pobierz pdf

Transkrypt

pobierz pdf
PAŃ ST WO
Ś W I AT
SPIS TREŚCI
2
R E G I O N A L I Z M wstęp
6
WIEŻOWIEC , SAL A KON CERTOWA
I PR ZESZCZEPIAN IE . JAK REM KOOLHA AS
M I E R Z Y S I Ę Z R E G I O N A L I Z M E M ? WOJTEK
MOĆKO
12
KRY T YK A REG ION U
18
ARCHITEK TUR A WOBEC N IECIĄG ŁOŚCI
U R B A N I S T YC Z N YCH W P O L S CE
PODLASZEWSKI
Z A C H O D N I E J GALL
MACIEJ
BURDALSKI
12
REGIONALIZM I POLIT YK A NA GÓRNYM
WYSOKIŃSKI
Ś L Ą S K U W L A T A C H     -     KACPER
30
W A R T O Ś Ć L O K A L N O Ś C I rozmowa ze Stanisławem
Niemczykiem
RZUT
OKA NA
SPOŁECZNOŚĆ
MIASTO
38
PAT R Z Ę W D Ó Ł , W I D Z Ę W I Ę C E J .
O M I E J S K I E J T OŻ S A M O Ś C I W D E TA L U
DAGMARA
STAGA
42
ST YL Z AKOPIAŃ SKI . HISTORIA
STOBIECKA
A W S P Ó Ł C Z E S N O Ś Ć MONIKA
49
( N I E ) M I E J S C E rozmowa z prof. Marią Lewicką
56
Z ASZCZEPIAN IE ARCHITEK TURY LOK ALN E J
ZOFIA
PIOTROWSKA
63
BUDUJĄC WARTOŚCI . REG IONALN E
GIERSZON
P O G R A N I C Z A M O D E R N I Z M U MATEUSZ
70
O O D B U D O W I E W A R S Z A W S K I E J S TA R Ó W K I
KAROLINA
MATYSIAK
78
U C Z Ą C S I Ę O D W E R N A K U L A R Y Z M U recenzja
PRZEMYSŁAW
SOBIECKI
79
N I E T Y L K O K L A M K A recenzja
80
AUTOR Z Y
ŁUKASZ
STĘPNIK
RZUT +
R E G IONA L I Z M
~
Jedną z najważniejszych osi sporów we
współczesnej krytyce architektonicznej
jest możliwość – a dla niektórych nawet
i powinność – współtworzenia tożsamości
kulturowej oraz specyfiki regionu za pomocą budynków. Definicja regionalizmu
wciąż wymyślana jest na nowo, mieszając
się z hasłami takimi jak kontekst, tradycja
czy genius loci. Drugi numer RZUTu jest
próbą przeanalizowania różnych odcieni
znaczeniowych tego pojęcia na konkretnych
przykładach.
Problematyczne staje się już samo zakreślenie obszaru, który moglibyśmy nazwać regionem. Ten niegdyś wyznaczany
był przez naturalnie istniejące podziały:
uwarunkowania klimatyczne, topografię
terenu. Od końca XVIII wieku przewagę
zaczęły obejmować czynniki kulturowe:
język, ekonomia, poczucie przynależności
i – niekiedy sztucznie nałożone – podziały
administracyjne. Współcześnie granice regionu są rozmyte. Jak zauważa Steven A.
Moore, obecnie często bliższe są regiony
z dwóch krańców świata, pobierające ropę
z tego samego źródła, niż ziemie leżące tuż
obok. Budynek nie jest jedynie estetycznym
materialnym przedmiotem, ale – przywołując Latoura – skomplikowaną siecią zależności, łączącą ludzką wiedzę, praktykę
i inne czynniki nie należące bezpośrednio
do strefy jego działalności. Sieci technologiczne tworzą przestrzenne konfiguracje
wybiegające daleko poza najbliższe otoczenie obiektu. Nad redefinicją lokalności
od lat zastanawia się Rem Koolhaas. Jako
wielbiciel wieżowców nie raz opisywał ich
skomplikowane zależności wewnętrzne,
które czynią je autonomicznymi tworami,
będącymi niemal alternatywnymi miastami. O przemyśleniach holenderskiego architekta krążących wokół podziału globalne – lokalne pisze kulturoznawca w o j t e k
m o ć ko.
Nad niebezpiecznymi związkami architektury parametrycznej i regionalizmu pochyla się architekt m a c i e j b u r d a l s k i.
Wskazuje on na nieprzystawalność teorii re-
odzyskanych” podejmuje architekt g a l l
p o d l a s z e w s k i . Jako praktyk nie tylko
przedstawia zadania, jakie stają przed nowopowstającą tam architekturą, ale także
wskazuje konkretne realizacje – jego zdaniem – udane.
Antropologiczne spojrzenie na miasto
prezentuje natomiast d a g m a r a s ta g a,
która wykazuje, że tożsamość miejsca i jego
ducha kreują niezauważane na co dzień detale. Autorka udowadnia także, że posadzki
z Zakładów Ceramicznych Dziewulskiego
i Lange dzięki swojej dostępności współtworzyły charakter międzywojennej stolicy.
Warszawski wątek podejmujemy również
w dziale Rzut oka na... W związku z toczącą się dyskusją wokół biurowca, który ma
powstać przy ulicy Podwale, k a r o l i n a
m at y s i a k pokrótce nakreśla historię powojennej odbudowy Starego Miasta.
Regionalizm nigdy nie był i prawdopodobnie nie będzie jedynie modą kwestionującą założenia innych nurtów. Stanowi
on alternatywę dla centralizacji, wspierając
autonomię i możliwość samostanowienia
społeczności. Również i dziś próbuje współgrać z najnowszymi trendami, ustanawiać
priorytety i podpowiadać nam rozwiązania
trapiących nas problemów. Jest to możliwe tylko dzięki temu, że idea regionalizmu
nie ma swojej skostniałej definicji, a skala
i granice regionu dynamicznie się zmieniają,
dostosowując się do zachodzących przeobrażeń społecznych. Dlatego drugi numer
RZUTu jest próbą zakreślenia obecnych
sposobów rozumienia regionalizmu. Kto
wie, jak szybko trzeba będzie zrewidować
zawarte tu spostrzeżenia?
~
Przemysław Sobiecki, Milena Trzcińska
3 — regionalizm
REGIONALIZM
gionalizmu krytycznego do współczesnych
zjawisk architektonicznych i poszukuje
nowych narzędzi, które umożliwią dzisiejszym architektom projektowanie budynków
współtworzących lokalną specyfikę.
Łacińskie regio wywodzi się od regere,
które oznacza rządzenie oraz narzucanie
form i standardów na podległych obszarach. Architektka z o f i a p i o t r o w s k a
zastanawia się nad odpowiedzią na pytanie: na ile i w jaki sposób architekci z krajów
rozwiniętych powinni ingerować w kulturę
budowlaną społeczności o bardzo odmiennych przyzwyczajeniach, w miejscach, gdzie
często nie ma dostępu do podstawowej infrastruktury? Autorka opiera swoje analizy
przede wszystkim na własnych doświadczeniach projektowo-budowlanych zdobytych
na indonezyjskiej Sumatrze. Zarówno ona
jak i m at e u s z g i e r s zo n podkreślają, że
lokalny wymiar architektury nie jest uwarunkowany estetyką, a technologią umożliwiającą współudział miejscowej społeczności w tworzeniu i przekształcaniu budynków.
Kontekst budynku wydaje się być pojęciem o bardzo niejasnych granicach. Cóż
bowiem jest owym kontekstem? Jak daleki
jest jego zasięg? Do czego należy nawiązywać, a do czego nie wypada? Podobne
pytania zadaje historyczka sztuki m o n i k a
s t o b i e c k a , analizująca sposób, w jaki
współczesna zabudowa Zakopanego odnosi się do bogatej i charakterystycznej dla
miasta spuścizny architektonicznej – stylu
zakopiańskiego i funkcjonalizmu lat 60.
Bada również korzenie witkiewiczowskiego stylu, który miał stać się nowym polskim
stylem narodowym, chociaż powstał jako
intelektualny konstrukt, czerpiący m.in. ze
sztuki i filozofii rosyjskiej.
O narodowym wymiarze regionalizmu
pisze historyk sztuki k a c p e r w y s o k i ń s k i, przedstawiając międzywojenne realizacje w Katowicach. Architektura stała się
tam elementem politycznej walki o prestiż
i sposobem na udowodnienie polskiego
rodowodu Śląska. Natomiast refleksję
nad współczesnymi problemami tożsamościowymi mieszkańców zachodnich „ziem
ŚW IAT
WOJTEK M OĆKO
~
pode j ście rema koolhaasa do reg ionalizmu
i kontekstu w architek tu r ze moż na okreś l i ć j a ko n a w s k r o ś k ry t yc z n e . z a sa d n y m
m o ż e s i ę n a w e t w y d a w a ć p y ta n i e , c z y d z i a ł an ia h o le n d r a n i e m a j ą n a c e lu teg o, aby
r a z n a z aw sz e w y m a z ać z a r c h ite k to n i c zn eg o s łow n i k a o by dwa te poj ęc ia . jak i m
b o w i e m m i a n e m o p i s a ć a r c h i t e k ta , k t ó r y
na j pierw proj ek tuj e dom j ednorodzin ny
na pr zed m ieściach rot terdamu, po cz ym
odpowiednio go powiększa, przewraca
i p r z e n o s i w k r a j o b r a z n a d at l a n t y c k i e g o
porto, a kon ku rsow e m u j u ry ośw iadcz a ,
ż e t o p r o j e k t s a l i k o n c e r t o w e j?
W architekturze istnieje kilka definicji
i bon motów, które odznaczyły się w jej
historii. Le Corbusier pisał o przemyślanej, bezbłędnej i wspaniałej "grze brył
w świetle". Mies van der Rohe twierdził
przekornie, że „mniej znaczy więcej”,
a stwierdzenie Rema Koolhaasa w architektonicznym zbiorze aforyzmów,
znaleźlibyśmy zapewne pod literą „P”,
jak „Pieprzyć kontekst”1. To słynne, często dyskutowane zdanie, które pojawiło
się w napisanym przez niego manifeście
Bigness or the problem of Large (Problem
wielkości), ma tę wadę lub zaletę, że
sprawdza się w wielu kontekstach, przez
co bywa różnie interpretowane. Nieco
przewrotnie można by zapewne poszukać fundamentów Koolhaasowego „fuck
the context” już w jego pracy dyplomowej
w londyńskim Architectural Association,
w której przeniósł Mur Berliński w krajobraz Londynu. W angielskiej metropolii,
ten tragiczny dla stolicy Niemiec obiekt
staje się pretekstem do powstania niemalże sielankowej, a przy tym utopijnej
1 Powiedzenie „Fuck the context” doczekało
się nawet utworu muzycznego. W opisie utworu,
zamieszczonego na portalu www.youtube.com,
czytamy: „New original by Electro Cuties. Inspired
by the world famous dutch architect Rem Koolhaas
who spoke the famous words: „fuck the context”,
but in a different context, mmmmmm.” zob. http://
www.youtube.com/watch?v=tsByJn-0CLc [dostęp:
25.09.2013]
Dylemat europejskiego architekta budującego w Japonii: czy projekt powinien
być „tak zachodni, jak to tylko możliwe”? Czy budynki to także tylko towary eksportowe jak van Gogh, Mercedes
czy torebka Vuittona? Czy może jednak
powinny odzwierciedlać fakt, że istnieją
w Japonii 3?
Dziś podejście Koolhaasa do regionalizmu jest dużo bardziej złożone i problematyczne, a opinie, takie jak – „Krytyczny
regionalizm zamienił się w hiperregionalizm: produkcję regionalnych różnic po
ich zniesieniu i zniknięciu”4 , wydają się
przesuwać punkt ciężkości raczej w stronę krytyki i zaprzeczenia niż afirmacji.
Mimo wszystko regionalizm i kontekst
to pojęcia, z którymi Rem Koolhaas
stara się, trochę przewrotnie, mierzyć.
W tych bardziej teoretycznych niż formalistycznych bojach, polegających raczej
na zaprzeczeniu regionalizmu, poprzez
przenoszenie konceptu z jednego miejsca w inne, towarzyszy mu nieodłącznie
krytyka modernizmu oraz, co dla niego,
miłośnika Manhattanu bardzo charak2 Rem Koolhaas, Exodus or the Voluntary Prisoners
of Architecture [w:] Rem Koolhaas, Bruce Mau, S,
M, L, XL. Office for Metropolitan Architecture, The
Monacelli Press, New York 1995.
3 Rem Koolhaas, +/ – 13.000 Points. Nexus World
Housing Fukuoka, Japan. Completed 1991 [w:] Rem
Koolhaas, Bruce Mau, S, M…, dz. cyt., s. 80.
4 A conversation between Rem Koolhaas and Sarah
Whiting, [w:] „Assemblage” nr 40/1999 s. 43.
terystyczne, silnie umocowany w teorii
koncept wieżowca.
g l o b a l n y r eg i o n a l i z m , c z y l i
mania wieżowc a
W eseju Globalization (Globalizacja)
Koolhaas skupia się na fenomenie, który w latach 90. stał się zjawiskiem żywo
dyskutowanym wśród socjologów pokroju
Saskii Sassen, antropologów z Arjunem
Appadurai na czele, jak i bardziej teoretycznie świadomych architektów. Opisując globalny przepływ stylów pomiędzy
Europą i Ameryką na przykładzie nowojorskiej siedziby ONZ, zaprojektowanej
przez Wallace’a Harrisona, Koolhaas
przekonuje, że „europejskie” idee Le Corbusiera, które nigdy w pełni nie mogłyby
urzeczywistnić się na Starym Kontynencie, zostały zrealizowane przez Harrisona
w USA:
Siedziba ONZ była budynkiem, którego
Amerykanin nigdy by nie wymyślił, a Europejczyk nigdy by nie zbudował. To była
współpraca nie tylko pomiędzy dwoma
architektami, ale także pomiędzy dwiema kulturami; wzajemne zapładnianie
pomiędzy Europą i Ameryką, której owocem była hybryda, nie mogąca zaistnieć
bez tych wzajemnych godów, jakkolwiek
przebiegających bez entuzjazmu5 .
Ani regionalizm, ani globalizacja same
w sobie nie zajmowały jednak Koolhaasa
tak bardzo jak Manhattan. Fenomenowi
Manhattanizmu6 poświęcił swoją pierwszą i jedną z najważniejszych książek –
Deliryczny Nowy Jork7. To, co najbardziej
5 Rem Koolhaas, Globalization, [w:] Rem Koolhaas, Bruce Mau, S, M…, dz. cyt., s. 363.
6 Koncept Manhattanizmu zakładał, że należy
doceniać bogactwo nowojorskiej „kultury przeludnienia”, której symbolem stał się drapacz chmur.
Opierał się on także na przekonaniu o ścisłym uzupełnianiu się życia w sferze publicznej – na ulicy – ze
sferą prywatną – we wnętrzu wieżowca.
7 Korzystałem z wydania angielskiego: Rem
Koolhaas, Delirious New York, The Monacelli Press,
New York 1994.
7 — REGIONALIZM — świat
WIEŻOWIEC, SALA KONCERTOWA
I PRZESZCZEPIANIE. JAK REM
KOOLHAAS MIER Z Y SIĘ
Z REG IONALIZ M E M?
przestrzeni dla „dobrowolnych więźniów
architektury”2.
Zarówno prace Koolhaasa, jak i tworzone przez niego koncepty teoretyczne,
wydają się być peanem na cześć globalizacji, czy też, pozostając w kręgu odniesień muzycznych, "marszem żałobnym"
regionalizmu. Stosunek architekta do
tego zjawiska nie był jednak zawsze tak
krytyczny.
Jeszcze w 1991 roku, projektując kompleks Nexus World Housing w japońskim
mieście Fukuoka, pisał:
pięcia pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem.
Deliryczny Nowy Jork powstał w czasie
triumfu architektonicznego postmodernizmu i ze swoim umiłowaniem regularności urbanistycznego założenia
Manhattanu nieprędko został doceniony. Koolhaasa zaś ustawiono pomiędzy
nawołującymi do historyzmu braćmi
CCTV STAŁ SIĘ BUDYNKIEM,
KTÓRY MÓGŁBY ZOSTAĆ ZARÓWNO
POMYŚLANY, JAK I ZBUDOWANY
AŻ NA TRZECH KONTYNENTACH
PODCZAS ICH GOSPODARCZEGO
I MODERNIZACYJNEGO BOOMU
Krier, a zwolennikami popowego postmodernizmu – autorami książki Uczyć
się od Las Vegas. W tamtych warunkach
najłatwiej byłoby mu całkowicie odrzucić
modernizm, byłby to jednak zabieg zbyt
prosty. Kilkadziesiąt lat wcześniej Walter Gropious i Le Corbusier wykorzystali
8 por. Hal Foster, Architecture and Empire [w:]
tegoż, Design and Crime and Other Diatribes, Verso,
London-New York 2003.
© OMA
CC-BY-2.0. BY DAVID CASALE
© CCTV/OMA PARTNERS-IN-CHARGE: REM KOOLHAAS AND OLE SCHEEREN, DESIGNERS, DAVID GIANOTTEN, PHOT. IWAN BAAN
8
R Z U T +2 —
fascynowało architekta to specyficzny
układ urbanistyczny miasta – aleje krzyżujące się pod kątem prostym z ulicami,
którymi przecięta została wyspa. Układ
taki, historycznie spowodowany spekulacjami na rynku nieruchomości, zdeterminował formę powstających na Manhattanie drapaczy chmur. Wieżowiec jest dla
Koolhaasa najważniejszym bohaterem
dwudziestowiecznej architektury. Tak, jak
układ ulic na Manhattanie pozwalał na
zestawienie różnorodnych form i funkcji
w obrębie jednej działki, tak w przypadku wieżowca można było tego dokonać
już na poziomie poszczególnych pięter.
Napięcie powstające na styku regularnej
siatki ulic i nieregularności fasad wieżowców (związanej z formą) oraz ich pięter
(związanej z funkcją) było dla Manhattanizmu fundamentalne. Stanie się ono
później punktem wyjścia w towarzyszącej
pracom Koolhaasa negacji zarówno czołowego postulatu modernizmu form follows
function (projekt biblioteki w Seattle), jak
i charakterystycznego dla tego stylu na-
il.2. Casa da Música, model
il.3. Casa da Música, Porto, Portugalia
Frampton9 , nawet na kontynencie tak
silnie związanym z krytycznym regionalizmem jak Azja, zdają się w projekcie
OMA przynależeć do porządku formalistycznych zabaw oraz skansenu lub
muzeum regionalnych form, a nie „żywej” architektury. Model modernizacji
i związanej z nią architektury, który stał
się globalnie obowiązujący, pochodzi bowiem z zupełnie innego miejsca. Dlatego gmach CCTV, w przeciwieństwie do
siedziby ONZ, stał się budynkiem, który
mógłby zostać zarówno pomyślany, jak
i zbudowany aż na trzech kontynentach
podczas ich gospodarczego i modernizacyjnego boomu.
fuck the contex t!
Drugim, obok regionalizmu pojęciem,
które ściśle łączy się z miejscem powstawania architektury, jest w teorii i praktyce
Rema Koolhaasa zagadnienie kontekstu,
a wraz z nim modernistyczne problemy
9 Kenneth Frampton, Toward Critical Regionalism.
Six Points for an Architecture of Resistance [w:] Hal
Foster (red.), The Anti-Aesthetic. Essays on Postmodern Culture, Bay Press, Seattle 1983.
9 — regionalizm — świat
il.1. Siedziba CCTV – Overall
silosy i elewatory zbożowe jako modelowe
przykłady struktur funkcjonalistycznych.
Koolhaas, działając w podobny sposób,
przeniósł pragmatyczną, masową, amerykańską architekturę drapaczy chmur
do rodzącej się właśnie nowej, postkomunistycznej Europy. Okazało się to
genialnym ruchem na dwóch polach.
Ogarnięta najpierw „drugą modernizacją”, a już za chwilę optymizmem po
upadku komunizmu Europa na nowo odkrywała możliwości architektury. Potrzebowała przy tym prototypowych modeli
dla wszystkich swoich programowych
przedsięwzięć. Poza tym Koolhaas mógł
ulokować to „ponowne odkrycie architektury” w teorii – jego zabieg pozwolił
bowiem rozbudzić dyskusję wokół zdewaluowanego europejskiego modernizmu
Le Corbusiera oraz jego amerykańskiej,
mniej pogardzanej wersji, w wykonaniu
Raymonda Hooda i Wallace’a Harrisona8.
To „przeszczepianie” formy charakterystycznej dla jednego obszaru w zupełnie inne miejsce powróciło w twórczości
Koolhaasa ponownie w latach dwutysięcznych, w projekcie siedziby chińskiej
telewizji państwowej. Przyjęty w OMA
model pracy polega na wybraniu i rozwijaniu jednego elementu programu lub
działki, który staje się kluczowy dla całego założenia. Przy projekcie CCTV, który Koolhaas przygotował we współpracy
z Ole Scheerenem, wyjątkowo nie był to
jednak jeden element, ale cały koncept
wieżowca. Emblematyczna, amerykańska
struktura, całkowicie przetransformowana i zmultiplikowana, przeszczepiona
z Nowego Jorku w krajobraz Pekinu, stała
się szkieletem ideowym projektu. Koolhaas i Scheeren częściowo powtórzyli
w ten sposób zabieg wykonany w Europie trzy dekady wcześniej w podobnym,
modernizacyjnym kontekście. Wszelkie lokalne odniesienia, poszukiwanie
krytycznego momentu styku lokalnego
z globalnym, o którym pisał Kenneth
10
R Z U T +2 —
skali oraz relacji wnętrze-zewnętrze.
Koolhaas ilustruje swoje tezy dotyczące
tych kwestii projektem sali koncertowej
w Porto. Działanie architekta przy projektowaniu tego bardzo oryginalnego budynku jest uderzające w swojej prostocie.
Dokonuje on bowiem transformacji niezrealizowanego projektu domu jednorodzinnego na przedmieściach Rotterdamu
(Y2K House) w budynek sali koncertowej,
poprzez odpowiednie powiększenie jego
szkieletu – prostego tunelu, porównywanego przez architekta do pudełka na buty
oraz dodanie kilku niezbędnych elementów. Wspominając ten projekt Koolhaas
mówi:
Z początku zarówno my, jak i inwestor
byliśmy trochę zaszokowani tym, że
możemy być do tego stopnia, w pewnym
sensie, cyniczni. Zaskoczyło nas także to,
że coś, co zostało stworzone w konkretnym celu, w ściśle określonych warunkach
może być tak łatwo przekształcone i użyte
zupełnie inaczej. Im częściej myśleliśmy
o tej sali koncertowej i im częściej oglądaliśmy stworzone już modele i projekty, tym
bardziej byliśmy przekonani, że dokonując
relatywnie prostej operacji zmiany skali,
możemy użyć wcześniejszego projektu
i wszystkich towarzyszących mu poszukiwań bezpośrednio do tej realizacji. Byliśmy bardzo podekscytowani naszymi planami. Cieszyło nas, że możemy zmierzyć
się ze skalą i objętością sali koncertowej,
używając do tego celu rozmiaru i kształtu
domu 10.
To odnajdywanie się jednego obiektu
w wielu funkcjach jest dla Koolhaasa
szczególnie fascynujące, a krytyka kontekstowości staje się dla niego punktem
wyjścia do zakrojonego szerzej projektu
– krytyki modernizmu, którego narzędzia
i pojęcia są dla architekta nieaktualne
i niewystarczające, zarówno w odpowiedzi
na wyzwania, przed którymi staje archi10 Rem Koolhaas, Transformacje, przeł. W. Moćko,
http://teoriaarchitektury.blogspot.com/2013/04/rem
-koolhaas-transformacje.html [dostęp: 28.09.2013]
tektura, jak i dla opisu procesów, które
w niej zachodzą 11. Przydatne w tych rozważaniach mogą okazać się intuicje Bruno
Latoura 12. Według francuskiego socjologa
realizacja postulatów powyższego projektu dokonuje się w OMA z jednej strony poprzez pracę na modelach pozwalających
na dokładną obserwację procesu zmiany
skali oraz odejścia od skali na rzecz wymiaru, co w efekcie jest kolejnym etapem
mierzenia się Koolhaasa z problemem
ARCHITEKTURA JEST DLA REMA
KOOLHAASA BARDZO SZEROKO
POJĘTĄ, ZAANGAŻOWANĄ PRAKTYKĄ
BADAWCZĄ, KTÓREJ ZADANIEM JEST
JAK NAJLEPSZE DOSTOSOWANIE SIĘ
DO WARUNKÓW WSPÓŁCZESNOŚCI
I POSZUKIWANIE ODPOWIEDZI NA
DRĘCZĄCE JĄ PYTANIA I PROBLEMY
wielkości. Z drugiej właśnie poprzez niwelowanie charakterystycznego dla modernizmu napięcia pomiędzy wnętrzem
– architekturą a zewnętrzem – kontekstem. „Fuck the context” – ucieczka od
kontekstu, staje się tym samym ucieczką
od modernizmu w stronę produkcji nowych sposobów myślenia o architekturze,
czego przykładem był dla holenderskiego
architekta właśnie model pracy przyjęty
przy projekcie obiektu w Porto.
Koolhaasowi daleko jest do formalizmu, stąd też pojęcia związane z regionalizmem czy kontekstem są dla niego
ograniczające.
zasmucony widząc, że kontekstualizm nie
był wartością estetyczną oraz tym, że zawarty w nim wymiar moralny skazywał go
na ignorowanie wszystkiego, co niedawne.
Żałowałem, że jedyny kontekst, jaki brany
był pod uwagę w działaniach kontekstualistów to historyczne miasto, niezależnie
czy amerykańskie, europejskie, czy jakiekolwiek inne 13 .
Jako jeden z największych teoretyków
i praktyków swojego czasu nie może on
jednak pozwolić sobie na ich odrzucenie,
dlatego próbuje podjąć rzucone w globalnym świecie wyzwanie, mierząc się
z regionalizmem i kontekstem z właściwą
sobie inteligencją i zuchwałością. Taka
postawa pokazuje, że architektura jest dla
Rema Koolhaasa bardzo szeroko pojętą,
zaangażowaną praktyką badawczą, której
zadaniem jest jak najlepsze dostosowanie
się do warunków współczesności i poszukiwanie odpowiedzi na dręczące ją pytania i problemy. Nie znaczy to jednak, że
traktuje on architekturę jako drogowskaz
prowadzący ludzkość ku lepszemu, ale raczej jako zwierciadło istniejących i mogących ewentualnie zaistnieć społecznych
konfiguracji •
Kiedy mówiłem, że jestem przeciwko kontekstualizmowi, nie sprzeciwiałem się ruchowi architektonicznemu. Byłem jedynie
11 Opisujący twórczość Koolhaasa w odniesieniu
do krytyki modernizmu Bruno Latour wymienia także inne projekty będące przedmiotem zainteresowania architekta, m.in. Nowy Jork lat 60., Lagos lat
90. i deltę Rzeki Perłowej. Por. B. Latour, Ostukując
architekturę Koolhaasa laseczką ślepca, przeł. A. Leśniak, [w:] „Architektura Murator” nr 1/2007 s. 39-47.
12 Tamże, s. 44.
13 Changing dimensions. A conversation between
Jean-Francois Chevrier and Rem Koolhaas, [w :] „L’architecture d’aujourd’ hui”, nr 361/2004, s. 102.
MACIE J BURDALSKI
~
k ry t yc z n y r e g i o n a l i z m
Krytyczny regionalizm stanowił jeden
z prądów odnoszących się sceptycznie
wobec stylu międzynarodowego. Jego
podstawowe założenia zostały opisane
w eseju Towards a Critical Regionalism:
Six points for an architecture of resistance
(Ku regionalizmowi krytycznemu: sześć
punktów architektury oporu) przez Kennetha Framptona. Podejście to miało polegać na zdystansowaniu się zarówno do
uniwersalności stylu międzynarodowego, jak i nostalgicznego kopiowania form
archaicznych i wątków wernakularnych,
tworzących chaos „rozbitego postmoder-
nizmu” 1. Oba te procesy stanowiły, zdaniem autora, zagrożenie dla tożsamości
miejsc, które znikają pod naporem niedającej się określić przestrzeni.
Za jeden z procesów, który stymuluje
rozwijanie się takich warunków, Kenneth Frampton uważa niematerialne planowanie miast. Jego zdaniem jednostki
zarządzające dużymi miastami straciły
możliwość kontroli nad dynamicznie rozwijającymi się ośrodkami. W konsekwencji planowanie miast polega głównie na
wyznaczaniu stref funkcjonalnych oraz
zasad dotyczących logistyki i infrastruktury. Obejmuje ono swoim zasięgiem nie
tylko miasto, ale również szeroko pojęty
region, nie wyodrębniając obszaru miejskiego, lecz traktując go jako zagęszczenie
warunków panujących wokół. W swojej
W DOBIE ARCHITEKTURY PARAMETRYCZNEJ PROJEKTANCI POTRZEBUJĄ
BARDZIEJ RADYKALNYCH NARZĘDZI,
POZWALAJĄCYCH KRYTYCZNIE
ODNIEŚĆ SIĘ DO ZASTANEGO
KONTEKSTU
książce The Possibility of an Absolute
Architecture (Możliwość architektury absolutnej) Pier Vittorio Aurelli zauważa,
że sprzeciwienie się globalnym zasadom
niematerialnego, regionalnego projektowania jest jednym z podstawowych politycznych, kulturalnych i społecznych
zadań architekta. Aurelli odwołuje się do
Hanny Arendt, która w książce Wprowadzenie w politykę porównuje dwa znaczenia słowa „prawo”. W Starożytnej Grecji,
nastawionej na rozwój wewnątrz granic
polis istotną częścią demokracji było
nomos – prawo oddziałujące na bardzo
precyzyjnie określonym obszarze, który
nie mógł zostać rozszerzony. Znaczeniu
temu Arendt przeciwstawia lex – rzymskie
1 Kenneth Frampton, Towards a Critical Regionalism: Six points for an architecture of resistance [w:]
The Anti-Aesthetic: Eseys on Postmodern Culture, red.
Hal Foster, Bay Press, Port Townsend 1983.
13 — REGIONALIZM — świat
KRY T YK A
REGIONU
Analiza wpływu lokalizacji obiektu architektonicznego na jego formę jest nieodłączną częścią procesu projektowego.
Rozumienie tej zależności zmieniało się
jednak wraz z upływem czasu. Sposób,
w który obecnie postrzegamy relację projektu i kontekstu wywodzi się z koncepcji
rozwiniętych w latach 70-tych XX wieku
pod szyldem krytycznego regionalizmu
i fenomenologii. Projektując we współczesnym mieście, architekt postawiony jest
jednak w coraz trudniejszym położeniu,
ponieważ otaczająca go rzeczywistość
wypełnia się odniesieniami do globalnej
kultury oraz chaosem przestrzennym.
Wydaje się, że narzędzia wypracowane
przez krytyczny regionalizm nie są w stanie ochronić autonomii obiektu architektonicznego przed dynamicznym rozrastaniem się przestrzeni zunifikowanej.
Punktem wyjścia dla poniższego artykułu jest przekonanie, że współczesna
architektura stworzyła dyskurs, który
pozwala traktować kontekst jako zbiór
parametrów do których należy się dostosować. W ten sposób wchłonęła część
polemiczną krytycznego regionalizmu
i stała się na nią odporna. Pominęła jednak jej sedno, czyli potrzebę zachowania
tożsamości miejsca. W dobie architektury
parametrycznej projektanci potrzebują
bardziej radykalnych narzędzi, pozwalających krytycznie odnieść się do zastanego kontekstu.
il.1. Archizoom, Superstudio, No-stop city, Florence,
1966
prawo, będące zbiorem zasad, który łatwo
można było wprowadzić na podbitych terytoriach 2. Pier Vittorio Aurelli analizuje
historię architektury, szukając projektów
opartych na globalnych i na lokalnych zasadach. Do tej pierwszej grupy zalicza on
między innymi projekt Ildefonsa Cerdy
dla Barcelony, wizję Vertical City Ludwiga Hilberseimera, oraz dystopie No-stop
city grupy Archizoom i Superstudio. Tym
wszechogarniającym wizjom przeciwstawia on projekty Miesa van der Rohe, Andrei Palladia i Oswalda Mathiasa Ungersa.
Aurelli uważa prace tych architektów za
krytyczne wobec swojego otoczenia, ustanawiające własną logikę, która sprzeciwia
się przestrzeni urbanistycznej, określanej
przez niego jako „infrastruktura życia”.
Według Aurelliego jedyny sposób, w jaki
architektura może zachować swoją autonomię, to przeciwstawienie się systemowi
generycznych zasad, które opisują otoczenie. Jako przykład architekta działającego
w ten sposób opisuje on Miesa van der
Rohe. Za cechę charakterystyczną jego
twórczości uważa konfrontacje budynku
z kontekstem miejskim. Elementem formalnym wzmacniającym to wrażenie jest
obecna prawie we wszystkich projektach
Miesa plinta, czyli płyta, unosząca budynek około półtora metra ponad poziom
ulicy. Zdaniem Aureliego Mies van der
Rohe nie tylko wypracował wyjątkowy
2 Pier Vittorio Aurelli, The Possibility of an Absolute
Architecture, The MIT Press, Cambridge 2011.
© IAAC, FAB LAB BARCELONA
14
R Z U T +2 —
model architektury, lecz jednocześnie
określił nim konkretne podejście do
miasta.
Postulatem Aureliego jest traktowanie
kontekstu miejskiego nie jako nachodzących na siebie stref funkcjonalnych, lecz
jako archipelagu, zbioru dokładnie wydzielonych elementów, które wyrażając
konkretne wizje miasta, umożliwiają ich
konfrontację. Pod tym względem książkę
The Possibility of an Absolute Architecture
można odczytać jako krytyczną wobec
trendów takich jak urbanistyka parametryczna.
k ry t yc z n y r e g i o n a l i z m w e p o c e
a r c h i t e k t u ry pa r a m e t ryc z n e j
W książce Autopoiesis of Architecture (Autopoeza architektury) Patrik Schumacher
definiuje architekturę parametryczną jako
dążącą do tego, aby wszystkie jej elementy
stały się zmienne w sposób ciągły, płynny
i dostosowywały się do kontekstu oraz do
siebie nawzajem 3. Analiza ewolucji architektury w wyznaczonych przez niego ramach prowadzi do konkluzji, że architektura parametryczna jest jedynym trendem,
który może być uważany za następcę modernizmu. Historyczna wyższość parametryzmu polega na możliwości zarządzania
projektami o większej skali i wprowadzania do nich większej różnorodności funk3 Patrik Schumacher, The Autopoiesis of Architecture, John Wiley & Sons Ltd., Londyn 2010.
cjonalnej. Według Patrika Schumachera
potencjał parametryzmu jest tym wyraźniejszy, im większa skala projektu.
Przykładem budynku, który zawiera
elementy dostosowujące się płynnie do
kontekstu jest projekt domu FabLab House, opracowany w Katalońskim Instytucie Zaawansowanej Architektury w Barcelonie. Projekt ten jest zestawem zależności
opisanych przez program, który po wprowadzeniu szerokości geograficznej oraz
intensywności opadów w danym miejscu
generuje kształt budynku, dostosowany
do lokalnych warunków. Hiszpańska propozycja częściowo odpowiada na zarzuty
stawiane architekturze modernistycznej.
Nie odwołuje się do wątków z przeszłości,
a jego forma wynika bezpośrednio z uwarunkowań klimatycznych danej lokalizacji. Czy zatem projekt ten realizuje postulaty krytycznego regionalizmu? Wydaje
się być dokładnie odwrotnie. Powstający
obiekt jest kształtowany przez czynniki
oparte na globalnych założeniach, przez
co nie może odnieść się krytycznie do
swojego najbliższego kontekstu.
Manfredo Tafuri uważał, że głównym
problemem modernizmu było to, że w niezwykle łatwy sposób z awangardowego
ruchu zamienił się w dominujący model
rozwoju4. Przeniesienie tego procesu na
4 Manfredo Tafuri, Architecture and Utopia:
Design and Capitalist Development, The MIT Press,
Cambridge 1976.
n a r z ę dz i a k ry t y k i r eg i o n u
Przestrzeń współczesnych miast podlega
procesowi unifikacji, stwarzając warunki,
w których coraz trudniej jest wyodrębnić
cechy charakterystyczne poszczególnych
miejsc. W polskich miastach to zjawisko
przybiera szczególną formę – reklam wielkoformatowych zasłaniających niekiedy
całe elewacje budynków. Zmieniające się
w krótkich okresach czasu płachty wypełnione komercyjną zawartością, bez wątpienia zacierają wyjątkowe cechy miejsc.
W niektórych wypadkach pojawia się jednak wątpliwość, czy odsłonięcie nijakich
fasad przyniosłoby jakąkolwiek zmianę?
Sposobem na wzmocnienie autonomii
obiektu architektonicznego, a przez to
tożsamości miejsca, może być rozszerzenie pojęcia kontekstu – nie tylko jako
uwarunkowań geograficznych i historycznych, ale również społecznych i kulturowych. Narzędziem wspomagającym
to podejście może być bardziej wrażliwa
analiza najbliższego otoczenia, nastawiona nie tylko na wyodrębnienie jego
cech charakterystycznych, lecz występujących w nim antagonizmów. Niezbędne
jest określenie, jaki zasięg mają dotyczące
go spory ideologiczne. Konflikty te mogą
mieć charakter zarówno lokalny jak i globalny. Analiza kontekstu powinna być poszukiwaniem sposobu, w jaki architektura może zabrać w nich głos. Przykładem
takiego sporu może być otwartość danego
obszaru na grupy zagrożone wykluczeniem takie jak: bezdomni, imigranci czy
niepełnosprawni.
Zagrożeniem dla architektury, która
może budować tożsamość miejsca, jest
dość rozpowszechniony pogląd, że projekty reprezentujące nurt, specyficznie
rozumianej nowoczesności muszą pozostać neutralne w sferze ideologicznej
i skupić się jej jedynie na aspekcie technologicznym. Architekci posiadający to
przekonanie, świadomie lub nie, opowiadają się po stronie miasta jako infrastruktury życia. Symptomem tego zjawiska jest popularność koncepcji budynku
anty-obiektu oraz tendencji do ukrycia
formy architektonicznej. Znajdują one
wyraz w budynkach inspirowanych niematerialnością chmur, zakamuflowanych
w krajobrazie lub takich, których granice
są rozmyte. Tendencje te stanowią ucieczkę od uchwytnej formy architektonicznej
jako nośnika znaczeń.
Wzmocnienie tożsamości miejsca jest
możliwe tylko poprzez zajęcie konkretnego stanowiska wobec kontekstu i wyrażenie go przez obiekt architektoniczny,
który podkreśla antagonizmy regionu.
Architektura krytyczna wobec swojego
otoczenia nie może zostać opisana przez
zbiór określonych cech, nie jest także
możliwe wskazanie strategii projektowej,
która pozwalałaby zachować autonomię
projektu wobec jego kontekstu. Budynki takie nie są egzemplifikacją pewnego
trendu lub mody, ale pojedynczymi wydarzeniami świadomego odejścia od generycznych zasad kształtujących miejski
krajobraz •
15 — REGIONALIZM — świat
il.2. Iaac, FabLab House, Barcelona 2010
architekturę parametryczną wydaje się
oczywiste. Płynna zmienność elementów
opisana przez Patrika Schumachera wydaje się być łatwa do powiązania z czynnikiem pieniężnym. Pierwsze obiekty tego
typu miały w sobie prawdziwy potencjał
krytyczny, obecnie wydają się one jednak nieuniknioną konsekwencją procesu
optymalizacji uniwersalnej przestrzeni
miejskiej. Architektura parametryczna
z jednej strony wzbogaciła modernizm
w narzędzia, dzięki którym staje się on
odporny na zarzuty krytycznego regionalizmu, jednak jednocześnie staje się jeszcze bardziej skuteczną metodą kreowania
przestrzeni uniwersalnej.
R Z U T +2 —
16
PAŃ ST WO
19 — regionalizm — państwo
ARCHITEKTURA WOBEC
N I ECIĄG ŁO ŚCI U R BA N I S T YC Z N YCH
W POLSCE ZACHODNIE J
GALL PODLASZEWSKI
© GALL PODLASZEWSKI
~
il.1. Tadeusz Ostrowski, budynek mieszkalny, Szczecin, 1965
Wbrew obiegowej wiedzy, tereny, które
Polska przejęła od Niemiec w wyniku
traktatu poczdamskiego nie są „Ziemiami
Odzyskanymi", lecz co najwyżej „pozyskanymi”. Polskość przypisywana miastom
zachodniej Polski nie mogła być w nich
odnaleziona, ponieważ jeśli nawet występowała w warstwach archeologicznych,
to była tylko wytworem nowoczesnej idei
państw narodowych. Kolonizacja około
dwustu miast przez Polską Rzeczpospolitą
Ludową odznaczyła się nadbudowaniem
w nich nowej struktury urbanistyczno-architektonicznej, często stojącej w sprzeczności z ich pierwotną formą 1. Dziedzictwo
tych nowych ojczyzn było początkowo
dostępne tylko jednostkom odpornym
na komunistyczną propagandę. Masowe odkrywanie lokalnych historii przez
przesiedlonych mieszkańców nastąpiło
1 Zbigniew Rykiel, Kolonizacja a tożsamość społeczna na Ziemiach Zachodnich – przykład Zielonej
Góry, [w:] Andrzej Michalak, Andrzej Sakson, Żaneta
Stasieniuk (red.), Polskie Ziemie Zachodnie. Studia
socjologiczne, Instytut Zachodni, Poznań 2011, s.
101-118.
dopiero po 1989 roku. W procesie poznawania przeszłości uczestniczyła także
architektura dokonująca regionalnego
zwrotu w celu połączenia dwóch zdezintegrowanych płaszczyzn kulturowych, co
zostanie zademonstrowane na wybranych
realizacjach.
Czystka etniczna przeprowadzona w ramach powojennej koncepcji homogenizacji narodowej oznaczała utratę miejskiej
tradycji architektonicznej nagromadzonej
przez stulecia 2 . Ekonomiczny pragmatyzm uratował jednak wiele obiektów architektury, dzięki czemu choćby we Wrocławiu: Berg, Poelzig, Sharoun, Dernburg
niezmiennie edukują kolejne pokolenia
architektów i zachęcają ich do odbudowywania utraconej ciągłości kulturowej. Rozdźwięk pomiędzy zachowanymi szczątkami przedwojennych struktur miejskich,
a ich nową, socjalistyczną warstwą wciąż
się utrzymuje, często przywołując na myśl
ciało Frankensteina zszywane z różnych
fragmentów. Działo się tak, ponieważ
nawiązywanie ciągłości z poniemieckim
dziedzictwem przez społeczeństwo zasiedlające anektowane tereny było poddane
odgórnej regulacji. Zagospodarowywanie
miast w pierwszej dekadzie odbywało się
„z eliminacją składników świadczących
o ich etnicznie obcym charakterze”3. Wiele wyburzeń zostało przeprowadzonych
po 1945 roku w imię panującej w całej
Europie modernistycznej sanacji, która
na obszarze polskich Ziem Zachodnich
dodatkowo wspierała politykę deprusyfikacji będącą narzędziem zamierzonej
amnezji4. Odbudowa starówek Wrocławia,
2 Paul Zalewski, Joanna Drejer (red.), Polsko-niemieckie dziedzictwo kulturowe a społeczeństwo
obywatelskie w dzisiejszej Polsce, Wydawnictwo
Naukowe Scholar, Warszawa 2012, s. 36.
4 Koncepcja calculated amnesia zaczerpnięta z:
Mark Crinson (red.), Urban Memory. History andamnesia in the modern city, Routledge, London, New
York 2005.
3 M. Muszkiewicz, w: B. Dymek (red.), Czterdziestolecie powrotu Ziem Zachodnich i Północnych do
Macierzy, Akademia Nauk Społecznych, Warszawa
1986, s. 74, [w:] Paul Zalewski, Joanna Drejer (red.),
Polsko-niemieckie..., dzieło cyt., s. 38.
Gdańska czy Opola poddana barokowej
manipulacji mającej przywoływać silną,
siedemnastowieczną Polskę, być może nie
ODBUDOWA STARÓWEK WROCŁAWIA,
GDAŃSKA CZY OPOLA PODDANA
BAROKOWEJ MANIPULACJI MAJĄCEJ
PRZYWOŁYWAĆ SILNĄ, SIEDEMNASTOWIECZNĄ POLSKĘ, BYĆ MOŻE
NIE POWINNA BYĆ W OGÓLE
ROZUMIANA JAKO ODBUDOWA,
LECZ BUDOWA NA NOWO
powinna być w ogóle rozumiana jako odbudowa, lecz budowa na nowo5. Takiemu
zakłamanemu krajobrazowi nowych początków przeciwstawiali się już w latach
60. niektórzy architekci i konserwatorzy
zabytków, poszukujący prawdy architek5 Por. z krytyką dosłownego stosowania pojęcia
odbudowy w: Peter Oliver Loew, Gdańsk. Między
mitami, Borussia, Olsztyn 2006, s. 54.
© GALL PODLASZEWSKI
20
R Z U T +2 —
POSZANOWANIE LOKALNEGO
KONTEKSTU KULTUROWEGO NA
ZIEMIACH PRZEJĘTYCH OD
NIEDAWNEGO WROGA WYMAGAŁO
il.2. Zespół R. Natusiewicz, W. Czerechowski, A. i J. Tarnawscy, Z. Stępiński, Plac Nowy Targ, Wrocław, 1963, Roman
Rutkowski, renowacja, 2013
tonicznej w duchu regionalizmu, a nie
nacjonalizmu.
Myśląc o przykładach mediacji pomiędzy urbanistyką soc-modernizmu a poniemiecką tradycją miasta, proponuję spojrzeć na budynek mieszkalny przy ulicy
Śląskiej w Szczecinie z 1965 roku, projektu
Tadeusza Ostrowskiego (il. 1) oraz Nowy
Targ we Wrocławiu, projektu zespołu R.
Natusiewicz, W. Czerechowski, A. i J. Tarnawscy, Z. Stępiński (1956-57), odnowiony w tym roku według projektu Romana
Rutkowskiego. Punktowiec w Szczecinie
w rzadko spotykany sposób poddał się rygorowi przedwojennej siatki ulic, dostosowując dolną część struktury wieżowca do
pierzei ulicy. Charakterystyczna regularna
siatka wrocławskiego placu pełni z kolei
rolę mediatora pomiędzy różnymi aktorami tworzącymi plac: nowym osiedlem
mieszkalnym, neoklasycystycznym budynkiem urzędu, biurowcem i klasztorem
dominikanów w tle. Spajające oddziaływanie geometrycznej siatki na otoczenie
było jednak raczej powodowane chęcią
racjonalnego uporządkowania przestrzeni niż ukłonem w stronę przedwojennego
dziedzictwa, co można poznać po niedopasowaniu osi siatki do osi kompozycyjnej
budynku urzędu (il. 2). W tym zestawieniu szczeciński wieżowiec to czystszy
przykład nowego regionalizmu, o którym
pisał w latach 50. Giedion, wyznaczając
myślenie o możliwościach dopasowywania modernistycznego uniwersalizmu do
lokalnych tradycji budowlanych. Takiemu
rozumieniu regionalizmu sprzyjał już w latach 40. Lewis Mumford, pisząc:
Regionalizm nie polega na używaniu najłatwiej dostępnego lokalnego materiału,
ani na kopiowaniu form konstrukcji używanych przez naszych przodków przed
wiekiem czy dwoma z powodu braku
lepszych rozwiązań. Formy regionalne
to te, które najbliżej odpowiadają współczesnym uwarunkowaniom życiowym
oraz te, które sprawiają, że ludzie czują się
w swoim środowisku jak u siebie w domu.
Formy regionalne nie tylko użytkują ziemię, ale odzwierciedlają współczesne
uwarunkowania kulturowe w regionie 6.
[tłum. autor]
Tak zarysowana definicja regionalizmu
architektonicznego umiejscawia go w dyskusji o lokalnych skutkach modernizacji
i globalizacji. Poszanowanie lokalnego
6 Lewis Mumford, The South in Architecture, [w:]
Vincent B. Canizaro (red.), Architectural Regionalism.
Collected Writings on Place, Identity, Modernity, and
Tradition, Princeton Architectural Press, New York
2007, s. 397.
DODATKOWO PRZEZWYCIĘŻENIA
NEGATYWNYCH EMOCJI I MECHANIZMÓW PROPAGANDY
DEPRECJONUJĄCYCH ZASTANY
DOROBEK CYWILIZACYJNY
projektowej tylnymi drzwiami, poprzez
dość powierzchownie używanie pojęć takich jak genius loci, kontekst czy nawiązanie. W tym samym czasie regionalizm
rozwijał się w różnych kierunkach i pod
wpływem wielu czynników, nasilających
się w Polsce po wstąpieniu do Unii Europejskiej.
Nowy regionalizm Giediona wyczerpał
się razem z ciam-owską falą modernizmu.
Koncepcja regionalizmu krytycznego Lefaivre’a i Tzonisa wydaje się najciekawsza
w rozważaniach samych autorów 25 lat po
jej utworzeniu. Przyznają oni, że intencje
tej koncepcji być może lepiej oddaje krótszy termin: realizm7. W bardziej trafny
sposób zwraca on uwagę na odpowiedzialność architekta wobec realnej kulturowo
-społeczno-fizycznej tożsamości miejsca
wraz z tkwiącymi w niej politycznymi
konsekwencjami. Realizm pyta przede
wszystkim o jakość miejsca – jakie ono
jest i jakie powinno być? Tak otwarty po7 Liane Lefaivre, Alexander Tzonis, Critical regionalism: architecture and identity in a globalized world,
Prestel, Munich [i in.] 2003, s. 10.
lityczny wątek regionalizmu podejmuje
regionalizm regeneracyjny Moore’a 8 .
Moore odsunął się od dyskursu pomiędzy
modernizmem i postmodernizmem, by
zaproponować manifest nienowoczesny
(nonmodern manifesto), mający na celu odwrócenie uwagi architektów od wartości
estetycznych w celu pogłębienia refleksji
nad społecznym wymiarem technologii
oraz miejsca. Architektura regeneracyjna
Moore’a oznacza świadomość ekologicznej
obecności budynku oraz politycznej wagi
społecznego charakteru procesów, które
doprowadziły do tej obecności.
Jeszcze bliższy tematowi odbudowywania ciągłości jest Timothy Cassidy9 ,
który postrzega regionalizm jako stający
się w czasie. Według niego, architektura
staje się regionalna z biegiem lat, jeśli
tylko gotowa jest przyjąć na siebie nowe
znaczenia, nadawane przez użytkującą ją
społeczność. Architektura refleksyjnego
regionalizmu musi się więc opierać modom i być silnie zakorzeniona w lokalnej
tradycji budowlanej. Pojawia się tu myślenie zaczerpnięte od poststrukturalistów,
którzy dowodzili, że sam obiekt nie posiada znaczenia, ponieważ jest ono wytwarzane dopiero przez jego kontekst. Ten
sam obiekt może spełniać zupełnie inną
rolę w różnych miejscach. Tak rozumiane
kontekstualne myślenie zbliża nas do teorii transkulturacji architektonicznej, która pomaga uchwycić to, co dzieje się na
styku dwóch i więcej kultur budowlanych.
Transkulturacja została wprowadzona do
architektury przez Hernándeza 10, który
dowodził politycznej niezdatności regionalizmu krytycznego, ukutego z pozycji dominującego euro-amerykańskiego
8 Steven A. Moore, Technology, Place and Nonmodern Regionalism, [w:] Vincent B. Canizaro (red.),
Architectural Regionalism..., dzieło cyt., s. 433-442.
9 Timothy J. Cassidy, Becoming Regional over
Time: Toward a Reflexive Regionalism, [w:] Vincent B.
Canizaro (red.), Architectural Regionalism..., dzieło
cyt., s. 411-419.
10 Felipe Hernández, Dynamic Identities and the
Construction of Transcultural Architectures, praca
doktorska na Uniwersytecie w Nottingham, Nottingham 2002.
21 — regionalizm — państwo
kontekstu kulturowego na ziemiach przejętych od niedawnego wroga wymagało
dodatkowo przezwyciężenia negatywnych
emocji i mechanizmów propagandy deprecjonujących zastany dorobek cywilizacyjny, dlatego przykłady nawiązywania
do miejscowej tradycji występują w Polsce
zachodniej rzadko. Po otworzeniu kraju
na wolny rynek w 1989 roku, paradygmat
regionalizmu przedostał się do praktyki
© GALL PODLASZEWSKI
22
R Z U T +2 —
il.4. HS99, redakcja Głosu Koszalińskiego, Koszalin,
Renoma, Wrocław, 2010
2001
paradygmatu, do interpretowania architektury kultur lokalnych. Regionalizm
krytyczny wychodzi według niego od
pojęcia akulturacji, która oznacza jednokierunkowy przepływ w wymianie
kulturowej. Samo „regio” wywodzi się
od „regere”, a więc „rządzić”, „narzucać
formy, standardy” podległym kulturom.
Dopiero transkulturacja poprzez swoje
poststrukturalistyczne narzędzia pozwala na interpretowanie architektury z wielu perspektyw kulturowych używających
ponadnarodowej wyobraźni. Regionalizm
w ujęciu transkulturowym nabiera wymiaru koncyliacyjnego, umożliwiającego
kontynuację dziedzictwa poniemieckiego w warunkach współczesnego państwa
polskiego.
Wracając na teren zachodniej Polski należy pamiętać, że przez większość swojej
historii przynależał on do zachodniego
kręgu cywilizacyjnego. Tworzenie architektury związanej z autentyczną historią regionu wymagało i wymaga zatem
wykształcenia opartego na wartościach
zachodnioeuropejskiego dziedzictwa
urbanistycznego. Przedstawicielem takiej kultury jest lwowianin Stefan Müller,
który wspólnie z małżonką Marią w bezkompromisowy sposób adaptował modernistyczne standardy do poniemieckiego
krajobrazu kulturowego już w latach 60.
Przykładem takiej działalności jest odbudowa w duchu nowego regionalizmu
dwóch pierzei w Jaworze. Wielopoziomowy parking z lat 90. przy ulicy Kazimierza
Wielkiego we Wrocławiu oglądany przez
pryzmat swojej kontrowersyjnej estetyki
jest również bardzo konsekwentnie wpisany w kontekst przedwojennej architektury ekspresjonistycznej, stanowiącej
trzon tożsamości Wrocławia i jego europejskich aspiracji.
W dzisiejszej Polsce i Europie silniej
zarysowują się różnice pomiędzy centrami i peryferiami niż pomiędzy konkretnymi regionami kulturowymi. Jest to
wynikiem nierównomiernej dystrybucji
W DZISIEJSZEJ POLSCE I EUROPIE
SILNIEJ ZARYSOWUJĄ SIĘ RÓŻNICE
POMIĘDZY CENTRAMI I PERYFERIAMI
NIŻ POMIĘDZY KONKRETNYMI
REGIONAMI KULTUROWYMI
kapitału, który koncentruje się w większych miastach. Architektura miejska,
mająca za zadanie znajdowanie środków
wyrazu dla luksusu, ogniskuje się więc
we Wrocławiu 11 . Doskonałe przykłady
budowania relacji pomiędzy przed– i powojennym luksusem wyszły w ostatnich
latach z Pracowni Projektowej Zbigniewa
Maćkowa. Thespian (2011) to budynek-kameleon, negocjujący swoją pozycję między przedwojennym osiedlem willowym
11 Ryszard Nakonieczny, Upper Silesian Modernism
and its Interwar Luxurious Aspect, [w: ]„Architecture,
Civil Engineering, Environment”, nr 3/2008, The
Silesian University of Technology, Gliwice 2008.
kulturowych stawia pod dużym znakiem
zapytania historyzujące strategie, takie
jak retrowersja, która estetycznie, a zatem
i kulturowo, dławi „starówki” w Elblągu
czy Szczecinie12 . W zgodzie ze słowami
Mumforda, odbudowywanie tożsamości okaleczonych poniemieckich miast
powinno odzwierciedlać współczesne
uwarunkowania kulturowe w regionie.
Te zaś przetłumaczyć na właściwą formę
architektoniczną może tylko żmudna,
transkulturowa praca projektowa •
12 Por. Grzegorz Piątek, Wersja retro. Gdańsk,
Szczecin, Elbląg, Kołobrzeg – cztery starówki w poszukiwaniu sensu, [w: ]„Architektura-murator” (196)
01/2011, s. 40-57.
23 — regionalizm — państwo
il.3. Maćków Pracownia Projektowa; Benoy, London,
i modernistycznym blokowiskiem przy
użyciu wytrawnego języka miejskiej elegancji. Rozbudowa i renowacja Renomy
(2010) fascynuje przełożeniem dynamiki
zapisanej w przedwojennym budynku na
współczesną formę, wypracowaną na kilkudziesięciu wariantach, która poprzez
swoją dialogiczność ucieka od bycia tylko
generatywną. Najciekawszy w Renomie
jest styk nowego ze starym. W przestrzeni
nowego atrium zastosowano barwy podstawowe, rodem z DeStijlu lub Bauhausu,
wprowadzając styl wczesnego modernizmu w przestrzeń polskiego domu handlowego (il. 3). Czy ten majstersztyk dla
znawców ma szansę poruszyć także kieszenie klientów?
Przeglądu wybranych form regionalizmu dopełniają odwiedziny w Koszalinie, gdzie budynek redakcji Głosu Koszalińskiego, projektu HS99 (2001), mimo
dość peryferyjnego kontekstu, emanuje
uniwersalnym językiem, pozostającym
daleko od formalnego posługiwania się
wątkami historycznymi, a jednak solidnie
tkwiącymi w przestrzeni nowego „starego
miasta”. Historia została tu potraktowana jako struktura, narzucająca zarówno
skalę, proporcję, lokalizację budynku, jak
i jego rozwiązania funkcjonalne. Dariusz
Herman i Piotr Śmierzewski przywrócili
miastu stojącą obok, odizolowaną przez
powojenne wyburzenia kaplicę, poprzez
zwrócenie wejścia budynku w stronę
świątyni, wytwarzając ramy dla powstania placu. Ten gest został jednak inaczej
zinterpretowany przez zarządcę kościoła,
który potencjalny placyk miejski zniszczył
jeszcze przed powstaniem, okalając go płotem (fot. 4). Budynek ten, w duchu regionalizmu refleksyjnego, musi negocjować
swoją tożsamość z zastanym miejscem
w dłuższym okresie potrzebnym lokalnej
społeczności do skojarzenia nielokalnych
materiałów z historycznym otoczeniem.
Regionalizm w ujęciu transkulturowym
pozwala rozumieć lokalną tradycję budowlaną w jej współczesnym, ponadnarodowym stadium rozwoju. Traktowanie
globalizacji jako jednego z uwarunkowań
K ACPER W YSOKIŃSKI
~
od regionalizmu do polit yki
regionalnej
Tak jak „region” jest pojęciem dynamicznym – inaczej rozumianym przez geografa, ekonomistę, historyka czy etnografa
– podobnie „regionalizm” należy badać
z różnych perspektyw. Choć dziś kojarzy się go głównie z polityką regionalną
i lokalnymi samorządami, jeszcze w międzywojniu był przede wszystkim „ruchem
umysłowym poszukującym odrębności
przyrodniczej i kulturowej ziem oraz ludów Rzeczypospolitej, a także ochronę
i wprowadzanie ich swoistych wartości
do kultury ogólnonarodowej”2. Z czasem
1 Podobne wyzwanie czekało także inne miasta
położone na terenach poddanych rewizji granic.
Niemieckie: Bytom, Zabrze oraz Gliwice po podziale
Górnego Śląska planowano przekształcić w trójmiasto z głównym centrum administracyjnym w Zabrzu,
do niedawna nazywanym największą wsią Europy.
2 Definicja za D. Tabor, Polska myśl muzeologiczna na Górnym Śląsku w XIX i XX wieku, [w:]
il.1. Ludwik Wojtyczko, Kazimierz Wyczyński, Stefan Żeleński
il.2. Fragment fryzu w sali sejmowej
i Piotr Jurkiewicz, gmach Urzędu Wojewódzkiego,
Katowice, 1929
zaistniała także potrzeba wykorzystania
regionalizmu na większą skalę. Polska,
jako kraj, którego ciągłość tradycji została
jeszcze w XVIII w. brutalnie przerwana,
powróciwszy po 123 latach na mapę Europy, musiała przypomnieć, że kiedyś
współtworzyła jej kulturę. Dlatego jednym z głównych zadań polskiego rządu
stało się akcentowanie różnorodności
regionalnej, wynikającej z bogatej i wielowiekowej tradycji.
Do programu rządowego regionalizm
włączono w 1924 r. i bardzo szybko zaczął on pełnić ważną rolę w kreowaniu
wizerunku państwa poza jego granicami. Dość wspomnieć słynną paryską
Międzynarodową Wystawę Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa z 1925 r., na której polski folklor podano publiczności
w eleganckim kostiumie sztuki oficjalnej.
Po przewrocie majowym sanacja uczyniła
z regionalizmu środek umacniania swoich wpływów w społeczeństwie, często
przy wykorzystaniu sztuki, architektury, a także wystaw okolicznościowych
i programów merytorycznych muzeów.
W tym samym roku, dzięki poparciu
Józefa Piłsudskiego, wojewodą śląskim
został związany z sanacją Michał Grażyński. Szeroka autonomia, przyznana
dzielnicy jeszcze przed jej podziałem,
wymagała, aby na tak ważnym stanowiO sztuce Górnego Śląska i przyległych ziem małopolskich, red. Ewa Chojecka, Katowice 1993, s. 245.
sku znalazła się osoba zaufana, prowadząca politykę zgodną z ideologią partii
rządzącej3.
Zrozumienie, co dla Górnego Śląska
oznaczał ówczesny regionalizm i autonomia, może stanowić klucz do interpretacji wielu współczesnych zjawisk, takich
jak rozwijający się od 1990 roku Ruch
Autonomii Śląska albo burzliwe prace
nad scenariuszem stałej ekspozycji Nowego Muzeum Śląskiego w Katowicach.
Polityka regionalna miała niebagatelny
wpływ na architekturę, sztukę i kulturę
międzywojennych Katowic. Miasto stało
się ważnym centrum dla zyskującej nową
podmiotowość polskiej części Górnego
Śląska. Aż do 1939 r. politykę kulturalną
władz wojewódzkich determinowała rywalizacja z Niemcami. O mieście pisano
jako o „słupie granicznym polskiej kultury i wielkości polskiej”4. W pierwszym
dziesięcioleciu po odzyskaniu niepodległości zaistniała potrzeba udokumentowania „polskości” ziemi śląskiej, prowadząca
3 Województwo śląskie istniało w latach 19221939 i było jedyną autonomiczną jednostką administracyjną II RP. Autonomia oznaczała powołanie odrębnego ciała ustawodawczego – Sejmu Śląskiego,
któremu przyznano pełnię praw ustawodawczych
w kwestiach takich jak administracja, przepisy
budowlane, sprawy szkolnictwa, a także uchwalanie budżetu województwa, zaciąganie pożyczek
i sprawy podatkowe.
4 W. Nałęcz-Gostomski, Dzieje i rozwój wielkich Katowic jako ośrodka górnośląskiego przemysłu i stolicy
autonomicznego Śląska, Katowice 1926, s. 229.
CC BY SANDRA COHEN ROSE & COLIN ROSE
DOMENA PUBLICZNA
25 — regionalizm — państwo
REGIONALIZM
I POLITYKA
NA GÓRNYM
Ś L Ą S K U W L ATA C H
1922 -1939
Kiedy w czerwcu 1922 roku, w trakcie
III powstania śląskiego, wojsko polskie
z generałem Stanisławem Szeptyckim
na czele wkroczyło do Katowic, były one
już w pełni ukształtowanym organizmem
miejskim z wyraźnie zarysowanym układem urbanistycznym i własnym obliczem
architektonicznym, nadającym mu wyraz
rozwijającego się ośrodka przemysłowego. Pruskie Kattowitz pozostawały miastem prowincjonalnym, siedzibą władz
jedynie powiatowych i nie były przygotowane do odegrania roli centrum gospodarczego i kulturalnego najbogatszego
regionu II Rzeczypospolitej1. Należało
je do tej roli dostosować. W latach 19241939 powstawało reprezentacyjne forum
Katowic, wokół którego zorganizowano
nowe centrum miasta. W ciągu zaledwie
15 lat stanęły tam budynki o formach architektonicznych tak odmiennych, że
na pierwszy rzut oka można odnieść
wrażenie, iż wybudowano je w różnych
epokach. Co spowodowało, że stylistyka
uległa tak wyraźnej zmianie? Szukając
odpowiedzi należy poznać specyfikę epoki oraz regionu.
FOT. ŁUKASZ GIZDER
a r c h i t e k t u r a n a r o d o wa
w formie i treści
Dążenie to najlepiej wyraża monumentalny gmach Urzędu Wojewódzkiego i Sejmu
Śląskiego, wzniesiony w latach 1924-1929,
według projektu konkursowego Ludwika Wojtyczki, Kazimierza Wyczyńskiego
(który zmarł w dniu wyłonienia zwycięskiego projektu), Stefana Żeleńskiego
i Piotra Jurkiewicza. W zamyśle była to
budowla-pomnik mocarstwowej potęgi
Polski, wokół której przewidziano place
tworzące reprezentacyjne forum miejskie.
Masywną czworoboczną bryłę ujęto w narożach potężnymi ryzalitami, nawiązu-
jąc do dających wyraz „polskości” form
nowożytnych w typie palazzo in fortezza,
cieszących się niegdyś dużą popularnością
wśród polskiej magnaterii.
Treści ideowe wyrażono także w detalu
architektonicznym – poprzez orły legionów i rózgi liktorskie, flankujące tarcze
ze skrótem „RP” we fryzach opasających
ryzality. W reprezentacyjnych wnętrzach
zastosowano motywy inspirowane sztuką ludową innych regionów Polski, np.
w dekoracji malarskiej podniebia kopuły
westybulu herby dwunastu miast śląskich
ujęto w obramienia o formach przypominających góralskie parzenice. Podobnej
stylizacji poddano także kapitele kolumn
na głównej klatce schodowej oraz fryz
w sali sejmowej.
a r c h i t e k t u r a awa n g a r d o wa
i p r o pa g a n da p o s t ę p u
Nad nowym obliczem Katowic pracowali
5 Konkursowi na projekt gmachu poświęcono cały
zeszyt szósty ówczesnego periodyku „Architekt”:
Konkurs na gmach Województwa i Sejmu Śląskiego
w Katowicach, „Architekt” 1923, z. 6, s. 48.
6 Treść przemówienia opublikowano w: „Polska
Zachodnia” 1929, nr 123, s. 1.
POCZTÓWKA PRZEDWOJENNA, AUTOR NIEZNANY
26
R Z U T +2 —
do prób przeszczepiania tam architektury
o charakterze narodowym.
il.4. Tadeusz Kozłowski, Stefan Bryła, Gmach Izby
Skarbowej, Katowice, 1929-34
znakomici architekci: Tadeusz Michejda, Karol Schayer, Zbigniew Rzepecki,
Lucjan Sikorski, Tadeusz Kozłowski,
Leon Dietz d’Arma, Jadwiga Dobrzyńska
i Zygmunt Łoboda, a także najwybitniejszy inżynier II RP Stefan Bryła. Tworzyli
w duchu funkcjonalizmu. Błyskawiczny
rozwój awangardy na przełomie lat 20.
i 30. przebiegał przy pełnym poparciu
najważniejszych inwestorów w regionie,
z władzami wojewódzkimi na czele. Jakub
Lewicki zauważa, że „to właśnie nowoczesne i awangardowe formy stylowe stały
się wizytówką Śląska i odbierano je jako
przykład polskiego stylu narodowego” 7.
W 1929 r. rozpoczęto budowę dwóch
katowickich wysokościowców. Strzeliste
budynki, ikony architektury amerykańskiej, były wówczas symbolem postępu
i nowoczesności. Jako pierwszy powstał
7 J. Lewicki, Lwowiacy na Śląsku. Ślązacy we
Lwowie. O związkach architektury i sztuki dwóch
regionów, w: Oblicza sztuki 20-lecia…, Katowice
2011, s. 54.
27 — regionalizm — państwo
il.3. Tadeusz Kozłowski, Stefan Bryła, gmach Izby Skarbowej, Katowice, 1929-34
Regulamin konkursu na projekt gmachu
zawierał jeden warunek: „styl gotycki wyklucza się”5. Choć w latach 20. pobrzmiewały wciąż echa historyzmu, Katowice
nie były miejscem, gdzie neogotyk byłby
mile widziany, bowiem styl ten kojarzono z architekturą niemiecką. W oficjalnej
propagandzie budynek stał się wizytówką
regionu. Pisano o nim w prasie i umieszczano go na pocztówkach. Ordynariusz
diecezji katowickiej Arkadiusz Lisiecki
w przemówieniu wygłoszonym przy okazji
poświęcenia gmachu określił go jako „znak
zewnętrzny nierozerwalnego połączenia
tej cząstki prastarej dzielnicy piastowskiej
Polski z Jej Macierzą”6.
W latach 1928-1930 wzniesiono także klasycyzujące siedziby Syndykatu
Polskich Hut Żelaznych (proj. Tadeusz
Michejda, Lucjan Sikorski) oraz Banku
Gospodarstwa Krajowego (proj. Stanisław Tabeński, Jan Noworyta). Klasycyzm
poddano jednak silnej modernizacji, co
zaowocowało odrębnym stylem, który nazywa się dziś m.in. „klasycyzmem
nowoczesnym”. Podobny charakter ma
także dawna siedziba Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie (obecnie Ministerstwo
Edukacji Narodowej) czy Sąd Okręgowy
w Łodzi. Architektura nawiązująca do
polskiej tradycji okazała się mało skuteczna propagandowo, ponieważ Niemcy odpowiadali na nią własnym prądem
historyzującym, tzw. „stylem około 1800”.
Dlatego na przełomie lat 20./30. rozwój
architektury Katowic skierowano na nowy
tor. Nadchodził okres świetności funkcjonalizmu, który miał stać się jednym z elementów kreujących wizerunek dzielnicy
jako postępowej i prężnie się rozwijającej.
28
R Z U T +2 —
DOMENA PUBLICZNA
NAC 1-K-33-1
Katowice, 1935-1937
il.6. Karol Schayer, projekt Muzeum Śląskiego
w Katowicach, 1936
ośmiokondygnacyjny budynek mieszkalny przy ul. Wojewódzkiej, zaprojektowany
przez Eustachego Chmielewskiego. Drugi był gmach Izby Skarbowej przy ulicy
Żwirki i Wigury (proj. Tadeusz Kozłowski, Stefan Bryła). Liczący aż siedemnaście
kondygnacji „Drapacz chmur” wzniesiono
w latach 1929-1934. Był to istotnie pierwszy tak wysoki budynek w Polsce, a także
jeden z najwyższych w Europie. Nie bez
powodu Śląsk został wówczas okrzyknięty
„najbardziej amerykańską dzielnicą Polski”8. W obu budynkach jako konstrukcję
nośną zastosowano szkielet stalowy, co
zręcznie wykorzystano propagandowo.
Użycie stali produkowanej w lokalnych
hutach miało stanowić czynnik przeciwdziałający światowemu kryzysowi
gospodarczemu. Syndykat Polskich Hut
Żelaza, któremu z wiadomych względów
najbardziej zależało na popularyzowaniu
konstrukcji szkieletowej, w 1930 r. zlecił
wykonanie filmu „Budownictwo żelazno8 W. Kłębkowski, Pierwsze drapacze śląskie,
„Architektura i Budownictwo” 1932, nr 6, s. 173.
spotk anie nowoczesności
z t r a dyc j ą
Styl lat 30. wyrósł wokół rodzącego się
w Europie kultu narodowych wodzów.
Dla Niemców upadek Republiki Weimarskiej (1933) oznaczał zmierzch pewnej
epoki. Hitler uznał twórczość awangardową za „zdegenerowaną”, a za styl architektoniczny najbardziej odpowiedni do
przedstawienia potęgi III Rzeszy uznał
monumentalny klasycyzm. Kres awangardy w ZSRR nastąpił po wprowadzeniu
socrealizmu w 1934 r. W II RP kult wodza
nasilił się po śmierci Piłsudskiego, co jednak wcale nie oznaczało zerwania z nowoczesną architekturą. W Katowicach wciąż
lansowano funkcjonalizm, choć zaczęto
wprowadzać detale o treściach bliskich
nacjonalistycznej propagandzie.
Przestrzenią, w której tradycja spotykała się z nowoczesnością, było miejskie
forum. W 1937 r. vis-a-vis Sejmu Śląskiego
wyrósł modernistyczny gmach Urzędów
Niezespolonych (proj. Witold Kłębkowski), któremu „doklejono” do elewacji
wschodniej płaskorzeźbę orła piastowskiego dłuta Stanisława Szukalskiego. Po
sąsiedzku, na placu Bolesława Chrobrego,
od 1936 r. wznoszono ultranowoczesną
siedzibę Muzeum Śląskiego (proj. Karol
Schayer)10. Budynek miał być pomnikiem
9 Wypowiedź przytacza A. Szczerski, Modernizacje. Sztuka i architektura w nowych państwach
Europy Środkowo-Wschodniej. 1918-1939, Łódź 2010,
s. 318.
10 Już w marcu 1924 r. powołano w Katowicach
Towarzystwo Muzeum Ziemi Śląskiej, a w 1927 r.
utworzono Oddział Sztuki (tożsamy z Muzeum
powrotu Śląska do Macierzy. Przed wejściem planowano ustawienie figury Chrobrego, który jako pierwszy król przyłączył
te ziemie do Polski, a kierunek ekspansji
terytorialnej zorientował na zachód. Elewację frontową miały ozdobić płaskorzeźby przedstawiające górnika i trzy Ślązaczki w strojach ludowych.
Muzeum miało pełnić funkcje kulturotwórczą, edukacyjną i propagandową,
stając się narzędziem w walce o tożsamość Górnoślązaków. W pewnym sensie
stanowiło odpowiedź na wybudowane po
niemieckiej stronie Muzeum Górnośląskie
w Bytomiu. Program merytoryczny placówki zakładał przedstawienie encyklopedycznej panoramy ziemi śląskiej w kontekście ogólnopolskim, co mogło być
próbą zmierzającą do zniesienia poczucia
odrębności kulturowej u przyszłych pokoleń. Już w 1927 roku na łamach „Polski
Zachodniej” pisano: „Oby ku chlubie tej
części Polski powstała wzorowa, nowoczesna i żywotna, naukowa i wychowawcza, regionalna, a jednocześnie wszechstronnie polskość tej ziemi uwydatniająca
placówka” 11. Chciano więc, aby muzeum
stało się instytucją kształtującą człowieka
duchowo i umysłowo. Nigdy nie dowiemy
się, jak spełniłoby ono swoją rolę, gdyż
krótko po rozpoczęciu okupacji Niemcy
rozebrali będący w stanie surowym budynek, uznając go za niewygodny ideowo.
Poza ostatecznie niezrealizowanym pomnikiem Chrobrego planowano ustawić
przed muzeum także konny posąg Piłsudskiego (proj. Antun Augustinčić)12.
Pozorny chaos, wynikający z niespójności
formalnej i nagromadzenia obiektów na
katowickim forum, składał się w istocie
na przemyślany krajobraz symboli. Jeśli
przeanalizujemy architekturę rzymskiego Forum Romanum, dostrzeżemy w niej
niesłychany bałagan, który dopiero pod
względem symboliki stanowi wieloskładnikową mieszankę13. Właśnie takie miało być forum Katowic, którego wymowa
zachęcałaby do szukania podstaw i kierunków współczesnego życia w historii
i tradycji. Treści wyrażane przez forum
i jego oprawę były na tyle czytelne, że
w czasie okupacji plac Chrobrego nazwano imieniem legendarnego cesarza Fryderyka I Barbarossy, który był dla Niemców
symbolem nowego Cesarstwa Niemieckiego jako kontynuacji średniowiecznego
Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu
Niemieckiego.
Gdyby katowickie forum dotrwało do
dziś w niezmienionej formie, byłoby materialnym świadectwem dokonanego mariażu regionalizmu i polityki, do którego
doszło w międzywojniu. Myślenie o regionie, jego specyfice, historii oraz tradycji
ukształtowało nowe oblicze miasta. Polityka zadecydowała o tym, że zamiast ukazywać niepowtarzalność kultury śląskiej,
skupiono się na akcentowaniu wielowiekowych związków tej ziemi z Polską. Za
pomocą architektury starano się zatrzeć
niemiecki rodowód Katowic i zbudować
na jego miejscu polski wizerunek miasta.
Nawet chwilowe powodzenie funkcjonalizmu, stylu politycznie neutralnego, nie
było tam wolne od propagandy •
Śląskim). 23 stycznia 1929 r. Sejm Śląski oficjalnie
powołał Muzeum Śląskie. W maju 1930 roku
nastąpiło otwarcie ekspozycji, którą prezentowano
na piątym piętrze gmachu Urzędu Wojewódzkiego
oraz częściowo w budynku Śląskich Technicznych
Zakładów Naukowych.
11 J. Zborowski, O przyszłym muzeum górnośląskim, „Polska Zachodnia” 1927, nr 28, s. 11.
12
Pomnik odsłonięto dopiero w roku 1993.
13 PR. Venturi, D. S. Brown, S. Izenour, Uczyć się
od Las Vegas, Kraków 2013, s. 158.
29 — regionalizm — państwo
il.5. Witold Kłębkowski, gmach Urzędów Niezespolonych,
-szkieletowe, jego zasady, zalety i zastosowanie”, który wyświetlano we wszystkich
większych miastach Polski. Chciano także, aby katowicki pęd ku nowoczesności
został zauważony na Zachodzie. Mocarstwa obradujące w 1919 r. na konferencji
pokojowej w Wersalu nie miały pewności,
czy Polska nie zmarnuje potencjału gospodarczego Górnego Śląska. Brytyjski
premier David Lloyd George swoją obawę
miał wyrazić słowami: „Prędzej oddałbym
małpie zegarek niż Polsce Górny Śląsk”9.
~
rozmowa
ze Stanisławem Niemczykiem
Igor Łysiuk
architektem, założycielem biura
Łukasz Stępnik
rozmawiali:
ARS Architektura
sne, a nie tylko produkować „przeszczepy”. Cechy, o których mówię, ciągle są dla
mnie bardzo ważne, bo współczesności,
tak jak życia, nie da się zatrzymać. Życie samo zatrzyma się tam, gdzie trzeba.
Świadomie nie używam słowa „nowoczesność”, ponieważ pracuję w dziedzinie,
która polega na tworzeniu rzeczy tu i teraz, dokumentowaniu właśnie współczesności w postaci możliwości, technologii
i materiałów.
~ Tożsamość Śląska zbudowana jest 
~ Czy kontekst Śląska jest dla Pana 
istotny? 
Kończąc wydział architektury wiedziałem, że po dyplomie wracam na Śląsk. Nie
pochodzę z Górnego Śląska, urodziłem się
na Śląsku Cieszyńskim, w Czechowicach.
Nie wyobrażałem sobie wyjazdu do Gdańska, Białegostoku albo Łodzi. Zadałbym
pytanie „po co?”, „dlaczego?”. Pracuję tu
na swojej ziemi i o niej wiem najwięcej.
Teraz łatwiej jest mi to sformułować, ponieważ tu jest moje życie, wtedy było to
nieco naiwne. Tuż przed zakończeniem
dyplomu profesor zaproponował mi pracę
w katedrze, na co ja odpowiedziałem: „Ale
panie profesorze, ja wracam na Śląsk, ja
będę budował”. To był 1968 rok – stagnacja gospodarcza i zbliżający się polityczny
przełom. Człowiek w tym momencie jest
odsunięty, nie ma go na horyzoncie. Poszukując pracy przyjechałem do Katowic,
które były wtedy wielkim placem budowy.
W myśl ideologii, nie tylko politycznej,
zniszczono wtedy środek tego miasta.
Nie chodziło tu o żadną teorię o architekturze, o przestrzeni, o urbanistyce. Nic
z tych rzeczy. Zgodnie z ideologią, miasta miały przestać być miastami w ujęciu, które przyniosła nam historia aż do
okresu powojennego. Miały stać się nowymi zbiorowiskami ludzi o bliżej nieokreślonym kształcie i zapewniać bytowanie
i poziom socjalny, nic więcej. Dla mnie i
mojej rodziny stabilność miejsca była natomiast rzeczą oczywistą. Nasze działania
są długofalowe, architektura nie powstaje
w ciągu miesiąca, czy roku, tylko w ciągu całego życia. Czechowice Południowe
były tylko fragmentem przestrzeni na
obrzeżach miasta związanym z uprawą
rolną i powstającymi w międzywojniu
zakładami przemysłowymi. Po pierwszej
wojnie widoczna stała się tu wiara w odrodzenie kraju i w to, że wszyscy stają się
jednym narodem, który o sobie stanowi.
Nieprawdopodobny wysiłek pokolenia
waszych dziadków włożony został w to,
żeby tożsamość, istniejąca wcześniej tylko
w wyobraźni i w sercu, po prostu ożyła.
I udało się to zrobić w ciągu dwudziestu
lat. Wracam do tego świadomie – to był
okres, który powinien nas nieprawdopodobnie mobilizować, bo pokazał, że w tak
krótkim czasie można zrobić tak wiele.
Na tym obszarze ważne było, by obiekty
użyteczności publicznej, budowane z kasy
państwa, gminy, czy miasta, powstawały
w formule, która była już tu wykształcona.
Pomimo tego, że w większej części należała ona już do myśli modernistycznej.
Jeżeli spojrzymy na szkoły, banki, urzędy,
przedszkola, na różnego typu obiekty, to
dostrzegamy jedną warstwę, bardzo silnie wyodrębniającą się całość, która wyróżniała się w tamtym czasie również
jakimś rysem, detalem polskim. Wiemy
przecież, że w tamtym czasie wystawy
światowe przynosiły ogromne dokonania,
że w sferze rzemiosła, sztuk użytkowych
potrafiliśmy przewodzić, robić najlepsze
rzeczy. Najlepsze! To jest przykład na to,
że można tworzyć rzeczy swojskie i wła-
także przez zaborców. Oglądając 
kościół w Czechowicach-Dziedzicach 
można odnieść wrażenie, że niektóre 
ceglane detale silnie inspirowane są 
germańską kulturą architektoniczną.
Cegła nie jest ewenementem w żadnej
kulturze, bo w każdej materiał ten był
dostępny. Nie jest niczym nowym, niczym odkrywczym. Sam materiał drobnowymiarowy nie należy ani do kultury
germańskiej, ani do kultury wschodniej.
Przyczyna jego powstania jest zupełnie
inna – musiał być poręczny, produkowany
masowo i szybko. Dlatego wykształcił się
we wszystkich kulturach, od Rzymu po
Afrykę, gdzie cegły się po prostu suszy. Na
tym poziomie jest to element charakterystyczny dla krajów, regionów, obszarów,
które miały odpowiednie złoża osadowe
– gliny, lessy, wodę, rzeki, doliny. Materiał
z którego wykonujemy budynek nie jest
pomysłem, chociaż dzisiaj często traktuje się go w ten sposób. Przecież można
zbudować coś z bambusów. Bo co to za
problem? Paczka przyjedzie w kontenerach za tydzień.
~ W kilku wywiadach mówił Pan 
jednak, że dolomit zastosowany 
w kościele i klasztorze franciszkanów 
w Tychach jest celowym nawiązaniem 
do Asyżu.
To jest zupełnie inna kwestia. Zanim Wejchert rozpoczął działalność w Tychach
istniały w tej przestrzeni dwa kamieniołomy. W jednym z nich wydobywano piaskowiec, na który trafiliśmy również przy
wykopach ziemi pod fundamenty. Na południu, w dolinie rzeki Gostynki jest bardzo stara osada, która obecnie nosi nazwę
Cielmice. Tam, z kolei, jest kamieniołom
skał wapiennych wyłamywany warstwami. Z niego mieszkańcy wybudowali sobie
domy, stodoły i szopy. To było logiczne
– budowanie było zawsze podstawową
potrzebą człowieka, a nie tylko oznaką
dostatku, dlatego te budynki do dzisiaj
mogą służyć za podręcznik budowania.
Na paśmie wapiennym, który zmierza
w kierunku Jury znajduje się Libiąż, gdzie
złoże ma jeszcze doskonalszą formę –
staje się dolomitem, który ma większą
wytrzymałość i nie jest rozwarstwiony.
Tu właśnie pojawia się kontekst Asyżu,
zbudowanego ze skał dolomitowych.
~ Czyli jest to po prostu pewna war-
tość dodana?
Dodana, albo nawet udana. Wśród niewierzących mówimy o przypadkach. Ale
to wszystko dużo nas nauczyło. Na początku rozważaliśmy nawet ściągnięcie
tego materiału z Włoch. Te dwa, już tylko
historyczne, kamieniołomy są obecnie zasypane śmieciami. Nikt nie pomyślał, że
jeszcze kiedyś będziemy używali kamienia – tak zwyczajnie, bo to prehistoria.
Zrobiono to w latach siedemdziesiątych,
kiedy beton stał się wszystkim. Tychy są
przykładem takiego myślenia. O tym mieście mógłbym mówić bardzo długo. Nigdy
nie potrafiłem zaakceptować betonowych
blokowisk.
~ Jakie są w takim razie charaktery-
styczne cechy architektury Śląska? 
A może nie powinniśmy ograniczać 
się do regionów, tylko szukać cech 
architektury narodowej?
Powrócę do lat dwudziestych i trzydziestych, kiedy wykształcały się tu pewne
cechy na poziomie odrębności detalu architektonicznego. To wszystko należało
do nurtu modernistycznego, ale zaistniała
jakaś ogromna potrzeba upodmiotowienia
architektury międzynarodowej, która dla
mnie stała się architekturą bezosobową.
31 — regionalizm — państwo
WARTOŚĆ
LOK ALNOŚCI
~ Czy uzasadnione jest więc używanie 
nowych materiałów i technologii, które nie są ani lokalne, ani naturalne? 
Chciałbym, żeby z lokalności udało nam
się wytworzyć wartość, która jest inna
niż wartości powstałe w miejscach, która są od nas oddalone o 500 km. Bo tam
lokalność jest czymś innym. To jest dla
mnie bardzo ważne. Tak jak z człowiekiem – jeden ma skórę jaśniejszą, drugi
ciemniejszą. Jeśli znajduję się wśród ludzi, to dostrzegam ich odrębność, a oni
dostrzegają ją we mnie. Postać ludzka jest
kanonem, ale cechy i powierzchowność
danej osoby mogą być przeróżne. Widać
32
R Z U T +2 —
to w sposobie ubierania, w sposobie kreowania otoczenia. Mówię o odrębności
formy, bo istota przydatności materiałów,
niezależnie od miejsca, jest taka sama.
33 — regionalizm — państwo
W odrodzonej Polsce każdy budynek miał
maszt wyprowadzony powyżej dachu na
stalowych uchwytach – taki mały detal,
jako miejsce na flagę narodu. Istniała wtedy potrzeba udokumentowania tożsamości narodowej – polskości. Taka potrzeba
pokazania twarzy danego miejsca dalej
istnieje i powinna istnieć, bo stwarza napięcie pomiędzy regionami i miastami.
Staje się atrakcją dla ciągle przemieszczających się ludzi. Nie jest ona oparta na
odczuciach narodowych, ale na zrozumieniu kultury własnego miejsca. W ten
sam sposób staram się zrozumieć moją
rodzinę i środowisko – kim byli, co robili,
jakie kultywowali wartości. Mamy do tego
prawo. Moje bezpośrednie otoczenie było
różnorodne – w Czechowicach istniało
trochę bardzo porządnej, przedwojennej
architektury. Obok było też Bielsko, które
jest bardzo ciekawym miastem, ponieważ
na rzece Białce przebiegała granica Małopolski i Śląska Cieszyńskiego. Inwestorami i budowniczymi byli tu Czesi, Niemcy,
Żydzi, Austriacy. Po drugiej stronie był
przemysł włókienniczy, w całości żydowski. Jego pozostałości do dzisiaj są bardzo
wartościowe architektonicznie. Ten klimat pozostał we mnie do dziś – stąd wiem,
że posadzka to nie asfalt, tylko kamień
albo klinkier. Dla rzemieślników tamtego
czasu nie było bariery technologicznej,
byli mistrzami jeżeli chodzi o wykonawstwo i technologię.
~ Opowiadał Pan o własnych do-
świadczeniach i ich znaczeniu dla 
rozumienia kultury danego regionu. 
Czy w architekturze w ogóle jest 
miejsce na osobowość twórcy? A może 
powinniśmy raczej dążyć do jej zniwelowania w celu tworzenia bardziej 
obiektywnych i spójnych wizualnie 
przestrzeni?
To jest tak jak z napisaniem książki – gdyby ktoś dyktował autorowi co ma robić,
to dostalibyśmy dziesięć jednakowych
tytułów. Wszyscy musimy nauczyć się
tych samych liter, ale bagaż własnego
życia powinien uwidocznić to, że dzieło zostało stworzone przez określonego
człowieka. Nie dzieje się tak dlatego, że
ktoś jest tylko indywidualnością i jest
jedyny w kosmosie. Taka jest moja wizja
człowieka, który coś robi. Bezosobowość
wytwarzanych produktów jest dla mnie
bolesna. Tak działa wielki rynek, który
w tej chwili określa wszystko i niczym się
nie krępuje.
~ Czyli rzemiosło jest buntem prze-
ciwko rynkowi?
Cieszyłbym się, gdyby istniała taka świadomość. Zmierzam do tego – kiedy okaże się, że rynek jest zerowy, to będziecie
musieli wybudować swój dom z odpadów.
Rodzina nie będzie czekała na lepsze czasy, wy też nie macie na co czekać – nie da
się w moim wieku założyć rodziny. Nie
można czekać aż kredyty będą tańsze. To
jest niesprawiedliwość tego świata, zaborczość względem własnego narodu. To jest
bardzo trudny czas właśnie dla was, ludzi
kończących studia, z pomysłami, z aspiracjami, których żadnemu człowiekowi nie
można odebrać.
~ Jest jeszcze jeden wątek, który 
chcielibyśmy poruszyć. Bardzo często 
mówi się o uczestnictwie wspólnoty 
il.1.
Kościół Św. Ducha w Tychach,
fot. Łukasz Stępnik
~ Czy ludzie mają jakikolwiek wpływ 
na to jak wyglądają te budynki?
Każdy człowiek chce się wypowiedzieć.
Ta różnorodność osobowości jest czymś
wartościowym. Z drugiej strony wiem, że
jeżeli architekturę będę robił również dla
siebie, to mam taką cichą nadzieję, że będzie ona także dobra dla innych. W latach
sześćdziesiątych budowaliśmy kościół
Świętego Ducha. Byłem wtedy bardzo
młody. Jeden z cieśli, który przyszedł nam
pomagać, zobaczył projekt i powiedział,
że przyniesie zdjęcie pokazujące, jak powinien wyglądać kościół. Przyniósł zdjęcie Bazyliki świętego Piotra. Dla niego
projekt kościoła był formą zakodowaną
w tym budynku – tam jest przecież siedziba papiestwa, więc jaki jeszcze może być
kościół? Czy może być lepszy albo inny?
Ten pan nie przyszedł już później na budowę. On w ten sposób zamanifestował,
że to nie jest jego architektura. Nie można
jednak organizować referendum na temat
projektu, bo jeden człowiek powie „mi
się podoba”, a drugi „a ja bym dodał to”.
Powstałby chaos organizacyjny. Dlatego
właśnie różnorodność architektury, poza
„wyrównywaniem” z lat siedemdziesiątych, jest tak bogata i złożona. To daje
szansę wyboru.
~ Wróćmy do cieśli, któremu kościół 
kojarzył się tylko z Bazyliką świętego 
34
R Z U T +2 —
Piotra. W jakim stopniu tworzone 
przez Pana formy definiowane są 
przez typ budynku i regulacje, takie 
jak sobór watykański II?
W kategoriach architektury mówił on
głównie o organizacji wnętrza w kontekście funkcji liturgicznych. Jest to element, który zdefiniował kształt kościoła Świętego Ducha – tam jest centralne
prezbiterium, które odzwierciedla pełną
wspólnotę, z kapłanem sprawującym ofiarę eucharystyczną. Z jednej strony mamy
więc działanie wyznaczone przez akty
prawne i zmiany regulacji, z drugiej natomiast coś znacznie głębszego – doznania,
z których możemy korzystać. Powiedzmy,
że chcę zaprojektować stół. Sam stół jest
słowem abstrakcyjnym, może mieć trzy,
cztery, jedną albo osiem nóg. Może być
wygięty albo prosty. Więcej inspiracji daje
często brzmienie słowa niż przedmiot. Fizyczność działania może zabić idee i intencje, jeżeli pojawi się zbyt wcześnie.
Traktuję życie każdego człowieka również
jako zbiór doświadczeń. Każdy człowiek
staje się na przestrzeni życia własnym
nauczycielem i uczniem.
~ W jakim stopniu te idee zmieniają 
się w trakcie budowy?
Cały czas. To jest przekleństwo dla inwestorów, którzy chcieliby budować szybko
i sprawnie. Ja nie odwiedzam budowy,
ja jestem tam ciągle. W procesie budowy tkwi ogromna inspiracja i potencjał.
Teraz wstrzymano nam budowę kościoła
franciszkanów. Usztywnienia przepisów
i prawa stały się absurdalne. Nie wiadomo już komu służą – to nie jest myślenie
w odpowiednich kategoriach.
~ A jak Pan ocenia modyfikacje, 
które powstają już po oddaniu budynku? Nawet funkcja jest pojęciem 
względnym – kościoły zmieniane są 
w biblioteki, centra konferencyjne 
i restauracje.
Bardzo cierpię z tego powodu, bo to oznacza, że nasze społeczeństwo diametralnie zmienia system wartości. Oglądałem
w Holandii katedrę przerobioną na hotel
i lokal gastronomiczny. To jest porażające!
Jako człowiek, który jest osobą wierzącą,
wolałbym rozebrać do fundamentów kościół, który budowałem. Z fundamentem
włącznie. Praktyczność względem Boga
nie istnieje, czym miałaby ona być? Nie
wszystkim można handlować, nie wolno.
Trzy lata później oglądałem w telewizji
film o społeczności w małym belgijskim
lub holenderskim mieście. Ludzie, już
w moim wieku, wybudowali tam sobie
mały kościół. Obecnie jest ich dwunastu. Ksiądz dojeżdża, ale jest leniwy i nie
zawsze udaje mu się zdążyć. Ich sąsiedzi
rozebrali swój kościół, bo ktoś chciał go
przerobić na sklep. Pomyślałem sobie:
piękny pomysł. Nie chodzi tu o radykalizm, tylko o prawdę.
~ Jaka jest w tym wszystkim rola 
architekta? Czy powinien on projektować tylko w miejscu z którego pochodzi? Czy odrzuciłby Pan zlecenie 
na zaprojektowanie kościoła w Azji 
albo Afryce? 
Miałem taką propozycję. Ksiądz, który
wyruszył na misję potrzebował projektu
świątyni, żeby móc od czegoś zacząć. Taki
projekt nie może być po prostu przeniesiony, musi być zmodyfikowany i dopasowany do miejsca. Nie mam informacji,
czy ten kościół w końcu wybudowano.
Pomagam teraz księdzu, który pracuje
pod Lwowem. Jest tam dzielnica na sto
tysięcy ludzi. Ksiądz ze Śląska otrzymał
od biskupa zadanie, by stworzyć w niej
parafię katolicką.
~ Czy Wchód jest dla Pana istotną 
inspiracją? Oglądaliśmy właśnie kościół Świętego Ducha z malarstwem 
Jerzego Nowosielskiego.
Sztuka od pradziejów dotyczyła religii,
a nie świata świeckiego. Prawosławie nie
zmieniło kanonu i pozostaje mu wierne do
teraz. My rozszczepiliśmy się po soborze,
ale tylko zewnętrznie. Mamy piękne obrazy z tamtego czasu. Określamy je ikonami,
bo nie musimy ich inaczej nazywać. Jak to
się ma do moich fascynacji? Wizerunek
Matki Bożej, Chrystusa, Świętych itd. jest
w obu przypadkach taki sam. To jest głęboko osadzone teologicznie – czym jest
ikona, czym jest wizerunek, do czego służy to człowiekowi. Będziemy do tych wartości zaglądać coraz częściej. Tak myślę.
~ Na zakończenie chcielibyśmy 
powrócić do tematu architektury 
śląskiej. Jak ocenia Pan podejście 
do lokalności reprezentowane przez 
młodszych twórców?
Dostrzegam dążenie do tego, żeby związać architekturę z tym miejscem. Przysłowiowa cegła nie jest już wyróżnikiem
Śląska. I chociaż materiał jest uniwersalny, to sposób jego wykorzystania definiuje
regionalizm i umiejscawia architekturę.
Dzięki temu wiem czym jest detal tutaj,
a czym jest detal na Pomorzu albo w innym obszarze kraju. Mądry detal był powielany jak dobry przepis na chleb. Człowiek chce myśleć logicznie i dobrze, ale
przychodzą problemy, na przykład przychodzi dystrybutor materiałów i mówi:
„chcesz zieloną, żółtą, czy czerwoną cegłę
– masz, dam ci wszystkie kolory tęczy, wybierz sobie”. To jest pokusa, ale nie starczy
nam czasu na wszystkie kolory. Nie damy
rady ich wykorzystać. Warto sobie uświadomić to, czym się otaczamy i z czym
pracujemy. Zawsze chcemy poznać jakąś
prawdę, ale prawdę należy zgłębiać, a nie
tylko pozorować •
35 — regionalizm — państwo
w procesie powstawania zaprojektowanych przez Pana budynków. Czy 
udział społeczności buduje obraz 
regionalnej architektury?
Miałem kontakt z badaniami socjologicznymi przy okazji opracowywania projektów w Tychach, ale metody uczestniczenia były w nich z góry zaprogramowane.
Ja staram się tego nie programować,
natomiast zawsze zmierzam do tego,
żeby udział użytkownika był świadomy.
Przy budowie obiektów sakralnych taka
okazja istnieje – parafianie muszą partycypować, bo nie wszystkich stać jest na
obiekt zrealizowany przez generalnego
wykonawcę.
M IASTO
39 — regionalizm — miasto
PAT R Z Ę W D Ó Ł , W I DZ Ę W I Ę C E J.
O M IE J SK IE J TOŻSA M OŚCI
W D E TA L U
D A G M A R A S TA G A
FOT. DAGMARA STAGA
~
il.1. Gorseciki na klatce schodowej w kamienicy przy ul. Odyńca 9 w Warszawie, 2013
W 1983 roku Norman Bryson szczegółowo
opisał proces patrzenia na dzieło sztuki
odróżniając długie i pełne uwagi spojrzenie (ang. gaze) od tzw. rzucenia okiem
(ang. glance)1. Nie dokonując zbędnego
wartościowania, łatwo zauważyć, że te
dwie postawy są dla patrzącego zupełnie
innymi narzędziami, za pomocą których
może on dostrzec różne elementy rzeczywistości. Ukazują one także szczególną
relację pomiędzy przypadkowością, a intencjonalnym i kontemplacyjnym procesem percepcji, gdyż tylko w połączeniu
umożliwiają pełne „zobaczenie” danej
rzeczy czy zjawiska.
Teoria ta doskonale wpisuje się w zdobywający coraz większą popularność,
dyskurs o miejskiej tożsamości, którą dostrzec pozwala właśnie suma długotrwałych obserwacji oraz przypadkowo zauważonych prawidłowości. Rozróżnienie na
gaze i glance wiąże się także z różnymi
1 Norman Bryson, Vision and Painting: The Logic
of The Gaze, Yale University Press, New Heaven,
Connecticut, 1983.
typami patrzących – „tutejszych” i „obcych”. Przynależący do pierwszej grupy to
mieszkańcy miasta, będący od dawna jego
częścią. Natomiast drugi podzbiór składa się z osób nowo przybyłych, turystów
oraz pozostałych, którzy z różnych powodów znaleźli się pośrodku miejskiego
organizmu. Jedni w opozycji do drugich
postrzegają ten sam obiekt, czyli określone miasto, w sposób odmienny. Grupie
„tutejszych” przypisane jest brysonowskie
gaze natomiast „obcym” – glance.
Podstawowym założeniem teorii amerykańskiego badacza jest stwierdzenie,
że każdy proces patrzenia obarczony jest
bagażem kulturowym patrzącego. Dla regularnych mieszkańców miasta jest nim
ogólne wyobrażenie o miejscu, w którym
przyszło im żyć, znajomość pewnych faktów historycznych i społecznych. Ich bagaż narastał stopniowo, informacje docierały do nich same, w przeciwieństwie do
„obcych”, którzy do miasta przyjeżdżają
z konkretnym nastawieniem, pragnąc je
zweryfikować. Nowo przybyli, turyści,
często poświęcają mnóstwo czasu i wysiłku na przygotowania do odwiedzin określonego miasta. Przeglądając magazyny,
książki, mapy oraz strony internetowe
tworzą własną wizję, która często okazuje się być daleką od rzeczywistości. Stąd
też cała gama psychicznych zaburzeń występujących wśród turystów jak syndrom
paryski czy obłęd jerozolimski. Jednak zarówno pod spojrzeniem „tutejszych” jak
i „obcych” miasto obnaża swoją naturę,
kreuje tożsamość.
Miejska tożsamość, choć bardziej zwięzła i szczegółowa w swojej specyfice, oczywiście nie jest tym samym co regionalizm,
który przede wszystkim jest o wiele bardziej rozpięty geograficznie. Bazuje jednak
na podobnych założeniach, odnajdując na
określonej przestrzeni powtarzalne i często występujące zjawiska. Posługując się
emblematyką i wyróżnikami przypisanymi do konkretnego obszaru, możliwe jest
dokonanie klasyfikacji, taksonomicznego
podziału mapy na konkretne jednostki,
będące w swoim wyrazie silnie odmienne
od pozostałych. W związku z tym, naturalnym synonimem słowa „regionalizm”
wydaje się być „tożsamość regionu”, która
wskazuje nie tylko na fizyczne aspekty obszaru, ale i na jego niematerialny wymiar
obecny w ludzkiej psychosferze.
Powiązanie tych dwóch koncepcji,
obecnych we współczesnym myśleniu
o architekturze i urbanistyce wytwarza
szczególny model patrzenia na wyodrębniane z przestrzeni geograficznej byty,
kolejno nazywane dzielnicami, miastami,
regionami, makroregionami etc.
Mieszkaniec bądź „obywatel” miasta,
posługując się nomenklaturą Aleksandra Wallisa 2, patrzy na otaczającą rzeczywistość wzrokiem przyzwyczajonym
do reprezentujących ją obrazów. Jej specyficzność jest dla niego naturalnością,
a unikatowe składowe czymś typowym
i zwyczajnym. „Tutejszy” postrzega miasto
najczęściej tylko z poziomu swoich oczu.
2 Aleksander Wallis, Informacja i gwar: o miejskim
centrum, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1979.
40
R Z U T +2 —
one na polski grunt holenderską koncepcję
niewielkich kafelków o specyficznej formie. Terakotowe mozaiki rozprzestrzeniły się nie tylko w Warszawie, ale również
w innych miastach w kraju i za granicą 3.
Jak zauważają autorki albumu, poświęconego produktom wspominanej fabryki,
choć gorseciki obecne były w wielu miastach i w różnego typu budynkach, to na
warszawskim gruncie w latach 30. stały się
one nieodłącznym elementem architektonicznego wystroju. Statystycznie, w projektach międzywojennych mieszkań czy
całych budynków, terakotowe mozaiki były
najczęściej planowanym typem pokrycia
podłóg4.
OBCY ROZGLĄDA SIĘ WE WSZYSTKICH
MOŻLIWYCH KIERUNKACH, SPOGLĄDAJĄC TAM, GDZIE WZROK MIEJSKIEGO
AUTOCHTONA ZAPUSZCZA SIĘ
SPORADYCZNIE
W stolicy kwitł w tamtych czasach zawód tzw. terakociarzy, którzy ogłaszając
się w gazetach nie tylko korzystali z proponowanych przez ulotki Zakładów Dziewulskiego i Langego wzorców, ale również
tworzyli autorskie kompozycje, wpasowując je w każdy, nawet najskromniejszy
metraż. Warszawskie mozaiki przybierały jednak formy dużo prostsze, aniżeli
poza granicami miasta. W stolicy kafelki
układane były bardziej konserwatywnie,
a ich wzory bazowały na powtarzalnych
formach geometrycznych i repetytywnych
schematach kolorystycznych. Różniły się
tym od zagranicznych realizacji, w których niewielkie płytki służyły raczej jako
fragmentaryczne w swojej strukturze pociągnięcia pędzlem, co widać chociażby
na przykładzie amsterdamskich budynków, w których posadzki zamieniły się
w ekspresyjny i dynamiczny obraz5.
3 Hanna Faryna-Paszkiewicz, Zuzanna Fruba, Warszawskie gorseciki zanikające, Wydawnictwo Nisza,
Warszawa 2013, s. 19.
4 Tamże, s. 22.
5 Tamże, s. 63.
„Gorseciki”, w swoich klasycznych i wysmakowanych konfiguracjach, stały się
czymś na wskroś warszawskim, a obecne na innych długościach i szerokościach
geograficznych tylko potwierdzały stołeczny charakter i przynależność do nadwiślańskiego miasta. Wspominają o tym
niektórzy z przywoływanych w publikacji
mieszkańców kamienic, w których terakotowe miniformy ciągle można zobaczyć.
„Gorsecikowe” mozaiki współcześnie
można znaleźć jeszcze w wielu kamienicach i budynkach użyteczności publicznej. Znakomitymi przykładami są,
m. in. Kościół Najświętszego Zbawiciela,
czy też Szpital Dziecięcy przy ulicy Litewskiej. Dobrze zachowaną posadzkę
z małych terakotowych kafli co wieczór
mogą podziwiać bywalcy Centralnego Basenu Artystycznego. Wiele „gorsecików”
zachowało się także w kamienicach przy
Krakowskim Przedmieściu, ulicy Wilczej,
Rakowieckiej i Langiewicza. Niestety, jak
zauważają autorki w tytule swojej książki,
terakotowe miniatury z „wcięciem w talii”
czeka niechybna śmierć i zapomnienie.
Coraz więcej kamienic, w których „gorseciki” przetrwały najgorsze dla miasta
czasy, lub w których po pieczołowitym
procesie zbieractwa zostały umieszczone
na nowo w latach 80. jest oczyszczanych
z produktów Zakładów Ceramicznych
Dziewulskiego i Langego. Kafelki wymieniane są na nowoczesne płyty i zalewane
betonową masą. Być może to one za kilkadziesiąt lat będą stanowić detaliczny nośnik warszawskiej tożsamości. Być może
to nie unikatowość „gorsecików” ale ich
dostępność i funkcjonalność sprawiły, że
stały się wyróżnikiem architektury stolicy.
Faktem, na który jednak bez trybu przypuszczającego należy zwrócić uwagę jest
ich obecność oraz sposób w jaki występowanie terakotowych miniatur pokryło się
z granicami miasta. Opisywane kafelki
są tylko jednym ze zbiorów, który wyróżnić można na terenie Warszawy. Innymi
mogą być chociażby, szczególnie popularne w tym samym przedziale czasowym,
klamki Wagenfelda, czy też obrosłe już
w miejskie legendy neony. Podchodząc do
sprawy sceptycznie, można zanegować ich
„tożsamościowo-twórczą” funkcję podając
setki, jeżeli nie tysiące, przykładów tych
form w innych miastach i krajach, na wielu kontynentach.
Wyobrażając sobie miasto lub region
jako okrąg zaznaczony na białym arkuszu i stopniowo nanosząc na niego kolejne okręgi, odpowiadające poszczególnym obiektom zgodnie z amplitudą ich
występowania, następujący wniosek staje
się absolutnie nie do zakwestionowania.
Tożsamość miejsca to nic innego jak składowa wszystkich potencjalnie pospolitych
obiektów i zjawisk wspólnie tworzących
środowisko jedyne w swoim rodzaju. W tej
perspektywie miasto bądź region są podobne do jednostki ludzkiej, której tożsamość także złożona jest ze zbiorów uniwersalnych jak konkretne pochodzenie
etniczne, cechy charakteru, usposobienie
czy wizja świata, ale zmieszanych ze sobą
w różnych proporcjach, specyficznych tylko i wyłącznie dla określonej osoby.
Powracając do przywołanej na początku teorii Normana Brysona, patrzenie
i rzucanie okiem na otaczającą człowieka
rzeczywistość, to podstawowe czynności
prowadzące do jej odkrycia i zrozumienia, aż w rezultacie do oswojenia i wyodrębnienia spośród uniwersum miejsc.
Czasami bowiem unikalność konkretnego
miejsca najpełniej objawia się w rzeczach
małych, łatwych do przeoczenia, a jednak tak bardzo obecnych. Czasami warto
spuścić wzrok lub obrócić głowę o kilka
stopni w prawo, żeby zobaczyć dane miejsce na nowo •
41 — regionalizm — miasto
Rzadko podnosi głowę do góry, rzadko
także spogląda w dół. Patrzy przed siebie,
gdyż miasto jest dla niego przestrzenią
niemalże organiczną, hipotetycznie znaną
od podszewki.
Każdy obcy, inny, turysta w mieście,
odkrywa jego tożsamość na nowo. Złakniony jest każdego obrazu, każdego detalu
i ornamentyki. Dlatego też, łatwiej jest
obcemu wyróżnić cechy składające się
na charakter miejskiej architektury czy
urbanistycznego rozplanowania zabudowy. Łatwiej jest mu także dostrzec te mikroformy, które w dużym stopniu świadczą o jego odmienności, o jego cechach
charakterystycznych. Obcy rozgląda się
we wszystkich możliwych kierunkach,
spoglądając tam, gdzie wzrok miejskiego
autochtona zapuszcza się sporadycznie.
Jedno z tych sporadycznych spojrzeń
mieszkańców zaowocowało wydaną niedawno książką „Warszawskie gorseciki
zanikające”. Autorka, Zuzanna Fruba,
pobieżnie zerkając pod nogi w trakcie
poszukiwań mieszkania dokonała rekonstrukcji swoich dziecięcych wspomnień dotyczących wielobarwnych
kafelków w babcinym mieszkaniu. Ten
rzut oka, nie tylko rozbudził w autorce
detektywistyczną ciekawość, ale i obnażył strukturę postrzegania miasta przez
jego obywateli, które często dopiero po
upływie długiego czasu kalibruje się na
nowo, wychwytując niezauważalne wcześniej detale.
Publikacja Zuzanny Fruby, przygotowana we współpracy z matką autorki, cenioną historyczką sztuki i varsavianistką
– Hanną Faryną-Paszkiewicz, stawia pytanie o rolę detalu w myśleniu o architekturze oraz o jego znaczenie w tworzeniu
tożsamości danego miejsca.
Tytułowe „gorseciki” to typowe dla warszawskich budynków doby międzywojnia
małe terakotowe płytki. Swoją nazwę zawdzięczają kształtowi z charakterystycznym „wcięciem w talii”, przypominając
kobiecy gorset. W produkcji tych miniaturowych form przodowały Zakłady Ceramiczne Dziewulski i Lange. Przeniosły
M O N I K A STO B I ECK A
~
Zakopane kojarzy się obecnie przede
wszystkim z typową dla kurortów oprawą
architektoniczną – chaotyczną zabudową,
nieestetycznymi kramami z pamiątkami
oraz wszechobecną reklamą. Trudno jest
uwierzyć, że ponad 100 lat temu miasto to
było miejscem narodzin jednej z pierwszych formuł architektury narodowej.
Styl zakopiański1 jako koncepcja architektoniczna został wypracowany przez
Stanisława Witkiewicza, malarza i krytyka artystycznego, który pojawił się na
Podhalu jako jeden z licznych pozytywistów związanych z warszawską Szkołą
Główną. Podobnie jak całe grono wybitnych naukowców i działaczy tłumnie zjeżdżających z zaboru rosyjskiego do Zakopanego, tak i Witkiewicz uległ fascynacji
podhalańską kulturą 2. Owocami jego za1 Styl zakopiański doczekał się licznych publikacji;
najobszerniejsza bibliografia – T. Jabłońska, Z. Moździerz, „Koliba”. Pierwszy dom w stylu zakopiańskim,
Zakopane 1994.
2 J. Kolbuszewski, Odkrycie Tatr. Turystyka, nauka,
literatura i sztuka, [w:] Tatry – czas odkrywców, red.
T. Jabłońska, Zakopane 2011.
interesowania były liczne publikacje, które dość szybko zaczęły koncentrować się
wokół specyficznego modusu budowania,
obecnego na obszarze podtatrzańskim.
W dobie XIX-wiecznego zainteresowania
etnologią, archeologią i ewolucjonizmem,
Witkiewicz zaczął postrzegać tradycyjne
budownictwo góralskie jako architekturę niemalże pierwotną, w której formach
można się było doszukiwać pierwiastków
rdzennie polskich 3. Jego fascynacja pismami Rousseau i francuskim naturalizmem
również wpłynęła na postrzeganie drewnianych, góralskich chat, które komponując się z krajobrazem tworzyły wrażenie
jedności architektury i otoczenia4. Nie bez
znaczenia jest też fakt, że Witkiewicz był
przeciwnikiem wszelakich odmian historyzmu i otwarcie występował przeciwko
formułom eklektycznym. Pod Tatrami odnalazł świeżość, naturalność i prostotę,
STYL ZAKOPIAŃSKI MOŻNA ZATEM
POTRAKTOWAĆ JAKO PRODUKT
ARTYSTYCZNY O MOCNYM PODŁOŻU
INTELEKTUALNYM
pobrzmiewają chociażby echa poglądów
Tołstoja. Wiara w szczerość, prostotę
i zrozumiałość sztuki ludowej, najwyżej
cenionej przez rosyjskiego pisarza6, jest
tożsama z zapatrywaniami Witkiewicza. Tołstojowskie przekonanie o tym, że
sztuka tkwi nie tylko w malarstwie, rzeźbie czy architekturze, a przede wszystkim w wytwórczości rodzimej7, stanowi
niemalże teoretyczne uzasadnienie dla
drugiej zasady stylu zakopiańskiego. Inspiracje estetyką rosyjską u Witkiewicza
nie dziwią, biorąc pod uwagę warszawski
3 M. Leśniakowska, Architekt Jan Koszczyc Witkiewicz i budowanie w jego czasach, Warszawa 1998,
s. 17.
5 Tamże, s. 19.
4 Tamże, s. 18.
7 Tamże.
6 A. Walicki, Rosyjska filozofia i myśl społeczna od
oświecenia do marksizmu, Warszawa 1973, s. 499.
bagaż intelektualny i wielokrotne podróże
do Rosji. Styl zakopiański można zatem
potraktować jako produkt artystyczny
o mocnym podłożu intelektualnym.
Jako pierwszą budowlę w stylu zakopiańskim wzniesiono willę „Koliba” na
początku lat 90. XIX wieku8. Forma domu
Zygmunta Gnatowskiego wzorowana była
na typowych góralskich chatach – konstrukcja z drewnianych belek, ułożonych
na kamiennej podmurówce, dostosowanej
do srogiego górskiego klimatu i przekryta spadzistym dachem. Ornamentyka
w przypadku „Koliby” była bardzo subtelna i koncentrowała się głównie w trójkątnych szczytach. W rzeczywistości to
jednak kolejna realizacja Witkiewicza stała się prawdziwą wizytówką stylu – Dom
„Pod Jedlami” ukończony w 1897 roku9.
Willę ufundowano na malowniczym
wzniesieniu, gwarantującym imponujący widok na Tatry. Sposób ukształtowania bryły, a przede wszystkim obecność
wysokiej kamiennej podmurówki, tworzyły wrażenie integracji budynku z przestrzenią, w której się znajdował. Cztery
elewacje różniły się od siebie obecnością
werand, piętrzeniem ryzalitów, wprowadzeniem wąskich tarasów. Dom został
w całości ozdobiony typowymi podhalańskimi motywami ornamentalnymi.
Sposób zakomponowania drewnianej
posiadłości na leśnym pagórku gwarantował efekt „zrośnięcia” bryły z górskim
otoczeniem, spełniając założenia naturalizmu i architektury malowniczej.
Szeroko dyskutowaną realizacją Witkiewicza było Muzeum Tatrzańskie, budowla
wyłamująca się z szeregu drewnianych posiadłości projektowanych w Zakopanem.
Muzeum wybudowano po śmierci artysty,
ale zgodnie z jego zaleceniami. Projektantem technicznym był Franciszek Mączyński10, jeden z najczynniejszych propagatorów stylu zakopiańskiego. Powodem
8 Z. Moździerz, Styl zakopiański w architekturze,
[w:] Regionalizm – Regiony – Podhale, red. J. M.
Roszkowski, Zakopane 1995, s. 32.
9 Tamże, s. 36.
10 Tamże, s. 51.
43 — regionalizm — miasto
ST YL ZAKOPIAŃSKI.
HISTORIA A WSPÓ ŁCZESNOŚĆ
które pozwoliły mu na wypracowanie własnej propozycji architektonicznej, która
na długie lata stała się tematem żywych
dyskusji i polemicznych debat.
Witkiewicz ujął formuły stylu zakopiańskiego w dwie zasady, będące odpowiednikami założeń, którymi kierował się
w malarstwie. Pierwsza zasada wiązała się
z postrzeganiem architektury jako sztuki plastycznej. Opierała się ona na trzech
wytycznych – kolorystycznym oddziaływaniu naturalnych materiałów, logicznej
konstrukcji bryły i grze światłocienia. Kolejna zasada zakładała pojmowanie stylu
jako sumy elementów konstrukcyjnych
i dekoracyjnych5. Efektem wypracowania konkretnych reguł była architektura
spójna, konsekwentna i jednolita, będąca jednocześnie czerpiącym z europejskich wzorców i prądów artystycznych
sztucznym konstruktem. Warto dodać,
że Witkiewicz, wytyczając reguły stylu
zakopiańskiego, w dużej mierze kierował
się rosyjskim podejściem do wytwórczości ludowej. W założeniach stylu mocno
lata 60. XX w.
11 Międzynarodowe Mistrzostwa Świata Federacji
Narciarskiej FIS; odbyły się w Zakopanem m.in.
w 1962 r.
FOT. MONIKA STOBIECKA
il.3. Tadeusz Brzoza, Liceum im. Oswalda Balzera,
Zakopane, lata 60. XX w.
FOT. MONIKA STOBIECKA
ruchu budowlanego. Dzięki uchwałom
z lat 1955, 1958, 1961 i 1972, Zakopane
uzyskało środki finansowe na budowę
kilku osiedli mieszkaniowych. Nowopowstałe realizacje wyróżniały się przede
wszystkim wysokością – do tamtego czasu
w Zakopanem dominowała architektura
jedno – lub dwupiętrowa. Bloki powstałe
w latach 60. liczyły sobie po kilka kondygnacji, w niektórych pojawiły się nawet
windy. Budynki te charakteryzowały się
dużą prostotą, rytmiczną artykulacją za
pomocą okien, brakiem dekoracji. Podobnie pomyślany został Urząd Miasta –
utrzymany do dziś w czarno-białej kolorystyce. Innym sztandarowym przykładem
powojennej architektury miasta stało się
liceum im. Oswalda Balzera projektu absolwenta szkoły – Tadeusza Brzozy, który
zaproponował oszczędną w formie bryłę,
idealnie przystosowaną do przeznaczonej
funkcji, dyskretnie dekorowaną kolorową
mozaiką na elewacji frontowej.
Z pewnością bardzo istotnym wydarzeniem w historii architektury miasta była
realizacja infrastruktury sportowej związanej z FIS 11. Ośrodek sportu COS, bary
FIS i Smrek, restauracja Wierchy, a także
dworzec PKS i dobudowaną część poczty
łączy podobna forma, uzyskana dzięki
wprowadzeniu pochyłych dachów, wielkoformatowych przeszkleń, uproszczeniu
bryły i wykorzystaniu kamienia w dolnych
partiach budynków. Jedność stylistyczna
zaproponowana w przypadku obiektów
ulokowanych w różnych częściach miasta
podkreślała przeznaczenie i kompleksowy
charakter wszystkich realizacji.
W latach 60. powstała w Zakopanem
nowa stacja hydrologiczno-meteorologiczna, stanowiąca kolejny przykład architektury funkcjonalistycznej. Zaprojektowany przez Jerzego Dajewskiego
obiekt podzielony został na trzy proste
kondygnacje o zwężających się ku górze
formach tarasowych. Stacja zaskakuje
nowatorskimi rozwiązaniami instala-
il.4. Budynek COS, Zakopane, lata 60. XX w.
FOT. MONIKA STOBIECKA
44
FOT. MONIKA STOBIECKA
R Z U T +2 —
FOT. MONIKA STOBIECKA
il.1, 2. Osiedle przy ul. Chałubińskiego, Zakopane,
stylu zakopiańskiego. Żywot formuły witkiewiczowskiej, zakończony na Podhalu,
odniósł jednak spektakularny sukces na
Mazowszu. W pierwszym dwudziestoleciu XX wieku realizacje inspirowane
stylem zakopiańskim powstawały przede
wszystkim w Warszawie i okolicach.
Słynna kamienica na Chmielnej, wille
w Podkowie Leśnej, Milanówku, Konstancinie i Nałęczowie są dowodem na
ciągłą fascynację stylem zakopiańskim,
który popularyzowany był głównie przez
działaczy z Instytutu Propagandy Sztuki
– chociażby Karola Stryjeńskiego, który
podjął się również próby reaktywacji stylu
w Zakopanem. Aktywność Stryjeńskiego
na Podhalu jest warta uwagi nie tylko ze
względu na wypracowany przez niego II
styl zakopiański i projekt Wielkiej Krokwi,
ale także autorstwo pierwszego, co prawda
niezrealizowanego, planu regulacyjnego
Zakopanego. Stryjeński planował rozwój
miasta w kierunku Tatr, ograniczenie
zwartej małomiasteczkowej zabudowy na
korzyść wolnostojących domów o cechach
regionalnych, wydzielenie terenów pod
obiekty sportowe. Z witkiewiczowską wizją Podhala łączyły go przede wszystkim
antyurbanizm i pojmowanie architektury
jako integralnej części pejzażu.
W czasie 20-lecia międzywojennego Zakopane utrzymało swoją pozycję letniska
polskiej inteligencji i bohemy. Budowano hotele, pensjonaty i pierwsze obiekty sportowe, zagospodarowano tereny
wzdłuż Równi Krupowej. Formuły stylowe
stosowane przez architektów były bardzo
zdywersyfikowane. W następstwie niepochlebnych recenzji, skierowanych wobec
transpozycji stylu zakopiańskiego na kamień, formuła witkiewiczowska zaczęła
ustępować budynkom modernistycznym,
stylowi dworkowemu i lokalnym odmianom historyzmu.
Zupełnie inne cele wobec architektury
Zakopanego postawione zostały po II wojnie światowej. Nastąpiło wtedy odejście
od wszelakich formuł architektury narodowej w kierunku funkcjonalizmu. Na lata
60. przypada okres zintensyfikowanego
il.5. Pierwotnie restauracja Wierchy, Zakopane, lata
60. XX w.
cyjnymi – architekt wyśmienicie poradził sobie z problemem zalegającego na
płaskim dachu śniegu – każdy taras jest
wyposażony w system podgrzewanych
rynien umożliwiających stałe ściekanie
rozpuszczającego się śniegu.
Lata 90. wyznaczają początek architektonicznej samowoli w mieście. Zakopane
straciło swój elitarny charakter i stało się
nieuporządkowanym letniskiem wypełnionym rozmaitymi obiektami o dyskusyjnych walorach estetycznych. Sytuacja
45 — regionalizm — miasto
licznych kontrowersji wokół gmachu Muzeum był użyty do budowy materiał, czyli
kamień. Witkiewicz, wierzący w „prawdę
materiału” i idącą za nią „prawdę stylu”,
zaproponował rozwiązanie, które obecnie
może być uważane za swoisty pomost między XIX-wiecznymi nurtami architektonicznymi a XX-wiecznym modernizmem.
Jasna, oszczędna w dekoracjach elewacja,
prosta i regularna bryła, subtelna ornamentyka witkiewiczowska mogły zapewnić stylowi zakopiańskiemu długowieczność nawet po śmierci pomysłodawcy. Tak
się jednak nie stało. Muzeum Tatrzańskie,
ostatnia realizacja Witkiewicza była jednocześnie największym sukcesem i najcięższym ciosem wymierzonym w stronę
FOT. MONIKA STOBIECKA
46
R Z U T +2 —
47 — regionalizm — miasto
il.6. Jerzy Dajewski, Stacja hydrologiczno-meteorologiczna, Zakopane, 1967 r.
współczesnej architektury w mieście rysuje się dość dramatycznie. Można wymienić nieliczne obiekty, które zaprojektowane zostały w sposób przemyślany i spójny.
Duża część z nich to odnowione budynki
z początku wieku bądź realizacje wykorzystujące odrestaurowane belki z ornamentyką zakopiańską. Są to zazwyczaj
SYTUACJA WSPÓŁCZESNEJ ARCHITEKTURY W MIEŚCIE RYSUJE SIĘ
DOŚĆ DRAMATYCZNIE. MOŻNA
WYMIENIĆ NIELICZNE OBIEKTY,
KTÓRE ZAPROJEKTOWANE ZOSTAŁY
W SPOSÓB PRZEMYŚLANY I SPÓJNY
domy mieszkalne, które charakteryzują
się prostymi, gładkimi i białymi elewacjami, dyskretnymi dekoracjami z motywami podhalańskimi oraz spadzistymi
dachami. Nowe realizacje, w przeważającej większości, przypominają niestety
strywializowane wersje stylu zakopiańskiego – obficie dekorowane potężne gó-
ralskie pałace z drewnianych bali, które
stale podlegają procesowi rozbudowy.
Budynki te często pełnią funkcje hoteli, pensjonatów i restauracji – ich celem
jest przykuwanie uwagi odwiedzających
miasto turystów. W podobnej „stylistyce” utrzymuje się również kramy i budki
z pamiątkami, zapełniające każdą wolną przestrzeń miejską. To właśnie tego
typu obiekty budują współczesny obraz
Zakopanego – zatłoczonego, zabudowanego centrum turystycznego o znikomych
walorach estetycznych. W nowych projektach widać nawiązania do stylu zakopiańskiego i budownictwa regionalnego,
ale także do stylu dworkowego, neoklasycyzmu i secesji. Zatrważa brak zainteresowania fenomenalnymi projektami
funkcjonalistycznymi, pochodzącymi
z lat 60. i 70., wynikający prawdopodobnie
z kojarzeniem ich z poprzednim ustrojem
politycznym.
Fatalna kondycja zakopiańskiej architektury jest wynikową wielu czynników.
W przypadku niepokojących parodii stylu
zakopiańskiego rzuca się w oczy przede
il.7. Sebastian Pitoń, Dom przy ul. Kościeliskiej,
Zakopane, 2008
FOT. MONIKA STOBIECKA
48
R Z U T +2 —
Zupełny brak ograniczeń na polu inwestycyjnym, pozostawienie „wolnej ręki” deweloperom oraz natłok reklamy świadczą
o tym, że urzędnicy koncentrują się jedynie na korzyściach finansowych. Szacunek
dla historii i tradycji oraz indywidualnego
i niepowtarzalnego charakteru miasta jest
tu po prostu nieobecny. Trudno uwierzyć
w to, że osoby wydające pozwolenia na
coraz bardziej absurdalne realizacje nie
zdają sobie sprawy z tego, jak gwałtownie zaprzepaszczają szansę na utrzymanie
jednego z najciekawszych pod względem
architektury ośrodków miejskich w Polsce.
Jedyną radą wobec zastanej sytuacji jest
stworzenie programu polityki estetycznej
miasta, który miałby na celu zwiększenie
świadomości mieszkańców, inwestorów
i turystów oraz zahamowanie wzmożonego ruchu budowlanego, pozbawionego
jakości i jakiejkolwiek wartości artystycznej. W przeciwnym razie najpopularniejsze letnisko w Polsce zamieni się w pełnowymiarową stolicę złego smaku i jeszcze
gorszej architektury •
(NIE)MIE JSCE
~
rozmowa
rozmawiały:
z prof. Marią Lewicką
Matylda Gąsiorowska
wykładowczynią na Wydziale
Milena Trzcińska
Psychologii UW, zajmującą się
psychologią środowiskową
~ Czy psychologia środowiskowa 
i architektura są ze sobą mocno 
związane?
Psychologia środowiskowa powstała na
styku psychologii i architektury. Pierwszym stowarzyszeniem, które zajmowało się psychologią środowiskową było
stowarzyszenie EDRA (Environmental
Design Reasearch Association – przyp.
red.) w Stanach Zjednoczonych. Od samego początku skupiało ono psychologów
i projektantów. Aspekt architektoniczny,
czyli aspekt fizycznego środowiska kreowanego przez specjalistów, był zatem
obecny od samego początku we współpracy psychologów z architektami. Pierwsze
badania z zakresu psychologii środowiskowej dotyczyły projektowania szpitali
–analizowano zarówno budynki, jak i sposób ich funkcjonowania, zadowolenie pacjentów oraz zależności, jakie wytwarzają
się pomiędzy architekturą a procesem
zdrowienia. Jest kilku bardzo znanych
projektantów, jak choćby Amos Rapoport, który przedstawia się jako architekt,
ale jeszcze do niedawna uczestniczył we
wszystkich najważniejszych spotkaniach
psychologów środowiskowych. W konferencjach IAPS (International Association
of People in their Settings – innego stowarzyszenia skupiającego psychologów
i architektów) także uczestniczy bardzo
wielu architektów. Nie jest więc tak, że to
są dwie niezależne dziedziny, które szukają połączenia, czy jakiejś komunikacji, bo
od samego początku psychologia środo-
wiskowa była definiowana jako dziedzina,
która zajmuje się środowiskiem fizycznym – naturalnym, ale przede wszystkim
zbudowanym. W Polsce zainteresowanie
architektów podejściem psychologicznym zaczyna być widoczne. Na przykład
w naszych zajęciach z psychologii środowiskowej często uczestniczą studenci
architektury lub architektury krajobrazu, wzbogacając je swoimi komentarzami i uwagami. Na Wydziale Psychologii
mamy też regularnie gościnne wykłady
architektów. Zaczynaliśmy od pani profesor Ewy Kuryłowicz.
~ Ważną pozycją w Pani dorobku 
naukowym jest książka zatytułowana 
Psychologia miejsca. Czym właściwie 
jest miejsce, którym się Pani zajmuje?
Miejsce jest definiowane jako lokalizacja
obdarzona znaczeniem emocjonalnym
(osobistym ale także symbolicznym,
kulturowym, religijnym itd.). W książce
można prześledzić długą dyskusję dotyczącą tego, co decyduje o tym, że jakaś
lokalizacja staje się miejscem – tym, z którym wiążą się pozytywne, emocjonalne
związki, a co o tym, że staje się „nie-miejscem” – przestrzenią charakterystyczną
dla globalizującego się świata. Przykładem są takie same sieci sklepów, sieci
gastronomiczne, identyczne niezależnie
od kraju, w jakim występują.
~ A czy istnieją jakieś obiektywne 
parametry dobrego miejsca?
49 — regionalizm — miasto
wszystkim brak zrozumienia koncepcji
Witkiewicza zarówno wśród architektów
pracujących w mieście jak i samych zleceniodawców. Niewiedza i nieznajomość
sztuki regionu doprowadza do absurdalnych stwierdzeń: dom zwany „zakopiańskim Gaudim” (dom na ul. Kościeliskiej,
proj. Sebastian Pitoń) jest przez wielu
uważany za faktyczne dzieło Antonio
Gaudiego! Alarmujące są również tendencje przeciwne, czyli ostentacyjne odcinanie się od tradycji regionalnych, skutkujące narastaniem obok siebie przedziwnych
stylów i ich bardzo dowolnych interpretacji. Pojawia się pytanie: czy w obecnej
sytuacji należy powrócić do stylu zakopiańskiego, czy może skorzystać z innych
alternatyw, jak chociażby funkcjonalizm
rozwijający się w latach 60. i 70.? Styl zakopiański w poprawnym, witkiewiczowskim ujęciu, podkreślałby malowniczy
charakter miasta i jego specyficzny, lokalny charakter. Funkcjonalizm przyczyniłby
się natomiast do uregulowania zabudowy
i uporządkowania chaotycznej fuzji form.
Całkowita niejednolitość architektoniczna i zupełnie nieczytelna struktura zabudowy jest też skutkiem licznych
problemów z miejskim planem zagospodarowania przestrzennego Zakopanego,
zauważonych już w 20-leciu międzywojennym przez Karola Stryjeńskiego. Stryjeński, zgodnie z wytycznymi Witkiewicza, propagował antyurbanizm dzielnic
willowych i stworzenie pełnowartościowej
infrastruktury sportowej. Nawet w dzisiejszych czasach ta propozycja wydaje
się być znacznie bardziej kusząca niż natarczywe zabiegi inwestorów dążących do
stworzenia pod Tatrami dużego miasta
o komercyjnym charakterze. Wielkomiejskie aspiracje objawiają się nie tylko realizacjami kompletnie oderwanymi
od lokalnych tradycji miasta, ale także
wszechobecną reklamą, która bardzo silnie wpływa na postrzeganie Zakopanego.
Banery, szyldy i plakaty zalewają miasto
z coraz większą intensywnością.
Narastający chaos jest przede wszystkim wynikiem złej strategii władz miasta.
~ Czy możliwe jest w takim razie za-
projektowanie „dobrego” miejsca?
Oczywiście, że tak. Nad tym głowią się ci
architekci, którzy niekoniecznie chcą brać
udział w poważnych konkursach i zdobywać nagrody, są za to bardziej nastawieni
na rozmowę z przyszłym uczestnikiem.
Bardzo lubianym przeze mnie architektem
jest Christopher Alexander, którego Język
wzorców przetłumaczyliśmy na język polski. Ale nie tylko on. To jest w tej chwili
cały nurt architektoniczny, który próbuje
zawracać falę modernizmu, czy też źle rozumianego postmodernizmu. W tej grupie
znajduje się Jan Gehl, który głosi podobne
tezy co Alexander. Jest też Leon Krier oraz
cały ruch nowej urbanistyki, o której różne
rzeczy można mówić, ale która na pewno
nawiązuje do bardzo tradycyjnego rozumienia miejsca. Oczywiście bardzo łatwo
jest wpaść w pułapkę tworzenia makiet,
które są replikami tego, co znamy z historii. A nie do końca o to tutaj chodzi.
50
R Z U T +2 —
~ Czy przestrzeń o skali regionu     
również możemy nazwać miejscem?
Klasycy twierdzą, że dobre miejsce to miejsce zamknięte, o jasnych granicach, które
pomagają określeniu go jako całości. Jestem w stanie całościowo wyobrazić sobie
miasto jako obszar o wytyczonych granicach, własnej nazwie, która jest w znacznym stopniu niezależna od aktualnej
przynależności politycznej. Jestem sobie
w stanie wyobrazić mój dom, czy moje
mieszkanie. Natomiast granice regionu są
niezwykle rozmyte, często sztuczne. Gdy
pytamy ludzi, jak ważne dla ich identyfikacji jest Mazowsze, to często nie rozumieją
pytania. Ale na przykład na Śląsku, którego
spójność wynika z uwarunkowań historycznych, mieszkańcy bardzo mocno identyfikują się z regionem. Jeżeli popatrzymy
na to, co my nazywamy Małopolską, Podkarpaciem, a co historycznie nazywało się
Galicją Zachodnią i porównamy to z Galicją
Wschodnią, czyli obecnie zachodnią Ukrainą, to Galicja jest regionem z którym ludzie się identyfikują. Zwłaszcza Ukraińcy,
dla których ta część kraju łączy się z jego
historycznymi początkami – Księstwem
Włodzimiersko-Wołyńskim, narodowym
odrodzeniem w wieku XIX. Te historyczne
korzenie powodują, że ludzie silnie identyfikują się z tym regionem. Ale również dla
Polaków Galicja jest ważna – jest pewnym
rodzajem mitu i ludzie bardzo się chwalą
tym, że stamtąd pochodzą. Istnieją więc
pewne regiony, które rzeczywiście stanowią taką wyodrębnioną całość, z którą
ludzie się identyfikują – te na pewno są
miejscem i są takie jak Mazowsze, gdzie
tego typu utożsamianie się nie występuje
albo występuje rzadko.
~ Czyli na kształtowanie się regionu 
jako miejsca mają wpływ głównie 
czynniki historyczne?
Myślę, że to jest główny powód, dla którego region staje się możliwą do wyodrębnienia częścią większej całości.
~ Czy identyfikacja z przestrzenią prze – 
jawia się jakoś w estetyce lub sposobie 
kształtowania architektury w danym 
regionie? Czy są takie regiony, które 
odznaczają się spójną estetyką?
Myślę, że są. Miałam okazję być niedawno
pod Połtawą na Ukrainie. Przejeżdżałam
autobusem odcinek spod Myrhorodu aż
do Kijowa. Cały ten obszar był jednym
wielkim polem kukurydzy i słoneczników.
Wioski, które mijaliśmy po drodze były
smutnymi pozostałościami po Związku
Radzieckim i były zupełnie nieatrakcyjne.
Natomiast zachodnia Ukraina ma specyfikę typowej gęsto zaludnionej wsi, a także
tradycyjnych, często dekorowanych domków. Oczywiście nie wiadomo co jest
pierwotne, a co wtórne. Ludzie bardziej
identyfikują się z miejscem zamieszkania
w zachodniej Ukrainie. Ale czy człowiek
identyfikuje się z danym obszarem dlatego, że wyróżnia się on jakoś na tle innych obszarów, że tworzy spójny obraz?
A może to właśnie identyfikacja sprawia,
że ludzie chcą inwestować w dane miejsce,
dbają o jego wygląd i przyczyniają się do
jego spójności? Zapewne działa to w obie
strony. Małopolska czy Podlasie są spójne
architektonicznie i tam są też najwyższe
wskaźniki identyfikacji z regionem. Podobnie w górach. I tam nie można sobie
zbudować czegokolwiek, według swojego
widzi mi się.
~ Współcześnie w Zakopanem już 
można.
Myślę bardziej o sąsiednich wioskach.
Architektura ma ogromny wpływ na stopień przywiązania do miejsca. Ale jednak na silne utożsamianie się z okolicą
wpływa dużo innych czynników. Sam
fakt, że gdzieś się urodziłam, że długo
tam mieszkam, że tam mieszkała moja
rodzina wystarcza do wytworzenia silnej
więzi emocjonalnej. Ludzie potrafią być
silnie przywiązani do obiektywnie bardzo
nieatrakcyjnych miejsc.
~ Czy utożsamianie się z jakimś miej-
scem jest ludziom potrzebne? 
Z moich badań wynika, że osoby, które są
przywiązane do miejsca, mają bogatszą
siatkę kontaktów społecznych, silniejszy
kapitał społeczny, są bardziej zadowolone
z życia, mniej wyalienowane, mają lepszy
kapitał kulturowy i zaufanie do ludzi. Nie
wiadomo co jest przyczyną, a co skutkiem
– czy to przywiązanie sprzyja lepszemu
samopoczuciu, czy osoby dobrze przystosowane są też częściej przywiązane
do miejsca. Na pewno jest to element
ogólniejszego syndromu dobrego funkcjonowania. Nie można oczywiście tego
tak jednoznacznie określić, zwłaszcza
obecnie, ponieważ przy dużej mobilności
rodzaj relacji z miejscem bardzo mocno
się zmienia. Wygląda na to, że związek
emocjonalny z przestrzenią jest nam jednak potrzebny.
~ A co można powiedzieć o samej 
skali regionu? Czy dzielnicę miasta 
można już nazwać regionem?
Ja myślę, że w określonym znaczeniu
słowa „region” – tak. Jeśli znacie książkę
Obraz miasta Kevina Lyncha, to on nazywa regionami poszczególne dzielnice.
Takie, które są homogeniczne, które dają
się łatwo wydzielić z całości, mają wspólne cechy, podobną architekturę, podobny
skład społeczny mieszkańców. Z badań
wynika, że przywiązanie do miejsca jest
tym silniejsze, im mniejsza jest miejscowość. Jednym z powodów jest to, że łatwiej ją poznawczo wyodrębnić, wyobrazić sobie, że tworzy pewną całość, którą
dobrze znamy. Jednak na przywiązanie
do miejsca, poza jego cechami fizycznymi
bardzo duży wpływ mają ludzie, którzy
tam mieszkają i relacje społeczne, które
się wytwarzają. Im mniejsze miejsce, tym
silniejsze są więzi sąsiedzkie. Nie wiadomo jednak, czy ludzie bardziej identyfikują się z małą czy dużą dzielnicą. Na
przykład w Warszawie występuje bardzo
silna identyfikacja mieszkańców z Ursynowem, a to jest przecież bardzo liczebna dzielnica. Właściwie to jest osobne
miasto. Ta dzielnica jest jednak bardzo
homogeniczna pod względem struktury
społecznej. Wyróżnia się także architektonicznie, zwłaszcza jeżeli porównamy
51 — regionalizm — miasto
To zależy od tego jaką przyjmiemy definicję miejsca. W zeszłym roku przeprowadziłam z moimi studentami krótkie
badanie – pokazałam im serię zdjęć i poprosiłam ich, aby na skali 1-7 ocenili czy
to jest miejsce, czy nie-miejsce. A potem
poprosiłam ich, aby każde z tych zdjęć
opisali przymiotnikami, z którymi im się
ono kojarzy. Wyniki okazały się zbieżne
z tym, co głoszą teoretycy miejsca. Przez
miejsce rozumiano to, co jest względnie
wyizolowane od reszty, co daje możliwość
spoczynku, spokoju, posiada tożsamość,
która jest w dużym stopniu ugruntowana
w jego ciągłości historycznej. Nie-miejscami natomiast były wszystkie przestrzenie
przechodnie, nowoczesne, wielkie budynki, często nawet takie, którymi się szczycą
architekci. Takie obiekty wygrywają konkursy architektoniczne, tylko że ludzie
niespecjalnie chcą tam iść na spacer albo
spotkać się z najlepszym przyjacielem.
Wolą miejsca bardziej tradycyjne. Ale
oczywiście badanie mogło być tendencyjne – sam dobór zdjęć mógł decydować
o rodzaju odpowiedzi.
52
R Z U T +2 —
~ Zajmowała się Pani tematem po-
wojennych przesiedleń. Co dzieje się 
w momencie, kiedy przesiedlana jest 
cała społeczność?
Przesiedlenia wyglądały bardzo różnie.
Nie było do końca tak, że przenoszono razem całą wieś. Na stopień przywiązania
do miejsca wpływa długość zamieszkania ale także poczucie bezpieczeństwa,
pewność, że to miejsce będzie moje. Kiedy
przesiedlono ludność z kresów na zachód,
to nie było wiadomo, jak długo ziemie zachodnie będą polskie. Propaganda komunistyczna starała się nas przekonać, że są
one polskie od zawsze i na zawsze, ale dla
mieszkańców nie było to takie oczywiste.
Dopóki człowiek nie jest pewien, że miejsce w jakiś sposób jest jego, niezależnie
od tego, czy jest sam czy w grupie, ten
związek z miejscem się nie wykształca.
Jeżeli istnieje ryzyko, że za pięć lat będzie
musiał to miejsce opuścić, nie będzie w nie
inwestował. I tak właśnie było na ziemiach
zachodnich. W pierwszych latach nie tylko
nie inwestowano w te miejsca, ale je wręcz
rozkradano. Przewożono całe tony cegieł
z Wrocławia czy Elbląga do Warszawy,
żeby odbudować starówkę. Pokazywało to stosunek do tych miejsc. One były
tymczasowe, przynajmniej w mentalności
ludzkiej. Ale oczywiście, jeżeli przesiedla
się całe sąsiedztwo, na przykład całą wioskę, to proces adaptacyjny jest płynniejszy.
Czasami przenosi się także konflikty, jak
to wiemy z filmu Sami swoi. Ale z pewnością kontakty sąsiedzkie, społeczne są
niezwykle ważne dla oswojenia miejsca.
Natomiast to, co się działo w Polsce, te masowe przesiedlenia Polaków, Ukraińców
i Niemców prawdopodobnie nie sprzyjało
budowaniu relacji społecznych.
~ To musiała być niezwykła sytuacja 
także pod względem relacji człowieka 
i architektury. Ci ludzie wprowadzali 
się do obcych domów, zamieszkiwa-
nych wcześniej przez osoby o zupełnie odmiennej kulturze.
Gdzie było wszystko – zostały garnki,
w szafie często wisiały ubrania poprzednich mieszkańców. Tuż po wojnie nikt nie
prowadził na ten temat badań – nie był to
temat dozwolony, nie mówiło się wtedy
o przesiedleniach. Myślę, że trzeba sięgnąć do pamiętników. Na pewno jest sporo takich, które pokazują, w jaki sposób
oswajana była ta obca przestrzeń. To jest
fascynujące pytanie – kiedy to się stało?
Czy zostały one oswojone przez pierwsze
pokolenie? A może udało się to dopiero
kolejnej generacji mieszkańców? Ja takich
badań nie robiłam, ale może ktoś inny już
je przeprowadził.
~ W badaniach, które Pani przeprowa-
dzała obecni mieszkańcy szacowali, 
że byli na zamieszkiwanych przez 
nich terenach od zawsze. 
Pamiętajmy, że najczęściej badamy dzieci
tych, którzy zostali przesiedleni. Największa tendencyjność oszacowań występowała wśród najmłodszych, czyli już w trzecim pokoleniu przesiedleńców. Należy
jednak pamiętać, że większość ludzi nie
myśli o tym, co było wcześniej w miejscu,
w którym teraz mieszkają. Jeżeli zada się
im nieoczekiwane pytanie, to zaczynają
główkować i korzystają z różnych gotowych schematów, wykorzystują różne
heurystyki, reguły kciuka. Na przykład
– jeżeli mój dziadek tu się urodził, no to
na pewno Polaków było dużo. Ten proces
zawłaszczania miejsca wydaje mi się niezwykle ciekawy. Sama pochodzę z rodziny, która została przesiedlona.
~ Jadąc na Warmię, czy na zachód, 
można zauważyć znaczną różnicę 
w ukształtowaniu miast. Nie tylko 
siatka i struktura danego miasta 
jest inna, mieszkania także różnią 
się układem, wystrojem, przystosowanym do innego trybu życia, innej 
kultury.
Jest świetna książka Gregora Thuma Obce
miasto. Wrocław 1945 i potem. To jest
książka o oswajaniu Wrocławia przez Polaków. Autor przytacza w niej ogłoszenia,
które się pojawiały w prasie wrocławskiej:
„Kozę z ulicy Kościuszki skradziono. Proszę odprowadzić pod adres…”. Tam przyjeżdżali głównie wieśniacy z kresów. Dla
nich to musiał być ogromny szok.
~ Czy Polska jest tak homogeniczna 
właśnie za sprawą przesiedleń?
Tak, Polska strasznie się zhomogenizowała. Przede wszystkim ze względu na
odcięcie tych regionów, które były zamieszkane przez inne grupy etniczne
(Ukraińców, Białorusinów, Litwinów), no
i oczywiście ze względu na Holocaust. Ale
przesiedlenia też miały swój w tym udział.
Jeśli się wyrywa ludzi z korzeniami i przenosi na drugi koniec kraju, wiele tradycji
i zwyczajów zanika. Migracje sprzyjają
homogenizacji. W przedwojennej Polsce
było miejsce na akcent lwowski, wileński
i wiele innych. W tej chwili zostało trochę
specyfiki w akcencie poznańskim, zostali
górale, trochę Galicja. Polska jest jednak
generalnie smutnie homogeniczna.
~ Czy myśli Pani, że to się może zmie-
nić? Czy ludzie dążą do tego, żeby 
wyróżnić swoją okolicę? A może jest 
to proces nieodwracalny?
Jeśli popatrzymy na miejscowości znajdujące się na obrzeżach metropolii, które zasiedlane są przybyszami z dużych
aglomeracji, to większość z budowanych
tam domów powstaje na bazie Muratora.
One są bardzo jednorodne. Mam jednak
wrażenie, że powoli zaczyna pojawiać się
świadomość tego, że to nie jest do końca
dobre. Jeśli pojedziecie na południe Europy, zobaczycie, że miasteczka są tam
bardzo urokliwe a ich architektura spójna
dlatego, że były projektowane nie przez
zawodowych architektów ale wyrastały
z lokalnej tradycji. W danej miejscowości
była jakaś grupa robotników i dostępne,
miejscowe materiały. Budowało się według pewnych sprawdzonych wzorców.
Te miasteczka są do siebie bardzo podobne, ale są przyjemne dla oka. Natomiast
Murator to jest sztuczny styl architektoniczny. To nie jest wernakularyzm, który
wyrasta z ziemi, tylko z katalogu. Drugim
problemem jest to, że ludzie budują na
swojej działce kopie ładnych domków, które widzieli na wakacjach. Polska w swojej
homogeniczności jest paradoksalnie niezwykle pstrokata.
~ Pisze Pani również o tym, że potrze-
ba zachowania pamięci miejsca jest 
tym większa, im bardziej zglobalizowane stają się miasta. Czy może mieć 
to wpływ na większą świadomość 
miejsca i jego tradycji?
To jest rzeczywiście ważne. Jeśli kupuje
się działkę w jakimś miejscu, trzeba umieć
się wpisać w jego tradycję, a żeby móc to
zrobić, należy oczywiście znać tę tradycję. O kształcie zabudowy nie mogą decydować jedynie czynniki ekonomiczne.
Ja na razie patrzę na to dość sceptycznie.
Brakuje podstawowej edukacji architektonicznej, a co za tym idzie świadomości,
czym architektura może i powinna być.
Myślę, że trzeba zacząć od budowania
świadomości i to już na poziomie edukacji szkolnej •
53 — regionalizm — miasto
je z innymi blokowiskami w Warszawie.
Być może dlatego Ursynów został w takim
stopniu zawłaszczony emocjonalnie.
SPO ŁECZN OŚĆ
ZO FIA PI OT ROW SK A
~
a r c h i t e k t u r a h u m a n i ta r n a
Wszyscy wiemy, jak w ygląda życie
mieszkańców ubogich, postkolonialnych
krajów. Informacje o ich naglących potrzebach pojawiają się w mediach ze znieczulającą częstotliwością. Nie tylko brak
środków finansowych, ale też brak wiedzy
i odpowiednich technologii uniemożliwia
tamtejszym społecznościom rozwiązanie
własnych problemów.
Rozwój świadomości zachodnich społeczeństw i szeroki dostęp do informacji
spowodował wzrost zainteresowania tematem architektury humanitarnej. Coraz
częściej opisywane są historie ludzi, którzy zdecydowali się poświęcić swój czas
i pracę na pomaganie najbardziej potrzebującym. Trudno odmówić im dobrej woli.
Jednocześnie można odnieść wrażenie, że
duża część tych działań cechuje się albo
hipokryzją (zamiast na wyjazd integracyjny, cała korporacja jedzie na tydzień
budować domy w Afryce), albo naiwnością
(internetowy konkurs studencki, którego
efektem są staranne wizualizacje bam-
busowych chat o interesującym detalu).
Szybko trzeba zdać sobie sprawę z tego,
jak trudno jest odpowiedzialnie pomagać
krajom rozwijającym się i jak bardzo jest
to konieczne dla zrównoważonego rozwoju całej ludzkości.
Spędziłam dwa miesiące w wiosce na Sumatrze, siedem godzin drogi samochodem
od najbliższego większego miasta z dworcem. Miniaturowe lotnisko mieściło się
DOPIERO W DRUGIEJ POŁOWIE
POBYTU, PIJĄC NA BUDOWIE
COCA-COLĘ, UŚWIADOMIŁAM SOBIE,
ŻE DZIENNA ZAPŁATA NASZYCH
PRACOWNIKÓW STANOWI RÓWNOWARTOŚĆ WYPIJANEJ PRZEZE MNIE PUSZKI
bliżej, około dwie godziny drogi. Krajowy
transport lotniczy jest w Indonezji bardzo
popularny. W naszej wsi, ciągnącej się
kilometrami wzdłuż żwirowo-asfaltowej
namiot czy klejnot?
Każda podejmowana inicjatywa musi się
zmierzyć z zarzutem o powrót do kolonializmu i działanie z pozycji obcego,
bogatszego społeczeństwa. Nie ulega
wątpliwości, że totalne wykorzystanie
wszelkich zasobów przez imperia europejskie obciąża je (nas) odpowiedzialnością za obecną sytuację. Problemem jest
brak równego traktowania, partnerstwa,
utrzymywanie podziału na pomagających
i potrzebujących pomocy.
Kolejnym zagrożeniem jest nieznajomość miejsca. Ogólne warunki atmosferyczne można przeanalizować w tabelach,
ale większość czynników determinujących projekt zależy od lokalnych uwarunkowań, wymagających empirycznego
doświadczenia.
Twórcy biura TYIN tegnestue swój
pierwszy projekt w Tajlandii zaczęli od
zakupu działki za pośrednictwem znajo-
FOT. ZIFENG WEI
FOT. ZIFENG WEI
il.1, 2.
Sungai Penuh, Sumatra, Indonezja
mych. Po przyjeździe okazało się, że miejsce to jest zupełnie nieużyteczne i nie uda
się tam wykonać zaplanowanego projektu.
Sprzedali działkę tracąc dwie trzecie zainwestowanych pieniędzy i zaczęli projekt
od nowa.
Najtrudniejszym do spełnienia wymogiem jest długofalowość i trwałość projektu. Oczywistym jest, że w przypadku
takich realizacji architekci nie zostaną na
miejscu na zawsze. Użytkownicy muszą
przejąć za nie odpowiedzialność. Wspólnota nie jest inwestorem i inicjatorem
NAJTRUDNIEJSZYM DO SPEŁNIENIA
WYMOGIEM JEST DŁUGOFALOWOŚĆ
I TRWAŁOŚĆ PROJEKTU
powstania budynku, jest tylko jego użytkownikiem. Dlatego właśnie zadaniem
architekta jest spełnienie potrzeb danej
społeczności, ale też zaangażowanie jej
w proces i wytworzenie więzi pomiędzy
mieszkańcami i realizowanym projektem.
Możemy wyróżnić dwa podejścia do
projektowania architektury humanitarnej. Oba próbują maksymalnie dopasować
57 — regionalizm — społeczność
ZASZCZEPIANIE
ARCHITEK TURY LOK ALN E J
drogi, nie wywoziło się śmieci, ogniska rozpalano workami foliowymi, palmy olejowe
monopolizowały wszystkie pola uprawne,
wszędzie jeździło się skuterem, nie istniał
transport publiczny, ścieki spuszczano do
jeziora, w którym nikt się nie kąpał, za to
prawie wszyscy mieli smartfony. Dopiero
w drugiej połowie pobytu, pijąc na budowie
coca-colę, uświadomiłam sobie, że dzienna zapłata naszych pracowników stanowi równowartość wypijanej przeze mnie
puszki. Główna różnica pomiędzy życiem
w Europie i w Indonezji nie polega bynajmniej na jakości produktów, na które może
pozwolić sobie przeciętny mieszkaniec, ale
raczej na rodzaju inwestycji podejmowanych przez całe społeczeństwo.
Czym jest więc odpowiedzialne projektowanie architektury humanitarnej?
Przede wszystkim jest to projektowanie
dla wspólnoty mieszkańców. Architekt
z założenia nie stanowi jej części, jest
przyjezdny i zostaje w danym miejscu
tylko na określony czas. W jaki sposób
może on zaprojektować budynek lokalny,
który zostanie przyjęty przez mieszkańców i stanie się częścią ich kultury?
Wielu architektów uważa, że pracując
w biurze projektuje się klejnoty, a te klejnoty są ich celem i pragnieniem. Ja natomiast
czuję, że projektując w danym miejscu
można pomagać albo szkodzić społeczności, w której się działa 1.
Architekt ten bardzo konsekwentnie
realizuje swoje postulaty (co potwierdza fakt, że prawdopodobnie nigdy nie
słyszeliście jego nazwiska), propagując
dzielenie się projektami z mieszkańcami
krajów rozwijających się.
W tym przypadku regionalizm architektury oparty jest na wynikach przeprowadzonych badań. Cały proces rozpoczyna
się od diagnozy najbardziej istotnych problemów, definiujących program i funkcje
planowanych realizacji, które konsultuje
się z przyszłymi użytkownikami. Później
poszukuje się środków na sfinansowanie
pomocy, by dopiero na koniec przejść do
projektowania architektonicznego i zachęcania architektów do nadsyłania rozwiązań projektowych.
W Afryce dzięki działaniom tego typu
powstały tymczasowe przychodnie lekarskie do diagnozy i prewencji AIDS. Wybrane do realizacji pomysły były bardzo
1 Cameron Sinclair, My wish: A call for open-source
architecture, TED talk, wideo, lipiec 2006, [w:] http://
www.ted.com/talks/cameron_sinclair_on_open_source_architecture.html , dostęp: październik 2013.
58
R Z U T +2 —
zróżnicowane, od szybko rozkładających
się konstrukcji namiotowych, po rosnące
ściany z traw, które mogły zostać zjedzone
po zakończeniu użytkowania.
Trudno zaprzeczyć, że są to dobrze
przemyślane przedsięwzięcia, które realnie poprawiają sytuację mieszkańców
Trzeciego Świata. Jednak sama formuła
globalnej platformy wymusza oderwanie
projektu od konkretnej lokalizacji. Rodzi
się więc wątpliwość, czy realizacje te nie
pozostaną tymczasowe jak namiot ONZ,
mimo że trwać będą przez całe pokolenia?
Czy mają one szansę współtworzyć historię i kulturę danego miejsca?
w e r n a k u l a ry z m z i m p o r t u
Obecnie coraz bardziej popularny staje
się drugi nurt architektury humanitarnej, którego założenia są zupełnie inne.
Przyczynę, czy wręcz potrzebę takiego
działania architektów można tłumaczyć
kilkoma zjawiskami. Rozpowszechnienie
się nowoczesnej technologii i oderwanie
zawodu architekta od procesu budowlanego wywołało wzrost zainteresowania
rzemiosłem. Architekci i studenci architektury podejmują fizyczną i manualną
pracę (tzw. hands-on). Zachodnie regulacje i klimat utrudniają powstawanie
własnoręcznie wykonywanych realizacji,
dlatego w tym nurcie tworzone są jedynie
instalacje artystyczne i mała architektura.
Drugim istotnym w tym kontekście zjawiskiem jest filozofia małej zmiany, która
powstała w opozycji do wielkich narracji
modernizmu. W dyskusjach o architekturze zrównoważonego rozwoju pojawia
się sformułowanie „archipunktura” lub
„urbanistyczna akupunktura”. Jej idee dobrze objaśnia książka Small change (Mała
zmiana) autorstwa Nabeel Hamdi, która
opisuje, jak wielkie organizmy urbanistyczne zmieniają się za sprawą małych
realizacji. Sztandarowy przykład wygląda
następująco: w slumsach zostaje wyznaczone miejsce przystanku autobusowego,
schodzą się ludzie, powstaje sklep i kolejne usługi, tworzy się centrum dzielnicy.
Takie projektowanie wydaję się wykraczać poza czysty pragmatyzm. Szwedzkie
Virserum Art Museum postanowiło zająć
się propagowaniem tego nurtu. Napisana
przez tę instytucję definicja jest przyjemnie poetycka:
Archicteture of necessity [tłumaczone jako
architektura niezbędna, chociaż trafniejsze wydaje się określenie architektura potrzeby – przyp. aut.] odnosi się do architektury, która odpowiada na najbardziej
podstawowe potrzeby człowieka. Chroni
przed warunkami atmosferycznymi, ale
zapewnia też miejsca pełne pasji i zabawy.
Jest krawędzią pomiędzy naturą i kulturą,
oparciem ludzkości w świecie. Architektura jest historią życia człowieka, rozwoju
społecznego i ekonomicznego, społecznych i kulturowych związków. Spełnia
pięć podstawowych wartości. Jest odpowiedzialna, sumienna, zrównoważona,
sprawiedliwa i otwarta 2 .
Przykłady prezentowane przez Virserum Art Museum nie ograniczają się do
architektury humanitarnej, jednak dobrze
oddają odnoszącą się do niej filozofię projektową.
Na pierwszy rzut oka wszystkie realizacje tego nurtu wydają się podobne. Są
to budynki wykorzystujące proste technologie, w dużej części wykonywane
przez samych architektów. Realizacje
tego typu są bardzo malownicze. Widać
w nich pewne powtarzalne formy, wynikające z uwarunkowań klimatycznych
i lokalnych materiałów, którymi zwykle
są glina i drewno: rozbudowane dachy,
murowane ściany ze zróżnicowanymi
otworami, plecione zacienienia, nietypowa stolarka. Sprawiają one wrażenie
regionalnych i nawiązujących do miejscowego folkloru. Przykładem takiej
architektury mogą być realizacje Anny
Heringer, TYIN tegnestue, czy studia
2 Virserum Art Museum, Appeal for an Architecture
of Necessity, [w:] http://www.virserumskonsthall.
com/php/pdf/upload/archneceng.pdf, dostęp:
październik 2013.
projektowego WORKSHOP, utworzonego
przy AA School of Architecture. Działa
także wielu lokalnych architektów, którzy realizują podobne projekty w swoich
rodzimych krajach.
W podobny sposób biuro TYIN tegnestue realizowało projekt centrum szkoleniowego na Sumatrze. Nie jest to typowy
przykład architektury humanitarnej, bo
został wykonany na zlecenie klienta –
kooperatywu produkującego cynamon
POWIĄZANIE MIEJSCOWEGO
BIZNESU Z PRZEDSIĘWZIĘCIEM
PROSPOŁECZNYM DAŁO PEWNOŚĆ
STAŁEJ OPIEKI NAD REALIZACJĄ
Cassia Coop. Jest to jednak projekt niekomercyjny, którego celem była integracja społeczności oraz promocja idei firmy
w regionie i wśród europejskich importerów. Powiązanie miejscowego biznesu
z przedsięwzięciem prospołecznym dało
pewność stałej opieki nad realizacją. Cassia Coop jest firmą działającą w Europie
i w Indonezji, która potrzebowała miejsca
do prowadzenia zajęć z zakresu hodowli
drzew cynamonowych oraz spotkań zachodnich przedsiębiorców z producentami. Inne projekty biura TYIN tegnestue,
które bazowały na nawiązanych wcześniej
kontaktach z osobami z regionu, częściowo przyjęły się i rozwinęły, a w pojedynczych przypadkach zostały porzucone.
Ze świadomością, że przedsięwzięcie jest
mocno zakorzenione w lokalnej społeczności, można było przejść do projektowania
budynku. Głównymi czynnikami kształtującymi jego bryłę były warunki atmosferyczne, lokalne materiały i umiejętności
rzemieślników z okolicy. Konstrukcja wykonana została głównie z drewna cynamonowego, które jest efektem ubocznym
uzyskiwania przyprawy – kory cynamonu.
W przypadku stolarki wykonywanej przez
rzemieślników tłumaczono jedynie sposób
jej funkcjonowania i pożądany efekt, ale
nie narzucano żadnych metod wykonawczych. Kontakty pomiędzy wykonawcami
59 — regionalizm — społeczność
się do określonych miejsc i potrzeb mieszkańców, dla których powstają, ale opierają się na zupełnie innych założeniach.
Pierwszy sposób postępowania bazuje na
badaniach aktualnej sytuacji w danym
regionie. Projektanci szukają najbardziej
palących problemów, na które można odpowiedzieć w możliwie najskuteczniejszy
sposób na szeroką skalę. Drugi natomiast
zajmuje się pojedynczymi przypadkami
i konkretnymi, zastanymi sytuacjami.
Dobrym przykładem pierwszego podejścia jest organizacja Architecture for Humanity, która prowadzi platformę architektoniczną typu open-source. Jak mówi
jej współzałożyciel Cameron Sinclair:
60
FOT. ZIFENG WEI
R Z U T +2 —
il.3, 4. TYIN tegnestue, Cassia COOP training center, Sungai Penuh, Sumatra, 2011
a projektantami były zresztą mocno ograniczone. Bariera językowa oraz odmienne
przyzwyczajenia sprawiały, że budowa
musiała być stale kontrolowana (proporcje
składników betonu, poziomowanie cegieł).
Można powiedzieć, że realizacja została
wypracowana w formie warsztatów, a jej
ostateczna forma jest wynikową pracy architektów i rzemieślników oraz przypadkowych, nieprzewidzianych sytuacji. Projekt wielokrotnie zmieniał funkcję i sposób
ulokowania na działce, a jego ogólny obraz
zarysował się dopiero po miesiącu. Architekci z TYIN tegnestue sami podkreślają,
że decyzje, które podejmują na budowie
są intuicyjne, a główną wartością przebywania na miejscu jest możliwość szybkiej
zmiany wcześniejszych postanowień.Takie
cechy projektu sprawiają, że budynek staje
się częściowo wernakularny, co wynika nie
tylko z zaprojektowanych założeń, ale też
ze zmiennych środowiskowych. Oczywiście
jest on odwzorowaniem wizji architekta,
ale wizja ta ulega nieprzewidywalnym modyfikacjom.
Taki przebieg realizacji ogranicza skalę
działania. Projekty tego typu są małymi
klejnotami, które powstają dla wybranych
wspólnot z udziałem określonych ludzi,
ale nie mogą być odpowiedzią na całościowe, złożone problemy społeczeństwa.
Nigdy nie staną się one częścią większej
strategii. Pozostaną zawsze regionalnymi
realizacjami, które wynikają z lokalnych
uwarunkowań, ale oddziaływaniem nie
wykraczają poza swoją okolicę. Znaczące
jest też pytanie, kto tak naprawdę zyskuje na tym projekcie? Studenci jadący na
warsztaty, architekci korzystający z okazji
na wyrażenie się poprzez ciekawą realizację, czy w końcu lokalna społeczność,
która oprócz budynku zdobywa także
wiedzę i doświadczenie? Trzeba wyraźnie
podkreślić, że zysk, który mógłby w całości przypaść w udziale mieszkańcom,
podzielony zostaje pomiędzy wszystkich
uczestników przedsięwzięcia. Może właśnie to świadczy o zrównoważonym wymiarze projektu?
Wciąż zastanawiam się nad moim wkładem w budowany w Indonezji projekt. Czy
moja praca i wiedza oraz moja coca-cola,
miała jakiekolwiek znaczenie dla tamtejszego społeczeństwa. Wiadomości na facebooku wysyłane przez indonezyjskiego
pracownika, który prawie stracił palce
podczas docinania drewna w prowizorycznym tartaku na placu budowy, przypominają mi, jak wielowarstwowe są to relacje.
A zarazem jak blisko i jak daleko mamy do
Indonezji •
M AT E U S Z G I E R S ZO N
~
Prawdopodobnie każdą dyskusję na temat
regionalizmu powinno się rozpocząć od
doprecyzowania pojęć, od odpowiedzenia
sobie na pytanie, o jaki regionalizm chodzi. Jarosław Szewczyk pisze, że termin
regionalizm rozumiany był bardzo różnie,
co doprowadziło do zatarcia się znaczenia:
Swobodne posługiwanie się tym lub bliskoznacznymi pojęciami wywołało zamieszanie leksykalne, dotyczące w szczególności takich określeń, jak: styl narodowy,
regionalizm, regionalizm krytyczny, neoregionalizm, nowy regionalizm, wernakularyzm, neowernakularyzm, architektura
oporu, architektura swojska, rodzima,
wiejska, ludowa, styl lokalny, prowincjonalizm 1 .
Warto więc postawić pytanie, czy odwołujemy się do koncepcji intelektualnych, czy do praktyki budowlanej danego
1 Jarosław Szewczyk, Regionalizm w teorii i praktyce architektonicznej, [w:] „Teka Kom. Arch. Urb. Stud.
Krajobr.” – OL PAN, OL PAN, Lublin 2006, s. 96.
regionu. Ustalić należy czy architektura,
o której mówimy, ma charakter tradycyjny, ma przekazywać pamięć, czy jest
współczesną działalnością i powinna
raczej budować tożsamość. Czy odwołujemy się do konserwacji, stylizacji czy
może postawy?
Regionalizm, upraszczając i rozumiejąc go w sposób intuicyjny, odwołuje się
najczęściej do tradycyjnej architektury
terenów wiejskich. Architektury, która
ze względu na dostęp materiału, klimat,
historyczny rozwój regionu, stosunki społeczne i szereg pomniejszych czynników,
na drodze ewolucji dopracowała się własnej techniki, detalu, układu przestrzennego. Część z tych elementów w ciągu XX
wieku zmieniła się na tyle, że tradycyjna
architektura rodzima w niektórych regionach zanikła lub jej ciągłość została przerwana. Wiązało się to przede wszystkim
z procesami uprzemysłowienia, rozwoju
techniki i zmianami społecznymi.
Reakcją na pułapki uprzemysłowienia
i modernistycznej architektury stały się
2 Bernard Tschumi, Event Cities 3: Concept vs. Context vs. Content, MIT Press, Cambridge, 2004, s. 11.
3 Jarosław Szewczyk, Regionalizm..., dzieło cyt.,
s. 103.
czenie w projektowaniu, jak technologia, struktura społeczna, czy aspiracje.
W takim przypadku trudno budować to,
co budowali przodkowie, możemy jedynie
budować tak jak oni. Wciąż – jak dawniej – jesteśmy w stanie tworzyć architekturę wspólnotową, poszukującą szans
i oszczędności we współczesnych, lokalnych uwarunkowaniach. Architekturę,
którą tworzą sami mieszkańcy, na miarę
własnych potrzeb i możliwości.
Spróbujmy jednak spojrzeć na regionalizm nie jak na konserwatywną reakcję na
modernizm, lecz działanie, które wypływa z kultury europejskiej, adaptując nowe
technologie, zmieniając się wraz ze społeczeństwem, które równocześnie pozostaje
NIEZALEŻNIE OD TEGO, CZY WYKORZYSTYWANE DETALE I TECHNIKI SĄ
HISTORYCZNE, WSPÓŁCZESNE, CZY
CHARAKTERYSTYCZNE DLA REGIONU,
TO NAJWAŻNIEJSZY JEST STOSUNEK
SPOŁECZNOŚCI DO ARCHITEKTURY
– ZNAJOMOŚĆ TECHNOLOGII, JEJ
ROZUMIENIE I AKCEPTACJA
w dialogu z tradycją budowlaną i lokalną
społecznością. Wówczas poszerzymy zakres czasowy i znaczenie regionalizmu,
a także otworzymy go na wiele ruchów
i eksperymentów, które proponowały alternatywny w stosunku do modernizmu
model postępu.
ko n s t r u k t
Kluczowym czynnikiem kształtującym
regionalną architekturę jest społeczność.
Niezależnie od tego, czy wykorzystywane
detale i techniki są historyczne, współczesne, czy charakterystyczne dla regionu, to najważniejszy jest stosunek społeczności do architektury – znajomość
technologii, rozumienie jej, akceptacja,
a także działanie w zgodzie z systemem
wartości. Tak rozumiany regionalizm
spójny jest z ideą zrównoważonego
63 — regionalizm — społeczność
BUDUJĄC WARTOŚCI.
REGIONALNE POGRANICZA
MODERNIZMU
strategie poszukiwania drogi powrotnej: studia i tworzenie konserwatywnej architektury, kompromis pomiędzy
współczesną stylistyką i możliwościami,
a tradycyjnymi rozwiązaniami, najczęściej materiałowymi, aż po zupełnie powierzchowne „stylizowanie”. Wszystkie
te sposoby rozumienia regionalizmu
sprawiają jednak kłopot, zwłaszcza jeśli
chcielibyśmy myśleć o nim jako o prądzie współczesnej architektury, żywym
i rozwojowym. W centrum ich zainteresowania znajdują się styl, detal i materiał – elementy, które są wynikiem splotu klimatu i miejsca, ale i historii oraz
stosunków społecznych. Wszystkie trzy
wymienione wyżej postawy zdają się to
lekceważyć. Najbardziej dopracowaną
i konsekwentną postawą wydaje się ta
najmocniej konserwatywna, z jej konserwatorską dyscypliną, podkreślaniem
znaczenia rzemiosła i materiału. Lecz
także ona, poprzedzona studiami, wymagająca wiedzy, pomija to, że architektura
rodzima nie była tworem intelektualnym,
nie bywała zaprojektowana, skończona
i zamknięta. Bernard Tschumi podkreśla,
że „koncepcja – nie forma – jest tym, co
odróżnia architekturę od zwykłego budownictwa”2. Architekturę ludową należy
według tego rozróżnienia zaliczyć raczej
do budownictwa, organicznie tworzonego budynku. Urokliwe, pomyślane przez
architekta dzisiejsze-niedzisiejsze domy
są w tym znaczeniu symulakrem architektury rodzimej. Szewczyk zaznacza, że
„wzmiankę o zgodności funkcji, konstrukcji i formy i o naturalnej harmonii architektury wernakularnej należałoby uznać
raczej za pobożne życzenie (...), aniżeli za
stan faktyczny” 3.
W tym kontekście znaczenia nabierają
pozaestetyczne elementy architektury.
Architektura w znacznej mierze wynika z czynników, których nie dzielimy
z przodkami, a które wciąż mają zna-
otwiera przed architektami wiele możliwości. Po pierwsze, pozwala im na pewien
stopień wolności interpretacji w odniesieniu do regionalnego stylu projektowania. (...) Styl, rozumiany performatywnie,
jest otwartym źródłem. Projektowanie
z uwzględnieniem architektonicznej historii regionu i tradycyjnie używanych
w nim materiałów powinno być brane pod
4 Andrzej Baranowski, Projektowanie zrównoważone w architekturze, Wydawnictwo Politechniki
Gdańskiej, Gdańsk 1998, s. 97.
5 Tamże, s. 109.
6 Tamże, s. 68.
7 Barbara L. Allen, On Performative Regionalism,
[w:] Architectural Regionalism, pod red. Vincenta
B. Canizaro, Princeton Architectutal Press, Nowy
Jork, 2007, s. 420.
64
R Z U T +2 —
uwagę, ale to, co architekci potrafią dać
od siebie, ludzie mogą rozwinąć szerzej8.
Z tej perspektywy chciałbym spojrzeć na dwa przykłady realizacji osiedli
mieszkaniowych, które dalekie są od
sentymentalnej stylistyki, spełniają jednak, jak sądzę, kryteria tak rozumianego
regionalnego podejścia do architektury.
Są to osiedla domów jednorodzinnych
w londyńskiej dzielnicy Lewisham autorstwa Waltera Segala i osiedle Quinta
Monroy w chilijskim mieście Iquique
autorstwa Studia Elemental. Dobór tych
dyskusyjnych przykładów, których autorzy w swoich założeniach projektowych
w ogóle nie odnosili się do regionalizmu,
ma za zadanie podkreślić społeczną rolę
architektury, która w zależności od klimatu, dostępności technologii i przede
wszystkim organizacji społeczeństwa
może przyjąć formę zakopiańszczyzny,
modernistycznego bungalowu czy slumsu. Celem takiego ujęcia jest chęć podkreślenia zasady projektowej „postawa,
nie styl”. Rozwinąć ją można wysuwając
kolejne postulaty: partycypacja – nie materiał, wspólnotowość – nie kolorystyka,
społeczność – nie forma. Przedstawienie
tak nieoczywistych przykładów i próba
raczej zacierania, niż wyznaczania granic,
ma zwrócić uwagę na architekturę lokowaną na pograniczach modernizmu, która
wynikając z lokalnych uwarunkowań historycznych, społecznych, politycznych,
interpretowana może być na nowo przez
pryzmat regionalizmu.
p o s tawa
Za przykład takiego myślenia można
uznać zaproponowaną przez Waltera Segala na przełomie lat 70. i 80. XX
wieku metodę budowy. Jej założeniem
było dostarczenie taniego i dostępnego
budownictwa mieszkaniowego, ale także
tworzenie i rozwój wspólnoty. Sposobem
zarówno tworzenia lokalnej tożsamości,
jak i obniżenia kosztów inwestycji, był
udział użytkowników w procesie projek8 Tamże, s. 420.
65 — regionalizm — społeczność
rozwoju. Projektowanie z miejscową
społecznością pozwala właśnie działać
w zgodzie z systemem wartości „opartym na zasadach etyki środowiskowej
i praktykować te wartości”4. Architektura ukształtowana w ten sposób jest
więc zrozumiała i akceptowana przez
mieszkańców. Wynika to z paradygmatu
zrównoważonego rozwoju, który zakłada,
że warunkiem wstępnym działania według jego zasad jest „uzyskanie społecznej akceptacji jego celów i społecznego
uczestnictwa w ich urzeczywistnieniu”5.
Poszerzona o zasady zrównoważonego
rozwoju i projektowania postawa, pojawiająca się wraz z ideą uspołecznionego
projektowania, która niezwykle silnie
koresponduje z regionalizmem, stwarza
„sytuację sprzyjającą dokonywaniu się we
współczesnej architekturze znaczącego
przewartościowania”6.
Do tych samych wartości, do rozumienia architektury, w szczególności architektury regionalnej, jako społecznego
konstruktu, odwołuje się Barbara L. Allen, kiedy – przypominając slogan: „Dobra
architektura regionalna to 90% kultury
i 10% stylu” 7 – proponuje zasady regionalizmu, który nazywa performatywnym.
Sama Allen twierdzi, że koncepcja regionalizmu performatywnego
FOT. AGATA USYK
FOT. AGATA USYK
il.1. Wielka Brytania, Londyn – Lewisham, Segal Close,
il.2. Wielka Brytania, Londyn – Lewisham, Walters Way,
autor projektu: Walter Segal
autor projektu: Walter Segal i mieszkańcy
towym i w budowie. Dzięki wykorzystaniu
dostępnych materiałów i łatwych technik
budowlanych, tak, by po przeszkoleniu
mieszkańcy mogli sami skonstruować
dom spełniający ich aktualne potrzeby,
a w przyszłości dowolnie go modyfikować i rozbudowywać, możemy mówić
o organicznym podejściu do architektury. Kładąc nacisk na twórcze możliwości
mieszkańców, Segal zaproponował metodę budowy, która zgodna jest z definicją
architektury wernakularnej sformułowanej przez Rosemary V. Hathaway, a którą
przytacza Szewczyk:
uzupełnione jest przez odpowiednią organizację inwestycji i sposób finansowania –
elementy, które nawzajem się wspomagają
i potęgują pozytywne efekty.
Warto podkreślić pewną ambiwalentność tak kształtowanego projektu:
z jednej strony pojawia się koncepcja,
której wagę podkreśla Tschumi – w pełni
ukształtowany, więc do pewnego stopnia
ograniczający ekspresję system – z drugiej
partycypacja mieszkańców i elastyczność
konstrukcji umożliwiają indywidualne
kształtowanie domu. Koncepcja Segala
i dalsze życie osiedli w Lewisham przywołują na myśl zasadę, którą rządziła
się przedmodernistyczna architektura
lokalna. Odpowiadała ona technicznym
i finansowym możliwościom mieszkańców. Charakteryzowała się także spójną
stylistyką. Pomimo złożoności obiektów,
wynikającej z licznych przekształceń budynków, architektura ta wyróżniała się
swego rodzaju ładem formalnym, który był efektem wspólnych doświadczeń
oraz korzystania z tych samych wzorców
i technologii.
Według tej metody Segal zaprojektował w latach 70. ubiegłego wieku dwa
londyńskie osiedla – Segal Close (il. 1)
i Walters Way (il. 2). Budowa polegała na
tym, że robotnicy, którzy jednocześnie
byli przyszłymi mieszkańcami, najpierw
pod nadzorem doświadczonego robotnika,
użytkownik traktuje obiekt architektoniczny nie jako skończoną (przynajmniej
pod względem estetycznym) całość, lecz
jako przedmiot użytkowy, który można
i należy dowolnie przekształcać w zależności od chwilowych potrzeb i upodobań9.
Próby poszerzenia dostępności mieszkań poprzez współudział mieszkańców
w ich budowie były praktyką znaną przed
powstaniem koncepcji Segala. Nowością
nie była też ani stylistyka, ani konstrukcja, podobna do konstrukcji skandynawskich. Segal zaproponował jednak rzadko
spotykane, świadome kształtowanie procesu budowlanego. Całościowe spojrzenie
9 Jarosław Szewczyk, Regionalizm..., dzieło cyt.,
s. 104.
miejsce
Szacunek do lokalnej wspólnoty i jej kulturowego samostanowienia jest immanentną cechą architektury regionalnej.
Definicja lokalnej wspólnoty i, co za tym
idzie, regionu po rewolucji przemysłowej
i XX-wiecznym rozbiciu tradycyjnych
społeczności wymaga doprecyzowania.
10 Marcin M. Kołakowski, Wzajemna pomoc
i miejska rewolucja, [w:] „Architektura i Biznes”
2004, nr. 5.
66
R Z U T +2 —
Rewolucja informatyczna i rozproszenie
przestrzenne wzorców kulturowych, na co
zwraca uwagę Krzysztof Nawratek, przedstawiając koncepcję obywatela plug-in11,
dodatkowo utrudnia rysowanie geograficznych granic. Barbara L. Allen proponuje definicję regionu jako konstruktu
społecznego:
Części miasta mogą być czasami określane poprzez ich kulturalne aktywności,
tak jak nowojorskie Chinatown czy Little
Italy. Niejednokrotnie w materiałach stosowanych na zewnątrz budynków czy do
ich dekoracji nie da się nawet zauważyć
nic typowo chińskiego czy włoskiego. (...)
W większości przypadków, to aktywności
i praktyki mieszkańców są tym, co czyni
te miejsca tym, czym są, nadaje im nazwę i pozwala je zrozumieć. Region staje
się kontekstem dla praktyk kulturowych,
a poprzez nie nabiera znaczenia 12 .
Jeżeli spróbujemy chwilowo zapomnieć
o specyfice miejsca, to cechy takie, jak
wydzielony przestrzennie obszar miasta
o charakterystycznej urbanistyce i formie
architektonicznej, także charakterystyczna struktura społeczna, silna identyfikacja, ekskluzywność i wspólnota doświadczeń sprawiają, że slumsy metropolii
globalnego Południa spełniają kryteria
definicji regionu. Tutaj, tak jak w podmiejskiej architekturze mieszkaniowej Segala,
lokalność architektury oparta jest na tożsamości, możliwościach i przede wszystkim współczesnych ograniczeniach, a nie
tradycji.
Jako wyraz szacunku do lokalnej wspólnoty, jej składu osobowego, ale także do
miejsca i jego tożsamości można rozumieć projekt Studia Elemetal, które pomimo ograniczeń terenu i funduszy na
miejscu slumsów w chilijskim mieście
Iquique zaprojektowało osiedle dla całej
dotychczasowej społeczności. Ważnym
11 Krzysztof Nawratek, Miasto jako idea polityczna, Korporacja Ha!art, Kraków 2008.
12 Barbara L. Allen, On Performative …, dzieło
cyt., s. 420.
elementem projektu było prawo mieszkańców do pozostania na swoim miejscu i wśród społeczności, z którą żyli
do tej pory, a więc ochrona ich sposobu
życia i relacji społecznych. Rozwiązaniem okazało się nie tyle zaangażowanie
mieszkańców w budowę, co wiara, że po
zapewnieniu im pewnych podstawowych
warunków mieszkalnych są oni w stanie
zrobić resztę. Taki model zakłada projekt
konsultowany z mieszkańcami oraz budowę obiektów przez profesjonalną ekipę.
Domy jednak z powodu zbyt małych funduszy rządowych powstały w bardzo zredukowanej formie, miały niewystarczającą powierzchnię i w dużej mierze były
niewykończone (np. bez wewnętrznych
ścian działowych). Jednocześnie projekt
zakładał takie ukształtowanie budynku,
by później mieszkańcy sami mogli go jak
najniższym kosztem ponad dwukrotnie
powiększyć. W porównaniu do metody
zaproponowanej przez Segala, zaletą tego
sposobu budowy jest to, że wkład własny
mieszkańców rozłożony jest w dłuższym
czasie i dostosowany do ich możliwości –
rozbudowują dom, kiedy mają na to czas
i środki.
Projekt jednocześnie nie zakłada tak
rozbudowanej współpracy wewnątrz społeczności, ani nauki nowych umiejętności,
ponieważ mieszkańcy rozbudują domy
w technice, którą poznali niezależnie od
tej inwestycji. Zaletą w porównaniu do
innych, nieformalnych sposobów kształtowania zabudowy, które pojawiają się
w biednych dzielnicach miast, jest nałożenie pewnych ram, które zachowując dużo
swobody pozwalają utrzymać podstawowe
standardy budynku i terenu go otaczającego. Zmiany, które zaszły na osiedlu, od
kiedy mieszkańcy zaczęli rozbudowywać
domy na własną rękę, są miarą sukcesu
projektu. Nierównomierne tempo w jakim
rozbudowywano poszczególne budynki,
które było zależne od potrzeb i możliwości mieszkańców, różne formy, które
przybrały domy, odzwierciedlając gusta
mieszkańców, świadczą o tym, że założenia projektu sprawdziły się.
na pogr aniczu
Architektura regionalna to architektura,
która dzięki wzorcom, doświadczeniu
i wiedzy jest odpowiedzią na potrzeby
danego społeczeństwa. Bierze ona pod
uwagę możliwości, które posiada konkretna grupa ludzi, ograniczenia związane z klimatem, dostępem materiałów
czy sytuacją prawno-ekonomiczną. Wiąże
się więc z praktyką i strukturą społeczną
a także pewną niezależnością, autonomią
społeczeństwa, które wypracowuje lub
zapożycza dla siebie rozwiązania, a nie
bezrefleksyjnie je kopiuje. Rozumienie
architektury regionalnej przede wszystkim jako konstruktu społecznego nadaje
ważną rolę uspołecznionym metodom
projektowania i współudziałowi użytkowników w procesie inwestycyjnym, a także
redefiniuje rolę architekta.
Takie rozumienie regionalizmu poszerza znacznie pole do interpretacji projektów i realizacji powstałych po 45. roku,
pozostających na obrzeżach ortodoksyjnego modernizmu. Tak można rozumieć
zarówno projekty Waltera Segala jak
i Studia Elemental. Szczególnie projekty
tego pierwszego czerpią z osiągnięć modernizmu: wprowadzenia prefabrykacji
i uprzemysłowienia procesu budowy czy
używania elastycznej konstrukcji. Projekt Segala nie pomija żadnej z pięciu
zasad współczesnej architektury, jednak
ani jedna z nich nie jest celem samym
w sobie. Oba projekty odwołują się do
modernistycznego mitu o emancypacji
mieszkańca.
Jednocześnie obie realizacje spełniają
założenia architektury regionalnej, gdzie
regionalizm rozumiany jest jako żywy
nurt, który kształtował się równolegle,
choć w cieniu modernizmu, na pograniczu lokalności i międzynarodowego postępu oraz wyobrażenia o nim. Wystarczy
odczytać regionalizm jako równoległą do
stylu międzynarodowego, mniej unifikującą ścieżkę rozwoju architektury •
67 — regionalizm — społeczność
a potem samodzielnie, bez użycia większych maszyn, konstruowali fundamenty,
montowali elementy drewnianego szkieletu, kształtowali dach i ściany. Sukcesem
techniki zaproponowanej przez Segala,
a także pewnej filozofii budowy, jest to,
że pomimo szerokich konsultacji społecznych i dostosowania budynków do potrzeb
mieszkańców już w fazie projektowej,
domy na obu osiedlach w szybkim czasie
zostały rozbudowane, upiększone licznymi dobudówkami, gankami itp. Zaproponowana technologia jest więc kolejnym,
logicznym elementem, poszerzającym
współudział mieszkańców w budowie
domów.
Zakodowany w projekcie niedobór
środków i możliwości w pewien sposób
wymuszał na przyszłych mieszkańcach
współpracę. Mieszkańcy pomagali sobie
zarówno na budowie, jak i poza nią, np.
opiekując się nawzajem swoimi dziećmi.
Wspólne problemy, realny i namacalny
wpływ na realizację budowy i wzajemna pomoc skutkowały rozwojem relacji,
które silnie integrowały lokalną społeczność. Praktyka, którą przywołuje Marcin
Mateusz Kołakowski w swym artykule
o Segalu 10 pokazuje także, że mieszkańcy
po zdobyciu ogólnego doświadczenia budowlanego zaczynali z biegiem czasu specjalizować się w poszczególnych robotach,
co pomagało im później w poszukiwaniu
pracy. W analizach metody Segala tworzenie wspólnoty i rozwój predyspozycji
zawodowych mieszkańców przywoływane są jako korzyści niemal równorzędne
z budową domu.
RZUT
OK A
NA

~
K A R O L I N A M AT Y S I A K
Ogrom strat wojennych, a w szczególności przeprowadzone z premedytacją działania mające na celu niszczenie istotnych
dla dorobku kulturalnego stolicy obiektów, stały się przyczyną niezgody społeczeństwa na burzenie jakichkolwiek zabytków. Niezgoda ta spowodowała także
silną potrzebę rekonstrukcji najistotniejszych fragmentów miasta. Odbudowa
Starego Miasta w Warszawie była jedną
z pierwszych decyzji podjętych przez
nowe władze po ustaniu działań wojennych. W pracowniach utworzonego w lutym 1945 roku Biura Odbudowy Stolicy
od razu zaczęto tworzyć wizje przyszłego
kształtu tej dzielnicy. Jednak źródeł powstałych wtedy koncepcji należy poszukiwać w okresie wcześniejszym, kiedy
nikt jeszcze nie przewidywał przyszłej
konieczności odbudowy, a przynajmniej
nie w takiej skali.
Warszawa początku XX wieku borykała się z podobnymi problemami jak
większość dużych miast europejskich.
Spekulacja gruntami, brak planów urbanistycznych i zabudowywanie kolejnych
działek kamienicami czynszowymi,
których właściciele nastawieni byli na
jak największe zyski, stały się przedmiotem krytyki działającego w służbach
konserwatorskich Alfreda Lauterbacha 1.
1 A. Lauterbach, Potrzeby estetyczne Warszawy,
Drukarnia Naukowa, Warszawa 1915.
Rozwijająca się w całej Europie myśl modernistyczna, której jednym z celów było
uzdrowienie życia w mieście, w Polsce
objawiła się w działalności utworzonej
w 1921 roku Warszawskiej Spółdzielni
Mieszkaniowej, której celem było m.in.
dostarczanie tanich i zdrowych mieszkań drogą samopomocy zbiorowej2, oraz
powołanego w 1934 roku Towarzystwa
Osiedli Robotniczych, które zajmowało
się inicjowaniem budowy i eksploatacją
mieszkań dla rodzin robotniczych o minimalnych zarobkach 3. Tworzone przez
te organizacje osiedla realizowały hasła
równego dostępu do światła, zieleni i powietrza, które budowano na obrzeżach
ówczesnej Warszawy.
Działania mające na celu poprawę sytuacji w mieście kojarzone są głównie
z programem budowy modernistycznych osiedli mieszkaniowych, jednak
nie brakowało przekonania, że należy
zmieniać sytuację także w dzielnicach już
zagospodarowanych. Postulaty równego
dostępu do słońca, powietrza i zieleni
znalazły odzwierciedlenie w tzw. wstępnym planie regulacyjnym, wykonanym
2 E. Mazur, Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa 1921-1939. Materialne warunki bytu robotników
iinteligencji, Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej
Akademii Nauk, Warszawa 1993, s. 32.
3 T.O.R., „Dom. Osiedle. Mieszkanie”, 1934, nr 3-4,
s. 40.
przez Warszawskie Koło Architektów4.
Pierwsze propozycje sanacji przestrzeni
miejskiej wyrosły na gruncie krytyki kamienic czynszowych, ale szybko zaczęto
przekładać je także na starsze dzielnice.
Wyburzanie oficyn i wprowadzanie w ich
miejsce zieleńców, przy jednoczesnym zachowaniu historycznego układu ulic proponował Jan Zachwatowicz w referacie
poruszającym problemy ochrony dzielnic
zabytkowych i jednoczesnej poprawy warunków życia5. Podobną propozycję, opartą na ochronie jedynie budynków frontowych, przedstawił w 1930 na I Konferencji
Urbanistów Polskich Antoni Karczewski6.
Wybuch wojny nie przerwał rozwoju
myśli architektonicznej. Architekci kontyW KONSPIRACYJNEJ PRACOWNI
ARCHITEKTONICZNO URBANISTYCZNEJ,
DZIAŁAJĄCEJ PRZY WSM, MODERNIŚCI
KONTYNUOWALI PRACE NAD ROZWOJEM IDEI OSIEDLA SPOŁECZNEGO
nuowali badania i studia zapoczątkowane
przed 1. września z nadzieją na możliwość
wykorzystania ich efektów po odzyskaniu
niepodległości. W konspiracyjnej Pracowni Architektoniczno Urbanistycznej,
działającej przy WSM, moderniści kontynuowali prace nad rozwojem idei osiedla
społecznego. W Wydziale Planowania
Miasta, wbrew zakazowi okupanta powstawały plany przebudowy i unowocześnienia zagospodarowanych już obszarów
miasta7. Kolejną istotną organizacją była
4 M. Popiołek, Powojenna odbudowa ulicy Nowy
Świat w Warszawie, Agencja Wydawnicza Ergos,
Warszawa 2013.
5 J. Zachwatowicz, Dzielnice i obiekty zabytkowe
w planie zabudowy miast, rękopis w Archiwum Jana
Zachwatowicza, Zamek Królewski w Warszawie.
6 K. Pawłowski, Zasady ochrony, odbudowy i rewaloryzacji historycznych zespołów urbanistycznych,
[w:] Miasta historyczne, red. W. Kalinowski, t. 1,
Arkady, Warszawa 1986, s 50.
7 Zob. H. Syrkusowa, Działalność architektów
i urbanistów w okresie II wojny światowej, [w:] Warszawa lat wojny i okupacji, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973, s. 322.
powołana przy Zarządzie Miejskim Komisja Rzeczoznawców Urbanistycznych8.
Wśród jej propozycji można znaleźć pojawiającą się już przed wojną poprawę
gęstości zabudowy przez burzenie oficyn
bocznych i poprzecznych, które ustąpiłyby miejsca zieleni9.
Odbudowa zniszczeń wojennych stała
w sprzeczności z panującymi ówcześnie
poglądami konserwatorskimi. Kryterium
autentyzmu substancji zabytkowej i powszechne przekonanie, że zniszczonych
zabytków nie należy odbudowywać, traciły swoją siłę wobec ogromu zniszczeń.
Mimo pomysłów pozostawienia Starego
Miasta w postaci pomnika-trwałej ruiny,
podjęto decyzję o odbudowie. Architekci zatrudnieni w BOS-ie, powoływali się
jednocześnie na zmieniające się już przed
wojną podejście do pojęcia zabytku, reprezentowane przez Gustavo Giovannoniego oraz zbiorową publikację Destinee
de Paris 10, dla których znamienne było
traktowanie jako wartościowych nie
tylko pojedynczych dzieł, ale także całych dzielnic, stanowiących dokument
OD SAMEGO POCZĄTKU PRACOM
TOWARZYSZYŁO PRZEKONANIE, ŻE
ODBUDOWA POWINNA STANOWIĆ
ROZWIĄZANIE PRZEDWOJENNYCH
PROBLEMÓW STAREGO MIASTA.
historyczny w takim samym stopniu jak
pojedyncze kościoły czy pałace. Owi autorzy przywołują zagraniczne przykłady
dostosowywania starych dzielnic (także
po zniszczeniach wojennych) do potrzeb
8 W skład Komisji wchodziły osoby związane z nowoczesną myślą architektoniczną m.in. Jan Chmielewski, Romuald Gutt, Michał Kaczorowski, Bohdan
Pniewski, czy postulujący rozluźnienie dzielnic
historycznych już przed wojną Jan Zachwatowicz.
9 J. Zachwatowicz, Komisja Rzeczoznawców
Urbanistycznych przy Zarządzie Miejskim Warszawy
w latach 1939-1944, [w:] Rocznik Warszawski 1984,
t. XVII, s. 256.
10 P. Biegański, Nowoczesne poglądy na konserwację zespołów miejskich, [w:] „Biuletyn Historii Sztuki
i Kultury” 1947.
71 — regionalizm — rzut oka na
O ODBUDOWIE
W A R S Z A W S K I E J S TA R Ó W K I
stan zabudowy w 1939 r.
odbudowa do 1952 r.
NAC SYGN. 37-1859-1
74
R Z U T +2 —
NAC SYGN. 51-539-8
il.2. Zdjęcie lotnicze zniszczonego Starego Miasta
Miasta. Widok w kierunku strony Dekerta
współczesnego życia przez rozluźnienie
ich zabudowy, co pozwala osadzić poglądy polskich architektów w międzynarodowym dyskursie konserwatorskim tego
czasu.
Wydział Architektoniczno-Zabytkowy nowo utworzonego Biura Odbudowy
Stolicy jeszcze w latach czterdziestych
rozpoczął pracę nad odbudową zabytkowych obiektów. Dla omawianego obszaru
Warszawy wydzielona została Pracownia
Staromiejska. W pierwszych latach po
wojnie prace polegały przede wszystkim
na odgruzowywaniu i zabezpieczaniu
odnalezionych detali i fragmentów, mogących posłużyć rekonstrukcji. Sporządzona przed wojną dokumentacja inwentaryzacyjna, zgromadzona w Zakładzie
Architektury Polskiej Politechniki Warszawskiej, umożliwiała praktycznie wierne odtworzenie zniszczonych budynków.
Od samego początku pracom towarzyszyło przekonanie, że odbudowa powinna
stanowić rozwiązanie przedwojennych
problemów Starego Miasta. W pracowni
Adaptacji i Rekonstrukcji opracowywano
rysunki zburzonych obiektów pod kątem
analizy możliwości przystosowania ich
do potrzeb życia współczesnego11. Nie
tylko XIX-wieczne kamienice czynszowe
11 P. Biegański, Organizacja i prace Wydziału
Architektoniczno-Zabytkowego w Biurze Odbudowy
Stolicy, [w:] „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947,
s. 10.
nie spełniały przed wojną odpowiednich
warunków higienicznych. Brudne i ciasne,
będące w fatalnym stanie technicznym
kamieniczki Starego Miasta zamieszkiwała głównie biedota, rzemieślnicy
i ubodzy kupcy. „Najwyższa pora nastała by ratować cenną pamiątkę wieków” 12
– czytamy o Starówce w przedwojennej
publikacji. Jedną z prób poprawy jej wizerunku była inicjatywa odmalowania
i ozdobienia staromiejskich kamienic,
podjęta przez artystów z grupy Rytm13.
Odbudowa w ulepszonej formie była zatem naturalną kontynuacją istniejących
od dawna postulatów poprawy warunków
życia biedniejszych warstw mieszkańców.
W trakcie prac w BOSie sformułowany został program i zasady odbudowy, a także
rola, jaką dzielnica staromiejska miałaby
pełnić w strukturze miasta14. Planowano zachować historyczny charakter przy
jednoczesnym uczynieniu jej pełnowartościową dzielnicą mieszkalną. W 1949
roku ukończono szkic urbanistyczny
pod kierunkiem Wacława Podlewskiego
12 Warszawa, Magistrat Miasta Stołecznego
Warszawy, Warszawa 1929, s. 113
13 Polichromie wykonali min. Zofia Stryjeńska,
Stanisław Ostrowski, Stanisław Rzecki, Wacław Borowski, Tadeusz Godowski, Edward Okuń, Felicjan
Szczęsny Kowarski, Zygmunt Kamiński, Zbigniew
Pronaszko, Ludomir Śleńdziński, Leonard Pękalski,
Romuald Witkowski, Karol Siciński.
14 Zob. W. Podlewski, Projekt Odbudowy Starego
Miasta, [w:] „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947.
15 Po wojnie siedzibę na Starym Mieście znalazły
m.in. Stowarzyszenie Historyków Sztuki, Archiwum
Państwowe m.st. Warszawy (obecnie Archiwum
Państwowe w Warszawie), a także Muzeum
Historyczne m.st. Warszawy, planowane w swojej
lokalizacji już przed wojną jako Muzeum Dawnej
Warszawy).
wiążący się z kwestią własności i brakiem
narzędzi mogących przekonać prywatnych inwestorów do mniej intensywnej
zabudowy, został rozwiązany przez wydany w październiku 1945 roku tzw. Dekret
Bieruta. Na własność gminy przechodziły
wszystkie grunty znajdujące się w przedwojennych granicach miasta. Zniszczenia
KONTYNUUJĄC PRZEDWOJENNY TOK
ROZUMOWANIA, ZA OSTATNI ZE
STYLÓW HISTORYCZNYCH UZNANO
TZW. KLASYCYZM KRÓLESTWA KONGRESOWEGO, W ZWIĄZKU Z CZYM
POSTANOWIONO NIE ODTWARZAĆ
I USUWAĆ ZACHOWANE ELEMENTY
XIX-WIECZNYCH INGERENCJI
wojenne pozwoliły zatem architektom na
realizację idei, które początkowo pozostawały jedynie na papierze. Wystarczy
wspomnieć powojenną odbudowę ulicy
Nowy Świat, bazującą na projekcie powstałym w trakcie wojny w Miejskim Wydziale Planowania16, czy też osiedle WSM
ROZWIJANE PRZED WOJNĄ PROSPOŁECZNE IDEE ARCHITEKTONICZNE,
WSKAZUJĄCE KAPITALIZM JAKO
PRZYCZYNĘ FATALNEJ KONDYCJI
MIAST POCZĄTKU XX-WIEKU, BYŁY
SZCZEGÓLNIE ATRAKCYJNE DLA
WŁADZY NOWEGO USTROJU
Mokotów, będące pierwszą próbą realizacji wypracowanych przez PAU koncepcji.
Prace zabezpieczające i odgruzowania
pochłonęły pierwsze trzy lata odbudowy.
W międzyczasie państwo zaczęło coraz
bardziej przejmować kontrolę nad poszczególnymi dziedzinami budownictwa.
Rozwijane przed wojną prospołeczne idee
architektoniczne, wskazujące kapitalizm
16 Zob. M. Popiołek, op.cit.
75 — regionalizm — rzut oka na
il.1. 1952/1953. Odbudowa Kamienic na Rynku Starego
w pracowni Urzędu Konserwatorskiego.
Planowano zachować średniowieczny
układ uliczny, jednocześnie wprowadzając postulowane już przed wojną
zmiany – rozluźnienie zabudowy przez
nieodtwarzanie zniszczonych i rozbiórkę zachowanych oficyn, które pozwolić
miało na wprowadzenie zielonych dziedzińców. Odbudowane miały zostać
wszystkie obiekty monumentalne. Badania architektoniczne pozwoliły na zadatowanie kolejnych przebudów i podjęcie
decyzji o kształcie, w jakim poszczególne
obiekty zostaną odbudowane. Kontynuując przedwojenny tok rozumowania, za
ostatni ze stylów historycznych uznan0
tzw. klasycyzm Królestwa Kongresowego, w związku z czym postanowiono nie odtwarzać i usuwać zachowane
elementy XIX-wiecznych ingerencji.
Postanowiono także nie odbudowywać
budynków, które uniemożliwiały rekonstrukcję średniowiecznych obwarowań.
Poza budynkami mieszkalnymi za konieczne uznano wprowadzenie do dzielnicy odpowiedniej infrastruktury obsługującej:
szkół, przedszkoli, obiektów opieki zdrowotnej, obiektów zaopatrzeniowych oraz
instytucji, czyli pełnego programu, charakterystycznego dla rozwijanej w czasie
wojny w PAU idei osiedla społecznego. Ponadto uwzględniono cechy rzemieślnicze,
stowarzyszenia i instytucje państwowe15.
Partery kamienic miały być przeznaczone na lokale usługowe, obsługujące
mieszkańców i ruch turystyczny. Tym
samym uniknięto potrzeby lokalizowania mieszkań w najsłabiej doświetlonych
kondygnacjach. Połączono powstające już
wcześniej idee sanacji dzielnic zabytkowych z ukształtowaną w trakcie wojny
ideą osiedla społecznego. Niemożliwe do
przeprowadzenia przed wojną wyburzenia
nie były już przeszkodą. Drugi problem,
76
R Z U T +2 —
jako przyczynę fatalnej kondycji miast
początku XX-wieku, były szczególnie
atrakcyjne dla władzy nowego ustroju.
W 1949 roku Bolesław Bierut wygłosił
referat pt. ”Sześcioletni Plan Odbudowy
Warszawy”, który jak zauważa Waldemar
PODSTAWOWYM PROBLEMEM STAŁA
SIĘ ADAPTACJA DOMU MIESZCZAŃSKIEGO NA OBIEKT Z OSOBNYMI, NIEZALEŻNYMI LOKALAMI MIESZKALNYMI.
KAMIENICE ŁĄCZONO WSPÓLNYMI
KLATKAMI SCHODOWYMI, PROJEKTUJĄC GŁÓWNIE DWUPOKOJOWE,
NIEPRZEWIETRZANE MIESZKANIA
Baraniewski, przy zestawieniu z Kartą
Ateńską, wykazuje w wielu fragmentach
bardzo duże podobieństwo. Nie bez znaczenia jest też fakt, że pracowali nad nim
architekci należący przed wojną do środowiska związanego z C.I.A.M.17 Słuszne przedwojenne idee stały się w nowej
rzeczywistości zideologizowanym narzędziem walki politycznej. Podobnie stało
się z większością pomysłów przedwojennych, które ochoczo kontynuowane były
przez pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości. Wiele z nich wcielano w życie także w okresie późniejszym, najczęściej jednak w bardzo wypaczonej formie.
Mimo prospołecznego charakteru idei
osiedli społecznych, działalność spółdzielczości mieszkaniowej została uniemożliwiona z powodów politycznych,
a przedstawiającą wypracowane w czasie wojny rozwiązania książkę Barbary
17 W. Baraniewski, Wizja lepszego miasta, w: De
gestibus: studia ofiarowane przez przyjaciół Tadeuszowi Stefanowi Jaroszewskiemu, Wydawnictwo
Naukowe PWN, Warszawa 1996. C.I.A.M. – Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej
został utworzony w 1929 roku przez architektów
modernistów. Na IV Kongresie została uchwalona
Karta Ateńska, w której sformułowane zostały
zasady odpowiedniego kształtowania warunków
mieszkalnych.
Brukalskiej pt. Zasady społeczne projektowania osiedli mieszkaniowych, objęto
cenzurą. Dekretem z dnia 26 kwietnia
1948 roku powołano Zakład Osiedli Robotniczych, który przejął wszelkie czynności związane z budownictwem osiedli
społecznych i mieszkań pracowniczych.
Budownictwo mieszkaniowe było całkowicie kontrolowane przez państwo. W tej
sytuacji także Stare Miasto miało zostać
odbudowane jako osiedle ZOR. Dla Dzielnicy Staromiejskiej powołana została pracownia pod kierownictwem Mieczysława
Kuźmy. Większość założeń realizowanego przez DBOR projektu pokrywała się
w teorii działaniami zamierzonymi przez
pracownię Urzędu Konserwatorskiego.
Dla władz państwowych liczyła się jednak głównie realizacja jak największej
liczby izb mieszkalnych jak najniższym
kosztem. Odpowiednio ustalone standardy regulować miały wielkość mieszkań
i sposób ich planowania. Podstawowym
problemem stała się adaptacja domu
mieszczańskiego na obiekt z osobnymi,
niezależnymi lokalami mieszkalnymi.
Kamienice łączono wspólnymi klatkami
schodowymi, projektując głównie dwupokojowe i nieprzewietrzane mieszkania. Polityka państwa doprowadziła do
realizacji w pierwszej połowie lat 50-tych
wielu mieszkań zaprojektowanych ze
względów oszczędnościowych w sposób
bardzo niekorzystny. Zaostrzające się restrykcje nie ominęły także Starego Miasta. Dostosowanie standardów projektowania mieszkań do zabytkowego obrysu
budynków dostarczało dodatkowych
trudności. W 1952 roku polecono przeformułowanie dotychczasowych zasad
projektowania w celu pełniejszego wykorzystania traktu środkowego, co wiązało się z zezwoleniem m.in. na ciemne
kuchnie oraz rezygnację z tylnej linii zabudowy 18. Ze środków ZOR realizowano
jedynie obiekty mieszkaniowe. Obiekty
zabytkowe o szczególnym znaczeniu po18 P. Biegański, Odbudowa Starego Miasta jako
dzielnicy mieszkaniowej, [w:] „Teka Konserwatorska”
z. 4 , 1956, s. 18.
zostały natomiast w kwestii Urzędu Konserwatorskiego. Ich ilość ulegała niestety
ograniczeniu w stosunku do pierwotnych
planów. Wiele przeznaczonych do rekonstrukcji obiektów nie pełniących funkcji
mieszkaniowych nie zostało ostatecznie
zrealizowanych.
W tym samym czasie podjęto także
odbudowę Nowego Miasta, które podobnie jak starszą część dzielnicy realizowano jako osiedle ZOR. Osiedle to zostało
podzielone na dwie części – zabytkową
i nowoczesną. Część zabytkowa, zlokalizowana wokół rynku i głównej drogi
łączącej go ze Starym Miastem, została
odbudowana na bazie sformułowanych
już wcześniej założeń. Na pozostałych
terenach planowano bloki mieszkalne
wypełniające kwartały zabudowy, zajęte
przez obiekty uznane za bezwartościowe
i zeszpecone przez XIX-wieczną zabudowę. Część zabytkowa zajęła znacznie
mniejszy obszar niż nowoczesna. Głównym projektantem został jeden z twórców przedwojennych osiedli społecznych
– Stanisław Brukalski.
Odbudowa Starego i Nowego Miasta
jest wynikiem wielu czynników. Spotykają się w niej przedwojenne pomysły na
rozwiązanie problemów mieszkaniowych
– idea osiedla społecznego oraz sanacji
ciasno zabudowanych dzielnic, a także
pojawiające się już wówczas nowe podejście do pojęcia zabytku i jego ochrony.
Nakłada się na nie ówczesna polityka
mieszkaniowa, która doprowadziła do
wypaczenia przedwojennych idei i spadku jakości wznoszonych obiektów •
Learning from
Vernacular,
Vitra Campus
Weil am Rhein,
10.8 – 29.9.2013
~
PR ZE M YS Ł AW SO B I ECK I
Lepianki, domy z drewna, kamienia i słomy
– panoramę wernakularnych form z całego świata można było oglądać w Vitrze na
wystawie Learning from Vernacular. Przedstawiała ona plany, fotografie oraz około 40
z 700 modeli z Archiwum Konstrukcji Współczesnych na Politechnice w Lozannie (EPFL),
którego dyrektorem jest Pierre Frey – kurator
wystawy.
Tematem przewodnim kolekcji zaprezentowanej w Kopule (Dome), autorstwa samego Buckminstera Fullera, było zagadnienie
wernakularyzmu w architekturze. Ekspozycja
miała być głosem w dyskusji zapoczątkowanej przez Bernarda Rudofsky’ego – kuratora
wystawy Architecture without Architects,
która odbyła się w 1964 roku w nowojorskim MoMA. Prezentacja wernakularnych
struktur z najróżniejszych obszarów świata
prowokowała do dyskusji o (nie)zbędności
profesji architekta. Centralną część niedawnej niemieckiej wystawy stanowią jednak
projekty studentów EPFL, przez co stawia
ona zupełnie inne pytania. Osią refleksji jest
tu rola architekta w procesach, które zazwyczaj obywały się bez niego. Wystawa badała
78
R Z U T +2 —
granice, jakie stawiają sobie współcześni
architekci ingerując w wypracowywane przez
pokolenia lokalne formy budowlane.
Wydaje się, że praktyki wernakularne kultur
z całego świata nie są gotową odpowiedzią,
ani alternatywą dla obecnego globalnego
rynku architektonicznego. Jednak, choć pokazano rozwiązania odpowiadające na potrzeby niewielkich, często wiejskich społeczności (małe obiekty użyteczności publicznej
i niewielkie zespoły mieszkalne), to nie brak
w nich oryginalnych koncepcji, z których moglibyśmy czerpać inspiracje – pomysłowych
technologii utylizacji wody deszczowej, zapewnienia ochrony przeciwsłonecznej czy
naturalnej wentylacji, jak i prób rozwiązania
lokalnych problemów społecznych poprzez
architekturę.
Na wernisażu nie zabrakło miejsca dla
takiej gwiazdy, jak znany z innowacyjnych
konstrukcji bambusowych kolumbijski architekt-rzemieślnik Simon Velez, który już
na wstępie oświadczył, że nie posiada dyplomu uczelni architektonicznej. Wraz z Pierrem Freyem otworzyli wystawę wykładem
i dyskusją. Czerpiąc wiedzę ze swych licznych realizacji Velez stał się twórcą pierwszych „norm bambusowych” w Kolumbii i na
świecie przez co otworzył innym drogę do
realizowania coraz to śmielszych, większych
i bardziej odpowiedzialnych budowli z tego
materiału.
Kolekcja przybliżyła zwiedzającym obfitą gamę materiałów i form produkcji, które
istnieją poza zglobalizowanym rynkiem komercyjnym i są przekazywane z pokolenia na
pokolenie. W takich przypadkach społeczne funkcje architektury są często tak samo
ważne jak estetyka lub ekonomia. Dzięki
przykładom pochodzącym z różnych stref
klimatycznych, wykorzystującym naturalne
i odnawialne materiały, zestawionym z energetycznie-zerowymi rozwiązaniami wystawa dawała liczne inspiracje wprowadzania
w życie niepisanych zasad zrównoważonego
rozwoju, nie opartego na zabieganiu o certyfikaty, statystyki czy nagrody •
Relacje z wystawy można znaleźć na:
www.kwartalnikrzut.pl/ext/opening
www.kwartalnikrzut.pl/ext/vitra
NIE T YLKO
KLAMKA
Architectural
Regionalism.
Collected Writings
on Place, Identity,
Modernity and
Tradition,
red. Vincent Canizaro,
Princeton
Architectural Press,
Nowy Jork, 2007
~
ŁUK ASZ STĘPN IK
Na początku przyszłego roku Kongres Stanów Zjednoczonych zmieni definicję długu
publicznego, dzięki czemu uniknie bankructwa. W ten właśnie sposób granice języka
wyznaczają granice świata, a słowo staje się
ciałem. Z regionalizmem jest bardzo podobnie – rozszerzenie znaczenia pojęcia sprawia,
że dzisiaj regionalny jest nawet styl międzynarodowy, który był przecież towarem
eksportowym powstałym w konkretnym
miejscu. Ta semantyczna modernizacja jest
jednak potrzebna, skoro o lokalności architektury w miejskich planach zagospodarowania przestrzennego cały czas decyduje
kąt nachylenia połaci dachowych, a krytycy
Rema Koolhaasa ciągle wypominają mu wyrażenie „fuck the context”, nie zadając sobie
trudu odszukania jego kontekstu.
Vincent Canizaro pomaga czytelnikom
w poruszaniu się w pojęciowej puszczy regionalizmu przez zebranie w jednym miejscu wszystkich najistotniejszych esejów
dotyczących tematyki miejsca, tożsamości,
nowoczesności i tradycji. Każdy z nich opatrzony jest dodatkowo komentarzem, który
w skrótowy sposób tłumaczy koncepcje roz-
wijane na poszczególnych tekstach. Powstała w ten sposób „apoteoza nieoczywistości”
umożliwia zrozumienie ewolucji znaczenia
regionu od czasów architektury wernakularnej, przez krytyczność w wydaniu Tzonisa,
Lefaivre i Framptona, aż po współczesne
koncepcje, takie jak bioregionalizm i regionalizm performatywny. Nagromadzenie
wielu trudnych słów w spisie treści może
odstraszać, ale pozwala autorowi uniknąć
orbitowania wokół nostalgicznych skojarzeń z drewnianymi domami ulokowanymi
„nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju” i zadawać pytania o populizm, kolonializm i nacjonalizm,
wynikający z błędnego rozumienia pojęcia
„lokalność”.
Współczesna dyskusja o tożsamości architektury wydaje się odrzucać binarną,
modernistyczną opozycję obiekt-otoczenie,
skupiając się bardziej na roli procesów kształtujących przestrzeń życia społeczeństwa
i społeczności. I tak Steven Moore pisze o sieciach technologicznych scalających skrajnie
różne przestrzenie, Barbara Allen analizuje
rolę ludzkiej aktywności w kreowaniu „ducha miejsca”, architekci z biura Rural Studio udowadniają, że tylko aktywny udział
społeczności w tworzeniu budynków może
sprawić, że obiekt stanie się lokalny, a Juhani Pallasmaa zwraca uwagę na globalizację
modelu regionalizmu powstałego w krajach
rozwiniętych.
Dla wielu twórców, negujących paradygmat modernizacji w imię powrotu do
tradycji i rzemiosła, temat tożsamości stał się
pretekstem do działania na zasadzie „kopiuj
-wklej”, wyrażającego bezkrytyczną fascynację architekturą szwajcarskich, portugalskich,
czy skandynawskich domów. Autorzy esejów
opublikowanych w „Architectural Regionalism” prezentują bardzo zróżnicowane postawy, co pozwala czytelnikom interpretować
lokalność nie tylko w kategoriach estetyki
i klimatu, ale też pojęć takich jak polityka,
ekonomia, czy technologia •
79 — regionalizm — recenzje
UCZĄC SIĘ OD
WERNAKUL ARYZ MU
AUTORZY
Maciej Burdalski Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej
i Katalońskiego Instytutu Zaawansowanej Architektury (IAAC) w Barcelonie. Interesuje się
wpływem nowoczesnych technologi na projektowanie, oraz oddziaływaniami pomiędzy
architekturą, a dziedzinami takimi jak kultura, polityka i socjologia.
Gall Podlaszewski Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej,
2009.2011-2012 pracownik HS99. W ramach Urban Heritage Research Group przy Bauhaus-Universität w Weimarze prowadzi doktorat na temat odbudowywania ciągłości urbanistycznej w Polsce zachodniej. Zapiski z miejskich wypraw wrzuca na bloga: www.criticalurbanspace.
wordpress.com.
Mateusz Gierszon Doktorant na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej.
Pracuje w biurze projektowym Architektura Pasywna w Krakowie. Zajmuje się szeroko rozumianą ekologią w architekturze, zarówno w sensie ochrony zasobów i minimalizacji negatywnych wpływów budynku na otoczenie jak i ekologii społecznej. Interesuje się partycypacją,
samopomocą i rozwojem lokalnych społeczności dzięki procesowi budowy.
Przemysław Sobiecki Studiował na Wydziale Architektury PW oraz VIAUC
w Danii, obecnie współpracuje z biurem architektonicznym w Szwajcarii. Interesuje go ewaluacja nowych problemów i kierunków projektowania, a w szczególności teorii projektowania
per se oraz obiektywizacji krytyki architektury. Lubi długie podróże, które otwierają oczy na
problemy przestrzeni miejskich, dostrzegalne jedynie przez kontrast, porównanie i przeżywanie.
Matylda Gąsiorowska Studentka Wydziału Architektury PW oraz Socjologii
Stosowanej i Antropologii na UW. Praktykowała w biurach architektonicznych w Polce
i Hiszpanii. Interesuje się tematami z pograniczna architektury i socjologii: socjologią miasta
oraz szeroko rozumianymi problemami przestrzeni publicznych.
Dagmara Staga Studiuje w Instytucie Kultury Polskiej UW, gdzie obecnie przygo-
Igor Łysiuk Dyplomant na Wydziale Architektury PW, studiował również na Karlsru-
Łukasz Stępnik Student Wydziału Architektury PW. Uczy rysunku odręcznego
Karolina Matysiak Studentka Wydziału Architektury PW oraz Instytutu Historii
Sztuki UW. Interesują ją głównie relacje między intencjami i potencjalnymi skutkami założonymi przez projektanta, a rzeczywistym oddziaływaniem architektury na użytkowników,
w dziedzinie historii kwestie architektury mieszkaniowej w XX wieku, a także kontynuacja,
przemiany i krytyka przedwojennych, modernistycznych idei po wojnie, szczególnie po okresie
socrealizmu.
Monika Stobiecka Studiuje w Instytucie Historii Sztuki i Instytucie Archeologii
Wojtek Moćko Kulturoznawca, doktorant w Zakładzie Filmu i Kultury Wizualnej
Milena Trzcińska Studentka Wydziału Architektury PW oraz Instytutu Kultury
Polskiej UW. Stypendystka programu Rządu Indonezyjskiego Darmasiswa. Praktykowała
w biurach architektonicznych w Polsce i w Niemczech. Współtworzy stronę www.teoriaarchitektury.blogspot.com. Interesuje ją antropologiczne spojrzenie na architekturę i miasto.
Zofia Piotrowska Studiowała architekturę we Wrocławiu, Sztrasburgu a obecnie
Kacper Wysokiński Student w Instytucie Historii Sztuki UW, gdzie rozpoczyna
pisanie pracy magisterskiej. Interesuje się historią i teorią architektury, fenomenem
nowoczesności w sztuce, jej związkami z polityką, a także stosunkiem do tradycji i narodu.
he Institute of Technology. Współpracuje z biurami architektonicznymi w Polsce i Wielkiej
Brytanii. Oprócz tego zajmuje się propagowaniem edukacji architektonicznej na poziomie
licealnym. W wolnych chwilach pasjonat motoryzacji i sportów motorowych.
Instytutu KulturyPolskiej UW, obecnie przebywa na stypendium w École des Hautes Études en
Sciences Sociales w Paryżu. Członek Zespołu Badań Mody i Dizajnu działającegow IKP UW oraz
redakcji „małej kultury współczesnej”. Interesuje się historią,teorią oraz metodologią architektury i dizajnu, ze szczególnym uwzględnieniem kontekstów społecznych i politycznych oraz
związkami dizajnu i sztuki.Współorganizator konferencji „W stronę dizajnu krytycznego” (2012).
na Politechnice Warszawskiej. Odbyła staż w biurze TYIN tegnestue w Norwegii, z którym
przez dwa miesiące projektowała Centrum Szkoleniowe Cassia Coop na Sumatrze w Indonezji.
Pracowała także w Xiamen, w Chinach. Interesuje ją partycypacja społeczna w projektowaniu
i projektowanie dla lokalnych społeczności.
towuje pracę magisterską z zakresu studiów miejskich. Zawodowo związana z Instytutem
Adama Mickiewicza. Interesuje się antropologią miasta, głównie relacjami rodzącaymi się
pomiędzy jednostką ludzką i miastem.
i współtworzy stronę www.teoriaarchitektury.blogspot.com. Praktykował w biurach architektonicznych w Polsce i Szwajcarii. Interesuje go popularyzacja szeroko pojętej teorii projektowania, co stara się realizować poprzez tłumaczenie esejów i manifestów architektury XX i XXI
wieku.
UW. Współpracowała z Muzeum Sztuki Nowoczesnej podczas konferencji dotyczącej Oskara
Hansena. Interesuje się związkami XIX i XX-wiecznej architektury z polityką oraz sposobami
promocji i popularyzacji sztuki i archeologii.
KonKurs
zrównoważony
rozwój
BMW reklama
C A L L FO R PA PER S
R Z U T+ 
Konkurs na projekt poprawiający
jakość życia mieszkańców miast.
EKSPERY M ENT
czas
wolny
Termin nadsyłania projektów
31.01.2014
termin nadsyłania abstraktów
29.12.2013
www.bmwtransformy.pl
ekologia
Główny parTner:
mobilność
miejska
recykling
współpraca:
parTnerzy:
paTronaT:
b m w/ u r b a n / t r a n s f o r m s .
w i z j e s ta j ą s i ę r z ec z y w i s t o ś c i ą .
BMW Group Polska włącza się w dyskusję
nad zrównoważonym rozwojem polskich
miast i wspólnie z Fundacją Nowej Kultury Bęc Zmiana ogłasza konkurs BMW/
URBAN/TRANSFORMS/2013.
WA
ATY
PER ÓW
KOO ŻYWC
SPO
Celem konkursu BMW/URBAN/TRANSFORMS/2013 jest wyłonienie najciekawszego projektu realizującego w praktyce ideę
zrównoważonego rozwoju, dzięki któremu
miasto może się stać miejscem bardziej
przyjaznym dla mieszkańców.
Konkurs ma charakter ogólnopolski
i skierowany jest do architektów, urbanistów, designerów, ale również organizacji
społecznych czy wspólnot obywatelskich –
wszystkich tych, którzy chcą zmieniać i unowocześniać przestrzeń miejską.
Zgłoszone projekty w wymierny sposób
mają poprawiać jakość życia mieszkańców
w jednym z następujących obszarów: miej-
ska mobilność, zrównoważony rozwój, ekologia, recykling, rewitalizacja przestrzeni,
bezpieczeństwo, energia, estetyka miasta,
komunikacja w przestrzeni miejskiej, czas
wolny, systemy parkingowe oraz energia
odnawialna.
Zwycięski zespół dostanie nagrodę w wysokości 10.000, – PLN, a zwycięski projekt
otrzyma dofinansowanie w wysokości
100.000, – PLN, przeznaczonych na jego
realizację i zostanie włączony w przestrzeń
jednego z polskich miast.
Konkursowe prace oceni jury, w którego
skład weszli: Aleksandra Wasilkowska, Bogna Świątkowska, Edwin Bendyk, Grzegorz
Piątek. Honorowym członkiem jury został
Reinier de Graaf z biura projektowego OMA.
Więcej informacji i regulamin konkursu na
stronie www.bmwtransformy.pl
SPIS TREŚCI
Ilustracje wykorzystane na początku rozdziałów:
2
RŚWIAT
E G I—O
N A L I Z M wstęp
Wyspy w Dubaju, licencja CC (CC BY NC SA 2.0), flickr, aut. latitudes,
6
PAŃSTWO
Glorious
Tower,
Beautiful
W
I E Ż O—W
I E CCCTV
, SA
L Az wystawy
KON C
E R Tfuture,
O WNick
A Bonner i Dominic
Johnson-Hill,
I PR ZESZCZEPIAN IE . JAK REM KOOLHA AS
wikimedia commons,WOJTEK
domena publiczna,
MMIASTO
IER—
Z Nowy
Y SOrlean,
I Ę Zplan
R zE1728
G Ir.,Olicencja
NAL
I Z M E M ? MOĆKO
12
Beata
Kfot.
RY
T YGłaz,
K A REGIONU
18
Aflickr,
R Caut.
H Ikiberpipa,
TEK TUR A WOBEC N IECIĄG ŁOŚCI
U R B A N I S T YC Z N YCH W P O L S CE
oraz mapa warszawskiej Starówki
na s.72-73 autorstwa Łukasza Stępnika, na podstawie
PODLASZEWSKI
Zmateriałów
A C H OBiura
D NOdbudowy
I E J GALL
Stolicy.
12
RDokonaliśmy
E G I O Nwszelkich
A L I Zstarań,
M I aby
PO
L I T Y Księ
A z właścicielami
NA GÓR
NY
M
skonatktować
praw
autorskich
KACPER
któregokolwiek
Śpublikowanych
L Ą S K U materiałów.
W L A TWAprzypadku
C H  zastrzeżeń,
  -  zestrony
 WYSOKIŃSKI
30
W A R T O Ś Ć L O K A L N O Ś C I rozmowa ze Stanisławem
SPOŁECZNOŚĆ — Detal dekoracji zewnętrznych ścian domów, Čičmany, Słowacja,
MACIEJ
BURDALSKI
RZUT OKA NA — Herbert Bayer, Lonely Metropolitan, 1932, licencja CC (CC BY NC SA 2.0),
z właścicieli praw, prosimy o kontakt z redakcją.
Niemczykiem
38
Biuletyn Koła Naukowego Architektury i Urbanistyki „A”
PWydział
A T RArchitektury
ZĘ W D
ÓŁ, W
IDZĘ WIĘCE J.
Politechniki
Warszawskiej
O M I E J S K I E J T OŻ S A M O Ś C I W D E TA L U
DAGMARA
STAGA
42
SGłówny
T Y Lsponsor:
Z AKOPIAŃ SKI . HISTORIA
STOBIECKA
A W S P Ó Ł C Z E S N O Ś Ć MONIKA
49
( N I E ) M I E J S C E rozmowa z prof. Marią Lewicką
56
Z ASZCZEPIAN IE ARCHITEK TURY LOK ALN E J
ZOFIA
PIOTROWSKA
63
BUDUJĄC WARTOŚCI . REG IONALN E
GIERSZON
P O G R A N I C Z A M O D E R N I Z M U MATEUSZ
70
O O D B U D O W I E W A R S Z A W S K I E J S TA R Ó W K I
Druk: EFEKT Drukarnia Offsetowa, ul. Lubelska 30/32, 03-802 Warszawa
KAROLINA
MATYSIAK
78
U C Z Ą C S I Ę O D W E R N A K U L A R Y Z M U recenzja
PRZEMYSŁAW
Patronat medialny:
SOBIECKI
79
N I E T Y L K O K L A M K A recenzja
80
AUTOR Z Y
ŁUKASZ
STĘPNIK

Podobne dokumenty