścia pięć mil od stolicy naszego kraju samolot runął na ziemię
tuż po starcie z Lotniska Krajowego podczas olbrzymiej śnieżycy. Uderzył w most Potomac
w samym środku godzin szczytu. Na miejsce wypadku natychmiast wysłano ekipy ratunkowe.
Ruch był całkowicie zablokowany i most stał się jedną wielką sceną paniki i chaosu. Pracę
strażaków i ekip ratunkowych utrudniał ogrom zniszczeń. Raz po raz nurkowali, usiłując
ratować ofiary katastrofy.
Pewien mężczyzna, jedna z ofiar wypadku, oddawał swoją kamizelkę ratunkową innym,
ilekroć mu ją zrzucano. Ocalił w ten sposób życie wielu ludziom, ale nie własne. Zanim dotarł
do niego helikopter ratunkowy, wpadł pod lód. Oddał swoje życie, aby uratować zupełnie
obcych ludzi! Co sprawiło, iż tak wysoko cenił on życie innych ludzi, których przecież nawet
nie znał, że gotów był oddać dla nich własne?
Co powoduje, że człowiek „z dobrego domu" zachowuje się tak brutalnie i nie ma
nawet najmniejszych wyrzutów sumienia, podczas gdy inny człowiek poświęca własne życie
dla ratowania obcych sobie ludzi? Co czyni bohatera i przestępcę, egoistę i społecznika? Co
warunkuje różnicę między zachowaniami poszczególnych ludzi? Odpowiedzi na to pytanie
szukam z pasją przez całe życie. J e d n o j e s t dla mnie j a s n e : istota ludzka nie j e s t
istotą przypadkową i wszystkie nasze działania mają jakieś powody. Czasem nie zdajemy
sobie z tych powodów sprawy, ale bez wątpienia za każdym ludzkim czynem kryje się siła,
która nami kieruje. Siła ta wywiera wpływ na każdy aspekt naszego życia, od kontaktów z
innymi i sytuacji finansowej, po nasze ciała i umysły. Czym jest ta siła, która kontroluje twoje
działania nawet w tej chwili i będzie nad nimi panować aż do końca twego życia?
CIERPIENIE i PRZYJEMNOŚĆ! Wszystko, co robimy, robimy albo z potrzeby
uniknięcia cierpienia, albo z potrzeby zyskania przyjemności.
Tak często słyszę ludzi mówiących o zmianach, j a k i e chcieliby wprowadzić w swoim
życiu. Ale nie mogą się przełamać. Czują się sfrustrowani, przygnieceni okolicznościami, są
nawet na siebie źli, ponieważ wiedzą, że powinni podjąć jakieś działania, ale nie potrafią się
do tego nakłonić. Podstawowa przyczyna tego stanu rzeczy jest następująca: wszyscy oni
próbują zmienić swoje zachowanie, które jest SKUTKIEM, zamiast zająć się kryjącą się za
nim PRZYCZYNĄ.
Zrozumienie i wykorzystanie sił cierpienia i przyjemności pozwoli ci od razu
wprowadzić trwałe zmiany oraz ulepszyć zarówno samego siebie, j a k i tych, którzy są ci
bliscy. Niezrozumienie tych sił skazuje cię na życie sterowane reakcjami, a więc
funkcjonowanie podobne do zwierząt czy maszyn. Być może wydaje ci się to zbytnim
uproszczeniem, ale zastanów się nad tym chwilę. Dlaczego czasem nie robisz tego, co wiesz,
że powinieneś zrobić?
Czym w końcu jest nawyk odkładania wszystkiego na później? To ociąganie się to
sytuacja, kiedy wiesz, że powinieneś cos zrobić, ale nie robisz. Dlaczego? Odpowiedź jest
prosta: na jakimś poziomie świadomości jesteś przekonany, że podjęcie danych działań w
danej chwili przyniosłoby ci więcej szeroko rozumianego cierpienia niż ich odłożenie na
później. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się odkładać cos tak długo, że nagle poczułeś
konieczność zrobienia tego, podjęcia działania. Co się stało? Zmieniła się twoja ocena rzeczy
przyjemnych i nieprzyjemnych. Niepodejmowanie działania stało się nagle bardziej bolesne.
Odczuwa to wielu Amerykanów w okolicach 14 kwietnia!
Człowiek, który cierpi, gdy nie jest to konieczne, cierpi bardziej, niż jest to konieczne.
SENECA
Co powstrzymuje cię przed zagadnięciem mężczyzny lub kobiety twoich marzeń? Co
powstrzymuje cię przed uruchomieniem interesu, który planujesz od lat? Dlaczego wciąż
odkładasz przejście na dietę? Dlaczego unikasz pisania pracy magisterskiej? Dlaczego nie
kontrolujesz kwot przeznaczonych na inwestycje? Co powstrzymuje cię od przedsięwzięcia
wszystkich tych działań, które uczyniłyby twoje życie dokładnie takim, jakim je sobie
wyobrażasz?
Choć dobrze wiesz, że wszystkie te działania przyniosłyby ci korzyści, że z pewnością
dałyby ci kiedyś wiele przyjemności, nie robisz nic tylko dlatego, że w określonym momencie
działanie kojarzy ci się z większymi przykrościami niż odłożenie wszystkiego na później, niż
przepuszczenie jakiejś okazji. W końcu co się stanie, jeśli zagadniesz wymarzoną osobę i
spotkasz się z odmową? Co - jeśli nie powiedzie ci się twój projekt biznesu i utracisz
bezpieczeństwo, jakie daje ci obecna praca? Co -jeśli zaczniesz dietę i przecierpisz wszystko,
co jest związane z głodzeniem się, tylko po to, by później znów przytyć i wrócić do obecnej
wagi? A jeśli zainwestujesz i stracisz pieniądze? Po co więc próbować?
U wielu ludzi strach przed stratą jest o wiele silniejszy niż żądza zysku. Co
zmobilizowałoby cię bardziej: powstrzymanie kogoś przed ukradzeniem ci stu tysięcy ciężko
zapracowanych w ciągu ostatnich pięciu lat dolarów czy też może perspektywa zarobienia
tych samych stu tysięcy w ciągu kolejnych pięciu lat? Faktem jest, że większość z nas o wiele
ciężej pracowałaby, aby utrzymać coś, co już posiadamy, niż aby podjąć ryzyko konieczne
dla zdobycia czegoś, czego naprawdę chcemy.
Sekret sukcesu polega na tym, aby nauczyć się, jak wykorzystać cierpienie i
przyjemność i jak nie pozwolić, aby cierpienie i przyjemność wykorzystywały ciebie. Jeśli to
zrobisz,
panujesz nad swoim życiem, jeśli nie, twoje życie panuje nad tobą.
ANTHONY ROBBINS
Często podczas dyskusji nad tymi dwoma siłami, którym podlegamy, pojawia się
interesujące pytanie: Dlaczego ludzie, którzy znoszą cierpienia, nie chcą się zmienić? Otóż
nie doświadczyli oni wystarczająco wielu cierpień, nie osiągnęli jeszcze granicy, którą
nazywam PROGIEM EMOCJONALNYM.
Jeśli kiedykolwiek znalazłeś się w destrukcyjnie wpływającym na ciebie związku
emocjonalnym i w końcu podjąłeś decyzję, by użyć swojej siły, zacząć działać i zmienić
swoje życie, stało się tak prawdopobnie dlatego, że cierpienie osiągnęło taki poziom, że nie
chciałeś go już dłużej znosić. Każdy z nas przeżył kiedyś chwilę, w której powiedział sobie:
„Dość tego, nigdy więcej, muszę coś zmienić!"
To właśnie ta magiczna chwila, w której CIERPIENIE STAJE SIĘ NASZYM
SPRZYMIERZEŃCEM. Zmusza nas ono do podjęcia nowych działań i osiągnięcia nowych
rezultatów. W takiej chwili przymus działania staje się jeszcze silniejszy, jeśli zaczynamy
sobie również wyobrażać, jak wielką przyjemność przyniosą nam w przyszłości zamierzone
zmiany.
Ten proces nie ogranicza się oczywiście tylko do związków emocjonalnych. Być może
osiągnąłeś próg emocjonalny w związku z własną kondycją fizyczną: w końcu poczułeś, że
masz dosyć, kiedy nie mogłeś wcisnąć się w fotel na pokładzie samolotu, nie mieściłeś się już
w stare ubrania albo bardzo się męczyłeś wchodząc po schodach. Powiedziałeś sobie w końcu
„Dosyć!", i podjąłeś decyzję. Co stanowiło motywację tej decyzji? Chęć usunięcia z życia
cierpienia i przywrócenia przyjemności - przyjemności wynikającej z dumy, przyjemności,
jaką daje komfort, przyjemności związanej z wysoką samooceną i tej wynikającej z
prowadzenia życia, na jakie zasługujesz.
Jest wiele poziomów bólu i przyjemności. Na przykład poczucie poniżenia stanowi
raczej wysoki poziom cierpienia emocjonalnego. Poczucie niewygody jest również
cierpieniem, podobnie jak nuda. Niektóre z tych uczuć są oczywiście mniej intensywne, ale
każde z nich stanowi element w równaniu podejmowania decyzji. Elementami tego równania
są również przyjemności. Wiele z naszych życiowych motywacji bierze się z przewidywania
lepszej przyszłości, do której doprowadzą nas obecne działania, z przekonania, że
wykonywana obecnie praca przyniesie wkrótce rezultaty, że nagroda w postaci przyjemności
jest już blisko.
Również w przypadku przyjemności możemy mówić o wielu poziomach. Na przykład
przyjemność wynikająca z zachwytu, choć dla większości z nas bardzo intensywna, może
zostać czasem przeważona przez przyjemność wynikającą z komfortu. Wszystko zależy od
indywidualnych punktów widzenia.
Rozważmy dla przykładu następującą sytuację: podczas przerwy na lunch przechodzisz
obok parku, w którym właśnie grają symfonię Beethovena. Czy zatrzymasz się, żeby
posłuchać? Zależy to przede wszystkim od wagi, jaką przykładasz do muzyki poważnej.
Niektórzy rzuciliby dosłownie wszystko, aby posłuchać gwałtownych taktów Eroiki. Dla nich
Beethoven oznacza czystą przyjemność. Jednak dla innych słuchanie muzyki poważnej jest
równie istotne jak zeszłoroczny śnieg. Znoszenie dźwięków byłoby więc dla nich cierpieniem.
Tacy ludzie przejdą obok parku jak najszybciej i udadzą się z powrotem do pracy.
Jednak nawet niektórzy miłośnicy muzyki poważnej nie zdecydują się, by przystanąć i
posłuchać. Może przewidywana przykrość wynikająca ze spóźnienia się do pracy przeważy
przyjemność słuchania muzyki? Mogą też być przekonani, że słuchanie muzyki w środku dnia
jest stratą czasu i ból spowodowany poczuciem robienia czegoś niewłaściwego będzie
większy niż przyjemność, której mogłaby dostarczyć muzyka?
Nasze życie j e s t codziennie wypełniane tego typu psychicznymi negocjacjami.
Nieustannie rozważamy różne możliwości działania oraz wpływ, jaki miałyby one na nas.
NAJWAŻNIEJSZA LEKCJA W ŻYCIU
Donald Trump i Matka Teresa powodowani są dokładnie tą samą s i ł ą . Już słyszę, jak
mówisz: „ C h y b a masz coś nie tak z g ł o w ą , Tony! Nie można chyba znaleźć dwóch
bardziej różnych od siebie osób." Nie da się oczywiście zaprzeczyć, że wyznawane przez nich
wartości leżą dokładnie na dwóch przeciwnych końcach skali. Ale i jedno, i drugie kieruje się
przyjemnością i cierpieniem. Życie każdej z tych istot ukształtowane jest tym, z czego
nauczyli się czerpać przyjemności, i tym, co wedle ich doświadczeń przysparza cierpień.
Najważniejszą lekcją w życiu jest odkrycie, co sprawia nam przyjemność, a co
powoduje ból. Treść tej lekcji jest zupełnie inna w przypadku każdego z nas i dlatego każdy z
nas jest inny.
Co prowadziło Donalda Trumpa przez całe życie? Nauczył się osiągać przyjemności z
pływania na największych i najdroższych jachtach, nabywania najbardziej ekstrawaganckich
budynków, dokonywania najsprytniejszych transakcji. Krótko mówiąc, czerpał przyjemności
z posiadania największych i najdroższych zabawek. Z czym nauczył się kojarzyć cierpienie?
W wielu wywiadach ujawnił, że największe życiowe cierpienie to dla niego świadomość, że
jest w czymś gorszy od kogokolwiek. Cierpienie to w jego przypadku niepowodzenie. Siła,
która wciąż pchała go do sukcesu, ma naprawdę swój początek w unikaniu cierpienia. To o
wiele silniejszy czynnik motywujący niż dążenie do przyjemności. Wielu konkurentów z
radością oglądało cierpienie, którego Trump doświadczył po upadku swojego imperium
finansowego. Jednak o wiele cenniejsze niż osądzanie go - lub kogokolwiek innego, włącznie
z samym sobą - może się okazać zrozumienie, co nim kierowało, oraz współczucie dla
cierpienia, którego niewątpliwie doświadczył.
Matka Teresa stanowi zupełnie inny przykład tego samego zjawiska. Oto kobieta, która
troszczy się o innych tak bardzo, że ilekroć widzi cierpienie innych ludzi, sama cierpi.
Niesprawiedliwość systemu kastowego raniła ją mocno. Odkryła, że kiedy podejmowała
działania, by pomóc innym, znikało ich cierpienie, a więc i jej własny ból.
Matka Teresa potrafi odnaleźć ostateczny cel życia w jednej z najuboższych dzielnic
Kalkuty, Mieście Radości, które przepełnione jest ponad miarę milionami głodujących i
chorych uchodźców. Dla niej przyjemnością może być przedzieranie się z trudem przez bagno
odpadków, odchodów i brudu, by dojść do walącej się chałupy i tam pielęgnować wymęczone
cholerą i dyzenterią niemowlęta i starsze dzieci. Najpotężniejszą kierującą nią siłą jest
przekonanie, że wyciąganie innych z biedy łagodzi jej własny ból, że pomaganie im w
poznaniu choć trochę lepszego życia - dawanie im przyjemności - daje przyjemność również i
jej. Nauczyła się, że poświęcanie siebie samej dla innych stanowi najwyższe dobro. Dzięki
temu jest przekonana, że jej życie posiada prawdziwe znaczenie.
Być może wielu z nas uzna za naciągnięte porównanie wzniosłej pokory Matki Teresy z
materializmem Donalda Trumpa. Mimo to jednak powinniśmy zawsze pamiętać, że tych
dwoje ludzi ukształtowało swoje życie zależnie od tego, z czym nauczyli się kojarzyć
przyjemność, a z czym cierpienie. Oczywiście otoczenie i wychowanie odegrały rolę w
dokonywanych przez nich wyborach, jednak w końcu i jedno, i drugie podjęło ŚWIADOMĄ
decyzję, za co się nagradzać, a za co karać.
TO, Z CZYM KOJARZYSZ CIERPIENIE,
A Z CZYM PRZYJEMNOŚĆ, KSZTAŁTUJE
TWOJE PRZEZNACZENIE
Decyzję, która miała później całkowicie zmienić moje życie, podjąłem we wczesnym
dzieciństwie. Wtedy zacząłem odnajdować wielką przyjemność w uczeniu się. Zdałem sobie
sprawę z faktu, że odkrycie strategii i wiedzy, które mogłyby mi pomóc kształtować
zachowanie i emocje ludzkie, może dać mi dosłownie wszystko, czego chciałem od życia.
Może mnie uwolnić od cierpienia i przysporzyć wielu przyjemności. Odkrycie sekretów
kryjących się za naszymi działaniami może mi pomóc stać się zdrowszym, rozwijać się lepiej
fizycznie oraz mocniej związać się z tymi, na których mi zależy. Uczenie się pozwalało mi
dać coś od siebie innym ludziom, wnieść do otaczającego mnie świata coś naprawdę
wartościowego. Dawało mi poczucie radości i samospełnienia.
Mniej więcej w tym samym czasie odkryłem jeszcze chyba wspanialszą formę
przyjemności, a mianowicie dzielenie się własną wiedzą z innymi. Kiedy zaś przekonałem
się, że wiedza, którą przekazuję innym, pozwala im polepszyć poziom życia, dotarłem do
najwspanialszego źródła przyjemności. Celem mojego życia stał się rozwój samego siebie.
Jakie przyjemne lub bolesne doświadczenia ukształtowały twoje życie? Na przykład
fakt, czy wiązałeś z narkotykami uczucie przyjemności czy cierpienia, z pewnością miał
olbrzymi wpływ na twój los. Podobnie uczucia, które nauczyłeś się łączyć z papierosami,
alkoholem, kontaktami z innymi ludźmi, a nawet z pojęciami dawania i zaufania.
Jeśli jesteś lekarzem, to czy powzięta wiele lat temu decyzja studiowania w akademii
medycznej nie była związana z przekonaniem, że ten zawód pozwoli ci się dobrze czuć?
Każdy lekarz, z którym dotychczas rozmawiałem, czerpie wielką przyjemność z
pomagania innym ludziom, ratowania ich życia i przynoszenia ulgi w cierpieniu. Często
dodatkową motywacją była duma z powszechnego szacunku społecznego.
Muzycy poświęcili się swojej sztuce dlatego, że jedynie niewiele rzeczy może im dać aż
tak wielką przyjemność. Szefowie największych firm natomiast wiążą przyjemność z
podejmowaniem wielkich decyzji, z dysponowaniem olbrzymim potencjałem, który pozwala
im wprowadzać trwałe zmiany w życiu wielu ludzi.
Pomyśl o ograniczeniach wynikających z przyjemności i cierpienia w przypadku
Freddie'ego Prinze'a, Jimie'ego Hendrixa, Elvisa Presleya, Janis Joplin i Jima Morrisona.
Fakt, iż traktowali oni narkotyki jako ucieczkę, szybkie rozwiązanie własnych problemów,
sposób na zamianę cierpienia w krótkotrwałą przyjemność, z pewnością przyczynił się do ich
upadku. Wszyscy oni zapłacili najwyższą cenę za to, że nie panowali nad własnymi
uczuciami i umysłami. Pomyśl, jaki przykład dali milionom fanów.
Ja sam nigdy nie nauczyłem się brać narkotyków ani pić alkoholu. Czy dlatego, że
jestem tak mądry? Nie, po prostu miałem dużo szczęścia. Jednym z powodów, dlaczego nigdy
nie piłem alkoholu, jest fakt, że jako dziecko często obserwowałem we własnej rodzinie
pewną parę, która po spożyciu alkoholu zachowywała się tak odrażająco, że z piciem
kojarzyło mi się wyłącznie cierpienie. Szczególnie mocno utkwił mi w pamięci obraz mamy
mojego ówczesnego najlepszego przyjaciela. Była ona wyjątkowo tłusta - ważyła chyba ze
trzysta funtów - i ciągle piła. Ilekroć była pijana, zawsze mnie obejmowała i okropnie się przy
tym śliniła. Jeszcze dzisiaj zapach alkoholu w czyimś oddechu powoduje, że zbiera mi się na
wymioty.
Jednak z piwem było zupełnie inaczej. Kiedy miałem jakieś jedenaście, dwanaście lat,
nie uznawałem piwa za napój alkoholowy. W końcu mój ojciec pił piwo i nie był potem
odrażający. Wręcz odwrotnie, po kilku piwach wydawał mi się weselszy. Picie piwa kojarzyło
się mi z przyjemnością, ponieważ chciałem być taki jak ojciec. Ale czy picie piwa
rzeczywiście by mnie do niego upodabniało? Oczywiście, że nie, ale często wytwarzamy w
naszym systemie nerwowym fałszywe skojarzenia (neuroasocjacje) na temat rzeczy dających
przyjemność i powodujących cierpienie.
Któregoś dnia poprosiłem mamę o piwo. Zaczęła mi tłumaczyć, że piwo nie jest dla
mnie dobre. Ale wszelkie próby przekonania mnie o tym, gdy już miałem swoje zdanie, a w
dodatku które były wyraźnie sprzeczne z moimi obserwacjami na temat ojca, musiały
spełznąć na niczym. Nigdy nie wierzymy temu, co słyszymy, ponieważ jesteśmy pewni, że
nasze spostrzeżenia są właściwe - a ja byłem wtedy przekonany, że picie piwa stanowi
kolejny krok na drodze mojego rozwoju. W końcu mama zrozumiała, że jeśli nie da mi dobrej
nauczki, pójdę na piwo gdzie indziej. Pewnie podświadomie wiedziała, że musi zmienić to, co
kojarzę z piwem. Powiedziała więc: „W porządku. Chcesz pić piwo i zachowywać się jak
ojciec? Musisz więc robić dokładnie to samo co on." Zapytałem natychmiast: „To znaczy
co?", i mama odparła: „Musisz wypić całe opakowanie sześciu piw." Zgodziłem się
natychmiast. „Nie ma problemu" - powiedziałem.
„Ale musisz to zrobić tutaj" - dodała. Pierwszy łyk smakował okropnie, zupełnie nie
tego się spodziewałem. Oczywiście za nic w świecie bym się wtedy do tego nie przyznał. W
końcu chodziło o moją dumę. Pociągnąłem więc kilka kolejnych łyków, ale po skończeniu
pierwszej puszki powiedziałem: „Już się napiłem, mamo. Już nie chcę." Ona jednak
odpowiedziała: „Nic z tego!", i otworzyła kolejne piwo. Po trzeciej albo czwartej puszce
zrobiło mi się niedobrze. Z pewnością bez kłopotu zgadniesz, co stało się później.
Zwymiotowałem, zabrudziwszy przy tym samego siebie i całą kuchnię. To było odrażające, a
jeszcze trudniej było chyba to sprzątać. Natychmiast zacząłem kojarzyć zapach piwa z
torsjami i całą resztą tych okropności. Nie miałem już w umyśle żadnych innych skojarzeń
związanych z piciem piwa. W moim systemie nerwowym wytworzyło się skojarzenie
emocjonalne - neuroasocjacja, która miała w przyszłości wpływać na moje decyzje. Od
tamtego dnia nie wypiłem nawet łyka piwa!
Czy skojarzenia związane z przyjemnością i cierpieniem mogą mieć skutki przekładalne
na konkretne działania? Z pewnością tak. Ta negatywna neuroasocjacja łącząca się z piwem
spowodowała wiele decyzji w moim życiu. Wpływała ona na to, jakich kolegów dobierałem
sobie w szkole. Zdecydowała o sposobach znajdowania sobie przyjemności. Nie piłem
alkoholu. Zamiast tego uczyłem się, uprawiałem sporty i odkrywałem, jak wspaniale jest
pomagać innym. Stałem się więc uczniem, do którego wszyscy zwracali się ze swoimi
problemami i rozwiązywanie tych problemów polepszało humor zarówno im, jak i mnie.
Niektóre sprawy nie zmieniły się od lat!
Nigdy też nie brałem narkotyków, również ze względu na podobne doświadczenie.
Kiedy byłem w czwartej klasie, policja zorganizowała w szkole pokaz filmów opisujących
skutki zbratania się z narkomanami. Widziałem ludzi, którzy strzelali, umierali i skakali przez
okna. Jako młody chłopak skojarzyłem narkotyki z brzydotą i śmiercią, nigdy więc po nie
sięgnąłem. Moje szczęście polegało na tym, że policja pomogła mi wytworzyć
neuroasocjacje, powodujące cierpienie na s a m ą myśl o narkotykach. Dlatego właśnie nigdy
nawet nie przyszło mi na myśl, by je stosować.
Jaki stąd wniosek? Po prostu: JEŚLI Z JAKIMIŚ DZIAŁANIAMI LUB WZORCAMI
EMOCJONALNYMI BĘDZIE SIĘ NAM KOJARZYĆ OLBRZYMIE CIERPIENIE, ZA
WSZELKĄ CENĘ BĘDZIEMY UNIKAĆ PODEJMOWANIA TYCH DZIAŁAŃ.
WNIOSEK TEN MOŻEMY WYKORZYSTAĆ DLA PODPORZĄDKOWANIA SOBIE SIŁ
CIERPIENIA I PRZYJEMNOŚCI PO TO, ABY ZMIENIĆ W NASZYM ŻYCIU
DOSŁOWNIE WSZYSTKO: od nawyku odkładania spraw na później po narkotyki. Jak to
zrobić? Powiedzmy, że chcesz utrzymywać swoje dzieci z dala od narkotyków. Trzeba je
przekonać, zanim jeszcze zaczną eksperymentować, zanim ktoś inny nauczy je fałszywej
asocjacji wiązania narkotyków z przyjemnością.
Wspólnie z m o j ą żoną Becky zdecydowaliśmy, że najlepszym sposobem, by nasze
dzieci nigdy nie sięgnęły po narkotyki, jest spowodowanie, by skojarzyły je one z olbrzymim
cierpieniem. Wiedzieliśmy, że jeśli nie nauczymy ich, czym naprawdę są narkotyki, ktoś inny
może je kiedyś przekonać, że narkotyk stanowi pożyteczny środek na ucieczkę przed
cierpieniem.
Aby to osiągnąć, skontaktowałem się z naszym dobrym przyjacielem, kapitanem
Johnem Rondonem z Armii Zbawienia. Przez wiele lat pomagałem Johnowi przekonywać
ludzi z Bronxu i Brooklynu, by podnieśli wymagania w stosunku do życia, by dźwignęli je na
wyższy poziom, zmienili ograniczające ich przekonania i rozwinęli umiejętności, które
pozwolą im kierować własnym życiem. Becky i ja jesteśmy bardzo dumni z tych ludzi ulicy,
którzy wykorzystali to, czego ich nauczyliśmy, i znaleźli
dom i godne życie. Zawsze traktowałem moje wizyty w dzielnicach slumsów jako
rodzaj zwrotu tego, co sam dostałem, rodzaj podziękowania za szczęście, jakie mnie spotkało.
Te spotkania pozwalają mi docenić przywilej, jakim jest życie, które prowadzę. Dają mi też
właściwe spojrzenie na świat i dzięki nim utrzymuję równowagę ducha.
Wyjaśniłem swoje cele kapitanowi Rondonowi. Obiecał mi wtedy zorganizować dla
naszych dzieci wycieczkę, której miały nigdy nie zapomnieć i która miała im dać prawdziwe
doświadczenia na temat wpływu narkotyków na psychikę człowieka. Wycieczka zaczęła się
od wizyty w zaszczurzonym, rozpadającym się bloku. Jak tylko weszliśmy, moje dzieci
zaatakował smród uryny, brud śliskich podłóg, obraz narkomanów nie zwracających zupełnie
uwagi na otoczenie, widok dziecięcych prostytutek zaczepiających przechodniów i płacz
zaniedbanych i zapomnianych dzieci. Tak więc moje dzieci nauczyły się kojarzyć narkotyki z
umysłowym, emocjonalnym i fizycznym spustoszeniem. Było to cztery i pół roku temu. Od
tego czasu wiele razy stykały się z narkotykami, ale nawet ich nie tknęły. Potężne
neuroasocjacje na zawsze ukształtowały ich przeznaczenie.
Jeśli martwisz się jakąś rzeczą, twoje cierpienie nie wynika z rzeczy samej w sobie, lecz
jest skutkiem sposobu, w jaki ją oceniasz.
A to możesz w każdej chwili zmienić.
MAREK AURELIUSZ
Jesteśmy jedynymi istotami na naszej planecie, które prowadzą tak bogate życie
wewnętrzne, że liczą się dla nas nie tyle same wydarzenia, co własna interpretacja tych
wydarzeń, i ona właśnie warunkuje nasz sposób postrzegania samych siebie, a także rodzaj
naszych przyszłych działań. Jedną z cech, która czyni nas tak wyjątkowymi, jest umiejętność
ADAPTOWANIA, przekształcania oraz manipulowania przedmiotami oraz myślami po to, by
osiągnąć pożytek lub przyjemność. A najważniejszym spośród naszych talentów
adaptacyjnych jest zdolność kojarzenia życiowych doświadczeń, łączenia ich z innymi
doświadczeniami i tworzenia w ten sposób jakby kalejdoskopu znaczeń, który odróżnia
odczucia jednego człowieka od odczuć każdego innego. I tak na przykład tylko człowiek
potrafi zmienić swoje skojarzenia w ten sposób, aby ból fizyczny przynosił mu przyjemność,
lub na odwrót.
Pomyśl o ludziach decydujących się na strajk głodowy. Dla dobra jakiejś sprawy
potrafią odmawiać sobie jedzenia przez trzydzieści dni. Ból fizyczny, jakiego przy tym
doświadczają, jest znaczny, ale przewyższa go przyjemność i satysfakcja z powodu zwrócenia
uwagi świata na daną sprawę. Ale przecież o wiele częściej spotykasz ludzi, którzy narzucili
sobie ostry reżim fizyczny po to, aby za pomocą ćwiczeń pięknie ukształtować swoje ciało.
Nauczyli się łączyć uczucie wielkiej przyjemności z „cierpieniami" fizycznymi. Dyskomfort
wysiłku fizycznego zamienili na satysfakcję wynikającą z własnego rozwoju. Dlatego właśnie
zachowują się tak konsekwentnie i dlatego osiągają tak wspaniałe rezultaty.
Tak więc dzięki sile woli możemy przeciwstawić wynikające z głodu cierpienia
fizyczne cierpieniom psychicznym spowodowanym zarzuceniem własnych ideałów. Możemy
tworzyć wyższe znaczenia, możemy wyjść z „pudełka Skinnera" i przejąć nad sobą kontrolę.
JEŚLI JEDNAK NIE PRZEJMIEMY KONTROLI NAD WŁASNYMI SKOJARZENIAMI
DOTYCZĄCYMI CIERPIENIA I PRZYJEMNOŚCI, NASZE ŻYCIE NIE BĘDZIE
RÓŻNIĆ SIĘ NICZYM OD EGZYSTENCJI ZWIERZĄT LUB MASZYN: nieustannie
będziemy reagować na bodźce otoczenia i pozwolimy, by każdy kolejny pojawiający się
element otoczenia wyznaczał kierunek oraz poziom naszego życia. Wracamy do pudełka.
Żyjemy tak, jakbyśmy byli publicznym komputerem, do którego z łatwością ma dostęp każdy
programista amator.
Z B.F. Skinnerem, sławnym pionierem behawioryzmu, wiąże się również niesławna
historia. Otóż w imię nauki, aby zebrać materiał popierający jego teorię o działaniu na skutek
bodźców i reakcji, zamknął swoją nowo narodzoną córkę w pudełku wielkości łóżeczka
dziecięcego na całe jedenaście miesięcy.
Nasze zachowanie, zarówno świadome, jak i podświadome, zostało ukształtowane
cierpieniami i przyjemnościami dostarczanymi nam z wielu źródeł: rówieśnicy w
dzieciństwie, rodzice, nauczyciele, trenerzy, bohaterowie filmowi i telewizyjni i tak dalej.
Być może wiesz, choć nie jest to oczywiste, kiedy to programowanie i warunkowanie się
zaczęło. Mogły to być czyjeś słowa, jakieś szkolne wydarzenie, zdobycie nagrody w
zawodach sportowych, jakaś kłopotliwa sytuacja, same piątki na świadectwie szkolnym - a
może same dwójki. Wszystkie te czynniki przyczyniły się do tego, jaki jesteś dzisiaj. Nie ma
chyba słów, którymi mógłbym wyrazić, JAK WAŻNE SĄ DLA KSZTAŁTOWANIA
TWOJEGO PRZEZNACZENIA RZECZY, Z KTÓRYMI KOJARZYSZ CIERPIENIE I
PRZYJEMNOŚĆ.
Czy przeglądając dziś własne dotychczasowe życie potrafisz dostrzec wydarzenia, które
stworzyły w tobie jakieś neuroasocjacje, a więc w ten sposób zapoczątkowały szereg
powiązań przyczynowo-skutkowych i doprowadziły cię tam, gdzie obecnie się znajdujesz?
Jak ważne są dla ciebie te wydarzenia? Jeśli nie masz żony lub męża, to czy traktujesz
małżeństwo jako pełną szczęścia podróż ze współmałżonkiem czy też jako kulę przykutą do
nogi ślubnymi zobowiązaniami. Czy posiłek stanowi dla ciebie ważny moment, w którym
dostarczasz organizmowi kolejnej porcji energii, czy też może pożerasz wszystko, co
podadzą, wyłącznie dla przyjemności?
Mężczyźni, podobnie jak kobiety, o wiele częściej słuchają serca niż rozumu.
LORD CHESTERFIELD
Choćbyśmy zaprzeczali najgwałtowniej, faktem pozostaje, że NASZYM
ZACHOWANIEM KIERUJE NIE KALKULACJA INTELEKTUALNA, LECZ
INSTYNKTOWNA REAKCJA NA CIERPIENIE I PRZYJEMNOŚĆ. Chociaż rozum mówi
nam wyraźnie, że jedzenie czekolady jest niezdrowe, sięgamy po nią ciągle. Dlaczego?
Ponieważ nie kierujemy się rozumem, lecz wyuczonymi skojarzeniami SYSTEMU
NERWOWEGO związanymi z cierpieniem i przyjemnością. To właśnie nasze NEURO
ASOCJACJE - skojarzenia, które ustanowiliśmy we własnym systemie nerwowym - decydują
o tym, co zrobimy. Choć bardzo chcielibyśmy wierzyć, że kierujemy się intelektem, w
większości wypadków naprawdę rządzą nami EMOCJE, odczucia, które kojarzymy z
własnymi myślami.
Wiele razy próbujemy złamać ten system. Przez jakiś czas trzymamy się diety, ale w
końcu tracimy zapał, ponieważ sprawia nam ona zbyt wiele cierpienia. ROZWIĄZUJEMY
PROBLEM NA KRÓTKO, JEDNAK JEŚLI NIE ZLIKWIDUJEMY PRZYCZYNY
PROBLEMU, POJAWI SIĘ ON PONOWNIE. Aby zmiana była trwała, musimy swoje
dawne zachowanie skojarzyć z cierpieniem, a nowe z przyjemnością. Musimy to nowe skojarzenie warunkować dopóty, dopóki nie stanie się stałe. Pamiętaj, że każdy z nas zrobi więcej
dla uniknięcia cierpienia niż dla zyskania przyjemności. Przejście na dietę i pokonanie
własnego cierpienia za pomocą siły woli nigdy nie trwa długo, po prostu dlatego, że unikanie
tuczących, ale smacznych posiłków wciąż kojarzy nam się z cierpieniem. Aby ta zmiana
trwała długo, musimy skojarzyć cierpienie z jedzeniem tuczących posiłków po to, by nawet o
nich nie myśleć, natomiast przyjemność czerpać zjedzenia tych potraw, które nas odżywiają, a
nie tuczą. Ludzie sprawni i zdrowi są przekonani, że nic nie smakuje lepiej niż zdrowe posiłki. Często też z przyjemnością odsuwają oni od siebie talerz, na którym jeszcze znajduje się
jedzenie. Symbolizuje to dla nich fakt, że w pełni panują nad własnym życiem.
NAPRAWDĘ POTRAFIMY DOSTOSOWAĆ DO WARUNKÓW NASZE UMYSŁY,
CIAŁA I EMOCJE TAK, ABY ŁĄCZYĆ PRZYJEMNOŚĆ I CIERPIENIE Z DOWOLNIE
WYBRANYMI RZECZAMI LUB POJĘCIAMI. ZMIENIAJĄC ZAŚ SWOJE WYUCZONE
ODCZUCIA NA TEMAT CIERPIENIA I PRZYJEMNOŚCI, MOŻEMY NATYCHMIAST
ZMIENIĆ SWOJE ZACHOWANIE.
Na przykład, by rzucić palenie, wystarczy połączyć cierpienie z paleniem, a
przyjemność z rzuceniem palenia. Masz dość siły, by zrobić to natychmiast, ale być może nie
wykorzystujesz tej siły, ponieważ nauczyłeś się łączyć palenie z przyjemnością albo boisz się,
że rzucenie palenia przyniesie ci zbyt wiele cierpień. Jeśli jednak spytasz kogoś, kto rzucił
palenie, dowiesz się, że zrobił to w jednej chwili, w dniu, kiedy naprawdę zmienił to, co
znaczył dla niego papieros.
JEŚLI TY NIE MASZ POMYSŁU NA WŁASNE ŻYCIE, MA GO KTOŚ INNY
Rola Madison Avenue sprowadza się do zmiany tego, z czym łączymy przyjemność i
cierpienie. Autorzy reklam z pewnością zrozumieli, że naszymi działaniami kierują odczucia,
które wywołują w nas ich produkty, a nie intelekt. Skutkiem tego stali się oni ekspertami w
stosowaniu łagodnej i uspokajającej lub agresywnej muzyki, natrętnego lub dyskretnego
obrazowania, jaskrawych bądź przytłumionych kolorów oraz całej gamy innych elementów,
które mają wywołać w nas określone stany emocjonalne. A kiedy już emocje sięgną szczytu,
pokazują swój produkt tak długo, aż skojarzymy go z tymi pożądanymi przez nas odczuciami.
Koncern Pepsi-Cola wykorzystał tę strategię wspaniale w walce o większe udziały na rynku
napojów chłodzących ze swoim głównym konkurentem, Coca-Colą. Specjaliści Pepsi
dostrzegli fenomenalny sukces Michaela Jacksona, młodego człowieka, który przez całe życie
uczył się, jak wzbudzać ludzkie emocje za pomocą swojego głosu, ciała, twarzy i gestów.
Michael śpiewał i tańczył w sposób, który stymulował wielu słuchaczy tak bardzo, że często
kupowali oni później jego płyty, aby podtrzymać lub odtworzyć wzbudzone emocje. Ludzie z
Pepsi zadali więc sobie pytanie, jak mogą przenieść te odczucia na swój produkt. Rozumowali
oni, że jeśli ludzie będą kojarzyć z Pepsi te same przyjemne uczucia, które kojarzą z
Michaelem Jacksonem, będą kupować Pepsi tak samo, jak kupują jego płyty. Proces wiązania
nowych uczuć z produktem lub ideą jest nieodzowną częścią transferu niezbędnego dla
podstawowego warunkowania, o którym więcej dowiesz się w rozdziale szóstym, kiedy
zapoznamy się z nauką warunkowania neuroasocjacyjnego. Na razie jednak powiemy sobie
tylko jedno: ILEKROĆ ZNAJDUJEMY SIĘ W STANIE DUŻEGO POBUDZENIA
EMOCJONALNEGO, KIEDY STYKAMY SIĘ Z MOCNYMI ODCZUCIAMI BÓLU LUB
PRZYJEMNOŚCI, COKOLWIEK ZACZNIE SIĘ POJAWIAĆ KONSEKWENTNIE,
ZOSTANIE POŁĄCZONE Z TYMI ODCZUCIAMI NEUROLOGICZNIE. Dlatego właśnie
ilekroć w przyszłości to coś pojawi się raz jeszcze, powróci towarzyszący temu zjawisku na
początku stan emocjonalny. Pewnie słyszałeś o Iwanie Pawłowie, rosyjskim naukowcu, który
w końcu XIX wieku przeprowadzał eksperymenty związane z bodźcami i reakcjami.
Najsławniejszy jego eksperyment polegał na tym, że ilekroć podawał psu jedzenie, dzwonił
dzwonkiem, stymulując w ten sposób gruczoły ślinowe psa i kojarząc odczucia psa z dźwiękiem. Po wystarczająco wielu powtórzeniach takiego warunkowania, Pawłów odkrył, że sam
tylko dźwięk dzwonka powodował ślinienie się psa - nawet jeśli nie podawano już przy tym
jedzenia.
Co ma wspólnego Pawłów z Pepsi? Najpierw koncern Pepsi wykorzystał Michaela
Jacksona dla rozbudzenia naszego stanu emocjonalnego. Następnie, w dokładnie określonym
momencie, pokazywał nam swój produkt. Konsekwentne powtarzanie tego wytworzyło więzi
emocjonalne u milionów fanów Michaela Jacksona. A tak naprawdę Michael Jackson nie pije
Pepsi! I kiedy stoi przed kamerami, nie trzyma nawet w ręku puszki z tym napojem!
Możesz sobie pewnie pomyśleć: „Czy ci ludzie powariowali? Zapłacili facetowi za
reklamę piętnaście milionów dolarów, a on nie trzymał nawet w ręku ich produktu! A w
dodatku mówi wszystkim, że nie pije Pepsi! W takim razie co z niego za rzecznik? Co to za
głupi pomysł!"
Tak naprawdę pomysł był wspaniały. Sprzedaż Pepsi wzrosła tak bardzo, że firma L.A.
Gear wynajęła potem Michaela Jacksona za dwadzieścia milionów dolarów i zleciła mu reprezentowanie własnych produktów.
Ponieważ Michael Jackson nadal potrafi zmieniać uczucia ludzi (jest w nim coś, co
nazywam „źródłem stanu"), firma Sony/CBS podpisała z nim dziesięcioletni kontrakt na
nagrania, który podobno opiewa na miliard dolarów! Jego umiejętność zmieniania odczuć
ludzkich czyni go bezcennym.
Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że wszystko to oparte jest na łączeniu przyjemnych
odczuć z określonymi rodzajami zachowania. Cała filozofia sprowadza się do przekonania
nas, że jeśli użyjemy danego produktu, spełnimy własne marzenia. Autorzy reklam nauczyli
nas wszystkich, że jeśli ktoś jeździ BMW, to jest osobą niezwykłą, o wyjątkowym guście.
Jeśli jeździsz hyundaiem, jesteś inteligentny, jeśli toyotą, przeżywasz wspaniałe chwile, a
jazda pontiakiem przyniesie ci dreszczyk emocji. Nauczono cię, że wystarczy używać wody
kolońskiej Obsession, aby wpaść w wir seksualnej orgii. Jeśli pijesz Pepsi, będziesz potrafił
poruszać się w tańcu jak M.C. Hammer, a jeśli chcesz być „dobrą" matką, musisz karmić
swoje dzieci ciastami owocowymi firmy Hostess oraz batonami Twinkies.
Autorzy reklam zauważyli, że jeśli uda im się wywołać odpowiednio duże uczucie
przyjemności, ich odbiorcy nie będą dostrzegali cierpienia. Spece od reklamy twierdzą, że
„wszystko się sprzeda dzięki seksowi". Nie ma najmniejszej wątpliwości, że przyjemne
skojarzenia seksualne, wywołane reklamami prasowymi i telewizyjnymi, przekonują ludzi, by
kupić dany produkt. Weźmy za przykład trendy, które pojawiły się w reklamach spodni
dżinsowych. Kiedyś były to spodnie robocze i uznawano je za brzydkie. Dzisiaj stały się
międzynarodowym symbolem wszystkiego, co sexy, modne i młodzieńcze. Czy kiedykolwiek
widziałeś reklamę spodni Levis 501 ? Czy możesz ją sobie przypomnieć? Na pewno była bez
sensu, ale po jej obejrzeniu trudno oprzeć się odczuciu, że gdzieś obok ktoś uprawiał sex. Czy
tego typu strategia naprawdę pomaga sprzedawać dżinsy? Oczywiście, że tak! Levis jest
najlepszym w Ameryce producentem ubiorów dżinsowych. Czy siła warunkowania
zmierzającego do ukształtowania naszych skojarzeń ogranicza się jedynie do takich
produktów, jak napoje, samochody i spodnie? Odpowiedź brzmi: nie. Czy wiesz, że w roku
1986, mimo przewidywań olbrzymich zbiorów, kalifornijscy producenci rodzynek wpadli w
panikę? Rok po roku obserwowali spadek sprzedaży o kolejny jeden procent. Zrozpaczeni
zwrócili się więc do agencji reklamowej z prośbą o znalezienie wyjścia z tej sytuacji.
Rozwiązanie okazało się proste: musieli oni zmienić odczucia ludzi na temat swojego
produktu. Według Roberta Phinneya, ówczesnego prezesa rady producentów rodzynek,
większość ludzi kojarzyła ten produkt negatywnie. Tak więc zadanie było jasne: napompować
wysuszone owoce odpowiednią dawką pozytywnych emocji. Przyłączyć odczucia, których
chcą konsumenci. Słowa „pomarszczony" i „wysuszony" z pewnością nie kojarzą się z
pozytywnymi odczuciami. Producenci rodzynek zaczęli więc zachodzić w głowę, z czym
mogliby połączyć rodzynki tak, aby ludzie chcieli je kupować.
Odrodzenie popularności przeżywał w tym czasie stary szlagier: Słyszałem to w
winnicy. I wtedy przyszedł im do głowy pomysł, aby wykorzystać popularność tej piosenki i
połączyć przeżywane w związku z nią pozytywne odczucia z rodzynkami. Wynajęli więc
twórczego animatora nazwiskiem Will Vinton, który stworzył mniej więcej trzydzieści
glinianych rodzynkowych figurynek. Miały one tańczyć w rytm popularnej melodii. Wtedy
właśnie narodziły się rodzynki kalifornijskie (do dziś jedna z najpopularniejszych marek).
Pierwsza kampania reklamowa natychmiast wywołała burzę odczuć, które ludzie zaczęli
wiązać z rodzynkami. Małe tańczące rodzynki kojarzyły się z radością, śmiechem i zabawą i
w ten sposób odkryto je na nowo, zaczęto łączyć z przekazywanym bez słów w każdej z
reklam komunikatem: Jeśli będziesz jadł rodzynki, będziesz wesoły i radosny.
Rezultaty? Przemysł producentów rodzynek wyciągnięty został z upadku i sprzedaż
wzrastała o dwadzieścia procent w każdym kolejnym roku. Próba zmiany skojarzeń
zakończyła się sukcesem: konsumenci nauczyli się wiązać z tymi owocami nie nudę, ale
odczucia zabawy i radości.
Wykorzystanie reklamy jako formy warunkowania nie ogranicza się oczywiście do
produktów. Na szczęście - albo na nieszczęście - bez przerwy obserwujemy, jak telewizja i
radio wykorzystywane są jako narzędzia zmiany naszych skojarzeń z uczestnikami różnych
procesów politycznych. Najwięcej chyba wie o tym jeden z najbystrzejszych obserwatorów
sceny politycznej i człowiek, który najlepiej potrafi kształtować opinię publiczną, Roger
Ailes. On właśnie odpowiadał za kluczowe elementy kampanii prezydenckiej z 1984 roku,
kiedy Ronald Reagan pokonał Waltera Mondale'a. Również on reżyserował tak skuteczną
kampanię George'a Busha przeciwko Michaelowi Duka-Ifisowi w 1988 roku. Ailes
opracował strategię, w ramach której przekazywał wyborcom niekorzystne informacje na
temat Duka-kisa, dotyczące jego słabości w trzech dziedzinach: obronności, ochrony
środowiska i walki z przestępczością. Strategia ta miała spowodować, by wiązali oni z
Dukakisem negatywne uczucia. Jedna z reklam podczas kampanii przedstawiała rywala
Busha w czołgu jako „chłopca bawiącego się w wojnę", inna obwiniała go za
zanieczyszczenie środowiska w porcie bostońskim. Najczęściej jednak pokazywano obrazek
przedstawiający przestępców wypuszczanych z więzień w Massachusetts przez drzwi
obrotowe, grając w ten sposób na bardzo ujemnych opiniach wywołanych w całym kraju
przez „sprawę Willie'ego Hortona". Skazany za morderstwo, Willie Horton został
wypuszczony na wolność w ramach kontrowersyjnego planu urlopowania więźniów, wprowadzonego w rodzinnym stanie Dukakisa. Horton nie zgłosił się z powrotem do więzienia i w
dziesięć miesięcy później został aresztowany za terroryzowanie młodego małżeństwa,
zgwałcenie kobiety i napaść na mężczyznę.
Do wielu ludzi przemówiły negatywne przekazy tych komunikatów. Ja osobiście
uważam je za wysoce manipulacyjne, jednak trudno im odmówić skuteczności opartej na
fakcie, że ludzie zrobią więcej dla uniknięcia cierpienia niż dla zyskania przyjemności. Wielu
ludziom nie podobał się sposób prowadzenia tej kampanii - sam George Bush był jednym z
nich -jednak trudno było polemizować ze stwierdzeniem, że cierpienie jest bardzo silnym
czynnikiem motywującym działania ludzkie. Jak powiedział Ailes: „Negatywne przekazy
docierają do ludzi szybciej. Ludzie zwykle poświęcają im więcej uwagi. Kierowcy nie zatrzymują samochodu, aby podziwiać sielankowy widok po obydwu stronach autostrady. Ale
każdy zwolni, żeby obejrzeć skutki wypadku." Skuteczność kampanii Ailesa jest
niekwestionowana. Bush zdobył zdecydowaną większość w głosowaniu powszechnym, a jego
zwycięstwo nad Dukakisem w kolegium elektorskim nie ma wielu sobie podobnych w całej
historii państwa.
Siła kształtująca światową opinię publiczną oraz nawyki kupujących jest tą samą siłą,
która kształtuje WSZYSTKIE nasze działania. Tylko od ciebie zależy przejęcie nad nią
kontroli i świadome decydowanie o własnych działaniach, ponieważ jeśli nie kierujemy
własnymi myślami, wpadamy w szpony tych, którzy chcą zmusić nas do odpowiadającego im
zachowania. Czasem i tak wybralibyśmy te same zachowania, czasem jednak nie. Autorzy
reklam wiedzą, jak zmieniać to, z czym kojarzymy cierpienie i przyjemność, poprzez zmianę
naszych odczuć w stosunku do reklamowanych produktów. Jeśli chcemy przejąć kontrolę nad
własnym życiem, musimy się nauczyć „przedstawiać reklamy" naszemu umysłowi. Co
więcej, możemy to zrobić w jednej chwili. Jak? WYSTARCZY Z ZACHOWANIAMI,
KTÓRE CHCEMY POWSTRZYMAĆ, POŁĄCZYĆ CIERPIENIE TAK INTENSYWNE
EMOCJONALNIE, ŻE ZACHOWANIA TE JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE PRZYJDĄ NAM
DO GŁOWY. Czyż nie ma rzeczy, których za nic w świecie byś nie zrobił? Zastanów się nad
uczuciami, które wzbudzają one w tobie. Jeśli te same uczucia i odczucia połączysz z
zachowaniami, których chcesz unikać, nigdy więcej ich nie powtórzysz. Potem
WYSTARCZY SKOJARZYĆ PRZYJEMNOŚĆ Z ZACHOWANIEM POŻĄDANYM.
Poprzez powtarzanie i natężenie emocjonalne warunkujesz w sobie te zachowania tak długo,
aż staną się one automatyczne.
Jaki jest pierwszy krok tworzenia zmiany? Pierwszy krok to po prostu uświadomienie
sobie siły, z jaką cierpienie i przyjemność wpływają na każdą decyzję, którą podejmujemy, i
na wszystkie nasze działania. Sztuka uświadomienia sobie tego polega na dostrzeżeniu, że
nieustannie wchodzą ze sobą w relacje myśli, słowa, obrazy, dźwięki oraz uczucia
przyjemności i cierpienia.
Twierdzę, że przyjemności należy unikać, jeśli
ich skutkiem ma być większe od nich cierpienie,
a pożądać tych cierpień, które przyniosą
większą niż one przyjemność.
MICHEL DE MONTAIGNE
Problem polega na tym, że większość z nas podejmuje decyzje o działaniu, opierając się
na rozważeniu możliwych przyjemności i cierpień w krótkim czasie. Ale jeśli mamy odnieść
sukces, większość z rzeczy, które cenimy, wymaga od nas przebrnięcia przez krótkotrwałe
cierpienie dla osiągnięcia długotrwałej przyjemności. Musisz odrzucić chwile strachu i
pokusy i skupić się tylko na tym, co jest dla ciebie najważniejsze w planach długofalowych.
Pamiętaj też, ŻE KIERUJE NAMI NIE RZECZYWISTE CIERPIENIE, ALE OBAWA, ŻE
COŚ JE SPOWODUJE. PODOBNIE Z PRZYJEMNOŚCIĄ - KIERUJE NAMI NIE ONA
SAMA, LECZ NASZE PRZEKONANIE, NASZE POCZUCIE PEWNOŚCI, ŻE PODJĘTE
DZIAŁANIA SPRAWIĄ NAM PRZYJEMNOŚĆ. Kieruje nami nie rzeczywistość, lecz
nasze postrzeganie rzeczywistości.
Większość ludzi skupia się jedynie na tym, co im może przynieść cierpienia lub
przyjemności w najbliższym czasie i dlatego w skali długofalowej przynosi im to cierpienia.
Rozważmy przykład. Powiedzmy, że ktoś chce stracić kilka zbędnych funtów wagi. (Wiem,
że nigdy nie przydarzyło się to tobie, ale wyobraźmy sobie na chwilę, że tak było.) Z jednej
strony osoba ta ma do dyspozycji wiele wspaniałych powodów, aby schudnąć: będzie się czuć
o wiele lepiej, znów będzie się mieścić w swoje ubrania, poczuje się pewniej wśród
przedstawicieli przeciwnej płci. Z drugiej jednak strony jest równie wiele powodów, by nie
podejmować kuracji odchudzającej: trzeba będzie przejść na dietę, cierpieć ciągłe uczucie
głodu, odmawiać sobie przyjemności jedzenia tuczących produktów. Poza tym, w końcu
dlaczego nie poczekać z tym, aż skończą się święta?
Przy tego rodzaju wyważaniu argumentów wielu ludzi podejmie decyzję o odłożeniu
tego wszystkiego na później - potencjalną smukłość sylwetki przeważa doraźna przykrość
spowodowana niedogodnościami diety. Na krótko unikamy cierpienia na przykład głodu i
zamiast tego fundujemy sobie przyjemność zjedzenia frytek - ale to nie potrwa długo. Na
dalszą metę czujemy się coraz gorzej psychicznie, że nie wspomnę o tym, iż pogarsza to
nasze zdrowie.
Pamiętaj, że cokolwiek cennego chcesz osiągnąć, musisz w tym celu przebrnąć przez
krótkotrwałe cierpienie. Jeśli chcesz mieć piękne ciało, musisz się gimnastykować, co
wymaga krótkotrwałego trudu. Kiedy jednak wykonasz już dość ćwiczeń, stają się one
przyjemnością. Tak samo z dietą. Narzucenie sobie jakiejkolwiek dyscypliny wymaga
przebrnięcia przez cierpienie, czy ma to być dyscyplina w interesach, kontaktach z ludźmi,
ufaniu sobie, zdrowiu czy finansach. Jak masz przezwyciężać te niedogodności i zyskać siłę,
która pozwoli ci osiągnąć cele? Zacznij od podjęcia decyzji, że poradzisz sobie z cierpieniem.
Możemy zawsze na chwilę zapanować nad cierpieniem, lepiej jest jednak uwarunkować
samego siebie. Dokładnie zapoznamy się z technikami warunkowania w rozdziale szóstym.
Doskonały przykład tego, jak skupianie się na krótkofalowych celach może wrzucić nas
w odmęty wodospadu, stanowi obecny kryzys oszczędnościowo-pożyczkowy, którego
podłożem jest chyba największa finansowa pomyłka kiedykolwiek popełniona przez
amerykański rząd. Szacuje się, że może ona kosztować podatników pięćset miliardów
dolarów, a mimo to większość Amerykanów nie rozumie jej przyczyn. Problem ten z
pewnością będzie powodem cierpienia, co najmniej finansowego, dla każdego mężczyzny,
każdej kobiety i każdego dziecka w tym kraju i najprawdopodobniej będzie się ciągnął przez
kilka pokoleń. Podczas rozmowy, którą z nim przeprowadziłem, L. William Seidman, szef
zarządu Resolution Trust Corporation i Federal Deposit Insurance Corporation, powiedział
mi: „Jesteśmy jedynym państwem świata, które jest wystarczająco bogate, by przeżyć taką
pomyłkę." Co wywołało cały ten finansowy bałagan? To klasyczny przykład usiłowań
wyeliminowania cierpienia poprzez rozwiązywanie problemu bez usuwania jego przyczyny.
Wszystko zaczęło się od problemów z oszczędnościami i pożyczkami, które pojawiły
się w końcu lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych. Instytucje bankowe i
kredytowe budowały swoje interesy przede wszystkim na rynku przedsiębiorców i
konsumentów. Jeśli bank ma przynosić zyski, musi udzielać pożyczek, przy czym
oprocentowanie pożyczek musi być wyższe od oprocentowania oferowanego za lokaty
oszczędnościowe. Na początkowych etapach całej sprawy banki napotykały trudności z
różnych stron. Pierwszym ciosem był fakt, że korporacje weszły na obszar dotychczas
zarezerwowany wyłącznie dla bankowości: pożyczki. Wielkie firmy odkryły, że udzielając
sobie wzajemnie pożyczek, znacznie oszczędzają, i wypracowały coś, co znane jest dzisiaj
jako „rynek papierów wartościowych". Był to tak olbrzymi sukces, że zyski wielu banków
dosłownie się rozpadły.
W tym samym czasie nowe zjawiska pojawiły się również na amerykańskim rynku
konsumenckim. Wizyta u urzędnika bankowego zajmującego się udzielaniem pożyczek nigdy
nie należała do przyjemności. Nikt specjalnie się nie cieszył, gdy miał się wybrać do banku i
poprosić o pożyczkę na dom albo samochód, głównie dlatego, że oznaczało to poddanie się
finansowemu śledztwu. Ludzie nie czuli się z tym dobrze. Firmy samochodowe szybko to
odkryły i natychmiast zaczęły oferować swoim klientom pożyczki, zapewniając sobie w ten
sposób dodatkowe zyski. Przekonały się, że na finansowaniu samochodów mogą zarabiać
równie dobrze jak na ich produkcji, a mogą przy tym zaoferować klientowi dodatkową usługę
oraz niższy procent. Do tego traktowali oni klienta o wiele lepiej niż banki, ponieważ zależało
im na sprzedaży. Klienci szybko docenili zalety tej formy sprzedaży samochodów oraz niskie
opłaty manipulacyjne. Cała sprawa załatwiana była w jednym miejscu, przez jedną osobę,
której w dodatku zależało na klientach. Skutkiem tego wszystkiego General Motors
Acceptance Corporation (GMAC) stała się szybko jedną z największych firm finansujących
kupno samochodów w całym kraju.
Jednym z ostatnich bastionów pożyczek bankowych był rynek handlu
nieruchomościami, ale wysokie odsetki i inflacja podniosły oprocentowanie kredytu aż do
osiemnastu procent w skali miesięcznej. Doszło do tego, że nikt nie mógł sobie pozwolić na
spłacanie miesięcznych rat. Łatwo można zgadnąć, że pożyczki na zakup nieruchomości po
prostu upadły.
Banki straciły klientów en masse: wyeliminowano je z większej części rynku pożyczek
na zakup samochodów i zaczęły borykać się ze spadkiem zainteresowania pożyczkami na
zakup domu. Ostatnim ciosem wymierzonym bankom był fakt, że klienci lokujący w nich
swoje oszczędności zaczęli domagać się na skutek inflacji większych odsetek, podczas gdy
procent od udzielanych pożyczek pozostał nie zmieniony. Z każdym dniem banki traciły
więcej pieniędzy. Postawione wobec konieczności ratowania swojej egzystencji, zdecydowały
się na dwie rzeczy. Po pierwsze, obniżyły wymagania wobec klientów starających się o
pożyczki. Dlaczego? W wyniku przekonania, że w przeciwnym razie nie będzie komu
udzielać pożyczek. A jeśli nie będą udzielać pożyczek, nie będą wypracowywać zysków, a
więc będą cierpieć. Jeśli będą udzielać pożyczek, będą miały zyski, a więc będą odczuwały
przyjemność.
Poza tym nie było w tym wielkiego ryzyka. Gdyby bowiem się okazało, że
pożyczkobiorca nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, i tak zapłacą za niego podatnicy
tacy jak ty i ja. W ostatecznym rozrachunku strach przed cierpieniem był niewielki, a pokusa
„zaryzykowania" bankowego (naszego?) kapitału olbrzymia.
Banki oraz instytucje kredytowe wywierały również naciski na Kongres, aby ten
uratował je przed katastrofą. Skutkiem tego nastąpiło kilka zmian. Duże banki zdały sobie
sprawę z faktu, że mogą udzielać pożyczek tym obcym państwom, które desperacko
potrzebują kapitału. Jedna taka umowa mogła opiewać nawet na pięćdziesiąt milionów
dolarów. Obracanie taką kwotą wymagałoby pozyskania milionów indywidualnych klientów.
Ponadto jawiła się możliwość wyższego oprocentowania. Dyrektorzy banków i pracownicy
wydziałów kredytowych otrzymywali premie w zależności od wysokości i liczby udzielonych
pożyczek. Banki przestały się interesować jakością samej transakcji. Przestały przywiązywać
wagę do faktu, czy kraj taki jak Brazylia będzie w stanie podjętą pożyczkę spłacić. Tak
naprawdę to chyba nikt się tym w ogóle nie przejmował. Dlaczego? Ano bankierzy robili
dokładnie to, czego ich nauczyliśmy: to my sami zachęciliśmy ich do igrania z Federal
Deposit Insurance, obiecując, że jeśli wygrają, wygrają krocie, a jeśli przegrają, my
pokryjemy rachunki. W takim scenariuszu było po prostu za mało cierpienia dla bankiera.
Małe banki, które nie miały kapitału na tyle dużego, by udzielać pożyczek
zagranicznych, szybko odkryły, że drugą po kredytowaniu obcych państw możliwością jest
udzielanie pożyczek rozwijającym się firmom amerykańskim.
Również i one obniżyły swoje wymagania w stosunku do pożyczkobiorcy i na
rozbudowę firmy można było dostać kredyt bez żadnych opłat z góry. Jak zareagowały firmy?
Cóż, nie miały wiele do stracenia, ponieważ były to w końcu cudze pieniądze, a Kongres
wprowadził tak wielkie ulgi podatkowe na inwestycje budowlane, że trudno było się oprzeć
pokusie. Firmy nie musiały już analizować rynku, nie musiały łamać sobie głowy nad
lokalizacją i rozmiarami planowanego budynku. Pozostała im więc tylko ta jedna pewność, że
uzyskają największy w ich życiu odpis podatkowy.
Skutkiem tego wszystkiego firmy zaczęły budować jak szalone, powodując w ten
sposób zablokowanie rynku. Kiedy podaż znacznie przewyższyła popyt, rynek załamał się.
Wtedy firmy powiedziały bankom: Nie możemy spłacać. Banki z kolei powiedziały to samo
podatnikom. Niestety, my nie mamy się do kogo zwrócić. Co gorsza, wszyscy staliśmy się w
tym kraju świadkami olbrzymich nadużyć, co spowodowało powszechne przekonanie, że jeśli
ktoś jest bogaty, to musiał kogoś skrzywdzić. Stworzyło to negatywne postawy wobec wielu
biznesmenów, którzy przecież tworzą miejsca pracy pozwalające na realizację
amerykańskiego marzenia.
Cały ten bałagan ilustruje nasz brak zrozumienia relacji między siłami powodowanymi
przez uczucia przyjemności i cierpienia. Dowodzi też, jak niemądre są próby pozbycia się
długofalowych problemów za pomocą krótkofalowych rozwiązań.
Cierpienie i przyjemność są również zakulisowymi reżyserami dramatu światowego.
Przez lata nasze stosunki ze Związkiem Radzieckim cechowała ciągła eskalacja zbrojeń.
Obydwa kraje produkowały wciąż więcej broni, by móc sprostać warunkom groźby: „Jeśli wy
nas skrzywdzicie, nasz odwet przyniesie wam wiele więcej bólu." Doszło w końcu do tego, że
w ciągu każdej sekundy wydawaliśmy na zbrojenia piętnaście tysięcy dolarów!
Co sprawiło, że Gorbaczow tak nagle zdecydował się na negocjacje o redukcji zbrojeń?
Odpowiedź brzmi: cierpienie. Zaczął łączyć olbrzymie cierpienie z próbami przewyższenia
naszego olbrzymiego arsenału zbrojeniowego. Było to niemożliwe finansowo, skoro nie mógł
nawet nakarmić ludzi w swoim kraju. A jeśli ludzie nie mają co jeść, bardziej obchodzą ich
własne żołądki niż zbrojenia. Bardziej zależy im na zapełnieniu lodówki niż na zapełnieniu
magazynów zbrojeniowych swego kraju.
Zaczynają sądzić, że pieniądze są źle wydawane, i domagają się zmian. Czy Gorbaczow
zmienił swoje stanowisko dlatego, że jest wielkim człowiekiem? Być może. Ale jedno jest
pewne: nie miał wyboru.
Natura podporządkowała ludzkość dwóm
udzielnym władcom - cierpieniu
i przyjemności... Rządzą one wszystkim,
co robimy, wszystkim, co mówimy, i wszystkim,
co myślimy. Wszelkie wysiłki, które moglibyśmy
podjąć, by wyzwolić się spod ich panowania,
jedynie nam to panowanie unaocznią
i potwierdzą.
JEREMY BENTHAM
Dlaczego ludzie pozostają w nie dających im satysfakcji związkach, dlaczego nie chcą
ich jakoś ulepszać albo po prostu skończyć i dalej iść przez życie? Ponieważ wiedzą, że
zmiany poprowadzą ich w nieznane, a większość z nas jest przekonana, że owo nieznane
przyniesie nam więcej cierpienia niż nasze obecne życie. Dokładnie jak w przysłowiu:
„Lepszy diabeł znajomy niż ten, którego nie znasz", albo: „Lepszy wróbel w garści niż
kanarek na dachu." To głębokie przekonanie powstrzymuje nas od podjęcia działań, które
zmienią nasze życie.
Jeśli chcemy wejść z kimś w intymny związek, musimy pokonać strach przed
odrzuceniem i bólem. Jeśli planujemy rozpoczęcie własnych interesów, musimy przełamać
strach przed utratą bezpieczeństwa. Tak naprawdę przedsięwzięcie niemal każdej cennej dla
nas w życiu rzeczy wymaga od nas działania wbrew podstawowemu uwarunkowaniu systemu
nerwowego. Musimy poradzić sobie ze strachem, przełamując istniejące w nas zespoły
reakcji, i w wielu wypadkach musimy zmienić strach w siłę. Zresztą najczęściej obawy,
którym pozwalamy nad sobą panować, nigdy nie stają się rzeczywistością. Na przykład często
ludzie łączą cierpienie z lataniem samolotem, choć w rzeczywistości nie ma żadnych podstaw
tej fobii. Reagują w ten sposób na bolesne doświadczenie z przeszłości. Czytali kiedyś w
prasie o katastrofie samolotowej i teraz unikają latania: pozwalają, by panował nad nimi
strach.
Musimy zawsze być pewni, że nasze życie toczy się w teraźniejszości i reagujemy na
zjawiska rzeczywiste, a nie na nasz
strach przed tym, co się kiedyś wydarzyło albo może się wydarzyć pewnego dnia.
Najważniejsze jest, by pamiętać, że nigdy nie uciekamy przed rzeczywistym cierpieniem.
Uciekamy przed tym, co W NASZYM PRZEKONANIU doprowadzi do cierpienia.
DOKONAJMY KILKU ZMIAN JUŻ TERAZ
PO PIERWSZE, SPISZ NA KAWAŁKU PAPIERU CZTERY RZECZY, KTÓRE
POWINIENEŚ ZROBIĆ I OD JAKIEGOŚ CZASU TO ODKŁADASZ. Może musisz stracić
kilka kilogramów. Może musisz rzucić palenie. Być może powinieneś skontaktować się z
kimś, na kim ci zależy, albo odnowić znajomość z kimś, kto jest dla ciebie ważny.
PO DRUGIE, POD KAŻDĄ Z TYCH RZECZY ZAPISZ ODPOWIEDŹ NA
NASTĘPUJĄCE PYTANIA: DLACZEGO NIE PRZYSTĄPIŁEM DO DZIAŁANIA?
JAKIE CIERPIENIA ŁĄCZYŁEM Z TYMI DZIAŁANIAMI W PRZESZŁOŚCI? Odpowiedź na te pytania pomoże ci zrozumieć, że większe cierpienie łączyłeś z podjęciem
działania niż z jego niepodejmowaniem. Bądź ze sobą szczery. Jeśli mówisz sobie, że nie
łączyłeś z tymi działaniami żadnych cierpień, zastanów się nad tym dokładniej. Może to być
zupełnie oczywisty poziom cierpienia, na przykład wielka trudność znalezienia wolnej chwili
w napiętym planie codziennych zajęć.
PO TRZECIE, SPORZĄDŹ LISTĘ WSZYSTKICH PRZYJEMNOŚCI, KTÓRE W
PRZESZŁOŚCI PRZYNOSIŁ CI TEN NEGATYWNY WZÓR DZIAŁANIA.
Jeśli na przykład sądzisz, że powinieneś schudnąć, to dlaczego wciąż jadłeś całymi
torbami frytki, chrupki i słodycze? Unikałeś cierpień związanych z odmówieniem sobie
łakoci, to prawda, ale jednocześnie robiłeś to, ponieważ sprawiało ci to doraźną przyjemność.
Natychmiastową przyjemność! A nikt nie chce pozbywać się tych przyjemnych uczuć! Aby
spowodować trwałą zmianę, musimy znaleźć sposób, by zapewnić sobie co najmniej taką
samą przyjemność bez żadnych negatywnych konsekwencji. Tak więc rozpoznanie
przyjemności, którą ci to dawało, pomoże ci zidentyfikować nowy cel.
PO CZWARTE, ZAPISZ, JAKĄ CENĘ ZAPŁACISZ, JEŚLI NIE ZMIENISZ SIĘ
TERAZ. Co stanie się, jeśli nie przestaniesz jeść cukru i tłuszczu? Jeśli nie przestaniesz palić?
Jeśli nie zadzwonisz do kogoś, do kogo powinieneś zadzwonić? Jeśli nie zaczniesz codziennie
ćwiczyć? Ile cię to będzie kosztować za dwa, za trzy, za pięć lat? Jaki będzie koszt
emocjonalny? Jaki będzie koszt, gdy idzie o twój własny obraz samego siebie? Koszt energii
fizycznej? Ile będziesz musiał zapłacić uczuciami i godnością? Ile pieniędzy będziesz musiał
w to włożyć? Jakie będą koszty w relacjach z ludźmi, na których zależy ci najbardziej? JAK
BĘDZIESZ SIĘ Z TYM CZUŁ?
Nie mów: „Będę gruby", albo: „Będzie mnie to kosztowało trochę pieniędzy." To nie
wystarczy. Musisz pamiętać, że kierują nami emocje. Zapoznaj się więc z cierpieniem i
potraktuj je jak przyjaciela, który może poprowadzić cię do kolejnego sukcesu.
OSTATNI KROK STANOWI SPORZĄDZENIE LISTY WSZYSTKICH
PRZYJEMNOŚCI, KTÓRE SPRAWI CI NATYCHMIASTOWE PODJĘCIE KAŻDEGO Z
TYCH CZTERECH DZIAŁAŃ. Sporządź długą listę, która będzie kierować twoimi
emocjami, która poruszy cię. „Zyskam poczucie, że naprawdę panuję nad swoim życiem, że
to ja sam nim rządzę. Zyskam o wiele większą pewność siebie. Zyskam witalność i zdrowie.
Będę w stanie umocnić wszystkie związki z drogimi mi ludźmi. Zyskam siłę woli, którą będę
mógł wykorzystywać we wszystkich innych dziedzinach życia. Moje życie będzie po prostu
lepsze w ciągu najbliższych kilku lat. Podejmując te działania, spełnię swoje marzenia."
Zapisz wszystkie korzyści i przyjemności, jakie odniesiesz zarówno teraz, jak i na dłuższą
metę.
Gorąco namawiam, byś zrobił to ćwiczenie właśnie TERAZ, byś właśnie teraz
wykorzystał motywację, jaka narastała w tobie podczas dotychczasowej lektury. CARPE
DIEM! Chwytaj dzień! Nie ma lepszej chwili niż obecna. Jeśli jednak nie możesz się oprzeć
pokusie lektury kolejnego rozdziału, przeczytaj go. Pamiętaj jednak, by wrócić do tego
ćwiczenia później i udowodnić sobie za jego pomocą, że panujesz nad wielkimi siłami
cierpienia i przyjemności.
Rozdział ten wiele razy udowadniał ci, że dosłownie każdy aspekt naszego życia zależy
ód tego, z czym łączymy przyjemność, a z czym cierpienie, pokazywał, że każdy z nas ma
dość siły, by zmienić te asocjacje i w konsekwencji zapanować nad własnymi działaniami i
własnym przeznaczeniem. Aby jednak to osiągnąć, musimy zrozumieć, jak działają nasze
systemy przekonań.
Rozdział czwarty
SYSTEMY PRZEKONAŃ:
SIŁA TWORZENIA I SIŁA NISZCZENIA
Za wszystkim, co myślimy, kryje się wszystko,
w co wierzymy, jakby ostateczna zasłona
naszej duszy.
ANTONIO MACHADO
Był zgorzkniały i okrutny, był alkoholikiem i narkomanem, który kilka razy omal się
nie zabił. Dzisiaj odsiaduje dożywocie za zamordowanie w sklepie monopolowym kasjera,
który „wszedł mu w paradę". Ma dwóch synów, między którymi jest zaledwie jedenaście
miesięcy różnicy. Jeden z nich „wyrósł na drugiego tatę": był narkomanem, który żył z
kradzieży i rabunków, dopóki nie trafił do więzienia za usiłowanie morderstwa. Jednak jego
brat jest zupełnie inny. Wychowuje troje dzieci, czerpie olbrzymią radość z małżeństwa i
wydaje się naprawdę szczęśliwy. Praca szefa regionu w jednym z największych koncernów w
kraju jest dla niego zarówno wielkim wyzwaniem, jak i olbrzymią satysfakcją. Jest zdrowy,
silny i nie ma problemów ani z narkotykami, ani z alkoholem.
Jak tych dwóch chłopców mogło pójść tak różnymi drogami, choć wychowali się
przecież w tym samym środowisku?
Obydwu zadano to samo pytanie: „Dlaczego twoje życie potoczyło w taki właśnie
sposób?" Każdy z nich, choć niezależnie od drugiego, udzielił o dziwo tej samej odpowiedzi:
„A czymże innym mógłbym się stać, skoro wychowywał mnie taki, a nie inny ojciec?"
Tak często stajemy się ofiarami przekonania, że wydarzenia rządzą naszym życiem i że
to środowisko ukształtowało naszą obecną postać. Nigdy nie istniało większe kłamstwo.
NASZE ŻYCIE KSZTAŁTUJĄ NIE WYDARZENIA, ALE NASZE WŁASNE
PRZEKONANIA NA TEMAT ZNACZENIA TYCH WYDARZEŃ.
Dwaj mężczyźni zostają zestrzeleni w Wietnamie i osadzeni w niesławnym więzieniu
Hoa Lo. Odizolowano ich od świata, przykuto do betonowych ścian, nieustannie bito
zardzewiałymi łańcuchami. Chociaż obydwaj cierpieli dokładnie tak samo, każdy z nich
wyciągnął zupełnie inne wnioski ze swojego doświadczenia. Jeden z nich był przekonany, że
takie życie nie ma sensu, i popełnił samobójstwo. Dla drugiego to straszliwe przeżycie stało
się podstawą, by jeszcze bardziej uwierzyć w siebie, w ludzi i Stwórcę. Kapitan Gerald
Coffee wykorzystuje swoje wspomnienia z tamtych dni, by przypominać ludziom na całym
świecie o potędze ludzkiego ducha, który jest w stanie pokonać każde cierpienie, sprostać
każdemu wyzwaniu i wytrzymać każdy ból.
Dwie kobiety w tym samym czasie ukończyły siedemdziesiąty rok życia, ale dla każdej
z nich wydarzenie to znaczyło zupełnie co innego. Jedna „wiedziała", że jej życie zbliża się
ku końcowi. Dla niej przeżyte dziesięciolecia oznaczały, że mechanizm jej ciała zaczyna się
psuć i powinna w związku z tym powoli żegnać się z życiem. Druga z kobiet jest przekonana,
że możliwości człowieka bez względu na jego wiek zależą od tego, w co wierzy, i dlatego
zaczyna ona sobie stawiać coraz wyższe wymagania. Dochodzi do wniosku, że wspinaczka
górska jest wspaniałym zajęciem dla siedemdziesięciolatki. Przez następne dwadzieścia pięć
lat całkowicie poświęca się tej nowej przygodzie. W ciągu tego czasu zdobyła wiele spośród
najwyższych szczytów świata. Hulda Crooks ma dziś dobrze po dziewięćdziesiątce i jest najstarszą kobietą, która kiedykolwiek wspięła się na Fuji. Tak więc nie otoczenie czy
środowisko, nie wydarzenia W naszym życiu, ale ZNACZENIE, jakie im nadajemy, nasza
interpretacja wydarzeń decyduje, kim jesteśmy dziś i kim staniemy cię jutro.
Przekonania właśnie sprawiają tę cudowną różnicę między życiem radosnym i
szczęśliwym a życiem smutnym i zgorzkniałym. Właśnie przekonania odróżniają Mozarta od
Jansona. Przekonania sprawiają, że niektórzy z nas stają się bohaterami, a inni prowadzą
„ciche życie desperatów".
Czemu służą przekonania? Są one jakby przewodnikiem, który mówi nam, co prowadzi
do cierpienia, a co do przyjemności. Ilekroć coś zdarza się w twoim życiu, twój umysł zadaje
dwa pytania: 1) Czy będzie to oznaczać cierpienie, czy przyjemność? 2) Co muszę teraz
zrobić, aby uniknąć cierpienia i(lub) zyskać przyjemność? Odpowiedzi na te pytania oparte są
na tym, w co wierzymy, na naszych PRZEKONANIACH, a nasze przekonania biorą się z
UOGÓLNIEŃ płynących z tego, co dotychczas nauczyliśmy się uznawać za źródło cierpienia
albo źródło przyjemności. Uogólnienia te kierują wszystkimi naszymi działaniami, a zatem
decydują o kierunku i poziomie naszego życia.
Uogólnienia mogą być bardzo pożyteczne, są one po prostu rozpoznaniem podobnych
schematów. Weźmy prosty przykład: dzięki czemu umiesz otworzyć drzwi? Patrzysz na
klamkę i choć nigdy wcześniej jej nie widziałeś, możesz być pewien, że drzwi się otworzą,
jeśli przekręcisz klamkę w prawo lub w lewo, a następnie pociągniesz drzwi do siebie lub je
od siebie odepchniesz. Dlaczego jesteś o tym przekonany? Po prostu twoje doświadczenia
związane z drzwiami powtarzały się wystarczająco często, by dało ci to POCZUCIE
PEWNOŚCI, które pozwala ci działać bez zastanowienia. Bez tego poczucia pewności nie bylibyśmy w stanie wyjść z mieszkania, prowadzić samochodu, telefonować ani robić żadnej z
dziesiątek rzeczy, które robimy na co dzień. Uogólnienia upraszczają nasze życie i pozwalają
nam funkcjonować.
Niestety uogólnienia na temat bardziej skomplikowanych dziedzin życia mogą być
uproszczeniami i prowadzić do powstawania ograniczających nas przekonań. Być może
zdarzyło się, że kilka razy w życiu poniosłeś w jakichś działaniach klęskę i na tej podstawie
doszedłeś do przekonania, że brak ci kwalifikacji.
94
OBUDŹ W SOBIE OLBRZYMA
Jeśli uwierzysz, że to przekonanie jest prawdziwe, może ono się stać samospełnialną
przepowiednią. Będziesz sobie powtarzać: „Po co mam próbować, skoro i tak mi się nie
powiedzie?" Być może podjąłeś kilka niewłaściwych decyzji w interesach albo w kontaktach
z innymi i doszedłeś potem do wniosku, że oznacza to, iż zawsze już będziesz „sabotował"
sam siebie. A może jako uczeń nie uczyłeś się tak szybko, jak WEDŁUG CIEBIE uczyły się
inne dzieci, i zamiast po prostu dojść do wniosku, że masz inny sposób uczenia się, uznałeś
siebie za niezdolnego.
Czy uprzedzenia rasowe nie wynikają z błędnych uogólnień na temat całych grup ludzi?
Problem z wszystkimi tymi przekonaniami polega na tym, że będą one ograniczać twoje
przyszłe decyzje o tym, kim masz być i jakie są twoje możliwości. Nie wolno nam
zapominać, że WIĘKSZOŚĆ NASZYCH PRZEKONAŃ TO UOGÓLNIENIA NA TEMAT
PRZESZŁOŚCI, KTÓRE OPARTE SĄ NA NASZEJ WŁASNEJ INTERPRETACJI
ZARÓWNO BOLESNYCH, JAK I PRZYJEMNYCH DOŚWIADCZEŃ.
Trzy problemy wydają się tu podstawowe:
Większość z nas nie decyduje świadomie o tym, w co będzie wierzyć.
Nasze przekonania są często oparte na niewłaściwej interpretacji przeszłych
doświadczeń.
Jeśli wyrobimy w sobie jakieś przekonanie, zapominamy, że nie jest ono niczym innym
jak tylko interpretacją.
Zaczynamy traktować własne przekonania tak, jakby były rzeczywistością, jakby były
Ewangelią. Bardzo rzadko, jeśli to w ogóle się zdarza, kwestionujemy przekonania
towarzyszące nam przez długi czas.
Zastanawiając się nad tym, dlaczego ludzie zachowują się w taki, a nie inny sposób,
musisz pamiętać, że istota ludzka nie jest tworem przypadkowym. Wszystkie nasze działania
są skutkiem naszych przekonań. Cokolwiek robimy, bierze się ze świadomego bądź
podświadomego przekonania o tym, co sprawi przyjemność i co pozwoli uniknąć cierpienia.
Jeśli chcesz wprowadzić trwałe i konsekwentne zmiany w swoim zachowaniu, musisz
zmienić te przekonania, które cię przed tym powstrzymują.
SIŁA PRZEKONAŃ MOŻE BUDOWAĆ, ALE MOŻE TEŻ I NISZCZYĆ. Istoty
ludzkie mają przerażającą umiejętność nadawania dowolnemu doświadczeniu życiowemu
znaczenia, które je całkowicie obezwładnia albo dosłownie ratuje im życie. Niektórzy ludzie
po analizie przeżytych w przeszłości cierpień stwierdzili: „Z powodu tego wszystkiego będę
pomagała innym. Ponieważ ja zostałam zgwałcona, nikomu innemu nie może się już stać
krzywda." Albo: „Ponieważ straciłem dziecko, będę starał się ulepszyć ten świat." Nie jest to
coś, w co chcą wierzyć; przyjęcie tego typu postawy stanowi dla nich raczej konieczność,
jeśli mają być w stanie jakoś się pozbierać i prowadzić dalsze życie. Wszyscy posiadamy
umiejętność tworzenia znaczeń, które dają nam siłę, ale tak wielu z nas nigdy jej nie
wykorzystuje lub nawet nie zdaje sobie sprawy z jej istnienia. Jeśli nie uwierzymy, że istnieje
jakiś powód, jakaś przyczyna niewyjaśnialnych tragedii, zaczynamy niszczyć własną
zdolność do prawdziwego życia. Potrzebę stworzenia znaczeń opartych na najboleśniejszych
życiowych doświadczeniach zauważył psychiatra Wiktor Franki na podstawie własnych i
cudzych doświadczeń Holocaustu, po przeżyciu obozu w Oświęcimiu. Stwierdził on
mianowicie, że kilku wybranych, którzy potrafili przeżyć to piekło na ziemi, miało jedną
wspólną cechę: potrafili wytrzymać wszelkie cierpienie i przekształcać je poprzez znalezienie
w nim jakiegoś znaczenia. Postanowili, że ponieważ tyle wycierpieli i przeżyli, będą o tym
opowiadać innym, aby żadna istota ludzka nie musiała nigdy więcej cierpieć tego samego.
Przekonania nie ograniczają się jedynie do wpływu na nasze emocje i działania. Mogą
one zmienić nasze ciało dosłownie w kilka minut. Miałem przyjemność przeprowadzania
wywiadu z dr. Berniem Siegelem, profesorem Uniwersytetu Yale, autorem wielu znanych
książek. Kiedy zaczęliśmy mówić o sile wynikającej z przekonań, Bernie podzielił się ze mną
częścią wyników eksperymentów, jakie przeprowadzał z ludźmi cierpiącymi na złożone
zaburzenia osobowości. Trudno uwierzyć, ale w ich wypadku siła przekonania, iż stali się
kimś innym, była tak wielka, że jej wynikiem stały się możliwe do zaobserwowania bodźce
dla systemu nerwowego, które zmieniały równowagę biochemiczną. Skutek? Ich ciała
zmieniały się i w jednej chwili, na oczach obserwujących naukowców, zaczęły
odzwierciedlać nową tożsamość. Udokumentowane są takie zmiany, jak na przykład zmiana
koloru oczu pacjenta, który uwierzył, że zmienia osobowość, albo znikanie lub ponowne
pojawianie się blizn! Nawet choroby takie, jak cukrzyca albo nadciśnienie tętnicze, pojawiają
się i znikają w zależności od przekonań pacjenta na temat jego obecnej osobowości.
Przekonania mogą nawet zniwelować działanie lekarstw. Większość z nas jest
przeświadczona, że lekarstwa leczą. Tymczasem najnowsze badania w dziedzinie
psychoneuroimmunologii (wzajemne związki między umysłem a ciałem) zaczynają udowadniać to, co wielu podejrzewało od wieków: nasze przekonania na temat choroby i sposobów
jej leczenia są bardzo istotne, ważniejsze może nawet niż samo leczenie. Dr Henry Beecher z
Uniwersytetu Harvarda przeprowadził na ten temat szereg doświadczeń i badań, z których
jasno wynika, że podczas gdy wyleczenie pacjenta przypisujemy lekarstwom, w
rzeczywistości poprawę zdrowia powoduje wiara w nie pacjenta.
Posadami nauki zatrzęsło zwłaszcza doświadczenie, w którym stu studentów medycyny
poproszono o wzięcie udziału w testowaniu dwóch nowych leków. Jeden z nich, zawarty w
czerwonej kapsułce, opisano im jako wyjątkowo skuteczny środek stymulujący, podczas gdy
drugi - w niebieskiej kapsułce - miał być wspaniałym środkiem łagodzącym i uspokajającym.
Bez wiedzy studentów zamieniono zawartość kapsułek i w czerwonej umieszczono
barbiturat, a w niebieskiej amfetaminę. Mimo to jednak połowa studentów wykazywała
reakcje fizyczne zgodne z własnymi oczekiwaniami - czyli dokładnie przeciwne reakcjom
chemicznym, które lekarstwo powinno było wywołać w ich organizmach. Pamiętajmy, że nie
były to placeba. Studenci dostawali prawdziwe lekarstwa, ale ich przeświadczenia
niwelowały chemiczne oddziaływanie leków. Dr Beecher powiedział następnie, że
skuteczność działania leku „jest bezpośrednim wynikiem nie tylko właściwości chemicznych
specyfiku, lecz również i wiary pacjenta w jego skuteczność".
Lekarstwa nie zawsze są konieczne, ale wiara w wyzdrowienie jest niezbędna.
NORMAN COUSINS
za wielki zaszczyt uważam fakt, że znałem Normana Cousinsa przez prawie siedem lat.
Dane mi też było przeprowadzić z nim ostatni wywiad, jakiego udzielił w swoim życiu,
miesiąc przed śmiercią. W rozmowie, którą wtedy odbyliśmy, mówił, jak wielki jest wpływ
przekonań na zdrowie fizyczne. Podczas meczu futbolowego w Monterey Park na
przedmieściach Los Angeles kilka osób doznało objawów zatrucia pokarmowego. Po zbadaniu ich lekarz doszedł do wniosku, że przyczyną zatrucia był pewien napój bezalkoholowy
sprzedawany z automatów, ponieważ wszyscy jego pacjenci wypili co najmniej puszkę tego
napoju przed zachorowaniem. Ogłoszono więc przez głośniki, by nikt nie pił tego napoju,
ponieważ spowodował ono zatrucie u kilku osób. Spiker czytający to ogłoszenie opisał
również objawy choroby. Nastąpiło istne pandemonium. Ludzie na trybunach zaczęli mieć
nudności i mdleć. Zachorowało też kilka osób, które nawet nie przeszły obok automatów z
napojami! Karetki pogotowia z miejscowego szpitala zarobiły tego dnia olbrzymie kwoty,
przewożąc ze stadionu powalonych chorobą fanów futbolu. Kiedy odkryto, że automat z
napojami nie był przyczyną zatrucia, stał się „cud": wszyscy chorzy ozdrowieli natychmiast.
Musimy zrozumieć, że nasze własne przekonania mogą w jednej chwili zrobić z nas
chorych albo nas uzdrowić. Udowodniono niezbicie, że przekonania mogą wpływać na nasz
system immunologiczny. Co ważniejsze, mogą one albo dodać nam sił i przynieść
rozwiązanie problemów zdrowotnych, albo osłabić nas i utrudnić wyzdrowienie. W tej
właśnie chwili przekonania kształtują twoją reakcję na przeczytane wyżej słowa oraz
decydują o tym, czego nauczysz się podczas lektury całej tej książki.
Czasem wytwarzamy w sobie przekonania, które dają nam siłę albo ograniczają nas w
jednym określonym kontekście, na przykład przekonania na temat umiejętności śpiewu czy
tańca, możliwości zreperowania własnego samochodu, czy też znajomości różniczek i całek.
Inne przekonania są na tyle ogólne, że mogą zdominować dosłownie każdy aspekt naszego
życia, wpływając nań albo negatywnie, albo pozytywnie, Te właśnie przekonania nazywam
PRZEKONANIAMI GLOBALNYMI LUB PRZEKONANIAMI OGÓLNYMI.
Przekonania globalne to inaczej przekonania, które żywimy wobec wszystkiego w
naszym życiu: własnej tożsamości, ludzi, pracy, czasu, pieniędzy, wreszcie samego życia. Te
wielkie generalizacje są często wyrażane za pomocą czasownika „być": „Zycie jest..." - „Ja
jestem..." - „Ludzie są..." Łatwo sobie wyobrazić, jak te potężne przekonania kształtują
odcień każdego aspektu naszego życia. W tej sytuacji niewątpliwie dobrą wiadomością jest ta,
że dokonanie choćby jednej zmiany w ograniczających nas globalnych przekonaniach, które
żywimy w danej chwili, może zmienić dosłownie każdy aspekt naszego życie w jednym
momencie! Pamiętaj: RAZ PRZYJĘTE PRZEKONANIA S T A J Ą SIĘ NIEKWESTIONOWANYMI POLECENIAMI DLA NASZEGO SYSTEMU NERWOWEGO I SĄ
NA TYLE POTĘŻNE, BY ZWIELOKROTNIĆ LUB ZNISZCZYĆ NASZE OBECNE I
PRZYSZŁE MOŻLIWOŚCI.
Jeśli chcemy kierować własnym życiem, musimy przejąć świadomą kontrolę nad
własnymi przekonaniami. Aby to osiągnąć, musimy najpierw zrozumieć, czym naprawdę są
przekonania i jak powstają.
CZYM JEST PRZEKONANIE?
No właśnie, czym jest? Często rozmawiamy o różnych rzeczach, nie mając w zasadzie
pojęcia, czym naprawdę są. Większość ludzi sądzi, że przekonania są konkretną rzeczą,
podczas gdy naprawdę są one jedynie POCZUCIEM PEWNOŚCI na jakiś temat. Kiedy
mówisz, że jesteś przekonany o własnej inteligencji, tak naprawdę mówisz: „Żywię poczucie
pewności, że jestem inteligentny." To poczucie pewności pozwala ci korzystać ze źródeł,
które umożliwiają osiąganie rezultatów świadczących o twojej inteligencji. W każdym z nas
tkwią ukryte odpowiedzi na dosłownie wszystkie pytania lub przynajmniej mamy dostęp do
tych odpowiedzi poprzez innych. Jednak często brak przekonania, brak poczucia pewności
powodują, że nie potrafimy wykorzystać drzemiących w nas możliwości.
Można bardzo prosto zrozumieć, czym jest przekonanie. Wystarczy zastanowić się nad
jego podstawowym składnikiem, którym jest mysi. W głowie przewija ci się wiele myśli, ale
nie wszystkim naprawdę wierzysz. Weźmy na przykład mysi, że jesteś sexy. Przestań na
chwilę czytać i powiedz sobie: „Jestem sexy." Rozstrzygnięcie, czy jest to myśl, czy
przekonanie, sprowadza się do natężenia poczucia pewności, które budzi się w tobie, gdy
wypowiadasz to zdanie. Jeśli myślisz, że tak naprawdę nie jesteś atrakcyjny, w rzeczywistości
mówisz: „Nie mam poczucia pewności, że jestem sexy."
Jak zmieniamy myśl w przekonanie? Aby opisać ten proces, posłużę się prostym
porównaniem. Jeśli wyobrazisz sobie, że myśl jest jakby blatem stołu bez nóg, będzie to
całkiem dobre wyjaśnienie, dlaczego myśl nie daje takiej pewności jak przekonanie. Bez nóg
blat stołu nie może stać. Przekonanie natomiast ma się na czym oprzeć. Jeśli rzeczywiście
wierzysz, że jesteś sexy, to skąd o tym wiesz? Czy nie jest prawdą, że masz jakieś przesłanki,
na których opierasz to przekonanie? Czy nie masz życiowych doświadczeń, które podpierają
to stwierdzenie? One właśnie są nogami, które sprawiają, że blat trzyma się sztywno. One
dają ci poczucie pewności.
Jakie mogą być przynajmniej niektóre z tych doświadczeń? Być może ktoś powiedział
ci któregoś dnia, że jesteś atrakcyjny. A może spojrzałeś kiedyś w lustro, porównałeś swoje
odbicie z kimś, kto uznawany jest za osobę atrakcyjną, i powiedziałeś sobie: „Przecież ja
wyglądam dokładnie tak samo!" Może oglądają się za tobą z zazdrością na ulicy? Żadne z
tych doświadczeń niczego nie znaczy dopóty, dopóki nie uporządkujesz ich w związku z m y
ś l ą , że jesteś s e x y . K i e d y to zrobisz, „nogi" d a j ą ci p o c z u -cie pewności i
zaczynasz wierzyć w tę myśl. Myśl ta zaczyna wywoływać w tobie znaczne poczucie
pewności i staje się przekonaniem.
Kiedy zrozumiesz to porównanie, zaczniesz też rozumieć, jak tworzą się przekonania, a
więc i domyślać się, jak zacząć je zmieniać. Przede wszystkim jednak powinieneś dostrzec, że
możemy wytworzyć w sobie przekonania na temat dosłownie wszystkiego, jeśli tylko
znajdziemy wystarczająco dużo „nóg", wystarczająco dużo doświadczeń, które by te
przekonania podparły. Pomyśl tylko! Czy nie jest prawdą, że masz za sobą dość doświadczeń
i poznałłeś w życiu wystarczająąco wielu lu
udzi, którzy
y przeżyli kłłopoty i problemy z pow
wodu
innych ludzi,
l
by do
ojść do wnio
osku, że lud
dzie są z gru
untu źli i przzy najdrobn
niejszej naw
wet
sposobn
ności zrobiąą wszystko, by cię wykorzystać? Być
B może niie chcesz w to wierzyć zresztą już
j wcześniiej w tej ksiiążce mówilliśmy o tym
m, jak bardzoo takie przeekonanie
obezwłaadnia -ale z pewnościąą dysponujessz doświadcczeniami, kttóre mogłyb
by podeprzeeć tę
myśl i zmienić
z
ją w przekonan
nie, gdybyś tylko chciaał. Czy nie jeest prawdą, popartą twoimi
życiowy
ymi doświadczeniami, że jeśli jestteś dla innycch naprawddę dobry i naaprawdę sięę o nich
troszczy
ysz, oni też są dla ciebiie dobrzy i chętnie
c
ci po
omogą?
Py
ytanie brzm
mi: które z ty
ych przekon
nań jest praw
wdziwe? Cóóż, nieważn
ne, które jestt
prawdziiwe. Ważnee natomiast, które z nich daje ci wiięcej siły. Z
Zawsze możemy znaleźźć
kogoś, kto
k potwierd
dzi nasze prrzekonanie i utwierdzi nas w nim. W taki właaśnie sposób
b istoty
ludzkie są zdolne racjonalnie myśleć.
m
I zn
nów wraca podstawowe
p
e pytanie, czy przekonaanie to
umacniaa nas, czy teeż raczej osłabia, dodajje nam siły na co dzieńń, czy też naa co dzień naszą
n
siłę ograanicza. Do czego
c
więc mamy się odwoływać?
o
? Z pewnośścią możemy
y czerpać z
naszych
h OSOBIST
TYCH DOŚW
WIADCZE
EŃ. Czasem sięgamy doo INFORMACJI uzysk
kanej od
innych ludzi,
l
z ksiąążek, filmów
w i tak dalejj.
Czzasem jednaak odwołujeemy się do rozróżnień opartych w
wyłącznie naa naszej właasnej
WYOBRAŹNI. Z każdym
k
z taakich rozróżżnień związzujemy się eemocjonalniie na tyle siilnie, że
z pewno
ością wpływ
wa to, na dłu
ugość i obw
wód podpór określonychh przekonań
ń. Najtrwalssze i
najmocn
niejsze podp
pory naszycch przekonaań formowaane są przez osobiste do
oświadczeniia, z
którymii wiążemy wiele
w
uczuć ze względu
u na cierpien
nie lub przyyjemność łąączące się z nimi.
Kolejny
ym czynnikiiem jest liczzba odniesieeń. Oczywiśście im więccej ich towaarzyszy jakiiejś
myśli, ty
ym mocniejjsze stanie się
s twoje prrzekonanie.
Czzy odniesienia muszą być
b dokładn
ne, żebyś ch
hciał ich użyywać? Nie, mogą być albo
a
rzeczyw
wiste, albo wymyślone,
w
dokładne bądź
b
niedok
kładne. Naw
wet nasze osobiste
doświad
dczenia, cho
oć są one dlla nas tak naamacalne i rzeczywiste
r
e, zniekształłcone są sub
biektywnym
m postrzegan
niem.
Po
onieważ isto
oty ludzkie potrafią w taki
t właśniee sposób znniekształcać i tworzyć
doświad
dczenia, liczzba odniesieeń, którymi możemy wesprzeć
w
sw
woje przekon
nania, jest
nieogran
niczona. Beez
względu na to
w
o, skąd biorrą się nasze odniesieniaa, zaczynam
my akceptow
wać je jako
RZECZ
ZYWISTE i dlatego NIE
E PODAJE
EMY ICH W WĄTPLIW
WOŚĆ. Mo
oże to mieć bardzo
poważn
ne negatywn
ne skutki, w zależności od przekon
nań, które w sobie wytw
warzamy. Na
N tej
samej zasadzie możżemy też użżywać zdoln
ności wykorrzystywaniaa wymyślon
nych przez nas
n
samych odniesień, by poruszać się w wym
marzonym kierunku.
k
Człowiek mo
oże odnieść sukces,
gdy wysstarczająco plastyczniee coś sobie wyobrazi,
w
ró
ównie dobrzze, jak gdyb
by posiadał w tej
dziedzinie rzeczywiste doświadczenia. Dzieje się tak dlatego, że umysł ludzki nie potrafi
odróżnić odniesień wyobrażonych od tych będących skutkiem doświadczenia.
ODPOWIEDNIO CZĘSTO POWTARZAJĄCE SIĘ WRAŻENIA EMOCJONALNE SĄ
PRZEZ NASZ SYSTEM NERWOWY ODBIERANE JAKO COŚ RZECZYWISTEGO,
NAWET Równie mało realistyczne było założenie parku i pobieranie opłat nie tylko za
przejażdżki konne, ale i za samo wejście. W tamtych latach nie było podobnego parku nigdzie
na świecie! A jednak Walt Disney miał poczucie pewności, w którym niewielu ludzi mogłoby
mu dorównać, i jego optymizm zmienił warunki, w których przyszło mu funkcjonować.
Jeśli już masz popełnić w życiu błąd, niech będzie to błąd przecenienia własnych
możliwości (jeśli oczywiście nie zagraża to twojemu życiu). Ale nie jest to takie łatwe,
ponieważ możliwości ludzkie znacznie przewyższają nasze nawet najśmielsze o nich
wyobrażenia.
Wielu badaczy zajmowało się różnicą między ludźmi znajdującymi się w depresji i
ludźmi nastawionymi do życia optymistycznie. Po próbie opanowania nowej umiejętności
pesymiści potrafią dokładniej opisać, jak próba przebiegała, podczas gdy optymiści oceniają
swoje zachowanie lepiej, niż było to w rzeczywistości. Ale ta właśnie nierealistyczna ocena
własnego zachowania jest sekretem ich przyszłych sukcesów. W końcu optymistom zawsze
udaje się opanować pożądaną umiejętność, podczas gdy pesymiści ponoszą porażkę.
Dlaczego? Optymista to człowiek, który mimo braku odniesień dotyczących sukcesu, a nawet
braku odniesień dotyczących klęski, nie konstruuje przekonań typu: „Poniosłem klęskę", albo:
„To nie może mi się udać." Wypracowuje on natomiast w sobie odniesienia pełne wiary w
siebie, wykorzystuje wyobraźnię, aby zobaczyć jej oczami samego siebie odnoszącego sukces
po kolejnej próbie. Właśnie ta specjalna umiejętność koncentrowania się w taki sposób na
własnym sukcesie pozwala optymistom próbować tak długo, aż wreszcie znajdą sposób
wspięcia się na sam szczyt. Optymista działa, opierając się na przekonaniach takich jak:
„PRZESZŁOŚĆ NIERÓWNA JEST PRZYSZŁOŚCI."
Wszyscy wielcy przywódcy, wszyscy wielcy ludzie sukcesu znają potęgę ciągłych prób
doścignięcia własnej wizji, nawet jeśli nie są dla nich w danej chwili dostępne szczegóły, za
pomocą których mogą to osiągnąć. JEŚLI ROZWINIESZ W SOBIE TO POTĘŻNE
POCZUCIE PEWNOŚCI, KTÓRE DAĆ MOGĄ PRZEKONANIA, UDA CI SIĘ
OSIĄGNĄĆ DOSŁOWNIE WSZYSTKO, WŁĄCZNIE Z TYM, CO INNI LUDZIE Z
CAŁĄ PEWNOŚCIĄ UZNAJĄ ZA NIEMOŻLIWE.
Tylko w ludzkiej wyobraźni każda prawda
znajduje skuteczną i niezaprzeczalną
egzystencję. Wyobraźnia, a nie inwencja, jest
najwyższym władcą sztuki - i życia.
JOSEPH CONRAD
Jednym z największych wyzwań w życiu człowieka jest zdobycie wiedzy, jak
interpretować „niepowodzenia". Nasz sposób interpretowania „klęsk" kształtuje nasze
przeznaczenie. Musimy pamiętać, że SPOSÓB, W JAKI RADZIMY SOBIE Z PRZECIWNOŚCIAMI I NIEPOWODZENIAMI, KSZTAŁTUJE NASZE ŻYCIE BARDZIEJ NIŻ
COKOLWIEK I N N E G O . Czasem mamy tak wiele odniesień dotyczących bólu i
niepowodzeń, że zaczynamy przekształcać je w przekonanie, iż już nic nie jest w stanie
polepszyć naszej sytuacji. Niektórzy ludzie zaczynają sądzić, że wszystko jest bez sensu, że
stanowią oni przypadek beznadziejny i bezwartościowy i że przegrają, cokolwiek by zrobili.
A to właśnie jest zestaw przekonań, których nigdy nie wolno nam żywić, jeśli mamy
spodziewać się sukcesu i cokolwiek w życiu osiągnąć. Przekonania te odzierają nas z siły i
niszczą naszą zdolność działania. W psychologii istnieje określenie na takie destrukcyjne
nastawienie umysłu
u: NABYTA
A BEZRAD
DNOŚĆ. Kiedy ktoś dooświadcza wystarczając
w
cej dla
niego liczby niepow
wodzeń w jakiejś dzied
dzinie - a ręęczę, że byłbbyś zaskoczzony, jak nieewiele
niektóry
ym do tego potrzeba - zaczyna
z
posstrzegać swo
oje wysiłki jako bezow
wocne i nabiiera
postawy
y charaktery
yzującej się całkowitym
m zniechęceeniem z pow
wodu nabyteej bezradności.
Dr Martin Seeligman z Uniwersytetu
U
u w Pensylw
wanii przeprrowadził szcczegółowe badania
b
na temaat przyczyn nabytej bezzradności. W swojej książce pod tyytułem Learrned Optimiism
(Nabyty
y optymizm
m) wskazuje na trzy WZ
ZORCE PRZ
ZEKONAŃ
Ń, które pow
wodują, że czujemy
c
się bezrradni, i któree niszczą do
osłownie kaażdy aspekt naszego żyycia.
N
Nazywa
on tee trzy kateg
gorie następu
ująco: PRZE
EKONANIIE O TRWA
AŁOŚCI pro
oblemu,
PRZEK
KONANIE O ROZMIA
ARACH problemu oraz OSOBISTY
Y STOSUN
NEK do prob
blemu.
Owładnięty niskim
n
wyob
brażeniem o sobie sam
mym, Bob zaatrudnia się jako garb na
n
jezdni.
W
Wielu
z najw
większych lu
udzi naszego
o kraju zdołłało odnieśćć sukces mim
mo napotyk
kania
olbrzym
mich przeszk
kód i probleemów. Różn
nica między
y nimi a tym
mi, którzy się łatwo pod
ddają,
sprowad
dza się do ró
óżnicy w prrzekonaniacch na temat trwałości w
własnych pro
oblemów bąądź jej
braku. Ludzie
L
odno
oszący sukccesy bardzo rzadko, jeśli w ogóle tto się zdarzaa, postrzegaają
swoje problemy jak
ko trwałe, podczas
p
gdy
y ludzie pon
noszący klęsski nawet naajdrobniejszzy
m uznają za trwały i nieemożliwy do
o pokonaniaa.
problem
W momenciee przyjęcia przekonania
p
a, że nie mo
ożesz nic zm
mienić, poniieważ żadnee twoje
dotychcczasowe dziiałania nie były
b
skuteczzne, zaczynaasz wprowaadzać do włłasnego orgaanizmu
śmiertellną truciznęę. Osiem lat temu, kiedy
y boleśnie spadłem
s
na samo dno i rozpaczałeem, że
nigdy niie uda mi siię tego odm
mienić, postrrzegałem sw
woje problem
my jako trw
wałe. Znalazzłem się
wtedy bliżej
b
emocjonalnej śmiierci niż kieedykolwiek w życiu. Jeednak nauczzyłem się łąączyć z
tym przzekonaniem tak wiele cierpienia, że potrafiłem
m je zniszczzyć i nigdy więcej
w
nie
przycho
odziło mi on
no do głowy
y. Ty musiszz zrobić to samo.
s
Jeśli kiedykolwiiek ty sam lu
ub ktoś
ci bliskii zacznie naarzekać, że jego
j
problem
m jest nie do
d pokonaniia, trzeba tym
m kimś mocno
potrząsn
nąć. Cokolw
wiek stałoby
y się w twoiim życiu, musisz
m
wierzzyć, że TO MINIE,
M
że jeśli
j
nie
zaprzesttaniesz usiło
owań, znajd
dziesz na to jakiś sposó
ób.
Drugą różniccą między zw
wycięzcamii i pokonany
ymi, optym
mistami i pessymistami, jest
j
k do rozmiaarów probleemu. Człowiek sukcesu
u nigdy nie ppostrzega problemu jak
ko
stosunek
olbrzymiej przeszkody. Innymi słowy, żaden problem nigdy nie wpływa na całe j e g o życie.
Człowiek sukcesu powie sobie: „To tylko kwestia drobnych zmian w moim sposobie
odżywiania." Pesymista natomiast stwierdzi: „To ja sam stanowię problem. Ponieważ zbyt
dużo jem, całe moje życie skazane jest na zmarnowanie." Pesymiści, którzy kierują się w
życiu postawą nabytej bezradności, głęboko wierzą, że skoro nie udało im się w jednej tylko
sprawie, nie uda im się w żadnej innej. Są przekonani, że skoro mają problemy finansowe,
całe ich życie obróci się w gruzy: dzieci nie będą miały opieki, odejdzie od nich
współmałżonek i tak dalej, i tak dalej. Szybko dochodzą do wniosku, że stracili nad
wszystkim kontrolę, i zaczynają czuć się bezradni.
Wyobraź sobie, ile mogą zdziałać negatywne postawy w obydwu tych kategoriach:
trwałości problemu i jego rozmiarów. Rozwiązaniem może być dostrzeżenie czegoś w życiu,
nad czym możesz zapanować, i podjęcie działań, aby to uczynić. Kiedy to zrobisz, znikną
przynajmniej niektóre z tych ograniczających cię przekonań.
Seligman nazywa ostatnią kategorię osobistym stosunkiem do problemu. Ja wolę ją
nazywać uznawaniem problemu za osobisty. Jeśli nie postrzegamy niepowodzenia jako
wyzwania do zmiany postawy, a wolimy upatrywać jego przyczyny w nas samych i
traktujemy je jak skutek defektu osobowości, natychmiast
czujemy się obezwładnieni. W końcu jak zmienić całe swoje życie? Czy nie jest to o
wiele trudniejsze od zmiany zachowań w jednej określonej dziedzinie? Wystrzegaj się
przekonania, że twoje problemy mają źródło w twoich trwałych defektach. Jakie inspiracje
może ci dać chłostanie samego siebie?
Podtrzymywanie tych ograniczających nas przekonań jest równoznaczne z regularnym
zażywaniem małych dawek arszeniku, które z czasem składają się na dawkę śmiertelną. Choć
nie giniemy natychmiast, z chwilą ich przyjęcia zaczynamy z wolna umierać emocjonalnie.
Musimy ich więc unikać za wszelką cenę. Pamiętaj! Jeśli w coś wierzysz, twój umysł działa
jakby kierowany automatycznym pilotem, filtrując elementy otoczenia w poszukiwaniu
odniesień, które uzasadnią twoje przekonanie, bez względu na jego treść.
To umysł zamienia zło w dobro, umysł czyni
szczęśliwych bądź zdesperowanych, bogatych
lub biednych.
EDMUND SPENSER
JAK ZMIENIAĆ PRZEKONANIA
WSZELKIE ZMIANY W OSOBOWOŚCI ZACZYNAJĄ SIĘ OD ZMIANY
PRZEKONAŃ. Jak więc się zmieniamy? Najskuteczniejszym sposobem jest zmuszenie
umysłu, by połączył olbrzymie cierpienie ze starym przekonaniem. Musisz czuć, że to
przekonanie nie tylko kosztowało cię wiele cierpienia w przeszłości, lecz również kosztuje cię
wiele cierpień teraz, a więc i w przyszłości może ci przynieść jedynie cierpienia. Następnie
musisz zacząć odczuwać wielką przyjemność na myśl o przyjęciu nowego przekonania, które
da ci świeże siły. To podstawowy wzorzec działania, które musimy podejmować wciąż od
nowa, tworząc zmiany w naszym życiu.
Nie wolno nam nigdy zapominać, że wszystkimi naszymi działaniami kieruje potrzeba
unikania cierpienia albo zyskania przyjemności, JEŚLI WIĘC SKOJARZYMY CIERPIENIE
Z CZYMKOLWIEK, BĘDZIEMY TO W STANIE ZMIENIĆ. Jedynym powodem, dla
którego żywimy jakiekolwiek przekonanie, jest fakt, że nauczyliśmy się łączyć wielkie
cierpienie z jego brakiem albo wielką przyjemność z jego obecnością.
Po drugie, zacznij żywić wątpliwości. Jeśli naprawdę jesteś ze sobą szczery, to
przyznasz, że są takie przekonania, których broniłbyś ciałem i duszą wiele lat temu, a dziś
przyznałbyś się do nich z wielkim zakłopotaniem. Co się stało? Z pewnych powodów
zacząłeś mieć wątpliwości. Być może doświadczyłeś czegoś nowego albo stało się coś, co
zaprzeczyło twoim dotychczasowym przekonaniom. Być może poznałeś kilku Rosjan i
przekonałeś się, że podobnie jak ty są ludźmi, którzy ciężko pracują, by utrzymać swoje
rodziny. Zaczęliśmy inaczej postrzegać Rosjan po części przez programy wymiany
międzynarodowej, dzięki którym zobaczyliśmy tych ludzi na własne oczy i mieliśmy
możliwość się przekonać, że również i ich trapią podobne naszym problemy. Zyskaliśmy
nowe doświadczenia, które kazały nam ZADAWAĆ PYTANIA, wstrząsnęły naszą
pewnością i zaczęły chwiać również naszymi odniesieniami.
Jednak samo tylko nowe doświadczenie nie gwarantuje zmiany przekonań. Może się
zdarzyć, że ktoś doświadcza czegoś całkowicie sprzecznego z własnymi przekonaniami, a
interpretuje to w zupełnie dowolny sposób po to, aby wzmocnić jeszcze swoją pewność.
Właśnie takie zachowanie zademonstrował Saddam Hussein podczas wojny w Zatoce
Perskiej, kiedy ciągle twierdził, że wygrywa mimo otaczających go coraz większych
zniszczeń.
Podczas jednego z prowadzonych przeze mnie seminariów pewna kobieta doświadczyła
raczej nietypowych stanów emocjonalnych i umysłowych. Zaczęła twierdzić, że jestem
nazistą i zatruwam ludzi zgromadzonych w pomieszczeniu za pomocą niewidzialnego gazu,
który wpuszczam przez otwory wentylacyjne. Kiedy zacząłem do niej mówić wolniej, co
stanowi normalną procedurę, gdy chcemy, by ktoś się odprężył, powiedziała: „Sam widzisz,
gaz zaczął już wpływać na twój sposób mówienia!" Cokolwiek się działo, wykorzystywała to
natychmiast dla poparcia swojego przekonania, że wszyscy zginiemy zatruci tajemniczym
gazem. W końcu jednak udało mi się zburzyć to jej przekonanie. Jak to się robi? Pomówimy o
tym w następnym rozdziale.
NOWE DOŚWIADCZENIA STANOWIĄ POCZĄTEK ZMIANY, JEŚLI
POWODUJĄ, ŻE ZACZYNAMY KWESTIONOWAĆ WŁASNE PRZEKONANIA.
Pamiętaj, że JEŚLI W COŚ WIERZYMY, NIGDY NIE PODAJEMY TEGO W WĄTPLIWOŚĆ. Z chwilą gdy zaczynamy kwestionować dotychczasowe przekonania, nie jesteśmy
ich już całkowicie pewni. „Nogi" naszych przekonań zaczynają się chwiać. Czy kiedykolwiek
podawałeś w wątpliwość własną umiejętność zrobienia czegokolwiek? Jak to robiłeś? Pewnie
zadawałeś sobie pytania typu: „A jeśli to spieprzę? Jeśli mój pomysł nie zadziała?", albo: „A
jeśli oni mnie nie lubią?"
Ale pytania mogą dodać nam wielkiej siły, jeśli zadajemy je, by sprawdzić słuszność
przyjętych na ślepo przekonań. Wiele z naszych przekonań opiera się na informacjach, które
uzyskaliśmy od innych i których tak naprawdę nigdy nie sprawdziliśmy. Jeśli zaczniemy im
się przyglądać, możemy dojść do wniosku, że przekonania, które niezłomnie żywiliśmy
całymi latami, oparte są na zestawie fałszywych przesłanek. Jeśli używasz komputera lub
maszyny do pisania, ten przykład z pewnością będzie dla ciebie właściwy. Jak sądzisz,
dlaczego tradycyjny układ liter i cyfr na klawiaturze zaakceptowany jest w dziewięćdziesięciu
dziewięciu procentach maszyn do pisania i klawiatur komputerowych w całym świecie?
(Układ ten znany jest pod nazwą QWERTY. Jeśli piszesz na maszynie, wiesz, że są to litery
znajdujące się z lewej strony górnego rzędu klawiszy.) Oczywista wydaje ci się odpowiedź,
że taki właśnie układ na pewno najbardziej przyspiesza pisanie. Czy nie mam racji?
Większość ludzi nie odważyłaby się nawet zakwestionować tego stwierdzenia. W końcu
układ QWERTY istnieje od ponad stu dwudziestu lat. Tymczasem w rzeczywistości
QWERTY jest niemal najmniej efektywnym układem spośród wszystkich możliwych. Nieraz
udowodniono, że inne układy klawiatury, jak choćby uproszczona klawiatura Dworaka,
znacznie zwiększają tempo pisania i zmniejszają liczbę popełnianych błędów. Prawda jest
następująca: klawiaturę QWERTY celowo opracowano, by ZWOLNIĆ TEMPO
MASZYNISTKI w czasach, kiedy poszczególne części maszyny do pisania poruszały się
wolno i czcionki łatwo się blokowały, jeśli pisano zbyt szybko.
Dlaczego więc trzymamy się układu QWERTY od stu dwudziestu lat? W 1882 roku
niemal wszyscy pisali czterema palcami. Pewna kobieta opracowała metodę pamięciowego
pisania za pomocą ośmiu palców. Jej metodę podano w wątpliwość i o wyższości starej
metody miał zadecydować konkurs szybkości pisania na maszynie. Autorka nowej metody
wystawiła do konkursu swojego ucznia, zawodowego maszynistę, który opanował pamięciowo układ klawiatury typu QWERTY. Metoda pamięciowa okazała się lepsza, ponieważ
pobił on swojego rywala. Od tego czasu standard QWERTY stał się standardem szybkości i
nikt nie kwestionował zasadności takiego układu klawiatury.
Ile podobnych przekonań żywisz na temat siebie samego, swoich możliwości i
ograniczeń, powinności innych ludzi, zdolności własnych dzieci? Ile ograniczających cię
przekonań zaakceptowałeś bez zastanowienia, choć może nawet nie zdajesz sobie z tego
sprawy?
JEŚLI ZADASZ DOŚĆ DUŻO PYTAŃ, ZACZNIESZ W KOŃCU WĄTPIĆ W
STARE PRZEKONANIA. Dotyczy to również rzeczy, co do których nie masz cienia
wątpliwości. Wiele lat temu miałem wyjątkową okazję współpracy z armią Stanów
Zjednoczonych, z którą negocjowałem kontrakt na przeprowadzenie szkolenia w pewnych
dziedzinach. Moja praca uznana została za tak dobrą i potrzebną, że pozwolono mi nawet
pracować z jednym z wysokich urzędników CIA, człowiekiem, który zaczynał karierę w tej
instytucji jako szeregowy pracownik. Mogę powiedzieć, że umiejętności, jakie on sam i
podobnego typu ludzie wypracowali dla kwestionowania przekonań innych, są wręcz
zaskakujące. Tworzą oni warunki, które zmuszają ludzi do zwątpienia w dotychczas żywione
przekonania, a następnie poddają myśli, które mają stanowić podstawę dla zupełnie nowych
przeświadczeń. Obserwowanie tempa, z jakim potrafią to robić, może wręcz budzić grozę, ale
jest niewątpliwie fascynujące. Nauczyłem się stosować te techniki na samym sobie, aby
eliminować przekonania obezwładniające mnie i zastępować je takimi, które dadzą mi siłę.
Nasze przekonania charakteryzują się różnym poziomem natężenia emocjonalnego i
różnym poziomem pewności. Ważne
jest, by potrafić odkryć ten poziom. Właśnie z tego względu podzieliłem przekonania na
trzy grupy: opinie, przekonania i przeświadczenia.
OPINIA jest czymś, czego jesteśmy raczej pewni, ale pewność ta jest jedynie czasowa,
ponieważ opinię możemy z łatwością zmienić. Blat jest w tym wypadku oparty na chwiejnych
nogach nie zweryfikowanych odniesień, których źródłem mogą być jedynie wrażenia. Na
przykład początkowo wielu Amerykanów uznawało George'a Busha za nieudacznika tylko ze
względu na sposób mówienia. Jednak kiedy przekonali się, jak skutecznie potrafił zdobywać
poparcie przywódców różnych państw świata i jak skutecznie radził sobie z inwazją Saddama
Husseina na Kuwejt, nastąpił wyraźny zwrot w wynikach badań opinii publicznej. Bush
wywindował się na tak wysoki poziom popularności społecznej, że rzadko który prezydent w
historii państwa mógł się z nim równać. Jednak do czasu, w którym czytasz te słowa, opinia o
Bushu mogła się już równie dobrze zmienić. Taka właśnie jest natura opinii: łatwo się
zmieniają i zwykle oparte są na kilku zaledwie odniesieniach, na których dany człowiek
skupił się w danym momencie.
PRZEKONANIE kształtuje się wtedy, gdy zaczynamy brać pod uwagę o wiele większą
liczbę odniesień, zwłaszcza odniesień, do których przejawiamy silny stosunek emocjonalny.
Odniesienia te dają nam całkowite poczucie pewności na jakiś temat. Jak już mówiłem
wcześniej, odniesienia te mogą przyjmować najróżniejsze formy, od własnych doświadczeń,
poprzez informacje przejęte z innych źródeł, aż do rzeczy, które sobie od początku do końca
wyobraziliśmy.
Ludzie żywiący przekonania są ich tak pewni, że często zamykają się na nowe
informacje. Jeśli jednak uda ci się z nimi porozumieć, możesz przełamać tę izolację i skłonić
ich do zakwestionowania własnych odniesień po to, aby zaczęli przyjmować nowe fakty. To z
kolei budzi zwykle dość wątpliwości, by odrzucili oni dotychczasowe odniesienia i stworzyli
w ten sposób miejsce na nowe przekonania.
PRZEŚWIADCZENIE przyćmiewa przekonanie głównie ze względu na intensywność
emocjonalną, z jaką człowiek traktuje swoje pomysły. Człowiek żywiący jakieś
przeświadczenie nie tylko jest go całkowicie pewien, lecz również i złości się na samą myśl,
że ktoś mógłby je kwestionować. Człowiek żywiący przeświadczenie niechętnie kwestionuje
swoje odniesienia choćby tylko na moment. Całkowicie odrzuca przyjmowanie nowych
faktów, często wręcz obsesyjnie.
Na przykład zeloci od wieków są przeświadczeni, że ich wizja Boga jest jedyną słuszną,
i gotowi są nawet zabić, by bronić swych przekonań. Właśnie ten rodzaj przekonania jest
często wykorzystywany przez niedoszłych zbawców świata, którzy pod płaszczykiem
świętości kryją swoje mordercze instynkty. Dlatego właśnie grupa ludzi w Gujanie najpierw
otruła swoje dzieci, a następnie samych siebie w odpowiedzi na polecenia mesjasza-szaleńca
Jima Jonesa.
Żarliwe przeświadczenie nie jest oczywiście domeną jedynie fanatyków. Może je żywić
każdy, kto wystarczająco uczciwie poświęci się jakiejś myśli, zasadzie czy sprawie. Na
przykład ktoś, kto nie zgadza się z ideą przeprowadzania podziemnych prób jądrowych, żywi
przekonanie, ale ktoś, kto protestując przeciwko tym próbom, podejmuje konkretne działania
- nawet działania nie akceptowane i odrzucane przez innych - żywi przeświadczenie.
Oskarżanie państwa o zły stan edukacji publicznej jest skutkiem przekonania. Ochotnicze
uczestnictwo w programach zwalczających analfabetyzm to już skutek przeświadczenia. Ktoś,
kto marzy o własnej drużynie hokejowej, ma opinię na temat swoich celów. Człowiek
żywiący na ten temat przeświadczenie zrobi wszystko, by zdobyć fundusze niezbędne dla
zakupienia klubu hokejowego. Na czym polega różnica? Oczywiście tkwi ona w działaniach,
które jesteśmy skłonni w danej sprawie podjąć. Człowiek, który według mojej klasyfikacji
kieruje się przeświadczeniami, działa z tak wielką pasją, że nie cofnie się przed społecznym
odrzuceniem i zrobieniem z siebie głupca dla obrony własnego przeświadczenia.
Jednak czynnikiem najbardziej różniącym przekonanie od przeświadczenia jest fakt, że
to ostatnie najczęściej ma swoje źródła w wydarzeniach emocjonalnych, podczas których
następują silne skojarzenia: „Jeśli nie będę w to wierzył, będę bardzo cierpiał. Gdybym miał
zarzucić to przeświadczenie, wyrzekłbym się samego siebie, wszystkiego, czego w życiu
przez całe lata broniłem." Tak więc przeświadczenie staje się warunkiem przeżycia. Może to
się okazać niebezpieczne, ponieważ ilekroć nie chcemy nawet dostrzec możliwości, że nasze
przekonania są błędne lub niedokładne, sami siebie zapędzamy w ślepą uliczkę, na końcu
której może znajdować się całkowita klęska. Czasem więc właściwsze może się okazać
posiadanie na jakiś temat przekonania raczej niż przeświadczenia.
Dodatnią stroną przeświadczeń jest niewątpliwie to, że poprzez pasję inspirują nas one
do działania. Mogą dać nam siłę, byśmy ruszyli z miejsca. Dr Robert P. Abelson, profesor
psychologii i nauk politycznych w Uniwersytecie Yale, stwierdza: „Przekonania są jakby
czymś, co posiadamy na własność. Przeświadczenia są po prostu cenniejszą od przekonań
własnością, która pozwala nam z pasją dążyć do osiągnięcia długofalowych lub krótkofalowych celów, spełniania pragnień i marzeń oraz umożliwia realizację planów."
Często najlepszym sposobem na osiągnięcie mistrzostwa w jakiejkolwiek dziedzinie
życia jest przekształcenie przekonania w przeświadczenie. Raz jeszcze przypomnę, że
przeświadczenie jest na tyle silne, by popchnąć nas do działania, zmusić do pokonywania
najróżniejszych trudności i przeszkód. Siłę tę posiadają również przekonania, ale w
niektórych dziedzinach życia potrzebujemy zwiększonej intensywności emocjonalnej, jaka
towarzyszy przeświadczeniom. Na przykład przeświadczenie, że nigdy nie powinieneś
pozwolić sobie na nadwagę, zmusi cię do podejmowania zgodnych z nim wyborów stylu
życia, być może nawet uchroni cię przed chorobą serca. Przeświadczenie, że jesteś
inteligentny i zawsze znajdziesz jakieś wyjście z każdej sytuacji, może ci pomóc przetrwać
najtrudniejsze chwile życia. Jak wytworzyć w sobie przeświadczenie?
Zacznij od przekonania.
Wzmacniaj swoje przekonanie, dodając wciąż więcej silnych odniesień. Przypuśćmy, że
podjąłeś decyzję, że nigdy więcej nie będziesz jeść mięsa. Aby umocnić swoje postanowienie,
rozmawiaj z ludźmi, którzy wybrali wegetariański styl życia. Jakie powody skłoniły ich do
zmiany sposobu odżywiania się? Jakie miało skutki dla ich zdrowia oraz innych dziedzin ich
życia? Dodatkowo dowiedz się, jaki wpływ na organizm ludzki ma białko zwierzęce.
Im więcej znajdziesz odniesień i im bardziej będą one emocjonalne, tym silniejsze
stanie się twoje przekonanie.
3.
Następnie spróbuj znaleźć wydarzenie, które popchnie cię
do działania, albo sam stwórz taką właśnie sytuację. Aby całko
wicie zidentyfikować się z tym działaniem, nieustannie zadawaj
Sobie pytanie: „Jaką cenę będę musiał zapłacić, jeśli tego nie zrobię?"
Zadawanie
pytań zwiększy natężenie emocjonalne. Jeśli na
przykład chcesz wypracować przeświadczenie, że nigdy nie wolno
ci używać narkotyków, spraw, aby najgorsze skutki narkomanii
stały się dla ciebie czymś realnym. Oglądaj nakręcone na ten temat
filmy albo jeszcze lepiej odwiedź schronisko dla narkomanów
i przekonaj się na własne oczy, jak niszczące są narkotyki dla
organizmu. Jeśli obiecałeś sobie, że rzucisz palenie, wybierz się na
oddział intensywnej opieki medycznej w najbliższym szpitalu
i zobacz, jak wyglądają trzymani pod namiotami tlenowymi pacjenci
cierpiący
na rozedmę płuc, albo obejrzyj zdjęcia rentgenowskie
płuc palacza. Tego typu doświadczenia są na tyle silne, że pomogą
ci przekroczyć granicę dzielącą przekonanie i przeświadczenie.
4.
W końcu podejmij działania. Każde podjęte działanie
wzmacnia twoje zaangażowanie emocjonalne i umacnia w ten
sposób twoje przeświadczenie.
Jednym z problemów związanych z przeświadczeniami jest fakt, że są one często oparte
na entuzjazmie innych ludzi dla twoich przekonań. Jakże często ludzie wierzą w coś,
ponieważ wierzy w to coś ktoś inny. W psychologii jest to znane jako DOWÓD
SPOŁECZNY. Jednak taki dowód nie zawsze jest dokładny. Ilekroć ludzie nie są pewni, co
robić, zwracają się o pomoc do innych.
W swojej książce Influence (Wpływ) dr Robert Cialdini opisuje klasyczny eksperyment.
Ktoś krzyczy: „Ratunku!" Dwoje podstawionych przez badaczy ludzi całkowicie ignoruje to
wołanie o pomoc i spokojnie idzie dalej. Badany nie wie, czy powinien zareagować, czy też
nie, jednak zobaczywszy dwoje innych ludzi zachowujących się jak gdyby nigdy nic,
postanawia uznać wołanie o pomoc za nieistotne i również je zignorować.
Wykorzystywanie dowodów społecznych stanowi wyśmienity sposób na ograniczenie
własnego życia, na uczynienie go całkowicie podobnym do życia wszystkich innych. Jeden z
najmocniejszych dowodów społecznych stanowią informacje uzyskane przez nas od tak
zwanych ekspertów. Ale czy ci eksperci rzeczywiście mają rację? Pomysł o działających w
Ameryce w ciągu ostatnich lat uzdrowicielach. Jeszcze nie tak dawno temu większość
„najlepiej zorientowanych" lekarzy wierzyła w uzdrawiające właściwości pijawek! Już za
naszych czasów lekarze przepisywali kobietom w ciąży lekarstwo, które miało zażegnać
poranne nudności, a w rzeczywistości bywało przyczyną defektów płodu. Oczywiście lekarze
przepisywali owo lekarstwo dlatego, że firmy farmaceutyczne - a więc eksperci - dawały im
pewność, iż jest to najlepszy dostępny środek leczniczy. Jaki stąd wniosek? Ślepe ufanie
ekspertom nie zawsze popłaca. Nie powinieneś też ślepo wierzyć we wszystko, co ja ci
mówię. Rozważaj sprawy w kontekście własnego życia: czy dla ciebie ma to sens?
Czasem nie można nawet wierzyć dowodom dostarczanym przez nasze własne zmysły,
co ilustruje historia Kopernika. W czasach tego wielkiego polskiego astronoma wszyscy
WIEDZIELI, że Słońce kręci się wokół Ziemi. Dlaczego? Ponieważ każdy mógł wyjść na
zewnątrz, pokazać na niebo i powiedzieć: „Widzisz? Słońce przesunęło się na niebie!" Płynął
stąd oczywisty wniosek: Ziemia jest centrum wszechświata. Mimo to jednak w 1543 roku
Kopernik ogłosił pierwszy dokładny model układu słonecznego.
Podobnie jak inni wielcy ludzie świata na przestrzeni wieków, miał odwagę zakwestionować „mądrość" ekspertów. W końcu jego teoria uzyskała powszechną akceptację,
jednak nie za jego życia.
CIERPIENIE JEST NAJLEPSZYM
NARZĘDZIEM DO PRZEKSZTAŁCANIA
PRZEKONAŃ
Po raz kolejny musimy zdać sobie sprawę z faktu, że cierpienie jest najsilniejszym
bodźcem, również w przypadku zmiany przekonań. Wspaniały przykład potęgi zmienionych
przekonań miał miejsce podczas telewizyjnego programu Sally Jessy pod tytułem Raphael
Talk Show. Pewna kobieta stanęła przed publicznością w studio oraz całym kraju i wyznała
swoje związki z Ku-Klux-Klanem. Zaledwie miesiąc wcześniej wystąpiła ona w tym samym
programie w grupie kobiet lżących wszystkich tych, którzy nie zgadzali się z ich poglądami
na temat ras ludzkich, l głośno krzyczała, że mieszanie ras doprowadzi do upadku systemów
edukacji, społecznego i gospodarczego, co przyniesie katastrofę całemu krajowi i jego
mieszkańcom.
Co spowodowało taką diametralną zmianę poglądów? Trzy rzeczy: Po pierwsze,
podczas tego pierwszego programu młoda kobieta w czasie dyskusji ze łzami w oczach
prosiła o zrozumienie. Jej mąż, a więc i dziecko, był z pochodzenia Hiszpanem. Łkając
wyznała, że nie potrafi zrozumieć, skąd bierze się tak olbrzymia nienawiść.
Po drugie, kiedy wracała do domu po tym programie, krzyczała na syna, który wystąpił
razem z nią, jednak nie podzielił jej poglądów. Miała pretensje do niego za stawianie jej w
niezręcznej sytuacji podczas audycji transmitowanej na cały kraj. Pozostałe kobiety oskarżały
go o brak szacunku dla matki i cytowały mu Biblię: „Będziesz szanował ojca swego i matkę
swoją." Szesnastoletni chłopak odpowiedział, że Bóg z pewnością nie chce, by szanował on
ziejące z niej zło, i wysiadł z samolotu w Dallas, przysięgając, że więcej nie zjawi się w
domu. Podczas dalszego lotu kobieta zaczęła zastanawiać się nad wydarzeniami tego dnia.
Pomyślała też o wojnie, którą jej kraj toczył na Wschodzie. Przypomniała sobie bowiem
słowa, które ktoś powiedział jej podczas programu: „Młodzi ludzie o różnych kolorach skóry
walczą tam nie tylko za siebie, ale również za ciebie." Myślała o swoim synu, o tym, jak
bardzo go kocha i jaką była dla niego jędzą. Czy mogła pozwolić, aby ta krótka wymiana
zdań w samolocie była ich ostatnią rozmową? Nawet myśl o tym była zbyt bolesna, by ją
znosić. Musiała coś zmienić natychmiast.
Jej drugie wystąpienie w telewizji było skutkiem tych właśnie doświadczeń.
Powiedziała przed kamerami, że dostała od Boga wiadomość, której posłuchała natychmiast:
wystąpiła z Klanu i zaczęła kochać tak samo wszystkich ludzi jako swoich braci i siostry. Z
pewnością straci przyjaciół, zostanie wyrzucona z własnej społeczności, ale teraz jej dusza
jest oczyszczona i będzie mogła zacząć życie od nowa, z czystym sumieniem.
Jest bardzo ważne, byśmy przyglądali się naszym przekonaniom i analizowali ich
skutki, jeśli chcemy być pewni, że dodają nam one sił, a nie odwrotnie. Skąd wiedzieć, jakie
przekonania są słuszne? Odpowiedź znajdziemy odszukawszy kogoś, kto z dobrym skutkiem
dąży do tego, czego chcesz w życiu i ty. Przykład takich ludzi może podpowiedzieć ci
rozwiązania. Za każdym bez wyjątku człowiekiem sukcesu stoi określony zestaw dających
mu siłę przekonań.
SPOSOBEM NA ULEPSZENIE NASZEGO ŻYCIA JEST CZERPANIE
PRZYKŁADU Z ŻYCIA TYCH, KTÓRZY JUŻ ODNOSZĄ SUKCESY. Daje to wiele siły i
wiele radości. Ludzie ci są wokół ciebie. Wystarczy więc zadać sobie pytanie: „Co mnie od
nich różni?" Które z moich przekonań oddzielają mnie od tych ludzi? Wiele lat temu czytałem
książkę pod tytułem Meetings with Remarkable Men (Spotkania z ludźmi godnymi uwagi) i
wykorzystałem ją jako narzędzie kształtowania mojego życia. Od tamtej chwili stałem się
poszukiwaczem doskonałości.
Nieustannie śledziłem życie największych ludzi w historii naszej cywilizacji, aby
zapoznać się z ich przekonaniami, wyznawanymi przez nich wartościami oraz stosowanymi
strategiami działania. Dwa lata temu zacząłem wydawać magazyn dźwiękowy „Powertalk"(TM), miesięcznik, w którym przeprowadzam wywiady z tymi gigantami. Wiele z
najważniejszych wniosków przedstawianych ci w obecnej książce pochodzi z rozmów z nimi.
Każdy z nich znajduje się wśród najlepszych w swojej dziedzinie. Dzięki przekonaniu o
konieczności przekazywania tych wywiadów innym, dzielenia się z ludźmi moimi
najnowszymi przemyśleniami oraz przedstawiania wyimków z mojej poprzedniej książki,
która stała się tak wielkim bestsellerem, udało mi się nie tylko stworzyć coś, co ulepsza
innych ludzi, ale również i mnie. Wzory, których potrzebujesz, są wokół ciebie na co dzień.
Jesteśmy tym, co o sobie myślimy. Wszystko,
czym jesteśmy, wynika z naszych myśli.
Naszymi myślami tworzymy świat.
BUDDA
Od prawie dziesięciu lat mówię ludziom na kursach pod nazwą Living Health (TM)
(Żyjmy zdrowo) o bezpośrednim związku między wysokim spożyciem przez typowego
Amerykanina białek zwierzęcych a dużym natężeniem chorób serca i nowotworowych dwóch największych zabójców naszego narodu. W ten sposób niewątpliwie zaprzeczałem
jednemu z przekonań, które przez ostatnich trzydzieści pięć lat kształtowało amerykańskie
pojęcie o zdrowiu fizycznym, czyli potępiłem dietę opartą na czterech podstawowych grupach
produktów. Dieta ta zaleca codzienne spożywanie dużej ilości mięsa, drobiu lub ryb. Dziś
naukowcy udowodnili ponad wszelką wątpliwość bezpośredni związek między spożywaniem
białek zwierzęcych i ryzykiem zapadnięcia na chorobę serca lub nowotworową. Członkowie
liczącego trzy tysiące osób Komitetu Lekarzy dla Dobra Medycyny zwrócili się do krajowego
Departamentu Rolnictwa z prośbą o usunięcie mięsa, ryb, drobiu, jaj i produktów mlecznych
z rekomendowanych dziennych dawek żywnościowych. Rząd rozważa obecnie możliwość
ogłoszenia nie jak dotychczas czterech, lecz sześciu podstawowych grup produktów
żywnościowych, wśród których mięso, drób i ryby stanowiłyby zaledwie niewielki procent
żywności zalecanej do codziennego spożycia. Ta potężna zmiana przekonań wywołała
oburzenie w wielu kręgach. Jestem przekonany, że reakcje na tę sprawę będą całkowicie
zgodne ze schematem, który możemy zaobserwować w historii ludzkości. Jaki to schemat?
Niemiecki filozof Artur Schopenhauer powiedział, że każda prawda przechodzi przez
trzy etapy:
NAJPIERW JEST WYSZYDZANA. PÓŹNIEJ NAPOTYKA GWAŁTOWNY OPÓR.
W KOŃCU UZNAWANA JEST ZA OCZYWISTĄ.
Przekonania na temat białka zwierzęcego były już wyszydzane. Teraz wielu zawzięcie
je zwalcza. W końcu zostaną zaakceptowane - jednak wcześniej zachoruje jeszcze wielu
ludzi, wielu umrze z powodu ograniczającego ich przekonania, że duża ilość białka
zwierzęcego jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju organizmu.
Również w interesach żywimy wiele fałszywych przekonań wprowadzających nas na
drogę kłopotów gospodarczych, na końcu której, według niektórych specjalistów, czeka nas
katastrofa. Nasza gospodarka napotyka trudności dosłownie w każdym sektorze. Dlaczego?
Przynajmniej część odpowiedzi znalazłem w artykule opublikowanym w marcu 1991 roku w
miesięczniku „Forbes". Artykuł ten opisuje dwa samochody: Chryslera Plymouth Laser i
Mitsubishi Eclipse. Dealerzy Chryslera sprzedają średnio trzynaście samochodów, podczas
gdy w tym samym czasie dealerzy Mitsubishi ponad sto! Możesz powiedzieć: „I cóż w tym
nowego? Japończycy od dawna dają po tyłku amerykańskim firmom samochodowym!"
Jednak powinieneś wiedzieć, że te dwa samochody są dokładnie takie same skonstruowano je we współpracy między tymi dwiema firmami. Jedyna różnica między
Plymouth Laser i Mitsubishi Eclipse to nazwa firmy, która je sprzedaje. Czy to możliwe? Jak
zapewne się domyślasz, badania rynku wykazały, że ludzie wolą kupować japońskie
samochody, ponieważ wierzą, że ich jakość jest lepsza. W tym przypadku problem polega na
tym, że jest to fałszywe przekonanie. Samochód amerykański jest dokładnie tej samej jakości,
ponieważ to ten sam samochód.
Dlaczego klienci w to nie wierzą? Oczywiście dlatego, że Japończycy wypracowali
sobie taką, a nie inną opinię, dostarczając nam wiele odniesień, które mogły ją wesprzeć.
Umocniły ją tak bardzo, że nie jest nawet podawana w wątpliwość. Być może zaskoczy cię
fakt, że japońska dbałość o jakość produktów jest w rzeczywistości skutkiem amerykańskiego
eksportu w osobie dra Edwardsa Deminga. W 1950 roku ten znany specjalista w dziedzinie
kontroli jakości został wezwany do Japonii przez generała MacArthura, który miał dość
zniszczonego wojną japońskiego przemysłu, ponieważ nie mógł nawet porządnie przeprowadzić rozmowy telefonicznej. Na prośbę Japońskiego Związku Naukowców i Inżynierów
Deming zaczął uczyć Japończyków swoich zasad całościowej kontroli jakości. Czy słysząc te
słowa, natychmiast sądzisz, że miało to coś wspólnego z badaniem jakości konkretnego
produktu? Otóż nie możesz być dalszy od prawdy. Deming nauczył Japończyków czternastu
zasad oraz podstawowej reguły jakości, które do dziś stanowią fundament dosłownie
wszystkich decyzji podejmowanych w każdej wielonarodowej japońskiej korporacji. Owa
podstawowa reguła brzmi po prostu: ciągłe zaangażowanie, chęć ciągłego podnoszenia
jakości firmy i produktu, udoskonalanie firmy na co dzień da jej siłę, by zdominować światowe rynki. Deming uczył Japończyków, że jakość nie sprowadza się do tego, by produkt
odpowiadał określonym wymaganiom, lecz raczej jest to styl życia, nie kończący się proces
ulepszania. Obiecał im, że jeśli będą żyć zgodnie z jego zasadami, w ciągu pięciu lat scalają
świat produktami wysokiej jakości, a w ciągu dziesięciu lub dwudziestu staną się jedną z
gospodarczych potęg świata.
Wielu uznawało obietnice Deminga za czyste szaleństwo. Jednak Japończycy uwierzyli
na słowo i dziś Deming czczony jest jako „ojciec japońskiego cudu". Od 1950 roku
najwyższym wyróżnieniem dla japońskiego przedsiębiorstwa jest otrzymanie Krajowej
Nagrody im. Deminga. Uroczystość wręczania nagrody transmitowana jest w telewizji, a
sama nagroda przyznawana jest firmie, która ma największe w całym kraju osiągnięcia w
podnoszeniu jakości produktów, jakości zarządzania i traktowania pracowników.
W 1983 roku firma Forda zleciła doktorowi Demingowi przeprowadzenie serii
wykładów na temat zarządzania. Jednym z jego słuchaczy był wtedy Donald Petersen, który
później został prezesem Forda i wprowadził zasady Deminga w całym przedsiębiorstwie.
Peterson zdecydował: „Potrzebujemy tego człowieka, aby nas postawił na nogi." Korporacja
Forda przynosiła wtedy miliardy dolarów strat rocznie. Kiedy tylko zjawił się Deming,
zmienił tam całkowicie sposób myślenia. Wyeliminował tradycyjne zachodnie pytanie:, Jak
można zwiększyć obroty, jednocześnie obniżając koszty?", i zastąpił je pytaniem: „Jak można
podnieść jakość naszych produktów w taki sposób, aby lepsza jakość nie kosztowała nas
więcej niż to, co robimy obecnie?" Firma Forda całkowicie zmieniła hierarchię ważności
poszczególnych zadań po to, aby jakość samochodów stanęła na pierwszym miejscu. Dzięki
zastosowaniu strategii Deminga w ciągu trzech lat Ford zmienił się z firmy o zastraszającym
wręcz deficycie w jedną z najlepszych na rynku firm z dochodem sześciu miliardów dolarów
rocznie.
Jak im się to udało? Przekonali się, że wiele można się nauczyć z frustrującego
skądinąd przekonania o japońskiej jakości. Na przykład podpisali kontrakt z japońską firmą
na dostarczenie mniej więcej połowy układu transmisyjnego, co pomogło zwiększyć moc
silnika. Szybko przekonali się, że Amerykanie tak bardzo cenią japońskie układy
transmisyjne, że gotowi są płacić za nie o wiele więcej, a nawet ustawiać się po nie w kolejce!
W i e l u członków zarządu Forda nie najlepiej to przyjęło.
Początkowo twierdzili, że przekonanie o japońskiej jakości to tylko mit naszej kultury i
ludzie r e a g u j ą w t e n sposób, ponieważ ich tego nauczono. Jednak za n a m o w ą
Deminga przeprowadzono badania, które udowodniły, że układy transmisyjne Forda są o
wiele głośniejsze, p s u j ą się częściej i reklamowane są o wiele częściej od japońskich, które
nie s p r a w i a j ą żadnych kłopotów, nie powodują wibracji i są bezgłośne. Deming nauczył
ludzi u Forda, że jakość jest zawsze tańsza. Było to dokładnie przeciwne temu, w co wierzyła
większość z nich, nauczona, że powyżej określonej jakości koszty produktu w y m y k a j ą
się z rąk. Kiedy eksperci rozebrali układ transmisyjny Forda i zmierzyli wszystkie części,
okazało się, że każda z nich mieści się w granicach norm wyznaczonych przez firmę. Przy
pomiarach części układu japońskiego nie stwierdzono żadnych widocznych różnic. Trzeba
było pomiarów mikroskopowych, aby wykryć te różnice.
Dlaczego ta japońska firma obsesyjnie wręcz utrzymywała jakość produktu na poziomie
wyższym, niż wymagał tego od niej kontrakt? Jej pracownicy wierzyli, że jakość jest tańsza,
że jeśli stworzą produkt najwyższej jakości, ich klient będzie nie tylko zadowolony, lecz
również pozostanie lojalny, że nadal będzie chciał płacić za ich produkt. Działali oni,
opierając się na tej samej zasadzie, która wyniosła ich na szczyty światowej gospodarki: chęć
ciągłego podnoszenia jakości firmy i produktu i ciągłe podwyższanie jakości życia klientów.
PRZEKONANIE TO PRZYWĘDROWAŁO DO NICH Z AMERYKI I GŁĘBOKO
WIERZĘ, ŻE MUSIMY JE Z POWROTEM DO AMERYKI SPROWADZIĆ, ABY
ZMIENIĆ NA LEPSZE NASZĄ GOSPODARCZĄ PRZYSZŁOŚĆ.
Wyjątkowo szkodliwe przekonanie, które może doprowadzić do upadku naszej
ekonomicznej potęgi, to, słowami Deminga, WIARA W ZARZĄDZANIE WEDŁUG LICZB,
powszechnie panujące w naszych firmach przeświadczenie, że zyski powstają przez
zmniejszanie nakładów i zwiększanie wpływów. Dobrym tego przykładem jest firma
Chrysler, kiedy zarządzanie nią przejął Lynn Townsend. Natychmiast podniósł ceny, ale co
gorsza, obniżył wydatki. W jaki sposób? Zwolnił dwie trzecie personelu inżynieryjnego.
Początkowo wydawało się, że podjął właściwą decyzję. Zyski wzrosły i okrzyknięto go
bohaterem. Ale po kilku lutach Chrysler znów zaczął robić bokami. Co się stało? Z pewnością
była więcej niż jedna przyczyna. Ale decyzje Townsenda na dłuższą metę musiały przyczynić
się do obniżenia jakości, od której przecież zależy funkcjonowanie firmy. Bardzo często
ludzie, którzy tak naprawdę szkodzą naszym przedsiębiorstwom, są nagradzani za to, że
osiągają krótkofalowe rezultaty. Czasem leczymy objawy, a pomijamy przyczyny. Musimy
bardzo ostrożnie interpretować wyniki naszych działań. Jednym z najważniejszych
czynników, które wydobyły z kłopotów ekonomicznych Forda, byli wysoko oceniani
inżynierowie projektanci - stworzyli oni nowy model nazwany Taurus. Jakość tego
samochodu wyznaczyła zupełnie nową jakość Forda i przyniosła firmie masę klientów. Czego
możemy się z tego nauczyć? Przekonania, które żywimy w życiu i w interesach, p a n u j ą
nad naszymi decyzjami, a tym samym i nad przyszłością. Jednym z najważniejszych
ogólnych przekonań, jakimi powinniśmy się kierować, jest przekonanie o konieczności
nieustannego podnoszenia jakości naszego życia, o konieczności ciągłego wzrostu i rozwoju.
Japończycy bardzo dobrze zrozumieli tę zasadę. Na skutek wpływu Deminga w języku
japońskim zaczęto ciągle używać pewnego słowa we wszystkich rozmowach na temat pracy i
kontaktów z ludźmi. Słowo to brzmi KAIZEN, dosłownie znaczy nieustanne ulepszanie i
pojawia się naprawdę bardzo często. Japończycy dyskutują o kaizen deficytu handlowego, o
kaizen linii produkcyjnej, kaizen kontaktów z innymi ludźmi. W rezultacie ciągle szukają
sposobów ulepszania dosłownie wszystkiego. A tak przy okazji, kaizen opiera się na idei
stopniowego ulepszania, wprowadzania drobnych nawet poprawek. Ale Japończycy
rozumieją, że najdrobniejsze choćby, ale wprowadzane codziennie ulepszenia składają się z
czasem na postępy, o których większości z nas nawet by się nie śniło.
Japońskie przysłowie głosi: „Jeśli nie widziałeś kogoś przez trzy dni, przyjrzyj mu się
dokładnie i zobacz, jakie nastąpiły w nim zmiany." To nieprawdopodobne, choć wcale nie
zaskakujące, że nie mamy w języku angielskim odpowiednika słowa kaizen.
Im dokładniej rozumiałem wpływ kaizen na japońską kulturę biznesu, tym wyraźniej
zdawałem sobie sprawę z tego, że dzięki tej właśnie zasadzie nastąpiła tak cudowna zmiana w
moim życiu. Fakt, że poświęciłem się ciągłemu doskonaleniu samego siebie, ciągłemu
zwiększaniu wymagań wobec własnego życia, pozwolił mi być szczęśliwym i dał klucz do
sukcesu. Zrozumiałem, że potrzebujemy wszyscy słowa, które pozwoli nam skupić się na
nieustannym doskonaleniu siebie i innych. Kiedy wymyślimy takie słowo i zapamiętamy jego
znaczenie - stworzymy nowy sposób pojmowania. Słowa, których często używamy, stanowią
budulec naszych myśli, a nawet wpływają na podejmowane przez nas decyzje.
W rezultacie stworzyłem łatwy do zapamiętania skrót: CDSI, który powstał ze słów
Ciągłe Doskonalenie Siebie i Innych. Jestem przekonany, że rozmiar osiąganego przez nas w
życiu sukcesu jest wprost proporcjonalny do CDSI. CDSI nie jest zasadą ograniczającą się
jedynie do działalności firm. Dotyczy każdej dziedziny naszego życia. W Japonii często mówi
się o kontrolowaniu jakości całej firmy. Wierzę, że powinniśmy skupić się na CDSI w
interesach, kontaktach z ludźmi, gdy myślimy o własnym zdrowiu i finansach. Jak możemy
nieustannie doskonalić każdą z tych dziedzin? Czyni to z naszego życia wielką przygodę i
sprawia, że zawsze wypatrujemy nowego, wyższego poziomu życia.
CDSI to jak dyscyplina sportu. Nie można trenować tylko od czasu do czasu, kiedy
przyjdzie nam na to ochota. Uprawianie tej dyscypliny musi łączyć się z CIĄGŁYM
ODDANIEM POPARTYM CZYNAMI. Podstawą CDSI jest stopniowe, lecz nieustanne
ulepszanie, które po jakimś czasie pozwala wyrzeźbić wielkie dzieło. Jeśli kiedykolwiek
widziałeś Wielki Kanion, wiesz, co mam na myśli. Inspirujące piękno stworzone w ciągu
milionów lat stopniowych, małych zmian, w czasie których rzeka Colorado i jej liczne
dopływy drążyły skałę, by stworzyć jeden z siedmiu na świecie cudów natury.
Większość ludzi nigdy nie czuje się bezpieczna, ponieważ żyje w ciągłej obawie przed
utratą pracy, utratą zaoszczędzonych dotychczas pieniędzy, utratą współmałżonka, utratą
zdrowia i tak dalej. JEDYNE PRAWDZIWE BEZPIECZEŃSTWO W ŻYCIU PŁYNIE ZE
ŚWIADOMOŚCI, ŻE KAŻDEGO DNIA W TAKI LUB INNY SPOSÓB SIĘ ULEPSZASZ,
że umacniasz swoją osobowość i jesteś cenny dla swojego zakładu pracy, przyjaciół i rodziny.
NIGDY NIE MARTWIĘ SIĘ O UTRZYMANIE OBECNEJ JAKOŚCI ŻYCIA, PONIEWAŻ
KAŻDEGO DNIA PRACUJĘ NAD TYM, BY JE ULEPSZYĆ. Nieustannie się uczę, dążę do
poznawania nowych rzeczy i zdobywania nowych informacji o sposobach zwiększania
wartości życia innych. Daje mi to poczucie, że zawsze potrafię się czegoś nauczyć, że przez
cały czas dorastam i rozwijam się.
CDSI nie gwarantuje ci unikania problemów. Zresztą możesz coś ulepszyć jedynie
wtedy, gdy dostrzeżesz, że nie jest na takim poziomie, na jakim powinno się znajdować.
Celem CDSI jest wykrywanie problemów wtedy, kiedy się rodzą, i rozwiązywanie ich, zanim
przejdą w poważny kryzys. W końcu najlepszym okresem na zabicie „potwora" jest czas, gdy
jest on jeszcze mały.
Co wieczór zadaję sobie pytania: Czego się dzisiaj nauczyłem? Co udało mi się
ulepszyć? Czy przyczyniłem się do czegoś dobrego? Co sprawiło mi radość? Jeśli na co dzień
ulepszasz swoją umiejętność cieszenia się życiem, doświadczysz poziomu bogactwa, o jakim
inni nie śmieliby nawet marzyć.
W DROBNE POLEPSZENIE MOŻEMY
UWIERZYĆ I DLATEGO MOŻEMY
JE OSIĄGNĄĆ!
Pat Riley, obecnie pracujący dla Los Angeles Lakers, jest trenerem, który osiągnął
najwięcej chyba zwycięstw w całej historii NBA. Niektórzy twierdzą, że po prostu miał
szczęście, ponieważ przychodziło mu pracować z tak wspaniałymi zawodnikami. To prawda,
ale wielu ludzi miało wszelkie środki pozwalające na odniesienie sukcesu, a mimo to go nie
odnieśli. Sukces Pata wziął się z jego oddania CDSI! Przyznał on kiedyś, że na początku
sezonu
w 1986 roku stanął wobec bardzo poważnego problemu. W ciągu poprzedniego roku
większość jego zawodników dawała z siebie wszystko, a mimo to przegrali z Boston Celtics.
Po przemyśleniu możliwych sposobów dźwignięcia zawodników na wyższy poziom Pat
zdecydował się na metodę drobnych poprawek. Przekonał zawodników, że polepszenie
jakości gry drużyny zaledwie o jeden procent w stosunku do ich najwyższych możliwości
sprawi, że nadchodzący sezon będzie dla nich o wiele lepszy. Może się to wydawać śmiesznie
mało, ale jeśli dwunastu zawodników polepszy każdą ze swoich pięciu umiejętności na
boisku, tworzy się drużyna o sześćdziesiąt procent skuteczniejsza niż przedtem, choć
prawdopodobnie w tym wypadku wystarczyłaby różnica dziesięciu procent. Jednak
prawdziwa wartość tego planu tkwiła w tym, że każdy z zawodników potrafił uwierzyć, że
jest on możliwy do zrealizowania. Każdy z nich był przekonany, że potrafi ulepszyć swoje
możliwości o co najmniej jeden procent, a to poczucie pewności spowodowało, że odnaleźli
oni w sobie jeszcze większy potencjał. Skutek? Większość z nich była lepsza o pięć procent, a
niektórzy nawet o pięćdziesiąt. Według Pata Rileya sezon 1987 roku był najlepszym w
historii drużyny. Technika CDSI sprawdza się, jeśli stosujesz ją z oddaniem.
Pamiętaj, że kluczem do sukcesu jest poczucie pewności, przekonanie, które pozwala ci
rozszerzać swoją osobowość i podejmować działania niezbędne dla ulepszenia życia twojego
i wszystkich wokół. Być może jesteś pewien, że twoje obecne przekonania są prawdziwe. Ale
nie wolno ci zapominać, że ciągle się zmieniamy i nadchodzące lata przyniosą nowe sytuacje.
Porzucenie przekonań, których byliśmy kiedyś całkiem pewni, może dać nam więcej siły.
Powinieneś też pamiętać, że wraz z nowymi odniesieniami twoje przekonania mogą się
zmienić same. W chwili obecnej jednak ważne jest przede wszystkim to, czy przekonania,
które żywisz teraz, dodają ci sił, czy też może cię obezwładniają. Już dziś zacznij
wypracowywać w sobie nawyk rozważania konsekwencji wszystkich twoich przekonań. Czy
wzmacniają cię one, zmuszając do działania w pożądanym kierunku, czy też powstrzymują
przed działaniem?
Bo na kształt wieszczka i tłumacza snów domniemywa się, czego nie wie...
KSIĘGA PRZYSŁÓW 23,7
Powiedzieliśmy już o przekonaniach dużo, ale abyś potrafił naprawdę przejąć kontrolę
nad własnym życiem, musisz wiedzieć, jakie przekonania obecnie tobą kierują.
Tak więc teraz przestań na chwilę zajmować się czymkolwiek innym i poświęć dziesięć
minut na trochę zabawy. PRZEMYŚL WSZYSTKIE PRZEKONANIA, KTÓRE ŻYWISZ,
ZARÓWNO TE DODAJĄCE CI SIŁ, JAK I TE, KTÓRE CIĘ OBEZWŁADNIAJĄ,
zarówno te drobne, które wydają się nie mieć żadnego znaczenia, jak i te najważniejsze, które
decydują o wszystkim. Zajmij się:
PRZEKONANIAMI TYPU: „JEŚLI..., TO...", jak na przykład: „Jeśli nieustannie będę
dawał z siebie wszystko, to odniosę sukces", albo: „Jeśli w kontaktach z tą osobą będę się
kierował tylko emocjami, to opuści mnie."
PRZEKONANIAMI OGÓLNYMI, jak na przykład przekonania dotyczące ludzi:
„Ludzie są dobrzy" lub: „Ludzie są okropni", i przekonania na temat samego siebie,
czekających cię możliwości, czasu, biedy i bogactwa.
Wypisz tak wiele przekonań, jak tylko potrafisz sobie uświadomić w ciągu najbliższych
dziesięciu minut. Zrób sobie ten prezent właśnie teraz. Kiedy skończysz, pokażę ci, jak
możesz umocnić przekonania dodające ci sił, a jak wyeliminować te, które cię obezwładniają.
Zrób to właśnie teraz.
Czy poświęciłeś dość czasu, by wyliczyć wszystkie twoje przekonania? Jeśli nie,
zastanów się nad tym raz jeszcze i dopisz wszystkie brakujące.
Czego nauczyłeś się, wykonując to ćwiczenie? Poświęć teraz chwilę na ponowne
przemyślenie swoich przekonań. Zdecyduj, które TRZY ZE SPORZĄDZONEJ PRZEZ
CIEBIE LISTY PRZEKONAŃ DODAJĄ CI NAJWIĘCEJ SIŁ, I ZAZNACZ JE. W jaki
sposób czynią cię one silniejszym? W jaki sposób wzmacniają twoje życie? Pomyśl o
pozytywnym wpływie, jaki na ciebie wywierają. Wiele lat temu sam sporządziłem t a k ą listę
i okazało się to bezcenne, ponieważ odkryłem, że posiadam jedno przekonanie, którego nie
wykorzystuję. Przekonanie to brzmiało: „ZAWSZE JEST JAKIŚ SPOSÓB ODWRÓCENIA
WYDARZEŃ, JEŚLI TEGO NAPRAWDĘ CHCĘ." Kiedy przeczytałem m o j ą listę,
pomyślałem, że to właśnie przekonanie muszę wzmocnić i zmienić w przeświadczenie.
Bardzo dobrze, że tak zrobiłem, ponieważ w rok później przeświadczenie to uratowało mi
życie i pomogło przetrwać najcięższe chwile, kiedy wszystko w o k ó ł wydawało się walić w
gruzy. Nie tylko podtrzymało mnie ono, zapobiegając upadkowi, ale pomogło mi poradzić
sobie z jednym z najpoważniejszych w moim życiu problemów osobistych i zawodowych. To
jedno przekonanie, to poczucie pewności sprawiło, że znalazłem sposoby rozwiązania
problemów, choć wszyscy d o o k o ł a m n i e twierdzili, że nie ma r o z w i ą z a n i a . N i e
tylko znalazłem wyjście z tarapatów, ale i udało mi się zmienić największe problemy w
największe możliwości i szanse. Ty również to potrafisz! Przejrzyj swoją listę i wzmocnij
poczucie pewności oraz emocje, które wiążesz ze swoimi przekonaniami. Uwierz, że te
przekonania są prawdziwe i że m o g ą kierować twoimi przyszłymi zachowaniami.
Zastanówmy się teraz nad przekonaniami, które cię ograniczają. Jakie są ich konsekwencje?
ZAZNACZ DWA Z NICH NAJBARDZIEJ CIĘ OBEZWŁADNIAJĄCE. Zdecyduj właśnie
w tej chwili, że nigdy już nie chcesz płacić rachunku, jaki przekonania te ci wystawiają.
Pamiętaj, że jeśli zaczniesz kwestionować jakieś przekonanie i wątpić w jego słuszność,
możesz osłabić odniesienia, na których się ono wspiera, i w ten sposób nie będzie ono więcej
wywierać na ciebie żadnego wpływu. Pozbądź się pewności, która podtrzymuje ograniczające
cię przekonania, ZADAJĄC SOBIE NIEKTÓRE Z PONIŻSZYCH PYTAŃ:
Co absurdalnego i śmiesznego zawiera to przekonanie?
Czy osoba, od której przejąłem to przekonanie, naprawdę zasługiwała sobie na to, by się
na niej wzorować?
Ile będzie mnie kosztowało podtrzymywanie tego przekonania?
Czy kiedyś ucierpią na jego podtrzymywaniu moje kontakty z innymi ludźmi?
Jaką cenę będzie musiał zapłacić mój organizm, jeśli nie pozbędę się tego przekonania?
Jakie będą koszty finansowe, jeśli nie pozbędę się tego przekonania?
Ile będzie musiała zapłacić moja rodzina (moi bliscy), jeśli nadal będę żywił to
przekonanie?
Jeśli podjąłeś już ten trud, by na te pytania odpowiedzieć, być może przekonałeś się, że
twoje negatywne przekonania są znacznie słabsze po takiej analizie. Spróbuj teraz całkowicie
skojarzyć koszty, które płacisz za posiadanie tych przekonań i które zapłacisz w przyszłości,
jeśli ich nie zmienisz. Połącz z nimi tak wielkie cierpienie, abyś chciał pozbyć się ich raz na
zawsze. I wreszcie zdecyduj, by zrobić to natychmiast.
Trzeba też pamiętać, że nie możemy się pozbyć jakiejś grupy przekonań bez
zastępowania ich innymi. Tak więc od razu ZAPISZ PRZEKONANIA, KTÓRYMI
ZASTĄPISZ TE DWA NAJBARDZIEJ CIĘ O G R A N I C Z A J Ą C E .
Jaka jest ich antyteza? Jeśli na przykład wierzysz, że nie możesz odnieść sukcesu,
ponieważ jesteś kobietą, twoje nowe przekonanie mogłoby brzmieć: „Ponieważ jestem
kobietą, posiadam siły, o jakich nie mógłby nawet marzyć żaden mężczyzna." Jakimi
odniesieniami można wesprzeć to nowe przekonanie, aby stać się go pewnym? Kiedy
zaczniesz umacniać to przekonanie, zacznie ono kierować twoim zachowaniem i dodawać ci
nowych sił.
Jeśli nie osiągasz w życiu wyników, których byś pragnął, zadaj sobie pytanie: „W co
musiałbym uwierzyć, aby odnieść sukces?", albo: „Kto już robił to z dobrym skutkiem i czym
różnią się jego przekonania od moich?" Zapytaj siebie, w co koniecznie musisz uwierzyć, aby
ci się powiodło. Być może odkryjesz jakieś ważne przekonanie, które do tej pory ci się
wymykało? Jeśli odczuwasz ból, czujesz się zagrożony, sfrustrowany i zły, możesz zadać
sobie następujące pytanie: „W co musiałbym uwierzyć, aby czuć się właśnie w taki sposób?"
To proste pytanie działa niemal jak czary, ponieważ pozwala ci odkryć własne przekonania, z
których dotychczas nie zdawałeś sobie sprawy. Jeśli na przykład znajdujesz się w depresji i
zadasz sobie pytanie: „W co musiałbym uwierzyć, by znaleźć się w depresji", prawdopodobnie odpowiedź będzie dotyczyła w jakiś sposób przyszłości, jak na przykład: „Nigdy już mi
się nie polepszy", albo: „Na pewno nie będzie lepiej." Kiedy usłyszysz te przekonania
wyrażone słowami, być może pomyślisz: „Przecież ja w to nie wierzę! Teraz jest mi źle, ale
wiem, że nie będzie tak zawsze. Również i to się kiedyś skończy." Może dojdziesz do
wniosku, że przekonania te są dla ciebie tak destrukcyjne, że nie chcesz już dłużej mieć z nimi do czynienia.
Przeglądając swoje negatywne przekonania zwróć uwagę na to, jak zmieniają się twoje
odczucia. Musisz zrozumieć i uwierzyć, że jeśli zmienisz znaczenie, jakie cokolwiek ma dla
twojego umysłu, zmienisz jednocześnie odczucia i uczucia oraz postępowanie, co doprowadzi
cię do zmiany działań i w końcu zmiany własnego losu. Pamiętaj, że ŻADNA RZECZ W
ŻYCIU NIE MA JAKIEGOKOLWIEK INNEGO ZNACZENIA POZA TYM, KTÓRE TY
JEJ NADAJESZ. Upewnij się więc, że ŚWIADOMIE wybierasz znaczenia, które zgodne są z
losem, jaki dla siebie wybrałeś.
Przekonania mają zastraszającą siłę tworzenia lub niszczenia. Wierzę, że sięgnąłeś po tę
książkę dlatego, że gdzieś w głębi ducha wierzysz, iż nie poprzestaniesz na czymś gorszym,
niż sobie na to zasługujesz. Czy naprawdę chcesz posiąść siłę, która pozwoli ci wprowadzać
własne marzenia w rzeczywistość zamiast je niszczyć? Naucz się więc wybierać te
przekonania, które dodają ci sił. Wypracuj w sobie przeświadczenia, które poprowadzą cię w
kierunku przeznaczenia, jakie ci się według ciebie należy. Twoja rodzina, firma, społeczność i
kraj zasługują sobie przecież na to.
Przywódca to człowiek, który kieruje się w życiu dającymi mu siłę przekonaniami oraz
uczy innych, jak korzystać w pełni z drzemiących w nich możliwości poprzez pozbycie się
przekonań, które ich ograniczają. Jednym z wielkich przywódców, którzy bardzo mi
imponują, jest nauczycielka nazwiskiem Marva Collins. Być może oglądałeś programy i
filmy, które o niej nakręcono. Trzydzieści lat temu Marva postanowiła wykorzystać swoją siłę
i zmienić przyszłość, zmieniając życie dzieci. Jakiemu wyzwaniu musiała stawić czoło?
Kiedy po raz pierwszy podjęła pracę jako nauczycielka w dzielnicy Chicago, którą niemal
wszyscy uznawali za getto, uczniowie drugiej klasy byli całkowicie przekonani, że nie chcą
się niczego uczyć. Jednak powołaniem Marvy było zmienić życie tych dzieci. Kierowało nią
nie jakieś zwykłe przekonanie, że może je czegoś nauczy, ale wielka pasja, głębokie
przeświadczenie, że JEST W STANIE wywrzeć na nie wielki wpływ. Nie było dla niej
żadnych granic. Stanęła wobec dzieci sklasyfikowanych jako dyslektyczne albo cierpiące na
zaburzenia uczenia się i zachowania. Jednak stwierdziła, że problem leży nie w samych
dzieciach, tylko w sposobie, w jaki je uczono. Nie miały dotychczas wystarczającej
motywacji. Nie miały żadnych odniesień, które pozwoliłyby im uwierzyć, że potrafią coś zrobić, pozwoliłyby zobaczyć, kim naprawdę są i na co je stać. Istota ludzka zawsze reaguje na
wyzwania. Marva wierzyła, że te dzieci potrzebowały wyzwania i motywacji bardziej niż
czegokolwiek innego.
Wyrzuciła wszystkie stare książki, które opowiadały o banałach, i zamiast tego uczyła o
Szekspirze, Sofoklesie i Tołstoju. Wszyscy inni nauczyciele twierdzili, że jej wysiłki na nic
się nie zdadzą, że nie ma mowy, by te dzieci cokolwiek z tego zrozumiały. Jak pewnie się
domyślasz, wielu kolegów oskarżało Marvę o to, że zniszczy życie swoich wychowanków.
Tymczasem uczniowie Marvy nie tylko zrozumieli materiał, ale i rozwijali się dzięki niemu.
Dlaczego? Ponieważ tak głęboko wierzyła ona w niezwykłość duszy każdego dziecka i jego
możliwości uczenia się. Mówiła do nich tak jasno i z tak wielką miłością, że zmusiła dzieci
do uwierzenia w siebie. Dla niektórych uczniów stało się to pierwszy raz w ich młodym
życiu. Wyniki pracy Marvy w ciągu tych dziesięcioleci są niezwykłe.
Po raz pierwszy rozmawiałem z Marvą w Westside Preparator School, prywatnej
szkole, którą założyła poza systemem edukacyjnym Chicago. Po rozmowie z nią
postanowiłem porozmawiać z jej uczniami. Pierwszy młody człowiek, na którego się
natknąłem, miał cztery lata i uśmiech, który zniewoliłby każdego. Uścisnąłem mu rękę.
Cześć! Jestem Tony Robbins.
Dzień dobry, panie Robbins. Nazywam się Talmadge E. Griffin. Mam cztery lata. Co
chciałby pan wiedzieć?
Powiedz mi, Talmadge, czego się uczysz.
Uczę się wielu rzeczy, panie Robbins.
Czy czytałeś ostatnio jakieś książki?
Tak, właśnie skończyłem lekturę Myszy i ludzi Johna Steinbecka.
Nie dziwisz się chyba, że byłem pełen podziwu i zaskoczenia. Zapytałem chłopca, o
czym jest ta książka, i spodziewałem się usłyszeć w odpowiedzi, że jest o George'u i Lenny.
Tymczasem mój rozmówca zaczął:
- No cóż, głównym bohaterem jest...
I wtedy uwierzyłem! Spytałem go następnie, czego nauczył
się z tej książki. I oto co usłyszałem:
- Panie Robbins, ta książka dała mi coś więcej niż tylko
wiedzę. Ona przepełniła moją duszę.
Zacząłem się śmiać i spytałem:
- A co rozumiesz przez zwrot „przepełnić duszę"?
Odpowiedzi, jakiej mi udzielił, sam bym się nie powstydził.
Co tak bardzo ujęło cię w tej książce, Talmadge? - spytałem później.
Przekonałem się, że te dzieci nigdy nie oceniały kogokolwiek, kierując się kolorem
skóry. Robili to tylko dorośli. A nauczyło mnie to jednego. Chociaż kiedyś też będę dorosły,
nigdy nie zapomnę tej lekcji z dzieciństwa.
Łzy zakręciły mi się w oczach, ponieważ przekonałem się, że Marva Collins dawała
temu dziecku i wielu jemu podobnym przekonania tak potężne, że kształtowały one nie tylko j
e g o obecne decyzje, lecz również i całą jego przyszłość. Marva podnosi jakość życia swoich
uczniów, stosując trzy zasady, o których pisałem na początku tej książki: sprawia, by
zwiększali oni wymagania wobec własnego życia i samych siebie, pomaga im przyjąć nowe,
dające siłę przekonania, które pozwolą im wyzwolić się z dawnych ograniczeń, i umacnia to
wszystko, dostarczając umiejętności i strategie niezbędne do osiągnięcia życiowego sukcesu.
Z jakim skutkiem? Jej uczniowie zyskują nie tylko wiarę w siebie, lecz również i wielką
wiedzę. Rezultaty, jakie osiągają w dalszej nauce, są równie zaskakujące jak skutki, jakie
nauczanie Marvy odnosi w ich codziennym życiu.
Na koniec rozmowy zadałem chłopcu jeszcze jedno pytanie:
Jaka jest najważniejsza rzecz, jakiej nauczyła cię pani Collins?
Najważniejszą rzeczą, jakiej nauczyła mnie pani Collins, jest fakt, że
SPOŁECZEŃSTWO MOŻE PRZEWIDYWAĆ MOJE PRZEZNACZENIA, ALE TYLKO
JA MOGĘ JE KSZTAŁTOWAĆ!
Zdaje się, że każdy z nas powinien pamiętać o wiedzy, którą zdobyło to dziecko.
Talmadge wyrażał się tak pięknie, że mogę zagwarantować, iż zarówno on, jak i inne dzieci z
tej szkoły przez całe życie będą potrafiły korzystać z wyjątkowej umiejętności
interpretowania własnego życia w taki sposób, by stworzyć sobie przyszłość, na jaką
zasługują. Z pewnością nie czeka ich przeznaczenie, którego boi się większość ludzi.
Powtórzmy to, czego nauczyliśmy się dotychczas. Wiemy już, że tkwi w każdym z nas
wielka siła, którą trzeba rozbudzić. Siła ta dochodzi do głosu w momencie, gdy potrafimy już
podejmować świadome decyzje, które kształtują nasze przeznaczenie. Istnieje jednak pewne
globalne przekonanie, któremu musimy się dokładnie przyjrzeć i z którym być może
przyjdzie nam sobie radzić. Przekonanie to wyraża się w odpowiedzi na pytanie, które jest
tytułem kolejnego rozdziału.
Rozdział piąty
CZY ZMIANA MOŻE
SIĘ DOKONAĆ W JEDNEJ CHWILI?
Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy
pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni
w jednym momencie, w mgnieniu oka...
PIERWSZY LIST DO KORYNTIAN, 15,51-52
Jak długo sięgam pamięcią, zawsze marzyłem, by mieć takie zdolności, które
pozwoliłyby mi pomóc ludziom zmienić dosłownie wszystko w ich życiu. W bardzo młodym
wieku instynkt podpowiedział mi, że aby móc pomagać innym w zmienianiu się, muszę potrafić zmieniać siebie. Już w szkole średniej zacząłem szukać tej wiedzy w książkach, które
mogłyby dać mi podstawowe choćby informacje, jak zmieniać zachowania i emocje ludzi.
Chciałem też oczywiście zmienić pewne aspekty własnego życia, zyskać większą
motywację, nakłonić się do działania, nauczyć się cieszyć życiem oraz dowiedzieć się, jak
nawiązywać kontakty z innymi ludźmi. Zupełnie nie wiem, w jaki sposób połączyłem wielką
przyjemność z faktem dzielenia się z innymi ludźmi wiedzą, która mogłaby ulepszyć ich
życie i sprawić, że zaczną mnie doceniać, a może nawet kochać. Skutkiem tego już w szkole
średniej znany byłem jako facet od wszelkich problemów. Jeśli ktoś miał kłopoty, szedł z
nimi do mnie, a ja byłem z tego bardzo dumny. Im więcej się uczyłem, tym bardziej
oddawałem się zdobywaniu coraz większej wiedzy. Zrozumienie mechanizmów
oddziaływania na emocje i zachowanie ludzi stało się moją obsesją. Ukończyłem kurs
szybkiego czytania i wreszcie mogłem zaspokoić swój żarłoczny apetyt na książki. W ciągu
zaledwie kilku lat przeczytałem prawie siedemset książek, z których niemal wszystkie
dotyczyły osobowości, psychologii, podatności na wpływy otoczenia oraz rozwoju
fizjologicznego. Pragnąłem dowiedzieć się wszystkiego, co tylko dostępne, na temat podnoszenia jakości życia i próbowałem tę wiedzę natychmiast wykorzystać do ulepszania samego
siebie i uczenia innych ludzi.
Nie poprzestawałem na książkach. Stałem się fanatykiem motywujących do działania
kaset wideo i jeszcze w szkole średniej wydawałem każdy grosz na kursy uczące
samorozwoju. Łatwo pewnie się domyślisz, że szybko doszedłem do przekonania, iż
wszystkie one przedstawiają dokładnie te same reguły, tyle tylko, że w trochę zmienionej
formie. Wydawało się, że nie znajdę już niczego nowego, i trochę mnie to zniechęciło.
Jednak tuż po dwudziestych pierwszych urodzinach zapoznałem się z całą serią technik,
które mogły czynić zmiany w ludzkim życiu w tempie błyskawicy, od najprostszych typu
terapia gestaltu, po te najbardziej skomplikowane, jak hipnoza Ericksona i programowanie
neurolingwistyczne.
Kiedy przekonałem się, że te techniki mogą pomóc ludziom dokonać w jednej chwili
zmian, które poprzednio wymagały miesięcy, lat, a nawet dziesięcioleci, oddałem się im bez
pamięci. Zdecydowałem poświęcić całą swoją energię opanowaniu tych metod. I nie
poprzestawałem tylko na uczeniu się. Jak tylko się czegoś nauczyłem, stosowałem to
natychmiast.
Nigdy nie zapomnę pierwszego tygodnia nauki programowania neurolingwistycznego.
Uczono nas na przykład, jak pozbyć się towarzyszącej nam od zawsze fobii w czasie
krótszym niż jedna godzina, podczas gdy tradycyjna terapia wymagałaby co najmniej pięciu
lat! Piątego dnia zwróciłem się do psychologów i psychiatrów uczęszczających razem ze mną
na kurs ze słowami: „Dobrze, panowie, znajdźmy teraz kogoś cierpiącego na fobię i
wyleczmy go natychmiast!" Popatrzyli na mnie jak na idiotę.
W bardzo wyraźny sposób dali mi też do zrozumienia, że brak mi jeszcze
wykształcenia i powinienem poczekać co najmniej sześć miesięcy, aż skończy się kurs, zdam
egzamin i dostanę świadectwo. Twierdzili zgodnie, że dopiero wtedy będę mógł
wykorzystywać materiał z tego kursu!
Jednak ja nie chciałem czekać. Zacząłem więc swoją karierę od programów radiowych i
telewizyjnych, najpierw w Kanadzie, a w końcu i w Stanach Zjednoczonych. W każdym z
programów mówiłem o technikach wprowadzania zmian w naszym życiu. Przekonywałem, że
nawet fobie czy obezwładniające przekonania, które ograniczały nas od dawna, mogą być
zmienione zaledwie w ciągu kilku minut - nawet jeśli dotychczas nie udawało się ich
zwalczyć przez całe lata.
Czy była to radykalna koncepcja? Jasne, ale z całą pasją dowodziłem, że ZMIANY
POWSTAJĄ W JEDNEJ CHWILI. Tylko niektórzy z nas czekają na różne rzeczy, zanim
podejmą decyzję o zmianie. Przekonywałem, że jeśli naprawdę zrozumiemy, jak funkcjonuje
nasz umysł, możemy zatrzymać nie kończący się proces analizowania przyczyn i po prostu
zmienić to, z czym łączymy przyjemność, a z czym cierpienie. To pozwoli nam łatwo zmienić
warunkowanie systemu nerwowego i NATYCHMIAST przejąć kontrolę nad własnym
życiem.
Pewnie się domyślasz, że młody chłopak bez wykształcenia uniwersyteckiego, który
odważył się głosić na antenie tak kontrowersyjne stwierdzenia, nie miał łatwego życia,
zwłaszcza z tradycyjnie wykształconymi zawodowcami. Kilku psychiatrów i psychologów
wręcz mnie zaatakowało, część z nich w radio.
Tak więc wszystkie moje doświadczenia, cała kariera opiera się na dwóch czynnikach:
technika i wyzwanie. Wiedziałem, że dysponuję wspaniałą techniką, niezwykłym sposobem
wprowadzania zmian opartym na zrozumieniu zachowań ludzkich, którego nie uczyli się
nawet najlepiej wykształceni psychologowie. Wierzyłem też, że jeśli rzucę wyzwanie
samemu sobie oraz wszystkim ludziom, z którymi pracowałem, znajdę sposób, by zmienić
dosłownie wszystko wokół.
Jeden z psychiatrów nazwał mnie szarlatanem i kłamcą oraz zarzucił fałsz moim
twierdzeniom. Postanowiłem rzucić mu wyzwanie. Zaproponowałem, by na chwilę
powstrzymał swój pesymizm i pozwolił mi popracować z jednym ze swoich pacjentów.
Poprosiłem o pacjenta, którego on sam nie był w stanie zmienić przez wiele lat. Było to
odważne posunięcie i początkowo mój oponent nie chciał się zgodzić. Jednak po
zastosowaniu technik lewarowania (o których mowa w następnym rozdziale) udało mi się
nakłonić go, by pozwolił swojej pacjentce pojawić się na jednym z moich bezpłatnych
seansów. W ciągu piętnastu minut pozbawiłem ją panicznego strachu przed wężami, wyeliminowałem fobię, niemożliwą do wyleczenia przez całe lata dla psychiatry, który mnie
zaatakował. Był całkowicie zaskoczony. Wydarzenie to wy wołało jednak i ważniejsze skutki
niż tylko zdziwienie pewnego psychiatry. Czy możesz sobie wyobrazić, jak wielkim
psychicznym odniesieniem było ono dla mnie? Czy możesz wyobrazić sobie, jak wielkie dało
mi poczucie pewności co do własnych możliwości? Rzuciłem się w wir pracy.
Przejechałem cały kraj, pokazując ludziom, jak szybko mogą dokonywać zmian w
swoim życiu. Gdziekolwiek się zjawiałem, ludzie nastawieni byli sceptycznie. Jednak
potrafiłem naocznie udowodnić im skuteczność moich metod, przedstawić natychmiast
wymierne rezultaty. Udawało mi się w ten sposób zdobywać nie tylko ich zaufanie, ale też i
chęci stosowania wszystkiego, o czym mówiłem, po to, aby uzyskali równie wymierne
rezultaty w ich własnym życiu.
Dlaczego większość ludzi sądzi, że wprowadzenie jakiejkolwiek zmiany musi zabierać
wiele czasu? Jedną z oczywistych przyczyn jest fakt, że wielu próbowało wielokrotnie
zmienić coś w swoim życiu za pomocą siły woli i wielokrotnie ponosiło porażkę.
Przyjmowali wtedy założenie, że istotne zmiany w życiu są bardzo trudne do
przeprowadzenia, a ponadto ich realizacja musi trwać długo.
Tymczasem tak naprawdę są one trudne tylko dlatego, że większość z nas nie wie, JAK
je wprowadzać. Nie mamy skutecznych strategii. Sama siła woli nie wystarczy, jeśli
wprowadzana przez nas zmiana ma być trwała.
Drugim powodem, dla którego nie zmieniamy się szybko, jest mniemanie, że w naszej
kulturze istnieje cała grupa przekonań, które nie pozwalają nam wykorzystywać naszych
własnych możliwości i umiejętności. Kulturowo gwałtowne zmiany budzą w nas negatywne
asocjacje. Dla większości z nas natychmiastowa zmiana oznacza, że problem w ogóle nie
istniał. Jeśli bowiem ktokolwiek potrafił się zmienić tak szybko, to dlaczego nie zrobił tego
tydzień, miesiąc albo rok wcześniej. Dlaczego wtedy potrafił tylko narzekać?
Na przykład jak szybko człowiek może otrząsnąć się po stracie ukochanej osoby i
zacząć czuć normalnie? Fizycznie możliwe to jest już następnego ranka. Jednak ludzie tego
nie robią. Dlaczego? Ponieważ w naszej kulturze funkcjonuje zestaw przekonań, że śmierć
bliskich trzeba opłakiwać przez dłuższy czas. Jak długo? To zależy od indywidualnych
uwarunkowań. Zastanów się nad następującym przykładem. Gdybyś po stracie kogoś
najbliższego nie opłakiwał go, czy nie przyniosłoby ci to wielkiego bólu? Przede wszystkim
ludzie natychmiast doszliby do wniosku, że nie zależało ci zupełnie na zmarłym. Co więcej, w
zależności od uwarunkowań kulturowych również i ty sam mógłbyś do takiego wniosku
dojść. Tak więc myśl o tak łatwym godzeniu się z czyjąś śmiercią jest po prostu zbyt bolesna.
Wybieramy cierpienie powodowane opłakiwaniem bliskich raczej niż zmianę własnych
przekonań i uwarunkowań kulturowych. Cierpimy tak długo, jak długo nie dojdziemy do
wniosku, że spełniliśmy wymogi stawiane nam przez otoczenie i minął już czas, który
powszechnie uznawany jest za właściwy.
Tymczasem istnieją kultury, w których ludzie świętują, gdy ktoś umrze. Dlaczego?
Ponieważ wierzą, że Bóg zawsze wie, kiedy przyszedł dla nas właściwy czas, by opuścić
ziemię, i śmierć stanowi promocję. Są też przekonani, że ktokolwiek smuci się z powodu
śmierci, okazuje brak zrozumienia istoty życia oraz samolubstwo. Skoro ktoś odszedł do
lepszego świata, odczuwasz żal wyłącznie w stosunku do samego siebie. Kojarzą oni przyjemność ze śmiercią, a cierpienie z żałobą, tak więc żałoba nie jest częścią ich kultury.
Nie chcę tu dowodzić, ani że smutek jest zły, ani że jest dobry. Chcę jedynie, byśmy
zrozumieli, iż jest on oparty na naszym przekonaniu o tym, że ból po stracie kogoś bliskiego
towarzyszy nam bardzo długo.
Podczas spotkań z ludźmi w całym kraju zachęcałem ich, by dokonywali zmian w
swoim życiu w ciągu tak krótkiego czasu, jak trzydzieści minut, a nawet mniej. Bez wątpienia
wywoływałem kontrowersje, ale im więcej odnosiłem sukcesów, tym bardziej upewniałem się
o swojej słuszności i tym gorliwiej działałem. Prawdę mówiąc, czasami doprowadzałem do
konfrontacji i stawałem się bardziej niż zaczepny. Zacząłem od prywatnej terapii, pomagając
ludziom zmienić coś w ich życiu, a potem prowadziłem seminaria. Po kilku latach spędzałem
w drodze trzy z każdych czterech tygodni.
Wymagałem od siebie wciąż więcej i więcej i przez cały czas dawałem z siebie
wszystko, by zwiększyć moją umiejętność oddziaływania na jak największą liczbę ludzi w jak
najkrótszym czasie. Rezultaty, które osiągnąłem, stawały się w pewnym stopniu legendarne.
Psychologowie i psychiatrzy przestali mnie w końcu atakować, a nawet zainteresowali
się moimi technikami po to, by wprowadzać je do pracy z własnymi pacjentami. Zmieniła się
też moja postawa i stałem się bardziej zrównoważony. Nigdy jednak nie straciłem PASJI
pomagania tak wielu ludziom, jak to tylko możliwe.
Ponad cztery i pół roku temu, niedługo po pierwszym wydaniu Unlimited Power, po
jednym z seminariów dla biznesmenów w San Francisco podpisywałem swoją książkę.
Myślałem wtedy, jak wielka nagroda spotkała mnie za dotrzymanie tego, co sobie obiecałem
jeszcze w szkole średniej: wytrwanie w postanowieniu ciągłego rozwoju, uczenia się i
pomagania innym.
Z każdą kolejną uśmiechniętą twarzą coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z faktu, jak
wiele szczęścia dała mi wiedza, która pozwoliła mi uczyć ludzi, że mogą zmienić dosłownie
wszystko w swoim życiu.
Kiedy w końcu ostatnia grupa ludzi zaczęła się powoli rozchodzić, podszedł do mnie
mężczyzna i spytał:
- Czy pan mnie poznaje?
Tylko w ciągu tamtego miesiąca zetknąłem się dosłownie
z tysiącami ludzi, musiałem więc przyznać, że nie.
Proszę się chwilę zastanowić - nalegał. Przyjrzałem mu się dokładniej i nagle sobie
przypomniałem.
Nowy Jork, prawda? - spytałem. Skinął głową.
- Miałem z panem prywatne zajęcia i pomagałem panu pozbyć
się nałogu palenia. - Znów potaknął, a ja ciągnąłem: - Kopę lat!
Jak się pan miewa?
W odpowiedzi sięgnął do kieszeni, wyjął paczkę marlboro i patrząc na mnie
oskarżającym wzrokiem, powiedział:
- Nic to nie dało! - Tu nastąpiła tyrada o tym, że nie potrafiłem
skutecznie go „zaprogramować".
Muszę przyznać, że byłem przerażony. W końcu zbudowałem swoją karierę na
całkowitej chęci pomagania innym, na poświęceniu i zdecydowaniu, by robić dosłownie
WSZYSTKO, co może w ludziach wytworzyć trwałe zmiany w błyskawicznym tempie.
Kiedy więc mężczyzna ten coraz ostrzej krytykował moją nieumiejętność w „wyleczeniu" go
z nałogu, zastanawiałem się, co poszło nie tak. Czy to możliwe, aby moje mniemanie o sobie
przerosło moje rzeczywiste umiejętności i możliwości? Jednak stopniowo zacząłem zadawać
sobie lepsze pytania. Czego mogłem się z tej sytuacji nauczyć? Co było w tym wszystkim
nieskutecznego?
- Co się stało po tym, kiedy pracowaliśmy razem? - spytałem,
spodziewając się, że usłyszę, iż wrócił do palenia mniej więcej
w tydzień po terapii.
Okazało się, że rzucił palenie na dwa i pół roku po tym, jak pracowałem z nim mniej niż
pół godziny! Pewnego dnia pociągnął „tylko raz" i szybko wrócił do czterech paczek
dziennie. Winił mnie za to, że nie nastąpiła w nim oczekiwana zmiana.
I wtedy zrozumiałem: ten człowiek nie był bez racji. W końcu zastosowałem w pracy z
nim technikę nazywaną programowaniem neurolingwistycznym. Zastanówmy się nad słowem
„programowanie". Implikuje ono, że każdy może do mnie przyjść, ja go programuję i
wszystko jest świetnie. Ten ktoś nie musi robić zupełnie NIC!
Tak bardzo pragnąłem pomagać innym, że doprowadziło mnie to do błędu, który
popełniają także inni ludzie zajmujący się rozwojem ludzkiej osobowości: przyjąłem
odpowiedzialność za zmiany zachodzące w moich pacjentach.
Zrozumiałem też, że tą odpowiedzialnością niebacznie obciążyłem niewłaściwą stronę:
siebie. Dlatego właśnie ten mężczyzna czy ktokolwiek inny spośród tysięcy ludzi, z którymi
pracowałem, mógł łatwo wrócić do starego nałogu na skutek jakiegoś trudnego wyzwania,
ponieważ był przekonany, że TO JA odpowiadam za jego zmianę. Jeśli coś było nie tak, mógł
z łatwością winić za to kogoś innego, nie siebie. Nie czuł żadnej OSOBISTEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI, a więc i żadnego cierpienia w razie odejścia od nowo przyjętych
przekonań. Skutkiem tego nowego odkrycia postanowiłem zmienić słowo, którego dotychczas
używałem. Przestałem posługiwać się określeniem „programowanie", choć nadal stosuję
wiele technik systemu programowania neurolingwistycznego. Jestem przekonany, że to
niewłaściwe słowo. Znacznie lepsze w przypadku trwałej zmiany jest określenie
WARUNKOWYWANIE.
Decyzja ta znalazła potwierdzenie w kilka dni później, kiedy w naszym domu zjawił się
stroiciel, by nastroić nowy fortepian. Był to prawdziwy mistrz. Nad jedną struną potrafił
pracować godzinami, by naciągnąć ją tak, aby wydawała idealnie czysty i właściwy dźwięk.
Pod wieczór fortepian brzmiał naprawdę wspaniale. Kiedy spytałem, ile mam mu za to
zapłacić, odparł:
- Proszę się tym nie przejmować. Dam panu rachunek podczas
następnej wizyty.
Moja odpowiedź brzmiała:
- Następnej wizyty? Co chce pan przez to powiedzieć?
Na co usłyszałem:
Przyjdę do państwa jutro wieczorem, a potem będę się jeszcze zjawiał raz w tygodniu
przez najbliższy miesiąc. Następnie do końca roku będę przychodził co trzy miesiące, tylko
dlatego, że mieszkacie państwo na wybrzeżu.
Ale o czym pan mówi? Czy nie wykonał pan dzisiaj swojej pracy? Czy fortepian nie
jest prawidłowo nastrojony? - spytałem zaskoczony, a stroiciel odpowiedział:
Oczywiście, że jest, ale te struny są bardzo sztywne i aby utrzymać ich właściwe
napięcie, musimy je WARUNKOWAĆ. Dlatego właśnie muszę przychodzić do państwa, aby
je podciągać tak długo, jak długo drut nie przyzwyczai się do właściwego naprężenia.
Co za robota!, pomyślałem. I bardzo wiele się nauczyłem.
Dokładnie tak musimy postępować, jeśli chcemy odnieść sukces w tworzeniu trwałych
zmian. KIEDY WYWOŁAMY ZMIANĘ, POWINNIŚMY JĄ NATYCHMIAST
UMOCNIĆ. NASTĘPNIE MUSIMY TAK WARUNKOWAĆ NASZ SYSTEM
NERWOWY, ABY NASZ SUKCES BYŁ NIE TYLKO JEDNORAZOWY, ALE TRWAŁY.
Nie zapiszesz się przecież na kurs aerobiku tylko po to, by po pierwszych zajęciach
powiedzieć sobie: „Okay, mam już wspaniałe ciało i będę zdrów do końca życia!" Twoje
emocje i zachowanie działają dokładnie tak samo. Musimy stwarzać w sobie warunki do
sukcesu, miłości, przełamania obaw. Dzięki temu warunkowaniu możemy wypracować
wzorce, które automatycznie doprowadzą nas do trwałego sukcesu.
Musimy przez cały czas pamiętać, że nasze zachowanie kształtują cierpienie i
przyjemność. Musimy w to wierzyć. Uwarunkowywanie wymaga, byśmy zrozumieli, jak
działa przyjemność i jak działa cierpienie. W następnym rozdziale zapoznasz się z nauką,
którą rozwinąłem po to, by pomóc ci stworzyć dowolną zmianę w twoim życiu. Nazwałem ją
NAUKĄ WARUNKOWANIA NEUROASOCJACYJNEGO, w skrócie N W A ™ .
Czym jest NWA? NWA TO PROCES, KTÓRY KROK PO KROKU
UWARUNKOWUJE TWÓJ SYSTEM NERWOWY W TAKI SPOSÓB, ŻE ZACZYNA ON
ŁĄCZYĆ PRZYJEMNOŚĆ ZE WSZYSTKIM TYM, DO CZEGO CHCESZ
KONSEKWENTNIE DĄŻYĆ, A CIERPIENIE Z TYM, CZEGO MUSISZ UNIKAĆ, JEŚLI
CHCESZ OSIĄGNĄĆ SUKCES. PROCES TEN NIE WYMAGA CIĄGŁEGO WYSIŁKU
ANI WYTĘŻANIA SIŁY WOLI.
Pamiętaj! Właśnie te dwa uczucia warunkują skojarzenia naszego systemu nerwowego nasze neuroasocjacje - i w ten sposób decydują o wszystkich naszych zachowaniach i
emocjach.
Kiedy przejmiemy kontrolę nad własnymi neuroasocjacjami, przejmiemy tym samym
kontrolę nad własnym życiem. Rozdział ten nauczy cię, jak warunkować neuroasocjacje w
taki sposób, by dodawać sobie sił do działania i osiągać rezultaty, o których zawsze marzyłeś.
Ma on przekonywać cię o tym, że możesz wywołać w sobie natychmiastowe i trwałe zmiany.
Rzeczy się nie zmieniają. Zmieniamy się my.
HENRY DAVID THOREAU
Jakie dwie rzeczy chce w swoim życiu zmienić każdy z nas? Czy nie jest prawdą, że
CHCEMY ZMIENIĆ albo: 1) NASZE ODCZUCIA WOBEC RÓŻNYCH RZECZY, albo: 2)
NASZE ZA-CHOWANIE?
Jeśli ktoś przeżył tragedię - był napastowany seksualnie w dzieciństwie, stracił
ukochaną osobę albo dręczy się niską samooceną - będzie cierpiał tak długo, jak długo nie
zmieni odczuć wiązanych z samym sobą, wydarzeniami zewnętrznymi lub sytuacjami.
Podobnie ci, którzy jedzą zbyt dużo, palą, piją albo biorą narkotyki, posiadają dobór
przekonań, które muszą zmienić. Jedynym sposobem, który spowoduje tę zmianę, jest
połączenie cierpienia z dotychczasowym zachowaniem, a przyjemności z nowym. Brzmi to
bardzo prosto, jednak przekonałem się w mojej dotychczasowej pracy, że aby stworzyć prawdziwą zmianę, zmianę trwałą, musimy wytworzyć specjalny system, który pozwoli nam
wykorzystać techniki powodowania zmian. Jest dużo takich technik. Każdego dnia wiele
dziedzin nauki podpowiada mi nowe techniki i daje nowe umiejętności. Wciąż stosuję różne
techniki proponowane przez metodę programowania neurolingwistycznego i metodę
Ericksona, od których to zacząłem swoją karierę. Niektóre z nich są jak na razie najlepsze.
Dotąd zawsze wracam do nich w ramach sześciu podstawowych etapów składających się na
NWA. Stworzyłem NWA w taki sposób, by można było dzięki niej wykorzystywać dowolną
technikę zmian. NWA dostarcza określonej składni - kolejności i wynikania - dla sposobów
wykorzystania dowolnego zestawu technik wprowadzania trwałych zmian.
Z pewnością pamiętasz, że w pierwszym rozdziale stwierdziłem, iż kluczowym
elementem wywołania długofalowych zmian jest zmiana przekonań. PIERWSZYM
PRZEKONANIEM, KTÓRE MUSIMY MIEĆ, JEŚLI CHCEMY WYWOŁAĆ W SOBIE
SZYBKĄ ZMIANĘ, JEST PRZEKONANIE, ŻE MOŻEMY SIĘ ZMIENIĆ. Wielu ludzi w
naszym społeczeństwie podświadomie kojarzy z gwałtowną zmianą wielkie cierpienie. Z
jednej strony, chcemy się zmienić natychmiast, z drugiej jednak, kulturowe uwarunkowania
uczą nas, że szybka zmiana może oznaczać, iż tak naprawdę nie mieliśmy żadnego problemu,
tylko udawaliśmy albo byliśmy zbyt leniwi. Musimy więc przyjąć przekonanie, że możemy
zmienić się w jednej chwili. Wreszcie jeśli w jednej chwili jesteś w stanie stworzyć sobie
dowolny problem, powinieneś potrafić równie szybko stworzyć jego rozwiązanie. Zresztą
dobrze wiemy, że ludzie się w końcu zmieniają. Czy nie następuje to w jednym, określonym
momencie? Zmiana przychodzi w jednej chwili. Dlaczego ta chwila nie miałaby nastąpić
TERAZ? Zwykle czas zabiera ludziom przygotowanie się do zmiany. Jak w tym dowcipie:
PYTANIE: Ilu psychiatrów potrzeba, żeby zmienić żarówkę?
ODPOWIEDZ: Wystarczy jeden... Ale to bardzo dużo kosztuje, zabiera dużo czasu i
żarówka musi chcieć się zmienić.
Oczywiście to tylko dowcip. Prawdą jest jednak, że musisz sam być gotowy do zmiany.
Musisz stać się własnym doradcą i przejąć kontrolę nad własnym życiem.
DRUGIE PRZEKONANIE NIEZBĘDNE DO WYWOŁANIA TRWAŁEJ ZMIANY
BRZMI: MY SAMI ODPOWIADAMY ZA ZMIANY W NAS, NIKT INNY. Właściwie
istnieją trzy odrębne przekonania na temat odpowiedzialności, którą musimy na siebie
przyjąć, jeśli chcemy wywołać w sobie prawdziwe zmiany:
PO PIERWSZE, KONIECZNE JEST PRZEKONANIE, ŻE COŚ MUSI SIĘ ZMIENIĆ
- nie tylko może czy powinno, ale musi. Tak często słyszmy, jak ludzie mówią: „Powinienem
trochę schudnąć", albo: „Odkładanie wszystkiego na później to obrzydliwy nawyk", albo:
„Powinienem być lepszy dla innych." Jednak choćbyśmy nie wiem ile razy przypominali
sobie o tym, co powinniśmy robić, nasze życie i tak nigdy się nie zmieni! Tylko jeśli coś
stanie się absolutną koniecznością, możemy zacząć prawdziwy proces przemian niezbędnych
dla podniesienia jakości życia.
PO DRUGIE, NIE WYSTARCZY TYLKO WIARA, ŻE COŚ MUSI SIĘ ZMIENIĆ.
NIEZBĘDNE JEST TEŻ PRZEKONANIE, ŻE TO MY MUSIMY TEJ ZMIANY
DOKONAĆ. Musimy postrzegać samych siebie jako źródło zmian.
W przeciwnym razie zawsze będziemy szukać kogoś innego, kto mógłby te zmiany dla
nas przeprowadzić, i zawsze będziemy winić kogoś innego, jeśli zmiany się nie powiodą.
Musisz być źródłem własnych zmian, jeśli chcesz, by zmiany te były trwałe.
PO TRZECIE, MUSISZ WIERZYĆ, ŻE POTRAFISZ DOKONAĆ ZMIANY Bez
przekonania, że możliwa jest zmiana - o czym mówiliśmy już w poprzednim rozdziale - nie
mamy żadnych szans wprowadzenia w życie naszych planów. Mogę cię zapewnić, że bez
tych trzech podstawowych przekonań jakakolwiek czyniona przez ciebie zmiana
najprawdopodobniej będzie tylko tymczasowa. Proszę, nie zrozum mnie źle. Zawsze dobrze
jest pracować pod kierunkiem dobrego trenera lub nauczyciela (eksperta, terapeuty, doradcy,
kogoś, kto pomógł już wielu ludziom). Dobrze jest mieć przewodnika, który pomoże postawić
właściwe kroki na drodze prowadzącej do zwalczenia fobii, rzucenia palenia albo stracenia na
wadze. Ale w końcu TO TY SAM MUSISZ BYĆ ŹRÓDŁEM WŁASNYCH ZMIAN.
Spotkanie z mężczyzną, który mimo programowania wrócił do palenia, skłoniło mnie
do zadania sobie kilku nowych pytań na temat źródeł zmiany. Dlaczego przez tyle lat
odnosiłem sukcesy? Co odróżniało mnie od innych, którzy przede mną usiłowali pomóc tym
samym ludziom i choć mieli dokładnie takie same jak ja intencje, nie byli w stanie osiągnąć
sukcesu? Jeśli zaś tak się zdarzyło, że moje próby wywołania w kimkolwiek zmian
zakończyły się klęską, jakie były tego przyczyny? Jeśli rzeczywiście tak się stało, to co nie
pozwoliło mi osiągnąć sukcesu, dlaczego ten ktoś nie zmienił się, choć z wielkim oddaniem
próbowałem mu w tym pomóc?
Potem zacząłem zadawać sobie ogólniejsze pytania typu: „Co naprawdę przyczynia się
podczas terapii do wystąpienia zmiany?" Czasem skutkują wszystkie terapie, a czasem nie
skutkuje żadna. Zacząłem też dostrzegać dwa interesujące zjawiska. Niektórzy ludzie
odwiedzali terapeutów, których ja osobiście nie uznaję za specjalnie uzdolnionych, i mimo
niskiego poziomu umiejętności terapeuty udawało im się osiągnąć pożądane zmiany w bardzo
krótkim czasie. Inni, choć pracowali z terapeutami, którzy są według mnie wspaniali, nie
zdołali szybko uzyskać upragnionych rezultatów.
Po kilku latach obserwowania tysięcy ludzkich przemian w poszukiwaniu wspólnego
mianownika, w końcu to do mnie dotarło: możemy analizować własne problemy nawet
całymi latami, ale NIC SIĘ NIE ZMIENI, DOPÓKI NIE ZMIENIMY ODCZUĆ, KTÓRE W
NASZYM SYSTEMIE NERWOWYM WIĄŻEMY Z OKREŚLONYMI
DOŚWIADCZENIAMI. Jesteśmy w stanie zrobić to bardzo szybko i bardzo skutecznie, jeśli
zrozumiemy, jak działa...
Z jakim cudownym darem przyszliśmy na świat! Nauczyłem się, że nasz umysł może
pomóc nam osiągnąć dosłownie wszystko, czego pragniemy. Możliwości umysłu są niemal
nieograniczone. Większość z nas niewiele wie na ten temat, zajmiemy się więc teraz trochę
dokładniej tym nie mającym sobie równych źródłem siły oraz sposobami, które pozwalają
nam warunkować te możliwości po to, by uzyskać pożądane przez nas w życiu rezultaty.
Powinieneś zdać sobie sprawę z faktu, że twój umysł z niecierpliwością czeka na każde
twoje polecenie, gotów do wykonania wszystkiego, co mu każesz. Wymaga jedynie
niewielkiej ilości paliwa: tlenu zawartego we krwi oraz trochę glukozy.
Nasz umysł jest tak skomplikowany i tak potężny, że przerasta wszelkie osiągnięcia
współczesnej techniki komputerowej. Jest bowiem w stanie przetwarzać trzydzieści
miliardów bitów informacji na sekundę, a możliwości jego połączeń równają się okablowaniu
długości sześciu tysięcy mil. Ludzki system nerwowy składa się przeciętnie z dwudziestu
ośmiu miliardów neuronów (komórki nerwowe służące do przewodzenia impulsów). Bez
neuronów nasz system nerwowy nie potrafiłby interpretować informacji, które otrzymujemy
za pośrednictwem zmysłów, przekazywać ich do mózgu ani przyjmować poleceń od mózgu.
Każdy z neuronów jest jakby miniaturowym komputerem potrafiącym przetwarzać do
miliona bitów informacji.
Neurony działają niezależnie od siebie, ale również potrafią się komunikować poprzez
prawdziwie zadziwiającą sieć około stu tysięcy mil włókien nerwowych. Zdolność umysłu
ludzkiego do przetwarzania informacji jest zaskakująco olbrzymia, zwłaszcza jeśli weźmiemy
pod uwagę fakt, że komputer, nawet ten najszybszy, może jednorazowo wykonać tylko jedno
połączenie. TYMCZASEM REAKCJA JEDNEGO NEURONU MOŻE BYĆ
PRZEKAZYWANA SETKOM TYSIĘCY INNYCH NEURONÓW W CZASIE
KRÓTSZYM NIŻ DWADZIEŚCIA MILISEKUND. DWADZIEŚCIA MILISEKUND TO
CZAS MNIEJ WIĘCEJ RÓWNY JEDNEJ DZIESIĄTEJ CZASU POTRZEBNEGO, BY
MRUGNĄĆ OKIEM. Przesłanie sygnału zabiera neuronowi czas milion razy dłuższy niż w
przypadku typowego przełącznika komputerowego, a mimo to umysł potrafi rozpoznać
znajomą twarz w czasie krótszym niż jedna sekunda, co znacznie przewyższa możliwości
najpotężniejszego komputera. Umysł osiąga tę szybkość dlatego, że, w odróżnieniu od
sposobu działania komputera, może jednocześnie przyjmować sygnały miliardów neuronów
na ten sam temat.
Mając w dyspozycji tak wielki potencjał, dlaczego nie mielibyśmy nieustannie czuć się
szczęśliwi? Dlaczego nie mielibyśmy zmienić zachowań takich jak palenie papierosów, picie
alkoholu, przejadanie się czy odkładanie wszystkiego na później? Dlaczego nie mielibyśmy
NATYCHMIAST pozbyć się depresji, przełamać frustracji i odczuwać radości życia?
POTRAFIMY TO ZROBIĆ! Każdy z nas posiada najwspanialszy komputer na ziemi, niestety
nie otrzymaliśmy wraz z nim instrukcji obsługi. Większość z nas nie ma pojęcia, jak
naprawdę działa mózg, tak więc próbujemy WYMYŚLIĆ sposoby na wprowadzanie zmian w
naszym życiu, podcczas gdy w rzeczywisto
ości nasze zachowania
z
a mają swojee źródło w systemie
s
nerwow
wym, jego po
ołączeniach
h neuronowy
ych, które ja nazywam NEUROAS
SOCJACJA
AMI.
PR
RZEPUSTK
KA DO OBSZARU TR
RWAŁYCH
H ZMIAN
Po
osiadamy dzziś umiejętn
ność zrozum
mienia w zn
nacznym stoopniu umysłłu ludzkiego
o dzięki
połączeniu dwóch zasadniczo
z
różnych dy
yscyplin nau
uki: neurobiiologii, którra zajmuje się
procesami zachodzzącymi w mózgu,
m
oraz informatykii. Integracjaa tych dwócch dziedzin
zaowocowała powsstaniem now
wej dyscyplliny.
N
Naukowcy
zaajmujący sięę powstawaaniem neuro
oasocjacji oddkryli, że neurony nieu
ustannie
przesyłaają informaccje w formiie sygnałów
w elektrochemicznych pprzekazywan
nych poprzeez
PRZEW
WODY NER
RWOWE. Możemy
M
to sobie
s
wyobrrazić, przyw
wołując obraaz zatłoczon
nej
autostraady. Informaacje przekazzywane są równocześn
r
nie. Każda m
myśl czy wsspomnienie wędruje
jednym określonym
m jej pasem, a w tym saamym czasiie po autostrradzie podrróżują dosło
ownie
miliardy
y innych im
mpulsów, każżdy w swoją stronę.
U
Układ
taki po
ozwala naszzemu umysłłowi przeskaakiwać w jeednej chwilii od wspom
mnień
zapachu
u lasu świerrkowego tużż po deszczu
u do ulubion
nej melodii z musicalu
u na Broadw
wayu,
szczegó
ółów wieczo
oru spędzon
nego z ukoch
haną osobą czy wygląddu kciuka no
oworodka.
Złłożona sieć myślowa
Teen skomplik
kowany sysstem nie tylk
ko pozwala nam cieszyyć się pięknem tego św
wiata, ale
też i przzetrwać na nim.
n
ILEKR
ROĆ DOZN
NAJEMY WIELKIEGO
W
O CIERPIEN
NIA LUB
WIELK
KIEJ PRZYJJEMNOŚCII, NASZ UM
MYSŁ SZU
UKA ICH PR
RZYCZYN
NY I KODU
UJE JĄ
W SYST
TEMIE NE
ERWOWYM
M PO TO, BY
B UMOŻL
LIWIĆ SOB
BIE PODEJJMOWANIE
E
LEPSZY
YCH DECY
YZJI W PR
RZYSZŁOŚC
CI. Gdyby na
n przykładd nie istniałaa neuroasocj
cjacja,
która in
nformuje, żee włożenie ręki
r w ogień
ń grozi popaarzeniem, m
mógłbyś pop
pełniać ten błąd
b tak
długo, aż
a spaliłbyś dłoń. Tak więc
w neuroaasocjacje do
ostarczają um
mysłowi w błyskawiczznym
tempie sygnały,
s
któ
óre pomagaj
ają nam szyb
bko dotrzeć do wspomnnień i bezpiiecznie
manewrrować wśród życiowycch sytuacji.
Tęępym umyssłom natura wydaje się szara.
Umysł oświecony postrzega ognie i iskry
świateł świata.
RALPH WALDO EMERSON
Kiedy robimy cos po raz pierwszy, TWORZYMY FIZYCZNE POŁĄCZENIE,
cieniutkie pasmo neuronowe, które w przyszłości pozwala nam mieć dostęp do
towarzyszącego danej czynności uczucia lub zachowania. Odtąd, ilekroć powtarzamy to
zachowanie, połączenie nerwowe wzmacnia się. Dodajemy kolejne pasemko neuronów.
Odpowiednio częste powtarzanie danego zachowania przy odpowiednio wysokim napięciu
emocjonalnym pozwala nam dodawać jednocześnie wiele takich pasm, co zwiększa siłę
określonego wzorca emocji lub zachowań, a w końcu prowadzi do wytworzenia
„natychmiastowego połączenia" z danym odczuciem lub wzorcem zachowania. Wtedy
właśnie czujemy się zmuszeni do doznawania określonych uczuć lub prezentowania
określonych zachowań.
Innymi słowy, połączenie takie staje się superszybką autostradą, która doprowadza nas
błyskawicznie do określonych zestawów zachowań i odczuć.
ISTNIENIE NEUROASOCJACJI ZOSTAŁO UDOWODNIONE PRZEZ
NAUKOWCÓW. SĄ ONE FAKTEM. Powtórzę: wymyślanie różnych sposobów
wprowadzania w życie zmian jest z tego powodu prawie zawsze nieskuteczne.
Neuroasocjacje są nam niezbędne do przeżycia i dlatego zabezpieczone są w systemie
nerwowym w postaci połączeń neuronowych raczej niż nieuchwytnych „wspomnień".
Michael Merzenich z uniwersytetu kalifornijskiego w San Francisco udowodnił, że im
częściej zachowujemy się zgodnie z określonym wzorcem zachowań, tym mocniejszy staje
się ten wzorzec.
Merzenich obserwował obszary mózgu małpy, które uaktywniały się, kiedy dotykano
jej palca. Następnie wytresował małpę tak, aby za pomocą tego właśnie palca prosiła o
jedzenie. Kiedy po tresurze ponowił pomiary odkrył, że obszary reagujące na dotyk palca
rozszerzyły się o prawie sześćset procent! Przekonał się też, że małpa kontynuowała ten
właśnie sposób zachowań nawet wtedy, gdy nie była już nagradzana jedzeniem, ponieważ
połączenie neuronowe zostało tak znacznie wzmocnione.
Ilustracją podobnego zachowania u ludzi może być przykład człowieka, który odczuwa
przymus palenia nawet wtedy, kiedy nie sprawia mu to już przyjemności. Dlaczego tak jest?
Osoba taka jest rzeczywiście „przywiązana" do palenia. Wyjaśnia to, dlaczego w przeszłości
mogłeś mieć problemy ze zmianą wzorców emocjonalnych lub wzorców zachowań. Było to
bowiem u ciebie coś więcej niż „nawyk": wytworzyłeś sieć połączeń neuronowych, sieć
silnych neuroasocjacji w swoim systemie nerwowym.
Neuroasocjacje rozwijamy nieświadomie poprzez systematyczne oddawanie się
określonym emocjom bądź zachowaniom. Za każdym razem, gdy oddajesz się uczuciu
gniewu albo krzyczysz na ukochaną osobę, wzmacniasz połączenia neuronowe i zwiększasz
prawdopodobieństwo występowania tego uczucia bądź zachowania w przyszłości.
Jednak badania naukowe przynoszą nam również dobre wiadomości. Otóż
udowodniono, że kiedy małpę zmuszono, by przestała posługiwać się tym palcem, do
używania którego wcześniej ją przyzwyczajono, obszar mózgu, który reagował na związane z
nim odczucia, zaczął się wolno zmniejszać, a więc zaczęły słabnąć neuroasocjacje.
To bardzo dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy chcą pozbyć się nałogów! Jeśli
nie będziesz się oddawał określonym uczuciom lub zachowaniom przez dość długi czas, jeśli
zmienisz wzorzec automatycznie wykorzystujący określone połączenie neuronowe,
połączenie to zacznie słabnąć i wreszcie zaniknie. Wraz z nim zniknie odbierający ci siły
wzorzec zachowania. Musisz pamiętać i o tym, że oznacza to również, iż jeśli przez jakiś czas
nie będziesz kierować się swymi pasjami, ich natężenie zmniejszy się. Pamiętaj! Nie
wykorzystywana odwaga słabnie! Zaniedbane zaangażowanie maleje, a nie odwzajemniona
miłość gaśnie!
Nie wystarczy tylko posiadać dobry umysł. Najważniejsze jest, by go dobrze używać.
RENĘ DESCARTES
Nauka warunkowania neuroasocjacyjnego proponuje ci sześć kroków, które
opracowano wyłącznie po to, by zmieniały zachowanie poprzez osłabianie wzorców, które
odbierają ci siłę. Jednak przede wszystkim musisz zrozumieć, w jaki sposób umysł wytwarza
neuroasocjacje. ILEKROĆ DOŚWIADCZASZ WYRAŹNEJ PRZYJEMNOŚCI LUB
CIERPIENIA, TWÓJ UMYSŁ NATYCHMIAST ZACZYNA SZUKAĆ PRZYCZYNY
TEGO STANU. Wykorzystuje do tego trzy kryteria:
TWÓJ UMYSŁ SZUKA CZEGOŚ, CO WYDAJE SIĘ WYJĄTKOWE. Aby
zmniejszyć liczbę możliwych przyczyn określonego stanu, umysł próbuje wykryć coś, co w
istniejących warunkach jest niezwykłe. Logiczny wydaje się wniosek, że jeśli doświadczasz
czegoś niezwykłego, przyczyna tego stanu również musi być niezwykła.
TWÓJ UMYSŁ SZUKA CZEGOŚ, CO WYDAJE SIĘ DZIAĆ JEDNOCZEŚNIE. Czy
nie znajdujesz sensu w twierdzeniu, że cokolwiek dzieje się jednocześnie lub prawie jednocześnie z doznaniem cierpienia lub przyjemności, stanowi przyczynę tego odczucia?
TWÓJ UMYSŁ SZUKA REGULARNOŚCI. Ilekroć odczuwasz cierpienie lub
przyjemność, umysł natychmiast wyszukuje niezwykłe elementy w otaczającej cię sytuacji
oraz identyfikuje wszystkie obecne w tej sytuacji elementy. Jeśli któryś z elementów
określonej sytuacji wydaje się pojawiać regularnie wraz z odczuwaniem cierpienia bądź
przyjemności, umysł określa ten właśnie element j a k o ich przyczynę. Niebezpieczeństwo
tkwi oczywiście w fakcie, że jeśli natężenie cierpienia lub przyjemności jest znaczne,
przejawiamy tendencję do generalizowania na temat regularności. Jestem pewien, że często
słyszałeś od kogoś zdanie: „Zawsze to robisz", w sytuacji, gdy robiłeś to coś po raz pierwszy.
Być może nawet sam tak sobie mówiłeś.
Ponieważ te trzy kryteria formowania neuroasocjacji są tak nieprecyzyjne, łatwo o
błędne interpretacje, które prowadzą do wytworzenia FAŁSZYWYCH NEUROASOCJACJI.
Dlatego właśnie musimy oceniać połączenia, zanim jeszcze staną się częścią kierującego
nami podświadomie procesu podejmowania decyzji. TAK CZĘSTO DOSZUKUJEMY SIĘ
NIEWŁAŚCIWYCH PRZYCZYN IW TEN SPOSÓB ODBIERAMY SOBIE MOŻLIWOŚĆ
ROZWIĄZYWANIA NASZYCH PROBLEMÓW!
Poznałem kiedyś kobietę, znaną artystkę, która przez dwanaście lat nie żyła w żadnym
związku z mężczyzną. Kobieta ta kierowała się wielką pasją we wszystkim, co robiła. To
właśnie uczyniło z niej tak wielką artystkę. Jednakże kiedy skończył się związek, w którym
była uprzednio, co przyniosło jej wiele cierpień, jej umysł natychmiast zaczął szukać
przyczyn - szukał czegoś, co było najbardziej charakterystyczne dla tego związku.
Wtedy właśnie jej umysł zauważył, że związek ten był bardzo emocjonalny. Jednak
zamiast uznać pasję za najwspanialszą stronę, zaczął on ją postrzegać jako przyczynę
zerwania związku. Umysł kobiety szukał również wszystkich tych elementów, które wystąpiły równocześnie z cierpieniem. I znów wielka pasja stanowiła jeden z głównych
elementów tuż przed zerwaniem. Poszukiwanie czynników regularnych również wskazało na
wielką pasję. I tak, ponieważ pasja artystki spełniała wszystkie trzy kryteria, jej umysł
zdecydował, że właśnie ją należy obwiniać za wielkie cierpienie związane z zerwaniem
związku.
Wniosek ten doprowadził tę kobietę do postanowienia, że nigdy już nie pozwoli sobie
na tak wielką pasję w kontaktach z mężczyznami. Jej zachowanie stanowi klasyczny wręcz
przykład fałszywej neuroasocjacji. Połączyła ona ze swoim cierpieniem fałszywą przyczynę i
to właśnie połączenie kierowało jej późniejszymi zachowaniami, znacznie osłabiając
potencjaalną możliw
wość wypraccowania nowego związzku z innym
m mężczyzn
ną. Prawdziw
wą
przyczy
yną niepowo
odzenia był fakt, że onaa i jej partneer kierowalii się zupełn
nie innymi
systemaami wartoścci i innymi regułami
r
zacchowań. Jed
dnak ona poołączyła sw
woje cierpien
nie
właśnie z pasją i zaaczęła za wsszelką cenę jej unikać, nie tylko w miłości, leecz również i w
sztuce. Ucierpiało
U
n tym całee jej życie. To
na
T wspaniałły przykład na to, jak czasem kręp
pujemy
sami sieebie w najdzziwniejsze sposoby.
s
Musimy
M
zrozu
umieć, jak nnasz umysł wytwarza
neuroassocjacje, i zaakwestionow
wać niektórre z połączeeń, już uprzeednio zaakcceptowanych
h,
poniewaaż mogą on
ne ograniczaać nasze życciowe możliiwości. W innnym wypaadku zarówn
no
nasze ży
ycie osobistte, jak i zaw
wodowe skazzane jest naa niespełniennie i frustraacje.
Jeednak jeszczze groźniejssze są MIES
SZANE NE
EUROASOC
CJACJE, któ
óre stanowiią
klasyczn
ne źródło saamosabotażżu. Być możże zdarzyło ci się kiedyyś zacząć co
oś, a następn
nie
samemu
u to zniszczyć. Winowaajcą były wtedy
w
właśniie mieszanee neuroasocjjacje. Możliiwe, że
twoja firma rozwijaała się wspaaniale jedneego dnia, a padła
p
następpnego. Czym
m są mieszaane
neuroassocjacje? Po
owstają, gdy
y zjedna i tąą samą sytuaacją kojarzyymy zarówn
no cierpieniee, jak i
przyjem
mność.
Prrzykładem znanym
z
chy
yba wszystk
kim są pieniiądze. W naaszej kulturzze ludzie maają
niepraw
wdopodobniee wręcz mieeszane odczzucia wobecc bogactwa. Nie ma naw
wet cienia
wątpliw
wości, że każżdy chce miieć pieniądzze.
Sąądzimy, że dadzą
d
nam większą sw
wobodę, więększe bezpieeczeństwo, szansę
s
udziału w
życiu pu
ublicznym, swobodę po
odróżowaniia, uczenia się,
s rozwojuu i zmian. Jeednocześniee jednak
większo
ość ludzi nig
gdy nie wycchodzi pozaa określony poziom docchodów, ponieważ gdzzieś
głęboko
o łączą oni „zbyt
„
dużo" pieniędzy z całą gamąą negatywnyych odczuć.. Kojarzą wielkie
w
bogactw
wo z chciwo
ością, stresem, ciągłym
mi osądami, niemoralno
n
ścią albo brrakiem życia
wewnęttrznego. Jed
dnym z pierw
wszych ćwiiczeń, jakie zadaję uczeestnikom moich
m
kursów
w
Financiaal Destiny(T
TM), jest wypisanie
w
jak
k największzej liczby poozytywnych
h i negatywn
nych
skojarzeeń z bogactw
wem. Po strronie dodatn
niej wymien
niają oni takkie rzeczy, jak
j swobod
da,
luksus, szczęście, wkład
w
w życcie innych, bezpieczeństwo, podróóże, możliw
wość dokony
ywania
zmian w życiu. Jed
dnak po stro
onie ujemnejj znajduje się
s zwykle w
więcej skojaarzeń: kłótn
nie ze
współm
małżonkiem, stres, poczzucie winy, bezsenne
b
no
oce, olbrzym
mi wysiłek, płytkość,
ugodow
wość, ciągłe osądy inny
ych czy podaatki. Czy zaauważasz róóżnicę w inttensywnościi
obydwu
u grup skojaarzeń? Jak sądzisz, którre z nich maają większy wpływ na życie?
ż
CIIERPIENIE
E (-)
M
Muszę
ciężko
o pracować,, by je zdob
być
Sw
woboda
Bezpieczeństtwo
Ch
hciwość
In
nni ciągle bęędą mnie ossądzać
PR
RZYJEMNOŚĆ (+)
W
Większe
pod
datki Brak ży
ycia duchow
wego
Obawa, że wszyscy
w
będąą mnie wyk
korzystywaćć
M
Możliwość
pomocy rodzzinie
W
Wkład
w
życie inny
ych ludzi
K
Kontrola
nad własny
ym życiem
Sttracę
motywacjęę
K
Kiedy
podejmujeesz decyzję,, co robić, tw
wój umysł nie
n
otrzymu
uje
jasnego sy
ygnału przyjjemności an
ni cierpieniaa,
odbiera
sprzeczne bodźce i trw
wa w niepew
wności. Sku
utkiem
tego tracisz
chęć działania oraz zddolność pod
dejmowaniaa
wanych krokków, które mogłyby
m
zdecydow
doprowadzić
cię do osiąągnięcia pożżądanych reezultatów.
ILEKROĆ DOSTARCZASZ UMYSŁOWI MIESZANYCH BODŹCÓW, WYNIKI
TWOJEGO DZIAŁANIA NIE SĄ JEDNOZNACZNE. Może łatwiej to zrozumiesz, jeśli wyobrazisz sobie proces podejmowania decyzji przez twój umysł jako wagę: „Jeśli zrobię to i to,
czy przeważy cierpienie, czy przyjemność?" Pamiętaj, że liczy się nie liczba elementów po
każdej ze stron, lecz waga każdego z nich. Możliwe, że akurat tobie z pieniędzmi kojarzy się
więcej pozytywów niż negatywów, jednak jeśli któryś z elementów negatywnych jest bardzo
intensywny, fałszywe neuroasocjacje mogą pozbawić cię zdolności odnoszenia sukcesów
finansowych.
BARIERA PROGU CIERPIENIA
Co dzieje się wtedy, kiedy dochodzisz do punktu, w którym jesteś przekonany, że bez
względu na rodzaj podejmowanych działań, będziesz odczuwał cierpienie? Sytuacja taka
nazywana jest BARIERĄ PROGU CIERPIENIA. Często pojawienie się tej bariery
unieruchamia nas: nie wiemy, co zrobić. Niektórzy ludzie pozwalają, by cierpienie pokonało
ich całkowicie, i doświadczają wtedy zupełnej bezradności.
Stosowanie sześciu etapów NWA pomoże ci pozbyć się tych obezwładniających cię
wzorców. Dzięki nim wytworzysz nowe skojarzenia, które pozwolą ci nie tylko zdawać sobie
sprawę z niepożądanych zachowań czy pozbyć się ich w krótkim czasie, ale również nastawić
się tak, by twoje odczucia i zachowania były zgodne z wybranymi przez ciebie celami.
Żadna zmiana nie będzie trwała, jeśli nie zmienisz elementów, z którymi kojarzysz
cierpienie i przyjemność.
A teraz chciałbym rzucić ci wyzwanie. Wybierz coś, co chciałbyś w swoim życiu
zmienić, a następnie natychmiast stosuj wszystko to, czego dowiesz się o kolejnych etapach
NWA po to, by dokonać tej zmiany od razu. W ten sposób nie tylko będziesz czytał kolejne
rozdziały, ale też i DOKONYWAŁ ZMIAN na skutek lektury.
Zacznijmy więc się uczyć, jak zmienić w życiu cokolwiek.
Rozdział szósty
JAK ZMIENIĆ D O W O L N Y ASPEKT
ŻYCIA: NAUKA WARUNKOWANIA
NEUROASOCJACYJNEGO"
Początek każdego nawyku jest jak niewidzialna
nić, jednak ilekroć powtarzamy swoje
działania, wzmacniamy tę nić, dodajemy
do niej kolejny splot, aż staje się potężną liną
i oplątuje nas więzami nie do zerwania
- więzami myśli i czynów.
ORISON SWETT MARDEN
Jeśli chcemy zmienić swoje zachowanie, jest tylko jeden skuteczny sposób: musimy
połączyć odczucie cierpienia ponad siły ze starym zachowaniem, a odczucie wielkiej
przyjemności z nowym. Trzeba ci bowiem wiedzieć, iż każdy z nas przez życiowe
doświadczenie nauczył się określonych wzorców myślenia i zachowań, które pozwalają mu
unikać cierpienia i znajdować przyjemności. Każdy z nas odczuwa znudzenie, frustrację i
złość, każdy czuje się czasem przygnębiony i przytłoczony. I każdy wypracował własne
strategie pozbywania się tych uczuć. Niektórzy ludzie osiągają to, robiąc zakupy, niektórzy
uprawiając seks, pijąc albo biorąc narkotyki, a jeszcze inni w tym celu wrzeszczą na własne
dzieci. Świadomie lub podświadomie wiedzą oni, że to połączenie neuronowe ulży ich
cierpieniu i w jednej chwili wyniesie ich na ten czy inny poziom przyjemności.
Jeśli chcemy zmienić obecnie stosowane strategie, bez względu na ich rodzaj, musimy
przejść przez sześć prostych etapów, postawić sześć kroków, które pozwolą nam odnaleźć
prostszy i skuteczniejszy sposób pozbywania się bólu i zyskiwania przyjemności, sposób
dodający więcej sił i niewątpliwie bardziej elegancki. Sześć kroków s k ł a d a j ą c y c h się n
a N W A u c z y , jak znaleźć autostradę prowadzącą bezpośrednio od bólu do przyjemności,
jak ominąć męczące objazdy.
NWA KROK PIERWSZY
Zdecyduj, czego naprawdę chcesz i co powstrzymuje cię przed osiągnięciem tego celu
Byłbyś zaskoczony, jak wielu spośród ludzi, którzy zjawiali się u mnie na prywatnych
terapiach, w odpowiedzi na pytanie, czego chcą, przez dwadzieścia minut mówiło mi o tym,
czego już dłużej nie chcą albo robić, albo doświadczać. Musimy pamiętać, że życie daje nam
to, na czym się skupiamy. Jeśli więc będziemy się skupiać na tym, czego nie chcemy, właśnie
to otrzymamy w nadmiarze.
PIERWSZYM KROKIEM P R O W A D Z Ą C Y M DO WYPRACOWANIA
JAKIEJKOLWIEK ZMIANY JEST PODJĘCIE DECYZJI, CZEGO N A P R A W D Ę
CHCESZ, WYZNACZENIE KIERUNKU, W K T Ó R Y M MASZ SIĘ PORUSZAĆ.
Im dokładniej określisz, czego chcesz, tym jaśniejsza stanie się dla ciebie sytuacja i tym
więcej sił będziesz w stanie zebrać, by swój cel osiągnąć jak najszybciej. Musimy też
wiedzieć, co powstrzymuje nas przed osiągnięciem pożądanego celu. Regułą jest, że przed
wprowadzeniem zmiany powstrzymuje nas fakt, iż więcej cierpienia łączymy z pójściem do
przodu niż z pozostaniem tam, gdzie się znajdujemy. Albo mamy przekonanie typu: „Jeśli się
zmienię, przyniesie mi to cierpienie", albo boimy się nie znanych skutków, które może
przynieść nam zmiana.
NWA KROK DRUGI
Podźwignij się do działania: połącz wielkie
cierpienie z niedokonaniem zmiany natychmiast
i wielką przyjemność z jej natychmiastowym
wprowadzeniem
Większość ludzi wie, że naprawdę chce się zmienić, ale jakoś nie potrafi nakłonić się,
by to zrobić. JEDNAK ZMIANA ZWYKLE NIE JEST KWESTIĄ UMIEJĘTNOŚCI,
NIEMAL ZAWSZE ZALEŻY ONA OD MOTYWACJI. Gdyby ktoś przyłożył ci do głowy
pistolet ze słowami: „A teraz pozbądź się depresji i zacznij się czuć radosny i szczęśliwy", z
pewnością natychmiast, podobnie jak każdy z nas, potrafiłbyś znaleźć jakiś sposób, który
choć na chwilę pozwoliłby ci zmienić stan emocjonalny.
Jednak, jak już mówiłem, problem polega na tym, że myślimy o zmianie w kategoriach
„powinienem", a nie „muszę". Albo też jeśli już jest to „muszę", to natychmiast dodajemy:
„kiedyś w przyszłości". JEDYNYM SPOSOBEM POZWALAJĄCYM NAM NA SZYBKIE
DOKONANIE ZMIANY JEST WYTWORZENIE POCZUCIA PRZYMUSU TAK
SILNEGO, ŻE NATYCHMIAST ODCZUJEMY KONIECZNOŚĆ DZIAŁANIA. Jeśli
chcemy spowodować zmiany, musimy zrozumieć, że problem leży nie w tym, czy potrafimy
ich dokonać, ale w tym, czy ich dokonamy. Fakt, czy dokonamy zmian, czy też nie,
sprowadza się do poziomu motywacji, a ta z kolei opiera się na dwóch potężnych siłach, które
kształtują nasze życie: cierpienia i przyjemności. Każda zmiana, której dotychczas dokonałeś
w swoim życiu, jest rezultatem zmiany twoich neuroasocjacji dotyczących przyczyn
cierpienia i przyczyn przyjemności. Jednak często ciężko nam zmienić się dlatego, że mamy
mieszane odczucia dotyczące zmian. Z jednej strony chcemy się zmienić. Nie chcemy zachorować na raka z powodu palenia. Nie chcemy popsuć sobie kontaktów z innymi tylko dlatego,
że nie panujemy nad własnymi nastrojami. Nie chcemy, by nasze dzieci czuły się nie kochane
dlatego, że jesteśmy dla nich surowi. Nie chcemy przez resztę życia odczuwać depresji
spowodowanej tym, co zdarzyło się w przeszłości. Nie chcemy czuć się ofiarami.
Jednak z drugiej strony boimy się zmian. „A jeśli rzucę palenie i mimo to umrę na raka,
a w dodatku pozbawię się przyjemności, którą dawały mi papierosy?" „Co będzie jeśli
pozbędę się wszystkich negatywnych uczuć związanych z gwałtem i raz jeszcze padnę jego
ofiarą?" MIESZANE ODCZUCIA powodują, że ze zmianą łączymy zarówno cierpienie, jak i
przyjemność. Powodują to, że nasz umysł nie jest pewien, jak działać, i to właśnie nie
pozwala nam w pełni wykorzystać własnych możliwości. Tylko dlatego nie potrafimy
dokonać zmian, które byłyby kwestią jednej chwili, gdybyśmy całkowicie się do nich
przekonali.
Jak zmienić tę sytuację? Jedną z rzeczy, które potrafią odmienić dokładnie każdego, jest
stan osiągnięcia GRANICY CIERPIENIA. Cierpienie staje się wtedy tak wielkie, że odczuwamy konieczność natychmiastowej zmiany. Dochodzimy do punktu, w którym umysł mówi
nam: „Dosyć! Nie mogę czuć się w ten sposób ani dnia, ani chwili dłużej."
Czy kiedykolwiek doświadczyłeś takiego stanu na przykład w związku z drugim
człowiekiem? Czy trzymałeś się z kimś, choć cierpiałeś z tego powodu i zupełnie nie byłeś
szczęśliwy, a mimo to zostałeś? Jeśli tak, to dlaczego? Myślałeś, że wszystko się jakoś ułoży,
choć nie robiłeś nic, by to poukładać. Skoro powodowało to twoje cierpienie, to dlaczego nie
odszedłeś?
Byłeś nieszczęśliwy, ale strach przed nieznanym był silniejszym czynnikiem
motywacyjnym. Mówiłeś sobie pewnie: „Tak, jestem nieszczęśliwy, ale co będzie, jeśli
odejdę i nigdy już nie znajdę sobie nikogo? Teraz przynajmniej wiem, jak radzić sobie z cierpieniem."
Właśnie takie myśli powstrzymują ludzi przed dokonywaniem zmian. Jednak w końcu
pewnego dnia cierpienie spowodowane tym związkiem stanie się większe od obaw przed
nieznanym, tak więc osiągniesz granicę cierpienia i podejmiesz decyzję, by coś zmienić. Być
może sytuacja taka przydarzyła ci się na skutek twego własnego wyglądu, kiedy
postanowiłeś, że musisz natychmiast coś zrobić z nadwagą. Być może osiągnąłeś granicę
cierpienia w momencie, gdy w żaden sposób nie mogłeś się wcisnąć w ulubione spodnie, albo
poczułeś, że masz dość, kiedy z ledwością wdrapałeś się na schody, gdyż bardzo ci w tym
przeszkadzały za grube uda. Może był to widok zwałów tłuszczu wylewających się znad
paska przy spodniach?
Dźwignia wykorzystywana jest do podnoszenia olbrzymich ciężarów, z którymi nie
poradzilibyśmy sobie w inny sposób. Lewarowanie, czyli wykorzystanie dźwigni, jest
niezbędne przy uwalnianiu się od takich ciężarów, jak palenie, picie, obżarstwo czy
przeklinanie, oraz od takich wzorców emocjonalnych, jak uczucia depresji, zmartwienia,
strachu, poczucie niższości oraz podobne. Zmiana wymaga czegoś więcej niż tylko wiedzy,
że powinieneś się zmienić. Zmiana wymaga, byś na najgłębszym możliwym poziomie
emocjonalnym oraz podstawowym poziomie zmysłowym wiedział, że MUSISZ się zmienić.
Jeśli wielokrotnie próbowałeś dokonać jakiejś zmiany i za każdym razem ponosiłeś klęskę,
oznacza to po prostu, że POZIOM TWOJEGO CIERPIENIA JEST NIEWYSTARCZAJĄCY,
BYŚ PRZEDSIĘWZIĄŁ TĘ ZMIANĘ. Nie osiągnąłeś granicy cierpienia, która stanowi
potrzebną ci dźwignię.
Ilekroć prowadziłem prywatną terapię, najważniejsze było dla mnie znalezienie
najpotężniejszej możliwej dźwigni, która pomogłaby mojemu pacjentowi w czasie jednej
wizyty dokonać zmiany, której nie był w stanie dokonać całymi latami. Każdą sesję
zaczynałem od stwierdzenia, że nie mogę pracować z kimś, kto nie chce się zmienić już teraz.
Wśród powodów takiego mojego zachowania był również fakt, że jedna taka sesja kosztowała
trzy tysiące dolarów i nie chciałem, by pacjenci inwestowali czas i pieniądze, jeśli nie byli
całkowicie zdecydowani, że pragną osiągnąć rezultat natychmiast, w czasie tej jednej sesji.
Niedawno pewna kobieta uczęszczająca na moje seminarium opowiedziała mi o
stosowanej przez siebie absolutnie niezawodnej strategii zrzucania zbędnych kilogramów.
Razem z przyjaciółką wielokrotnie postanawiały schudnąć, ale za każdym razem nie
dotrzymywały słowa. W końcu i jedna, i druga osiągnęła moment, w którym pozbycie się
nadwagi zrobiło się koniecznością. Wiedza zdobyta podczas moich zajęć podpowiadała im, że
muszą znaleźć coś, co popchnie je do działania, potrzebowały jednak lewara, który pomógłby
im udźwignąć ten ciężar. Musiały więc połączyć cierpienie nie do wyobrażenia z faktem
złamania danego sobie słowa po raz kolejny.
Postanowiły dać sobie nawzajem i wszystkim wspólnym przyjaciołom najświętsze
słowo honoru, że jeśli tym razem zlekceważą obietnicę, każda z nich zje puszkę karmy dla
psów firmy Alpo. Aby odsunąć pokusę z dala od siebie, każda z nich przez cały czas trzymała
w widocznym miejscu puszkę karmy Alpo. Opowiadały mi, że ilekroć zaczęły odczuwać
głód, brały tę puszkę i na głos czytały wszystko, co wydrukowano na nalepce. A ponieważ
wśród składników nie było raczej apetycznych pokarmów, bez trudu przychodziło im
dotrzymać słowa. Osiągnęły swój cel bez pudła!
Często byli to ludzie, którzy przybywali do mnie z drugiego końca kraju. Mysi o tym,
że odeślę ich do domu, nie próbując nawet zająć się ich problemem, motywowała więc ich do
poświęcenia na przykład trzydziestu minut na przekonanie mnie, że naprawdę im na tym
zależy i zrobią wszystko, aby zmienić się tu i teraz. Przy tego rodzaju dźwigni wypracowanie
jakiejkolwiek zmiany było niewielką kwestią. Parafrazując Nietzschego, można powiedzieć,
że ten, kto ma mocne „dlaczego", zniesie „każde jak".
Z doświadczenia wiem, że odpowiedź na pytanie „jak" stanowi dwadzieścia procent
skutecznej i trwałej zmiany. Pozostałe osiemdziesiąt procent to odpowiedź na pytanie
„dlaczego". Jeśli zbierzemy kilka wystarczająco ważnych powodów, by się zmienić, w ciągu
minuty możemy zmienić cos, czego nie udawało nam się zmienić przez wiele lat.
Dajcie mi wystarczająco długą dźwignię
i wystarczająco mocną podporę, a sam jeden
poruszę cały glob.
ARCHIMEDES
NAJDŁUŻSZĄ DŹWIGNIĄ, JAKĄ MOŻESZ DLA SIEBIE ZNALEŹĆ, JEST
CIERPIENIE, KTÓRE PŁYNIE Z TWOJEGO WNĘTRZA, NIE Z ZEWNĄTRZ.
NAJWIĘKSZYM CIERPIENIEM CZŁOWIEKA JEST ŚWIADOMOŚĆ, ŻE ŻYJE ON PONIŻEJ POZIOMU WŁASNYCH MOŻLIWOŚCI. Jeśli nie będziemy działać zgodnie z
naszym własnym obrazem siebie, jeśli nasze zachowanie stanie w sprzeczności z naszymi
wymaganiami, z opinią, jaką o sobie żywimy, przepaść między tym, jak działamy, a tym, kim
jesteśmy, zmusi nas do przedsięwzięcia zmian.
Lewarowanie polegające na uświadomieniu komuś rozbieżności między tym, kim jest, a
tym, jak działa, może się okazać niewiarygodnie skuteczne w powodowaniu zmian. Nie jest
to presja wywierana przez czynniki zewnętrzne, lecz presja płynąca od wewnątrz. JEDNYM
Z NAJSILNIEJSZYCH MOTYWÓW DZIAŁANIA OSOBOWOŚCI LUDZKIEJ JEST
CHĘĆ ZACHOWANIA SPÓJNOŚCI OSOBOWEJ.
Powodem, dla którego tak wielu z nas wydaje się zaprzeczać samym sobie, jest po
prostu fakt, że nigdy nie uświadamiamy sobie własnej niespójności. Jeśli chcesz komuś
pomóc, wykorzystując ten właśnie rodzaj lewarowania, nie powinieneś wytykać mu jego
niekonsekwencji, lecz raczej zadać kilka pytań po to, by sam zdał sobie z niej sprawę. To o
wiele silniejsza dźwignia niż atak. Jeśli próbujesz wywierać jedynie zewnętrzną presję, twój
rozmówca będzie się jej opierał. Natomiast oparcie się presji wewnętrznej jest prawie
niemożliwe. Tego typu presja jest bardzo cennym narzędziem, którego możesz użyć wobec
samego siebie. Błogie zadowolenie z siebie zawsze powoduje stagnację. Dopóki nie
rozwiniesz w sobie potężnego niezadowolenia z obecnych wzorców zachowań, dopóty nie
będziesz miał wystarczającej motywacji do przedsięwzięcia zmian. Spójrzmy prawdzie w
oczy: zwierzę zwane człowiekiem reaguje tylko na presję.
Dlaczego więc zdarza się, że ludzie nie zmieniają się nawet wtedy, gdy czują i wiedzą,
że powinni? ŁĄCZĄ Z WPROWADZENIEM ZMIANY WIĘCEJ CIERPIENIA NIŻ Z JEJ
NIE-WPROWADZANIEM. By zmienić kogokolwiek, a więc również i samych siebie,
musimy po prostu odwrócić te proporcje tak, aby brak zmiany stał się bardzo bolesny (by
kojarzył się z cierpieniem większym, niż potrafimy znieść), a myśl o wprowadzeniu zmian
stała się atrakcyjna i przyjemna.
Aby więc zyskać prawdziwą dźwignię, zadawaj sobie WYWOŁUJĄCE CIERPIENIE
PYTANIA: „Ile będzie mnie kosztowało, jeśli się nie zmienię?" Większość z nas zajmuje się
bez reszty szacowaniem kosztów zmiany. Ale jaka jest cena, którą płacimy za jej brak? „Co
stracę w moim życiu, jeśli się nie zmienię? Jakie koszty już płacę, emocjonalne, fizyczne,
psychiczne, finansowe i duchowe?
" Spraw, aby cierpienie powodowane brakiem zmiany stało się dla ciebie tak realne, tak
wielkie i tak wyraźnie odczuwalne, byś nie mógł już dłużej odkładać podejmowania działań.
Jeśli to nie wystarcza, pomyśl o kosztach, jakie ponoszą twoi bliscy, współmałżonek,
ukochana osoba, dzieci i inni, na których ci zależy. Wielu z nas zrobi o wiele więcej dla
innych niż dla samych siebie. Wyobraź więc sobie ze wszelkimi szczegółami, jak
powstrzymywanie się przed zmianą wpłynie negatywnie na wszystkich tych, którzy są dla
ciebie ważni.
Kolejny krok to ZADAWANIE SOBIE PYTAŃ NIOSĄCYCH W ODPOWIEDZI
PRZYJEMNE SKOJARZENIA. Pytania te mają ci pomóc połączyć pozytywne odczucia z
ideą wprowadzenia zmiany. „Jeśli się zmienię, jak będę się czuł? Co będę o sobie myślał?
Jaką siłę zyskam, jeśli zmienię ten aspekt mojego życia? Co jeszcze będę mógł osiągnąć, jeśli
naprawdę zmienię się dzisiaj? Jak będą się czuli moja rodzina i przyjaciele? O ile
szczęśliwszy się stanę?"
Najważniejsze jest zdobycie jak największej liczby powodów albo, jeszcze lepiej, jak
najsilniejszych powodów, dla których zmiana musi nastąpić natychmiast, a nie kiedyś w
przyszłości. Jeśli nie odczuwasz teraz przymusu zmiany, oznacza to, że nie korzystałeś w
ogóle z żadnej dźwigni.
Teraz, kiedy skojarzyłeś już w systemie nerwowym brak zmiany z cierpieniem, a
zmianę z przyjemnością, możesz przystąpić do kolejnego etapu NWA.
NWA KROK TRZECI
Przełam ograniczające cię wzorce
Aby konsekwentnie doznawać określonych uczuć, wyrabiamy w sobie
charakterystyczne wzorce myślenia, skupiając się na tych samych obrazach i myślach, zadając
sobie te same pytania. Problem polega na tym, że większość ludzi chce osiągać nowe rezultaty, ale nadal działa w stary sposób. Kiedyś usłyszałem, że szaleństwo definiuje się jako
„ciągłe robienie tego samego i oczekiwanie za każdym razem innego rezultatu".
Nie zrozum mnie źle. Nic złego ci nie dolega i nie musisz „mieć poukładanych klepek".
(Jestem zdania, że powinieneś unikać ludzi, którzy w taki właśnie sposób się o tobie
wyrażają.) Możliwości, których potrzebujesz, aby zmienić dowolny obszar własnego życia,
tkwią w tobie samym już teraz. Po prostu wytworzyłeś w sobie szereg neuroasocjacji, które
nie pozwalają ci tych możliwości w pełni wykorzystać. Musisz więc przebudować własne
połączenia neuronowe tak, aby raczej nieprzerwanie pomagały ci zmierzać dokładnie w tym
kierunku, w jakim chcesz iść, niż popychały w kierunku frustracji i obaw.
Aby osiągnąć w życiu nowe rezultaty, nie możemy ograniczać się tylko do wyznaczenia
sobie celu i lewarowania. Musimy mieć silną motywację zmian. Jeśli jednak robimy wciąż to
samo, powielamy te same niewłaściwe wzorce, nasze życie nie ulegnie zmianom i będziemy
doświadczać jedynie coraz większych frustracji i cierpień.
Czy kiedykolwiek widziałeś muchę zamkniętą w jakimś pomieszczeniu? Natychmiast
szuka ona światła, a więc podlatuje do okna i usiłując wydostać się na zewnątrz, raz po raz
rozbija się o szybę, czasami przez wiele godzin. Czy kiedykolwiek widziałeś tak właśnie
zachowujących się ludzi? Mają wielką motywację, dysponują potężną dźwignią. Ale w
sytuacji, gdy chcesz wydostać się na zewnątrz przez zamknięte okno, nie pomoże największa
nawet motywacja. Musisz zmienić podejście. Mucha ma szanse wydostania się na zewnątrz,
tylko jeśli przestanie na chwilę uderzać o szybę i spróbuje znaleźć inne wyjście.
Jeśli będziemy powielać te same stare wzorce, nie osiągniemy niczego poza starymi
rezultatami. Płyty gramofonowe produkują wciąż te same dźwięki, ponieważ wytłoczono na
nich jeden wzorzec: maleńkie spiralne rowki, w których zakodowany jest dźwięk. Co się
stanie, jeśli weźmiesz taką płytę i kilkanaście razy zarysujesz ją za pomocą szpilki? Po którejś
kolejnej rysie wzorzec zostanie naruszony tak znacznie, że płyta nigdy już nie zagra dawnej
melodii.
Podobnie z ludźmi. Naruszenie ograniczającego kogoś wzorca zachowań lub emocji
może całkowicie odmienić jego życie. A ponieważ takie działania często stają się dźwignią,
wystarczą tylko te dwa kroki, by zmienić dosłownie wszystko.
Pozostałe kroki składające się na NWA mają zapewnić, by zmiana stała się
nieodwracalna i trwała, oraz pozwolić ci dokonać nowych wyborów, które przyniosą radość i
siłę.
Podczas trzydniowego seminarium Unlimited Power(TM), które niedawno prowadziłem
w Chicago, udało mi się przełamać jeden taki wzorzec. Pewien mężczyzna twierdził, że chce
pozbyć się nałogu jedzenia czekolady. Dla mnie jednak było jasne, że postrzeganie samego
siebie jako uzależnionego od słodyczy dawało mu olbrzymią przyjemność.
Na bawełnianej koszulce, którą miał na sobie, widniał napis: „Żądam krwi, ale
udobrucham się za czekoladę." Był to wyraźny dowód, że mężczyzna ten, choćby może i
chciał przestać pożerać słodycze, czerpał różne zyski z utrzymywania swojego nałogu.
Czasem ludzie dążą do zmiany, ponieważ określone zachowania lub uczucia sprawiają
im ból. Mogą też jednak odnosić korzyści właśnie z tego, co chcą zmienić. Jeśli na przykład
ktoś zostanie ranny i nagle całe otoczenie zaczyna mu służyć pomocą, przynosić jedzenie i
okazywać wielkie zainteresowanie, może się nagle okazać, że rany nie goją się zbyt szybko.
Choć z jednej strony chory chce pozbyć się bólu, z drugiej podświadomie pragnie odczuwać
więcej przyjemności, która płynie z troski okazywanej mu przez innych.
Możesz robić wszystko jak najlepiej, lecz jeśli ów wtórny zysk okaże się zbyt wielki,
znajdziesz się z powrotem na starych ścieżkach. Człowiek czerpiący wtórne zyski przejawia
mieszane odczucia wobec konieczności dokonania zmian w swoim życiu. Twierdzi, że chce
się zmienić, ale często podświadomie wierzy, że utrzymanie starych wzorców zachowań i
odczuć daje mu coś, czego nie zdobędzie w żaden inny sposób. Dlatego niechętnie będzie się
starał wyjść z depresji, choć niewątpliwie powoduje ona jego cierpienie. Dlaczego? Choćby
dlatego, że depresja zwraca na niego uwagę innych. Człowiek taki nie chce odczuwać
depresji, ale też rozpaczliwie pragnie zainteresowania. W końcu zwycięża potrzeba
przyciągania uwagi innych. Ale zaspokojenie tej potrzeby stanowi jedynie wtórną korzyść.
Aby sprawę wyjaśnić, musimy dać temu komuś odpowiednio silną dźwignię, która go zmieni,
lecz musimy też wskazać mu sposób zaspokojenia potrzeb.
Choć jestem pewien, że gdzieś głęboko ten mężczyzna chciał pozbyć się swojego
słodkiego nałogu, jestem też przekonany, że mógł go wykorzystywać po to, by skupiać na
sobie uwagę innych. Ilekroć mamy do czynienia z wtórnymi korzyściami, niezbędne jest
zastosowanie bardzo silnego lewarowania. Dlatego zdecydowałem się na zaburzenie wzorca
przekonań.„Proszę pana! - wykrzyknąłem. - Mówi pan, że jest gotów rzucić swój nałóg. To
wspaniale. Jest tylko jedna rzecz, którą musimy zrobić, zanim na zawsze się pan z nim
pożegna." Na jego pytanie, co to za rzecz, odpowiedziałem: „Aby przygotować do tego
pański organizm, przez najbliższe dziewięć dni wolno panu jeść tylko czekoladę. Nic więcej."
Ludzie na sali zaczęli chichotać, a on sam patrzył na mnie niepewnie. „Czy mogę coś
pić?" - spytał. „Tak, wodę. Może pan pić cztery szklanki wody dziennie, ale na tym koniec.
Poza tym tylko czekolada." Wzruszył ramionami i powiedział: „W porządku, mogę to zrobić i
bez zmiany. Ale trochę mi szkoda, że wyjdziesz na głupca." Uśmiechnąłem się i dalej
prowadziłem zajęcia.
Szkoda, że nie widziałeś, co wydarzyło się później. Na sali pojawiły się dziesiątki
czekolad, czekoladek i cukierków, które ludzie wyjmowali z torebek i kieszeni i podawali
wielbicielowi słodyczy. Do przerwy obiadowej został on dosłownie zasypany łakociami.
Podszedł do mnie w czasie przerwy. „Dziękuję, to było wspaniałe" - powiedział,
odwijając, a następnie pakując sobie do ust cukierka, zdecydowany pokazać, że mnie pokona.
Jednak nie zdawał sobie sprawy z faktu, że walczy nie ze mną, tylko z samym sobą. Ja
jedynie używałem jego ciała jako dźwigni, której było mi potrzeba.
Czy wiesz, jak wielkie pragnienie wywołuje cukier? Pod koniec dnia dosłownie paliło
go w gardle i z pewnością tracił sporo ze swojej czekoladowej pasji za każdym razem, gdy
ktoś podawał mu kolejną czekoladkę albo wrzucał do kieszeni kolejną garść cukierków.
Drugiego dnia stracił humor, ale jeszcze gotów był się bronić. „Zjedz jeszcze trochę
czekolady" - nalegałem. Odwinął tabliczkę Trzech Muszkieterów i patrzył przy tym na mnie
bez słowa.
Kiedy wszedł do sali trzeciego ranka, wyglądał jak ktoś, kto całą noc spędził nad miską
klozetową. „Jak śniadanie?" - spytałem przy akompaniamencie śmiechów sali. „Nie
najlepsze" - przyznał słabo. „Może jeszcze trochę słodyczy?" Niechętnie przyjął czekoladę od
kogoś siedzącego z tyłu, ale nawet na nią nie spojrzał, nie mówiąc o rozpakowaniu. „Co się
dzieje? - spytałem. - Czyżby miał pan dosyć? Przecież jest pan mistrzem w jedzeniu
czekolady.
No, to jeszcze trochę. Może M&M z masłem orzechowym? A może krówkę? Czy nie
chce pan spróbować? Nie leci panu ślinka?"
Im dłużej mówiłem, tym bardziej zieleniał na twarzy. W końcu nie wytrzymał. „Za nic
w świecie!" - krzyknął. Dopiero kiedy wszyscy zebrani wybuchnęli śmiechem, zdał sobie
sprawę, co powiedział. Skomentowałem to tylko jednym zdaniem: „W takim razie proszę
wyrzucić słodycze i usiąść."
Później pomogłem mu wybrać coś, co zastąpiłoby przyjemność wiązaną z czekoladą,
pokazując przyjemności, które zarówno dodawały sił, jak i nie wymagały, by sobie szkodził. I
wtedy zabrałem się do pracy z nim. Codziennie warunkowałem nowe skojarzenia i
pomagałem mu zastąpić stary nałóg całym zestawem nowych zachowań: wzmacniające
oddechy, ćwiczenia fizyczne,odpowiednio bogata w wodę dieta, właściwe dobieranie
produktów żywnościowych i tak dalej.
Czy udało mi się wytworzyć u tego faceta umiejętność lewarowania? Jasne, że tak!
Wywołanie cierpienia fizycznego było nią niewątpliwie. Człowiek, który cierpi, zrobi
wszystko, by zamienić cierpienie na przyjemność. Jednocześnie udało mi się zachwiać jego
wzorcem przekonań. Wszyscy inni próbowali sprawić, by PRZESTAŁ jeść słodycze. Ja
zażądałem, by je jadł! A tego nigdy by się nie spodziewał i to właśnie znacznie osłabiło jego
wzorzec. Gwałtownie skojarzył jedzenie słodyczy z tak wielkim cierpieniem, że połączenie
neuronowe wytworzyło się w ciągu zaledwie jednej nocy. Jego stary wzorzec przekonań był
już do odrzucenia.
Kiedy jeszcze prowadziłem prywatny gabinet, ludzie przychodzili do mnie, siadali
naprzeciwko mojego biurka i zaczynali opowiadać o swoim problemie. Zwykle już po kilku
słowach tracili kontrolę nad sobą i wybuchali płaczem. Zawsze wtedy podnosiłem się z
miejsca i głośno oświadczałem: „Chwileczkę." To zupełnie ich zaskakiwało, a ja ciągnąłem:
„Przecież nawet jeszcze nie zaczęliśmy pracować!" Reakcją były niemal zawsze przeprosiny i
natychmiastowe odzyskanie kontroli nad własnymi emocjami. Trzeba to było zobaczyć!
Ludzie, którzy sądzili, że utracili już wszelką kontrolę nad własnym życiem, w jednej chwili
udowadniali, że doskonale wiedzą, jak zmieniać swoje zachowanie i odczucia!
Jednym z najlepszych sposobów na zachwianie czyjegoś wzorca zachowań lub odczuć
jest nakłonienie tej osoby do zrobienia czegoś zupełnie przez nią nieoczekiwanego. Zastanów
się nad kilkoma sposobami, które pozwolą ci zachwiać twoje własne wzorce. Pomyśl przez
chwilę o sposobach, które najskuteczniej zburzą wzorce związane z uczuciami frustracji,
przytłoczenia i przegranej, dając ci przy tym jakąś radość.
Kiedy następnym razem zaczniesz odczuwać depresję, podskocz kilka razy, spójrz w
niebo i najbardziej idiotycznym głosem wrzaśnij: „A-LLE-LU-JA! Dziś nie śmierdzą mi
nogi!" Tego typu głupie zachowanie z pewnością odwróci twoją uwagę, a już na pewno
zmieni nastawienie ludzi znajdujących się wokół ciebie, kiedy zdadzą sobie sprawę, że nie
jesteś już smutny - co najwyżej szalony!
Jeśli zbyt dużo jesz i chcesz z tym skończyć, podam ci metodę działania, która z
pewnością się sprawdzi, skoro tylko zastosujesz ją z oddaniem. Następnym razem kiedy w
restauracji dojdziesz do wniosku, że jesz zbyt dużo, skocz na równe nogi, wybiegnij na środek
sali i wskazując na własne krzesło, krzyknij najgłośniej, jak potrafisz: „PROSIĘ!"
Gwarantuję, że jeśli trzy albo cztery razy zachowasz się tak w miejscu publicznym, nie
będziesz się więcej obżerał! Skojarzysz zbyt wiele cierpienia z tym zachowaniem. Pamiętaj,
że im bardziej niezwykły i zaskakujący jest sposób zachwiania wzorca zachowań lub odczuć,
tym lepsze przynosi rezultaty.
Jedną z najważniejszych jest zasada, by podejmować działanie zmierzające do złamania
wzorca wtedy, kiedy jest on przez ciebie wykorzystywany. Przerywanie wzorców zachowań
zdarza się nam każdego dnia. Kiedy mówisz, że właśnie ci coś uciekło z głowy i straciłeś
wątek, informujesz, że ktoś lub coś przerwało ci twój wzorzec koncentracji.
Czy kiedykolwiek znalazłeś się w sytuacji, gdy nagle coś przerwało ci rozmowę ze
znajomym i po chwili wracałeś do niej pytaniem: „O czym to rozmawialiśmy?" Z pewnością
tak, a to klasyczny przykład przerwanego wzorca. Pamiętaj! Jeśli chcesz wywołać zmianę w
swoim zachowaniu, a w przeszłości nauczyłeś się dochodzić do przyjemności okrężną drogą,
która prowadzi przez szereg negatywnych konsekwencji, musisz przełamać ten stary wzorzec.
Musisz przemieszać jego elementy nie do poznania, znaleźć nowy wzorzec (co stanowi
następny krok) i warunkować go tak długo, aż stanie się automatycznym zachowaniem.
JAK PRZEŁAMYWAĆ OGRANICZAJĄCE NAS WZORCE UCZUĆ I
ZACHOWANIA
Odpowiednio częste przerywanie jakiegoś wzorca potrafi zmienić niemal każdego.
Prostym sposobem na przełamanie wzorca jest PRZEMIESZANIE ODCZUĆ, które łączymy
ze wspomnieniami. Jedynym powodem naszego smutku jest fakt, że w umysłach
przedstawiamy sobie dane wydarzenie w taki właśnie, a nie inny sposób. Na przykład, jeśli
twój szef cię skrzyczy, a ty przez resztę dnia będziesz do tego wydarzenia wracać raz po raz,
przypominając sobie całą scenę i wykrzyczane uwagi, będziesz się czuł coraz gorzej.
Dlaczego więc masz pozwolić, by jakieś doświadczenie przez cały czas wywierało na ciebie
wpływ? Czy nie lepiej przemieszać związane z tym wydarzeniem myśli tak, abyś nie
doświadczał już związanych z nim negatywnych uczuć? Może nawet jesteś w stanie
wyobrazić je sobie jako coś śmiesznego!
Spróbuj zastosować tę technikę właśnie teraz, wyobrażając sobie coś takiego: pomyśl o
sytuacji, która wywołuje twój smutek, frustrację lub złość. Zastosuj dwa pierwsze kroki
NWA, które już omówiliśmy. Jeśli więc teraz sytuacja ta wywołuje w tobie negatywne
uczucia, jakimi uczuciami chciałbyś je zastąpić? Dlaczego chciałbyś mieć takie właśnie
uczucia? Ich odczuwanie uniemożliwiają ci skojarzenia, które połączyłeś z tą konkretną
sytuacją. Czyż nie byłoby wspaniale, gdybyś mógł o niej myśleć z pozytywnymi uczuciami?
Spróbuj zastosować dźwignię. Jeśli nie zmienisz swoich odczuć związanych z tą s y t u a c j ą
, jak będziesz się czuł? Raczej fatalnie, prawda? Czy chcesz zapłacić tę cenę? Czy chcesz
dalej w związku z tą osobą czy sytuacją zachować wszystkie te negatywne uczucia? Czy nie
poczułbyś się lepiej, gdybyś to teraz zmienił?
PRZEMIESZANY WZORZEC
Masz już dość silną dźwignię. Przemieszaj więc teraz obezwładniające cię uczucia tak,
aby już nie pojawiały się w takim właśnie wzorcu.
SPRÓBUJ WYOBRAZIĆ SOBIE CAŁĄ SYTUACJĘ, KTÓRA TAK BARDZO CIĘ
DRĘCZY I NIEPOKOI. Przedstaw ją sobie tak, jakbyś oglądał film. Nie przejmuj się
zupełnie, po prostu obejrzyj ją, obserwując wszystko, co się wydarzyło.
WYOBRAŹ SOBIE JESZCZE RAZ CAŁĄ TĘ SYTUACJĘ, ALE TYM RAZEM
JAKO KARYKATURĘ. Siądź wygodnie w krześle, uśmiechnij się głupawo, odetchnij parę
razy głęboko i spróbuj przyjrzeć się całej sytuacji od końca do początku, najszybciej, jak
tylko potrafisz. Jeśli ktoś powiedział ci coś złego, to przyjrzyj mu się, jak połyka swoje
słowa! I tak do samego początku, a później jeszcze szybciej od początku do końca.
Tym razem spróbuj wyobrazić sobie wszystko w zupełnie innych kolorach, na przykład
twarze ludzi w kolorach tęczy. Jeśli jest ktoś, kto wyjątkowo cię denerwuje, wyobraź go sobie
z uszami Myszki Miki i nosem Pinokia.
Powtórz to wszystko co najmniej dziesięć razy: od początku do końca, od końca do
początku, najszybciej, jak potrafisz, mieszając własne odczucia i zabarwiając je humorem i
śmiechem. Spróbuj dodać do oglądanego oczyma wyobraźni obrazu muzykę, na przykład
ulubioną piosenkę albo typową melodię z filmów rysunkowych. W ten sposób połączysz ze
starą sytuacją dziwaczne dźwięki. To ostatecznie zmieni twoje odczucia. Najważniejsza jest
tu szybkość, z jaką wyobrażasz sobie całą scenę, oraz przesada i humor, które potrafisz
zastosować.
3. TERAZ PO RAZ KOLEJNY ZASTANÓW SIĘ NAD CAŁĄ SYTUACJĄ
ZWRACAJĄC UWAGĘ NA ODCZUCIA, KTÓRE W TOBIE WYWOŁUJE. Jeśli
wykonywałeś to ćwiczenie skutecznie i z zaangażowaniem, złamałeś wzorzec związany z tą
sytuacją tak wiele razy, że z trudem przyjdzie ci wrócić do wiązanych z nią początkowo
negatywnych odczuć.
Możesz w ten sposób radzić sobie z sytuacjami, które nie dawały ci spokoju przez całe
lata. Często takie podejście jest o wiele skuteczniejsze od ponawiania prób analizy przyczyn i
okoliczności całego zajścia, ponieważ analiza w żaden sposób nie zmienia odczuć, jakie z
danym wydarzeniem wiążesz.
Choć wydaje się to wszystko bardzo proste, technika mieszania sytuacji sprawdza się w
większości wypadków, nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z urazami. DLACZEGO SIĘ
SPRAWDZA? PONIEWAŻ NASZE UCZUCIA OPARTE SĄ NA OBRAZACH, JAKIE
WYTWARZAMY W UMYŚLE, ORAZ DŹWIĘKACH I ODCZUCIACH, KTÓRE
KOJARZYMY Z TYMI OBRAZAMI. Zmieniając obrazy i dźwięki, zmieniamy też uczucia
na dany temat. Wielokrotne warunkowanie znacznie utrudnia powrót do starego wzorca.
Innym sposobem przełamania starego wzorca jest przerywanie czegoś w połowie,
technika „urwanego filmu". Jeśli wielokrotnie przerywasz zachowanie kierowane określonym
wzorcem, połączenie neuronowe zacznie powoli słabnąć. Po ustanowieniu połączenia
nerwowego umysł dysponuje jakby gotową ścieżką, która,
nie używana, zaczyna zarastać. Podobnie jak w każdym innym wypadku, tracisz powoli
zdolność, której nie ćwiczysz.
Pozbywszy się starego wzorca dysponujesz miejscem, które powinieneś czymś
zapełnić.
NWA KROK CZWARTY
Stań przed alternatywą, która będzie cię wzmacniać
Czwarty krok jest decydujący dla wytworzenia trwałej zmiany. GŁÓWNĄ
PRZYCZYNĄ, DLA KTÓREJ WYSIŁKI TAK WIELU LUDZI KOŃCZĄ SIĘ JEDYNIE
CHWILOWĄ ZMIANĄ, JEST FAKT, ŻE NIE POTRAFIĄ ONI ZNALEŹĆ ALTERNATYWNEGO SPOSOBU POZBYCIA SIĘ CIERPIENIA I ZYSKANIA
PRZYJEMNOŚCI. Wielu dociera do punktu, w którym zmiana staje się dla nich
koniecznością, ponieważ łączą zbyt wielkie cierpienie ze starym wzorcem i zbyt wielką przyjemność z myślą o zmianie. Udaje im się nawet zakłócić dotychczasowe wzorce, jednak
później nie mają ich czym zastąpić.
Musisz pamiętać, że neurologiczne wzorce powstają po to, aby ci pomóc unikać
cierpienia i zyskiwać przyjemność. Wzorce te są trwałe i nawet choćby miały negatywne
skutki uboczne, będziesz do nich wracał, jeśli nauczyłeś się w taki właśnie sposób pozbywać
cierpienia. Będziesz wracał dlatego, że nie znasz żadnego lepszego sposobu na uzyskanie
pożądanych przez ciebie uczuć.
Jeśli zastosowałeś rzetelnie przedstawione dotychczas elementy NWA, wiesz, czego
chcesz i co cię powstrzymuje przed osiągnięciem celu. Znalazłeś dźwignię, którą zastosujesz,
i złamałeś stary wzorzec zachowań lub odczuć. Teraz musisz wypełnić powstałą lukę za
pomocą nowego zestawu wyborów, które przyniosą tak samo przyjemne efekty, ale bez
negatywnych efektów ubocznych. Jeśli rzuciłeś palenie, musisz wymyślić nowy sposób albo
szereg sposobów, które zastąpią wszystkie korzyści, jakie mogłeś odnosić ze starego nawyku.
Korzyści płynące ze starego wzorca zachowań muszą zostać zachowane w nowym, przy
jednoczesnej eliminacji efektów ubocznych. Czym możesz za-stąpić zmartwienie? Może
różnymi działaniami zmierzającymi do zrealizowania planu, który pomoże osiągnąć
twojecele? Depresję można zastąpić, skupiając się na możliwościach pomocy innym, którzy
tej pomocy potrzebują.
Jeśli nie bardzo wiesz, jak pozbyć się cierpienia i zacząć odczuwać przyjemność po
tym, jak przestałeś palić, pić, martwić się albo wykorzystywać niepożądane wzorce zachowań
lub emocji, MOŻESZ ZNALEŹĆ ROZWIĄZANIE, WZORUJĄC SIĘ NA TYCH,
KTÓRYM UDAŁO SIĘ JUŻ WCZEŚNIEJ ZMIENIĆ SWOJĄ SYTUACJĘ. Znajduj ludzi,
którzy dokonali trwałych zmian. Gwarantuję ci, że przekonasz się, iż mieli oni alternatywny
sposób dla swoich starych zachowań.
Dobrym przykładem jest mój przyjaciel Fran Tarkenton. Kiedy wspólnie z Franem
zaczynaliśmy przygotowywać moje programy telewizyjne, miał on nałóg, który mnie
prawdziwie zaskoczył. Był mianowicie uzależniony od żucia tytoniu. Kiedyś podczas
rozmowy ze mną nagle odwrócił głowę i splunął. Zupełnie nie pasowało to do mojego obrazu
eleganckiego i silnego mężczyzny. Tymczasem on robił to od ponad dwudziestu lat.
Fran powiedział mi później, że żucie tytoniu było dla niego jedną z największych
przyjemności. Traktował tytoń jak najlepszego przyjaciela. Jeśli był w drodze i poczuł się
samotnie, zaczynał żuć i uczucie samotności znikało. Kiedyś nawet powiedział przyjaciołom,
że gdyby miał wybierać między seksem i tytoniem, wybrałby żucie tytoniu! Jak ma się to do
fałszywych neuro-asocjacji? Po prostu wypracował sobie przejście od cierpienia do
przyjemności via żucie tytoniu. Po latach ciągłego stosowania, a więc wzmacniania,
wytworzył w sobie neuronową autostradę, prowadzącą od tytoniu do przyjemności.
Co spowodowało, że zmienił swoje zachowanie? Pewnego razu, nie bez pomocy
przyjaciół, dostrzegł, iż żucie tytoniu jest całkowicie sprzeczne z obrazem człowieka, jakim
się stał. Nałóg ten świadczył, że nie panuje on nad swoim życiem, a ponieważ
odpowiedzialność za własne życie była dla Frana jedną z najwyższych wartości, nie mógł się
jej przeciwstawiać. Sytuacja ta zaczęła sprawiać mu zbyt wiele cierpienia. Skupiając swoją
uwagę na możliwości zachorowania na raka jamy ustnej, wyobrażał to sobie bardzo wyraźnie,
aż w końcu po niedługim czasie zniechęcił się do używania tytoniu. Myśli te stały się jego
dźwignią i pomogły przełamać wzorzec, dzięki któremu poprzednio łączył tytoń z
przyjemnością.
Kolejną ważną rzeczą jest fakt, że Frań znalazł inne źródła przyjemności, które okazały
się nawet skuteczniejsze od tytoniu. Oddał się pracy jeszcze bardziej niż dotychczas i zaczął
osiągać rezultaty, które z jego firmy KnowledgeWare uczyniły jedną z najlepszych firm
komputerowych na Wall Street. Ale to nie wszystko. Ponieważ rzucił tytoń i potrzebował
kompana, postanowił znaleźć sobie prawdziwego towarzysza życia. Poznał kobietę swoich
marzeń i nauczył się czerpać ze związku z nią uczucia i emocje tak wielkie, jakich nie
znalazłby nigdzie indziej.
Jeśli wystarczająco mocno naruszymy swoje stare wzorce, nasz umysł będzie często
automatycznie szukał zastępczych, aby dać nam odczucia, których potrzebujemy. Dlatego
właśnie ludzie, którzy w końcu przełamią nawyk palenia, czasem przybierają na wadze: ich
umysł szuka sposobów wytworzenia tych samych przyjemnych odczuć i aby je zyskać,
zaczynają zbyt dużo jeść. Ważne jest więc, abyśmy świadomie wybierali nowe zachowania
lub uczucia, którymi zastępujemy stare.
BADANIA NA TEMAT PRZEMIAN
Nancy Mann przeprowadziła badania statystyczne, aby ocenić stopień rehabilitacji
grupy byłych narkomanów. Badania te wykazują, że PRZYJĘCIE ZACHOWAŃ
ZASTĘPCZYCH ODGRYWA NAJWAŻNIEJSZĄ ROLĘ, nawet w tym tak złożonym
procesie zmiany.
Pierwsza grupa badanych zmuszona została do porzucenia nałogu przez zastosowanie
różnego rodzaju presji zewnętrznych, często wywieranych przez system prawny. Jednak, jak
już mówi liśmy w części dotyczącej lewarowania, ZEWNĘTRZNA PRESJA RZADKO
POWODUJE TRWALE REZULTATY. Tak więc kobiety i mężczyźni w tej grupie szybko
wrócili do starego nałogu, kiedy tylko presja zewnętrzna osłabła lub ustała, na przykład w
sytuacji, gdy wypuszczono ich z więzienia.
Druga grupa badanych składała się z narkomanów, którzy naprawdę chcieli pozbyć się
uzależnienia. Ich motywacja była więc głównie wewnętrzna. W rezultacie zmiany w ich
zachowaniu utrzymały się o wiele dłużej, często aż do dwóch lat od momentu podjęcia
decyzji o rzuceniu narkotyków. Jednak znaczny stres mógł spowodować w końcu załamanie.
Wtedy większość z nich wracała do nałogu i ponownie sięgała po narkotyki, aby w ten sposób
pozbyć się cierpienia i zyskać przyjemność. Dlaczego? Ponieważ nie znaleźli oni zastępstwa
dla starych połączeń neuronowych.
TRZECIA GRUPA ZNALAZŁA WYJŚCIE ALTERNATYWNE, KTÓRYM
ZASTĄPIŁA UZALEŻNIENIE. Wyjściem tym było coś, co dawało im uczucia, których
szukali, lub nawet coś, co pozwalało im się poczuć lepiej niż przedtem. Niektórzy t>ddalisię
związkom z innymi ludźmi, rozwojowi duchowemu albo pracy zawodowej, mogącej
wywołać w nich wielką pasję. W rezultacie WIELU Z NICH NIGDY NIE WRÓCIŁO DO
STAREGO NAŁOGU, A ŚREDNI CZAS CAŁEJ TEJ GRUPY PRZED PIERWSZYM
ZAŁAMANIEM WYNIÓSŁ OSIEM LAT.
Ci, którym udało się odrzucić całkowicie narkotyki, postępowali zgodnie z pierwszymi
czterema punktami NWA i właśnie dlatego odnieśli sukces. Jednak niektórzy z nich
wytrzymali tylko osiem lat. Dlaczego? Ponieważ nie wykorzystali piątego elementu NWA,
który jest bardzo ważny dla osiągnięcia trwałości zmiany.
NWA KROK PIĄTY
Uwarunkowanie nowego wzorca do uzyskania jego trwałości
Uwarunkowanie zapewnia trwałość i spójność nowo wprowadzonej zmiany.
Najprostszym sposobem uwarunkowania czego
Zobacz też rozdział siedemnasty książki Unlimited Power.
kolwiek jest ciągłe ćwiczenie tak długo, aż wytworzymy połą-cze-nie neurologiczne.
Jeśli więc znajdziesz odpowiednią alternatywną możliwość dla starego wzorca, wyobrażaj ją
sobie dopóty, dopóki wyraźnie nie zobaczysz, że możesz dzięki niej szybko pozbyć się
cierpienia i zyskać przyjemność. Wtedy twój umysł zacznie kojarzyć, że w ten sposób można
zawsze osiągać pożądane rezultaty. Jeśli tego nie zrobisz, wrócisz do starego wzorca.
Jeśli będziesz próbował tej nowej możliwości wciąż od nowa, z wielkim
zaangażowaniem emocjonalnym, wytworzysz połączenie neuronowe, wąską ścieżkę, która po
kolejnych próbach i kolejnych emocjach zamieni się w autostradę prowadzącą do osiągnięcia
pożądanych przez ciebie rezultatów i tym samym stanie się elementem twoich zwyczajowych
zachowań. PAMIĘTAJ, ŻE TWÓJ UMYSŁ NIE POTRAFI ODRÓŻNIĆ TEGO, CO SOBIE
PRZEKONUJĄCO WYOBRAŻASZ, OD TEGO, CZEGO NAPRAWDĘ
DOŚWIADCZASZ. Warunkowanie pozwala ci automatycznie poruszać się po nowej drodze,
pozwala ci omijać z pełną prędkością wszystkie „objazdy", którymi poruszałeś się
dotychczas. Dzięki warunkowaniu powrót do podróżowania starymi szlakami staje się bardzo
trudny.
Siły uwarunkowania nie da się przecenić. Ostatnio czytałem, że najlepszy koszykarz
Boston Celtics, Larry Bird, nakręcał scenkę reklamową, w której miał oddać niecelny rzut.
Dziewięć razy z rzędu trafiał do kosza, zanim udało mu się chybić. Tak mocno uwarunkował
się przez wszystkie lata kariery. Kiedy dostaje do rąk piłkę, automatycznie zachowuje się
według wzorca, którego celem jest umieszczenie piłki w koszu. Jestem pewien, że gdybyś
przebadał tę część mózgu Larry'ego Birda, która oddziałuje na ruchy wykonywane podczas
rzutu, odkryłbyś potężne połączenie neuronowe.
Człowiek może uwarunkować dowolne zachowanie, jeśli powtarza je wystarczająco
często i z odpowiednim zaangażowaniem emocjonalnym.
Kolejnym krokiem jest stworzenie planu, który ma wzmacniać twoje nowe zachowanie.
Jak możesz nagradzać się za sukces? Nie czekaj, aż minie pierwsza rocznica rzucenia palenia.
Daj sobie nagrodę już po pierwszym dniu! Nie czekaj, aż zgubisz osiemdziesiąt funtów twojej
wagi. Nie czekaj nawet na schudnięcie o jeden funt!
Z satysfakcją poklep się po ramieniu w chwili, kiedy będziesz w stanie odsunąć od
siebie talerz, na którym jeszcze znajduje się jedzenie. Wyznacz sobie szereg
krótkoterminowych celów, jakby szereg kamieni milowych na swojej drodze, i wypłacaj sobie
nagrodę natychmiast po osiągnięciu każdego z nich. Jeśli twoim problemem były zmartwienia
i depresje, nagradzaj się za każdym razem, gdy zamiast się martwić zaczniesz działać, gdy
uśmiechniesz się w odpowiedzi na pytanie, jak ci idzie. Należy ci się nagroda j u ż za
rozpoczęcie procesu zmian niezbędnych dla uzyskania długofalowego sukcesu.
W ten sposób twój system nerwowy nauczy się łączyć ze zmianą wielką przyjemność.
Ludzie, którzy chcą schudnąć, nie zawsze dostrzegają rezultaty natychmiast. Zgubienie kilku
funtów wagi nie przemieni cię cudownie w Elle McPherson czy Mela Gibsona. Jest więc
bardzo ważne, abyś nagradzał się natychmiast po podjęciu określonych działań lub
osiągnięciu jakichkolwiek postępów emocjonalnych, jak choćby decyzja, by przebiec się
wokół własnego bloku zamiast pobiec do najbliższego McDonalda. Jeśli tego nie zrobisz,
możesz szybko znaleźć się w sytuacji, w której powiesz sobie: „No dobrze, schudłem o funt,
ale wciąż jestem gruby. To zajmie całe wieki. Będę się musiał męczyć jeszcze tyle czasu..." I
wtedy te krótkoterminowe oceny zaczniesz wykorzystywać jako wymówkę dla „dobrej"
wyżerki.
Zrozumienie wagi WZMACNIANIA REAKCJI znacznie przyspieszy proces
warunkowania nowego wzorca. Niedawno miałem przyjemność przeczytać książkę pióra
Karen Pryor pod tytułem Don't shoot the dog (Nie strzelaj do psa). Szczerze ją polecam
wszystkim tym, którzy chcą dokładnie poznać zasady warunkowania. W książce tej
znajdziesz pewne proste wskazówki dotyczące modyfikowania zachowań zwierzęcia.
Dokładnie odpowiadają one wnioskom, które ja sam wyciągnąłem po latach kształtowania
zachowań ludzi.
To naprawdę fascynujące, jak podobni są ludzie i zwierzęta; gdy idzie o siły, które
kierują ich działaniem. Poznanie podstawowych zasad warunkowania pozwala zachować
kontrolę nad tymi siłami i tworzyć własny los zgodnie z naszym wyborem. Możemy żyć jak
zwierzęta - manipulowani okolicznościami i wszystkim tym, co znajduje się wokół nas, albo
nauczyć się warunkowania i wykorzystać je, by do maksimum zwiększyć nasz potencjał.
Karen Pryor opisuje w swojej książce, jak przez całe lata wykorzystywała cierpienie do
tresowania zwierząt: bicz i krzesło w przypadku lwów, wędzidło w przypadku koni i smycz
dla psów. Jednak napotkała problemy w wykorzystywaniu cierpienia w przypadku delfinów.
Ilekroć próbowała sprawić im ból, po prostu odpływały! Dzięki temu właśnie zrozumiała, jak
ważne jest POZYTYWNE WZMACNIANIE w tresurze zwierząt.
Ćwiczenie może sprawić wszystko. Nie ma dla tej metody rzeczy niemożliwych.
Mozę zmienić złe zasady w dobre,
może zniszczyć złe przekonania i odtworzyć
dobre. Mozę uczynić z ludzi aniołów.
MARK TWAIN
Podstawową zasadą organizującą dowolną metodę „warunkowania sukcesu" jest siła
tkwiąca we wzmacnianiu reakcji. Musisz pamiętać, że aby regularnie wywoływać określone
zachowania lub emocje, trzeba stworzyć uwarunkowany wzorzec. Wszystkie wzorce są
rezultatem uwarunkowania. Zwłaszcza w przypadku regularnego wywoływania określonych
emocji lub zachowań, głównym czynnikiem jest warunkowanie.
P R A W O WZMACNIANIA REAKCJI
KAŻDY WZORZEC EMOCJI LUB ZACHOWAŃ, KTÓRY PODLEGA CIĄGŁEMU
WZMACNIANIU, STAJE SIĘ REAKCJĄ AUTOMATYCZNĄ I BEZWARUNKOWĄ.
BRAK WZMACNIANIA POWODUJE W KOŃCU ZANIK WZORCA.
Możemy wzmacniać zachowanie własne lub cudze za pomocą wzmacniania
pozytywnego. Ilekroć prezentujemy pożądane zachowania, nagradzamy się. Nagrodą może
być pochwała, podarunek, nowy przywilej i tak dalej. Możemy też stosować wzmacnianie
negatywne. Może to być zmarszczenie brwi, podniesiony głos, a nawet kara cielesna.
Istotne jest, byśmy zrozumieli, że wzmacnianie nie jest równoznaczne z nagrodą czy
karą. WZMACNIANIE JEST REAKCJĄ NA OKREŚLONE ZACHOWANIE
NATYCHMIAST PO TYM, JAK MIAŁO ONO MIEJSCE, PODCZAS GDY NAGRODA I
KARA MOGĄ NASTĄPIĆ DUŻO PÓŹNIEJ.
WSZYSTKO WE WŁAŚCIWYM CZASIE
Właściwa koordynacja czynności w czasie jest absolutnie niezbędna dla skutecznego
warunkowania. Jeśli trener wykrzyknie: „Dobrze!", tuż po tym, j a k zawodnicy jego drużyny
przeprowadzą dobrą akcję, ma na nich o wiele większy wpływ, niż gdyby chciał z pochwałą
poczekać do końca meczu. Dlaczego? Ponieważ odczucia wywoływane wzmacnianiem
należy połączyć z wzorcem wtedy, gdy jest on wykorzystywany.
Jednym z problemów naszego systemu sądowniczego jest fakt, że przestępcy często
otrzymują karę dopiero po wielu latach od popełnienia przestępstwa. Oczywiście zwykle
zdają sobie oni sprawę z przyczyn kary, jednak wzorzec zachowania, który przecież jest
źródłem całego problemu, pozostaje nienaruszony. Co więcej, przestępca nie łączy z tym
wzorcem żadnego cierpienia.
To jedyny sposób, który pozwala naprawdę zmienić nasze zachowania i emocje.
Musimy nauczyć nasz umysł, by pracował w sposób efektywny, a można tego dokonać nie
poprzez intelekt, a tylko neurologicznie. Problemem jest tu oczywiście fakt, iż większość z
nas nie zdaje sobie sprawy, że nieustannie warunkujemy się nawzajem i kształtujemy w ten
sposób zachowanie własne i innych. Często też warunkujemy ludzi negatywnie zamiast
pozytywnie.
Prosty przykład tego zjawiska miał miejsce w przypadku byłego chłopaka mojej córki
Jolie. Jolie była bardzo zajęta szkołą, nauką tańca i sztuką teatralną, w której grała. Chłopak
chciał, aby odwiedzała go codziennie. Dlatego ilekroć zdarzało się, że z braku czasu nie była
u niego kilka dni, podczas kolejnej wizyty przyczyniał jej wiele cierpienia. Oczywiście chciał
sprawić, by odwiedzała go częściej, a mimo to wybrał strategię zadręczania jej wymówkami
przy każdej wizycie.
Czy kiedykolwiek popełniłeś ten błąd? Jeśli chcesz, aby chłopak, dziewczyna albo
współmałżonek częściej cię odwiedzali, czy sądzisz, że pomoże ci w osiągnięciu celu
zmuszanie ich do tego? A kiedy w końcu przyjdą, czy witasz ich wymówkami? Czy
telefonując zaczynasz rozmowę od stwierdzeń typu: „No, w końcu podniosłaś słuchawkę! To
chyba cud. Czy zawsze ja muszę dzwonić do ciebie pierwszy?"
Jeśli tak, to wiedz, że twoje działanie po prostu uczy bliską ci osobę, by cię nie
odwiedzała ani nie dzwoniła do ciebie. Wywołujesz bowiem jej cierpienie natychmiast po
tym, jak zrobi właściwą rzecz. Jakie będą tego skutki? Osoba ta połączy cierpienie z
odwiedzaniem cię i będzie tego w przyszłości unikać. W przypadku Jolie sytuacja ta trwała
wiele miesięcy, aż w końcu poczuła, że nie ma wyjścia. Jeśli go nie odwiedzała, łączyło się to
dla niej z cierpieniem. Jednak odwiedziny też przynosiły ból. Jak pewnie się domyślasz, to
negatywne wzmacnianie osłabiło tak wiele elementów ich związku, że w końcu się rozstali.
Jeśli naprawdę chcesz, by ktoś cię odwiedzał, musisz okazywać radość przy każdej
wizycie. Powiedz, jak bardzo tęskniłeś, jak bardzo czekałeś na te odwiedziny.
To z pewnością pomoże skojarzyć wizytę u ciebie z czymś przyjemnym. Pamiętaj, że
jeśli chcesz, by jakieś zachowanie się powtarzało, powinieneś połączyć z nim przyjemność, a
nie cierpienie.
Konsultując wiele przedsiębiorstw w całych Stanach Zjednoczonych, zauważyłem, że
większość firm usiłuje motywować swoich pracowników, wykorzystując jako główny
element swojej strategii wzmacnianie negatywne. Najczęściej za główny czynnik motywujący
uznają one strach przed karą. To oczywiście sprawdza się tylko przez krótki czas.
Prędzej czy później firmy te wpadają w podobne kłopoty, z jakimi borykają się państwa
Europy Wschodniej: ludzie żyją w strachu tak długo, jak długo nie dojrzeją do buntu. Drugą
główną strategią używaną przez firmy są bodźce finansowe. Choć z pewnością jest to
wspaniały pomysł i spotyka się z dobrym przyjęciem, skuteczność jest tu ograniczona.
Nadchodzi bowiem moment, w którym żadne dodatkowe bodźce nie wywołują podwyższenia
jakości pracy. I większości firm przychodzi się przekonać, że osiągnęły już granicę i nie są w
stanie nic więcej zrobić. Jeśli ktoś konsekwentnie wzmacnia reakcje za pomocą pieniędzy,
ludzie dochodzą do przekonania, że ilekroć zrobią coś wartościowego, należy im się
natychmiast nagroda natury ekonomicznej. Zaczynają więc pracować wyłącznie dla zapłaty i
nie zrobią niczego, dopóki jej nie dostaną. W ten sposób firmy ograniczają własne
możliwości, aby sprostać żądaniom ekonomicznym swoich pracowników.
Trzeci i najsilniejszy sposób motywowania ludzi opiera się na rozwoju osobowym.
Pomagając swoim pracownikom rozwinąć się i dorastać, pomagasz im nauczyć się z pasją
podchodzić do życia, ludzi i do pracy. Sprawiasz, że chcą pracować coraz lepiej, mieć swój
wkład w powodzenie firmy. Zachowują się tak ze względu na własne poczucie dumy raczej
niż z powodu presji jakichkolwiek czynników zewnętrznych. Nie znaczy to oczywiście, że nie
powinieneś stosować żadnego systemu bodźców, jednak wśród nich musi się znaleźć ten
najsilniejszy: pomoc w rozwoju osobowym.
Dobro i zło, nagroda i kara są jedynymi
motywami istoty rozumnej: stanowią one
ostrogi i cugle, którymi nakłania się do pracy
całą ludzkość i kieruje nią.
JOHN LOCKE
ROZPLANUJ WZMACNIANIE PO TO, ABY ZMIANY BYŁY TRWAŁE
Kiedy zaczynasz budować nowe zachowania lub wzorce emocjonalne, jest bardzo
ważne, abyś wzmacniał samego siebie lub kogokolwiek innego, w kim chcesz te wzorce
utrwalić. Tak więc na początku,
ilekroć prezentujesz pożądane zachowanie (na przykład odsunięcie talerza, na którym
wciąż jeszcze znajduje się jedzenie), musisz się za nie nagrodzić, dać sobie samemu
pozytywne wzmocnienie, cos, co sprawi ci radość i przyjemność. Jednak po jakimś czasie
nagroda nie będzie już tak skuteczna i tak oczekiwana. To, co kiedyś było niespodzianką i
czymś wyjątkowym, stanie się normą.
Ponieważ tak bardzo poświęciłem się pomaganiu innym, ilekroć przechodzę przez
lotnisko, daję pieniądze tym, którzy o nie proszą. Nigdy nie zapomnę pewnego mężczyzny,
który zawsze stał w określonym miejscu na lotnisku. Często z tego lotniska korzystałem i
stale dawałem mu jakieś pieniądze. Jednak pewnego ranka bardzo się spieszyłem i w dodatku
nie miałem nic w portmonetce. Kiedy przechodziłem obok niego uśmiechnąłem się i
powiedziałem: „Dzień dobry! Przykro mi! Ale nie mam dziś pieniędzy." Zareagował złością,
ponieważ nie dałem mu tego, na co zawsze mógł ode mnie liczyć.
Nie wolno ci zapominać, że przyjemne zaskoczenie jest jednym z najradośniejszych
przeżyć doświadczanych przez istotę ludzką.
Właśnie dlatego, jeśli chcesz, by twoje zachowanie utrzymało się przez długi czas,
musisz zrozumieć i wykorzystać zasadę zwaną ZMIENNYM ROZPLANOWANIEM
WZMACNIANIA.
Posłużę się prostym przykładem zaczerpniętym z tresury delfinów. Kiedy treser chce
nauczyć delfina skakać, początkowo po prostu czeka, aż zwierzę samo wyskoczy z wody.
Wtedy nagradza je rybą tuż po tym, jak miało miejsce pożądane zachowanie.
W ten sposób delfin w końcu wytwarza neuroasocjację, która informuje go, że jeśli
wyskoczy z wody, dostanie rybę. To połączenie przyjemności z zachowaniem pożądanym
przez tresera pozwala treserowi uwarunkować delfina.
Jednak po jakimś czasie treser nagradza rybą tylko, jeśli delfin skacze wysoko. Powoli
zwiększając swoje wymagania, jest on w stanie kształtować zachowanie zwierzęcia. Oto
klucz do zrozumienia takiego postępowania: JEŚLI DELFIN OTRZYMUJE NAGRODĘ ZA
KAŻDYM RAZEM, MOŻE SIĘ DO NIEJ PRZYZWYCZAIĆ I WYUCZONE ZACHOWANIA NIE BĘDĄ NIEZAWODNE. Tak więc przy każdym kolejnym ćwiczeniu delfin
otrzymuje nagrodę po piątym skoku, czasem po pierwszym, a może drugim. Delfin nie może
być pewien, który skok przyniesie mu nagrodę. Poczucie przewidywania nagrody połączone z
poczuciem niepewności, po której próbie nagrodę otrzyma, sprawia, że zwierzę pracuje zawsze z największym możliwym wysiłkiem. Nigdy nie przyjmuje nagrody za cos oczywistego.
Dokładnie ta sama siła popycha ludzi do hazardu. Jeśli raz spróbowali i zostali
nagrodzeni - a więc połączyli przyjemność z otrzymaną nagrodą, podniecenie i
przewidywanie kolejnych zysków zmuszają ich, by brnęli dalej. Często, nie otrzymawszy
żadnej nagrody przez dłuższy czas, mają nawet mocniejsze poczucie, że tym razem nagroda
ich nie minie. Jeśli ktoś spróbuje gier hazardowych i nie zdobędzie żadnej gratyfikacji, nie
będzie do nich wracał. Jednakże nawet kilka niewielkich nagród, zdobycie drobnej puli,
„zarobienie" z powrotem części własnych pieniędzy wyrabia w graczach przekonanie, że w
końcu rozbiją bank.
Właśnie dlatego ludzie, którzy rzucają nałóg (na przykład palenie albo hazard) na kilka
miesięcy, a następnie postanawiają „spróbować jeszcze ostatni raz", w rzeczywistości
wzmacniają tylko wzorzec zachowania, który chcą wyeliminować, i tym samym utrudniają
sobie uwolnienie się od nałogu na całe życie. Jeśli zapalisz jednego tylko papierosa,
stymulujesz swój układ nerwowy, by oczekiwał, że w przyszłości też otrzyma taką nagrodę.
Podtrzymujesz wysoką aktywność tej neuroasocjacji, a więc wzmacniasz nawyk, który
przecież chcesz zniszczyć.
Jeśli chcesz wzmocnić czyjeś zachowania długofalowo, możesz wykorzystać
USTALONE ROZPLANOWANIE WZMACNIANIA. Karen Pryor opisuje w swojej książce,
jak uczy się delfiny wykonywania dziesięciu skoków pod rząd. Otóż aby sprawić, by delfin
wykonywał dziesięć skoków jeden po drugim, musisz nagradzać go dokładnie po każdym
dziesiątym skoku. Nie możesz wymagać tego zachowania zbyt wiele razy bez żadnego
wzmocnienia, jednak jeśli delfin otrzyma nagrodę TYLKO po każdym kolejnym dziesiątym
skoku, szybko nauczy się, że skoki od pierwszego do dziewiątego nie muszą być najlepsze, i
będzie je wykonywał znacznie gorzej. Dokładnie taką samą reakcję możemy zaobserwować u
ludzi, którzy otrzymują pobory co dwa tygodnie. Pracownicy wiedzą,
że oczekuje się od nich określonych zachowań, za które regularnie otrzymują zapłatę.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że niektórzy ludzie szybko uczą się prezentować określone
zachowania przy minimalnym własnym wysiłku, ponieważ nie ma elementu zaskoczenia. To
oczywiste, że w miejscu pracy wszyscy spodziewają się pensji. Jednak jeśli jest to jedyna
zapłata, pracownicy będą robili wyłącznie to, czego się od nich oczekuje, ograniczą się do
minimum tego, za co im się płaci.
Jeśli jednak pojawią się od czasu do czasu niespodzianki, jak premie, pochwały, awanse
czy też inne nagrody, włożą w swoją pracę dodatkowy wysiłek w nadziei, że zostaną
docenieni i nagrodzeni.
Jednak te nagrody nie mogą być w żaden sposób przewidywalne, ponieważ staną się
wtedy nieskuteczne, zostaną uznane za oczywiste i zachowanie pracowników znów zacznie
być sterowane poczuciem, że nagroda im się należy. Różnicuj nagrody, a osiągniesz lepsze
rezultaty w zmienianiu samego siebie i wszystkich, którymi kierujesz.
Jest jeszcze jedno narzędzie, które możesz wykorzystać do wzmacniania, tak zwana
PULA. Pula intensyfikuje wzmocnienie. Jeśli na przykład raz na jakiś czas dasz delfinowi
niejedną, ale trzy lub cztery ryby w nagrodę za właściwe zachowanie, zwierzę zacznie być
przekonane, że skoro zwiększy swoje wysiłki, spotka się z wielką nagrodą. Sprawia to, że
delfiny przez cały czas skłonne są dawać z siebie jak najwięcej.
Ludzie reagują podobnie. Firmy, które przyznają pracownikom nagrody o wiele
większe od spodziewanych, dają im olbrzymią motywację do kontynuowania dobrej pracy w
przyszłości, pozwalając im przypuszczać, że kiedyś nagroda będzie jeszcze większa. Ta sama
zasada może zdziałać cuda w twoich kontaktach z własnymi dziećmi!
USTAW SIĘ NA DOBRYCH POZYCJACH
Metoda puli może być stosowana wobec kogoś, kto nie ma absolutnie żadnej motywacji
do osiągania jakichkolwiek rezultatów. Kiedy treserom przychodzi pracować z delfinem,
którego trudno im motywować, dają mu czasem od razu dwanaście ryb, nawet jeśli nie zrobił
nic, by na nie zapracować. Wywołana tym przyjemność zwykle wystarcza, aby przełamać
stare wzorce, i zwierzę zaczyna poddawać się tresurze.
I znów podobieństwo do zachowań ludzkich. Jeśli ktoś, kto wydaje się robić wszystko
nie tak, nagle otrzymuje nagrodę ot tak, z powodu przyjaźni czy troski, może zyskać w ten
sposób stymulację do zupełnie innych zachowań.
JEDNAK NAJWAŻNIEJSZE W WARUNKOWANIU JEST NATYCHMIASTOWE
WZMACNIANIE POŻĄDANEGO ZACHOWANIA. Jak tylko zauważysz, że lekko
przyjmujesz coś, co uprzednio cię frustrowało, natychmiast wzmacniaj swoje zachowanie.
Zrób to jeszcze raz i spraw sobie jeszcze większą przyjemność. Pośmiej się trochę. Pamiętaj,
że zawsze kiedy wytwarzasz w sobie silne emocje, pozytywne albo negatywne, wytwarzasz
również połączenie w systemie nerwowym. Jesli będziesz ten wzorzec ciągle powtarzać, jesli
będziesz ciągle stawiał sobie przed oczami obrazy, które wywołują twoją siłę i uśmiech,
będzie ci o wiele łatwiej być silnym i śmiać się w przyszłości. Dlaczego? Ponieważ
wytworzysz w sobie taki wzorzec. Dokładnie w chwili gdy ty sam lub ktoś, kogo chcesz
wzmacniać, robi coś właściwego, daj mu nagrodę. Konsekwentnie wzmacniaj pożądane
zachowania za pomocą takiej nagrody, której ty sam lub ktoś inny pragnie najbardziej. Nie
żałuj nagród w postaci ulubionej muzyki, uśmiechu czy wyobrażeń o osiąganym celu.
WARUNKOWANIE JEST NAJWAŻNIEJSZE ONO WŁAŚNIE POZWALA NA
DŁUGOFALOWĄ SKUTECZNOŚĆ. NIE WOLNO CI ZAPOMINAĆ, ŻE KAŻDY WZORZEC ZACHOWAŃ LUB WZORZEC EMOCJONALNY AUTOMATYZUJE SIĘ I
UWARUNKOWUJE PRZEZ CIĄGŁE WZMACNIANIE I NAGRADZANIE. KAŻDY
WZORZEC KTÓREGO NIE WZMACNIAMY, MUSI ZANIKNĄĆ.
Postawiłeś już pięć pierwszych kroków. Czas więc na ten ostatni.
NWA KROK SZÓSTY
Sprawdź się!
Zobaczmy, czego do tej pory dokonałeś. Najpierw podjąłeś decyzję dotyczącą nowych
wzorców emocjonalnych i zachowań, które chcesz osiągnąć, oraz znalazłeś dźwignię, która
pomoże ci unieść ciężar zmian. Następnie zakłóciłeś stary wzorzec i znalazłeś dla niego
zachowanie alternatywne, które uwarunkowywałeś tak długo, jak długo nie stało się ono
automatyczne. Ostatni krok na tej drodze to sprawdzenie, czy wszystko to będzie działać w
przyszłości.
Do sposobów pozwalających ci to zrobić należy jedna z metod Programowania
Neurolingwistycznego nosząca nazwę „próby przyszłości". Wyobrażasz sobie na przykład
sytuację, która kiedyś cię frustrowała, i sprawdzasz, czy nadal budzi ona w tobie poczucie
frustracji, czy też została już zastąpiona wzorcem narzucającym poczucie „fascynacji".
Jeśli wciąż jeszcze ciągnie cię do papierosów, wyobraź sobie siebie w bardzo trudnej
sytuacji i przekonaj się, czy będziesz chciał sięgnąć po papierosa, czy też pójdziesz pobiegać
albo zaczniesz robić coś innego, w zależności od tego, jakie wyjście alternatywne cię
warunkuje. Wyobrażając sobie bodźce, które w przeszłości wywoływały twoje stare emocje
lub zachowania, i spostrzegając, że twoje nowe wyjście pozwala ci działać automatycznie,
przekonasz się też, że nowy wzorzec będzie działał w przyszłości. Musisz też sprawdzić
ekologię zmian, które właśnie wprowadziłeś. Słowo „ekologia" implikuje badanie
konsekwencji. Jaki będzie wpływ zmian, które właśnie poczyniłeś w samym sobie, na
wszystkich tych, którzy cię otaczają? Czy zmiany te będą sprzyjać twojej pracy i życiu
osobistemu? Upewnij się, czy ten nowy wzorzec będzie właściwy w odniesieniu do twojego
obecnego stylu życia, przekonań i wartości.
Na następnej stronie znajdziesz listę prostych instrukcji, które pomogą ci sprawdzić, czy
twój nowy wzorzec sukcesu będzie trwały i czy jest właściwy.
Jeśli twoja próba stworzenia nowego wzorca nie powiodła się, musisz wrócić do
początku, do pierwszego kroku. CZY NAPRAWDĘ WIESZ, CO I DLACZEGO CHCESZ
OSIĄGNĄĆ?
Powtórz drugi krok. Większość ludzi, którym nie udało się wprowadzić zmian, zwykle
nie miała odpowiednio silnej dźwigni. Być może będziesz musiał publicznie zobowiązać się
do wprowadzenia zmian, aby zyskać silniejszą dźwignię. Uczyń to zobowiązanie wobec
ludzi, którzy ci nie popuszczą!
Jeśli sądzisz, że dysponujesz dobrą dźwignią, wróć do kroku trzeciego. Jeśli wiesz,
czego chcesz, i masz motywację do działania, być może zachowujesz się jak mucha, która raz
po raz uderza o szybę. Robisz ciągle to samo, robisz to coraz lepiej, a nie osiągasz rezultatów.
MUSISZ WIĘC PRZEŁAMAĆ WZORZEC ZACHOWANIA.
Skoro dojdziesz do wniosku, że trzy pierwsze kroki uczyniłeś właściwie, przejdź do
kroku czwartego. Jeśli bowiem mimo to nie osiągnąłeś zmiany, z pewnością problem leży
właśnie tutaj. RAZ JESZCZE POSZUKAJ SILNEJ ALTERNATYWNEJ MOŻLIWOŚCI
DLA STAREGO WZORCA POZBYWANIA SIĘ CIERPIENIA I ZYSKIWANIA
PRZYJEMNOŚCI. MOŻLIWOŚĆ TA MUSI BYĆ CO NAJMNIEJ TAK PRZEKONUJĄCA
I TAK CI WYGODNA, JAK STARE PODEJŚCIE. Znaczy to, że masz teraz okazję
wypróbowania własnej pomysłowości. Znajdź jakiś wzór, kogoś, komu wcześniej udało się
pozbyć tego samego nawyku lub negatywnego zestawu emocji, które chcesz zmienić.
Jeśli natomiast zacząłeś już wprowadzać zmiany, ale przerwałeś ten proces,
niewątpliwie nie wzmocniłeś nowego wzorca odpowiednią dawką przyjemności. Wykorzystaj
więc krok piąty - warunkowanie. WYKORZYSTAJ WSZYSTKIE TYPY WZMACNIANIA,
ABY ZAKORZENIĆ I UTRWALIĆ NOWE WZORCE.
Sześć kroków NWA można wykorzystać do wszystkiego: sprawiających problemy
reakcji, kłopotów w interesach czy też nawyku krzyczenia na własne dzieci. Przypuśćmy, że
zbytnio martwisz się rzeczami, na które nie masz żadnego wpływu. Jak w tej sytuacji
wykorzystałbyś te sześć kroków, aby zmienić obezwładniający cię wzorzec?
1.
Zadaj sobie pytanie: „Czego chcę zamiast zmartwienia?"
Wykorzystaj zasadę dźwigni. Zdaj sobie sprawę ze sposobów, w jakie zmartwienie
niszczy twoje życie. Doprowadź to wszystko do progu cierpienia: zobacz, ile byś za to musiał
zapłacić w przyszłości, po to, byś naprawdę nie potrzebował już płacić tak wielkiej ceny.
Wyobraź sobie, ile radości przyniesie ci pozbycie się wreszcie tego ciężaru, zyskanie
prawdziwej swobody raźna zawsze!
Zniszcz stary wzorzec! Ilekroć zaczynasz się martwić, zakłócaj ten wzorzec całkowicie
głupimi zachowaniami.
SPRAWDZENIE EKOLOGII ZMIAN
1 . C Z Y NA PEWNO ŁĄCZYSZ WIELKIE CIERPIENIE ZE STARYM
WZORCEM?
Czy myśląc o poprzednich zachowaniach i uczuciach wyobrażasz sobie rzeczy
naprawdę bolesne zamiast tych przyjemnych?
2 . C Z Y NA PEWNO ŁĄCZYSZ WIELKĄ PRZYJEMNOŚĆ Z N O W Y M
WZORCEM?
Czy myśląc o nowych zachowaniach i uczuciach wyobrażasz sobie i czujesz rzeczy
przyjemne zamiast przykrych?
3.CZY JESTEŚ W ZGODZIE Z WYZNAWANYMI WARTOŚCIAMI,
PRZEKONANIAMI I ZASADAMI? Czy n o w e zachowania i odczucia są zgodne z
wartościami, zasadami i przekonaniami, które stosujesz w swoim życiu? (Zajmiemy się tym
dokładniej w następnym rozdziale.)
4.CZY NA PEWNO KORZYŚCI PŁYNĄCE ZE STAREGO WZORCA ZOSTAŁY
UTRZYMANE? C z y n o w e zachowania i uczucia p o z w o l ą ci o s i ą g a ć korzyści i d a
d z ą poczucie przyjemności, które dawał ci stary wzorzec?
5.PRÓBA PR
RZYSZŁOŚ
ŚCI: WYOB
BRAŹ SOB
BIE SIEBIE ZACHOW
WUJĄCEGO
O SIĘ W
TEN N O W Y SPO
OSÓB W PRZYSZŁO
P
OŚCI.
W
Wyobraź
sob
bie coś, co skłoniłoby cię
c w przyszzłości do uruuchomieniaa starego wzzorca.
Przekon
naj się, czy potrafisz
p
wy
ykorzystyw
wać nowy wzzorzec zam
miast starego
o.
dłłubać w nossie albo wrzzaśnij na całły głos: „Có
óż za pięknyy poranek!"
4. Znajdź sob
bie dodającąą sił alternattywną możlliwość stareego wzorca. Co możeszz robić
nia się? Sięęgnij po kaleendarz i zap
pisz sobie pllan działań, które możeesz
zamiast zamartwian
podjąć natychmiast
n
t zamiast do
odawania so
obie zmartw
wień. Może wybierzeszz się na spaccer,
podczass którego zaastanowisz się
s nad now
wymi rozwiąą-zaniami 9
„ Słuchaj, koleś! Skończzyłem z proszeniem! "
4. W
Warunkuj nowy
n
wzorzzec. Najlepiej, jak potraafisz, i najczzęściej, jak tylko możeesz,
w
wyobrażaj
s
sobie
nowy wzorzec z wielkim nattężeniem em
mocji. Rób to tak długo
o, jak
d
długo
nowee zachowaniie, nowa my
ysi albo now
wy wzorzecc nie stanie się
s automaty
yczny.
5. Wzmacniaj
W
swoje reak
kcje często, wracając do
o punktu pieerwszego: wyobrażaj
w
sobie
s
sukcesy,
jak
kie dzięki teemu odniesiiesz w przyszłości. Wccześniejsze postrzegani
p
ie
r
rezultatów
d ci wiele przyjemnośści. Równieeż i tu wykoorzystuj tech
da
hnikę powtaarzania
z dużą doząą emocji, ab
w
wyobrażeń
by uwarunk
kować nowyy wzorzec ażż do zupełn
nego
z
zautomatyz
zowania.
6. Sprawdź, czy
c nowy wzorzec
w
dziaała. Pomyśl o sytuacji, która poprzzednio cię
martwiłła, i przekon
naj się, że nie wywołuje ona już zm
martwień.
M
Możesz
wyko
orzystać tę technikę
t
rów
wnież w intteresach. Otto sześć kro
oków NWA w
negocjo
owaniu konttraktu.
K
Krok
pierwszzy stanowi budowanie
b
zaplecza. Uświadom
U
soobie, czego chcesz i dlaczego
nie mog
głeś tego do
otychczas ossiągnąć. Czeego chce dru
uga strona?? Co zyskacie na tym
wspólniie? Skąd będ
dziesz wied
dział, że kon
ntrakt jest dobry?
W
Wykorzystaj
zasadę dźw
wigni. Spraw
w, aby twój rozmówca połączył cieerpienie z
odrzuceeniem kontraktu i przyjemność z jeego podpisaaniem.
Zaakłócaj wszzelkie wzorcce przekonaań lub zacho
owań, które przeszkadzzają w podp
pisaniu
umowy.
Stwórz możliwość, o której wcześniej nie myślałeś ani ty sam, ani twój rozmówca.
Możliwość ta musi zaspokajać potrzeby każdej ze stron.
Utrwalaj tę możliwość, ciągle wzmacniając przyjemne odczucia, które z niej wynikają.
Podkreślaj wciąż jej pozytywne strony.
Przekonaj się, czy twój plan będzie dobry dla każdego, czy tworzy sytuację, w której są
sami wygrani. Jeśli tak, zostanie tylko złożenie podpisów.
Dokładnie według tych samych zasad możemy nauczyć dzieci, by sprzątały swój pokój,
ulepszyć własne małżeństwo, podnieść jakość własnej firmy, czerpać więcej radości z pracy
zawodowej czy wreszcie ulepszać własny kraj.
Czasem wykorzystują ją nawet dzieci w kontaktach z nami. Pamiętaj! Jeśli znajdziesz
dość mocną dźwignię i wystarczająco zakłócisz czyjś wzorzec zachowania, znajdzie on nowy
wzorzec i sposoby, by go wzmocnić.
Jeden z moich przyjaciół próbował niemal wszystkiego, by rzucić palenie. W końcu
zwalczył ten wzorzec. Jak? Jego sześcioletnia córka weszła kiedyś do pokoju w chwili, kiedy
palił papierosa.
Dokładnie wiedziała, czego chce, i dysponowała potężną dźwignią. Zniszczyła jego
wzorzec, mówiąc ze łzami w oczach: „Tato, proszę, przestań się zabijać!" Zaskoczony spytał:
„Kochanie, uspokój się, proszę. Co się stało? Co ci jest? Przecież ja nie mam zamiaru się
zabić!" Dziewczynka potrząsnęła głową, wskazała na papierosa i wy łkała: „Tato, przestań się
truć! Chcę, żebyś był przy mnie, kiedy będę brała ślub."
Człowiek ten próbował rzucić palenie wiele razy i za każdym razem ponosił klęskę. Ale
nie tym razem. Odsunął od siebie papierosy i od tamtej pory nie zapalił ani razu. Jego
sześcioletnia córka natychmiast osiągnęła swój cel, chwyciwszy go mocno za serce swoimi
małymi rączkami. Znalazł sobie wiele innych rzeczy, które robił dla przyjemności zamiast
palenia.
Czasem pierwsze trzy kroki NWA wystarczą, by wywołać w tobie olbrzymie zmiany.
Kiedy postanowisz, czego chcesz, znajdziesz silną motywację i zakłócisz stare wzorce, życie
samo sprawi, że spojrzysz na wszystko w nowy sposób. Jeśli bowiem dźwignia będzie dość
silna, poczujesz wręcz przymus znalezienia nowego wzorca i uwarunkowania go. I możesz
być pewien, że świat da ci wiele okazji, byś go wypróbował.
Dysponujesz już narzędziem, które pozwoli ci dokonać zmian. Trzeba go tylko użyć.
Ale nie zrobisz tego, jeśli nie będziesz wiedział, po co go używasz. Musisz wiedzieć, czego
naprawdę pożądasz. Musisz znaleźć sposób.
Rozdział siódmy
JAK ZDOBYĆ TO C Z E G O CHCESZ
Czyste są te wszystkie emocje, które obejmują
całego ciebie i dźwigają w górę. Nieczyste są
te, które ogarniają tylko jedną część twojej
duszy i w ten sposób cię zniekształcają.
RAINER MARIA RILKE
„Daj mi pierwszą działkę." Tymi słowami Elvis Presley codziennie rozpoczynał
spełnianie dziwacznego rytuału, który miał sprawić, by Król zasnął po wysiłkach
wieczornego koncertu. Jego asystent otwierał wtedy pierwszą kopertę i podawał mu
„zwyczajny zestaw": mieniące się kolorami tęczy barbitu-raty (amytal, carbitral, nembutal lub
seconal), valium i placi-dyl, po których następowały trzy ampułki demerolu, wstrzykiwane
tuż pod łopatkami.
Kucharze Elvisa byli gotowi do pracy przez całą dobę, ale wzmagali swoją aktywność
tuż przed jego snem. Zaczynały się zawody: jak dużo Król potrafi zjeść przed zaśnięciem.
Zwykle były to trzy cheeseburgery i sześć lub siedem deserów bananowych. Potem zasypiał
w jednej chwili. Jego asystenci często m u -sieli wyjmować mu z ust resztki pokarmu, aby się
nie udławił. Następnie Elvis spał przez mniej więcej cztery godziny
Budził się tak odurzony, że nie miał siły chodzić i trzeba go było zanosić do łazienki.
Wtedy prosił o drugą dawkę, słabo ciągnąc za rękaw koszuli swojego asystenta. Nie miał siły,
by mówić, a co dopiero samemu wziąć tabletki, wiec wkładał mu je do ust asystent, a
następnie ostrożnie wlewał do gardła wodę.
Elvis rzadko miał siłę poprosić o trzecią porcję. Pomocnik robił więc zastrzyk bez
polecenia i pozwalał mu spać do późnego popołudnia, kiedy zmęczony Król zmuszał swoje
ciało do posłuszeństwa za pomocą dexadryny i wtykanych do nosa wacików nasączonych
kokainą. Wtedy dopiero mógł wyjść na scenę.
W dniu śmierci Elvis był przytomny. Wszystkie trzy działki przyjął na raz, zamieniając
je w ten sposób w jedną śmiertelną dawkę. Dlaczego człowiek tak powszechnie podziwiany i
uwielbiany, który wydawał się mieć wszystko, tak bardzo męczył swoje ciało i w tak
przerażający sposób odebrał sobie życie? David Stanley, przyrodni brat Elvisa, twierdzi, że
wolał on być odurzony i odrętwiały niż przytomny i nieszczęśliwy.
Niestety, nietrudno jest wskazać innych sławnych ludzi, ludzi ze szczytów kariery
artystycznej lub finansowej, którzy podobnie jak Elvis zadali sobie śmierć, pośrednio lub
bezpośrednio. Byli wśród nich pisarze, jak Ernest Hemingway czy Sylwia Plath, aktorzy William Holden czy Freddie Prinze, oraz piosenkarze, jak choćby Mama Cass Elliot i Janis
Joplin. Co wspólnego mieli wszyscy ci ludzie? Po pierwsze, nie ma ich już między nami i
stratę każdego z nich opłakiwaliśmy podobnie. Po drugie, wszyscy oni zapłacili rachunek za
to samo: „Kiedyś, jakoś, ktoś, coś... i wtedy będę szczęśliwy." Jednak kiedy osiągnęli sukces,
kiedy wszystko leżało w zasięgu ich ręki i mogli wręcz dotknąć amerykańskiego marzenia,
przekonywali się, że szczęście wciąż wymyka im się z rąk. Szukali go więc dalej, usiłując
trzymać ból istnienia z dala od siebie za pomocą alkoholu, papierosów, narkotyków,
obżarstwa. Szukali tak długo, aż wreszcie osiągali zapomnienie, którego tak bardzo pragnęli.
Nikt z nich nigdy nie odkrył prawdziwego źródła szczęścia.
Wszyscy ci ludzie zachowywali się w sposób tak dobrze znany wielu z nas:
Nie wiedzieli, czego naprawdę chcą od życia, więc oszukiwali się całą masą środków
zastępczych.
Wytworzyli połączenia neuronowe, które w ekspresowym tempie przynosiły im
cierpienie. Nałogi coraz częściej sprowadzały ich na boczne ścieżki. Mimo osiągnięcia
sukcesu, o którym wcześniej marzyli, i mimo miłości i podziwu milionów wielbicieli,
znajdowali o wiele więcej odniesień bolesnych niż przyjemnych. Wywoływali w sobie ból
naprawdę po mistrzowsku, ponieważ wytworzone połączenia stawały się coraz silniejsze.
Nie wiedzieli, co mogą zrobić, by poczuć się dobrze. Musieli sięgać po jakieś siły
zewnętrzne, by móc dać sobie radę z teraźniejszością.
Nigdy nie mieli pojęcia, j a k świadomie kierować własnym umysłem. Zamiast sterować
własnym życiem, pozwalali, by czynniki zewnętrzne sterowały ich przyjemnością i
cierpieniem. Porównaj teraz życie tych ludzi z listem, który otrzymałem niedawno od pewnej
kobiety. Wykorzystała ona moją pracę po to, aby całkowicie i do głębi zmienić swoje życie.
Drogi Tony!
Bardzo cierpiałam przez całe moje życie, od wczesnego dzieciństwa aż do śmierci
mojego drugiego męża. Rezultatem tych cierpień i bólu była choroba psychiczna, tak zwane
złożone zaburzenia osobowości. Miałam czterdzieści dziewięć różnych osobowości i żadna z
nich nie wiedziała nic o pozostałych, nie wiedziała nic o wydarzeniach w ich życiu.
Jedyną ulgę przez całe czterdzieści dziewięć łat choroby przynosiły mi zachowania
samodestrukcyjne. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale niszczenie samej siebie naprawdę dawało
mi ulgę. Po jednej z wielu prób samobójstwa skierowano mnie do szpitala i oddano pod
opiekę lekarza. Aby zintegrować wszystkie te osobowości, musiałam wrócić do urazu, który
spowodował chorobę. Usiłowałam te urazy sobie przypomnieć, odczuć je wszystkie. Każda z
moich odmiennych osobowości spełniała jakąś określoną funkcję, zwykle Z ograniczoną
pamięcią i określonym poziomem emocjonalnym. Opiekujący się mną lekarz był
prawdziwym specjalistą i ułatwił mi dokonanie integracji. W całej terapii pomogło mi
uczucie, że wiele z różnych osób tkwiących we mnie było bardzo nieszczęśliwych i przez
to całe moje życie stało się tak chaotyczne (żadna z tych osobowości nie wiedziała nic o
życiu pozostałych i przychodziło mi odnajdować wiele miejsc i sytuacji, o których
zupełnie nie miałam pojęcia). I mój lekarz, i ja byliśmy przekonani, że kiedy wreszcie stanę
się jedną i tylko jedną osobą, będę szczęśliwa. Taki był cel.
Ale byłam w błędzie. Cóż za szok! Przez rok przeżyłam piekło. Byłam bardzo
nieszczęśliwa i tęskniłam za każdą ze swoich osobowości. Brakowało mi każdego z ludzi,
którzy wcześniej należeli do mnie, i czasem chciałam, by wrócili na dawne miejsce.
Wszystko to było dla mnie bardzo trudne i w ciągu tego roku kolejne trzy razy
próbowałam odebrać sobie życie. Znów znalazłam się w szpitalu.
W zeszłym roku widziałam w telewizji program Personal Power i zamówiłam
polecane w nim kasety. Słuchałam ich wiele razy, starając się wychwycić wszystko, co
tylko mogłam. Zmiana następowała od chwili, gdy zaczęłam słuchać pańskiej
comiesięcznej audycji POWERTALK. Od pana, już jako pojedyncza istota, nauczyłam
się rzeczy, których nie uczono mnie nigdy wcześniej. Po raz pierwszy w swoim
pięćdziesięcioletnim życiu zrozumiałam, że szczęście przychodzi z wnętrza człowieka.
Moja jedna osobowość ma teraz w pamięci wszystkie te straszliwe przeżycia, których
doznawała każda z czterdziestu dziewięciu poprzednich. Teraz kiedy przychodzą te
wspomnienia, mogę na nie patrzeć, a jeśli stają się zbyt trudne, potrafię dzięki panu
skupić się na czymś innym, i to nie przez niszczenie samej siebie jak poprzednio. Nie
muszę już wprowadzać się w trans zapomnienia, nie muszę stawać się kimś innym.
Dowiaduję się o sobie wciąż czegoś nowego i wciąż uczę się, jak żyć pojedynczo.
Wiem, że wiele jeszcze przede mną nauki i wiele nowych doświadczeń. Wyznaczam
sobie cele i próbuję je osiągnąć.
Na razie postanowiłam schudnąć i to mój cel na Boże Narodzenie (to wspaniały
świąteczny podarunek dla mnie). Wiem też, że chciałabym związać się z jakimś mężczyzną,
tym razem na zdrowych zasadach, bez żadnego bólu. Przed pierwszym pobytem w szpitalu
pracowałam dla IBM i miałam cztery własne firmy. Dziś mam nową firmę i cieszę się bardzo
ze zwiększonych obrotów, które udało mi się osiągnąć po wyjściu ze szpitala. Zaczynam
poznawać moje dzieci i wnuki, ale co najważniejsze, zaczynam poznawać siebie. Z
poważaniem, Elizabeth Pietrzak
CZEGO CHCESZ?
Zadaj sobie pytanie, czego naprawdę chcesz od życia. Czy chcesz miłości w
małżeństwie i szacunku własnych dzieci? Czy chcesz mieć dużo pieniędzy, szybkie
samochody, piękny dom i dobrze prosperujące interesy? Czy chcesz być podziwianym przez
miliony piosenkarzem rockowym albo aktorem z własną gwiazdą na Hollywood Boulevard?
Czy chcesz, by potomni wspominali cię jako konstruktora wehikułu czasu? Czy chcesz
zmieniać świat razem z Matką Teresą, czy też czynnie działać na rzecz ochrony środowiska?
Bez względu na oczekiwania i marzenia, powinieneś zadać sobie pytanie: „Dlaczego
chcę to zdobyć?" Na przykład jeśli chcesz mieć jak najlepsze samochody, czy powodem nie
jest chęć poczucia sukcesu i prestiżu, które masz nadzieję w ten sposób uzyskać? Dlaczego
pożądasz wspaniałego życia rodzinnego? Czy nie dlatego, że chcesz przez to osiągnąć
poczucie miłości, intymności, więzów z bliskimi ludźmi? Czy chcesz zmieniać świat,
ponieważ wierzysz, że da ci to poczucie wkładu w życie innych?
Krótko mówiąc, czy nie jest prawdą, że w rzeczywistości chcesz po prostu zmienić
swoje uczucia i odczucia? WSZY-STKO TO SPROWADZA SIĘ DO FAKTU, ŻE CHCESZ
OSIĄGNĄĆ SWOJE CELE DLATEGO, ŻE WIDZISZ W NICH ŚRODEK
POZWALAJĄCY CI ZAZNAĆ UCZUĆ, EMOCJI I STANÓW, KTÓRYCH POŻĄDASZ?
Kiedy ktoś cię całuje, co tak naprawdę wywołuje wtedy przyjemność? Czy rzeczywiście
dotyk, kontakt wilgotnych komórek? Oczywiście, że nie! Gdyby tak było, podniecałoby cię
całowanie własnego psa! Wszystkie nasze uczucia są niczym innym jak tylko burzą reakcji
biochemicznych w mózgu i możemy ją wywołać w każdej chwili. JEDNAK NAJPIERW
MUSIMY SIĘ N A U C Z Y Ć ŚWIADOMIE K O N T R O -LOWAĆ TE REAKCJE.
Większość z naszych reakcji emocjonalnych to wyuczone reakcje na otoczenie. Niektóre z
nich kształtowaliśmy świadomie, podczas gdy inne były dla nas jak kłody pod nogami.
Wystarczy zdawać sobie sprawę z istnienia tych czynników, aby zrozumieć, jaką siłą
jest STAN. Nie ma wątpliwości, że wszystkie nasze działania zmierzają do uniknięcia
cierpienia i zyskania przyjemności. Możemy w jednej chwili zmienić to, co w naszym
przekonaniu prowadzi do bólu lub przyjemności, zmieniając sposób myślenia oraz stany
emocjonalno-umy-słowo-fizyczne. W rozdziale trzecim książki Unlimited Power napisałem:
Stan można zdefiniować jako sumę milionów zachodzących w nas procesów
neurologicznych - ostateczną sumę naszych doświadczeń w danej chwili. Większość ze
stanów, w których się znajdujemy, ma miejsce bez żadnej świadomej kontroli z naszej strony.
Postrzegamy coś i reagujemy na to, wprowadzając się w określony stan. Może to być stan
dający nam dodatkowe możliwości albo stan ograniczający nasze działania. Większość z nas
nie potrzebuje wiele, by nad tym zapanować.
Czy kiedykolwiek miałeś kłopoty z przypomnieniem sobie imienia kogoś znajomego?
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad pisownią tak „trudnego" słowa j a k na przykład
chleb? Dlaczego miałeś te kłopoty, choć z pewnością znałeś właściwą odpowiedź? Czy jesteś
głupi? Nie! Znajdowałeś się w głupim stanie. RÓŻNICA MIĘDZY DZIAŁANIEM Z
BŁYSKOTLIWĄ INTELIGENCJĄ I DZIAŁANIEM Z TĘPOTĄ POLEGA NIE NA
TWOICH OGÓLNYCH MOŻLIWOŚCIACH, LECZ NA STANIE TWOJEGO UMYSŁU
I(LUB) CIAŁA W DANEJ CHWILI.
Możesz mieć talent, odwagę i stanowczość Marvy Collins, urok i czar Freda Astaire'a,
siłę i wytrzymałość Nolana Ryana oraz pasję i intelekt Alberta Einsteina, jednak jeśli będziesz
nieustannie poddawał się negatywnym stanom, nigdy nie wykorzystasz wszystkich tych
obiecujących możliwości.
Jeśli jednak znasz sekret wprowadzania się w najlepsze spośród twoich stanów, możesz
zdziałać cuda. Stan, w którym znajdujesz się w danej chwili, determinuje twój sposób postrzegania rzeczywistości, a więc również i twoje decyzje oraz zachowania. Innymi słowy,
TWOJE ZACHOWANIE NIE JEST SKUTKIEM TWOICH MOŻLIWOŚCI I UMIEJĘTNOŚCI, ALE STANU, W JAKIM W DANEJ CHWILI SIĘ ZNAJDUJESZ. Aby zmienić
swoje możliwości, zmień swój stan emocjonalny. Aby dotrzeć do rozlicznych talentów leżących w tobie, musisz wprowadzić się w stan aktywnego, pełnego pomysłów oczekiwania.
Wtedy zobaczysz cuda!
Jak więc możemy zmieniać stany emocjonalne. Spróbuj wyobrazić sobie zasadę
działania stanów emocjonalnych, porównując je do telewizora. Aby uzyskać czysty obraz i
żywe kolory, musisz włączyć i nastroić telewizor. Włączanie twojego organizmu jest jak
dostarczanie odbiornikowi telewizyjnemu prądu, który pozwala mu działać. Jeśli nie będzie
miał potrzebnej energii, nie będzie też miał ani dźwięku, ani obrazu - tylko pusty ekran.
Podobnie jest z tobą. Jeśli nie włączysz wszystkich elementów twojego organizmu, całej
swojej fizjologii, może się zdarzyć, że nie będziesz pamiętał pisowni najprostszego słowa.
Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się wstać z łóżka _i kręcić po domu bez celu, nie będąc w
stanie jasno myśleć ani funkcjonować dopóty, dopóki krew żywiej nie popłynęła w żyłach?
Po kilku minutach „włączyłeś się" i mogłeś już normalnie myśleć. Kiedy znajdujesz się w
niewłaściwym stanie, nie uda ci się niczego osiągnąć, nawet jeśli masz dobre pomysły.
Oczywiście, kiedy się już włączysz, musisz nastawić się na odpowiedni program, aby
zdobyć to, czego naprawdę chcesz. Musisz skupić swój umysł na tym, co dodaje ci sił. Bez
względu na obiekt tego skupienia, będziesz odczuwał znacznie intensywniej. Jeśli więc nie
podoba ci się twoje obecne życie, może czas najwyższy, by zmienić program.
Dosłownie wszystko w życiu można postrzegać na niezliczone sposoby. Mamy do
dyspozycji niezliczenie wiele odczuć. Wszystkie one są ci dostępne w każdej chwili. Musisz
tylko nastroić się do odbierania właściwego programu. Są dwa główne sposoby zmiany stanu
emocjonalnego: poprzez zmianę sposobu wykorzystania CIAŁA albo poprzez zmianę OBIEKTU KONCENTRACJI.
FIZJOLOGIA: SIŁA RUCHU
Jednym z najważniejszych odkryć, które poczyniłem w ciągu ostatnich dziesięciu lat,
jest proste stwierdzenie: EMOCJE SĄ SKUTKIEM RUCHU. Wszystkie nasze odczucia są
rezultatem sposobów, w jakie wykorzystujemy własne ciało. Nawet najdrobniejsza zmiana
wyrazu twarzy lub gestykulacji potrafi zmienić nasze odczucia w danej chwili, a w
konsekwencji sposób oceny życia, sposób myślenia i działania.
Spróbuj teraz wraz ze mną zrobić coś absurdalnego. Udawaj, że jesteś dyrygentem
orkiestry symfonicznej, raczej znudzonym i bez humoru, który rytmicznie porusza rękami do
siebie i od siebie w takt muzyki. Zrób to bardzo wolno. Nie angażuj się w żaden sposób, niech
to będzie rutyna raczej niż uczucie. Twoja twarz powinna odzwierciedlać wielkie znudzenie.
Jak się poczujesz? A teraz klaśnij głośno w dłonie i rozłóż ręce najszybciej, jak potrafisz, z
szerokim głupawym uśmiechem.
Wzmocnij to, dodając jak najgłośniejszy i najdzikszy okrzyk. Ruch powietrza
przepływającego przez płuca, gardło i usta radykalnie zmieni twoje samopoczucie. Natychmiastową zmianę spowoduje wytworzony przez ciebie ruch ciała i drgania strun
głosowych.
Każda z odczuwanych przez ciebie emocji łączy się z właściwą jej fizjologią: postawą,
sposobem oddychania, ruchami i wyrazem twarzy. W przypadku depresji fizjologia ta jest
dość oczywista. W książce Unlimited Power omawiam fizyczne atrybuty depresji: kierunek
wzroku, postawę ciała i tak dalej.
Kiedy nauczysz się sposobu, w jaki wykorzystujesz własne ciało podczas określonego
stanu emocjonalnego, możesz dowolnie wracać do tego stanu albo go unikać po prostu przez
zmianę ruchu ciała. Problem w tym, że większość z nas ogranicza się jedynie do kilku
nawykowych wzorców fizjologicznych. Przyjmujemy je automatycznie, nie zdając sobie
sprawy, jak wielką rolę o d g r y w a j ą one w kształtowaniu naszego zachowania w danej
chwili.
Twarzą ludzką kieruje ponad osiemdziesiąt różnych mięśni. Jeśli przyzwyczają się one
do wyrażania depresji, znudzenia lub frustracji, ten nawykowy wzorzec mięśniowy dosłownie
zaczyna dyktować nam nasze stany emocjonalne, żeby nie wspomnieć o charakterze. Zawsze
proszę słuchaczy moich kursów Datę with Destiny(TM) (Randka z Przeznaczeniem), aby
wypisali wszystkie uczucia, które towarzyszą im w ciągu całego tygodnia. Choć istnieją
tysiące możliwości, przeciętnie wypisują oni niecały tuzin. Dlaczego? Ponieważ większość
ludzi dysponuje ograniczoną liczbą wzorców fizjologicznych, co prowadzi do ograniczenia
wzorców ekspresji.
To raczej ubogie menu emocjonalnych wyborów, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę
tysiące nęcących możliwości dostępnych nam stanów. Postaraj się nie ograniczać samego
siebie do tak krótkiej listy! Proponuję, byś korzystał z całej gamy emocji, spróbuj czegoś
nowego, czegoś dla prawdziwie wybrednego podniebienia. Staraj się doświadczyć więcej
entuzjazmu, zabawy, fascynacji, radości, intrygi, zmysłowości, żądzy, wdzięczności,
oczarowania, ciekawości, twórczego podniecenia, pewności, zdolności, szaleństwa, odwagi,
rozwagi, uprzejmości, delikatności, humoru... Dlaczego nie miałbyś bardziej jeszcze
rozszerzyć tej listy?
Każdego z tych uczuć możesz doświadczyć, po prostu zmieniając sposób, w jaki
wykorzystujesz swoje ciało! Możesz TYPY EMOCJI NAJCZĘŚCIEJ ODCZUWANYCH
PRZEZ CZŁOWIEKA W CIĄGU JEDNEGO
TYGODNIA:
Stres
Frustracja
Złość
Niepewność
Samotność
Nuda
Przygnębienie
Szczęście
Ulga
Miłość
Podniecenie
Radość
poczuć się mocnym, możesz się uśmiechać, możesz zmienić cokolwiek w jednej chwili,
po prostu się śmiejąc. Pewnie nieraz słyszałeś podobne słowa: „Kiedyś przypomnisz sobie to
wszystko i nieźle się uśmiejesz!" I to prawda. Dlaczego więc masz czekać? Dlaczego nie
spojrzeć wstecz i nie śmiać się już teraz?
Rozbudź swoje ciało, naucz się wprowadzać je w stan przyjemności bez względu na
sytuację. Jak? Myśl o czymś w określony sposób jak najczęściej, a zmienisz swoje odczucia
dotyczące tego czegoś w przyszłości.
Jeśli ciągle wykorzystujesz swoje ciało w sposób charakterystyczny dla słabości, jeśli
garbisz się regularnie i chodzisz tak, jakbyś był piekielnie zmęczony, będziesz się czuł
zmęczony. Jak bowiem miałoby być inaczej, skoro TWOJE CIAŁO KIERUJE TWOIMI
EMOCJAMI? Następnie stan emocjonalny, w którym się znajdujesz, zaczyna wpływać na
twoje ciało i koło się zamyka. Zwróć uwagę na to, jak siedzisz w tej chwili. Spróbuj
wyprostować plecy i poprzez posturę dodać sobie energii. Pamiętaj, że nie tylko czytasz tę
książkę, ale i uczysz się czytanych w niej reguł.
Co jeszcze możesz zrobić, aby natychmiast zmienić swój stan emocjonalny, a więc i
swoje uczucia oraz działania? Weź kilka głębokich oddechów przez nos i silnie wydychaj powietrze ustami. Ubierz twarz w szeroki uśmiech i pokaż go dzieciom. Jeśli naprawdę chcesz
zmienić swoje życie, zdecyduj właśnie w tej chwili, że przez najbliższy tydzień poświęcisz co
najmniej minutę pięć razy dziennie na ćwiczenie szerokiego uśmiechu przed lustrem. Będzie
ci się to wydawało wyjątkowo głupie, ale pamiętaj, że to ćwiczenie mięśni pozwoli często
uruchamiać określoną część twojego mózgu i wytwarzać połączenie neuronowe, które z
czasem stanie się nawykiem. Zrób to więc i baw się przy tym dobrze.
Albo jeszcze lepiej zacznij skakać na skakance. Skakanka stanowi wspaniałe ćwiczenie,
o wiele lepsze niż bieganie:
Pomaga rozwijać mięśnie.
Nie stanowi wielkiego przeciążenia dla organizmu.
Nie pozwala ci utrzymywać poważnego wyrazu twarzy.
Wywołuje uśmiech u każdego, kto cię zobaczy. Będziesz więc zmieniał stan również
innych ludzi, wywołując ich śmiech.
Jakże potężny jest uśmiech! Mój syn Joshua ma kolegę, który śmieje się tak często i z
taką łatwością, że jest to naprawdę zaraźliwe, i słysząc go śmieją się wszyscy dookoła. Jeśli
naprawdę chcesz ulepszyć swoje życie, NAUCZ SIĘ ŚMIAĆ. Niezależnie od pięciu
uśmiechów dziennie przed lustrem, spróbuj śmiać się zupełnie bez powodu trzy razy dziennie
przez siedem dni.
Badania przeprowadzone niedawno przez tygodnik „En-tertainment Weekly" wykazały,
że osiemdziesiąt dwa procent widzów w kinach chce się śmiać, siedem procent chce płakać, a
trzy procent krzyczeć. Pokazuje to, jak wysoko cenimy śmiech. Gdybyś przeczytał książki
Normana Cuisinsa, dra Deepaka Choopry i dra Berniego Siegela albo zapoznał się z zasadami
psychoneuroimmunologii, wiedziałbyś, jak bardzo śmiech stymuluje system immunologiczny
poprzez swój wpływ na ciało.
A może poszukaj kogoś, kto się śmieje, i naśladuj go? Zafunduj sobie trochę zabawy.
Zagadnij tego kogoś, powiedz, że ma cudowny śmiech, i spytaj, czy możesz go naśladować.
Poproś, by był twoim trenerem. Gwarantuję, że będziecie się doskonale bawić! Naśladuj
wszystko: sposób oddychania, postawę ciała, ruchy i gestykulację, wydawaj te same dźwięki.
Będziesz się głupio czuł na początku, ale po chwili to przejdzie i razem ze swoim trenerem
wybuchniesz histerycznym śmiechem, ponieważ i ty, i on będziecie wyglądali równie
zabawnie. Podczas tego ćwiczenia zaczniesz budować neurologiczną sieć, która pozwoli ci
śmiać się regularnie. A jeśli będziesz się śmiał coraz częściej, będzie ci to przychodziło z
coraz większą łatwością i sprawiało prawdziwą przyjemność.
Wiemy zbyt wiele, a czujemy zbyt mało.
A przynajmniej odczuwamy zbyt mało
tych twórczych emocji, z których wyrasta
dobre życie.
BENJAMIN DISRAELI
Zawsze można utrzymać dobre samopoczucie, jeśli się je już ma albo właśnie się do
niego dochodzi. Nie potrzeba do tego wiele. Ale prawdziwym kluczem do wspaniałego życia
jest umiejętność wprowadzenia się w dobry stan wtedy, gdy czujesz się fatalnie albo nawet
nie chcesz czuć się dobrze. Wiedz, że możesz to zrobić w jednej chwili, wykorzystując jako
narzędzie do zmiany stanu własne ciało. Jeśli zidentyfikujesz fizjologię związaną z
poszczególnymi stanami, możesz ją wykorzystywać do wywoływania dowolnych stanów
zgodnie z własnym życzeniem. Wiele lat temu pracowałem z Johnem Denve-rem, który
imponuje mi nie tylko talentem muzycznym, ale i tym, że prywatnie zupełnie nie różni się od
swojego publicznego image. Powód, dla którego odniósł swój sukces, jest zupełnie jasny: jest
on nieprawdopodobnie ciepłym i wrażliwym na potrzeby innych człowiekiem.
Pracowałem z nim, ponieważ doświadczał kłopotów z napisaniem czegoś nowego.
Wspólnie zastanowiliśmy się nad okresem, kiedy skomponował swoje najlepsze piosenki, i
odkryliśmy, że inspiracja przychodziła do niego, gdy podejmował jakiś fizyczny wysiłek.
Zwykle cała piosenka układała mu się w głowie po tym, jak zjechał na nartach po jakimś
trudnym szlaku, kiedy prowadził swój samolot albo bardzo szybko jechał samochodem.
Wiązało się to na ogół z wielką prędkością. Podniesiony poziom adrenaliny wraz z
doświadczanym pięknem natury stanowiły główne elementy jego strategii twórczej. W czasie
tamtego twórczego zastoju borykał się z pewnymi problemami w kilku dziedzinach i dlatego
właśnie nie oddawał się zwykłym zajęciom. Wystarczyło, by to zmienił, przywrócił poprzedni
tryb życia, aby natychmiast wróciła też dawna pomysłowość i twórcze zdolności. RÓWNIEŻ
I TY MOŻESZ WPROWADZAĆ PODOBNE ZMIANY W KAŻDEJ CHWILI. Zmieniając
swoją fizjologię, zmieniasz sposób funkcjonowania. Nasze zdolności i możliwości są w nas
zawsze, musimy tylko doprowadzić się do stanu, w którym będziemy mogli je
wykorzystywać.
Kluczem do sukcesu jest więc WYTWORZENIE WZORCÓW RUCHU CIAŁA,
KTÓRE WYWOŁUJĄ W NAS POCZUCIE PEWNOŚCI, DAJĄ NAM SIŁĘ I
ELASTYCZNOŚĆ DZIAŁANIA I KOJARZĄ SIĘ Z RADOŚCIĄ I DOBRĄ ZABAWĄ.
Pamiętaj, że stagnacja bierze się z braku ruchu.
Czy znasz kogoś w bardzo podeszłym wieku, kto większość czasu spędza w domu?
Starzenie się nie jest sprawą wieku. To coraz większy brak ruchu. A całkowity brak ruchu
oznacza śmierć.
Wyobraź sobie grupkę dzieci idących chodnikiem tuż po deszczu. Co zrobią, gdy
napotkają na swej drodze dużą kałużę? Oczywiście wskoczą do niej! Będzie mnóstwo
śmiechu, fontanny wody i wspaniała zabawa. Co zrobi człowiek dorosły? Ominie kałużę?
Nie, nie tylko ją ominie, ale będzie narzekał przez cały czas! Ty powinieneś żyć inaczej.
Nigdy nie wolno ci tracić sprężystości kroku i uśmiechu na twarzy. Może więc spróbujesz
znaleźć sobie nowy priorytet: radość, dobrą zabawę, śmiech i... nietypowe zachowanie.
Zawsze spodziewaj się dobrego samopoczucia. Nie musisz mieć specjalnych powodów, by
poczuć się wspaniale. Żyjesz, więc możesz czuć się dobrze bez żadnego powodu!
Czy gdybyś chciał, mógłbyś zasmucić się bardzo w jednej chwili? Na pewno tak,
wystarczy, byś SKUPIŁ SIĘ na jakimś okropnym wydarzeniu z przeszłości. Kto z nas nie ma
przerażających wspomnień? Jeśli więc wyobrazisz sobie taką sytuację, zaczniesz o niej
intensywnie myśleć, dość szybko zaczniesz ją odczuwać. Czy kiedykolwiek widziałeś
naprawdę przerażający film? Czy chciałbyś do niego wracać setki razy? Oczywiście nie.
Dlaczego? Ponieważ nie dałoby ci to dobrego samopoczucia. Dlaczego więc miałbyś wracać
do przerażających sytuacji w swoich myślach? Dlaczego miałbyś wciąż oglądać siebie w
swojej najgorszej i najbardziej nie lubianej roli, którą odegrałeś z najgorszym i najbardziej nie
lubianym partnerem? Dlaczego miałbyś wciąż wyobrażać sobie niepowodzenia zawodowe i
wciąż od nowa przypominać sobie swoje niewłaściwe decyzje?
Te kiepskie filmy nie ograniczają się oczywiście tylko do przeszłości. Możesz skupiać
się na czymś, czego brakuje ci w danej chwili, i w ten sposób wywoływać kiepski nastrój.
Możesz też intensywnie myśleć o czymś, co jeszcze się nie stało, i w ten sposób martwić się
na zapas! Nawet jeśli w tej chwili śmiejesz się z takiego zachowania, pozostaje prawdą, że
większość z nas tak właśnie robi.
Gdybyś chciał, mógłbyś właśnie w tej chwili odczuwać prawdziwą ekstazę. Przyszłoby
ci to równie łatwo. Czy potrafisz przypomnieć sobie chwile, w których znajdowałeś się w tym
właśnie stanie? Czy potrafisz skupić się na odczuciach, których wtedy doznawałeś? Czy
możesz wyobrazić je sobie z takimi szczegółami, że odczujesz je ponownie? Z pewnością tak.
Możesz też skupić się na obecnych wydarzeniach, wywołujących w tobie właśnie takie
odczucia, albo na wspaniałych perspektywach. Również i w tym wypadku możesz skoncentrować się na czymś, co jeszcze się nie wydarzyło, i CIESZYĆ SIĘ NA ZAPAS. Taką
właśnie siłę daje nam wyznaczanie sobie celu, o czym dokładniej pomówimy w rozdziale
dwunastym.
PRZEDMIOT KONCENTRACJI STAJE SIĘ NASZĄ PERCEPCJĄ
RZECZYWISTOŚCI
Tak naprawdę bardzo niewiele rzeczy ma charakter absolutny. Zwykle sposób
odczuwania wydarzeń i znaczenie poszczególnych doświadczeń zależą wyłącznie od tego, na
czym się koncentrujesz. Elżbieta - ta, która chorowała na złożone zaburzenia osobowości nieustannie cierpiała. Ucieczką było dla niej tworzenie nowej osobowości dla każdego
doświadczenia, które musiała traktować emocjonalnie. Pozwalało jej to na percepcję tego
problemu dzięki patrzeniu nań „cudzymi" oczami. Cierpiała nawet po integracji. Przejęła
kontrolę nad swoim życiem dopiero wtedy, gdy nauczyła się świadomie zmieniać ruchy ciała
oraz przedmiot skupienia uwagi.
Przedmiot skupienia uwagi nie stanowi rzeczywistości, ponieważ jest on jednym z
wielu możliwych sposobów postrzegania dziejących się zjawisk. Łatwo wyobrazić sobie siłę
tego zjawiska, porównując je do zasady działania aparatu fotograficznego. Obiektyw
obejmuje tylko ten obraz, na który go nastawisz, i tylko pod jednym określonym kątem.
Właśnie dlatego fotografia może z łatwością zniekształcić rzeczywistość, pokazując jedynie
drobny fragment wielkiego obrazu.
Wyobraź sobie, że wybierając się na przyjęcie, bierzesz ze sobą aparat fotograficzny ustawiasz się w jednym kącie pomieszczenia i kierujesz obiektyw na dwoje kłócących się
ludzi. Jak wyglądałoby całe przyjęcie na twoich zdjęciach? Z pewnością byłby to obraz
wyjątkowo nie udanego przyjęcia, na którym nikt dobrze się nie bawił. A gdybyś skierował
obiektyw aparatu w inne miejsce tego samego pomieszczenia, gdzie ludzie ciągle się śmiali,
opowiadali dowcipy i bawili wspaniale? Uwieczniłbyś jak najbardziej udane przyjęcie,
podczas którego kwitły zabawa i dobry humor. Musimy pamiętać, że sposób przedstawiania
sobie w pamięci sytuacji i wydarzeń jest zależny od tego, jak się czujemy.
Właśnie dlatego jest zwykle tyle szumu wokół „nie autoryzowanych" biografii: są one
percepcją życia bohatera z punktu widzenia jednej tylko osoby. Często jest to punkt widzenia
ludzi, których zazdrość powoduje zniekształcenia obrazu.
Biografia taka prezentuje wszystkie wydarzenia pod kątem „aparatu" autora, a przecież
wiemy, że fotografia może zniekształcić rzeczywistość. Zbliżenie powoduje, że przedmioty
wydają się większe niż w rzeczywistości. Mistrzowskie ustawienie aparatu pomniejsza lub
wręcz eliminuje ważne elementy rzeczywistości. Ralph Waldo Emerson słusznie zauważył, że
każdy z nas widzi w innych to, co nosi w swoim sercu.
ZNACZENIE CZĘSTO ZALEŻY OD PRZEDMIOTU SKUPIENIA
Sposób, w jaki odbierasz spóźnienie kogoś, z kim umówiłeś się na służbowe spotkanie,
zależy wyłącznie od tego, na czym się skupiasz. Czy sądzisz, że powodem spóźnienia jest
lekceważenie, czy też wyobrażasz sobie, że nieobecność jest skutkiem poważnych trudności?
O skupieniu się na jednym lub na drugim z całą pewnością decydują twoje emocje.
A jeśli twój rozmówca spóźnia się tylko dlatego, że właśnie przed chwilą pojawiła się
jakaś nowa możliwość zaproponowania ci jeszcze lepszego kontraktu i chce natychmiast ją
wykorzystać? Pamiętaj, że twoje uczucia zależą od tego, na czym się koncentrujesz. Może
więc nie powinniśmy wyciągać pochopnych wniosków i zamiast tego świadomie wybierać
przedmiot skupienia uwagi?
Obiekt skupienia uwagi określa to, czy odbierasz rzeczywistość jako dobrą czy złą,
decyduje o twojej radości lub smutku. Prowadzenie samochodu formuły pierwszej jest tu
zawsze moim ulubionym porównaniem, czasem bowiem kierowanie odrzutowcem może się
przy tym wydawać zwyczajnym odpoczynkiem! W samochodzie wyścigowym nie możesz
sobie pozwolić, by choć na chwilę odwrócić uwagę od kierownicy. Musisz ograniczyć
myślenie wyłącznie do tego, gdzie się znajdujesz. Nie możesz skupiać się na przeszłości ani
zbyt daleko wybiegać w przyszłość. Całkowitą świadomość obecnego położenia musisz
połączyć z przewidywaniem wydarzeń w najbliższej przyszłości.
Była to jedna z pierwszych rzeczy, których nauczyłem się tuż po rozpoczęciu kursu dla
kierowców wyścigowych. Instruktorzy wsadzili mnie do samochodu, w którym sterowane
komputerem hydrauliczne dźwignie mogą w każdej chwili na sygnał instruktora unieść nad
ziemię któreś z czterech kół. Uczą oni w ten sposób podstawowej zasady: SKONCENTRUJ
SIĘ NA TYM, DOKĄD CHCESZ DOJECHAĆ, A NIE NA TYM, CZEGO SIĘ BOISZ.
Kiedy czujesz, że tracisz kontrolę nad samochodem, w naturalny sposób zaczynasz
patrzeć na ścianę. Jeśli jednak będziesz się na niej koncentrował, dokładnie tam w końcu
wylądujesz. Kierowcy wiedzą, że zawsze jedziemy tam, gdzie patrzymy, przemieszczamy się
w kierunku przedmiotu koncentracji. Jeśli więc pokonasz strach, wierzysz w siebie i skupisz
się na właściwej drodze, wszystkie twoje działania będą podporządkowane jednemu celowi.
Wyjdziesz z poślizgu i wrócisz na tor, jeśli to tylko możliwe. Nie masz jednak żadnej szansy,
jeśli skoncentrujesz się na tym, czego się boisz. Ludzie zawsze twierdzą, że i tak nic nie
pomoże, jeśli ktoś ma się rozbić. Jednak kierowca znacznie zwiększa swoje szanse, skupiając
się tylko na tym, co chce osiągnąć. Koncentrowanie się na szukaniu rozwiązań zawsze działa
na naszą korzyść. Kiedy zaś z wielkim pędem zmierzasz w kierunku ściany, skupianie uwagi
na problemie tuż przed kraksą nie zda się już na wiele.
Gdy instruktor wyjaśniał mi to wszystko na początku, kiwałem głową i myślałem:
„Oczywiście! To przecież nic nowego. W końcu sam uczę dokładnie tego samego!" I
wsiadłem do samochodu po raz pierwszy. Pędziłem wzdłuż toru i nagle, w najmniej
spodziewanym momencie instruktor nacisnął guzik. Zacząłem tracić kontrolę nad
samochodem. I zgadnij, dokąd pobiegł mój wzrok? Oczywiście, że tak! Prosto na ścianę. W
ostatnich sekundach byłem przerażony, ponieważ czułem, że zaraz w nią uderzę. Siedzący
obok instruktor chwycił mnie za głowę i siłą odwrócił ją w kierunku, w którym powinienem
jechać. Samochód ciągle się ślizgał i wiedziałem, że za chwilę będzie wypadek, ale byłem
zmuszony patrzeć wyłącznie w stronę toru. Oczywiście ręce natychmiast automatycznie
skręciły kierownicę w kierunku wzroku. W ostatniej chwili udało mi się wyjść z poślizgu.
Pewnie sobie wyobrażasz, jaka to była ulga!
Warto pamiętać, że zmiana obiektu skupienia kierowcy nie powoduje natychmiastowej
zmiany kierunku jazdy. Czy w życiu nie jest podobnie? Często upływa trochę czasu między
zmianą kierunku twojej uwagi a reakcją ciała i odczuć. To jeszcze j e d e n powód, dla
którego powinieneś zacząć j a k najwcześniej zmieniać obiekt koncentracji zamiast czekać, aż
problem stanie się poważniejszy.
Czy nauczyłem się po tej pierwszej lekcji? Nie. Miałem doświadczenie, ale nie
wytworzyłem wystarczająco silnej neuro-asocjacji. Musiałem uwarunkować ten nowy
wzorzec. Tak więc kiedy następnym razem niebezpiecznie zmierzałem w stronę ściany,
instruktor musiał wrzasnąć na mnie, abym skupiał wzrok na kierunku jazdy. Jednak za
trzecim razem sam świadomie odwróciłem głowę. Uwierzyłem i sprawdziło się.
Po kilku razach, ilekroć samochód wpadał w poślizg, głowa i wzrok automatycznie
wędrowały w kierunku toru, a ręce same obracały kierownicą. Czy kontrolowanie uwagi
zawsze daje gwarancję sukcesu? Oczywiście, nie. Czy zwiększa moje szanse? Stokrotnie!
Dokładnie tak samo jest w życiu. W następnych rozdziałach nauczysz się sposobów
koncentrowania uwagi na rzeczach pozytywnych. Na razie jednak musisz zrozumieć, że
podstawę Stanowi tu zdyscyplinowanie umysłu. Nie kontrolowany umysł będzie ci robił
głupie kawały. Poddany kontroli, zawsze będzie twoim sojusznikiem.
Proście, a będzie wam dane. Szukajcie,
a znajdziecie. Pukajcie, a będzie wam
otworzone.
EWANGELIA WEDŁUG ŚW. MATEUSZA, 7 , 7
Najlepszym sposobem kontrolowania uwagi jest zadawanie pytań. Kiedy bowiem
zadasz sobie pytanie, twój umysł zacznie szukać odpowiedzi. Jeśli czegoś szukasz, znajdziesz
to. Jeśli bezustannie zadajesz sobie pytanie: „Dlaczego on mnie ciągle wykorzystuje?",
skoncentrujesz się na tym, że jesteś wykorzystywany i to bez względu na to, czy jest to
prawda, czy nie. Jeśli zapytasz się: „Jak mogę to zmienić?", odpowiedź z pewnością doda ci
sił. Pytania są tak potężnym narzędziem pomagającym odmienić życie, że zarezerwowałem
na ich omówienie cały następny rozdział. Są one jednym z najskuteczniejszych i jednocześnie
najprostszych narzędzi zmiany sposobu postrzegania dosłownie wszystkiego. Dlatego właśnie
mogą zmienić kierunek, w którym zmierzasz w jednej chwili. Zadawanie pytań jest kluczem
otwierającym drzwi do tkwiących w nas nieograniczonych możliwości.
Wspaniałym przykładem jest tu historia pewnego młodego mężczyzny, który wychował
się w Alabamie. Kiedy był w siódmej klasie, jeden z kolegów sprowokował z nim bitkę,
uderzył go pięścią w twarz i znokautował. Tuż po odzyskaniu świadomości chłopiec ten
poprzysiągł zemstę. Postanowił zabić napastnika. Pobiegł do domu, wziął pistolet matki i
wyruszył na poszukiwanie swojego celu. W jednej chwili zaczęły ważyć się jego losy.
Kiedy znienawidzony chłopak znalazł się wreszcie w zasięgu pistoletu, pokrzywdzony
mógł po prostu pociągnąć za spust i raz na zawsze rozprawić się z przeciwnikiem. Jednak
właśnie w tej chwili zadał sobie pytanie: „Co się ze mną stanie, jeśli strzelę?" I wtedy umysł
natychmiast skupił się na zupełnie innym obrazie, który niósł ze sobą cierpienie tak wielkie,
jak tylko można sobie wyobrazić. W ułamku sekundy decydowało się coś, co mogło zmienić
całe późniejsze życie chłopca: wyobraził sobie siebie samego w więzieniu. Z przerażającą
ostrością stanął mu przed oczami obraz wszystkich tych nocy, podczas których musiałby
odpędzać od siebie sen, aby nie paść ofiarą gwałtu współwięźniów. To przewidywane
cierpienie było znacznie większe od żądzy zemsty. Przesunął więc rękę z pistoletem i
wystrzelił w drzewo.
Chłopak ten to Bo Jackson. Opisuje tę scenę w swojej autobiografii. Nie ma
wątpliwości, że w tym kluczowym dla jego życia momencie cierpienie łączone z więzieniem
było uczuciem o wiele silniejszym niż przyjemność wynikająca z satysfakcji, którą dałoby mu
zabicie tego chłopca. Jedna zmiana przedmiotu koncentracji uwagi, jedna decyzja ważąca
cierpie-I jiie i przyjemność spowodowały, że zamiast chłopaka bez żadnej przyszłości stał się
jednym z największych sportowców naszych czasów.
Podobnie jak rzemieślnik cyzeluje i wolno
prostuje wytwarzane strzały, tak mistrz kieruje
swoimi chwiejnymi myślami.
BUDDA
TO NIE TYLKO PO CO KONCENTRUJESZ SIĘ NA CZYMŚ, ALE I J A K . . .
Nasze doświadczanie świata ma miejsce poprzez zbieranie informacji za pomocą pięciu
zmysłów. Jednak każdy z nas rozwija swój ulubiony sposób postrzegania świata, tak zwaną
modal-ność. Na przykład niektórzy ludzie są najbardziej podatni na to, co widzą, ich system
wzrokowy jest zmysłem dominującym. Dla innych najważniejszym bodźcem wyzwalającym
doświadczenia są dźwięki, podczas gdy jeszcze inni opierają się na uczuciach.
Jednak nawet w ramach każdego z tych dominujących rodzajów doświadczania świata
da się wyróżnić określone obrazy, dźwięki czy inne doznania, które można zmienić tak, aby
zwiększyć lub zmniejszyć intensywność naszych wrażeń. Te podstawowe składniki nazywane
są elementami SUBMODAL-NYML Możesz na przykład wytworzyć sobie w umyśle jakiś
obraz, a następnie wymienić dowolny jego aspekt (element submodalny) po to, aby zmienić
własne odczucia na ten temat. Możesz przedstawić sobie ten obraz w ostrzejszych barwach,
skutkiem czego twoje odczucia związane z tą sytuacją staną się intensywniejsze. Zjawisko to
znane jest jako wymiana elementów submodalnych. Największym chyba ekspertem w tej
dziedzinie jest Richard Bandler, współautor techniki programowania neurolingwistycznego.
Pierwszych spostrzeżeń na ten temat dokonał już Arystoteles, który w swoich uwagach na
temat pięciu zmysłów podzielił modele percepcji na kategorie.
Manipulowanie elementami submodalnymi pozwala na dowolne zwiększanie lub
zmniejszanie intensywności twoich odczuć, decydują one bowiem o twoich uczuciach
związanych z dosłownie wszystkim. Właśnie dzięki nim odczuwasz radość lub smutek,
uniesienie lub desperację. Zrozumienie tego procesu pozwoli ci nie tylko zmienić odczucia
związane z dowolnym doświadczeniem życiowym, lecz również jego znaczenie w twojej
percepcji, a więc także i działania, które możesz względem niego podjąć.
Kiedyś wpadłem na pomysł, że elementy submodalne najlepiej jest porównać do kodów
żeberkowych na produktach żywnościowych, czyli grubszych i cieńszych czarnych kresek,
które zastąpiły tradycyjne metki w niemal wszystkich dużych sklepach spożywczych. Wydają
się one całkiem błahe, jednak kiedy przesunie się nad nimi czytnik elektroniczny, przekazują
komputerowi wszystkie informacje na temat danego produktu: nazwę, cenę, ilość i tak dalej.
Dokładnie w ten sam sposób działają połączone w całość elementy submodalne. Komputerem
jest tu nasz mózg, który odbiera informacje na temat rodzaju zjawiska, wiązanych z nim
odczuć oraz możliwych działań. Również i ty posiadasz własne kody żeberkowe, które można
zidentyfikować za pomocą pytań pozwalających ci ustalić, których z nich używasz, a których
nie.
Jeśli na przykład twoją dominującą modalnością są wrażenia wzrokowe, radość, jaką
czerpiesz z przypominania sobie poszczególnych obrazów, jest prawdopodobnie
proporcjonalna do ich rozmiaru, koloru, nasycenia, odległości oraz ilości ruchu, jaką zawarłeś
w przywoływanych wizualnie wspomnieniach. Jeśli kierujesz się głównie słuchowymi
elementami submodalnymi, twoje uczucia zależą od natężenia, tempa, wysokości, barwy oraz
wszystkich innych elementów, które wiążesz z daną sytuacją. Inaczej mówiąc, niektórzy
ludzie, aby poczuć się dobrze, muszą najpierw nastroić się na odbiór określonego kanału. Jeśli
jest to kanał wizualny, skupienie się na wizualnych elementach danej sceny powoduje
większą intensywność emocjonalną. Dla innych ludzi kanałem tym jest kanał dźwiękowy albo
dotyko-wo-ruchowy. Dla jeszcze innych najlepsza jest kombinacja wrażeń: najpierw muszą
skojarzyć wrażenia wzrokowe, potem słuchowe, a wreszcie kinestetyczne. Wszystkie te
wrażenia muszą pojawić się we właściwej kolejności i właściwym natężeniu.
Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, zrozumiesz też, że w codziennym posługiwaniu się
językiem ludzie nieustannie używają stów podpowiadających, do których elementów
submodalnych muszą się dostroić. Wystarczy uważnie posłuchać, jak opisują gwoje
doświadczenia, i przyjąć te opisy dosłownie. (Na przykład w ostatnich dwóch zdaniach
użyłem słów „dostroić się" i „słuchać", co wyraźnie sugeruje elementy słuchowe.)
Ile razy słyszałeś, jak ktoś mówił: „Zupełnie nie widzę siebie w tej roli"? W ten sposób
informował cię, na czym polega jego problem: gdyby potrafił się zobaczyć w tej sytuacji, znalazłby się w stanie, w którym mógłby odegrać tę rolę. Może ktoś ci kiedyś powiedział, że
przesadzasz z rozmiarami niepowodzenia, i pewnie miał rację. Jeśli bowiem naprawdę znajdowałeś się pod działaniem stresu, najprawdopodobniej obrazy, które zjawiały się w twoim
mózgu, były nieproporcjonalnie duże, co sprzyja intensyfikacji odczuć. Jeśli ktoś mówi, że
coś jest dla niego wielkim ciężarem, powinieneś pomóc mu sprawić, by sytuacja stała się
lżejsza, by w ten sposób osiągnął stan, w którym mógłby sobie z nią poradzić. Jeśli ktoś
stwierdził, że się wyłącza, powinieneś pomóc mu się włączyć z powrotem tak, aby mógł
zmienić stan, w którym się znajduje. NASZA ZDOLNOŚĆ ZMIANY ODCZUĆ I UCZUĆ
ZALEŻY OD ZDOLNOŚCI WYMIANY ELEMENTÓW SUB-MODALNYCH. Musimy
nauczyć się kontrolować różne elementy, które składają się na nasz obraz rzeczywistości, i
wymieniać je w celu uzyskania pożądanego rezultatu.
Ćzy kiedykolwiek powiedziałeś sobie, że musisz nabrać dystansu do jakiegoś
problemu? Chciałbym, abyś podjął pewną próbę. Pomysł o sytuacji, która obecnie stanowi dla
ciebie problem. Przywołaj ją w umyśle w postaci obrazu, a następnie odpychaj ten obraz
coraz dalej od siebie. Stań ponad nim i spójrz na całą sytuację pod zupełnie innym kątem. Co
dzieje się z intensywnością twoich emocji? Zwykle spada. Co się dzieje, kiedy obraz staje się
coraz mniejszy i coraz mniej wyraźny?
Następnie spróbuj powiększyć obraz tego problemu, przedstawić go sobie w
jaskrawszych barwach, postawić go bliżej siebie. U większości ludzi wywołuje to
zwiększenie napięcia emocjonalnego. Potem odsuń go daleko od siebie i obserwuj, jak
blaknie w słońcu. Drobna zmiana któregokolwiek z tych elementów jest jak zmiana jednego
ze składników w przepisie kulinarnym. Z pewnością zmieni ona odczucia, których
doświadcza twoje ciało. Chociaż omówiłem elementy submodalności bardzo dokładnie w
swojej poprzedniej książce, mówię o tym jeszcze raz tutaj, ponieważ chciałbym, abyś dobrze
to zrozumiał. To bardzo ważne dla zrozumienia wielu innych rzeczy, którymi będziemy się
zajmować w tej książce.
Twoje uczucia związane z rzeczami i sytuacjami zmieniają się natychmiast po
wprowadzeniu zmian w tworzących je elementach submodalnych. Pomysł o czymś, co
zdarzyło się wczoraj. Wyobraź sobie jakieś wczorajsze doświadczenie. Następnie umieść
obraz tego wspomnienia za sobą. Odpychaj go za siebie tak długo, aż zmieni się w odległy
punkt majaczący niewyraźnie w ciemności. Czy będziesz miał wtedy odczucie, że zdarzyło
się to wczoraj, czy też bardzo dawno temu? Jeśli jest to przyjemne wspomnienie, przyciągnij
je z powrotem do siebie. Jeśli nie, niech zostanie tam, gdzie jest! Po co bowiem wtedy masz
się na nim koncentrować. Jest przecież wiele innych, o wiele wspanialszych doświadczeń w
twoim życiu. Pomyśl teraz o jednym z nich, które wydarzyło się dawno temu. Przywołaj
obraz tego doświadczenia, przyciągnij go i umieść tuż przed sobą. Postaraj się, aby był jak
największy, jasny i kolorowy. Wyobraź sobie całą sytuację przestrzennie. Postaw się raz
jeszcze w tamtej sytuacji, poczuj się tak, jakbyś tam był i odczuwał to, co wtedy odczuwałeś.
Czy masz jeszcze wrażenie, że działo się to dawno temu, czy też może wydaje ci się, że
odczuwasz tę radość właśnie teraz? Poprzez zmianę elementów submodalnych możesz nawet
zmienić poczucie czasu.
NAJCZĘŚCIEJ SPOTYKANE ZWROTY
I WYRAŻENIA OPARTE
NA POSZCZEGÓLNYCH ELEMENTACH
SUBMODALNYCH:
Wrażenia wzrokowe:
To naprawdę rozjaśnia moją przyszłość.
To pozwala przyjąć lepszą perspektywę.
To znajduje się na samej górze mojej hierarchii
ważności.
Pogoda była w kratkę.
To zupełnie inny obraz rzeczywistości.
Stanąłem twarzą w twarz z tym problemem.
Wrażenia słuchowe:
To brzmi wspaniale.
Muszę się do tego nastroić.
Ten facet rzeczywiście wypadł z tonu.
Wszystko krzyczało, że to już koniec.
Słyszę wyraźnie, że coś tam brzęczysz.
Ciągle za to na mnie wrzeszczy.
Wrażenia dotykowe i ruchowe:
To śliski facet.
Ciśnienie rosło/spadało.
To dla mnie duży ciężar.
Czuję się, jakbym dźwigał to wszystko na własnych
barkach.
Tkwię w tym wszystkim po uszy.
Temperatura na sali rosła z każdą minutą.
STWÓRZ SWÓJ WŁASNY PLAN
Odkrywanie elementów submodalnych stanowi dobrą zabawę. Być może będziesz
chciał robić to sam, ale odkrywanie siebie przy pomocy drugiej osoby może się okazać o
wiele przyjemniejsze. Pomoże ci to być dokładniejszym, a jeśli partner też czyta tę książkę,
będziecie mieli wiele do omawiania. Może ci też być łatwiej, jeśli bliska osoba będzie ci
towarzyszyć w twoich postanowieniach.
Tak więc teraz pomysł szybko o jakimś przyjemnym doświadczeniu i wykonaj
następujące ćwiczenie. Oceń swoje odczucia w skali od zera do stu, gdzie zero oznacza
całkowity brak przyjemności, a sto największą możliwą przyjemność, jakiej potrafiłbyś
doświadczyć. Powiedzmy, że oceniłeś natężenie emocjonalne tego wydarzenia na
osiemdziesiąt. Odwołaj się teraz do listy możliwych elementów submodalnych (s. 221), co
pozwoli ci odkryć, które z tych elementów dają ci najwięcej radości, pozwalają odczuwać
więcej przyjemnych niż bolesnych uczuć.
Zacznij odpowiadać na każde z pytań zawartych na tej liście zgodnie z
dotychczasowym doświadczeniem. Jeśli więc skupiasz się na wrażeniach WIZUALNYCH,
po kolei odpowiadaj na pytania z tej części listy Czy twoje wyobrażenie tej sytuacji jest
obrazem statycznym, czy ruchomym? Jeśli jest obrazem ruchomym, zwróć uwagę na
powodowane przezeń odczucia. Czy są pozytywne? Następnie zmień obraz tego doświadczenia, konstruując je zgodnie z przeciwnym elementem submodalnym. W tym
wypadku będzie to obraz statyczny. Co się zmieniło? Czy poczucie przyjemności jest
mniejsze? O ile mniejsze? Czy na przykład spadło w twojej ocenie z osiemdziesięciu do
pięćdziesięciu punktów na skali? Zapisz wpływ, jaki wywarła na ciebie zmiana tego elementu
submodalnego, abyś mógł to odkrycie wykorzystać później.
Wróć teraz do obrazu w jego początkowej formie, to jest zamień go znów na projekcję,
abyś ponownie mógł odczuć przyjemność ocenioną na osiemdziesiąt punktów, i przejdź do
następnego pytania z listy. Jeśli obraz jest czarno-biały, w jaki sposób przyczynia się to do
twoich odczuć? Znów zmień swoje wyobrażenie. Dodaj kolory i zobacz, co się stanie. Czy
twoje odczucia emocjonalne przekraczają poziom osiemdziesiąt? Zapisz swoje obserwacje.
Gdyby zmiana ta podniosła natężenie emocjonalne, powiedzmy do dziewięćdziesięciu pięciu,
mogłoby się to okazać bardzo przydatne w przyszłości. Jeśli na przykład będziesz myślał o
czynności, której zwykle unikasz, po dodaniu kolorów może się okazać, że wzrosną
pozytywne emocje i przystąpisz do pracy chętniej niż przedtem. Wróć do wersji czarno-białej,
zwracając przy tym uwagę na zmianę, jaką to w tobie spowodowało.
Za każdym razem pamiętaj, by wracać do początkowej formy obrazu przed dokonaniem
każdej kolejnej zmiany. Teraz z powrotem dodaj do obrazu kolory, tyle że ostrzejsze niż
poprzednio. Spróbuj dosłownie zanurzyć się w ostrych kolorach. Nasycenie barw jest dla
wielu ludzi bardzo ważnym elementem submodalnym, który znacznie intensyfikuje emocje.
Jeśli właśnie w tej chwili myślisz o jakimś przyjemnym doświadczeniu i stopniowo dodajesz
do tego obrazu jasnych barw, pewnie czujesz się lepiej, prawda? (Są oczywiście w y j ą -tki.
Jeśli na przykład wspominasz jakiś romantyczny moment, włączenie wszystkich świateł może
się okazać nie całkiem właściwe.) Co się stanie, jeśli przyciemnisz obraz, przytłumisz barwy i
zmniejszysz ostrość? U większości ludzi wywołuje to niemal depresję. Tak więc natychmiast
dodaj światła!
W podobny sposób odpowiadaj na pozostałe pytania z listy elementów wizualnych.
Następnie skup się na elementach SŁUCHOWYCH. Jak brzmi odtwarzane w myśli
wspomnienie? W jaki sposób wpływa na twoje emocje pogłośnienie tych dźwięków? Czy
zwiększają się wraz z przyspieszeniem ich tempa? O ile? Zapisz swoje obserwacje. Postaraj
się po kolei wymieniać tak wiele elementów, jak tylko potrafisz. Jeśli na przykład wyobrażasz
sobie czyjś głos, eksperymentuj z intonacją i akcentem. Być może zmieni to twoje odczucia.
Co się Stanie, jeśli z delikatnego i łagodnego tonu uczynisz dźwięk ostry i napastliwy?
Pamiętaj, aby na koniec przywrócić dźwiękom ich początkowe cechy, tak abyś mógł
odczuwać wyjściowy poziom przyjemności.
Góra/dół/środek
Jasny/mroczny/ciemny
Rozmiar naturalny/ zwiększony/zmniejszony
Bliskość
Szybki/wolny
Wyraźny punkt
Obecność
Wymiar
Główny kolor
Panoramiczność
Punkt obserwacji
Katalizator
Słuchowe
Ja/inni
Treść
Forma
Ton
Tempo
Kierunek
Głośność
Harmonia/kakofonia
Regularność
Modulacja
Emfaza
Wydźwięk
Cechy szczególne
Katalizator
Klnestetycze
Zmiana temperatury
Zmiana faktury
Stałość
Wibracja
Nacisk
Umiejscowienie nacisku
Napięcie/rozluźnienie
Ruch/kierunek
Oddech
Waga
Stałość/zmienność
Zmiany wymiaru/kształtu
Kierunek
Katalizator
Wreszcie skup się na elementach KINESTETYCZNYCH. W jaki sposób zmiana tych
elementów wpływa na twoje odczucia? Czy na przykład zmiana temperatury zwiększa odczuwaną przyjemność, czy też doprowadza cię do szału? Skup się na własnym oddechu. Jak
wpływa na ciebie zmiana oddechu z płytkiego i szybkiego na głęboki i powolny? Zapisz
zauważoną różnicę. Jak wpływa na ciebie zmiana faktury obrazu? Baw się, zmieniając
odczucia dotykowe, od miękkich i puszystych, poprzez śliskie i mokre, aż po lepkie.
Jakie zmiany obserwujesz w swoim ciele po wprowadzeniu zmian poszczególnych
elementów? Zapisz wszystkie odczucia. Po zbadaniu wszystkich elementów z listy wróć do
jej początku i stwórz najprzyjemniejszy możliwy obraz tego wspomnienia. Postaraj się, aby
był on tak realny, byś mógł do niego sięgnąć i mocno chwycić.
Wykonując wszystkie te eksperymenty, szybko dostrzeżesz, że niektóre elementy
submodalne są o wiele silniejsze od pozostałych. Każdy z nas jest inny i posiada ulubione
sposoby przedstawiania sobie przeżytych doświadczeń. Celem tego ćwiczenia było
stworzenie odbitki, która odzwierciedla sposób działania twojego umysłu. Zachowaj ją i
wykorzystuj. Przyda ci się może nawet dzisiaj. Wiedząc, które elementy submodal-ne
wpływają na ciebie najkorzystniej, będziesz potrafił zwiększać natężenie emocji pozytywnych
i zmniejszać natężenie negatywnych.
Jeśli na przykład wiesz, że twoje emocje znacznie się zwiększają skutkiem rozjaśnienia
obrazu, dodania barw i przybliżenia go maksymalnie do ciebie, może to być dla ciebie dodatkową motywacją do zrobienia czegoś przez zmianę swojego wyobrażenia o danej
czynności tak, aby odpowiadało ono tym właśnie kryteriom. Będziesz też wiedział, że nie
wolno ci postrzegać swoich problemów jako dużych, kolorowych i jasnych obrazów,
ponieważ zwiększy to twoje negatywne emocje związane z nimi. Będziesz potrafił w
dowolnej chwili wyrwać się z ograniczającego cię stanu i przejść do stanu, który doda ci sił i
ożywi twoje działanie. A to wszystko lepiej wyposaży cię na drogę do osiągnięcia sukcesu.
Świadomość wagi, jaką elementy submodalne odgrywają w twoim doświadczeniu, jest
kluczowa dla rozwiązywania problemów. Na przykład poczucie niepewności lub pewność
LISTA MOŻLIWYCH ELEMENTÓW SUBMODALNYCH
Wzrokowe 1. Statyczny/dynamiczny
Czy wspomnienie podobne jest do nieruchomego obrazu, czy też projekcji filmu?
Kolorowy/czarno-biały Prawy/lewy/centralny
Czy obraz jest kolorowy, czy też czarno-biały? Czy obraz znajduje się z prawej strony,
z lewej strony, czy też w centrum?
Czy obraz znajduje się u góry, na dole, czy mniej więcej w polowie? Czy obraz jest
jasny, ciemny, czy przytłumiony? Czy obraz przedstawia poszczególne elementy w naturalnej
wielkości, czy też może są one większe lub mniejsze? W jakiej odległości od ciebie znajduje
się obraz? Czy prędkość projekcji obrazu jest duża, czy mała? Czy w obrazie znajduje się
jakiś element, na którym specjalnie koncentrujesz uwagę?
Czy ty sam znajdujesz się na przedstawianym obrazie, czy też jesteś poza nim?
Czy obraz jest dwu-, czy trójwymiarowy?
Czy któryś z kolorów obrazu wpiywa na ciebie bardziej niż pozostałe? Czy obraz jest
ograniczony, czy panoramiczny? Czy patrzysz na obraz z góry, z dołu, z boku itd.? Czy
którykolwiek z elementów obrazu zwiększa natężenie emocji?
Czy mówisz coś sam do siebie, czy słyszysz głosy innych? Co dokładnie mówisz lub
słyszysz? W jaki sposób jest to powiedziane? Jaki jest ton tych słów? Jak szybko są one
wypowiadane? Skąd dochodzą dźwięki? Jak głośne są dźwięki? Czy dźwięki są harmonijne?
Czy dźwięki dochodzą do ciebie z jakąś regularnością? Czy występuje modulacja
głosu?
Czy któreś słowa wymawiane są ze szczególnym naciskiem? Jak długo trwają dźwięki?
Czy jest w tych dźwiękach coś nietypowego, charakterystycznego tylko dla nich? Czy
którekolwiek dźwięki zwiększają natężenie emocji?
Czy występuje zmiana temperatury? Ocieplenie czy oziębienie?
Czy występuje zmiana faktury? Czy obraz staje się gładki, czy
chropowaty?
Czy elementy są stale, czy zmienne?
Czy występuje wibracja?
Czy odczuwasz jakiekolwiek zmiany nacisku na ciebie?
Zwiększenie czy zmniejszenie?
Skąd płyną wywierane na ciebie naciski?
Czy występują zmiany napięcia?
Czy występuje jakiś ruch? Jeśli tak, jaki jest jego kierunek i prędkość? Jak oddychasz?
Czy obraz jest ciężki, czy lekki?
Czy odczucia są stale, czy zmienne?
Czy obserwujesz zmiany wymiaru/kształtu?
Czy odczucia napływają w kierunku twojego ciała, czy też
odpływają od niego?
Czy dostrzegasz jakiekolwiek inne elementy, które zwiększają
natężenie emocji?
siebie są wyłącznie kwestią modalności. Przypomnij sobie, czy myśląc o chwili onieśmielenia
przedstawiałeś ją sobie jako obraz statyczny, czy też jako film. Następnie porównaj to z obrazem sytuacji, w której z przekonaniem mogłeś powiedzieć, że wszystko rozumiesz. Często
niepewność jest skutkiem tego, że mamy przed sobą zbyt wiele obrazów, które nakładając się
na siebie, tworzą chaotyczną plątaninę, ponieważ ktoś mówi do nas zbyt głośno albo zbyt
szybko. Inni ludzie znów zaczynają czuć się zmieszani, gdy ktoś mówi do nich zbyt wolno.
Muszą oni przedstawiać sobie sytuację w postaci filmu, muszą zobaczyć, jak poszczególne
elementy mają się do siebie, ponieważ inaczej sytuacja staje się niespójna. Czy potrafiłbyś
powiedzieć, w jaki sposób znajomość elementów submodal-nych drugiego człowieka
pomogłaby ci lepiej go czegoś nauczyć?
Problem większości z nas polega na tym, że zwiększamy, czynimy głośniejszym albo
jaśniejszym obraz ograniczających nas wzorców, nadajemy im parametry, na które jesteśmy
najbardziej wrażliwi, a następnie dziwimy się, dlaczego to wszystko tak nas przytłacza! Jeśli
kiedykolwiek wcześniej udało ci się wyjść z takiego stanu, z pewnością albo ty sam, albo ktoś
inny zmienił twój obraz jakiejś sytuacji, pomógł ci zmienić przedmiot koncentracji i w końcu
powiedziałeś sobie: „To przecież nic takiego." Albo skupiłeś się tylko na jednym aspekcie
jakiejś sytuacji i w ten sposób poczułeś pewność, że możesz sobie z nią poradzić. Wszystko to
są bardzo proste strategie, których większość opisałem dokładnie w książce Unlimited Power.
W tym rozdziale chcę jedynie pobudzić twoje zainteresowanie i uświadomić ci ich istnienie.
ZMIEŃ STAN, A ZMIENISZ ŻYCIE
Poznałeś już bardzo wiele sposobów zmiany stanu, w którym się znajdujesz. Wszystkie
one są bardzo proste. Możesz w jednej chwili zmienić swoją fizjologię, zmieniając po prostu
swój oddech. Możesz zmienić przedmiot koncentracji, zwyczajnie decydując, na czym chcesz
się skupić albo jak chcesz to zrobić. Możesz zmieniać elementy submodalne. Jeśli więc
dotychczas przez cały czas myślałeś o tym, co najgorsze, nie ma żadnego powodu, abyś nadal
w ten sposób myślał. Zacznij koncentrować się na wszystkim, co najlepsze.
Najważniejsze w życiu jest opanowanie tak wielu sposobów kierowania nim, aby stało
się to prawdziwą sztuką. Problem wielu ludzi polega na tym, że ograniczają się jedynie do
kilku sposobów przechodzenia od stanu do stanu: za dużo jedzą lub piją, zbyt długo śpią,
robią niepotrzebne zakupy, palą albo sięgają po narkotyki. Żaden z tych sposobów nie dodaje
sił i wszystkie mogą mieć niszczące, jeśli nie tragiczne skutki.
Kłopot też i w tym, że skutki te zwykle się kumulują, zauważamy je więc na ogół
wtedy, gdy jest już za późno. To właśnie przydarzyło się Elvisowi Presleyowi i, niestety,
codziennie przytrafia się wielu innym ludziom. Wyobraź sobie żabę, którą ktoś wolno zabija,
podgrzewając słój z wodą, w którym ją umieścił. Gdyby wrzucono ją od razu do wrzątku,
szok wywołany temperaturą pewnie spowodowałby, iż wyskoczyłaby ze słoja natychmiast.
Jednak przy powolnym podwyższaniu się temperatury żaba zauważa niebezpieczeństwo
dopiero wtedy, gdy jest już za późno.
Syndrom podróży w kierunku wodospadu Niagary objawia się wtedy, gdy przestajesz
kontrolować stany, w których się znajdujesz, a kiedy nie potrafisz kontrolować stanów, nie
możesz panować nad swoim zachowaniem. Jeśli są rzeczy, które chcesz osiągnąć, a nie masz
motywacji, przyczyną jest niewłaściwy stan, w którym się znajdujesz. Jednak nie jest to wytłumaczenie, tylko komenda, którą sobie wydajesz! Polecenie, by zrobić wszystko, czego
wymaga zmiana stanu, ciała lub ducha.
Kiedyś doprowadziłem się do stanu, w którym odczuwałem wielką presję związaną z
pisaniem książki. Nic dziwnego, wydawało mi się to niemożliwe. Jednak później musiałem
znaleźć sposób wyjścia z tego stanu, inaczej nie czytałbyś teraz tej historii. Musiałem znaleźć
się w stanie twórczym, stanie podniecenia. Jeśli chcesz przejść na dietę, nie uda ci się to tak
długo, jak długo będziesz odczuwał strach, zmartwienie czy frustrację. ABY ODNIEŚĆ
SUKCES, MUSISZ WPROWADZIĆ SIĘ W STAN DETERMINACJI. Jeśli chcesz dostać
lepszą pracę, musisz zrozumieć, że inteligencja i możliwości intelektualne są często
wypadkową stanów, w których się znajdujesz. Ludzie o rzekomo niewielkich zdolnościach
przekonują się, że ich zdolności i możliwości rosną jak grzyby po deszczu, kiedy oni sami
wprowadzą się w nowy stan. Udowodniłem to wiele razy, pracując z dyslektykami. Dysleksja
jest oczywiście funkcją naszych zdolności wzrokowych, jednak często zależy również od
stanu emocjonalnego, w którym się człowiek znajduje. Człowiek cierpiący na dysleksję nie za
każdym razem zmienia kolejność liter czy słów. Może się to zdarzać bardzo często, ale jednak
nie zawsze. Różnica między sytuacją, w której dyslektyk potrafi i nie potrafi prawidłowo
posługiwać się językiem, sprowadza się do stanu, w którym się znajduje. Jeśli zmienisz ten
stan, natychmiast zmieniasz osiągane przez niego wyniki. Każdy człowiek cierpiący na
dysleksję albo walczący z innymi problemami, których przyczyną jest stan emocjonalny,
może wykorzystywać te strategie, by pomóc sobie pozbyć się problemów.
Ponieważ ruch może natychmiast zmienić nasze odczucia, korzystne jest dla nas
tworzenie wielu sposobów natychmiastowej zmiany stanu za pomocą jednego tylko ruchu.
Wiele lat temu nauczyłem się czegoś, co w znacznym stopniu zmieniło moje życie. W
Kanadzie poznałem człowieka, który ciosami karate łamał deski. Postanowiłem opanować tę
umiejętność. Ale zamiast ćwiczyć karate przez wiele miesięcy, odkryłem, na czym i w jaki
sposób karateka koncentruje się, wymierzając cios (natężenie, barwa i tak dalej), jakie są jego
przekonania i jaką przyjmuje strategię fizyczną, to jest, jak wykorzystuje swoje ciało, by
złamać deskę.
Zacząłem wciąż od nowa ćwiczyć identyczne ruchy ciała z wielkim natężeniem
emocjonalnym, wysyłając do mózgu odczucia związane w różny sposób z poczuciem
pewności. Przez chwilę mój instruktor pokazywał mi dokładnie, jakie ruchy mam
wykonywać. Po krótkim czasie złamałem jedną deskę. Potem dwie, trzy i cztery na raz. Jak
mi się to udało? 1. Podniosłem wymagania w stosunku do siebie i łamanie desek ciosem
karate stało się dla mnie koniecznością - wcześniej akceptowałem fakt, że nie jestem w stanie
tego robić.
2.
Zmieniłem ograniczające mnie przekonanie, że nie po
trafię osiągnąć swojego celu, co udało mi się dzięki wprowa
dzeniu się w stan pewności siebie.
3.
Wypracowałem skuteczną strategię osiągnięcia celu.
Doświadczenie to zmieniło całkiem moje poczucie siły i pewności. Zacząłem wykorzystywać
tę samą siłę, która pozwalała mi łamać deski ciosami karate, do osiągnięcia innych rzeczy, o
dokonanie których wcześniej nawet bym siebie nie podejrzewał. Pozwoliło mi to z łatwością
przełamać nawyk odkładania wszystkiego na później oraz pewne obawy i lęki. Przez lata
wzmacniałem i uwarunkowywałem te odczucia, a następnie zacząłem uczyć innych. Nawet
kilkunastoletnim dzieciom pokazywałem, że mogą o wiele bardziej uwierzyć w siebie,
udowadniając, że potrafią w krótkim czasie zrobić coś, co wcześniej uznawały za niemożliwe.
W końcu zacząłem te doświadczenia wykorzystywać jako element stworzonych przeze mnie
kursów Unlimited Power, które na całym świecie prowadzone są przez moich uczniów i
instruktorów. Często w czasie krótszym niż trzydzieści minut potrafią oni pomóc innym
przełamać obawy i przekonać ich, że mogą przezwyciężyć wszystko, co przeszkadza im w
życiu. Po przełamaniu deski jednym ciosem karate uczą się, jak można wykorzystać to doświadczenie dla zdobycia poczucia pewności, które jest niezbędne do osiągnięcia
czegokolwiek w życiu. Niezmiennie fascynuje mnie obserwowanie wspaniale zbudowanych
mężczyzn, którzy sądzą, że potrafią złamać deskę brutalną siłą, i przekonują się, że nie jest to
możliwe, a następnie ze zdziwieniem patrzą, jak drobna i wątła kobieta robi to jednym
ciosem, ponieważ udało jej się wypracować poczucie pewności i wiary w siebie.
Doświadczenie nie jest skutkiem tego, co dzieje się z człowiekiem; jest natomiast
skutkiem reakcji człowieka na to, co się z nim dzieje.
ALDOUS HUXLEY
Musisz zrozumieć, że przejęcie świadomej kontroli nad pracą własnego umysłu jest dla
ciebie koniecznością. Musisz robić to świadomie albo będziesz zdany na łaskę wszystkiego,
co dzieje się wokół ciebie. Przede wszystkim musisz opanować umiejętność natychmiastowej
zmiany własnego stanu emocjonalnego, bez względu na sytuację zewnętrzną, bez względu na
ogrom twojej frustracji i rozgoryczenia. To jedna z podstawowych umiejętności, których
nabywają słuchacze moich kursów. Uczą się, jak szybko przejść od stanu, w którym boją się,
gdyż „wiedzą", że nie potrafią czemuś podołać, do stanu, w którym wiedzą, że potrafią to
zrobić i mogą podjąć skuteczne działania. Tego typu doświadczenia natychmiastowej zmiany
dają ci w życiu olbrzymią siłę. Ale możesz to w pełni docenić dopiero, gdy spróbujesz choć
raz.
Drugą ważną umiejętnością jest zmiana stanu w każdych okolicznościach, nawet w
sytuacji, która przedtem wprawiała cię w przygnębienie. Mimo takiego nastroju powinieneś
zmieniać stan dowolnie, uwarunkowując się tak długo, jak długo nie będziesz się czuł dobrze
bez względu na okoliczności. Trzecią umiejętnością jest oczywiście wypracowanie zestawu
nawykowych wzorców wykorzystywania ciała i koncentracji umysłu tak, aby czuć się dobrze
bez jakiegokolwiek wysiłku. Moją definicją sukcesu jest PRZEŻYĆ SWOJE ŻYCIE W
TAKI SPOSÓB, ABY BRZMIAŁO W NIM JAK NAJWIĘCEJ TONÓW PRZYJEMNYCH I
JAK NAJMNIEJ BOLESNYCH. Warunkiem sukcesu jest też dla mnie żyć tak, aby ludzi
otaczających mnie spotykało więcej przyjemności niż przykrości. Ktoś, kto osiągnął wiele,
lecz żyje w wielkim cierpieniu albo jest otoczony ludźmi, którzy cierpią, nie odniósł
prawdziwego sukcesu. Czwartym celem jest więc umożliwianie innym szybkiej zmiany
stanów emocjonalnych, zmiany niezależnej od warunków zewnętrznych i trwałej. Tego
właśnie uczą uprawnieni przeze mnie nauczyciele: pomagać innym zarówno podczas zajęć
grupowych na moich kursach, jak i w indywidualnej pracy z ludźmi.
Co powinieneś zapamiętać z tego rozdziału? WSZYSTKO, CZEGO NAPRAWDĘ
POTRZEBUJESZ W ŻYCIU, TO ZMIANA SWOICH UCZUĆ I ODCZUĆ. Powtórzmy:
wszystkie twoje uczucia to jedynie biochemiczna burza w mózgu i w każdym momencie
życia możesz nad nimi panować.
Dokładnie w tej samej chwili możesz odczuwać ekstazę, ale możesz też odczuwać ból i
przygnębienie: wybór należy do ciebie. Nie potrzebujesz do tego ani lekarstw, ani narkotyków, ani niczego innego. Są o wiele skuteczniejsze sposoby, jak dowiedziałeś się już z
rozdziału o przekonaniach, działanie lekarstw może zostać zniwelowane chemikaliami, które
produkujesz we własnym ciele, zmieniając nastawienie psychiczne i fizyczne. Substancje te
są znacznie potężniejsze od wszystkich innych.
Każdy wielki i inspirujący moment w annałach świata jest triumfem odrobiny
entuzjazmu.
RALPH WALDO EMERSON
CZY WIESZ, JAK POCZUĆ SIĘ DOBRZE?
Kiedyś podczas podróży w interesach do Toronto czułem się wyczerpany fizycznie z
powodu silnego bólu w plecach. Po lądowaniu zacząłem zastanawiać się, co muszę zrobić,
kiedy znajdę się nareszcie w hotelu. Była już 10.30 w nocy. Następnego ranka musiałem
wstać wcześnie i zacząć prowadzić zajęcia. Mogłem coś zjeść - nie miałem nic w ustach od
rana - ale było bardzo późno. Mogłem trochę popracować albo oglądać telewizję. Nagle
zdałem sobie sprawę z faktu, że wszystko to były po prostu strategie, które miały mi pomóc
pozbyć się cierpienia i zyskać przyjemność. Jednak żadna z nich nie wydawała się zbyt
kusząca. Musiałem powiększyć swoją listę sposobów na zdobycie przyjemności, i to bez
względu na otoczenie, w którym się znajdowałem.
Czy wiesz zatem, jak dobrze się poczuć? To pytanie brzmi pewnie głupio. Ale zapytam
jeszcze raz: czy dysponujesz zestawem sposobów, które dodając ci sił, potrafią sprawić, że w
dokonać bez odwoływania się do jedzenia, alkoholu, narkotyków, papierosów i innych
źródeł nałogów? Jestem pewien, że masz kilka takich sposobów, ale spróbujmy tę listę
powiększyć. Właśnie teraz poszukajmy jeszcze kilku pozytywnych wyborów, które pozwolą
ci lepiej się poczuć. WŁAŚNIE TERAZ SPORZĄDŹ LISTĘ TEGO, CO ROBISZ
OBECNIE, ABY ZMIENIAĆ SWOJE SAMOPOCZUCIE. A skoro już masz tę listę
sporządzić, to dlaczego nie miałbyś dodać kilku nowych pozycji, które mogą pozytywnie
wpłynąć na twój stan?
Nie przestawaj się zastanawiać, dopóki na twojej liście nie znajdzie się co najmniej
piętnaście różnych sposobów. Ideałem byłoby znalezienie dwudziestu pięciu. Być może
później zechcesz jeszcze wiele razy wracać do tego ćwiczenia i rozszerzać swoją listę do
setek pozycji.
Kiedy ja sam sporządziłem taką listę, odkryłem, że muzyka jest sposobem, który
pozwala mi najskuteczniej zmieniać moje, samopoczucie. Lektura jest następnym sposobem,
ponieważ, po pierwsze, pozwala mi zmienić przedmiot koncentracji, a po wtóre, uwielbiam
się uczyć, tak więc zwłaszcza czytanie czegoś, co mogę natychmiast zastosować w życiu,
sprawia, że od razu czuję się lepiej. Zmiana ruchów ciała jest czymś, co mogę zrobić
natychmiast, aby zastąpić to, co mnie ogranicza, stanem inspiracji: ćwiczenia przy muzyce,
zwyczajne podskoki i skłony, bieg przez kilka kilometrów pod górę, pływanie.
Oto kilka innych sposobów, które stosuję: taniec, śpiew przy akompaniamencie mojej
ulubionej płyty kompaktowej, filmy komediowe, koncerty muzyczne czy słuchanie taśm magnetofonowych. Ciepła kąpiel, łaźnia. Seks z moją żoną. Obiad rodzinny, podczas którego
wszyscy dyskutujemy o tym, co dla każdego z nas najważniejsze. Pieszczoty z moimi
dziećmi, obejmowanie i całowanie Becky. Lubię zabierać Becky do kina na filmy takie jak
Ghost (Duch), na których siedzimy obok siebie i obydwoje zalewamy się łzami. Lubię
nowości, nowych ludzi i nowe pomysły. Lubię doskonalić wszystko, co robię obecnie.
Kolejnym sposobem jest jakiekolwiek twórcze działanie, żartowanie z przyjaciółmi i robienie
czegokolwiek, co daje mi poczucie, że wnoszę do życia jakiś wkład. Prowadzenie moich
kursów, zwłaszcza dla wielkiej liczby ludzi (jeden z moich ulubionych elementów
submodalnych).
Odświeżanie wspomnień, wyobrażanie sobie po raz kolejny cudownych doświadczeń,
które przeżyłem w niedawno, ale i tych dawniejszych, które uwieczniłem w pamiętniku.
Podstawową korzyścią ze sporządzenia listy sposobów, pozwalających ci dobrze się
poczuć, jest świadomość, że nie musisz sięgać po inne, destrukcyjne. Jeśli połączysz
cierpienie z niszczącymi się nawykami, a wielką przyjemność z właśnie wciągniętymi na listę
sposobami, przekonasz się, że większość z nich możesz wykorzystywać niemal zawsze.
Zmień tę listę w rzeczywistość: PLANUJ PRZYJEMNOŚCI NA CO DZIEŃ. Nie zdawaj się
na przypadek, ograniczając się jedynie do nadziei, że jakaś przyjemność pewnie cię spotka.
Wyjdź jej na spotkanie. Zaplanuj dla niej miejsce!
Przez cały czas mowa o uwarunkowywaniu systemu nerwowego, twojego ciała oraz
umysłu, które powinno koncentrować się w taki sposób, abyś nieustannie widział, jakie
korzyści płyną dla ciebie z wszystkich życiowych sytuacji. Pamiętaj, że jeśli dostrzegasz
ograniczające cię wzorce emocjonalne, przypisuj je temu, iż w niewłaściwy sposób
wykorzystujesz swoje ciało albo przez cały czas koncentrujesz się na czymś, co odbiera ci
siły. Jeśli tak, to musisz zmienić przedmiot koncentracji i jest narzędzie, które okazuje się do
tego niewiarygodnie wręcz pomocne.
Rozdział ósmy
ODPOWIEDZIĄ SĄ PYTANIA
Kto zadaje pytania, nie może uniknąć odpowiedzi
PRZYSŁOWIE KAMERUŃSKIE
Nie potrzebowali żadnych powodów. Przyszli tylko dlatego, że był z pochodzenia
Żydem. Wtargnęli do mieszkania i aresztowali go wraz z całą rodziną. Zaraz potem spędzono
ich wszystkich jak bydło, zagoniono do wagonów i wysłano do obozu śmierci w okolicach
Krakowa. Nawet najgorsze nocne koszmary nie mogłyby go przygotować do tego, że na jego
oczach zabiją mu całą rodzinę. Jak miał przeżyć widok ubranka własnego dziecka na kimś
innym, jak znieść świadomość, że jego synek już nigdy go nie nałoży, ponieważ zabili go
„pod prysznicem"? Ale jakoś zniósł. Któregoś dnia, kiedy po raz kolejny przyglądał się
otaczającemu go piekłu, stanął twarzą w twarz Z niezaprzeczalną prawdą: jeśli zostanie tam
choćby dzień dłużej, umrze. Podjął decyzję, że musi uciec i że ucieczka musi mieć miejsce
natychmiast! Nie wiedział jak, wiedział tylko, że po prostu musi. Przez całe poprzednie
tygodnie pytał współwięźniów: „Jak możemy wydostać się z tego piekielnego miejsca?"
Odpowiedzi, które słyszał, były niemal takie same: „Nie bądź głupcem! Stąd nie ma ucieczki.
Zadawanie takich pytań tylko sprawi ci ból. Po prostu pracuj i módl się, byś przeżył." Jednak
on nie mógł się z tym pogodzić i nie pogodził się. Ucieczka stała się jego obsesją i nawet jeśli
odpowiedzi były bezsensowne, wciąż od nowa mówił sobie: „Jak mogę to zrobić? Musi być
jakiś sposób! Jak mogę wydostać się stąd cały i zdrów już dzisiaj?"
Podobno jeśli prosisz, będzie ci dane. I dla jakichś powodów tego właśnie dnia znalazł
odpowiedź. Być może powodem było wielkie zaangażowanie, być może poczucie, że
„nadszedł właściwy czas". A być może odpowiedź była skutkiem ciągłego koncentrowania
się na jednym, najważniejszym pytaniu. Bez względu na przyczynę pozostaje faktem, że w
człowieku tym obudziła się potężna siła rozumu i ducha ludzkiego. Odpowiedź przyszła do
niego z bardzo nieprawdopodobnego źródła: przyniósł ją powodujący torsje odór
rozkładającego się ludzkiego ciała. Tuż obok swojego miejsca pracy zobaczył stos ciał, które
miały być wrzucone do ciężarówki - zagazowane kobiety, mężczyźni i dzieci. Wyrwano im
złote zęby i zabrano wszystko, co posiadali. I wtedy Lech Stanisławski, zamiast zastanawiać
się: „Dlaczego naziści są tak okrutni? Jak to możliwe, aby sam Bóg stworzył takie zło?
Dlaczego Bóg ukarał właśnie mnie?", zadał sobie zupełnie inne pytanie: „JAK MOGĘ
TO WYKORZYSTAĆ, ABY STĄD UCIEC?" Odpowiedź przyszła natychmiast.
Kiedy dzień pracy zbliżał się ku końcowi i jego grupa miała zmierzać z powrotem do
baraków, Lech przycupnął za ciężarówką. Z bijącym sercem zdjął z siebie ubranie i wsunął
się w stertę ciał. Przez cały czas udawał umarłego. Nie drgnął nawet później, kiedy omal nie
zgniotły go rzucane na niego ciała.
Zewsząd otaczał go smród rozkładających się ciał i sztywne kończyny zmarłych. Czekał
w nadziei, że nikt nie zauważy jednego żywego człowieka w takiej masie trupów, w nadziei,
że ciężarówka w końcu ruszy.
Wreszcie dobiegł go dźwięk silnika. Poczuł, że ciężarówka zaczęła się toczyć.
Przygnieciony mnóstwem martwych ciał, poczuł w sobie ziarenko nadziei. Ciężarówka
zatrzymała się i zrzuciła potworny ładunek, dziesiątki trupów wraz z jednym, który tylko
udawał umarłego, do olbrzymiego dołu poza granicami obozu. Lech pozostał w tym grobie
przez wiele godzin, aż do zmierzchu. Wreszcie, kiedy upewnił się, że nie ma wokół nikogo,
wygrzebał się spod przykrywających go ciał i przez dwadzieścia pięć mil biegł nago do
wolności. Czym różni się Lech Stanisławski od tak wielu innych, którzy zginęli w obozach
koncentracyjnych? MOŻNA OCZYWIŚCIE WSKAZAĆ NA WIELE RÓŻNIC, ALE Z
PEWNOŚCIĄ JEDNĄ Z PODSTAWOWYCH BYŁ FAKT, ŻE ZADAŁ SOBIE INNE
PYTANIE. Zadawał je nieustannie, wciąż spodziewając się uzyskania odpowiedzi. W końcu
umysł podsunął rozwiązanie, które ocaliło mu życie. Pytania, które zadał sobie tamtego dnia
w obozie, sprawiły, że dosłownie w ułamku sekundy podjął decyzję, która kazała mu szukać
rozwiązań tak istotnych dla jego losu. Jednak zanim mógł podjąć tę decyzję i przystąpić do
działania, musiał zadać sobie właściwe pytania.
Z dotychczasowej lektury dowiedziałeś się, w jaki sposób nasze przekonania wpływają
na nasze decyzje i działania, jak wyznaczają kierunek naszemu życiu, a więc i naszym
ostatecznym losom. Ten wpływ jest jednak skutkiem MYŚLENIA, skutkiem sposobów, w
jakie twój umysł oceniał sytuacje i tworzył znaczenia w ciągu całego twojego życia. Tak więc
aby dotrzeć do sedna sposobu, w jaki na co dzień tworzymy własną rzeczywistość, MUSIMY
ODPOWIEDZIEĆ NA PYTANIE: W JAKI SPOSÓB CZŁOWIEK MYŚLI?
PYTANIA WARUNKUJĄ MYŚLI
Pewnego dnia myślałem o ważnych wydarzeniach w moim własnym życiu i w życiu
ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Poznałem tak wielu ludzi, szczęśliwych i
nieszczęśliwych, odnoszących sukcesy i ponoszących klęski. Naprawdę chciałem wiedzieć,
co pozwalało ludziom sukcesu osiągać wielkie cele, podczas gdy inni, często mający lepsze
warunki startu, znikali w odmętach Niagary. Zadałem więc sobie pytanie: „Co tak naprawdę
decyduje o moim życiu, co decyduje, kim jestem jako osoba, kim się stanę i dokąd
zmierzam?" Odpowiedzią, którą wtedy znalazłem, już się z tobą podzieliłem: „TO NIE
WYDARZENIA KSZTAŁTUJĄ MOJE ŻYCIE I DECYDUJĄ O MOICH ODCZUCIACH I
DZIAŁANIACH, ZALEŻĄ ONE BOWIEM RACZEJ OD SPOSOBU, W JAKI
INTERPRETUJĘ I OCENIAM MOJE ŻYCIOWE DOŚWIADCZENIA. Znaczenie,
jakie przywiązuję do poszczególnych wydarzeń, określa, jakie decyzje podejmuję, jak
działam, a więc w konsekwencji ustala moje przeznaczenie." Wtedy zadałem sobie kolejne
pytanie: „Jak więc oceniam swoje doświadczenia? I czym dokładnie jest moja ocena?"
Pomyślałem sobie: „No tak, przecież oceniam nawet w tej chwili. Próbuję ustalić, jak
opisać istotę oceny. Co więc teraz robię?" Dokładnie w tym momencie zdałem sobie sprawę z
f a -ktu, że zadałem sobie serię pytań. Brzmiały one:
W JAKI SPOSÓB DOKONUJĘ OCENY? CZYM JEST OCENA? CZY W TEJ
CHWILI DOKONUJĘ OCENY? CO W TEJ CHWILI ROBIĘ?
Wtedy pomyślałem: „Czy to możliwe, żeby OCENA SPROWADZAŁA SIĘ DO
PYTAŃ?" I natychmiast zacząłem się śmiać, ponieważ ta myśl też była pytaniem.
ZACZĄŁEM ROZUMIEĆ, ZE SAMO MYŚLENIE SPROWADZA SIĘ DO
PROCESU ZADAWANIA PYTAŃ I UDZIELANIA NA NIE ODPOWIEDZI. Jeśli po
przeczytaniu tego zdania uznajesz je za prawdziwe lub się z nim nie zgadzasz, musiałeś
wcześniej, świadomie lub podświadomie, zadać sobie pytanie, które brzmiało: „Czy jest to
prawda?" Nawet jeśli pomyślałeś, że musisz się nad tym zastanowić, w rzeczywistości
powiedziałeś sobie: „Muszę zadać sobie na ten temat kilka pytań. Muszę to przez chwilę
rozważyć." Kiedy zaczniesz swoje rozważania, zaczniesz zadawać sobie pytania. Musimy
zdać sobie sprawę z faktu, że większość naszych codziennych czynności sprowadza się do
zadawania pytań. Jeśli więc chcemy polepszyć swój życiowy standard, powinniśmy zmienić
ZADAWANE SOBIE NAJCZĘŚCIEJ PYTANIA. Pytania te wyznaczają nam przedmiot
koncentracji, a więc decydują o tym, co myślimy i jak się czujemy.
Mistrzami w zadawaniu pytań są dzieci. Czy w ogóle potrafilibyśmy policzyć wszystkie
pytania, którymi zasypują nas, kiedy dorastają? Czy zadają je tylko po to, by nas zaganiać w
kozi róg? Musimy zrozumieć, że dzieci nieustannie dokonują ocen dotyczących znaczenia
rzeczy oraz zachowań, które powinny podjąć. Zaczynają wytwarzać neuroasocjacje, które
będą nimi kierować w przyszłości. Ciągle się uczą i ich strategie uczenia się, myślenia i
kojarzenia inicjowane są pytaniami zadawanymi samym sobie lub innym.
Ta książka, jak i cały dorobek mojego życia to skutek zadawania pytań dotyczących
przyczyn naszego zachowania i postępowania oraz sposobów jak najszybszego wprowadzania
zmian, które uczynią nasze życie łatwiejszym niż poprzednio. Pytania stanowią podstawową
strategię uczenia się dosłownie wszystkiego. Cała metoda sokratejska (sposób nauczania,
który korzeniami sięga do prac filozofa starożytnej Grecji Sokratesa) Opiera się wyłącznie na
tym, że nauczyciel jedynie zadaje pytania, mające kierować uwagą uczniów i sprawiać, że
sami sobie udzielają odpowiedzi.
Kiedy zrozumiałem, jak ważne są pytania w procesie kształtowania naszych myśli i
dosłownie wszystkich reakcji na doświadczenia życiowe, spróbowałem je dokładnie analizować. Zacząłem dostrzegać, jak często pytania pojawiają się w naszej kulturze. Wiele
najpopularniejszych gier opiera się wyłącznie na pytaniach, a The Book of Questions (Księga
pytań) - zawierająca tylko pytania o nasze życie i system wartości - była jednym z
największych bestsellerów. Pytania zadają nam reklamy telewizyjne i prasowe. W
telewizyjnej reklamie butów sportowych firmy Nike Spike Lee zadaje Michaelo-wi
Jordanowi tylko jedno pytanie: „Czy to są buty?"
Nie tylko chciałem dowiedzieć się, jakie pytania zadajemy jako społeczeństwo, ale
pragnąłem też odkryć pytania, które pozwalają ludziom zmienić życie. Pytałem więc
wszystkich: słuchaczy moich kursów, ludzi spotkanych w samolocie, każdego, z kim
rozmawiałem, od dyrektorów największych przedsiębiorstw, po bezdomnych żebraków na
ulicach miast. Interesowało mnie, jakie pytania kształtują ich doświadczenia w codziennym
życiu. Zrozumiałem, że podstawowa różnica między ludźmi, którzy odnieśli sukces w mojej
dziedzinie, a tymi, którym się to nie udaje, sprowadza się do faktu, że LUDZIE SUKCESU
ZADAJĄ LEPSZE PYTANIA, A WIĘC UZYSKUJĄ LEPSZE
236
OBUDŹ W SOBIE OLBRZYMA
ODPOWIEDZI. Odpowiedzi, które mówią im dokładnie, co robić w każdej sytuacji,
aby osiągnąć pożądane rezultaty.
LEPSZE PYTANIA TWORZĄ LEPSZE ŻYCIE. Musisz wyryć sobie to zdanie w
pamięci, ponieważ jest ono jednym z najważniejszych, które przeczytasz w tej książce. Firmy
odnoszą sukcesy, kiedy ludzie podejmujący w nich decyzje zadają sobie właściwe pytania
dotyczące rynku, strategii finansowej lub linii produkcyjnych. Relacje między ludźmi kwitną
tylko wtedy, gdy zadają sobie oni właściwe pytania na temat potencjalnych źródeł konfliktów
oraz możliwych sposobów wspierania się wzajemnie zamiast wzajemnego niszczenia się.
Politycy wygrywają wybory, kiedy pytania, które zadają sobie świadomie lub
podświadomie, przynoszą odpowiedzi właściwe dla nich samych i ich wyborców.
Kiedy przemysł samochodowy był jeszcze w powijakach, wielu ludzi próbowało brać
się za konstruowanie pojazdów, ale Henry Ford zadał sobie wtedy pytanie: „Jak mogę
uczynić z samochodu produkt masowy?" Miliony ludzi cierpiały w komunizmie, ale tylko
Lech Wałęsa zapytał: „Jak mogę poprawić warunki życia wszystkich ludzi pracy?"
PYTANIA STANOWIĄ POCZĄTEK PROCESU, KTÓREGO SIŁY NAWET NIE
JESTEŚMY SOBIE W STANIE WYOBRAZIĆ. WŁAŚNIE ZADAWANIE PYTAŃ
PODAJĄCYCH W WĄTPLIWOŚĆ NASZE OGRANICZENIA BURZY WSZELKIE
MURY - W INTERESACH, W STOSUNKACH MIĘDZY LUDŹMI I MIĘDZY
PAŃSTWAMI. JESTEM PRZEKONANY, ŻE POSTĘP CAŁEJ LUDZKOŚCI MUSZĄ
POPRZEDZAĆ PYTANIA.
Niektórzy ludzie postrzegają rzeczy w ich
naturalnym stanie i zadają sobie pytanie:
dlaczego? Ja marzę o rzeczach, których nigdy
nie było, i mówię sobie: dlaczego nie?
GEORGE BERNARD SHAW
Większość z nas, gdy widzi człowieka o niepospolitych talentach albo wyjątkowej
zdolności pokonywania życiowych przeszkód, myśli sobie: „Co za szczęście! Cóż za talent!
Pewnie się trzeba takim urodzie." Tymczasem umysł każdego z nas potrafi znajdować
odpowiedzi na pytania o wiele szybciej niż najlepsze komputery świata, nawet jeśli przy
obecnym postępie technicznym komputery dokonują obliczeń w ciągu kilku nanose-kund
(miliardowa część sekundy). Aby dorównać pojemności twojego umysłu, trzeba byłoby
połączyć dwa budynki wielkości światowego centrum handlowego! Niewielka bryła szarej
materii potrafi dać ci w jednej chwili więcej siły do natychmiastowego rozwiązywania
problemów i tworzenia odpowiednich odczuć emocjonalnych, niż ma jej cokolwiek w
olbrzymim arsenale ludzkiej technologii.
Podobnie jak w przypadku komputera o wielkich możliwościach, bez umiejętności
wydobycia i wykorzystania zapisanych informacji mózg i wszystkie jego zdolności na nic się
nie zdadzą. Jestem pewien, że wśród twoich znajomych jest ktoś, kto po kupieniu sobie
komputera nie mógł go od razu używać, ponieważ nie potrafił go wykorzystać. Być może
nawet coś takiego przydarzyło się tobie. Aby uzyskać dostęp do plików zapisanych w pamięci
komputera, musisz zrozumieć sposoby dostępu do danych poprzez system odpowiednich
komend. Podobnie jest z twoją własną bazą danych: jeśli chcesz z niej cokolwiek wydobyć,
musisz wykorzystać pytania, które są właściwymi komendami.
Zawsze piękniejszą odpowiedz dostanie, kto zada piękniejsze pytanie.
E. E. CUMMINGS
Moim zadaniem jest uświadomienie ci, że RÓŻNICA MIĘDZY LUDŹMI POLEGA
NA RÓŻNICY MIĘDZY PYTANIAMI, KTÓRE NIEUSTANNIE SOBIE ZADAJĄ.
Niektórzy ludzie żyją w ciągłej depresji. Dlaczego? Jak przekonałeś się w poprzednim
rozdziale, problem znajdują się oni w niewłaściwym stanie. Prowadzą życie za pomocą
ograniczonych posunięć, sami sobie wiążą nogi. Koncentrują się na rzeczach, które ich
przytłaczają i przygnębiają. Ich wzorzec oceny i koncentracji poważnie ogranicza ich doświadczenia emocjonalne. Czy ludzie ci mogą w jednej chwili zmienić swoje odczucia?
Oczywiście, że tak. Wystarczy, że zmienią przedmiot koncentracji.
Jaki jest więc najszybszy sposób zmiany wzorca koncentracji? Po prostu trzeba sobie
zadać INNE PYTANIE. Człowiek znajdujący się w depresji niemal na pewno zadaje sobie
ograniczające go pytania typu: „Po co ja to robię? Dlaczego próbuję, skoro i tak nigdy mi nie
wychodzi? Dlaczego Bóg pokarał tym właśnie mnie?"
PAMIĘTAJ: PROŚCIE, A BĘDZIE WAM DANE. JEŚLI ZADAJESZ
PRZERAŻAJĄCE CIĘ PYTANIA, OTRZYMUJESZ PRZERAŻAJĄCE ODPOWIEDZI.
KOMPUTER TWOJEGO MÓZGU ZAWSZE JEST GOTÓW NA TWOJE USŁUGI I BEZ
WZGLĘDU NA RODZAJ ZADANEGO MU PYTANIA, NIEZAWODNIE DOSTARCZY
CI ODPOWIEDŹ. Jeśli więc pytasz: „Dlaczego nie mogę odnieść sukcesu?", odpowie ci,
nawet jeśli będzie musiał wymyślić coś na poczekaniu. Odpowiedź może wtedy brzmieć: „Bo
jesteś głupi", albo: „Bo nie zasługujesz sobie na nic lepszego."
Chciałbyś przykładów właściwych pytań? Opowiem ci więc o moim dobrym
przyjacielu W. Mitchellu. Jeśli czytałeś Unlimited Power, znasz już tę historię. Jak sądzisz,
dzięki czemu udało mu się przeżyć i czuć się świetnie po wypadku, w którym silnie poparzył
trzy czwarte ciała? Jak w kilka lat później po wypadku samolotowym przetrzymał utratę nóg?
W jaki sposób przykuty do wózka inwalidzkiego potrafił znajdować sposoby sprawiania
radości sobie i innym? NAUCZYŁ SIĘ PANOWAĆ NAD SWOIMI MYŚLAMI POPRZEZ
ZADAWANIE SOBIE WŁAŚCIWYCH PYTAŃ.
Pokryty oparzeniami, znalazł się w szpitalu pośród wielu innych pacjentów, którzy
wciąż pytali: „Dlaczego właśnie ja? Jak Bóg mógł mi zrobić coś takiego? Dlaczego życie jest
tak niesprawiedliwe? Jaki sens ma życie kaleki?" Mitchell wybrał inne pytania: „JAK MOGĘ
TO WYKORZYSTAĆ? CO BĘDĘ MÓGŁ DAĆ INNYM PO TYM, CO MI SIĘ STAŁO?"
Właśnie różnica między tymi pytaniami stanowiła o różnicy przeznaczeń. Zastanawianie się:
„Dlaczego ja?", rzadko przynosi pozytywne rezultaty, podczas gdy: „Jak mogę to wykorzystać?", zwykle prowadzi nas w kierunku obrócenia trudności W siłę pozwalającą ulepszać
siebie i świat. Mitchell zrozumiał, że żal, złość i pretensje nie zmienią jego życia, zamiast
więc skupiać się na tym, co stracił, powiedział sobie: „Co mi zostało? Kim naprawdę jestem?
Czy ja to naprawdę tylko moje ciało, czy może coś więcej? Co mogę teraz robić lepiej nawet
niż poprzednio?"
Po wypadku samolotowym, kiedy sparaliżowany od pasa w dół leżał w szpitalu, poznał
nieprawdopodobnie piękną kobietę, pielęgniarkę imieniem Annie. Mimo popalonej twarzy,
mimo bezwładu dolnej części ciała, miał odwagę, by zadać sobie pytanie: „Jak mogę się z nią
umówić?" Wszyscy koledzy uznawali go za szaleńca, który robi sobie głupie nadzieje. Jednak
w półtora roku później udało mu się związać z Annie, która jest dziś jego żoną. Na tym
właśnie polega piękno dodających nam sił pytań: stwarzają nam niewyczerpane możliwości
odpowiedzi i rozwiązań.
Pytania określają wszystko w twoim życiu, od zdolności i umiejętności, po stosunki z
innymi i finanse. Wielu ludzi nie decyduje się na związek z kimś, ponieważ wciąż zadaje
sobie pytania, które wywołują wątpliwości: „A jeśli spotkam kogoś lepszego? A jeśli potem
będę żałował?" Cóż za straszliwie obezwładniające pytania! Doprowadzają nas do
przekonania, że o kilka metrów dalej trawa jest zieleńsza, i nie pozwalają pieszyć się tym, co
już dostaliśmy od życia.
Czasem ludzie niszczą związki, w których się znajdują, zadając sobie jeszcze bardziej
porażające pytania: „Dlaczego zawsze mi to robisz? Dlaczego mnie nie doceniasz? A jak by
ci było, gdybym teraz odszedł?" Porównaj to z następującymi pytaniami: „Skąd miałem tyle
szczęścia, by cię poznać? Co najbardziej mi się w tobie podoba? O ile bogatsze będzie nasze
życie skutkiem tego związku?"
Pomyśl o pytaniach, które zwykle zadajesz sobie w odniesieniu do finansów. Zawsze
kiedy ktoś niezbyt dobrze radzi sobie finansowo, przyczyną jest olbrzymi strach, który nim
przed kontrolowaniem własnych finansów. Ludzie zadają sobie pytanie: „Jakie zabawki
chcę teraz mieć?", zamiast spytać: „Jaki plan muszę stworzyć, aby osiągnąć swój ostateczny
cel?" Pytania, które sobie zadajesz, decydują o przedmiocie twojej koncentracji, twoich myślach, odczuciach i postępowaniu.
Jeśli chcemy polepszyć własne finanse, musimy stawiać sobie wyższe cele, zmienić
przekonania na temat rzeczy możliwych i niemożliwych i wypracować lepszą strategię.
W zachowaniu niektórych współczesnych nam potentatów finansowych zauważyłem,
że nieustannie zadają sobie pytania inne niż większość ludzi i że pytania te często
sprzeciwiają się powszechnie przyjętej „mądrości".
Nie da się zaprzeczyć, że Donald Trump boryka się obecnie z problemami
finansowymi, ale przez całe dziesięć lat był na szczytach powodzenia. Jak osiągnął swój
olbrzymi sukces? Panują różne opinie, jednak wszyscy zgadzają się co do jednego. W
połowie lat siedemdziesiątych, kiedy Nowy Jork stanął wobec bankructwa i niemal wszyscy
właściciele nieruchomości biedzili się nad pytaniem: „Jak uda mi się przetrwać, kiedy
upadnie to miasto?", Donald Trump zastanawiał się nad czymś zupełnie innym: „Jak mogę się
wzbogacić w sytuacji, gdy wszyscy inni są przerażeni?" To jedno pytanie pomogło mu podjąć
wiele decyzji finansowych i w oczywisty sposób doprowadziło go do potęgi ekonomicznej,
którą cieszył się przez wiele lat.
Trump nie poprzestał na tym. Zadał inne wspaniałe pytanie, które zresztą zawsze warto
sobie postawić przed jakąkolwiek inwestycją finansową. Kiedy już był przekonany, że jego
projekt może mu przynieść olbrzymie zyski, pomyślał: „A co jest na dnie? Co najgorszego
może mi się przytrafić i czy będę w stanie sobie z tym poradzić?" Wierzył, że jeśli będzie w
stanie opanować najgorszy możliwy scenariusz, powinien przystąpić do dzieła, ponieważ
wszystko inne rozwiąże się samo. Chcesz wiedzieć, co się stało, kiedy zadał sobie to właśnie
pytanie?
Trump robił interesy, których nikt inny nawet nie wziąłby pod uwagę w tamtych
trudnych gospodarczo czasach. Przejął stary budynek Commodore i przekształcił go w Grand
Hyatt (jego pierwszy poważny sukces finansowy). Następnie, kiedy odwróciła się zła passa,
wygrywał raz za razem. Jednak w końcu popadł w poważne kłopoty. Dlaczego? Wielu
twierdzi, że zmienił kierunek inwestycji. Zaczął zadawać pytania typu: Jak mógłbym
przyjemnie wydać pieniądze?", zamiast: „Jaka jest najkorzystniejsza transakcja?" Co gorsza,
mówi się, że Trump nabrał przekonania, iż jest niezwyciężony, i dlatego przestał zadawać
sobie pytania o najgorszą możliwą ewentualność. Być może właśnie ta jedna zmiana w
sposobie oceny, zmiana pytań, które sobie zadawał, kosztowała go większą część jego
fortuny. PAMIĘTAJ WIĘC, ŻE TWÓJ LOS KSZTAŁTUJĄ NIE TYLKO PYTANIA,
KTÓRE ZADAJESZ, LECZ RÓWNIEŻ I TE, KTÓRYCH NIE ZADAJESZ.
Jeśli nauczyłem się czegokolwiek, usiłując poznać podstawowe przekonania
największych współczesnych umysłów, to jest to z pewnością fakt, że DOSKONAŁE
OCENY TWORZĄ DOSKONAŁE ŻYCIE. Wszyscy posiadamy umiejętność oceny życia na
poziomie, który prowadzi do wyjątkowych rezultatów. O czym myślisz, kiedy słyszysz słowo
„geniusz"? Jeśli myślisz podobnie jak ja, natychmiast przychodzi ci do głowy nazwisko
Alberta Einsteina. Jak przeszedł od niepowodzeń w szkole do świata naprawdę wielkich
myślicieli? Bez wątpienia przyczyną był fakt, że zadawał doskonale sformułowane pytania.
Kiedy po raz pierwszy zastanawiał się nad względnością Czasu i przestrzeni, zapytał:
„Czy to możliwe, aby rzeczy, które wydają się równoczesne, w rzeczywistości takimi nie
były?" Na przykład, czy to możliwe, aby człowiek znajdujący się o kilka mil od głośnego
wybuchu słyszał go dokładnie w tym momencie, w którym miał on miejsce? Einstein
postulował, że nie, twierdząc, że to, co postrzegamy jako odbywające się dokładnie w tym
samym momencie, w rzeczywistości nie dzieje się równolegle. Rozumował, że w codziennym
życiu czas jest Względny i zależy od tego, czym zajmujemy swój umysł.
Einstein powiedział kiedyś: „Kiedy mężczyzna siedzi obok pięknej kobiety przez
godzinę, wydaje mu się, że upłynęła minuta. Ale posadź go na gorącym piecu na minutę, a
wyda mu się ona dłuższa od godziny. To jest właśnie względność."
Następnie Einstein rozpoczął swoje spekulacje w dziedzinie fizyki. Wierząc, że
prędkość światła jest stała, zadał sobie pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy umieścili światło
na pokładzie rakiety? Czy jego prędkość zwiększyłaby się wtedy?" Odpowiadając na te i inne
fascynujące pytania, Einstein wysunął swoją słynną teorię względności.
Ważne jest, by nigdy nie przestać pytać.
Ciekawość nie istnieje bez przyczyny.
Kontemplując tajemnice wieczności, życia
i cudownej struktury rzeczywistości, nie możno
uniknąć lęku. Wystarczy więc, jeśli spróbujemy
zrozumieć choć trochę tej tajemnicy każdego
dnia. Nigdy nie trać świętej ciekawości.
ALBERT EINSTEIN
Wielkie odkrycia poczynione przez Einsteina były wynikiem serii pytań. Czy były to
proste pytania? Tak. Czy były potężne? Bez wątpienia! JAKĄ SIŁĘ TY MÓGŁBYŚ
UWOLNIĆ, ZADAJĄC SOBIE RÓWNIE PROSTE I RÓWNIE POTĘŻNE PYTANIA?
Jestem pewien, że pytania są magicznym narzędziem, które pozwala dżinowi tkwiącemu w
twoim mózgu spełniać wszystkie twoje życzenia. Są one hasłem budzącym do pracy
wszystkie nasze gigantyczne możliwości. Pozwalają nam spełnić wszystkie marzenia, jeśli
tylko zadamy je we właściwej formie dobrze przemyślanego życzenia. DOBRA JAKOŚĆ
ŻYCIA BIERZE SIĘ Z DOBRYCH I NIEUSTANNIE ZADAWANYCH PYTAŃ. Twój
mózg da ci wszystko, o co poprosisz, podobnie jak dżin. Proś więc ostrożnie, bo znajdziesz
wszystko, czego szukasz.
Skoro wszyscy dysponujemy tak potężną siłą, dlaczego nie ma więcej szczęśliwych,
zdrowych, bogatych i mądrych? Dlaczego tak wielu sfrustrowanych ludzi sądzi, że nie ma dla
nich w życiu żadnego rozwiązania? Odpowiedzią na pytania te po części jest fakt, że brak im
poczucia pewności, a co ważniejsze, nie zadają sobie pytań, które pozwalałyby im korzystać z
własnej siły. Sami siebie kłują ostrogami, nie zwracając uwagi na to, że niewłaściwie
wykorzystują lub, z powodu braku wiary w siebie, w ogóle nie wykorzystują swoich
możliwości.
Klasycznym tego przykładem jest człowiek, który chce schudnąć, ale „nie może".
Oczywiście, że może, tyle tylko że jego obecna ocena posiłków nie pomaga mu w realizacji
planu. Ludzie ci zadają pytania typu: „Czym najbardziej się najem?", albo: „Co słodkiego i
pożywnego mogę teraz zjeść?" Prowadzi ich to do wyboru żywności naszpikowanej
tłuszczem i cukrem, co jest gwarancją większego nieszczęścia. Co by się stało, gdyby zamiast
tego zadawali sobie pytanie: „Jakie produkty naprawdę mnie odżywią?", albo: „Jaki lekki
posiłek naprawdę dałby mi energię?", czy wreszcie to najlepsze: „Jeśli to zjem, to z czego
będę musiał zrezygnować, aby osiągnąć swój cel? Jaką cenę zapłacę kiedyś za to, że nie
zerwę z obżarstwem właśnie teraz?" Zadając sobie takie pytania, połączą cierpienie z obżarstwem i ich zachowanie zmieni się natychmiast.
Aby ulepszyć swoje życie, musisz zmienić zwykle zadawane sobie pytania. Pamiętaj, że
pytania, które sobie zadajesz, mogą spowodować zdenerwowanie albo wielką radość, inspirację albo otępienie, biedę albo cuda. Pytaj więc o to, co podniesie cię na duchu, popchnie na
drogę ludzkiej doskonałości.
JAK DZIAŁAJĄ PYTANIA?
Pytania przynoszą trzy korzyści:
1. PYTANIA W JEDNEJ CHWILI ZMIENIAJĄ PRZEDMIOT KONCENTRACJI, A
W KONSEKWENCJI NASZE SAMOPOCZUCIE.
Jeśli wciąż powtarzasz pytanie: „Dlaczego jestem w takiej depresji?", albo: „Dlaczego
nikt mnie nie lubi?" - koncentrujesz się na odniesieniach, które umacniają twoje przekonanie
o depresji i braku miłości, szukasz ich więc i znajdujesz. W rezultacie umacniasz tylko te
niewłaściwe stany. Jeśli zamiast tego zapytasz: „Jak mogę zmienić swój stan tak, abym poczuł
się szczęśliwy i bardziej kochany?", skupisz się na właściwych rozwiązaniach. I nawet jeśli
początkowo twój umysł będzie ci mówił: „Nic nie mogę z tym zrobić", a ty mimo to będziesz
pytał nadal z tak wielkim przekonaniem i oczekiwaniami, jak Lech Stanisławski czy W.
Mitchell, w końcu przyjdzie odpowiedź, na którą zasłużyłeś. Dostrzeżesz prawdziwe powody,
aby czuć się lepiej, i kiedy się na nich skoncentrujesz, twój stan natychmiast się do tego
dopasuje.
Jest wielka różnica między stwierdzeniem a pytaniem. Jeśli kilka razy powiesz sobie:
„Jestem szczęśliwy! Jestem, szczęśliwy! Jestem szczęśliwy!", wkładając w to odpowiednio
duże emocje, możesz rzeczywiście poczuć się szczęśliwy. Jednak możesz też powtarzać sobie
tego typu stwierdzenia nawet przez cały dzień i mimo to nie zmienić swojego nastroju. Natomiast pytania typu: „Z czego jestem teraz zadowolony? Z czego mógłbym być zadowolony i
szczęśliwy, gdybym chciał? Jakbym się wtedy czuł?", z pewnością będą skuteczne. Jeśli
będziesz je sobie zadawał przez cały czas, znajdziesz odniesienia, dzięki którym zaczniesz
skupiać się na istniejących naprawdę powodach, dla których powinieneś czuć się szczęśliwy.
Będziesz pewien, że jesteś szczęśliwy.
Zamiast sztucznie cię „pompować", pytania dają ci rzeczywiste powody odczuwania
jakiegoś uczucia. SWOJE ODCZUCIA MOŻEMY ZAWSZE ZMIENIĆ W JEDNEJ
CHWILI, ZMIENIAJĄC PRZEDMIOT KONCENTRACJI. Większość z nas nie zdaje sobie
sprawy z siły, jaką daje kontrolowanie pamięci. Czy nie jest prawdą, że masz w pamięci
piękne chwile, które natychmiast wprawią cię w dobre samopoczucie, jeśli tylko skupisz się
na nich i będziesz o nich myślał? Być może są to narodziny dziecka, dzień twojego ślubu albo
pierwsza randka. Pytania m a j ą prowadzić cię do tych chwil. Jeśli zadasz sobie pytanie typu
„Jakie są moje najcenniejsze wspomnienia?", albo „Czym naprawdę wspaniałym dysponuję
obecnie w życiu?", i potraktujesz je poważnie, zaczniesz myśleć o doświadczeniach, które
zapewnią ci doskonałe samopoczucie. A ten wspaniały stan emocjonalny pozwoli ci nie tylko
skupiać się na sobie, ale i dać więcej ludziom wokół ciebie. Jak pewnie się domyślasz,
problem polega na tym, że większość z nas podróżuje przez życie sterowana automatycznym
pilotem. Nie kontrolując świadomie nawykowych pytań, które sobie zadajemy, znacznie
upośledzamy zakres naszych emocji oraz zdolność wykorzystywania nadarzających się
okazji. Rozwiązanie? Jak już mówiliśmy w rozdziale szóstym, pierwszym krokiem jest
uświadomienie sobie, czego naprawdę chcesz, i odkrycie ograniczających cię wzorców.
Wykorzystaj jako dźwignię następujące pytania: „Jaką cenę będę w końcu musiał zapłacić,
jeśli nie zmienię tego teraz? Ile będzie mnie to kosztowało w ostatecznym rozrachunku?",
albo: „Jak zmieni się całe moje życie, jeśli zrobię to właśnie teraz?" Następnie przełam stary
wzorzec (jeśli kiedykolwiek odczuwałeś ból, a następnie przestałeś go odczuwać, kiedy ktoś
odwrócił twoją uwagę, wiesz, co to znaczy) i stwórz dodającą ci sił możliwość wraz z
lepszym zestawem pytań. Twórz właściwe warunki dla nich wszystkich, zadając je sobie tak
długo, aż staną się częścią twego życia.
ZADAWANIE SOBIE W TRUDNYCH CHWILACH PYTAŃ, KTÓRE DODADZĄ
NAM SIŁ, JEST NIEZMIERNIE WAŻNĄ UMIEJĘTNOŚCIĄ, która wyciągnęła mnie z największych życiowych tarapatów.
Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy dowiedziałem się, że mój były wspólnik podczas
seminarium, powtarzając słowo w słowo moje odkrycia, przypisywał je sobie. Moją pierwszą
reakcją były pytania typu: „Jak on śmiał! Jak mógł zrobić mi coś takiego?", jednak szybko
zrozumiałem, że zadawanie sobie takich pytań, na które przecież nie mogłem znaleźć
odpowiedzi, doprowadzi mnie tylko do szału i zapędzi w ślepy zaułek. W końcu to już się
stało. Zrozumiałem, że powinienem po prostu zlecić moim prawnikom, by pokazali mu, z
czym należy wiązać cierpienie, a z czym przyjemność, i nie ma powodu, abym wprowadzał
się w stan złości. Postanowiłem więc iść dalej swoją drogą i cieszyć się życiem, a zadając
sobie pytanie: „Jak on mógł mi coś takiego zrobić?", pozostałbym w negatywnym stanie.
Najszybszym sposobem na zmianę tego stanu było zadanie sobie kilku nowych pytań.
Zapytałem więc: „Co szanuję w tym człowieku?" Najpierw mój umysł wręcz wrzasnął:
„Nic!", ale kiedy zmieniłem nieco treść pytania i zacząłem się zastanawiać nad tym, co
mógłbym w nim szanować, gdybym tego chciał, odpowiedź była inna. Musiałem przyznać, że
pracuje dużo i wykorzystuje przynajmniej część tego, czego go nauczyłem. Ubawiło mnie to
szczerze. Śmiech złamał poprzedni wzorzec uczuciowy, co pozwoliło mi zmienić stan,
ponownie ocenić stojące przede mną możliwości i poczuć się o wiele lepiej.
Jednym z odkrytych przeze mnie sposobów na podnoszenie jakości życia jest
WZOROWANIE MOICH ZWYKŁYCH PYTAŃ NA PYTANIACH LUDZI, KTÓRYCH
SZANUJĘ. Jeśli znajdziesz kogoś, kto jest naprawdę szczęśliwy, z pewnością ma to swoją
przyczynę. Ludzie tacy przez cały czas koncentrują się na tym, co powoduje ich szczęście, a
to oznacza, że przez cały czas zadają sobie pytania o szczęście. Odkryj, jakie to pytania, i
zacznij je sobie zadawać, a poczujesz się tak jak oni.
Niektórych pytań po prostu nie bierzemy pod uwagę. Na przykład Walt Disney odrzucał
wszelkie pytania o to, czy jego przedsiębiorstwo odniesie sukces, czy też nie. Nie znaczy to
jednak, że twórca Magicznego Królestwa nie wykorzystywał pytań w sposób twórczy. Mój
dziadek Charles Shows pisał scenariusze dla Disneya, zanim zaczął pracować dla wytwórni
Hanna-Barbera, gdzie był jednym z twórców takich postaci, jak Miś Yogi czy Pies
Huckleberry. Dziadek powiedział mi kiedyś, że Disney wykorzystywał pytania w niezwykły
sposób, ilekroć pracowali nad nowym filmem, scenariuszem czy postacią. Umieszczał projekt
na olbrzymiej tablicy, na której każdy pracownik mógł też napisać własną odpowiedź na pytanie: „Jak możemy to ulepszyć?" Z każdym dniem pojawiało się coraz więcej rozwiązań, aż w
końcu cała tablica pokrywała się propozycjami. Wtedy Disney zapoznawał się z każdą
odpowiedzią na swoje pytanie. W ten sposób korzystał z pomysłowości wszystkich
pracowników swojej firmy, co pozwalało mu osiągać rezultaty proporcjonalne do źródeł, z
których czerpał.
Odpowiedzi zależą oczywiście od pytań, które sobie zadajemy. Na przykład jeśli jesteś
naprawdę zły i ktoś cię zapyta: „Co dobrego jest w tej sytuacji?", możesz to pytanie zlekceważyć. Jeśli jednak rzeczywiście chcesz się czegoś nauczyć, możesz sam siebie pytać o
możliwości wykorzystania w przyszłości doświadczeń płynących z tej sytuacji. Chęć
zdobywania wciąż większej wiedzy sprawi, że znajdziesz czas i na pytania, i na odpowiedzi,
co pozwoli ci zmienić przedmiot koncentracji, stan i przyszłe rezultaty.
Zadaj sobie jakieś dobre pytanie właśnie w tej chwili. Z CZEGO JESTEŚ OBECNIE
NAPRAWDĘ ZADOWOLONY? Co naprawdę pięknego dzieje się właśnie w twoim życiu?
ZA CO JESTEŚ ŻYCIU NAPRAWDĘ WDZIĘCZNY? Poświęć chwilę, by znaleźć
odpowiedzi, i zauważ, jak dobrze jest wiedzieć, że masz jakieś powody, by natychmiast
poczuć się wspaniale.
2. PYTANIA ZMIENIAJĄ ELEMENTY, KTÓRE WYRZUCAMY Z PAMIĘCI.
Istoty ludzkie osiągnęły mistrzostwo w wyrzucaniu z pamięci najróżniejszych rzeczy.
Wokół każdego z nas znajdują się miliony rzeczy, na których możemy się skoncentrować: od
własnego tętna począwszy, a na wietrze, który ociera się o nas, skończywszy.
Jednak świadomie skupiamy się zaledwie na kilku z nich jednocześnie. Podświadomie
umysł może rejestrować najróżniejsze zjawiska, jednak liczba rzeczy, na których w jednym
momencie może się koncentrować umysł świadomy, jest ograniczona. Znaczna część czasu
pracy naszego umysłu poświęcona jest ustaleniu hierarchii ważności zjawisk, na których
powinniśmy się skupić. Co ważniejsze jednak, umysł przez cały czas ustala, nad czym nie
powinniśmy się zastanawiać, a więc co należy wymazać.
Jeśli więc jesteś naprawdę smutny, jest tylko jedna przyczyna: wymazałeś wszystkie
powody, dla których mógłbyś się poczuć wesoło. Kiedy zadajesz komuś pytanie, zmieniasz
przedmiot koncentracji swojego rozmówcy i w ten sposób zmieniasz także elementy, których
nie dopuszcza do świadomości. Jeśli ktoś zapyta cię: „Czy ta sprawa martwi cię tak bardzo,
jak mnie?", nawet jeśli wcześniej zupełnie cię to nie obchodziło, możesz zacząć
koncentrować się na elementach, których poprzednio nie zauważałeś, i również zacząć się
przejmować. Jeśli ktoś spyta: „Co naprawdę podłego jest w twoim życiu?", możesz poczuć
się zmuszony do odpowiedzi na to pytanie, nawet jeśli uznasz je za najgłupsze z możliwych.
A jeśli nie odpowiesz na nie świadomie, może ono wryć się w twoją podświadomość.
I odwrotnie. Jeśli będziesz przez cały czas zastanawiał się nad odpowiedzią na pytanie o
rzeczy naprawdę piękne w twoim życiu, możesz natychmiast poczuć się wspaniale. Jeśli ktoś
powie ci: „Ten projekt jest naprawdę niesamowity! Pomyśl tylko, jak wiele dobrego możemy
zdziałać, jeśli tylko nam się uda!", możesz zacząć myśleć pozytywnie na temat zadań, które
wcześniej były dla ciebie tylko żmudną dłubaniną. PYTANIA SĄ LASEREM LUDZKIEJ
ŚWIADOMOŚCI. KIERUJĄ ONE NASZĄ KONCENTRACJĄ I OKREŚLAJĄ
ZARÓWNO NASZE ODCZUCIA, JAK I DZIAŁANIA. Przestań na chwilę czytać, rozejrzyj
się po pomieszczeniu, w którym się znajdujesz, i zadaj sobie pytanie: „Co w tym pokoju ma
kolor brązowy?" Ponownie rozejrzyj się i sprawdź. Potem skup się znów na tej kartce i
świadomie nie patrząc na boki, zastanów się, co ma kolor zielony. Jeśli znajdujesz się właśnie
w dobrze ci znajomym pomieszczeniu, pewnie odpowiesz z łatwością. Jeśli jednak jesteś w
jakimś nowym miejscu, pewnie przypomnisz sobie więcej rzeczy brązowych niż zielonych.
Następnie rozejrzyj się i sprawdź. Czy teraz dostrzegasz więcej zielonych rzeczy? Jeśli nie
jest to dobrze ci znane pomieszczenie, jestem pewien, że tak. Czego nas to uczy? Znajdujemy
to, czego szukamy.
Tak więc kiedy jesteś zły, najlepiej zrobisz, zadając sobie pytanie: „Jakie wnioski na
przyszłość mogę wyciągnąć z tej sytuacji?" To przykład dobrego pytania, które przeniesie
twoją uwagę z trapiących cię problemów na rozwiązania pozwalające ci uniknąć takiego
samego cierpienia w przyszłości. Jeśli nie zadasz sobie tego pytania, nie dostrzeżesz
możliwości, że coś, co uznałeś za stratę, jest w rzeczywistości zyskiem.
Pytania wpływają na nasze przekonania, a w ten sposób zmieniają naszą ocenę
dotyczącą rzeczy możliwych i niemożliwych. Z lektury rozdziału czwartego dowiedziałeś się,
że zadawanie właściwych pytań może osłabić odniesienia, które wspierają ograniczające nas
przekonania, co pozwoli nam się ich pozbyć i zastąpić nowymi, które dodają sił. Czy jednak
zdajesz sobie sprawę z faktu, że znaczenie i kolejność słów użytych w pytaniu może sprawić,
iż pewnych rzeczy zupełnie nie weźmiemy pod uwagę, podczas gdy inne przyjmiemy za
oczywiste? Zjawisko to znane jest jako PRESUPOZYCJA i powinieneś zawsze zdawać sobie
z niego sprawę.
Presupozycje sprawiają, że przyjmujemy za oczywiste rzeczy, które niekoniecznie
muszą być prawdziwe. Może to być skutkiem działania innych albo naszej własnej
podświadomości. Na przykład jeśli po przeżytym rozczarowaniu zadasz sobie pytanie:
„Dlaczego zawsze działam przeciw sobie?", z dużym prawdopodobieństwem mogę
stwierdzić, że popychasz się w kierunku samosprawdzającej się przepowiedni. Dlaczego?
Ponieważ, jak już mówiliśmy, umysł posłusznie przynosi ci odpowiedź na każde zadane
pytanie.
Przyjmiesz więc za rzecz oczywistą, że działasz przeciw sobie, ponieważ skupisz się na
pytaniu DLACZEGO, a nie na pytaniu CZY.
Bardzo dobry przykład tego zjawiska miał miejsce podczas kampanii prezydenckiej w
1988 roku, tuż po tym, jak George Bush ogłosił, że jego kandydatem na wiceprezydenta
będzie Dan Quayle. Jeden z dzienników telewizyjnych zwrócił się wtedy do widzów z prośbą
o telefoniczną odpowiedź na pytanie: „Czy przeszkadzałby ci fakt, gdyby Dan Quayle
wykorzystał wpływy rodzinne, aby dostać się do Straży Narodowej i w ten sposób uniknąć
wojny w Wietnamie?" Presupozycja zawarta w tym pytaniu aż nadto rzuca się w oczy: Dan
Quayle wykorzystał znajomości, by załatwić coś niewłaściwego. Tymczasem nigdy mu tego
zarzutu nie udowodniono. I ludzie reagowali tak, jakby nepotyzm Quayle'a był oczywisty.
Przyjęli zawartą presupozycje, nie zadając sobie żadnych pytań. Wielu telewidzów dzwoniło,
by powiedzieć, jak bardzo smuci i denerwuje ich ten „fakt", choć w rzeczywistości nie było
żadnych dowodów, które potwierdzałyby jego istnienie. Nie daj się złapać w pułapkę
fałszywych presupozycji, własnych ani cudzych. Zawsze znajduj odniesienia wspierające
przekonania, które dodają ci sił.
3. PYTANIA ZWIĘKSZAJĄ DOSTĘPNE NAM MOŻLIWOŚCI.
Krytyczny moment w moim życiu przyszedł mniej więcej pięć lat temu, kiedy po
powrocie do domu z wyczerpującej podróży służbowej dowiedziałem się, że mój wspólnik
zdefraudował ćwierć miliona dolarów i wpędził naszą firmę w długi sięgające siedmiuset
osiemdziesięciu tysięcy dolarów. Do tego punktu doprowadziły mnie pytania, których NIE
ZADAŁEM, przyjmując tego człowieka do pracy. W tamtej krytycznej chwili cała moja
przyszłość zależała od pytań, które miałem sobie zadać. Wszyscy doradcy mówili mi, że nie
mam wyboru i muszę ogłosić bankructwo.
Natychmiast zaczęli zadawać pytania: „Kogo powinniśmy dać na pierwszy ogień? Kto
powie o tym pracownikom?" Ale ja nie chciałem pogodzić się z klęską. Postanowiłem, że bez
względu na wszystko znajdę sposób, który pozwoli mi utrzymać firmę. I fakt, że firma
funkcjonuje do dzisiaj, zawdzięczam nie pomocy otaczających mnie ludzi, lecz wyłącznie temu, iż zadałem lepsze niż oni pytanie: „JAK MOGĘ ODWRÓCIĆ SYTUACJĘ?"
Później zadałem sobie jeszcze bardziej inspirujące pytanie: „Jak mogę zmienić moją
firmę, podnieść ją na jeszcze wyższy poziom i sprawić, by jej działalność była szersza niż
kiedykolwiek przedtem?" Wiedziałem bowiem, że jeśli postawię sobie lepsze pytanie,
otrzymam lepszą odpowiedź.
Początkowo nie mogłem znaleźć odpowiedzi, której potrzebowałem. Jednak im częściej
przychodziło mi do głowy, że nie ma żadnego sposobu na podniesienie firmy, tym intensywniej powtarzałem pytanie. Dodałem też inne: „Jak mogę pracować jeszcze lepiej, jak pomagać
ludziom nawet wtedy, kiedy śpię? Jak mogę dotrzeć do ludzi w sposób, który nie wymaga
mojej obecności?" Wraz z tym pytaniem przyszedł mi pomysł udzielania licencji
nauczycielom, którzy mogliby mnie reprezentować w całym kraju. Pytanie to przyniosło też
kolejną odpowiedź w rok później, kiedy wpadłem na pomysł emitowania programów
informacyjno-reklamowych.
Od tamtego czasu nakręciliśmy i sprzedaliśmy w całym świecie ponad siedem milionów
taśm wideo. Ponieważ zadawałem pytania z przekonaniem i nadzieją, otrzymałem odpowiedź,
która pozwoliła mi nawiązać kontakty z ludźmi na wszystkich kontynentach. Gdyby nie te
pytania, nigdy nie miałbym szansy ich poznać, dotrzeć do nich i uczyć.
Zwłaszcza w interesach pytania otwierają nam nowe możliwości i dają dostęp do
źródeł, z których nawet nie zdawalibyśmy sobie sprawy. Emerytowany prezes Ford Motor
Company, Donald Petersen, był dobrze znany z ciągłego pytania wszystkich: „Co o tym
sądzisz? Jak można ulepszyć twoją pracę?" Kiedyś zadał on pytanie, które niewątpliwie
skierowało firmę na drogę sukcesów i zysków. Podczas rozmowy z projektantem Jackiem
Telnackiem zadał pytanie: „Czy podobają ci się samochody, które projektujesz?"
Telnack odparł: „Szczerze mówiąc, nie. Nie podobają mi się." I wtedy Petersen spytał:
„To dlaczego nie zignorujesz poleceń dyrekcji i nie zaprojektujesz samochodu, z którego
byłbyś zadowolony?"
Projektant wziął prezesa za słowo i przystąpił do pracy nad Fordem Thunderbird, model
1983, który zainspirował późniejsze modele Taurusa i Sabie'a. Kierowana genialnymi pytaniami Petersena Ford Motor Company prześcignęła w 1987 roku General Motors w
osiąganych zyskach, a Ford Taurus do dziś jest jednym z najlepiej ocenianych samochodów.
Donald Petersen jest wspaniałym przykładem człowieka, który naprawdę wykorzystał
olbrzymią siłę pytań. Jednym prostym pytaniem zmienił przyszłość Ford Motor Company.
RÓWNIEŻ l TY MASZ NA CO DZIEŃ DO DYSPOZYCJI TĘ SAMĄ OLBRZYMIĄ SIŁĘ.
PYTANIA, KTÓRE SOBIE ZADASZ, MOGĄ W KAŻDEJ CHWILI UKSZTAŁTOWAĆ
TWOJĄ OCENĘ SAMEGO SIEBIE, WŁASNYCH MOŻLIWOŚCI ORAZ DZIAŁAŃ,
KTÓRE MOŻESZ PODJĄĆ, BY SPEŁNIĆ SWOJE MARZENIA. Świadome kontrolowanie
stawianych sobie pytań, bardziej niż którakolwiek inna ze znanych mi technik, pomoże ci
osiągnąć twój ostateczny los. Nasze możliwości często ograniczone są jedynie pytaniami,
które sobie zadajemy.
Należy pamiętać o tym, że nasze przekonania określają, jakie pytania bierzemy pod
uwagę. Wielu ludzi nigdy nie zadałoby sobie pytania: „Jak mogę to zmienić?", tylko dlatego,
że wszyscy wkoło uznają, iż zmiana jest niemożliwa. Sądziliby, że pytanie o to jest stratą sił i
czasu. Uważaj, abyś nie zadawał sobie ograniczających pytań, ponieważ otrzymasz wtedy
ograniczające odpowiedzi. Jedynym czynnikiem ograniczającym pytania, które sobie możesz
zadać, są twoje przekonania na temat rzeczy możliwych i rzeczy niemożliwych. Jednym z
głównych przekonań, które ukształtowały moje zawodowe i osobiste losy jest wiara, że jeśli
będę zadawał pytania, znajdę odpowiedź. Muszę jedynie zadać właściwe pytanie, a otrzymam
właściwą odpowiedź. Często porównuję życie do gry „Jeopardy!": wszystkie odpowiedzi są
dane, trzeba tylko zadać odpowiednie pytania, aby wygrać.
PYTANIA W SYTUACJI PROBLEMOWEJ
Co dobrego niesie ten problem?
Co należy poprawić?
Co jestem skłonny zrobić, aby wszystko zaczęło się dziać po mojej myśli?
Co jestem skłonny przestać robić, aby wszystko zaczęło się dziać po mojej myśli?
W jaki sposób mogę cieszyć się życiem, robiąc to, co konieczne, aby wszystko zaczęło
się dziać po mojej myśli?
PYTANIA ROZWIĄZUJĄCE PROBLEMY
PODSTAWOWĄ SPRAWĄ JEST WIĘC WYPRACOWANIE ZESTAWU
ZADAWANYCH STALE PYTAŃ, KTÓRE DODAJĄ CI SIŁ. Doskonale wiesz, że bez
względu na wykonywane zajęcia, przyjdzie dzień, w którym napotkasz to, co wszyscy
nazywamy problemami - przeszkody na drodze rozwoju osobistego i zawodowego. Każdy
człowiek, bez względu na jakim etapie życiowym się znajduje, musi radzić sobie z tymi
swoistymi darami od natury.
Tak więc pytanie brzmi nie, czy będziesz miał w życiu problemy, ale jak masz zamiar
sobie z nimi poradzić, kiedy się pojawią. Każdy człowiek powinien dysponować zestawem
skutecznych sposobów radzenia sobie z trudnościami.
Ponieważ dobrze wiem, jak potężną bronią są pytania i jak szybko pozwalają mi
zmienić stan, w którym się znajduję, zacząłem pytać różnych ludzi, jak radzą sobie ze swoimi
problemami. Odkryłem, że niektóre powtarzają się niemal u każdego. Oto lista pięciu pytań,
które zadaję sobie, zastanawiając się nad każdym problemem, który pojawia się w moim
życiu. Pytania te naprawdę zmieniły moje życie. Jeśli uznasz je za własne, mogą pomóc
również i tobie.
Nigdy nie zapomnę sytuacji, w której chyba po raz pierwszy wykorzystałem wszystkie
te pytania, aby zmienić swój stan. Mijał setny dzień mojej podróży po kraju, podczas której
prowadziłem dziesiątki seminariów. Byłem wyczerpany. Czekał na mnie stos pilnych listów
od pracowników różnych należących do mnie firm, a także lista ponad stu osób, do których
musiałem zadzwonić osobiście. Nie były to telefony do ludzi, którzy chcieli się ze mną
zobaczyć, ale ważne rozmowy Z najbliższymi przyjaciółmi, wspólnikami i rodziną. I właśnie
wtedy poczułem się zagubiony w tym wszystkim. Zacząłem zadawać sobie najbardziej
obezwładniające z możliwych w tej sytuacji pytań: „Jak to się stało, że nie mam czasu?
Dlaczego oni nie mogą zostawić mnie w spokoju? Czy nie rozumieją, że nie jestem
automatem? Dlaczego zawsze muszę to robić?" Możesz sobie pewnie wyobrazić, w jakim
stanie emocjonalnym znajdowałem się wtedy.
Na szczęście opanowałem się w porę. Złamałem ten wzorzec i zrozumiałem, że złość w
niczym mi tu nie pomoże, a tylko pogorszy moją sytuację. Stan, w którym się znajdowałem,
zmuszał mnie do zadawania sobie niewłaściwych pytań. Sięgnąłem więc po moją listę pytań
pomagających wybrnąć z trudnej sytuacji:
CO DOBREGO NIESIE TEN PROBLEM? Podobnie jak w wielu innych wypadkach,
najpierw przyszło mi do głowy, że absolutnie nic. Ale zastanowiłem się przez chwilę i
uświadomiłem sobie, że osiem lat temu dałbym wszystko, aby mieć dwudziestu
współpracowników i przyjaciół, którzy chcieliby mnie odwiedzaći do mnie dzwonić. Wtedy
nie pomyślałbym nawet o setce ludzi tak znanych w całym kraju i tak wpływowych, jak
ludzie, którzy figurowali na mojej liście telefonów do załatwienia. Kiedy to zrozumiałem,
zacząłem się z siebie po prostu śmiać. Śmiech pomógł mi złamać kierujący mną wzorzec i
zacząłem czuć się wdzięczny losowi za to, że tak wielu ludzi, których szanuję i kocham, chce
poświęcać mi swój czas.
CO NALEŻY POPRAWIĆ? Było oczywiste, że mój rozkład zajęć daleki był od
doskonałości. Czułem, że nie mam czasu dla siebie, i to właśnie wytrąca mnie z równowagi.
Zwróć uwagę na presupozycję pytania: „Co należy poprawić?" Przyjmuje ono za oczywistą
możliwość dokonania poprawy. Pytanie to nie tylko daje ci nowe odpowiedzi, ale
jednocześnie cię umacnia.
CO JESTEM SKŁONNY ZROBIĆ, ABY WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ DZIAĆ PO
MOJEJ MYŚLI? Postanowiłem właśnie wtedy, że chcę zorganizować swój plan zajęć tak,
aby był bardziej wyważony. Skłonny byłem więc bardziej nad nim panować i mówić „nie" w
pewnych sytuacjach. Zrozumiałem też, że jedno z moich przedsiębiorstw potrzebuje nowego
dyrektora, który mógłby przejąć część moich obowiązków. Pozwoliłoby mi to spędzać trochę
więcej czasu z rodziną.
CO JESTEM SKŁONNY PRZESTAĆ ROBIĆ, ABY WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ
DZIAĆ PO MOJEJ MYŚLI? Wiedziałem, że nie mogę więcej użalać się nad sobą i narzekać
na niesprawiedliwość świata, że nie mogę mieć pretensji do ludzi, którzy usiłują mnie
wspierać i pomagać mi.
W JAKI SPOSÓB MOGĘ CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM, ROBIĄC TO, CO KONIECZNE,
ABY WSZYSTKO ZACZĘŁO DZIAĆ SIĘ PO MOJEJ MYŚLI? Kiedy zadałem sobie to
pytanie, rozejrzałem się w poszukiwaniu czegoś, co sprawiałoby mi przyjemność.
Zastanawiałem się usilnie, jak mogę dobrze się bawić, dzwoniąc do stu różnych ludzi po
kolei? Siedzenie za biurkiem z pewnością nie mogło mi pomóc w zmianie stanu fizycznego i
duchowego. I nagle przyszło mi do głowy, że już ponad pół roku nie korzystałem z łaźni.
Szybko wskoczyłem w kąpielówki, chwyciłem przenośny komputer oraz telefon i udałem się
tam. Najpierw zatelefonowałem do kilku wspólników w Nowym Jorku. „Naprawdę jest u was
tak zimno? Tu w Kalifornii też nie jest najcieplej, ale ja nie narzekam, bo właśnie siedzę w
jacuzzi." Każda z rozmów przebiegała w wesołym nastroju.
Udało mi się zmienić „przykry obowiązek" w dobrą zabawę. (Jednak muszę przyznać,
że po zakończeniu ostatniej rozmowy moje ciało było tak pomarszczone, jakbym miał co
najmniej czterysta lat!)
Budynek, w którym znajduje się łaźnia, stoi za moim domem od bardzo dawna. Ale
trzeba było właściwego pytania, by odkryć w nim nowe źródło możliwości. Regularnie stawiając przed sobą listę tych pięciu pytań, wytwarzasz wzorzec radzenia sobie z problemami,
który pozwala ci natychmiast zmieniać przedmiot koncentracji i daje dostęp do potrzebnych
zasobów.
Kto nie potrafi pytać, nie potrafi zyć.
Co rano po przebudzeniu zadajemy sobie pytania. Jakie pytania ty sobie zadajesz, kiedy
zadzwoni budzik? Czy pytasz się, dlaczego w ogóle musisz wstawać, dlaczego znów tak
wcześnie? Czy chcesz pospać jeszcze choć kilka minut? Jakie pytania zadajesz sobie pod
prysznicem? „Dlaczego znów muszę iść do pracy? Jak duże będą dzisiaj korki? Jakie kłopoty
znajdę dzisiaj na biurku?"
A gdybyś tak zaczął świadomie zadawać sobie zupełnie inne pytania, gdybyś
wypracował wzorzec pytań, które pozwalałyby ci przez cały czas pamiętać, że jesteś
szczęśliwy i zadowolony? Z pewnością wpłynęłoby to na twoją ocenę dosłownie
wszystkiego!
Kiedy to zrozumiałem, postanowiłem wypracować sobie „rytuał sukcesu" i
opracowałem serię pytań, które stawiam sobie. Nasze doświadczenia życiowe oparte są na
tym, na czym się koncentrujemy. Poniższe pytania mają sprawić, byś doświadczał więcej
szczęścia, podniecenia, dumy, wdzięczności, zdecydowania i miłości na co dzień. Pamiętaj,
że właściwe pytania tworzą właściwe życie.
Spróbuj udzielić sobie dwóch lub trzech odpowiedzi na każde z tych pytań i postaraj się
z nimi całkowicie zidentyfikować. Jeśli nie będziesz potrafił znaleźć na któreś odpowiedzi,
zamień je na tryb przypuszczający, na przykład: „Co mogłoby mnie bardziej uszczęśliwić?"
Co mnie w życiu uszczęśliwia? Co dokładnie wywołuje teraz moje szczęście? W jaki
stan mnie to wprowadza?
Co wywołuje moje podniecenie?
Co dokładnie mnie teraz ekscytuje? W jaki stan mnie to wprowadza?
3.
Z czego jestem w życiu dumny?
Co dokładnie powoduje moją dumę? W jaki stan mnie to wprowadza?
4.
Za co jestem życiu wdzięczny?
Co dokładnie budzi moją wdzięczność? W jaki stan mnie to wprowadza?
5.
Co daje mi w życiu przyjemność?
Co dokładnie sprawia mi teraz radość i przyjemność? W jaki stan mnie to wprowadza?
6.
W co wierzę i czemu się chcę poświęcić?
Czemu dokładnie jestem oddany? W jaki stan mnie to wprowadza?
7.
Kogo kocham?
Kto kocha mnie? Kto budzi moją miłość? W jaki stan mnie to wprowadza? Wieczorem
czasem powtarzam pytania poranne, a czasem zadaję sobie trzy dodatkowe. Oto one:
PYTANIA WIECZORNE
1.
Co dzisiaj z siebie dałem?
Co dokładnie dałem dzisiaj innym? W jaki sposób?
Czego się dzisiaj nauczyłem?
Jak dzień dzisiejszy przyczynił się do podniesienia jakości mojego życia?
Jak mogę go wykorzystać jako przyszłą inwestycję? Jeśli chcesz, powtórz też pytania
poranne.. Robię to pod prysznicem, przy goleniu i podczas suszenia włosów. Możesz również
i ty, bo skoro i tak zadajesz sobie pytania, to dlaczego nie miałyby to być pytania właściwe?
Zrozumiałem, że każdy z nas musi podsycać w sobie pewne emocje, jeśli chce być szczęśliwy
i odnosić sukcesy. Inaczej nawet zwycięstwa będą nam się wydawać porażkami.
Poświęć więc teraz trochę czasu na przemyślenie zamieszczonych obok pytań. Postaraj
się jak najgłębiej doświadczyć odczuć, które niesie ze sobą każde z nich.
Jeśli naprawdę chcesz zmienić swoje życie, uczyń z tych pytań codzienny rytuał. Ciągle
je sobie zadając, szybko przekonasz się, że dają ci one ciągły dostęp do najkorzystniejszych
stanów emocjonalnych, że prowadzą wprost do uczuć szczęścia, dumy, podniecenia,
wdzięczności, radości, oddania i miłości. Po niedługim czasie odkryjesz, że pytania te zaczną
się pojawiać automatycznie, kiedy tylko otworzysz oczy. Staną się nawykiem, który pozwoli
ci doświadczać bogatszego życia.
DAJ INNYM W PREZENCIE PYTANIA
Kiedy już wiesz, jak zadawać dobre pytania, możesz pomóc nie tylko sobie, lecz
również innym. Możesz zaofiarować ten dar innym. Kiedyś w Nowym Jorku spotkałem się na
obiedzie z moim przyjacielem i współpracownikiem. Jest on wybitnym prawnikiem
specjalizującym się w sprawach wydawniczych. Zawsze podziwiałem go za wnikliwość i
rezultaty, które osiągał, budując prywatną praktykę od czasów wczesnej młodości. Jednak
tamtego dnia doświadczył on czegoś, co uznał za wielki cios: jego wspólnik wycofał się z
firmy, zostawiając mu olbrzymi dług i niezbyt wiele możliwości odwrócenia całej sytuacji.
Musisz pamiętać, że znaczenie, jakie nadał tej sprawie, zależało od tego, na czym się
koncentrował. W każdej dosłownie sytuacji można koncentrować się na czymś, co nam
dodaje sił, albo na czymś, co nas obezwładnia. Problem polegał na tym, że zadawał on sobie
niewłaściwe pytania: „Jak mój wspólnik mógł mnie w taki sposób zostawić? Czy na niczym
mu nie
zależy? Czy nie rozumie, że niszczy w ten sposób całe moje życie? Jak wyjaśnię
klientom, że nie mogę już z nimi pracować?" Każde z tych pytań oparte było o presupozycję,
że całe jego życie runęło w gruzy.
Miałem do dyspozycji kilka sposobów, które mogłyby mu pomóc, jednak
postanowiłem, że wykorzystam pytania.
Ostatnio stworzyłem prostą metodę pytań - powiedziałem. - Wypróbowałem ją już na
sobie samym i przekonałem się, że jest bardzo pomocna. Wyciągnęła mnie z kilku całkiem
poważnych kłopotów. Może zadam ci kilka pytań i przekonamy się, czy pomoże też i tobie.
Dobrze, ale nie sądzę, by cokolwiek mogło mi teraz pomóc - odpowiedział.
Zacząłem więc zadawać mu po kolei najpierw pytania poranne, a później pięć pytań
pomagających rozwiązywać problemy.
Z jakiego powodu jesteś teraz szczęśliwy? - zacząłem. -Wiem, że brzmi to głupio i
śmiesznie, ale zastanów się. Z jakiego powodu jesteś naprawdę szczęśliwy?
Nie ma niczego takiego - odpowiedział natychmiast.
A z jakiego powodu mógłbyś być szczęśliwy, gdybyś naprawdę chciał?
Naprawdę to jestem szczęśliwy w małżeństwie. Moja żona jest wspaniałą kobietą i nasz
związek jest rzeczywiście dobry.
Jak się czujesz, kiedy myślisz o tym?
To jeden z najwspanialszych darów, jaki dostałem od życia.
Spytałem go, jaka jest jego żona. Natychmiast skupił się na niej. Zmiana samopoczucia
była widoczna. Mógłbyś powiedzieć, że starałem się odwrócić jego uwagę od problemów.
Nie. Pomagałem mu wprowadzić się w lepszy stan emocjonalny, a w lepszym stanie można
znaleźć lepsze sposoby przezwyciężania trudności. Po prostu najpierw musieliśmy zburzyć
stary wzorzec i umieścić go w lepszym otoczeniu emocjonalnym.
Zapytałem, z jakiego jeszcze powodu był szczęśliwy. Odpowiedział, że powinien być
szczęśliwy z powodu sposobu, w jaki właśnie pomógł pewnemu pisarzowi podpisać kontrakt
na pierwszą książkę. Klient był wręcz zachwycony jego pracą. Mówił, że powinien być
z tego dumny, ale nie jest. Spytałem go więc, jak wpłynęłoby to na jego samopoczucie, gdyby
był z tego dumny. Zaczął mówić, że byłoby to wspaniałe uczucie
- i jego stan zaczął się zmieniać w jednej chwili. Pytałem więc
dalej:
- No dobrze, a z czego jesteś dumny?
W odpowiedzi usłyszałem:
- Z dzieci. Nie tylko odnoszą sukcesy w interesach, ale też
dbają o innych. Jestem dumny, że moje dzieci wyrosły na ta
kich ludzi. To część mojego dziedzictwa.
Zaraz po tym zapytałem, jak świadomość, że tak dobrze wychował dzieci, wpływa na
jego samopoczucie.
I nagle człowiek, który kilka minut wcześniej był przekonany, że jego życie się
skończyło, ożył. Zaczął mówić o tym, jak wspaniała jest dla niego świadomość, że zbudował
swoją karierę od zera, że zwalczył wszystkie kłopoty i problemy już jako młody prawnik, że
udowodnił swoim działaniem możliwość wprowadzenia w życie amerykańskiego mitu.
Wtedy spytałem, co naprawdę go w tej chwili podnieca. Odpowiedział, że rzeczywiście
podnieca go fakt, iż jego obecna sytuacja daje mu możliwość dokonania zmian. Przyszło mu
to do głowy po raz pierwszy, a stało się tak tylko dlatego, że zmienił swój stan emocjonalny.
Zapytałem go, kogo on kocha i kto kocha jego. Natychmiast zaczął mówić o swojej rodzinie i
o tym, jak jest mu bliska.
Wreszcie zadałem mu pytanie, jakie są dobre strony jego obecnej sytuacji.
- A wiesz, że dobrą stroną tego wszystkiego może być
fakt, że nie będę musiał przyjeżdżać do Nowego Jorku? Ko
cham swój dom w Connecticut i uwielbiam tam przebywać
- odpowiedział. - To może być naprawdę wspaniałe spojrzeć
na życie innymi oczami.
Stwierdzenie to otworzyło przed nim wiele możliwości. Szybko zdecydował, że założy
nową kancelarię prawniczą w Connecticut, w odległości od domu nie większej niż pięć minut
jazdy, wprowadzi syna w interesy, a zamiast biura na Manhattanie utrzymywać będzie mały
pokój z sekretarką automatyczną. Ogarnęło nim tak wielkie podniecenie, że postanowił
natychmiast szukać lokalu na nową kancelarię.
W ciągu zaledwie kilku minut siła zawarta w moich pytaniach zdziałała cuda.
Oczywiście zasoby pozwalające mu rozwiązać jego problem tkwiły w nim już wcześniej,
jednak niewłaściwe pytania, które sobie zadawał, uniemożliwiały mu do nich dostęp. Pytania
te sprawiały, że postrzegał siebie jako starszego już mężczyznę, który stracił wszystko, co
posiadał. Tymczasem życie dało mu prawdziwy podarunek, ale nie zauważał tej prawdy,
dopóki nie zaczął sobie zadawać właściwych pytań.
PYTANIE O PRZEZNACZENIE
Jednym z najbardziej przeze mnie lubianych ludzi, a jednocześnie jednym z
największych pasjonatów, jakich znam, jest Leo Buscaglia, autor książki Love i wielu innych
książek na temat związków między ludźmi. Najszczerzej chyba podziwiam w nim to, że
wciąż z takim samym zapamiętaniem zadaje sobie pytanie, które przejął od ojca, gdy był
jeszcze małym chłopcem. Codziennie wieczorem przy stole ojciec pytał: „Leo, czego się
dzisiaj nauczyłeś?" Leo musiał mieć gotową odpowiedź, i to dobrą odpowiedź. Jeśli zdarzał
się dzień, że nie dowiedział się niczego ciekawego w szkole, biegł do biblioteki, sięgał po
encyklopedię i uczył się czegoś interesującego, czym mógłby podzielić się z ojcem. Leo
twierdzi, że nawet dzisiaj nie mógłby zasnąć, gdyby nie nauczył się danego dnia czegoś
wartościowego.
W ten sposób nieustannie stymuluje swój umysł. Z pewnością wiele ze swojej pasji do
nauki zawdzięcza konsekwentnemu powtarzaniu tego pytania od dziesięcioleci.
Jakie pytania warto sobie zadawać regularnie? Wiem, że dwa moje ulubione pytania są
bardzo proste. Pomagają mi przezwyciężyć każdy problem, który pojawia się w moim życiu.
Brzmią one: „Co w tym dobrego?" i „Jak mogę to wykorzystać?" Pytając o dobre strony danej
sytuacji, zwykle znajduję w niej coś, co dodaje mi sił, a pytanie o możliwości wyko rzystania
tego w przyszłości pozwala mi stawić czoło dowolnej stracie i zmienić ją w zysk.
A jakie pytania ty możesz wykorzystać, by zmienić swój stan emocjonalny lub znaleźć
dostęp do zasobów, których naprawdę potrzebujesz? Dodaj dwa pytania do zestawu pytań
porannych, który ci podałem, i wykorzystuj je, by zaspokajać własne potrzeby emocjonalne.
Do najważniejszych pytań, jakie zadajemy sobie w życiu, należą: „Czemu służy moje
życie?", „Na czym mi naprawdę zależy?", „Po co żyję?" i „Kim jestem?" To wyjątkowo
mocne pytania, jednak jeśli będziesz czekać z udzieleniem sobie na nie poprawnej
odpowiedzi, znajdziesz się w poważnych tarapatach. Często pierwsza, zwykle bardzo
emocjonalna odpowiedź, płynąca z głębi ciebie, jest tą właśnie, na której powinieneś polegać
i przyjąć za podstawę działania. To właśnie chciałbym ci przekazać na zakończenie tego
rozdziału: KIEDYŚ PRZYCHODZI MOMENT, W KTÓRYM POWINIENEŚ PRZESTAĆ
ZADAWAĆ SOBIE PYTANIA, ABY ZACZĄĆ CZYNIĆ POSTĘPY. Dopóki zadajesz sobie
pytania, pozostajesz w niepewności, a tylko kierowane pewnością działania mogą przynieść
pewne rezultaty. W JAKIMŚ MOMENCIE POWINIENEŚ PRZESTAĆ DOKONYWAĆ
OCENY I ZACZĄĆ DZIAŁAĆ. Jak? Ostatecznie ty decydujesz, co jest dla ciebie
najważniejsze, przynajmniej w danej chwili, i wykorzystujesz własną siłę, aby dążyć do
swoich celów i podnosić jakość swojego życia.
Pozwól więc, że zadam ci pytanie. Gdyby była jedna taka rzecz, którą mógłbyś
natychmiast zrobić, by w jednej chwili zmienić własne emocje i uczucia, co chciałbyś o niej
wiedzieć?
Ilekroć wskutek biegu wypadków koniecznym staje się dla jakiegoś narodu, aby zerwał
więzy polityczne łączące go z innym narodem...
Rozdział dziewiąty
SŁOWNICTWO SUKCESU
Ważnym czynnikiem jest właściwe słowo.
Ilekroć napotkamy jedno z tych naprawdę
właściwych słów... osiągamy rezultaty fizycznie
i duchowo -i to z prędkością błyskawicy.
MARK TWAIN
Słowa... Używano ich, by wywoływać nasz śmiech i płacz. Mogą ranić, ale mogą też
leczyć. Ofiarują nadzieję i zniszczenie. Za pomocą słów możemy odczuć nasze
najszlachetniejsze intencje i poznać najskrytsze pragnienia.
W ciągu całej historii ludzkości najwięksi przywódcy i myśliciele wykorzystywali
potęgę słów, aby zmieniać nasze emocje, pozyskać nas dla swojej sprawy i kształtować losy
świata. Słowa tworzą nie tylko uczucia, lecz również i działania. A z naszych działań bierze
się wynik całego naszego życia. Kiedy Patrick Henry stanął przed innymi delegatami i
oświadczył: „Nie wiem, co zrobią inni, aleja zawołam: Dajcie mi wolność albo śmierć!", jego
słowa wywołały burzę, która uświadomiła naszym przodkom, że muszą uwolnić się spod
tyranii, która uciskała ich przez tyle lat.
Niezwykłe dziedzictwo, które dziś wspólnie dzielimy, możliwości, które daje nam życie
w tym kraju, stworzone zostały przez ludzi, którzy wybrali słowa mające kształtować los
wielu pokoleń: Ta prosta Deklaracja Niepodległości, ta słowna konstrukcja, stała się
mechanizmem zmian w całym narodzie.
Wpływ słów nie ogranicza się oczywiście do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Podczas
II wojny światowej, gdy gra toczyła się o przetrwanie Wielkiej Brytanii, słowa pewnego
człowieka pomogły zmobilizować wolę wszystkich Brytyjczyków. Powiedziano kiedyś, że
Winston Churchill miał wyjątkową umiejętność wysyłania języka angielskiego na wojnę.
Jego słynne wezwanie do wszystkich Brytyjczyków przyniosło bezprecedensową odwagę i
rozwiało złudzenia Hitlera o jego niezwyciężonej maszynie wojennej.
Większość przekonań formowana jest przez słowa - i również słowa mogą je zmieniać.
Poglądy naszego narodu na temat równości rasowej były bezsprzecznie ukształtowane przez
czyny, ale inspiracją do tych czynów były słowa. Każdy z nas doskonale pamięta wzruszające
słowa Martina Luthera Kinga Juniora, którymi zaczął on swoje przemówienie: „Moim
marzeniem jest, że pewnego dnia ten naród powstanie i wprowadzi w życie prawdziwe
znaczenie głoszonych przez siebie haseł..."
Wielu z nas doskonale zdaje sobie sprawę z olbrzymiej roli, jaką odegrały słowa w
historii naszego kraju, wie, z jaką siłą poruszają nas wielcy mówcy. Jednak niewielu ludzi
uświadamia sobie własną siłę płynącą z wykorzystywania tych samych słów. A przecież
słowa dają nam możliwość głębokiego poruszania samych siebie, rzucania sobie wyzwania,
dodania odwagi i podtrzymywania na duchu, pozwalają nam poderwać się do działania i
czerpać jak najwięcej bogactw z daru, którym jest życie.
Skuteczny dobór słów opisujących nasze życiowe doświadczenia może wzmóc nasze
najlepsze emocje. Zły dobór tych słów może nas zniszczyć równie pewnie, jak szybko.
Większość z nas dobiera słowa podświadomie. Po omacku znajdujemy drogę w wielkim JUŻ
TERAZ ZDAĆ SOBIE SPRAWĘ Z SIŁY, JAKĄ DADZĄ CI MĄDRZE DOBIERANE
SŁOWA.
Jak wielkim darem są te proste symbole! Różne kształty, które nazywamy literami (lub
dźwiękami w przypadku mowy), potrafimy przekształcać w unikalną i jakże bogatą mozaikę
ludzkiego doświadczenia. Stanowią dla nas środek wyrażania naszych doświadczeń i
dzielenia się nimi z innymi ludźmi. Jednak większość z nas nie dostrzega faktu, że SŁOWA
ZWYKLE PRZEZ NAS DOBIERANE MAJĄ WIELKI WPŁYW NA SPOSÓB, W JAKI
KOMUNIKUJEMY SIĘ SAMI Z SOBĄ, A WIĘC W KONSEKWENCJI NA WSZYSTKO,
CZEGO DOŚWIADCZAMY.
Słowa mogą ranić nasze ego albo rozgrzewać serca. Możemy natychmiast zmienić
jakiekolwiek doświadczenia emocjonalne, po prostu używając nowych słów do ich opisania.
Jednak jeśli nie opanujemy słów, jeśli pozwolimy, by ich wybór zależał wyłącznie od
podświadomego nawyku, możemy zaciemnić doświadczenia całego życia. Jeśli wspaniałe
doświadczenie opisujesz słowami „dość dobre", zmniejszasz płynące z niego bogactwo i
upraszczasz je, w ograniczony sposób wykorzystując słownictwo. LUDZIE O UBOGIM
SŁOWNICTWIE PROWADZĄ UBOGIE ŻYCIE EMOCJONALNE. LUDZIE
WYKORZYSTUJĄCY CAŁE BOGACTWO SŁÓW DYSPONUJĄ OLBRZYMIĄ
PALETĄ BARW, BY MALOWAĆ SWOJE DOŚWIADCZENIA NIE TYLKO DLA
INNYCH, LECZ RÓWNIEŻ DLA SIEBIE.
W przypadku większości ludzi problem nie polega na zasobie słownictwa, lecz raczej
wyborze słów, którego dokonują. Wielokrotnie używamy słów „na skróty" i często te skróty
skracają nas też i emocjonalnie. Aby świadomie kontrolować własne życie, musimy
nieustannie oceniać i poszerzać nasz świadomy zasób słów w taki sposób, by prowadziły nas
one w pożądanym kierunku, a nie tam, dokąd nie chcemy dojść.
Musimy dostrzec, że język pełen jest wyrazów, które poza swoim dosłownym
znaczeniem niosą określoną intensywność emocjonalną. Jeśli na przykład przyzwyczaisz się
do nadużywania słowa „nienawidzić", będziesz go używał mówiąc, że nienawidzisz swojej
fryzury, nienawidzisz swojej pracy, nienawidzisz określonych czynności. Czy nie sądzisz, że
zwiększa to intensywność twoich negatywnych emocji o wiele bardziej niż na przykład zwrot
„wolę coś innego"? Wykorzystanie naładowanych emocjonalnie słów może w magiczny
sposób zmienić stan, w którym znajdujesz się ty sam albo ktoś inny. Weźmy na przykład
słowo „rycerskość". Czy ma ono na ciebie inny emocjonalny wpływ niż słowa „uprzejmość" i
„grzeczność"? Dla mnie to zupełnie inne słowa. Rycerskość przywodzi mi na myśl mężnego
rycerza na białym rumaku walczącego dla swojej damy o kruczoczarnych włosach. Niesie
ono w sobie szlachetność ducha, stawia przed oczami wielki okrągły stół, wokół którego
siedzą ludzie honoru, wszystkie zasady rycerzy Króla Artura, cuda Camelotu. A jak wypadają
słowa „dobry" i „uczciwy" w porównaniu ze słowami „nienaganny" i „prawy"? Zwrot
„poszukiwanie doskonałości" jest z całą pewnością o wiele intensywniejszy od zwrotu „próba
lepszego działania".
Przez lata obserwowałem siłę wynikającą ze zmiany jednego tylko słowa w rozmowie z
kimś. Widziałem, jak zmiana taka natychmiast zmienia ludzkie odczucia, a często i
wynikające z nich działania. Pracowałem z setkami tysięcy ludzi i to pozwala mi bez żadnych
wątpliwości powiedzieć ci coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się trudne do uwierzenia:
ZMIENIAJĄC TYLKO SWOJE NAWYKOWE SŁOWNICTWO - SŁOWA, KTÓRYCH
REGULARNIE UŻYWASZ DO OPISANIA WŁASNYCH EMOCJI - MOŻESZ W JEDNEJ
CHWILI ZMIENIĆ SWOJE MYŚLI I UCZUCIA, ZMIENIĆ SWOJE ŻYCIE.
Sytuacja, która po raz pierwszy wzbudziła we mnie to przekonanie, miała miejsce kilka
lat temu podczas pewnego spotkania. Towarzyszyli mi wtedy ówczesny dyrektor jednego z
moich przedsiębiorstw oraz mój wspólnik i dobry przyjaciel. Mniej więcej w połowie
spotkania otrzymaliśmy złą wiadomość. Ktoś, z kim prowadziliśmy negocjacje, w oczywisty
sposób „chciał nas nieuczciwie wykorzystać". Udało mu się zaburzyć spójność naszych
argumentów i wydawało się, że jest dzięki temu górą. Najdelikatniej mówiąc, rozzłościło
mnie to i zasmuciło. Ale mimo to zauważyłem, jak różnie dwaj siedzący obok mnie ludzie
zareagowali na tę samą informację.
Dyrektor stracił panowanie nad sobą i wpadł w furię, podczas gdy mój wspólnik
wydawał się ledwie poruszony całą sytuacją. Jak to się stało, że każdy z nas trzech,
usłyszawszy o czymś, co wszystkich nas tak samo dotyczyło (wszyscy mieliśmy ten sam cel
w negocjacjach), zareagował tak różnie? Uczciwie mówiąc, intensywność reakcji mojego
dyrektora wydawała mi się nieproporcjonalna do tego, co się stało. Ciągle powtarzał, jaką
wściekłość i furię w nim to budzi. Cały poczerwieniał i wyraźnie widać było żyły na jego
twarzy i szyi.
Było dla mnie oczywiste, że łączył wściekłość albo z unikaniem cierpienia, albo z
pozyskaniem przyjemności. Kiedy spytałem go, co dla niego oznacza stan wściekłości, i
poprosiłem, by wyjaśnił, dlaczego pozwala sobie na tak wielką intensywność tego uczucia,
przez zaciśnięte zęby odpowiedział: „Kiedy jesteś wściekły, stajesz się mocniejszy, masz siłę
do działania, możesz sprawić wszystko!" Uznawał uczucie wściekłości za sposób na
wydobycie; się z cierpienia i zyskanie przyjemności, wynikającej z poczucia, że panuje nad
sytuacją.
Następnie zadałem sobie kolejne pytanie: Dlaczego mój przyjaciel zareagował na tę
samą sytuację niemal bez żadnych emocji? „Nie wydajesz się tym wszystkim zbytnio
przejęty. Czy w ogóle cię to nie zdenerwowało?" - spytałem. „Jak możesz powstrzymać
WŚCIEKŁOŚĆ?" - dodał dyrektor. Mój przyjaciel odrzekł po prostu: „To nie jest warte
mojego zdenerwowania".
Kiedy to powiedział, zdałem sobie sprawę z faktu, że przez wszystkie lata naszej
znajomości nigdy nie widziałem, by coś wyprowadziło go z równowagi.
Spytałem, co znaczą dla niego gniew i zmartwienie. „Człowiek, który się wścieka, traci
kontrolę nad sobą" - usłyszałem. „To ciekawe. A co się dzieje, kiedy tracisz kontrolę nad
sobą?" - pytałem dalej, a on odpowiedział natychmiast: „Wygrywa twój przeciwnik."
Nie mógłbym chyba znaleźć większego kontrastu: jeden z nich wyraźnie łączył
przyjemność wynikającą z panowania nad sobą ze złością, podczas gdy drugi łączył z tym
samym stanem cierpienie wynikające z utraty panowania nad sobą. ICH ZACHOWANIE W
OCZYWISTY SPOSÓB ODZWIERCIEDLAŁO ICH PRZEKONANIA. Zacząłem więc
zastanawiać się nad moimi własnymi uczuciami. W co ja wierzyłem? Przez lata byłem
przekonany, że mogę sobie poradzić ze wszystkim, kiedy jestem zły, ale wierzę również i w
to, że wcale nie muszę być zły. Mogę być równie skuteczny, kiedy znajduję się w stanie
największego możliwego szczęścia. Skutkiem tego nie unikam gniewu. Wykorzystuję go,
jeśli już znajdę się w tym stanie, ale też i nigdy celowo się do gniewu nie doprowadzam,
ponieważ mogę wzmóc swoje możliwości bez wpadania w furię.
Zainteresowała mnie też różnica w słowach, których każdy z nas użył, by opisać to
doświadczenie. Mój dyrektor mówił o furii i wściekłości, ja sam o złości i zdenerwowaniu,
natomiast mój przyjaciel stwierdził, że „trochę się przejął". Nie mogłem w to uwierzyć!
Trochę się przejął?
„To wszystko, co czujesz? Jesteś po prostu trochę przejęty? Chyba musi cię to martwić
albo złościć?" - spytałem. „Raczej nie. Naprawdę wiele trzeba, aby mnie wyprowadzić z
równowagi. Nie zdarza się to prawie nigdy" - odparł. I wtedy spytałem: „Czy pamiętasz, jak
pewna firma przejęła ćwierć miliona dolarów twojej gotówki i była to ich «pomyłka»? Czy
pamiętasz, jak przez dwa i pół roku walczyłeś, by odzyskać te pieniądze? I to cię nie
rozwścieczyło?" Tu wtrącił się trzeci uczestnik rozmowy z pytaniem: „No właśnie, czy nie
doprowadziło cię to do SZAŁU?" W odpowiedzi usłyszeliśmy: „Nie, wcale mnie to nie
zmartwiło. Obudziło to poniekąd moją irytację."
Poniekąd obudziło irytację? Pomyślałem, że to najgłupsze słowa, jakie kiedykolwiek
słyszałem. Nigdy nie użyłbym takiego zwrotu, by opisać własny stan emocjonalny. Jak
człowiek będący tak dobrym biznesmenem mógł mówić coś tak głupiego i patrzeć na nas z
pokerową twarzą? Jednak w rzeczywistości nie była to twarz pokerzysty. On niemal z
przyjemnością mówił o tym, co mnie doprowadziłoby do szału!
Wtedy zacząłem się zastanawiać, jak mógłbym się poczuć, gdybym jednak użył tego
zwrotu do opisu własnych uczuć. Czy zacząłbym się uśmiechać w chwilach, w których
zwykle bywałem zestresowany? Pomyślałem, że warto się temu przyjrzeć. Później przez
wiele jeszcze dni intrygował mnie pomysł wykorzystania wzorców językowych mojego
przyjaciela i sprawdzenia, jak wpłynęłyby one na intensywność moich emocji. Co by się
stało, gdybym był naprawdę wściekły i zwrócił się do kogoś słowami: „Poniekąd budzi to
moją irytację"? Na samą myśl o tym chciało mi się śmiać. Wydawało mi się to tak dziwaczne,
że postanowiłem kiedyś spróbować.
Po raz pierwszy miałem okazję zastosować ten zwrot, kiedy przybyłem późno w nocy
do hotelu prosto po długim i męczącym locie. Ponieważ jeden z moich pracowników
zapomniał zarezerwować dla mnie pokój, miałem wątpliwą przyjemność wyczekiwania przed
recepcją przez dodatkowe piętnaście lub dwadzieścia minut. Byłem bardzo zmęczony,
fizycznie i psychicznie, znajdowałem się u progu wytrzymałości emocjonalnej. Recepcjonista
dowlókł się do kontuaru i zaczął jednym palcem wystukiwać moje nazwisko na klawiaturze
komputera w tempie, które zniecierpliwiłoby nawet ślimaka. Poczułem, że budzi się we mnie
złość, i odezwałem się: „Wiem, że nie jest to pańska wina, ale jestem bardzo zmęczony i
chciałbym jak najszybciej dostać się do mojego pokoju, ponieważ im dłużej tu stoję, tym
bardziej dochodzę do wniosku, że mnie to wszystko PONIEKĄD IRYTUJE."
Recepcjonista popatrzył na mnie jakby trochę zaskoczony, a następnie się uśmiechnął.
Odpowiedziałem mu uśmiechem: mój wzorzec zachowania został przełamany. Emocjonalny
wulkan, który zaczął się we mnie budzić, ostygł w jednej chwili. Stały się dwie rzeczy: ja
zacząłem nawet dobrze się bawić, patrząc na nieporadność recepcjonisty, a on trochę się
pospieszył. Czy to możliwe, aby nazwanie tych samych odczuć innym słowem wystarczyło,
by przełamać wzorzec zachowania? Czy mogło to być aż tak łatwe? Cóż za pomysł!
W ciągu następnego tygodnia wielokrotnie próbowałem mojego nowego zwrotu. Za
każdym razem przekonywałem się, że użycie go natychmiast obniżało moje emocje. Czasem
mnie to rozśmieszało, ale zawsze powstrzymywało przed wybuchem złości z powodu
sytuacji, która mnie denerwowała. Po dwóch tygodniach nie musiałem już pracować nad
używaniem słowa „irytacja". Stało się ono nawykiem. Używałem go z wyboru dla opisywania
własnego stanu emocjonalnego i przestałam wpadać w stany skrajnej złości.
To nowe narzędzie zaczęło mnie coraz bardziej fascynować. Zrozumiałem, że
zmieniając swoje zwykle stosowane słownictwo, zmieniałem również swoje doświadczenia.
Zacząłem tworzyć zestaw słów, który później nazwałem SŁOWNIKIEM TRANSFORMACJI. Stopniowo eksperymentując z innymi słowami, przekonałem się, że jeśli tylko
używałem słów wystarczająco silnych, mogłem natychmiast obniżyć lub podwyższyć
napięcie emocjonalne dosłownie w każdej sytuacji.
Jak naprawdę działa ten proces? Pomyśl o tym w następujący sposób: wyobraź sobie, że
każdy z twoich pięciu zmysłów wysyła wrażenia do mózgu. Otrzymujesz więc bodźce
wzrokowe, słuchowe, dotykowe, smakowe i węchowe i wszystkie one tłumaczone są przez
twoją świadomość na określone wrażenia. Następnie muszą zostać pogrupowane w kategorie.
Skąd jednak wiemy, co znaczą wszystkie te obrazy, dźwięki i inne wrażenia? Jednym z
opanowanych przez człowieka najszybszych sposobów decydowania o znaczeniu odczuć
(cierpienie czy przyjemność?) jest nazywanie ich. A nazwy te mogą przybrać jedynie formę
słów. Wszystkie twoje odczucia przechodzą przez mózg jakby płyn, który następnie
rozlewany jest do małych naczynek zwanych słowami. Usiłując szybko podjąć decyzję,
często określamy nasze doświadczenie niewłaściwym słowem, zamiast wykorzystać
wszystkie nam dostępne wyrazy, aby opisać je najlepiej, jak można. W ten sposób wybieramy
sobie ulubione słowa, naczynia, których używamy z przyzwyczajenia. Niestety większość z
nas nie dokonała oceny wpływu używanych nawykowo słów na własne doświadczenia.
Problem więc pojawia się w chwili, w której zaczynamy konsekwentnie wsadzać
wszystkie negatywne wrażenia do przegródek o nazwach „wściekłość", „depresja",
„poniżenie", „niepewność". A przecież słowa te mogą niewłaściwie opisywać nasze
przeżycia. Jednak z chwilą, gdy umieścimy jakieś odczucie w jednej z tych kategorii, nazwa,
którą jej nadaliśmy, staje się rzeczywistym doświadczeniem. W ten sposób „problem" staje
się „katastrofą".
Podczas wspomnianych negocjacji mój dyrektor umieszczał swoje odczucia w
kategoriach „furia" i „wściekłość", ja sam używałem słów „złość" i „zdenerwowanie",
podczas gdy dla trzeciego uczestnika rozmowy były to „irytacja" lub „podrażnienie". Interesujący jest fakt, że -jak odkryłem - każdy z nas używa tych samych wzorców słów do
opisania wielości frustrujących przeżyć. Musisz wiedzieć, że każdy człowiek może doznawać
tych samych odczuć, jednak sposób, w jaki je organizuje - etykietka z nazwą, której używa staje się jego doświadczeniem. Przekonałem się, że używając form mojego przyjaciela (słów
„irytacja" i „podrażnienie"), byłem w stanie natychmiast zmieniać intensywność emocjonalną
moich doświadczeń. Stawały się one czymś innym. NA TYM WŁAŚNIE POLEGA ISTOTA
SŁOWNIKA TRANSFORMACJI: SŁOWA, KTÓRE ŁĄCZYMY Z NASZYMI ODCZUCIAMI, STAJĄ SIĘ NASZYM DOŚWIADCZENIEM. Dlatego musimy świadomie
dobierać słowa, opisując nasz stan emocjonalny, albo zostaniemy ukarani większym
cierpieniem, niż mogłoby to wynikać z danej sytuacji.
Słowa są - literalnie - reprezentacją naszych życiowych doświadczeń. Jako symbole
odbieranych przez nas wrażeń, zmieniają naszą percepcję i uczucia. Skoro trzy osoby po
przeżyciu dokładnie tej samej sytuacji odczuwają zupełnie co innego: wściekłość, złość i
podrażnienie, jest oczywiste, że odczucia ulegają zmianie na skutek TŁUMACZENIA,
JAKIEGO KAŻDA Z TYCH OSÓB DOKONAŁA. Ponieważ słowa są naszym
podstawowym narzędziem interpretacji, czyli tłumaczenia, sposób, w jaki określamy nasze
przeżycia, natychmiast zmienia odczucia powstające w systemie nerwowym. Musisz
pamiętać, że słowa naprawdę powodują skutki biochemiczne w naszym organizmie.
Jeśli w to wątpisz, to chciałbym, abyś się przekonał, czy istnieją słowa, które, użyte
przez kogoś innego, natychmiast wywołują twoją reakcję emocjonalną. Jak się czujesz, kiedy
ktoś ubliża ci kierowany rasizmem? Albo gdyby ktoś określił cię pewnym czteroliterowym
słowem, czy nie spowodowałoby to zmiany twojego stanu emocjonalnego? Z pewnością
istnieje różnica między określeniem kogoś „wu-a-eł", jeśli takie właśnie są jego inicjały, a
użyciem wobec niego słowa, które z tych trzech liter się składa.
Czy czujesz się tak samo, kiedy ktoś nazywa cię aniołem, geniuszem lub gogusiem?
Czy napięcie wywoływane przez każde z tych słów nie jest różne? Wszyscy łączymy
olbrzymie cierpienie z pewnymi słowami. Podczas rozmowy ze m n ą dr Leo Buscaglia
powiedział mi o wynikach badań naukowych przeprowadzonych na jednym z uniwersytetów
na wschodzie Stanów Zjednoczonych w końcu lat pięćdziesiątych. Respondentom zadano
pytanie: „Jak zdefiniowałbyś komunizm?" Zaskakująco duża liczba badanych wpadała w
przerażenie na dźwięk tego słowa, ale naprawdę niewielu mogło je prawidłowo określić.
Pewna kobieta odpowiedziała: „Cóż, nie wiem, co to jest, ale lepiej, by coś takiego nie
pojawiło się w Waszyngtonie." Jakiś mężczyzna stwierdził, iż wie na temat komunistów tylko
tyle, że trzeba ich wszystkich zabić. Nie potrafił jednak wyjaśnić, kim są komuniści. Nie ma
wątpliwości, że słowne etykiety potrafią wywoływać emocje i uczucia.
Słowa są kanwą, na której oplatamy nasze doświadczenie.
ALDOUS HUXLEY
Kiedy zaczynałem badać siłę słów, nie całkiem mogłem się zgodzić ze stwierdzeniem,
że coś tak prostego jak zmiana nawykowo używanych słów może tak radykalnie zmienić
nasze doświadczenia i odczucia. Jednak kiedy staranniej zacząłem studiować język,
natknąłem się na zaskakujące fakty, które zaczęły mnie przekonywać, iż słowa naprawdę
filtrują i przekształcają nasze doświadczenia. Odkryłem na przykład, że Encyklopedia
Comptona podaje, iż język angielski posiada co najmniej pięćset tysięcy słów, a inne źródła
określają liczbę słów w angielskim na około siedemset pięćdziesiąt tysięcy. Angielski z
pewnością posiada najwięcej słów ze wszystkich języków na ziemi. Daleko za nim, na drugim
miejscu, znajduje się niemiecki, w którym słów jest prawie o połowę mniej.
Zafascynował mnie fakt, że przy tak olbrzymiej liczbie możliwych słów NASZE
CODZIENNE SŁOWNICTWO JEST TAK BARDZO OGRANICZONE. Od językoznawców
wiem, że liczba słów przeciętnie używanych przez nas na co dzień waha się między dwoma
tysiącami a dziesięcioma tysiącami. Nawet Jeśli liczbę słów angielskich ocenimy ostrożnie na
pięćset tysięcy, oznacza to, że używamy od pól procenta do dwóch procent naszego języka!
Ale to nie jest całe nieszczęście. Jak sądzisz, ile Z tych słów określa emocje? Korzystając z
kilku słowników znalazłem trzy tysiące słów związanych z ludzkimi uczuciami. Uderzyła
mnie proporcja słów określających emocje negatywne i pozytywne. Z moich obliczeń wynika,
że tysiąc pięćdziesiąt jeden słów określa emocje pozytywne, a dwa tysiące osiemdziesiąt
sześć słów (prawie dwa razy tyle!) emocje negatywne. Tylkojeden przykład: dwieście
sześćdziesiąt cztery słowa angielskie opisują emocjonalne stany smutku (rozpacz, żal,
nostalgia, żałość, chandra i tak dalej), a jedynie sto pięć słów opisuje stany radości (radość,
uciecha, wesołość i tak dalej).
Pisałem już w rozdziale siódmym, że uczestnicy moich kursów Date with Destiny
(Randka z przeznaczeniem) sporządzają listę uczuć, których doświadczają w ciągu
przeciętnego w ich życiu tygodnia. Większość z nich jest w stanie wymienić ich dwanaście.
Dlaczego? Ponieważ każdy z nas przejawia tendencję doświadczania wciąż tych samych
uczuć. Niektórzy ludzie ciągle c z u j ą się zdeprymowani, wystraszeni, źli lub załamani.
Jedną z przyczyn jest fakt, że stale używają tych samych słów dla opisywania swoich
doświadczeń. Gdybyśmy chcieli dokładniej przeanalizować odczucia, które pojawiają się w
nas, jednocześnie przejawiając na tyle pomysłowości, by każde z nich nazwać inaczej, zmienilibyśmy je, a tym samym naszą rzeczywistość emocjonalną.
Wiele lat temu zapoznałem się z wynikami badań przeprowadzonych w więzieniu.
Pokazały one, że kiedy więźniowie doświadczali cierpienia, jednym z niewielu stosowanych
przez nich sposobów zakomunikowania o tym były gwałtowne działania. Ich ubogie
słownictwo ograniczało zakres dostępnych im emocji i nawet najmniejsze poczucie
dyskomfortu znajdowało ujście w najbardziej intensywnych formach gwałtownej złości. Cóż
za kontrast w porównaniu z kimś, kto jak William F. Buckley potrafi wykorzystać erudycję i
znajomość języka, by malować tak wspaniały obraz emocji, a tym samym tworzyć w sobie
tak wielkie bogactwo wrażeń! JEŚLI CHCESZ ZMIENIĆ SWOJE ŻYCIE I
KSZTAŁTOWAĆ WŁASNY LOS, MUSISZ ŚWIADOMIE DOBIERAĆ UŻYWANE
SŁOWA I NIEUSTANNIE DĄŻYĆ DO POSZERZANIA MOŻLIWOŚCI ICH WYBORU.
Aby umożliwić ci szersze spojrzenie na ten problem, powiem, że w Biblii mamy siedem
tysięcy dwieście różnych słów, a dzieła poety i eseisty Johna Miltona zawierają ich
siedemnaście tysięcy, natomiast Wiliam Szekspir we wszystkich swoich dziełach użył
dwadzieścia cztery tysiące różnych słów, z czego pięć tysięcy tylko raz. Właśnie Szekspir jest
autorem wielu słów angielskich, których używamy obecnie na co dzień. Oto lista zaledwie
drobnej ich części, która być może cię zainteresuje:
DŹWIĘCZNYM BRZMIENIEM...
Za książką Michela Macrone'a Brush Up Your Shakespeare! (Powtórka z Szekspira) podaję listę potężnych słów i wyrażeń, w tym i opisujących emocje,
wprowadzo
do
mistrza języka angielskiego, Wiliama
oczarowani
majestat
różanolicy
arcyłotr
bezcenn
ofiarny
zamach
łuna
bestialstwo
zakrwawio
upiorny
sterany
łoskot
negocjo
rozgwieżdżony
celować w
prędkon
płodzić
mieć serce
obscenic
przekradać się
z kamienia
niewdzięcz
olimpijs
droczyć się
burzliwy
napuszo
ukradkiem
1
niezgłębion
galanteria
wrogość
niepokonan
zeszkapiały
prześmiesz
zmatowiały
połyskliwy
postrzelenie
onieśmie
szczenia
wymioto
rozmyśln
swarliwy
promien
ufny
bez
śmiałkować
opieszałość
dźwięcznie
ukojenie
transcendencja
dźwięcznie
pies łańcuchowy
skowyt
półgłówek
Językoznawcy udowodnili ponad wszelką wątpliwość, że kulturowo jesteśmy
ukształtowani przez język. Czy fakt, że w języku angielskim jest tak wiele czasowników, nie
wydaje ci się umotywowany? Jako wychowankowie kultury anglojęzycznej jesteśmy tak
bardzo ukierunkowani na działanie i z taką dumą podkreślamy, że jest ono naszym celem.
Słowa, których stale używamy, wpływają na dokonywane przez nas oceny, a więc i na nasz
sposób myślenia. Kultura chińska, dla kontrastu, wysoko ceni wszystko, co niezmienne, który
to fakt znajduje odzwierciedlenie w dominacji rzeczowników nad czasownikami w bardzo
wielu chińskich dialektach. Z ich punktu widzenia rzeczownik symbolizuje rzeczy, a więc
trwałość, podczas gdy czasowniki (działania) są ulotne i zmieniają się z dnia na dzień.
JEST BARDZO WAŻNE, ABYŚ ZDAŁ SOBIE S P R A W Ę Z FAKTU, ŻE S Ł O W
A KSZTAŁTUJĄ NASZE PRZEKONANIA I W P Ł Y W A J Ą NA PODEJMOWANE
DZIAŁANIA. Słowa są materiałem, z którego utworzone są wszystkie pytania. Jak już
mówiliśmy w poprzednim rozdziale, zmieniając w pytaniu tylko jedno słowo, możemy
uzyskać odpowiedź, która przyczyni się do podniesienia jakości całego życia. Im bardziej
zagłębiałem się w zrozumienie wagi słów, tym większe wrażenie sprawiała na mnie ich
zdolność do manewrowania ludzkimi emocjami, nie tylko we mnie samym, ale i w innych.
Bez znajomości siły słów niemożliwa jest znajomość człowieka.
KONFUCJUSZ
Pewnego dnia zacząłem rozumieć, że mój pomysł, choć tak bardzo prosty, nie jest
mrzonką, że Słownik Transformacji jest rzeczywistością, że zmieniając zwykle używane
słownictwo możemy zmienić wzorce emocjonalne całego życia. Kiedyś podzieliłem się tym
przekonaniem z moim starym przyjacielem Bobem Baysem. Kiedy mu o tym powiedziałem,
rozpromienił się i wykrzyknął: „Świetnie! Dodam ci coś do tego!", i zaczął opowiadać o
doświadczeniu, które zdobył tuż przed naszą rozmową. Również i on miał bardzo napięty
plan zajęć i większość czasu spędzał w drodze, starając się sprostać wymaganiom wszystkich.
Kiedy wreszcie dotarł do domu, chciał tylko odrobiny, jak się wyraził, przestrzeni. Ma on
dom nad oceanem na Malibu. Dom jest bardzo mały i trudno w nim przyjmować gości,
ponieważ przewidziano go na trzy lub cztery osoby.
Kiedy tam się znalazł, okazało się, że jego żona zaprosiła swojego brata na kilka dni, a
jego córka Kelly, która miała tam spędzić tylko dwa tygodnie, zdecydowała się zostać na całe
dwa miesiące. Na domiar złego ktoś poprzestawiał coś w magnetowidzie i nie nagrał się mecz
futbolowy, na który czekał od dawna! Jak łatwo się domyślisz, osiągnął swój próg
wytrzymałości emocjonalnej, a kiedy dowiedział się, kto wyłączył wideo - była to jego córka
- natychmiast się na niej wyładował, wrzeszcząc na głos wszystkie przekleństwa, jakie mu
tylko przychodziły do głowy. Był to pierwszy raz, kiedy podniósł na nią głos, a co dopiero
takie słownictwo. Natychmiast wybuchnęła płaczem.
Obserwująca z boku tę scenę Brandon, żona Boba, zaczęła się śmiać. Ponieważ było to
tak niepodobne do normalnego zachowania jej męża, doszła do wniosku, że jest to potężny
wybuch mający na celu złamanie negatywnego wzorca. Jednak w rzeczywistości było inaczej.
Kiedy sytuacja zaczęła się uspokajać, Brandon zrozumiała, że mąż jest naprawdę wściekły.
Bardzo ją to obeszło i postanowiła mu pomóc. „Bob, zachowujesz się dziwnie. Nigdy
wcześniej tak się nie zachowywałeś. I zauważyłam coś jeszcze: wciąż powtarzasz słowo,
którego nigdy przedtem od ciebie nie słyszałam. Zwykle kiedy zaczynasz być zestresowany,
mówisz, że jesteś zawalony robotą. Jednak od jakiegoś czasu ciągle słyszę, jak powtarzasz, że
jesteś całkiem przytłoczony robotą. Nigdy się tak nie wyrażałeś, za to Kelly mówiła tak
często i ilekroć tego zwrotu używała, zachowywała się podobnie jak ty."
Kiedy usłyszałem historię Boba, pomyślałem: „CZY TO MOŻLIWE, ABYŚMY
PRZEJMUJĄC OD KOGOŚ U Ż Y W A -NE PRZEZ NIEGO SŁOWNICTWO,
PRZEJMOWALI JEDNOCZEŚNIE WZORCE EMOCJONALNE TEGO KOGOŚ? Czyż nie
tak by
ło z Bobem? Czy razem ze słowami nie przejął tonu głosu, napięcia, sposobu
mówienia?"
Na początku było Słowo...
EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA, 1,1
Jestem przekonany, że jednym z możliwych wyjaśnień zjawiska, iż często upodabniamy
się do ludzi, z którymi długo przebywamy, jest fakt, iż przejmujemy ich wzorce emocjonalne,
przejmując od nich częściowo ich słownictwo. Ludzie, którzy przebywają przez jakiś czas ze
mną, szybko spostrzegają, że dla opisania własnych doświadczeń zaczynają używać takich
słów, jak „pełen pasji", „niespotykany", „wyjątkowy" i tak dalej. Czy potrafisz wyobrazić
sobie różnicę między stanami emocjonalnymi wywoływanymi przez takie słowa a tymi, które
powodowane są zwykłym „w porządku"? Czy możesz sobie wyobrazić, jak używanie słowa
„pasja" zmieniłoby twoją skalę emocjonalną? To słowo potrafi przekształcać i ponieważ
używam go ciągle, emocje w moim życiu są o wiele bardziej nasycone.
Słownik Transformacji pozwala nam intensyfikować lub tłumić dowolny stan
emocjonalny, pozytywny lub negatywny. Oznacza to, że słownik ten daje nam możliwość
zmniejszenia intensywności uczuć negatywnych do poziomu, na którym nie sprawiają nam
już problemu. Pozwala jednocześnie zwiększyć intensywność uczuć pozytywnych, przenieść
je na wyżyny przyjemności i wielkiej siły.
Trochę później tamtego dnia jadłem z Bobem obiad. Rozmawialiśmy o kilku
projektach, które realizowaliśmy wtedy razem. W pewnej chwili Bob powiedział: „Wiesz co,
Tony, zupełnie nie rozumiem, jak ktokolwiek na świecie może się nudzić." Zgodziłem się
natychmiast: „Chyba cię rozumiem. To rzeczywiście głupio po prostu się nudzić" - a Bob
dodał: „Słowa nuda nie ma w moim słowniku." Kiedy tylko to powiedział, niemal
wykrzyknąłem: „Co powiedziałeś? Słowa nuda nie ma w twoim słowniku?... Czy pamiętasz,
o czym rozmawialiśmy wcześniej?... Zastanawiam się właśnie, czy to możliwe. Nie ma nudy
w twoim słowniku i nie doświadczasz tego uczucia. Czy to możliwe, abyśmy nie doznawali
pewnych uczuć tylko dlatego, że nie mamy słowa, które by je nazywało?"
DOBÓR SŁÓW UKSZTAŁTUJE TWOJE PRZEZNACZENIE
Wspominałem wcześniej, że sposób, w jaki przedstawiamy sobie otaczające nas rzeczy,
decyduje o naszych odczuciach dotyczących życia. Wynika stąd również stwierdzenie, że
JEŚLI NIE MASZ SPOSOBÓW NA OKREŚLENIE JAKIEGOŚ ODCZUCIA, NIE
DOŚWIADCZASZ GO. Chociaż prawdą pozostaje, że możesz wyobrazić sobie coś, czego
nie potrafisz nazwać, używając do tego na przykład dźwięku lub innych wrażeń zmysłowych,
nie ma żadnych wątpliwości, że możliwość nazwania jakiegoś zjawiska nadaje mu jeszcze
jeden wymiar i w ten sposób sprawia, iż odbieramy je jako rzeczywistość. Słowa są
podstawowym narzędziem do przedstawiania rzeczy nam samym i często, jeśli nie ma
właściwego słowa, nie ma sposobu doświadczenia pewnych pojęć. Na przykład języki Indian
amerykańskich nie m a j ą słowa określającego kłamstwo - pojęcie takie po prostu nie jest
częścią ich języka. Nie jest też częścią ani ich myślenia, ani zachowania. Bez określającego je
słowa pojęcie to wydaje się zwyczajnie nie istnieć. Niedawno dowiedziałem się, że w języku
plemienia Tasadaj na Filipinach nie istnieją określania wyrażające nienawiść, wojnę i
antypatię. Cóż za wspaniały pomysł!
Wrócę teraz do mojego wyjściowego pytania. Skoro Bob nigdy nie odczuwa znudzenia
i nie istnieje dla niego słowo nuda, musiałem zadać sobie podobne pytanie: jakiego słowa ja
sam nigdy nie używam do opisywania uczuć? Odpowiedzią było słowo „depresja".
Mogę się czuć sfrustrowany, zły, przepracowany, wyprowadzony z równowagi,
przemęczony, ale nigdy nie wpadam w depresję. Dlaczego? Czy zawsze tak było? Nie. Osiem
lat temu znajdowałem się w sytuacji, która wprawiała mnie w nieustanne poczucie depresji.
Depresja ta wkradła się w każdą chwilę mojego życia do tego stopnia, że straciłem chęć
dokonania jakichkolwiek zmian, postrzegałem moje problemy jako stałe, osobiste i nierozwiązywalne. Na szczęście doznałem wystarczająco dużo cierpienia, by wyciągnąć się z tego
stanu, i skutkiem tego połączyłem ol-brzmie cierpienie z depresją. Zacząłem wierzyć, że stan
depresji jest stanem najbliższym śmierci. Mój umysł skojarzył z depresją tak wielkie
cierpienie, że nawet nie zdając sobie z tego sprawy, wymazałem słowo „depresja" z mojego
słownika po to, aby już nie mieć żadnego sposobu na przedstawianie sobie tego uczucia.
Jednym ruchem oczyściłem mój słownik z odbierających mi siły słów i wyrażeń, tym
samym pozbywając się uczuć, które mogą zniszczyć nawet najsilniejszych. JEŚLI ZESTAW
TWOJEGO SŁOWNICTWA WPROWADZA CIĘ W S T A N Y , KTÓRE
278
OBUDŹ W SOBIE OLBRZYMA
CIĘ OBEZWŁADNIAJĄ, NATYCHMIAST POZBĄDŹ SIĘ SŁÓW
ODBIERAJĄCYCH CI SIŁĘ I ZASTĄP JE TAKIMI, KTÓRE CIĘ UMACNIAJĄ!
W tym momencie możesz powiedzieć: „To tylko semantyka! Czy zabawa słowami
może cokolwiek zmienić?" Odpowiedź brzmi: jeśli ograniczysz się jedynie do zmiany słowa,
nie zmienisz swoich odczuć. Jednak jeśli wykorzystasz nowe słowo, by złamać własne
nawykowe wzorce emocjonalne, ZMIENI SIĘ WSZYSTKO. Skuteczne wykorzystanie
Słownika Transformacji - słów, które zmieniają nasze doświadczenia emocjonalne - ŁAMIE
JAŁOWE WZORCE, PRZYWOŁUJE NASZ UŚMIECH, PRZYNOSI CAŁKOWICIE
ODMIENNE UCZUCIA, ZMIENIA NASZE STANY I POZWALA ZADAWAĆ LEPSZE
PYTANIA.
I moja żona, i ja kierujemy się w życiu pasją i bardzo głęboko przeżywamy różne
rzeczy. We wcześniejszym okresie naszego związku często wdawaliśmy się w spory, które
obydwoje określaliśmy jako „dość gwałtowne kłótnie". Jednak po odkryciu siły, z jaką
działają na nas słowne etykietki, postanowiliśmy zmienić nasze odczucia i obydwoje
zgodziliśmy się, że będziemy używać określeń „rozmowa", „burzliwa wymiana zdań" i tak
dalej. To zmieniło całkowicie naszą percepcję. „Burzliwa wymiana zdań" rządzi się zupełnie
innymi prawami niż kłótnia i z pewnością niesie ze sobą zupełnie inne napięcie emocjonalne.
Dziś minęło już siedem lat od tej zmiany i nigdy żadne z nas nie powróciło do takiego
poziomu intensywności emocjonalnej, który kiedyś łączyliśmy z naszymi „kłótniami".
Zacząłem też rozumieć, że mogę osłabić emocje jeszcze nawet bardziej, stosując
DOOKREŚLENIE, na przykład: „Jestem TROCHĘ zdenerwowany", albo: „Czuję się
JAKBY nie w formie". Kiedy Becky zaczyna odczuwać frustrację, czasem mówi: „Zacznę
być teraz ŹDZIEBKO nieznośna." Obydwoje śmiejemy się wtedy, ponieważ pozwala to
złamać niekorzystny wzorzec. Nasz nowy wzorzec sprowadza się do żartowania z
niekorzystnych doznań, zanim jeszcze osiągną one stan, w którym mogą nas niepokoić.
Staramy się nie dopuścić, by potworek zamienił się w potwora.
Kiedy powiedziałem o technice Słownika Transformacji mojemu dobremu
przyjacielowi Kenowi Blanchardowi, podał mi kilka przykładów słów, które on sam
wykorzystuje, by zmienić stan, w jakim się znajduje. Jedno z tych słów zaczął stosować w
Afryce, kiedy podczas safari nagle zepsuł mu się samochód. Odwrócił się wtedy do swojej
żony Marge i powiedział: „To raczej niedogodność." Słowo to tak skutecznie pozwoliło im
zmienić stan emocjonalny, że teraz używają go regularnie. Ilekroć na polu golfowym piłka
powędruje w niewłaściwym kierunku, Ken mówi: „Ten strzał nieco mnie martwi." Tego typu
zabawy słowem często zmieniają kierunek naszych emocji, a więc i jakość całego życia.
SŁOWNIK TRANSFORMACJI POMOŻE CI POMÓC INNYM
Kiedy zrozumiesz siłę słów, staniesz się bardzo wrażliwy nie tylko na słowa, których
sam używasz, lecz również i na słowa wypowiadane przez innych.
Wiele razy pomagałem ludziom, posługując się moim Słownikiem Transformacji.
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym po raz pierwszy świadomie wykorzystałem tę technikę.
Pomogłem wtedy mojemu koledze Jimowi, który, choć jest bardzo dobrym biznesmenem,
przechodził trudne chwile. Nigdy wcześniej nie widziałem go w tak fatalnym nastroju.
Zauważyłem, że mówiąc ciągle podkreślał, jak bardzo jest przygnębiony i jak
przygnębiające jest wszystko wkoło. Używał tych zwrotów bardzo crasto, całymi tuzinami.
Postanowiłem przekonać się, jak szybko pomoże mu Słownik Transformacji, i spytałem:
„Czy jesteś naprawdę przygnębiony, czy może tylko trochę sfrustrowany?" Odparł bez
zastanowienia: „Czuję się bardzo sfrustrowany." Jego odpowiedź sprawiła, że zacząłem
dostrzegać szansę na postępy. Zgodził się, bym mu wytłumaczył, jak wielki wpływ słowa
wywierają na jego odczucia, a następnie powiedziałem: „Zrób mi przysługę. Obiecaj, że przez
najbliższe dziesięć dni ani razu nie użyjesz słowa «przygnębienie». Jeśli je wypowiesz,
natychmiast popraw się, używając mniej obezwładniającego zwrotu. Powiedz sobie, że
czujesz się kiepsko, że jest lepiej, niż było, albo że powoli odwracasz całą sytuację."
Zgodził się na ten eksperyment i zgadnij, co się stało! Ta jedna prosta zmiana
słownictwa zmieniła całkowicie jego wzorzec.
Nie doprowadzał się już do stanu aż tak wielkiego cierpienia, skutkiem czego potrafił
znajdować lepsze rozwiązania. Dwa lata później, kiedy powiedziałem Jimowi, że mam zamiar
opisać to doświadczenie w mojej książce, zapewnił mnie, że od tamtej chwili ani razu nie czuł
się przygnębiony, ponieważ nigdy nie użył tego słowa dla opisania własnych uczuć.
Pamiętaj, że piękno Słownika Transformacji polega na jego prostocie. To prawdziwa i
głęboka wiedza - prosta i zawsze możliwa do zastosowania Wyniki pojawiają się natychmiast
i dlatego możesz tę wiedzę wykorzystywać, by w jednej chwili zmieniać swoje życie.
Wspaniałym przykładem transformacji, która dokonuje się skutkiem zmiany jednego
tylko słowa, jest sytuacja, która miała miejsce kilka lat temu w firmie spedycyjnej PIE.
Dyrekcja firmy z przerażeniem stwierdziła, że ponad sześćdziesiąt procent wszystkich zleceń
wykonywano błędnie, co kosztowało firmę ponad ćwierć miliona dolarów rocznie.
Rozwiązanie tego problemu zlecono drowi W. Edwardsowi Demingowi. Przeprowadził on
intensywne badania i odkrył, że pomyłki te w pięćdziesięciu sześciu procentach są s k u t k i e
m błędnej identyfikacji kontenerów przez własnych pracowników firmy. Szefowie firmy
postanowili posłuchać rady dra Deminga i zaczęli szukać drogi, która pozwoliłaby zwiększyć
zaangażowanie wszystkich pracowników. Wiedzieli, że najskuteczniejsza będzie tu zmiana
sposobu, w jaki pracownicy p o s t r z e g a j ą s a m y c h siebie. I wprowadzili nowe słowo.
Pracownicy nazywali się już nie kierowcami czy robotnikami, ale mistrzami spedycji.
Początkowo wszyscy uznawali tę zmianę za co najmniej dziwną. W końcu jaką różnicę
mogła przynieść zmiana nazwy stanowiska? Przecież to niczego nie przekształcało w samej
strukturze firmy. Jednak dosyć szybko, na skutek ciągłego nazywania się tym nowym
określeniem pracownicy zaczęli postrzegać siebie jako mistrzów spedycji. W czasie krótszym
niż trzydzieści dni firma PIE zmniejszyła liczbę błędnych dostaw z pięćdziesięciu sześciu
procentów do zaledwie dziesięciu procent, co doprowadziło do oszczędności ćwierć miliona
dolarów rocznie.
Ilustruje to fundamentalną prawdę: SŁOWA, KTÓRYCH UŻYWAMY, ZARÓWNO
W KULTURZE SPOŁECZNEJ, JAK I JAKO JEDNOSTKI, M A J Ą OLBRZYMI W P Ł Y
W NA NASZE POSTRZEGANIE RZECZYWISTOŚCI. Jednym z powodów, dla których
użyłem nowego określenia Ciągłe Doskonalenie Siebie i Innych oraz skrótu CDSI, zamiast po
prostu zapożyczyć japońskie słowo kaizen, była chęć umieszczenia w tym jednym określeniu
całej filozofii i wzorców myślowych nigdy nie kończącego się procesu doskonalenia siebie i
wszystkiego wokół.
Jeśli zaczniesz konsekwentnie używać jakiegoś słowa, będzie ono wpływać na twoje
myśli oraz przedmiot koncentracji. Słowa, których używamy, niosą w sobie znaczenie i
emocje. Ludzie wymyślają wciąż nowe słowa. To jedna z cudownych właściwości języka
angielskiego, który tak szybko przyjmuje nowe słowa i pojęcia. Jeśli zadasz sobie trud i
przekartkujesz jakiś słownik angielskiego, zobaczysz, że przyjął on bardzo wiele słów
obcych, zwłaszcza od wszelkiego rodzaju grup interesu.
Na przykład ludzie uprawiający surfing wprowadzili do użycia nowe znaczenie słów
„rurowy" i „deska", chcąc w ten sposób przetłumaczyć na nasz język wrażenia odnoszone
podczas uprawiania tego sportu. Ich żargon stał się częścią dialektu nas wszystkich, a więc i
częścią naszego sposobu myślenia. To raz jeszcze przypomina o tym, że musimy być bardzo
ostrożni w doborze słów, tych, które przejmujemy od innych, i tych, na które decydujemy się
sami. Jeśli używasz frazy: „Chyba ze sobą skończę", w jednej chwili podnosisz emocjonalne
cierpienie do poziomu, który może zagrozić jakości twojego życia. Jeśli powiesz swojemu
partnerowi: „Odchodzę!", tworzysz tym samym bardzo realną możliwość końca waszego
związku. Jeśli zamiast tego użyjesz słów: „Jestem naprawdę przygnębiony tym wszystkim",
albo: „Jestem z tego powodu wściekły", masz o wiele większą szansę znalezienia jakiegoś
rozwiązania.
Większość zawodów wytworzyła specjalne słownictwo, używane do opisywania
zjawisk typowych dla danej profesji. Wielu artystów na przykład tuż przed wyjściem na scenę
odczuwa napięcie i nieprzyjemne „ściskanie w dołku". Zmienia się wtedy ich oddech,
przyspiesza puls i zaczynają się pocić. Niektórzy uznają to za oczywistą część przygotowania
się do występu, inni natomiast upatrują w tym dowodu, że im się nie powiedzie. To właśnie
uczucie, które na przykład Carly Simon określała jako tremę, przez całe lata nie pozwalało jej
występować na estradzie. Bruce Springsteen nazywa to uczucie „podnieceniem przed
Poniżej znajdziesz zaczerpnięte z „Newsweeka" przykłady zabawnego słownictwa
używanego przez amerykańskich przedstawicieli niektórych profesji. Niewątpliwie są to
elementy ze Słownika Transformacji.
Opiekunki do dzieci:
Podwórkowa małpka - dziecko w wieku przedszkolnym, które
już dobrze chodzi. („Twój przynajmniej chodzi do szkoły, a ja
muszę się zadowolić podwórkową małpką.")
Przylepy- histeryczne małpki podwórkowe, które bardzo płaczą
za rodzicami.
Pozdrowienia z Czarnobyla - wyjątkowo śmierdzące pieluchy.
Zielone jedenastki - zakatarzone nosy małpek podwórkowych.
Szara masa - zawartość pieluchy.
Przedsiębiorcy pogrzebowi:
Samo to określenie jest już transformacją. Jak nazywano ich kiedyś? Grabarze. Potem
zmienili się w karawaniarzy, aż wreszcie stali przedsiębiorcami pogrzebowymi. Większość
ludzi jakoś o wiele łatwiej może się pogodzić z tym ostatnim terminem. Bar szybkiej obsługikremacja bez dodatkowych usług w domu pogrzebowym. („Zaraz będę wolny. Ten facet to do
baru szybkiej obsługi.")
Zabawa w chowanego - ceremonia ograniczona jedynie do krótkiego czasu, jaki
członkowie rodziny spędzają nad trumną zmarłego, zwykle bez udziału gości.
Grupy specjalne policji:
Telefon z Avonu- otwarcie drzwi strzałem pistoletowym.
Prawnicy:
Kucharka - kobieta całkowicie zależna finansowo od męża, bez żadnych własnych
dochodów. („Weźmie co najmniej tonę alimentów. To kucharka.")
Bombowiec - prawnik specjalizujący się w sprawach rozwodowych, który dąży do
przejęcia na rzecz swojego klienta całego majątku rodziny, niszcząc współmałżonka.
Pracownicy salonów piękności:
Gaspar- zupełnie nie opalony klient (wzięte z filmu rysunkowego o przyjaznym duszku
Gasparze). Iguana - opalony klient.
Wie, że za chwilę doświadczy czegoś dodającego mu sil, stanie przed tysięcznym
tłumem i sprawi, że wszyscy ci ludzie będą go kochać. Nie może się doczekać wyjścia na
scenę. Dla Bruce'a Springsteena uczucie ściskania w dołku jest sojusznikiem. Dla Carly
Simon jest wrogiem.
OD DZWONECZKA DO WARKOTU TURBINY
Jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś mógł zmniejszyć intensywność wszystkich
kiedykolwiek zaznawanych uczuć negatywnych do poziomu, na którym nie m a j ą one na
ciebie większego wpływu i możesz się czuć energiczny i silny? Jak wyglądałoby twoje życie,
gdybyś mógł zintensyfikować wszystkie kiedykolwiek odczuwane pozytywne emocje i
podnieść w ten sposób poziom całego życia? Możesz zrobić i jedno, i drugie w mgnieniu oka.
Oto twoje pierwsze zadanie.
ZASTANÓW SIĘ CHWILĘ i wypisz trzy słowa, których używasz regularnie, kiedy
masz złe samopoczucie (znudzony, znużony, przytłoczony, poniżony, zraniony, smutny i tak
dalej). Wybierz tylko te słowa, które regularnie doprowadzają cię do złego stanu. Aby odkryć
niektóre z tych słów, zadaj sobie pytanie: „Jakich negatywnych odczuć doświadczam
najczęściej?"
Po wypisaniu tych trzech słów zabaw się trochę. WPROWADŹ SIĘ W SZALONY I
NIEZWYKŁY STAN, RODZAJ BURZY MÓZGU, I WYMYŚL SŁOWA, KTÓRYCH
MÓGŁBYŚ UŻYĆ, BY ZŁAMAĆ NEGATYWNY WZORZEC ALBO PRZYNAJMNIEJ
OBNIŻYĆ NAPIĘCIE NEGATYWNYCH EMOCJI. Spróbuję ci podpowiedzieć, jak wybrać
słowa, które będą się sprawdzać przez długi czas. Pamiętaj, że twój mózg pozytywnie reaguje
na wszystko, co może pomóc ci przestać cierpieć i dać przyjemność. Wybierz więc takie
słowo, którego będziesz CHCIAŁ używać w miejsce starego, które cię ogranicza. Jednym z
powodów, dla których przejąłem zwrot mojego przyjaciela „poniekąd zirytowany" i
zastąpiłem nim słowo „zły", było to, że zwrot ten mnie śmieszył. Pozwala mi to całkowicie
złamać negatywny wzorzec własny i rozmówcy, a ponieważ uwielbiam to robić, mam
wspaniałą zabawę i wielką przyjemność. Kiedy osiągniesz takie właśnie rezultaty,
gwarantuję, że zaczniesz nieustannie szukać nowych słów.
Na początek kilka przykładów prostych, czasem śmiesznych i dziwacznych zwrotów,
których możesz używać dla natychmiastowego obniżenia napięcia emocjonalnego.
Negatywne emocje
Wyrażenia
Jestem zły Boję się
Jestem niespokojny Jestem niespokojny Jestem zmieszany Jestem przygnębiony Jestem
przygnębiony Jestem przygnębiony
Czuję się rozstrojony
Coś mi tu śmierdzi
Jestem wpieprzony
Jestem rozczarowany
Jestem rozczarowany
Napawa mnie
to obrzydzeniem
strach
zakłopotany
Jestem tym zakłopotany
Jestem wykończony
Jestem wycieńczony
niepowodzenie
niepowodzenie
niepowodzenie
strach
Jestem wystraszony
Zmieniają się na
Jestem rozczarowany
Czuję się niepewnie
Jestem trochę przejęty
Czuję, że się coś wydarzy
Ciekaw jestem, co się stanie
Wyciszę się, zanim zacznę działać
Nie jestem w najlepszym stanie
Jestem na drodze do zmiany
sytuacji
Coś mnie powstrzymuje
Coś nie najlepszy tu zapach
Coś mnie stuknęło
Czar prysł
Jestem spóźniony
Jestem zaskoczony
wyzwanie
ostrożny
Podchodzę do tego z rezerwą
Właśnie zamierzam nabrać
nowych sił
Muszę się naoliwić
potknięcie
nauczka
dobra szkoła
zadziwienie
Jestem ciekaw...
Jestem sfrustrowany Jestem tym sfrustrowany Jestem wściekły Zostałem poniżony
Zostałem poniżony Cierpię
Cierpię z tego powodu Nienawidzę tego Tracę cierpliwość Czuję się niepewnie
Zostałem obrażony Jestem obrażony Irytuje mnie to Jestem zirytowany Jestem zazdrosny o...
Jestem rozleniwiony Jestem samotny Jestem samotny Czuję się zagubiony Jestem nerwowy
Jestem przeładowany pracą przytłoczony przytłoczony przytłoczony przytłoczony Jestem
przytłoczony Jestem przytłoczony Cierpię z tego powodu Sparaliżowało mnie to Czuję się
odrzucony Czuję się odrzucony Czuję się odrzucony Czuję się odrzucony Czuję się
odrzucony smutek przerażony O kurwa!
Stoi przede mną problem
Fascynuje mnie to
Chwyciła mnie pasja
Sytuacja ta jest dla mnie niewygodna
Zaskakuje mnie to
Przejmuję się
Trochę mi to przeszkadza
Wolę coś innego
Wyczekuję
Kwestionuję...
Źle mnie zrozumiano
Źle mnie odebrano
Stymuluje mnie to
Jestem poruszony
Zbyt mi zależy na...
Gromadzę energię
Jestem do wzięcia
Chwilowo nie jestem z nikim
Poszukuję...
Mam dużo energii
Poświęcam na pracę
dużo czasu
wytrącony z równowagi
zajęty
mam problemy
w potrzebie
Muszę dokonać wyboru
Pracuję do maksimum
Jest mi z tym niewygodnie
Jest to dla mnie wyzwanie
Uczę się...
Nie dostrzegają mnie
Nie doceniają mnie
Stoję z boku
Jestem niezrozumiany
sortowanie myśli
podekscytowany
Olala!
Rzygam tym Jestem zestresowany Jestem zestresowany Jestem zestresowany Zrobiłem
głupstwo Jestem głupi Jestem głupi koszmarny
Chcę się tego pozbyć Jestem bardzo zajęty Jestem w dziwnym nastroju Mam dużo
energii Próbowałem cos odkryć Chwilowo brak mi pomysłów Uczę się... odmienny
Jestem przekonany, że twoja własna lista może być o wiele lepsza. NA POCZĄTEK
WYPISZ WIĘC TERAZ TRZY SŁOWA, KTÓRYMI NAJCZĘŚCIEJ WPROWADZASZ
SIĘ W ZŁY NASTRÓJ, ORAZ SŁOWA, KTÓRYMI TE TRZY DOTYCHCZASOWE
ZASTĄPISZ. Alternatywne słowa powinny albo całkowicie zaburzać twój wzorzec ze
względu na swoją śmieszność, albo przynajmniej znacznie zmniejszać poziom negatywnych
emocji.
Stare obezwładniające słowo Nowe wzmacniające słowo
Jak sprawić, byś naprawdę zaczął używać tych słów? Musisz się przekoNyWAć!
Pamiętasz NAUKĘ Warunkowania Neuro-asocjacyjnego? Pamiętasz pierwsze dwa kroki?
KROK PIERWSZY: Postanów solennie, że chcesz mieć w życiu o wiele więcej
przyjemności niż cierpienia. Zrozum, że jedną z rzeczy, która nie pozwalała ci tego
dotychczas osiągnąć, są słowa intensyfikujące negatywne emocje.
KROK DRUGI: Aby zacząć używać tych trzech słów, zastosuj dźwignię. Jeden ze
sposobów to uświadomienie sobie faktu, że głupotą jest doprowadzanie się do wściekłości i
szału, jeśli masz do wyboru pozytywne odczucia! Jeszcze silniejszą dźwignią może się okazać
to, co ja zrobiłem w tym celu. Powiedziałem o moich nowych słowach trzem przyjaciołom.
Wiele mnie w życiu frustrowało. Postanowiłem więc zamiast tego się fascynować. Często
mówiłem: „Muszę to zrobić", i to wywoływało niepotrzebne napięcie. Ponieważ chciałem
ciągle pamiętać o tym, że mam naprawdę wielkie szczęście, zacząłem zamiast tego mówić:
„Dane mi jest to zrobić." Niczego już nie muszę! Zamiast odczuwać złość wolałem czuć się
wyprowadzony z równowagi.
Przez następne dziesięć dni za każdym razem łapałem się na używaniu starego słowa.
Ilekroć miało to miejsce, łamałem stary wzorzec i poprawiałem się, używając nowego zwrotu.
PONIEWAŻ KONSEKWENCJA I DZIAŁANIE DAWAŁY MI PRZYJEMNOŚĆ,
WYTWORZYŁEM NOWY WZORZEC. Troje moich przyjaciół pomagało mi, ilekroć
zbaczałem z nowej drogi. Natychmiast wtedy pytali: „Tony, czy jesteś wściekły, czy może
tylko wytrącony z równowagi?" Powiedziałem im jasno, by nie używali tych pytań jako
broni, lecz jako narzędzi, którymi mieli mi pomóc. W krótkim czasie te nowe wzorce
językowe stały się moim nawykiem.
Czy to znaczy, że nigdy nie czuję się „zły"? Oczywiście nie. Złość może być czasami
bardzo pożyteczna. Jednak nasze najbardziej negatywne emocje powinny stać się środkiem
ostatecznym. Musimy więc rozszerzyć sobie możliwość wyboru. Musimy znaleźć więcej
etykietek, które będziemy przyklejać różnym emocjom, aby w ten sposób zwiększyć ich
liczbę.
Jeśli naprawdę chcesz wprowadzić te zmiany, porozmawiaj z trójką swoich przyjaciół,
wyjaśnij im, co robisz, jakich słów chcesz się nauczyć, i poproś, by w razie potrzeby, z
szacunkiem dla twoich uczuć, pytali: „Czy jesteś (tu stare słowo), czy może tylko (tu nowe
słowo)?" Postanów mocno, że przy każdej okazji będziesz walczył ze starymi wzorcami.
Dawaj sobie jakąś nagrodę, ilekroć użyjesz nowego słowa zamiast starego, a szybko przekonasz się, że znalazłeś w swoim życiu kolejną możliwość wyboru.
Wykorzystanie Słownika Transformacji nie ogranicza się oczywiście do tłumienia
negatywnych emocji. Mamy również dzięki temu możliwość znacznie intensywniejszego
doświadczania emocji pozytywnych.
Kiedy ktoś pyta, jak ci idzie, zamiast odpowiadać: „Tak sobie", albo: „Jakoś idzie",
wpraw go w osłupienie mówiąc: „Czuję się wyjątkowo dobrze!" WYDAJE SIĘ TO
DZIECINNIE PROSTE, ALE TAKA TECHNIKA TWORZY NOWY WZORZEC W
TWOIM SYSTEMIE NERWOWYM - NEURONOWĄ AUTOSTRADĘ WPROST DO
PRZYJEMNOŚCI. Wypisz więc teraz trzy słowa lub zwroty typu: „Jakoś idzie", których
zawsze używasz dla opisania swoich uczuć: „Czuję się dobrze", „W porządku", albo:
„Mogłoby być lepiej." Następnie postaraj się wymyślić na ich miejsce nowe, które będą dla
ciebie inspiracją. Jeśli chciałbyś, by ci podpowiedzieć, popatrz na zamieszczoną poniżej listę i
podkreśl zwroty lub słowa, które według ciebie byłyby odpowiednie dla twojego słownictwa,
które dodałyby smaku twojemu życiu.
Dobre słowo/zwrot
Jestem rozbudzony nieźle atrakcyjne Zrobię to z chęcią
Jest to wygodne Jestem pewien swego
zadowolenie w porządku Mam sporo sił Podoba mi się to To mnie ekscytuje
To mnie ekscytuje
ekscytacja
dobre
To mi dodaje sił
Czuję się dobrze
Wspaniałe słowo/zwrot
Mam mnóstwo energii
wspaniale
rewelacyjne
Nie mogę się przed tym
powstrzymać
Pasuje jak nic innego
Nic mnie przed tym nie
powstrzyma
pełnia szczęścia
wyjątkowy
Tryskam energią
To budzi mój entuzjazm
Doprowadza mnie to do
największej ekstazy
Budzi to moje wszystkie pasje
gorąca pasja
fantastyczne
To mnie zmienia w błyskawicę
Nigdy nie czułem się lepiej
Czuję się dobrze Miałem szczęście
wielość
Daje mi to dobrą zabawę
zadowolony
dobry
dobry
dobry
dobry
wspaniały
wspaniały
zdrowy
dobry
szczęście
Podoba mi się to
zadowolenie
zadowolenie
zadowolenie
zadowolony
zainteresowanie
zainteresowanie
interesujący
lubić coś
Lubię to
Lubię to
miłość
kochany
motywacja
Czuję się zobowiązany
Poruszam się naprzód
miły
miły
To nie problem dla mnie, jeśli..
Nie jest źle
w porządku
w porządku
Czuję się najlepiej, jak można Spotkało mnie prawdziwe błogosławieństwo obfitość
Wprawia mnie to w zachwyt
szczęśliwy
wspaniały
nie może być lepszy
doskonały
nie do pobicia
zapierający dech w piersiach
fenomenalny
tryskający zdrowiem
niewiarygodnie dobry
ekstaza
Jestem tym zachwycony
szczęście
rozkosz
błogość
uszczęśliwiony
oczarowanie
zamiłowanie
zniewalający
przepadać za czymś
To dla mnie źródło niewyczerpanej
przyjemności
Rozkoszuję się tym
uwielbienie
najdroższy na świecie
pasja
Czuję się zmuszony
Prę do przodu
fantastyczny
niespotykany
Będę szczęśliwy, jeśli...
Nie może być lepiej
rewelacyjnie
doskonale
zwracać uwagę na coś
spokój
doskonały
silny
całkiem dobry
niczego sobie
przyjemny
szybki
Mam kilka pomysłów
pomysłowy
usatysfakcjonować
bezpieczeństwo
zdolny
gustowny
koncentrować się na czymś
ukojenie
wyjątkowy
nie do pokonania
bombowy
wspaniały
monumentalny
wybuchowy
Jestem pełen inicjatywy
błyskotliwy
wprawić w zachwyt
pewność
utalentowany
okazały
Stare mierne słowo 1
Nowe wspaniałe słowo 1
23
23
Aby przyzwyczaić się do używania tych nowych słów, zastosuj tę samą co poprzednio
technikę współpracy z przyjaciółmi. I baw się dobrze!
ZMIEŃ SWOJE PODEJŚCIE DO SPRAWIANIA PRZYKROŚCI INNYM
Trudno chyba byłoby przecenić wpływ Słownika Transformacji na nas samych i ludzi
wokół nas.
Warto pamiętać, jak wiele korzysci przynosi stosowanie słów, które ja nazywam
TŁUMIĄCYMI i INTENSYFIKUJĄCYMI. Dają nam one możliwość większej precyzji w
kontaktach z ludźmi, zarówno w relacjach intymnych, zawodowych, jak i wszystkich innych.
Wiele lat temu, ilekroć myślałem, że coś się w moich interesach psuje, dzwoniłem do
osoby odpowiedzialnej za to ze słowami: „Naprawdę bardzo mnie to martwi", albo:
„Naprawdę się tym denerwuję." Czy wiesz, jaki to miało skutek? Mój wzorzec językowy
natychmiast wywoływał reakcję rozmówcy, który często automatycznie przyjmował pozycje
obronne, a to nie pozwalało ani mnie, ani jemu znaleźć rozwiązania stojącego przed nami
problemu.
Nauczyłem się więc mówić inaczej (nawet jeśli odczucie było bardzo intensywne):
„Trochę się tym przejmuję. Czy sądzisz, że mógłbyś mi pomóc?" Przede wszystkim obniżało
to intensywność moich własnych emocji, a na tym korzystałem zarówno ja sam, jak i mój
rozmówca. Dlaczego? Ponieważ słowo „przejmuję" różni się od słowa „martwię". Jeśli
używasz słowa „martwić się", możesz sprawiać wrażenie, że wątpisz w możliwości i umiejętności rozmówcy. Po drugie, dodanie słowa „trochę" zdecydowanie tłumi ostrość komunikatu.
Tak więc podchodząc do problemu ze znacznie mniejszymi emocjami, pozwalałem
jednocześnie mojemu rozmówcy startować z pozycji siły, co ułatwiało nam porozumienie się.
Czy wiesz już, jak polepszyłoby to twoje kontakty z rodziną? W jaki sposób zwykle
komunikujesz się z dziećmi? Często nie zdajemy sobie sprawy z wpływu, jaki wywierają na
nie nasze słowa. Podobnie jak dorośli, dzieci często odbierają wszystko osobiście i dlatego
musimy być bardzo czuli na możliwe skutki bezmyślnych uwag. Zamiast ciągle wyrzucać z
siebie ostre: „Jaki ty jesteś głupi!" albo: „Jaka z ciebie niezdara!" - te zwroty mogą w
niektórych wypadkach osłabić wiarę dziecka w swoje możliwości - złam swój własny
wzorzec, mówiąc na przykład: „Wiesz, trochę mnie to zaczyna wkurzać. Chodź do mnie i
porozmawiajmy o tym." Nie tylko pozwala to i tobie, i dziecku znaleźć możliwość dogadania
się w rozsądny sposób, ale też daje dziecku do zrozumienia, że problem nie tkwi w nim
samym jako osobie, lecz w zachowaniu, a to można przecież zmienić. Może to doprowadzić
do stworzenia atmosfery, którą ja sam nazywam Pomostem Realności.
Pomost ten stanowi podstawę skuteczniejszego porozumiewania się między dwojgiem
ludzi. Zastosowany wobec dzieci pozwala nam mieć na nie o wiele lepszy wpływ.
Podstawą w każdej z tych sytuacji jest twoja umiejętność złamania własnego wzorca.
Jeśli tego nie uczynisz, znajdziesz się w stanie, który nie pozwala ci znaleźć wielu
możliwości, i możesz powiedzieć coś, czego później będziesz żałował. A dokładnie w ten
sposób niszczymy nasze związki z ludźmi. W chwili złości mówimy coś, co rani uczucia
drugiej osoby i może ją skłonić do wycofania się albo zaboleć ją tak bardzo, że nigdy się już
w rozmowie z nami nie otworzy. Musisz zrozumieć siłę słów, musisz pamiętać, że potrafią
one zarówno tworzyć, jak i niszczyć.
Niemcy nie są narodem wojowniczym, ale są
narodem wojowników, co oznacza, ze nie chcą
wojny, ale tez się jej nie boją. Naród niemiecki
kocha pokój, ale kocha tez swój honor
i wolność.
ADOLF HITLER
Przez wieki słowa wykorzystywane były przez różnych demagogów, aby mordować i
ciemiężyć. Tak właśnie zrobił Hitler, kiedy zmienił frustrację swojego narodu w nienawiść do
niewielkiej grupy ludzi i dla zaspokojenia własnej żądzy władzy namówił Niemców do
wojny. Saddam Hussein nazwał swoją inwazję na Kuwejt oraz wszystkie kolejne działania
militarne słowem „Dżihad", Święta Wojna, co bardzo skutecznie zmieniło sposób, w jaki
mieszkańcy Iraku postrzegali słuszność swojej sprawy.
Pomost Realności jest strategią komunikacyjną, którą wykorzystuje nasza firma,
Robbins Success Systems, podczas szkoleń dla pracowników, aby zwiększyć współdziałanie
między kierownictwem a pracownikami oraz między samymi członkami kierownictwa firmy.
Choć w trochę mniejszym stopniu, to jednak możemy zaobserwować przykłady starannego
wykorzystania słów do przede-finiowania rzeczywistości. Podczas niedawnej wojny w Zatoce
Perskiej niesłychanie skomplikowany żargon wojskowy służył złagodzeniu wpływu
zniszczeń, jakie ta wojna przyniosła. Za czasów administracji Reagana pociski MX
przemianowano na „broń utrzymującą światowy pokój", a administracja Eisenhowera
konsekwentnie używała słów „akcja policyjna" dla określenia wojny w Korei.
Musimy precyzyjnie używać słów, ponieważ komunikują one znaczenia dotyczące
naszych uczuć i postrzegania rzeczywistości nie tylko nam samym, ale i innym. Jeśli nie
podobają ci się skutki, jakie osiągasz, porozumiewając się z innymi, przyjrzyj się dokładnie
swoim słowom i zacznij dobierać je staranniej. Nie chcę tu doprowadzić do sytuacji, w której
tak się wyczulisz na znaczenie, że nie odezwiesz się ani słowem. Ale dobór słów, które są
twoimi sprzymierzeńcami, jest bardzo ważny.
Czy tłumienie intensywności emocji zawsze działa na naszą korzyść? Odpowiedź na to
pytanie brzmi: nie. Czasem musimy doprowadzić się do złości, aby zyskać wystarczająco
silną dźwignię, potrzebną nam do dokonania zmian. Wszystkie ludzkie emocje muszą znaleźć
w nas miejsce, o czym będziemy mówili w rozdziale jedenastym. Jednak trzeba doprowadzić
do sytuacji, w której nie sięgamy po najbardziej negatywne stany już na samym początku.
Nie zrozum mnie więc źle. Nie proponuję ci życia, w którym nie będzie żadnych
negatywnych wrażeń i emocji. Są bowiem sytuacje, w których stają się one bardzo ważne.
Będziemy o nich mówić w kolejnym rozdziale. Powinieneś pamiętać, że twoim celem jest jak
najmniej cierpienia i jak najwięcej przyjemności. Wykorzystywanie Słownika Transformacji
jest jednym z najprostszych, a jednocześnie najskuteczniejszych środków pozwalających ten
cel osiągnąć.
Wystrzegaj się etykietek, które mogą ograniczyć twoje doświadczenia. Na samym
początku książki wspominałem o chłopcu, który teraz uznawany jest za geniusza, choć
wcześniej przyklejono mu etykietę niezdolnego do nauczenia się czegokolwiek. Pewnie sobie
wyobrażasz, jak bardzo ta zmiana słów wpłynęła na jego postrzeganie własnej osoby i jak
wiele dzięki temu wykorzystuje. Jakie są słowa, z których chcesz być znany? Z jakim słowem
lub wyrażeniem chcesz być identyfikowany przez twoje otoczenie?
Musimy też bardzo ostrożnie przyjmować etykiety słowne stosowane przez innych
ludzi, ponieważ z chwilą zaakceptowania jakiejkolwiek etykietki wytwarzamy odpowiadające
jej emocje. Nigdzie chyba nie potwierdza się to bardziej niż w przypadku chorób. Kiedyś
Norman Cousins powiedział mi o badaniach, które w ciągu ostatnich dwunastu lat
przeprowadził na ponad dwóch tysiącach pacjentów. Za każdym razem zauważał, że z chwilą,
gdy postawiono pacjentowi diagnozę - a więc z chwilą przyczepienia etykiety słownej pacjent zaczynał się czuć gorzej. Etykiety typu „rak", „stwardnienie rozsiane" albo „choroba
serca" zwykle wywołują u pacjenta panikę, co prowadzi do bezradności i załamania, które
znacznie osłabiają skuteczność systemu immunologicznego.
A TERAZ PRZERWA DLA SPONSORA...
Czasem słowa dokonują transformacji o wiele większej niż zamierzona, co z pewnością
potwierdzą specjaliści od reklamy. Po przetłumaczeniu na język chiński sloganu
reklamowego „Ciesz się życiem! Jesteś w pokoleniu Pepsi", szefowie tej korporacji ku swojemu największemu zdziwieniu odkryli, że wydali miliony dolarów, promując hasło: „Pepsi
podnosi z grobu wszystkich twoich przodków." Dyrekcja Chevroleta zupełnie nie potrafiła
zrozumieć, dlaczego model Nova tak marnie się sprzedaje w Ameryce Łacińskiej. I w końcu
odkryli, że po hiszpańsku słowa no va znaczą: „Nie jeździ."
I odwrotnie. Badania dowodzą, że jeśli pacjenta uwolni się od depresji wywoływanej
określonymi nazwami chorób, jego odporność znacznie się zwiększa. W rozmowie ze mną
Cusins powiedział: „SŁOWA MOGĄ WYWOŁYWAĆ CHOROBĘ. SŁOWA MOGĄ
ZABIJAĆ. Dlatego lekarze muszą być bardzo ostrożni w rozmowach z pacjentami." To jeden
z powodów, dla których podczas kursów Fortune Management (™\ pracując z lekarzami, nie
tylko pomagamy im skutecznie administrować ich biznesem, lecz również i uczymy, jak
zwiększać wrażliwość emocjonalną, aby później mogli więcej dać z siebie pacjentom. JEŚLI
WYKONYWANIE TWOJEGO ZAWODU WIĄŻE SIĘ Z PRACĄ Z LUDŹMI, MUSISZ
KONIECZNIE ZROZUMIEĆ, JAK BARDZO SŁOWA WPŁYWAJĄ NA LUDZI WOKÓŁ
CIEBIE.
Jeśli wciąż jeszcze jesteś sceptyczny, proponuję, abyś wypróbował działanie Słownika
Transformacji na sobie i przekonał się, co to zmieni. Często podczas kursów i seminariów
ludzie mówią mi: „Jestem tak zły na niego za to, co mi zrobił." Wtedy pytam: „Zły czy
zraniony?", i pytanie to często wystarcza, by ponownie ocenili swoje doświadczenia. Kiedy
po namyśle powtarzają zdanie, ale już z nowym słowem, natychmiast widać znaczny spadek
napięcia emocjonalnego. Dlaczego? O wiele łatwiej im radzić sobie ze stanem zranienia niż
ze stanem gniewu.
Podobnie ty możesz spróbować tłumić napięcia emocjonalne w sytuacjach, o których
nigdy byś nawet nie pomyślał. Na przykład zamiast mówić: „Umieram z głodu", powiedz
sobie po prostu: „Jestem głodny." Kiedy tak zrobisz, przekonasz się, że możesz dosłownie w
sekundę zmniejszyć uczucie głodu. Czasem ludzie przejadają się skutkiem nawyku
wprowadzania się w emocjonalną burzę, a często zaczyna się to wszystko od używanych
słów.
Podczas jednego z niedawnych kursów doświadczyliśmy wspaniałego przykładu potęgi
słów. Jedna ze słuchaczek wróciła Z obiadu wręcz promieniejąca radością. Powiedziała nam,
że tuż przed obiadem po prostu chciało jej się płakać, miała ochotę wybiec z restauracji z
krzykiem. „Wszystko wydawało mi się takie pogmatwane - mówiła. - Czułam, że za chwilę
wybuchnę. Myślałam, że przechodzę załamanie nerwowe, ale powiedziałam sobie:
«Spokojnie, to nie załamanie, to przełom.»" Jedyną rzeczą, |którą zmieniła, było słowo.
Przejmując kontrolę nad użyciem słów, całkowicie zmieniła swój stan i sposób postrzegania
rzeczywistości, w ten sposób przekształcając samą rzeczywistość.
Teraz ty masz szansę. PRZEJMIJ KONTROLĘ NAD JĘZYKIEM. Odszukaj słowa,
których używasz zwykle, i zastąp jetakimi, które dodadzą ci sił, tłumiąc bądź intensyfikując
stany emocjonalne, w zależności od potrzeby. Zacznij już dziś. Wpraw ten proces w ruch.
Wypisz nowe słowa i solennie sobie obiecaj, że zaczniesz ich używać, a bardzo szybko
przekonasz się, jak potężne jest to małe narzędzie i jak wiele pozwoli ci osiągnąć.
Rozdział dziesiąty
PRZETNIJ ZASIEKI, ZBURZ M U R Y, ZERWIJ WIĘZY
I TANECZNYM KROKIEM ZMIERZAJ
DO SUKCESU: SIŁA METAFOR
Metafora jest chyba najbardziej produktywną
ze wszystkich umiejętności człowieka. Jej skuteczność graniczy z cudem. Wydaje się
narzędziem tworzenia, które Bóg zostawił
przez zapomnienie w umyśle jednego ze swych
stworzeń, kiedy je czynił.
JOSE ORTEGA Y GASSET
„Mój los wisi na włosku."
„Nie mogę przebić się przez ten mur."
„Za chwilę pęknie mi głowa."
„Jestem na rozstajnych drogach."
„Wyczerpałem się do cna."
„Bujam w obłokach."
„Tonę."
„Nie posiadam się ze szczęścia."
„Zabrnąłem w ślepy zaułek."
„Dźwigam na swych ramionach cały świat."
„Zycie jest bajką."
„Życie jest piekłem."
W poprzednim rozdziale mówiliśmy o wielkiej sile, z jaką słowa kształtują nasze życie i
kierują naszym przeznaczeniem. Zajmijmy się teraz słowami, które niosą ze sobą jeszcze
większe napięcie emocjonalne i znaczenie: METAFORAMI. Aby zrozumieć metafory,
musimy najpierw zrozumieć symbole. Co wywiera większe wrażenie: słowo
„chrześcijaństwo" czy słowo „krzyż"?
Jeśli reagujesz tak jak większość ludzi, słowo „krzyż" wywołuje w tobie natychmiast
więcej pozytywnych emocji. Oznacza ono tylko dwa przecinające się odcinki, a jednak niesie
ze sobą siłę komunikującą wartości życiowe wielu milionom ludzi.
Spróbuj teraz porównać symbol swastyki i słowo „nazizm". Które z nich wywołuje w
tobie więcej negatywnych emocji? Jeśli twoje odczucia zgodne są z odczuciami większości,
wskażesz na swastykę, której symbol wyzwoli w tobie więcej negatywnych emocji i o wiele
szybciej niż słowo „nazizm".
W całej historii ludzkości symbole wykorzystywano do wywoływania reakcji
emocjonalnych i sterowania ludzkim zachowaniem. Symbole mogą przyjmować różne formy,
mogą to być obrazy, dźwięki, przedmioty, działania i oczywiście słowa. Jeśli słowa są
symboliczne, to metafory są symboliczne w dwójnasób.
Czym jest metafora? ILEKROĆ OBJAŚNIAMY ALBO KOMUNIKUJEMY JAKIEŚ
POJĘCIE, KOJARZĄC JE Z CZYMŚ INNYM, UŻYWAMY METAFORY Obydwie te
rzeczy mogą mieć ze sobą niewiele wspólnego, mogą nie być do siebie podobne, jednak
znajomość jednej ułatwia nam zrozumienie drugiej. Metafory są symboliczne i jako takie
mogą wywoływać napięcie emocjonalne szybciej i skuteczniej niż słowa, których używamy
niemetaforycznie. Metafory mogą nas odmienić natychmiast.
Ludzie nieustannie myślą i mówią za pomocą metafor. Często mówimy, że
„znaleźliśmy się między młotem a kowadłem". Czujemy się „otoczeni ciemnością" albo „z
trudem walczymy, by utrzymać się na powierzchni". Jak sądzisz, czy użycie zwrotu: „z
trudem utrzymywać się na powierzchni", raczej niż: „wspinać się po szczeblach sukcesu",
może wzbudzić w tobie bardziej negatywne emocje, kiedy myślisz o jakimś problemie? Czy
inaczej postrzegałbyś egzamin, gdybyś przezeń musiał „przepłynąć" raczej niż „przebrnąć"?
Czy twoje postrzeganie i ocena upływu czasu byłyby inne, gdybyś myślał, że czas „wlecze
się" raczej niż „płynie"?
Metafory są jednym z podstawowych źródeł naszej wiedzy. Uczenie się jest procesem
wytwarzania nowych połączeń neuronowych w umyśle, tworzeniem nowych znaczeń, a
metafory idealnie się do tego nadają. Ilekroć czegoś nie rozumiemy, metafora pozwala nam
dostrzec, w jaki sposób to coś jest podobne do czegoś, co rozumiemy. Jeśli X działa tak jak Y,
a my rozumiemy Y, wtedy nagle zaczynamy też rozumieć X. Jeśli na przykład ktoś usiłuje ci
wytłumaczyć zasadę działania elektryczności, używając ciągle określeń woltaż, ohm, amper,
opornik i tak dalej, jedynym rezultatem będzie pewnie całkowite zamieszanie w twoim
umyśle, ponieważ najprawdopodobniej nie masz żadnych ODNIESIEŃ do tych terminów i
dlatego trudno ci zrozumieć związki, jakie między nimi zachodzą.
A co będzie, jeśli spróbuję wytłumaczyć ci zasadę działania elektryczności, porównując
ją do czegoś, co już znasz? Przypuśćmy, że narysuję rurkę i spytam: „Czy kiedykolwiek
widziałeś wodę przepływającą przez rurkę?" Odpowiedziałbyś pewnie „tak", a moje następne
pytanie brzmiałoby: „Czy jeśli umieszczę wewnątrz jakąś małą śluzę, przez rurkę przepłynie
mniej wody? Właśnie tak działają oporniki, zmniejszającprzepływ prądu w układzie
elektrycznym." Czy nie zorientowałbyś się od razu, co to jest opornik? Dlaczego? Ponieważ
przykład wskazywał na podobieństwo do czegoś, co już znasz. Wszyscy wielcy nauczyciele,
Budda, Mahomet, Konfucjusz, Lao-Tse, wykorzystywali metafory, by przekazać swoją naukę
prostym ludziom. Wszyscy bez względu na wyznanie zgodziliby się pewnie ze
stwierdzeniem, że Jezus Chrystus był wielkim nauczycielem i że jego nauka przetrwała tak
długo nie tylko ze względu na to, co mówił, ale też i jak mówił. Nie zwracał się do rybaków z
poleceniem, by rekrutowali chrześcijan, ponieważ nie mieliby oni żadnych odniesień do tego
terminu. Prosił więc, by stali się „rybakami ludzi".
Jak tylko użył tej metafory, natychmiast wiedzieli, co mają robić. Metafora ta
natychmiast uświadomiła im, co czynić, krok po kroku, aby nawracać innych na tę wiarę.
Używając takich porównań, zmieniał skomplikowane obrazy w proste myśli, które
odmieniały natychmiast każdego, kto wziął je sobie do serca. Jezus był nie tylko mistrzem
metafory w języku, ale też użył całego swojego życia jako metafory, aby zilustrować siłę
miłości Boga i dać obietnicę zbawienia.
Metafory mogą nam dodać sił poprzez wzbogacenie i rozszerzenie naszych życiowych
doświadczeń. Niestety, jeśli nie jesteśmy dość ostrożni, razem z metaforą przyjmujemy wiele
ograniczających nas przekonań, które mogą jej towarzyszyć. Przez całe lata fizycy
porównywali relacje między neuronami, protonami i elektronami w jądrze atomu do układu
słonecznego. Co w tej metaforze wspaniałego? Natychmiast pomagała studentom zrozumieć
istotę atomu w odniesieniu do czegoś, co było im już znane. Natychmiast mogli sobie
wyobrazić, że jądro jest słońcem, a krążące wokół elektrony to planety. Jednak nauczyciele
fizyki nie zdawali sobie sprawy z jednego problemu. Przejęcie całego wzorca oznaczało
również przejęcie przekonania, że, podobnie jak planety, elektrony krążą wokół jądra mniej
więcej w takich samych odległościach jeden od drugiego. Była to jednak niedokładna i
ograniczająca presupozycja. Spowodowała ona, że przez lata fizycy nie potrafili odpowiedzieć na wiele pytań związanych z atomem. Ze względu na zestaw fałszywych presupozycji,
przejętych wraz z metaforą, uczeni długo dreptali w miejscu. Dziś już wiemy, że orbity
elektronów nie zachowują równych odstępów i ich odległość od jądra jest różna. Jednak nie
zrozumiano tego tak długo, jak długo nie porzucono metafory układu słonecznego. Skutkiem
zrezygnowania z niej był olbrzymi postęp w zrozumieniu energii atomowej.
METAFORY OGÓLNE
Czy przypominasz sobie mojego wściekającego się dyrektora? Tego samego dnia, kiedy
dokonałem spostrzeżeń, które doprowadziły mnie do stworzenia Słownika Transformacji,
odkryłem wartość metafor, które nazwałem METAFORAMI OGÓLNYMI. Wiedziałem, że
mój dyrektor używa słów, które intensyfikują jego odczucia emocjonalne, i zacząłem się
zastanawiać, co spowodowało w nim obecność tych negatywnych uczuć. Jak już wiesz,
wszystko, co robimy, znajduje oparcie w stanie, w którym się znajdujemy, a stan wynika z
naszej fizjologii oraz ze sposobu, w jaki interpretujemy i oceniamy w umyśle otaczające nas
rzeczy i zjawiska.
Spytałem go więc, dlaczego tak bardzo przejmuje się naszą sytuacją. Odpowiedział:
„Wiesz, oni trzymają nas w pudle, z pistoletem przystawionym do skroni." Czy sądzisz, że
zareagowałbyś spokojnie na tak przedstawioną sytuację, gdybyś wyobraził sobie, że to ty
wpadłeś w taką właśnie pułapkę? Łatwo teraz zgadnąć, dlaczego ogarnęła go wściekłość.
Przez wiele lat nie zdawałem sobie sprawy z faktu, że pomagam ludziom zmienić
samopoczucie, zakłócając ich wzorce emocjonalne oraz ZMIENIAJĄC STOSOWANE
PRZEZ NICH METAFORY. Nie byłem świadom, co naprawdę robię. (To właśnie przykład
skutków, jakie przynosi stosowanie słownych etykietek. Kiedy masz na coś nazwę, możesz to
natychmiast wykonywać.)
Zwróciłem się do dyrektora z pytaniem: „Jakiego koloru jest ten cholerny pistolet?"
Popatrzył na mnie zakłopotany, nie bardzo wiedząc, o co mi chodzi. Powtórzyłem więc
pytanie: „Jakiego koloru jest ten cholerny pistolet?" To w jednej chwili złamało jego wzorzec.
Aby odpowiedzieć na moje pytanie, musiał skupić umysł na czymś dziwacznym, co
natychmiast zmieniło przedmiot koncentracji i towarzyszące emocje. Jak sądzisz, czy emocje
zelżały, kiedy próbował sobie wyobrazić kolor pistoletu? I to jak! Zaczął się śmiać. Jeśli
powtarzamy jakiekolwiek pytanie, umysł naszego słuchacza w końcu zacznie szukać na nie
odpowiedzi, a to pozwala całkowicie zmienić przedmiot koncentracji. Jeśli będziesz sobie
ciągle powtarzał: „Nie myśl o kolorze niebieskim. Nie myśl o kolorze niebieskim", jak
sądzisz, jaki kolor stanie ci przed oczami? Oczywiście, że niebieski. I natychmiast poczujesz
wszystko, co wiążesz z tym kolorem.
Zmuszając mego dyrektora do zastanowienia się nad kolorem strzelającego pistoletu,
natychmiast zmniejszyłem ostrość obezwładniającego go wyobrażenia i w ten sposób w
jednej chwili wprowadziłem go w inny stan emocjonalny. A co z pudłem? Z tym poradziłem
sobie trochę inaczej. Powiedziałem po prostu: „Nie wiem jak ty, ale ja nie bardzo orientuję
się, czy ktokolwiek kiedykolwiek zrobił wystarczająco duże pudło, bym mógł się w nim
zmieścić." Możesz sobie wyobrazić, jak szybko zniszczyło to jego obraz!
Człowiek ten często odczuwa intensywne emocje, ponieważ posługuje się agresywnymi
metaforami. Jeśli coś powoduje twoje złe samopoczucie, zastanów się nad metaforami,
których używasz dla określenia stanu swoich uczuć, przyczyn zastoju albo natury twoich
problemów. Często są to metafory, które wzmagają twoje negatywne odczucia.
Skonfrontowani z trudnościami ludzie często mówią: „Czuję się, jakbym dźwigał na
własnych barkach cały świat", albo: „Nie mogę przebić się przez tę ścianę, która przede mną
wyrosła."
Odbierające nam siły metafory można zmienić równie szybko, jak szybko je
stworzyliśmy. Jeśli więc ktoś opowiada mi o olbrzymim ciężarze na swoich barkach, mówię
mu: „To odłóż ten ciężar i idź dalej." Zwykle spotykam się ze zdziwionym spojrzeniem, ale
jestem pewien, że dla zrozumienia moich słów konieczne jest skoncentrowanie się na nich.
Tak więc zmiana przedmiotu koncentracji powoduje natychmiastową zmianę odczuć. Jeśli
ktoś mi mówi, że nie może iść do przodu, bo wciąż wali głową w mur, natychmiast
odpowiadam, by przestał się obijać i wywiercił w tym murze dziurę, przez którą przedostanie
się dalej. Albo żeby spróbował się wspiąć, wykopać tunel lub po prostu obejść
przeszkadzający mu mur. A może są w nim drzwi, które wystarczy otworzyć?
Byłbyś zaskoczony szybkością reakcji. Ale trzeba pamiętać, że gdy zaczynamy sobie
cokolwiek inaczej wyobrażać, dokładnie w tej samej chwili zmieniamy nasze odczucia na ten
temat. Kiedy ktoś mówi, że wisi na włosku, ja odpowiadam, by zeskoczył i podszedł do mnie.
Często ludzie mówią, że ugrzęźli w czymś po uszy. Ludzie nigdy nie grzęzną! Może są
sfrustrowani, może nie potrafią znaleźć właściwych rozwiązań, ale nie grzęzną. Dokładnie w
chwili, gdy zaczynasz sobie wyobrażać siebie w takiej sytuacji, zaczynasz czuć, że
grzęźniesz! Musimy bardzo uważnie dobierać metafor, których pozwalamy sobie używać.
Uważaj również na metafory, które podsuwają ci inni. Niedawno czytałem artykuł
mówiący o tym, że Sally Field skończyła czterdzieści cztery lata. Artykuł stwierdzał, że
zaczęła ona „zbiegać szybko po śliskim zboczu wieku dojrzałego". Cóż za okropny sposób
przedstawiania coraz większej życiowej mądrości! Jeśli czujesz się, jakbyś był w ciemności,
po prostu zapal światła!
Jeśli wydaje ci się, że znajdujesz się w morzu wątpliwości, po prostu wyjdź na plażę i
odpocznij trochę na wyspie odpowiedzi. Wiem, że brzmi to jak dziecinada, ale prawdziwą
dziecinadą jest fakt, że pozwalamy sobie podświadomie dobierać metafory, które nieustannie
nas osłabiają. MUSIMY PRZEJĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA WŁASNE METAFORY.
Nie wystarczy unikać tego problemu. Trzeba go rozwiązać w taki sposób, by przyjąć
metafory, które dodadzą nam sił.
Dokonanie tej zmiany jest bardzo łatwe, kiedy już wyczulisz się na metafory używane
przez ciebie samego i innych ludzi. Musisz sobie tylko zadać pytanie: Czy rzeczywiście to
chcę powiedzieć? Czy naprawdę tak jest, czy może metafora jest niedokładna? Pomyśl,
czasem używasz zwrotu: „Czuję się jak..." albo: „To jest jak...", gdzie słowo „jak" jest często
kurkiem otwierającym metaforę. Zastanów się, jaka metafora byłaby lepsza? Jaki sposób
myślenia o sytuacji dodałby ci sił? Co jeszcze działa podobnie?
Gdybym na przykład zapytał cię, co znaczy dla ciebie życie i jaką metaforą byś je
określił, mógłbyś mi odpowiedzieć: „Życie jest jak ciągle toczona bitwa" albo: „Życie to
wojna." Gdybyś miał naprawdę wykorzystać tę metaforę, musiałbyś wraz z nią przejąć cały
szereg towarzyszących jej przekonań.
Podobnie jak w przypadku atomu i układu słonecznego, zacząłbyś kierować swoim
zachowaniem opierając się na nie uświadamianych przekonaniach łączących się z tą metaforą.
KAŻDEJ PRZYJĘTEJ PRZEZ CIEBIE METAFORZE TOWARZYSZY SZEREG
REGUŁ I MYŚLI. Jeśli więc wierzysz, że życie jest wojną, jak wpływa to na twój sposób postrzegania świata? Pewnie mógłbyś wtedy powiedzieć, że podobnie jak wojna, życie jest
okrutne i kończy się śmiercią, albo że to ciągła walka wszystkich ze wszystkimi, albo że może
również i ty zostaniesz ranny. Te podświadome przekonania kształtują twoje postrzeganie
ludzi, stojących przed tobą możliwości, pracy, wysiłku i samego życia. Metafora ta będzie
miała wpływ na twoje decyzje co do sposobu myślenia, odczuć i działań. Ukształtuje twoje
czyny, a więc i twoje przeznaczenie.
Różni ludzie stosują różne metafory ogólne. Na przykład czytając wywiady z Donaldem
Trumpem, zauważyłem, że często odnosi się on do życia jako do „próby", w której albo
wygrywasz i jesteś najlepszy, albo przegrywasz. Nie ma niczego pośrodku. Czy możesz sobie
wyobrazić stres, jaki musi to powodować w jego życiu, skoro tak właśnie je postrzega? Jeśli
życie jest próbą, to może będzie to ciężka próba, może lepiej się do niej przygotuję, może da
się znaleźć na to jakiś sposób (na przykład oszukać)? Dla niektórych ludzi życie jest współzawodnictwem. Może to dawać wiele radości, ale może też oznaczać, że istnieją ludzie, których
musisz pokonać, że życie ma tylko jednego zwycięzcę. Dla jeszcze innych życie jest grą.
Jakie kolory może to nadać twojemu postrzeganiu życia? Życie może być przyjemnością,
radością - cóż za pomysł! Może zawierać pewne elementy współzawodnictwa. Może dawać ci
szansę na dobrą zabawę. Niektórzy powiedzą: „Jeśli jest to gra, to muszą być przegrani!" Inni
natychmiast spytają: „Czy dużo trzeba, aby nauczyć się reguł tej gry?" Wszystko zależy od
tego, jakie przeświadczenia łączysz ze słowem „gra". Jednak stosowanie tej metafory,
podobnie jak każdej innej, daje ci szereg różnych sposobów filtrowania rzeczywistości, które
będą miały wpływ na twoje myśli i uczucia.
Matka Teresa z pewnością kieruje się metaforą, w której życie jest świętością. Co się
stanie, jeśli i ty przyjmiesz podobną metaforę? Gdyby taka właśnie była twoja podstawowa
metafora dotycząca życia, mógłbyś traktować je z większym sza-cunkim i nabożeństwem,
albo mógłbyś sądzić, że nie pozwala ono na zbyt wiele przyjemności.
A jeśli wierzysz, że życie jest podarunkiem? Nagle staje się ono niespodzianką, wielką
radością, czymś bardzo specjalnym. A gdybyś pomyślał o życiu jako tańcu? Czy to nie
byłoby całkowite zaskoczenie? Życie stałoby się czymś cudownym, czymś, co robisz razem z
innymi ludźmi, z wdziękiem, łagodnie i z radością. Która z tych metafor najlepiej opisuje
życie?
Z pewnością wszystkie mogą się okazać użyteczne we właściwym momencie, aby
pomóc ci zinterpretować rzeczywistość W korzystny dla ciebie sposób, w sposób sprzyjający
zmianom. Jednak pamiętaj, że każda metafora czasem daje ci nowe możliwości, a czasem cię
ogranicza.
Kiedy zacząłem zwracać większą uwagę na metafory, doszedłem do przekonania, że
trzymanie się tylko jednej jest najwspanialszym sposobem na... ograniczenie własnego życia.
Nie byłoby nic złego w porównywaniu atomu do układu słonecznego, gdyby fizycy
dysponowali także innymi sposobami opisania tego zjawiska. Jeśli więc chcemy ciągle
rozszerzać swoje życie, musimy powiększać zasób metafor, którymi opisujemy to życie,
nasze związki i kontakty z innymi ludźmi, a nawet nasze człowieczeństwo.
Czy jesteśmy ograniczeni do metafor opisujących atomy i życie? Oczywiście, nie.
Metafory dotyczą niemal każdego obszaru naszego doświadczenia. Weźmy na przykład
pracę. Ludzie mówią czasem: „To wracamy do liczenia naszych baranów" albo: „I znów
fedruję na przodku." Jak sądzisz, co ludzie ci czują w związku z własną pracą? Niektórzy
ludzie biznesu mówią o swoich przedsiębiorstwach „moje aktywa", a swoich pracowników
określają mianem „moje pasywa".
W jaki sposób według ciebie wpływa to na ich stosunek do pracowników? Inni patrzą
na interesy jak na ogród, w którym codziennie trzeba czegoś dopilnować, coś zrobić, coś
ulepszyć, zanim przyjdzie okres zbiorów. Jeszcze inni postrzegają pracę jako okazję
włączenia się do zwycięskiej drużyny. Dla mnie na przykład każde z moich przedsiębiorstw
jest jak rodzina. Pozwala mi to inaczej spojrzeć na relacje między ludźmi w każdym z nich.
Zycie jest malowaniem obrazu, a nie dodawaniem słupków.
OLIVER WENDELL HOLMES, JR.
Czy rozumiesz już, w jaki sposób zmiana jednej ogólnej metafory, na przykład zmiana
przekonania, że życie jest rywalizacją, na stwierdzenie, że życie jest grą, może w jednej
chwili zmienić twoje doświadczenia w wielu dziedzinach życia jednocześnie? Jak ułożyłyby
się twoje kontakty z innymi, gdybyś postrzegał życie jako taniec? Czy mogłoby to zmienić
twój sposób działania w interesach? Bez cienia wątpliwości! Jest to przykład PUNKTU
ZWROTNEGO, całościowej zmiany, czyli sytuacji, w której ta jedna tylko zmiana
pociągnęłaby za sobą szereg zmian twoich odczuć i zachowań w wielu różnych dziedzinach
życia.
Nie próbuję dowieść, że istnieje dobry albo zły sposób postrzegania rzeczywistości.
Chcę ci tylko uświadomić, że ZMIANA JEDNEJ METAFORY OGÓLNEJ MOŻE NATYCHMIAST ZMIENIĆ CAŁY TWÓJ SPOSÓB POSTRZEGANIA ŻYCIA. Podobnie jak
w przypadku Słownika Transformacji, siła metafor leży w ich prostocie.
Wiele lat temu prowadziłem dwutygodniowy kurs w Scotts-dale w Arizonie. W połowie
któregoś z zajęć pewien mężczyzna zerwał się całkiem niespodziewanie na równe nogi i
zaczął gołymi rękami wymierzać wokół siebie ciosy tak, jakby trzymał w dłoniach sztylet,
jednocześnie wrzeszcząc na całe gardło: „Wszystko jest czarne! Wszystko jest czarne!" Psychiatra siedzący dwa rzędy przed nim wykrzyknął: „Mój Boże! Biedak przechodzi załamanie
psychiczne!" Na szczęście nie przyjąłem etykietki wynikającej z diagnozy tego lekarza.
Pamiętałem o Słowniku Transformacji. Wiedziałem jedynie, że muszę NATYCHMIAST
zmienić stan emocjonalny tego człowieka. Nie miałem jeszcze wtedy wypracowanych
poglądów na temat metafor ogólnych. Zrobiłem więc coś, co umiałem najlepiej: zakłóciłem
jego wzorzec. Podszedłem do niego i głośniej jeszcze niż on wrzasnąłem: „To przemaluj
wszystko na biało! Użyj korektora, który zawsze masz przy maszynie, i zamaż wszystko na
biało!" Mężczyzna na chwilę zaniemówił. Stanął nieruchomo, a wszyscy czekali na dalszy
rozwój wydarzeń.
W ciągu zaledwie kilku sekund zmieniła się postawa jego ciała i zaczął inaczej
oddychać. Jeszcze raz powiedziałem mu, żeby przemalował wszystko na biało, i spytałem, jak
zmienia to jego uczucia. „Jest o wiele lepiej" - odrzekł, a wtedy poprosiłem go, aby usiadł, i
dalej prowadziłem zajęcia. Wszyscy byli ogłupieni, prawdę mówiąc włącznie ze mną. Ja też
byłem zaskoczony, że to zadziałało! Dwa dni później człowiek ten podszedł do mnie i
powiedział: „Nie wiem, co to miało wtedy znaczyć, ale właśnie tamtego dnia skończyłem
czterdzieści lat. Straciłem kontrolę nad sobą. Chciałem wszystkich zasztyletować, ponieważ
wokół mnie była ta ciemność i czułem, jak mnie pożera. Ale kiedy użyłem białej farby,
wszystko się nagle rozjaśniło. Poczułem się zupełnie inaczej. Zacząłem myśleć o czymś
innym i dziś już czuję się dobrze." Czuł się dobrze do końca kursu - dzięki zmianie jednej
prostej metafory.
Dotychczas zajmowaliśmy się jedynie sposobami tłumienia negatywnych emocji przy
użyciu Słownika Transformacji i metafor ogólnych. Jednak CZASEM KORZYSTNE, A
WRĘCZ KONIECZNE JEST WPROWADZENIE SIĘ W STAN, W KTÓRYM BARDZO
Znam pewne małżeństwo, którego syn popadł w narkomanię i alkoholizm. Wiedzieli, że
muszą natychmiast coś zrobić, by złamać ten niszczący wzorzec, ale jednocześnie mieli mieszane wrażenia na temat ingerowania w życie syna.
Ostatecznie do działania popchnęła ich rozmowa z kimś, kto sam kiedyś uzależniony
był od narkotyków. „W głowę waszego syna wymierzone są teraz dwa pistolety. Jednym jest
alkohol, a drugim narkotyki. Któryś z nich prędzej czy później go zabije. To tylko kwestia
czasu" - powiedział im.
Takie przedstawienie sytuacji skłoniło ich do działania. Nagle bezczynność zaczęła
oznaczać skazanie syna na śmierć, podczas gdy wcześniej uznawali całą sprawę za
„normalny" problem. Dopóki nie przyjęli nowej metafory, nie mieli dość silnych emocji, by
przedsięwziąć wszystkie możliwe działania. Z przyjemnością mogę ci powiedzieć, że im się
udało. Pamiętaj, że metafory, których używasz, kształtują twoje działanie.
DOBIERAJ UŻYWANE METAFORY OGÓLNE
Kiedy już zbudowałem odpowiednią „antenkę", która pozwalała mi wychwytywać
stosowane przez ludzi metafory ogólne, przeczytałem wywiad z antropologiem Mary
Catherine Bate-son, w którym powiedziała między innymi: „Niewiele rzeczy ogłupia bardziej
niż trująca metafora." Prawdziwości tego stwierdzenia miałem doświadczyć bardzo szybko.
Podczas pewnego kursu, który prowadziłem, niemal wszyscy zaczęli narzekać na jedną
kobietę, nawet zanim jeszcze kurs się zaczął. Zrobiła olbrzymie zamieszanie w trakcie
rejestracji, a kiedy weszła do sali, zaczęła narzekać na wszystko, co tylko można. Raz było jej
za gorąco, a raz za zimno, to znowu osoba siedząca przed nią była za wysoka i tak dalej.
Kiedy zaczynałem mówić, przerywała mi co chwila, usiłując się dowiedzieć, jak w praktyce
działa to, o czym wspominałem, pytając, czy to rzeczywiście prawda albo czy istnieją jakieś
wyjątki.
Próbowałem złamać jej wzorzec, ale skupiałem się na skutkach raczej niż na
przyczynie. I nagle zrozumiałem, że ta kobieta musi mieć jakieś ogólne przekonanie albo
metaforę o życiu, która zmuszała ją do tak olbrzymiej szczegółowości, czasem wręcz
jadowitej. Spytałem więc: „Co chce pani przez to osiągnąć? Wierzę, że ma pani dobre
intencje. Jakie są pani przekonania na temat życia, na temat szczegółów albo tego, co jest
dobre, a co złe?" Odpowiedziała natychmiast: „Wierzę, że nawet najmniejszy przeciek może
zatopić największy statek." Czy miałbyś obsesję szukania najmniejszych usterek, gdybyś nie
był przekonany, że możesz zatonąć? A ta kobieta tak właśnie patrzyła na życie!
Skąd wzięła się ta metafora? Okazało się, że kobieta doświadczyła w życiu kilku
sytuacji, w których drobiazgi kosztowały ją bardzo wiele. Przypisywała swój rozwód
drobnym problemom, którym nie zaradziła w porę, problemom, z których nie zdawała sobie
nawet sprawy. Była też przekonana, że jej kłopoty finansowe wzięły się z równie drobnych
przyczyn. Przyjęła więc tę metaforę, aby uniknąć podobnego cierpienia w przyszłości.
Oczywiście nie byłaby skora do zmiany bez odpowiednio silnej dźwigni. Musiałem więc jej
takiej dźwigni dostarczyć.
Kiedy udało mi się uświadomić jej, jak wiele cierpienia przynosi obecna metafora, i
pokazać, że zrezygnowanie l niej niesie ze sobą wiele przyjemności, mogłem pomóc jej w
złamaniu tego wzorca i przyjęciu nowej metafory, dającej możliwość innego postrzegania
samej siebie i całego życia.
Zaakceptowała kilka nowych metafor - życie jest grą, życie jest tańcem i inne.
Powinieneś był widzieć zmianę, jaka w niej nastąpiła. Traktowała zupełnie inaczej nie tylko
otaczających ją ludzi, ale i siebie samą. Ta jedna prosta zmiana wpłynęła na sposób, w jaki
spoglądała dosłownie na wszystko w życiu. To wspaniały przykład, jak zmiana jednej
metafory ogólnej może odmienić wszystkie aspekty twojego życia, od samooceny, poprzez
kontakty z innymi ludźmi, aż po podejście do całego świata. Gdy się zważy na wielką siłę, z
jaką metafory działają na nasze życie, przerażeniem napawa fakt, że większość z nas nigdy
świadomie nie wybierała metafor, za pomocą których tłumaczy sobie świat zewnętrzny. Skąd
ty wziąłeś swoje metafory? Najprawdopodobniej przejąłeś je od otaczających cię ludzi, od
rodziców, nauczycieli, współpracowników i przyjaciół.
Założę się, że nie zastanawiałeś się dotychczas nad ich znaczeniem albo może w ogóle
o nich nie myślałeś - stały się po prostu nawykiem.
Cała percepcja prawdy jest wykrywaniem analogii
HENRY DAVID THOREAU
Wiele razy ludzie prosili mnie, bym dokładnie określił to, co robię. Przez lata, w
zależności od sytuacji, próbowałem wielu metafor: mówiłem, że jestem nauczycielem,
uczniem, łowcą ludzkiej doskonałości, mówcą, autorem najlepiej sprzedających się w kraju
książek, konsultantem, terapeutą albo doradcą. Jednak ani jedno z tych określeń nie
zadowalało mnie. Ludzie podpowiadali mi mnóstwo razy. Przez pewien czas byłem znany w
mediach jako „guru". Ja sam unikałem tego określenia, ponieważ w moim odczuciu z
towarzyszącej mu presupozycji wynikało, iż wytwarza się zależność ludzi ode mnie w
dokonywaniu zmian. A to przecież nigdy nie dodałoby im siły! Ponieważ wierzę, że każdy z
nas jest odpowiedzialny za własne zmiany, ja nigdy tej metafory nie użyłem.
Pewnego dnia w końcu wpadłem na właściwe słowo: trener. „Jestem trenerem!" pomyślałem. Kim jest trener? Dla mnie trener to przede wszystkim przyjaciel, ktoś, kto
naprawdę o ciebie dba. Trener poświęca wszystko, by pomóc ci dać z siebie jak najwięcej,
osiągnąć to, na co cię stać. Trener będzie rzucał ci wyzwania i nie pozwoli ci poprzestać na
tym, co masz. Trener dysponuje wiedzą i doświadczeniem, ponieważ zaczął wcześniej od
ciebie. Nie jest w niczym lepszy od swoich zawodników (to pozwoliło mi pozbyć się potrzeby
stawiania się w blasku doskonałości wobec ludzi, których uczyłem). Może się przecież
zdarzyć, że jego podopieczni będą mieli znacznie od niego lepsze warunki naturalne i
uzdolnienia. Ponieważ każdy trener przez lata koncentrował swoją uwagę na określonej
dziedzinie, może ci pokazać kilka rzeczy, które w jednej chwili zwiększą twoje osiągnięcia.
Czasem trener może nauczyć cię czegoś nowego, przekazać nowe informacje albo
umiejętności, pokazując ci, jak osiągnąć wymierne rezultaty. Zdarza się też, że trener nie
przekazuje ci nic nowego, a tylko przypomina, co powinieneś zrobić w danym momencie, i w
ten sposób popycha cię do działania. Pomyślałem więc: „Tak, naprawdę jestem trenerem
sukcesu. Trenując ludzi, pomagam im szybciej i łatwiej osiągnąć to, czego pragną." Każdy
potrzebuje trenera: dyrektor największej firmy, student, budowniczy domów i bezdomny, a
nawet prezydent Stanów Zjednoczonych!
Z chwilą kiedy zacząłem konsekwentnie używać tej metafory, zmieniła ona moje
odczucia. Odprężyłem się, czułem, że jestem bliżej ludzi. Nie musiało to być „doskonałe" ani
„lepsze". Zacząłem czerpać z pracy większą przyjemność i mój wpływ na ludzi zwiększył się
wielokrotnie.
Becky i ja mamy zaszczyt zaliczać się do grona przyjaciół Ja-net i Martina Sheenów. Są
oni małżeństwem od niemal trzydziestu lat. Jedną z rzeczy, które najbardziej w nich szanuję,
jest olbrzymie wsparcie, jakiego udzielają sobie nawzajem, Swojej rodzinie i każdemu, kto
tego potrzebuje. Chociaż powszechnie wiadomo, że Martin z wielką pasją pomaga ludziom,
tak naprawdę nikt chyba nie wie, jak wiele on i jego żona dają innym na co dzień. Tych dwoje
ludzi stanowi najlepszy przykład prawości. Ich metaforą ludzkości jest stwierdzenie, że
wszyscy ludzie są wielką rodziną. Dlatego właśnie okazują głębokie uczucie i troskę nawet
nieznajomym.
Kiedyś Martin opowiedział mi, jak parę lat temu zmieniło się jego życie: grał wtedy we
Współczesnej Apokalipsie. Przedtern postrzegał życie jak coś, czego należy się obawiać.
Teraz jest dla niego fascynującym wyzwaniem. Dlaczego? Jest bowiem przekonany, że życie
to TAJEMNICA. Kocha tajemnicę ludzkiej istoty, wszystkie cuda i możliwości, które
otwierają się przed nim z każdym kolejnym dniem życia.
Co zmieniło jego metaforę? Wielkie cierpienie. Zdjęcia do Apokalipsy kręcono w
puszczy na Filipinach. Normalne dni zdjęciowe trwały od poniedziałku do piątku i zwykle w
piątek wieczorem Martin i Janet jechali samochodem na weekend do Manili. Któregoś piątku
Martin musiał zostać na dodatkowe zdjęcia w sobotę. Janet pojechała więc sama, ponieważ
obiecała wcześniej pewnemu członkowi ich ekipy, że kupi mu w stolicy szklane oko, gdyż on
był za biedny, by móc sobie na to pozwolić. Tamtej nocy Martin został sam. Nie mógł zasnąć,
przekręcał się z boku na bok i bardzo pocił. Czuł coraz większy ból i rano doznał poważnego
ataku serca. Był częściowo sparaliżowany. Używając całej siły woli, stoczył się z łóżka na
ziemię, wyczołgał jakoś z namiotu i zaczął wzywać pomocy.
Opowiadał mi, że leżąc wtedy na ziemi, czuł nadchodzącą śmierć. Nagle wszystko
zaczęło się wydawać spokojne i ciche. Widział siebie samego przechodzącego w oddali przez
wody jakiegoś jeziora. „A więc tak wygląda śmierć" - pomyślał i nagle zdał sobie sprawę z
faktu, że nie boi się śmierci. Boi się życia! W tamtej właśnie chwili zrozumiał, że życie to
prawdziwe wyzwanie i wielka przygoda. Natychmiast podjął decyzję, że musi żyć. Skupiając
wszystkie siły, sięgnął po źdźbło trawy i z wielkim wysiłkiem przysunął je do twarzy. Chciał
je powąchać, ale prawie nic nie czuł. Z chwilą gdy poczuł zapach trawy, wrócił ból. Wiedział
wtedy, że żyje. Walczył.
Kiedy koledzy go znaleźli, byli przekonani, że umrze. Zarówno wyraz ich twarzy, jak i
komentarze sprawiły, że Martin znów zwątpił. Zaczął tracić siły. Wiedząc, że nie ma czasu do
namysłu, najlepszy pilot w ekipie postanowił zaryzykować własne życie i przewieść Martina
do szpitala w Manili helikopterem, mimo wiatru sięgającego czterdziestu węzłów. Kiedy
znalazł się w szpitalu, umieszczono go na noszach i przeniesiono do sali reanimacyjnej, gdzie
wszystko świadomie i podświadomie mówiło mu, że nie przeżyje. Robił się słabszy z minuty
na minutę. I wtedy zjawiła się Janet. Wiedziała tylko, że miał atak serca, ale już w szpitalu
lekarze powiedzieli jej, że stan męża jest bardzo ciężki. Nie chciała się z tym pogodzić. Czuła,
że Martin potrzebuje siły, czuła, że musi przezwyciężyć jego strach i swój własny.
Natychmiast przystąpiła do działania i osiągnęła swój cel za pomocą jednej myśli. Kiedy
otworzył oczy, powiedziała: „To tylko film, kochanie. To tylko film!". Martin powiedział
później, iż natychmiast po tych słowach już wiedział, że uda mu się przeżyć i że właśnie
wtedy zaczął zdrowieć. W jednej chwili problem przestał wydawać mu się poważny i poczuł,
że może sobie z nim poradzić. Słowa Janet w oczywisty sposób implikowały, że nie warto
poświęcać własnego zdrowia dla czegoś takiego jak film.
Ale jestem przekonany, że podświadomie Martin przyjął jeszcze jedną wiadomość:
cierpienie, którego doświadczają aktorzy na planie, nie jest prawdziwe i nigdy nie trwa długo.
W którymś momencie reżyser powie w końcu: „Dość." Ta wspaniała metafora w ustach Janet
pomogła Martinowi zebrać wszystkie siły.
Do dziś jest on przekonany, że uratowała mu życie.
Wpływ metafor nie ogranicza się tylko do pojedynczych ludzi. Kształtują również
poszczególne społeczności i cały świat. Metafory, które przejmujemy z własnej kultury, mogą
ukształtować naszą percepcję i nasze działania - albo nasz brak działań. W ciągu kilku
ostatnich dziesięcioleci, po rozpoczęciu podróży kosmicznych, zaczęliśmy mówić o Ziemi
jako wielkim statku kosmicznym. Metafora ta brzmi wspaniale, ale nie zawsze potrafi
wzbudzić emocjonalną reakcję na zagrożenia ekologiczne. Dlaczego? Trudno mieć jakieś
emocje w stosunku do statku kosmicznego, nie budzi on żadnych odniesień. Porównaj to z
uczuciami wywoływanymi przez metaforę „matka ziemia". Jaka byłaby różnica w twojej
reakcji na konieczność ochrony matki i konieczność utrzymania w czystości statku
powietrznego?
Piloci i żeglarze często porównują swoje samoloty i statki do pięknych kobiet. Dlaczego
nie do mężczyzn? Ponieważ byliby pewnie o wiele ostrzejsi i bardziej oschli w stosunku
emocjonalnym do swojej maszyny, gdyby postrzegali ją jako wielkiego i grubego faceta
imieniem Joe, a nie na przykład, jako piękną i wiotką księżniczkę, która z gracją mknie po
falach lub w powietrzu.
Metafor używamy nieustannie podczas wojny. Jak nazwano pierwszą część operacji
militarnych podczas wojny w Zatoce Perskiej? Zanim wypowiedziano wojnę, nazywano ją
„Operacja Pustynna Tarcza". Jednak kiedy tylko wydano rozkaz rozpoczęcia walk, zmieniono
nazwę na „Operacja Pustynna Burza". Wyobraź sobie, jak ta jedna zmiana wpłynęła na odbiór
znaczenia całej operacji przez jej uczestników i nie tylko. Nie chodziło już o ochronę Arabów
przed Saddamem Husseinem. Jak się wyraził generał Norman Schwartzkopf, oddziały
zamieniły się w „burzę wolności", która wymiotła okupacyjne siły irackie z Kuwejtu.
Żelazna kurtyna opadła, dzieląc kontynent.
WINSTON CHURCHILL
Jak radykalnie zmienił się obraz Europy Wschodniej w ciągu zaledwie kilku ostatnich
lat. Żelazna kurtyna była metaforą, która ukształtowała doświadczenia po II wojnie światowej
na całe dziesięciolecia. Mur berliński stał się namacalnym symbolem narzuconych barier,
które dzieliły Europę. Kiedy w listopadzie 1989 roku berliński mur upadł, wraz z nim
zniszczono coś więcej. Obalenie tego symbolu natychmiast stało się metaforą, która zmieniła
przekonania wielkich rzesz ludzi dotyczące tego, co jest, a co nie jest w ich życiu możliwe.
Dlaczego ludzie z taką pasją przebijali się przez stare mury, skoro było w nich wiele bram,
przez które mogli przejść bez żadnego trudu? Zniszczenie muru stanowiło uniwersalną
metaforę wolności, otwierających się przed ludźmi możliwości i znoszenia barier.
DOPASUJ S Ł O W A DO CZYNÓW
Pełna świadomość olbrzymiej siły zawartej w metaforach wymaga również wiedzy, jak
używać ich w odpowiednim kontekście. Problem polega na tym, że wielu ludzi dysponuje
metaforami, które wspaniale sprawdzają się w pracy, ale powodują trudności w domu. Znam
pewną kobietę, prawnika, która próbowała zastosować w domu te same metafory o stronie
przeciwnej, które tak bardzo pomagały jej w pracy. Jej mąż zaczynał z nią całkiem niewinną
rozmowę i już po chwili czuł się tak, jakby był świadkiem wziętym w krzyżowy ogień pytań
podczas procesu sądowego. To nie bardzo pomaga rozwinąć intymne kontakty, nieprawdaż?
Albo wyobraź sobie całkowicie oddanego swojej pracy policjanta. Jeśli nie zapomni o swoim
zawodzie po przyjściu do domu, czy ciągłe przyłapywanie ludzi na łamaniu jakichkolwiek
norm uczyni z niego szczęśliwego ojca rodziny?
Jednym z najlepszych przykładów stosowania niewłaściwej metafory jest pewien
mężczyzna, który tak bardzo się izolował, że ani żona, ani dzieci nie czuły się z nim
związane. Rodzina nie mogła pogodzić się z faktem, że nigdy nie okazywał swoich
prawdziwych uczuć i ciągle wszystkimi kierował. Czy potrafiłbyś zgadnąć, jaki jest jego
zawód?
Kontroler ruchu powietrznego! W pracy przez cały czas musiał zachowywać dystans i
opanowanie; nawet jeśli sytuacja stawała się niebezpieczna, musiał posługiwać się całkowicie
spokojnym głosem, aby nie alarmować pilotów, którymi kierował. Ta obojętna postawa
sprawdzała się znakomicie na wieży kontrolnej, ale zupełnie nie pomagała w domu.
Uważaj, abyś nie przenosił metafor, które są odpowiednie w jednym kontekście, na
przykład w środowisku pracy, na sytuacje, które są dla nich kontekstem niewłaściwym, na
przykład na relacje z rodziną i przyjaciółmi.
Jakich metafor używają niektórzy ludzie dla określenia swoich związków uczuciowych?
Niektóre kobiety mówią na mężów „mój stary". Inne mówią o nich „dyktator", „kula u nogi"
albo „strażnik". Pewna kobieta nazwała nawet swojego męża „Księciem Ciemności".
Czy są lepsze określenia do wyboru? Wielu ludzi nazywa swojego partnera „lepszą
połową, kochankiem, partnerem życiowym albo bratnią duszą". Czasem zmiana jakiegoś
drobnego niuansu metafory zmieni całkowicie sposób, w jaki postrzegasz swój związek.
Możesz nigdy nie doświadczać szalonych uczuć w stosunku do „partnera", ale z
pewnością szalałbyś za „kochanką."Pewien mój znajomy nie ma dzieci. Zawsze wyrażał się o
dzieciach, używając słowa „bachory". Czy możesz sobie wyobrazić, jak reagowały na niego
dzieci przez cały ten czas, kiedy stosował tę metaforę? Jednak niedawno w ramach
organizacji charytatywnej podjął się roli Świętego Mikołaja w jednym z dużych domów
towarowych (musiał się zgodzić, ponieważ wszyscy nalegaliśmy na to) i przez cały dzień
sadzał sobie na kolanach setki „bachorów". Doświadczenie to dało mu całkiem inne
spojrzenie na dzieci i na zawsze zmieniło jego metaforę. Teraz twierdzi, że dzieci to
„przytulanki". Czy zmieniło to jego odczucia? Jasne, że tak. Gdybyś nazywał swoje dzieci
„bębnami", pewnie nie byłbyś skory do opiekowania się nimi. Sprawdź, czy twoje metafory
dotyczące związków z własnymi dziećmi są właściwe. Pamiętaj! One cię słuchają i uczą się
od ciebie!
Czy metafory, których ty używasz dla opisania własnego związku zarówno dla swoich
potrzeb, jak i w rozmowach z innymi, mogą ukształtować twoje postrzeganie tego związku
oraz rodzaj relacji z partnerem? Oczywiście, że mogą! Na jednym z moich seminariów
spotkałem kobietę, która o swoim mężu wyrażała się wciąż: „ten palant, z którym jestem".
Później spostrzegłem, że jej mąż zawsze mówił o niej „moje kochanie" albo „moja lepsza
połowa". Kiedy zwróciłem jej na to uwagę, była zaszokowana, ponieważ darzyła męża
wielkim uczuciem i nie zdawała sobie sprawy z faktu, jak trujące mogą być tego typu
metafory z jej strony. Wspólnie wybraliśmy określenia bardziej pasujące do jej związku z
mężem.
Jedną z najsilniejszych metafor ogólnych, która wiele razy pomogła mi w ciężkich
chwilach, jest historia wykorzystywana przez wielu ludzi w mojej profesji. Opowiada ona o
kamieniarzu. W jaki sposób kamieniarz rozkrusza potężny głaz? Chwyta ciężki młotek i wali
w głaz najmocniej, jak potrafi. Po pierwszym uderzeniu nie ma na kamieniu nawet drobnej
rysy. Ale on znów chwyta za młot i dalej uderza, sto, dwieście, trzysta razy, wciąż bez ani
jednego pęknięcia.
Wkłada w tę pracę olbrzymi wysiłek, a mimo to kamień wydaje się nienaruszony.
Czasem przechodzący obok ludzie śmieją się z niego, że kontynuuje swoją ciężką pracę, choć
nie przynosi ona żadnych efektów. Ale kamieniarz jest mądry. Wie, że brak
natychmiastowych, widocznych efektów nie oznacza, iż nie czyni postępów w swojej pracy.
Uderza więc raz za razem i w końcu za pięćsetnym, a może za tysiącznym uderzeniem
kamień dosłownie rozpada się na dwie połowy.
Czy przyczyną jest to jedno uderzenie? Oczywiście, nie. Kamień rozłupuje się na skutek
ciągłej siły, która narusza jego strukturę.
W moim przekonaniu ciągłe stosowanie sztuki CDSI jest młotem mogącym rozkruszyć
największy nawet kamień, który blokuje ci drogę do sukcesu.
Wiele lat temu jeden z moich wczesnych mistrzów, Jim Rohn, pomagał mi spojrzeć na
życie za pomocą metafory pór roku. Często skonfrontowani z beznadziejną sytuacją myślimy,
że będzie ona trwać wiecznie. Ja w takich sytuacjach mówię sobie: „ŻYCIE MA SWOJE P O
R Y . Teraz jest zima." Co wspaniałego ci się zdarzy, kiedy przyjmiesz tę metaforę? A co
zawsze następuje po zimie? Wiosna! Pojawia się słońce, znika ziąb i w jednej chwili możesz
zacząć sadzić nowe rośliny. Zaczynasz zauważać całe piękno natury i obserwujesz, jak rośnie
nowe życie. Potem nastaje lato i robi się gorąco. Opiekujesz się wtedy swoimi roślinami i nie
pozwalasz im uschnąć. Następnie przychodzi jesień i zbierasz nagrodę za swoją pracę.
Czasem jednak ten wzorzec się załamuje. Twoją plantację może na przykład zniszczyć burza
gradowa. Jeśli jednak wierzysz w siłę zmieniających się pór roku, wiesz, że będziesz miał
kolejną szansę.
Inny wspaniały przykład wielkiej siły metafor miał miejsce podczas jednego z moich
seminariów Randka z Przeznaczeniem. Pewien mężczyzna obrał sobie pseudonim „Maestro".
(Zawsze proszę słuchaczy, aby wybrali sobie pseudonim, który będzie metaforycznie
przedstawiał sposób, w jaki chcą być postrzegani podczas całego kursu. Nawet tak proste
ćwiczenie może wywołać w ludziach zmiany, ponieważ będą oni chcieli zasłużyć swoim
zachowaniem na swoją nową „etykietkę". Czy sądzisz, że zachowywałbyś się w różny
sposób, gdyby cię nazywano błyskawicą, kochankiem, tancerzem albo czarodziejem?)
Maestro był wspaniałym człowiekiem z nadwagą około stu siedemdziesięciu funtów. Kiedy
zacząłem z nim pracować, odkryłem, że połączył otyłość z uduchowieniem. Był przekonany,
że tylko ludzie wielkiego ducha utrzymują z nim znajomość, ponieważ wszystkich innych
odpycha jego sadło. Wierzył, że ludzie prawdziwie dobrzy będą zawsze chcieli się z nim
kontaktować, natomiast ludzie płytcy będą się od niego trzymać z daleka, co pozwoli mu ich
unikać.
„Wiem, że może to brzmieć głupio, ale czuję, że jeśli jesteś gruby, naprawdę
utrzymujesz kontakt duchowy z ludźmi. Poza tym, wszyscy guru na świecie są grubi. Bóg z
pewnością kocha grubych ludzi" - powiedział. „Bóg kocha wszystkich - odpowiedziałem. Ale myślę, że grubych ludzi nadziewa na rożen i smaży w piekle!" Żałuj, że nie widziałeś
wyrazu jego twarzy!
Oczywiście tak naprawdę w to nie wierzę. Był to tylko sposób, który pozwolił mi
złamać jego stary wzorzec poprzez wytworzenie jaskrawego obrazu. Następnie zapytałem, jak
wygląda jego ciało i czym dla niego jest. Odpowiedział, że jest tylko pojazdem, który
pozwala mu się poruszać. „Czy jest to dobry i piękny pojazd?" - spytałem. „To nieważne, czy
jest piękny, byle dowiózł do celu" - odrzekł.
Konieczność nowej metafory stała się oczywista. Był to naprawdę wspaniały człowiek,
więc pomogłem mu przyjąć nowy sposób interpretowania życia, który zgadzałby się z jego
bogatym wnętrzem. Spytałem, jak traktowałby swoje ciało, gdyby nie było ono tylko
pojazdem, lecz prawdziwą świątynią jego ducha. Pokiwał głową i widać było, że uwierzył, iż
tym właśnie jest jego ciało. Ta jedna zmiana sprawiła, że dokonał on następnie szeregu
innych zmian dotyczących innych przekonań: co jeść, w jaki sposób jeść, jak często jeść i jak
traktować swoje ciało. Wszystko to w ciągu jednej chwili. Jedna ogólna metafora zmieniła
dosłownie wszystkie jego przekonania na temat własnego ciała.
Jak ty traktowałbyś świątynię? Czy wrzucałbyś do niej wielkie ilości tłustego żarcia?
Ten nagle zdobyty szacunek dla własnego ciała całkowicie odmienił Maestra. W chwili gdy
piszę te słowa, minęło sześć miesięcy od tamtego seminarium. Schudł on już o sto trzydzieści
funtów po prostu na skutek przyjęcia nowej metafory i stosowania jej w codziennym życiu.
Stała się to jego stała metafora, która kształtuje wszystkie działania. Kiedy idzie po zakupy do
sklepu spożywczego, zadaje sobie pytanie: „Czy umieściłbym to w świątyni?", ilekroć sięga
po jakiś produkt. Kiedy raz na jakiś czas przychodzi mu ochota podejść do półek z tuczącymi
produktami, które kupował wcześniej, natychmiast stawia sobie przed oczami obraz samego
siebie smażącego się na rożnie w piekle. To zaraz sprawia, że udaje się w innym kierunku.
Maestro zwykł był słuchać muzyki tak głośnej, że wszyscy wkoło obawiali się o jego słuch.
Obecnie słucha innej muzyki, ponieważ mówi, że musi dbać o swoją świątynię.
Czy teraz już wiesz, z jaką mocą metafory ogólne mogą odmienić dosłownie każdą
dziedzinę twojego życia?
PRZEMIANA Z GĄSIENICY W MOTYLA
Kiedy mój syn miał mniej więcej sześć lat, wrócił pewnego dnia do domu, zanosząc się
od płaczu, ponieważ jeden z jego kolegów spadł na placu zabaw ze zjeżdżalni i zabił się.
Usiadłem obok Joshuy i powiedziałem:
- Wiem, kochanie, jak się czujesz. Brakuje ci go i takie uczucie jest zupełnie normalne.
Ale powinieneś też zrozumieć, że czujesz w ten sposób dlatego, że jesteś gąsienicą.
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Udało mi się trochę naruszyć jego wzorzec,
ciągnąłem więc:
- Po prostu myślisz jak gąsienica.
Poprosił o wyjaśnienie.
- Jest taki moment, kiedy każda gąsienica myśli, że umarła. Myśli sobie, że skończyło
się życie. Joshua zastanowił się i spytał:
To wtedy, kiedy owijają się w kokon?
Właśnie tak - odpowiedziałem. - Zawijają się w kokon tak, jakby chciały być w nim
pochowane. I wiesz co? Gdybyś zajrzał do środka, nie znalazłbyś tam gąsienicy, tylko kleistą
masę. Większość ludzi sądzi, że gąsienica umarła. Nawet sama gąsienica tak myśli. Ale w
rzeczywistości zaczyna się ona wtedy przekształcać. Rozumiesz? Zmieniać się w co innego. I
w co się zamienia po bardzo niedługim czasie?
W motyla - odpowiedział Joshua, a ja pytałem dalej:
Czy inne małe gąsienice na ziemi widzą, że ich kolega stał się motylem?
Nie - odpowiedział.
A co robi gąsienica, kiedy wydostanie się z kokonu?
Lata.
Właśnie tak. Wydostaje się na słońce, suszy skrzydła i zaczyna fruwać. Jest jeszcze
piękniejsza niż przedtem, zanim owinęła się w kokon. Czy ma też więcej swobody?
O tak. O wiele więcej swobody - odpowiedział.
Czy myślisz, że wtedy lepiej się bawi?
Jasne. Ma o wiele mniej nóg, żeby się męczyć.
Właśnie tak. Ma za to więcej radości. I nie potrzebuje już nóg, bo ma skrzydła. Myślę,
że twój przyjaciel ma teraz skrzydła - powiedziałem. - Nie od nas zależy, kiedy ktoś staje się
motylem. Czasami myślimy, że to niesprawiedliwe, ale jestem przekonany, że Bóg wie lepiej
od nas, kiedy jest właściwy czas. Teraz jest zima, a ty chciałbyś, żeby było lato. Jednak Bóg
ma inne plany. Musimy więc wierzyć, że Bóg wie lepiej od nas, jak tworzyć motyle. I kiedy
wciąż jeszcze jesteśmy gąsienicami, czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że motyle
istnieją, ponieważ latają one wysoko nad nami. Ale nie powinniśmy zapominać, że one tam
są.
Joshua uśmiechnął się, uścisnął mnie i powiedział:
- Założę się, że jest pięknym motylem!
Metafory mogą zmienić znaczenie, jakie przypisujesz do
słownie wszystkiemu. Mogą sprawić, że zaczniesz kojarzyć cierpienie zupełnie z czymś
innym, i zmienić twoje życie tak skutecznie, jak zmieniają twój język. Dobieraj je uważnie i
mądrze tak, aby pogłębiały doświadczenia życiowe zarówno twoje własne, jak i ludzi wokół
ciebie. Zmień się w „poszukiwacza metafor". Ilekroć usłyszysz, że ktoś używa metafory,
która go ogranicza, złam ten wzorzec i zaoferuj nowy. Postępuj tak i z innymi, i ze sobą
samym.
Spróbuj teraz wykonać następujące ćwiczenie:
1.CZYM JEST ŻYCIE? WYPISZ METAFORY, KTÓRE
WYBRAŁEŚ DOTYCHCZAS: „Życie jest jak..." - jak co?
Spróbuj się nad tym zastanowić bardzo dokładnie, ponieważ
prawdopodobnie stosujesz więcej niż tylko jedną metaforę.
Kiedy znajdujesz się w kiepskim nastroju, pewnie porównujesz
je do wojny lub bitwy, a w dobrym nastroju być może traktu
jesz je jak dar. Wypisz wszystkie metafory, a następnie zasta
nów się nad każdą z nich: jeśli życie jest takie to a takie, co to
dla mnie znaczy? Co znaczy, że życie jest świętością? Co zna
czy, że jest snem albo teatrem?
Każda z tych metafor daje ci nowe możliwości, ale też i ogranicza. Jeśli na przykład
używasz metafory: „Życie jest teatrem", może ona ci pomóc, choćby dając przekonanie, że
możesz wejść na scenę, możesz być dostrzeżony i usłyszany. Ale może też oznaczać, że
stajesz się kimś, kto zawsze gra swoją rolę zamiast pokazywać prawdziwe uczucia. Zastanów
się więc dokładnie nad swoimi metaforami. Jakie są ich zalety, a jakie ich wady? Jakie nowe
metafory dałyby ci więcej szczęścia, wolności i siły?
SPORZĄDŹ LISTĘ WSZYSTKICH METAFOR, KTÓRE KOJARZYSZ ZE SWOIM
ZWIĄZKIEM LUB MAŁŻEŃSTWEM. Czy dodają ci sił, czy też obezwładniają? Pamiętaj,
że wystarczy świadome działanie, by zmienić wszystkie swoje metafory. Twój umysł zacznie
sobie powtarzać: „To nieprawda. To czysta głupota!", i wtedy z łatwością przyjmiesz nową
metaforę. Piękno tej techniki polega właśnie na tym, że jest ona aż tak prosta!
WYBIERZ JEDNĄ DZIEDZINĘ ŻYCIA, KTÓRA JEST DLA CIEBIE BARDZO
WAŻNA. Może to być praca, stosunki z rodzicami lub z dziećmi albo też umiejętność
uczenia się. O D K R Y J , JAKIE M E T A F O R Y KIERUJĄ T O B Ą W TEJ
DZIEDZINIE. Wypisz je, na przykład: „Nauka to zabawa." Jeśli okaże się, że uczenie się jest
dla ciebie jak choćby „wyrywanie zęba", zrozumiesz wtedy, jak wiele cierpienia sobie zadajesz! Właśnie taką metaforę należałoby zmienić, i to natychmiast! Również i w tym
wypadku zastanów się nad pozytywnymi i negatywnymi konsekwencjami każdej z metafor.
Dokładne ich zbadanie może dać ci w życiu nowe możliwości.
WYPRACUJ NOWE, UMACNIAJĄCE CIĘ METAFORY DLA KAŻDEJ Z TYCH
TRZECH DZIEDZIN ŻYCIA. Zdecyduj natychmiast, że od dziś będziesz myślał o życiu na
co najmniej pięć nowych sposobów. Życie nie jest wojną. Życie nie jest egzaminem ani
próbą. Życie jest zabawą, tańcem, świętością, podarunkiem, piknikiem - czymkolwiek, co
daje ci jak najbardziej intensywne pozytywne emocje.
NA KONIEC POSTANÓW SOLENNIE, ŻE BĘDZIESZ ŻYŁ ZGODNIE Z TYMI
NOWYMI METAFORAMI PRZEZ NAJBLIŻSZE TRZYDZIEŚCI DNI.
Pozwól, aby blask tych nowych metafor „zwalił cię z nóg" i „uniósł z radości w
powietrze". Kiedy znajdziesz się „na szczycie świata", będziesz mógł spojrzeć w dół i „nie
posiadać się z radości" na myśl, że szczęście, którego obecnie doświadczasz, jest tylko
„wierzchołkiem góry lodowej". PRZEJMIJ KONTROLĘ NAD WŁASNYMI
METAFORAMI NATYCHMIAST I ZBUDUJ SOBIE CAŁKIEM NOWY ŚWIAT: ŚWIAT
NIEOGRANICZONYCH MOŻLIWOŚCI, BOGACTW, CUDÓW I RADOŚCI.
To pozwoli ci ujarzmić kolejną wielką siłę.
Rozdział jedenasty
DZIESIĘĆ EMOCJONALNYCH SKŁADNIKÓW SIŁY
Nie da się zmienić ciemności w światłość ani apatii w ruch bez udziału emocji.
CARL JUNG
Chciałbym przedstawić ci faceta imieniem Walt. Walt jest dobrą i poczciwą istotą, która
zawsze próbuje zachowywać się właściwie. Jego życie jest zapięte na ostatni guzik: wszystko
ma swoje miejsce i określony porządek. W ciągu tygodnia wstaje dokładnie 0 6.30, bierze
prysznic, goli się, wlewa w siebie pospiesznie filiżankę kawy i chwyciwszy za torbę z drugim
śniadaniem, zwykle kanapki z wędliną i batoniki, zamyka za s o b ą drzwi o 7.10 i wychodzi z
domu, by spędzić czterdzieści pięć minut na dojazdach do pracy. Siada za biurkiem
punktualnie o 8.00 i siedzi tak, wykonując tę samą pracę, już od ponad dwudziestu lat.
O 5.00 po południu idzie do domu, bierze coś do picia i chwyta za pilota od telewizora.
W godzinę później przychodzi do domu jego żona i decydują, czy zjeść na obiad resztki z
poprzedniego dnia, czy też wrzucić pizzę do kuchenki mikrofalowej. Po obiedzie żona kąpie
dziecko, a on sam ogląda wiadomości telewizyjne. Około 9.30 wieczorem jest już w łóżku,
gotów do snu. Weekendy poświęca na prace w ogródku, kosmetykę samochodu i odsypianie
zaległości. Walt i jego żona są małżeństwem od trzech lat. Nie mógłby powiedzieć o tym
związku, że jest przepełniony wielkim uczuciem, ale bez wahania powiedziałby, że jest
bardzo wygodny, choć ostatnio zaczyna przypominać stare wzorce z jego pierwszego
małżeństwa.
Czy znasz kogoś takiego jak Walt? Może znasz nawet bardzo dobrze - to ktoś, kto nigdy
nie cierpi z powodu tragicznych załamań lub upadku ducha, ale też nigdy nie nurza się w odmętach wielkiej pasji czy radości. Kiedyś słyszałem, że różnica między koleiną, w jaką
wprowadza nas rutyna, a grobem wynosi tylko kilka stóp. Już ponad sto lat temu Thoreau
zauważył, że „większość ludzi prowadzi życie w cichej desperacji". Dziś, gdy zbliżamy się do
końca kolejnego wieku, jego obserwacja jest niestety prawdziwsza niż kiedykolwiek
przedtem.
Gdybym miał wskazać na element powtarzający się w niezliczonych listach, jakie
otrzymałem od momentu napisania Unlimited Power, wskazałbym właśnie na
wszechobecność tego rodzaju dysocjacji w życiu większości ludzi. Zapanowała ona
niepodzielnie tak po prostu, ponieważ chcieli uniknąć cierpienia. Niemal we wszystkich
listach powtarza się też wielkie pragnienie, z jakim ich autorzy chwytają każdą możliwość
poczucia się bardziej żywym, każdą okazję, która pozwoli im odczuć jakąkolwiek pasję,
poczuć ten dreszcz. Doświadczenie zebrane w kontaktach z ludźmi na całym świecie, płynące
z „badania tętna" dosłownie setek tysięcy osób, podpowiada mi, że wszyscy instynktownie
czujemy niebezpieczeństwo spłaszczenia naszego wykresu emocjonalnego i desperacko
szukamy sposobów, które pozwolą nam ponownie obudzić nasze serca.
Tak wielu ludzi cierpi z powodu błędnego przekonania, że emocje są całkowicie poza
ich kontrolą, że stanowią one po prostu spontaniczną reakcję na wydarzenia w ich życiu.
Często unikamy emocji tak, jakby były wirusami, które c z a j ą się i atakują, gdy jesteśmy
najsłabsi. Czasem myślimy o nich jak o „ubogich krewnych rozumu" i w ten sposób
negujemy ich wartość. Albo zakładamy, że emocje powstają jako reakcja na coś, co mówią
nam inni. Co jest wspólnego we wszystkich tych przekonaniach? Otóż wspólne jest błędne
założenie, że nie mamy żadnej kontroli nad tajemniczym zjawiskiem znanym jako emocje. Z
chęci unikania pewnych emocji ludzie posuwają się do ostateczności, czasem robiąc rzeczy
dziwne i przerażające zarazem. Sięgają po narkotyki, alkohol, nadmierne jedzenie lub hazard.
Wprowadzają się w ogłupiającą depresję.
Aby uniknąć „zranienia" ukochanej osoby (albo bycia przez n i ą ranionym), wygaszają
wszelkie emocje, stają się emocjonalnymi androidami i w końcu tracą poczucie jakichkolwiek
więzów, które kiedyś w i ą -zały ich razem, a w ten sposób ostatecznie ranią swoich
ukochanych.
Według mnie istnieją cztery podstawowe strategie, za pomocą których ludzie radzą
sobie z własnymi emocjami. Które zastosowałeś dzisiaj ty?
1.UNIKANIE: Wszyscy chcemy unikać bolesnych emocji.
W rezultacie większość ludzi próbuje unikać sytuacji mogących
wywoływać emocje, których się b o j ą , lub, co gorsza, u s i ł u j ą w ogóle
nie odczuwać żadnych emocji! Jeśli na przykład o b a w i a j ą się odrzuce
nia przez innych, będą unikać sytuacji, która może doprowadzić do
tego, że ktokolwiek ich odrzuci. Unikają wchodzenia w intymne
związki z innymi ludźmi, nie starają się o lepszą pracę.
Radzenie sobie z emocjami w taki właśnie sposób wpędza nas w pułapkę. To prawda,
że unikanie negatywnych emocji chroni nas przez jakiś czas, ale jednocześnie nie pozwala
odczuwać piiłości, bliskości i związków z ludźmi, czego pragniemy przecież najbardziej.
ZRESZTĄ NIE MOŻNA UNIKNĄĆ UCZUĆ. 0 wiele skuteczniejszym sposobem jest
nauczenie się, jak znajdować pozytywne znaczenia ukryte głęboko w uczuciach, które kiedyś
uznawałeś za negatywne.
2.ODRZUCENIE. Drugim sposobem radzenia sobie z emoc
jami jest przyjęcie strategii odrzucania, zaprzeczania im. Ludzie
często próbują zdystansować się do swoich emocji mówiąc:
; ; W końcu to nie boli aż tak bardzo." Tymczasem dalej wzniecają
W sobie ogień myśląc, jak straszne jest wszystko wokół, jak bard
zo ktoś ich wykorzystał, jak wszystko im się psuje, choć tak bard
zo się starają. Ciągle podsycają ten ogień, wciąż zadając sobie
pytanie, dlaczego to musiało się przytrafić właśnie im. Innymi słowy
zupełnie nie zmieniają sposobu myślenia i wciąż zadają sobie te
same niszczące pytania. Odczuwanie jakiegoś uczucia i udawanie,
że się go nie odczuwa, przynosi tylko jeszcze większe cierpienie.
Powtórzę: lekceważenie komunikatów, które przesyła ci twój system emocjonalny, nie
prowadzi do niczego dobrego. JEŚLI WIADOMOŚĆ PRZEKAZYWANA CI PRZEZ
SYSTEM EMOCJONALNY POZOSTAJE BEZ ODPOWIEDZI, EMOCJE ZWIĘKSZAJĄ
SWOJE NATĘŻENIE. STAJĄ SIĘ CORAZ INTENSYWNIEJSZE, AŻ WRESZCIE
POWODUJĄ BÓL, BY W TEN SPOSÓB ZWRÓCIĆ NA SIEBIE UWAGĘ. Próby zaprzeczenia własnym uczuciom nie stanowią więc żadnego rozwiązania. Zrozumienie ich i
wykorzystanie jest właściwą strategią, z którą zapoznasz się w tym rozdziale.
3.
RYWALIZACJA. Wielu ludzi przestaje w końcu walczyć
z negatywnymi emocjami, całkowicie się im poddaje i postana
wia oddać się cierpieniu. Zamiast szukać pozytywnych stron prze
kazu emocjonalnego, intensyfikują własne emocje i czynią je do
tkliwszymi jeszcze, niż naprawdę są. Staje się to ich „znamie
niem odwagi" i zaczynają rywalizować z innymi: „Mówisz, że
ci źle? To posłuchaj, w jakim piekle ja muszę żyć!" Staje się to
dosłownie częścią ich osobowości, ich sposobem na niepo
wtarzalność. Zaczynają chełpić się tym, że jest im gorzej niż
wszystkim pozostałym. Jak pewnie się domyślasz, to najgroź
niejsza pułapka ze wszystkich.
Takiego podejścia należy unikać za wszelką cenę, ponieważ staje się ono
samospełniającą się przepowiednią. Zaczynamy inwestować wszystkie nasze siły
w negatywne uczucia i sami kopiemy pod sobą dół.
Najskuteczniejszą i najzdrowszą techniką radzenia sobie z emocjami, które w naszym
odczuciu przynoszą cierpienie, jest zrozumienie, że służą one pozytywnemu celowi, jakim
jest...
4.
UCZENIE SIĘ EMOCJI I WYKORZYSTYWANIE ICH.
Jeśli chcesz, by twoje życie naprawdę ci służyło, musisz spra
wić, by emocje pracowały na twoją korzyść. Nie uciekniesz od
nich. Nie możesz ich wyłączyć, nie możesz ich trywializować
ani oszukiwać się co do ich znaczenia. Nie możesz też pozwolić,
by niepodzielnie panowały nad twoim życiem.
Emocje, nawet te chwilowo bardzo bolesne, są jakby wewnętrznym kompasem
wskazującym na działania, które musisz podjąć, by osiągnąć swoje cele. Bez umiejętności
odczytania wskazań tego kompasu będziesz do końca życia zdany na łaskę i niełaskę każdej
psychicznej burzy, która pojawi się na twojej drodze. Wiele dyscyplin terapeutycznych
wychodzi z błędnego założenia, że emocje są naszym wrogiem albo że nasz dobry stan
emocjonalny zależy całkowicie od naszej przeszłości. Prawda jest inna: każdy z nas może w
jednej chwili przejść od płaczu do śmiechu, jeśli wystarczająco skutecznie przerwie wzorzec
koncentracji i zachowania.
Psychoanalitycy freudowscy na przykład szukają owych głębokich i ciemnych
sekretów" w naszej przeszłości, aby wyjaśnić nasze obecne problemy. Wiemy przecież, że
gdy się czegoś ciągle szuka, w końcu się to znajdzie. Jeśli więc nieustannie szukasz przyczyn,
dla których przeszłość ma determinować teraźniejszość i przez które jesteś tak „poplątany",
twój umysł dostosuje się w końcu do tego życzenia, znajdzie odniesienia, które życzenie to
umotywują, i zacznie wytwarzać odpowiednio negatywne emocje. O ile lepiej byłoby przyjąć
przekonanie, że przeszłość nie równa się przyszłości!
Jedynym sposobem skutecznego wykorzystania emocji jest zrozumienie, że wszystkie
one ci służą. Musisz uczyć się od swoich emocji i wykorzystywać je tak, aby osiągać
pożądane rezultaty. EMOCJE, KTÓRE KIEDYŚ UZNAWAŁEŚ ZA NEGATYWNE, SĄ W
RZECZYWISTOŚCI WEZWANIEM DO DZIAŁANIA. I dlatego do końca tego rozdziału
tak właśnie będziemy je nazywać: WEZWANIEM DO DZIAŁANIA lub sygnałem. Nie
będziemy więc w ogóle używać terminu emocje negatywne.
Kiedy zapoznasz się z każdym z tych sygnałów i jego znaczeniem, twoje emocje staną
się nie wrogiem, lecz sojusznikiem. Staną się twoim przyjacielem, mentorem, trenerem.
Poprowadzą cię przez stany najwyższego uniesienia i najgłębszej depresji. Wykorzystywanie
tych sygnałów uwolni cię od obaw i pozwoli doświadczyć całego bogactwa człowieczeństwa.
Aby tego dokonać, musisz przede wszystkim zmienić swoje przekonania na temat
natury emocji. Nie są one drapieżnikami, namiastką intelektu ani wymysłem czy zachcianką
innych. Są wezwaniem do działania, sygnałami, które usiłują popchnąć cię w kierunku
obietnicy lepszego życia.
Jeśli będziesz sobie radził z emocjami za pomocą strategii unikania, stracisz bezcenne
przesłanie, które mają ci one do przekazania. Jeśli przez cały czas nie będziesz dostrzegał
tego przesłania i nie zaczniesz sobie radzić z emocjami już w chwili, gdy się pojawią, urosną
one do monstrualnych rozmiarów i wywołają prawdziwy kryzys. Wszystkie ludzkie emocje
są ważne i cenne we właściwym czasie i kontekście oraz odpowiedniej dawce.
MUSISZ ZROZUMIEĆ, ŻE WSZYSTKIE EMOCJE, KTÓRYCH DOŚWIADCZASZ
W TEJ WŁAŚNIE CHWILI, SĄ WIELKIM DAREM, SĄ TWOIM PRZEWODNIKIEM,
STANOWIĄ SYSTEM WSPOMAGANIA I WEZWANIE DO DZIAŁANIA. JEŚLI
TŁUMISZ WŁASNE EMOCJE I PRÓBUJESZ JE WYELIMINOWAĆ LUB JEŚLI JE
POWIĘKSZASZ I POZWALASZ, BY ZAPANOWAŁY NAD WSZYSTKIM,
ROZTRWANIASZ JEDNO Z NAJCENNIEJSZYCH ŹRÓDEŁ ŻYCIOWEJ SIŁY
Jakie jest źródło emocji? TY SAM JESTEŚ ŹRÓDŁEM WSZYSTKICH SWOICH
EMOCJI. WŁAŚNIE TY JE TWORZYSZ. Bardzo często ludzie są przekonani, że muszą
czekać na określone wydarzenia, aby doświadczyć określonych uczuć. Na przykład nie
pozwalają sobie czuć się kochanymi, szczęśliwymi albo spokojnymi tak długo, jak długo nie
spełniony zostanie określony zestaw oczekiwań. Moim zadaniem j e s t przekonać cię, że W
DOWOLNYM MOMENCIE ŻYCIA MOŻESZ DOŚWIADCZAĆ DOWOLNIE
WYBRANYCH EMOCJI.
Na kursach, które prowadzę niedaleko mojego domu w Del Mar w Kalifornii,
wprowadziliśmy zabawny zwyczaj przypominający nam o tym, kto naprawdę odpowiada za
nasze własne uczucia. Zajęcia prowadzone są w ekskluzywnym czterogwiazd-kowym hotelu
„Inn L'Auberge". Hotel usytuowany jest tuż nad oceanem, w bezpośrednim sąsiedztwie torów
kolejowych. Mniej więcej cztery razy dziennie słychać w hotelu gwizd przejeżdżającego
pociągu. Niektórzy słuchacze denerwowali się, że hałas przeszkadza im w zajęciach
(pamiętaj, że nie wiedzieli jeszcze o istnieniu Słownika Transformacji), więc uznałem ten fakt
za wspaniałą okazję, by zmienić złość w dobrą zabawę. Powiedziałem więc: „Od tej chwili
będziemy świętować, ilekroć usłyszymy jadący obok pociąg. Chcę widzieć, jak
wprowadzacie się w dobry nastrój na dźwięk gwizdka. Zawsze czekamy na właściwą osobę
albo właściwą sytuację, aby poczuć się dobrze. Ale kto ma określić, które sytuacje i którzy
ludzie są właściwi? Kiedy czujesz się naprawdę dobrze, kto jest tego przyczyną? Ty sam. Po
prostu kierujesz się regułą, że musisz czekać, aż stanie się A, B lub C, aby poczuć się
szczęśliwym. Dlaczego więc czekać? Dlaczego nie miałbyś wprowadzić zasady, że jesteś
szczęśliwy i czujesz się świetnie, ilekroć obok hotelu przejeżdża pociąg? Dobrą Stroną tej
zasady jest niewątpliwie fakt, że gwizd pociągu jest o wiele bardziej przewidywalny niż
ludzie, którzy w naszym przekonaniu mają spowodować nasze dobre samopoczucie."
Teraz ilekroć przejeżdża pociąg, następuje prawdziwy wybuch radości. Ludzie
natychmiast zrywają się z krzeseł, cieszą się, krzyczą i zachowują jak szaleni. Wszyscy:
lekarze, prawnicy, dyrektorzy olbrzymich firm - ludzie, których wszyscy wokół uznają za
wyjątkowo inteligentnych i wykształconych. Każdy z nich odpręża się i wybucha wielkim
śmiechem. Jaka stąd nauka? Nie musisz czekać na nikogo ani na nic! NIE MUSISZ MIEĆ
ŻADNEGO SPECJALNEGO POWODU, BY CZUĆ SIĘ DOBRZE. MOŻESZ PO PROSTU
POSTANOWIĆ, ŻE NATYCHMIAST POCZUJESZ SIĘ WSPANIALE, A TO DLATEGO,
ŻE ŻYJESZ, DLATEGO, ŻE TAK C H C E S Z .
Skoro ty sam jesteś źródłem wszystkich emocji, to dlaczego nie czujesz się świetnie
przez cały czas? Dlatego że twoje tak zwane negatywne emocje przekazują ci różne
wiadomości. CO MÓWIĄ NAM OWE WEZWANIA DO DZIAŁANIA? INFORMUJĄ CIĘ,
ŻE TWOJE OBECNE ZACHOWANIE NIE SPRAWDZA SIĘ. PRZEKAZUJĄ CI, ŻE
POWODEM TWOJEGO CIERPIENIA JEST ALBO SPOSÓB, W JAKI POSTRZEGASZ
OTACZAJĄCE CIĘ ZJAWISKA, ALBO PROCEDURY, KTÓRE WYKORZYSTUJESZ, A
W SZCZEGÓLNOŚCI SPOSÓB KOMUNIKOWANIA WŁASNYCH POTRZEB I
ŻYCZEŃ INNYM LUDZIOM ORAZ RODZAJ PODEJMOWANYCH PRZEZ CIEBIE
DZIAŁAŃ.
Sygnały te mówią ci po prostu, że nie osiągasz pożądanych rezultatów, i dlatego musisz
zmienić swoją STRATEGIĘ. Pamiętaj, że sposób postrzegania świata zewnętrznego zależy
od przedmiotu koncentracji oraz znaczeń, które nadajesz poszczególnym zjawiskom.
Pamiętaj, że percepcję możesz zmienić w jednej chwili, zmieniając po prostu sposób
wykorzystania własnej fizjologii i zadając sobie lepsze pytanie.Elementem twojego
postępowania jest styl komunikowania się. Może jesteś zbyt szorstki, a może w ogóle nie
powiadamiasz o własnych potrzebach i spodziewasz się, że inni muszą o nich wiedzieć. Może
to wywoływać frustrację, złość albo cierpienie. MOŻE WIĘC ODBIERANY PRZEZ CIEBIE
SYGNAŁ CIERPIENIA MA BYĆ W E Z W A N I E M DO DZIAŁANIA, MA SKŁONIĆ
CIĘ DO ZMIANY STRATEGII KOMUNIKOWANIA SIĘ Z INNYMI, abyś nigdy w
przyszłości nie odczuwał bólu z tego powodu. P O C Z U -CIE DEPRESJI JEST RÓWNIEŻ
WEZWANIEM DO DZIAŁANIA KOMUNIKUJĄCYM CI, ŻE MUSISZ ZMIENIĆ
SPOSÓB POSTRZEGANIA Z J A W I S K ZEWNĘTRZNYCH, że twoje problemy
nabierają charakteru stałego i zaczynają wymykać ci się spod kontroli. Może też informować
cię o konieczności podjęcia pewnych działań fizycznych w określonej dziedzinie życia, abyś
raz jeszcze przypomniał sobie, że to ty masz nad nim kontrolę.
Taki właśnie jest prawdziwy komunikat wszystkich wezwań do działania. Stanowią one
system wspomagania, który ma wspierać cię w podejmowaniu decyzji co do sposobu
myślenia oraz zmieniać twój sposób postrzegania zjawisk zewnętrznych, procedurę
komunikowania się z innymi albo zachowanie. Wezwanie do działania ma ci przypominać, że
nie chcesz zachowywać się tak jak mucha, która, próbując przebić się przez szybę, rozbija się
o nią. Mówi ci, że jeśli nie zmienisz sposobu działania, nie pomoże ci największa nawet
wytrwałość i konsekwencja. W e zwanie do działania szepcze (a może krzyczy!) głosem
cierpienia, że musisz zmienić to, co robisz.
SZEŚĆ KROKÓW PROWADZĄCYCH DO MISTRZOSTWA EMOCJONALNEGO
KROK PIERWSZY
Przekonaj się, co naprawdę czujesz
Jakże często ludzie czują się tak przytłoczeni, że nie wiedzą nawet, co czują. Wiedzą
jedynie, że są ciągle „atakowani" przez wszelkiego rodzaju negatywne emocje i odczucia.
Zamiast czuć się nadmiernie obciążonym, zatrzymaj się na chwilę i zastanów nad tym,
co naprawdę odczuwasz. Jeśli pierwszą odpowiedzią będzie gniew, nie poprzestawaj na niej i
pytaj dalej: „Czy naprawdę odczuwam właśnie w tej chwili gniew? A może to co innego?
Może czuję się urażony? Albo czuję się tak, jakbym cos stracił." Musisz pamiętać, że
poczucie straty lub urazy jest o wiele mniej intensywne niż poczucie gniewu. Poświęcając
chwilę na identyfikację swoich emocji i zadawanie sobie pytań na ich temat, możesz więc
zmniejszyć doświadczane napięcie emocjonalne i w konsekwencji poradzić sobie z całą sytuacją o wiele szybciej i łatwiej.
Na przykład jeśli na początku powiesz sobie, że czujesz się odrzucony, możesz się
zapytać: „Czy naprawdę czuję się odrzucony, czy też może odczuwam pewien rodzaj
oddzielenia od bliskiej mi osoby? Czy czuję się odrzucony, czy może rozczarowany? Czy
czuję się odrzucony, czy po prostu jest mi z tym niewygodnie?" Przypomnij sobie, z jaką
skutecznością Słownik Transformacji obniża napięcie emocjonalne. Kiedy więc określisz już
prawdziwe uczucia, możesz jeszcze bardziej je stłumić, co bardzo ułatwi ci wyciąganie
wniosków.
Odkryłem, że ilekroć odczuwam cierpienie, mogę bardzo szybko postawić sześć
kroków, które pozwolą mi złamać ograniczający mnie wzorzec emocjonalny, znaleźć
korzyści płynące z tego uczucia i nastawić się w taki sposób, by w przyszłości wyciągać z
cierpienia właściwe wnioski, aby móc się go szybciej pozbyć. Zobaczmy więc, co to za kroki.
KROK DRUGI
Uznaj i doceń swoje emocje wiedząc, że cię wspierają
Ostatnią rzeczą, której mógłbyś chcieć, jest przekonanie, że twoje emocje są czymś
złym. Świadomość, że cokolwiek czujesz, jest złe, stanowi wspaniały sposób na zniszczenie
wszelkiej możliwości porozumiewania się z samym sobą i innymi. Powinieneś być
wdzięczny, że jest w twoim mózgu obszar wysyłający ci sygnały, które cię wspierają,
wzywają do działania, informują o konieczności zmiany sposobu postrzegania albo określonej
dziedziny twojego życia, albo jakiegoś aspektu twoich działań. Kiedy zechcesz zaufać swoim
emocjom, natychmiast skończysz wojnę, którą kiedyś toczyłeś sam ze sobą. Zaufaj im więc,
nawet jeśli ich w danej chwili nie rozumiesz, ponieważ każde twoje doświadczenie ma ci
służyć w dokonywaniu zmian na lepsze.
Bardzo rzadko uznanie emocji za niewłaściwą może spowodować jej zmniejszenie.
Cokolwiek odrzucasz, zwykle wraca z większą siłą. ZACHOWAJ W SOBIE
WDZIĘCZNOŚĆ ZA WSZYSTKIE EMOCJE, a szybko się przekonasz, że niemal natychmiast można je uspokoić, podobnie jak dziecko, które domaga się uwagi.
KROK TRZECI
Bądź ciekaw tego, co mówią ci emocje
Czy pamiętasz, jak wielką siłę daje zmiana stanów emocjonalnych? Jeśli wprowadzisz
się w stan umysłu, w którym naprawdę będziesz się chciał czegoś nauczyć, natychmiast
zakłóci to twój dotychczasowy wzorzec emocjonalny i pozwoli ci dowiedzieć się bardzo
wiele o sobie samym. CIEKAWOŚĆ POMOŻE CI ZAPANOWAĆ NAD EMOCJAMI,
ROZWIĄZAĆ WŁASNY PROBLEM I ZAPOBIEC JEGO POWTARZANIU SIĘ W PRZYSZŁOŚCI.
Jak tylko zaczniesz odczuwać jakąś emocję, zainteresuj się, co ma ci ona do
zaoferowania. Co musisz zrobić, żeby poczuć się lepiej? Na przykład jeśli czujesz się
samotny, zadaj sobie pytanie: „Czy to możliwe, że moja interpretacja jest niewłaściwa, że nie
jestem samotny i mam wielu różnych przyjaciół? Jeśli dam im znać, że chcę się z nimi
spotkać, czy nie przyjdą do mnie z radością? Czy moja samotność przekazuje mi wiadomość,
że muszę podjąć jakieś działania, że muszę wychodzić do ludzi i wiązać się z nimi?"
Oto kilka pytań, które możesz sobie zadawać, by wzbudzić w sobie ciekawość własnych
emocji:
Co naprawdę chciałbym czuć?
O czym muszę się przekonać, bym odczuwał to, co odczuwałem dotychczas?
Co skłonny jestem zrobić, aby znaleźć jakieś rozwiązanie i zastosować je
natychmiast? Czego mogę się z tej sytuacji nauczyć?
Kiedy zainteresujesz się i zaciekawisz własnymi emocjami, dowiesz się o nich bardzo
wiele i będziesz to mógł wykorzystać nie tylko teraz, ale i w przyszłości.
KROK CZWARTY
Uwierz w siebie
Nabierz pewności, że możesz sobie poradzić z własnymi emocjami w jednej chwili.
NAJSZYBSZY, NAJPROSTSZY I NAJSKUTECZNIEJSZY ZNANY MI SPOSÓB
RADZENIA SOBIE Z WŁASNYMI EMOCJAMI TO PRZYPOMNIEĆ SOBIE
SYTUACJĘ, W KTÓREJ CZUŁEŚ SIĘ PODOBNIE I POTRAFIŁEŚ SOBIE Z TYMI
UCZUCIAMI PORADZIĆ. Ponieważ poradziłeś sobie z tym w przeszłości, z pewnością
możesz to zrobić również i dzisiaj. Jeśli bowiem otrzymałeś takie samo wezwanie do
działania i zareagowałeś na nie w jakikolwiek sposób, dysponujesz już strategią zmiany
stanów emocjonalnych.
Pomyśl więc o sytuacji, w której odczuwałeś podobne emocje, i przypomnij sobie
pozytywne sposoby, za pomocą których poradziłeś sobie z tymi emocjami.
Wykorzystaj tę przeszłą sytuację jako wzorzec, listę czynności, które musisz wykonać
natychmiast, aby poradzić sobie ze swoim problemem. Co zrobiłeś wtedy? Czy zacząłeś
koncentrować się na czymś innym? Czy zadałeś sobie inne pytania? A może zmieniłeś sposób
postrzegania sytuacji zewnętrznych? Czy podjąłeś jakieś nowe działania? Zdecyduj z całą
mocą, że i tym razem pomoże ci to równie skutecznie, jak poprzednio.
Jeśli na przykład odczuwasz depresję, a kiedyś wcześniej udało ci się już ją zwalczyć,
zadaj sobie pytanie: „Co wtedy
zrobiłem?" Czy podjąłeś wówczas jakieś nowe działania? Czy na przykład poszedłeś na
spacer albo zatelefonowałeś do kogoś? Kiedy już przypomnisz sobie, co wtedy zrobiłeś, zrób
to raz jeszcze, a przekonasz się, że osiągniesz podobne rezultaty.
KROK PIĄTY
Nabierz pewności, że możesz sobie z własnym
problemem poradzić nie tylko dzisiaj,
ale i w przyszłości
Powinieneś nabrać pewności, że potrafisz sobie łatwo poradzić z podobnymi emocjami
w przyszłości, że znalazłeś na to wspaniały sposób. Możesz choćby dokładnie zapamiętać
sposoby, które pomogły ci w przeszłości, i ĆWICZYĆ je, wyobrażając sobie, że będziesz
stosował tę samą technikę, kiedy pojawi się podobne wezwanie do działania. Przedstaw to
sobie ze wszystkimi szczegółami, zobacz, usłysz i poczuj, jak łatwo sobie z tym problemem
radzisz. Powtarzanie tego ćwiczenia z odpowiednim napięciem emocjonalnym wytworzy w
tobie połączenie neuronowe, da ci pewność, że w przyszłości podobne sytuacje nie będą dla
ciebie problemem.
Dodatkowo wypisz na kartce trzy lub cztery inne sposoby, za pomocą których możesz
zmienić s w o j ą percepcję, kiedy następnym razem pojawi się ten sam sygnał. M o g ą to być
sposoby zmiany wzorca komunikowania własnych potrzeb i uczuć albo sposoby, które
pomogą ci zmienić działania podejmowane w tej konkretnej sytuacji.
KROK SZÓSTY
Znajdź w sobie entuzjazm i przystąp do działania
Postawiłeś już pięć pierwszych kroków. Zidentyfikowałeś swoje prawdziwe uczucie
oraz nazwałeś je właściwie. Wzbudziłeś w sobie ciekawość i odkryłeś, jakie jest rzeczywiste
znaczenie tego uczucia oraz jakie płyną z niego wnioski na przyszłość. Znalazłeś sposób
zaradzenia sytuacji poprzez powtórzenie działań, które podejmowałeś w przeszłości, radząc
sobie z tymi samymi emocjami. Wyćwiczyłeś tę nową strategię, by móc jej używać również
w przyszłości, oraz nabrałeś pewności, że możesz sobie z nią radzić. Ostatni krok jest
oczywisty: NABIERZ ENTUZJAZMU I PRZYSTĄP DO DZIAŁANIA. Czy fakt, że możesz
sobie poradzić z własnymi emocjami, nie jest podniecający? Zrób więc coś, by udowodnić
sobie, że możesz to zrobić. Nie pozwól, by twoje emocje cię blokowały. Zastosuj to, co
przećwiczyłeś już w wyobraźni, i zmień swoje postrzeganie rzeczywistości lub działania.
Pamiętaj, że podejmując te kroki, zmieniasz swoje obecne samopoczucie, lecz również i o
tym, że w przyszłości te same uczucia nie będą już ci sprawiać problemów.
Za pomocą tych sześciu prostych kroków możesz opanować dosłownie każdą emocję,
która pojawi się w twoim życiu. Jeśli będziesz musiał radzić sobie z tym samym problemem
kilka razy, metoda ta pomoże ci zidentyfikować gotowy już wzorzec i zmienić negatywne
emocje w bardzo krótkim czasie.
Dlatego właśnie powinieneś ćwiczyć metodę sześciu kroków. Jak wszystkie inne
nowości, może być to początkowo uciążliwe. Ale im częściej będziesz po nią sięgał, tym
łatwiej będzie ci ją stosować i bardzo szybko przekonasz się, że możesz doskonale kierować
samym sobą nawet w terenie, który poprzednio uznawałeś za emocjonalne pole minowe.
Pamiętaj, że najlepiej zaradzić emocjom w chwili, kiedy się po raz pierwszy pojawią. O
wiele trudniej przerwać wzorzec emocjonalny, który już w pełni się rozwinął. Zło najlepiej
tłumić w zarodku. Wykorzytuj więc tę metodę, kiedy tylko odbierzesz wezwanie do działania,
a szybko spostrzeżesz, że możesz sobie poradzić ze wszystkimi emocjami.
Za pomocą metody sześciu kroków możesz poradzić sobie z wieloma emocjami. Ale
aby zapobiec konieczności używania tej metody, być może będziesz chciał dokładnie
zrozumieć pożytywne wiadomości przekazywane ci przez każdą z emocji, zanim własny
umysł prześle ci wezwanie do działania. Na kilku najbliższych kartkach znajdziesz
rozważania dotyczące emocji, których większość ludzi usiłuje unikać. Ty jednak powinieneś
je wykorzystywać, by skłonić się do działania.
Samo przeczytanie listy sygnałów wzywających cię do działania jeszcze nic nie da.
Musisz ciągle wykorzystywać tę wiedzę, aby móc później zebrać tego owoce. Proponuję
więc, abyś przeczytał tę część rozdziału kilka razy, podkreślając wszystkie informacje, które
są dla ciebie wyjątkowo ważne. Następnie wypisz wszystkie dziesięć sygnałów na małej
kartce, którą zawsze możesz mieć przy sobie. Spoglądając na tę kartkę, ciągle przypominaj
sobie, co dany sygnał oznacza w twoim wypadku i do jakich działań cię wzywa. Możesz tę
listę umieścić na przykład w samochodzie. Wtedy nie tylko będziesz mógł na nią często
zerkać, ale też, kiedy utkniesz w korku, zamiast wpadać w złość, patrząc na nią przypomnisz
sobie
0 pozytywnym charakterze przekazów, które otrzymujesz.
Zacznijmy od najczęściej spotykanego wezwania do działania.
1. DYSKOMFORT. Emocje wprawiające nas w złe samopoczucie nie są wyjątkowo
intensywne, ale sprawiają, że zaczynamy czuć się nieswojo i nabieramy ciągłego poczucia, że
coś nie jest w porządku.
Komunikat:
NUDA, ZNIECIERPLIWIENIE, NIEPEWNOŚĆ, STRESS LUB DROBNE
ZAKŁOPOTANIE PRZEKAZUJĄ CI WIADOMOŚĆ, ŻE COŚ JEST NIE TAK. Być może
twój sposób postrzegania zjawisk zewnętrznych lub podejmowane przez ciebie działania nie
przynoszą rezultatów, które chcesz osiągnąć.
Rozwiązanie:
Z uczuciem dyskomfortu
d
u można sob
bie poradzićć bardzo łattwo:
W
WYKORZYS
STAJ UMIE
EJĘTNOŚC
CI, KTÓRE POSIADŁEŚ JUŻ PO
O LEKTURZ
ZE TEJ
KSIĄŻK
KI, ABY ZM
MIENIĆ ST
TAN, W KT
TÓRYM SIIĘ ZNAJDU
UJESZ,
OKREŚL JA
ASNO, CZEGO CHCES
SZ, a następ
pnie
PO
ODEJMIJ ODPOWIED
O
DNIE DO TEGO
T
DZIA
AŁANIA. S
SPRÓBUJ PODEJŚĆ
P
D
DO
WSZYS
STKIEGO TROCHC
T
IN
NACZEJ
1 SPRAWDŹ
S
Ź, CZY W TEN
T
SPOSÓ
ÓB BĘDZIE
ESZ MÓGŁ
Ł ZMIENIĆ
Ć SWOJE
ODCZU
UCIA W DA
ANEJ SPRA
AWIE I/LU
UB OSIĄGA
ANE REZU
ULTATY.
Po
odobnie jak
k wszystkie emocje, pocczucie dysk
komfortu bęędzie narastaać, jeśli nie
podejmiiesz działań
ń mających mu zaradzićć. Sygnał teen z pewnośścią powodu
uje cierpien
nie, ale
przewid
dywanie mo
ożliwych z tego powodu
u w przyszłłości problem
mów jest z pewnością o wiele
bardziejj bolesne niż odczuwan
ne przez cieebie uczuciee niepokoju.. Musisz pam
miętać, że
wyobraźźnia może podsuwać
p
n doświad
nam
dczenia wieelokrotnie gorsze od tycch, które
kiedyko
olwiek mająą szansę zdaarzyć się nam
m naprawdęę. Szachiścii i żołnierzee znają z pew
wnością
to powiedzenie: „G
Groźba ataku
u jest o wiele gorsza niiż sam atak.." Kiedy zacczynamy
przewid
dywać czekaające nas cierpienia, zw
właszcza te bardzo dużee, przyczyn
niamy się do
o
powstaw
wania kolejn
nego wezwaania do dziaałania, który
ym jest...
2. STRACH. Uczucie strrachu obejm
muje wszysttkie emocjee, od nieznaccznego poziiomu
niepewn
ności i obaw
w aż po bard
dzo silne zm
martwienie, lęk, a naweet przerażen
nie. Strach również
czemuś służy i przeekazywany przezeń komunikat jesst prosty.
H
HAGAR
STR
RASZNY
Komunikat:
K
ST
TRACH JEST PO PRO
OSTU PRZE
EWIDYWA
ANIEM, ŻE
E MUSIMY
Y SIĘ
PRZYG
GOTOWAĆ
Ć DO CZEG
GOŚ, CO MA SIĘ NIED
DŁUGO W
WYDARZYĆ
Ć. Można tu
u użyć
hasła sk
kautów: „BĄ
ĄDŹ GOTÓ
ÓW." Musim
my albo przzygotować ssię do porad
dzenia sobiee z jakąś
sytuacjąą, albo zrobić coś, by jąą zmienić. Tragedia
T
polega na tym
m, że większzość ludzi allbo
usiłuje sobie
s
wmów
wić, że nie odczuwa
o
strrachu, albo też
t zaczynaa się w nim pławić. Żad
dne z
tych dziiałań nie staanowi właścciwej reakcjji na komun
nikat przekaazywany przzez strach, więc
w
zaczynaa on cię coraaz bardziej prześladow
p
wać, usiłującc w ten spossób dostarczzyć ci swojąą
wiadom
mość. Nie możesz poddać się strach
howi i zacząąć myśleć o najgorszym
m możliwym
m
rozwoju
u wypadków
w ani też niee wolno ci udawać,
u
że go
g nie ma. JJedno i drug
gie intensyffikuje
bowiem
m negatywnee emocje.
Rozwiązanie:
ZA
ASTANÓW
W SIĘ DOBRZE NAD TYM, CZE
EGO SIĘ BO
OISZ, I OC
CEŃ, CO MU
USISZ
ZROBIĆ
Ć, ABY SIĘ
Ę DO TEGO
O PRZYGO
OTOWAĆ. OPRACUJJ DZIAŁAN
NIA, KTÓR
RE
MUSISZ PODJĄĆ
Ć, ABY JAK
K NAJLEPIIEJ PORAD
DZIĆ SOBIE
E Z SYTUA
ACJĄ, KTÓ
ÓRA
BUDZI TWÓJ LĘK
K.
biliśmy już wszystko,
w
co możliwe, aby się
Czzasem stracch pozostajee, choć zrob
przygotować do czekającej nas trudnej sy
ytuacji. Wtedy musisz zzastosować ANTIDOT
TUM
CIW STRAC
CHOWI: MU
USISZ POD
DJĄĆ DEC
CYZJĘ, ŻE W
WIERZYSZ
Z W SIEBIE
E. To
PRZEC
jedyne, co ci pozosstało, kiedy wyczerpałeeś już wszellkie inne spoosoby przyg
gotowania się
s do
tego, czzego się obaawiasz. Pozaa tym, rzeczzy, których się boimy, nnajczęściej się nie zdarrzają.
Gdyby jednak
j
miałły się zdarzy
yć, możesz doznać uczzucia znaneggo jako...
3. BÓL. Jeśli w ogóle jest uczucie, które wydaje się dominować w relacjach między
ludźmi, zarówno osobistych, jak i zawodowych, to jest to właśnie uczucie bólu. BÓL
WYWOŁYWANY JEST NAJCZĘŚCIEJ POCZUCIEM UTRATY CZEGOŚ. Kiedy ludzie
czują ból, często walą wokół siebie na oślep. Ty jednak powinieneś się zastanowić nad
komunikatem, który przekazuje ci ten sygnał.
Komunikat:
KOMUNIKAT PRZEKAZYWANY PRZEZ BÓL BRZMI: TWOJE OCZEKIWANIE
LUB OCZEKIWANIA NIE ZOSTAŁY SPEŁNIONE. Często emocje te rodzą się w nas,
kiedy oczekiwaliśmy na przykład, że ktoś dotrzyma słowa, a tak się nie stało (pojawiają się
one nawet wtedy, gdy nie poinformowałeś tego kogoś o swoich oczekiwaniach, na przykład
nie powiedziałeś, że chcesz, aby wasza rozmowa została tylko między wami). W tym
wypadku odczuwasz utratę prywatności i intymności w stosunkach z tą osobą, a może nawet
utratę zaufania. Właśnie to poczucie straty powoduje ból.
Rozwiązanie:
MUSISZ ZROZUMIEĆ, ŻE W RZECZYWISTOŚCI NAJPRAWDOPODOBNIEJ
NICZEGO NIE STRACIŁEŚ. POWINIENEŚ TEŻ ZDAĆ SOBIE SPRAWĘ Z FAKTU, ŻE
TAK NAPRAWDĘ DOPIERO MUSISZ COŚ STRACIĆ: FAŁSZYWE PRZEKONANIE, że
konkretna osoba próbuje cię zranić. Może zupełnie nie zdaje sobie sprawy z wpływu swoich
działań na twoje życie.
Poświęć chwilę na ponowną ocenę sytuacji. ZADAJ SOBIE PYTANIE: CZY
NAPRAWDĘ DOZNAŁEM JAKIEJŚ STRATY? A MOŻE OCENIAM SYTUACJĘ ZBYT
POCHOPNIE?
TRZECIM ROZWIĄZANIEM, KTÓRE MOŻE CI POMÓC POZBYĆ SIĘ
POCZUCIA BÓLU, JEST SPOKOJNE I ODPOWIEDNIE DO SYTUACJI
POINFORMOWANIE O NIM OSOBY, KTÓRA STAŁA SIĘ JEGO PRZYCZYNĄ.
Powiedz po prostu: „Tamtego dnia, kiedy wydarzyło się to a to, odebrałem całą sytuację jako
dowód na to, że zupełnie ci na niczym nie zależy. Czuję się teraz, jakbym coś stracił. Czy
możesz mi wyjaśnić, jak było naprawdę?" Bardzo często przekonujemy się, że na skutek
zmiany naszego sposobu komunikowania się z innymi i dokładnego wyjaśnienia, co
naprawdę się dzieje, ból znika niemal natychmiast.
Jeśli jednak nie próbujemy mu zaradzić, ból nasila się i przekształca w...
4.
ZŁOŚĆ. Emocje złości obejmują wszystkie stany od nie
wielkiej irytacji, po pretensje, złość, oburzenie, wściekłość i furię.
Komunikat:
ZŁOŚĆ PRZEKAZUJE NAM KOMUNIKAT, ŻE KTÓRAŚ Z TWOICH
ŻYCIOWYCH REGUŁ LUB ZASAD ZOSTAŁA ZŁAMANA ALBO PRZEZ KOGOŚ
INNEGO, ALBO PRZEZ CIEBIE SAMEGO. (Więcej na ten temat w rozdziale szesnastym.)
Kiedy otrzymasz ten komunikat, musisz pamiętać, że uczucie gniewu możesz zmienić w
jednej chwili.
1. ZROZUM, ŻE MOGŁEŚ CAŁKOWICIE ŹLE ZINTERPRETOWAĆ CAŁĄ
SYTUACJĘ, ŻE TWOJA ZŁOŚĆ NA KOGOŚ, KTO ZŁAMAŁ TWOJE ZASADY, MOŻE
PO PROSTU WYNIKAĆ Z FAKTU, ŻE NIE WIEDZIAŁ ON, CO JEST DLA CIEBIE
NAJWAŻNIEJSZE (nawet jeśli jesteś przekonany, że powinien to wiedzieć).
ZROZUM, ŻE CHOĆBY TEN KTOŚ RZECZYWIŚCIE ZŁAMAŁ TWOJE
ZASADY, ZASADY TE NIE MUSZĄ PRZECIEŻ BYĆ „JEDYNYMI SŁUSZNYMI",
nawet jeśli masz do nich aż tak silny stosunek emocjonalny.
Z A D A W A J SOBIE LEPSZE PYTANIA, JAK NA PRZYKŁAD: „CZY TEN
KTOŚ SZANUJE MNIE I DBA O MNIE?" PRZERWIJ WZORZEC ZŁOŚCI P Y T A J Ą C
SIĘ: „CZEGO MOGĘ SIĘ Z TEGO WSZYSTKIEGO NAUCZYĆ? W JAKI SPOSÓB
MOGĘ POWIEDZIEĆ TEJ OSOBIE O TYM, JAK W A Ż -NE SĄ DLA MNIE MOJE
ZASADY? W JAKI SPOSÓB SPRAWIĆ, BY W PRZYSZŁOŚCI ZAMIAST ŁAMANIA
ZASAD OTRZYMAĆ OD NIEJ POMOC?"
JEŚLI JESTEŚ Z Ł Y , ZMIEŃ na przykład SPOSÓB POSTRZEGANIA SYTUACJI może ten ktoś naprawdę nie znał twoich zasad. Możesz też ZMIENIĆ SWOJE
POSTĘPOWANIE, powiedz po prostu jasno, o co ci chodzi: „To tajemnica. Obiecaj mi,
proszę, że nikomu o tym nie powiesz. To dla mnie bardzo ważne."
Ciągła złość lub niemożność sprostania własnym zasadom i oczekiwaniom prowadzi
wielu ludzi do stanu, który znany jest jako...
5. FRUSTRACJA. Uczucie to może do nas przychodzić z wielu kierunków. Ilekroć
czujemy się osaczeni przez wydarzenia dnia codziennego, ilekroć nie otrzymujemy żadnych
nagród, choć z tak wielkim wysiłkiem usiłujemy je zdobyć, doświadczamy uczucia frustracji.
Komunikat:
KOMUNIKAT PRZEKAZYWANY PRZEZ FRUSTRACJĘ JEST BARDZO
INTRYGUJĄCYM SYGNAŁEM. INFORMUJE BOWIEM, ŻE WEDŁUG TWOJEGO
WŁASNEGO ROZUMU MÓGŁBYŚ RADZIĆ SOBIE O WIELE LEPIEJ, NIŻ CZYNISZ
TO OBECNIE. Frustracja bardzo różni się od rozczarowania, które sygnalizuje, że jest w
twoim życiu coś, czego bardzo chcesz, lecz nigdy nie osiągniesz. W odróżnieniu od
rozczarowania FRUSTRACJA JEST OZNAKĄ BARDZO POZYTYWNĄ. Oznacza ona, że
rozwiązanie twoich problemów znajduje się w zasięgu ręki, ale obecnie nad tym nie pracujesz
i aby osiągnąć s w o j e cele, musisz z m i e n i ć s w o j e zachowanie. Jest dla ciebie s y g n a
ł e m , byś stał się bardziej elastyczny! Jak radzić sobie z frustracją?
Rozwiązanie:
ZROZUM, ŻE FRUSTRACJA JEST TWOIM PRZYJACIELEM, I ZRÓB
WSZYSTKO, ABY ZNALEŹĆ INNE SPOSOBY OSIĄGNIĘCIA TWOICH CELÓW. Jak
możesz stać się bardziej elastyczny?
ZDOBĄDŹ WIEDZĘ NA TEMAT INNYCH SPOSOBÓW RADZENIA SOBIE Z TĄ
SAMĄ SYTUACJĄ. Poszukaj sobie jakiegoś wzoru do naśladowania, kogoś, kto znalazł
sposób na osiągnięcie tego, co chcesz osiągnąć ty. Poproś tę osobę o radę, jak możesz
skutecznie zdobyć pożądane rezultaty.
3.
DOSTRZEŻ WIELKĄ MOTYWACJĘ PŁYNĄCĄ
Z FAKTU, ŻE TO, CZEGO SIĘ NAUCZYSZ, POMOŻE CI
NIE TYLKO DZISIAJ, LECZ RÓWNIEŻ W PRZYSZŁOŚCI.
UWIERZ, ŻE NIE WYMAGA TO WIELE CZASU I WYSIŁ
KU, A DAJE DUŻO RADOŚCI.
O wiele bardziej rujnujące od frustracji jest...
6. ROZCZAROWANIE. Rozczarowanie może spowodować wielkie spustoszenie, jeśli
szybko sobie z nim nie poradzisz. Rozczarowanie to niszczące poczucie, że ktoś lub coś cię
zawiodło albo że będzie ci czegoś brakowało już do końca życia. Rozczarowanie to wszystko,
co sprawia, że czujesz się smutny lub pokonany, ponieważ spodziewałeś się czegoś więcej.
Komunikat:
ROZCZAROWANIE INFORMUJE CIĘ, IŻ TWOJE OCZEKIWANIA - CEL, NA
KTÓRYM NAPRAWDĘ CI ZALEŻAŁO - NAJPRAWDOPODOBNIEJ NIGDY SIĘ NIE
SPEŁNIĄ, WIĘC CZAS NAJWYŻSZY, ABYŚ ZMIENIŁ OCZEKIWANIA I
DOSTOSOWAŁ JE DO SYTUACJI ORAZ NATYCHMIAST PODJĄŁ DZIAŁANIA
PROWADZĄCE DO OSIĄGNIĘCIA NOWEGO CELU.
Rozwiązanie:
1. NATYCHMIAST ZASTANÓW SIĘ NAD WNIOSKAMI PŁYNĄCYMI Z CAŁEJ
SYTUACJI, KTÓRE MOGŁYBY W PRZYSZŁOŚCI POMÓC OSIĄGNĄĆ TO, NA
CZYM T A K BARDZO CI ZALEŻAŁO.WYZNACZ SOBIE NOWY CEL, COŚ
BARDZIEJ JESZCZE INSPIRUJĄCEGO, COŚ, CO POZWOLI CI POCZYNIĆ
NATYCHMIASTOWE POSTĘPY.
ZROZUM, ŻE BYĆ MOŻE TWOJE SĄDY SĄ PRZEDWCZESNE. Często problemy,
które powodują nasze rozczarowanie, są tymczasowe, podobnie jak problemy Billy'ego Joela
opisane w rozdziale drugim. MUSISZ ZAWSZE PAMIĘTAĆ, IZ CZEKANIE ZESŁANE
NAM PRZEZ BOGA NIE OZNACZA ODMOWY. Może po prostu znajdujesz się w
przedsionku.
Często ludzie sami powodują własne rozczarowania, budując całkowicie nierealne
oczekiwania. Jeśli dziś zakopiesz w ziemi nasiona, nie możesz wracać jutro w to samo
miejsce z nadzieją, że zobaczysz kwitnące kwiaty.
Czwartym sposobem pozwalającym poradzić sobie z rozczarowaniem jest
ZROZUMIENIE, ŻE ŻYCIE TOCZY SIĘ DALEJ, I UZBROJENIE SIĘ W CIERPLIWOŚĆ.
RAZ JESZCZE DOKŁADNIE OCEŃ SWOJE CELE I ZACZNIJ PRACOWAĆ NAD
SKUTECZNIEJSZYM NIŻ DOTYCHCZAS PLANEM, KTÓRY CIĘ DO NICH
DOPROWADZI.
Najskuteczniejszym antidotum przeciw rozczarowaniu jest PODTRZYMYWANIE W
SOBIE POZYTYWNYCH OCZEKIWAŃ NA PRZYSZŁOŚĆ, BEZ WZGLĘDU NA TO,
CO MIAŁO MIEJSCE W PRZESZŁOŚCI.
Skrajne rozczarowanie zwykle wyraża się poczuciem winy.
7. WINA. Poczucie winy, wyrzuty sumienia, żal, że coś się zrobiło albo czegoś nie
zrobiło, należą do emocji, których ludzie najbardziej unikają. I bardzo dobrze. Uczucia te
powodują wielkie cierpienie, ale również i one m a j ą do spełnienia ważne zadanie.
Komunikat:
POCZUCIE WINY INFORMUJE CIĘ, ŻE ZŁAMAŁEŚ KTÓRĄŚ ZE SWOICH
NAJWAŻNIEJSZYCH ZASAD I NATYCHMIAST MUSISZ COŚ ZROBIĆ, BY NIE
POWTÓRZYŁO SIĘ TO NIGDY WIĘCEJ. Jak sobie pewnie przypominasz z rozdziału
szóstego, lewarowanie powstaje, gdy łączymy z czymś olbrzymie cierpienie. Jeśli ktoś
połączy z jakimś zachowaniem dostatecznie dużo cierpienia, w końcu zmieni swoje
postępowanie. Najskuteczniejszą dźwignią jest cierpienie, które zadajemy sobiesami, choć dla
wielu ludzi poczucie winy jest właśnie dźwignią. Jednak niektórzy próbują sobie z nim
poradzić, tłamsząc je w sobie. Niestety, najczęściej to nie pomaga. Poczucie winy wraca,
silniejsze niż poprzednio.
Drugą skrajnością jest poddanie się i pogrążenie w poczuciu własnej winy. Zaczynamy
akceptować cierpienie i wyuczoną przez doświadczenie bezradność. Ale nie taki jest cel
poczucia winy. Ma nas ono poderwać do działania, ma pomóc w dokonywaniu zmian. Często
ludzie nie chcą tego zrozumieć i pozwalają sobie na tak olbrzymie wyrzuty sumienia, że do
końca życia czują się gorsi. I znów, nie taki jest komunikat przekazywany nam przez
poczucie winy. Ma ono sprawić, byś unikał określonych zachowań w przekonaniu, że
prowadzą one do wyrzutów sumienia. Jeśli jednak złamałeś już swoje zasady, ma ono
przysporzyć ci tak wielkiego cierpienia, byś nigdy więcej ich nie łamał. Tak więc kiedy
zastanowisz się nad zachowaniem, które sprawiło ci taki ból, kiedy szczerze poczujesz się
winny, idź dalej! Rozwiązanie:
PRZYZNAJ SAM PRZED SOBĄ, ŻE ZŁAMAŁEŚ JEDNĄ ZE SWOICH N A J W A
Ż N I E J S Z Y C H ZASAD POSTĘPOWANIA.
DOKONAJ POSTANOWIENIA, ŻE NIGDY WIĘCEJ TO SIĘ NIE POWTÓRZY
WYOBRAŹ SOBIE, JAK INACZEJ MÓGŁBYŚ PORADZIĆ SOBIE Z TĄ SYTUACJĄ,
GDYBYŚ MÓGŁ COFNĄĆ CZAS. WYOBRAŹ SOBIE SWOJE ZACHOWANIE, KTÓRE
NIE ŁAMAŁOBY ŻADNYCH ZASAD.
Kiedy postanowisz, że nigdy więcej nie pozwolisz sobie na takie postępowanie jak
poprzednio, masz pełne prawo, by przestać się czuć winnym. Poczucie winy spełniło bowiem
swoje zadanie i nakłoniło cię, do przestrzegania reguł w przyszłości. Wykorzystaj je, ale
nigdy się w nim nie pogrążaj! Niektórzy ludzie niszczą się umysłowo i emocjonalnie,
ponieważ nieustannie łamią reguły, które sobie wyznaczyli w każdej dosłownie dziedzinie
życia. Większość z nich popada w stan emocjonalny, który znany jest jako...
8. NISKA SAMOOCENA. To poczucie braku wartości pojawia się, ilekroć nie
potrafimy zrobić czegoś, co we własnej opinii powinniśmy umieć. Problem polega oczywiście
na tym,
że często kierujemy się błędnymi zasadami ustalania, czy jesteśmy gorsi od innych, czy
nie. Najpierw jednak musisz się dowiedzieć, jakie przesłanie niosą ze sobą te emocje.
Komunikat:
OBECNIE NIE POSIADASZ UMIEJĘTNOŚCI, KTÓRE POZWALAŁYBY CI
WYKONAĆ DANE ZADANIE. KOMUNIKAT WIĘC BRZMI, ŻE POTRZEBUJESZ
WIĘCEJ WIADOMOŚCI, LEPSZEGO ZROZUMIENIA SYTUACJI, LEPSZYCH
NARZĘDZI, WłAŚCIWSZEJ STRATEGII ALBO WIĘKSZEJ PEWNOŚCI SIEBIE.
Rozwiązanie:
1.
PO PROSTU ZADAJ SOBIE PYTANIE: „CZY TO NA
PRAWDĘ ODPOWIEDNIE UCZUCIE W TEJ KONKRETNEJ
SYTUACJI? CZY RZECZYWIŚCIE DO NICZEGO SIĘ NIE
NADAJĘ, CZY TEŻ JEST TO TYLKO MÓJ SPOSÓB PO
STRZEGANIA ZJAWISK ZEWNĘTRZNYCH?"
2.
Może zwyczaj
nie wmówiłeś sobie, że aby zyskać poczucie własnej wartości,
musisz wyjść na estradę i zatańczyć lepiej niż Michael Jackson?
To z pewnością byłaby niewłaściwa ocena sytuacji.
JEŚLI TWOJE EMOCJE SĄ UZASADNIONE, OZNACZA TO, ŻE MUSISZ
ZNALEŹĆ JAKIŚ SPOSÓB, KTÓRY POZWOLI CI DZIAŁAĆ LEPIEJ NIŻ
DOTYCHCZAS. Również i w takim wypadku rozwiązanie jest oczywiste:
ILEKROĆ MASZ POCZUCIE BRAKU WARTOŚCI, DOCEŃ JE JAKO ZACHĘTĘ
DO PRACY NAD SOBĄ. Przypominaj sobie, że nie jesteś doskonały i wcale nie musisz być.
Kiedy to zrozumiesz, zaczniesz odczuwać własną wartość z chwilą, gdy postanowisz
nieustannie doskonalić siebie w konkretnej dziedzinie.
ZNAJDŹ WZÓR, KOGOŚ, KTO ODNOSI JUŻ SUKCESY W DZIEDZINIE, W
KTÓREJ TY CZUJESZ SIĘ NIEDOWARTOŚCIOWANY, I ZACZNIJ SIĘ OD NIEGO
UCZYĆ. Sam proces podejmowania decyzji o doskonaleniu swoich umiejętności w jakiejś
dziedzinie życia i osiągnięcie najdrobniejszych nawet postępów zmieni osobę z niską
samooceną w kogoś, kto się po prostu uczy. To bardzo istotna zmiana, ponieważ ktoś, kto
odczuwa niedobór własnej wartości, zwykle wpada w pułapkę wyuczonej bezradności i
zaczyna widzieć źródło każdego problemu w sobie samym. Gdybyś tak pomyślał, nie
mógłbyś chyba bardziej się mylić. Do niczego się nie nadajesz? Możesz mieć zbyt m a ł ą
wiedzę, możesz nie posiadać wystarczających umiejętności, ale z pewnością nie oznacza to,
że się do niczego nie nadajesz. Potencjał pozwalający ci zdobyć perfekcję w każdej dziedzinie
jest w tobie teraz i będzie zawsze.
Kiedy zaczynamy czuć, że nasze problemy są ciągłe i zbyt dla nas poważne albo że
mamy do zrobienia o wiele więcej, niż możemy sobie wyobrazić, znaczy to, że zmierzamy do
ulegania emocjom znanym jako...
9. PRZYTŁOCZENIE LUB PRZECIĄŻENIE. Smutek, depresja i bezradność są
zwykle wyrazem poczucia przytłoczenia lub przeciążenia. Smutek przychodzi, kiedy
zaczynasz odczuwać, £e coś, co się wydarzyło, nie niesie ze sobą żadnych pozytywnych
znaczeń albo że twoje życie uległo negatywnemu wpływowi ludzi, wydarzeń i sił
znajdujących się poza twoją kontrolą. Ludzie znajdujący się w tym stanie zaczynają się czuć
przytłoczeni i często nabierają przekonania, że nic nie może zmienić ich sytuacji, że problem
jest zbyt wielki na ich siły, zbyt rozległy i ma źródło w nich samych. Wpadają oni w takie
stany emocjonalne, kiedy ich percepcja świata przekonuje ich, że dzieje się na nim zbyt wiele
rzeczy, by mogli je wszystkie ogarnąć. Wtedy przytłaczające wydaje się tempo, liczba albo
intensywność doznawanych wrażeń.
Komunikat:
Komunikat przekazywany ci przez te emocje brzmi, że MUSISZ RAZ JESZCZE
ZASTANOWIĆ SIĘ NAD TYM, CO JEST DLA CIEBIE NAJWAŻNIEJSZE W
OKREŚLONEJ SYTUACJI. Powodem, dla którego odczuwasz przeciążenie, jest fakt, że
usiłujesz zrobić zbyt wiele na raz i próbujesz wszystko zmienić z dnia na dzień. Poczucie
przeciążenia niszczy więcej ludzi niż jakiekolwiek inne emocje. Rozwiązanie:
ZDECYDUJ, NA CZYM SPOŚRÓD WSZYSTKICH WYKONYWANYCH
OBECNIE RZECZY MUSISZ SIĘ KONIECZNIE SKONCENTROWAĆ, CO JEST DLA
CIEBIE W DANEJ CHWILI NAJWAŻNIEJSZE.
WYPISZ WSZYSTKIE CELE, KTÓRYCH OSIĄGNIĘCIE JEST DLA CIEBIE
NAJWAŻNIEJSZE, A NASTĘPNIE
UŁÓŻ JE WEDŁUG HIERARCHII WAŻNOŚCI. Już samo wypisanie ich na papierze
da ci wrażenie panowania nad sytuacją.
ZAJMIJ SIĘ PIERWSZĄ POZYCJĄ NA SWOJEJ LIŚCIE I PODEJMUJ
DZIAŁANIA TAK DŁUGO, JAK DŁUGO NIE OSIĄGNIESZ CELU.
Kiedy tylko opanujesz tę pierwszą dziedzinę, nabierzesz impetu. Twój umysł zacznie
dostrzegać, że sytuacja nie jest beznadziejna, problemy nie są wieczne, a ty sam nie jesteś
przeciążony i zawsze znajdziesz jakieś rozwiązanie.
KIEDY POCZUCIE PRZECIĄŻENIA ZACZNIE SŁABNĄĆ I ODCZUJESZ PEWNĄ
ULGĘ, ZACZNIJ KONCENTROWAĆ SIĘ NA TYM, NAD CZYM MOŻESZ ZAPANOWAĆ. Uwierz, że musi w tym wszystkim tkwić jakieś pozytywne znaczenie, nawet jeśli
jeszcze go nie potrafisz dostrzec.
Nasza samoocena często powiązana jest z naszą zdolnością panowania nad otoczeniem.
JEŚLI WYDAJE NAM SIĘ, ŻE ŚRODOWISKO STAWIA NAM ZBYT DUŻE I ZBYT
LICZNE WYMAGANIA, BĘDZIEMY OCZYWIŚCIE CZULI SIĘ PRZECIĄŻENI.
JEDNAK DYSPONUJEMY SIŁĄ, KTÓRA POZWALA NAM TO ZMIENIĆ. Możemy po
prostu skupić się na tych obszarach, które w pełni kontrolujemy, i przestać robić wszystko na
raz.
Uczuciem, którego wszyscy chyba boimy się najbardziej, jest poczucie odcięcia, czyli...
10. SAMOTNOŚĆ. W kategorii tej mieści się wszystko, co sprawia, że czujemy się
sami, odcięci od reszty świata i ludzi. Czy kiedykolwiek czułeś się naprawdę samotny?
Myślę, że nie ma na świecie człowieka, który nie doznałby tego uczucia.
Komunikat:
SAMOTNOŚĆ PRZEKAZUJE CI INFORMACJĘ, ŻE POTRZEBUJESZ
KONTAKTÓW Z INNYMI LUDŹMI. Jednak co ten komunikat oznacza? Ludzie często
przyjmują, że oznacza kontakty seksualne. I zwykle powoduje to ich rozczarowanie,
ponieważ później czują się równie samotni.
Rozwiązanie:
1.
ROZWIĄZANIEM PROBLEMU SAMOTNOŚCI JEST ZROZUMIENIE
FAKTU, ŻE W KAŻDEJ CHWILI MOŻESZ NAWIĄZAĆ Z KIMŚ JAKIŚ
KONTAKT I W TEN SPOSÓB SKOŃCZYĆ Z SAMOTNOŚCIĄ. Dobrzy
ludzie są wszędzie.
2.
XI. DZIESIĘĆ EMOCJONALNYCH SKŁADNIKÓW SIŁY
347
ZIDENTYFIKUJ RODZAJ KONTAKTÓW, KTÓRYCH POTRZEBUJESZ. Czy są to
kontakty intymne? Może po prostu potrzebujesz przyjaźni, kogoś, kto cię wysłucha, z kim
możesz rozmawiać i śmiać się. Musisz po prostu odkryć, jakie są twoje prawdziwe potrzeby.
NIE ZAPOMINAJ, ŻE POCZUCIE SAMOTNOŚCI MA TEŻ I DOBRE STRONY,
OZNACZA BOWIEM, ŻE NAPRAWDĘ ZALEŻY CI NA LUDZIACH I CHCESZ Z NIMI
BYĆ. Musisz jedynie natychmiast określić rodzaj kontaktów, których ci brakuje, i z miejsca
przystąpić do działania, aby je nawiązać.
4.1 WTEDY OD RAZU PODEJMIJ STARANIA, BY SPOTKAĆ KOGOŚ I SIĘ Z
NIM ZWIĄZAĆ.
Tak właśnie wygląda pełna lista sygnałów, które są dla ciebie wezwaniem do działania.
Jak sam się przekonałeś, każde z tych uczuć niesie ze sobą siłę i wezwanie, byś zmienił albo
fałszywe postrzeganie zewnętrznych zjawisk, albo niewłaściwe działanie, to jest sposób
komunikowania się z innymi, albo sposób postępowania.
Pamiętaj, że będziesz mógł w pełni wykorzystać tę listę dopiero, gdy przeczytasz ją
kilkakrotnie. Za każdym razem szukaj i zaznaczaj w tekście pozytywne komunikaty, które
daje ci każde z tych wezwań, oraz rozwiązania, które będziesz mógł wykorzystać w
przyszłości. Niemal wszystkie negatywne emocje mają swoje źródło w którejś z tych
dziesięciu kategorii albo w ich pochodnych. Możesz sobie jednak poradzić z każdą z nich za
pomocą metody sześciu kroków: zainteresuj się przekazywanym ci przez nie komunikatem i
odkryj pozytywne znaczenia, które ze sobą niesie.
Musimy uprawiać własny ogród
VOLTAIRE
Wyobraź sobie swój umysł, emocje i ducha jako wielki ogród. Aby uzyskać obfite
zbiory, trzeba siać miłość, ciepło i uznanie, a nie rozczarowanie, złość czy strach. Zacznij
myśleć o wezwaniach do działania jak o chwastach w twoim ogrodzie. Chwasty są przecież
wezwaniem do działania, nieprawda? Przekazują ci one następujący komunikat: „Musisz cos
z tym zrobić. Musisz je wyrwać, aby zyskać miejsce dla lepszych, zdrowych roślin."
Uprawiaj więc w swoim ogrodzie tylko te rośliny, które chcesz tam mieć, a chwasty wyrywaj
natychmiast, jak tylko się pojawią.
Pozwól mi teraz zaoferować ci nasiona uczuć, które możesz zasiać w swoim ogrodzie.
Jeśli będziesz o nie dbał, skupiając się każdego dnia tylko na tych emocjach, które chcesz
odczuwać, osiągniesz prawdziwą wielkość. Ziarna te przynoszą życie, które kwitnie i wykorzystuje największe możliwości. Obejrzyj więc teraz te ziarna i dostrzeż, że każde z nich jest
antidotum przeciw wszystkim negatywnym emocjom, których być może dotychczas się
obawiałeś.
DZIESIĘĆ EMOCJONALNYCH SKŁADNIKÓW SIŁY
1. MIŁOŚĆ I CIEPŁO. Ciągłe wyrażanie miłości potrafi roztopić każdą negatywną
emocję, która zjawi się na naszej drodze. Jeśli ktoś jest na ciebie zły, z łatwością wyrazisz mu
w zamian miłość, włączając do swoich podstawowych przekonań przepiękne zdanie z książki
A Course in Miracles (Nauka czynienia cudów): „KAŻDA PRÓBA POROZUMIENIA SIĘ
JEST ALBO PEŁNĄ MIŁOŚCI ODPOWIEDZIĄ, ALBO WOŁANIEM O POMOC." Jeśli
więc ktoś przychodzi do ciebie w stanie złości albo cierpienia, a ty odpowiesz mu miłością i
ciepłem, jego emocje opadną i w końcu się zmienią.
Gdybyś tylko potrafił wystarczająco kochać, byłbyś najsilniejszym człowiekiem na
świecie.
EMMET FOX
2. UZNANIE I WDZIĘCZNOŚĆ. Jestem przekonany, że wszystkie pozytywne uczucia
w ten czy inny sposób wyrażają miłość. Wdzięczność i uznanie są w moim przeświadczeniu
najbardziej uduchowionymi emocjami, które poprzez myśli i czyny pozwalają mi wyrażać
miłość i podziękowanie za wszystkie dary otrzymane od życia, od ludzi lub zdobyte własnym
doświadczeniem. Zycie w tym stanie emocjonalnym da ci więcej sił niż którakolwiek inna ze
znanych mi rzeczy. Podtrzymywanie tych uczuć oznacza podtrzymywanie życia. Życia z
postawą wdzięczności.
CIEKAWOŚĆ. Jeśli naprawdę chcesz się w życiu rozwijać, stań się tak ciekaw
wszystkiego jak dziecko. Dzieci wiedzą, jak się zastanawiać i dziwić - dlatego są tak
przedsiębiorcze. JEŚLI CHCESZ WYLECZYĆ NUDĘ, ROZWIŃ W SOBIE CIEKAWOŚĆ.
KIEDY JESTEŚ CIEKAWY, NIC NIE JEST ANI NUDNE, ANI TRUDNE. Dzieje się to
automatycznie - po prostu chcesz się uczyć. Kultywuj w sobie ciekawość, a życie stanie się
ciągłą nauką radości.
PODNIECENIE I PASJA. Te dwie emocje mogą dodać barw dosłownie wszystkiemu.
Pasja potrafi zmienić największy problem w niewiarygodną okazję. PASJA DYSPONUJE
NIEOKIEŁZNANĄ SIŁĄ, KTÓRA POSUWA ŻYCIE NAPRZÓD W NIGDY WCZEŚNIEJ
NIE SPOTYKANYM TEMPIE. Parafrazując słowa Benjamina Disraelego - człowiek jest
prawdziwie wielki, kiedy kieruje się w życiu pasją. Jak „zdobywamy" pasję? W ten sam
sposób, w jaki odnajdujemy w sobie miłość, ciepło, uznanie, wdzięczność i ciekawość:
POSTANAWIAMY JĄ POCZUĆ! Wykorzystaj swoje ciało: mów szybciej, przedstawiaj
sobie w umyśle żywsze obrazy, rusz swoje nogi w tym kierunku, w którym chcesz zmierzać.
Nie ograniczaj się tylko do siedzenia i wiecznego zastanawiania się. Nie możesz być
przepełniony pasją, kiedy siedzisz za swoim biurkiem, oddychasz płytko i ledwie co mówisz.
DETERMINACJA. Wszystkie opisane wyżej emocje są bezcenne, ale jest jedna, którą
koniecznie musisz posiadać, jeśli chcesz tworzyć w życiu jakiekolwiek wartości. Ona właśnie
będzie ci dyktować sposób reagowania na zniechęcenie, rozczarowanie, problemy i smutki.
DETRMINACJA SPRAWIA, ŻE ŚWIATŁO PODJĘTEJ DECYZJI NIE OŚLEPIA CIĘ,
LECZOŚWIETLA TWOJĄ DROGĘ. Jeśli chcesz schudnąć, przebić się przez listę
koniecznych telefonów albo regularnie robić cokolwiek, nie pomoże ci „zaganianie się" do
pracy. Pomoże natomiast wprowadzenie się w stan determinacji. Każde twoje działanie
będzie miało początek z tego właśnie źródła i automatycznie będziesz robił wszystko, co
konieczne, aby osiągnąć swój cel. Działanie z determinacją oznacza podjęcie stanowczej i
konsekwentnej decyzji, odcięcie wszystkich innych możliwości.
Determinacja jest wezwaniem budzącym ludzką wolę.
ANTHONY ROBBINS
Za pomocą determinacji możesz osiągnąć wiele. Bez niej jesteś skazany na frustrację i
bezradność. Chęć podejmowania wszystkich koniecznych działań i prowadzenia ich mimo
ogarniającego nas strachu stanowi podstawę odwagi. Odwaga natomiast jest fundamentem, na
którym powstaje determinacja. Różnica między odczuwaniem sukcesu i odczuwaniem
przygnębienia polega na ciągłym ćwiczeniu emocjonalnego mięśnia determinacji. Za pomocą
całej swojej determinacji możesz z pewnością złamać każdy negatywny wzorzec i zmienić
podejście do życia. Dlaczego masz przebijać się przez mur, skoro możesz się trochę rozejrzeć
i znaleźć w nim furtkę. Czasem jednak determinacja może być ograniczeniem. Dlatego
właśnie musisz kultywować w sobie również...
6. ELASTYCZNOŚĆ. Jeśli posianie któregokolwiek z nasion może stanowić gwarancję
sukcesu, to jest to właśnie nasienie elastyczności. Wszystkie wezwania do działania - a więc
uczucia, które kiedyś nazywałeś negatywnymi emocjami - są tak naprawdę wezwaniem do
większej elastyczności! Wybór elastyczności oznacza wybór szczęścia. W całym twoim życiu
z pewnością pojawią się rzeczy, na które nie będziesz miał żadnego wpływu. Dlatego właśnie
umiejętność elastycznego zachowania się, zdolność przystosowania własnych reguł do
sytuacji oraz elastyczność znaczeń przypisywanych poszczególnym zjawiskom i własnym
działaniom zdecydują o twoim ostatecznym sukcesie lub porażce, że nie wspomnę o
odczuwaniu w życiu radości. Trzcina, ponieważ potrafi się uginać, przetrwa burzę, która
złamie potężny dąb.
Jeśli będziesz hodował w swoim ogrodzie wszystkie wymienione dotychczas uczucia, z
pewnością zakwitnie w nim też...
7.
PEWNOŚĆ I WIARA W SIEBIE Niezachwiana wiara
daje takie poczucie pewności, jakie każdy z nas chciałby mieć. Je
dynym sposobem pozwalającym na ciągłe poczucie pewności,
nawet w sytuacjach zupełnie dla nas nowych, jest siła wynikająca
z naszej wiary. Wyobrażaj sobie emocje, na które właśnie w tej
chwili zasługujesz, bądź ich pewien. Gdybym cię spytał, czy jesteś
pewien, że potrafisz sobie zawiązać buty, oczywiście odpo
wiedziałbyś, że nie masz co do tego żadnych wątpliwości. Dlaczego?
Tylko dlatego, że robiłeś to już tysiące razy! Ćwicz więc pewność
i wiarę, stosując je nieustannie, a będziesz zaskoczony korzyścia
mi, jakie przyniesie ci to w każdej dziedzinie życia.
Jeśli masz nakłonić się do zrobienia czegoś, musisz kultywować wiarę i pewność, a nie
strach. Źródło tragedii wielu ludzi leży w tym, że unikają robienia różnych rzeczy tylko
dlatego, że $ię boją. Z góry zakładają, że coś sprawi im przykrość, martwią się na zapas.
Pamiętaj, że sekretem sukcesu wielu z największych jest fakt, że głęboko wierzyli w coś, na
co nie mieli żadnych dowodów, żadnych odniesień. Umiejętność działania w oparciu o wiarę
motywuje cały postęp ludzkości.
Kolejnym uczuciem, którego doświadczysz automatycznie, jeśli będziesz kultywował
wszystkie poprzednie, jest...
8.
RADOŚĆ. Kiedy dodałem radość do listy najważniejszych
dla mnie wartości, ludzie mówili: „Coś się w tobie zmieniło.
Wydajesz się taki szczęśliwy!" Wtedy zrozumiałem, że choć
wcześniej byłem szczęśliwy, nie wyrażałem tego swoją twarzą!
Jest wielka różnica między odczuwaniem szczęścia w sobie
\ wyrażaniem radości na zewnątrz. Wesołość i radość wzmacnia
ją twoją samoocenę, czynią życie pogodniejszym i sprawiają, że
ludzie wokół ciebie c z u j ą się szczęśliwsi. Wesołość potrafi z wiel
ką siłą zwalczać uczucie strachu, złości, frustracji, rozczarowania,
depresji, winy i poczucie nieprzystosowania. Osiągniesz ten stan
w dniu, kiedy zrozumiesz, że bez względu na to, co dzieje się wokół ciebie, przyjęcie postawy
innej niż radość w żaden sposób nie polepszy twojej sytuacji.
Poczucie radości nie oznacza, że śmiejesz się ciągle jak głupek albo że patrzysz na
świat przez różowe okulary i nie dostrzegasz żadnych problemów. RADOŚĆ OZNACZA, ŻE
JESTEŚ M Ą -DRY, PONIEWAŻ ZROZUMIAŁEŚ, ŻE JEŚLI ŻYJESZ W STANIE
PRZYJEMNOŚCI T A K INTENSYWNEJ, IŻ PO-Z W A L A CI ONA D A W A Ć TO
POCZUCIE INNYM WOKÓŁ, MASZ DOŚĆ S I Ł Y , BY PRZECIWSTAWIĆ SIĘ
DOWOLNIE TRUDNEMU PROBLEMOWI NA SWOJEJ DRODZE. Kultywuj więc w
swoim ogrodzie również radość, a nie będziesz musiał tak często otrzymywać bolesnych
przecież wezwań do działania.
Kultywowanie radości będzie łatwiejsze, jeśli zasiejesz ziarna witalności.
9. WITALNOŚĆ. Zadbanie o tę dziedzinę twojego życia jest sprawą kluczową. Jeśli nie
dbasz o swoje ciało, trudniej ci cieszyć się pozytywnymi emocjami. Zawsze więc dbaj o
swoją sprawność fizyczną. Pamiętaj, że wszystkie emocje docierają do ciebie poprzez twoje
własne ciało. Jeśli więc nie czujesz się najlepiej emocjonalnie, musisz zacząć od sprawdzenia
podstaw. Jak oddychasz? Ludzie znajdujący się pod działaniem silnego stresu przestają
należycie oddychać, w ten sposób osłabiając własny organizm. Właściwy oddech jest jednym
z podstawowych warunków dobrego zdrowia. Kolejnym takim warunkiem jest posiadanie
wystarczającej ilości energii nerwowej.
Jak to osiągnąć? Musisz pamiętać, że codzienne działania wyczerpują twoją energię
nerwową i, co oczywiste, musisz ją uzupełniać przez odpoczynek. A właśnie? Ile godzin
śpisz? Jeśli przesypiasz regularnie osiem do dziesięciu godzin, śpisz za dużo! Optymalną
ilością snu dla niemal wszystkich ludzi jest sześć do siedmiu godzin. Wbrew powszechnemu
przekonaniu, brak ruchu nie oszczędza energii. Zwykle natomiast powoduje uczucie
wielkiego zmęczenia. Ludzki system nerwowy potrzebuje ruchu dla uzupełniania energii. W
pewnym sensie zużywanie wielkiej ilości energii daje ci poczucie, że ją masz. Kiedy się
poruszasz, przez twój organizm przepływa zwiększona ilość tlenu i fizyczny poziom zdrowia
wytwarza emocjonalne poczucie witalności. które pomaga ci zwalczyć dosłownie każdy
problem w życiu. MUSISZ WIĘC ZROZUMIEĆ, ŻE POCZUCIE WITALNOŚ-CI JEST CI
ABSOLUTNIE NIEZBĘDNE I TRZEBA JE PODTRZYMYWAĆ, ABY MÓC PORADZIĆ
SOBIE ZE WSZYSTKIMI INNYMI EMOCJAMI. Jest ono podstawowym źródłem, z
którego czerpiesz, doświadczając podniecenia i pasji.
Kiedy twój ogród pełen jest tak wspaniałych roślin, możesz dzielić się swoim
bogactwem z innymi.
10. DAWANIE. Pamiętam, jak wiele lat temu przeżywałem [jeden z najtrudniejszych
okresów mojego życia. Jechałem wtedy samochodem. Była późna noc. Wciąż zadawałem
sobie pytanie: „Co muszę zrobić, aby odmienić moje życie?"
I nagle zrozumiałem coś, co wywołało we mnie tak silne emocje, że musiałem
natychmiast zatrzymać samochód na środku drogi i zapisać w dzienniku następujące zdanie:
„SEKRETEM ŻYCIA JEST DAWANIE."
Nie znam w życiu większego bogactwa niż poczucie, że to, kim jesteś, coś, co
powiedziałeś albo zrobiłeś, dało korzyść nie tylko tobie samemu, lecz w taki czy inny sposób
wzbogaciło doświadczenie twoich bliskich albo nawet kogoś, kogo zupełnie nie znasz.
Najbliższe są mi historie życia ludzi, którzy bez względu na wszystko dbają o innych, działają
dla ich dobra. Kiedy oglądałem musical Nędznicy, ujęła mnie postać Jeana Valjeana,
ponieważ był on tak dobrym człowiekiem i tak wiele chciał dać innym. Poczucie dzielenia się
z innymi powinniśmy kultywować codziennie. Codziennie powinniśmy koncentrować się nie
tylko f|a nas samych, ale i na ludziach wokół.
Nie wpadnij jednak w pułapkę i nie próbuj ludziom dawać czegokolwiek własnym
kosztem. ODGRYWANIE MĘCZENNIKA NIE DA CI PRAWDZIWEGO POCZUCIA
WKŁADU W ZYCIE LUDZI. Jeśli jednak będziesz ciągle dawał coś sobie i innym, jeśli
będziesz mógł sobie powiedzieć, że twoje życie łnaczyło coś nie tylko dla ciebie, poczujesz
się związany ze
Więcej informacji, jak podwyższyć witalność fizyczną, znajdziesz W dziesiątym
rozdziale mojej książki Unlimited Power.światem i zaznasz dumy, której nie zapewnią ci
żadne pieniądze, nie da żadna sława ani żadne osiągnięcia. Poczucie wkładu w życie innych
jest największą wartością w twoim własnym życiu. Wyobraź sobie, o ile lepszy byłby świat,
gdybyśmy wszyscy pielęgnowali w sobie to poczucie!
WEZWANIA DO DZIAŁANIA
EMOCJE SKŁADOWE SIŁY
1. DYSKOMFORT
1. MIŁOŚĆ I CIEPŁO
2. STRACH
3. BÓL
4. ZŁOŚĆ
5. FRUSTRACJA
6. ROZCZAROWANIE
7. WINA
8. NISKA SAMOOCENA
9. PRZECIĄŻENIE,
PRZYTŁOCZENIE
10. SAMOTNOŚĆ
2. UZNANIE I WDZIĘCZNOŚĆ
3. CIEKAWOŚĆ
4. PODNIECENIE I PASJA
5. DETERMINACJA
6. ELASTYCZNOŚĆ
7. PEWNOŚĆ I WIARA
W SIEBIE
8. RADOŚĆ
9. WITALNOŚĆ
10. DAWANIE
—.
|
ZASZCZEPIAJ W SOBIE TE UCZUCIA CODZIENNIE i obserwuj, jak twoje życie
zacznie obfitować w witalność, o jakiej wcześniej nawet nie marzyłeś'. Dla przypomnienia raz
jeszcze podaję powyżej dziesięć wezwań do działania i dziesięć emocji składowych siły.
Chyba nie mógłbym przecenić wagi odbierania negatywnych emocji we właściwy sposób,
czyli traktowania ich jako sygnały wzywające nas do działania. Nie ma też ceny na
pielęgnowanie w sobie pozytywnych emocji. Czy pamiętasz o małej kartce, na której
wypisałeś sobie wszystkie wezwania do działania? Zaglądaj do niej kilka razy dziennie.
Kiedy na nią patrzysz, wiesz już teraz, że pozytywne emocje stanowią skuteczne antidotum
przeciw każdemu z tych wezwań.
Jeśli odczuwasz niepokój, miłość i ciepło ułatwią ci pozbycie się go. Jeśli się boisz,
poczucie wdzięczności natychmiast wymiecie strach. Zastanów się, jak wiele możesz
osiągnąć, jeśli całą dostępną ci intensywność emocjonalną zużyjesz nie na strach, lecz na
podniecenie i pasję! Frustrację można przełamać za pomocą determinacji.
Rozwiązaniem problemów wynikających z rozczarowania jest większa elastyczność.
Wina znika w momencie, gdy z pełną determinacją postanowisz, że będziesz się w
przyszłości trzymał swoich zasad. Tracisz poczucie nieprzystosowania, kiedy stajesz się
radosny: po prostu nie ma już dla niego miejsca. Przeciążenie i przytłoczenie znikają wraz z
pojawieniem się poczucia własnej siły i witalności. Samotności natomiast nie musisz się
obawiać, kiedy wiesz, jak wnosić swój wkład w życie innych ludzi.
Chciałbym teraz wyznaczyć ci zadanie, które pozwoli ci naprawdę przyzwyczaić się do
codziennego stosowania jakże przydatnego narzędzia emocji.
Ilekroć w ciągu najbliższych dwóch dni POCZUJESZ SIĘ BEZSILNY ALBO
ODCZUJESZ JAKIEKOLWIEK NEGATYWNE EMOCJE, ZASTOSUJ METODĘ
SZEŚCIU KROKÓW prowadzących do mistrzostwa emocjonalnego. Odkryj komunikat,
który ona przekazuje, i zastanów się, czy musisz zmienić percepcję, czy też postępowanie.
Znajdź w sobie wiarę w siebie i podniecenie.
Wezwania do działania spełniają bardzo ważną funkcję, ale przecież znacznie lepiej
byłoby nie odbierać ich zbyt często, prawda? Poza emocjami siły PIELĘGNUJ W SOBIE
OGÓLNE PRZEKONANIA, KTÓRE POMAGAJĄ JAK NAJBARDZIEJ UMNIEJSZYĆ
ODCZUWANIE NEGATYWNYCH EMOCJI. Ja na przykład całkowicie wyeliminowałem z
życia poczucie bycia porzuconym (samotność), ponieważ przyjąłem przekonanie, że nigdy
nie mogę być^naprawdę porzucony. Gdyby ktoś, kogo kocham, próbował mnie „rzucić",
poszedłbym za nim. (Inne bardzo pomocne przekonania brzmią: „Również i to przeminie,
skończy się." „Miłość jest jedyną koniecznością w moim życiu. Wszystko inne jest
wyborem." „Zawsze jest sposób, jeśli tylko chcę go znaleźć."
Wykorzystuj emocje siły codziennie i codziennie stosuj metodę sześciu kroków, by
zmieniać sygnały będące wezwaniami do działania w pozytywne działanie. Pamiętaj: KAŻDE
TWOJE UCZUCIE, DOBRE CZY ZŁE, OPARTE JEST NA TWOJEJ WŁASNEJ
INTERPRETACJI ZNACZENIA RZECZY LUB ZJAWISK. Ilekroć zaczynasz czuć się źle,
zadaj sobie pytanie: „Co jeszcze mogłoby to dla mnie oznaczać?" To pierwszy krok na drodze
do opanowania własnych emocji.
Mam nadzieję, że lektura tego rozdziału pozwoliła ci docenić wszystkie emocje oraz
dała poczucie, że każda z nich stwarza ci szansę nauczenia się czegoś, co ulepszy twoje życie
dosłownie w jednej chwili. Nigdy więcej nie powinieneś sądzić, że negatywne emocje są
twoimi wrogami. Wszystkie one bez wyjątku mają na celu przekazanie ci wiadomości, że
potrzebujesz jakiejś zmiany. Kiedy rozwiniesz umiejętność wykorzystywania tych wezwań do
działania, zaczniesz radzić sobie z nimi odpowiednio wcześnie, kiedy jeszcze nie są
intensywne, i nie będziesz nigdy czekał, aż rozwiną się na tyle, by spowodować kryzys.
Spróbujesz na przykład radzić sobie z sytuacją, kiedy jeszcze będzie ona tylko denerwująca, a
nie wywołująca furię. Podobnie jest z problemem nadwagi: najlepiej mu zaradzić, kiedy
zauważy się pierwszy funt ponad miarę. Nie powinniśmy dopuszczać, by z jednego zrobiło
się trzydzieści.
Przez kilka najbliższych tygodni staraj się koncentrować na znajdowaniu radości w
uczeniu się tego, co mają nam do powiedzenia własne emocje. W dowolnie wybranej chwili
możesz doświadczyć całej gamy uczuć. Nie bój się! Poznaj radość, pasję i dreszcz emocji, i
uwierz, że masz nad nimi kontrolę. To jest twoje życie, twoje odczucia i twój los.
Przekonałem się, że nawet jeśli wiemy, jak coś zrobić, często nie wykorzystujemy tej wiedzy
w praktyce. Potrzebujemy bowiem POWODU, aby wykorzystać siłę naszych decyzji, zmienić
nasze przekonania, posłużyć się zasadą dźwigni i zakłócić stare wzorce czy też zadawać sobie
lepsze pytania, a także przekonać się do naszego słownictwa i metafor. Aby zdobyć ciągłą
motywację, musimy więc wypracować w sobie jeszcze jedną umiejętność, którą jest...
Rozdział dwunasty
C U D O W N A OBSESJA - JAK STWORZYĆ
NIEODPARTĄ PRZYSZŁOŚĆ
Nic się nie spełni, jeśli nie jest wpierw marzeniem.
CARL SANDBURG
Czy jesteś gotów na trochę zabawy? Czy chciałbyś przez chwilę znowu być dzieckiem i
popuścić wodze wyobraźni? Czy jesteś zdecydowany, by chwycić mocno własne życie i
wycisnąć z niego wszystkie korzyści, całą siłę, pasję i smak, które mogą stać się twoje?
Dotychczas zarzuciłem cię mnóstwem informacji. W poprzednich rozdziałach
omówiliśmy olbrzymi materiał i większość z tych informacji możesz zastosować natychmiast.
Część z nich jednak zostanie ukryta gdzieś w zakątku twojego mózgu i pozostanie tam do
chwili, kiedy nadejdzie odpowiedni moment do ich wykorzystania. Wspólnie pracowaliśmy
ciężko, aby doprowadzić cię do miejsca, w którym będziesz mógł podejmować nowe decyzje.
Decyzje zmieniające życie snów i marzeń w życie czynów.
Wielu ludzi wie dobrze, co powinni robić, jednak tego nie
robią. Powodem jest fakt, że brakuje im KUSZĄCEJ WIZJI
RZYSZŁOŚCI, która popychałaby ich do działania. Rozdział ten chce
dać ci szansę stworzenia sobie jak najwspanialszych marzeń, wzięcia
pod uwagę najbardziej nawet nieprawdopodobnych możliwości, abyś
w ten sposób odkrył coś, co podźwignie twoje życie na wyższy poziom. Pomoże ci
wytworzyć energię, da ci siłę rozpędu.
Jeśli będziesz czytać ten rozdział czynnie, a nie biernie, jeśli będziesz wykonywał
ćwiczenia i podejmował działanie, kolejne strony przyniosą ci nagrodę w postaci wizji
przyszłości, która będzie cię przyciągać jak magnes, pomoże ci przetrwać najcięższe nawet
chwile. Jestem pewien, że będziesz chętnie wracał do tego rozdziału, ilekroć będzie ci trzeba
nowej inspiracji. Znajdziesz tu bezsprzeczną szansę prawdziwej zabawy i doznasz
prawdziwej pasji.
Na kilku kolejnych stronach książki będę cię prosił, byś puścił wodze swojej wyobraźni,
odrzucił cały „zdrowy rozsądek" i zachowywał się tak, jakbyś znów był dzieckiem dzieckiem, które może mieć dosłownie wszystko, czego chce, które musi jedynie wyrazić
swoje życzenie, a spełni się ono natychmiast.
Czy pamiętasz zbiór Baśni z tysiąca i jednej nocyl Pewnie domyślasz się, którą z nich
lubię najbardziej. I słusznie. To baśń o lampie Alladyna. Myślę, że każdy z nas marzył kiedyś
o tym, że lampa ta wpadnie mu w ręce. Wystarczy potrzeć, aby pojawił się potężny dżin i
spełnił twoje trzy życzenia. Ale chcę ci powiedzieć, że POSIADASZ JUŻ LAMPĘ, KTÓRA
SPEŁNI ZNACZNIE WIĘCEJ NIŻ TYLKO TRZY ŻYCZENIA!
Przyszedł czas, abyś zawładnął siłą, która się w tobie znajduje. Kiedy ZDECYDUJESZ,
by obudzić tego olbrzyma, zaczniesz bez żadnych ograniczeń gromadzić umysłowe, emocjonalne, fizyczne, finansowe i duchowe bogactwa, o jakich dotychczas nawet nie śniłeś. Twoje
marzenia mogą się zrealizować natychmiast albo po jakimś czasie. Ale wiedz, że jedyne
ograniczenie dotyczące twojego życia to miara marzeń i wyobraźni oraz twojej determinacji,
by zmienić je w rzeczywistość.
GIGANTYCZNE CELE TWORZĄ GIGANTYCZNĄ MOTYWACJĘ
Jakże często słyszę: „Skąd bierzesz tak wiele energii, Tony? Nic dziwnego, że odnosisz
sukcesy przy takiej intensywności! Ja nie mam takiego rozpędu. Nie mam motywacji. Zresztą
chyba jestem zbyt leniwy." Zawsze wtedy odpowiadam: „Nie jesteś leniwy. Po prostu masz
słabe cele!"
Często po tej odpowiedzi napotykam zdziwiony i zmieszany wzrok i wtedy wyjaśniam,
że cała moja energia i rozpęd biorą się z moich celów. Każdego ranka, kiedy się budzę, nawet
gdy jestem wyczerpany fizycznie z powodu zbyt krótkiego snu, potrafię znaleźć siły i chęci,
ponieważ tak bardzo mnie ekscytują moje cele. Budzą mnie wcześnie rano i do późna nie
pozwalają zasnąć. Inspirują do zebrania wszystkich dostępnych mi sił i wszystkich
możliwych środków, które są w zasięgu mojego działania, aby zapewnić ich realizację. Ta
sama energia, to samo poczucie misji do spełnienia dostępne są również i tobie, ale nigdy nie
rozbudzą się one dla celów małostkowych. Pierwszy krok to wyznaczenie sobie większych,
bardziej inspirujących celów, będących dla nas większym wyzwaniem.
Często ludzie mówią mi, że ich problem polega na tym, iż nie mają tak naprawdę
żadnych celów. Przekonanie to demonstruje, jak bardzo nie rozumieją oni, czym naprawdę
jest cel. Ludzki umysł zawsze goni w poszukiwaniu czegoś, nawet jeśli jest to tylko
umiejętność pozbycia się albo przynajmniej zmniejszenia cierpień, lub cokolwiek, co może do
niej prowadzić. Nasz umysł uwielbia wręcz prowadzić nas do wszystkiego, co da nam przyjemność. Wszyscy mamy życiowe cele. Problem jednak w tym, Że -jak wielokrotnie
podkreślałem w każdym chyba z dotychczasowych rozdziałów - NIE WYKORZYSTUJEMY
ICH POTENCJAŁU ŚWIADOMIE.
Większość ludzi upatruje swoich celów w „spłaceniu wszystkich cholernych
świadczeń", w przetrwaniu z dnia na dzień, skutkiem czego wpadają w pułapkę zarabiania na
życie zamiast KSZTAŁTOWANIA ŻYCIA. Czy sądzisz, że takie cele dadzą ci dostęp do
najgłębszych pokładów drzemiącej w tobie siły? Oczywiście, nie.
Musisz pamiętać, że obrane cele wywierają na nas wielki wpływ, bez względu na to,
jakie są. Jeśli nie będziemy siać świadomie nasion roślin, które chcemy uprawiać w ogrodzie
naszego umysłu, wyrosną w nim chwasty! Chwasty pojawiają się same: nie musisz pracować,
aby wyrosły. Jeśli chcemy odkryć tkwiące w nas nieograniczone możliwości, musimy znaleźć
sobie cel wystarczająco wielki i potężny, aby pomógł nam przełamać ograniczające nas
bariery i odkryć nasz prawdziwy potencjał. Pamiętaj, że twoja obecna sytuacja odzwierciedla
nie twoje prawdziwe możliwości, ale raczej jakość i wielkość celów, które sobie dotychczas
stawiałeś. WSZYSCY MUSIMY ODKRYĆ W SOBIE LUB STWORZYĆ CUDOWNĄ
OBSESJĘ!
CELE P O Z W A L A J Ą CI PRZEKRACZAĆ
WŁASNE MOŻLIWOŚCI I WIODĄ DO Ś W I A T A NIEOGRANICZONEJ S I Ł Y
Kiedy po raz pierwszy wyznaczysz sobie wielkie cele, mogą ci się one wydawać
niemożliwe do zrealizowania. Ale najważniejsze jest znalezienie celu wystarczająco
wielkiego, by mógł stanowić inspirację, takiego, by uwolnił tkwiące w tobie siły. Zwykle
wiem, że wyznaczyłem sobie właściwy cel, jeśli wydaje mi się on nieosiągalny, ale
jednocześnie sama mysi o jego realizacji daje mi poczucie szalonego podniecenia. Aby
znaleźć prawdziwą inspirację i osiągnąć owe z pozoru nieosiągalne cele, musimy zrewidować
swoje przekonania na temat własnych możliwości. Nigdy nie zapomnę prawdziwej historii
pewnego chłopca, który dorastał, żyjąc w biedzie, w najgorszej dzielnicy San Francisco. Jego
cele wydawały się nieosiągalne wszystkim wokół, ale nie jemu samemu. Ten młody człowiek
był wielkim fanem legendy futbolu amerykańskiego, Jima Browna, wtedy napastnika
Cleveland Browns. Był kaleką po przebytej krzywicy, której nabawił się na skutek
niedożywienia. Kiedy miał sześć lat, cierpiał na przykurcz nóg, a łydki miał tak chude, że
powszechnie nazywano go „szczudło". Jednak mimo to wyznaczył sobie cel, że pewnego
dnia, podobnie j a k j e g o bohater, będzie gwiazdą f u t -bolu.
Nie miał pieniędzy, by chodzić na mecze, więc ilekroć drużyna z Cleveland grała w San
Francisco, czekał przed stadionem do czasu, gdy obsługa otwierała bramy tuż przed końcem
rozgrywek. Kuśtykał wtedy wprost na widownię i chłonął końcówkę meczu. Wreszcie w
wieku trzynastu lat chłopiec doczekał się spotkania, które było marzeniem jego życia. Po
którymś meczu doczłapał się do kawiarenki na stadionie i kogo zobaczył? Swojego idola!
Zbliżył się do gwiazdy futbolu i powiedział: „Panie Brown, jestem pańskim największym
fanem!" Brown podziękował mu uprzejmie, ale chłopiec mówił dalej: „I wie pan co, panie
Brown?" Sportowiec odwrócił się ponownie, pytając: „O co chodzi, synu?" W odpowiedzi
usłyszał: „Znam każdy rekord, jaki pan kiedykolwiek ustanowił, każdy punkt, który pan
zdobył." Brown uśmiechnął się, powiedział, że to bardzo dobrze, i wrócił do swojej rozmowy.
Ale chłopiec nie ustępował. Po raz kolejny zagadnął i po raz kolejny jego bohater odwrócił
się do niego. Tym razem chłopak patrzył na niego z oczami tak pełnymi wielkiej pasji, że
Brown aż ją poczuł, i powiedział: „Pewnego dnia pobiję wszystkie pana rekordy!"
Wielki futbolista uśmiechnął się ciepło: „To wspaniale, synu. A jak się nazywasz?"
Chłopiec zaśmiał się od ucha do ucha i odpowiedział: „Orenthal, proszę pana. Orenthal James
Simpson. Moi przyjaciele nazywają mnie OJ."
Jesteśmy tym właśnie, czym jesteśmy, ponieważ wcześniej tak to sobie wyobraziliśmy.
DONALD CURTIS
O. J. Simpson rzeczywiście pobił wszystkie rekordy Jima Browna i ustanowił kilka
własnych! W jaki sposób wyznaczony cel tworzy tę niewiarygodną siłę pozwalającą
kształtować własne przeznaczenie? W jaki sposób wyznaczony cel pomógł kalekiemu
dziecku stać się legendą? WYZNACZANIE CELÓW JEST PIERWSZYM KROKIEM NA
DRODZE PRZEKSZTAŁCANIA NIEWIDZIALNEGO W WIDZIALNE - PODSTAWĄ
WSZELKICH
ŻYCIOWYCH SUKCESÓW. Można by powiedzieć, że Nieskończona Inteligencja wypełni
wtedy każdy kształt, który stworzysz za pomocą intensywnych emocji i wrażeń. Innymi
słowy, możesz rzeźbić najdrobniejsze nawet szczegóły swojego życia dzięki myślom, które
konsekwentnie wywołujesz co dnia. A wyznaczone cele są nadrzędnym planem, który
zawiaduje twoimi myślami.
Czy stworzysz własne dzieło, czy też będziesz interpretował życie na podstawie
obrazów innych ludzi? Czy aby zbierać życiowe doświadczenia wystawisz naparstek, czy
olbrzymią beczkę? Odpowiedzi na te pytania udzieliłeś już sobie za pomocą celów, które
dotychczas chciałeś osiągać.
JAK ZMIENIĆ NIEWIDZIALNE W WIDZIALNE
Rozejrzyj się teraz dookoła siebie. Co widzisz? Czy spoczywasz na kanapie, otoczony
dziełami sztuki, albo patrzysz w telewizor, którego olbrzymi ekran wykorzystuje najnowszą
technologię dysków laserowych? A może siedzisz przy biurku, na którym znajduje się
telefon, komputer i fax? Wszystkie te przedmioty były kiedyś tylko czyimś pomysłem.
Gdybym sto lat temu powiedział ci, że niewidzialne fale nadchodzące z całego świata mogą
być zbierane i przekazywane do pudełka, które zmieni je w dźwięk i obraz, czy nie uznałbyś
mnie za szaleńca? A przecież dzisiaj w każdym chyba amerykańskim domu znajduje się co
najmniej jeden telewizor (średnia wynosi dwa!). Ktoś musiał je przecież stworzyć, a by tego
dokonać, musiał je sobie przedtem JASNO WYOBRAZIĆ.
Czy jest tak tylko z przedmiotami? Nie, to samo dotyczy wszystkich procesów i działań.
Samochód działa dlatego, że ktoś kiedyś wyobraził sobie, jak wykorzystać proces spalania
wewnętrznego. Rozwiązanie naszych obecnych problemów energetycznych będzie zależało
od wyobraźni i pomysłowości współczesnych fizyków i inżynierów. A nasze kwestie
społeczne, jak choćby szerząca się w alarmującym tempie nienawiść na tle rasowym,
bezdomność i głód, mogą być rozwiązane jedynie dzięki poświęceniu i pomysłowości ludzi
takich jak ty czyja.
DLACZEGO NIE KAŻDY WYZNACZA SOBIE CELE?
Być może myślisz teraz, że wszystko to brzmi naprawdę inspirująco, ale z pewnością
samo postawienie sobie czegoś za cel nie zmieni marzeń w rzeczywistość. I zgadzam się z
tobą całkowicie. PO WYZNACZENIU CELU MUSI NATYCHMIAST NASTĄPIĆ
STWORZENIE PLANU PROWADZĄCEGO DO JEGO OSIĄGNIĘCIA ORAZ
ZMASOWANE DZIAŁANIE WEDŁUG T E G O PLANU. Masz j u ż siłę, aby działać. Jeśli
nie udawało ci się dotychczas jej zebrać, to tylko dlatego, że nie udawało ci się wyznaczyć
sobie celów, które by cię zainspirowały.
Co cię powstrzymuje? Z pewnością już przed lekturą tej książki zetknąłeś się z siłą
płynącą z wyznaczonych celów. Czy jednak sporządziłeś listę jasno sprecyzowanych celów,
które na pewno pozwolą ci osiągnąć umysłowe, emocjonalne, fizyczne i finansowe rezultaty?
Co cię powstrzymywało przed sporządzeniem takiej listy?
W bardzo wielu przypadkach przyczyną jest podświadomy Strach przed
rozczarowaniem. Niektórzy ludzie wyznaczali już sobie cele w przeszłości, nie zdołali ich
osiągnąć i na skutek strachu przed rozczarowaniem oraz obawą, że to samo ich czeka w
przyszłości, całkowicie zaprzestają planowania czegokolwiek. Jeszcze inni stawiają sobie
jakieś cele, ale unieszczęśliwiają się tym tylko, ponieważ wiążą całe swoje szczęście z
osiągnięciem pzegoś, co leży poza ich możliwościami. Albo brak im elastyczności, by
zauważyć, że kiedy posuwają się w kierunku swego celu, mijają po drodze lepsze, o wiele
bardziej wartościowe.
Proces wyznaczania sobie celu jest pod wieloma względami podobny do zasady
działania wzroku. Im bliżej celu się znajdujesz, tym wyraźniej postrzegasz nie tylko sam cel,
ale i wszystko wokół. Kto wie? Być może zdecydujesz, że jedna z tych właśnie dodatkowych
możliwości będzie dla ciebie lepsza, bardziej cię zainspiruje, i zaczniesz dążyć do jej
realizacji? Czasem porażka w osiągnięciu jakiegoś celu przybliża cię do prawdziwego sensu
twojego życia. O tym powiemy dalej.
Chęć osiągnięcia czegoś i przyczynienia się do poprawy życia innych ma różne źródła.
U niektórych wywołuje ją rozczarowanie albo wręcz tragedia. Niektórzy nabierają jej, kiedy
zrozumieją, że życie przechodzi obok nich, że jakość ich własnego życia staje się coraz
gorsza. Jeszcze inni znajdują źródło motywacji w inspiracji zewnętrznej. Nabierają rozpędu i
dążą do osiągnięcia czegoś więcej, kiedy widzą stojące przed nimi możliwości, przewidują
najlepszy możliwy bieg wypadków albo nagle uświadamiają sobie, że poczynili wielkie
postępy.
Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak daleko zaszliśmy, ponieważ tak
bardzo pochłania nas sam proces osiągania celu. Można to porównać do sytuacji, w której
ktoś ze znajomych mówi ci, jak bardzo urósł twój syn lub córka, a ty ze szczerym
zdziwieniem odpowiadasz: „Naprawdę?" Działo się to tuż przed twoim nosem, a więc po
prostu tego nie zauważyłeś.
Jeszcze trudniej jest zobaczyć swój rozwój, chciałbym pokazać ci teraz bardzo proste
ćwiczenie. Poświęć na nie chwilę już teraz. Pomoże ci zaczerpnąć z obydwu opisanych wyżej
źródeł motywacji.
WCZORAJ, DZISIAJ I JUTRO
Czasem łatwo tracimy orientację, gdzie się już znajdujemy albo jak daleko musimy
jeszcze dojść w naszym życiu. Wykorzystaj kolejne strony, aby dokładnie ocenić swoją
pozycję w dziesięciu najważniejszych dziedzinach pięć lat temu. OBOK KAŻDEJ Z TYCH
DZIESIĘCIU KATEGORII ZAZNACZ PUNKTACJĘ, JAKĄ SOBIE PRZYZNAJESZ W
SKALI OD 0 DO 10, GDZIE 0 OZNACZA, IŻ PIĘĆ LAT TEMU NIE MIAŁEŚ NIC, A 10 ŻE WTEDY TWOJE ŻYCIE BYŁO CAŁKOWICIE ZGODNE Z TWOIMI MARZENIAMI.
Drugim krokiem po zaznaczeniu punktacji jest NAPISANIE DLA KAŻDEJ
KATEGORII OPINII MÓWIĄCEJ, JAKI BYŁEŚ WTEDY Jaki na przykład byłeś pięć lat
temu, gdy idzie o stan zdrowia, kondycję fizyczną? Możesz na przykład przyznać sobie
siedem punktów i napisać obok: „Byłem w niezłym stanie, ale Z pewnością wymagałem
poprawy. Miałem pięć funtów nadwagi, biegałem dwa razy w tygodniu, ale nie odżywiałem
się zdrowo. Zdarzały się okresy kiepskiego poziomu energii."
Poświęć na to ćwiczenie kilka minut już teraz. Przekonasz się, że wiele ci powie!
Pięć lat temu Punktacja Opinia
Fizycznie
Psychicznie Emocjonalnie Atrakcyjność Związki z innymi Warunki życia Społecznie
Duchowo Kariera zawodowa Finansowo Za pięć lat
Dla porównania zobaczmy teraz, co osiągnąłeś lub czego nie udało ci się osiągnąć w
każdej z tych dziesięciu kategorii. Odpowiedz na te same pytania, biorąc pod uwagę stan
obecny. A więc najpierw OCEŃ SIĘ W SKALI OD 0 DO 10, a następnie przy każdej z ocen
napisz OPINIĘ OKREŚLAJĄCĄ CIEBIE DZISIAJ W KAŻDEJ Z KATEGORII.
Dzisiaj Fizycznie
Punktacja Opinia
Psychicznie Emocjonalnie Atrakcyjność Związki z innymi Warunki życia Społecznie
Duchowo Kariera zawodowa Czego nauczyłeś się z dotychczasowej pracy nad tym ćwiczeniem? Do jakich wniosków doszedłeś? Co odkryłeś? Czy pokonałeś szmat drogi? To
wspaniałe uczucie, prawda?
Jeśli nie zaszedłeś tak daleko, jak byś sobie tego życzył, albo sądzisz, że pięć lat temu w
pewnych dziedzinach życia radziłeś sobie lepiej niż dzisiaj, to również wspaniała wiadomość.
Być może popchnie cię ona w kierunku zmian, zanim przejdzie obok ciebie o wiele więcej niż
pięć lat. Pamiętaj, że niezadowolenie pioże być najlepszym kluczem do sukcesu.
Zastanów się chwilę, a następnie napisz kilka zdań o tym, czego nauczyłeś się z tego
porównania:
Teraz dokończ ćwiczenie, wyobrażając sobie, co będzie za pięć lat. PONOWNIE
OCEŃ SIĘ W KAŻDEJ Z TYCH KATEGORII ORAZ ZAPISZ OPINIĘ KRÓTKO
CHARAKTERYZUJĄCĄ KAŻDĄ Z NICH.
Fizycznie
Punktacja Opinia
Finansowo
Emocjonalnie
Atrakcyjność
Związki z innymi
Warunki życia
Społecznie
Duchowo
Kariera zawodowa
Finansowo
TAJEMNICA OSIĄGNIĘCIA SUKCESU
Kiedy wyznaczasz sobie cel, poświęcasz się CDSI! W tej właśnie chwili UZNAJESZ
RZECZYWISTOŚĆ TKWIĄCEJ WE WSZYSTKICH ISTOTACH LUDZKICH
POTRZEBY NIEUSTANNEGO SAMODOSKONALENIA SIĘ. W presji wynikającej z
niezadowolenia, w napięciu powodowanym przez chwilowy dyskomfort tkwi olbrzymia siła.
To właśnie rodzaj cierpienia, który jest ci w życiu potrzebny. To właśnie cierpienie natychmiast zmieniasz w nowe, pozytywne działanie.
Tego typu presja może być bardzo pozytywną siłą, która popycha cię w kierunku
ciągłego ulepszania życia własnego i wszystkich tych, z którymi masz przywilej się
kontaktować. Zastanów się nad nią i wykorzystaj, by jak ostrogami spiąć się do skoku. Wielu
ludzi usiłuje unikać presji, chociaż brak poczucia jakiegokolwiek napięcia zwykle prowadzi
do nudy i życia bez blasku, na które narzekamy tak często. Przecież kiedy czujemy się
podnieceni, odczuwamy pewien rodzaj napięcia, jednak poziom tego stresu nie przytłacza
nas, tylko stymuluje.
Istnieje wielka różnica między działaniem w stanie stresu i panowaniem nad własnymi
stanami stresu. Wykorzystuj stres, by zmierzać w pożądanym przez ciebie kierunku. Może on
w tobie wywołać niewiarygodną transformację. Ucząc się wykorzystania presji i zmieniając ją
z wroga w przyjaciela, zyskujesz dostęp do potężnego narzędzia, które pomoże ci osiągnąć
pełnię życia. Poza tym musisz pamiętać, że poziom stresu jest powodowany przez ciebie
samego. Wywołuj go więc w mądry sposób. Jednym z najprostszych sposobów
wykorzystywania stresu jako sojusznika jest zobowiązanie się do osiągnięcia jakiegoś celu
wobec ludzi, których szanujesz i cenisz. Po tym jak ogłosisz publicznie, że zrobisz wszystko,
co tylko możliwe, by osiągnąć jakieś cele, będzie ci o wiele trudniej zejść z obranej drogi, gdy
napotkasz przeszkody i problemy. Kiedy poczujesz się zmęczony lub niepewny i zaczniesz
myśleć, że nic ci nie wychodzi, przypomnienie publicznej deklaracji może dodać ci sił.
Możliwe też,
twoi przyjaciele pomogą ci mówiąc, że powinieneś stawiać sobie wyższe wymagania.
Być może będzie to dla ciebie bardzo pożyteczne narzędzie, które ułatwi poruszanie się po
drodze, nawet jeśli stanie się ona trochę wyboista.
NIEPOWODZENIE W OSIĄGNIĘCIU JAKIEGOŚ CELU MOŻE OZNACZAĆ
OSIĄGNIĘCIE PRAWDZIWEGO CELU
Wiele lat temu jeden z moich znajomych opowiadał mi o swoich pragnieniach: chciałby
mieszkać na jednej z wysp ziemskiego raju - Fidżi. Słyszałem o podobnych marzeniach już
wcześniej.
Ale ponieważ jestem praktyczny, zakup ziemi na Fidżi byłby dla
mnie okazją do inwestycji. Pomyślałem też, że nawet jeśli świat ulegnie jakiemuś
kataklizmowi, będzie to wspaniałe schronienie dla mojej rodziny. Zaplanowałem więc
wycieczkę, która miała połączyć przyjemność z interesami, i umówiłem się z Becky, że
wybierzemy się tam, aby obejrzeć kilka nieruchomości oraz ocenić, czy mogą one być dobrą
inwestycją.
Minęło kilka dni, zanim udało nam się uwolnić od niezliczonych obowiązków. Ale nic
nie mogło nas powstrzymać przed osiągnięciem naszego celu. Musieliśmy kupić kawałek
ziemi. Ponieważ tak bardzo chcieliśmy zrealizować nasz plan, zdecydowaliśmy wynająć
samolot i w poszukiwaniu jakiejś wspaniałej okazji zbadać odległe wyspy na krańcach
archipelagu.
Spędziliśmy pełen przygód dzień, lądując w kilku różnych miejscach, w tym w
okolicach Błękitnej Laguny (miejscu, gdzie kręcono film pod tym samym tytułem). W końcu
dotarliśmy do opuszczonej plaży na jednej z północnej grupy wysp. Wynajęliśmy jedyny
dostępny samochód i wyruszyliśmy wzdłuż drogi nazywanej Autostradą Hibiscusa.
Jechaliśmy mniej więcej trzy godziny i nagle -jak nam się wydawało wśród zupełnego
odludzia - zauważyliśmy małą dziewczynkę. I Becky, i mnie ujęła jej uroda oraz
jaskraworude włosy sterczące w różnych kierunkach. Pragnęliśmy zrobić jej zdjęcie, ale
chcieliśmy też okazać jej należny szacunek. Postanowiliśmy więc poszukać jej rodziców i
poprosić ich o pozwolenie na sfotografowanie córki.
Kiedy szukaliśmy jej domu, natknęliśmy się na wioskę położoną tuż nad brzegiem
morza. Zbliżyliśmy się do niej i zauważyło nas kilku tubylców. Podbiegł do nas potężny
mężczyzna i przywitał szerokim uśmiechem oraz słowami przyjaźni wypowiedzianymi nie w
jakimś lokalnym narzeczu, ale w perfekcyjnym angielskim: „Witajcie! Zapraszam was do nas
na ceremonię kava"
Gdy znaleźliśmy się w wiosce, przywitały nas nie kończące się uśmiechy i
pozdrowienia. Zaproszono mnie do środka wielkiej chaty, w której czekało już trzydziestu
mężczyzn mających uczestniczyć w ceremonii kava, natomiast Becky, zgodnie z
miejscowymi zwyczajami, została na zewnątrz i rozmawiała z kobietami.
Ujął mnie entuzjazm tych ludzi. Wszyscy mężczyźni w chacie byli tak radośni i tak
uśmiechnięci! Możliwość zabawiania gościa tak bardzo ich uszczęśliwiała, że każdy witał
mnie słowami: „Bula! Bula! Bula!", co mniej więcej tłumaczy się na: „Witaj! Bądź
szczęśliwy! Wszyscy cię kochamy!" Mężczyźni już od jakiegoś czasu moczyli w wielkim
naczyniu korzeń yanggona. Teraz z wielką dumą mieszali ten bezalkoholowy napój wielką
chochlą. Napój ten nazywali kava. Dla mnie wyglądał jak błotnista woda. Zresztą mniej
więcej tak właśnie smakował, o czym przekonałem się, kiedy podali mi wypełnioną po brzegi
skorupę orzecha kokosowego. Wszyscy uśmiechali się i przez cały czas żartowali ze mnie i z
siebie samych. Po kilku chwilach kontaktu z tymi ludźmi zacząłem odczuwać spokój, jakiego
nie zaznałem nigdy przedtem.
Zauroczony ich poczuciem humoru, rozradowaniem i szczęściem, spytałem: „Jaki jest
według was cel ludzkiego życia?" Popatrzyli na mnie tak, jakbym powiedział jakiś
najwspanialszy dowcip, i niemal chórem odparli natychmiast: „Oczywiście być szczęśliwym!
Jaki inny można mieć cel?" Zgodziłem się szybko i dodałem, że wszyscy na Fidżi wydają się
bardzo szczęśliwi. Jeden z mężczyzn powiedział: „Tak, myślę, że tu na Fidżi jesteśmy
najszczęśliwszymi ludźmi świata. Chociaż oczywiście nigdzie indziej nigdy nie byłem." I
jego słowa wywołały kolejną lawinę śmiechu.
Następnie mężczyźni postanowili odejść od swoich zasad i zaprosić do chaty Becky.
Przynieśli też jedyną w wiosce lampę naftową Pojawiły się ukulele i mandoliny. Cała wioska
wypełniła się muzyką i śpiewem mężczyzn, kobiet i dzieci. Było to jedno Z najpiękniejszych
przeżyć w naszym życiu.
Najbardziej zaskakujące w tych ludziach było to, że NIE CHCIELI ONI OD NAS
NICZEGO POZA PODAROWANIEM NAM WIELKIEGO SZCZĘŚCIA, KTÓRE
CZERPALI Z ŻYCIA.
Wiele godzin później, po długich pożegnaniach opuściliśmy wioskę całkiem odnowieni,
zabierając ze sobą prawdziwe poczucie równowagi i spokoju. Wróciliśmy do hotelu dobrze
po zmroku, przepełnieni olbrzymią wdzięcznością za otaczające nas piękno, które
postrzegaliśmy jeszcze wyraźniej niż przedtem. Długo siedzieliśmy w naszym krytym
strzechą domku na szczycie wzgórza, otoczeni gąszczem zieleni i palmami pławiącymi się w
świetle księżyca, wsłuchując się w fale delikatnie rozbijające się o brzeg
tuż za naszymi drzwiami. Mieliśmy za sobą wspaniały dzień i obydwoje czuliśmy się o
wiele bogatsi dzięki ludziom z tej małej wioski. Wiedzieliśmy, że nie osiągnęliśmy tego dnia
wyznaczonego sobie celu, ale szukając go, natknęliśmy się na COŚ BEZ PORÓWNANIA
CENNIEJSZEGO.
Od tamtego dnia minęło sześć lat. Co roku wracamy na Fidżi cztery lub pięć razy.
Podczas pierwszej podróży oczekiwaliśmy, że osiągniemy zamierzony cel, ale dopiero chyba
za dwudziestym razem poczyniliśmy naszą inwestycję. Jednak nie po to, aby przynosiła nam
ona zyski, lecz by dzielić się radościami Fidżi z naszymi przyjaciółmi i bliskimi. Dwa lata
temu kupiliśmy Namale, kurort i plantację, na której zatrzymaliśmy się podczas pierwszego
pobytu na wyspie!
To naprawdę magiczny zakątek: sto dwadzieścia jeden akrów ziemi i trzy mile plaży.
Postanowiliśmy uczynić zeń miejsce jeszcze nawet piękniejsze, aby móc się tym pięknem
dzielić z przyjaciółmi.
Posiadanie Namale daje mi taką samą radość jak prowadzenie seminariów, podczas
których obserwuję ludzi rozwijających umiejętności cieszenia się życiem. W każdym, kto
przyjeżdża do Namale, zachodzi taka sama przemiana, tyle tylko, że dzieje się to bez mojego
udziału! Po prostu siedzę wygodnie i obserwuję, jak różni ludzie - od nowożeńców, poprzez
dyrektorów wielkich przedsiębiorstw, a na emerytowanych małżeństwach skończywszy odprężają się i ponownie odkrywają, co to znaczy być dzieckiem. Z wielką radością
przebiegają przez strumienie wody spadające ze znajdującej się w rafie szczeliny, grają w
piłkę z tubylcami, jeżdżą konno po plaży albo uczestniczą w ceremonii kava.
Wielką radość przynosi mi oglądanie zdziwienia w ich oczach, kiedy odkrywają cuda
podmorskiego świata czy obserwują zachód słońca, którego piękno przewyższa ich
najśmielsze wyobrażenia, albo po niedzielnej mszy w wiosce bawią się z tubylcami jak dzieci.
Kiedy wyznaczałem sobie za cel „inwestycję", nie miałem pojęcia, że zamiast źródła
dochodów odnajdę miejsce, które wszystkim nam będzie przypominać o tym, co w życiu
najważniejsze. LICZY SIĘ NIE TYLKO OSIĄGNIĘCIE CELU, ALE JAKOŚĆ ŻYCIA,
KTÓREJ DOŚWIADCZASZ NA DRODZE, KTÓRA DO CELU PROWADZI.
Wielu ludzi przechodzi przez życie, odsuwając od siebie lub od-kładąc na później
radość i szczęście. Dla nich dążenie do celu oznacza, że dopiero „pewnego dnia", kiedy już
coś osiągną, będą mogli w pełni cieszyć się radościami życia. Tymczasem jeśli zdecydujemy,
by być szczęśliwymi już teraz, automatycznie zyskujemy o wiele więcej. Stojące przed nami
cele wyznaczają kierunek i stanowią przedmiot koncentracji. Musimy też jednak nieustannie
walczyć o zdobycie jak największej radości z każdego kolejnego dnia i czerpać do maksimum
z każdej mijającej chwili. Zamiast mierzyć sukces lub porażkę zdolnością osiągania
Określonych celów, pamiętaj, że KIERUNEK, W KTÓRYM ZMIERZAMY, JEST O WIELE
WAŻNIEJSZY NIŻ KOLEJNE OSIĄGANE REZULTATY. Jeśli przez cały czas dążymy we
właściwym kierunku, możemy osiągnąć nie tylko nasze końcowe cele, lecz również o wiele
więcej!
Zmarły Michael Landon jest w moim przekonaniu wspaniałym przykładem człowieka,
któremu życie nieustannie pozwalało zdobywać wciąż nowe umiejętności dzięki nieodpartej
wizji przyszłości.
Wiele było w jego życiu przykładów na to, że porażka w osiągnięciu wyznaczonego
celu może pozwolić osiągnąć inny, jeszcze większy. Dlaczego tak wielu ludzi kochało tego
człowieka? Był on wcieleniem wielu najwyższych wartości naszej kultury: silnego poczucia
więzi rodzinnej, prawości, uczciwości, konsekwencji, wytrwałości oraz głębokiego poczucia
miłości i troski o innych.
Człowiek ten, który rozjaśnił życie tak wielu ludziom, stał się bohaterem w sposób
raczej pośredni. Dorastał w emocjonalnie i fizycznie rujnującym środowisku. Jego rodzice
nieustannie toczyli ze sobą walkę. Ojciec był Żydem i nienawidził katolików, a matka była
katoliczką i zawziętą antysemitką. Często odgrywała melodramatyczne próby samobójstwa.
Zdarzało się też, że goniła za Michaelem, kiedy ten znajdował się z kolegami, wyskakiwała z
taksówki i biła go wieszakiem na ubrania.
Aż do osiągnięcia wieku szkolnego Michael cierpiał na moczenie nocne. Na jego
twarzy pojawiały się raz za razem tiki nerwowe. Nie panował nad wydawanymi z siebie od
czasu do czasu nerwowymi pochrząkiwaniami. Był chudy jak bocian i wszystkiego się bał.
Pewnie nie bardzo pasuje ci to do obrazu spokojnego i opanowanego patriarchy rodziny
Ingallsów przedstawionego w telewizyjnym serialu Domek na prerii? Co odmieniło jego
życie?
Pewnego dnia, kiedy był już w drugiej klasie szkoły średniej, nauczyciel wychowania
fizycznego przeprowadzał lekcję na boisku szkolnym. Mieli rzucać starym, zardzewiałym
oszczepem. Podczas tej właśnie lekcji Michael miał przeżyć coś, co na zawsze całkowicie
odmieniło jego postrzeganie samego siebie i świata wokół. Kiedy przyszła jego kolej,
podszedł do oszczepu z takim samym strachem i niepewnością, jak do wszystkiego innego w
całym swoim dotychczasowym życiu.
Ale tamtego dnia zdarzył się cud. Michael rzucił oszczepem, a ten poszybował naprzód
daleko poza bieżnię, o wiele dalej, niż udało się komukolwiek z klasy. W tamtej właśnie
chwili Michael poczuł, że ma przed sobą jakąś przyszłość. Wiele lat później w wywiadzie
udzielonym miesięcznikowi „Life" powiedział: „Tamtego dnia znalazłem coś, co potrafiłem
robić lepiej niż inni, coś, czego mogłem się uchwycić. I uchwyciłem się. Poprosiłem trenera,
aby wypożyczył mi oszczep do domu na wakacje. Zgodził się. Rzucałem i rzucałem, i
rzucałem."
Michael odnalazł swoją upragnioną przyszłość i zmierzał do niej z nieprawdopodobną
pasją. Rezultaty były prawdziwie zaskakujące. W czasie wakacji, zanim wrócił do szkoły,
zmienił się fizycznie. Zaczął wykonywać ćwiczenia mające rozbudować mięśnie i w ostatnim
roku szkoły pobił rekord Stanów Zjednoczonych w rzucie oszczepem juniorów, zdobywając
w ten sposób stypendium sportowe na uniwersytecie w Południowej Kalifornii. Jak sam się
wyraził, „myszka przekształciła się w lwa". A jak tobie podoba się ta metafora?
Jednak cała historia na tym się nie kończy. Część siły Michaela brała się z przekonania,
które wyrobił w sobie po obejrzeniu filmu Samson i Dalila. Wierzył, że jeśli zapuści włosy,
stanie się silny. I rzeczywiście, sprawdzało się to, kiedy był w szkole średniej. Niestety siła
wynikająca z tego przekonania skończyła się dość gwałtownie, kiedy w okrutnych latach
pięćdziesiątych stawiał swoje pierwsze kroki na uniwersytecie w Kalifornii. Grupa
krótkowłosych osiłków dopadła go, przycisnęła do ziemi i obcięła jego długie, podobne do
lwiej grzywy włosy. Chociaż intelektualnie rozwijał się dobrze, jego siły natychmiast opadły,
a wyniki w rzucie oszczepem zmniejszyły się o jakieś trzydzieści stóp. Kiedy usiłował wrócić
do swoich poprzednich rezultatów, doznał poważnej kontuzji, która na rok uniemożliwiła mu
studia i musiał je przerwać. Aby się utrzymać, zaczął pracować przy rozładunku towarów w
fabryce. Wyglądało to wszystko tak, jakby jego marzenia umarły. Jak więc udało mu się stać
wielką gwiazdą?
Pewnego dnia zauważył go agent werbujący talenty dla Hollywood i zaproponował mu
próbne zdjęcia do roli Małego Joe Cartwrighta w pierwszym kolorowym telewizyjnym
westernie, Bonanza. Potem już nigdy nie oglądał się za siebie. Zaczęła się wielka kariera
aktora, a później reżysera i producenta.
NIESPEŁNIONE MARZENIE DAŁO MU WIELKĄ PRZYSZŁOŚĆ. Jednak wysiłki
zmierzające do osiągnięcia początkowego celu i kierunek, w jakim go one popchnęły,
wyrzeźbiły jego ciało i charakter, a więc dwa elementy niezbędne do przygotowania jego
ostatecznego przeznaczenia. MUSIMY WIERZYC, ŻE ZA NASZYMI
ROZCZAROWANIAMI I NIEPOWODZENIAMI KRYJĄ SIĘ CZASEM WIELKIE
SZANSE I MOŻLIWOŚCI.
KLUCZ DO SUKCESU
Czy oznacza to, że jeśli na początku drogi prowadzącej cię do celu napotkasz
przeszkody i frustrację, powinieneś iść dalej i zacząć robić coś innego? Oczywiście, nie. Nikt
nie osiągnął jeszcze celu tylko dlatego, że go to INTERESOWAŁO. Osiągnięciu celu należy
się całkowicie poświęcić. Analizując historie sukcesu wielu ludzi, odkryłem, że wytrwałość
przyćmiewa wszystkie inne cechy, włącznie z talentem, i stanowi najcenniejsze narzędzie w
tworzeniu i kształtowaniu jakości życia. Większość ludzi rezygnuje, choć znajduje się
zaledwie o kilka kroków od celu!
Jestem przekonany, że życie nieustannie sprawdza naszą wytrwałość i poświęcenie, a
największe życiowe nagrody zarezerwowane są dla tych, którzy kierują się uporem i
konsekwencją tak długo, jak długo nie osiągną zamierzonych celów. Takie zdecydowanie
może przenosić góry, jeśli tylko jest konsekwentne. Choć może to brzmieć jak wielkie
uproszczenie, właśnie determinacja odróżnia tych, którym spełniają się marzenia, od tych,
którzy ciągle się cofają.
Jestem uczniem tych, którzy nauczyli się zmieniać niewidzialne w widzialne. Dlatego
właśnie darzę wielkim szacunkiem poetów, pisarzy, aktorów i ludzi czynu, że potrafią oni
ożywiać własne idee i myśli. W mojej opinii jednym z najlepszych wzorców
przedsiębiorczości i ciągłego rozwoju własnej osobowości oraz wielkiego sukcesu jest Peter
Guber, prezes zarządu i dyrektor generalny Sony Pictures Entertainment Inc. (poprzednio wytwórnia filmowa Columbia Pictures). W wieku czterdziestu ośmiu lat Peter stał się jednym z
najpotężniejszych i najbardziej szanowanych ludzi w przemyśle filmowym. Wspólnie ze
swoim partnerem Jonem Petersem zdobył łącznie pięćdziesiąt dwie nominacje do nagrody
Amerykańskiej Akademii Filmowej. Jego filmy to między innymi Midnight Express, Missing,
Rain Man i Batman. W 1989 roku ich firma Guber-Peters Entertainment Company została
zakupiona przez Sony za ponad dwieście milionów dolarów tylko po to, aby duet GuberPeters przejął kontrolę nad imperium Columbia Pictures. W jaki sposób ktoś tak młody osiąga
aż tak wielkie wpływy w nieprawdopodobnie konkurencyjnym świecie produkcji filmowej?
Odpowiedź jest prosta: dzięki własnej wizji i niezłomnej wytrwałości.
Pewnego dnia miałem zaszczyt odebrać telefon od Petera Gubera. Powiedział mi wtedy,
że jest wielkim zwolennikiem nagranego przeze mnie instruktażowego filmu wideo Personal
Poweń™), Każdego ranka słuchał moich taśm podczas porannych ćwiczeń fizycznych, by w
ten sposób dbać nie tylko o własne ciało, ale i o umysł. Dzwonił, by mi podziękować,
ponieważ nigdy wcześniej nie kupił podobnej taśmy i nigdy wcześniej czegoś podobnego nie
słyszał. W rezultacie tej rozmowy miałem szansę spotkać się z Peterem i zaprzyjaźnić się z
nim.
Przekonałem się, że kluczowym elementem jego niewiarygodnego sukcesu jest
umiejętność nierezygnowania nigdy z raz wyznaczonego sobie celu. W 1979 roku on i Jon
Peters kupili prawa do produkcji Batmana, ale zdjęcia rozpoczęli dopiero w 1988 roku. Przez
cały ten czas dosłownie wszyscy próbowali ten film zabić. Szefowie studio twierdzili, że nie
ma rynku na tego typu produkcję i jedynymi potencjalnymi widzami są dzieciaki oraz
szaleńcy zwariowani na punkcie komiksów (którzy zresztą strasznie się wściekali, gdy
ujawniono, że rolę Batmana będzie grał Michael Keaton).
Mimo ciągłych rozczarowań, wiecznych frustracji i znacznego ryzyka, tandem GuberPeters uczynił z Batmana jeden z najbardziej dochodowych filmów w historii kina.
Dochód netto w pierwszym tygodniu projekcji był większy od dochodów
przyniesionych przez jakikolwiek inny film. Zyski z filmu i produktów sprzedawanych w
związku z jego projekcją przekroczyły miliard dolarów!
Innym przykładem wytrwałości Gubera jest film Rain Man. Film ten w zasadzie nie
powinien był dojść do skutku. Na różnych etapach produkcji scenariuszem zajmowało się
pięciu różnych pisarzy, a trzech reżyserów, w tym Steven Spielberg, zrezygnowało z pracy
nad nim. Wielu ludzi żądało od Petera Gubera zmiany scenariusza, dodania elementów
wartkiej akcji, kilku morderstw albo przynajmniej odrobiny seksu. Wszyscy próbowali go
przekonać, że nikt nie będzie chciał oglądać filmu, w którym pokazuje się tylko dwóch
facetów siedzących przez cały czas w samochodzie i podróżujących po kraju, tym bardziej że
jeden z nich był „niedorozwinięty".
Ale Peter rozumie potęgę emocji. Zawsze wybiera filmy, które poruszają duszę widza.
Wie, co chwyta ludzi za serce, i dlatego nie chciał się zgodzić na żadne zmiany. Mówił
wszystkim, że to film o związku między ludźmi, że cała akcja potrzebna w tym filmie to
właśnie historia dwóch braci, którzy powoli się nawzajem poznają, i że właśnie dlatego Rain
Man zdobędzie Oscara. Najtęższe umysły, włącznie ze Spielbergiem, usiłowały mu to
wyperswadować, ale on nie chciał ustąpić.
I rzeczywiście w 1988 roku film zdobył cztery Oscary: za najlepsze zdjęcia, najlepszą
reżyserię, najlepszą rolę męską i najlepszy scenariusz. Wytrwałość się opłaca. Guber wierzy,
że w Hollywood zaczynasz od zera z każdym kolejnym filmem, że jesteś tylko tak dobry, jak
twój ostatni film. Czy nie wywołuje to wielkiego strachu? Oczywiście, że tak! Ale Gruber
twierdzi, że wykorzystuje swój strach i presję otoczenia nie po to, by czuć się sparaliżowany,
lecz by PCHAĆ SIĘ DO PRZODU.
Zbyt często zdarza się, że ludzie nawet nie podejmują próby osiągnięcia celu z powodu
strachu, że im się nie uda. Albo jeszcze gorzej, zaczynają dążyć do celu i zbyt szybko
rezygnują. Wielu
znajdowało się na dobrej drodze, ale zabrakło im cierpliwości kamieniarza.
Zrezygnowali niemal od razu, ponieważ nie uzyskiwali natychmiastowych rezultatów.
Jeśli udało mi się dostrzec jedną cechę wspólną wszystkim mistrzom, wszystkim tym,
którzy naprawdę zrealizowali swoje marzenia, to była to właśnie ich nieprawdopodobna
wytrwałość. Każdy z nich w razie konieczności zmieniał taktykę, ale nigdy nie porzucał
swojej ostatecznej wizji.
WYKORZYSTAJ DLA OSIĄGNIĘCIA
CELÓW SIŁĘ PŁYNĄCĄ Z UKŁADU
WYBIÓRCZEJ AKTYWACJI
Z jakiego źródła siły czerpali Peter Guber i Michael Landon? Czym jest ta pozornie
nadzmysłowa percepcja, dzięki której oni i im podobni ludzie dostrzegają wszystko, co wiąże
się z ich celem albo może zostać wykorzystane dla spełnienia ich marzeń? Jestem
przekonany, że każdy z tych ludzi nauczył się wykorzystywać we własnym umyśle
mechanizm znany jako Wybiórczy Układ Aktywacji (WUA).
Nazwa ta brzmi skomplikowanie i w rzeczywistości sam proces jest bardzo
skomplikowany, ale funkcja, jaką spełnia, jest zarówno prosta, jak i ważka: WUA decyduje o
tym, co zauważysz, a na co nie zwrócisz uwagi. To jakby filtr twojego umysłu. Pamiętaj, że
umysł człowieka może się świadomie skupić jedynie na ograniczonej liczbie zjawisk
jednocześnie, w związku z tym umysł poświęca wiele wysiłku na podjęcie decyzji co do
zjawisk, na które NIE będzie zwracał uwagi.
W tej chwili bombardują cię niezliczone bodźce, ale twój umysł lekceważy większość z
nich i skupia się tylko na tym, co jest według ciebie istotne. Mechanizm, dzięki któremu może
to osiągnąć, to właśnie WUA. W ten sposób W U A jest bezpośrednio odpowiedzialny za to,
jak duże fragmenty rzeczywistości postrzegasz świadomie.
Pozwól, że podam przykład. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się, że kupiłeś jakieś nowe
ubranie albo nowy samochód i nagle zacząłeś wszędzie dookoła zauważać podobne?
Dlaczego tak było? Czy wcześniej nie używano podobnych lub takich samych rzeczy?
Oczywiście, że używano, ale zauważasz je dopiero teraz, ponieważ fakt, że je zakupiłeś,
stanowi dla twojego WUA wyraźny dowód, że wszystko, co się z nimi wiąże, jest istotne i
musi zostać zauważone. Natychmiast stajesz się bardziej wyczulony na coś, co tak naprawdę
było wokół ciebie od dawna.
TA ZMIANA P O S T A W Y UMYSŁOWEJ BARDZIEJ PRECYZYJNIE ŁĄCZY
CIĘ Z TWOIMI CELAMI. KIEDY ZDECYDUJESZ, ŻE COŚ JEST DLA CIEBIE WAŻNE,
POŚWIĘCASZ TEMU WIELE EMOCJI I NIEUSTANNIE SIĘ NA TYM SKUPIAJĄC, W
KOŃCU JASNO ZAUWAŻASZ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, KTÓRE UŁATWIAJĄ CI
OSIĄGNIĘCIE TEGO CELU. Dlatego właśnie wcale nie najważniejsze jest zrozumienie, jak
osiągniesz swoje cele, gdy je sobie po raz pierwszy wyznaczasz. Uwierz, że WUA wskaże ci
właściwe sposoby, kiedy zaczniesz do celu dążyć.
Pnij się wysoko. - Twoją metą niebo, Twoim celem gwiazda.
NAPIS NA BUDYNKU WILLIAMS COLLEGE
Osiem lat temu, w 1983 roku, wykonałem ćwiczenie, które pomogło mi stworzyć taką
wizję przyszłości, że zmieniło się tym samym całe moje życie. Postanowiłem w ramach
całego procesu stawiania sobie coraz większych wymagań sporządzić zupełnie nową listę
moich celów, wpisując tam rzeczy, po które nie będę sięgał, oraz to wszystko, czemu
naprawdę chcę się w życiu poświęcić. Odrzuciłem wszystkie ograniczające mnie przekonania
i siadłem na plaży z notatnikiem w ręku.
Pisałem bez przerwy przez trzy godziny. Zmusiłem umysł do wyobrażenia sobie każdej
dosłownie rzeczy, którą mógłbym chcieć stworzyć, posiąść, doświadczyć albo osiągnąć.
Dałem sobie dużo czasu: kiedykolwiek począwszy od jutra, a kończąc przed upływem
dwudziestu lat. Ani przez chwilę nie zastanawiałem się nad tym, czy osiągnięcie tych celów
jest możliwe, czy nie. Po prostu wychwytywałem każdą inspirującą możliwość i zapisywałem
ją w swoim dzienniku.
Wróciłem do tego ćwiczenia sześć miesięcy później, kiedy wraz z grupą
parapsychologów zostałem zaproszony do ZSRR, aby badać zjawiska parapsychologiczne
razem z naukowcami z uniwersytetów z całej Rosji. Spędziłem wtedy wiele godzin w
pociągu, podróżując z Moskwy na Syberię, a stamtąd do Leningradu. Nie miałem na czym
pisać. Wykorzystałem więc odwrotną stronę starej rosyjskiej mapy i wypisałem wszystkie
długofalowe cele związane z moimi perspektywami duchowymi, umysłowymi,
emocjonalnymi, fizycznymi i finansowymi, a następnie, cofając się od swoich przyszłych
celów do teraźniejszości, wyznaczyłem sobie kilka punktów zwrotnych w każdej z tych
dziedzin.
I tak na przykład zadałem sobie pytania związane z osiągnięciem moich celów
duchowych za dziesięć lat: kim muszę się stać i czego muszę dokonać, aby osiągnąć swój
ostateczny cel? Co muszę zrobić w ciągu dziewięciu lat, w ciągu ośmiu, siedmiu i tak dalej,
aż do chwili obecnej? JAKIE KONKRETNE DZIAŁANIA, KTÓRE MOGĘ PODJĄĆ JUŻ
DZISIAJ, DOPROWADZĄ MNIE DO WYBRANEGO PRZEZE MNIE PRZEZNACZENIA?
Tamtego dnia postawiłem przed sobą konkretne cele, które zmieniły moje życie.
Opisałem dokładnie kobietę moich marzeń, ze wszystkimi szczegółami dotyczącymi jej
umysłu, duszy, charakteru i ciała. Opisałem, jakie będą moje dzieci, jakie dochody zadowoliłyby mnie w przyszłości, dokładnie nakreśliłem dom, w którym chcę mieszkać włącznie z okrągłym gabinetem na trzecim piętrze, którego okna wychodziłyby na ocean.
Półtora roku później pojawili się w moim domu dziennikarze z miesięcznika „Life". W
przeprowadzanym wywiadzie pytali, w jaki sposób udało mi się wprowadzić tak wielkie
zmiany w moim życiu w tak krótkim czasie. Wtedy wyciągnąłem starą rosyjską mapę i z
wielką przyjemnością przekonałem się, jak wiele udało mi się osiągnąć. Spotkałem kobietę,
którą wtedy opisałem, i poślubiłem ją. Znalazłem i kupiłem dom, który sobie wtedy
wymarzyłem, z okrągłym gabinetem na trzecim piętrze, w wieżyczce, która wychodzi na
ocean.
Kiedy wypisywałem swoje cele, nie miałem najmniejszego pojęcia, jak mogę je
osiągnąć. Jednak PRZEZ JAKIŚ CZAS NIE ZASTANAWIAŁEM SIĘ NAD TYM
ZUPEŁNIE I NIE DOKONYWAŁEM ŻADNYCH OCEN, PO TO, ABY MÓC DOJŚĆ DO
CELU.
Za chwilę postawisz pierwszy krok na drodze do sukcesu, podejmiesz pierwsze
działania, które pomogą ci zmienić niewidzialne w widzialne, urzeczywistnić twoje marzenia.
Zanim skończysz czytać ten rozdział, stworzysz sobie przyszłość tak nieodpartą, postawisz
tak wspaniałe cele, że nie powstrzymasz się przed postawieniem tego pierwszego kroku
właśnie dzisiaj. Zajmiemy się czterema dziedzinami twojego życia:
CELE ZWIĄZANE Z ROZWOJEM WŁASNYM,
CELE ZWIĄZANE Z KARIERĄ Z A W O D O W Ą , INTERESAMI, FINANSAMI,
CELE ZWIĄZANE Z ROZRYWKĄ I PRZYGODAMI,
CELE ZWIĄZANE Z DZIAŁANIAMI DLA DOBRA INNYCH.
Wyznacz sobie czas na wymyślanie wszelkich możliwych projektów w każdej z tych
dziedzin. Pisz bez zastanowienia, nie bądź cenzorem samego siebie - po prostu zapisuj
wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Nieustannie zadawaj sobie pytanie: CZEGO
CHCIAŁBYM OD ŻYCIA, GDYBYM WIEDZIAŁ, ŻE MOGĘ DOSTAĆ DOSŁOWNIE
WSZYSTKO? PO CO BYM SIĘGNĄŁ, GDYBYM WIEDZIAŁ, ŻE NA PEWNO MI SIĘ
UDA? Na jakiś czas zupełnie zlekceważ potrzebę odpowiedzi na pytanie, jak to zrobisz. Po
prostu odkryj, czego naprawdę chcesz. I dokonaj tego odkrycia bez kwestionowania własnych
możliwości, bez wątpienia we własną skuteczność.
Pamiętaj, że jeśli dostarczysz sobie dość dobrej inspiracji, siła, którą w ten sposób
uwolnisz w samym sobie, znajdzie sposób na spełnienie twoich pragnień. Na początku nie
trać czasu na zbyt dokładny opis. Nie zajmuj się szczegółami, jak na przykład stwierdzenie:
„Chcę mieć dwupiętrowy dom w Nob Hill w San Francisco, umeblowany wyłącznie białymi
nowoczesnymi meblami. W niektórych miejsach będzie trochę kolorowych plam. I jeszcze
ogród, koniecznie z mnóstwem róż." Zamiast tego napisz po prostu: „Dom moich marzeń.
Duży ogród. San Francisco." Szczegółami zajmiesz się później.
Tak więc teraz wpraw się w stan niezachwianej wiary, podnieś do maksimum własne
oczekiwania w przekonaniu, że możesz osiągnąć dosłownie wszystko. Wyobraź sobie, że
znów jesteś dzieckiem i przed świętami Bożego Narodzenia piszesz list z prośbą do Świętego
Mikołaja. Czy pamiętasz jeszcze, jak to było? Dzieci nie mają żadnych zahamowań, potrafią
poprosić o wszystko i w jednej chwili stworzą nieprawdopodobną wręcz listę życzeń. Bez
wahania więc mogą napisać: „Chcę mieć basen. Nie, dwa baseny, jeden dla ciebie, a drugi dla
mnie." Na takie życzenie ktoś dorosły powiedziałby im pewnie: „Co takiego? Jak będziesz
miał szczęście, to może dostaniesz mały brodzik!"
Później odwołamy się do rozsądku. Na razie znów jesteś dzieckiem i znów możesz
patrzeć na życie bez żadnych ograniczeń.
I. Cele związane z rozwojem własnym
KROK PIERWSZY: Na kartce WYPISZ WSZYSTKO TO, CO CHCIAŁBYŚ
ULEPSZYĆ W ZWIĄZKU Z WŁASNYM ROZWOJEM. Jak chciałbyś ulepszyć swoje
ciało? Jakie są twoje cele, gdy idzie o rozwój umysłowy i społeczny? Czy na przykład
chciałbyś się nauczyć jakiegoś języka obcego? Chciałbyś nauczyć się szybko czytać? Czy
dałoby ci coś przeczytanie wszystkich dzieł Szekspira?
Co chciałbyś osiągnąć emocjonalnie, czego doświadczyć i co opanować do perfekcji?
Być może chcesz nauczyć się natychmiast łamać wzorce frustracji i poczucia odrzucenia?
Może chcesz zmienić odczucia w stosunku do ludzi, których dotychczas traktowałeś ze
złością? Jakie są twoje cele duchowe? Czy chcesz poczuć silniejsze związki ze Stwórcą? A
może chcesz bardziej kochać bliźnich?
Najważniejsze w tym ćwiczeniu jest to, byś wypisał dokładnie wszystko, co przychodzi
ci do głowy, i byś nie pozwolił umysłowi zatrzymać się ani na chwilę. Możesz wypisywać
cele krótkofalowe, coś, co chcesz osiągnąć w tym tygodniu albo w tym roku. Może to też być
coś, co chcesz osiągnąć w bliżej nie sprecyzowanejprzyszłości - od dziś w ciągu dwudziestu
lat. ZASTANAWIAJ SIĘ NAD TYM INTENSYWNIE PRZEZ CO NAJMNIEJ PIĘĆ
MINUT. NIE P R Z E S T A W A J PISAĆ ANI NA MOMENT Bądź szalony i nierozsądny przez chwilę bądź dzieckiem. Czasem dziwny pomysł prowadzi do wielkiej przyszłości!
Poniżej znajdziesz kilka pytań, nad którymi być może zechcesz się zastanowić, zanim
zaczniesz wykonywać to ćwiczenie. Jednak zaraz po tym przystąp do pracy i próbuj sobie
wyznaczać cele. Natychmiast!
Czego chciałbyś się nauczyć?
Jakie umiejętności chciałbyś opanować?
Jakie cechy charakteru chciałbyś w sobie rozwinąć?
Jakich chcesz mieć przyjaciół?
Kim chcesz zostać?
Co możesz zrobić, by ulepszyć swoje ciało? Cotygodniowy masaż? Codzienny?
Ćwiczenia w siłowni? Przejście na wegetarianizm? Zwycięstwo w triatlonie dla ludzi z żelaza
w Honolulu?
Czy chciałbyś pokonać swój strach przed lataniem? Strach przed przemawianiem
publicznie? Strach przed pływaniem?
Czego chciałbyś się nauczyć? Francuskiego?
Chciałbyś badać pergaminy z obszaru Morza Martwego? Chcesz dobrze tańczyć czy
śpiewać? Uczyć się gry na skrzypcach pod kierunkiem Icchaka Perlmana?
Od jakich jeszcze mistrzów chcesz się uczyć? Czy chciałbyś gościć w domu dzieci
przyjeżdżające w ramach wymiany międzynarodowej ?
KROK DRUGI: Sporządziłeś już listę celów związanych z własnym rozwojem, które są
dla ciebie wielką inspiracją. ZASTANÓW SIĘ TERAZ PRZEZ CHWILĘ I ZAPISZ OBOK
CZAS, JAKI WYZNACZASZ SOBIE NA OSIĄGNIĘCIE KAŻDEGO Z NICH. Na
tym etapie nie jest ważne, jak uda ci się to zrobić. Po prostu wyznacz sobie ramy czasowe.
PAMIĘTAJ, ŻE CELE TO MARZENIA Z WYZNACZONYM OSTATECZNYM
TERMINEM REALIZACJI. Tak więc już samo wyznaczenie terminu wprawia w ruch
świadome i podświadome siły, które zaczną zmieniać twoje marzenia w rzeczywistość.
Jeśli postanowisz, że osiągniesz jakiś cel w ciągu roku, postaw obok niego jedynkę.
Jeśli mają to być trzy lata, postaw trójkę, i tak dalej aż do dwudziestu lat.
KROK TRZECI: WYBIERZ JEDEN CEL, KTÓRY JEST DLA CIEBIE W TEJ
KATEGORII NAJWAŻNIEJSZY, którego osiągnięcie na przykład w ciągu tego roku da ci
wielką satysfakcję i wielką radość, pozwoli poczuć, że ten rok będzie rokiem dobrej
inwestycji. POŚWIĘĆ KILKA MINUT NA PISEMNE WYJAŚNIENIE, DLACZEGO
ZROBISZ WSZYSTKO, BY CEL TEN OSIĄGNĄĆ W CIĄGU JEDNEGO ROKU.
Dlaczego jest to dla ciebie tak kuszące, wręcz nieodparte? Co zyskasz osiągając ten cel?
Czego będzie ci brakować, jeśli go nie osiągniesz? Czy powody te są wystarczająco poważne,
aby skłonić cię do działania? Jeśli nie, wybierz lepszy cel albo lepszą motywację.
Najważniejszym odkryciem, którego wiele lat temu dokonałem w związku z moimi
własnymi celami, jest fakt, że jeśli moje DLACZEGO jest wystarczająco duże, jeśli mam
wystarczająco dobre powody, zawsze udaje mi się znaleźć odpowiedź na pytanie JAK.
Już same cele mogą inspirować, ale świadomość przyczyn, dla których chcesz je
osiągnąć, może dać ci olbrzymią siłę i motywację niezbędną, aby być wytrwałym i wygrać.
II. Cele związane z karierą zawodową, interesami, finansami
KROK PIERWSZY: WYPISZ WSZYSTKIE SWOJE PRAGNIENIA ZWIĄZANE Z
KARIERĄ ZAWODOWĄ, INTERESAMI I FINANSAMI. Jaki poziom finansowy chcesz
osiągnąć? Jakie stanowisko? POŚWIĘĆ WŁAŚNIE TERAZ PIĘĆ MINUT NA
SPORZĄDZENIE LISTY, KTÓRA MOŻE BYĆ DLA CIEBIE WARTA MILIONY!
Czy chcesz zarabiać: 50.000 dolarów rocznie? 100.000 dolarów rocznie? 500.000
dolarów rocznie? Milion dolarów rocznie? 10 milionów dolarów rocznie? Tak dużo, że nie
będziesz w stanie tego policzyć?
Jakie cele stawiasz przed swoją firmą? Czy chciałbyś wypuścić akcje swojej firmy? Czy
chciałbyś stać się najlepszy w swojej branży?
Ile chciałbyś posiadać? Kiedy chcesz przejść na emeryturę? Jak wielkie zyski z
inwestycji zadowalałyby cię i pozwalały już nie pracować? W jakim wieku chcesz osiągnąć
niezależność finansową?
Jakie są twoje cele związane z gospodarką finansami? Chcesz zbilansować budżet?
Chcesz się czegoś nowego nauczyć?
Jakie inwestycje chcesz poczynić? Chcesz założyć nową firmę? Kupić kolekcję monet?
Zająć się usługami dostawczymi? Zainwestować w fundusz wzajemnej reasekuracji?
Zainwestować w firmę ubezpieczeniową? Kupić akcje? Ile chcesz zaoszczędzić, aby
zapewnić swoim dzieciom
dobre wykształcenie?
Ile chcesz wydawać na podróże i przygody?
Ile chcesz wydawać na wciąż nowe „zabawki" dla siebie?
Jakie są twoje cele związane z karierą zawodową? Czy chciałbyś mieć większy udział w
życiu swojej firmy? Jakie warunki pracy chcesz sobie stworzyć? Czy chcesz awansować?
Zostać dyrektorem? Prezesem? Z czego chciałbyś zasłynąć w swoim zawodzie? Jakie wpływy
chciałbyś osiągnąć?
KROK DRUGI: Wypisałeś już najbardziej upragnione cele w dziedzinie finansów,
kariery zawodowej i interesów. POŚWIĘĆ KILKA MINUT NA WYZNACZENIE
OSTATECZNEGO TERMINU REALIZACJI KAŻDEGO Z NICH. Podobnie jak to robiłeś z
celami w zakresie rozwoju własnego, postaw obok każdego z nich cyfrę odpowiadającą
liczbie lat, jakie sobie dajesz na jego osiągnięcie. Pamiętaj, że liczy się nie to, jak osiągniesz
swój cel albo czy ostateczny termin jego realizacji jest prawdopodobny. Ważne jest jedynie
to, czy jesteś CAŁKOWICIE ZDECYDOWANY, by ten cel osiągnąć.
KROK TRZECI: WYBIERZ NAJWAŻNIEJSZY CEL W TEJ KATEGORII I NAPISZ
KILKA ZDAŃ NA JEGO TEMAT. Wyjaśnij, dlaczego koniecznie musisz osiągnąć ten cel w
ciągu najbliższego roku. Wypisz tyle powodów, ile przychodzi ci do głowy. Wybieraj takie,
które dodadzą ci sił, popchną do działania, dostarczą pasji i podniecenia.
Również i tym razem, jeśli wypisane powody nie będą dla ciebie dostatecznym
przymusem do działania, poszukaj albo lepszych powodów, albo lepszego celu.
III. Cele związane z rozrywką i przygodami
Gdyby nie było żadnych ograniczeń finansowych, jakie rzeczy chciałbyś zdobyć? Co
chciałbyś robić?'Gdyby stanął przed tobą dżin, by natychmiast spełnić każde twoje życzenie,
czego zażądałbyś?
KROK PIERWSZY: POŚWIĘĆ CO NAJMNIEJ PIĘĆ MINUT NA WYPISANIE
WSZYSTKICH RZECZY, KTÓRE CHCIAŁBYŚ POSIĄŚĆ LUB PRZEŻYĆ. Oto pytania,
które inogą ci w tym pomóc.
Czy chciałbyś stworzyć, zbudować lub kupić: Domek letniskowy? Zamek? Dom na
plaży? Katamaran? Jacht? Wyspę?
Samochód marki Lamborghini? Helikopter? Odrzutowiec? Studio muzyczne? Kolekcję
dzieł sztuki?
Prywatne zoo pełne aligatorów, żyraf i hipopotamów? Wehikuł czasu?
Czy chciałbyś wybrać się na: Premierę sztuki na Broadwayu? Premierę filmu w
Cannes? Koncert Bruce'a Springsteena? Przedstawienie teatru kabuki w Osace?
Czy chciałbyś: Uczestniczyć w kolejnych wyścigach Indianapolis 500? Grać w parze z
Moniką Seles, Steffi Graf, Borisem Beckerem albo Ivanem Lendlem? Nieść znicz olimpijski?
Stanąć do pojedynku z Michaelem Jordanem? Pływać z różowymi delfinami w oceanach
Peru?
Ścigać się z najlepszym przyjacielem na wielbłądach między piramidami Egiptu? I
wygrać? Ścigać się w Himalajch z Szerpami?
Czy chciałbyś: Zostać gwiazdą na Broadwayu? Pocałować na ekranie Kim Basinger?
Stanąć przed kamerą obok Patricka Swayze? Układać choreografię współczesnego baletu z
Michaiłem Barysznikowem?
CELE ZWIĄZANE Z PRZYJEMNOŚCIAMI I PRZYGODAMI
Jakie egzotyczne miejsca chciałbyś odwiedzić: Pożeglować dookoła świata na „KonTiki", jak Thor Heyerdahl?
Odwiedzić Tanzanię i badać życie szympansów razem z Jane Goodall?
Pływać na „Calypso" z Jacques'em Cousteau? Pływać na jachcie wokół wysp greckich?
Wylegiwać się na piaskach francuskiej Riviery? Uczestniczyć w festiwalu smoków w
Chinach? Wziąć udział w tańcach cieni w Bangkoku? Nurkować na Fidżi? Medytować w
klasztorze buddyjskim? Przechadzać się po alei Prado w Madrycie? Zarezerwować sobie
miejsce na statku kosmicznym?
KROK DRUGI I KROK TRZECI: WYZNACZ LIMIT CZASOWY DLA KAŻDEGO
Z TYCH CELÓW, A NASTĘPNIE WYBIERZ NAJWAŻNIEJSZY CEL W TEJ
KATEGORII, KTÓRY CHCIAŁBYŚ ZREALIZOWAĆ W CIĄGU JEDNEGO ROKU, I
POŚWIĘĆ KILKA MINUT NA NAPISANIE, DLACZEGO KONIECZNIE MUSISZ TEN
CEL OSIĄGNĄĆ. Jeśli po tym cel ten nie wyda ci się dość kuszący, na tyle nieodparty, by
skłonić cię do natychmiastowego działania, spróbuj znaleźć lepsze powody albo lepszy cel.
IV. Cele związane z działaniami dla dobra innych
Mogą to być cele najbardziej inspirujące, dające ci największy impet do działania,
ponieważ są dla ciebie okazją do zapisania się w historii, stworzenia dziedzictwa, które
przyczyni się do polepszenia życia innych. Może to być cos bardzo prostego, jak dotacja dla
twojej parafii albo decyzja o przystąpieniu do lokalnego programu odzyskiwania surowców
wtórnych. Może to też być cel bardzo poważny, jak choćby założenie fundacji, która
pomagałaby ludziom kalekim.
KROK PIERWSZY: POŚWIĘĆ CO NAJMNIEJ PIĘĆ MINUT NA PRZEMYŚLENIE
WSZYSTKICH MOŻLIWOŚCI.
Jaki wkład możesz wnieść w życie innych? Pomóc w budowie schroniska dla
bezdomnych? Zaadoptować dziecko?
Pracować społecznie w jadłodajni dla biednych? Zgłosić się do czytania książek
niewidomym? Odwiedzić jakiegoś więźnia?
Zostać ochotnikiem w Korpusie Pokoju na sześć miesięcy? Zanieść jakieś upominki
mieszkańcom domu starców?
Jak możesz dopomóc w: Ochronie warstwy ozonowej? Oczyszczaniu oceanów?
Eliminacji odpadów radioaktywnych? Powstrzymaniu niszczenia lasów?
Co mógłbyś stworzyć? Perpetuum mobile?
Samochód napędzany spalanymi odpadkami? System rozdzielający jedzenie między
głodujących?
CELE ZWIĄZANE Z DZIAŁANIAMI DLA DOBRA INNYCH
KROK DRUGI I KROK TRZECI: Podobnie jak poprzednio, WYZNACZ LIMIT
CZASOWY DLA KAŻDEGO Z TYCH CELÓW, A NASTĘPNIE WYBIERZ
NAJWAŻNIEJSZY CEL W TEJ KATEGORII, KTÓRY CHCESZ ZREALIZOWAĆ W
CIĄGU JEDNEGO ROKU, I POŚWIĘĆ KILKA MINUT NA NAPISANIE, DLACZEGO
KONIECZNIE MUSISZ TEN CEL OSIĄGNĄĆ PRZED UPŁYWEM DWUNASTU
MIESIĘCY
Nic nie tworzy przyszłości tak jak marzenia. Utopia dziś, krew i kości jutro.
VICTOR HUGO
Teraz powinieneś już mieć cztery najważniejsze cele, które dają ci wielką inspirację,
oraz powody, dla których osiągnięcie tych celów jest więcej niż nieodparte. Jak poczułbyś się
za rok, gdybyś osiągnął wszystkie cztery? Co odczuwałbyś, myśląc o sobie? Co odczuwałbyś,
myśląc o własnym życiu? Nie mam słów, którymi mógłbym wyrazić, jak ważne jest
rozwinięcie silnej motywacji do osiągnięcia tych celów. Wystarczająco silne DLACZEGO
pozwoli ci znaleźć niezbędne do ich realizacji JAK.
Przypominaj sobie o tych celach codziennie. Zapisz je tam, gdzie będziesz je każdego
dnia widział: w kalendarzu, na biurku w pracy albo na lustrze w łazience, przed którym golisz
się każdego ranka. Jeśli podeprzesz swoje cele poświęceniem się CDSI, jeśli podejmiesz
niezłomne postanowienie o ciągłym doskonaleniu siebie w każdej z tych czterech dziedzin,
wtedy z pewnością będziesz czynił postępy z dnia na dzień. Już teraz podejmij decyzję, że
będziesz dążył do osiągnięcia tych celów, że zaczniesz je realizować natychmiast.
JAK SPRAWIĆ, BY TWOJE CELE BYŁY REALNE
Masz już zestaw nieodpartych celów oraz jasno stwierdzone powody, dla których
musisz te cele osiągnąć. A więc proces urzeczywistniania tych marzeń już się zaczął. Twój
Wybiórczy Układ Aktywacji wyczuli się, kiedy będziesz codziennie powtarzał te cele, i
dzięki temu zauważysz wszystkie możliwe drogi pozwalające ci zbliżyć się do nich.
Aby zapewnić sobie osiągnięcie celów, musisz tak warunkować własny system
nerwowy, aby już teraz odczuwał przyjemność, którą przyniesie ich realizacja. Tak więc CO
NAJMNIEJ DWA RAZY DZIENNIE MUSISZ ĆWICZYĆ WŁASNE EMOCJE,
ODCZUWAĆ RADOŚĆ PŁYNĄCĄ Z OSIĄGNIĘCIA KAŻDEGO Z TWOICH
CZTERECH NAJWAŻNIEJSZYCH CELÓW. Za każdym razem, kiedy to robisz, musisz
budzić w sobie radość, musisz ją podsycać, wyobrażając sobie, czując, widząc i słysząc, jak
twoje marzenia stają się rzeczywistością.
Ta ciągła koncentracja wytworzy połączenie neuronowe, neuronową autostradę między
punktem, w którym znajdujesz się obecnie, a punktem, do którego chcesz dojść. W wyniku
tego intensywnego uwarunkowywania zaczniesz odczuwać pewność, że urzeczywistnisz
swoje marzenia, a ta pewność przełoży się na jakość twoich działań, zapewni ci sukces.
Twoja wiara pozwoli ci zdobyć odpowiednich trenerów i odpowiednie wzorce osobowe, które
poprowadzą cię do najskuteczniejszych działań. Pomogą ci również osiągać rezultaty o wiele
szybciej niż za pomocą tradycyjnej metody prób i błędów, którą można stosować bez
powodzenia całymi latami. Nie czekaj ani dnia dłużej z rozpoczęciem tego procesu. Zacznij
już dziś!
CEL TWOJEGO CELU
Często w pogoni za osiągnięciem własnych celów nie zauważamy ich prawdziwego
wpływu na nas samych i nasze otoczenie. Sądzimy, że dotarcie do celu jest celem samo w
sobie. Jednak dokładniejsza obserwacja powie nam, że po drodze wprawiamy w ruch wiele
procesów, których skutki znacznie przewyższają nasze oczekiwania i zamiary.
W końcu pszczoła pewnie nigdy nie zastanawia się nad sposobami rozmnażania roślin.
A przecież w pogoni za słodkim nektarem kwiatowym pszczoły przenoszą pyłek z kwiatu na
kwiat, zapoczątkowując w ten sposób wielki proces, którego skutkiem wzgórza znów będą się
pławić w barwach.
Celem ludzi biznesu jest zysk i, osiągając ten cel, tworzą nowe miejsca pracy, w ten
sposób dając wielu ludziom szansę na rozwój osobisty i podniesienie jakości życia. Proces
zarabiania na życie pozwala ludziom osiągać różne cele, jak choćby posyłanie dzieci do
szkoły. Z kolei dzieci wnoszą później swój wkład jako lekarze, prawnicy, artyści, ludzie
interesu, naukowcy i rodzice. Proces ten nie kończy się nigdy.
Cele są środkiem prowadzącym nas do mety, a nie ostatecznym sensem naszego życia.
Są po prostu narzędziem ułatwiającym nam koncentrację i pozwalającym poruszać się w
określonym kierunku. Jedynym prawdziwym powodem, dla którego dążymy do osiągnięcia
naszych celów, jest potrzeba rozwoju, potrzeba wzrostu. SAMO OSIĄGANIE CELÓW
NIGDY NIE DA NAM SZCZĘŚCIA. NAJGŁĘBSZE I NAJTRWALSZE POCZUCIE
SPEŁNIENIA PRZYNIESIE CI TO, KIM SIĘ STAJESZ, TO, JAK POKONUJESZ
PRZESZKODY UTRUDNIAJĄCE CI OSIĄGNIĘCIE CELU. Może więc najważniejsze
pytanie, jakie powinniśmy sobie zadawać, brzmi: JAKIM CZŁOWIEKIEM BĘDĘ MUSIAŁ
SIĘ S T A Ć , ABY OSIĄGNĄĆ TO, CZEGO CHCĘ? Może się to okazać najważniejsze
pytanie w całym twoim życiu, ponieważ odpowiedź na nie ustali kierunek, w którym musisz
zmierzać.
Dlatego chciałbym, abyś właśnie teraz poświęcił kilka minut i napisał odpowiedź na to
pytanie. WYMIEŃ CECHY CHARAKTERU, UMIEJĘTNOŚCI, ZDOLNOŚCI, POSTAWY
I PRZEKONANIA, KTÓRE BĘDZIESZ MUSIAŁ W SOBIE WYPRACOWAĆ, ABY
OSIĄGNĄĆ WYŻEJ WYZNACZONE CELE. Chcąc tego dokonać, z pewnością będziesz
musiał podjąć działania. Ale to nie wszystko. Jakie cechy będą ci niezbędne, aby
urzeczywistnić to, co dotychczas niewidzialne? Zanim przystąpisz do dalszej lektury, napisz
odpowiedź na to pytanie.
JAKIM CZŁOWIEKIEM MUSZĘ SIĘ STAĆ, ABY OSIĄGNĄĆ TO, CZEGO
CHCĘXII. JAK STWORZYĆ NIEODPARTĄ PRZYSZŁOŚĆ
Przez wiele lat wyznaczałem sobie cele, a później brakowało mi wytrwałości, by je
osiągnąć. Doznawałem chwilowej inspiracji, aż paliłem się do działania, ale w trzy tygodnie
później zauważałem, że nie wykonuję żadnej z wypisanych poprzednio rzeczy. Zanotowanie
celu jest z pewnością pierwszym krokiem na drodze do jego osiągnięcia, a większość ludzi
nie robi nawet tego. Samo działanie związane z wyznaczeniem celów i przelaniem ich na
papier sprawia, że twoje cele stają się bliższe rzeczywistości.
Ale najważniejsze, co możesz zrobić, aby osiągnąć swoje cele, to WYTWARZANIE
SIŁY ROZPĘDU NATYCHMIAST PO ICH WYZNACZENIU. Najważniejszych reguł,
jakie przyjąłem za własne, aby osiągać wyznaczone cele, nauczył mnie pewien człowiek
sukcesu. Powiedział, abym najpierw wypisywał sobie, co chcę osiągnąć, a następnie
DOPÓTY NIE OPUSZCZAŁ MIEJSCA, W KTÓRYM PODJĄŁEM DECYZJĘ, DOPÓKI
NIE ROZPOCZNĘ JAKIEGOŚ POZYTYWNEGO DZIAŁANIA ZMIERZAJĄCEGO DO
OSIĄGNIĘCIA MOJEGO CELU.
Jak już podkreślałem w rozdziale drugim, prawdziwa decyzja to taka, na podstawie
której zaczynasz działać natychmiast. Wykorzystaj siłę rozpędu, której nabrałeś, wyznaczając
sobie cztery najważniejsze cele. Najlepszym sposobem na jej podtrzymywanie jest
PODJĘCIE SZYBKICH DZIAŁAŃ NATYCHMIAST PO PRZECZYTANIU TEGO
ROZDZIAŁU. Nawet najmniejszy krok - telefon do kogoś, jakieś postanowienie,
naszkicowanie wstępnego planu - posunie cię naprzód. Następnie sporządź listę prostych
czynności, które możesz wykonywać dla osiągnięcia swoich zamierzeń w ciągu najbliższych
dziesięciu dni.
Ręczę, że te dziesięć dni małych kroków w kierunku wyznaczonego celu wytworzy
łańcuch nawyków, które ci zapewnią długofalowy sukces.
Jeśli na przykład twoim najważniejszym celem w zakresie własnego rozwoju jest
nauczyć się tańczyć, zajrzyj do książki telefonicznej już dzisiaj. Zadzwoń do szkoły tańca,
umów się na spotkanie i zapisz na zajęcia.
Jeśli twoim głównym celem w zakresie przyjemności i przygód jest kupno samochodu
mercedes, zatelefonuj do salonu sprzedaży z prośbą o ofertę cenową albo już dzisiaj pojedź
tam i przetestuj swój ulubiony model. Nie twierdzę oczywiście, że musisz ten samochód
kupić zaraz, ale przynajmniej dowiedz się o cenę, aby twoje marzenie stało się bardziej
rzeczywiste. Wielkie pragnienie pomoże ci później ułożyć plan, który doprowadzi cię do celu.
Jeśli postanowiłeś, że najważniejsze w dziedzinie finansów jest dla ciebie osiągnięcie
zarobków w wysokości stu tysięcy dolarów, zacznij już teraz zastanawiać się, jakie kroki
musisz podjąć w tym kierunku. Czy masz kogoś znajomego, kto zarabia j u ż takie sumy i
mógłby ci powiedzieć, co należy robić? Czy musisz postarać się o dodatkową pracę, by
osiągnąć takie zyski? Jakie umiejętności musisz opanować? Czy musisz zacząć bardziej
oszczędzać i inwestować zaoszczędzone pieniądze, aby zwiększyć własne dochody? Czy
powinieneś otworzyć nową firmę? Jakie środki są ci do tego potrzebne?
PAMIĘTAJ, ŻE MUSISZ CO NAJMNIEJ RAZ DZIENNIE DOŚWIADCZAĆ
UCZUCIA, ŻE JESTEŚ CORAZ BLIŻEJ OSIĄGNIĘCIA KAŻDEGO Z CZTERECH
NAJWAŻNIEJSZYCH CELÓW. Ideałem byłoby, gdybyś czuł to codziennie rano i
wieczorem. Przeglądaj też całą listę celów raz na pół roku, aby sprawdzić, czy wszystkie
nadal cię interesują. Możesz też raz jeszcze zastanowić się nad nimi lub dodać kilka nowych.
Jestem przekonany, że wraz z upływem czasu będziesz chciał nie tylko dodawać nowe cele,
ale też i rezygnować z niektórych uprzednio wyznaczonych.
Równie ważna dla długofalowego sukcesu jest świadomość, że OSIĄGNIĘCIE
CELÓW MOZĘ OKAZAĆ SIĘ PRZEKLEŃSTWEM, JEŚLI PRZEDTEM NIE
WYZNACZYMY SOBIE NOWYCH. Kiedy tylko zorientujesz się, że jesteś już blisko celu,
powinieneś natychmiast stawiać sobie nowe. Inaczej doświadczysz czegoś, czego każdy z nas
powinien unikać: prześcigniesz własne marzenia. Ile razy czytamy o ludziach, którzy osiągają
swoje życiowe cele tylko po to, aby sobie powiedzieć: „Czy to już wszystko?", kiedy poczują,
że nad szczytem nie ma już nic. Dobrym przykładem jest tu załoga promu kosmicznego
„Apollo". Astronauci przez całe życie przygotowywali się do spełnienia swojej największej
misji, wylądowania na Księżycu. Kiedy wreszcie tego dokonali, wpadli w euforię, ale po
powrocie na Ziemię niektórzy z nich znaleźli się w depresji, jakiej nawet nie jesteśmy sobie w
stanie wyobrazić. Nie mieli już na co czekać. Jaki mógłby być większy cel niż wylądowanie
na Księżycu i badanie przestrzeni kosmicznej? Być może odpowiedzią na to pytanie jest
podjęcie badania równie tajemniczego obszaru naszych umysłów, serc i dusz?
Nieraz słyszałem o młodych kobietach, które miesiącami, a nawet latami planują swoje
zamążpójście. Wkładają w te plany całą siłę, całą pomysłowość i zaczynają tworzyć
scenariusze wprost z bajki. Wszystkie swoje nadzieje i oczekiwania wiążą z tym
wydarzeniem w przekonaniu, że zdarza się ono tylko raz. Po chwilach wielkiego szczęścia
młoda mężatka, podobnie jak astronauci z „Apolla", zaczyna odczuwać przygnębienie. Jak
ma sobie poradzić po przeżyciu najważniejszego życiowego doświadczenia? Jedynym
wyjściem jest wypatrywanie przyszłych, jeszcze ważniejszych celów związanych z
budowaniem dopiero co zawartego związku.
W jaki sposób ludzie mogą czuć siłę, podniecenie i pasję nawet po osiągnięciu swoich
największych celów i spełnieniu najskrytszych marzeń? KIEDY ZBLIŻAJĄ SIĘ DO
MOMENTU, NA KTÓRY TAK DŁUGO CZEKALI, NATYCHMIAST WYZNACZAJĄ
SOBIE KILKA JESZCZE BARDZIEJ KUSZĄCYCH CELÓW.
Gwarantuje to im łagodne przejście od spełnionych zamiarów do nowej inspiracji oraz
pozwala po raz kolejny podejmować decyzję o dalszym własnym rozwoju. Bez tej decyzji
każdy z nas zrobi, co konieczne, aby odczuwać satysfakcję, ale nigdy nie wyjdzie poza jej
granice. Dlatego właśnie tracimy motywację do działania, tracimy potrzebę ciągłego rozwoju
i popadamy w stagnację. Często ludzie umierają emocjonalnie i duchowo na długo przed tym,
zanim umrze ich ciało.
Sposobem na wyrwanie się z tej pułapki jest zrozumienie faktu, że OSTATECZNYM
CELEM ŻYCIOWYM MOŻE BYĆ PRZYCZYNIANIE SIĘ DO DOBRA INNYCH.
Znalezienie sposobu, który pozwoli pomagać innym, wspierać tych, których darzymy ciepłym
uczuciem, może stać się inspiracją na całe życie. Na świecie zawsze jest miejsce dla tych,
którzy chcą dzielić się swoim czasem, energią, kapitałem, pomysłowością i zaangażowaniem.
Weźmy na przykład Robina Williamsa. Oto człowiek, który ma wielką przewagę nad
swoim zmarłym przyjacielem Johnem Belushi, ponieważ odkrył sposób, który pozwala mu
zawsze mieć przed sobą jakiś cel. Robin, wraz z przyjaciółmi Whoopi Goldberg i Billym
Crystalem, postawili przed sobą zadanie, które zawsze będzie od nich wymagało sięgania po
największą życiową siłę. Pomagają bezdomnym. Arnold Schwarzenegger zapewnił sobie
podobne zyski emocjonalne, wiążąc się z Igrzyskami Olimpijskimi dla Niepełnosprawnych
oraz Prezydencką Radą do spraw Kultury Fizycznej. Wszyscy ci ludzie sukcesu nauczyli się,
że nic nie d a j e im większej satysfakcji niż szczera pomoc udzielona potrzebującym.
Pamiętaj więc, aby zawsze stawiać przed sobą nowe cele, chwytać nowe marzenia,
które pociągną cię na drogę nieustannego samodoskonalenia, drogę nieprzerwanego
ulepszania siebie. Poświęcenie się CDSI jest prawdziwie uniwersalną polisą ubezpieczeniową, gwarantującą szczęście w ci^gu całego życia.
Pamiętaj, że KUSZĄCA PRZYSZŁOŚĆ JEST POŻYWIENIEM, KTÓRE
PRZYCZYNIA SIĘ DO ROZWOJU TWOJEJ DUSZY. Każdy z nas potrzebuje poczucia
ciągłego doskonalenia się emocjonalnego i duchowego.
ZAPROGRAMUJ SIĘ NA SUKCES
Dysponujesz już celami, które cię prawdziwie inspirują, które będą cię wciąż pchały do
przodu. Musisz sprawić, by stały się one tak nieodparte, że twój system nerwowy uzna je za
rzeczywistość. Jak możesz rozwinąć poczucie żelaznej pewności? Po pierwsze, zastanów się,
co w przyszłości może ci przeszkadzać w osiągnięciu celu, i usuń wszystkie te przeszkody już
teraz, nie czekając, aż zaskoczą cię później. Potem uczyń publiczne zobowiązanie w
obecności ludzi, którzy w twoim przekonaniu pomogą ci stawiać sobie jak najwyższe
wymagania. Wzmacniaj wytworzone połączenia neuronowe przez nieustanne próby,
powtórzenia i natężenie emocjonalne. Wyobrażając sobie osiągnięcie celów, nie zapominaj o
elementach submodalnych, wizualnych, słuchowych i kinestetycznych, które zmienią twoje
cele W rzeczywistość!
NAJWAŻNIEJSZA LEKCJA
Najważniejszym wnioskiem płynącym z tego rozdziału jest stwierdzenie, że wizja
przyszłości wytwarza w nas poczucie dynamicznego wzrostu. Bez tego poczucia nasze życie
jest niepełne. Nieodparta przyszłość nie jest czymś ubocznym, ale koniecznością. Pozwala nie
tylko uzyskać zadowolenie, ale i w pełni uczestniczyć w głębokim poczuciu radości, wkładu
w życie innych oraz rozwoju, które nadają znaczenie naszemu życiu.
Gdy nie ma widzenia, naród się psuje.
KSIĘGA PRZYSŁÓW, 29,18
Kiedyś przeczytałem, jak nieprawdopodobnie dużo ludzi w Ameryce umiera w ciągu
trzech lat po przejściu na emeryturę. Jest to dla mnie dowód, że jeśli tracimy poczucie
tworzenia czegoś, poczucie wkładu w życie innych, tracimy chęć życia. Jeśli masz powód, by
iść dalej, dojdziesz do celu. Często się zdarza, że ludzie śmiertelnie chorzy albo starsi, mimo
ciężkiego stanu, trzymają się jakoś do świąt albo wielkiej rodzinnej okazji. Jak długo m a j ą
na co się cieszyć, czego oczekiwać, jak choćby Boże Narodzenie i związana z nim wizyta
rodzinna, m a j ą też powód, by żyć. K i e d y okazja mija, tracą swoją wiarę w przyszłość.
Zjawisko to nie dotyczy wyłącznie naszej kultury. Zaobserwowano je na całym świecie. Na
przykład w Chinach śmiertelność znacznie spada przed każdym ważniejszym świętem i znów
wzrasta po jego zakończeniu. Nie ma znaczenia, czy masz osiemnaście lat, czy osiemdziesiąt.
Potrzebujesz czegoś, co popchnie cię naprzód. Inspiracja, której szukasz, czeka uśpiona w
tobie, aż obudzi ją jakieś nieprzewidziane wyzwanie albo prośba. Pułkownik Harlan Sanders
przekonał się o tym w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, kiedy pewnego dnia przyszedł
rachunek za ubezpieczenie społeczne. Gniew popchnął go do działania.
Nie musimy jednak czekać na jakieś wydarzenie, aby obudzić drzemiącą inspirację.
Możemy to wydarzenie wyreżyserować sami.
Znany komik George Burns rozumie, jak ważna i jak silna jest nieodparta przyszłość.
Poproszony o podsumowanie swojej filozofii życiowej, powiedział: „Muszę mieć coś, co
zerwie mnie rano z łóżka. W końcu i tak niewiele mogę już w nim zdziałać. Najważniejsze
jest dla mnie posiadanie jakiegoś punktu, kierunku, w którym mam zmierzać." Burns ma dziś
ponad dziewięćdziesiąt lat i wciąż bawi dowcipem, wciąż bierze udział w programach
telewizyjnych i w filmach. Słyszałem niedawno, że zarezerwował sobie kilka wieczorów w
londyńskim „Palladium" na rok 2000, kiedy będzie miał sto cztery lata. Czy nie jest to
nieodparta wizja przyszłości?
Używaj swojej siły. Wiesz teraz, jak się samemu inspirować. Czas najwyższy, abyś
zaczął to robić. Jeśli dotychczas czytałeś ten rozdział jedynie biernie, wróć do początku i
wykonaj wszystkie ćwiczenia. Są łatwe i pozwolą ci się dobrze bawić. Po pierwsze, wyznacz
sobie cztery najważniejsze cele do osiągnięcia w ciągu najbliższego roku. Po drugie, znajdź
klarowne „dlaczego". Po trzecie, wypracuj rytuał codziennego przypominania sobie o tych
celach i wyobrażania sobie wielkiej radości z ich osiągnięcia przez dziesięć kolejnych dni. Po
czwarte, otocz się wzorami do naśladowania i ludźmi, którzy naprawdę pomogą ci
opracowaćplan działania, pozwalający ci zmienić marzenia w rzeczywis tość. Każdy z tych
kroków pomoże ci wyczulić się na pojawiające się możliwości, i dostrzec wszystkie sposoby
przyczyniające się do osiągnięcia wyznaczonych celów. To pozwoli ci rozwinąć poczucie
pewności, którego potrzebujesz, aby skłonić się do działania.
Możemy teraz przejść do kolejnego rozdziału, w którym (nauczę cię, jak pokonywać
dowolną przeszkodę.
Rozdział trzynasty
DZIESIĘCIODNIOWE WYZWANIE
Nawyk jest albo najlepszym sługą, albo najgorszym panem.
NATHANIEL EMMONS
Konsekwencja... Czyż nie o to właśnie chodzi nam wszystkim? Nie chcemy osiągać
rezultatów tylko raz na jakiś czas. Nie chcemy być szczęśliwi tylko przez chwilę. Nie chcemy
być w najlepszej formie zaledwie od czasu do czasu. Prawdziwe mistrzostwo tworzy
konsekwencja, a prawdziwą konsekwencję tworzą nasze nawyki.
Z pewnością po lekturze dotychczasowych rozdziałów wiesz już, że nie napisałem tej
książki po to, aby pomóc ci odkryć kilka rzeczy o sobie samym. Nie jest też jej celem
zainspirowanie cię kilkoma historyjkami albo przekazanie garści ciekawych informacji, które
mógłbyś wykorzystać od czasu do czasu dla osiągnięcia „drobnych postępów". Książka ta,
podobnie jak cała moja działalność, ma na celu spowodowanie wymiernego wzrostu jakości
całego życia, również twojego.
Można to osiągnąć jedynie za pomocą całkiem nowego wzorca kierującego
zmasowanym działaniem. Dla każdego człowieka prawdziwa wartość nowej umiejętności lub
strategii jest wprost proporcjonalna do częstotliwości jej wykorzystywania. Wiele razy już
mówiliśmy, że nie wystarczy tylko wiedzieć. MUSISZ ROBIĆ TO, CO WIESZ. Rozdział ten
ma na celu pomóc ci w wypracowaniu nawyku doskonałości - wzorców, które pomogą ci
możliwie najbardziej zwiększyć wpływ wywierany na samego siebie i innych.
Aby dźwignąć swoje życie na kolejny, wyższy poziom, musisz zrozumieć, że
WZORCE MYŚLENIA, KTÓRE DOPROWADZIŁY CIĘ DO TWOJEJ OBECNEJ
POZYCJI, NIE POMOGĄ CI DOSTAĆ SIĘ TAM, DOKĄD CHCESZ DOJŚĆ. Jednym z
największych problemów, jakie dostrzegam zarówno u poszczególnych ludzi, jak i w
przypadku całych instytucji, jest odrzucanie wszelkich zmian (które przecież są naszym
największym sojusznikiem) oraz ocena własnych działań na podstawie przekonania, że
dotychczasowe sposoby myślenia i zachowania przyczyniły się do dotychczasowych
sukcesów. Oczywiście jest to prawda, ale DO OSIĄGNIĘCIA KOLEJNEGO POZIOMU ZAO D O W E G O I OSOBISTEGO SUKCESU NIEZBĘDNY JEST NOWY WZORZEC
MYŚLENIA.
Aby tego dokonać, musisz raz na zawsze pozbyć się bariery Strachu i przejąć kontrolę
nad przedmiotem, na którym skupia się twój umysł. Stare wzorce, pozwalające umysłowi stać
się niewolnikiem problemów chwili, muszą zostać złamane na zawsze. Na ich miejsce
musimy wypracować nowe wzorce, które pozwolą nam się skoncentrować na rozwiązaniach
problemu czerpać z tego satysfakcję. Z kart tej książki nauczyłeś się wielu dających siłę
strategii, poznałeś narzędzia czyniące życie bogatszym, pełniejszym, radośniejszym i bardziej
ekscytującym. Jeśli jednak czytasz tę książkę i nie wykorzystujesz zawartej w niej wiedzy,
postępujesz tak, jakbyś kupił nowy komputer i nigdy nie wyjął go z pudełka, albo sprawił
sobie ferrari i nigdy nie wyprowadzał go z podjazdu, chcąc w ten sposób się upewnić, że pie
będą na nim osiadały kurz i błoto.
Pozwól więc, że zaoferuję ci prosty plan złamania starych wzorców myślenia,
odczuwania i zachowania. Plan ten pomoże ci uwarunkować nowe, dodające sił wzorce i
sprawi, że staną się one całkowicie spójne.
Wiele lat temu wpędziłem się w pułapkę. Stałem się więźniem własnych wzorców
frustracji i złości. Gdziekolwiek się obróciłem, czekały na mnie problemy. Pozytywne
myślenie nie znajdowało się wtedy wysoko na mojej liście sposobów rozwiązywania
trudności.
Byłem przecież „inteligentny", a ludzie inteligentni nie patrzą pozytywnie na rzeczy,
które pozytywne nie s ą . Wokół siebie miałem mnóstwo znajomych, którzy wyznawali tę
zasadę (i byli podobnie sfrustrowani jak ja sam).
Byłem wtedy nastawiony do życia bardzo negatywnie i widziałem wszystko w
najczarniejszych barwach. Używałem pesymizmu jako tarczy. Były to niewątpliwie kiepskie
próby uchronienia się przed cierpieniem wynikającym z nie spełnionych oczekiwań. Jednak
przyjęcie takiego wzorca powodowało, że tarcza chroniąca mnie przed cierpieniem
jednocześnie nie dopuszczała do mnie żadnej przyjemności. Nie pozwalała mi znajdować
jakichkolwiek rozwiązań mojego problemu i wpędzała swym ciężarem do emocjonalnego
grobu, w którym nie odczuwa się ani zbytniego cierpienia, ani zbytniej przyjemności, w
którym własne ograniczone działania oceniamy stwierdzeniem, że „są one realistyczne".
Tymczasem życie wymaga równowagi. Jeśli pozwolimy sobie nie dostrzegać chwastów
pieniących się w naszym ogrodzie, nasze złudzenia nas z pewnością zniszczą.
Jednak równie niszczące jest zachowanie ludzi, którzy powodowani własnym strachem,
ciągle wyobrażają sobie, że ich ogród zarósł chwastami nie do wyplenienia. Droga, którą
kroczy zwycięzca, jest drogą równowagi. Zauważa on chwasty z uśmiechem na twarzy,
wiedząc, że fakt, iż je zauważył, oznacza ich koniec. Wie, że potrafi je usunąć, i zrobi to
natychmiast.
Nie trzeba bać się chwastów. Są one częścią życia. Musimy je dostrzegać, uznawać ich
istnienie, skupiać się na możliwych rozwiązaniach i natychmiast robić wszystko, by
wyeliminować ich wpływ na nasze życie. Udawanie, że chwastów nie ma, w niczym nam nie
pomoże. Nie pomoże też pławienie się w złości z ich powodu ani zamykanie się w strachu.
Ich nieustanne próby zagnieżdżenia się w naszym ogrodzie są po prostu częścią życia.
Musimy je usuwać, i to w dodatku z uśmiechem na twarzy, z poczuciem wielkiej radości.
Inaczej spędzimy resztę życia na cierpieniach. Dlaczego? Ponieważ jedno mogę ci
zagwarantować: chwastów będzie coraz więcej.
I jeśli nie chcesz, aby twoje życie stanowiło ciągłą reakcję na pojawiające się
codziennie nowe problemy, musisz pamiętać, że są one jego ważną częścią. Utrzymują
bowiem twój zapał i siłę, wciąż wzmagają twoją czujność i wciąż od nowa każą szukać
środków, które pomogą ci utrzymać ogród w zdrowiu i obfitości.
Musimy wciąż ćwiczyć to podejście przy odchwaszczaniu ogrodu naszych umysłów.
Musimy nabyć umiejętności pozwalających nam zauważyć, kiedy zaczyna się w nas rozwijać
negatywny wzorzec. Nie po to, aby się za ten wzorzec ganić albo ciągle nad nim rozwodzić,
ale by złamać go natychmiast po jego odkryciu i zastąpić nasionami umysłowego,
emocjonalnego, fizycznego, duchowego, finansowego i profesjonalnego sukcesu. W jaki
sposób łamać negatywne wzorce już w chwili, gdy się pojawią? Po prostu przypomnij sobie
metodę sześciu kroków, której nauczyłeś się z rozdziału szóstego.
Musisz najpierw zdecydować, czego chcesz. Jeśli naprawdę chcesz poczuć pasję i
radość oraz przejąć kontrolę nad własnym życiem - a z całą pewnością tak jest, ponieważ w
przeciwnym wypadku nie sięgnąłbyś po tę książkę - wiesz już, czego chcesz.
Musisz podziałać na siebie metodą dźwigni. Gdybyś przeczytał całą tę książkę i nie
wypracował żadnych nowych wzorców, czy nie byłaby to nieprawdopodobna strata czasu? I
odwrotnie, jak się poczujesz, kiedy zastosujesz zdobytą wiedzę, aby natychmiast przejąć
kontrolę nad własnym umysłem, ciałem, emocjami, finansami i kontaktami z ludźmi? Pozwól
więc, aby twoje pragnienie unikania cierpienia i zyskiwania wielkiej przyjemności popchnęło
cię w kierunku zmian niezbędnych do podźwignięcia twojego życia na kolejny, wyższy
poziom. Aby to osiągnąć, musisz...
Zakłócić ograniczający cię wzorzec. Najlepsza znana mi metoda na osiągnięcie tego
celu to przejście na UMYSŁOWĄ DIETĘ - to jest wyznaczenie sobie określonego ściśle
czasu oraz przejęcie dokładnej kontroli nad własnymi myślami. Umysłowa dieta daje
możliwość wyeliminowania negatywnych wzorców myślenia i uczuć, które zawsze pojawiają
się na skutek prowadzenia życia cofającego emocjonalnie oraz niezdyscyplinowanego
umysłowo. Prawie osiem lat temu postanowiłem oczyścić swój umysł w taki właśnie sposób i
przekonałem się, że jest to sposób bezcenny.
Napotkałem ten pomysł w małej broszurce pióra Emmeta Foxa The sevenday Mental
Diet (Siedmiodniowa dieta umysłowa). Wyjaśnia w niej, jak wielką wartość ma przeżycie
siedmiu kolejnych dni bez żadnych negatywnych myśli. Pomysł ten wydawał się tak banalnie
prosty, że początkowo doszedłem do wniosku, iż jego realizacja może przynieść wyłącznie
stratę czasu. Ale kiedy Emmet Fox zaczął tłumaczyć po kolei zasady tej diety prowadzącej do
oczyszczenia umysłu, zacząłem rozumieć, że jej zastosowanie może się okazać o wiele
trudniejsze, niż początkowo myślałem. Rzucone wyzwanie zaintrygowało mnie, a osiągnięte
rezultaty wprawiły w zdumienie.
Chciałbym uzupełnić dietę zaproponowaną przez pana Foxa w 1935 roku po to, abyś
mógł ją wykorzystać jako narzędzie pozwalające ci integrować strategie, których dotychczas
nauczyłeś się z tej książki. I to od zaraz.
Staje przed tobą możliwość zastosowania wszystkiego, z czym zapoznawałeś się w
poprzednich rozdziałach. Wyzwanie, jakie ci rzucam, jest proste:
PRZEZ NAJBLIŻSZYCH DZIESIĘĆ DNI, POCZYNAJĄC OD DZISIAJ, PRZEJMIJ
CAŁKOWITĄ KONTROLĘ NAD WŁASNYM UMYSŁEM I EMOCJAMI,
POSTANAWIAJĄC WŁAŚNIE W TEJ CHWILI, ŻE NIE BĘDZIESZ POGRĄŻAŁ SIĘ W
ŻADNYCH NEGATYWNYCH I BEZPRODUKTYWNYCH MYŚLACH I UCZUCIACH.
Brzmi łatwo, prawda? I jestem pewien, że może być równie łatwe. Jednak ci, którzy
przechodzą na tę dietę po raz pierwszy, z zaskoczeniem odkrywają, jak często ich umysł
wikła się w bezproduktywne, budzące obawy, przynoszące zmartwienia albo grożące
zniszczeniem myśli.
Dlaczego nieustannie angażujemy się w umysłowe i emocjonalne wzorce, które
powodują w naszym życiu niepotrzebne stresy? Odpowiedź jest prosta: sądzimy, że nam to
pomaga!
Wielu ludzi żyje w stanie wiecznego zmartwienia. Aby doprowadzić się do tego, ciągle
skupiają się na najgorszych możliwych scenariuszach wydarzeń. Dlaczego to robią? Ponieważ
są przekonani, że pomoże im to skłonić się do działania. Jednak, j a k wiemy, zmartwienie tak
naprawdę doprowadza nas do skrajnie nieproduktywnego stanu emocjonalnego. Zwykle nie
dodaje nam sił do działania, natomiast zawsze powoduje, że czujemy się owładnięci strachem
i frustracją.
Ale przy użyciu najprostszych prezentowanych w tej książce narzędzi możesz zmienić
swój stan, po prostu skupiając się na ROZWIĄZANIU PROBLEMU. Możesz zadać sobie
właściwe pytanie, jak choćby: „Co muszę zrobić natychmiast, aby tę sytuację polepszyć?"
Możesz też zmienić swój stan, zmieniając słownictwo, którego używasz dla opisania
własnych uczuć: przejść od Jestem zmartwiony" do „jestem trochę przejęty".
Krótko mówiąc, jeśli zdecydujesz się przyjąć moje dziesięciodniowe wyzwanie, znaczy
to, że decydujesz się na wprowadzenie się w stan pełen pozytywnych pasji i utrzymanie tego
stanu, bez względu na to, co się wydarzy. Oznacza to również, że ilekroć znajdziesz się w
stanie bezproduktywnych emocji, natychmiast spróbujesz zmienić odczucia fizjologiczne albo
skupisz się na pozytywnych rozwiązaniach - bez względu na twoje chwilowe nastawienie.
Jeśli na przykład w ciągu najbliższych dziesięciu dni ktoś zrobi ci coś, co uznasz za niszczące
albo przepełnione nienawiścią, i zaczniesz wpadać z tego powodu w złość, musisz
natychmiast zmienić swój stan emocjonalny, zupełnie nie zważając na otaczające cię warunki.
Przypomnę raz jeszcze, że dysponujesz wieloma strategiami, które pozwalają ci zmienić
własny stan emocjonalny. Możesz zadać sobie właściwsze pytanie, jak choćby: „Czego mogę
się stąd nauczyć?", albo: „Co w tej sytuacji widzę dobrego, nawet jeśli nie jest ona
doskonała?" Pytania te wprowadzą cię w nastrój produktywny, w którym będziesz potrafił
znajdować rozwiązania dla twoich problemów, zamiast pozostawania w samonapędza-jącym
się cyklu złości i frustracji. Jakie jeszcze inne techniki zmiany własnego stanu emocjonalnego
mógłbyś wykorzystać, gdybyś naprawdę chciał?
PAMIĘTAJ, ŻE NASZYM CELEM NIE JEST IGNOROWANIE ŻYCIOWYCH
PROBLEMÓW, ALE DOCHODZENIE DO TAKIEGO STANU EMOCJONALNEGO I
UMYSŁOWEGO, W KTÓRYM NIE TYLKO POTRAFIMY ZNALEŹĆ ROZWIĄZANIE
TYCH PROBLEMÓW, ALE RÓWNIEŻ DZIAŁAĆ W OPARCIU O NIE. Ludzie, którzy
ciągle skupiają się na tym, na co nie mają wpływu, pozostają bezsilni.
Kiedy po raz pierwszy rozważałem możliwość przejścia na umysłową dietę Foxa,
byłem przekonany, że pozytywne myślenie wyrządzi mi krzywdę. W końcu wcześniej
kierowałem się pozytywnym nastawieniem i moje oczekiwania nie spełniły się.
Czułem się tylko wewnętrznie zniszczony. Jednak w końcu przekonałem się, że
zmieniając przedmiot koncentracji, mogę o wiele bardziej panować nad własnym życiem, że
wystarczy po prostu przestać myśleć o samym problemie, a skupić się na sposobach jego
rozwiązania. Kiedy wprowadzałem się w bardziej produktywny stan, szybko potrafiłem
znaleźć w sobie odpowiedź na nurtujące mnie pytania.
Każdy z ludzi wielkiego sukcesu, których znam, dysponuje umiejętnością zachowania
koncentracji oraz jasności i siły umysłu nawet w czasie najgorszej emocjonalnej „burzy". Jak
im się to udaje? Większość z nich kieruje się fundamentalną zasadą: NIGDY NIE WOLNO
POŚWIĘCAĆ WIĘCEJ NIŻ DZIESIĘĆ PROCENT WŁASNEGO CZASU SAMEMU
PROBLEMOWI, A POZOSTAŁE DZIEWIĘĆDZIESIĄT PROCENT NALEŻY PRZEZNACZYĆ NA WYNAJDYWANIE ROZWIĄZAŃ TEGO PROBLEMU. Co ważniejsze,
NIGDY NIE NALEŻY POCIĆ SIĘ NAD DROBIAZGAMI. TRZEBA PAMIĘTAĆ, ŻE SĄ
TO DROBIAZGI!
Jeśli zdecydujesz się podjąć moje dziesięciodniowe wyzwanie - a jestem przekonany, że
tak, skoro doszedłeś w tej książce aż dotąd - musisz zdać sobie sprawę z faktu, że w ciągu
najbliższych dziesięciu dni będziesz w stu procentach poświęcał swój czas na znajdowanie
rozwiązań, a nie na stojące przed tobą problemy!
Ale czy to nie pogorszy twoich problemów? „Jeśli nie będę się martwił moimi
problemami, czy nie staną się one poważniejsze?" Szczerze wątpię! Dziesięć dni
koncentrowania się wyłącznie na rozwiązaniach, na jasnych barwach własnego życia, na tym,
co się sprawdza w działaniu, i na tym, dlaczego jesteś szczęśliwy, w żaden sposób nie może
pogorszyć twojej sytuacji. Jestem też pewien, że te nowe wzorce potrafią dać ci tak wielką
siłę, że coś, co dotychczas uznawałeś za problem, po prostu zniknie z chwilą, gdy staniesz się
nowym człowiekiem, pełnym radości i zdecydowania.
Dziesięciodniowe wyzwanie kieruje się czterema prostymi, ale bardzo ważnymi
zasadami. Jeśli więc chcesz to wyzwanie podjąć, musisz zapamiętać te reguły.
Pewnie zastanawiasz się, jak długo możesz skupiać się na czymś negatywnym, aby
uznać ten czas za zbyt długi. Dla mnie ciągłe skupianie się na bezproduktywnym uczuciu lub
myśli przez
DZIESIĘCIODNIOWE WYZWANIE - REGUŁY GRY
REGUŁA PIERWSZA: W ciągu najbliższych dziesięciu dni nie dopuszczaj do siebie
żadnych bezproduktywnych myśli ani uczuć. Nie pozwalaj sobie na zadawanie odbierających
ci siły pytań, ani stosowanie osłabiających twoją witalność słów i metafor.
REGUŁA DRUGA: Kiedy złapiesz się na tym, że koncentrujesz się na czymkolwiek
negatywnym - a z pewnością tak będzie - musisz natychmiast zastosować techniki, których
się nauczyłeś, aby zmienić swoje nastawienie emocjonalne i skierować je w lepszym
kierunku. Jako pierwszą broń wykorzystuj przede wszystkim pytania pomagające ci
rozwiązywać problemy, na przykład: „Co w tym widzę dobrego?", albo: „Co muszę
ulepszyć?" Pamiętaj, że zadając sobie pytania typu: „Co muszę ulepszyć", opierasz się na
presupozycji, że twoja postawa osiągnie w końcu doskonałość. Zmieni to twoje nastawienie.
Nie będziesz ignorował problemu, ale znajdziesz się w o wiele lepszym stanie, kiedy
zaczniesz identyfikować wszystko to, co musisz zmienić.
Ponadto co rano w ciągu tych dziesięciu dni nastawiaj się na sukces, zadając sobie
pytania poranne. Możesz to robić, zanim jeszcze wstaniesz z łóżka albo kiedy bierzesz
prysznic, ale nie odkładaj tego na później. Pozwoli ci to od razu po przebudzeniu skupić się
na ustanawianiu dodających sił wzorców emocjonalnych i wzorców zachowań. Wieczorem
zadawaj sobie pytania wieczorne albo jakiekolwiek inne pytania, które według ciebie
wprawią cię we wspaniały nastrój tuż przed zaśnięciem.
REGUŁA TRZECIA: Przez najbliższe dziesięć dni skupiaj się wyłącznie na
ROZWIĄZANIACH, a nie na problemach. W chwili gdy dostrzeżesz możliwość pojawienia
się jakiegokolwiek problemu, zacznij natychmiast zastanawiać się nad jego rozwiązaniem.
REGUŁA CZWARTA: Jeśli zaczniesz się załamywać, to jest, jeśli złapiesz się na
bezproduktywnych myślach lub uczuciach, nie potępiaj się za to. Nie stanowi to żadnego
problemu, pod warunkiem że natychmiast zmienisz swoje nastawienie. Gdyby jednak miało
się okazać, że będziesz się skupiał na czymkolwiek negatywnym przez dłuższy czas, musisz
odczekać do kolejnego ranka i zacząć dziesięciodniowy cykl od początku.
Celem tego ćwiczenia jest dziesięć kolejnych dni bez żadnych negatywnych myśli.
Musisz więc zacząć wszystko od początku, bez względu na to, w ciągu ilu dni z dziesięciu
wykonywałeś ćwiczenie poprawnie.
Minutę - to już za długo. Minuta to aż za dużo czasu, aby złapać się na tym i dokonać
zmiany. W końcu naszym celem jest zniszczenie potwora, kiedy jest jeszcze zupełnie mały. Z
pewnością wystarczy dwadzieścia do czterdziestu sekund, aby zorientować się, że zaczynasz
przyjmować postawę negatywną.
Gdybym jednak znalazł się na twoim miejscu, dałbym sobie maksimum dwie minuty na
wykrycie problemu i przystąpienie do zmiany własnego stanu. Dwie minuty wystarczą na
pewno, byś zorientował się, że zaczynasz wchodzić w nastrój negatywny, i natychmiast
zaczął łamać ten wzorzec. Jeśli pozwolisz sobie na negatywne myśli lub odczucia przez pięć
minut, dziesięciodniowe wyzwanie nie spełni swojego zadania. Nauczysz się wtedy jedynie
szybciej tonować własne emocje, podczas gdy celem tego ćwiczenia jest wyeliminowanie
wszelkich problemów, zanim jeszcze negatywne emocje się rozwiną.
Kiedy po raz pierwszy wykonywałem to ćwiczenie, po trzech dniach wpadłem w złość z
jakiegoś powodu i złapałem się na tym dopiero po pięciu minutach, dopiero wtedy bowiem
dotarło do mnie, co robię. Musiałem zacząć od początku. Za drugim razem negatywne
uczucia opanowały mnie dopiero szóstego dnia, ale tym razem byłem zdecydowany. Nie
miałem zamiaru zaczynać po raz kolejny! Natychmiast więc skupiłem się na rozwiązaniach
mojego problemu. Jak pewnie się domyślasz, główną korzyścią nie była możliwość
dokończenia umysłowej diety. Zacząłem uwarunkowywać w sobie potężny wzorzec
pozostawania w pozytywnych stanach emocjonalnych przez całe życie, nawet w sytuacji, gdy
otaczają mnie zewsząd poważne problemy. Zacząłem się uczyć, jak skupiać większość
własnej energii na rozwiązaniach.
Do dzisiaj, co pewnie zauważyłeś, wolę używać słowa wyzwanie niż problem. Nigdy
nie zastanawiam się długo nad problemami, nie rozpamiętuję ich, tylko natychmiast skupiam
się na tym, jak mogę zmienić stojące przede mną wyzwanie w czekające mnie możliwości.
Najpierw tworzymy sami własne nawyki, potem nawyki tworzą nas.
JOHN DRYDEN
Być może zechcesz podczas stosowania tej umysłowej diety oczyścić również ciało. W
książce Unlimited Power rzucam czytelnikowi dziesięciodniowe wyzwanie mające ułatwić
mu troskę o własną kondycję fizyczną. Połączenie obydwu tych ćwiczeń może przynieść
istotne rezultaty, które pomogą ci podźwignąć twoje życie na kolejny, wyższy poziom.
Decydując się na zastosowanie diety umysłowej, oderwiesz się od ograniczających cię
nawyków, jednocześnie ćwicząc mięśnie dodające siły twojemu umysłowi. Prześlesz
swojemu mózgowi nowe polecenia i zażądasz od niego nowych rezultatów. ZAŻĄDASZ
DODAJĄCYCH CI SIŁ EMOCJI, BOGATSZYCH MYŚLI I INSPIRUJĄCYCH PYTAŃ.
Stanowcza decyzja o posuwaniu się naprzód (cierpienie wynikające z zaczynania
ćwiczenia od początku) przesyła umysłowi mocne sygnały nakazujące poszukiwać
dodających sił wzorców zachowań i emocji.
Stawiając sobie wyższe wymagania, jasno określając, jakimi myślami nie będziesz się
zajmować, zaczniesz dostrzegać, jak bardzo niszczące wzorce akceptowałeś dotychczas w
swoim zachowaniu, z lenistwa albo niewiedzy, i jak trudno byłoby ci kiedykolwiek do nich
wrócić. Nietolerancja tej metody wobec jakichkolwiek negatywnych wzorców pozwoli ci
dobrzeje zapamiętać i sprawi, że w przyszłości nie będziesz się do nich odwoływał.
Winien ci jednak jestem ostrzeżenie: NIE ZACZYNAJ TEGO ĆWICZENIA, JEŚLI
NIE JESTEŚ CAŁKOWICIE PRZEKONANY, ŻE CHCESZ STOSOWAĆ SIĘ DO JEGO
ZASAD PRZEZ CAŁE DZIESIĘĆ DNI. Jeśli nie rozpoczniesz go z pełnym zaangażowaniem, z pewnością nie uda ci się wytrwać w postanowieniu przez cały ten czas. Nie
jest to wyzwanie dla ludzi o małym sercu. Sprostają mu tylko ci, którzy naprawdę chcą
uwarunkować swój system nerwowy tak, aby wytworzyć nowe wzorce emocjonalne i nowe
wzorce zachowania, mogące dodać im sił i pomóc odmienić życie.
Czy podjąłeś już decyzję? Zastanów się dobrze, zanim się tego podejmiesz, ponieważ
wtedy musisz dotrzymać słowa i być gotowym na przeżycie radości, która płynie ze
zdyscyplinowanego wysiłku.
Patrz: Unlimited Power. Energia: Paliwo doskonałości.
Jeśli twoja odpowiedź brzmi „tak", zaczniesz zmieniać wszystko to, co dotychczas
poznawałeś jedynie intelektualnie, w część swoich codziennych doświadczeń życiowych.
Dziesięciodniowe wyzwanie pomoże ci zastosować technikę NWA i w ten sposób
uwarunkować się do sukcesu. Będziesz zadawać sobie nowe pytania i wykorzystywać
Słownik Transformacji oraz lepsze metafory ogólne. Będziesz też musiał w jednej chwili
zmieniać przedmiot koncentracji.
Szczerze mówiąc, każdy z nas pobłaża sobie w życiu. Jeśli masz nadwagę, być może
przymykasz oko na krówki czekoladowe albo podwójną pizzę. Kiedy przechodzisz na dietę,
mówisz sobie wtedy: „Dosyć. Wiem, gdzie mam skończyć." Stawiasz sobie wyższe
wymagania i cieszysz się radością, która wynika z podjęcia tej jednej, drobnej decyzji.
Wszyscy bez wyjątku pobłażamy sobie w życiu umysłowym. Niektórzy ludzie użalają
się nad sobą, niektórzy wpadają w złość, która jest sprzeczna z ich własnymi interesami, a
jeszcze inni nie chcą się skupiać na rzeczach, które naprawdę wymagają ich uwagi.
Wyzwanie, które ci rzucam, zmusza cię, byś przez całe dziesięć dni nie pobłażał sobie
absolutnie w niczym.
Co nie pozwala nam odrzucić tej pobłażliwości? Trzy rzeczy. Pierwszą z nich jest
lenistwo. Wielu ludzi wie, co powinni robić, ale nigdy nie udaje im się zebrać potrzebnej do
tego energii. Wielu ludzi wie, że ich życie mogłoby być lepsze, a mimo to siedzą przed
telewizorami, zaśmiecają się kiepskimi pokarmami, pozbawiają się paliwa, które jest
niezbędne, by ich ciała i umysły zaczęły się znów rozwijać.
Drugcj przeszkodą jest strach. O WIELE ZA CZĘSTO BEZPIECZEŃSTWO
WYNIKAJĄCE Z MIERNEJ TERAŹNIEJSZOŚCI JEST DLA NAS WYGODNIEJSZE OD
PODJĘCIA WYZWANIA, OD RZUCENIA SIĘ W WIR PRZYGODY, JAKĄ JEST CHĘĆ
STANIA SIĘ KIMŚ WIĘCEJ. Tak wielu ludzi dożywa końca swoich dni, zastanawiając się
nad tym, co mogłoby się w ich życiu wydarzyć. Nie pozwól, aby przytrafiło się to również i
tobie!
Trzecią przeszkodą jest siła nawyku. Mamy swoje stare wzorce emocjonalne, działamy
w oparciu o uśmiercającą nas rutynę. Jak samolot kierowany automatycznym pilotem nasz
umysł wyrzuca z siebie stare reakcje, które zostały w nim już zakodowane. Stajemy wobec
przeszkody i dostrzegamy problem, a nie jego rozwiązania. Musimy się wycofać i użalamy
się nad sobą, zamiast postanowić, by czegoś się z tego doświadczenia nauczyć. Popełniamy
błąd i postrzegamy go jako nieszczęśliwy osąd nas samych, dowód na to, jak wielu rzeczy nie
potrafimy robić. Tymczasem powinniśmy uczyć się na własnych błędach i iść dalej.
TO ĆWICZENIE STANOWI SPOSÓB NA PRZEZWYCIĘŻENIE WSZYSTKICH
TRZECH PRZESZKÓD I OSIĄGNIĘCIE KORZYŚCI, KTÓRE Z CZASEM BĘDĄ SIĘ
POWIĘKSZAĆ. Jest ono dla ciebie prawdziwą okazją, by naprawdę poświęcić się CDSI!
Dziesięciodniowe wyzwanie nie jest łatwe. Jeśli powodowany siłą nawyku ciągle
okazujesz sobie współczucie, nie będzie ci łatwo przestać. Jeśli skupiasz się na kłopotach
finansowych, działanie z pozycji strachu niewiele zmieni. Jeśli za wszystkie niepowodzenia w
całym swoim życiu obwiniasz współmałżonka, najłatwiej ci będzie robić to dalej. Jeśli przez
cały czas ukrywasz swoją niepewność za złością, jeśli nurzasz się w poczuciu winy, jeśli
przyczyny wszystkich twoich problemów dopatrujesz się we własnym wyglądzie, sytuacji
finansowej albo dzieciństwie, nie będzie ci łatwo to zmienić. ALE DYSPONUJESZ JUŻ
WIELOMA NARZĘDZIAMI, KTÓRE POMOGĄ CI ULEPSZYĆ WŁASNE ŻYCIE.
RZUCAM CI WIĘC WYZWANIE, BYŚ ZACZĄŁ ICH UŻYWAĆ.
Uwierz, że w tym jednym ćwiczeniu kryje się zaskakująca siła. Jeśli dobrze je
wykonasz, pomoże ci ono na cztery różne sposoby.
PO PIERWSZE, UŚWIADOMI CI wszystkie przyjęte wzorce emocjonalne, które cię
powstrzymują. PO DRUGIE, sprawi, że twój umysł zacznie szukać DODAJĄCYCH SIŁ
ALTERNATYWNYCH MOŻLIWOŚCI, którymi mógłbyś je zastąpić.
PO TRZECIE, da ci nieprawdopodobne wręcz poczucie pewności, kiedy przekonasz
się, że MOŻESZ ODMIENIĆ WŁASNE ŻYCIE. Wreszcie PO CZWARTE i najważniejsze,
WYTWORZY NOWE NAWYKI, NOWE OCZEKIWANIA I NOWE STANDARDY, które
pomogą ci rozwinąć się bardziej nawet, niż możesz to sobie teraz wyobrazić. Sukces jest
procesem. Jest wynikiem wielu drobnych posunięć prowadzących do wytworzenia
nawykowych wzorców sukcesu, dzięki którym jego osiągnięcie nie wymaga już żadnych
świadomych wysiłków. Będziesz nabierał rozpędu podobnie jak pociąg towarowy, który
przyspiesza z każdą chwilą, choć powoli. Świadome wykonywanie rzeczy właściwie,
świadome usuwanie powstrzymujących cię wzorców oraz wytwarzanie w ich miejsce nowych
da ci więcej siły niż cokolwiek w dotychczasowym życiu.
Zdecydowanie dobrą wiadomością jest ta, że w odróżnieniu od zwykłej diety, podczas
której głodzisz się i w końcu musisz wrócić do dawnych posiłków i nawyków odżywiania się,
nigdy nie musisz wracać do starego wzorca doszukiwania się negatywnych stron we
wszystkim. Ćwiczenie to może się okazać czymś znacznie dłużej trwającym niż tylko
dziesięciodniowe wyzwanie. Jest ono dla ciebie okazją, byś na resztę życia UZALEŻNIŁ SIĘ
od koncentracji na pozytywach.
Jednak jeśli po odrzuceniu na dziesięć dni trujących wzorców umysłowych będziesz
chciał do nich wrócić, zamiast tego wróć do mnie. Jestem wszakże pewien, że kiedy raz
zaczniesz żyć w ten umysłowo żywy sposób, sama myśl o dawnym trybie będzie dla ciebie
odrażająca. Gdybyś mimo to zauważył, że zbaczasz z drogi, dysponujesz potężnym zestawem
narzędzi, które pomogą ci wrócić na właściwy szlak.
Pamiętaj, że tylko ty możesz sprawić, by dziesięciodniowe wyzwanie spełniło swoje
zadanie. Tylko ty możesz podjąć niezłomną decyzję, by trzymać się j e g o reguł. Być może
będziesz chciał zastosować dodatkową dźwignię, aby skłonić się do dotrzymania danego
sobie słowa. Pomocne może się tu okazać poinformowanie przyjaciół o rozpoczęciu
umysłowej diety albo znalezienie kogoś, kto chciałby na nią przejść wraz z tobą. Bardzo
przydatne byłoby też prowadzenie dokładnego dziennika przez całe dziesięć dni. Zapisuj
swoje codzienne przeżycia, podkreślając, jak skutecznie radziłeś sobie z napotkanymi tego
dnia problemami. Jestem przekonany, że później będzie to dla ciebie bardzo cenna lektura.
Pamiętaj też, że najskuteczniejszym narzędziem wprowadzania zmian w twoim życiu
jest nie samo złamanie starego wzorca, lecz zastąpienie go nowym. Może będziesz chciał z
zapałem oddać się czemuś, co ja robię przez całe życie: LEKTURZE.
LEKTURA CZYNI LIDERA
Wiele lat temu jeden z moich nauczycieli, Jim Rohn, nauczył mnie, że lektura dobrego
tekstu, przeczytanie słów będących prawdziwą pożywką dla umysłu, codzienne
dowiadywanie się czegoś nowego jest ważniejsze niż jedzenie. Przekonał mnie do
konieczności czytania co najmniej przez trzydzieści minut dziennie. Zawsze powtarzał:
„Zrezygnuj z posiłku, ale nigdy nie rezygnuj z codziennej lektury." Przekonałem się, że to j e
d n a z najcenniejszych rzeczy w moim życiu.
Kiedy będziesz oczyszczał swój umysł ze starych śmieci, być może zechcesz dodać mu
sił, podsuwając wciąż nowe wiadomości. Jest wiele tekstów, które w ciągu tych dziesięciu dni
możesz wykorzystać, by dowiedzieć się mnóstwa ważnych i ciekawych rzeczy.
Jeśli książka ta ma nauczyć cię czegoś nowego, to jest to uświadomienie ci siły tkwiącej
w prawdziwych decyzjach. Nasza wspólna podróż osiągnęła punkt zwrotny. Poznałeś wiele
ważnych strategii, otrzymałeś bezcenne informacje, które możesz teraz wykorzystać, aby z
całą s i ł ą j a k najkorzystniej kształtować własne życie. PYTANIE, JAKIE CHCĘ CI
TERAZ ZADAĆ, BRZMI: CZY PODJĄŁEŚ JUŻ DECYZJĘ, BY CAŁĄ TĘ WIEDZĘ WYKORZYSTAĆ? Czy nie jesteś sobie tego winien, czy nie powinieneś do maksimum
spożytkować wszystkiego, co oferuje ci ta książka?
To jeden z najważniejszych sposobów na dotrzymanie danego sobie słowa. Postanów
więc teraz zrobić to równie szybko, jak szybko chciałbyś osiągnąć jakość życia, o której
kiedyś tylko marzyłeś.
Zdaj sobie sprawę z faktu, że rozdział ten jest moim osobistym wyzwaniem, które ci
rzucam. Jest wielką okazją i zaproszeniem do tego, byś wymagał od siebie więcej nawet, niż
wymagają od ciebie inni, a następnie zbierał owoce tego postanowienia. Czas, byś
praktycznie zastosował wszystko to, czego się dotychczas nauczyłeś. Ale przyszedł też czas,
abyś zdecydował, czy chcesz poświęcić się bez reszty wprowadzaniu we własne życie
drobnych, ale jakże potężnych zmian. Wiem, że tego właśnie pragniesz. Jeśli potrzebujesz
dowodów, że potrafisz to zrobić, jestem przekonany, że znalazłeś je w tym właśnie rozdziale.
Dowodem jest bowiem fakt, że chcesz podjąć moje wyzwanie.
Część druga
SPRAWOWAĆ KONTROLĘ - SYSTEM
NADRZĘDNY
Rozdział czternasty
ŹRÓDŁO
WSZYSTKIEGO:
SYSTEM NADRZĘDNY
To podstawa, drogi Watsonie...
Z PRZEPROSINAMI DEDYKUJĘ SIR ARTHUROWI CONAN DOYLE'OWI
Jedną z rzeczy, które najbardziej lubię w swojej pracy, jest możliwość rozwikłania
tajemnicy ludzkiego zachowania, co pozwala mi proponować prawdziwie skuteczne
rozwiązania ludzkich problemów. Fascynuje mnie badanie wszystkiego, co ukryte za
zewnętrzną zasłoną, dzięki czemu mogę poznać prawdziwą motywację zachowania danego
człowieka, jego podstawowe przekonania, pytania, metafory, odniesienia i wartości.
Ponieważ moją mocną stroną jest osiąganie natychmiastowych i wymiernych
rezultatów, z konieczności nauczyłem się szybko odnajdować główne punkty lewarowania,
aby ułatwić wprowadzanie zmian. Codziennie odgrywam rolę Sherlocka Holmesa, zbierając
drobne szczegóły po to, aby poukładać je w zagadkowy obraz doświadczeń jakiegoś
człowieka. Można by chyba powiedzieć, że jestem BARDZO prywatnym detektywem! W
ludzkim zachowaniu znajduję wskazówki tak oczywiste, jak na przykład osmalona lufa
pistoletu.
Czasem jednak wskazówki te są wyjątkowo delikatne i odkrycie ich wymaga dłuższego
śledztwa. Jednakże przy całej różnorodności ludzkich zachowań, skuteczność moich działań
gwarantuje fakt, że w końcu i tak wszystko sprowadza się do pewnych wzorców
zbudowanych z określonych kluczowych elementów.
Dokładne zrozumienie tych kluczowych elementów, zrozumienie sposobu konstrukcji danego
wzorca, pozwala nie tylko wpływać na innych, by się zmieniali, ale też i ZROZUMIEĆ,
dlaczego zachowują się w taki właśnie, a nie inny sposób.
Zrozumienie Systemu Nadrzędnego, który kieruje całym ludzkim zachowaniem, jest
taką samą dyscypliną nauki jak fizyka czy chemia i podobnie jak każda inna nauka rządzi się
przewidywalnymi prawami oraz wzorcami akcji i reakcji.
Nie będziesz daleki od prawdy, jeśli wyobrazisz sobie własny System Nadrzędny - pięć
składników decydujących o tym, jak oceniasz dosłownie wszystko w twoim życiu -jako
swego rodzaju tablicę okresową pierwiastków, z tym, że są to pierwiastki ludzkich zachowań.
Podobnie jak materia rozpada się na określone cząsteczki, proces zachowania ludzkiego
również można rozłożyć na czynniki pierwsze, jeśli tylko wiemy, jak to zrobić. Kombinacja
oraz struktura tych czynników - sposób, w jaki je wykorzystujemy - czyni z każdego z nas
istotę niepowtarzalną. Niektóre połączenia dają mieszankę wybuchową i przynoszą
natychmiastowe rezultaty. Jedne połączenia neutralizują, inne są katalizatorami, a jeszcze
inne nas po prostu paraliżują.
Codziennie jesteśmy bombardowani tysiącem rzeczy, które dzieją się wokół nas.
Pewnie dlatego większość z nas nie zdaje sobie sprawy z faktu, że każdy człowiek posiada
własną filozofię życiową, a co dopiero z siły, z jaką wpływa ona na kształtowanie naszych
ocen zjawisk i procesów zewnętrznych. Druga część tej książki ma za zadanie pomóc ci w
przejęciu kontroli nad własnym Nadrzędnym Systemem oceniania, a więc nad siłą, która
kieruje twoimi uczuciami i działaniami podejmowanymi w każdym momencie życia.
Zrozumienie Systemu Nadrzędnego innych ludzi pozwoli ci natychmiast poznać
prawdziwą motywację drugiego człowieka, bez względu na to, czy człowiekiem tym jest twój
współmałżonek, dziecko, szef, współpracownik czy znajomy. Czyż nie byłby to dla ciebie
najwspanialszy możliwy dar - umiejętność odkrycia prawdziwej siły kierującej ludźmi, którzy
są ci bliscy, włącznie z tobą samym? Czy nie byłoby wspaniale pokonać wszelkie niepokoje i
problemy w kontaktach z drugim człowiekiem, zrozumieć przyczynę jego zachowań i bez
żadnych osądów porozumieć się z jego prawdziwym ja?
Jeśli idzie o dzieci, zwykle pamiętamy o tym, że płaczliwość oznacza przeważnie
ochotę na drzemkę raczej niż zły humor. W małżeństwie wyjątkowo ważna jest umiejętność
odkrywania prawdziwej przyczyny codziennych stresów po to, aby wspierać się nawzajem i
umacniać więzy, które kiedyś połączyły małżonków. Jeśli mąż lub żona przeżywa stresy w
pracy i daje upust nagromadzonej frustracji, nie oznacza to jeszcze końca małżeństwa. Ale z
pewnością jest znakiem, że współmałżonek powinien Stać się uważniejszy i wspierać
ukochaną osobę. Przecież nie oceniałbyś sytuacji na giełdzie po wynikach jednego tylko dnia,
w którym indeks spadł o dwadzieścia punktów. Dokładnie na takiej samej zasadzie nie wolno
ci oceniać charakteru człowieka na podstawie jednego tylko zachowania. LUDZIE NIE SĄ T
A C Y , JAK ICH ZACHOWANIE.
Kluczem do zrozumienia ludzi jest zrozumienie ich Systemu Nadrzędnego, co pozwala
zapoznać się z ich indywidualnym, Systematycznym tokiem rozumowania. KAŻDY
CZŁOWIEK MA WŁASNY SYSTEM LUB PROCEDURY, KTÓRE WYKORZYSTUJE,
ABY USTALIĆ, CO DLA NIEGO OZNACZAJĄ POSZCZEGÓLNE WYDARZENIA I
JAK MUSI NA NIE ZAREAGOWAĆ. DOTYCZY TO DOSŁOWNIE KAŻDEJ ŻYCIOWEJ SYTUACJI. Musisz pamiętać, że różni ludzie przykładają różną wagę do tych samych
rzeczy i w różny sposób oceniają otaczające ich wydarzenia, w zależności od punktu widzenia
i sposobu warunkowania.
to serw stracony, ale z perspektywy twojego przeciwnika to wspaniały serw - dla niego.
Z perspektywy sędziego serw nie był ani dobry, ani zły. Był po prostu w polu albo poza nim.
Co często dzieje się po oddaniu kiepskiego strzału? Ludzie zaczynają uogólniać, najczęściej
w sposób, który ich obezwładnia. Stwierdzenie: „Jaki fatalny serw", zmienia się w
przekonanie: „Żaden serw mi dzisiaj nie wyjdzie." Następnie pociąg generalizacji zaczyna
przyspieszać. Dochodzimy do przekonania, że nigdy nie potrafiliśmy dobrze serwować. Zaraz
potem stwierdzamy, że nie potrafimy grać w tenisa, oraz dochodzimy do wniosku, że niczego
nie potrafimy robić dobrze. Stąd już tylko krok do przekonania, że w ogóle jesteśmy do
niczego.
Gdy to czytasz, wydaje ci się to śmieszne, ale czy nie tak właśnie dzieje się w bardzo
wielu dziedzinach naszego życia? Jeśli nie przejmujemy kontroli nad własnym systemem
oceny, zaczyna on panować nad nami i wpędza w spiralny proces sa-mopotępienia.
DOSKONAŁE OCENY TWORZĄ DOSKONAŁE ŻYCIE
Zastanawiając się nad zachowaniem wszystkich ludzi sukcesu w naszej kulturze,
niezmiennie zauważam fakt, że każdy z nich potrafi DOSKONALE OCENIAĆ SYTUACJĘ.
Pomyśl przez chwilę o kimś, kogo uznajesz za mistrza w dowolnej dziedzinie: w biznesie,
polityce, sztuce, prawie, kontaktach międzyludzkich, kondycji fizycznej albo sile duchowej.
Co doprowadziło ich do obecnej perfekcji? Co sprawiło, że prokurator Geny Spence wygrywa
prawie każdą prowadzoną sprawę?
Dlaczego Bill Cosby wprawia w zachwyt publiczność za każdym razem, kiedy pojawia
się na scenie? Co sprawia, że muzyka Andrew Lloyda Webbera jest tak nieprawdopodobnie
doskonała?
Wszystko to sprowadza się do faktu, że ludzie ci potrafią dokonywać wspaniałych ocen
rzeczy i zjawisk związanych z ich specjalnością. Spence doskonale rozumie, co i w jaki
sposób wpływa na ludzkie emocje i decyzje. Cosby poświęcił całe lata na wypracowanie
podstawowych odniesień, przekonań i zasad dotyczących wykorzystania najdrobniejszej
nawet rzeczy w otoczeniu dla rozśmieszenia widowni. Mistrzostwo Webbera w dziedzinach
melodyki, orkiestracji i aranżacji oraz w wielu innych pozwala mu tworzyć muzykę, która
dotyka naszych najgłębszych pragnień.
Weźmy za przykład Wayne'a Gretzky'ego z drużyny Los Angeles Kings. Zdobył
najwięcej punktów w historii krajowej ligi hokejowej. Co daje mu taką siłę? Czy wynika ona
stąd, że jest to największy, najsilniejszy albo najgrubszy zawodnik w całej lidze? On sam
przyznaje, że odpowiedź na każde z tych trzech pytań brzmi: nie. A przecież od dawna jest
graczem numer jeden. Poproszony o odpowiedź na pytanie o źródło swojej skuteczności,
mówi zawsze, że większość graczy jedzie tam, gdzie jest krążek, a on sam zmierza w
kierunku, w którym krążek się porusza. W każdym momencie gry umiejętność
przewidywania prędkości krążka i jego kierunku oraz obecnych i przyszłych strategii innych
zawodników na tafli pozwala mu na przyjęcie optymalnej pozycji do zdobycia kolejnego
punktu.
Sir Thomas Templeton jest jednym z najlepszych na świecie inwestorów kapitału
międzynarodowego. Osiągnięte przez niego wyniki nie m a j ą sobie równych. Każde dziesięć
tysięcy dolarów zainwestowane w jego firmę Templeton Growth Fund tuż po jej założeniu w
1954 roku warte jest dziś dwa miliony dwieście tysięcy! Aby móc zainteresować go osobiście
twoim kapitałem, musisz dziś zainwestować od razu co najmniej dziesięć milionów dolarów.
Jeden z jego najlepszych klientów powierzył mu do inwestowania ponad miliard dolarów.
Co uczyniło z Templetona najlepszego bodaj na świecie doradcę finansowego? Kiedy
zadałem mu to pytanie, nie wahał się ani przez moment: „Moja zdolność oceny prawdziwej
wartości d a -nej inwestycji." Potrafił to robić bez względu na zmieniające się trendy i
krótkoterminowe wahania rynku.
REZULTATEM SKUTECZNYCH OCEN JEST BOGACTWO
Inni najlepsi doradcy inwestycyjni, których działalność analizowałem w ostatnim
czasie, to Peter Lynch, Robert Prechter i Warren Buffet.
Ten ostatni wykorzystuje dającą mu wiele sił metaforę, której nauczył się od przyjaciela
i mentora Bena Grahama: „Metaforycznie przedstawiając sobie fluktuacje rynkowe, pomyśl,
że dowiadujesz się o nich od niesłychanie uprzejmego faceta, pana R., który jest twoim
partnerem w interesach...
Wypowiedzi pana R. są zawsze bardzo do siebie podobne. Dlaczego? Cóż, przykro o
tym mówić, ale powodem jest fakt, że ten biedny człowiek ma poważne kłopoty emocjonalne.
Czasem wpada w euforię i wtedy na nasze interesy wpływają jedynie korzystne czynniki.
Kiedy jest w tym nastroju, wyznacza bardzo wysoką cenę kupna-sprzedaży, ponieważ obawia
się, że położysz łapę na jego odsetkach i pozbawisz go należnych mu zysków. Innym razem
popada w depresję i widzi przed sobą tylko kłopoty, zarówno w interesach, jak i na całym
świecie. Wtedy wyznacza bardzo niską cenę, ponieważ boi się, że zrzucisz na niego swoje
udziały... Ty sam, podobnie jak Kopciuszek na balu, musisz czekać na znak ostrzegawczy, bo
inaczej wszystko obróci się w szmaty i popiół. P A N R. MA CI SŁUŻYĆ, A NIE TOBĄ
KIEROWAĆ. Pożyteczna będzie dla ciebie jego lista cen, a nie jego rozum. Jeśli więc
pewnego dnia pojawi się w wyjątkowo głupim nastroju, możesz go albo zignorować, albo
wykorzystać, ale klęską będzie dla ciebie dostanie się pod jego wpływy. JEŚLI BOWIEM N
E E MASZ PEWNOŚCI, ŻE LEPIEJ OD PANA R. ROZUMIESZ SWOJE INTERESY I
ZNACZNIE LEPIEJ OD NIEGO POTRAFISZ OCENIĆ ICH WARTOŚĆ, WYPADASZ Z
GRY"
Z pewnością Buffet ocenia swoje decyzje inwestycyjne zupełnie inaczej niż ci, którzy
zamartwiają się, gdy następuje załamanie się rynku, i wpadają w euforię, gdy ceny idą w górę.
Właśnie dlatego, że dokonuje innej oceny, osiąga inne rezultaty. JEŚLI KTOŚ LEPIEJ OD
NAS RADZI SOBIE W JAKIEJKOLWIEK DZIEDZINIE ŻYCIA, Z PEWNOŚCIĄ
PRZYCZYNĄ JEST FAKT, ŻE LEPIEJ NIŻ MY OCENIA ZNACZENIE POSZCZEGÓLNYCH RZECZY ORAZ DZIAŁANIA, KTÓRE POWINIEN PODJĄĆ.
Nie wolno nam zapominać, że wpływy dokonywanych przez nas ocen sięgają o wiele
dalej niż hokej czy finanse. Oceny dotyczące posiłków, które spożywasz co wieczór, mogą
wpłynąć na długość i jakość twojego życia. Niewłaściwe oceny dotyczące spraw związanych
z wychowaniem twoich dzieci mogą przysporzyć ci cierpień ciągnących się za tobą przez całe
życie. Niezrozumienie sposobów oceny drugiego człowieka może zniszczy ć nawet
najpiękniejszy i najbardziej przepełniony miłością związek.
Celem jest więc nabycie umiejętności oceny wszystkiego w twoim życiu w taki sposób,
aby konsekwentnie prowadziła cię ona do wyboru tylko tego, co wywoła pożądane przez
ciebie rezultaty, problem polega na tym, że rzadko sięgamy po kontrolę nad czymś, co w y d a
j e nam się złożonym procesem. Właśnie dlatego opracowałem sposoby upraszczające całą
procedurę tak, byśmy mogli przejąć ster |i pokierować własnymi ocenami, a więc i własnym
losem. Oto krótki przegląd pięciu elementów oceny. Niektóre już znasz, a pozostałymi
ząjmiemy się dokładniej w kolejnych rozdziałach.
Poniżej zamieszczona jest strzałka skierowana w stronę podwójnego celu. Diagram ten
ilustruje sposób działania twojego systemu Nadrzędnego oceny. Zajmiemy się teraz
przegląd
dem każdeg
go z pięciu elementów
e
po kolei. Om
mawiając jee, będziemy
y uzupełnialli
diagram
m.
1. Pierwszym
m elementem
m, który wywiera wpływ
w na wszysstkie podejm
mowane przzez nas
oceny, jest
j S T A N emocjonalny i umysłowy, w którrym znajduj
ujemy się po
odczas
dokonyw
wania oceny
y.
42
28
OBU
UDŹ W SOBIE OLBR
RZYMA
Zd
darzają się w twoim ży
yciu chwile,, kiedy wysttarczy, by kktoś powied
dział jedno słowo
s
i
wybuch
hasz płaczem
m, chociaż innym
i
razem
m ten sam komentarz
k
w
wywołałby twój
t
śmiech
h. Na
czym po
olega różnicca? Przyczy
yną może by
yć po prostu
u stan, w jakkim się znajjdujesz. Jeślli
znajdujeesz się w staanie strachu
u, łatwo cię zranić. Wó
ówczas odgłłos kroków za oknem, po
p
którym następuje skrzypienie otwieranych
h drzwi, ozn
nacza dla ciiebie zupełn
nie co inneg
go niż
nie te same odgłosy
o
sły
yszane w staanie podnieccenia lub poozytywnego
o oczekiwan
nia.
dokładn
Fakt, żee trzęsiesz siię ze strachu
u przykryty
y kołdrą czy
y też podryw
wasz się radośnie z łóżk
ka i z
otwartymi ramionaami biegniessz w kierunk
ku drzwi, jeest wynikiem
m ocen, któ
órych dokon
nujesz,
zastanaw
wiając się nad
n znaczen
niem tych dźźwięków.
W
Właśnie
dlateego jednym
m z najważniiejszych eleementów w procesie do
okonywaniaa
właściw
wej oceny jeest dbałość o to, abyśmy
y w chwili podejmowa
p
ania decyzji na temat
znaczen
nia określon
nych rzeczy lub zjawisk
k oraz konieecznych dziiałań z nimi związanych
h
znajdow
wali się w możliwie
m
najjbardziej pro
oduktywnym
m stanie um
mysłu i emo
ocji. Nie wollno nam
wtedy nastawiać
n
się wyłączniee na przetrw
wanie.
2.
Drug
gim elemen
ntem składow
wym naszeg
go Systemuu Nadrzęd
nego sąą PYTANIA
A. Pytania tee kształtują początkową
p
ą formę do
konywaanych przez nas ocen. Musisz
M
pam
miętać, że w reakcji na
wszystk
ko, co dziejee się w życiu, twój umy
ysł zadaje sobie pytaniaa:
Co się dzieje? Co ta sytu
uacja oznaczza? Czy znaaczy ona przyjemność, czy cierpieenie?"
Co decyduje o tym, czy zapraszasz kogoś na raandkę? Twooje oceny zn
najdują się pod
p
przemożżnym wpływ
wem pytań,, które sobiee zadajesz, kiedy
k
zastannawiasz sięę nad zagadn
nięciem
tej osob
by. Jeśli pytaasz się na przykład: „C
Czy nie było
oby wspaniaale lepiej tę osobę pozn
nać?",
najpraw
wdopodobnieej zyskasz motywację,
m
by się do niej
n zbliżyć. Jeśli natom
miast najczęściej
zadajeszz sobie pytaania typu: „A
A co będziee, jeśli mniee odrzuci? M
Może moja propozycja
p
ją
obrazi? A jeśli ja poczuję się zraniony?",
z
z pewnościią dokonujesz szeregu ocen,
o
w rezzultacie
których przechodziisz obok mo
ożliwości zw
wiązania sięę z kimś, ktoo cię napraw
wdę interesu
uje.
Rodzaj żywn
ności, która znajdzie sięę na twoim talerzu,
t
rów
wnież zależy
y od pytań, które
k
sobie zaadajesz. Jeślli twoje pytanie brzmi: „Co mogę zjeść napręędce?", najp
prawdopodo
obniej
wybierzzesz preparo
owane i goto
owe do spożycia produ
ukty, czyli ppotocznie mówiąc
m
śmieecie.
Jeśli nattomiast kierrujesz się py
ytaniem: „Jaakie posiłkii będą dla m
mnie odżywccze i zaspok
koją mój
głód?", pewnie zdeecydujesz siię na zjedzenie warzyw
w, owoców llub sałatek.
Faakt, czy regularnie spożżywasz na przykład
p
baatonik Snickkers, czy teżż szklankę soku
owocow
wego, decyd
duje o twojeej kondycji fizycznej.
f
Jest to skutkkiem dokony
ywanych prrzez
ciebie ocen,
o
a pytan
nia, które so
obie zadajessz, są w tym
m procesie bbardzo ważn
ne.
3.
Trzeecim elemen
ntem, który wywiera wpływ
w
na dookonywane
przez ciiebie oceny,, jest twoja HIERARCH
HIA WART
TOŚCI. Każżdy
Z nas w ciągu całeg
go życia uczzy się przed
dkładać jedn
ne wartości
nad innee. Każdy z nas
n chce czu
uć się dobrzze, to jest, odczuwać
o
przyjem
mność, oraz unikać złeg
go samopoczzucia, czyli eliminować
cierpien
nie. Jednak doświadcze
d
enia życiowe wytworzy
yły w po
szczegó
ólnym człow
wieku jemu tylko właścciwy system
m rozróżniannia
elementtów oznaczaających cierrpienie i eleementów oznaczającychh
przyjem
mność. Ma to
o swoje odb
bicie w kierrującym nam
mi systemie
wartoścci. Na przyk
kład ktoś mó
ógł nauczyćć się kojarzy
yć przyjemnność
z poczu
uciem bezpieeczeństwa, podczas gd
dy inny może łączyć
z tym poczucciem wielkiee cierpieniee, ponieważ panująca w jego rodzinie obsesja
bezpieczeństwa sprrawiła, że nigdy
n
nie do
oświadczył poczucia
p
sw
wobody.
N
Niektórzy
lud
dzie usiłująą odnosić suk
kcesy, ale jeednocześniee za wszelk
ką cenę unik
kają
odrzuceenia. Czy po
otrafiłbyś wyjaśnić,
w
jak
k konflikt ty
ych wartościi przyczyniaa się do pocczucia
frustracjji i demobillizacji u tych osób?
W
Wartości,
któ
óre wybierasz, kształtujją każdą podejmowanąą przez ciebiie decyzję. Istnieją
dwa typ
py wartości, z którymi dokładnie
d
zapoznasz
z
siię w następnnym rozdziaale: emocjo
onalne
stany prrzyjemnościi, które zaw
wsze chcemy
y DO SIEBIIE PRZYCIIĄGAĆ (waartości takiee, jak
radość, miłość, zrozumienie czzy podnieceenie), oraz emocjonalne
e
e stany cierp
rpienia, którre
zawsze OD SIEBIE
E ODPYCH
HAMY (na przykład
p
po
oniżenie, fruustracja, dep
presja czy złość).
z
Dynamiika napięć tworzona
t
prrzez te dwa cele wyznaacza kieruneek twojego życia.
ż
4. Czwartym elementem
m składający
ym się na tw
wój System N
Nadrzędny są
PRZEK
KONANIA. PRZEKON
NANIA OGÓ
ÓLNE s p r a -wiają, żee jesteśmy pewni,
p
jakiee
uczucia wybrać w danej
d
sytuacji oraz czeego oczekiw
wać od siebiee samych, od
o życia i od
d innych
ludzi. REGUŁY,
R
k
którymi
się kierujemy,
k
to
t nic inneg
go jak tylko własne przekonania naa temat
tego, co
o musi nam się przydarzzyć, byśmy
y mogli poczzuć, że wyzznawane przzez nas warttości
zostały zaspokojon
ne.
N przykład niektórzy
Na
n
lu
udzie wierząą, że jeśli kttoś ich kochha, nigdy niie podnosi na
n nich
głosu. Reguła
R
ta sp
prawi, że lud
dzie ci ocen
nią podniesio
ony głos jakko dowód braku
b
miłoścci w ich
związku
u. Może to być
b ocena bezpodstawn
b
na, ale regu
uła taka całkkowicie panu
uje nad oceenami
tych lud
dzi i doświaadczeniem życiowym
ż
oraz
o postrzeg
ganiem zjaw
wisk jako prrawdziwych
h. Inne
tego typ
pu ograniczaające nas reeguły mogą przyjąć form
mę stwierdzzenia:, Jeślii jesteś
człowieekiem sukceesu, zarabiassz miliony dolarów",
d
albo: „Jeśli jesteś dobry
ym ojcem lu
ub
matką, nigdy
n
nie po
opadasz w konflikty
k
z własnymi
w
d
dziećmi."
N
Nasze
ogólnee przekonan
nia warunku
ują nasze occzekiwania i często deccydują naweet o tym,
które elementy będ
dziemy ocen
niać jako pieerwszoplano
owe. Siła tyych przekon
nań określa, kiedy
s
pocczucie cierpienia, a kieddy poczuciee przyjemno
ości.
dopuszcczamy do głłosu w nas samych
Sąą ne podstaw
wowym elementem każżdej oceny, jakiej kiedyykolwiek dokonałeś lu
ub
dokonassz.
5)) Piątym eleementem tw
wojego Systeemu Nadrzęędnego jest mieszaninaa doświadczzeń
związan
nych z odnieesieniami, które
k
ukrytee są w olbrzymim katallogu twojeg
go mózgu.
Przecho
owujesz tam
m wszystko to,
t czego do
oświadczyłeeś w dotychhczasowym życiu, oraz
wszystk
ko to, co sob
bie kiedykolwiek wyob
brażałeś. Od
dniesienia tee są surowcem, którego
o
używam
my do konsttruowania naszych przeekonań, orazz stanowią eelement wsp
pierający naasze
decyzje. Aby zdecy
ydować o zn
naczeniu czzegokolwiek
k, musimy tto z czymś porównać,
p
n
na
przykład
d zadając so
obie pytaniee, czy okreśślona sytuaccja jest dobrra, czy zła. Przypomnij
P
sobie
podany wcześniej przykład
p
gry
y w tenisa: sytuacja jesst dobra lubb zła, ale w odniesieniu
o
do
bra w porów
wnaniu z tym, co m a j ą lub co robbią twoi znaajomi? Czy
y jest zła
czego? Czy jest dob
wnaniu do najgorszej
n
sy
ytuacji, w jaakiej się dotychczas znnalazłeś?
w porów
Prrzy podejmo
owaniu decyzji dyspon
nujesz nieog
graniczoną lliczbą odnieesień. Wybó
ór
takich, a nie innych
h odniesień ma bezpośrredni wpływ
w na znaczeenie, jakie przypisujesz
p
z
określon
nemu doświadczeniu, na
n to, jakie są twoje zw
wiązane z niim odczuciaa, i do pewn
nego
stopnia również naa to, co zrobisz. Nie maa żadnych wątpliwości
w
co do faktu
u, że odniesiienia
ują nasze przzekonania i wartości. Czy
C potrafiłb
byś wyjaśniić różnicę powodowan
p
kształtuj
ąz
jednej strony dorasstaniem w śrrodowisku wywołujący
w
ym w człow
wieku ciągłee poczucie, że
ż się
jest wyk
korzystywan
nym, a doraastaniem w poczuciu niieograniczoonej miłości z drugiej? Jak
mogłoby to zabarw
wić twoje przzekonania i wartości, jak wpłynęłooby na spossób postrzeg
gania
przez ciiebie życia i ludzi, albo
o stojących przed
p
tobą możliwości
m
?
Jeeśli na przyk
kład w wiek
ku szesnastu
u lat nauczy
yłeś się skakkać ze
sp
padochronem
m, mogło to
o rozwinąć w tobie zup
pełnie inne w
wartości
do
otyczące przzygody niż u kogoś, ktto spotykał się
s z odmow
wą, ilekroć
się czegoś
'ch
hciał opano
ować jakąś nową
n
umiejętność lub dowiedzieć
d
no
owego. Bard
dzo często mistrzowie
m
w jakiejś dzziedzinie too po prostu
lu
udzie, którzy
y m a j ą wiięcej od cieb
bie odniesieeń na temat wszystkieg
go,
co
o w określon
nej sytuacjii prowadzi do
d sukcesu, a co do fruustracji.
Jaasne jest, że po czterdziiestu latach inwestowania John Teempleton ma
w
więcej
odniessień, które p o m a g a j ą mu w po
odjęciu decyyzji o dosko
onałej
|lo
okacie kapittału, od kog
goś, kto bierrze się za to
o po raz pierrwszy.
Dodatkowe odniesienia
o
dają nam po
otencjał misstrzostwa. M
Mimo tego jednak,
j
bez
u na nasze doświadczen
d
nia w okreśślonej dziedzinie albo nna ich brak, dysponujem
my
względu
nieogran
niczoną liczzbą sposobó
ów organizo
owania naszzych odniesień w przek
konania i reg
guły,
które alb
bo dodają nam
n sił, albo
o nas obezw
władniają.
Codziennie przed każdym z nas staje możliwość zebrania kolejnych odniesień, które
mogą poprzeć nasze przekonania, dokształcić nasze wartości, pomóc w zadawaniu sobie
nowych pytań, dać dostęp do stanów popychających nas w pożądanym kierunku oraz
naprawdę kształtować naszą lepszą przyszłość.
Mądrość człowieka jest wprost proporcjonalna
nie do jego doświadczenia ale do umiejętności
doświadczania.
GEORGE BERNARD SHAW
Kilka lat temu po raz pierwszy usłyszałem o człowieku nazwiskiem Dwayne Chapman,
który odnosił nieprawdopodobne sukcesy w tropieniu przestępców przez całe lata
wymykających się ramieniu sprawiedliwości. Wielu określało go mianem „Pies" i szybko pod
tym właśnie pseudonimem stał się powszechnie znany jako najlepszy łowca przestępców w
całym kraju. Jego działalność tak bardzo mnie zafascynowała, że zapragnąłem go poznać i
przekonać się, dzięki czemu jest tak skuteczny w swoich działaniach. „Pies" jest człowiekiem
bardzo wrażliwym, którego celem jest nie tylko ujęcie przestępcy, lecz również i udzielenie
mu pomocy w dokonaniu zmiany życia na lepsze. Skąd wzięło się w nim to pragnienie?
Źródłem jest jego własne cierpienie.
Jako młody człowiek „Pies" dokonywał bardzo nietrafnych ocen co do ludzi, których
może uznać za swoich przyjaciół. Kierowany chęcią poczucia przynależności, dołączył do
motocyklowego gangu „Uczniów Diabła". Pewnego dnia, podczas nieudanej transakcji
sprzedaży narkotyków, któryś z członków gangu wystrzelił z pistoletu i śmiertelnie zranił
jednego z uczestniczących w transakcji mężczyzn. Natychmiast wybuchła panika, a morderca
szybko zniknął z miejsca przestępstwa.
Chociaż „Pies" nie popełnił morderstwa, prawo obowiązujące w tym stanie Ameryki nie
czyniło żadnej różnicy między pełnieniem roli współuczestnika zbrodni a człowiekiem, który
naprawdę pociągnął za spust.
„Pies" wylądował na kilka lat w ciężkim więzieniu w Teksasie. Odsiadywanie wyroku
sprawiło mu tak wielkie cierpienie, że całkowicie zmienił filozofię życiową. Zdał sobie
sprawę z faktu, że jego podstawowe przekonania, wartości i reguły doprowadziły go do tego
cierpienia. Zaczął więc zadawać sobie nowe pytania i postrzegać swoje doświadczenia
(odniesienia) więzienne jako rezultat wyborów, których dokonał w oparciu o poprzednią
filozofię życiową. To doprowadziło go do podjęcia decyzji, że musi zmienić swoje życie raz
na zawsze.
Po wyjściu z więzienia „Pies" ze zmiennym szczęściem pracował w wielu zawodach, aż
wreszcie założył prywatne biuro śledcze. Kiedy stanął przed sądem pozwany o zaległe
alimenty na rzecz swojego dziecka (których nie mógł płacić ani podczas pobytu w więzieniu,
ani w mało stabilnym finansowo okresie tuż po odbyciu kary), sędzia zaoferował mu
możliwość zarabiania pieniędzy na poczet spłaty zaległych świadczeń, ponieważ wiedział, że
w innym wypadku nigdy na nie nie zapracuje. Zaproponował mu mianowicie, aby wytropił
gwałciciela, który skrzywdził bardzo wiele kobiet w okolicach Denver. Sędzia zasugerował
też, aby "Pies" wykorzystał swoje doświadczenia więzienne dla ustalenia, kim ten przestępca
może być i gdzie może się ukrywać. Chociaż przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości,
mimo wielu usiłowań, nie potrafili schwytać gwałciciela przez ponad rok, „Pies" znalazł go w
ciągu trzech dni!
Najkrócej mówiąc, sędzia był pod wielkim wrażeniem, Zapoczątkowało to wspaniałą
karierę „Psa". Od tamtego czasu dokonał on ponad trzech tysięcy aresztowań, co jest jednym
z najlepszych, jeśli nie najlepszym wynikiem w całym kraju. Średnio dokonywał trzystu
sześćdziesięciu aresztowań rocznie, co oznacza jedno dziennie! Jaki jest sekret tego sukcesu?
Bez wątpienia związany jest z dokonywanymi przez „Psa" ocenami. Zwykle kontaktuje się on
z rodziną i bliskimi poszukiwanego przestępcy i na różne sposoby wydobywa z nich
potrzebne mu informacje. Odkrywa główne przekonania, wartości i ustalone reguły człowieka, na którego poluje. Dzięki temu poznaje jego odniesienia, co pozwala mu myśleć w
podobny sposób i przewidywać jego posunięcia z nieprawdopodobną dokładnością. Uczy się
Systemu Nadrzędnego poszukiwanego przestępcy i rezultaty, jakie dzięki temu osiąga, mówią
same za siebie.
DWA RODZAJE ZMIAN
Jeśli chcemy coś zmienić we własnym życiu, zawsze jest to jedna z dwu rzeczy: albo
nasze zachowanie, albo to, jak się czujemy. Z pewnością możemy nauczyć się zmieniać nasze
emocje i uczucia w jakimś kontekście. Jeśli na przykład odczuwasz strach przed poniesieniem
porażki jako aktor, mogę pomóc ci uwarunkować się tak, byś nigdy już nie odczuwał tego
lęku.
Możemy też dokonać drugiego rodzaju zmiany, a mianowicie ZMIANY OGÓLNEJ. Da
się to porównać do zmiany sposobu przetwarzania danych przez twój komputer. Jeśli chcesz
ten sposób zmienić, możesz zmienić oprogramowanie i wtedy, po naciśnięciu jakiegoś
klawisza, dane pojawiające się na ekranie sformatowane są zupełnie inaczej. Jeśli natomiast
chcesz wprowadzić zmianę, która obejmie nie tylko określony zbiór, ale wszystkie zgromadzone na dysku informacje, możesz zmienić system operacyjny komputera. Podobnie zmiana
Systemu Nadrzędnego pozwala nam zmienić sposób, w jaki reagujemy na różne okoliczności.
Tak więc zamiast uwarunkowywać się po to, aby żywić inne odczucia wobec
odrzucenia, i w ten sposób wyeliminować zachowania kierowane strachem, możesz przyjąć
nowe przekonanie ogólne, które mówi: „JA SAM JESTEM ŹRÓDŁEM WSZYSTKICH
MOICH EMOCJI. NIC I NIKT NIE MOŻE ZMIENIĆ MOICH ODCZUĆ POZA MNĄ
SAMYM. JEŚLI ZAUWAŻĘ, ŻE ŹLE NA COŚ REAGUJĘ, MOGĘ TO ZMIENIĆ W
JEDNEJ CHWILI."
Jeśli naprawdę przyjmiesz to przekonanie - nie intelektualnie, lecz raczej emocjonalnie
w taki sposób, by odczuwać niezachwianą pewność - przekonasz się, jak skutecznie potrafi
ono eliminować nie tylko strach przed odrzuceniem, ale również uczucia złości, frustracji
oraz poczucie nieprzystosowania. W jednej chwili staniesz się panem własnego
przeznaczenia.
Możemy też wspólnie zmienić twoje wartości i uczynić wkład w życie innych twoją
wartością nadrzędną. Wtedy nawet jeśli ktoś cię odrzuci, nie będzie to dla ciebie miało
znaczenia, ponieważ nadal będziesz chciał wnosić pozytywny wkład w jego życie, a c i ą -gły
wkład w życie innych sprawi, że nie będziesz już nigdy czuł się odrzucony. Przepełni cię
również poczucie radości oraz związków z innymi ludźmi, czego nigdy wcześniej nie
odczuwałeś aż w tak wielkim stopniu w innych dziedzinach swojego życia. Możemy też
wspólnie zmienić stosunek twoich odczuć wobec palenia, sprawiając, że zdrowie i żywotność
znajdą się na szczycie twojej hierarchii wartości. Kiedy staną się one najważniejszą dla ciebie
życiową wartością, zachowania związane z paleniem znikną. Co ważniejsze, mogą zostać
zastąpione innymi zachowaniami, które będą wspierały twoje nowe priorytetowe wartości:
nowy sposób odżywiania się, nowy sposób oddychania i tak dalej. Obydwa rodzaje zmian są
bardzo cenne.
Druga część tej książki skupia się na sposobach wprowadzania tych ogólnych zmian,
dzięki którym przesunięcie w ramach jednego z pięciu elementów Systemu Nadrzędnego z
wielką siłą wpłynie na twój sposób myślenia, odczuwania oraz na twoje zachowanie w wielu
dziedzinach życia jednocześnie. Zmiana jednego drobnego elementu w Systemie
Nadrzędnym sprawi, że pewnego rodzaju ocen nie będziesz nawet brał pod uwagę, nie
będziesz nawet próbował zadawać sobie pewnych pytań, a niektóre przekonania nigdy nie s p
o t k a j ą się choćby z cieniem twojej akceptacji. Proces wprowadzania zmiany ogólnej może
się okazać bardzo potężnym narzędziem w kształtowaniu twojego przeznaczenia.
Pozbądź się przyczyny, a zniknie skutek.
MIGUEL DE CERVANTES
Wśród moich ulubionych historii znajduje się historia o pewnym człowieku, który stoi
nad brzegiem rzeki. W pewnej chwili zauważa, jak rwący prąd porywa kogoś i rzuca nim o
skały. Nasz bohater słyszy wołanie o pomoc, skacze do wody, wyciąga topielca, a następnie
stosuje sztuczne oddychanie, opatruje mu rany i wzywa lekarza. Zaraz po tym, kiedy wciąż
jeszcze nie bardzo potrafi złapać oddech, słyszy kolejne głosy wołające o pomoc pośród
nurtów rzeki. Skacze więc do wody po raz kolejny i po raz kolejny dowodzi swojej odwagi,
ratując ludzkie życie. Tym razem są to dwie młode kobiety. Zanim ma czas się nad
czymkolwiek zastanowić, dochodzą do niego głosy następnych czterech osób
wzywających pomocy.
Po niedługim czasie mężczyzna ten jest zupełnie wyczerpany ratowaniem kolejnych
ofiar, a wezwania pomocy nie ustają. Gdyby tylko poświęcił trochę czasu i podszedł kawałek
w górę rzeki, odkryłby, dlaczego wszyscy ci ludzie wpadają do wody! Zaoszczędziłby wiele
sił, zajmując się przyczyną tego procesu, a nie jego skutkami. Podobnie zrozumienie Systemu
Nadrzędnego pozwala ci wyeliminować przyczynę, zamiast męczyć się nad w a l k ą ze
skutkami. Trzydniowe seminarium Randka z Przeznaczeniem jest jednym z najlepszych
kursów, jakie udało mi się dotychczas opracować. Zamiast zwykłych dwóch tysięcy osób,
uczestniczy w nim zaledwie dwieście. Podczas każdego z tych kursów wszyscy wspólnie
pracujemy, by odkryć, jak skonstruowany jest System Nadrzędny każdego z uczestników.
Zrozumienie zasady jego działania zupełnie odmienia ludzi. Nagle zaczynają pojmować,
DLACZEGO doznają pewnych odczuć albo zachowują się tak a nie inaczej.
Uczą się również, jak zmienić dosłownie każdą rzecz w ich życiu, a co ważniejsze,
dowiadują się, w jaki sposób mają skonstruować swój System Nadrzędny, aby osiągnąć cel,
do którego c h c ą w życiu zmierzać. Jak m a j ą się zorganizować, a b y bez wysiłku
pospieszać w pożądanym kierunku, nie odczuwając nigdy więcej rozdarcia z powodu
sprzecznych wartości, przekonań i reguł?
Jedno z najważniejszych pytań, jakie zadajemy podczas tego kursu, brzmi: „Jakie
wartości nade m n ą panują? Skąd wiem, że moje wartości zostały usatysfakcjonowane -jakie
są moje reguły?" Na kursy Randka z Przeznaczeniem uczęszczali senatorowie i kongresmeni
Stanów Zjednoczonych, dyrektorzy największych przedsiębiorstw i gwiazdy kina oraz
przedstawiciele wielu różnych profesji. Wszyscy bowiem dzielimy niektóre problemy. Jak
radzić sobie z rozczarowaniem, frustracją, niepowodzeniem oraz innymi elementami naszego
otoczenia, na które nie mamy bezpośredniego wpływu, nawet jeśli dojdziemy na sam szczyt
kariery?
Odczuwane przez nas emocje oraz podejmowane działania oparte są na tym, w jaki
sposób oceniamy otaczające nas rzeczy i zjawiska. Mimo to jednak bardzo wielu z nas nie
wytworzyło żadnego własnego systemu oceny. Głębokich zmian odczuwanych przez
uczestników trzydniowego kursu Randka z Przeznaczeniem wręcz nie da się opisać.
Dosłownie w kilka chwil ludzie całkowicie zmieniają swój sposób myślenia i zaczynają
doznawać zupełnie innych uczuć w związku ze wszystkim, co ich otacza, tylko dlatego, że
przejmują kontrolę nad tą częścią mózgu, która panuje nad ich życiowymi doświadczeniami.
Zmiany te m a j ą wpływ nie tylko na ich emocje, ale i na kondycję fizyczną, kiedy umysł ustali już, jakie nowe wartości są dla nich najważniejsze.
K
Książka
ta niie jest w zam
mierzeniu su
ubstytutem wymienionnego kursu. Chciałbym jednak
dostarczzyć ci kilku
u najważniejjszych narzęędzi, którym
mi się na tym
m kursie po
osługujemy, po to,
abyś mó
ógł je od razzu wykorzy
ystać. Czytajjąc kolejne rozdziały, bbędziesz mó
ógł wprowaadzić w
swoim życiu
ż
podob
bne zmiany - i to od zarraz!
A stymulować twój sp
Aby
posób myśleenia o Systeemie Nadrzęędnym, zad
dam ci teraz kilka
prowok
kacyjnych py
ytań, które powinny
p
otw
worzyć wszzelkie tamy blokujące twoje
t
myślii oraz
pomóc ci
c ustalić, które
k
części tego s y s t e m u wyko
orzystujesz przy p o d e j m o w a n i u
decyzji..
ODPOWIED
DZ NA PON
NIŻSZE PYTANIA, ZA
ANIM PRZEJDZIESZ DO DALSZEJ
LEKTU
URY:
Jaakie jest two
oje najcenniiejsze wspomnienie?
G
Gdybyś
mógłł wyelimino
ować głód na
n całym św
wiecie, zabijając ' jednego całkowiccie
niewinn
nego człowiieka, czy zro
obiłbyś
to
o? Dlaczego
o? Dlaczego
o nie?
3 Gdvbvś
G
udeerzył swoim
m samochod
dem w nowiu
utkie czerw
wone
" porshee i mocno jee w ten spossób uszkodzził, czy zosttawiłbyś
kaartkę z włassnym nazwiskiem na miejscu
m
wypadku, naweet
jeśli niee byłoby żad
dnych absollutnie świad
dków? Dlaczego?
Dlaczeg
go nie? ,
.
4 Gdybyś
G
mó
ógł zarobić dziesięć
d
tysiięcy dolarów
w, zjadając
" miskęę żywych kaaraluchów, czy
c zrobiłby
yś to? Dlaczzego?
Dlaczego niee? Zajmijmy
y się teraz tw
woją odpow
wiedzią na kkażde z tych
h pytań.
Sp
pójrz na diaagram przed
dstawiający System Nadrzędny. KT
TÓ-R Y C H ELEMEN
NTÓW
TEGO SYSTEMU
S
U UŻYWAŁ
ŁEŚ, ODPOWIADAJĄ
ĄC NA KAŻ
ŻDE Z TYC
CH PYTAŃ
Ń? Na
pewno zadawałeś
z
s
sobie
pytaniia, aby zaczząć dokonyw
wać oceny - pewnie pow
wtórzyłeś pytanie
p
ze zbioru sswoich odniiesień, nieprrawda?
zadane przeze
p
mniee. Jednak od
dpowiedź wyciągnąłeś
w
Szybko przejrzałeśś miliardy do
oświadczeń
ń swojego ży
ycia i w końńcu wybrałeeś to jedno,
najcenn
niejsze. A może
m
nie wyb
brałeś żadnego, poniew
waż któreś z twoich przzekonań gło
osi:
„Wszysstkie doświaadczenia życciowe są ceenne", albo: „Wybór jeddnego z dośświadczeń jako
cenniejsszego od inn
nych będziee pomniejszzeniem znacczenia pozosstałych dośw
wiadczeń."
Przekon
nania takie nie
n pozwoliiłyby ci odp
powiedzieć na
n pierwszee pytanie. Nadrzędny
N
System
oceny określa
o
nie ty
ylko, co oceeniamy i jak
k oceniamy
y, lecz równiież i CO CH
HCEMY
OCENIA
AĆ.
Zaajmijmy sięę teraz drugiim pytaniem
m, o wiele in
ntensywniejjszym emoccjonalnie, które
k
wyczytaałem w Wieelkiej księdzze pytań: GD
DYBYŚ MÓGŁ WYE
ELIMINOW
WAĆ GŁÓD
D NA
CAŁYM ŚWIECIE, ZABIJAJĄC JEDNEGO CAŁKOWICIE NIEWINNEGO
CZŁOWIEKA, CZY ZROBIŁBYŚ TO?
Kiedy zadaję ludziom to pytanie, zwykle spotykam się z bardzo gwałtownymi
reakcjami. Niektórzy z wielkim zdecydowaniem odpowiadają: tak, rozumując, że życie wielu
jest o wiele ważniejsze niż życie jednego człowieka. Są oni przekonani, że gdyby jeden
człowiek chciał przyjąć na siebie cierpienie, aby w ten sposób skończyć cierpienie wszystkich
ludzi na całym świecie, wtedy cel uświęcałby środki.
Inni są przerażeni tą myślą. Wierzą, że życie każdego człowieka jest równie cenne. To
również oparte jest na zestawie przekonań, prawda? Jeszcze inni kierują się ogólnym
przekonaniem, że wszystko, co dzieje się w życiu, dzieje się tak, jak powinno się dziać, i
wszyscy ci, którzy głodują, zarabiają tym na wiele dobrego w kolejnych wcieleniach.
Niektórzy natomiast odpowiadają: „Tak, zrobiłbym to, ale natychmiast potem odebrałbym
sobie życie."
Bardzo interesujący jest fakt, że ludzie tak różnie reagują na dokładnie to samo pytanie,
w zależności od tego, który z pięciu elementów oceny wykorzystują w swojej odpowiedzi
oraz jakie doświadczenia życiowe nagromadzili dotychczas. A co z twoją odpowiedzią na
trzecie pytanie: GDYBYŚ UDERZYŁ SWOIM SAMOCHODEM W NOWIUTKIE CZERWONE PORSHEI MOCNO JE W TEN SPOSÓB USZKODZIŁ, CZY ZOSTAWIŁBYŚ
KARTKĘ Z WŁASNYM NAZWISKIEM NA MIEJSCU WYPADKU, NAWET JEŚLI NIE
BYŁOBY ŻADNYCH ABSOLUTNIE ŚWIADKÓW? Niektórzy natychmiast odpowiadają:
„Oczywiście, że tak." Dlaczego? Ich najwyższą wartością jest uczciwość. W niektórych
przypadkach odpowiedź ta podyktowana jest f a k t e m , że jej autorzy najbardziej ze
wszystkiego na świecie chcą unikać poczucia winy. Gdyby nie zostawili tej informacji,
czuliby się winni, a to byłoby dla nich zbyt wielkim cierpieniem. Jeszcze inni m ó w i ą , że
nie zostawiliby kartki z własnym nazwiskiem, a zapytani dlaczego, odpowiadają: „Cóż, mnie
samemu zdarzyło się to kilka razy i nikt nie zostawił mi żadnych informacji."
Twierdzą więc, że dysponują odniesieniami, które rozwinęły w nich przekonanie:
„Odpłacaj pięknym za nadobne."
I oto czwarte pytanie: GDYBYŚ MÓGŁ ZAROBIĆ DZIESIĘĆ TYSIĘCY
DOLARÓW, ZJADAJĄC MISKĘ ŻYWYCH KAARALUCHÓW, CZY ZROBIŁBYŚ TO?
Za każdym razem, kiedy je zadaję, otrzymuję bardzo mało twierdzących odpowiedzi.
Dlaczego? Ponieważ w przypadku bardzo wielu ludzi odniesienia ziązane z karaluchami wyobrażenia i odczucia na ich temat, które nagromadzili w umyśle - są skrajnie negatywne.
Karaluchy nie są więc czymś, co chcieliby zjeść.
Wtedy zawsze podnoszę stawkę: ILU Z W A S ZROBIŁOBY TO ZA STO TYSIĘCY?
Sytuacja na sali zaczyna się stopniowo zmieniać i podnoszą ręce ludzie, którzy poprzednio
tego nie zrobili. Dlaczego więc zmienili zdanie tym razem? Co stało się z ich systemem
oceny? Dwie rzeczy. Po pierwsze, kierują się oni przekonaniem, że sto tysięcy dolarów może
usunąć z ich życia wiele cierpień, w tym być może nawet cierpień długofalowych, z którymi
byłoby im znacznie trudniej poradzić sobie niż z chwilowym cierpieniem powodowanym
przez żywe karaluchy wijące im się w gardle.
A GDYBYM DAŁ CI MILION? A DZIESIĘĆ MILIONÓW? Po zadaniu tego pytania
wędrują w górę ręce większości ludzi zgromadzonych na sali. Są przekonani, że długofalowa
przyjemność, jaką sprawiliby sobie samym i innym ludziom za dziesięć milionów dolarów,
przeważyłaby chwilowe cierpienie. Jednak niektórzy ludzie nie zjedliby żywych karaluchów
za żadne pieniądze. Zapytani dlaczego, mówią zwykle: „Nie potrafiłbym zabić żywej istoty",
albo: „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe." Inni mówią na to, że z łatwością zabijają
karaluchy, ilekroć pojawią się na ich drodze. Jeden mężczyzna powiedział nawet, że bez
żadnego problemu połknąłby żywego karalucha nie dla pieniędzy, ale dla przyjemności.
Powód? Wychował się w kraju, w którym karaluchy uznawane są za wielki przysmak.
Różni ludzie dysponują różnymi odniesieniami i każdy człowiek w całkiem inny sposób
dokonuje oceny przedmiotów i zjawisk. Interesujące, nieprawdaż?
NADSZEDŁ CZAS...
Zastanawiając się nad pięcioma elementami Systemu Nadrzędnego, nie możemy
zapomnieć o jednym: z pewnością istnieje niebezpieczeństwo zbyt drobiazgowej oceny. Istoty
ludzkie uwielbiają dzielić włos na czworo. Przychodzi jednak czas, gdy musimy przestać
oceniać i przystąpić do działania.
Niektórzy ludzie oceniają tak szczegółowo, że nawet najdrobniejsza decyzja jest dla
nich olbrzymim wysiłkiem. Może na przykład nie potrafią się zmusić do codziennego
chodzenia na gimnastykę. Dlaczego? Ponieważ wydaje im się to wielkim przedsięwzięciem.
Ich punkt widzenia, ich sposób postrzegania rzeczywistości sprawia, że zbyt duża ilość
niezbędnych do tego czynności po prostu ich onieśmiela.
Aby codziennie ćwiczyć, muszą: 1. wstać; 2) znaleźć jakiś strój, w którym nie bardzo
widać ich zwały tłuszczu; 3) wybrać odpowiednie obuwie; 4) spakować wszystkie potrzebne
rzeczy; 5) dotrzeć na miejsce; 6) znaleźć miejsce do parkowania; 7) wejść po schodach; 8)
kupić bilet; 9) pójść do szatni; 10) wcisnąć się w ubranie gimnastyczne; 1 1 ) wejść do sali
gimnastycznej i zacząć ćwiczyć, pocąc się przy tym wściekle. Kiedy skończą ćwiczyć, 1 2 )
muszą przejść przez wszystkie te etapy w odwrotnej kolejności.
Oczywiście ci sami ludzie z łatwością nakłonią się do pójścia na plażę. Do tego gotowi
są w jednej chwili! Gdybyś zapytał dlaczego, odpowiedzieliby: „No cóż, żeby iść na plażę, po
prostu wsiadasz w samochód i jedziesz!" Nie oceniają każdej kolejnej czynności. Po prostu
wycieczkę na plażę odbierają jako jeden olbrzymi krok i d e c y d u j ą tylko, c z y m a j ą go
wykonać, c z y też nie. Czasem ocena zbyt wielu szczegółów może wywołać poczucie
przygnębienia albo przytłoczenia. Powinniśmy się więc nauczyć, jak łączyć wiele drobnych
kroków w jeden olbrzymi po to, by uzyskać pożądany rezultat natychmiast po tym, jak ten
krok poprawimy.
W tej części książki będziemy analizować system oceny, będziemy się starali go
zrozumieć. Później po prostu zaczniesz go używać, zamiast się nad nim rozwodzić. Czytając
kilka kolejnych rozdziałów, powinieneś pamiętać, że dają ci one okazję do podziałania na
siebie systemem dźwigni, co przyniesie wyniki przewyższające twoje dotychczasowe
najśmielsze oczekiwania.
Przejdźmy więc od razu do sedna sprawy. Pomogę ci ustalić, jaki jest twój obecny
System Nadrzędny, oraz wytworzyć zupełnie nowy system, który nieprzerwanie będzie ci
dodawał sił. Znasz już potęgę własnych stanów emocjonalnych i umysłowych oraz siłę
wynikającą z zadawanych sobie pytań. Teraz zajmiemy się trzecim elementem Systemu
Nadrzędnego.
Rozd
dział pięttnasty
WAR
RTOŚCII ŻYCIO
OWE: TW
WÓJ
OSOBIISTY KO
OMPAS
Wszystkie wspaniałe rezzultaty,
W
jaakie kiedyko
olwiek osiąg
gnął człowiek,
m
możliwe
były
y dzięki tem
mu, iż uwierrzył
Żee coś w nim
m samym jesst wyższego
o
nad zewnętrzne okoliczności
BRUCE BARTON
Odwaga, determinacja, wytrwałość, poświęcenie... Kiedy Ross Perot prowadził pełne
napięcia spotkanie w Dallas, dostrzegł wszystkie te wartości w oczach ludzi, którzy wybrani
zostali do niezwykłej misji. W początkach 1979 roku zamieszki i anty amerykańska histeria w
Iranie sięgnęły szczytu. Zaledwie kilka dni wcześniej dwóch przedstawicieli handlowych
Perota w Teheranie zostało wtrąconych do więzienia. Wyznaczona kaucja wynosiła trzynaście
milionów dolarów.
Kiedy zawiodły negocjacje dyplomatyczne, Perot wiedział, że jest tylko jeden sposób
na uratowanie jego ludzi: musiał zrobić to sam. Zwrócił się z prośbą o radę do słynnnego
wojskowego, pułkownika Arthura Simonsa, zwanego też „Bykiem". Jego to poprosił o
kierowanie tym ryzykownym przedsięwzięciem. Perot szybko stworzył grupę uderzeniową
złożoną z pracowników włas
nego przedsiębiorstwa, którzy byli wcześniej w Teheranie i dysponowali
doświadczeniem wojskowym. Nazwał ich „Orłami", co miało symbolizować „ludzi wysokich
lotów, którzy wykorzystywali własną inicjatywę oraz przynosili jedynie pozytywne rezultaty,
a nie usprawiedliwienia i wyjaśnienia".
Zwycięstwo miało im przynieść wysoką nagrodę. Ale ryzyko było równie wysokie. Ich
misja była nielegalna, a możliwym jej skutkiem było nie tylko niepowodzenie, ale i śmierć.
Co skłoniło Rossa Perota do zebrania całej swojej siły i przeciwstawienia się wszystkim
przeciwnościom? Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest to człowiek, który kieruje się w
życiu własnymi zasadami. Odwaga, lojalność, miłość, zaangażowanie i determinacja stanowią
wartości, które dały mu wyjątkowe poczucie odpowiedzialności oraz legendarną wręcz siłę
woli. Te same wartości były siłą, która kierowała nim podczas przekształcania firmy EDS
(Electronic Data Systems Corporation - Korporacja Systemów Danych Elektronicznych) z
małej tysiącdolarowej inwestycji w wielkie przedsiębiorstwo warte miliardy. Dotarł na sam
szczyt dzięki swojej umiejętności właściwej oceny ludzi, co pozwoliło mu znajdować
najlepszych współpracowników. Wybierał ich, opierając się na precyzyjnym systemie
wartości, i wiedział, że w pracy z właściwymi ludźmi, ludźmi, którzy stawiają sobie
wystarczająco wysokie wymagania, może ograniczyć się jedynie do wyznaczenia im zadań
oraz udzielenia pozwolenia na podjęcie niezbędnych do ich realizacji kroków.
Teraz stanął wobec ostatecznej próby ludzi, których wybrał do tego zadania, wzywając
ich do sięgnięcia po maksimum własnych możliwości dla uratowania kilku członków
„rodziny", jaką stanowiło całe jego przedsiębiorstwo. Przebieg tej misji oraz opis wszystkich
przeszkód, jakie napotykała, znajdziesz w książce Na skrzydłach orłów. Tutaj wystarczy
powiedzieć, że mimo nieprawdopodobnych problemów misja zakończyła się sukcesem.
Bohaterstwo Perota pozwoliło mu odzyskać jego najcenniejsze aktywa: własnych ludzi.
Charakter człowieka jest strażnikiem jego boskości.
HERAKLIT
Wartości kierują każdą naszą decyzją, a więc i naszym losem. Ci, którzy znają własne
wartości i żyją w zgodzie z nimi, stają się przywódcami. Stanowią oni najwybitniejsze
jednostki w historii naszego narodu, bohaterów na wielką i małą skalę.
Czy widziałeś film Stand and Deliverl Opowiada on historię Jaimego Escalante,
nauczyciela matematyki o niezależnych poglądach. Czy podobnie jak ja znalazłeś się pod
wielkim wrażeniem bohaterskich prób, jakie podejmował, aby przekazać swoim uczniom
pasję do nauki? Sprawiał, by w najgłębszych poziomach układu nerwowego łączyło ich
wielkie poczucie dumy z możliwości opanowania wszystkich tych rzeczy, które w opinii
wielu innych ludzi leżały zupełnie poza ich zasięgiem. Jego poświęcenie i zaangażowanie
tłumaczyły siłę wartości na język zrozumiały dla tych młodych ludzi. Uczyli się od niego
zdyscyplinowania, poczucia pewności, wagi pracy w grupie, elastyczności oraz całkowitej
determinacji.
Jego słowa skierowane do tych dzieci nie były puste, on sam był żywym przykładem,
nową definicją tego, co możliwe do osiągnięcia. Nie tylko sprawił, że wszyscy jego
uczniowie zdali egzamin z matematyki na oceny o wiele lepsze, niż ktokolwiek poza nim
samym tego się po nich spodziewał, lecz również i to, że zmienili oni przekonania na temat,
kim są i co potrafią osiągnąć, jeśli tylko konsekwentnie zaczną wymagać od siebie więcej.
Jeśli chcemy osiągnąć największe możliwe życiowe spełnienie, możemy to zrobić tylko
w jeden sposób, a mianowicie robiąc to, co zrobili Perot i Escalante. Musimy zdecydować, co
jest dla nas w życiu największą wartością, co najwyżej cenimy, a następnie z całym
poświęceniem i determinacją żyć na co dzień w zgodzie z tymi wartościami. Niestety, takie
działanie jest w dzisiejszym społeczeństwie rzadkością. Zbyt często ludzie nie mają jasnego
obrazu wartości, które są dla nich najważniejsze. Ględzą, wypowiadając się na każdy temat, a
świat jest dla nich wielką szarą masą: nigdy nie zajmują jasnego stanowiska wobec
kogokolwiek lub czegokolwiek.
Jeśli nie potrafisz wyraźnie stwierdzić, co jest w twoim życiu najważniejsze, czego
zawsze będziesz bronił, to jak masz się spodziewać, że nabierzesz szacunku dla siebie, a tym
bardziej że podejmiesz właściwą decyzję? Jeśli kiedykolwiek znalazłeś się w sytuacji, w
której podjęcie jakiejkolwiek decyzji wymagało wielkiej wewnętrznej walki, przyczyną był
fakt, iż nie byłeś pewien, co w tej sytuacji stanowi dla ciebie największą wartość. MUSISZ
PAMIĘTAĆ, ŻE PODJĘCIE JAKIEJKOLWIEK DECYZJI SPROWADZA SIĘ DO
WYKLAROWANIA HIERARCHII WARTOŚCI.
Kiedy wiesz, co dla ciebie najważniejsze, podjęcie decyzji jest całkiem proste. Jednak
większość ludzi nie wie jasno, co jest najważniejsze w ich życiu, i decyzja staje się dla nich
rodzajem wewnętrznej tortury. Inaczej z tymi, którzy jasno określili swoje życiowe wartości.
Ross Perot nie miał żadnych trudności ze zdecydowaniem, co powinien zrobić: dyktowały to
jego wartości. Były one dla niego jakby kompasem, który pokazywał mu drogę wyjścia z
sytuacji naszpikowanej niebezpieczeństwami. Escalante rzucił pracę w szkole w Los Angeles,
aby przenieść się do północnej Kalifornii. Dlaczego? Nie mógł już dłużej być częścią
systemu, w którym według niego nie było miejsca na wysokie wymagania wobec nauczycieli.
Kim są ludzie powszechnie szanowani i podziwiani w naszej kulturze? Czy nie są to ci,
którzy doskonale znają własne wartości, którzy nie tylko przyznają się do nich, ale również i
w zgodzie z nimi żyją? Wszyscy szanujemy ludzi, którzy postępują zgodnie z tym, w co
wierzą, nawet jeśli nie zgadzamy się z ich przekonaniami na temat tego, co dobre, a co złe.
Widzimy bohaterów w ludziach, którzy konsekwentnie prowadzą swoje życie tak, że ich
działania i przekonania stanowią j e d n o .
Najczęściej dla określenia tego wyjątkowego stanu zachowania ludzkiego używamy
słów spójność lub prawość. Przyjmuje ono wiele form warunkowanych kulturowo, od Johna
Wayne'a i Rossa Perota, poprzez Boba Hope'a i Jeny'ego Lewisa, do Martina Sheena i Ralpha
Nadera aż po Normana Cousinsa i Waltera Cronkite'a. Niezmienny pozostaje fakt, że ludzie,
których postrzegamy jako wiernych swoim wartościom, mają olbrzymie możliwości i wpływy
w naszej cywilizacji.
Czy pamiętasz wieczorne wiadomości z Walterem Cron-kite'em? Walter był z nami we
wszystkich najważniejszych dniach życia, w czasie tragedii i triumfów, kiedy zamordowano
Johna F. Kennedyego i kiedy Neil Armstrong postawił pierwszy krok na Księżycu. Walter był
członkiem każdej amerykańskiej rodziny. Ufaliśmy mu bez zastrzeżeń.
Na początku wojny w Wietnamie donosił o niej podobnie jak wszyscy inni, obiektywnie
relacjonował udział Amerykanów w toczonych tam walkach. Jednak po wizycie w Wietnamie
jego poglądy na temat wojny zmieniły się całkowicie. Tak ważne dla niego wartości, prawość
i uczciwość, słusznie lub nie, wymagały, by podzielił się z nami swoim rozczarowaniem. Bez
względu na to, czy zgadzałeś się z nim, czy też nie, wpływ, jaki wywarł swoimi
wypowiedziami, okazał się przysłowiową kroplą, która przepełniła puchar, i wielu ludzi w
Ameryce Środkowej zaczęło po raz pierwszy kwestionować słuszność toczonej przez ich kraj
wojny, Protestowali nie tylko studenci, ale również i „ojcowie tej ziemi". Konflikt w
Wietnamie był prawdziwym konfliktem wartości w naszej kulturze. Nasza percepcja tego, co
dobre, a co zle, co należy robić, a czego robić nie wolno, była bitwą toczoną tu w kraju równolegle z walkami za oceanem, podczas których młodzi chłopcy przelewali własną krew i
oddawali życie, niektórzy zupełnie nie wiedząc dlaczego. Sprzeczność wartości niektórych z
naszych przywódców była jednym z najpoważniejszych w historii Ameryki źródeł cierpienia.
Afera Watergate z pewnością zraniła wielu Amerykanów.
Mimo to jednak nasz kraj przez cały czas się rozwijał, ponieważ są w nim ludzie, którzy
nieustannie wykazują nam nasze możliwości i skłaniają, byśmy wymagali od siebie jak najwięcej. Ludzie tacy jak choćby Bob Geldof, który nieustannie zwraca uwagę całego świata na
głodujących w Afryce, albo Ed Roberts, który mobilizuje siły polityczne niezbędne do tego,
by podnieść jakość życia ludzi upośledzonych fizycznie.
Za każdym razem, kiedy rodzi się nowa
wartość, istnienie nabiera nowego znaczenia.
Ilekroć jakaś wartość umiera, wraz z nią
odchodzi część tego znaczenia.
JOSEPH WOOD KRUTCH
Musimy zrozumieć, że kierunek naszego życia zależy od magnetycznego przyciągania
naszych wartości. Są one siłą, która zawsze znajduje się na czele i nieustannie skłania nas do
podejmowania decyzji, które wyznaczają kierunek naszego życia i nasze ostateczne
przeznaczenie. Jest tak nie tylko w przypadku poszczególnych ludzi, ale i przedsiębiorstw,
organizacji i narodów, których są oni częścią. Nie ma wątpliwości, że wartości najważniejsze
dla Ojców Założycieli ukształtowały przyszłość naszego kraju: wolność, swoboda wyboru,
równość, poczucie więzi społecznej, ciężka praca, indywidualizm, wyzwanie,
współzawodnictwo, powodzenie i szacunek dla tych, którzy mają siłę, by pokonywać
wszelkie przeciwności, nieustannie rzeźbiły doświadczenia amerykańskiego życia i ustalały
nasze wspólne losy. Wartości te sprawiły, że możemy być ciągle rozwijającym się krajem,
który nieustannie przedstawia ludziom na całym świecie nowe wizje i możliwości.
Czy inny zestaw narodowych i kulturowych wartości inaczej ukształtowałby nasz kraj?
Nie ma co do tego żadnych wątpliwości! Co stałoby się, gdyby nasi praojcowie najwyżej
cenili sobie stabilność? Albo konformizm? Jak zmieniłoby to wygląd tej wspaniałej ziemi?
W Chinach na przykład jedną z najwyżej cenionych wartości kulturowych jest wartość
grupy przeciwstawionej jednostce, przekonanie, że potrzeby jednostki muszą być podporządkowane potrzebom grupy. Jak przyczyniło się to do ukształtowania losów Chin w
porównaniu z losami Ameryki?
W naszym narodzie zachodzą ciągłe zmiany w zakresie wartości naszej kultury jako
całości. Są oczywiście pewne wartości podstawowe, JEDNAK W A Ż N E
DOŚWIADCZENIA EMOCJONALNE M O G Ą WYTWORZYĆ ZMIANY W
JEDNOSTKACH, A WIĘC IW PRZEDSIĘBIORSTWACH, ORGANIZACJACH,
WRESZCIE W KRAJACH, KTÓRE TE JEDNOSTKI TWORZĄ. ZMIANY W EUROPIE
WSCHODNIEJ SĄ OCZYWISTYM PRZYKŁADEM P O W A Ż N Y C H PRZESUNIĘĆ
W H I E R A R C H Ę WARTOŚCI, KTÓRE MIAŁY MIEJSCE W SPOŁECZNOŚCI
ŚWIATOWEJ W CZASACH NAM WSPÓŁCZESNYCH.
Dokładnie te same zjawiska, które zachodzą w jednostkach i krajach, występują
również w przedsiębiorstwach. IBM jest przykładem korporacji, której kierunek i
przeznaczenie ustalił jej założyciel, Tom Watson. W jaki sposób? Jasno określił on, o co jego
firma będzie walczyć, co będzie najważniejszym doświadczeniem dla wszystkich jej
pracowników, bez względu na to, Jakie produkty, usługi lub działania finansowe podejmie
ona w przyszłości. Doprowadził IBM do zajęcia jednego z najwyższych miejsc na światowej
liście najlepszych przedsiębiorstw.
Jaka z tego wszystkiego nauka dla nas? W życiu prywatnym i zawodowym, w całym
naszym działaniu MUSIMY JASNO OKREŚLIĆ, CO JEST W NASZYM ŻYCIU
NAJWAŻNIEJSZE, I PODJĄĆ DECYZJĘ, ŻE BĘDZIEMY ŻYĆ ZGODNIE Z TYMI
WARTOŚCIAMI, BEZ WZGLĘDU NA TO, CO SIĘ STANIE. Konsekwencja ta musi być
niezależna od tego, czy nasze otoczenie nagradza nas za życie w zgodzie z własnymi wartościami, czy też nie. Musimy żyć według własnych wartości nawet wtedy, kiedy wszystko
wydaje się być przeciwko nam, kiedy nikt nie chce nam udzielić wsparcia. JEDYNYM
SPOSOBEM POZWALAJĄCYM NAM OSIĄGNĄĆ DŁUGOFALOWE SZCZĘŚCIE JEST
ŻYCIE ZGODNE Z WŁASNYMI IDEAŁAMI, konsekwentne działanie oparte na
przekonaniu, co jest istotą
naszego życia.
JEDNAK NIE MOŻEMY DO TEGO DOJŚĆ, DOPÓKI NIE DOWIEMY SIĘ PONAD
WSZELKĄ WĄTPLIWOŚĆ, JAKIE SĄ NASZE WARTOŚCI. To właśnie jest największą
tragedią wielu ludzi. WIĘKSZOŚĆ WIE, CO CHCE MIEĆ, ALE NIE MA POJĘCIA O
TYM, JAKA CHCE BYĆ. Zdobywanie różnych „rzeczy" nie da ci poczucia spełnienia.
Tylko życie i postępowanie zgodne z tym, co jest według ciebie właściwe, da ci to poczucie
wewnętrznej siły, na które wszyscy zasługujemy.
PAMIĘTAJ, ŻE TWOJE WARTOŚCI - JAKIEKOLWIEK SĄ - STANOWIĄ
KOMPAS, KTÓRY WIEDZIE CIĘ DO OSTATECZNEGO PRZEZNACZENIA.
Wyznaczają one twoją życiową drogę, nieustannie skłaniając cię do podejmowania określonych decyzji i określonych działań. Złe wykorzystanie tego wewnętrznego kompasu kończy
się zawsze frustracją, rozczarowaniem, poczuciem niespełnienia i nieodpartym przekonaniem,
że życie mogłoby być czymś więcej, gdyby tylko coś się jakoś zmieniło. Życie zgodne z
własnymi wartościami daje ci nieprawdopodobnie wielką siłę, poczucie pewności, spokój
wewnętrzny i spójność, jakich doświadcza niewielu ludzi na tym świecie.
JEŚLI NIE WIESZ, JAKIE SĄ TWOJE
PRAWDZIWE WARTOŚCI, PRZYGOTUJ SIĘ
NA CIERPIENIE
Jedynym sposobem, który pozwoli nam żyć w poczuciu szczęścia i spełnienia, jest
pozostawanie w zgodzie z własnymi wartościami. Jeśli jest inaczej, nie unikniemy wielkiego
cierpienia.
Jakże często ludzie wytwarzają w sobie przyjęte wzorce zachowań, które ich frustrują, a
mogą wręcz zniszczyć: palenie, picie, obżarstwo, narkomania, próby dominowania nad
innymi, spędzanie życia przed ekranem telewizora i tak dalej, i tak dalej.
Na czym polega tu prawdziwy problem? Zachowania te są w rzeczywistości skutkiem
frustracji, złości i poczucia pustki wewnętrznej, które odczuwają ludzie, ponieważ brak w ich
życiu poczucia spełnienia. Próbują odciąć się od tych czczych uczuć, podejmując zachowania
mające chwilowo zapełnić pustkę, na krótko zmienić ich stan. Zachowania te s t a j ą się
następnie wzorcem i często wtedy ludzie skupiają się na eliminacji samych tych zachowań,
zamiast zająć się usunięciem ich przyczyny.
Alkoholik nie cierpi na problem alkoholowy: cierpi na problem wartości. Jedyny
powód, dla którego pije, to chęć zmiany stanu emocjonalnego. Pije, ponieważ nie chce czuć
się tak, jak się czuje, chwila po chwili. Nie wie, co jest dla niego w życiu najważniejsze.
Pocieszenie stanowi fakt, że jeśli naprawdę żyjemy zgodnie z najwyższymi własnymi
możliwościami, jeśli spełniamy własne wartości, odczuwamy olbrzymią radość. Nie musimy
zbyt dużo jeść ani pić. Nie musimy wprawiać się w ogłupienie, ponieważ życie staje się
wystarczająco bogate bez żadnych ekscesów. Odcinanie się od tak wielkiej radości byłoby tak
samo głupie, jak przyjmowanie pigułek nasennych w bożonarodzeniowy poranek.
Zgadnij, w czym trudność! Jak zwykle byliśmy we śnie, kiedy tworzyły się podstawy
elementów, które kształtują nasze życie. Byliśmy dziećmi, które nie zdają sobie sprawy z
wagi posiadania jasnego poczucia własnych wartości, albo dorosłymi, którzy w usiłowaniach
walki z trudnościami codziennego życia zniekształcili siebie samych w tak wielkim stopniu,
że nie potrafili już tworzyć własnych wartości. Znów muszę powtórzyć, że KAŻDA NASZA
DECYZJA PODEJMOWANA JEST W OPARCIU O WARTOŚCI, A W WIĘKSZOŚCI
WYPADKÓW NIE TWORZYLIŚMY TYCH WARTOŚCI SAMI.
Założę się, że gdybym teraz poprosił o sporządzenie listy dziesięciu najważniejszych
dla ciebie wartości, o wypisanie ich w kolejności od najważniejszej, zaledwie jeden czytelnik
na dziesięć tysięcy potrafiłby to zrobić. (A tylko jedna setna procent zdecydowałaby się
uczestniczyć w moim kursie Randka z Przeznaczeniem.) Jednak jeśli i ty znajdujesz się w
grupie tych, którzy nie potrafią tego zrobić, to w jaki sposób podejmowałeś dotychczas
klarowne decyzje? Jak możesz dokonywać wyborów, które pozwolą ci w przyszłości spełnić
najskrytsze pragnienia? Trudno jest trafić w cel, jeśli nie wie się, co jest celem! Aby móc żyć
w zgodzie z własnymi wartościami, musisz je wpierw poznać.
ILEKROĆ MASZ KŁOPOTY Z PODJĘCIEM WAŻNEJ DECYZJI, MOŻESZ BYĆ
PEWIEN, ŻE WYNIKAJĄ ONE Z BRAKU KLAROWNEJ HIERARCHII WARTOŚCI. Co
zrobiłbyś, gdybym zaproponował ci przeniesienie się wraz z całą rodziną do innej części
kraju? Czy zdecydowałbyś się na przeprowadzkę, gdybyś wiedział, że wiąże się z tym jakieś
ryzyko, ale rekompensatą byłaby lepsza i bardziej interesująca praca? Twoja odpowiedź na to
pytanie zależy wyłącznie od tego, co jest dla ciebie ważniejsze: rozwój własny czy poczucie
bezpieczeństwa, przygoda czy wygoda.
A właśnie, od czego zależy fakt, czy wolisz przygodę czy wygodę? Twoje wartości
biorą się z wielkiej mieszaniny życiowych doświadczeń, nieustannego uwarunkowywania
siebie za pomocą nagrody i kary. Twoi rodzice gratulowali ci i udzielali wsparcia, kiedy
robiłeś coś zgodnego z ich wartościami. Jeśli jednak twoje działania im przeczyły, karali cię
albo cieleśnie, albo werbalnie; karą było również twoje cierpienie wynikające z poczucia, że
cię ignorują. Także twoi nauczyciele chwalili i pozytywnie oceniali w tobie to, z czym się
zgadzali sami, oraz stosowali podobne kary jak rodzice zawsze wtedy, gdy swoim działaniem
godziłeś w ich najgłębsze przekonania. T a k samo było z przyjaciółmi i przełożonymi w
pracy. Naśladowałeś wartości swoich bohaterów, a może również niektóre wartości
antybohaterów.
Dziś dodatkowo pojawiają się czynniki ekonomiczne. W większości rodzin zarówno
ojciec, jak i matka pracują poza domem, a więc dom nie tworzy tradycyjnych wzorców
wartości. Brak ten zaczęły uzupełniać szkoła, kościół, a także niestety i mniej wybredne
czynniki, jak telewizja. Telewizja stała się dla nas najwygodniejszą opiekunką do dzieci.
Przeciętny obywatel naszego kraju spędza przed telewizorem siedem godzin dziennie! Czy
chcę tu zasugerować, że „tradycyjna" struktura rodziny jest jedynym sposobem na
wychowywanie dzieci, by kierowały się mocnymi wartościami? Oczywiście nie, ale twierdzę,
że powinniśmy uczyć własne dzieci naszej filozofii życiowej, stając się dla nich wzorcem,
przede wszystkim znając dobrze własne wartości i żyjąc w zgodzie z nimi.
CZ
ZYM SĄ WARTOŚCI
W
I?
Jeeśli coś jest dla nas warrtością, przy
ywiązujemy
y do tego waagę. Wartośścią może być
nazwane wszystko,, cokolwiek
k jest ci drog
gie. Odnoszzę się tu zwłłaszcza do wartości
w
życiowy
ych, rzeczy,, które są dlla ciebie najjważniejszee w życiu. Są dwa typy tego rodzajju wartości: ŚR
RODKI i CELE.
C
K
Kiedy
cię spy
ytam, co cen
nisz najwyżżej, być możże odpowiesz: „Miłośćć, rodzinę,
pieniądzze..." Z tych
h trzech, miiłość jest cellem, wartośścią, do którrej dążysz, innymi
i
słow
wy
stanem emocjonaln
nym, któreg
go pożądasz. Rodzina i pieniądze sstanowią jed
dynie środkii, są
sposobeem pozwalaj
ającym ci uw
wolnić stany
y emocjonallne, którychh naprawdę pożądasz.
G
Gdybym
cię zapytał, co daje ci rodzzina, mógłb
byś odpowieedzieć: „Miłłość,
bezpieczeństwo i szzczęście." Czyli
C
czymśś, co prawdzziwie ceniszz - CELEM
M, DO KTÓR
REGO
RZASZ -są miłość,
m
bezp
pieczeństwo
o i szczęściee. Podobniee jest z pieniiędzmi. Na moje
ZMIER
pytanie:: „Co znaczzą dla ciebiee pieniądze?? Co ci dająą?", mógłbyśś odpowied
dzieć: „Swob
bodę,
wpływy
y, możność działania dlla dobra inn
nych, poczucie bezpieczzeństwa." I znów pieniiądze są
tylko środkiem do osiągnięcia głębszego zestawu waartości, którrych chcesz doświadczaać
oblemem jest fakt, że większość
w
luudzi nie pottrafi wprowaadzić
nieprzerrwanie. Życiowym pro
rozróżnienia międzzy środkamii a celami i dlatego dośświadcza wiielu cierpień
ń. BARDZO
O
CZĘSTO LUDZIE
E SĄ TAK BARDZO
B
ZAJĘCI
Z
POG
GONIĄ ZA
A ŚRODKA
AMI, ZE NIE
E
REALIZ
ZUJĄ SWO
OICH P R A W D Z I W Y C H PR
RAGNIEŃ, W A R -TO
OŚCI
DOCEL
LOWYCH. A właśnie te
t wartości, które są celem, dają pooczucie speełnienia, czy
ynią
życie bo
ogatszym, są naszą nag
grodą. Wedłług mnie jed
dnym z najppoważniejszzych probleemów
jest to że
ż ludzie wy
yznaczają so
obie cele, niie wiedząc tak
t naprawddę, co w życciu rzeczyw
wiście
cenią. Skutkiem
S
teg
go osiągają w końcu sw
woje cele ty
ylko po to, bby spytać: „C
Czy to naprrawdę
wszystk
ko?
„P
Położyłam dzieci
d
spać. Nie chcę, żeby
ż
oglądaały takie rzeeczy".
W
Weźmy
za prrzykład kob
bietę, której najwyższym
mi wartościiami są trosk
ka o innych
h oraz
przyczy
ynianie się do
d ich dobraa.
Po
ostanawia ona
o zostać adwokatem,
a
ponieważ kiedyś
k
spotkkała prawniika, który
zaimpon
nował jej ty
ym, że potraafił przyczyn
nić się do zm
miany ludzkkiego losu, potrafił wp
pływać
na życiee innych pop
przez swojąą pracę. Wraaz z upływeem czasu wppada ona w wir prawniiczej
działaln
ności
i postanawia
p
zostać współwłaścicielem firmy, w której praacuje. Kiedy
y osiąga ten
n cel, jej
praca zaaczyna skup
piać się zupełnie na czy
ymś innym. Musi domiinować, deccydować o losach
l
firmy. Po
P jakimś czzasie staje się
s kobietą sukcesu,
s
a mimo
m
to czuuje się nieszzczęśliwa, ponieważ
nie ma już
j bezpośredniego kon
ntaktu z klieentami. Now
we stanowissko w firmiie zmieniło jej
j
związkii z kolegamii. Większośść czasu spęędza na zebrraniach i poosiedzeniach
h. OSIĄGN
NĘŁA
SWÓJ CEL, ALE ROZMINĘŁA SIĘ ZE SWOIM NAJGŁĘBSZYM ŻYCIOWYM
PRAGNIENIEM. Czy ty sam kiedykolwiek wpadłeś w pułapkę gonienia za środkami tak,
jakby to były cele, do których zmierzasz? Aby naprawdę być szczęśliwym, musimy zdawać
sobie sprawę z tego rozróżnienia i dbać o to, byśmy zdobywali cele, a nie środki.
WARTOŚCI PRZYCIĄGANE
Niekwestionowaną prawdą jest fakt, że każdy z nas odczuwa nieustanną motywację do
podążania w kierunku stanów emocjonalnych dających przyjemność. Prawdą jest jednak
również i to, że niektóre emocje cenimy bardziej niż inne. Jakie są emocje, które ty cenisz
najwyżej w swoim życiu? Jak sądzisz, które z nich przyniosą ci największą przyjemność?
Miłość czy sukces? Swoboda czy intymność? Przygoda czy bezpieczeństwo?
Wartości cenione przez nas najbardziej nazywam wartościami pożądanymi albo
przyciąganymi, ponieważ są to stany emocjonalne, które najbardziej chcemy osiągnąć. Jakie
więc są te uczucia, których najbardziej chcesz doświadczać w codziennym życiu? Kiedy
zadaję to pytanie podczas moich kursów, słuchacze niezmiennie wymieniają wartości takie
jak:
Miłość 1.
Sukces 2.
Swoboda
3.
Intymność
4
Bezpieczeństwo
5._
Przygoda
6
Siła
7
i Pasja
8
Komfort 9
Zdrowie 10
Pewnie nie pomylę się twierdząc, że również i ty cenisz sobie te emocje i wszystkie one
są dla ciebie ważne. Ale czy na pewno mógłbyś uczciwie powiedzieć, że każdą z nich cenisz
jednakowo? BEZSPORNIE SĄ STANY EMOCJONALNE, KTÓRE CENISZ WYŻEJ OD
INNYCH. Wszyscy przecież posiadamy HIERARCHIĘ WARTOŚCI. Każdy człowiek
przeglądający tę listę uzna pewne stany emocjonalne za ważniejsze od pozostałych. Twoja
hierarchia wartości nieustannie kontroluje podejmowane przez ciebie decyzje. Niektórzy
ludzie przedkładają komfort nad pasję, swobodę nad bezpieczeństwo, intymność nad sukces.
Poświęć teraz chwilę na odkrycie, która z umieszczonych na tej liście wartości jest dla
ciebie najcenniejsza. Po prostu przepisz listę wartości w kolejności zgodnej z twoją
hierarchią, od najważniejszej po najmniej ważną. Proszę, abyś zrobił to właśnie teraz.
Koncentruj się bardziej na własnym
charakterze niż na własnej reputacji ponieważ
charakter stanowi o tym, kim naprawdę jesteś,
a reputacja to jedynie to, kim jesteś w oczach
innych ludzi
JOHN WOODEN
Czego dowiedziałeś się, ustalając hierarchię własnych wartości? Gdybym siedział teraz
obok ciebie, pewnie mógłbym udzielić ci kilku dobrych rad. Na przykład wiele bym się o
tobie dowiedział, gdyby t w o j ą wartością numer jeden była swoboda, numer dwa pasja,
numer trzy przygoda i numer cztery siła. Wiedziałbym, że będziesz podejmował zupełnie inne
decyzje niż ktoś, kto w pozycjach od jeden do cztery wymienia bezpieczeństwo, komfort,
intymność i zdrowie. Czy sądzisz, że ktoś ceniący sobie najwyżej przygodę podejmuje takie
same decyzje jak ktoś, dla kogo najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa? Czy sądzisz, że
ci dwaj ludzie mogliby jeździć takimi samymi samochodami? Spędzać w podobny sposób
wakacje? Pracować w tym samym zawodzie? Na pewno nie.
Pamiętaj, jakiekolwiek są twoje wartości, wpływają one na kierunek twojego życia.
Każdy z nas nauczył się z dotychczasowych doświadczeń życia, że pewne emocje d a j ą mu
większą przyjemność niż inne. Niektórzy ludzie na przykład mogli się przekonać, że
największą przyjemność sprawia im poczucie władzy, będą więc dążyć do odczuwania tej
właśnie emocji z niesłychanym wigorem. Staje się ona podstawą wszystkich podejmowanych
przez nich działań, decyduje o tym, z kim się wiążą, co robią z tymi związkami i jak żyją. Jak
łatwo się domyślić, powoduje ona również, że czują się niedobrze w jakimkolwiek otoczeniu,
nad którym nie m a j ą władzy.
Niektórzy ludzie natomiast reagują przeciwnie, ponieważ połączyli cierpienie z
poczuciem władzy i bardziej niż czegokolwiek innego pragną swobody i przygody. Dlatego
właśnie podejmują decyzje zupełnie inaczej. Jeszcze inni zyskują tak samo wysoki poziom
przyjemności dzięki poczuciu własnego wkładu w życie innych ludzi. Wartość ta powoduje,
że bez przerwy zadają sobie pytanie: „Co mogę dać innym? Jak mogę ulepszyć ich życie?" Z
pewnością popchnie ich to w zupełnie innym kierunku niż ludzi, którzy osiągają przyjemność
związaną z poczuciem władzy.
Kiedy już wiesz, jakie są twoje wartości, możesz dokładnie zrozumieć, dlaczego
zmierzasz w takim właśnie, a nie innym kierunku. Poznawszy s w o j ą hierarchię wartości,
możesz też wyjaśnić, dlaczego w pewnych sytuacjach masz kłopoty z podjęciem decyzji albo
dlaczego w twoim życiu pojawiają się konflikty. Jeśli na przykład twoją wartością numer
jeden jest swoboda, a wartością numer dwa intymność, niewspółmierność tych dwóch
położonych jak blisko siebie wartości może powodować problemy. Kiedyś doradzałem
mężczyźnie, który bez przerwy odczuwał takie właśnie poczucie rozdarcia wewnętrznego.
Ciągle szukał niezależności, ale kiedy ją uzyskał, czuł się samotny i tęsknił za związkiem z
drugą osobą. Kiedy udawało mu się związać z kimś, zaczynał się bać, że straci swoją
niezależność, skutkiem czego sabotował ten związek. Z powodu rozdarcia między tymi
dwiema wartościami pewien jego związek ciągle kończył się i zaczynał od nowa. Kiedy
pomogłem mu dokonać drobnych przesunięć w hierarchii wartości, jego związek i jego życie
zmieniły się natychmiast. Przesunięcia w hierarchii wartości dają wiele siły.
Świadomość własnych wartości pomaga ci jasno zrozumieć, dlaczego robisz to, co
robisz, i jak możesz osiągnąć większą życiową spójność. Jednak równie ważna jest znajomość
hierarchii wartości innych ludzi. Jak sądzisz, czy istotna byłaby dla ciebie znajomość
hierarchii wartości kogoś, z kim obecnie znajdujesz się W związku emocjonalnym, albo
kogoś, z kim współpracujesz? Znajomość wartości drugiej osoby pozwala ci poznać jej wewnętrzny kompas oraz zrozumieć podejmowane przez nią decyzje. Znajomość własnej
hierarchii wartości jest absolutnie podstawowa, ponieważ wartości, które cenisz najwyżej,
przyniosą ci największe szczęście. Oczywiście twoim celem jest takie Z A C H O W A N I E
NA CO DZIEŃ, KTÓRE POZOSTAJE W ZGODZIE ZE WSZYSTKIMI TWOIMI
WARTOŚCIAMI. W przeciwnym wypadku doświadczasz niesprecyzowanego poczucia
pustki lub nieszczęścia.
Moja córka Jolie prowadzi niesłychanie bogate życie, w którym niemal zawsze realizuje
swoje najcenniejsze wartości. Jest ona wspaniałą aktorką, tancerką i śpiewaczką. W wieku
szesnastu lat stanęła do konkursu na rolę w przedstawieniu realizowanym w Disneylandzie.
Wiedziała, że zwycięstwo spełni jej wartość poczucia osiągnięć. Co dziwniejsze, zwyciężyła,
pokonując siedemset innych dziewcząt i zdobywając rolę w bajecznej paradzie świateł
elektrycznych.
Początkowo wpadła w euforię. Wraz z jej przyjaciółmi byliśmy tak zachwyceni i tak z
niej dumni, że często pojawialiśmy się na jej przedstawieniach. Jednak przez to jej plan dnia
stał się
nieprawdopodobnie napięty. Miała obowiązek występować w przedstawieniach
codziennie wieczorem, a wciąż jeszcze trwały lekcje w szkole. Musiała więc codziennie w
godzinach szczytu dojeżdżać samochodem z San Diego do Orange County, przez kilka godzin
uczestniczyć najpierw w próbach, a potem w przedstawieniu, a następnie późno w nocy
wracać samochodem do domu po to, aby następnego ranka wstać na czas do szkoły. Jak sobie
pewnie wyobrażasz, konieczność codziennego dojeżdżania oraz długie godziny spędzane na
próbach i przedstawieniach zmieniły szybko to doświadczenie w prawdziwą mękę. Coraz
cięższy też wydawał jej się kostium, który musiała nosić, i coraz bardziej bolały ją plecy.
Jednak z punktu widzenia Jolie jeszcze gorszy był fakt, że tak napięty program dnia
bardzo zakłócił jej życie prywatne i nie pozwalał na spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi.
Spostrzegłem, że czasem pogrąża się w wyjątkowo bezproduktywnych stanach
emocjonalnych. Byle co wywoływało jej płacz i narzekała dosłownie na wszystko. To
zupełnie nie było do niej podobne. Miarka się przebrała, kiedy pewnego dnia wszyscy
zaczęliśmy się przygotowywać do trzytygodniowego wyjazdu na Hawaje w związku z
organizowanym tam przeze mnie kursem. Wszyscy, oprócz Jolie, która musiała zostać w
domu, aby brać udział w przedstawieniach w Disneylandzie.
Pewnego ranka osiągnęła próg wytrzymałości i przyszła do mnie zapłakana,
niezdecydowana i zupełnie zmieszana. Była tak bardzo sfrustrowana i taka nieszczęśliwa, a
przecież osiągnęła coś, co jeszcze sześć miesięcy wcześniej wydawało się jej nieosiągalnym
celem. Disneyland zaczął jej się kojarzyć z cierpieniem. Dlaczego? Ponieważ uniemożliwiał
jej spędzanie czasu z tymi, których kochała najbardziej. Poza tym Jolie zawsze była
przekonana, że czas spędzany wraz ze mną na kursach jest dla niej bardzo cenny.
Uczestniczyła w nich jako instruktorka i wierzyła, że może się tam nauczyć więcej niż
gdziekolwiek indziej. Wielu jej przyjaciół z całego kraju co roku uczestniczyło w tym kursie,
a Disneyland stawał się coraz bardziej frustrujący, ponieważ tak naprawdę nie miała
poczucia, że czegoś się tam jeszcze uczy, że ją to rozwija. Cierpienie sprawiała jej myśl o
wyjeździe razem z nami na Hawaje, ponieważ nie chciała się poddawać, ale cierpienie
kojarzyło jej się również z pozostaniem w Disneylandzie, ponieważ oznaczało to utratę
czegoś, co wydawało jej się ważne.
Siedliśmy więc razem po to, abym mógł jej pomóc przekonać się, co stanowi dla niej
cztery najważniejsze życiowe wartości. Okalało się, że były to: 1) miłość, 2) zdrowie i
żywotność, 3) rozwój i 4) osiągnięcia. Wiedziałem, że odwołując się do wartości, pomogę jej
zyskać jasność co do decyzji, która będzie dla niej właściwa. Spytałem więc: „Co daje ci
praca w Disneylandzie? Co jest tam dla ciebie naprawdę ważne?" Odpowiedziała, że
początkowo była tym bardzo podekscytowana, ponieważ widziała możliwość nawiązania
nowych przyjaźni i znajomości, zyskania uznania w pracy, dobrej zabawy oraz poczucia
nieprawdopodobnego osiągnięcia.
Dodała jednak, że obecnie nie odczuwa, że coś osiąga, ponieważ nie ma już
świadomości, że się rozwija, i jednocześnie wie, iż może robić inne rzeczy, które znacznie
bardziej posuną do przodu jej karierę. Powiedziała również: „Spalam się całkowicie. Nie
czuję się zdrowa i bardzo brakuje mi przebywania z rodziną."
Wtedy zapytałem: „Co znaczyłoby wprowadzenie zmiany w tej dziedzinie twojego
życia? Gdybyś rzuciła Disneyland, spędzała więcej czasu w domu i pojechała na Hawaje
razem z nami, czym byłoby to dla ciebie?" Natychmiast się rozjaśniła: „Przede wszystkim
byłabym z wami. Spędzałabym więcej czasu z chłopakiem. Znów poczułabym się wolna.
Trochę bym odpoczęła i zaczęłabym ćwiczyć, aby wrócić do formy. Zachowałabym dobrą
średnią ocen w szkole. Znalazłabym inne sposoby na osiągnięcie czegoś ważnego. Byłabym
szczęśliwa!"
Odpowiedź na pytanie, co zrobić, stanęła tuż przed nią. Równie jasne stało się źródło jej
szczęścia. Zanim zaczęła pracować w Disneylandzie, żyła w zgodzie z trzema
najważniejszymi dla niej wartościami: czuła się KOCHANA, była bardzo ZDROWA i S P R
A W N A , i miała poczucie, że się ROZWIJA. Dlatego właśnie zaczęła gonić za realizacją
czwartej wartości na swojej liście: chciała poczuć, że coś ważnego osiąga. Robiąc to,
rzeczywiście coś osiągnęła, ale jednocześnie brakowało jej poczucia spełnienia trzech
najważniejszych w hierarchii życiowej wartości.
To bardzo częste doświadczenie. Wszyscy musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że
przede wszystkim będziemy zaspokajać wartości najwyżej stojące w naszej hierarchii. Są one
najważniejsze, stanowią priorytet. Musimy też pamiętać, że zawsze istnieje sposób na życie
zgodne ze wszystkimi naszymi wartościami jednocześnie, i nie wolno nam godzić się na
żadne kompromisy.
W podjęciu decyzji przeszkadzała Jolie jeszcze jedna trudność: wiązała ona cierpienie
również z porzuceniem Disneylandu. Jedną z rzeczy, których zawsze unikała w życiu, było
poddawanie się, rzucanie czegoś w połowie. Z pewnością również i ja przyczyniłem się w
dużym stopniu do tego przekonania, ponieważ jestem całkowicie pewien, że ci, którzy rzucają
cokolwiek, kiedy staje się to trudne, nigdy niczego nie osiągną. Postrzegała ona decyzję o
porzuceniu Disneylandu jako poddanie się. Zapewniłem ją, że podjęcie decyzji o życiu
zgodnym z własnymi wartościami nie oznacza poddania się, a głupia konsekwencja nie
stanowi żadnej wartości. Jako pierwszy zapewniałbym ją, że powinna kontynuować, gdybym
był przekonany, że poddaje się, ponieważ praca jest dla niej za ciężka i za trudna. Ale tak nie
było i dlatego postanowiłem zaoferować jej możliwość obrócenia tej zmiany w dar dla kogoś
innego.
Powiedziałem więc:, Jolie, czy potrafisz sobie wyobrazić, jak byś się czuła, gdybyś
podczas wyścigu biegła jako druga i zwycięzca nagle się zatrzymał, aby dać ci szansę wejścia
na najwyższe podium? Dlaczego nie miałabyś ofiarować komuś takiego właśnie podarunku?"
Ponieważ częścią jej definicji miłości jest wkład w życie innych, natychmiast pozwoliło jej to
sięgnąć po najwyższą wartość w hierarchii. Przestała łączyć cierpienie z porzuceniem pracy w
Disneylandzie i zaczęła kojarzyć przyjemność z tą właśnie decyzją.
Nigdy nie zapomniała tej lekcji. Najwspanialsze jest to, że znalazła inne sposoby życia
zgodnie ze wszystkimi swoimi wartościami, co przesunęło ją dokładnie w kierunku jej celów.
Nie tylko zaczęła odczuwać więcej szczęścia i radości, ale wkrótce potem dostała swoją
pierwszą pracę w przedstawieniu realizowanym w teatrze Starlight w San Diego.
LEKCJE CIERPIENIA
Istnieją emocje, których chcemy doświadczać, ponieważ sprawiają nam przyjemność.
Dlatego właśnie do nich zmierzamy. Mamy również listę emocji, których będziemy unikać
niemal za wszelką cenę. W samych początkach mojej kariery, kiedy zaczynałem tworzyć
moje pierwsze przedsiębiorstwo, doświadczyłem olbrzymiej frustracji spowodowanej
koniecznością kierowania moją firmą na miejscu z jednej strony i ciągłą koniecznością pracy
w terenie z drugiej. W pewnym momencie okazało się, że człowiek, który mnie
reprezentował, nie jest całkiem uczciwy. Kiedy tak j a k ja masz do czynienia z setkami
tysięcy ludzi i dosłownie tysiącami spotkań w interesach, jest niemal pewne, że co najmniej
jkilka tych osób będzie cię chciało wykorzystać. Niestety właśnie te wypadki pozostają nam
zwykle w pamięci, a nie setki tysięcy spraw, których spokojny przebieg znacznie przekroczył
nasze oczekiwania.
W wyniku jednej z tych bolesnych sytuacji zacząłem szukać nowego dyrektora do
swojej firmy, człowieka, któremu mógłbym całkowicie powierzyć prowadzenie moich
interesów. Uzbrojony w nowe narzędzie, umiejętność oceny hierarchii wartości innych ludzi,
każdemu z potencjalnych kandydatów zadawałem pytanie: „Co jest dla ciebie najważniejsze
w życiu?" Niektórzy z nich odpowiadali, że najważniejszy jest dla nich sukces, poczucie osiągnięcia celu albo przekonanie, że są najlepsi. Jednak jeden człowiek użył w odpowiedzi na
moje pytanie słowa magicznego: uczciwość.
Nie uwierzyłem mu tylko na słowo. Skontaktowałem się z ludźmi, dla których pracował
wcześniej. Wszyscy potwierdzili, że człowiek ten jest wyjątkowo uczciwy, uczciwy do tego
stopnia, że potrafi odsunąć własne potrzeby, kiedy w grę wchodzi prawość. Pomyślałem, że
jest to właśnie taki człowiek, jakiego szukam. Pracował bardzo dobrze, jednak szybko
okazało się, że potrzebujemy jeszcze jednego człowieka, aby skutecznie radzić sobie z moimi
szybko rozwijającymi się interesami, człowieka, który dysponowałby dodatkowymi
umiejętnościami.
Dyrektor mojej firmy zarekomendował pewnego mężczyznę, który według niego byłby
idealnym partnerem do pracy i z którym wspólnie poprowadziłby firmę. To rozwiązanie
wydało mi się dobre.
Spotkałem się więc z kandydatem, powiedzmy, panem Smith. (Niektóre nazwiska
zmieniłem, aby chronić tych, którzy okazali się nie do końca uczciwi.) Smith zaprezentował
się wspaniale, udowadniając, w jaki sposób może wykorzystać wszystkie nabyte dotychczas
umiejętności do prowadzenia mojej firmy tak, by osiągnęła wyższy poziom. Był w stanie dać
mi wiele wolnego czasu i umożliwić prowadzenie jeszcze liczniejszych kursów, bez
konieczności spędzania życia w drodze. W tym czasie przebywałem poza domem przez
prawie sto pięćdziesiąt dni w roku. Dodatkowo, nie chciał pobierać żadnego wynagrodzenia
tak długo, jak długo nie udowodni swojej skuteczności! Przez chwilę pomyślałem, że to zbyt
piękne, by mogło być prawdziwe. Ale zatrudniłem go i razem z dotychczasowym dyrektorem
zaczęli prowadzić moją firmę.
W półtora roku później obudziłem się pewnego ranka i odkryłem, że rzeczywiście było
to zbyt piękne! Prawda, zwiększyła się liczba słuchaczy moich kursów, ale spędzałem w
rozjazdach dwieście siedemdziesiąt dni w roku. Wzrosły moje umiejętności i znacznie
rozszerzył się mój wpływ na ludzi, pomogłem większej ich liczbie niż dotychczas, ale nagle
dowiedziałem się, że jestem zadłużony na siedemset pięćdziesiąt osiem tysięcy dolarów po
tym, jak dałem z siebie więcej niż kiedykolwiek przedtem! Jak mogło to być możliwe? Cóż,
zarządzanie to wszystko, zarówno w nas samych, jak i w naszych przedsiębiorstwach, a ja z
pewnością nie miałem dobrych zarządców.
Co gorsza, pan Smith przez te osiemnaście miesięcy sprzeniewierzył ponad ćwierć
miliona dolarów naszych firmowych pieniędzy. Miał nowy dom i nowy samochód zakładałem, że zarobił na nie w poprzedniej pracy. Jakże się myliłem! Stwierdzenie, że byłem
zły i zrujnowany, byłoby wykorzystaniem Słownika Transformacji dla złagodzenia moich
odczuć emocjonalnych. Metafory, których wtedy używałem, brzmiały: „Zadał mi cios w
plecy!", „Zamordował mojego pierworodnego!" Pewnie łatwo się domyślisz, jakie to były
emocje.
Jednak najbardziej zaskakiwało mnie to, że mój uczciwy przecież dyrektor stał z boku i
ani razu mnie nie ostrzegł, co się dzieje. Musiał przecież zdawać sobie z tego sprawę. Wtedy
właśnie zacząłem rozumieć, że LUDZIE NIE TYLKO DĄŻĄ DO PRZYJEMNOŚCI, ALE
RÓWNIEŻ ZA WSZELKĄ CENĘ UNIKAJĄ CIERPIENIA. Mój dyrektor rzeczywiście
próbował mi powiedzieć, że niepokoją go działania jego partnera. Przyszedł do mnie kiedyś
następnego dnia po tym, jak wróciłem do domu z trzymiesięcznej podróży służbowej, aby mi
powiedzieć, że ma wątpliwości co do uczciwości pana Smitha. Natychmiast się przejąłem i
zapytałem, co się dzieje. Odpowiedział mi, że kiedy przenieśliśmy się do nowego budynku,
Smith wziął dla siebie największy gabinet.
Wydawało mi się to takim drobiazgiem, że wpadłem w złość i powiedziałem:
„Posłuchaj, to ty wprowadziłeś go do interesu, więc sam załatwiaj z nim swoje osobiste
sprawy." Po prostu dałem
upust swojej złości.
Powinienem był zdać sobie wtedy sprawę z faktu, że odpłaciłem temu człowiekowi
cierpieniem za to, że próbował przekazać mi jakąś informację. Znajdowałem się w stanie
wyczerpania i stresu i pewnie dlatego nie oceniłem właściwie tego, co naprawdę się działo.
Jakby tego było mało, mój dyrektor spróbował raz jeszcze przekazać mi tę samą
informację. Powiedziałem mu wtedy, że nie jest całkowicie uczciwy, ponieważ zwraca się z
tym do mnie, a nie do pana Smitha. Wpadłem do gabinetu Smitha ze słowami: „On mówi mi
o tobie to i to. Najlepiej będzie, jak wyjaśnicie tę sprawę sami!" Czy możesz sobie wyobrazić,
jak wielkich przykrości doznał potem od Smitha mój dyrektor?
Kiedy oceniam to doświadczenie z perspektywy czasu, jasno widzę, dlaczego mój
dyrektor nie powiedział mi całej prawdy. Wydawało mu się, że mówiąc mi wszystko - a więc
przyznając się do tego, że zarekomendował mi osobiście kogoś, kto sprzeniewierza moje
pieniądze, ponad ćwierć miliona dolarów - dozna większego chwilowego cierpienia niż w
wyniku odkładania rozmowy ze m n ą na później i poszukiwania jakiegoś innego sposobu
rozwiązania całej tej sprawy.
Kiedy patrzę dziś na wszystkie problemy, jakie kiedykolwiek miałem ze swoim
dyrektorem, zawsze sprowadzały się one do sytuacji, w której nie chciał on zrobić czegoś, co
powinien, ponieważ pragnął uniknąć poczucia konfrontacji. Konfrontacja była dla niego
największym cierpieniem. Tak więc chociaż uczciwość była dla niego bardzo ważna, unikanie
konfrontacji było ważniejsze. Dlatego właśnie nie powiedział mi prawdy i rozumował, że jest
przy tym uczciwy, ponieważ w końcu nigdy nie zapytałem go, czy pan Smith kradnie moje
pieniądze. Gdybym zapytał, z pewnością wyjawiłby mi prawdę.
Chociaż cała ta sytuacja wywołała moją wielką złość i była bardzo bolesna zarówno
finansowo, jak i emocjonalnie, to jednak dała mi cenną nauczkę. Dostarczyła mi bowiem
jednego z ostatnich brakujących elementów, który pozwolił ostatecznie rozwiązać zagadkę
ludzkiego zachowania. Zrozumienie tej bliźniaczej siły cierpienia i przyjemności pomogło mi
nie tylko pozytywnie wpłynąć na samego siebie i własną rodzinę, ale również pomóc wielu
ludziom na całym świecie.
Samotność
4
Depresja
5
Niepowodzenie 6
Poniżenie
7
Wina 8
W A R T O Ś C I ODPYCHANE
Musimy pamiętać, że ilekroć podejmujemy jakąkolwiek decyzję dotyczącą naszego
postępowania, umysł najpierw ocenia, czy nasze działanie może doprowadzić do stanów
przyjemności albo cierpienia. Umysł nieustannie rozważa, analizuje stojące przed nami
możliwości, aby poznać ich ewentualny wpływ na podstawie naszej hierarchii wartości.
Gdybym na przykład zaproponował ci akrobacje powietrzne, a pierwszą pozycję na twojej
liście wartości odpychanych za wszelką cenę zajmuje strach, oczywiste jest, że nie
podejmiesz tego działania, prawda? Jeśli jednak wartością numer jeden, której chcesz za
wszelką cenę uniknąć, jest poczucie odrzucenia, a ty jesteś przekonany, że odmowa spowoduje, iż cię odrzucę, możesz zdecydować się na wyskoczenie z samolotu mimo wielkiego
strachu. POZIOM CIERPIENIA, KTÓRY KOJARZYMY Z POSZCZEGÓLNYMI
EMOCJAMI, ZAWSZE WPŁYWA NA WSZYSTKIE NASZE DECYZJE.
Jakie są niektóre przynajmniej emocje, których unikanie jest dla ciebie bardzo ważne?
Często kiedy podczas kursów zadaję ludziom to pytanie, podają mi następującą listę:
Odrzucenie
1.
Złość 2.
Frustracja
3.
Czy mógłbyś powiedzieć, że są to emocje, których i ty chciałbyś za wszelką cenę
unikać? Oczywiście, że tak, ponieważ przynoszą one cierpienie. Czy nie byłoby również
prawdą stwierdzenie, że choć unikasz każdej z podanych wyżej emocji, niektóre z nich
kojarzą ci się z większym, inne z mniejszym cierpieniem? Że masz ustaloną hierarchię
również w przypadku wartości odpychanych? KTÓREJ Z WYMIENIONYCH NA LIŚCIE
WARTOŚCI CHCIAŁBYŚ UNIKAĆ NAJBARDZIEJ? Odrzucenia, depresji, poniżenia?
Odpowiedź na to pytanie określi twoje zachowanie niemal w każdych okolicznościach.
Mam nadzieję, że potrafimy stworzyć
uniwersytet, z którego będzie dumna nasza
drużyna futbolowa.
UNIWERSYTET W OKLAHOMIE
Kiedy patrzysz na swoją listę wartości odpychanych, czego się dowiadujesz? Czy
rozumiesz już, że jeśli na pozycji pierwszej umieściłeś poniżenie jako emocję, której chcesz
unikać za wszelką cenę, będziesz zawsze wymijał sytuacje, w których możesz spotkać się z
ostrym osądem? Jeśli najbardzej pragniesz uniknąć samotności, może cię to uczynić zbytnio
troskliwym, może ci kazać przez cały czas wychodzić naprzeciw innym i ciągle im coś
dawać, aby chcieli z tobą być, abyś mógł być otoczony wieloma wdzięcznymi przyjaciółmi.
Zastanówmy się teraz nad procesami wytwarzanymi przez twoją hierarchię wartości.
Jeśli na przykład na pozycji pierwszej listy wartości przyciąganych umieściłeś sukces, a
odrzucenie zajęło pierwszą pozycję na liście wartości odpychanych, czy potrafiłbyś wyjaśnić
możliwe konflikty i problemy życiowe wynikające dla ciebie z takiej hierarchii?
Przede wszystkim muszę ci powiedzieć, że człowiek, który próbuje zyskać przyjemność
lub sukces, nigdy przy tym nie doświadczając cierpienia lub odrzucenia, niczego na dłuższą
metę nie osiągnie. Człowiek taki będzie niszczył samego siebie, zanim jeszcze odniesie
jakikolwiek sukces na większą skalę.
Co pozwala mi na takie stwierdzenie? Przypomnij sobie jedną z podstawowych zasad, o
której mówiliśmy w tej książce tak często: CZŁOWIEK ZROBI O WIELE WIĘCEJ DLA
UNIKNIĘCIA CIERPIENIA NIŻ DLA ZYSKANIA PRZYJEMNOŚCI. Jeśli więc naprawdę
chcesz odnieść sukces na wielką skalę, czy nie powinieneś podjąć ryzyka odrzucenia? Czy nie
powinieneś chcieć go doświadczyć? Czy nie jest prawdą, że nawet jeśli jesteś człowiekiem
szczerym, uczciwym i prawym, który codziennie daje coś innym ludziom, znajdą się tacy,
którzy błędnie zinterpretują twoje działania, którzy dokonają nad tobą sądu, zanim jeszcze
nawet cię poznają? Czy chcesz zostać pisarzem, piosenkarzem, spikerem czy człowiekiem
interesu, zawsze istnieje potencjalna możliwość odrzucenia. Ponieważ w twoim umyśle
zakodowane jest przeświadczenie, że aby odnieść sukces, musisz ponieść ryzyko odrzucenia,
a z twojej hierarchii wartości wynika, że właśnie poczucia odrzucenia chcesz uniknąć
najbardziej, umysł podejmie decyzję, że przyjemność wynikająca z sukcesu nie jest warta tej
ceny, i sprawi, że będziesz sabotował swoje własne zachowanie, zanim jeszcze je podejmiesz!
Jakże często obserwuję ludzi, którzy wielkimi krokami zmierzają do przodu tylko po to,
by nagle z tajemniczego powodu cofnąć się w ostatniej chwili. Albo takich, którzy mówią i
robią rzeczy niszczące ich samych, własny sukces emocjonalny, umysłowy i fizyczny, do
którego zmierzają. Niezmiennie przyczyną jest w tych wypadkach konflikt wartości
emocjonalnych. Z jednej strony umysł mówi im: „Sięgnij po to", podczas gdy z drugiej cały
czas powtarza: „Jeśli to zrobisz, spotkasz się ze zbyt wielkim cierpieniem." Poruszają się więc
dwa kroki do przodu i jeden w tył.
W 1988 roku, roku wyborów, nazywałem to zjawisko syndromem Gary'ego Harta. Był
to miły facet, który wydawał się naprawdę dbać o dobro pojedynczych ludzi i całego
społeczeństwa, ale wszyscy widzieliśmy występujący u niego konflikt wartości. Czy Gary
Hart był koszmarnym typem? Szczerze wątpię. Cierpiał po prostu z powodu potężnego
konfliktu wartości. Dorastał pod wielkim wpływem kościoła, który nauczył go, że nawet myśl
o tańcu jest poważnym grzechem. Jednocześnie wystawiony był na wpływ takich wzorców,
jak Warren Beatty. Bez wątpienia sprzeczne dążenia przyczyniły się do jego politycznego
upadku.
Czy sądzisz, że ktoś o inteligencji Gary'ego Harta najpierw powiedziałby przed
kamerami: „Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości co do mojej osoby, to obserwujcie moje
życie", i zaraz po tym udałby się z wizytą do kochanki? Z pewnością byłby to dla jego umysłu
sposób pozbycia się cierpienia wynikającego ze znalezienia się na stanowisku, które
wymagało od niego zachowania sprzecznego z własnymi wartościami.
Możesz to zresztą nazywać, jak chcesz, ale czy nie przekonuje cię stwierdzenie, że jeśli
jesteś ciągnięty w dwóch przeciwnych kierunkach jednocześnie, nie zajdziesz za daleko w
żadną stronę? Świadomie lub podświadomie każdy z nas zrobi wszystko, co konieczne, aby
nie musieć doświadczać największych poziomów cierpienia.
Wszyscy zetknęliśmy się pewnie z osobami publicznymi, które doświadczały konfliktu
wartości. Jednak zamiast je osądzać powinniśmy zrozumieć, że w każdym z nas tkwią
wzajemnie sprzeczne wartości. Dlaczego? Choćby dlatego, że nie konstruujemy własnego
systemu wartości sami i pozwalamy, by kształtowało nas otoczenie. Jednak możemy zacząć
to zmieniać już teraz. Jak? Wystarczą dwa kroki.
KROK PIERWSZY to uświadomienie sobie swoich obecnych wartości, aby zrozumieć
swoje zachowania. W kierunku jakich stanów emocjonalnych podążasz, a jakie od siebie za
wszelką cenę odpychasz? Porównując obydwie sporządzone listy, będziesz w stanie
zrozumieć siłę, która obecnie kieruje twoim życiem.
KROK DRUGI to podejmowanie świadomych decyzji na temat wartości, którymi
chcesz się kierować, aby w ten sposób ustalić jakość własnego życia oraz stworzyć sobie
przyszłość, jakiej rzeczywiście pożądasz i na jaką naprawdę zasługujesz.
JAK ODNALEŹĆ SWOJE OBECNE WARTOŚCI
A więc zacznijmy. Do tej pory zajmowałeś się jedynie ustalaniem hierarchii wartości,
które ci podałem. Jednak aby osiągnąć swój cel, MUSISZ STWORZYĆ SWOJĄ WŁASNĄ
LISTĘ. Musisz odkryć własne wartości, odpowiadając na pytanie: CO JEST DLA MNIE
NAJWAŻNIEJSZE W ŻYCIU? Dobrze zastanów się nad odpowiedzią. Czy jest to spokój
umysłu? Wpływy? Miłość?
Zapisz wszystkie te wartości w kolejności od najważniejszej do najmniej ważnej.
Poświęć na to chwilę już teraz.
CO JEST DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE W ŻYCIU?
Kiedy ja sam po raz pierwszy sporządzałem tę listę, wypisałem następujące wartości w
takiej właśnie kolejności:
MOJA DAWNA LISTA WARTOŚCI PRZYCIĄGANYCH
Pasja
Miłość
Swoboda
Wkład w życie innych
Poczucie wynikające z wiedzy i umiejętności
Rozwój
Osiągnięcia/sukces
Szczęście
Zabawa
Zdrowie
Kreatywność
Kiedy przyglądałem się tej liście, zrozumiałem, dlaczego robiłem to, co robiłem.
Prowadziłem wtedy bardzo intensywne życie. Wszyscy określali mnie jako prawdziwą bombę
mogącą wybuchnąć w każdej chwili. Postrzegałem to działanie jako moją PASJĘ.
Zrozumiałem m o j ą MIŁOŚĆ do rodziny i przyjaciół oraz ciągłą chęć dzielenia się z nimi
wszystkim. Moim wielkim pragnieniem było OSWOBODZIĆ ludzi i byłem przekonany, że
jeśli to mi się uda, wniosę tym samym WKŁAD w ich życie. Wtedy będę miał poczucie, że
POTRAFIĘ cokolwiek robić, będę się ROZWIJAŁ, odnosił SUKCESY, będę się BAWIŁ
oraz czuł się ZDRÓW i PEŁEN SIŁ TWÓRCZYCH. Znajomość własnych wartości pomogła
mi trzymać się raz obranej drogi z wielką konsekwencją, która była dla mnie tak ważna. Od
wielu już lat czuję, że moje życie jest wewnętrznie spójne.
472
OBUDŹ W SOBIE OLBRZYMA
ZMIEŃ SWOJE WARTOŚCI, A ZMIENISZ SWOJE ŻYCIE
Po moich doświadczeniach z niesławnym panem Smithem pojechałem na Fidżi, aby
oderwać się od tego wszystkiego. Musiałem doprowadzić się do równowagi emocjonalnej.
Przede wszystkim jednak musiałem zdecydować, co mam robić i jak mogę obrócić c a ł ą tę
sytuację na s w o j ą korzyść. Pierwszej nocy na Fidżi, zanim położyłem się spać, zadałem
sobie bardzo ważne pytanie. Nie zastanawiałem się, dlaczego wszystko to musiało się
przytrafić właśnie mnie. Zamiast tego z a p y t a ł e m się o wiele lepiej:, Jakie jest ź r ó d ł o
wszystkich l u d z k i c h zachowań? Co skłania ludzi, by robili to, a nie co innego?"
Kiedy następnego ranka obudziłem się o ósmej rano, czułem, że kotłuje mi się w głowie
mnóstwo myśli. Chwyciłem za notatnik i zacząłem pisać. Różni ludzie wchodzili i
wychodzili, a ja pisałem bez przerwy od ósmej do osiemnastej trzydzieści. Bolała mnie ręka i
drętwiały palce. Moje pisanie nie wynikało ze spokojnego myślenia. Pomysły wręcz
wybuchały mi w głowie. Z tej rwącej rzeki pomysłów stworzyłem później Techniki
Przeznaczenia(TM) i sporą część Nauki Warunkowania Neuroasocjacyjnego(TM). Jednak
kiedy potem wróciłem do sporządzonych tamtego dnia notatek, nie potrafiłem odczytać ani
słowa!
Ale odczucia i myśli te tkwiły zakorzenione głęboko we mnie. Natychmiast
zrozumiałem, jakie możliwości tkwią w moim dziele. Stworzyłem plan kursu, który pomaga
słuchaczowi zdefiniować ponownie życiowe priorytety własnego s y s t e m u n e r w o w e g
o po to, a b y całkowicie zmienić proces podejmowania decyzji na temat własnych myśli,
odczuć oraz poczynań dosłownie w każdej dziedzinie życia!
Zacząłem rozważać, co by się stało, gdybym zamiast po prostu przybliżać ludziom ich
własne wartości, skłonił ich do zmiany tych wartości, do ich bardziej świadomego wyboru, do
celowej zmiany kolejności elementów składających się na ich hierarchię wartości. Co by się
stało, gdybym pracując z kimś, kto najwyżej ceni sobie bezpieczeństwo, a przygodę lokuje na
przykład na piętnastej pozycji listy wartości, odwrócił tę kolejność nie tylko rozumowo, ale w
taki sposób, by nowa hierarchia stała się częścią systemu nerwowego tego człowieka? Jakie
zmiany przyniosłoby to w jego życiu?
Odpowiedź jest oczywista. Robiąc to można całkowicie zmienić sposób myślenia,
odczuwania i działania człowieka dosłownie w każdej dziedzinie życia. Nie potrafiłem sobie
wyobrazić większej zmiany, której mógłbym w człowieku dokonać. Krótko mówiąc, byłaby
to zmiana, którą opisywano już w historii, przemiana Szawła w Pawła, jeśli wolisz, po
dokonaniu której człowiek zaczyna najbardziej ze wszystkich kochać te rzeczy, których
wcześniej nienawidził - i na odwrót.
Czy naprawdę można tego dokonać? Postanowiłem, ze najlepszą osobą, na której mogę
to sprawdzić, jestem ja sam. Zacząłem przeglądać moją listę wartości. Na początku
pomyślałem: „Moje wartości są przecież wspaniałe! Bardzo je wszystkie kocham W końcu
one stanowią mnie!" Ale zacząłem sobie przypominać, że NIE JESTEŚMY T A C Y JAK
NASZE W A R -TOŚCI. JESTEŚMY CZYMŚ ZNACZNIE WIĘKSZYM.
Wartości te nie są skutkiem działania rozumu, świadomego wyboru. Dotychczas udało
mi się jedynie odkryć, jaka hierarchia ważności została w moim życiu zastrzeżona. Jedyne, co
zrobiłem, to świadomie zdecydowałem, że chcę żyć w ramach systemu cierpienia i
przyjemności, który we mnie zaprogramowano. Gdybym jednak naprawdę chciał stworzyć
własne życie, gdybym chciał stworzyć zestaw wartości, które ukształtowałyby moje
ostateczne przeznaczenie, jakie wartości bym wybrał?
Nie uczyniłem cię ani z nieba, ani z ziemi,
ani śmiertelnym, ani nieśmiertelnym,
abyś z wolnego wyboru i honoru,
jakbyś był własnym Stwórcą, mógł stworzyć się
w taki sposób, jaki wybierzesz.
Będziesz miał siłę oceny ducha,
abyś odrodził się w wyższe istoty,
które są święte.
PICO DELLA MIRANDOLA, SŁOWA BOGA DO ADAMA. MOWA
O GODNOŚCI CZŁOWIEKA
Poczułem nieprawdopodobną inspirację, kiedy zrozumiałem, że w tej właśnie chwili
mogę podjąć decyzje, które na zawsze zmienią kierunek mojego życia. Zacząłem raz jeszcze
przyglądać się swoim wartościom i zadawać sobie pytanie:
„JAKIE MUSZĄ BYĆ MOJE WARTOŚCI, ABYM MÓGŁ STWORZYĆ MOJE
OSTATECZNE PRZEZNACZENIE, ABYM STAŁ SIĘ MOŻLIWIE NAJLEPSZYM
CZŁOWIEKIEM, ABYM ZYSKAŁ MOŻLIWIE NAJWIĘKSZY W P Ł Y W NA WŁASNE
ŻYCIE?"
Pomyślałem, że wartości, którymi się kieruję, tylko mi pomagają, ale potem przyszła
inna myśl: „JAKIE INNE WARTOŚCI POWINIENEM DODAĆ DO TEJ LISTY?"
Zacząłem rozumieć, że brakuje na tej liście inteligencji. Byłem oczywiście człowiekiem
inteligentnym, ale nie postawiłem inteligencji na tak wysokim miejscu mojej listy wartości
jak na przykład pasji. W końcu kierując się pasją dokonałem kilku raczej głupich wyborów,
włącznie z wyborem dyrektora mojej firmy.
Zacząłem zdawać sobie sprawę z faktu, że jeśli świadomie nie postawię inteligencji na
wysokiej pozycji w moim systemie nerwowym (to jest, jeśli świadomie nie nauczę się oceniać
możliwych konsekwencji własnych wyborów), nigdy nie spełnię swoich największych
marzeń. Nie miałem już żadnych wątpliwości, że inteligencja musi znaleźć się na mojej liście.
Potem odkryłem jeszcze kilka innych podobnych wartości i zdecydowałem, na której pozycji
mojej listy mam je umieścić.
Następnie zadałem sobie pytanie, którego nigdy wcześniej sobie nie zadawałem:
„JAKIE WARTOŚCI MUSZĘ USUNĄĆ ZE SWOJEJ LISTY, ABY OSIĄGNĄĆ MOJE
OSTATECZNE PRZEZNACZENIE?" Zacząłem rozumieć, że nieustannie skupiając się na
tym, jak być WOLNYM, nie zauważam swobody, którą już posiadam. Zrozumiałem, że nie
ma żadnego sposobu, który dałby mi więcej swobody, niż mam. Być może odczuwałbym co
innego, gdybym żył w kraju, w którym nie znalazłbym obecnych możliwości wyboru. Ale w
mojej konkretnej sytuacji nie mogę mieć większej już swobody wybierania. Postanowiłem
więc, że wykreślę swobodę ze swojej listy wartości i nigdy już nie będę czynił z niej
problemu. Poczułem wręcz nieprawdopodobną swobodę po wykreśleniu SWOBODY z listy
moich wartości.
Następnie zacząłem oceniać zasadność każdej wartości po kolei. Za każdym razem
pytałem: „JAKIE KORZYŚCI ODNOSZĘ Z UMIESZCZENIA TEJ WARTOŚCI NA TYM
WŁAŚNIE MIEJSCU W MOJEJ HIERARCHII?"
Zacząłem od pasji. Jakie mam korzyści z tego, że znajduje się ona właśnie tutaj?
Pomyślałem: „Daje mi rozpęd do działania, podniecenie i energię, siłę pozwalającą wpływać
na ludzi. Dodaje barw mojemu życiu." I wtedy zadałem pytanie, które mnie przeraziło,
którego nie zadawałem sobie nigdy wcześniej: „A ile mnie kosztuje fakt, że pasja znajduje się
na pierwszej pozycji w mojej hierarchii?" W jednej chwili odpowiedź stała się oczywista.
Niewiele wcześniej wróciłem z kursu prowadzonego w Denver, podczas którego bardzo źle
się czułem. Pracowałem mimo choroby, a zdrowie zawsze znajdowało się przecież na mojej
liście wartości. Ale może zbyt nisko?
Jeśli coś znajduje się na naszej liście wartości, od razu zaczynamy wierzyć, że jest to
coś bardzo ważnego, ponieważ istnieją setki innych rzeczy, które się na niej nie znalazły. Ale
moje wyobrażenie wartości zdrowia nie było pełne, ograniczało się jedynie do właściwego
odżywiania. Nie ćwiczyłem, a już na pewno nie dbałem o wystarczający odpoczynek. W
końcu moje ciało zaczęło protestować, bombardowane wciąż ponawianymi żądaniami
nieograniczonej energii. Zrozumiałem, że tamtego dnia, kiedy zdecydowanie nie czułem się
zdrowy, zmusiłem się do działania, zupełnie nie zwracając na ten fakt uwagi. Właśnie dlatego
nie czułem pasji, miłości, nie czułem wcale, że mam jakiś wpływ na moich słuchaczy. I wtedy
zrozumiałem, że jeśli pozostawię pasję na szczycie mojej hierarchii ważności, wypalę się do
cna, a więc nie osiągnę tego losu, którego tak bardzo pragnąłem.
I w końcu zadałem ostatnie pytanie: „W JAKIEJ KOLEJNOŚCI MUSZĘ USTAWIĆ
WŁASNE WARTOŚCI, ABYM MÓGŁ OSIĄGNĄĆ MOJE OSTATECZNE
PRZEZNACZENIE?" Nie pytałem, co jest dla mnie ważne, ale co musi i powinno być ważne.
Kiedy zacząłem odpowiadać sobie na to pytanie, po kilkunastu zmianach moja lista przybrała
następujący kształt:
MOJA N O W A LISTA PRZYCIĄGANYCH WARTOŚCI
Zdrowie/witalność
Miłość/ciepło
Inteligencja
Radość
Uczciwość
Pasja
Wdzięczność
Zabawa/szczęście
Znaczenie dla innych
Nauka/rozwój
Osiągnięcia
Stawanie się najlepszym
Inwestowanie
Wkład w życie innych
Kreatywność
Zmiany te mogą ci się wydać niewielkie, ale ich emocjonalny wpływ na mnie okazał się
olbrzymi. Już samo tworzenie nowej hierarchii wartości dało mi bardzo wiele, nawet jeśli
czasami musiałem ze sobą walczyć. Najtrudniej chyba było mi zmienić poprzednią kolejność
osiągnięć i szczęścia.
Jak sobie przypominasz, zgodnie z wcześniejszą listą musiałem odczuwać PASJĘ, MIŁOŚĆ, SWOBODĘ, WKŁAD W ŻYCIE INNYCH, POCZUCIE WŁASNYCH
UMIEJĘTNOŚCI I MOŻLIWOŚCI, ROZWOJU, OSIĄGNIĘĆ, a najmniej ważne było
SZCZĘŚCIE. Zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdybym na najwyższym miejscu w
mojej hierarchii umieścił szczęście. Co by się stało, gdybym uczynił je ważniejszym od
sukcesów i osiągnięć?
Uczciwie mówiąc, było to kolejne pytanie, które wywołało we mnie strach.
Pomyślałem: „Jeśli poczucie szczęścia będzie mi przychodziło łatwo, być może stracę wolę
działania? Może nie będę chciał już niczego osiągać? Może nie będę pragnął tak wiele wnosić
do życia innych?" W końcu łączyłem istotę swojego życia z umiejętnością pełnego pasji
przyczyniania się do szczęścia innych. Dopiero po dwóch godzinach podjąłem decyzję, że
przede wszystkim winien jestem szczęście sobie. Śmieszne, prawda?
Opierając się na doświadczeniu zdobytym w pracy z dziesiątkami tysięcy uczestników
moich kursów Randka z Przeznaczeniem, z których większość powszechnie uznawana jest za
ludzi sukcesu, mogę stwierdzić, że jest to największa obawa, jaką najczęściej żywimy.
Niemal wszyscy jesteśmy przekonani, że jeśli na pierwszym miejscu postawimy szczęście,
stracimy wolę działania. I właśnie dlatego chcę ci powiedzieć, że po wprowadzeniu tej
zmiany, ZAMIAST OSIĄGAĆ SZCZĘŚCIE, ZACZĄŁEM MIEĆ OSIĄGNIĘCIA
GŁÓWNIE DLATEGO, ŻE JESTEM SZCZĘŚLIWY. Różnica, jaką sprawiło to w moim
życiu, jest tak wielka, że chyba nie da jej się opisać słowami. Nie straciłem motywacji do
działania. Wręcz odwrotnie, chcę robić jeszcze
więcej!
Kiedy moja lista była kompletna, znalazłem się w stanie, którego wcześniej chyba nigdy
nie osiągnąłem: doznałem całkowitego poczucia spokoju i pewności, ponieważ wiedziałem,
że każda część mojej istoty będzie przeć w kierunku najskrytszych moich marzeń. Nie byłem
już w stanie wojny z samym sobą. Nie musiałem już ciągle walczyć o swobodę i wolność,
miałem więcej czasu na miłość i mogłem poczuć się prawdziwie wolny. Potrafiłem kierować
się swoim szczęściem i osiągać wciąż nowe sukcesy. Wiedziałem, że będę się cieszyć dobrym
zdrowiem i wielką siłą. Wraz z podjęciem tej jednej decyzji o zmianie hierarchii wartości
zacząłem odczuwać wyraźne zmiany w swojej kondycji fizycznej.
ZACZĄŁEM TEŻ WTEDY ROZUMIEĆ, ŻE POWINIENEM UNIKAĆ PEWNYCH
STANÓW EMOCJONALNYCH, JEŚLI CHCĘ OSIĄGNĄĆ ŻYCIOWY SUKCES. Jednym
z tych stanów było oczywiście zmartwienie. Cierpienie spowodowane ciągłym
zastanawianiem się nad sposobami utrzymania mojej firmy zniszczyło mnie emocjonalnie i
fizycznie. Wcześniej wierzyłem, że zmartwienie może dać mi większą motywację, ale
przekonałem się, że potrafiło jedynie doprowadzać mnie do stanu dużej nieproduktywności.
Postanowiłem więc, że nigdy już nie będę się martwił. Mogłem więc skoncentrować się na
działaniach, które przyniosą pożądane rezultaty. Kiedy zdecydowałem, że zmartwienie może
zniszczyć mój ostateczny cel, zacząłem go unikać za wszelką cenę. Stało się ono dla mnie
zbyt bolesne, bym m ó g ł mu się oddawać. W taki sposób z a c z ą ł e m konstruować m o j ą
listę wartości odpychanych.
Kiedy już zaplanowałem własne przeznaczenie, wróciłem do Stanów Zjednoczonych.
Moich przyjaciół i współpracowników czekała wielka niespodzianka! Zaraz pierwszego dnia
po powrocie do biura spotkałem się z pytaniami: „Co się z tobą stało? Wydajesz się taki inny!
Jesteś zupełnie odprężony!" Każdemu po kolei wyjaśniałem, co się stało, aż wreszcie
zrozumiałem, że muszę dopracować moją nową technikę do ostatniego szczegółu i zacząć jej
uczyć na kursach. Tak właśnie narodził się kurs Randka z Przeznaczeniem.
Napisałem tę książkę kierowany pragnieniem, aby jak najwięcej ludzi mogło zapoznać
się z moimi technikami stawiania sobie warunków i kształtowania własnego przeznaczenia.
Mam nadzieję, że wykorzystasz te techniki. P A M I Ę T A J , ŻE N A P R A W -DĘ
MOŻESZ ZAPLANOWAĆ, KIM SIĘ STANIESZ.
Dajcie mi piękno ducha. Niech piękno zewnętrzne i wewnętrzne staną się jednym.
SOKRATES
Czy potrafisz już przejąć władzę nad trzecim elementem Systemu Nadrzędnego?
Wystarczy w tym celu postawić dwa kroki.
KROK PIERWSZY: O D K R Y J SWOJE OBECNE W A R T O Ś -CI I
UPORZĄDKUJ JE WEDŁUG WAŻNOŚCI. Dzięki temu dowiesz się, czego najbardziej
chcesz doświadczać. Poznasz nie tylko własne wartości przyciągane, ale też i dowiesz się,
czego za wszelką cenę musisz unikać, a więc odkryjesz własne wartości o d -pychane.
Pozwoli ci to pojąć swoje zachowanie, da możliwość doświadczania wielkiej satysfakcji
płynącej ze zrozumienia systemu opartego na przeciwstawieniu: przyjemność i cierpienie.
KROK DRUGI: Jeśli tylko zechcesz chwycić byka za rogi, masz możliwość zmiany
własnego przeznaczenia. ZADAJ SOBIE NOWE PYTANIE: JAKIE MUSZĄ BYĆ MOJE
WARTOŚCI, JEŚLI MAM OSIĄGNĄĆ PRZEZNACZENIE, KTÓREGO PO-Ż Ą D A M I
NA KTÓRE ZASŁUGUJĘ? WYPISZ LISTĘ W A R -TOŚCI I UPORZĄDKUJ JE
WEDŁUG WAŻNOŚCI. ZOBACZ, KTÓRYCH WARTOŚCI MOŻESZ SIĘ POZBYĆ, A
KTÓRE POWINIENEŚ DODAĆ, ABY STWORZYĆ DLA SIEBIE DOKŁADNIE TAKIE
PRZEZNACZENIE, JAKIEGO CHCESZ.
Być może zadajesz sobie teraz pytanie: „A czym, do diabła, jest moje przeznaczenie?"
Jeśli tak właśnie jest, wróć do rozdziału dwunastego. Pytałem cię w nim, jakim człowiekiem
musisz się stać, aby osiągnąć wszystko, czego chcesz. Jakie muszą być twoje wartości, jeśli
masz się takim właśnie człowiekiem stać? Jakie wartości musisz dodać, a jakich się pozbyć?
Jak zmieniłaby się na przykład twoja zdolność pokonywania lęków, frustracji i strachu
przed odrzuceniem, gdybyś zdecydował się umieścić wysoko na liście pozytywnych wartości
odwagę? Jaki będzie skutek uznania radości za wartość numer jeden? Czy pozwoli ci to
czerpać z życia więcej szczęścia, cieszyć się nadchodzącą chwilą, zbliżyć się do własnych
dzieci i stać się dla nich kimś więcej niż tylko „żywicielem"?
Co osiągnąłeś poprzez stworzenie nowej listy wartości? Czy nie jest ona jedynie
zbieraniną słów na kawałku papieru? Odpowiedź będzie brzmiała: tak, jeśli nie zaczniesz
stawiać sobie warunków do wykorzystywania jej jako swojego nowego kompasu. Kiedy to
zrobisz, stanie się ona solidną podstawą każdej podejmowanej przez ciebie decyzji. Trudno
mi dać ci w tej książce cały zestaw narzędzi warunkowania, które przekazuję słuchaczom
moich kursów. Ale chciałbym ci przypomnieć o sile wynikającej z wykorzystania systemu
dźwigni. Wielu z uczestników kursu Randka z Przeznaczeniem umieszcza spisy własnych
wartości w widocznym miejscu w pracy, w domu, wszędzie tam, gdzie mogą je przeczytać
życzliwi im ludzie, którzy pomogą im sprostać tym nowym wymaganiom.
Wykorzystaj więc tę samą dźwignię, aby wzmocnić swoje oddanie dla nowych
wartości. Kiedy następnym razem znów zaczniesz krzyczeć na swoje dzieci, być może ktoś,
kto cię kocha, podejdzie do ciebie i przypomni, co jest najważniejszą wartością na twojej
liście.
Dotykam przyszłości: uczę.
ANONIM
Przyglądanie się, jak ludzie przejmują kontrolę nad własną hierarchią wartości podczas
kursów Randka z Przeznaczeniem, stanowi dla mnie wielką nagrodę. Nieprawdopodobna
wręcz jest zmiana, jaka zachodzi w nich między piątkowym porankiem a niedzielnym
wieczorem. Kiedy następuje w nich transformacja, dzieją się rzeczy cudowne. Pamiętam
jednego mężczyznę, który nie chciał uczestniczyć w kursie, a znalazł się na sali tylko dlatego,
że wciągnęła go tam żona.
Kiedy zaczęliśmy mówić o wartościach oraz możliwości wprowadzenia zmian w ich
hierarchii, stwierdził: „Nie muszę zmieniać własnych wartości." Tak przy okazji, jego
wartością numer jeden była swoboda i wolność. Odrzucał myśl, że mógłby być „zmuszony"
do zmiany czegokolwiek we własnym życiu, jeśli sam nie chciałby tego zmienić. Jego
odmowa wprowadzenia jakichkolwiek zmian była podyktowana niechęcią do poddania się
czyjejkolwiek kontroli.
W końcu zwróciłem się do niego w następujących słowach: „Wiem, że nie musi pan
wprowadzać żadnych zmian w swojej hierarchii wartości. Wiem też, że posiada pan pełną
swobodę decyzji. Dlatego właśnie jestem pewien, że może pan również zdecydować, aby do
swojej listy dodać kilka nowych wartości. Jakie więc wartości mogłyby być pomocne w
podniesieniu jakości pańskiego życia, a może nawet mogłyby się przyczynić do zmiany
pańskiego przeznaczenia?" Zastanowił się przez chwilę i odpowiedział: „No cóż, może
dobrze byłoby, gdybym dodał elastyczność działania." Na sali zawrzało, a ja ciągnąłem: „To
wspaniale. Na którym miejscu chciałby pan ją umieścić?" Zaczęliśmy od ostatniej pozycji, a
po jakimś czasie elastyczność znalazła się na samym szczycie jego hierarchii wartości.
W chwili gdy mężczyzna ten zdecydował, że jest to najlepsze miejsce dla jego nowej
wartości, inny uczestnik kursu, z wykształcenia lekarz, który siedział tuż za nim, nagle
krzyknął: „Czy też to zauważyliście?" Różnica w jego wyglądzie była tak oczywista, że
zwróciło na nią uwagę kilkanaście innych osób na sali. Mężczyzna ten zaczął zmieniać się na
naszych oczach. Kiedy przyjął elastyczność jako swoją nadrzędną wartość, jego postawa
rozluźniła, wydawał się bardziej odprężony. Inaczej siedział na krześle i zaczął o wiele
swobodniej oddychać. Zmieniła się nawet jego mimika, kiedy zmalało napięcie mięśni
twarzy. Jego układ nerwowy z pewnością otrzymał już wiadomość.
Wtedy zadałem mu kolejne pytanie: „Czy są jeszcze jakieś inne wartości, które chciałby
pan dodać do swojej listy?" Znów przez chwilę się zastanowił i odpowiedział z pytaniem w
głosie: „Może... przebaczenie?" I znów pozostali uczestnicy zareagowali śmiechem. Oto
bowiem człowiek, który na początku aż kipiał wrogością i napięciem, na ich oczach
dokonywał zwrotu o sto osiemdziesiąt stopni. Z przyjemnością obserwowałem dalsze zmiany
w jego postawie, zachowaniu, sposobie oddychania, mimice i gestykulacji, które nastąpiły po
tym, jak zdecydował, na której pozycji umieścić tę wartość. Do końca kursu wszyscy ze
zdziwieniem spoglądali na olbrzymie zmiany w tym człowieku, spowodowane uzupełnieniem
przez niego hierarchii wartości o te dwa pojęcia. Zwracał się do ludzi łagodniejszym głosem,
jego twarz wydawała się „otwierać" z coraz większą ekspresją. Starał się łączyć z ludźmi w
sposób poprzednio zupełnie mu obcy. Dziś minęły od tamtego czasu trzy lata. Swobody już
dawno nie ma na jego liście wartości. Bardzo też poprawiły się jego kontakty z żoną.
To, co wciąż robimy, stanowi o nas.
ARYSTOTELES
Zycie ma wiele sposobów, by sprawdzić, czy jesteśmy wierni naszym wartościom.
Moja próba miała miejsce, kiedy wsiadałem kiedyś na pokład samolotu. Kogo ujrzałem? W
przejściu między siedzeniami stał słynny pan Smith! Głęboko w duszy poczułem złość i
wrogość z intensywnością, jakiej nie doznawałem przez całe dwa lata, w czasie których go
nie widziałem. Ruszył przed siebie i zajął jeden z foteli na tyłach samolotu. Kiedy i ja siadłem
na swoim miejscu, świadomość jego obecności spowodowała, że przez głowę zaczęły mi
przebiegać różne pytania: „Co powinienem zrobić? Czy mam podjąć z nim konfrontację? Czy
powinienem po prostu podejść do jego fotela, stanąć nad nim, patrzeć bez słowa i wzrokiem
sprawić, by zaczął się wić?" Nie jestem dumny z tych pytań, ale ponieważ jedną z moich
wartości jest uczciwość, podaję je tak, jak je sobie zadawałem.
Jednak po chwili kontrolę nad moimi działaniami przejęły wartości. Dlaczego?
Otworzyłem notes, aby coś zapisać, i wzrok mój padł na przyczepioną do niego kartkę z moją
hierarchią wartości. Na samej górze przeczytałem: „Najważniejsze są dla mnie w życiu
miłość i ciepło." Ha! Bądź rozsądny... Bądź uczciwy... Bądź wdzięczny... Zawsze baw się
dobrze... Przyczyniaj się do pozytywnych zmian w życiu innych... Cóż, jak sobie pewnie
wyobrażasz, mój stan zmienił się radykalnie. Jedno spojrzenie na listę wartości złamało
negatywny wzorzec. Kartka przypominająca mi, kim naprawdę jestem i do czego w życiu
zmierzam, sprawiła, że nie miałem już wątpliwości, jak się zachować.
Kiedy samolot wylądował, podszedłem do pana Smitha, by z uczciwością i ciepłem
powiedzieć, że chociaż żadną miarą nie aprobuję ani nie rozumiem jego postępku,
postanowiłem nie żywić już do niego wielkiej odrazy, i tak naprawdę dobrze mu życzę.
Ostatnią rzeczą, którą pamiętam, było wielkie zdziwienie, które odmalowało się na jego
twarzy, gdy odwracałem się, by iść w swoją stronę.
Cóż za ulga! Nawet w bardzo napiętej sytuacji emocjonalnej potrafiłem dochować
wierności temu, co uznaję za słuszne! Nie ma chyba w życiu poczucia spełnienia większego
niż to, które wynika z przekonania, że zachowałeś się tak, jak powinieneś się był zachować.
Spraw sobie dar i przejmij kontrolę nad tą siłą, która kształtuje twoje przeznaczenie.
Pamiętaj, byś poświęcił czas na ćwiczenia, które pomogą ci ustalić hierarchię twoich
wartości!
Czy jest możliwe, byśmy posiadając jasną hierarchię wartości, odczuwali, że nie żyjemy
z nimi w zgodzie? Oczywiście. Możesz dysponować wspaniałym systemem, który popycha
twoje życie we właściwym kierunku, i mimo to czuć się nieszczęśliwy. Aby tego uniknąć,
powinieneś zrozumieć potęgę reguł.
Rozdział szesnasty
REGUŁY: JEŚLIJESTEŚ NIESZCZĘŚLIWY.
O T O WYJAŚNIENIE DLACZEGO
Wymagaj od siebie więcej, niż ktokolwiek inny od ciebie wymaga.
HENRY WARD BEECHER
Pisząc te słowa, od czasu do czasu patrzę na niebieską głębię Pacyfiku przez okno
mojego pokoju w hotelu Hyatt Regency na Big Island na Hawajach. Przed chwilą
obserwowałem coś, co po raz kolejny w Ameryce Północnej zdarzy się dopiero w 2017 roku:
całkowite zaćmienie Słońca.
Becky i ja wstaliśmy dziś rano o wpół do szóstej, aby razem z tysiącami innych
obserwujących stać się świadkiem tego rzadkiego zjawiska astronomicznego. Kiedy na
zewnątrz zgromadził się już cały tłum, zacząłem nawet nieźle się bawić, patrząc, jak różni
ludzie przybyli tutaj, aby wziąć udział w tym wydarzeniu: najwięksi biznesmeni, turyści na
wakacjach, naukowcy, którzy kierowali w niebo swoje wielkie lunety, autostopowicze, którzy
podczas nocy rozbili swoje namioty w małych kraterach, i dzieci, które
wiedziały, że za chwilę obejrzą wielkie wydarzenie tylko dlatego, że zapewniali ich o
tym rodzice. Tabuny ludzi, którzy zjechali się tu z całego świata, płacąc za podróż tysiące
dolarów, tylko po to, aby zobaczyć cos, co potrwa najwyżej pięć minut! Dlaczego wszyscy to
robiliśmy? Chcieliśmy przez chwilę postać w cieniu! Ludzie to bardzo interesujący gatunek,
nieprawdaż?
O 6.28 zaczęło się widowisko. W powietrzu wisiało wielkie podniecenie. Nie chodziło
tylko o przewidywane zaćmienie, ale też i o obawę przed rozczarowaniem. Zaczęły się
zbierać chmury i niebo stawało się coraz ciemniejsze. Z zainteresowaniem obserwowałem,
jak różni ludzie różnie radzili sobie z poczuciem, że ich oczekiwania mogą się nie spełnić.
Nie przybyli tu, by obejrzeć, jak Księżyc przemknie szybciutko nad ich głowami. Oczekiwali na pełne, czterominutowe zaćmienie, kiedy cień Księżyca całkowicie przesłoni tarczę
słoneczną i pokryje nas ciemnością. Mieli nawet na to nazwę: zaćmienie całkowite!
O 7.10 chmury stawały się coraz gęstsze i rosły z minuty na minutę. Nagle pojawiło się
między nimi Słońce i wszyscy mogliśmy dostrzec jego częściowe zaćmienie. Tłum przywitał
je z pełnym podniecenia aplauzem, jednak natychmiast potem chmury znów zasłoniły nam
zupełnie widok. Im bliżej było chwili całkowitego zaćmienia, tym bardziej oczywisty stawał
się fakt, że nie będziemy mogli go zobaczyć.
W jednej chwili tysiące ludzi zaczęły się gromadzić wokół olbrzymich ekranów
telewizyjnych, rozstawionych przez liczne stacje telewizyjne. I tak się to właśnie skończyło!
Oglądaliśmy zaćmienie na ekranach telewizorów, podobnie jak wszyscy inni ludzie na
świecie.
Właśnie wtedy miałem wyjątkową okazję obserwowania niezliczonych ludzkich
emocji. Każdy z zebranych reagował ZGODNIE Z WŁASNYMI REGUŁAMI:
PRZEKONANIEM, CO MUSIAŁOBY SIĘ WYDARZYĆ, ABY W TEJ SYTUACJI POCZUĆ SIĘ DOBRZE. Mężczyzna stojący tuż za mną zaczął kląć: „Wydałem ponad cztery
tysiące dolarów, przejechałem szmat drogi tylko po to, żeby przez cztery minuty gapić się w
telewizor?" Pewna kobieta wciąż powtarzała: „Nie mogę uwierzyć, że nas to ominęło!", a jej
rozweselona córka odpowiadała jej: „Ależ mamo, przecież to się właśnie dzieje!" Inna
kobieta, stojąca tuż z prawej strony, powiedziała: „Czy to nie wspaniałe? Jestem taka szczęśliwa!"
W tej właśnie chwili stało się! Kiedy wszyscy wpatrywaliśmy się w ekran, resztka
promieni słonecznych zgasła i pogrążyliśmy się w ciemności. Była to zupełnie inna ciemność
niż zmierzch, kiedy niebo ciemnieje stopniowo. Była to ciemność natychmiastowa! Tłum
najpierw krzyknął, ale później wszyscy zamilkli jak zaczarowani. Ptaki pofrunęły na drzewa i
umilkły. Była to prawdziwie niesamowita chwila.
I wtedy nastąpiło coś nieoczekiwanego. Kiedy wszyscy staliśmy tam wpatrzeni w
ciemność, ci, którzy mieli ze sobą aparaty fotograficzne, postanowili nagle utrwalić tę chwilę
na kliszy. Natychmiast zalało nas światło, nie promienie słońca, lecz światło lamp
błyskowych.
Całkowite zaćmienie Słońca skończyło się niemal tak nagle, jak się zaczęło. Dla mnie
najpiękniejszym momentem była chwila, gdy pierwsze promienie słoneczne zaczęły
wychodzić zza księżycowego cienia, w jednej chwili niosąc ze sobą radość dnia. Wtedy
zrozumiałem, JAK NIEWIELE POTRZEBA ŚWIATŁA, ABY ZNISZCZYĆ CIEMNOŚĆ.
W kilka chwil po pojawieniu się pierwszych promieni słonecznych, ludzi zaczęli się
rozchodzić. Byłem zaskoczony. Przecież zaćmienie Słońca wciąż trwało! Większość z nich
męłła w ustach narzekania na to, że „przebyli taki szmat drogi, tylko po to, aby ominęło ich
największe doznanie w ich życiu". Jednak trochę zapaleńców zostało do końca,
zdecydowanych chłonąć każdą minutę własnej radości i podniecenia. O ironio! Mniej więcej
po piętnastu minutach wiatr rozwiał całkowicie chmury i niebo stało się czyste, odkrywając
każdemu widok końcówki zaćmienia. Ale została nas zaledwie garstka. Większość wróciła
już do pokoi, rozczarowana i zła. W pokojach pewnie nadal sprawiali sobie ból, ciągle rozpamiętując, jak bardzo rozwiały się ich oczekiwania i nadzieje.
Jak zawsze, tak i tym razem zacząłem zadawać ludziom pytania. Chciałem się
dowiedzieć, czym było dla nich doświadczanie zaćmienia Słońca. Wielu z moich rozmówców
podkreślało, że było to najbardziej nieprawdopodobne duchowe doświadczenie ich życia.
Pewna ciężarna kobieta dotknęła dużego już brzucha i powiedziała mi, że zaćmienie w jakiś
niewytłumaczalny sposób
umocniło jej więź z nie narodzonym dzieckiem i właśnie dlatego jest szczęśliwa, że się
tu znalazła. Jakże wielkie zróżnicowanie reguł i przekonań udało mi się dzisiaj
zaobserwować!
Jako najbardziej humorystyczny uderzył mnie fakt, że ludzie podniecali się tak bardzo,
wkładali tak wiele emocji w coś takiego, jak czterominutowe zaćmienie Słońca. Jeśli się
bowiem nad tym zastanowić, to nie jest to większy cud niż pojawiające się co rano Słońce!
Czy możesz sobie wyobrazić, że każdego ranka miliony ludzi na całym świecie wstają
wcześniej po to, aby obejrzeć wschód słońca? Że stacje telewizyjne i radiowe przekazują
każdy szczegół tego wydarzenia w specjalnych audycjach, z wielką pasją komentując każdą
minutę, każdy nowy promień, a my wszyscy przez cały ranek dyskutujemy, jaki to wielki
cud? Czy potrafisz sobie wyobrazić, co znaczyłby wtedy dla nas dzień? Gdyby media
każdego ranka rozpoczynały wiadomości od zdania: „Dzień dobry! Raz jeszcze zdarzył się
cud: znów wzeszło słońce!"
Dlaczego nie zachowujemy się w taki właśnie sposób? Czy to w ogóle możliwe?
Oczywiście, że tak. Problem tylko w tym, że nie mamy takiego nawyku. Jesteśmy tak bardzo
przyzwyczajeni do cudów, które przez cały czas dzieją się wokół nas, że po prostu ich nie
dostrzegamy.
Nasze własne reguły mówiące, co jest wartościowe, dyktują większości z nas, byśmy
pożądali rzeczy rzadkich, zamiast doceniać wszystkie cuda, które dzieją się wokół nas.
Co zdecydowało o różnicach w zachowaniu wszystkich tych ludzi, którzy przyjechali na
Hawaje obserwować zaćmienie Słońca? Co sprawiło, że jedni zareagowali wściekłością i
rozczarowaniem (pewien mężczyzna, na przykład, zdenerwował się tak bardzo, że cisnął o
ziemię swoim aparatem fotograficznym), podczas gdy inni nie tylko doświadczyli wielkiego
szczęścia i radości tamtego dnia, ale też będą ich ponownie doświadczać, ilekroć powrócą
myślami do zaćmienia Słońca w ciągu najbliższych tygodni, miesięcy i lat?
Nasze doświadczanie rzeczywistości nie miało z tamtą rzeczywistością nic wspólnego.
Interpretowało ją jedynie dzięki kontrolującej sile naszych przekonań, a zwłaszcza reguł,
które mówią nam, co musi się wydarzyć, abyśmy mogli dobrze się poczuć. REGUŁAMI
NAZYWAM TE WŁAŚNIE PRZEKONANIA, KTÓRE OKREŚLAJĄ, KIEDY
DOZNAJEMY RADOŚCI, A KIEDY CIERPIENIA. Niezrozumienie ich potęgi może
zniszczyć wszelką możliwość życiowego szczęścia, a pełne zrozumienie i wykorzystanie
odmieni twoje życie tak bardzo, jak wszystko, czego nauczyłeś się z tej książki.
Zanim przejdziemy dalej, chciałbym zadać ci jedno pytanie: CO MUSI SIĘ S T A Ć ,
ABYŚ TY S A M POCZUŁ SIĘ SZCZĘŚLIWY? Czy potrzebujesz do tego, by ktoś cię objął,
pocałował, miał z tobą stosunek miłosny, mówił ci, jak bardzo cię szanuje i jak wysoko ceni?
A może musisz zarobić milion dolarów, stać się mistrzem golfa albo zyskać pochwałę
przełożonego? Czy aby poczuć się szczęśliwym, musisz jeździć właściwym samochodem,
chodzić na właściwe przyjęcia i być znanym przez właściwych ludzi? Czy musisz doznać
duchowego uniesienia, czy też spokojnie czekać, aż w pełni się rozwiniesz? A może
powinieneś codziennie przebiec pięć mil? Co naprawdę MUSI się wydarzyć, abyś mógł
poczuć się dobrze?
PRAWDA BRZMI, ŻE NIC NIE MUSI SIĘ WYDARZYĆ, BYŚ MÓGŁ DOBRZE
SIĘ CZUĆ. Nie potrzebujesz zaćmienia Słońca, by poczuć się dobrze. Możesz mieć to
poczucie natychmiast, w tej właśnie chwili, bez absolutnie żadnego powodu! Zastanów się
nad tym! Jeśli zarabiasz milion dolarów rocznie, sam milion dolarów nie daje ci żadnej
przyjemności. Tylko twoja własna reguła mówi ci: „Kiedy osiągnę taki to a taki próg, mogę
pozwolić sobie na to, by dobrze się poczuć." Z chwilą gdy postanowisz poczuć się dobrze,
przesyłasz własnemu mózgowi dyspozycję zmiany reakcji mięśni twarzy, klatki piersiowej i
całego ciała, zmiany sposobu oddychania oraz zmiany przemian biochemicznych w całym
systemie nerwowym. Wszystko to sprawia, że zaczynasz doznawać odczuć, które nazywasz
przyjemnością.
Jak sądzisz, kto najgorzej się czuł podczas zaćmienia Słońca? Ludzie z najbardziej
szczegółowymi regułami mówiącymi im, co musi się wydarzyć, by poczuli się szczęśliwi. Nie
mam wątpliwości, że największe cierpienie odczuwali naukowcy i ci spośród turystów, którzy
uznawali się za naukowców. Wielu z nich miało długą listę zadań, które chcieli wykonać w
ciągu tych czterech minut, zanim mogliby sobie pozwolić, by dobrze się poczuć.
Nie zrozum mnie źle. Nie ma niczego niewłaściwego w postanowieniu, by osiągnąć i
zrobić wszystko, co tylko możliwe. Wiele
lat temu dokonałem odkrycia, które na zawsze zmieniło jakość mojego życia: TAK
DŁUGO, JAK DŁUGO KSZTAŁTUJEMY NASZE ŻYCIE W TAKI SPOSÓB, ŻE NASZE
WŁASNE SZCZĘŚCIE UZALEŻNIAMY OD CZEGOŚ, NA CO NIE MAMY ŻADNEGO
WPŁYWU, TAK DŁUGO BĘDZIEMY ODCZUWALI CIERPIENIE. Ponieważ nie
chciałem żyć w ciągłym strachu przed cierpieniem i uznawałem się za człowieka inteligentnego, zmieniłem swoje reguły tak, że, opierając się na mojej zdolności do kierowania
własnym umysłem, ciałem i emocjami, odczuwam cierpienie i przyjemność tylko wtedy, gdy
jest to w moim przekonaniu uzasadnione.
Becky i ja mieliśmy wiele wspaniałych przeżyć podczas zaćmienia Słońca. Zresztą
pojechaliśmy na Hawaje w innym celu, w związku z trzytygodniowym kursem, który tam
prowadziłem. Dlatego wyjazd o kilka dni wcześniej po to, aby obejrzeć zaćmienie Słońca,
traktowaliśmy jako premię.
Jednak główną przyczyną, dla której świetnie się bawiliśmy, było to, że nie mieliśmy
wielkich oczekiwań. Klucz do szczęścia leżał w jednej podstawowej regule, którą
kierowaliśmy się obydwoje. POSTANOWILIŚMY, że regułą numer jeden tego dnia będzie
dla nas CHĘĆ PRZEŻYCIA WIELKIEJ PRZYJEMNOŚCI BEZ WZGLĘDU NA TO, CO
SIĘ STANIE. Tak więc nie jest całkowicie prawdą, że nie mieliśmy żadnych oczekiwań. Po
prostu postanowiliśmy, że niezależnie, co się wydarzy, znajdziemy sposób cieszenia się tym.
Czy widzisz już, jak reguła ta mogłaby zmienić dosłownie wszystkie twoje
doświadczenia, gdybyś ją przyjął i konsekwentnie stosował w swoim życiu? Kiedy mówię o
niej ludziom, czasem spotykam się ze stwierdzeniem: „Aha, po prostu obniżasz loty." Nic nie
mogłoby być dalsze od prawdy! Aby przyjąć tę regułę, MUSISZ OD SIEBIE WYMAGAĆ
WIĘCEJ! Znaczy ona bowiem, że mierzysz jak najwyżej, postanawiasz odczuwać radość i
przyjemność bez względu na warunki chwili. Jej przyjęcie o-znacza, że chcesz być dość
mądry, dość elastyczny i dość kreatywny, aby pokierować własnymi emocjami i wybrać
przedmiot koncentracji w taki sposób, który pozwoli ci doświadczać bogactwa życia. Być
może jest to najważniejsza z twoich reguł.
W poprzednim rozdziale zacząłeś ustalać dla siebie hierarchię wartości, która pozwoli ci
sprecyzować i utrzymać kierunek twojego życia. Teraz musisz zrozumieć, ŻE FAKT, CZY
ODCZUWASZ POCZUCIE SPEŁNIENIA WŁASNYCH WARTOŚCI, CZY TEŻ NIE,
ZALEŻY WYŁĄCZNIE OD TWOICH REGUŁ, od twojego przekonania, co musi się stać,
abyś poczuł sukces, doznał szczęścia albo doświadczył miłości.
Możesz postanowić, że szczęście będzie twoim priorytetem, ale jeśli kierujesz się
regułą, że abyś poczuł się szczęśliwy, wszystko musi dziać się zgodnie z twoim planem, to
gwarantuję ci, że nigdy nie doświadczysz prawdziwego i stałego szczęścia. ZYCIE JEST
ZMIENNE, tak więc nasze reguły muszą być zorganizowane w taki sposób, byśmy mogli się
adaptować do tych zmian, rozwijać i czuć dobrze. Do tego niezbędne jest, byśmy zrozumieli
te podświadome przekonania i kontrolowali dokładnie, kiedy możemy odczuwać
przyjemność, a kiedy cierpienie.
SĘDZIA I Ł A W A PRZYSIĘGŁYCH
Każdy z nas kieruje się regułami i zasadami, które rządzą nie tylko naszymi odczuciami
wobec wszystkiego, co dzieje się w naszym życiu, ale również decydują o tym, jak
zareagujemy na te wydarzenia i jak się pod ich wpływem zachowamy. W ostatecznym
rozrachunku, to, co robimy i kim się stajemy, zależy od kierunku życiowego, który
wyznaczają nasze wartości. Ale równie ważne dla określenia naszych zachowań i emocji, a
może nawet ważniejsze, są NASZE PRZEKONANIA, CO JEST DOBRE, A CO ZŁE, CO
POWINNIŚMY, A CO MUSIMY ROBIĆ. TE PRECYZYJNE WYMAGANIA I
KRYTERIA NAZYWAM REGUŁAMI.
Reguły są spustem uwalniającym każde cierpienie i każdą przyjemność w naszym
systemie nerwowym. Działa to tak, jak gdyby w naszym mózgu znajdował się miniaturowy
sąd. Nasze reguły są ostatecznym sędzią i ławą przysięgłych. Ustalają, czy określona wartość
jest, czy też nie jest zrealizowana, czy czujemy się dobrze, czy też źle, czy dajemy sobie
wzajemnie przyjemność, czy cierpienie.
Gdybym na przykład zadał ci pytanie: „Czy masz wspaniałe ciało?", jak byś
zareagował? Reakcja zależałaby od tego, czy sądzisz, że spełniasz określone kryteria, które w
twoim przekonaniu warunkują posiadanie pięknego ciała.
Oto kolejne pytanie: „Czy jesteś dobrym kochankiem?" Twoja odpowiedź będzie
opierała się na regułach mówiących ci, co jest niezbędne, by stać się dobrym kochankiem, na
zasadach, które wyznajesz, i wymaganiach, które sobie stawiasz. Gdybyś odpowiedział mi:
„Tak, jestem dobrym kochankiem", ODKRYŁBYM TWOJE REGUŁY, zadając ci pytania:
„SKĄD WIESZ, ŻE JESTEŚ DOBRY? CO MUSI SIĘ STAĆ, ABYŚ POCZUŁ SIĘ DOBRYM KOCHANKIEM?"
Mógłbyś mi na to odpowiedzieć na przykład: „Wiem, że jestem dobrym kochankiem,
ponieważ zwykle słyszę od partnerki, że ją zaspokajam." Odpowiedź kogoś innego mogłaby
brzmieć: „Wiem, że j e s t e m dobry, ponieważ ciągle to s ł y s z ę " albo: „Przecież widzę
reakcje partnera." Jeszcze inni powiedzieliby pewnie: „Wiem, że jestem dobry, ponieważ
zawsze w tym czuję się świetnie." (Czy reakcje partnera dla tych ludzi się nie liczą?)
Wreszcie mógłbyś też powiedzieć: „Spytaj innych, nie mnie."
Są też ludzie, którzy nie czują, że są dobrymi kochankami. Czy to dlatego, że
rzeczywiście nimi nie są? A może ich reguły są niewłaściwe? To bardzo ważne pytanie. W
wielu wypadkach ludzie nie mają poczucia, że są w tej roli dobrzy, ponieważ partner im tego
nie mówi. Reakcje partnera mogą być spontaniczne, ale reguła, którą się kierują, nie jest
spełniona i dlatego właśnie uważają, że dobrymi kochankami nie są, albo nie mają pewności,
że są.
Kłopoty wynikające z braku odczuwania emocji, na które sobie zasługujemy, nie
ograniczają się tylko do seksu. Większość z nas równie niewłaściwymi regułami definiuje
sukces, wpływ na innych, bezpieczeństwo, inteligencję albo cokolwiek innego. Wszystko w
naszym życiu, od pracy po zabawę, jest oceniane przez tę ławę przysięgłych.
Zasada jest prosta: reguły decydują o naszej reakcji w każdym momencie życia.
Oczywiście, jak się już pewnie domyśliłeś, zostały one w nas zakodowane w czysto
przypadkowy sposób. Podobnie jak tyle innych elementów Systemu Nadrzędnego, który
przecież kieruje naszym życiem, są one wynikiem zaskakującej plątaniny wpływów, na
które byliśmy wystawieni w dotychczasowych kontaktach ze światem. Ten sam system kary i
nagrody, który kształtuje nasze wartości, kształtuje też nasze reguły. Ilekroć tworzymy w
sobie nowe wartości, tylekroć tworzymy również przekonania mówiące nam, czego trzeba, by
wartości te zostały spełnione, a więc reguł nieustannie nam przybywa. Z dodaniem nowych
reguł często zniekształcamy, uogólniamy albo eliminujemy swoje dotychczasowe reguły.
Tworzymy też reguły w wyniku konfliktów. Niektórzy ludzie ustalają własną listę reguł z
chęci buntu przeciwko regułom, w których zostali wychowani.
CZY REGUŁY RZĄDZĄCE OBECNIE TWOIM ŻYCIEM WCIĄŻ JESZCZE SĄ
WŁAŚCIWE DLA TEGO, KIM SIĘ STAŁEŚ? A może trzymasz się reguł, które były ci
pomocne w przeszłości, ale teraz tylko cię ranią? Czy stosujesz się do jakichkolwiek
niewłaściwych reguł, które wpojono ci w dzieciństwie?
Każdy głupiec potrafi stworzyć regułę - i każdy głupiec będzie się przeciwko temu
opierał.
HENRY DAVID THOREAU
REGUŁY STANOWIĄ SWOISTE SKRÓTY dla naszego umysłu. Pomagają nam
zdobyć poczucie pewności co do konsekwencji naszych działań. W ten sposób pozwalają nam
podejmować w ułamku sekundy decyzję, co znaczą dla nas poszczególne rzeczy i co
powinniśmy z nimi zrobić.
Gdybyś za każdym razem musiał wdawać się w długi i żmudny proces kalkulacji, aby
ustalić, co to znaczy, gdy ktoś się do ciebie uśmiecha, twoje życie stałoby się bardzo
frustrujące. Zamiast tego masz regułę, która mówi ci, że JEŚLI ktoś się do ciebie uśmiecha,
TO okazuje swoje szczęście, swoją przyjaźń, a może sympatię. JEŚLI ktoś patrzy na ciebie
spod oka, TO pobudza kolejny zestaw reguł określających znaczenie rzeczy i zjawisk wokół
ciebie oraz twoją reakcję na te zjawiska. Niektórzy ludzie są przekonani, że JEŚLI ktoś patrzy
na nich spod oka, TO znajduje się w złym stanie i należy go unikać. Inni natomiast mogą być
przekonani, że JEŚLI ktoś znajduje się w złym stanie, TO oni muszą ten stan zmienić.
CZY JESTEŚ WEWNĘTRZNIE SPLĄTANY, CZY DOSKONAŁY?
Kiedyś czytałem zawikłaną historię w książce pióra Gregory'ego Batesona pod tytułem
Steps to Ecology ofMind (Ku ekologii umysłu). Był to zapis rozmowy, którą wiele lat temu
autor przeprowadził ze swoją córką. Pewnego dnia podeszła do niego i zadała mu bardzo
interesujące pytanie:
Tato, jak to się dzieje, że rzeczy tak łatwo się plączą?
Co masz na myśli mówiąc, że się plączą, kochanie? - odpowiedział pytaniem.
No wiesz, kiedy rzeczy nie są doskonałe. Popatrz tylko na moje biurko. Leży na nim
wszystko. Jest poplątane. A wczoraj wieczorem tak się napracowałam, żeby wyglądało
doskonale. Ale rzeczy nie chcą długo być doskonałe. Bardzo łatwo się plączą!
Pokaż mi więc, jak to jest, kiedy rzeczy są doskonałe -poprosił, a w odpowiedzi córka
ułożyła wszystkie rzeczy na swojej półce w określonym wcześniej porządku, następnie zaś
powiedziała:
Popatrz! Teraz wszystko jest doskonałe. Ale długo tak nie zostanie.
A co by się stało, gdybyś przesunęła pudełko z farbami trochę w prawo, tylko o kilka
cali, właśnie tak?
Nie, wtedy wszystko będzie poplątane. Poza tym, pudełko musi stać równo, a nie tak
krzywo, jak je położyłeś.
A co się stanie, jeśli przesunę ołówek z tego miejsca na to? - spytał przekładając
ołówek.
Znowu wszystko plączesz.
A gdybym trochę otworzył tę książkę?
Znów będzie poplątane!
Wtedy Bateson zwrócił się do córki ze słowami:
- Kochanie, to nie rzeczy plączą się tak łatwo. To ty masz wiele sposobów, aby je
plątać, a tylko jeden sposób na to, by były doskonałe.
WIĘKSZOŚĆ Z NAS STWORZYŁA SOBIE WIELE SPOSOBÓW NA TO, BY
CZUĆ SIC ŹLE, A ZALEDWIE KILKA SPOSOBÓW NA TO, BY CZUĆ SIĘ DOBRZE.
Zawsze w zdumienie wprawia mnie liczba osób, które za pomocą własnych reguł oplątują się
cierpieniem. Dlaczego? Ponieważ wygląda to tak, jakby mieli wiele neuronowych połączeń
prowadzących ich na skróty do tego właśnie stanu, którego chcą unikać, a tylko kilka
neuronowych autostrad, które wiodą ich do przyjemności!
Klasycznym przykładem jest tu pewien mężczyzna, który uczęszczał kiedyś na mój kurs
Randka z Przeznaczeniem. Był to bardzo dobrze znany człowiek biznesu, dyrektor jednego z
największych w kraju przedsiębiorstw, ukochany przez wielu ludzi za działania, jakie
podejmował na rzecz potrzebujących, ojciec pięciorga dzieci, bardzo blisko związany
zarówno z całą piątką, jak i z żoną. Wspaniała kondycja fizyczna pozwalała mu na
uczestnictwo w maratonach. Kiedy zadałem mu pytanie: „Czy odnosi pan sukcesy?", ku
zaskoczeniu wszystkich obecnych odpowiedział całkiem poważnie: „Nie". Wtedy spytałem
go, co musiałoby się stać, aby poczuł, że odnosi sukces. (Pamiętaj, że to podstawowe pytanie,
zadawane dla odkrycia reguł własnych albo reguł innych ludzi.)
Nastąpiła cała litania sztywnych reguł i wymagań, które w jego przekonaniu musiały
być spełnione, aby mógł odnieść życiowy sukces. Musiał mieć pensję wysokości trzech
milionów dolarów rocznie (wtedy jego podstawowe zarobki wynosiły półtora miliona rocznie
plus dwa miliony premii, ale to się oczywiście nie liczyło), musiał mieć osiem procent
tłuszczu w swoim ciele (wtedy miał dziewięć procent) oraz nigdy nie odczuwać żadnych
frustracji z powodu własnych dzieci (pamiętaj, że miał ich pięcioro i każde chciało iść własną
drogą). Jak sądzisz, jakie szanse na świadomość sukcesu ma taki człowiek jak on, który aby
odczuć sukces, musi chcieć spełnienia jednocześnie tylu sztywnych i raczej wątpliwie
rozsądnych kryteriów. Czy kiedykolwiek osiągnie to, czego pragnie?
Był też na tym kursie inny mężczyzna, którego, jak wszyscy od razu zauważyliśmy,
rozpierała wręcz energia. Wydawało się, że kurs, podobnie jak całe jego życie, sprawia mu
wielką przyjemność. Zwróciłem się do niego, by zadać to samo pytanie: „Czy odnosi pan
sukcesy?" Odpowiedź padła bez chwili wahania: „Oczywiście, że tak!" Pytałem więc dalej:
„Co musi się stać, by poczuł pan, że odnosi sukcesy?" Odpowiedział z szerokim uśmiechem:
„To takie proste. Muszę najzwyczajniej się podnieść, popatrzyć w dół i zobaczyć, że jestem
nad ziemią!" Słuchacze wybuchnęli śmiechem, a on ciągnął: „Każy dzień spędzony nad
ziemią to dzień wspaniały!" Wszyscy moi asystenci prowadzący kurs Randka z
Przeznaczeniem natychmiast polubili tę regułę i teraz umieszczamy ją na widocznym miejscu
podczas każdych zajęć, aby przypominała wszystkim nam, jak wielki sukces odnosimy
każdego ranka, kiedy odsłaniamy zasłony w oknie sypialni.
Podobnie jak ów dyrektor, który nie spełniał stawianych sobie wymagań, RÓWNIEŻ I
TY MOŻESZ WIELE W ŻYCIU OSIĄGAĆ, A MIMO TO CZUĆ SIĘ PRZEGRANY,
PONIEWAŻ GRASZ ZNACZONYMI KARTAMI! To nieuczciwe nie tylko w stosunku do
ciebie samego, ale również współmałżonka, dzieci, współpracowników i wszystkich innych, z
którymi stykasz się w życiu. Jeśli wpoiłeś sobie zestaw reguł, który powoduje, że ciągle
czujesz się sfrustrowany, zły, zraniony albo pokonany - lub jeśli nie masz klarownego
zestawu reguł, które mówiłyby ci, kiedy jesteś szczęśliwy, kiedy odniosłeś sukces i tak dalej emocje te w p ł y w a j ą na sposób, w jaki traktujesz innych ludzi, oraz na to, jak się czują,
gdy znajdują się obok ciebie. Musisz też pamiętać, że świadomie lub nie, zawsze oceniasz
innych ludzi poprzez zestaw reguł, których być może nawet nigdy sam dla siebie jasno nie
sprecyzowałeś. Wszyscy oczekujemy, że inni będą stosować się do naszych reguł, czyż nie?
Jeśli jesteś surowy dla siebie samego, najprawdopodobniej będziesz też surowy dla innych.
Dlaczego ktokolwiek z nas miałby nakładać na bliskich sobie ludzi tak ostre
zarządzenia, a oni mieliby go kochać? Wielu z nas obawia się, że jeśli nie stworzy sobie
twardych reguł, nie osiągnie żadnego sukcesu, nie zyska motywacji do ciężkiej pracy i
wielkich osiągnięć.
Tymczasem naprawdę nie musisz kierować się zestawem śmiesznie sztywnych reguł,
aby osiągać sukcesy. Jeśli narzucisz sobie zbyt ostre reguły, zbyt bolesne, szybko zdasz sobie
sprawę z tego, że przegrasz, cokolwiek byś zrobił. A wtedy zaczniesz doświadczać poczucia
wyuczonej bezradności. Oczywiście, że każdy z nas musi wykorzystywać własną siłę, by
osiągać sukcesy, musi kusić go nieodparta przyszłość, musi pchać się do przodu. Ale musimy
zadbać i o to, by u podstaw tego wszystkiego legły reguły, które pozwolą nam być
szczęśliwymi, ilekroć zechcemy.
CZY TWOJE REGUŁY DODAJĄ CI SIŁ, CZY TEŻ CIĘ OBEZWŁADNIAJĄ?
Naszym celem jest wypracowanie reguł, które popchną cię do działania, które
spowodują, że zaczniesz odczuwać radość, że będziesz wytrwały w swoich postanowieniach,
a nie reguł, które cię powstrzymują przed tym wszystkim. Przekonałem się wielokrotnie, że
zaskakująco dużo kobiet i mężczyzn tworzy sobie reguły dotyczące związku partnerskiego w
taki sposób, że całkowicie uniemożliwia im to odniesienie sukcesu w tej dziedzinie życia.
Na przykład reguły niektórych ludzi dotyczące miłości brzmią: „Jeśli mnie kochasz,
zrobisz wszystko, co chcę", albo: „Jeśli mnie kochasz, to mogę kaprysić, narzekać i ględzić, a
ty musisz to zaakceptować." Czy to właściwe reguły? Wątpię! Są one nieuczciwe wobec
osoby, z którą związałeś swoje życie.
Pewna kobieta, która uczęszczała na kurs Randka z Przeznaczeniem, powiedziała mi, że
naprawdę pragnie bliskiego z w i ą -zku z mężczyzną, ale po prostu nie potrafi wytrwać w
żadnym związku po zakończeniu początkowej fazy „zalotów". Kiedy zapytałem ją, co musi
się zdarzyć, aby mężczyzna przyciągał jej uwagę, odkryliśmy wspólnie jej reguły, i to
pozwoliło natychmiast zrozumieć, na czym polega problem. Aby mężczyzna mógł cieszyć się
jej względami, musiał ciągle o nie zabiegać, nawet kiedy go odrzucała. Jeśli bardzo się starał,
łamał tę barierę, co powodowało jego atrakcyjność dla niej i znaczyło, że mężczyzna ten jest
prawdziwie silny.
Interesująca jest jej druga reguła. Jeśli starał się o nią dłużej niż miesiąc, traciła dla
niego szacunek, a więc i uczucie. Co się więc działo? Niewielu mężczyzn potrafiło znieść jej
zachowanie i walczyć o nią, tak więc większość rezygnowała po krótkim czasie. Nie mogła
liczyć na związek z żadnym z nich. Garstka wytrwałych cieszyła się przez krótki czas jej
uznaniem, ale po arbitralnie wyznaczonym okresie jednego miesiąca całkowicie traciła
zainteresowanie nimi. Nie mogła po prostu wytrwać w związku z żadnym mężczyzną dłużej
niż miesiąc, ponieważ żaden z nich nie był w stanie odkryć jej skomplikowanych zasad.
Czy masz jakieś równie obezwładniające reguły? Niektórzy ludzie mogą poczuć, że
panują nad sytuacją, tylko wtedy, jeśli wiedzą, co się stanie, zanim jeszcze jakiekolwiek
wydarzenia się rozpoczną. Inni, aby czuć się pewnie na jakimkolwiek obszarze, muszą
dysponować doświadczeniem w danej dziedzinie. Gdybym ja kierował się takimi regułami
poczucia pewności i wiary w siebie, nie osiągnąłbym większości z tego, co w życiu
zdobyłem! Przeważająca liczba moich sukcesów wzięła się z umiejętności rozwijania
poczucia pewności, że mogę coś osiągnąć, nawet jeśli nie mam w tym zakresie żadnych
odniesień. Moja reguła brzmi: „Jeśli raz coś takiego mi się udało, wierzę, że mogę opanować
to do perfekcji, a więc wiem, że jestem kompetentny."
Czy potrafisz już dostrzec wpływ, jaki tego typu reguły mają na ciebie i twoje poczucie
pewności, twoje szczęście, świadomość kontroli nad sobą i sytuacją, na jakość twoich działań
i twojego życia?
ZAPLANUJ GRĘ TAK, BYŚ MÓGŁ WYGRAĆ
W poprzednim rozdziale poświęciliśmy wiele uwagi wyznaczaniu wartości. Jednak, j a
k j u ż mówiłem, jeśli nie zadbasz o to, by wartości te były możliwe do spełnienia, nigdy nie
doznasz poczucia, że żyjesz z nimi w zgodzie. Kiedy po raz pierwszy zacząłem zastanawiać
się nad sposobami kształtowania swego losu, kierowałem się jedynie wiedzą na temat
wartości, a nie reguł, tak więc świadomość właściwej drogi życiowej albo jej brak była
całkowicie dowolna. W dniu kiedy odkryłem reguły, zacząłem pojmować źródło cierpienia i
przyjemności w naszym doświadczeniu. Zrozumiałem, że reguły są czynnikiem uwalniającym
ludzkie emocje, i zacząłem się zastanawiać, jak mogę je wykorzystać skuteczniej.
Jak już wspomniałem wyżej, szybko stało się dla mnie jasne, że większość ludzi sama
pogrąża się w cierpieniu. Ich reguły sprawiają, że jest im bardzo, bardzo trudno poczuć się
dobrze, a bardzo łatwo poczuć się źle. Posłużę się przekonującym przykładem. Oto lista
wartości pewnej kobiety, która uczęszczała kiedyś na jeden z moich wcześniejszych kursów
Randka z Przeznaczeniem. Przypuśćmy, że ma na imię Laura.
DAWNE WARTOŚCI PRZYCIĄGANE LAURY
Miłość
Zdrowie
Bezpieczeństwo
Swoboda
Sukces
Akceptacja
Doskonałość
Harmonia
Szacunek
Uczciwość
Prawość
Radość
Zabawa
Na pierwszy rzut oka wydaje się to wspaniałym zestawem wartości, prawda?
Pomyślałbyś, że osoba, która się nimi kieruje, prowadzi życie przepełnione miłością,
zdrowiem i swobodą. Jednak uważniejsze spojrzenie ujawnia kilka problemów. Trzecią
wartością Laury jest bezpieczeństwo, a czwartą swoboda. Czy te dwie wartości wydają ci się
dobrze ze sobą sąsiadować?
W rzeczywistości ta kobieta uwikłana była w wielkie cierpienie. Była sfrustrowana w
każdym możliwym znaczeniu tego słowa i zaczynała stawać się odludkiem: ukrywała się
przed ludźmi. Żaden z terapeutów, których odwiedzała przed moim kursem, nie potrafił jej
powiedzieć dlaczego. Wszyscy skupiali się na jej zachowaniach, obawach i emocjach,
zamiast po prostu zastanowić się nad Nadrzędnym Systemem oceny znaczenia zjawisk i doświadczeń, który wprowadził w jej życiu takie powikłania.
Zacząłem więc odkrywać jej reguły, zadając pytania typu: „CO MUSI SIĘ STAĆ, ABY
POCZUŁA PANI...?" Jeśli idzie o miłość, odpowiedź brzmiała: „Muszę poczuć, że na miłość
zasłużyłam. Muszę poczuć, że wszystkie moje przekonania spotykają się z akceptacją i
aprobatą KAŻDEGO, KOGO SPOTYKAM. Nie poczuję, że jestem kochana, dopóki nie
stanę się doskonała. Muszę być wspaniałą matką i wspaniałą żoną."
W jednej chwili problem stał się oczywisty. MIŁOŚĆ była najważniejszą wartością w
hierarchii Laury, największym źródłem przyjemności, jaką potencjalnie mogła odczuć. A
jednak jej reguły nie pozwalały jej, by pozwoliła sobie na tę przyjemność przed spełnieniem
wielu złożonych warunków, NA KTÓRE NIE MIAŁA ŻADNEGO WPŁYWU! Gdyby
ktokolwiek z nas uzależnił możliwość odczuwania miłości od akceptacji naszych poglądów
przez innych ludzi, niezbyt często osiągnęlibyśmy to uczucie, nie sądzisz? Po prostu jest zbyt
wielu ludzi żywiących zbyt różne przekonania, a więc zbyt wiele dróg prowadzących nas do
złego samopoczucia i cierpienia.
SKĄD WIEMY, CZY DANA REGUŁA DODAJE NAM SIŁ, CZY TEŻ NAS
OBEZWŁADNIA? Istnieją trzy kryteria:
Reguła jest obezwładniająca, jeśli NIE MA MOŻLIWOŚCI, BY SIĘ DO NIEJ
ZASTOSOWAĆ. Jeśli twoje kryteria są tak złożone, zróżnicowane lub sztywne, że nigdy nie
możesz wygrać życiowej partii, z pewnością kierujesz się obezwładniającymi regułami.
Reguła jest obezwładniająca, jeśli O JEJ SPEŁNIENIU BĄDŹ NIESPEŁNIENIU
DECYDUJĄ CZYNNIKI, NA KTÓRE NIE MASZ WPŁYWU. Jeśli na przykład jesteś
przekonany, że inni ludzie muszą reagować na ciebie w jakiś określony sposób albo że twoje
otoczenie musi stać się takie, a nie inne, z pewnością kierujesz się obezwładniającą regułą.
Klasycznym przykładem są tu wszyscy ci ludzie czekający na zaćmienie Słońca. Nie mogli
być szczęśliwi dopóty, dopóki pogoda - a więc coś, na co nie mają najmniejszego choćby
wpływu - nie zachowywała się W sposób zgodny z ich oczekiwaniami.
3. Reguła jest obezwładniająca, jeśli DAJE CI TYLKO KILKA SPOSOBÓW
ODCZUWANIA PRZYJEMNOŚCI I WIELE SPOSONBÓW ODCZUWANIA C I E R P I E
NIA.
Laurze udało się spełnić wszystkie trzy kryteria obezwładniających reguł. Przekonanie,
że musi najpierw odczuć powszechną akceptację własnego zachowania, było warunkiem
niemożliwym do spełnienia. Wymagało odwołania się do środowiska zewnętrznego, na które
nie mogła mieć pełnego wpływu, nie mogła bowiem tworzyć w żaden sposób opinii za innych
ludzi. Reguła ta dostarczała jej wielu sposobów odczucia cierpienia i żadnego jasnego
sposobu na odczuwanie przyjemności.
DAWNE WARTOŚCI PRZYCIĄGANE I REGUŁY LAURY
MIŁOŚĆ: Muszę poczuć, że na miłość zasłużyłam. Muszę poczuć, że wszystkie moje
przekonania spotykają się z akceptacją i aprobatą każdego, kogo spotykam. Nie poczuję, że
jestem kochana, dopóki nie stanę się doskonała. Muszę być wspaniałą matką i wspaniałą
żoną.
ZDROWIE: Muszę być pewna, że moja dieta jest wspaniała, całkowicie zgodna ze
wszystkimi moimi wymaganiami. Muszę być całkowicie wolna od wszelkiego fizycznego
bólu. Muszę czuć, że jestem zdrowsza niż ktokolwiek, kogo znam. Muszę być okazem
zdrowia.
BEZPIECZEŃSTWO: Wszyscy muszą mnie lubić. Muszę czuć, że każdy, kogo
spotykam, ma świadomość, że jestem dobrą osobą. Muszę mieć pewność, że Nigdy nie
wybuchnie wojna nuklearna. Muszę mieć więcej oszczędności niż dotychczas.
SWOBODA: Muszę w pełni panować nad swoimi warunkami pracy, godzinami pracy,
opłatami, opiniami i tak dalej. Muszę być na tyle niezależna finansowo, aby żyć bez żadnych
stresów finansowych ani żadnych związanych z tym napięć.
500
OBUDŹ W SOBIE OLBRZYMA
Jak sądzisz, czy jest prawdopodobne, że Laura kiedykolwiek spełni którąkolwiek ze
swoich wartości, a co dopiero wszystkie naraz? Co z jej dietą? Nie tylko była wegetarianką,
ale spożywała wyłącznie surowe produkty, i mimo to nie czuła się dobrze. Jakie mamy
szanse, by być zdrowszym od wszystkich naszych znajomych? Niewielkie, chyba, że wszyscy
znajomi znajdują się właśnie na oddziale intensywnej opieki medycznej!
DAWNE WARTOŚCI ODRZUCANE I REGUŁY LAURY
ODRZUCENIE: Czuję się odrzucona, jeśli ktoś nie podziela moich przekonań, jeśli
ktoś wydaje się wiedzieć więcej niż ja.
NIEPOWODZENIE: Odczuwam niepowodzenie, kiedy ktoś nie wierzy, że jestem
dobrym człowiekiem. Odczuwam niepowodzenie, jeśli czuję, że nie zarabiam wystarczająco
dużo, by utrzymać na odpowiednim poziomie siebie samą i rodzinę.
ZŁOŚĆ: Odczuwam złość, ilekroć czuję, że coś, co robię, nie jest doceniane, kiedy
ludzie osądzają mnie, zanim jeszcze mnie poznają.
Takie wartości odpychane są równie obezwładniające. Zauważ, jak łatwo, kierując się
nimi, odczuwać cierpienie, a jak trudno poczuć się dobrze. Jeśli do poczucia cierpienia
wystarczy komuś, by ktoś inny nie podzielał jego poglądów, z pewnością spotka go wiele
bólu. A jakie masz szanse na to, że ludzie nie będą cię osądzać, zanim dokładnie nie poznają
twojej motywacji? Prawie żadne! Czy potrafiłbyś sobie wyobrazić, jak poczułbyś się na jej
miejscu z takimi regułami? Była przepełniona cierpieniem, a jednym z najpoważniejszych
jego źródeł byli inni ludzie, co staje się oczywiste po zastanowieniu się nad jej regułami.
Ilekroć znajdowała się między ludźmi, pojawiało się niebezpieczeństwo, że nie będą oni
podzielać jej opinii, że jej nie polubią, że będą ją osądzać. Nic dziwnego, że uciekała od
wszelkiego towarzystwa!
Po wysłuchaniu tego wszystkiego powiedziałem, iż jestem pewien, że ktoś kierujący się
takimi regułami w końcu zachoruje na wrzody żołądka. „Już mam wrzody" - odpowiedziała.
Niestety, doświadczenia Laury nie są odosobnione. Oczywiście niektóre z jej reguł były
sztywniej sze od innych. Ale będziesz całkowicie zaskoczony, jak bardzo niesłuszne w
stosunku do ciebie samego i innych są twoje własne reguły, kiedy zaczniesz je analizować!
Na kursy Randka z Przeznaczeniem zapisują się ludzie z całego kraju, większość z nich zaś to
najwspanialsi ludzie sukcesu, których umiejętności i zdolności nie mają sobie równych.
Mimo to jednak, choć są oni na oko ludźmi sukcesu, często brak im szczęścia i poczucia
spełnienia, na które sobie zasługują. Niezmiennie przyczyną są konflikty wartości lub
nieodpowiednie reguły.
ROZWIĄZANIE PROBLEMU
Rozwiązanie jest bardzo proste. Wszystko, co musimy zrobić, aby nasze życie zaczęło
się układać, to stworzenie systemu oceny zawierającego reguły, które są możliwe do
spełnienia, KTÓRE UŁATWIAJĄ ODCZUWANIE PRZYJEMNOŚCI I UTRUDNIAJĄ
ODCZUWANIE CIERPIENIA, które nieustannie popychają nas tylko w tym kierunku, w
jakim chcemy zmierzać. Oczywiście słuszne jest posiadanie kilku reguł, które przynoszą nam
cierpienie. Musimy widzieć jakieś granice. Musimy mieć jakiś rodzaj przykrości, która dodaje
nam sił. Nie mogę spróbować soku pomarańczowego, dopóki nie mam szklanki albo innego
ograniczającego naczynia, w które mogę wlać sok. Wszyscy mamy ograniczenia i granice,
zarówno jako jednostki, jak i jako społeczeństwa. Jednak przede wszystkim powinniśmy
zaprogramować się w taki sposób, by mieć możliwość odczuwania przyjemności trochę
częściej, bardziej regularnie. Kiedy ludzie czują się dobrze, zwykle traktują lepiej innych,
maksymalizują tkwiący w nich potencjał człowieczeństwa.
Jaki więc stoi przed nami cel? Kiedy ustalimy własne wartości, musimy zdecydować,
jakie dowody są nam potrzebne, zanim odczujemy przyjemność. Musimy opracować reguły,
które poprowadzą nas w kierunku naszych wartości. Reguły te muszą być możliwe do
spełnienia za pomocą kryteriów, które są bez wątpienia dla nas osiągalne. My sami mamy
dawać sobie sygnał, a nie czekać, aż sygnał ten pojawi się gdzieś w otoczeniu.
W oparciu o te zasady Laura zmieniła trochę kolejność wartości w swojej hierarchii i
całkowicie zmieniła reguły, które rządziły ich osiąganiem. Oto jej nowa lista wartości i reguł:
NOWE WARTOŚCI PRZYCIĄGANE I REGUŁY LAURY
MIŁOŚĆ: Doświadczam miłości, ilekroć ją wyrażam, daję ją innym albo pozwalam ją
brać sobie.
ZDROWIE: Jestem zdrowa, kiedy dostrzegam, jak wspaniale się czuję!
RADOŚĆ/ZABAWA: Cieszę się, kiedy robiąc coś odczuwam przyjemność.
WDZIĘCZNOŚĆ: Odczuwam wdzięczność, kiedy doceniam wartość wszystkich tych
rzeczy, które mam już w życiu.
SWOBODA: Czuję się wolna, kiedy żyję w zgodzie z moimi przekonaniami i akceptuję
wybór tworzenia własnego szczęścia.
Zauważ, że priorytetem jest teraz radość i zabawa. Zmieniło to doświadczenia życiowe
Laury, że nie wspomnę o związku z córką i mężem. Jednak jeszcze potężniejsze okazały się
zmiany, które wprowadziła w swoim systemie reguł. Zmiana wartości miałaby niewielki
wpływ, gdyby nie nastąpiła równocześnie ze zmianą reguł.
Co zrobiła ta kobieta? Zmieniła całe swoje życie tak, aby przejąć nad nim kontrolę.
MUSISZ PAMIĘTAĆ, ŻE TWOJA SAMOOCENA JEST POWIĄZANA Z POCZUCIEM,
ŻE P A -NUJESZ NAD SWOIM ŻYCIEM ORAZ WYDARZENIAMI W OTOCZENIU.
Reguły te pozwalają Laurze panować nad otoczeniem, i to bez żadnego wysiłku. Czy teraz jej
reguły dotyczące miłości są osiągalne? A jakże! Kto nad nimi panuje? Ona! W dowolnym
momencie życia może zdecydować, że kocha siebie samą i innych, teraz więc to ona sama
daje sobie pozwolenie na odczuwanie emocji, którą nazywamy miłością. Będzie wiedziała, że
żyje zgodnie ze swoimi najważniejszymi wartościami. Jak często będzie miała to poczucie?
Codziennie! Ma na to wiele sposobów, ponieważ jest wielu ludzi, którym może dawać swoje
uczucie miłości: rodzina, przyjaciele, nawet nieznajomi na ulicy.
A co z jej nową regułą zdrowia? Wspaniałe jest w niej to, że teraz całkowita kontrola
należy do Laury, ponieważ w dowolnej chwili może docenić fakt, jak dobrze się czuje. Jest to
reguła całkowicie możliwa do spełnienia. Poza tym, jeśli często będzie myśleć o swoim
dobrym stanie zdrowia, wzmocni wzorzec stawania się coraz zdrowszą!
Laura ustaliła też kilka nowych wartości odpychanych. Zgodnie ze s w o j ą wiedzą
wybrała emocje, których musiała unikać, aby odnieść sukces: negacja wszystkiego i
odkładanie na później. Pamiętaj, że naszym celem jest odwrócenie procesu, w który zaplątana
jest większość z nas. Chcemy więc jak najbardziej utrudnić sobie odczuwanie cierpienia i
możliwie najbardziej ułatwić odczuwanie przyjemności.
NOWE WARTOŚCI ODPYCHANE I REGUŁY LAURY
NEGACJA WSZYSTKIEGO: Unikam ciągłego uzależniania własnego poczucia
szczęścia i sukcesu od akceptacji innych.
ODKŁADANIE NA PÓŹNIEJ: Unikam ciągłego oczekiwania perfekcji od siebie samej
i innych.
Kierując się tymi nowymi wartościami odpychanymi, Laura uniezależniła się już od
akceptacji innych. Druga reguła wynika z faktu, iż zrozumiała ona, że oczekiwanie
doskonałości przynosiło jej cierpienie, którego przecież chciała unikać, i dlatego odkładała
wszystkie możliwe działania na później. Te zmiany wartości i reguł pozwoliły jej podźwignąc
własne życie na poziom o wiele wyższy, niż kiedykolwiek mogła tego oczekiwać.
A teraz zadanie dla ciebie: opierając się na nowych wartościach, które sobie stworzyłeś
w poprzednim rozdziale, OPRACUJ WŁASNY Z E S T A W REGUŁ DLA W A R T O Ś C I
PRZYCIĄGANYCH, KTÓRE U Ł A T W I Ą CI O D C Z U W A N I E PRZYJEMNOŚCI,
ORAZ ZESTAW REGUŁ DLA WARTOŚCI ODPYCHANYCH, KTÓRE UTRUDNIĄ CI
O D C Z U W A N I E CIERPIENIA. IDEAŁEM BĘDZIE, JEŚLI STWORZYSZ SOBIE
SZEROKI ZESTAW MOŻLIWOŚCI, ZNAJDZIESZ WIELE DRÓG P O Z W A L A J Ą C
Y C H DOJŚĆ DO POCZUCIA PRZYJEMNOŚCI.
Oto próbka moich wartości i reguł:
PRÓBKA MOICH WARTOŚCI PRZYCIĄGANYCH I REGUŁ
ZDROWIE I WITALNOŚĆ: Ilekroć czuję się zrównoważony i silny; ilekroć robię coś,
co przyczynia się do umocnienia mojej siły, elastyczności lub odporności; ilekroć robię coś,
co posuwa mnie w kierunku dobrego samopoczucia; ilekroć spożywam bogate w wodę
pokarmy lub postępuję zgodnie z moją własną filozofią zdrowia.
MIŁOŚĆ I CIEPŁO: Ilekroć zachowuję się lub myślę ciepło o moich przyjaciołach,
rodzinie, nieznajomych; ilekroć skupiam się na tym, jak komuś pomóc; ilekroć myślę ciepło o
sobie; ilekroć mój stan emocjonalny wzmacnia innych ludzi.
NAUKA I ROZWÓJ: Ilekroć dochodzę do pożytecznego wniosku lub odkrycia; ilekroć
sięgam swoim zachowaniem poza dotychczasową granicę wygody; ilekroć myślę o nowej
możliwości; ilekroć czuję, że się rozwijam lub staję się skuteczniejszy w działaniu; ilekroć
pozytywnie wykorzystuję jakikolwiek element mojej wiedzy.
OSIĄGNIĘCIA: Ilekroć skupiam się na wartości, którą już wytworzyłem w moim
życiu; ilekroć osiągam zaplanowany rezultat; ilekroć uczę się czegoś lub tworzę jakąś wartość
dla siebie bądź innych. Możesz teraz powiedzieć, że to wszystko sztuczka, że mógłbym
stworzyć regułę, według której do poczucia zdrowia wystarczy mi fakt, że po prostu
oddycham. Oczywiście mógłbyś oprzeć wszystko na tym właśnie i innych równie prostych
rzeczach. Jednak ideałem jest, abyś tworzył swoje reguły w taki sposób, by dążąc do ich
zaspokojenia, osiągać wciąż więcej i więcej.
Możesz też się zastanawiać, czy jeśli do minimum ograniczę cierpienie, nie stracę
motywacji do działania. Zaufaj mi. Życie samo da ci dość cierpień, jeśli nie będziesz szedł do
przodu. Nie musisz przysparzać więc sobie cierpienia tworząc reguły, które przez cały czas
wywołują w tobie jak najgorsze samopoczucie.
W socjologii funkcjonuje pojęcie etnocentryczności. Określa ono sytuację, w której
uwierzyliśmy, że wartości, przekonania i reguły naszej kultury są jedynymi słusznymi. To
bardzo ograniczające nastawienie umysłu.
Każdy dosłownie człowiek wokół ciebie kieruje się innymi regułami i wartościami niż
ty, a wartości te i reguły nie są ani lepsze, ani gorsze od twoich, ani bardziej, ani mniej
właściwe. Podstawowe pytanie to nie kwestia słuszności reguł lub jej braku, ale problem, czy
dodają ci one sił, czy też obezwładniają.
KAŻDY NIEPOKÓJ I TRWOGA WYNIKA Z ŁAMANIA REGUŁ
Przypomnij sobie sytuację, w której ktoś wywołał twój niepokój. Czy rzeczywiście
negatywne odczucia wywołane były przez tę osobę, czy może przez coś, co zrobiła albo
powiedziała, lub może czegoś nie zrobiła albo nie powiedziała, choć według ciebie powinna
była to zrobić lub powiedzieć? Czy byłeś zły na tego kogoś, czy na fakt, że złamał on jedną z
twoich reguł? U PODSTAW KAŻDEGO NIEPOKOJU EMOCJONALNEGO
ZWIĄZANEGO Z INNYM CZŁOWIEKIEM LEŻY F A K T ZŁAMANIA REGUŁ. Ktoś
zrobił coś albo czegoś nie zrobił i było to sprzeczne z twoim przekonaniem na temat tego, jak
powinien się był zachować.
Na przykład niektórzy ludzie kierują się następującą regułą szacunku: „Jeśli ktoś mnie
szanuje, nie podnosi na mnie nigdy głosu." Jeśli jest to również i twoja reguła, nie będziesz
czuł się szanowany, kiedy twój partner na ciebie krzyknie. Będziesz odczuwał złość,
ponieważ złamano twoją regułę. A przecież twój partner może się kierować inną regułą: „Jeśli
kogoś szanuję, szczerze wyrażam wobec niego wszystkie moje odczucia i emocje, dobre, złe i
obojętne, oraz robię to z całą intensywnością danej chwili." Czy możesz sobie wyobrazić
konflikty, jakie powstaną między takimi właśnie partnerami?
Ten właśnie scenariusz kierował zachowaniami Becky i moimi, kiedy zaczynaliśmy
budować nasz związek. Mieliśmy całkowicie odmienne reguły rządzące okazywaniem
szacunku partnerowi. Dlaczego? Ja dorastałem w środowisku, w którym spotykało mnie wiele
przykrości, jeśli zachowałem się niewłaściwie. Gdybym na przykład wyszedł z pokoju w
środku rozmowy, nigdy by mi tego nie wybaczono. Zasadą numer jeden było pozostanie na
miejscu i szczere wyrażenie własnych emocji. Nawet jeśli ktoś wiedział, że może nie mieć
racji, musiał kontynuować rozmowę tak długo, jak długo nie wyjaśniły się wszystkie
nieporozumienia.
Tymczasem Becky wychowała się w rodzinie, w której panowały całkowicie inne, ale
równie klarowne reguły. Uczono ją zawsze: „Jeśli nie masz do powiedzenia czegoś dobrego,
nie mów nic. Jeśli szanujesz kogoś, nie podnosisz na niego głosu. Jeśli ktoś inny podniesie na
ciebie głos, jedynym sposobem zachowania szacunku dla siebie samej jest opuszczenie
pomieszczenia, w którym się to stało."
Przy tak wielkim konflikcie reguł okazywania szacunku innym i samemu sobie Becky i
ja doprowadzaliśmy się nawzajem do szału. Z tego powodu omal nie zrezygnowaliśmy z
małżeństwa. Reguły decydują o wszystkim: dokąd chodzimy, jak się ubieramy, kogo
wybieramy na przyjaciół, kiedy jesteśmy szczęśliwi, a kiedy smutni - rządzą nami dosłownie
w każdej sytuacji.
Niektórzy ludzie radzą sobie z niepokojami emocjonalnymi według reguły: „Jeśli
troszczysz się o mnie, to zostawisz mnie w spokoju i pozwolisz, bym sobie z tym poradził na
swój sposób." Inni natomiast sądzą, że: „Jeśli ktoś znajduje się w złym stanie, a mnie na nim
zależy, natychmiast muszę interweniować, aby mu pomóc." Wywołuje to olbrzymi konflikt.
W obu tych przypadkach chodzi o osiągnięcie tego samego, a więc dbałości o siebie n a w z a
j e m i okazywanie sobie szacunku, jednak reguły d y k t u j ą każdej
z osób inne zachowania, a reguły interpretacji sprawią, że będą
nawzajem odbierać swoje zachowanie jako wrogie raczej niż przyjazne.
JEŚLI WIĘC KIEDYKOLWIEK O D C Z U W A S Z NIEPOKÓJ
O KOGOŚ LUB ZŁOŚĆ NA NIEGO, PAMIĘTAJ, ŻE PRZYC Z Y N Ą SĄ TWOJE R E G U Ł Y , A NIE TEN CZŁOWIEK. Pomo
że ci to przestać go za to winić. Możesz szybko pozbyć się tego
negatywnego uczucia, zadając sobie pytanie: „Czy mam reagować
na to jedno zachowanie, czy też mądrze odpowiedzieć na całą
sytuację?" Następnie spróbuj tu i teraz porozumieć się z tą osobą,
mówiąc na przykład: „Przykro mi, że zareagowałem w taki sposób.
Po prostu każde z nas kieruje się innymi regułami zachowania
w takiej sytuacji. Ja oczekuję, że jeśli mnie szanujesz, wtedy
zachowasz się w taki sposób, że
Wiem, że twoje
reguły są inne. Powiedz mi, proszę, jakie one są. Jak wyrażasz szacunek (miłość, troskę,
dbałość itd.)?"
Kiedy obydwie strony będą wzajemnie znały oczekiwania
partnera, dojdziecie do porozumienia. Możesz zwyczajnie
poprosić: „Czy byłoby dla ciebie wielkim kłopotem, by okazać mi
szacunek przez
Ja okażę ci mój przez "
Każdą relację, i służbową, i prywatną, można natychmiast zmienić dzięki jasnemu
przedstawieniu reguł i grze zgodnej z nimi. W końcu jak możesz mieć nadzieję, że wygrasz,
jeśli nie znasz reguł gry?
PROBLEM ZMIENNYCH REGUŁ
Czy kiedykolwiek znalazłeś się w sytuacji, w której wiedziałeś, jakimi regułami kierują
się określeni ludzie, i nagle zaczęły się pojawiać wyjątki od tych reguł? Ludzie mają
wyjątkową zdolność tworzenia reguł dodatkowych, które stoją w sprzeczności z ich
wszystkimi innymi regułami.
Można to porównać do sytuacji, w której postanawiamy grać razem w baseball i pytam
cię, czy znasz reguły gry. Ty mi na to odpowiadasz, że tak, i wyliczasz podstawowe: „Gramy
do dziewięciu, osoba, która zaliczy najwięcej biegów, wygrywa, musisz zaliczyć każdą bazę,
masz trzy auty. Jeśli ty strzelasz, a ja złapię, odpadasz. Jeśli upuszczę piłkę, ty jesteś górą..." i
tak dalej, i tak dalej.
Wyobraź sobie, że zaczynamy grę. Wszystko jest w porządku aż do początku dziewiątej
rundy. Jest remis, ja mam dwóch ludzi w polu i jednego na aucie. Uderzam wysoki rzut na
wewnętrzne pole. Moje reguły mówią, że jeśli piłka wypadnie ci z rąk, jestem bezpieczny,
moi ludzie mają szansę na zdobycie punktu i mogę w ten sposób wygrać. Natychmiast biegnę
na bazę, ty sięgasz po piłkę i upuszczasz ją. Wpadam w skrajne podniecenie. Dobiegam do
bazy, jeden z moich ludzi zdobywa punkt i jestem pewien, że wygraliśmy.
Ale ty podchodzisz do mnie i mówisz: „Nic z tego!" Ja zupełnie cię nie rozumiem: „O
czym ty mówisz? Upuściłeś piłkę! Reguły mówią, że jeśli upuścisz piłkę, jestem
bezpieczny!", a ty mi odpowiadasz: „A i owszem. Z wyjątkiem sytuacji, w której dwóch
twoich ludzi jest w polu, a jeden na aucie. W takim wypadku odpadasz, nawet jeśli upuszczę
piłkę. To jedyny wyjątek."
Zaczynam protestować: „Nie możesz tworzyć reguł w trakcie gry!", a ty replikujesz:
„Nie wymyśliłem sobie tego. Ta reguła nazywa się regułą pola wewnętrznego. Wszyscy ją
znają!" Wtedy zwracam się do pozostałych zawodników z mojej drużyny i wszyscy oni
mówią, że takiej reguły nie ma. Na to ty pytasz swoich i ci zgodnie twierdzą, że reguła ta
istnieje od dawna. Skończyłoby się to wszystko pewnie bójką o reguły.
Czy kiedykolwiek miałeś podobne doświadczenie w kontaktach osobistych? Ty grałeś
zgodnie ze wszelkimi regułami, nagle ktoś powiedział: „To prawda, z wyjątkiem tej jednej
sytuacji", i natychmiast byłeś gotów do zaciętej walki. Ludzie bardzo gwałtownie reagują w
obronie swoich reguł. Każdy WIE, że jego reguły są właściwe i słuszne. Wyjątkowo wielką
złość powoduje w nas przekonanie, że ktoś na poczekaniu tworzy jakieś reguły albo zmienia
je w trakcie działania. A przecież ta dynamika jest częścią większości kontaktów z innymi
ludźmi.
Paradoks sprzecznych przekonań i reguł jest jednym z powodów, dla których ludzie
znajdują tak wiele frustracji w kontaktach z innymi. Często któryś z partnerów mówi:
„Kocham cię, ale nie wtedy, gdy nie zakręcasz tubki z pastą do zębów", albo:
PARADOKSALNE PRZYSŁOWIA
I POWIEDZENIA
Spójrz w górę,
1 podskoczysz
I Gdzie kucharek
tam nie ma co jeść
Rozłąka wzmacnia
Nie nauczysz
nowych sztuczek
Trawa jest zawsze
zieleńsza po drugiej
stronie wzgórza.
Kto się waha, jest
Co dwie głowy to nie
Co z oczu to i z
Na naukę nigdy nie
za pozno
Wszędzie dobrze
nie ma
„Kocham cię, ale nie wtedy, gdy podnosisz na mnie głos." Niektóre z tych reguł
pomocniczych wydają się mało ważne, ale mogą być bardzo niszczące. Najlepszy sposób
radzenia sobie z tym to ciągła świadomość, że reguły te nie są oparte na rzeczywistości. Są
zupełnie dowolne. Sam tylko fakt, że ich używałeś i jesteś ich całkiem pewien, nie czyni z
nich najlepszych, jedynie słusznych reguł.
Reguły powinny służyć wzmacnianiu związku, a nie niszczeniu go. Ilekroć więc
wchodzi nam w paradę reguła, powinniśmy sobie zadać pytanie: „CO JEST WAŻNIEJSZE?
MÓJ ZWIĄZEK CZY MOJE REGUŁY?"
Wyobraź sobie, że kiedyś nadużyto twojego zaufania w z w i ą -zku emocjonalnym i
teraz obawiasz się zbliżyć z kimkolwiek. Kierujesz się obecnie regułą, która mówi: „Jeśli
zbytnio się z kimś zbliżysz, odczujesz cierpienie." Ale jednocześnie twoją najwyższą
wartością jest miłość, a wartość ta kieruje się regułą, że aby odczuwać miłość, musisz
znajdować się z kimś w bardzo bliskim związku. Wystąpił więc poważny konflikt: twoje
reguły i wartości są sobie całkowicie przeciwstawne. Co możesz zrobić w tej sytuacji?
Pierwszym krokiem jest zrozumienie, że nastąpił u ciebie konflikt emocjonalny. Drugi krok to
POŁĄCZENIE ODPOWIEDNIO DUŻEGO CIERPIENIA Z REGUŁĄ, KTÓRA CI NIE
SŁUŻY, ORAZ ZASTĄPIENIE JEJ TAKĄ, KTÓRA DZIAŁA NA TWOJĄ KORZYŚĆ.
Przede wszystkim jednak,
510
OBUDŹ W SOBIE OLBRZYMA
jeśli chcesz utrzymywać dobrej jakości związki z innymi ludźmi, zarówno w interesach,
jak i w życiu osobistym, niezbędne jest zastosowanie się do polecenia:
KOMUNIKUJ SWOJE REGUŁY
Jeśli chcesz przejąć kontrolę nad własnym życiem, jeśli chcesz, by powodziło ci się w
interesach, jeśli chcesz stać się wspaniałym negocjatorem, chcesz zyskać wpływ na własne
dzieci lub zbliżyć się ze współmałżonkiem, musisz odkryć, jakie reguły kierują ich ocenami
związków z innymi ludźmi, oraz jasno komunikować własne reguły w tym zakresie. NIE
OCZEKUJ, ŻE LUDZIE BĘDĄ ŻYLI ZGODNIE Z TWOIMI REGUŁAMI, JEŚLI
KLAROWNIE ICH NIE PRZEDSTAWISZ. Nawet wtedy jednak nie oczekuj, że otoczenie
zastosuje się do wszystkich twoich reguł, jeśli ty sam nie będziesz skłonny do kompromisu i
nie zaczniesz szanować reguł innych ludzi.
Na przykład na początku jakiegokolwiek związku lub relacji jedną z pierwszych rzeczy,
które robię, jest poinformowanie drugiej strony o moich regułach określających daną sytuację
oraz próba odkrycia tak wielu reguł mojego partnera, jak tylko możliwe. Zadaję pytanie typu:
„Czego wymaga pan(i), aby uznać, że nasze kontakty przebiegają dobrze? Jak często musimy
się kontaktować? Co jest w naszych kontaktach niezbędne?"
Rozmawiałem kiedyś ze znajomym, który jest powszechnie znaną osobistością.
Podzielił się wtedy ze mną odczuciem, że nie ma zbyt wielu przyjaciół. Spytałem
natychmiast: „Czy jesteś tego pewien? Ja dostrzegam wokół ciebie wielu ludzi, którym
naprawdę na tobie zależy. A może po prostu kierujesz się regułami, które każą ci eliminować
licznych ludzi z grona twoich potencjalnych przyjaciół?" Odpowiedział mi na to, że po prostu
nie czuje, by otaczający go byli jego przyjaciółmi. „A co musiałoby się stać, byś mógł kogoś
odbierać jako przyjaciela?" - spytałem. Odpowiedź padła natychmiast: „Sądzę, że nie wiem
nawet, jakimi regułami kieruję się w tej dziedzinie, przynajmniej świadomie."
Po przemyśleniu całej sprawy odkrył, że jedna z jego najważniejszych reguł brzmi:
„Jeśli jesteś ze mną zaprzyjaźniony,
kontaktujesz się ze mną co najmniej dwa, trzy razy w tygodniu." Pomyślałem, że to
bardzo interesująca reguła. Ja sam mam przyjaciół na całym świecie, ludzi, których
prawdziwie kocham. Ale nawet z najbliższymi spośród nich nie widuję się czasem całymi
miesiącami, tylko ze względu na wielką liczbę zobowiązań, które musi wykonać każdy z nas.
Często prowadzę kursy od wczesnego rana do późnego wieczora i przez ten czas dzwoni do
mnie nawet i sto różnych osób. Nie mam fizycznej możliwości odpowiedzenia na każdy z
tych telefonów! A przecież wszyscy oni wiedzą, że są moimi przyjaciółmi.
„Czy sądzisz, że ja jestem twoim przyjacielem?" - spytałem. „Z jednej strony tak, kiedy
o tym myślę, ale z drugiej strony do końca nie mam takiego odczucia, ponieważ nie
rozmawiamy ze sobą zbyt często" - usłyszałem i natychmiast odparłem: „Nigdy by mi to nie
przyszło do głowy!
Nigdy nie domyśliłbym się, że to dla ciebie tak ważne, gdybyś mi o tym nie powiedział.
Założę się, że masz wielu przyjaciół, którzy z wielką radością stosowaliby się do twoich reguł
przyjaźni, gdyby tylko o nich wiedzieli!"
Moja definicja przyjaźni jest prosta: jeśli jesteś przyjacielem, darzysz drugą osobę
bezwarunkowym uczuciem i zrobisz wszystko, by ją wesprzeć. Kiedy twój przyjaciel daje ci
znać, że jest w potrzebie, natychmiast zjawiasz się, by mu pomóc. Mijają miesiące, a przyjaźń
nie słabnie, kiedy raz zdecydujesz, że ktoś jest twoim prawdziwym przyjacielem. Ta decyzja
wystarczy. Nigdy już jej nie kwestionujesz. Myślę, że mam wielu przyjaciół, ponieważ moje
reguły przyjaźni są tak łatwe do spełnienia. Przyjaciel musi jedynie ciepło o mnie myśleć,
musi mu na mnie zależeć. Wtedy ja mu odpłacam tym samym i jesteśmy przyjaciółmi.
Jest bardzo ważne, byśmy komunikowali swoje reguły w każdej życiowej sytuacji, w
miłości, przyjaźni i w interesach. Czy jednak nieporozumienia mogą się pojawić nawet w
sytuacji, kiedy z góry komunikujesz swoje reguły? Oczywiście. Czasem po prostu
zapominasz powiedzieć komuś o jednej z nich albo nawet świadomie nie zdajesz sobie z
którejś z nich sprawy. Dlatego właśnie ważna jest nieprzerwana komunikacja. NIGDY
NICZEGO NIE ZAKŁADAJ W KWESTII REGUŁ. PYTAJ O NIE I INFORMUJ INNYCH
O WŁASNYCH.
Im lepiej poznawałem zachowanie ludzi i wpływ, jaki mają na nie reguły, tym bardziej
interesowała mnie dynamika, którą ciągle zauważałem. Odkrywałem za każdym razem, że
istnieją reguły, których ludzie nigdy nie złamią, ale są też i takie, które będą łamać
świadomie. Za każdym razem złamanie reguły sprawi im przykrość, ale zrobią to mimo
cierpienia. Na czym polega różnica między tymi kategoriami reguł?
Po dłuższych badaniach stało się dla mnie jasne, że dysponujemy HIERARCHIĄ
REGUŁ, zupełnie tak samo, jak hierarchią wartości. Są reguły, których złamanie sprawiłoby
nam tak wielkie cierpienie, że nawet nie rozważamy takiej możliwości. Łamiemy je bardzo
rzadko, jeśli w ogóle. Reguły te nazywam REGUŁAMI GRANICZNYMI. Gdybym na
przykład zapytał cię teraz, czego nigdy w życiu nie zrobisz za żadną cenę, odpowiedziałbyś
mi, podając swoją regułę graniczną, regułę, której nigdy nie naruszysz. Dlaczego? Ponieważ
łączysz z tym zbyt wielkie cierpienie.
Mamy też reguły, których nie chcemy łamać. Te nazywam STANDARDAMI
OSOBISTYMI. Ilekroć je łamiemy, nie czujemy się dobrze, ale w zależności od sytuacji
zewnętrznej jesteśmy w stanie złamać je na jakiś czas. Różnica między tymi dwiema
kategoriami reguł często wyrażana jest za pomocą słów MUSZĘ i POWINIENEM. Pewne
rzeczy musimy robić, pewnych rzeczy robić nam nie wolno, pewnych rzeczy nie wolno nam
zrobić pod żadnym pozorem, a jeszcze inne musimy robić zawsze. Reguły zawierające słowa
„muszę" i „nie wolno mi" to reguły graniczne, natomiast wszystkie wyrażane za pomocą
„powinienem" i „nie powinienem" to reguły standardów osobistych. I jedne, i drugie
kształtują nasze życie.
Zbyt wiele reguł typu „muszę" może uczynić życie nieznośnym. Oglądałem kiedyś
program telewizyjny z udziałem dwudziestu rodzin pięcioraczków. Każdą parę rodziców
pytano: „W jaki sposób udaje wam się utrzymywać jakoś spokój i zdrowy rozsądek przy
takiej liczbie dzieci?" Jedna odpowiedź powtarzała się za każdym razem: „Nie wolno nam
kierować się zbyt wieloma regułami." Przy takiej liczbie wiecznie kręcących się dzieci i zupełnie różnych osobowości kierowanie się zbyt wieloma regułami doprowadziłoby do
szaleństwa! Z góry bowiem wiadomo, że reguły byłyby łamane, co powodowałoby ciągłe
stresy i konieczność ciągłego reagowania.
Ten rodzaj stresu wpływa zarówno na ciebie samego, jak i na ludzi wokół. Pomyśl tylko
o regułach, które kierują stosunkiem naszego społeczeństwa do kobiet. Mamy nawet na nie
nazwę: „syndrom superkobiety". Wydaje się, że kobiety muszą w dzisiejszych czasach robić
wszystko, i to perfekcyjnie.
Nie tylko muszą dbać o męża, dzieci, rodziców i przyjaciół, ale też muszą mieć
wspaniałe ciało, pracować i brać udział w życiu świata, zapobiegać wojnie nuklearnej, a na
dodatek osiągać szczyty kariery zawodowej. Czy nie sądzisz, że konieczność sprostania tak
wielu regułom typu „muszę" może powodować w ich życiu stresy?
Oczywiście kobiety nie są jedynymi członkami naszego społeczeństwa, które przez to
przechodzą. Również mężczyźni i dzieci żyją w ciągłym stresie spowodowanym wciąż
wzrastającymi oczekiwaniami wobec nich. Jeśli obciążymy się zbyt wieloma regułami
granicznymi, tracimy zapał do pracy i chęć do życia. Nie chcemy już więcej brać udziału w
tej grze. Wysoka samoocena bierze się z poczucia, że MASZ KONTROLĘ NAD WSZYSTKIM, że to ty panujesz nad sytuacją, a nie sytuacja nad tobą. Kiedy zbyt wiele reguł mówi ci
„musisz", szanse na ich złamanie są bardzo duże.
Jakie byłoby małżeństwo kierujące się regułami typu „nie wolno"? Wielu ludzi
powiedziałoby pewnie: „Mojemu mężowi (żonie) nie wolno nigdy mieć żadnych związków
pozamałżeń-skich." Jednak są też i ludzie, którzy kierują się regułą: „Mój mąż (żona) nie
powinien mieć nigdy związków pozamałżeńskich." Czy różnica między tymi regułami może
potencjalnie stanowić źródło konfliktu? To bardzo prawdopodobne. Problemy małżeńskie
zawsze wynikają z faktu, że choć obydwoje partnerzy zgodzili się co do reguł, nie ustalili, czy
są to reguły oparte na słowach „nie wolno", czy też „nie powinieneś". Niezbędne więc jest nie
tylko zrozumienie, jaka jest treść reguł partnera, ale również ustalenie, które z nich są
regułami granicznymi, a które regułami standardów osobistych.
Aby osiągnąć określone rezultaty, musimy kierować się dużą liczbą reguł typu „muszę",
które zapewnią, że podejmiemy działania i będziemy w nich konsekwentni. Mam
przyjaciółkę, która jest we wspaniałej kondycji fizycznej. Interesujący jest zestaw reguł,
którymi kieruje się w zakresie własnego zdrowia. Bardzo niewiele z nich opiera się na słowie
„powinnam". Zdecydowana większość to „muszę" lub „nie wolno mi". Kiedyś spytałem ją,
czego nie wolno jej robie, jeśli chce czuć się zdrowa. Odpowiedziała: „Nie wolno mi palie.
Nie wolno mi zatruwać własnego ciała narkotykami. Nie wolno mi się obżerać. Nigdy nie
mogę przerwać ćwiczeń na więcej niż jeden dzień."
Wtedy spytałem: „A co musisz robić, abyś była zdrowa?" Znów pojawiła się długa lista:
„Muszę ćwiczyć codziennie przez co najmniej pół godziny. Muszę spożywać właściwe
posiłki. Muszę co rano jeść tylko owoce. Muszę właściwie łączyć produkty spożywcze.
Muszę przejechać na rowerze co najmniej pięćdziesiąt mil tygodniowo." Wymieniała tak
jeszcze długo. Kiedy skończyła, spytałem ją, jakie są jej reguły typu „powinnam". W
odpowiedzi wymieniła tylko jedną: „Powinnam więcej ćwiczyć!"
Jedna z przyjaciółek tej kobiety cierpi na nadwagę. Kiedy spytałem ją, czego nie wolno
jej robić, aby zachować zdrowie, spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Nie kierowała się
żadną tego typu regułą w dziedzinie zdrowia! Miała za to kilka reguł opartych na słowie
„muszę": musi dużo spać i musi dobrze jeść. Wtedy zapytałem ją, czy ma jakieś reguły typu
„powinnam". „Oczywiście że tak - odpowiedziała. - Powinnam lepiej się odżywiać,
powinnam się gimnastykować, powinnam bardziej dbać o własne ciało." Miała też listę reguł
wyliczających rzeczy, których nie powinna robić: „Nie powinnam jeść mięsa, nie powinnam
się przejadać" i tak dalej, i tak dalej. Miała więc mnóstwo rzeczy, które powinna robić, a tylko
kilka reguł granicznych. Właśnie dlatego nigdy nie odczuwała cierpienia, robiąc rzeczy
niezdrowe. Nietrudno przyszło mi zrozumieć, dlaczego nie może ona pozbyć się nadwagi.
Jeśli kiedykolwiek odkładałeś coś na później, czy przypadkiem nie kierowałeś się
kilkoma regułami typu „powinienem"? Powinienem zacząć nad tym pracować. Powinienem
przejść na dietę. Powinienem to lub tamto. Co by się stało, gdybyś zamiast tego postanowił:
„Muszę zacząć nad tym pracować!", a następnie zaczął tę regułę uwarunkowywać w swoim
systemie nerwowym? Pamiętaj, że każdy z nas potrzebuje jakiegoś uporządkowania.
Niektórzy ludzie nie m a j ą jasno sprecyzowanych reguł mówiących im, kiedy odnieśli
sukces.
Reguły mogą stworzyć nam kontekst, w którym wytwarzamy dodatkowe wartości.
Reguły mogą motywować nas do działania, mogą powodować nasz ciągły wzrost i rozwój.
Twoim celem jest po prostu wytworzenie równowagi między regułami typu „muszę" a
regułami typu „powinienem" oraz wykorzystywanie obydwu grup reguł w odpowiednich kontekstach.
U S T A N O W I E N I E REGUŁ
Już teraz zacznij przejmować kontrolę nad własnymi regułami. Pisemnie odpowiedz na
poniższe pytania najdokładniej, jak potrafisz:
CO MUSI SIĘ STAĆ, BYŚ ODNIÓSŁ SUKCES?
JAKIE WARUNKI MUSZĄ BYĆ SPEŁNIONE, BYŚ POCZUŁ SIĘ KOCHANY PRZEZ DZIECI, ŻONĘ, RODZICÓW, MĘŻA, KOGOKOLWIEK, KTO JEST DLA CIEBIE
WAŻNY?
CO MUSI SIĘ STAĆ, ABYŚ POCZUŁ SIĘ PEWNIE?
CO MUSI SIĘ STAĆ, ABYŚ POCZUŁ, ŻE OSIĄGNĄŁEŚ DOSKONAŁOŚĆ W
JAKIMŚ OBSZARZE SWOJEGO ŻYCIA?
Popatrz teraz na swoje reguły i zastanów się: „CZY SĄ ONE ODPOWIEDNIE? CZY
UTRUDNIAM SOBIE ODCZUWANIE PRZYJEMNOŚCI, JEDNOCZEŚNIE
UŁATWIAJĄC DOZNAWANIE CIERPIENIA? Czy musi zostać spełnionych mnóstwo
różnych warunków, zanim poczujesz się kochany? Czy abyś poczuł się odrzucony, wystarczy
zaledwie jedna sprawa?
Jeśli tak właśnie jest, zmień kryteria i opracuj reguły, które dodadzą ci sił. Jakie muszą
być twoje reguły, abyś mógł odnieść sukces? Oto podstawowy warunek: OPRACUJ TWOJE
REGUŁY
TAK, BYŚ NAD N I M PANOWAŁ, ABY ZEWNĘTRZNY ŚWIAT I CZYNNIKI,
NA KTÓRE NIE MASZ WPŁYWU, NIE DECYDOWAŁY O ICH SPEŁNIENIU, NIE
NAKAZYWAŁY CI CZUĆ SIĘ ŹLE ALBO DOBRZE. USTAW SWÓJ SYSTEM REGUŁ
TAK, ABY BYŁO CI ŁATWO DOZNAWAĆ PRZYJEMNOŚCI I NIESŁYCHANIE
TRUDNO ODCZUWAĆ CIERPIENIE. Dla reguł rządzących wartościami przyciąganymi
używaj frazy: „Ilekroć..." Innymi słowy stwórz sobie wiele możliwości i sposobów
odczuwania pozytywnych uczuć. Powiedz na przykład: „Czuję miłość, ilekroć daję miłość,
ilekroć spędzam czas z człowiekiem, którego kocham, ilekroć uśmiecham się do kogoś, ilekroć rozmawiam ze starym przyjacielem, ilekroć zauważam, że ktoś sprawia mi przyjemność,
ilekroć myślę o tych, którzy mnie kochają."
Znajdź niezliczenie wiele sposobów, które spełniają twoje reguły miłości, spraw, abyś
odczuwał tę emocję z nieprawdopodobną łatwością. Pamiętaj, abyś przy tym opierał się na
kryteriach, nad którymi posiadasz pełną kontrolę, abyś nigdy już nie musiał uzależniać
własnego dobrego samopoczucia od kogokolwiek lub czegokolwiek innego. Ilekroć będziesz
robił jedną z tych rzeczy, będziesz czuł miłość. Nie pozwól, by warunkiem jej odczuwania
było spełnienie jakiegoś nie z tej ziemi warunku lub zaistnienie okoliczności, które pojawiają
się mniej więcej tak często jak całkowite zaćmienie Słońca!
A przy okazji, mam dla ciebie jedną regułę: kiedy to robisz, MUSISZ się dobrze bawić.
Odrzuć zdrowy rozsądek, sięgaj po nieznane. Przez całe życie używałeś reguł, aby się
powstrzymywać. Dlaczego nie miałbyś się teraz z nich pośmiać, pobawić się ich kosztem?
Być może dla odczucia miłości wystarczy, byś pomachał małym palcem u ręki? Brzmi to
dziwacznie, ale w końcu, czy cokolwiek daje mi prawo decydować, co ma sprawiać ci
przyjemność?
Pamiętaj też, że musisz odkryć reguły ludzi, którzy cię otaczają. Zadawaj więc pytania.
Dowiedz się, jakimi regułami kierują się twoje dzieci, by poczuć, że są członkami rodziny
albo że odnoszą sukcesy w szkole. Założę się, że odkrycia te cię zaskoczą! Poznaj reguły
współmałżonka, rodziców, przełożonych i podwładnych.
Jedno jest pewne: jeśli nie znasz reguł, musisz przegrać, ponieważ wcześniej lub
później będziesz je łamał. Jeśli jednak zrozumiesz reguły innych ludzi, będziesz mógł
przewidzieć ich zachowanie, będziesz mógł zaspokoić ich potrzeby i w ten sposób wzbogacić
wasze wzajemne kontakty. Pamiętaj, że najpotężniejsza reguła brzmi: BAW SIĘ DOBRZE
BEZ WZGLĘDU NA OKOLICZNOŚCI.
Niemal w całości zapoznałeś się już z pięcioma elementami Systemu Nadrzędnego.
Wiesz już, jak ważny jest twój stan emocjonalny i umysłowy, w jaki sposób pytania kierują
twoimi emocjami i działaniami, jak wartości i reguły kształtują twoje życie. Teraz musisz
odkryć osnowę, na której wszystkie te elementy są oparte.
Rozdział siedemnasty
ODNIESIENIA: OSNOWA ŻYCIA
Umysł ludzki rozwinięty nowym pomysłem, nigdy nie wraca do poprzednich
wymiarów.
OLIVER WENDELL HOLMES
Stojąc na pokładzie lotniskowca młody porucznik dokładnie widział, jak jeden z
samolotów wymyka się spod kontroli już po wylądowaniu i uderza skrzydłem w stojącego tuż
obok marynarza, przecinając go prawie na dwoje.
Jedyną rzeczą, jaka pozwoliła porucznikowi otrząsnąć się z przerażenia, był ostry
rozkaz dowodzącego oficera: „Niech ktoś weźmie miotłę i zmiecie te flaki z pokładu!" Nie
było czasu na myślenie. Musiał reagować natychmiast. Kilku członków załogi usunęło ciało
kolegi z pasa startowego. W tym momencie dziewiętnastoletni George Bush nie miał żadnego
wyboru. Musiał nauczyć się radzić sobie jakoś z okropnościami wojny. Często przywoływał
to wspomnienie, opisując szok wywołany nagłą śmiercią i konieczność natychmiastowej
reakcji.
Innym doświadczeniem, które ukształtowało j e g o życie, był lot bombowy, który
odbywał niedługo po tragedii na pokładzie lotniskowca. Wysłano go, by zbombardował wieżę
radiową położoną na małej wysepce południowego Pacyfiku. Cziczi Dzima była obozem dla
jeńców wojennych dowodzonym przez niesławnego japońskiego oficera Matobę. Bush i jego
koledzy dobrze wiedzieli, że popełnił on wiele brutalnych przestępstw wojennych przeciwko
podległym mu więźniom. Wiedzieli, że zjadał ciała niektórych więźniów, a nie dojedzone
resztki wrzucał do zupy, którą karmił innych więźniów, tylko po to, by powiedzieć im
później, że jedli ludzkie mięso.
Kiedy George Bush zbliżał się do celu, był absolutnie przekonany, że musi
odizolować tego szaleńca od świata, likwidując jedyny jego sposób kontaktu z krajem: wieżę
radiową. Kiedy schodził do bombardowania, został zaatakowany przez samolot wroga. Dym
wypełniał kabinę, jednak Bush był zdecydowany zrobić wszystko, by osiągnąć cel. W
ostatnich sekundach udało mu się zrzucić bomby niszczące wieżę. Natychmiast wydał rozkaz
katapultowania się. Zawrócił samolot nad wodę i kiedy przyszła kolej na jego skok,
mechanizm się zaciął. Uderzył o ogon samolotu rozrywając część czaszy spadochronu i
mocno kalecząc głowę. Porwany spadochron okazał się prawie bezużyteczny. Odciął się więc
od niego, zanim jeszcze wpadł do wody. Po rozpaczliwej walce o wydobycie się na
powierzchnię, zalany krwią z rany na głowie, Bush zaczął szukać swojej tratwy ratunkowej.
Znalazł ją w końcu i kiedy wdrapał się na nią jakoś, odkrył, że pojemniki z wodą i
pożywieniem uległy zniszczeniu podczas uderzenia o tył samolotu.
Co gorsza, prąd przesuwał go wolno w kierunku plaży na wyspie, którą przed chwilą
zbombardował. Czy wyobrażasz sobie, co by z nim tam zrobili? Im bliżej brzegu znajdowała
się tratwa, tym większy stawał się jego strach. Wtedy nagle zobaczył coś w wodzie. Najpierw
myślał, że mu się wydaje. Potem zrozumiał, że to peryskop. Był przekonany, że za chwilę
stanie się japońskim więźniem.
Kiedy jednak łódź zaczęła się wynurzać tuż przed nim, zorientował się, że to łódź
amerykańska, Finback. Był uratowany, ale tylko po to, by znaleźć się w jeszcze większym
niebezpieczeństwie. Po zabraniu na pokład Busha Finback szybko się zanurzył, ponieważ
zbliżające się łodzie japońskie zaczęły strzelać. Potem Japończycy zaczęli zrzucać bomby
głębinowe. Finback
mógł tylko pozostawać w bezruchu i czekać. Załoga, musiała być zdana tylko na własny
los i modlić się, by żadna z bomb nie trafiła w cel.
George Bush przeżył wszystkie te niebezpieczeństwa. Wykonał jeszcze wiele
uwieńczonych sukcesem lotów bombowych i wrócił z wojny j a k o bohater. Powiedział
potem, że dni spędzone na pokładzie łodzi podwodnej były dla niego bardzo ważne, ponieważ
zaczął myśleć o swoim przeznaczeniu, zaczął zastanawiać się, kim jest i po co znalazł się na
tej ziemi.
Jaką rolę odegrały te wydarzenia w kształtowaniu charakteru, osobowości i
przeznaczenia George'a Busha? Bez wątpienia stały się osnową, na której zbudował wiele
swoich podstawowych przekonań. Stały się dla niego doświadczeniami, które ja nazywam
ODNIESIENIAMI PODSTAWOWYMI, a więc tymi odniesieniami, które przez resztę życia
towarzyszyły jego decyzjom, które w ponad czterdzieści lat później doprowadziły go do
fotela prezydenta Stanów Zjednoczonych. Pomogły mu też kształtować różne przekonania
oraz wiarę, że „dobro musi przeciwstawić się złu". Wytworzyły w nim poczucie pewności, że
jeśli daje z siebie wszystko, jeśli się nie poddaje, osiągnie zamierzony rezultat bez względu na
przeciwieństwa i przeszkody. Jak sądzisz, w jaki sposób odniesienia te ukształtowały j e g o
decyzje, kiedy niemal pięćdziesiąt lat później zastanawiał się w Gabinecie Owalnym nad
reakcją na inwazję Saddama Husseina na zaprzyjaźniony Kuwejt? Jeśli chcemy zrozumieć,
dlaczego ludzie robią to, co robią, z pewnością ułatwieniem będzie przegląd ich
najważniejszych życiowych odniesień. Odniesienia, piąty element Systemu Nadrzędnego,
stają się podstawą, fundamentem naszych przekonań, reguł i wartości. Są gliną, z której
ulepiony jest nasz System Nadrzędny. Nie ma żadnych wątpliwości, że człowiek, który zwycięsko przeszedł przez wielkie życiowe trudności, dysponuje bardzo mocnymi odniesieniami
pozwalającymi mu mieć znaczną pewność siebie, przekonanie lub wiarę w siebie i innych
oraz umiejętność pokonywania trudności.
IM WIĘKSZA LICZBA I WYŻSZA JAKOŚĆ NASZYCH ŻYCIOWYCH
ODNIESIEŃ, TYM WIĘKSZY STAJE SIĘ POTENCJALNY POZIOM NASZYCH
WYBORÓW. DUŻA LICZBA I WYSOKA JAKOŚĆ ODNIESIEŃ POZWALA
NAMSKUTECZNIEJ OCENIAĆ, CO ZNACZĄ POSZCZEGÓLNE RZECZY I JAK
MAMY NA NIE ZAREAGOWAĆ.
Używając słowa „potencjalny", chcę zaznaczyć, że chociaż odniesienia dostarczają nam
podstawowych składników dla naszych przekonań, często nie udaje nam się zorganizować ich
w taki sposób, aby dodawały nam sił. I tak na przykład młody człowiek może dysponować
wielkim poczuciem pewności siebie i wielką wiarą w siebie na boisku piłkarskim, ale po
wejściu na lekcję historii nie potrafi zebrać tej samej wiary i pewności, które pomogłyby mu
wykorzystać własny potencjał w klasie równie skutecznie, jak wykorzystuje go, stając oko w
oko z zawodnikiem przeciwnej drużyny. Gdyby do piłki podchodził z taką samą postawą
przegranej, jak podchodzi do historii, byłby nieprawdopodobnie nieskutecznym zawodnikiem.
Co określa, których odniesień używamy? Z pewnością stan emocjonalny, w którym się
znajdujemy, w dużym stopniu decyduje o tym, po co sięgamy, a więc wpływa na wybór, z
których emocji, wspomnień, odczuć, uczuć spośród wszystkich przez nas nagromadzonych
można w danej chwili korzystać. Kiedy znajdujemy się w stanie strachu, wydają się
przychodzić na myśl tylko te odniesienia, które są skutkiem przeszłych lęków i obaw, i w ten
sposób sami wpędzamy się w błędne koło (strach prowadzi do odniesień związanych ze
strachem, co zwielokrotnia strach).
Jeśli czujemy się zranieni przez kogoś, zwykle sięgamy do odniesień i wybieramy
spośród nich te, które również wiążą się z bólem sprawionym nam przez tę samą osobę,
zamiast zmienić swój stan, przypominając sobie, co osoba ta naprawdę do nas czuje, jak wiele
razy okazywała nam swoją miłość. Dlatego właśnie stan, w którym się znajdujemy, określa,
na których niciach osnowy możemy w danej chwili opierać swoje życie. Oprócz stanu,
decyduje o tym również ROZSZERZONY SYSTEM ODNIESIEŃ, a więc system, który
pozwala nam lepiej zrozumieć, co jest możliwe i co potrafimy zrobić bez względu na
okoliczności i otoczenie.
Odniesienia są niewątpliwie jednym z najważniejszych elementów w procesie
podejmowania decyzji. Kształtują nie tylko nasze postępowanie, ale również uczucia i
przyszłość. Porównaj odniesienia Saddama Husseina z odniesieniami George'a Busha.
Wiemy, że ojciec Saddama go bił, a wuj uczył, jak pielęgnować w sobie zawiść i
nienawidzić angielskich panów. Podczas gdy Bush nagradzany był za bohaterstwo, ludzie, na
których wzorował się Hussein, uczyli się zdobywać władzę nad innymi za pomocą
propagandy i mordów.
Przez okres około piętnastu do dwudziestu lat Saddam nieustannie usiłował obalić
przywódcę Iraku, mordując przy tym każdego, kto wszedł mu w drogę. W rezultacie nie
postrzegał nawet najkrwawszych przegranych jako niepowodzeń. Uwierzył, że w końcu i tak
mu się zawsze uda odnieść sukces. Właśnie to przekonanie pozwoliło mu przetrwać nawet po
klęsce w Zatoce Perskiej. Zanim skończył czterdzieści dwa lata, wyeliminował wszystkich
oponentów i przejął całkowitą kontrolę nad Irakiem.
Dla wielu Saddam Hussein jest potworem. Ludzie często się zastanawiają, jak to
możliwe, że cieszy się poparciem mieszkańców swojego kraju. Powodem tej sytuacji jest fakt,
że Irakijczycy postrzegają Saddama Husseina jako człowieka, który pomógł zmienić sytuację
w ich kraju. Pomógł im zdobyć lepsze szkoły, lepsze domy i tak dalej. Dla nich jest on
bohaterem. Jego portrety wiszą wszędzie, a w kontrolowanej przez państwo telewizji
przedstawiane są jedynie jego najlepsze strony.
Czy Saddam Hussein został mordercą tylko z powodu odniesień z dzieciństwa, tylko
dlatego że był wtedy bity i wykorzystywany? Nic bardziej błędnego niż to przekonanie!
Wielu ludzi wyrosło w sytuacji podobnych odniesień na istoty dobre i wrażliwe. Ze względu
na swoje przeszłe cierpienie nie pozwolą, by cierpiał ktokolwiek wokół nich. Wielu z nich
działa dla dobra innych. Czy na lotniskowcu razem z George'em Bushem mógł znajdować się
ktoś, kto zdruzgotany śmiercią kolegi doszedłby do wniosku, że nie warto żyć albo że nic nie
usprawiedliwi nigdy żadnej wojny? Z pewnością. TO NIE NASZE ODNIESIENIA, ALE
SPOSÓB, W JAKI JE INTERPRETUJEMY I ORGANIZUJEMY, OKREŚLA NASZE
PRZEKONANIA.
Które odniesienia odgrywają największą rolę w naszych doświadczeniach życiowych?
Wszystko zależy od tego, CO ZOSTAJE W NAS WZMACNIANE. Saddama nagradzano za
sianie mordów i zniszczeń na drodze do rządzenia państwem. George Bush był nieustannie
nagradzany za skupianie się na „robieniu rzeczy właściwych", pomaganie ludziom w
potrzebie, wkład w życie innych. Te różne wzmocnienia pomogły stworzyć podstawy do
jakże różnych przeznaczeń w życiu obydwu tych ludzi.
CZYM SĄ ODNIESIENIA?
Odniesienia to wszystkie doświadczenia, które zakodowałeś we własnym systemie
nerwowym: wszystko, co widziałeś, słyszałeś, czego dotknąłeś lub posmakowałeś, jest
przechowywane w gigantycznym katalogu twojego umysłu. Po niektóre odniesienia sięgamy
świadomie, po inne nieświadomie. Niektóre wynikają z doświadczeń, które sam zebrałeś w
dotychczasowym życiu, inne zbudowane są z informacji, które uzyskałeś od innych.
Wszystkie nasze odniesienia, podobnie jak wszystkie ludzkie doświadczenia w ogóle, u l e g a
j ą drobnemu zniekształceniu, generalizacji lub z o s t a j ą usuwane, kiedy zapisujesz je we
własnym systemie nerwowym. Dysponujesz również odniesieniami do rzeczy, które nigdy się
nie wydarzyły: wszystko, cokolwiek sobie dotychczas wyobrażałeś, przechowywane jest w
umyśle jako odniesienie, jako wspomnienie. Jak dowiedziałeś się w rozdziale czwartym,
wiele z tych odniesień zorganizowanych jest w taki sposób, by wspierać twoje przekonania.
Przekonanie to nic innego jak poczucie pewności na temat znaczenia rzeczy lub zjawiska.
Jeśli wierzysz, że jesteś inteligentny, to jest tak wyłącznie dlatego, że uruchomiłeś
pewne ODNIESIENIA, które wspierają twoje poczucie pewności. Być może jednym z twoich
doświadczeń jest skuteczne rozwiązanie jakiegoś trudnego problemu, bez względu na jego
charakter. Wszystkie tego typu odniesienia są jak nogi stołowe, które podpierają blat, czyli
przekonanie, że jesteś inteligentny.
Mamy w sobie dość odniesień, by wesprzeć dowolnie wybrane przekonanie: że
jesteśmy mocni lub że jesteśmy słabi, że jesteśmy zarozumiali albo że cały czas troszczymy
się o innych. Podstawą jest rozszerzanie tych odniesień, które są dostępne w twoim życiu.
ŚWIADOMIE SZUKAJ TYCH DOŚWIADCZEŃ, KTÓRE CIĘ ROZWIJAJĄ, POKAZUJĄ,
ŻE JESTEŚ WIĘKSZY NIŻ TWOJE PRZEKONANIE O SOBIE I WŁASNYCH
UMIEJĘTNOŚCIACH, ORAZ ORGANIZUJ SWOJE ODNIESIENIA W SPOSÓB, KTÓRY
DODA CI SIŁ.
Wiedzę o świecie można zdobyć tylko w świecie, nie w domu.
LORD CHESTERFIELD
Nie tak dawno temu słyszałem o człowieku, który w torbie na ulicy znalazł trzydzieści
pięć tysięcy dolarów gotówką. Natychmiast odszukał właściciela i zwrócił mu pieniądze.
Wszyscy chcieli mu gratulować, ale on ukrywał się przed mediami i nie chciał się nigdzie
pokazywać. Uparcie twierdził, że zwrot tych pieniędzy był jedyną słuszną rzeczą, jaką mógł
zrobić. Okazało się, że pieniądze te były oszczędnościami całego życia pewnej
sześćdziesięcioośmioletniej kobiety i że swoim postępowaniem prawdopodobnie uchronił ją
przed finansową śmiercią, a mimo to nie chciał za to żadnego uznania. Dlaczego? Odniesienia
związane z przeszłymi wydarzeniami w jego życiu pomogły mu rozwinąć przekonanie, że
przyjmowanie gratulacji za coś, co on uznaje za rzecz słuszną i jedyne możliwą, jest
niewłaściwe. Jego zachowanie nie było skutkiem chwilowego kaprysu. Kierował się
poczuciem pewności, które mogły wytworzyć jedynie życiowe odniesienia. Pomyśl o swoich
odniesieniach, zarówno tych, które uznajesz za dobre, jak i o tych, które uznajesz za złe, jako
o gigantycznej osnowie utkanej z twoich doświadczeń. Za pomocą innych elementów
Systemu Nadrzędnego - stanu, pytań, wartości i reguł - wycinasz część tej osnowy, która
pozwala ci konstruować decyzje na temat własnego życia. MASZ W SOBIE NIEWYCZERPANE ZASOBY ODNIESIEŃ, KTÓRE MOGĄ BYĆ UŁOŻONE DOKŁADNIE W
TAKI SPOSÓB, W JAKI CHCESZ JE POUKŁADAĆ. Każdego dnia dodajesz do tych
zasobów nowe odniesienia. Jednym z ważnych wskaźników inteligencji człowieka jest
sposób, w jaki wykorzystuje on osnowę odniesień. Czy przędziesz na nich zasłonę, by
odgrodzić się od świata, czy też może czarodziejski dywan, który wyniesie cię na zawrotne
wyżyny? Czy świadomie przekopujesz się przez sterty życiowych doświadczeń, aby wybrać
te, które dodadzą ci sił?
Jak dowiedziałeś się z rozdziału czwartego, największą chyba przysługą wyświadczaną
nam przez odniesienia jest f a k t , że d a j ą nam one poczucie pewności. Bez nich przez całe
życie dręczeni bylibyśmy niepewnością i wątpliwościami, nie moglibyśmy funkcjonować.
Czy przeszkodziłoby ci, gdyby ta książka nagle uniosła się teraz w powietrze i zatrzymała
pięć stóp nad tobą? Jedyną przyczyną, dla której nie żywisz takich obaw, jest fakt, że nie
masz co do nich żadnych odniesień. Nie miałbyś pojęcia, jak należy takie zjawisko
interpretować.
Dlaczego małe dziecko sięga do popielniczki, chwyta niedopałek i zaczyna go żuć? Czy
nie dlatego, że nie ma żadnych absolutnie odniesień mówiących, że nie jest to dla niego
dobre? (Niestety, niektórzy dorośli do tej pory nie potrafili dojść do tego wniosku.) Zapytam
raz jeszcze: JAK WYKORZYSTUJESZ SWOJE ODNIESIENIA? CZY ŚWIADOMIE
INTERPRETUJESZ JE W SPOSÓB DLA SIEBIE KORZYSTNY, DODAJĄCY CI SIŁ? A
może twój umysł automatycznie wyszukuje odniesienia, które cię obezwładniają,
doprowadzają cię do przekonań typu: „Wszyscy ludzie są przeciwko mnie. Ilekroć próbuję
coś zrobić, ponoszę klęskę. Nie zasługuję sobie na niczyją miłość"?
SPOSÓB, W JAKI WYKORZYSTUJEMY NASZE ODNIESIENIA, DECYDUJE O
TYM, JAK SIĘ CZUJEMY, PONIEWAŻ SĄD, CZY COŚ JEST ZŁE, CZY DOBRE,
ZALEŻY OD TEGO, Z CZYM TO COŚ PORÓWNUJEMY. Fakt, czy po zameldowaniu się
w hotelu uznajesz swój pokój za ładny, czy za brzydki, zależy wyłącznie od twoich
wcześniejszych odniesień. Gwarantuję ci, że gdybyś kogoś z Europy Wschodniej umieścił w
najtańszym motelu w USA, przekonałbyś się, że uzna on to za najwspanialsze pomieszczenie!
Czasem zapominamy, że określenia „dobry" i „zły" zależą wyłącznie od perspektywy, jaką p r
z y j m u j e m y . Kursy Randka z Przeznaczeniem stanowią moje ulubione źródło wiedzy,
ponieważ mogę w ich trakcie ciągle obserwować odniesienia różnych ludzi i sposoby, w jakie
wykorzystują je do kształtowania własnych zachowań. Częścią szczegółowego kwestionariusza, który wypełnia każdy z uczestników przed przystąpieniem do pierwszych zajęć,
jest prośba o wyliczenie pięciu doświadczeń, które według niego ukształtowały jego życie. W
ten sposób dzielą się ze mną swoimi najpoważniejszymi od
niesieniami i niezmiennie zaskakuje mnie fakt, jak różne znaczenia przypisują oni tym
samym odniesieniom.
Niektórzy ludzie padli ofiarą gwałtu, byli w dzieciństwie molestowani seksualnie albo
porzuceni. Niektórzy wychowali się w bardzo ubogich albo w rozbitych rodzinach. Część z
nich interpretuje te doświadczenia w taki sposób, który pozwala im wytworzyć przekonanie,
że życie nie jest nic warte. Inni natomiast wykorzytują je, aby motywować się do nauki,
rozwoju i wzrostu, a także aby odczuwać większą wrażliwość wobec innych ludzi.
Prawdą jest, że Saddam Hussein był bardzo źle traktowany jako dziecko. Ale dokładnie
tak samo traktowana była Ophra Win-frey. Kobieta ta była wielokrotnie brutalnie gwałcona i
bita w młodości, a mimo to potrafi dzisiaj wpływać na miliony ludzi poprzez swój program
telewizyjny. Dzieląc się swoimi doświadczeniami, pomogła wielu ludziom wyleczyć
zadawnione rany. Miliony Amerykanów traktuje ją jak kogoś bliskiego, ponieważ wiedzą, że
ich rozumie, że podobnie jak oni ma bolesne odniesienia.
Dźwigamy się własną myślą, wspinamy się ponad własną wizję siebie samych.
ORISON SWETT MARDEN
Odniesienia nie ograniczają się do naszych rzeczywistych doświadczeń. Wyobraźnia
jest również potężnym źródłem odniesień. Pamiętasz Rogera Bannistera i czterominutowy
rekord? Nikt nie wierzył, że człowiek jest w stanie przebiec dystans jednej mili w czasie
poniżej czterech minut, mimo to on wytworzył w sobie poczucie pewności dzięki
odniesieniom z wyobraźni. Wiele, wiele razy wyobrażał sobie, jak bije rekord czterech minut,
aż dało mu to tak wiele odniesień, że poczuł pewność swojego sukcesu. Jego pewność
równała się pewności tych, którzy byli przekonani, że pobicie rekordu czterech minut jest
niemożliwe.
Musimy pamiętać, że nasza wyobraźnia jest dziesięciokrotnie silniejsza od naszej siły
woli. Ponieważ Bannister potrafił wykorzystać wyobraźnię do wsparcia swojego poczucia
pewności, mógł osiągnąć rezultaty, których przed nim nie osiągnął nikt w całej historii
ludzkości. UWOLNIONA WYOBRAŹNIA DAJE NAM POCZUCIE PEWNOŚCI I WIZJĘ,
KTÓRE WYKRACZAJĄ DALEKO POZA OGRANICZENIA PRZESZŁOŚCI.
Niedawno pan Akio Morita przesłał mi swoją książkę, Made in Japan. Pan Morita jest
współzałożycielem Sony Corporation i wyjątkowo błyskotliwym człowiekiem. Los firmy
Sony, podobnie jak los każdego pojedynczego człowieka, jest skutkiem serii decyzji. W
swojej książce Morita ujawnia, że jedną z najtrudniejszych decyzji w jego życiu było
odrzucenie oferty Bulova Corporation, która chciała zamówić sto tysięcy radioodbiorników
tranzystorowych w czasach, kiedy produkcja jego firmy nie przekraczała dziesięciu tysięcy
odbiorników miesięcznie. Kwota, jaką proponowali, dziesięciokrotnie przewyższała
ówczesną wartość całej firmy Sony, a mimo to po namyśle odrzucił tę ofertę.
Dlaczego? Po prostu dlatego, że koncern Bulova chciał umieszczać na
radioodbiornikach własne logo. Akio Morita rozumiał, że odpowiedź pozytywna dałaby jego
firmie poważny zastrzyk finansowy i duże korzyści, ale tylko na krótką metę, ponieważ
pracowałby w ten sposób na dobrą opinię Bulova, a nie własną. Szefowie konkurencyjnej
firmy nie mogli uwierzyć, że odrzucił ich ofertę. Powiedział im wtedy: „Za pięćdziesiąt lat
moje przedsiębiorstwo będzie równie potężne jak wasze i wiem, że radio tranzystorowe, które
stworzyłem, pomoże mi to osiągnąć."
Wspólnicy Mority sądzili oczywiście, że zwariował. W jaki sposób potrafił wytworzyć
w sobie poczucie takiej pewności, by móc odrzucić kuszącą i finansowo bardzo korzystną
ofertę? Żywo wyobrażał sobie przyszłość swojej firmy i tworzył w ten sposób odniesienia,
które jeszcze nie istniały. Wiedział, na czym się ma skoncentrować, jasno przedstawiał sobie
swoje cele, a następnie pracował nad ich osiągnięciem z niezachwianą wiarą.
Dziś firma Sony jest najlepsza nie tylko w dziedzinie przemysłu elektronicznego.
Przynosi ponad dwadzieścia siedem miliardów dolarów rocznie. Sięgnęła również po
przemysł filmowy, zakupiwszy wytwórnie Columbia i Tri-Star Pictures, oraz przemysł
fonograficzny, przejmując kontrolę nad CBS Records i Columbia House. Jakość produktów
Sony znana jest w całym świecie.
Wiara pozwala ci trzymać się własnej wizji przyszłości, nawet wobec wielkich
trudności i pozornych niepowodzeń. Co stałoby
528
OBUDŹ W SOBIE OLBRZYMA
się, gdyby Thomas Edison zaprzestał wysiłków po pierwszej, nieudanej próbie
skonstruowania żarówki elektrycznej? Na szczęście dla nas wszystkich nie tracił wiary i
próbował dalej mimo setek niepowodzeń. A mógł przecież potraktować każde z nich jako
odniesienie mówiące mu, że jego projekt jest niewykonalny. Wybrał jednak inną drogę,
uznając, że każda nieudana próba jest odniesieniem wspierającym przekonanie, iż znajduje się
coraz bliżej sukcesu. Pamiętaj, nie podróżuj w przeszłość za pomocą lusterka wstecznego.
POWINIENEŚ UCZYĆ SIĘ ZE SWOJEJ PRZESZŁOŚCI, A NIE ŻYĆ W NIEJ. SKUPIAJ
SIĘ WIĘC NA TYM, CO DODAJE CI SIL.
LEKTURA JEST POKARMEM UMYSŁU
Nie jesteś ograniczony nawet do wykorzystywania własnych doświadczeń i wyobrażeń
przy tworzeniu odniesień. Możesz pożyczać sobie odniesienia innych ludzi. Na wczesnym
etapie mojego życia postanowiłem skoncentrować się na tych, którym się udało, na tych,
którzy odnosili sukcesy, wnosili wkład w życie innych i wywierali na nich pozytywny wpływ.
Robiłem to, czytając biografie ludzi sukcesu, i dowiadywałem się, że bez względu na
pochodzenie i warunki życiowe osiągali oni w końcu sukces, jeśli tylko wytrwali w poczuciu
pewności i nie zaprzestawali swoich działań.
Wykorzystywałem ich odniesienia jako moje własne, co pozwalało mi kształtować
przekonanie, że naprawdę jestem w stanie kierować własnym przeznaczeniem.
Czy przypominasz sobie mojego przyjaciela kapitana Geralda Coffee'ego, który przez
ponad siedem lat był wietnamskim więźniem wojennym? Większość tego czasu spędził w
więziennym odosobnieniu. Jedną z rzeczy, która pozwoliła mu uniknąć szaleństwa w sytuacji,
gdy świat zewnętrzny nie dostarczał mu żadnych pozytywnych odniesień, był jego bogaty
świat wewnętrzny. Jako dziecko uczył się na pamięć wielu wierszy i czytał wiele opowiadań.
Powtarzał je sobie na głos w więzieniu, aby wytworzyć „inne otoczenie", aby oderwać się od
cierpienia, które musiał znosić na co dzień.
Ty nie musisz zamykać się w odosobnieniu, aby odkryć piękno i siłę tkwiące w kolekcji
pielęgnowanych wspomnień i wyobrażanych odniesień. Jak masz tworzyć ten zbiór?
Odkrywaj bogactwo literatury, legend, poezji i muzyki. Czytaj książki, oglądaj więcej
filmów, słuchaj nagrań, uczęszczaj na kursy, rozmawiaj z ludźmi i zdobywaj wciąż nowe
opinie i pomysły. Wszystkie odniesienia mają w sobie siłę i nigdy nie wiesz, które z nich
odmieni całe twoje życie.
Siła lektury kryje się w fakcie, że zaczynasz myśleć tak jak autor książki. W
magicznych chwilach, kiedy otoczą cię lasy Ar-denu, stajesz się Wiliamem Szekspirem.
Kiedy znajdujesz się we wraku statku na Wyspie Skarbów, jesteś Robertem Louisem
Stevensonem. Kiedy kontaktujesz się z naturą w Walden, stajesz na miejscu Henry'ego
Davida Thoreau. Zaczynasz myśleć tak jak oni, czuć jak oni i wykorzystywać wyobraźnię w
taki sposób, w jaki czyniliby to właśnie oni. Ich odniesienia stają się twoimi własnymi i
zostają one z tobą jeszcze długo po tym, kiedy przewrócisz ostatnią kartkę ich książek. Taka
właśnie jest potęga literatury, teatru, muzyki. Dlatego właśnie nieustannie chcemy zwiększać
liczbę własnych odniesień.
Kiedyś sądziłem, że wyprawa do teatru to strata czasu. Dlaczego? Ponieważ widziałem
wcześniej tylko marne przedstawienia. Jednak pewnego dnia Becky i ja postanowiliśmy
wybrać się na musical Nędznicy. Nigdy nie widziałem, nie czytałem ani nie słyszałem czegoś,
co poruszyłoby mnie tak bardzo. Od tamtego czasu jestem nałogowym teatromanem. Ilekroć
wybieramy się do Nowego Jorku, wizyta w teatrze jest jednym z priorytetów.
Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy.
ALBERT EINSTEIN
Jedno z najważniejszych i najwspanialszych przekonań mojego życia rozwinąłem w
sobie wiele lat temu. Pomogło mi ono cieszyć się życiem i wszystkimi jego doświadczeniami.
Uwierzyłem wtedy, że NIE MA ZŁYCH DOŚWIADCZEŃ, że cokolwiek mi się w życiu
wydarzy, czy są to momenty przykre, czy przyjemne - każde doświadczenie życiowe daje mi
coś wartościowego, coś, czego szukam. Choćbym nawet z niego nauczył się tylko jednej
rzeczy, wyciągnął tylko jeden wniosek, pozwala mi się ono rozwijać.
Kiedy jeszcze chodziłem do szkoły i odkładałem każdego centa, by móc uczęszczać na
kursy, moi przyjaciele bardzo się dziwili, że potrafiłem na ten sam kurs chodzić kilka razy.
Często mnie pytali, dlaczego ciągle wracam do tego samego. Niezmiennie odpowiadałem im,
że rozumiem siłę powtarzania, że za każdym razem uczę się na tych kursach czegoś nowego,
ponieważ za każdym razem jestem inny. Wiedziałem też, że słuchanie ciągle tego samego da
mi warunki do korzystania z tego, że PRAKTYKA CZYNI MISTRZA. Ilekroć powtarzałem
ten sam kurs, dokonywałem nowych odkryć, dochodziłem do nowych wniosków albo
słyszałem nową mysi, która wpływała na mnie w nowy sposób i pozwalała wytworzyć nowe
odniesienia, a co za tym idzie, nowe interpretacje, nowe działania i nowe efekty w moim
życiu.
WYKORZYSTUJ KONTRASTY DLA
NADANIA SWEMU ŻYCIU NOWEJ
PERSPEKTYWY
Choć niektóre odniesienia uszlachetniają cię i dają lepsze wizje, są też i takie, które
pokazują ci te strony życia, których nigdy nie chciałbyś doświadczać. Są to odniesienia, które
możesz wykorzystać, by utrzymywać swoje życie w równowadze. D a j ą ci one nowe
możliwości porównań. Bez względu na to, jak źle jest ci w danym momencie życia, warto
pamiętać, że komuś w tej właśnie chwili jest jeszcze gorzej.
Podczas dziewięciodniowego kursu Mastery(TM) (Mistrzostwo) zawsze co najmniej
część jednego dnia zajęć poświęcam na spotkanie z kimś, kto przeszedł emocjonalne lub
fizyczne piekło, a mimo to przetrwał i - co więcej - dotarł na sam szczyt. Przychodzą na te
spotkania ludzie tacy jak W. Mitchell albo mój dobry przyjaciel Mique Davis, który w swojej
pijackiej młodości postanowił skoczyć z mostu do rzeki, nie wiedząc, że woda ma w tym
miejscu tylko mniej więcej dwie stopy głębokości. Skutkiem tego skoku był paraliż od ramion
w dół. Ludzie ci z całego serca dzielą się ze słuchaczami kursu przekonaniem, że życie jest
piękne, mówią, jak szczęśliwi s ą , że ż y j ą , jak wiele potrafili osiągnąć. Czasem przybywa
na te spotkania mój przyjaciel Dax, który kiedyś padł ofiarą pożaru. Doznał wtedy poważnego
poparzenia i stracił wzrok, a mimo tych wszystkich problemów jest dziś praktykującym
prawnikiem.
Tematem dnia jest wypracowanie jednego prostego, a jakże ważnego przekonania: „Nie
mam problemów." Każdy z uczestników kursu, porównując się z tymi odważnymi ludźmi,
którzy opowiadają o swoich przeżyciach, wie, że jego problemy są niczym. Nagle kłopoty ze
współmałżonkiem, postępami dzieci w szkole, utratą firmy albo nieudaną próbą osiągnięcia
celu nabierają innego wymiaru. Nowych odniesień możemy też używać do motywowania
samych siebie, kiedy zaczynamy odczuwać zbytnie z siebie zadowolenie. Choć prawdą jest,
że bez względu na to, jak zła wydaje ci się własna sytuacja, ktoś przeżywa o wiele gorsze
problemy, prawdą jest również i to, że nawet jeśli twoje położenie wydaje ci się najlepsze z
możliwych, inny znajduje się w lepszej od ciebie sytuacji. Dokładnie w chwili, kiedy
przyjdzie ci do głowy, że twoje umiejętności osiągnęły swój najwyższy poziom, dowiadujesz
się o istnieniu kogoś, kto sięgnął w tej dziedzinie jeszcze wyżej. I to właśnie jest jedna z
najpiękniejszych stron życia. Pozwala nam ona ciągle się rozwijać, ciągle dorastać.
Siła wynikająca z gromadzenia odniesień pozwalających nam wymagać od siebie coraz
więcej jest olbrzymia. Może to być lektura przemyśleń jakiegoś wielkiego przywódcy
duchowego, który mimo ciągłych przeciwności i przykrości ze strony innych ludzi nadal daje
im swoją miłość. Może to też być obserwowanie tych, którzy osiągnęli sukces finansowy po
to, aby się przekonać, że jest on możliwy. Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy po raz pierwszy
spotkałem architekta i potentata hotelowego Chrisa Hemmetera. Becky i ja mieliśmy
przywilej znaleźć się pośród pierwszych, którzy odwiedzili jego nowy dom na Hawajach,
rezydencję wartości siedemdziesięciu milionów dolarów, której piękna nie da się opisać.
Same drzwi wejściowe kosztowały milion dolarów. Choć twoje reguły mogą mówić, że jest to
nieprawdopodobna strata pieniędzy, jest to również bardzo rozwijające doświadczenie,
zmieniające całkowicie twój pogląd na to, co jest możliwe
w dziedzinie biznesu i rozwoju finansowego. Nagle mój własny zamek wart cztery
miliony dolarów stanął w zupełnie innym świetle. Z ledwością wystarczyłby na pokrycie
kosztów drzwi wejściowych i marmurowej klatki schodowej w rezydencji Chrisa! W moim
życiu jest z pewnością jeszcze miejsce na większe przedsięwzięcia, na ciągłe przesuwanie
granic i wymyślanie rzeczy niewyobrażalnych. Jednak najpiękniejszą stroną znajomości z
Chrisem i jego żoną Patsy jest fakt, że obydwoje są niewiarygodnie miłymi ludźmi i
wyzyskują swoje bogactwo do tworzenia atmosfery, która ich prawdziwie inspiruje.
Wykorzystywanie kontrastujących odniesień jest więc jednym z najskuteczniejszych
sposobów na zmianę naszej percepcji i naszych uczuć. Jeśli zdarza mi się tracić perspektywę,
ponieważ zaczynam odczuwać, że pracuję zbyt ciężko, myślę o pewnym mężczyźnie, który
uczęszczał kiedyś na jeden z moich kursów.
Był to prawdziwie ciepły i wrażliwy człowiek, który niestety w niewłaściwym czasie
znalazł się w niewłaściwym miejscu. Któregoś dnia, tuż po swoich czterdziestych piątych
urodzinach, zajechał na pewną stację benzynową, na której znaleźli się również dwaj
mężczyźni, właśnie tego dnia wypuszczeni z więzienia. Na podstawie jakże krótkiego
doświadczenia wolności zdecydowali najwyraźniej, że nie odpowiada im ona i chcą wrócić za
kratki. Postanowili zabić człowieka, który pierwszy wjedzie na stację benzynową. Nie miało
żadnego znaczenia, czy będzie to mężczyzna, czy kobieta, starzec czy dziecko. Postanowili
po prostu zabić pierwszą ludzką istotę, która pojawi się w polu ich widzenia. Kiedy ten
mężczyzna wjechał na stację i wysiadł z samochodu, by napełnić bak, ci dwaj napadli na
niego i pobili na śmierć.
Czy dalej sądzisz, że masz poważne problemy? Człowiek ten zostawił żonę i czworo
małych dzieci. Byłem zdruzgotany tą wiadomością. Nie mogłem w n i ą uwierzyć. Jak można
znaleźć pozytywne znaczenie w sytuacji, która wydaje się nie mieć żadnego pozytywnego
znaczenia? Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że coś takiego mogłoby się zdarzyć komuś z
mojej rodziny, nie wiedziałem, co wtedy bym zrobił. Ciągle zadawałem sobie pytanie, jak
pomóc w tej sytuacji. Natychmiast zatelefonowałem do jego nieszczęsnej żony i
zaoferowałem każdą pomoc, jakiej mogłem udzielić. Moim głównym celem było sprawić, by
ta biedna kobieta odnalazła w całej tej sytuacji jakieś dodające jej sił znaczenia. Jakże łatwo
byłoby jej i jej dzieciom zmienić to doświadczenie w obezwładniające odniesienie, którym
podparliby przekonanie, że życie nie jest nic warte, że ludzkość jest zła i destrukcyjna, że
skoro - jeśli nawet czynisz tylko dobro - pewnego dnia możesz zostać zdmuchnięty jak pyłek,
to nie warto nawet próbować.
Powiedziałem tej kobiecie, jak ważne jest, by dla dobra swoich dzieci próbowała jakoś
znaleźć w tym doświadczeniu choćby ślad czegoś pozytywnego, co choć trochę dodałoby jej
sił. Powiedziała mi, jak głębokie jest jej cierpienie. Ale potrafiła z tej sytuacji wynieść jedno
pozytywne doświadczenie. Kiedy prasa i telewizja doniosły o jej tragedii, spotkała się z
olbrzymią miłością, wsparciem i troską innych. Otrzymywała setki listów z ofertami pomocy
i wsparcia od ludzi różnych zawodów ze wszystkich stron kraju. Powiedziała mi wtedy:
„Zrozumiałam, że jeśli uwierzę, iż ludzie są źli, iż cała ta sytuacja jest jedną wielką
niesprawiedliwością, zniszczę samą siebie i moje dzieci. Tak więc, choć moje cierpienie jest
tak wielkie, wiem, że nie stało się to wszystko bez powodu. Nie wiem jeszcze, jaki to powód.
Po prostu wierzę, że jakiś jest."
Kobieta ta znalazła w sobie odwagę, by wykorzystać wiarę jako ostateczne odniesienie.
Jej wiara, odwaga, by zaufać, że musi być jakiś powód, nawet jeśli nie jest go świadoma,
uwolniły ją od skutków najboleśniejszego doświadczenia w życiu i dodały jej sił.
Cóż za odważna kobieta! Jakie szczęśliwe są jej dzieci! Powiedziała im: „Chcę, byście
zapamiętały wszystkich tych ludzi, byście zapamiętały, jak wiele miłości nam dają. Ludzie są
dobrzy. Jest też na świecie kilku złych i trzeba im pomóc. Wasz ojciec zawsze wierzył w
Boga. Jest teraz w lepszym świecie. Miał do zrobienia wiele rzeczy tu na ziemi, ale jego czas
się skończył. Nasz czas się nie skończył i musimy z niego korzystać tak długo, jak długo ż y j
e m y . Śmierć waszego ojca musi nam ciągle przypominać, że naszym zadaniem jest czerpać
z życia jak najwięcej. Nie wolno nam myśleć, żeśmy go stracili, ponieważ zawsze będzie z
nami."
Dobrze widzi się tylko sercem. To co najważniejsze, jest niewidoczne dla oka.
ANTOINE DE SAINT-EXUPERY
Czy to możliwe, by dni, które wydają się najgorsze w naszym życiu, mogły w
rzeczywistości dawać nam wielką siłę, jeśli tylko postanowimy, że mogą nas czegoś nauczyć?
Pomyśl przez chwilę o którymś z najgorszych życiowych doświadczeń, jakie przyszło ci
przeżyć. Kiedy patrzysz na tamte chwile dzisiaj, czy potrafisz dostrzec, w jaki sposób
pozytywnie wpłynęły one na twoje późniejsze życie? Może ucierpiałeś z powodu pożaru,
może cię obrabowano, a może miałeś wypadek samochodowy, ale z doświadczenia tego
wyciągnąłeś jakieś wnioski, zyskałeś coś, co pozwoliło ci rozwinąć się, znacznie zwiększyło
twoją zdolność czynienia dobra innym.
Wiem, że są sytuacje, w których znacznie trudniej znaleźć coś dobrego, ale nie jesteś
już nowicjuszem. Przez tyle rozdziałów rozwijałeś swoją wyobraźnię i ćwiczyłeś umysłowe
mięśnie. Nauczyłeś się, jak kierować własnym stanem emocjonalnym i umysłowym, zadając
sobie lepsze pytania.
Jeśli jako dziecko byłeś wykorzystywany lub molestowany, może przyczyniło się to do
twojego uczucia wobec dzieci, może wywołało twoją decyzję, że będziesz chciał walczyć, by
im pomagać, że przerwiesz łańcuch nadużyć ciągnący się od pokoleń. Jeśli wychowałeś się w
bardzo wymagającym środowisku, być może doprowadziło cię to do walki o prawa dla
innych. Jeśli nigdy nie otrzymałeś miłości, możesz ją teraz komuś dać.
A może te „okropne" doświadczenia po prostu zmieniły kierunek twojego życia,
skłoniły cię do podjęcia nowych decyzji, do zmiany własnego przeznaczenia. Być może twoje
najgorsze dni były w rzeczywistości najlepszymi.
Niewykluczone, że w tej chwili gwałtownie protestujesz: „O nie, Tony. Niektóre rzeczy
w mojej przeszłości nie miały żadnego celu. Nigdy się z nimi nie pogodzę. Zawsze będą mi
sprawiały ból." Masz rację. Tak długo, jak długo chowasz w sobie przekonanie, że zostałeś
wykorzystany, że straciłeś coś bezpowrotnie i nigdy już tego nie odzyskasz, będziesz
odczuwał wielkie cierpienie. Ale pamiętaj, że STRATA JEST WYOBRAŻENIEM. WE
WSZECHŚWIECIE NIC NIGDY NIE ZNIKA, PO PROSTU ZMIENIA FORMĘ. Jeśli więc
jest coś, co cię wciąż jeszcze rani, przyczyną są znaczenia, jakie z tą rzeczą powiązałeś. Może
po prostu musisz znaleźć w sobie odwagę, by powiedzieć: „Chociaż nie wiem, dlaczego tak
się stało, chcę wierzyć. Pewnego dnia, kiedy nadejdzie właściwy czas, zrozumiem."
OGRANICZONE ODNIESIENIA TWORZĄ OGRANICZONE ŻYCIE. JEŚLI
CHCESZ SIĘ W ŻYCIU ROZWIJAĆ, MUSISZ ROZWIJAĆ SWOJE ODNIESIENIA,
WCIĄŻ SZUKAJĄC NOWYCH POMYSŁÓW I DOŚWIADCZEŃ, KTÓRE NIE
STAŁYBY SIĘ CZĘŚCIĄ TWOJEGO ŻYCIA, GDYBYŚ PO NIE ŚWIADOMIE NIE
SIĘGAŁ. Pamiętaj, że dobre pomysły bardzo rzadko przychodzą same. Musisz po nie sięgać.
Dodających sił doświadczeń i myśli należy aktywnie szukać.
WSZECHŚWIAT MYŚLI I DOŚWIADCZEŃ
Rozwijając nasze odniesienia, tworzymy wielkie kontrasty, które pozwalają nam
oceniać życiowe doświadczenia i możliwości. Jeśli dotychczas powiększałeś swoje problemy,
to zastanów się nad faktem, że ŻYJEMY W GALAKTYCE, KTÓRA SKŁADA SIĘ Z
KILKUSET MILIARDÓW GWIAZD. NASTĘPNIE ZDAJ SOBIE SPRAWĘ Z FAKTU, ŻE
WSZECHŚWIAT SKŁADA SIĘ Z KILKUSET MILIARDÓW GALAKTYK. W samej tylko
naszej galaktyce jest kilkaset miliardów słońc. Wokół każdego z tych słońc krążą również
planety. Pomyśl o tej wspaniałości! Gwiazdy naszej galaktyki dokonują pełnego obrotu wokół
osi Drogi Mlecznej tylko raz na kilkaset milionów lat. Kiedy pomyślisz o ogromie
wszechświata, a następnie popatrzysz na czas przeciętnego ludzkiego życia (zwykle około
osiemdziesięciu lat), czy nie da ci to innej perspektywy? Ludzkie życie jest tylko drobiną w
czasie. A mimo to ludzie zamartwiają się na śmierć tym, jak spłacą hipotekę, jaki samochód
sobie kupią albo jak potoczy się ich najbliższe spotkanie w interesach.
Wierzę, ze źdźbło trawy nie mniej znaczy niz droga, którą pokonują gwiazdy.
WALT WHITMAN
Zawsze próbuję rozwijać i ulepszać moje odniesienia, ponieważ jestem przekonany, że
codziennie zbieramy wiele śmieci, których nie możemy bez końca gromadzić. Musimy je
wyrzucać. Codziennie stykamy się z nowymi pomysłami, informacjami, doświadczeniami,
wrażeniami i przemyśleniami. Musimy więc świadomie pilnować drzwi naszych umysłów,
aby mieć gwarancję, że wszystko, co przez nie przepuszczamy, wzbogaci nasze życie, że
nasze doświadczenia wzbogacą zapas naszych możliwości. Pomagając naszym dzieciom w
dorastaniu i rozwoju, musimy poprowadzić je do doświadczeń, które przyniosą im pozytywne
odniesienia na przyszłość. Odniesienia, które pomogą im wierzyć, że mogą sobie poradzić
dosłownie ze wszystkim.
Jednocześnie musimy je uczyć, czego w życiu należy się wystrzegać. Niektóre
odniesienia wskazują wady naszych życiowych doświadczeń. Czy jesteś trochę przerażony,
kiedy słyszysz muzykę młodzieżową, na przykład taką, jaką gra zespół Geto Boys? Jedna z
ich ostatnich piosenek radzi, by najpierw podciąć dziewczynie gardło, a następnie uprawiać
seks z jej martwym ciałem. Czy nie sądzisz, że tego typu odniesienia, powtarzane nieustannie,
byłyby destrukcyjne nie tylko dla dziecka, ale i dla dorosłych? Nie twierdzę tutaj, że po
usłyszeniu tego tekstu ktoś wyjdzie na ulicę i zrobi to właśnie, o czym mówi piosenka. Ale
twierdzę, że to kupa śmieci. Czy znaczy to, że promuję cenzurę? Nie. Myślę, że piękno
naszego kraju leży między innymi w swobodzie. Myślę jednak również, że i ty, i ja mamy
prawo i obowiązek wiedzieć, co znaczą odniesienia i jaki wpływ mogą one wywierać na
jakość naszego życia.
ROZWIJAJ WŁASNE ODNIESIENIA I ROZWIJAJ WŁASNE ŻYCIE
Zawsze możemy wykorzystać wszystko, co oferuje życie w sposób, który doda nam sił,
ale musimy to robić aktywnie. Wszystkie wybory, którymi się kierowałem w moim życiu,
biorą się z bogatego zestawu odniesień, świadomie przeze mnie gromadzonych każdego dnia.
Codziennie szukam sposobów na rozwijanie samego siebie. W ciągu trzydziestu jeden lat
mojego życia świadomieupakowałem dosłownie setki lat doświadczeń. Jak mogę to inaczej
powiedzieć? Liczba trudnych i wzbogacających doświadczeń, które spotykam w ciągu
jednego miesiąca, równa się mniej więcej liczbie doświadczeń, jakie większość ludzi
przeżywa w ciągu kilku lat.
Jedna z głównych dróg, które doprowadziły mnie do tego, to bogate doświadczenia
zawarte w książkach. Wszedłem na tę drogę w wieku siedemnastu lat. Bardzo wcześnie
rozwinąłem w sobie przekonanie, że wszyscy wielcy przywódcy tego świata są też wielkimi
zwolennikami lektury. Książki mogą mnie przenieść na inne lądy i w inne światy, w których
mogę poznać ludzi takich, jak Abraham Lincoln czy Ralph Waldo Emerson. Pozwalają mi
wykorzystać ich jako moich własnych trenerów. Wiem też, że na kartach książek mogę
znaleźć odpowiedź dosłownie na każde moje pytanie. Wielki zapas odniesień, jakie zdobyłem
poprzez lekturę setek książek, dał mi niezliczone sposoby pomagania innym ludziom.
Szukałem tych odniesień, ponieważ wiedziałem, że jeśli nie będę żywił umysłu pokarmem,
którego żąda, będzie musiał pożerać intelektualne śmieci, które można znaleźć w
wieczornych programach telewizyjnych albo brukowych gazetach. Jeśli tylko takie jest twoje
główne źródło informacji, możesz bez wątpienia oczekiwać takich samych rezultatów, jakie
uzyskuje większość naszego społeczeństwa.
Najlepszym sposobem na zrozumienie życia i ludzi, na zdobycie jak największej ilości
życiowych możliwości jest wystawienie się na wpływ tak wielu różnych odniesień, jak to
tylko możliwe. W młodości szukałem duchowego zrozumienia. Szukałem go w kościele i
nagle zdałem sobie sprawę z faktu, że przecież dotychczas chodziłem tylko do jednego
kościoła i przez całe dotychczasowe życie mogłem poznawać filozofię życiową tylko tego
jednego kościoła.
Jako uczeń szkoły średniej zdobyłem stypendium dla młodych dziennikarzy. W ramach
tego stypendium pojechałem na dwutygodniowy kurs organizowany przez California
Polytechnic State University w San Luis Obispo. W pierwszą niedzielę kursu poproszono
wszystkich uczestników o napisanie reportażu na temat kościoła.
Kiedy zastanawiałem się, dokąd mam pójść, by wykonać to zadanie, zauważyłem, że
ciągnie mnie w kierunku kościoła mojego
własnego wyznania. Kilku moich kolegów zaczęło mowie o kościele mormonów, który
właśnie minęliśmy po drodze, i wyrażali opinie, że wszyscy oni są straszni. Wydawało mi się,
że ludzie nie m o g ą być tacy okropni, postanowiłem więc sam się przekonać, co tam robią.
Wszedłem więc do ich kościoła i zobaczyłem, że kochają Boga tak samo jak ja. Jedyna
różnica polegała na tym, że kierowali się oni kilkoma regułami, które trochę różniły się od
moich własnych.
W taki właśnie sposób zaczęła się moja duchowa odyseja, z której uczyniłem własny
obrządek na niemal półtora roku. Przez cały osiemnasty i dziewiętnasty rok życia dwa lub
trzy razy w miesiącu uczęszczałem na zupełnie różne nabożeństwa: luteranów, katolików,
baptystów, episkopalianów, metodystów, żydów, buddystów i tak dalej. Skutkiem tego
zacząłem żyć na prawdziwie wysokim poziomie duchowym, który pozwolił mi zrozumieć i
docenić wartości duchowe innych ludzi. Nawet jeśli nie podzielałem przekonania o słuszności
tych czy innych reguł, którymi się kierowali, albo nie do końca zgadzałem się z ich sposobem
postrzegania świata, zyskałem o wiele szerszą podstawę dla zrozumienia i wyrozumiałości.
Jeśli chcesz rozszerzać własne życie, nie stój w miejscu! Sięgnij po doświadczenia,
których nigdy dotąd w życiu nie miałeś. Zacznij na przykład nurkować, odkryj podwodny
świat i przekonaj się, jaki jest oraz jaki ty się stajesz w tym nowym otoczeniu. Zacznij
ćwiczyć akrobacje powietrzne. Kiedy stoisz w drzwiach samolotu lecącego na wysokości
dwunastu tysięcy pięciuset stóp i wiesz, że za chwilę przez minutę będziesz spadał z
prędkością stu dwudziestu mil na godzinę, wyskoczenie z samolotu wymaga niezachwianej
wiary. Nie wiesz więc, co to jest wiara, dopóki nie zdobędziesz tego odniesienia! Zacznij brać
lekcje kierowania helikopterem. Zapewniam cię, że na zawsze odmieni to twoje życie.
Poświęć cztery dni życia i zapisz się do szkoły dla kierowców wyścigowych. Nauczysz się
tam więcej o ograniczeniach i rzeczach „niemożliwych", niż mógłbyś sobie to wyobrazić.
Spędź wieczór na koncercie symfonicznym, jeśli dotychczas tego nie robiłeś - albo wybierz
się na koncert rockowy, jeśli zwykle tego unikasz. Rozszerzaj ciągle własne możliwości
wyboru. Pewnego dnia wybierz się na przykład do szpitala dla dzieci. Poznawaj nowych
ludzi, pomagaj im tym, że jesteś. Rozwijanie kontaktów z innymi ludźmi i znajdowanie
sposobów, które pozwolą ci dotknąć ich życia, zmieni cię na dobre.
Może nadszedł czas, abyś zapoznał się z jakąś inną kulturą i zobaczył świat innymi
oczami? Może już czas, abyś wybrał się na Fidżi i wziął udział w ceremonii kaval Może
powinieneś przejechać się po mieście razem z patrolem policyjnym i zobaczyć świat z jego
perspektywy?
Pamiętaj! Jeśli chcesz rozumieć ludzi, musisz znaleźć sposób, by dzielić ich
odniesienia. Może nadszedł czas, byś wrócił do szkoły i zaczął badać „wewnętrzny
wszechświat" poprzez biologię i fizjologię, abyś zapoznał się lepiej z naszą kulturą, studiując
antropologię lub socjologię? Pamiętaj, że jeśli istnieją w twoim życiu jakiekolwiek
ograniczenia, to najprawdopodobniej wynikają one z ograniczonych odniesień. ODRZUĆ
GRANICE ODNIESIEŃ, A NATYCHMIAST ZNIKNĄ GRANICE W CAŁYM TWOIM
ŻYCIU!
Możliwości, które ja sam zbadałem, są wyjątkowo fascynujące, dodają sił i nadają
nowego znaczenia całemu życiu. Jednak aby zyskać nowe odniesienia, nie musisz
wykorzystywać ich wszystkich. Nie musisz tak naprawdę wykorzystać nawet jednej z tych
możliwości, na które zdecydowałem sieja.
Nie potrzebujesz jechać do Afryki na safari. Możesz wybrać się na sąsiednią ulicę i
pomóc ludziom bezdomnym odnaleźć w sobie źródła, z których dotychczas nie zdawali sobie
sprawy. Po zdobyciu choćby jednego nowego odniesienia otwierają się przed nami nowe
światy. Może to być coś, co słyszysz lub widzisz po raz pierwszy, nowa rozmowa, nowy film,
nowy kurs, nowa książka: nigdy nie wiesz, kiedy co się wydarzy.
Jedyny sposób, by odkryć granice możliwości
to przekroczyć je i sięgnąć po niemożliwe.
ARTHUR C. CLARKE
Przyjrzyjmy się teraz najsilniejszym odniesieniom, które ukształtowały twoje życie.
POŚWIĘĆ CHWILp NA WYNOTOWANIE PIĘCIU NAJWAŻNIEJSZYCH
DOŚWIADCZEŃ, KTÓRE ZDECYDOWAŁY O TYM, KIM JESTEŚ. Opisz nie tylko samo
doświadczenie, ale również sposób, w jaki na ciebie wpłynęło. Jeśli zdarzy ci się napisać, że
coś wpłynęło na ciebie negatywnie, natychmiast zastanów się nad inną interpretacją tego
wydarzenia, bez względu na to, czego to od ciebie będzie wymagało. Być może będziesz
musiał w tym celu sięgnąć po nową wiarę albo znaleźć inną perspektywę, o której wcześniej
nigdy byś nie pomyślał. PAMIĘTAJ, ZE WSZYSTKO W ŻYCIU DZIEJE SIĘ Z JAKIEGOŚ
POWODU I MA SWÓJ CEL, KTÓRY NAM SŁUŻY Czasem potrzeba nam lat lub nawet
dziesięcioleci, by tę wartość odkryć. Ale wartości znajdują się w KAŻDYM ludzkim
doświadczeniu.
Chciałbym, abyś przeglądając listę wydarzeń, które pozytywnie ukształtowały twoje
życie, pomyślał o kilku nowych odniesieniach, aby wytyczyć sobie kilka nowych celów.
Jakich nowych doświadczeń potrzebujesz? Bardzo przydatne może się okazać pytanie:
„JAKICH ODNIESIEŃ POTRZEBUJĘ, ABY OSIĄGNĄĆ TO, CZEGO CHCĘ, ABY
PODŹWIGNĄĆ WŁASNE ŻYCIE NA NAJWYŻSZY MOŻLIWY POZIOM?" Czy
powinieneś zacząć wzorować się na kimś, kto osiągnął już sukces, poznać jego przekonania,
niektóre z jego odniesień i reguł? Może po prostu musisz zacząć szukać własnych odniesień,
które pozwolą ci dostrzec piękno życia, dadzą ci poczucie, że coś do niego wnosisz?
SPRÓBUJ TEZ POSTARAĆ SIĘ O KILKA RADOSNYCH ODNIESIEŃ. Może ich
nie potrzebujesz, ale nawet jeśli tak sądzisz, zastanów się i spróbuj znaleźć takie odniesienia,
które sprawiałyby ci radość, poprawiały samopoczucie. Ja zacząłem studiować sztuki walki,
ponieważ wiem, jak nieprawdopodobnie wiele stanów mogą one wywołać. Ucząc się przez
osiem miesięcy pod kontrolą samego wielkiego mistrza Jhoona Rhee, zdobyłem czarny pas w
tae kwon do, co udało mi się tylko dzięki wzorowaniu się na jego nieporównywalnej sztuce
koncentracji. Wiedziałem, że jeśli przekonam się, iż mogę tak bardzo skoncentrować się w tej
jednej dziedzinie, odniesienie to pozwoli mi zdyscyplinować się również i w innych
dziedzinach. Tak też się stało. Co więc mógłbyś zrobić ty?
Kiedy ustalisz już listę wspaniałych odniesień, które chcesz zdobyć, wyznacz termin
pozyskania każdego z nich. Zdecyduj, kiedy chcesz je osiągnąć. Kiedy nauczysz się
japońskiego, hiszpańskiego albo greckiego? Kiedy wybierzesz się w podróż balonem? Kiedy
odwiedzisz lokalny dom starców i pośpiewasz razem z jego mieszkańcami? KIEDY
ZROBISZ COKOLWIEK NIEZWYKŁEGO I NOWEGO ZARAZEM?
Jakich bezcennych odniesień mógłbyś dostarczyć swojej rodzinie? Może powinieneś
zabrać ją do muzeum lub galerii, a może po prostu poświęcić chwilę na rozmowę z nimi o
dotychczasowych odniesieniach albo zabrać ich do dziadków i zadając pytania, dowiedzieć
się, czego nauczyło ich życie? Jakże bezcenne odniesienia mają dla młodych ludzie, którzy
przeżyli już sześćdziesiąt, siedemdziesiąt albo osiemdziesiąt i więcej lat!
Jednym z najwspanialszych odniesień, które dzieliłem z moją rodziną, jest dostarczanie
świątecznych posiłków tym, którzy nie mogą albo nie chcą odwiedzać różnych instytucji dla
bezdomnych i biednych. Nigdy nie zapomnę reakcji mojego najmłodszego syna, który miał
wówczas cztery lata. Jairek po raz pierwszy uczestniczył wtedy w naszej świątecznej
wyprawie. Wybraliśmy się do parku w Oceanside, w Kalifornii, gdzie znaleźliśmy starego
mężczyznę. Spał na podłodze ubikacji publicznej. Próbował chronić się przed zimnem,
przykrywając starymi ubraniami, które zapewne znalazł na śmietniku. Mój syn zachwycił się
jego bardzo długą brodą, ale był trochę przestraszony.
Wręczyłem Jairkowi koszyk z jedzeniem i innymi podstawowymi produktami mówiąc:
„Daj to temu mężczyźnie i życz mu wesołych świąt." Z ledwością wniósł do środka kosz,
który był prawie tak duży jak on sam, i postawił go na podłodze. Mężczyzna wyglądał tak,
jakby był albo zaspany, albo pijany. Jairek dotknął go i powiedział: „Wesołych świąt." I nagle
mężczyzna wyprostował się i chwycił mojego syna za rękę. Serce podeszło mi do gardła i
dokładnie w chwili, kiedy chciałem rzucić się do przodu, mężczyzna przyciągnął dłoń Jairka
do ust i pocałował. „Dziękuję za troskę" - powiedział zachrypniętym głosem. Cóż za
wspaniałe odniesienie dla czterolatka.
PAMIĘTAJ, ŻE TO WŁAŚNIE DROBNE CHWILE ŻYCIA NAS KSZTAŁTUJĄ!
Tylko od ciebie zależy, czy będziesz je chwytał, czy przeżyjesz chwile, które uformują cię na
zawsze.
Zejdź więc teraz z ławki dla rezerwowych i przyjmij pełny udział w grze życia. Pozwól
wyobraźni bez żadnych ograniczeń podsuwać ci możliwości wszystkich tych doświadczeń,
które mógłbyć przeżyć. Zacznij natychmiast! Jakie nowe doświadczenie, które zmieni twoje
życie, możesz zdobyć już dzisiaj? Jakim człowiekiem się staniesz? Przystąp do działania i z
radością badaj nowe możliwości. Tymczasem wspólnie odkryjemy kolejny sposób
wywoływania w sobie wielkich zmian.
Rozdział osiemnasty
TOŻSAMOŚĆ: KLUCZ DO ROZWOJU
Niczego wielkiego nie osiągnie się nigdy
bez wielkich ludzi, a ludzie stają się wielcy,
kiedy są zdecydowani, by się takimi stać.
CHARLES DE GAULLE
Na jego ciele nie było żadnych znaków. Chińscy komuniści trzymali go w małym
pokoju przez ponad dwadzieścia godzin, ale nie bili go ani nie torturowali. Zaproponowali mu
nawet papierosa. W wyniku tej przyjacielskiej pogawędki chiński wywiad dysponował
NAPISANYM JEGO WŁASNĄ RĘKĄ oświadczeniem, opisującym niezliczone
niesprawiedliwości i krzywdy dziejące się ludziom w Stanach Zjednoczonych, kraju podłych
kapitalistów, oraz podkreślającym wyższość i etyczną przewagę systemu komunistycznego.
Co więcej, dokument napisany przez tego oficera Armii Stanów Zjednoczonych był już
nadawany przez radio do jego własnej oraz innych baz amerykańskich w Korei Północnej, jak
również do baz wojskowych USA w Korei Południowej. Człowiek ten później ujawniał
informacje militarne, zdradzał współwięźniów oraz z zapałem wyrzekał się własnego kraju.
Co sprawiło, że człowiek ten całkowicie zmienił poglądy na świat i pozbył się w jednej
chwili przekonań, które wpajano mu przez całe życie? Co skłoniło go do porzucenia
podstawowych wartości, którymi kierował się dotychczas, i podjęcia współpracy z wrogiem?
Jaka zmiana spowodowała, że dokonał tak radykalnych przesunięć w swoich myślach,
emocjach i działaniach?
Odpowiedź kryje się w zrozumieniu faktu, że skierowano go na drogę, która sprawiła,
że CAŁKOWICIE ZMIENIŁ SWOJĄ TOŻSAMOŚĆ. Po tej zmianie działał zgodnie z
nowym wyobrażeniem o sobie samym.
Na kartach tej książki razem ze mną badałeś olbrzymią siłę przekonań, jeden z
podstawowych elementów w Systemie Nadrzędnym, który kieruje wszystkimi
dokonywanymi przez nas ocenami. Przekonania zarządzają wyciąganymi przez nas
wnioskami i dlatego właśnie uczą nas, jak mamy się czuć i jak zachowywać. Są różne rodzaje
przekonań, które z różną siłą wpływają na nasze życie. Niektóre z nich są bardzo
szczegółowe. Na przykład przekonania, jakie żywisz na temat któregokolwiek ze swoich
przyjaciół, określą twój stosunek emocjonalny i intelektualny do jego osoby, zdecydują o tym,
jakie znaczenie połączysz ze wszystkimi jego zachowaniami. Skoro „wiesz", że ktoś cię
kocha, nawet jeśli w danej chwili będzie zły na ciebie, nie zakwestionujesz jego ostatecznych
uczuć. Przekonanie to będzie kierowało wszystkimi działaniami, jakie podejmiesz w
kontaktach z tą osobą, jednak nie będzie miało żadnego wpływu na twoje działania wobec
innych ludzi. Jest to przekonanie, które wpływa na ciebie tylko w jednej, ściśle określonej
dziedzinie twojego życia: kontaktach z tą właśnie osobą.
Jednak niektóre przekonania mają większy wpływ na nasze życie. Te nazywam
PRZEKONANIAMI OGÓLNYMI. Są to przekonania o znacznie dalej sięgających
konsekwencjach. Na przykład przekonania, które żywisz na temat ludzi w ogóle, wpłyną nie
tylko na twoje zachowania wobec konkretnej osoby, ale również wobec każdego, kogo
spotkasz. Przekonania ogólne z wielką siłą wpływają na twoją karierę zawodową, zaufanie do
innych, małżeństwo i tak dalej.
Ogólne przekonania, jakie żywisz na temat ubóstwa i bogactwa, określą twój poziom
stresu, sposób wykorzystywania czasu i energii, wydawania pieniędzy. Jeśli wierzysz, że
żyjemy w świecie o znikomych zasobach, w którym jest tylko ograniczona czasu, miłości,
pieniędzy i tak dalej, będziesz żył w ciągłym strachu, że nie wystarczy ich dla ciebie. Stres ten
wpłynie na sposób myślenia o sąsiadach, współpracownikach, twoich możliwościach
finansowych i możliwościach w ogóle.
Jednak silniejsze od wszystkich przekonań ogólnych są podstawowe przekonania, które
stanowią jakby ostateczny filtr całej naszej percepcji. Przekonania te bezpośrednio kontrolują
spójność wszystkich naszych decyzji życiowych. Są to przekonania określające naszą własną
TOŻSAMOŚĆ.
To, co uznajemy za możliwe i niemożliwe, nasze przekonania na temat tego, co
potrafimy, a czego nie potrafimy robić, rzadko są wynikiem naszych prawdziwych
możliwości. Bardziej prawdopodobny jest fakt, iż są one funkcją naszych przekonań na temat
tego, KM JESTEŚMY.
Czy kiedykolwiek znalazłeś się w sytuacji, w której nie chciałeś nawet wziąć pod
uwagę możliwości wykonania czegoś? Jeśli, reagując na tę możliwość, myślałeś natychmiast:
„O nie, to nie ja, nigdy nie mógłbym czegoś takiego zrobić", to natrafiałeś na bariery
ograniczanej tożsamości. Oczywiście nie zawsze jest to złe. Niepostrzeganie siebie samego
jako mordercy to bardzo ważne przekonanie! Niepostrzeganie siebie samego jako osoby,
która potrafiłaby wykorzystywać innych, jest bardzo pożyteczne. Jest bardzo ważne, byśmy
definiowali samych siebie nie tylko w kategoriach, kim jesteśmy, lecz również i kim nie
jesteśmy.
Czym dokładnie jest tożsamość? SĄ TO PO PROSTU PRZEKONANIA - DOBRE,
ZŁE LUB OBOJĘTNE - KTÓRE WYKORZYSTUJEMY DO ZDEFINIOWANIA NASZEJ
WŁASNEJ OSOBOWOŚCI, KTÓRE MÓWIĄ NAM O RÓŻNICY MIĘDZY NAMI A
RESZTĄ LUDZI, KTÓRE DECYDUJĄ O TYM, CO STANOWI O NASZEJ
WYJĄTKOWOŚCI I ODRĘBNOŚCI. A nasze poczucie pewności na temat tego, kim
jesteśmy, wytwarza podziały i granice, w ramach których żyjemy.
TWOJE ZDOLNOŚCI I MOŻLIWOŚCI SĄ NIEZMIENNE, JEDNAK ZAKRES ICH
WYKORZYSTANIA ZALEŻY OD TWOJEJ TOŻSAMOŚCI. Jeśli na przykład czujesz
pewność, że jesteś człowiekiem otwartym i odważnym, sięgniesz po możliwości, które
pozwolą ci dopasować zachowanie do poczucia tożsamości. Fakt, czy postrzegasz siebie jako
zwycięzcę, czy jako przegranego, głupka czy geniusza, natychmiast zdecyduje, jakie
możliwości wewnętrzne staną się dla ciebie dostępne. Być może czytałeś książkę Pygmalion
in the Classroom (Pigmalion w klasie), która dokładnie opisuje olbrzymie zmiany zachodzące
w uczniach po tym, jak zostają przekonani, iż dysponują wielkim talentem.
BADACZE WIELOKROTNIE UDOWADNIALI, ŻE ZDOLNOŚCI UCZNIÓW
ZNAJDUJĄ SIĘ POD OLBRZYMIM WPŁYWEM TOŻSAMOŚCI, JAKĄ
WYTWARZAJĄ ONI DZIĘKI PRZEKONANIOM NAUCZYCIELA O ICH INTELIGENCJI. Podczas jakiegoś eksperymentu grupie nauczycieli powiedziano, że pewni
uczniowie w klasie są wyjątkowo uzdolnieni, i polecono, by szczególnie troskliwie dbali o ich
dalszy rozwój, stawiając im ambitne wymagania. Tak jak zakładano, dzieci te stały się szybko
najlepszymi uczniami w klasie. Interesujący w tym eksperymencie jest fakt, że wybrani
uczniowie wcale nie prezentowali inteligencji wyższej od przeciętnej, a niektórzy spośród
nich wcześniej uznani byli za uczniów bardzo słabych. Właśnie ich poczucie pewności, że są
bardzo dobrzy (które zostało w nich wywołane na skutek „fałszywego przekonania"
nauczycieli), przyczyniło się do tego sukcesu.
Wpływ tej zasady nie ogranicza się do uczniów. SPOSÓB, W JAKI POSTRZEGAJĄ
CIĘ JAKO OSOBOWOŚĆ INNI LUDZIE, DECYDUJE O ICH ZACHOWANIACH
WZGLĘDEM CIEBIE. Często nie ma to nic wspólnego z twoim charakterem. Jeśli na
przykład ktoś postrzega cię jako oszusta, nawet jeśli jesteś uczciwy i robisz same dobre
rzeczy, ten ktoś będzie się dopatrywał nieczystych motywów we wszystkich twoich
zachowaniach. Najgorsze jest to, że często po dokonaniu w sobie pozytywnej zmiany
pozwalamy, by ludzie w naszym otoczeniu dalej postrzegali nas poprzez swoje przekonania i
odczucia, które wywołane zostały naszym poprzednim zachowaniem. Wszyscy musimy
pamiętać o tym, że mamy wielkie możliwości wpływu na tożsamość tych, którzy są nam
bliscy.
Tę właśnie siłę Marva Collins wykorzystuje, kiedy wpływa na swoich uczniów, by
uwierzyli, że są panami własnego przeznaczenia, że są tak samo utalentowani jak każdy inny
człowiek, który kiedykolwiek chodził po ziemi.
Najbardziej odczuwamy doskonałość innych ludzi, kiedy przestają być obecni.
RALPH WALDO EMERSON
ZAWSZE DZIAŁAMY ZGODNIE Z NASZYM WŁASNYM POGLĄDEM NA
TEMAT TEGO, KIM JESTEŚMY, BEZ-WZGLĘDU NA TO, CZY POGLĄD TEN JEST
WŁAŚCIWY, CZY NIE. Dzieje się tak dlatego, że JEDNĄ Z NAJSILNIEJSZYCH SIŁ
KIERUJĄCYCH CZŁOWIEKIEM JEST POTRZEBA KONSEKWENCJI.
Przez całe życie byliśmy społecznie warunkowani, by łączyć wielką przyjemność ze
spójnością i konsekwencją, a wielkie cierpienie z niespójnością i niekonsekwencją. Zastanów
się nad tym. Jakie etykiety przyczepiamy ludziom, którzy mówią jedno, a robią drugie, którzy
twierdzą, że są tacy to a tacy, i następnie zachowują się zupełnie inaczej? Nazywamy ich
hipokrytami, uważamy, że są nieuczciwi, że nie można na nich polegać, nie można im ufać,
uznajemy ich za ludzi płaskich i płytkich. Czy chciałbyś, by etykiety te przylgnęły do ciebie?
Czy chciałbyś choćby pomyśleć o sobie w ten sposób?
Odpowiedź jest oczywista: głośne NIE! Skutkiem tego jest fakt, że ilekroć zajmujemy
publicznie stanowisko w jakiejś sprawie - ujawniamy nasze przekonania, mówimy, kim
jesteśmy albo o co nam chodzi - znajdujemy się pod działaniem wielkiej presji, by
pozostawać w zgodzie z tymi stwierdzeniami, bez względu na możliwe przyszłe koszty tej
niezłomności.
I odwrotnie. Nagrody za konsekwentne dotrzymywanie kroku własnej tożsamości są
olbrzymie. Jak nazywamy ludzi, którzy są konsekwentni i spójni? Używamy w stosunku do
nich słów takich, jak lojalny, godny zaufania, stały, inteligentny, racjonalny i tak dalej. Czy
nie chciałbyś, aby ludzie ciągle używali takich właśnie słów dla opisania ciebie? Jak
poczułbyś się, myśląc o sobie w taki sposób? I znów odpowiedź jest oczywista: większość z
nas bardzo by tego pragnęła. Dlatego potrzeba zachowania spójności i konsekwencji jest nierozerwalnie związana z twoją umiejętnością unikania cierpienia i zyskiwania przyjemności.
Głupia konsekwencja jest chochlikiem małych umysłów.
RALPH WALDO EMERSON
Efekt Pigmaliona działa również w drugą stronę. Jeśli czujesz pewność, że nie potrafisz
się uczyć, pewność ta zmienia się w samospełniającą się przepowiednię. Przekonanie takie to
zupełnie co innego niż wniosek, że twoja obecna strategia uczenia się jest nieskuteczna.
Zmiana techniki uczenia się przez większość z nas postrzegana jest jako zadanie łatwe do
osiągnięcia, jeśli tylko mamy właściwego nauczyciela. Jednak zmiana samych siebie, zmiana
istoty naszej osobowości postrzegana jest jako prawie niemożliwa. Zwykłe w takich
wypadkach stwierdzenie: „Po prostu taki jestem", to zdanie, które zabija marzenia. Niesie ze
sobą wyrok, skazuje nas na niemożliwy do rozwiązania stały problem.
Osoba, która wierzy, że nękają problem narkotykowy, z pewnością może się zmienić.
Będzie to trudne, ale w końcu dokona zmiany, i to zmiany trwałej. I odwrotnie, ktoś, kto
uznaje, że JEST narkomanem, zwykle wraca do nałogu nawet po tygodniach lub miesiącach
abstynencji. Dlaczego? Ponieważ wierzy on, że taki właśnie jest. Nie ma problemów z
narkotykami: JEST narkomanem. Zapewne pamiętasz z rozdziału czwartego, że kiedy
człowiek rozwinie w sobie przekonanie na jakiś temat, zignoruje dowody podważające jego
przekonanie. Będzie nawet z tymi dowodami walczył, broniąc swego przekonania za każdą
cenę. Podświadomie człowiek przekonany, że jest narkomanem, nie uwierzy w możliwość
wprowadzenia długotrwałej zmiany i to podświadome przekonanie będzie rządziło jego
zachowaniem.
Często proces utrzymywania negatywnych zachowań przynosi nam również dodatkowe
zyski. W końcu narkoman może składać winę za swoje uzależnienie na czynniki od siebie
niezależne - po prostu „taki jest" - zamiast stawić czoło rzeczywistości i przyznać, że
zażywanie narkotyków jest wynikiem jego własnej decyzji. Sytuacja ta pogłębi się na skutek
potrzeby spójności w ludzkim systemie nerwowym i narkoman będzie wracał do destrukcyjnego wzorca wciąż od nowa. Odrzucenie własnej tożsamości byłoby dla niego
bardziej bolesne niż niewątpliwie destrukcyjne skutki, które wywołuje w sobie samym,
przyjmując
narkotyki.
Dlaczego? Ponieważ WSZYSCY KIERUJEMY SIĘ POTRZEBĄ POCZUCIA
PEWNOŚCI. WIĘKSZOŚĆ LUDZI NAJBARDZIEJ BOI SIĘ NIEZNANEGO.
NIEPEWNOŚĆ OZNACZA MOŻLIWOŚĆ WIELKIEGO CIERPIENIA, stąd też wolimy
radzić sobie z cierpieniem, które już znamy, niż sięgać po cokolwiek, co może przynieść
większe nawet cierpienie. Dlatego właśnie, żyjąc w świecie ciągłych zmian - w którym ciągle
otaczają nas nowe informacje, zalewani jesteśmy wciąż nowymi kontaktami, zmianami w
pracy i okolicznościach zewnętrznych - wszyscy niezmiennie liczymy na stałość jednej tylko
rzeczy: własnej tożsamości. Jeśli bowiem zaczniemy kwestionować to, kim jesteśmy, zniknie
możliwość zrozumienia świata i podstawy, na których budowaliśmy swoje dotychczasowe
życie.
Jak możesz zdecydować, co zrobić, jeśli nie wiesz, kim jesteś? Jak możesz sformułować
wartości, przyjąć przekonania i ustalić reguły? Jak możesz ocenić, czy coś jest dobre, złe czy
obojętne? Największym problemem człowieka, który postrzega swoją tożsamość jako
narkomana, jest odpowiedź na pytanie: Czym mam zastąpić swoją obecną tożsamość? W co
mam się zmienić? W człowieka leczącego się z narkomanii? To nie zmieni tożsamości. Po
prostu określi stan, w którym się obecnie znajduje. Na nic nie przyda się też sformułowanie
„wolny od narkotyków", ponieważ większość postrzega to jako stan tymczasowy, a poza tym
używałby wtedy narkotyków jako jednego z elementów opisania samego siebie. Zachowanie
narkomana zmienia się tylko wtedy, kiedy wyrobi w sobie przekonanie, że jest czysty, że jest
teraz „chrześcijaninem", „muzułmaninem", „judaistą", „buddystą" albo że zmienił się w
„przywódcę" - lub cokolwiek innego, co nie jest „narkomanem".
KIEDY ROZWINIEMY NOWE PRZEKONANIA NA TEMAT T E G O , KIM
JESTEŚMY, NASZE ZACHOWANIE ZMIENI SIĘ TAK, BY WSPIERAĆ NASZĄ NOWĄ
TOŻSAMOŚĆ. Dokładnie tak samo wygląda sytuacja kogoś, kto cierpi na nadwagę i kogo
tożsamość brzmi: „Jestem gruby." Człowiek taki może na krótką metę przejść na dietę, ale
zawsze wróci do starych nawyków, ponieważ poczucie pewności na temat tego, kim jest,
będzie tak długo wpływało na j e g o zachowania, aż staną się zgodne z jego tożsamością.
Wszyscy musimy utrzymywać spójność przekonań o własnej tożsamości, nawet jeśli są one
destrukcyjne i nas obezwładniają.
Jedyną szansą dla człowieka uzależnionego od narkotyków na trwałe odrzucenie tego
zachowania jest zmiana przekonania o własnej tożsamości. „Jestem narkomanem", musi się
zmienić w „Jestem okazem zdrowia", albo: „Jestem żywym dowodem, że żaden problem nie
jest niezwyciężony", albo „Teraz jestem " Bez względu na rodzaj nowej tożsamości, musi ona
zapewniać, że człowiek ten nigdy więcej nie sięgnie po narkotyki. W sytuacji, kiedy ktoś
zaproponuje mu kiedyś „działkę", nie może zastanawiać się nad tym, czy mają wziąć, czy też
nie. Musi z całą dostępną mu pewnością odpowiedzieć: „O nie, to nie ja. Czasy, kiedy taki
byłem, już się skończyły."
Człowiek cierpiący na nadwagę musi przekształcić swoją osobowość z grubasa w
człowieka zdrowego i witalnego, o pięknej sylwetce. Taka zmiana tożsamości pociągnie za
sobą zmianę wszystkich zachowań, od diety po aktywność fizyczną, i pozwoli mu na
wprowadzenie długoterminowych zmian fizjologicznych, które są spójne z nową tożsamością.
Zmiana ta może się wydawać zwykłą manipulacją semantyczną, ale w rzeczywistości jest ona
o wiele głębsza, powoduje bowiem całkowitą zmianę rzeczywistości psychologicznej.
JEDNA ZMIANA W POCZUCIU TOŻSAMOŚCI MOŻE CAŁKOWICIE ZMIENIĆ
TWÓJ SYSTEM NADRZĘDNY. Po chwili zastanowienia z pewnością dojdziesz do
wniosku, że narkoman kieruje się zupełnie innym systemem oceny niż ktoś, kto uznaje się za
przywódcę, kochanka, atletę lub dobroczyńcę. Inne są stany, których ciągle doświadcza,
zadaje sobie inne pytania, inne wartości kierują jego działaniami i zupełnie inaczej kształtuje
on swoje przekonania poprzez inną organizację odniesień. Choć prawdą jest, że nie wszystkie
zmiany poczucia tożsamości są równie głębokie, to jednak niektóre z nich sięgają tak daleko,
że konsekwencją jest całkowite zastąpienie jednego Systemu Nadrzędnego innym.
Jak to się stało, że podczas wojny koreańskiej więcej Amerykanów donosiło na swoich
współwięźniów niż podczas którejkolwiek innej wojny we współczesnej historii? Komuniści
chińscy, w odróżnieniu od swoich północnokoreańskich sojuszników, rozumieli SIŁĘ
WYNIKAJĄCĄ Z POCZUCIA TOŻSAMOŚCI I DOCENIALI FAKT, ŻE JEGO ZMIANA
MOŻE W JEDNEJ CHWILI ZMIENIĆ NIE TYLKO PRZEKONANIA I WARTOŚCI
WIĘŹNIÓW, ALE RÓWNIEŻ ICH DZIAŁANIA. Właśnie dlatego zamiast stosować
brutalną siłę, podstępnie wykorzystywali swoją własną strategię wojny psychologicznej,
obliczonej nie tylko na zwykłe zdobywanie informacji, ale przede wszystkim na przekonanie
walczących Amerykanów do filozofii politycznej przeciwnika.
Chińscy komuniści wiedzieli, że jeśli uda im się zaszczepić w Amerykanach nowe
przekonania i wartości, zaczną oni postrzegać rolę własnego kraju w wojnie zupełnie inaczej,
staną się pewni, że ich kraj działa destrukcyjnie, i zaczną pomagać Chińczykom na wszystkie
możliwe sposoby. Dzięki temu komuniści odnieśli sukces. Zrozumienie tego, co zrobili, może
pomóc ci pojąć, w jaki sposób stworzyłeś swoją obecną tożsamość i w jaki sposób możesz ją
zmienić w jednej chwili, a więc w konsekwencji w jednej chwili zmienić również całe swoje
życie.
Zadanie stojące przed chińskimi komunistami było rzeczywiście potężne. Jak zmienić
czyjąś tożsamość bez uciekania się ani do groźby śmierci, ani obietnicy wolności? Zwłaszcza
jeśli wie się doskonale, że każdy amerykański żołnierz przeszedł szkolenie podawania tylko
swojego nazwiska, stopnia i numeru identyfikacyjnego? Ich plan był prosty: zacząć od rzeczy
drobnych i opierając się na nich, budować dalej. Chińczycy wiedzieli, ŻE ROZPOZNAJEMY
KAŻDEGO PO JEGO DZIAŁANIACH. Na przykład skąd wiesz, kim naprawdę jest twój
przyjaciel? Czy wiedza ta nie opiera się na tym, w jaki sposób traktuje on innych ludzi, jak się
zachowuje?
Jednak prawdziwy sekret Chińczyków polegał na tym, iż zrozumieli oni, że to, kim
jesteśmy - naszą własną tożsamość - identyfikujemy w ten sam sposób, oceniając własne
działania. ABY OCENIĆ, KIM JESTEŚMY, PATRZYMY NA WŁASNE DZIAŁANIA.
Chińczycy wiedzieli więc, że aby osiągnąć swój ostateczny cel i zmienić przekonanie więźnia
na temat własnej tożsamości, musieli nakłonić go do robienia rzeczy, które robiłby
kolaborant. I znów nie jest to proste zadanie. Ale orientowali się, że mogą zmęczyć więźnia
rozmową trwającą od dwunastu do dwudziestu godzin i wtedy poprosić go o drobne
ustępstwo, skłonić do powiedzenia zdania typu: „Stany Zjednoczone nie są doskonałe", albo:
„Prawdą jest, że w komunistycznym kraju bezrobocie nie występuje." Po stworzeniu takiego
zaplecza Chińczycy po prostu posuwali się dalej bardzo drobnymi krokami. Rozumieli ludzką
potrzebę spójności. Kiedy poczynimy stwierdzenie, w które wierzymy, musimy zrobić
wszystko, by je wesprzeć.
Prosili więc więźnia, by napisał kilka przyczyn, dla których Ameryka nie jest
doskonała. Skrajnie wyczerpany więzień słyszał następnie pytanie: „Jakie inne korzyści
społeczne wynikają z komunizmu?" I tak po krótkim czasie przed więźniem znajdował się
napisany jego własną ręką dokument, w którym nie tylko atakował swoją ojczyznę, ale
również wychwalał komunizm. Musiał wtedy jakoś sam przed sobą usprawiedliwić fakt, że
coś takiego napisał. Nie był bity, nie oferowano mu jakichkolwiek specjalnych nagród. Jak
więc mógł wyjaśnić swoją „chęć" do zrobienia tego, co zrobił? Później proszono go, by
przeczytał tę listę podczas dyskusji ze współwięźniami, albo napisał oparty na niej esej.
Następnie Chińczycy czytali jego esej w radio, podając pełne imię i nazwisko autora, i
więzień nagle znajdował się w sytuacji ujawnionego publicznie kolaboranta. Kiedy
współwięźniowie pytali go, dlaczego to zrobił, nie mógł bronić się stwierdzeniem, że był
torturowany. Musiał usprawiedliwić swoje działanie przed samym sobą i przed innymi, aby
utrzymać własne poczucie spójności. W tej właśnie chwili stwierdzał głośno, że napisał to,
ponieważ jest to prawda! I właśnie wtedy zmieniała się jego tożsamość. Zaczynał postrzegać
siebie samego jako zwolennika komunistów i wszyscy w jego otoczeniu w ten sam sposób go
określali. Wzmacniali jego nową tożsamość, traktując go dokładnie tak samo, jak traktowali
chińskich strażników.
Nowa tożsamość szybko skłaniała więźnia do otwartego wyrzeczenia się własnego
kraju, co pozwalało mu utrzymać spójność z własnymi stwierdzeniami i nową etykietą.
Często też zaczynał jeszcze ściślej współpracować z Chińczykami. Kiedy bowiem raz coś
napisał, nie mógł potem udawać przed samym sobą, że tego nie zrobił. Jego słowa były
widoczne czarno na białym. Każdy mógł rozpoznać jego charakter pisma. To właśnie
skłaniało go, aby „uczynił swoje przekonania oraz wyobrażenie o samym sobie zgodnymi z
tym, co niewątpliwie zrobił".
Zanim ostro ocenisz więźniów współpracujących z Chińczykami, powinieneś dokładnie
przyjrzeć się samemu sobie. Czy własną tożsamość wybrałeś świadomie, czy też może jest
ona wynikiem tego, co powiedzieli ci inni ludzie, wynikiem ważnych wydarzeń w twoim
życiu oraz innych czynników, które pojawiły się bez świadomego przyzwolenia z twojej
strony? Jakie świadome działania i zachowania podjąłeś w przeszłości, aby pomóc sobie w
sformowaniu podstaw własnej tożsamości?
Czy zgodziłbyś się na bolesny zabieg pobrania szpiku kostnego, aby pomóc
nieznajomemu? Odpowiedź większości ludzi brzmiałaby: „Absolutnie nie!" A przecież
badania przeprowadzone w 1970 roku dowiodły, że jeśli doprowadzimy kogoś do przekonania, iż zależy od tego spójność jego tożsamości, przeważnie godzi się na taki zabieg bez
wahania.
Badania te pokazały, że kiedy badanych proszono najpierw o poczynienie drobniejszych
zobowiązań, po których następowały ich dwa równie drobne działania w tym samym
kierunku, zaczynali oni odczuwać, że odmowa wydaje się świadczyć o „ich braku
charakteru". Wielu udoskonaliło wtedy nową tożsamość i zaczęło postrzegać samych siebie
jako potencjalnych „dawców", jako ludzi, którzy bezwarunkowo poświęcają się pomaganiu
innym, nawet jeśli wymaga to od nich cierpienia. Kiedy już ta zmiana w nich nastąpiła, ludzie
ci na prośbę o poddanie się zabiegowi pobrania szpiku kostnego reagowali pozytywnie,
kierowani siłą nowej tożsamości. Musieli zachować spójność wewnętrzną, bez względu na
koszty finansowe, wymagany do tego czas i związane z tym cierpienie. ICH POGLĄD NA
SIEBIE SAMYCH JAKO DAWCÓW STAWAŁ SIĘ ODZWIERCIEDLENIEM TEGO,
KIM BYLI. NIE MA SILNIEJSZEJ DŹWIGNI ZMIENIAJĄCEJ LUDZKIE
ZACHOWANIE NIŻ POCZUCIE WŁASNEJ TOŻSAMOŚCI.
Robert Caldini, Influence, op. cit.
Mógł byś teraz spytać: „CZY MOJA TOŻSAMOŚĆ OGRANICZANA JEST PRZEZ
MOJE DOŚWIADCZENIA?" ODPOWIEDŹ BRZMI: NIE. TWOJA TOŻSAMOŚĆ
OGRANICZANA JEST TWOJĄ INTERPRETACJĄ WŁASNYCH DOŚWIADCZEŃ.
TWOJA TOŻSAMOŚĆ TO NIC INNEGO, JAK DECYZJE, KTÓRE PODJĄŁEŚ
USTALAJĄC, KIM JESTEŚ, JAKIE CZYNNIKI TWORZĄ Z CIEBIE JEDNĄ CAŁOŚĆ.
STAJESZ SIĘ TAKI JAK ETYKIETY, KTÓRE SAM SOBIE PRZYKLEIŁEŚ. SPOSÓB, W
JAKI DEFINIUJESZ SWOJĄ TOŻSAMOŚĆ, DEFINIUJE TWOJE ŻYCIE.
SKRAJNE CIERPIENIE: POSIEW KRYZYSU TOŻSAMOŚCI
Ludzie, którzy nie działają zgodnie z własnymi przekonaniami o tym, kim są, szykują
grunt pod tak zwany kryzys tożsamości. Kiedy kryzys nadchodzi, nagle tracą orientację i
zaczynają kwestionować swoje dotychczasowe zachowania. Ich cały świat przekręca się do
góry nogami i doświadczają wielkiego strachu przed cierpieniem. To właśnie przytrafia się
wielu ludziom, którzy przeżywają, kryzys koło pięćdziesiątki". Często postrzegają samych
siebie jako ludzi młodych, mających znaczny wpływ na otoczenie. Pewien bodziec
zewnętrzny - osiągnięcie określonego wieku, uwagi przyjaciół, siwiejące włosy - wywołuje w
nich strach przed nadchodzącymi latami życia i nową, mniej pożądaną tożsamością, której
oczekują wraz z upływem tych lat. Podejmują więc desperackie próby utrzymania własnej
tożsamości i zachowują się tak, jakby wciąż byli młodzi: kupują szybkie samochody,
zmieniają fryzurę, rozwodzą się ze współmałżonkiem albo zmieniają pracę. Gdyby ludzie ci
dobrze zdawali sobie sprawę z natury własnej tożsamości, czy w ogóle przechodziliby ten
kryzys? Przypuszczam, że nie. Osobowość w znacznym stopniu oparta na tym, jak wyglądasz
albo ile masz lat, musi przynieść ci cierpienie, ponieważ czynniki te się zmieniają. Jeśli
jednak kierujemy się szerszym wyobrażeniem na temat własnej istoty, nasza tożsamość nigdy
nie jest zagrożona. Nawet firma może ulec kryzysowi tożsamości. Kilka lat temu gigant
przemysłu poligraficznego, Xerox Corporation, przeszedł interesującą zmianę własnego
image. Kiedy pojawił się przemysł komputerów osobistych, niosąc ze sobą „falę przyszłości",
Xerox chciał wykorzystać tę wielką technologiczną potęgę i wejść na nowy, jakże
fascynujący rynek.
Zaprzęgli do pracy nad tym własny personel badawczy i inżynieryjny i po wydaniu
mniej więcej dwóch miliardów dolarów na badania udało im się wprowadzić kilka nowości,
w tym prototyp urządzenia, które dzisiaj nazywamy mysz.
Dlaczego więc Xerox nie jest obecnie jednym z liderów przemysłu komputerowego,
dlaczego nie idzie ramię w ramię z takimi firmami, jak Apple czy IBM? Otóż początkowa
tożsamość firmy nie pozwoliła jej zmierzać w tym kierunku. Nawet jej symbol, „graficzna
tożsamość" - kopiujący dokumenty mnich - zmniejszał potencjalną możliwość
identyfikowania firmy Xerox z awangardą przemysłu komputerowego. Mnich bardzo dobrze
symbolizował doskonałą wierność kopii, ale niemal w ogóle nie mógł się kojarzyć z
zaawansowaną technologią, w której jednym z najważniejszych kryteriów była szybkość
działania. Przekonania konsumentów, którzy zaklasyfikowali Xerox jako czołowego
światowego producenta kopiarek, nie pozwalały na zbytnią wiarę w wysiłki korporacji na
rynku komputerowym. Połącz te dwa fakty, a zaczniesz rozumieć, skąd wzięły się problemy
Xerox Corporation.
Specjaliści w dziedzinie marketingu oraz plastycy zajmujący się symbolami
graficznymi zgodnie potwierdzą, że wyobrażenie o firmie jest olbrzymim filtrem, przez który
przechodzą decyzje kierujące konsumentami: ludzie muszą wiedzieć, kim jesteś, co oznacza
twój znak, i kiedy inwestują duże pieniądze, chcą zwykle kupować produkty firmy, która jest
wzorem w swojej dziedzinie. Kiedy Xerox borykał się z problemem uzupełnienia własnej
tożsamości, inne firmy szły szybko do przodu i całkowicie opanowały rynek. W tym
momencie korporacja Xerox zdecydowała, że zamiast próbować zmienić własną tożsamość,
wykorzystają. Skomputeryzowała więc swoje fotokopiarki i skoncentrowała wszystkie środki,
przeznaczone na badania i rozwój, na ulepszenie tego, co w powszechnej opinii robiła już
najlepiej.
Dziś firma Xerox znajduje się w trakcie kolejnego procesu transformacji. Próbuje
stworzyć nowy image - reklamy pokazujące
szybko kroczącą wyobraźnię ploterów, sprzęt i oprogramowanie oraz systemy
komunikacyjne, uzupełniane sloganem: „Xerox -firma dokumentów." Aby rozszerzyć swoje
rynki, Xerox musi kulturowo uwarunkować tę rozszerzoną tożsamość, co też i czyni przy
każdej możliwej okazji.
Napisane w języku chińskim słowo „kryzys" złożone jest z dwóch symboli: jeden
oznacza niebezpieczeństwo, a drugi nowe możliwości
JOHN F. KENNEDY
Nie potrzeba kryzysu, aby większość z nas zrozumiała, że musi zmienić swoje
zachowanie, ale perspektywa zmian tożsamości niemal każdemu z nas wydaje się
przerażająca. Złamanie starych przekonań na temat tego, kim jesteśmy, kojarzy nam się z
olbrzymim cierpieniem i niektórzy ludzie dla utrzymania tych starych przekonań posuwają się
nawet tak daleko, że popełniają samobójstwo.
Dramatyczną ilustracją tego stwierdzenia jest wielkie dzieło Wiktora Hugo Nędznicy.
Po zwolnieniu z galer bohater powieści Jean Valjean czuje się osamotniony i sfrustrowany.
Choć podczas wszystkich lat spędzonych pod strażą francuskiej policji nigdy nie uznał się za
kryminalistę (ukradł tylko bochenek chleba, aby nakarmić głodującą rodzinę, i za to skazany
został na wiele lat ciężkich robót), po wyjściu na wolność przekonuje się, że nie może dostać
uczciwej pracy. Wszyscy nim gardzą i odrzucają go jako byłego skazanego.
W końcu, kierowany bezradnością, zaczyna akceptować tożsamość, którą narzuca mu
przylepiona przez społeczeństwo etykietka. Teraz już JEST kryminalistą i zaczyna działać jak
kryminalista. Tuż po tym, jak przygarnia go dobry duchowny, aby nakarmić i dać dach nad
głową, spełnia nakaz swojej nowej tożsamości i kradnie srebrną zastawę księdza. Kiedy
policja zatrzymuje Valjeana podczas rutynowej kontroli, odkrywa nie tylko fakt, że jest on
kryminalistą, ale też znajduje u niego najcenniejszą własność księdza: srebra. Przestępstwo to
podlega karze dożywotnich robót.
Policja doprowadza Valjeana przed księdza, który po usłyszeniu faktów utrzymuje, że
srebra są podarunkiem, i mówi Val-jeanowi, że zapomniał zabrać jeszcze dwóch srebrnych
świeczników. Ku całkowitemu zaskoczeniu Valjeana po odejściu policji duchowny czyni ze
swojego hojnego kłamstwa rzeczywistość i odsyła go ze srebrną zastawą, by w oparciu o nią
zbudował sobie nowe życie.
Valjean musi sobie jakoś poradzić z działaniami księdza. Dlaczego w niego uwierzył?
Dlaczego nie odesłał go do więzienia, skutego w kajdany? Ksiądz powiedział mu też, że jest
jego bratem, że nie należy już więcej do zła, że jest uczciwym człowiekiem i dzieckiem
bożym. Ten potężny wzorzec złamał tożsamość Valjeana. Wtedy zmieniło się całe jego
zachowanie. Stał się człowiekiem znaczącym, zaczął pomagać innym.
Jednak pewien policjant, nazwiskiem Javert, uczynił schwytanie Valjeana i pozbawienie
go wolności celem swojego życia. „Wiedział", że Valjean jest zły, i definiował sam siebie
jako człowieka, który wtrąca wszystko zło do więzienia. Kiedy Javert w końcu go dopadł,
Valjean miał wspaniałą okazję, by raz na zawsze pozbyć się swej nemesis, jednak
wspaniałomyślnie darował swojemu oprawcy życie.
Po latach intensywnej pogoni Javert w końcu zrozumiał, że Valjean to dobry człowiek,
może nawet lepszy niż on sam. Nie potrafił poradzić sobie z myślą, że być może właśnie on, a
nie Valjean, jest zły i okrutny. W wyniku tych myśli rzucił się w odmęty Sekwany.
Najbardziej dręczyło go to, ze stracił pewność
siebie. Czuł, że nie ma gruntu pod nogami..
Myślał o sobie z przerażeniem. Człowiek
wyrzucony, nie znający swej drogi i
przepełniony wstrętem!
WIKTOR HUGO, „NĘDZNICY"
KIM WIĘC JESTEŚ?
Co to wszystko naprawdę oznacza? Może się to wydawać bardzo ezoteryczne, dopóki
nie zaczniemy się sami definiować. POŚWIĘĆ WIĘC CHWILĘ NA TO, BY DOWIEDZIEĆ
SIĘ, KIM JESTEŚ. KIM JESTEŚ? Jest tak wiele sposobów, jakimi się sami definiujemy.
Możemy opisywać się zgodnie z naszymi emocjami (Jestem zakochany. Jestem spokojny.
Jestem zdenerwowany) lub używając swojego zawodu (Jestem prawnikiem. Jestem lekarzem.
Jestem duchownym), tytułu (Jestem dyrektorem. Jestem wiceprezesem), dochodów (Jestem
milionerem), ról (Jestem matką. Jestem najmłodsza z pięciu sióstr), zachowań (Jestem
hazardzistą), własności (Jestem właścicielem „Beemera"), metafor (Jestem królem wzgórz.
Jestem pionkiem), oceny innych (Jestem bezwartościowy. Jestem wyjątkowy), przekonań
duchowych (Jestem judaistą), wyglądu (Jestem piękny. Jestem brzydki. Jestem stary),
osiągnięć (Jestem królową piękności szkoły w Home Valley z 1960 roku) albo niepowodzeń
(Jestem zrujnowany). Możemy nawet definiować się, podając, czym nie jesteśmy (Nie jestem
nieodpowiedzialny).
Tożsamość naszych przyjaciół i rówieśników również wywiera na nas wpływ. Przyjrzyj
się dobrze swoim przyjaciołom. Twoje przekonanie, kim oni są, jest często
odzwierciedleniem twojego przekonania na temat tego, kim jesteś ty. Jeśli twoi przyjaciele są
troskliwi i dobrzy, najprawdopodobniej postrzegasz sam siebie w taki właśnie sposób.
Bardzo silnym czynnikiem są również ramy czasowe, których używasz, by się
zdefiniować. Czy aby zdefiniować, kim naprawdę jesteś, patrzysz w przeszłość, w przyszłość
czy może przyglądasz się teraźniejszości? Wiele lat temu ani moja przeszłość, ani teraźniejszość nie były specjalnie ekscytujące, świadomie więc kusiłem swoją tożsamość wizją
tego, kim wiedziałem, że się stanę. Nie musiałem czekać. Zacząłem żyć w taki sposób o wiele
wcześniej.
Jest bardzo ważne, byś odpowiadając na to pytanie, znajdował się we właściwym
nastroju. Musisz czuć się odprężony i bezpieczny oraz kierować się ciekawością. Jeśli tylko
pobieżnie zapoznajesz się z tą książką, jeśli tylko przerzucasz kartki albo zbyt wiele rzeczy
odwraca od niej twoją uwagę, nie uzyskasz właściwej odpowiedzi.
Weź kilka głębokich oddechów, spróbuj się odprężyć. Pozwól, by twój umysł wprawił
się w stan ciekawości - nie strachu, nie przejęcia, nie poszukiwania doskonałości albo w ogóle
poszukiwania czegokolwiek. Po prostu spytaj się: „Kim jestem?", zapisz odpowiedź i pytaj
ponownie. Za każdym razem, kiedy będziesz sobie zadawał to pytanie, zapisuj wszystko, co
przyjdzie ci do głowy, i staraj się sięgać coraz głębiej. Pytaj tak długo, jak długo nie
osiągniesz opisu samego siebie, który będziesz mógł uznać za właściwy z całym
przekonaniem. Jak się definiujesz? Na czym polega istota ciebie? Jakich metafor używasz, by
się opisać? Jaką rolę odgrywasz?
Często się zdarza, że jeśli nie wytworzymy w sobie tego stanu bezpieczeństwa i
ciekawości, obawy i wahania podsuwają nam niewystarczające lub niedokładne odpowiedzi.
Jeśli staniesz przed kimś i nie wprowadziwszy go w odpowiedni stan, zadasz nagle pytanie:
„Kim jesteś?", spotkasz się zjedna z dwóch reakcji:
PUSTY WZROK. Ten typ pytania wywołuje często u ludzi wielkie zmieszanie i
zaskoczenie, ponieważ nigdy nie poproszono ich, by poważnie zastanowili się nad
odpowiedzią na nie.
ODPOWIEDŹ POWIERZCHOWNA. To technika unikania stosowana zawsze na
początku. Reakcję tę możemy zdefiniować jako zapieranie się, ponieważ rozmówca będzie po
prostu obstawał przy swoim: „Jestem tym, kim jestem, i to wszystko." Przekonałem się, że
często nie można od razu uzyskać odpowiedzi na tego typu osobiste pytania, zwłaszcza
nacechowane emocjonalnie. Ludzie nie chcą na nie odpowiadać dopóty, dopóki nie
odpowiedzą sobie sami na dwa pytania.
Najpierw zastanawiają się: „Czy w ogóle potrafię odpowiedzieć na to pytanie?" Jeśli
rozmówca nie ma pewności, kim naprawdę jest, odpowie: „Nie wiem", albo udzieli nam
pierwszej lepszej powierzchownej odpowiedzi, jaka przyjdzie mu do głowy. Czasem ludzie
boją się zadawać sobie to pytanie ze strachu przed brakiem jasności i zdecydowania w tej
podstawowej dla ich życia kwestii. Drugie pytanie, które sobie zadają, brzmi: „Co z tego będę
miał? Jakie korzyści osobiste odniosę, jeśli odpowiem na to pytanie?"
Pozwól, że dam ci odpowiedź na obydwa te pytania. Po pierwsze, z pewnością wiesz,
kim jesteś. Tak, potrafisz odpowiedzieć sobie na to pytanie, jeśli przez chwilę się
zastanowisz, właśnie teraz. Musisz jednak sobie zaufać i zapisywać wszystkie odpowiedzi,
które przyjdą ci do głowy, bez względu na ich treść. Po drugie, niewątpliwą korzyścią,
płynącą ze znajomości odpowiedzi na to pytanie, jest możliwość natychmiastowego
kształtowania wszystkich własnych zachowań.
Jeśli teraz poświęcisz dość czasu, by wprowadzić się w odpowiedni stan, będziesz mógł
udzielić sobie PRZEMYŚLANEJ ODPOWIEDZI na to pytanie. Mam nadzieję, że takiej
właśnie odpowiedzi szukasz.
innych ludzi. Oto kilka ćwiczeń, które, mam nadzieję, wykonasz z przyjemnością.
1. GDYBYŚ MIAŁ ZNALEŹĆ SWOJE NAZWISKO W ENCYKLOPEDII, JAK
BRZMIAŁOBY TO HASŁO? Czy do opisania ciebie wystarczyłyby mniej więcej trzy słowa,
czy może pojawiłby się esej zajmujący kilka kolejnych stron, może nawet wymagający całego
tomu? Już teraz zapisz definicję samego siebie, którą znalazłbyś, gdybyś miał sprawdzić
swoje nazwisko w encyklopedii.
MOJA DEFINICJA SŁOWNIKOWA
Myślę, więc jestem.
RENĘ DESCARTES
Poświęć więc teraz chwilę, by odpowiedzieć na pytanie, nad którym filozofowie
zastanawiali się przez całe wieki, od Sokratesa po Sartre'a. Wprowadź się w ten stan, stan
ciekawości. Zaczerpnij kilka głębokich oddechów i zapytaj: „Kim jestem?"
JESTEM....
Aby pomóc sobie w odpowiedzi na to pytanie, pamiętaj, że twoja tożsamość to po
prostu wszystko to, co odróżnia cię od
Odczekaj chwilę pozwalając, by dotychczasowe odpowiedzi do ciebie całkowicie
dotarły. Kiedy będziesz gotów, przejdź do kolejnego ćwiczenia.
2. GDYBYŚ MIAŁ STWORZYĆ DOWÓD TOŻSAMOŚCI, KTÓRY
POTWIERDZAŁBY, KIM NAPRAWDĘ JESTEŚ, CO ZNALAZŁOBY SIĘ W TYM
DOKUMENCIE? CZEGO BYŚ W NIM NIE UMIEŚCIŁ?
Czy zamieściłbyś własne zdjęcie? Czy posłużyłbyś się danymi opisującymi twój stan
zdrowia? Twój wygląd? Osiągnięcia? Emocje? Przekonania? Relacje? Aspiracje? Motto?
Zdolności i umiejętności? Poświęć chwilę na zastanowienie się, co umieściłbyś w dowodzie
tożsamości, a czego byś tam nie zapisał, gdyby dokument ten miał pokazywać innym, kim
naprawdę jesteś.
MÓJ DOWÓD TOŻSAMOŚCI
Przyjrzyj się teraz wszystkiemu, co zanotowałeś, opisując własną tożsamość - historię
twojego życia w pigułce. Jakie odczucia budzi to w tobie? Mam nadzieję, że w tej chwili
naprawdę doceniasz to, kim jesteś, że uznanie tego budzi w tobie głębokie emocje. Jeśli
zauważasz, że twoja tożsamość sprawia ci ból, powoduje cierpienie, to WIEDZ, ZE TO, CO
NAZYWASZ TOŻSAMOŚCIĄ, STANOWI PO PROSTU SKUTEK TWOJEJ DECYZJI, Z
CZYM CHCESZ SIĘ IDENTYFIKOWAĆ, a to wszystko możesz zmienić w jednej chwili.
Masz w sobie na to dość siły już teraz. Obserwując sposób powstawania i rozwijania się tożsamości, będziesz miał możliwość rozszerzyć własną tożsamość, a więc i całe swoje życie.
EWOLUCJA TOŻSAMOŚCI
Do grona swoich przyjaciół zaliczam Debrę. Jest powszechnie znana ze swojej
witalności i umiłowania przygód. Ostatnio opowiedziała mi historię transformacji własnej
tożsamości. Oto ona: W wieku dorastania zawsze była słabeuszem. Wszystkiego się bała. Nie
podejmowała żadnych wysiłków fizycznych, nie robiła niczego, co potencjalnie mogłoby ją
„zranić". Po zaliczeniu kilku moich kursów oraz zdobyciu kilku nowych doświadczeń
(nurkow
wanie, skokii przez ogieeń, spadochrroniarstwo) zaczęła rozzumieć, że może
m
zrobićć
wszystk
ko, jeśli się do
d tego zmu
usi.
Jeednak odnieesienia te niee komponow
wały się jesszcze w przeekonanie mówiące
m
jej, kim
jest. Wiidziała siebiie wtedy jak
ko „słabeuszza, który po
otrafił skakaać ze spadocchronem".
Transfo
ormacja nie była jeszczee kompletnaa, ale proces ten już sięę zaczął bezz jej świadom
mej
wiedzy.. Mówiła mi, że inni ludzie zazdro
ościli jej tak
kich wyczynnów. Wiele razy
r
słyszałła
słowa: „Żałuję,
„
że nie
n potrafięę zdobyć sięę na coś takiiego. Jesteś bardzo odw
ważna."
Komenttarze te całk
kowicie ją zaskakiwały
z
y, ale wyobrrażenie, jakiie mieli o niiej inni, zmu
usiło ją
wreszcie do zakwestionowaniaa własnej op
pinii o sobiee samej.
W końcu zacczęła łączyć cierpienie z myślą, że jest tchórzlliwym słabeeuszem. Zacczęła
rozumieeć, że takie postrzeganiie siebie ogrraniczają. POSTANOW
P
WIŁA WIĘC
C, ŻE NIE CHCE
JUŻ TA
AKA BYĆ JAK
J
PRZED
DTEM. Co więcej, przez cały ten czas jej um
mysł walczyłł z
niespójn
nością, rozb
bieżnością między
m
tym,, jak postrzeegali ją znajjomi, a tym
m, jak sama
postrzeg
gała własnąą tożsamość. Kiedy więęc nadarzyłaa jej się koleejna okazja skoku ze
spadoch
hronem, chw
wyciła się jeej bardzo mocno
m
z posttanowieniem
m, że to dla niej szansaa
przejściia od możliw
wości do rzeeczywistoścci, od „mogę taka być" do „taka właśnie
w
jestem".
Przyszeedł czas, aby
y zmienić um
miłowanie przygód
p
z opinii
o
w przekonanie.
Kiedy samolo
K
ot wspiął się na wysokość dwunasstu i pół tysiiąca stóp, Debra
D
obserw
wowała,
jak mniej doświadcczeni od nieej kandydaci na spadochroniarzy w
walczyli z własnym
w
straachem i
yglądać na ludzi,
l
którzy
y wspanialee się bawią. Pomyślała wtedy: „Taaka
zmuszalli się, by wy
właśnie kiedyś byłaam. ALE NIE
N JESTEM
M PRZECIE
EŻ JUŻ KIM
MŚ TAKIM
M. Dzisiaj bęędę się
wspaniaale bawić." Wykorzystaała obawy innych ludzii jako kontrrast, przeciw
wieństwo ossoby,
którą po
ostanowiła się
s stać. Przzypomniała sobie: „Właaśnie w takii sposób reaagowałam
przedtem
m" - i ze zd
dziwieniem zauważyła,
z
że dokonałła się w niejj wielka zm
miana. Nie by
yła już
słabeuszzem. Stała się
s silną kob
bietą, która za chwilę miała
m
rzucićć się w wir przygody
p
sw
wego
życia.
M
Miała
wyskoczyć z samo
olotu jako pierwsza.
p
Po
odczas całeggo skoku niie posiadałaa się ze
szczęściia i radości.. Była oczarrowana. Nig
gdy wcześniej nie odczzuwała tak wielkiej
w
eneergii i
tak wiellkiego
po
odniecenia. Jednym z elementów,
e
nia
który prawdopodobniee pomógł jejj bez wahan
przekroczyć barieręę nowej tożżsamości, by
yła chęć słu
użenia przykkładem pozo
ostałym
P
że musi to rob
bić jako lideer grupy. Poowiedziała mi
m później: „To
uczestniikom lotu. Poczuła,
bardzo podobne
p
do
o tego, co ty
y robisz. Gd
dybyś prowaadził zajęciaa mające po
omóc uczesttnikom
pokonaćć strach w skakaniu
s
przzez ogień, a następnie sam
s odmów
wił wykonan
nia tego ćwiiczenia,
całe zajęcia byłyby
y na nic. Mu
usisz robić to,
t o czym mówisz."
m
Trransformacjja Debry zaakończyła siię. Zyskała nowe
n
odnieesienia, którre zaczęły
eliminować jej daw
wną tożsamo
ość. Podjęłaa decyzję id
dentyfikowaania się z wiiększymi
możliwo
ościami i kiiedy nadeszzła właściwaa chwila, po
orównała sw
woją nową tożsamość z tym,
czym niie chciała ju
uż być. Było
o to ostatniee użycie dźw
wigni, któreego potrzebo
owała, aby
spowod
dować przem
mianę. Zmiaana, którą prrzeszła, byłła prosta, leccz jakże pottężna. Jej no
owa
tożsamo
ość wpływaa teraz na jejj dzieci, firm
mę i wszysttko, z czym jest związaana. Dziś jesst
prawdziiwie odważn
nym liderem
m.
Zawsze możesz podjąć decyzję przedefiniowania samego siebie. Pomyśl tylko o
cudownej wyobraźni, która przepełnia duszę dziecka. Jednego dnia jest ono Zorrem,
zamaskowanym mścicielem. Następnego dnia zmienia się w Herkulesa, staje się bohaterem
Olimpu. Jeszcze kiedy indziej przeistacza się we własnego życiowego bohatera, na przykład
w swojego dziadka. Zmiany tożsamości mogą być wydarzeniami sprawiającymi nam w życiu
największą radość, mogą czynić cuda, mogą nas wyzwalać.
Dlaczego dorośli przez cały rok wyczekują na święto Hallo-ween albo paradę ostatkowa
w Nowym Orleanie? Jestem przekonany, iż jednym z powodów jest fakt, że zwyczaj
przebierania się pozwala nam przestać na chwilę być sobą, stać się swoim alter ego.
Przyjmując naszą nową tożsamość, możemy robić rzeczy, których inaczej nigdy byśmy nie
robili. Możemy robić to, na CQ od dawna mieliśmy chęć, jednak nie wydawało nam się
spójne z naszą tożsamością.
Tymczasem naprawdę możemy robić to, co chcemy, przez cały rok. Możemy
całkowicie zmienić własną definicję nas samych albo po prostu pozwolić, by nasza
prawdziwa tożsamość ujrzała światło dzienne. Podobnie j a k ugrzeczniony Clark Kent
odrzucał swoje okulary i noszony na co dzień garnitur, by zmienić się w przemożnego
Supermana, możemy odkryć naszą potężną tożsamość, która jest czymś więcej niż tylko
nasze zachowania, nasza przeszłość albo etykiety, które sami sobie dotychczas przyznawaliśmy.
PONOWNE ODKRYCIE SAMEGO SIEBIE
Pozbądź się granic! Jeśli twoja tożsamość nie spełnia wszystkich twoich życzeń, zmuś
ją do tego! Zacznij od postawienia czterech kroków, które poprowadzą cię do ponownego
odkrycia samego siebie. 1. SPORZĄDŹ OD RAZU LISTĘ WSZYSTKICH ELEMENTÓW
TOŻSAMOŚCI, KTÓRE CHCESZ POSIADAĆ. Sporządzając tę listę, sięgaj po siłę, którą
masz w sobie; pamiętaj, że abyś się zmienił, musisz jedynie podjąć taką decyzję. Kim są
ludzie, którzy posiadają już cechy, które ty chcesz posiąść? Czy mogą służyć ci za przykład?
Wyobraź sobie siebie samego działającego pod wpływem tej nowej tożsamości. Jak będziesz
oddychał? Jak będziesz się poruszał? Jak będziesz mówił? Jak będziesz myślał? Jak będziesz
się czuł?
3. OPRACUJ TERAZ PLAN DZIAŁANIA, KTÓRY POZWOLI CI PRZEKONAĆ
SIĘ, ŻE NAPRAWDĘ ŻYJESZ W ZGODZIE ZE SWOJĄ NOWĄ TOŻSAMOŚCIĄ.
Zastanawiając się nad tym planem, zwróć specjalną uwagę na przyjaciół, z którymi chcesz
spędzać swój czas. Czy wzmocnią tożsamość, którą chcesz w sobie stworzyć, czy może będą
ją niszczyć?
2. JEŚLI NAPRAWDĘ CHCESZ ROZSZERZYĆ LUB ZMIENIĆ SWOJĄ
TOŻSAMOŚĆ, A WIĘC W KONSEKWENCJI I SWOJE ŻYCIE, ŚWIADOMIE
ZDECYDUJ, KIM CHCESZ BYĆ. Stań się znów dzieckiem, wykorzystaj radość i
podniecenie, i co do szczegółu opisz, kim staniesz się już od zaraz.
Poświęć chwilę już teraz, by to wszystko zanotować.
Nie ma chyba większej przyjemności niż obserwowanie kogoś, kto poszerzył własną
osobowość. Jedną z największych radości, jakich doświadczyłem w ciągu ostatnich kilku lat,
było oglądanie zachowań mojego najstarszego syna, Tylera, transformacji jego osobowości,
kiedy zmieniał się z nowicjusza, zainteresowanego lataniem razem ze mną helikopterem, we
wspaniałego pilota odrzutowca i zawodowego pilota helikoptera.
Jak wielka zmiana nastąpiła w jego opinii o samym sobie, kiedy zaczął rozumieć, że stał
się jednym z nielicznych, którzy nie tylko mówią, ale i robią, co mówią, że może się poczuć
władcą nieba i dać sobie w ten sposób swobodę i wolność, o jakiej wielu nawet nie marzyło!
4. OSTATNIM KROKIEM JEST NIEZŁOMNA DECYZJA TRZYMANIA SIĘ
NOWEJ TOŻSAMOŚCI, W CZYM POMOŻE CI ZAKOMUNIKOWANIE O NIEJ
WSZYSTKIM WOKÓŁ. Jednak najważniejszy komunikat przekazujesz sam sobie.
Wykorzystuj nową etykietę do codziennego opisywania samego siebie, a pozwoli ci to
stworzyć warunki, by ją w sobie zachować.
Po wykonaniu tego ćwiczenia będziesz chciał dalej doskonalić swoją osobowość,
uzupełniać ją o nowe szczegóły, umacniać ją, tworzyć dla niej nowe reguły i tak dalej.
Żyjemy w dynamicznym świecie, który każe nam nieustannie rozszerzać osobowość, by
cieszyć się w pełni radością życia. Musisz poznać rzeczy, które mogą wpłynąć na twoją
tożsamość, musisz zauważyć, czy dodają ci one sił, czy obezwładniają, i przejąć kontrolę nad
tym procesem. Inaczej staniesz się więźniem własnej przeszłości. CZY TERAZ JESTEŚ
TYM SAMYM CZŁOWIEKIEM, KTÓRY SIĘGNĄŁ JAKIŚ CZAS TEMU PO TĘ
KSIĄŻKĘ?
Ja sam nieustannie rozszerzam definicję samego siebie. Ludzie wokół dziwią się
odwadze i pewności, z jakimi podejmuję nowe zadania. Często słyszę pytanie: „W jaki
sposób udało ci się tak wiele osiągnąć w dotychczasowym życiu?" Myślę, że przyczyną
moich osiągnięć jest to, że patrzę na rzeczy wokół inaczej niż większość ludzi: PODCZAS
GDY NIEMAL WSZYSCY MUSZĄ WYTWORZYĆ W SOBIE PEWNOŚĆ, zanim zaczną
odczuwać wiarę, JA POSTANAWIAM MIEĆ TĘ WIARĘ, A TO DAJE MI POCZUCIE
PEWNOŚCI, BY PRÓBOWAĆ TAK DŁUGO, JAK DŁUGO NIE OSIĄGNĘ SWOJEGO
CELU. Właśnie dlatego przeszłe doświadczenia nie ograniczają mojej tożsamości.
Gdybyś mnie spytał, kim jestem dzisiaj (a przecież mogę zdecydować, by od jutra
całkiem się zmienić!), powiedziałbym, że jestem twórcą możliwości, badaczem radości,
katalizatorem wzrostu, budowniczym ludzi i producentem pasji. NIE jestem kaznodzieją ani
guru. Jestem jednym z ekspertów psychologii zmian. Jestem trenerem, przedsiębiorcą,
mężem, ojcem, kochankiem, przyjacielem, gwiazdą telewizyjną, autorem najlepiej sprzedających się w Stanach Zjednoczonych książek, jednym z najbardziej wpływowych w tym
kraju mówców, sportowcem szczycącym się czarnym pasem w sztukach walki, pilotem
helikoptera, przedsiębiorcą na skalę międzynarodową, ekspertem w dziedzinie zdrowia,
rzecznikiem bezdomnych, filantropem, nauczycielem, siłą nakłaniającą do dobra,
uzdrawiaczem, tym, który rzuca innym wyzwanie. Jestem wesołym, skromnym, czasem
wywołującym
skandale facetem. Identyfikuję się z tym wszystkim, co we mnie najlepsze, a patrząc na
te swoje cechy, które są dalekie jeszcze od doskonałości, widzę w nich możliwość dalszego
wzrostu i rozwoju raczej niż wady własnego charakteru.
Musimy ciągle rozszerzać nasz pogląd na samych siebie. Musimy mieć pewność, że
etykiety, którymi sami siebie opatrujemy, nie są ograniczeniem, lecz źródłem siły, że
nieustannie pomnażamy to, co w nas dobre, ponieważ stajemy się tym, z czym zaczynamy się
identyfikować. Bez względu na rodzaj tej nowej tożsamości. Taka właśnie jest siła prze
konania.
Gdybyśmy robili wszystkie rzeczy, które
jesteśmy w stanie zrobić, wprawilibyśmy się
w ogromne zdumienie.
THOMAS A. EDISON
Ze względu na moje niezłomne postanowienie ciągłego rozszerzania własnych
możliwości szukam zawsze wyjątkowych odniesień. Wiele lat temu postanowiłem odwiedzić
kostnicę szpitala Bellevue w Nowym Jorku i doświadczyłem tam poważnej życiowej
transformacji. Powziąłem to postanowienie, ponieważ mój przyjaciel dr Fred Covan, który
jest naczelnym psychologiem tego szpitala, przekonał mnie, że aby zrozumieć życie, muszę
zrozumieć śmierć. Becky i ja zjawiliśmy się wtedy w jego gabinecie przepełnieni obawami.
Fred powiedział nam, byśmy nie odzywali się ani słowem w trakcie całego eksperymentu.
„Po prostu pozwólcie, by wszystko działo się wokół was. Zauważcie własne odczucia i
uczucia, a porozmawiamy o tym później"- powiedział.
Nie wiedząc, czego oczekiwać, nerwowo podążaliśmy po schodach za Fredem.
Najpierw wprowadził nas do pomieszczenia, w którym przechowywano nie odebrane ze
szpitala ciała, z których większość stanowiły zwłoki bezdomnych mieszkańców nowojorskich
ulic. Kiedy wyciągnął pierwszą metalową szufladę i odsunął błyskawiczny zamek torby na
zwłoki, poczułem, że przechodzą mnie ciarki. Patrzyłem na „osobę", a mimo to uderzyła mnie
wielka pustka. Becky była wstrząśnięta, kiedy wydało jej się, że ciało się porusza. Później
Fred powiedział, że to wrażenie jest bardzo powszechne, że każdemu z nas trudno jest
poradzić sobie z faktem zupełnie nieruchomego ciała, ciała całkowicie pozbawionego wciąż
pulsującego życia.
Za każdym razem, kiedy otwierał kolejną szufladę, wracało to samo uczucie, wrażenie,
że nie ma nic. Jest ciało, ale nie ma osoby. W chwilę po śmierci ciało waży dokładnie tyle
samo co przed śmiercią, ale istota człowieczeństwa, cokolwiek to jest, znika. NIE
JESTEŚMY CIAŁEM. Nie mam wątpliwości, że tym brakującym elementem po śmierci jest
tożsamość, nic nie ważąca i nie dająca się dotknąć istota życia, to, co niektórzy nazywają
duszą. Wierzę, że równie ważne jest, byśmy pamiętali, że żyjemy my, a nie nasze ciała, NIE
NASZA PRZESZŁOŚĆ ANI NASZE ZACHOWANIA.
Doświadczenie to dało mi wielkie poczucie wdzięczności za błogosławieństwo życia.
Nagle zupełnie inaczej postrzegam ludzi, którzy żyją z jakimś wielkim kalectwem. Patrząc na
nich wiem, że wyglądam jak okaz zdrowia. Nic tak bardzo nie przypomina nam o własnym
szczęściu jak kontrast.
Niedawno mojej odczucia znalazły formę słowną, kiedy miałem okazję odwiedzić
pisarza Wyne'a Dyera. Podczas tej wizyty powiedział on coś, co bardzo trafnie wyraziło moje
myśli: „Nie jesteśmy istotami ludzkimi, którym dane jest doświadczenie duchowe. Jesteśmy
istotami duchowymi, którym dane są doświadczenia ludzkie." Nasza tożsamość jest podstawą
tych doświadczeń. WIERZĘ, ŻE NASZEJ PRAWDZIWEJ TOŻSAMOŚCI NIE DA SIĘ
ZDEFINIOWAĆ, ŻE JEST ONA WIĘKSZA NIŻ COKOLWIEK, CO POTRAFIMY
OPISAĆ.
Jesteśmy duszą, jesteśmy duchem. Świadomość, kim naprawdę jesteśmy, pozwala nam
inaczej spojrzeć dosłownie na wszystko! Kiedy opieramy nasze działania na stwierdzeniu, że
jesteśmy istotami duchowymi, nie wdajemy się w drobne gierki, które nas od siebie
oddzielają. Osiągamy głęboką wiedzę, bez żadnych wątpliwości czujemy, że jesteśmy w pełni
powiązani ze wszelkim stworzeniem. Każdy z nas nieuchronny, Każdy bez granic - każdy z
własnym prawem na ziemii, Ponieważ każdemu z nas dano wieczną jej powagę. Każdy niesie
świętość równą świętości innych.
WALT WHITMAN
Kiedy następnym razem złapiesz się na myśli: „Nigdy tego nie osiągnę", albo: „Po
prostu taki nie jestem", zastanów się przez chwilę nad wagą tego, co mówisz. Czy masz
ograniczone pojęcie o sobie samym? Jeśli tak, to wykorzystuj każdą możliwość, by
rozszerzyć własną tożsamość. Nakłaniaj się do robienia rzeczy, których nigdy nie uznałbyś za
możliwe, i wykorzystuj te nowe działania jako odniesienia, które dadzą ci poczucie pewności,
że jesteś czymś więcej, niż myślałeś.
Zacznij od pytania: „Czym jeszcze mogę być? Czym jeszcze chcę się stać? Czym staję
się w tej właśnie chwili?" Pomyśl o wartościach, pomyśl o własnych marzeniach i poświęć się
ich realizacji bez względu na okoliczności. „Będę przez cały czas działał jak ktoś, kto
osiągnął już te marzenia. Będę tak właśnie oddychał, tak się poruszał. Tak będę reagował na
ludzi. Będę traktował innych z szacunkiem, współczuciem i miłością, które okazałby ludziom
człowiek, jakim chcę się stać." Jeśli zdecydujesz, by myśleć, czuć i zachowywać się tak jak
człowiek, którym chcesz się stać, staniesz się tym właśnie człowiekiem. Nie staniesz się
podobny do niego. Staniesz się dokładnie taki sam.
Stoisz teraz na rozstajnych drogach. Masz możliwość podjęcia najważniejszej w całym
życiu decyzji. ZAPOMNIJ O PRZESZŁOŚCI. KIM JESTEŚ TERAZ? Kim postanowiłeś
być? Nie myśl o tym, kim byłeś. Kim jesteś TERAZ? Kim postanowiłeś stać się w
przyszłości? Podejmij tę decyzję świadomie. Podejmij ją ostrożnie. Podejmij z całą siłą.
Nasze rozważania o Systemie Nadrzędnym dobiegają końca. Pamiętaj jednak, że nie
musisz wprowadzić w swoim życiu
wszystkich zmian, o których mówiliśmy w tym rozdziale. Abyś zaczął zupełnie nowe,
lepsze życie, wystarczy, byś zmienił którykolwiek z pięciu elementów Systemu Nadrzędnego.
Jeśli zmienisz tylko PYTANIA, które sobie zwykle zadajesz, zmienisz przedmiot
koncentracji, a więc i całe życie. Zmiana w hierarchii W A R T O Ś C I natychmiast zmieni
kierunek, w którym zmierzasz. Dbałość o dodające sił i produktywne STANY EMOCJONALNE zmieni twój sposób myślenia i odczuwania. Ta jedna zmiana przyczyni się do
powstania w tobie całkiem innej tożsamości. Taki sam skutek przyniesie zmiana
któregokolwiek z twoich OGÓLNYCH PRZEKONAŃ. Zdobywanie dodatkowych
ODNIESIEŃ dostarczy ci nowych materiałów, z których zbudujesz nowe doświadczenia
dotyczące samego siebie. Wystarczy tylko DECYZJA O ROZSZERZENIU WŁASNEJ
TOŻSAMOŚCI, by odmienić dosłownie całą twoją przyszłość.
Wiem, że wiele razy wrócisz do tego rozdziału, kiedy wraz z upływem życia będziesz
chciał wciąż od nowa odkrywać, kim jesteś i kim chcesz się stać, w odróżnieniu od tego, kim
byłeś. Baw się przy tym dobrze! Rób to z wielką radością! Napotkaj przygodę, która
przychodzi do nas wraz z wciąż rozwijającym się poczuciem własnej tożsamości, wraz z
przekonaniem, że każdego dnia jesteś bardziej świadomy siebie.
Teraz chciałbym zaproponować ci trochę zabawy i radości. Podejmij siedmiodniowe
wyzwanie! W ciągu każdego z tych siedmiu dni wykonaj proste ćwiczenie, które pozwoli ci
wykorzystać to, czego się nauczyłeś, i da ci możliwość zebrania plonów. Przekonaj się, jak
wiele przynoszą narzędzia i strategie, o których czytałeś dotychczas!
Częęść trzeecia
N O W E ŻYC
CIE W SIEDE
EM DN
NI
Rozdział dzieewiętnasty
RZEZNACZ
ZENIE
PR
EM
MOCJONA
ALNE:
JE
EDYNY
PR
RAWDZIW
WY
SU
UKCES
DZIEŃ PIER
RWSZY
RE
EZULTAT: Przejęcie kontroli
k
nad
d spójnymi emocjami ooraz rozpoczzęcie świad
domego
i celoweego przekszztałcania cod
dziennych doświadczeń
d
ń życiowyych.
N można ossiągnąć praw
Nie
wdziwego sukcesu
s
bezz sukcesu em
mocjonalnego, a mimo to
przecięttny człowiek
k w ciągu ty
ygodnia dośświadcza jeedynie dwunnastu emocji, spośród ponad
p
trzech ty
ysięcy, którre oferują naam słownik
kowe możliw
wości naszeego języka. Musimy
M
pam
miętać,
że nie odzwierciedl
o
la to w żadn
nym razie naszych
n
emo
ocjonalnychh możliwoścci, lecz raczzej
ograniczzenia wzorcców koncen
ntracji i fizjo
ologii, który
ymi posługuujemy się ob
becnie.
N kartach teej książki niieustannie wracaliśmy
Na
w
d mistrzosstwa emocjo
do
onalnego. Zdobyłeś
Z
dzięki teemu bardzo
o pokaźny zapas narzęd
dzi i technik
k, które pozw
walają na naatychmi

Podobne dokumenty

Rozdział dziewiąty - Druk

Rozdział dziewiąty - Druk uczestników zwycięstwa ukrytych za plecami bohaterów. Tak też było w przypadku tego projektu. Nigdy nie miałem problemów z przelaniem słów na papier, ale kiedy próbuję przelać nań uczucia, jakie ży...

Bardziej szczegółowo