spis treśœci - e
Transkrypt
spis treśœci - e
FOT. ŁUKASZ MAŁACHOWSK I FOT. PAP/R AFAŁ GUZ 38 44 LASKI: ZOBACZYĆ ŚWIAT ZMYSŁAMI ROZMOWA ROZ RO ZM Z KRZYSZTOFEM KWIATKOWSKIM, IM SZEFEM NAJWYŻSZEJ IZBY KONTROLI [ NA POCZĄTEK SABAT MIŁOŚCI 50 ROZMOWA Z MAŁGORZATĄ POTOCKĄ PRZEGLĄD TYGODNIA 6 ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN 10 TYSIĄCE ZNAKÓW 11 NA OPAK, NA WSCHÓD 12 MISZMASZ 14 WYCINKI WARZECHY 15 CO ZROBIMY Z WOLNOŚCIĄ MARTA KACZYŃSKA ZACZNIJMY OSZCZĘDZAĆ 80 EWA WESOŁOWSKA PRZED TELEWIZOREM 56 ZAREMBA PIOTR ZAREMBA Z EUGENIUSZEM GATNAREM 84 ROZMAWIA LONGINA GRZEGÓRSKA-SZPYT PIOTR GONTARCZYK [ ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY NIEPOGODA DLA WŁADZY 30 PIOTR SKWIECIŃSKI OPINIE ROZMOWA W tych setkach doniesień i komentarzy na nasz temat nie było słowa prawdy. Nie braliśmy nigdy żadnej „kilometrówki”, żadnego zwrotu za benzynę. To czysta nagonka Jacek i Michał Karnowscy rozmawiają z posłem ADAMEM HOFMANEM Gdy powiedzieliśmy kilku osobom, że zgodził się pan na wywiad dla „wSieci”, reakcją części było stwierdzenie: „A o czym tu gadać? Wszystko jasne, temat zamknięty”. To jak, jest o czym gadać? Temat nie jest zamknięty. Wręcz odwrotnie: zrobimy wszystko, by przedstawić opinii publicznej prawdziwy stan rzeczy, zupełnie inny, niż przedstawia to część mediów. Mówię: my, bo poddani linczowi wraz ze mną koledzy są w takiej samej sytuacji. 8–14 GRUDNIA 2014 4| 8–14 GRUDNIA 2014 Zaraz, zaraz. Istota zarzutu jest taka: wystąpili panowie do Kancelarii Sejmu o zwrot kosztów za przejazd samochodem, a wcześniej już kupiliście bilety na tanie linie lotnicze. Wniosek: chcieliście dostać zwrot za wyprawę samochodową, której nie planowaliście. Zacytujmy: „Jak ustalił reporter Radia ZET, politycy kupili bilety lotnicze na przelot tanimi liniami z Warszawy do Madrytu dla ośmiu osób na ponad dwa tygodnie przed otrzymaniem zgody na wyjazd samochodem i na prawie miesiąc przed pobraniem zaliczki w wysokości 19 779 zł”. Wynika z tego jednoznacznie, że pobrali panowie w sumie prawie 20 tys. zł. „Fakty” TVN nazywały te sumy „kilometrówką”. No właśnie, nikt nawet nie sprawdził, czy owa „kilometrówka” w ogóle istnieje. W naszym przypadku nie ma czegoś takiego. Z punktu widzenia przepisów Kancelarii Sejmu nie ma znaczenia, jakim środkiem transportu poseł jedzie za granicę. Do wyboru ma dwie opcje: zakup biletu przez Kancelarię Sejmu lub ekwiwalent gotówkowy w wysokości odpowiadającej cenie najtańszego biletu lotniczego na danej trasie. A „kilometrówka”? Panowie, tu jest właśnie istota manipulacji! Powtarzam: niezależnie od tego, czy poseł wyprawia się samochodem, rowerem, pociągiem, czy idzie pieszo, zawsze, zawsze dostaje tylko i wyłącznie zwrot w wysokości najtańszego biletu lotniczego. Kancelarii Sejmu nie interesuje też to, czy jechał sam, czy z kimś, bo nigdy nie zapłaci za podróż posła więcej, niż zapłaciłaby, gdyby sama kupiła bilet. Nikt nie żąda od posła wyliczeń, faktur za paliwo, kosztów amortyzacji czy tłumaczenia się, czy wydał mniej, czy więcej. Dostaje tyle, ile kosztuje najtańszy bilet lotniczy. To zacytujemy jeszcze „Fakty” TVN, które donosiły: „20 służbowych wyjazdów rozliczył w tej kadencji poseł PiS Adam Hofman. 19 razy wziął tzw. kilometrówkę, razem 53 068 zł. Mariusz A. Kamiński pobrał 55 tys. zł za 21 wypraw samochodem”. Wynika z tego jasno, że pan brał „kilometrówkę”. Cóż mam odpowiedzieć? Nigdy nie brałem żadnej „kilometrówki”, zresztą nikt jej w Sejmie nie bierze, nie wypłaca i nie rozlicza. To fakt medialny, czysty wymysł, bez związku z rzeczywistością. W każdym z tych 19 przypadków jedynymi pieniędzmi, jakie wpływały na nasze konto, były kwoty stanowiące równowartość ceny najtańszego biletu wedle stawki ustalonej przez Kancelarię Sejmu. A jeśli podróż kosztuje więcej niż bilet? Wtedy poseł musi dołożyć ze swoich. Wielokrotnie tak robiłem, gdy musiałem wracać do kraju nagle. Wtedy jest najdrożej. Mało tego. Jeśli poseł w ostatniej chwili dostaje z Kancelarii Sejmu bilet lotniczy, a nie ekwiwalent, to już koszty dotarcia z lotniska do hotelu, koszty przemieszczania się w danym mieście pokrywane są z własnych środków. Kancelaria Sejmu tego nie refunduje. Jednak wedle cytowanych relacji mediów na pana konto wpłynęły w sumie 53 tys. zł za „kilometrówki”. Tak było? PEDOFILE JEJ KRÓLEWSKIEJ MOŚCI ALEKSANDRA RYBIŃSKA Jeśli tak, to dlaczego, gdy wybuchła afera, panowie wydali oświadczenie, w którym stwierdzacie: „Niezwłocznie po powrocie z Madrytu 4 listopada 2014 r. o godz. 9.00 złożyliśmy na ręce Przewodniczącego delegacji Sejmu do ZPRE pana posła Andrzeja Halickiego pismo informujące, że nie pojechaliśmy samochodami, tylko polecieliśmy samolotem oraz że 8–14 GRUDNIA 2014 | 25 dziennikarz, autor książek August II Mocny Król Polski narodowości niemieckiej. Uważał, że polskość to nienormalność. Normalnością były dla niego saskość, niemieckość i europejskość. Józef Szujski pisał o nim, że „nienawidząc w gruncie rzeczy duszy Polski i Polaków, uważał Polskę za »anima vilis« [tanią duszę], na której się niebezpieczne robią doświadczenia”. Przeszedł na katolicyzm, żeby objąć władzę w Warszawie. Swoje panowanie w Polsce całkowicie podporządkował własnym ambicjom dynastycznym. Marzył o koronie cesarza, a tron Polski traktował jedynie jako odskocznię do ogólnoeuropejskiej kariery. Rządzenie go nudziło. Zamiast tego wolał spędzać czas na polowaniach i rozrywkach. Był jedynym królem w dziejach Rzeczypospolitej, który planował rozbiór własnego państwa (między Saksonię, Brandenburgię a Szwecję). Mimo to przez współczesnych mu Polaków był uważany za władcę wybitnego. August III Sas Jak pisał w XX w. Szymon Askenazy: „Trzeba wyznać, iż Rzeczpospolita niewiele zyskała na zamianie, kiedy po ojcu Sasie oddała się synowi. W miejsce monarchy, który był wielkim zbrodniarzem stanu, otrzymała takiego, który był wielkim pasożytem stanu. W miejsce króla, który przemyśliwał nad jej zgubą, otrzymała takiego, który nic nie myślał”. Ignacy Chrzanowski nazywał Augusta III wprost „istotą bez serca i bez mózgu”. Mimo to ogół szlachty traktował króla z zachwytem, jak wielkiego męża stanu. Współczesny władcy Jędrzej Kitowicz pisał: „Nie miała Polska i nie będzie miała tak dobrego, tak wspaniałego i tak hojnego króla, jak miała Augusta III”. I dodawał, że monarcha ten jest „godzien wspomnienia słodkiego i pamięci nieśmiertelnej”. ALFABET CZASÓW SASKICH Bankiety Historia kołem się toczy. Od Sasa do… 8–14 –14 GRUDNIA GRUDNI GRU GRUDN RU RUDN 2014 201 WIKTOR ŚWIETLIK PODĄŻAĆ ZA WAMI? 98 ANDRZEJ ZYBERTOWICZ GRZEGORZ GÓRNY 60 | KAPICA Z BOŃKIEM POD RĘKĘ GOSPODARKA KU PRZESTRODZE Bzdura. Ponownie powtarzam: nie brałem żadnej „kilometrówki”. Poseł dostaje bilet lub jego równowartość, wyjeżdża, korzysta z hotelu, za co Kancelaria Sejmu opłaca fakturę, i koniec. Zresztą sięgnijmy do pisma Andrzeja Halickiego, które ogłaszano jako rzekomo koronny dowód przeciwko nam, a w którym wyraża zgodę na nasz wyjazd do Madrytu. Stwierdza w nim, że posłowie otrzymają „do wypłaty ekwiwalent za podróż samolotem”. I kropka. Całość tych zatwierdzonych, na trzech delegatów, wtedy 19 tys. zł kosztów naszego wyjazdu, po blisko 6 tys. na głowę, to koszty podróży, noclegów, w tym diety. W powszechnej opinii koronnym dowodem przeciwko panu i pozostałym posłom PiS był dokument „karta podróży samochodem prywatnym”. Pan go wypełnił, podpisał, a przecież nie jechał, ale leciał. Dlaczego? Bo innego formularza umożliwiającego określenie miejsca i czasu podróży w Kancelarii Sejmu nie ma. Można albo wziąć bilet od Kancelarii Sejmu, i wtedy niczego takiego się nie wypełnia, albo samemu organizować wyjazd. I wtedy, niezależnie od tego, czy jedziemy pociągiem, rowerem, czy samochodem, wypełnia się właśnie „kartę podróży samochodem prywatnym”. To pismo oznacza tylko tyle, że nie chce się biletu, więc przysługuje ekwiwalent w wysokości jego ceny. Tak to ustaliła Kancelaria Sejmu, taki druk przedkładała posłom, tak to od lat funkcjonuje i w ten sposób są rozliczane podróże wszystkich posłów co najmniej od 2009 r.! W tym dokumencie nie chodzi bowiem o środki podróży, bo one nie mają przecież wpływu na pieniądze, które otrzymujemy, ale o określenie czasu przekroczenia granicy. Te dane służą do obliczenia diet, liczby noclegów itp. To także nie posłowie określają, jaka kwota przysługuje z tytułu podróży, tylko Kancelaria Sejmu. Rola posła ogranicza się do poinformowania, czy chce bilet kupiony przez Kancelarię, czy będzie podróżował na własną rękę. Kancelarii jest obojętne to, w jaki sposób poseł będzie podróżował, gdyż jej koszt z punktu widzenia Sejmu jest taki sam. FELIETONY MAREK KRÓL, WITOLD GADOWSKI 96 FOT.. POLON PO POLONA.PL OLO LONA.P PL FOT. ANDRZEJ WIKTOR 24 | Mimo wszystko czy to milczenie nie było błędem? Stworzyło wrażenie, że w pokorze przyjmujecie wyrok? Pokora była, ale w stosunku do interesu Prawa i Sprawiedliwości. Mieliśmy świadomość, że musimy przedłożyć interes formacji nad osobisty. Ale nigdzie ani słowem nie sugerowaliśmy, że zgadzamy Co konkretnie? Cały czas działaliśmy w zgodzie z prawem, obyczajem parlamentarnym i powszechnie przyjętymi zasadami. W żadnym z setek komentarzy o rzekomych wyłudzeniach, oszustwach, nadużyciach nie było słowa prawdy. 95 Nastrój czasów dobrze oddawało popularne powiedzenie „za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Było ono ówczesnym odpowiednikiem dzisiejszego „grillowania”. Do legend przeszły upojne bankiety królew- skie, podczas których August II nagradzał zwycięzców w piciu alkoholu Orderami Orła Białego, a nawet starostwami. Często podczas owych suto zakrapianych biesiad załatwiano polityczne deale. Nie było jednak wówczas sprzętu nagrywającego, który mógłby uwiecznić dla potomności szczegóły tych układów i transakcji. Doradcy Na dworze Augusta II pracował sztab doradców odpowiedzialnych za politykę wizerunkową króla. Byli wśród nich ministrowie króla: Wolf Dietrich von Beichling, Jakub Henryk Flemming i Ernest Krzysztof Manteuffel. Przekupywali oni magnatów, wydawali druki ulotne, odwracali uwagę braci szlacheckiej od skandali. To właśnie dzięki ich kreatywności August II, nazwany później przez Józefa Szujskiego „najbezsumienniejszym szarlatanem w historii”, mógł uchodzić w oczach współczesnej mu szlachty wręcz za wzór władcy doskonałego. Przy Auguście III podobną rolę odgrywał Henryk von Brühl. Egzorcyzmy W swych pamiętnikach Adam Moszczeński tak opisywał częste zjawisko w czasach Augusta III: „Na każdym odpuście w kościele widzieć można było opętanych, krzyczących głosem przeraźliwym i po kilku słowach mówiących różnymi językami, napastujących kobiety, które postraszone mdlały lub dostawały słabości; tu znów księży egzorcystów, zaklinających czartów opętanych do milczenia, a kiedy na nich kładli relikwie lub wodą święconą kropili, niesłychany krzyk i jęk, i ryk wydawali, i w ciele kontorsje i łamaniny robili”. Jurgielt Słowo pochodzi od niemieckiego „Jahrgeld” (czyli roczna pensja) i oznacza zinstytucjonalizowaną formę korupcji dostojników I Rzeczypospolitej przez państwa ościenne. Wypłacanie regularnej pensji przez rosyjską ambasadę polskim i litewskim urzędnikom, którzy stawali się agentami wpływu, było w XVIII w. praktyką bardzo rozpowszechnioną. Podobnymi służbami w Polsce dysponowali również Prusacy. Stały fundusz korupcyjny pozwalał im na niszczenie w zarodku wszelkich planów naprawczych Rzeczypospolitej. Tak było choćby w 1744 r., gdy przekupieni przez pruskich rezydentów Wallenrodta i Hoffmana posłowie polscy nie dopuścili podczas obrad sejmu grodzieńskiego do uchwalenia ustawy o stworzeniu licznego i nowoczesnego wojska. Kondominium Polska w XVIII w. stała się rosyjsko-niemieckim kondominium. Posiadała co prawda atrybuty państwowości, ale utraciła rzeczywistą podmiotowość. Jeśli jednak ktoś ośmielał się zbyt głośno o tym mówić, był piętnowany jako oszołom. Dział przygotowywany we współpracy z miesięcznikiem ROSJA–EUROPA GAZOWA KOMEDIA Gwałtowny zwrot Kremla w sprawie Gazociągu Południowego wywołał w Europie zdumienie i dezorientację. I nic w tym dziwnego, skoro przez kilka lat Rosja sprawiała wrażenie, że to dla niej przedsięwzięcie absolutnie priorytetowe zarówno ze względów politycznych, jak i gospodarczych Literatura Tak charakteryzował 68-letni okres literatury czasów saskich wybitny literaturoznawca Wacław Borowy: „W całym tym okresie nie znajdujemy żadnego utworu większej miary. Nigdzie silniejszego natchnienia. Prawie nie ma nawet artystycznej literatury drugorzędnej. […] Uderzający brak smaku, brak głębszego zainteresowania szerszym światem i jego twórczością”. Najbardziej znani twórcy tego okresu to: Elżbieta Drużbacka, Adam Ignacy Naramowski, Dominik Rudnicki, Józef Andrzej Załuski, Michał Olszewski. Czy te nazwiska coś nam dzisiaj mówią? Narracja Choć epoka saska doczekała się miażdżącej krytyki ze strony późniejszych historyków, to jednak z XVIII-wiecznych pamiętników i raptularzy wyłania się zupełnie inna narracja. To wizja Rzeczypospolitej jako szczęśliwego kraju, swoistej „zielonej wyspy” na mapie kontynentu, na której panowały święty spokój i powszechna szczęśliwość. Jak pisał Julian Ursyn Niemcewicz w „Powrocie posła”: „Jak to szczęśliwie Polak żył pod Augustami! Jakie to dwory, jakie trybunały huczne! Co za paradne sejmy, jakie wojsko juczne! Człek jadł, pił, nic nie robił i suto w kieszeni!”. Oligarchowie Wycofanie się władzy państwowej jako siły sprawczej z wielu obszarów oznaczało rządy oligarchii. Jak zauważał Józef Feldman: „Epoka saska jest wiekiem typowego przerostu oligarchii. Kilkudziesięciu możnowładców – Sapiehowie, Ogińscy, Wiśniowieccy, Pociejowie, Radziwiłłowie, Czartoryscy, Massalscy na Litwie, Potoccy, Lubomirscy, Szembekowie, Jabłonowscy, Tarłowie, Rzewuscy, Braniccy, Mniszchowie w Koronie – trzęsło krajem. Dzieje Rzeczypospolitej są 8–14 GRUDNIA 2014 | 61 JAN ROKITA publicysta R osyjskiej ekonomii miało ono dawać długoletnią gwarancję, że Europa pozostanie kluczowym rynkiem zbytu dla Gazpromu, a inwestując pokaźne własne kapitały w ową rurę, nie będzie już mieć motywacji ani do rozwijania technologii łupkowych, ani do przestawiania się na inne niż gaz źródła energii. Dla kraju o niezwykle prymitywnej, niemal neokolonialnej strukturze finansów i budżecie zależnym prawie wyłącznie od eksportu surowców, nie ma ważniejszego celu gospodarczego niźli zapewnienie sobie bezpiecznych rynków zbytu. Jednak przez swoje wielkomocarstwowe rojenia Władimir Putin od wielu lat wystawiał na ryzyko bezpieczny handel rosyjskimi surowcami, czyniąc z nich narzędzie presji, a nawet otwartego szantażu politycznego wobec sąsiadów. 78 | 8–14 GRUDNIA 2014 Od samego początku śmiertelnym grzechem projektu Gazociągu Południowego było właśnie to, że miał on być narzędziem rosyjskiej polityki w Europie. Miał więc dać nauczkę Ukrainie, że nie będzie ona krajem tranzytowym dla rosyjskiego gazu i musi paść na kolana, bo inaczej zostanie odcięta od dostaw. A także udowodnić Unii Europejskiej, że choćby robiła nie wiadomo co, i tak nie będzie w stanie przeforsować na południu Europy własnych projektów energetycznych (słynny projekt Nabucco), gdyż takie kraje jak Włochy, Węgry, Grecja, Bułgaria czy nawet Austria, nie wspominając już o nienależącej do UE Serbii, mając alternatywę unijnej solidarności energetycznej albo gazowego sojuszu z Moskwą, skutecznie zostaną zmuszone do dokonania tego drugiego wyboru. Słusznie zatem w Europie uważano, że Gazociąg Południowy został pomyślany w Moskwie jako kluczowe narzędzie osłabiania Unii Europejskiej, prowokowania w niej wewnętrznych niesnasek i budowania czegoś na kształt prorosyjskiej piątej kolumny na południowych rubieżach kontynentu. Najdziwniejsze jest to, że wedle Putina zawalidrogą, która ostatecznie zmusza go teraz do zarzucenia całego projektu, jest… Bułgaria. Na pierwszy rzut oka trudno zaiste o bardziej nonsensowną konstatację. W roku 2012 Bułgaria w zamian za decyzję o wejściu w ten rosyjski projekt uzyskała od Gazpromu uprzywilejowane ceny za gaz. Rok później zaś, podobnie jak Serbia, zorganizowała w iście „wschodnim stylu” ceremonię inauguracji wielkiej budowy, nie mając – jak się potem okazało – nawet zawartych kontraktów na prace konstrukcyjne. Kiedy jed- nak w grudniu 2013 r. Komisja Europejska zarzuciła inwestorom łamanie europejskiego prawa energetycznego, a wkrótce potem okazało się, że przetarg na wykonawców budowy był skorumpowany, mniejszościowy lewicowy rząd premiera Oreszarskiego po kilku miesiącach narastającego kryzysu politycznego zawiesił decyzję o inwestycji i rozpisał nowe wybory. Sprawa nabrała jeszcze dodatkowego posmaku skandalu, gdy wyszło na jaw, że jednym z beneficjentów przetargu jest rosyjski oligarcha Giennadij Timczenko nazywany „kasjerem Putina”, który dopiero co został wpisany na amerykańską czarną listę osób z zakazem wizowym z racji zaangażowania w operację aneksji Krymu, w czego efekcie skutki antyrosyjskich sankcji mogą objąć także inwestycję bułgarską. Październikowe wybory wygrała wprawdzie proreformatorska koalicja centroprawicy, ale jej zdolność skutecznego rządzenia stoi na razie pod znakiem zapytania, jeśli zważyć, że tworzą ją cztery skonfliktowane ugrupowania, które same czasami (jak np. Blok Reformatorski) mają formę luźnej federacji sześciu jeszcze bardziej skłóconych z sobą partii. Nowy prawicowy premier Bojko Borysow stawiający na odbudowę wiarygodności kraju w Brukseli i w Waszyngtonie potwierdził jednak wolę budowy gazociągu, próbując przekonać tylko Moskwę, by uwzględniła wymogi prawa europejskiego. Kiedy do portu w Warnie wpływał właśnie statek ze sprzętem do stawiania rur pod dnem morskim, prezydent Putin odwiedził sąsiednią Turcję, gdzie ku całkowitej konsternacji Bułgarów oznajmił, że Gazociągiem Południowym Rosja nie jest już zainteresowana. Po cóż bowiem stawiać rury pod dnem Morza Czarnego, skoro nadal nie ma pozwolenia na prowadzenie naziemnej inwestycji w Bułgarii, rząd w Sofii zaś ogląda się na Brukselę, która – jak mówi nie bez racji Putin – „nigdy nie była entuzjastką projektu”. Nigdy dotąd prezydent Putin nie ogłaszał tak łatwo kapitulacji, i to w sprawie zasadniczego dla Rosji projektu. Toteż nic dziwnego, że pierwszą reakcją w Europie jest niedowierzanie. Szef frakcji socjalistów w Parlamencie Europejskim Włoch Gianni Pi ella zapewnia, że to tylko „ruch taktyczny” ze strony Putina. Włosi sprawiają wrażenie jeszcze bardziej skołowaconych od Bułgarów, skoro wygląda na to, że nie tylko bez sensu narażali się zarówno w Waszyngtonie, jak i w Brukseli, lecz na dodatek stracić mają coś koło dwóch 2 mld euro, które dotąd zainwestowali w projekt. Dobrą minę do złej gry stara się robić rząd węgierski, ale probrukselska opozycja spod znaku Razem 2014 już wezwała premiera Orbána, aby uznał „fiasko swojej polityki wschodniej”. Jeszcze miesiąc temu Orbán wbrew europejskim protestom przeprowadził ustawę, w myśl której budowę rury mogłyby prowadzić na Węgrzech nawet firmy niemające wymaganej prawem europejskim licencji operatora sieci energetycznych (tzw. TSO). Nie dowierza prawdziwości decyzji Putina także austriacki minister gospodarki Reinhold Mi erlehner, który bezradnie sugeruje, że być może nie są to prawdziwe słowa Putina, lecz tylko jakaś kaczka dziennikarska. Oczywiście pełną dezorientację widać po politykach bułgarskich zapewniających jeden przez drugiego, że nigdy im przez myśl nawet nie przeszło rezygnować z Gazociągu Południowego. Europejscy „gazowi przyjaciele” Kremla poczuli się wystrychnięci na dudka przez Putina, a ich zachowanie i deklaracje robią wrażenie politycznej komedii. Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia motywów i prawdziwych intencji Moskwy pozostaje na razie niejasna. Nie jest wykluczona hipoteza, że chodzi tu o zagranie Putina va banque, zakładające, iż Włosi, Węgrzy, Bułgarzy czy Austriacy za chwilę będą prosić rosyjskiego przywódcę, aby zechciał jednak wraz z nimi wybudować ową rurę, nie zawracając już sobie głowy Brukselą ani europejskimi przepisami. Zarówno rządy, jak i koncerny energetyczne tych krajów zainwestowały bowiem nie tylko pieniądze, lecz i swój polityczny prestiż w sukces tego przedsięwzięcia. Jednak dużo bardziej prawdopodobne jest to, że Putin ogłosił jednak prawdziwą i – przynajmniej na jakiś czas – definitywną rosyjską decyzję. Stagnacja europejskich gospodarek zmusza do weryfikacji optymistycznych założeń rosyjskich zarówno co do przyszłych cen, jak i – przede wszystkim – co do przyszłego popytu na rosyjskie surowce energetyczne. A biedniejący gwałtownie Gazprom zmuszony jest ciąć sztucznie rozdęte w poprzednich latach projekty inwestycyjne inicjowane na polityczne zamówienie Kremla. Rosyjski koncern zmuszony został ostatnio do dość rozpaczliwej emisji obligacji z oprocentowaniem o 3 proc. wyższym od typowego w takich rodzajach transakcji, co agencja Bloomberg skomentowała stwierdzeniem, że Gazprom musi dzisiaj pożyczać pieniądze „najdrożej na świecie”. Na dodatek twardość Merkel w sprawie sankcji wobec Rosji oraz wybór Tuska muszą skłaniać Kreml do założenia, że szanse na rychłe ustępstwa Unii Europejskiej w sprawie praktyk monopolistycznych, które Komisja zarzuca Gazpromowi, są nikłe. Więc zapewne i nowy bułgarski rząd Borysowa nie będzie mieć prędko wielkiego pola manewru. Paradoksalnie prawdziwym beneficjentem decyzji Putina będzie Kijów. Wygląda na to, że Ukraina nie tylko pozostanie jeszcze na długo krajem tranzytowym dla rosyjskiego gazu, więc nie będzie jej tak łatwo odciąć od źródła dostaw. Ale też Europa będzie musiała w końcu się zająć poważnymi inwestycjami w ukraiński przemysł energetyczny, jeśli naprawdę zechce zapewnić sobie bezpieczeństwo dostaw. Polityka na wschodzie Europy jest wyraźnie grą o sumie zerowej: słabnący Putin to tyle samo, co mocniejszy Kijów. 8–14 GRUDNIA 2014 | 79 5/1214/F Do tej pory milczeliście. Dlaczego? Przyczyny były dwie. Pierwsza polityczna – finał kampanii wyborczej. W imię interesu całej formacji uznaliśmy, że musimy zacisnąć zęby i nie dopuścić do tego, by pomiędzy pierwszą a drugą turą uwaga mediów znów skupiła się na nas, a nie na wyborach i propozycjach opozycji. Druga przyczyna była chyba zrozumiała dla każdego – troska o nasze rodziny. One bardzo to przeżywały i potrzebowały chwili wytchnienia po tym, jak spadła na nie ta lawina. Co to za argumenty? Zaskoczeni zarzutami pod naszym adresem wystąpiliśmy do Kancelarii Sejmu o podstawy prawne rozliczania pracy i wyjazdów parlamentarzystów, przepisy ogólne i wewnętrzne. Jesteśmy po konsultacjach prawnych i mamy ekspertyzy. Słowem – rozłożyliśmy sprawę na czynniki pierwsze. Z tej perspektywy ohydę całej akcji widać wyraźnie. STRZAŁY POD ORŁAMI LISTA LEKTUR NOWYCH ROBERT MAZUREK KRZYSZTOF MICH 74 JOLANTA GAJDA-ZADWORNA Co się teraz zmieniło, że postanowiliście przerwać milczenie? Dziś jesteśmy po wyborach, te emocje opadły i mam nadzieję, że pojawi się miejsce na spokojne wysłuchanie, a nie tylko połajanki w rytmie wojennych bębnów. No i ostatnia zmiana: mamy w ręku poważne argumenty, coś więcej niż słowo oskarżenia ze strony obozu władzy, części mediów czy też, co najbardziej kuriozalne, Radosława Sikorskiego, jednego z głównych bohaterów afery taśmowej, który dziś próbuje być naszym sędzią. Sędzią we własnej sprawie, bo to przecież on odpowiada za sejmowe regulacje dotyczące wyjazdów służbowych posłów. 94 ŚWIAT METAMORFOZY KAMILLI BAAR się z tymi absurdalnymi zarzutami. Odwrotnie: z każdym dniem nagonki narastała w nas złość na stosowane metody i przekonanie, że tak tego zostawić nie można, że nie uda się władzy takimi metodami odstrzeliwać po kolei najbardziej wyrazistych przedstawicieli opozycji. Podobnie jak nie ma zgody na fałszowanie wyborów. [ [ [ FELIETONY KATARZYNA ŁANIEWSKA, JAN ŻARYN JERZY JACHOWICZ, PIOTR SKWIECIŃSKI 71 W SIECI KULTURY FELIETONY PIOTR CYWIŃSKI, KRZYSZTOF CZABAŃSKI 92 HISTORIA BEZ NADZORU 34 WYBORY MAREK PYZA, MARCIN WIKŁO ALEKSANDER NALASKOWSKI 91 FELIETONY 70 CO Z CISZY WYZIERA 90 MIŁOŚCI 68 OJANTRUDNEJ POLKOWSKI Z ADAMEM HOFMANEM WROBIONO NAS, BĘDZIEMY WALCZYĆ NA KONIEC Z JOACHIMEM BRUDZIŃSKIM 64 ROZMAWIA ANNA WOJCIECHOWSKA KIEŻUN: ZAKŁAMANA LUSTRACJA KRAJ [ 63 CHOCHOLENIE WOJCIECH WENCEL [ KRAJ Z KAWIOREM 89 GRYCZANA ANNA MONICKA CZASÓW SASKICH 60 ALFABET GRZEGORZ GÓRNY TEMAT TYGODNIA 47 TO MOŻE BRZMIEĆ DUMNIE 88 WÓDKA, ANDRZEJ PĄGOWSKI [ ŁUKASZ WARZECHA 24 [ KUCHNIA OPINIE JAN PIETRZAK JAN ROKITA 54 ADAM CIESIELSKI (NIE)SCENICZNY 56 TEST KAMILA ŁAPICKA DOROTA ŁOSIEWICZ GAZOWA KOMEDIA 78 ZE SCENY I ZZA KULIS KRZYSZTOF FEUSETTE 16 GOSPODARKA DO MĄDROŚCI 53 ODA MARCIN WOLSKI KORSUN CHILI KORSUN 9 KRYSTYNA GRZYBOWSKA [ 52 GRZEGORZ GÓRNY RYSZARD MAKOWSKI DOOKOŁA EUROPY 76 EGZORCYZMY ZZA GROBU TRENDY I OWĘDY 9 DOROTA ŁOSIEWICZ