pobierz pdf
Transkrypt
pobierz pdf
PAŃ ST WO Ś W I AT SPIS TREŚCI 2 R E G I O N A L I Z M wstęp 6 WIEŻOWIEC , SAL A KON CERTOWA I PR ZESZCZEPIAN IE . JAK REM KOOLHA AS M I E R Z Y S I Ę Z R E G I O N A L I Z M E M ? WOJTEK MOĆKO 12 KRY T YK A REG ION U 18 ARCHITEK TUR A WOBEC N IECIĄG ŁOŚCI U R B A N I S T YC Z N YCH W P O L S CE PODLASZEWSKI Z A C H O D N I E J GALL MACIEJ BURDALSKI 12 REGIONALIZM I POLIT YK A NA GÓRNYM WYSOKIŃSKI Ś L Ą S K U W L A T A C H - KACPER 30 W A R T O Ś Ć L O K A L N O Ś C I rozmowa ze Stanisławem Niemczykiem RZUT OKA NA SPOŁECZNOŚĆ MIASTO 38 PAT R Z Ę W D Ó Ł , W I D Z Ę W I Ę C E J . O M I E J S K I E J T OŻ S A M O Ś C I W D E TA L U DAGMARA STAGA 42 ST YL Z AKOPIAŃ SKI . HISTORIA STOBIECKA A W S P Ó Ł C Z E S N O Ś Ć MONIKA 49 ( N I E ) M I E J S C E rozmowa z prof. Marią Lewicką 56 Z ASZCZEPIAN IE ARCHITEK TURY LOK ALN E J ZOFIA PIOTROWSKA 63 BUDUJĄC WARTOŚCI . REG IONALN E GIERSZON P O G R A N I C Z A M O D E R N I Z M U MATEUSZ 70 O O D B U D O W I E W A R S Z A W S K I E J S TA R Ó W K I KAROLINA MATYSIAK 78 U C Z Ą C S I Ę O D W E R N A K U L A R Y Z M U recenzja PRZEMYSŁAW SOBIECKI 79 N I E T Y L K O K L A M K A recenzja 80 AUTOR Z Y ŁUKASZ STĘPNIK RZUT + R E G IONA L I Z M ~ Jedną z najważniejszych osi sporów we współczesnej krytyce architektonicznej jest możliwość – a dla niektórych nawet i powinność – współtworzenia tożsamości kulturowej oraz specyfiki regionu za pomocą budynków. Definicja regionalizmu wciąż wymyślana jest na nowo, mieszając się z hasłami takimi jak kontekst, tradycja czy genius loci. Drugi numer RZUTu jest próbą przeanalizowania różnych odcieni znaczeniowych tego pojęcia na konkretnych przykładach. Problematyczne staje się już samo zakreślenie obszaru, który moglibyśmy nazwać regionem. Ten niegdyś wyznaczany był przez naturalnie istniejące podziały: uwarunkowania klimatyczne, topografię terenu. Od końca XVIII wieku przewagę zaczęły obejmować czynniki kulturowe: język, ekonomia, poczucie przynależności i – niekiedy sztucznie nałożone – podziały administracyjne. Współcześnie granice regionu są rozmyte. Jak zauważa Steven A. Moore, obecnie często bliższe są regiony z dwóch krańców świata, pobierające ropę z tego samego źródła, niż ziemie leżące tuż obok. Budynek nie jest jedynie estetycznym materialnym przedmiotem, ale – przywołując Latoura – skomplikowaną siecią zależności, łączącą ludzką wiedzę, praktykę i inne czynniki nie należące bezpośrednio do strefy jego działalności. Sieci technologiczne tworzą przestrzenne konfiguracje wybiegające daleko poza najbliższe otoczenie obiektu. Nad redefinicją lokalności od lat zastanawia się Rem Koolhaas. Jako wielbiciel wieżowców nie raz opisywał ich skomplikowane zależności wewnętrzne, które czynią je autonomicznymi tworami, będącymi niemal alternatywnymi miastami. O przemyśleniach holenderskiego architekta krążących wokół podziału globalne – lokalne pisze kulturoznawca w o j t e k m o ć ko. Nad niebezpiecznymi związkami architektury parametrycznej i regionalizmu pochyla się architekt m a c i e j b u r d a l s k i. Wskazuje on na nieprzystawalność teorii re- odzyskanych” podejmuje architekt g a l l p o d l a s z e w s k i . Jako praktyk nie tylko przedstawia zadania, jakie stają przed nowopowstającą tam architekturą, ale także wskazuje konkretne realizacje – jego zdaniem – udane. Antropologiczne spojrzenie na miasto prezentuje natomiast d a g m a r a s ta g a, która wykazuje, że tożsamość miejsca i jego ducha kreują niezauważane na co dzień detale. Autorka udowadnia także, że posadzki z Zakładów Ceramicznych Dziewulskiego i Lange dzięki swojej dostępności współtworzyły charakter międzywojennej stolicy. Warszawski wątek podejmujemy również w dziale Rzut oka na... W związku z toczącą się dyskusją wokół biurowca, który ma powstać przy ulicy Podwale, k a r o l i n a m at y s i a k pokrótce nakreśla historię powojennej odbudowy Starego Miasta. Regionalizm nigdy nie był i prawdopodobnie nie będzie jedynie modą kwestionującą założenia innych nurtów. Stanowi on alternatywę dla centralizacji, wspierając autonomię i możliwość samostanowienia społeczności. Również i dziś próbuje współgrać z najnowszymi trendami, ustanawiać priorytety i podpowiadać nam rozwiązania trapiących nas problemów. Jest to możliwe tylko dzięki temu, że idea regionalizmu nie ma swojej skostniałej definicji, a skala i granice regionu dynamicznie się zmieniają, dostosowując się do zachodzących przeobrażeń społecznych. Dlatego drugi numer RZUTu jest próbą zakreślenia obecnych sposobów rozumienia regionalizmu. Kto wie, jak szybko trzeba będzie zrewidować zawarte tu spostrzeżenia? ~ Przemysław Sobiecki, Milena Trzcińska 3 — regionalizm REGIONALIZM gionalizmu krytycznego do współczesnych zjawisk architektonicznych i poszukuje nowych narzędzi, które umożliwią dzisiejszym architektom projektowanie budynków współtworzących lokalną specyfikę. Łacińskie regio wywodzi się od regere, które oznacza rządzenie oraz narzucanie form i standardów na podległych obszarach. Architektka z o f i a p i o t r o w s k a zastanawia się nad odpowiedzią na pytanie: na ile i w jaki sposób architekci z krajów rozwiniętych powinni ingerować w kulturę budowlaną społeczności o bardzo odmiennych przyzwyczajeniach, w miejscach, gdzie często nie ma dostępu do podstawowej infrastruktury? Autorka opiera swoje analizy przede wszystkim na własnych doświadczeniach projektowo-budowlanych zdobytych na indonezyjskiej Sumatrze. Zarówno ona jak i m at e u s z g i e r s zo n podkreślają, że lokalny wymiar architektury nie jest uwarunkowany estetyką, a technologią umożliwiającą współudział miejscowej społeczności w tworzeniu i przekształcaniu budynków. Kontekst budynku wydaje się być pojęciem o bardzo niejasnych granicach. Cóż bowiem jest owym kontekstem? Jak daleki jest jego zasięg? Do czego należy nawiązywać, a do czego nie wypada? Podobne pytania zadaje historyczka sztuki m o n i k a s t o b i e c k a , analizująca sposób, w jaki współczesna zabudowa Zakopanego odnosi się do bogatej i charakterystycznej dla miasta spuścizny architektonicznej – stylu zakopiańskiego i funkcjonalizmu lat 60. Bada również korzenie witkiewiczowskiego stylu, który miał stać się nowym polskim stylem narodowym, chociaż powstał jako intelektualny konstrukt, czerpiący m.in. ze sztuki i filozofii rosyjskiej. O narodowym wymiarze regionalizmu pisze historyk sztuki k a c p e r w y s o k i ń s k i, przedstawiając międzywojenne realizacje w Katowicach. Architektura stała się tam elementem politycznej walki o prestiż i sposobem na udowodnienie polskiego rodowodu Śląska. Natomiast refleksję nad współczesnymi problemami tożsamościowymi mieszkańców zachodnich „ziem ŚW IAT WOJTEK M OĆKO ~ pode j ście rema koolhaasa do reg ionalizmu i kontekstu w architek tu r ze moż na okreś l i ć j a ko n a w s k r o ś k ry t yc z n e . z a sa d n y m m o ż e s i ę n a w e t w y d a w a ć p y ta n i e , c z y d z i a ł an ia h o le n d r a n i e m a j ą n a c e lu teg o, aby r a z n a z aw sz e w y m a z ać z a r c h ite k to n i c zn eg o s łow n i k a o by dwa te poj ęc ia . jak i m b o w i e m m i a n e m o p i s a ć a r c h i t e k ta , k t ó r y na j pierw proj ek tuj e dom j ednorodzin ny na pr zed m ieściach rot terdamu, po cz ym odpowiednio go powiększa, przewraca i p r z e n o s i w k r a j o b r a z n a d at l a n t y c k i e g o porto, a kon ku rsow e m u j u ry ośw iadcz a , ż e t o p r o j e k t s a l i k o n c e r t o w e j? W architekturze istnieje kilka definicji i bon motów, które odznaczyły się w jej historii. Le Corbusier pisał o przemyślanej, bezbłędnej i wspaniałej "grze brył w świetle". Mies van der Rohe twierdził przekornie, że „mniej znaczy więcej”, a stwierdzenie Rema Koolhaasa w architektonicznym zbiorze aforyzmów, znaleźlibyśmy zapewne pod literą „P”, jak „Pieprzyć kontekst”1. To słynne, często dyskutowane zdanie, które pojawiło się w napisanym przez niego manifeście Bigness or the problem of Large (Problem wielkości), ma tę wadę lub zaletę, że sprawdza się w wielu kontekstach, przez co bywa różnie interpretowane. Nieco przewrotnie można by zapewne poszukać fundamentów Koolhaasowego „fuck the context” już w jego pracy dyplomowej w londyńskim Architectural Association, w której przeniósł Mur Berliński w krajobraz Londynu. W angielskiej metropolii, ten tragiczny dla stolicy Niemiec obiekt staje się pretekstem do powstania niemalże sielankowej, a przy tym utopijnej 1 Powiedzenie „Fuck the context” doczekało się nawet utworu muzycznego. W opisie utworu, zamieszczonego na portalu www.youtube.com, czytamy: „New original by Electro Cuties. Inspired by the world famous dutch architect Rem Koolhaas who spoke the famous words: „fuck the context”, but in a different context, mmmmmm.” zob. http:// www.youtube.com/watch?v=tsByJn-0CLc [dostęp: 25.09.2013] Dylemat europejskiego architekta budującego w Japonii: czy projekt powinien być „tak zachodni, jak to tylko możliwe”? Czy budynki to także tylko towary eksportowe jak van Gogh, Mercedes czy torebka Vuittona? Czy może jednak powinny odzwierciedlać fakt, że istnieją w Japonii 3? Dziś podejście Koolhaasa do regionalizmu jest dużo bardziej złożone i problematyczne, a opinie, takie jak – „Krytyczny regionalizm zamienił się w hiperregionalizm: produkcję regionalnych różnic po ich zniesieniu i zniknięciu”4 , wydają się przesuwać punkt ciężkości raczej w stronę krytyki i zaprzeczenia niż afirmacji. Mimo wszystko regionalizm i kontekst to pojęcia, z którymi Rem Koolhaas stara się, trochę przewrotnie, mierzyć. W tych bardziej teoretycznych niż formalistycznych bojach, polegających raczej na zaprzeczeniu regionalizmu, poprzez przenoszenie konceptu z jednego miejsca w inne, towarzyszy mu nieodłącznie krytyka modernizmu oraz, co dla niego, miłośnika Manhattanu bardzo charak2 Rem Koolhaas, Exodus or the Voluntary Prisoners of Architecture [w:] Rem Koolhaas, Bruce Mau, S, M, L, XL. Office for Metropolitan Architecture, The Monacelli Press, New York 1995. 3 Rem Koolhaas, +/ – 13.000 Points. Nexus World Housing Fukuoka, Japan. Completed 1991 [w:] Rem Koolhaas, Bruce Mau, S, M…, dz. cyt., s. 80. 4 A conversation between Rem Koolhaas and Sarah Whiting, [w:] „Assemblage” nr 40/1999 s. 43. terystyczne, silnie umocowany w teorii koncept wieżowca. g l o b a l n y r eg i o n a l i z m , c z y l i mania wieżowc a W eseju Globalization (Globalizacja) Koolhaas skupia się na fenomenie, który w latach 90. stał się zjawiskiem żywo dyskutowanym wśród socjologów pokroju Saskii Sassen, antropologów z Arjunem Appadurai na czele, jak i bardziej teoretycznie świadomych architektów. Opisując globalny przepływ stylów pomiędzy Europą i Ameryką na przykładzie nowojorskiej siedziby ONZ, zaprojektowanej przez Wallace’a Harrisona, Koolhaas przekonuje, że „europejskie” idee Le Corbusiera, które nigdy w pełni nie mogłyby urzeczywistnić się na Starym Kontynencie, zostały zrealizowane przez Harrisona w USA: Siedziba ONZ była budynkiem, którego Amerykanin nigdy by nie wymyślił, a Europejczyk nigdy by nie zbudował. To była współpraca nie tylko pomiędzy dwoma architektami, ale także pomiędzy dwiema kulturami; wzajemne zapładnianie pomiędzy Europą i Ameryką, której owocem była hybryda, nie mogąca zaistnieć bez tych wzajemnych godów, jakkolwiek przebiegających bez entuzjazmu5 . Ani regionalizm, ani globalizacja same w sobie nie zajmowały jednak Koolhaasa tak bardzo jak Manhattan. Fenomenowi Manhattanizmu6 poświęcił swoją pierwszą i jedną z najważniejszych książek – Deliryczny Nowy Jork7. To, co najbardziej 5 Rem Koolhaas, Globalization, [w:] Rem Koolhaas, Bruce Mau, S, M…, dz. cyt., s. 363. 6 Koncept Manhattanizmu zakładał, że należy doceniać bogactwo nowojorskiej „kultury przeludnienia”, której symbolem stał się drapacz chmur. Opierał się on także na przekonaniu o ścisłym uzupełnianiu się życia w sferze publicznej – na ulicy – ze sferą prywatną – we wnętrzu wieżowca. 7 Korzystałem z wydania angielskiego: Rem Koolhaas, Delirious New York, The Monacelli Press, New York 1994. 7 — REGIONALIZM — świat WIEŻOWIEC, SALA KONCERTOWA I PRZESZCZEPIANIE. JAK REM KOOLHAAS MIER Z Y SIĘ Z REG IONALIZ M E M? przestrzeni dla „dobrowolnych więźniów architektury”2. Zarówno prace Koolhaasa, jak i tworzone przez niego koncepty teoretyczne, wydają się być peanem na cześć globalizacji, czy też, pozostając w kręgu odniesień muzycznych, "marszem żałobnym" regionalizmu. Stosunek architekta do tego zjawiska nie był jednak zawsze tak krytyczny. Jeszcze w 1991 roku, projektując kompleks Nexus World Housing w japońskim mieście Fukuoka, pisał: pięcia pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem. Deliryczny Nowy Jork powstał w czasie triumfu architektonicznego postmodernizmu i ze swoim umiłowaniem regularności urbanistycznego założenia Manhattanu nieprędko został doceniony. Koolhaasa zaś ustawiono pomiędzy nawołującymi do historyzmu braćmi CCTV STAŁ SIĘ BUDYNKIEM, KTÓRY MÓGŁBY ZOSTAĆ ZARÓWNO POMYŚLANY, JAK I ZBUDOWANY AŻ NA TRZECH KONTYNENTACH PODCZAS ICH GOSPODARCZEGO I MODERNIZACYJNEGO BOOMU Krier, a zwolennikami popowego postmodernizmu – autorami książki Uczyć się od Las Vegas. W tamtych warunkach najłatwiej byłoby mu całkowicie odrzucić modernizm, byłby to jednak zabieg zbyt prosty. Kilkadziesiąt lat wcześniej Walter Gropious i Le Corbusier wykorzystali 8 por. Hal Foster, Architecture and Empire [w:] tegoż, Design and Crime and Other Diatribes, Verso, London-New York 2003. © OMA CC-BY-2.0. BY DAVID CASALE © CCTV/OMA PARTNERS-IN-CHARGE: REM KOOLHAAS AND OLE SCHEEREN, DESIGNERS, DAVID GIANOTTEN, PHOT. IWAN BAAN 8 R Z U T +2 — fascynowało architekta to specyficzny układ urbanistyczny miasta – aleje krzyżujące się pod kątem prostym z ulicami, którymi przecięta została wyspa. Układ taki, historycznie spowodowany spekulacjami na rynku nieruchomości, zdeterminował formę powstających na Manhattanie drapaczy chmur. Wieżowiec jest dla Koolhaasa najważniejszym bohaterem dwudziestowiecznej architektury. Tak, jak układ ulic na Manhattanie pozwalał na zestawienie różnorodnych form i funkcji w obrębie jednej działki, tak w przypadku wieżowca można było tego dokonać już na poziomie poszczególnych pięter. Napięcie powstające na styku regularnej siatki ulic i nieregularności fasad wieżowców (związanej z formą) oraz ich pięter (związanej z funkcją) było dla Manhattanizmu fundamentalne. Stanie się ono później punktem wyjścia w towarzyszącej pracom Koolhaasa negacji zarówno czołowego postulatu modernizmu form follows function (projekt biblioteki w Seattle), jak i charakterystycznego dla tego stylu na- il.2. Casa da Música, model il.3. Casa da Música, Porto, Portugalia Frampton9 , nawet na kontynencie tak silnie związanym z krytycznym regionalizmem jak Azja, zdają się w projekcie OMA przynależeć do porządku formalistycznych zabaw oraz skansenu lub muzeum regionalnych form, a nie „żywej” architektury. Model modernizacji i związanej z nią architektury, który stał się globalnie obowiązujący, pochodzi bowiem z zupełnie innego miejsca. Dlatego gmach CCTV, w przeciwieństwie do siedziby ONZ, stał się budynkiem, który mógłby zostać zarówno pomyślany, jak i zbudowany aż na trzech kontynentach podczas ich gospodarczego i modernizacyjnego boomu. fuck the contex t! Drugim, obok regionalizmu pojęciem, które ściśle łączy się z miejscem powstawania architektury, jest w teorii i praktyce Rema Koolhaasa zagadnienie kontekstu, a wraz z nim modernistyczne problemy 9 Kenneth Frampton, Toward Critical Regionalism. Six Points for an Architecture of Resistance [w:] Hal Foster (red.), The Anti-Aesthetic. Essays on Postmodern Culture, Bay Press, Seattle 1983. 9 — regionalizm — świat il.1. Siedziba CCTV – Overall silosy i elewatory zbożowe jako modelowe przykłady struktur funkcjonalistycznych. Koolhaas, działając w podobny sposób, przeniósł pragmatyczną, masową, amerykańską architekturę drapaczy chmur do rodzącej się właśnie nowej, postkomunistycznej Europy. Okazało się to genialnym ruchem na dwóch polach. Ogarnięta najpierw „drugą modernizacją”, a już za chwilę optymizmem po upadku komunizmu Europa na nowo odkrywała możliwości architektury. Potrzebowała przy tym prototypowych modeli dla wszystkich swoich programowych przedsięwzięć. Poza tym Koolhaas mógł ulokować to „ponowne odkrycie architektury” w teorii – jego zabieg pozwolił bowiem rozbudzić dyskusję wokół zdewaluowanego europejskiego modernizmu Le Corbusiera oraz jego amerykańskiej, mniej pogardzanej wersji, w wykonaniu Raymonda Hooda i Wallace’a Harrisona8. To „przeszczepianie” formy charakterystycznej dla jednego obszaru w zupełnie inne miejsce powróciło w twórczości Koolhaasa ponownie w latach dwutysięcznych, w projekcie siedziby chińskiej telewizji państwowej. Przyjęty w OMA model pracy polega na wybraniu i rozwijaniu jednego elementu programu lub działki, który staje się kluczowy dla całego założenia. Przy projekcie CCTV, który Koolhaas przygotował we współpracy z Ole Scheerenem, wyjątkowo nie był to jednak jeden element, ale cały koncept wieżowca. Emblematyczna, amerykańska struktura, całkowicie przetransformowana i zmultiplikowana, przeszczepiona z Nowego Jorku w krajobraz Pekinu, stała się szkieletem ideowym projektu. Koolhaas i Scheeren częściowo powtórzyli w ten sposób zabieg wykonany w Europie trzy dekady wcześniej w podobnym, modernizacyjnym kontekście. Wszelkie lokalne odniesienia, poszukiwanie krytycznego momentu styku lokalnego z globalnym, o którym pisał Kenneth 10 R Z U T +2 — skali oraz relacji wnętrze-zewnętrze. Koolhaas ilustruje swoje tezy dotyczące tych kwestii projektem sali koncertowej w Porto. Działanie architekta przy projektowaniu tego bardzo oryginalnego budynku jest uderzające w swojej prostocie. Dokonuje on bowiem transformacji niezrealizowanego projektu domu jednorodzinnego na przedmieściach Rotterdamu (Y2K House) w budynek sali koncertowej, poprzez odpowiednie powiększenie jego szkieletu – prostego tunelu, porównywanego przez architekta do pudełka na buty oraz dodanie kilku niezbędnych elementów. Wspominając ten projekt Koolhaas mówi: Z początku zarówno my, jak i inwestor byliśmy trochę zaszokowani tym, że możemy być do tego stopnia, w pewnym sensie, cyniczni. Zaskoczyło nas także to, że coś, co zostało stworzone w konkretnym celu, w ściśle określonych warunkach może być tak łatwo przekształcone i użyte zupełnie inaczej. Im częściej myśleliśmy o tej sali koncertowej i im częściej oglądaliśmy stworzone już modele i projekty, tym bardziej byliśmy przekonani, że dokonując relatywnie prostej operacji zmiany skali, możemy użyć wcześniejszego projektu i wszystkich towarzyszących mu poszukiwań bezpośrednio do tej realizacji. Byliśmy bardzo podekscytowani naszymi planami. Cieszyło nas, że możemy zmierzyć się ze skalą i objętością sali koncertowej, używając do tego celu rozmiaru i kształtu domu 10. To odnajdywanie się jednego obiektu w wielu funkcjach jest dla Koolhaasa szczególnie fascynujące, a krytyka kontekstowości staje się dla niego punktem wyjścia do zakrojonego szerzej projektu – krytyki modernizmu, którego narzędzia i pojęcia są dla architekta nieaktualne i niewystarczające, zarówno w odpowiedzi na wyzwania, przed którymi staje archi10 Rem Koolhaas, Transformacje, przeł. W. Moćko, http://teoriaarchitektury.blogspot.com/2013/04/rem -koolhaas-transformacje.html [dostęp: 28.09.2013] tektura, jak i dla opisu procesów, które w niej zachodzą 11. Przydatne w tych rozważaniach mogą okazać się intuicje Bruno Latoura 12. Według francuskiego socjologa realizacja postulatów powyższego projektu dokonuje się w OMA z jednej strony poprzez pracę na modelach pozwalających na dokładną obserwację procesu zmiany skali oraz odejścia od skali na rzecz wymiaru, co w efekcie jest kolejnym etapem mierzenia się Koolhaasa z problemem ARCHITEKTURA JEST DLA REMA KOOLHAASA BARDZO SZEROKO POJĘTĄ, ZAANGAŻOWANĄ PRAKTYKĄ BADAWCZĄ, KTÓREJ ZADANIEM JEST JAK NAJLEPSZE DOSTOSOWANIE SIĘ DO WARUNKÓW WSPÓŁCZESNOŚCI I POSZUKIWANIE ODPOWIEDZI NA DRĘCZĄCE JĄ PYTANIA I PROBLEMY wielkości. Z drugiej właśnie poprzez niwelowanie charakterystycznego dla modernizmu napięcia pomiędzy wnętrzem – architekturą a zewnętrzem – kontekstem. „Fuck the context” – ucieczka od kontekstu, staje się tym samym ucieczką od modernizmu w stronę produkcji nowych sposobów myślenia o architekturze, czego przykładem był dla holenderskiego architekta właśnie model pracy przyjęty przy projekcie obiektu w Porto. Koolhaasowi daleko jest do formalizmu, stąd też pojęcia związane z regionalizmem czy kontekstem są dla niego ograniczające. zasmucony widząc, że kontekstualizm nie był wartością estetyczną oraz tym, że zawarty w nim wymiar moralny skazywał go na ignorowanie wszystkiego, co niedawne. Żałowałem, że jedyny kontekst, jaki brany był pod uwagę w działaniach kontekstualistów to historyczne miasto, niezależnie czy amerykańskie, europejskie, czy jakiekolwiek inne 13 . Jako jeden z największych teoretyków i praktyków swojego czasu nie może on jednak pozwolić sobie na ich odrzucenie, dlatego próbuje podjąć rzucone w globalnym świecie wyzwanie, mierząc się z regionalizmem i kontekstem z właściwą sobie inteligencją i zuchwałością. Taka postawa pokazuje, że architektura jest dla Rema Koolhaasa bardzo szeroko pojętą, zaangażowaną praktyką badawczą, której zadaniem jest jak najlepsze dostosowanie się do warunków współczesności i poszukiwanie odpowiedzi na dręczące ją pytania i problemy. Nie znaczy to jednak, że traktuje on architekturę jako drogowskaz prowadzący ludzkość ku lepszemu, ale raczej jako zwierciadło istniejących i mogących ewentualnie zaistnieć społecznych konfiguracji • Kiedy mówiłem, że jestem przeciwko kontekstualizmowi, nie sprzeciwiałem się ruchowi architektonicznemu. Byłem jedynie 11 Opisujący twórczość Koolhaasa w odniesieniu do krytyki modernizmu Bruno Latour wymienia także inne projekty będące przedmiotem zainteresowania architekta, m.in. Nowy Jork lat 60., Lagos lat 90. i deltę Rzeki Perłowej. Por. B. Latour, Ostukując architekturę Koolhaasa laseczką ślepca, przeł. A. Leśniak, [w:] „Architektura Murator” nr 1/2007 s. 39-47. 12 Tamże, s. 44. 13 Changing dimensions. A conversation between Jean-Francois Chevrier and Rem Koolhaas, [w :] „L’architecture d’aujourd’ hui”, nr 361/2004, s. 102. MACIE J BURDALSKI ~ k ry t yc z n y r e g i o n a l i z m Krytyczny regionalizm stanowił jeden z prądów odnoszących się sceptycznie wobec stylu międzynarodowego. Jego podstawowe założenia zostały opisane w eseju Towards a Critical Regionalism: Six points for an architecture of resistance (Ku regionalizmowi krytycznemu: sześć punktów architektury oporu) przez Kennetha Framptona. Podejście to miało polegać na zdystansowaniu się zarówno do uniwersalności stylu międzynarodowego, jak i nostalgicznego kopiowania form archaicznych i wątków wernakularnych, tworzących chaos „rozbitego postmoder- nizmu” 1. Oba te procesy stanowiły, zdaniem autora, zagrożenie dla tożsamości miejsc, które znikają pod naporem niedającej się określić przestrzeni. Za jeden z procesów, który stymuluje rozwijanie się takich warunków, Kenneth Frampton uważa niematerialne planowanie miast. Jego zdaniem jednostki zarządzające dużymi miastami straciły możliwość kontroli nad dynamicznie rozwijającymi się ośrodkami. W konsekwencji planowanie miast polega głównie na wyznaczaniu stref funkcjonalnych oraz zasad dotyczących logistyki i infrastruktury. Obejmuje ono swoim zasięgiem nie tylko miasto, ale również szeroko pojęty region, nie wyodrębniając obszaru miejskiego, lecz traktując go jako zagęszczenie warunków panujących wokół. W swojej W DOBIE ARCHITEKTURY PARAMETRYCZNEJ PROJEKTANCI POTRZEBUJĄ BARDZIEJ RADYKALNYCH NARZĘDZI, POZWALAJĄCYCH KRYTYCZNIE ODNIEŚĆ SIĘ DO ZASTANEGO KONTEKSTU książce The Possibility of an Absolute Architecture (Możliwość architektury absolutnej) Pier Vittorio Aurelli zauważa, że sprzeciwienie się globalnym zasadom niematerialnego, regionalnego projektowania jest jednym z podstawowych politycznych, kulturalnych i społecznych zadań architekta. Aurelli odwołuje się do Hanny Arendt, która w książce Wprowadzenie w politykę porównuje dwa znaczenia słowa „prawo”. W Starożytnej Grecji, nastawionej na rozwój wewnątrz granic polis istotną częścią demokracji było nomos – prawo oddziałujące na bardzo precyzyjnie określonym obszarze, który nie mógł zostać rozszerzony. Znaczeniu temu Arendt przeciwstawia lex – rzymskie 1 Kenneth Frampton, Towards a Critical Regionalism: Six points for an architecture of resistance [w:] The Anti-Aesthetic: Eseys on Postmodern Culture, red. Hal Foster, Bay Press, Port Townsend 1983. 13 — REGIONALIZM — świat KRY T YK A REGIONU Analiza wpływu lokalizacji obiektu architektonicznego na jego formę jest nieodłączną częścią procesu projektowego. Rozumienie tej zależności zmieniało się jednak wraz z upływem czasu. Sposób, w który obecnie postrzegamy relację projektu i kontekstu wywodzi się z koncepcji rozwiniętych w latach 70-tych XX wieku pod szyldem krytycznego regionalizmu i fenomenologii. Projektując we współczesnym mieście, architekt postawiony jest jednak w coraz trudniejszym położeniu, ponieważ otaczająca go rzeczywistość wypełnia się odniesieniami do globalnej kultury oraz chaosem przestrzennym. Wydaje się, że narzędzia wypracowane przez krytyczny regionalizm nie są w stanie ochronić autonomii obiektu architektonicznego przed dynamicznym rozrastaniem się przestrzeni zunifikowanej. Punktem wyjścia dla poniższego artykułu jest przekonanie, że współczesna architektura stworzyła dyskurs, który pozwala traktować kontekst jako zbiór parametrów do których należy się dostosować. W ten sposób wchłonęła część polemiczną krytycznego regionalizmu i stała się na nią odporna. Pominęła jednak jej sedno, czyli potrzebę zachowania tożsamości miejsca. W dobie architektury parametrycznej projektanci potrzebują bardziej radykalnych narzędzi, pozwalających krytycznie odnieść się do zastanego kontekstu. il.1. Archizoom, Superstudio, No-stop city, Florence, 1966 prawo, będące zbiorem zasad, który łatwo można było wprowadzić na podbitych terytoriach 2. Pier Vittorio Aurelli analizuje historię architektury, szukając projektów opartych na globalnych i na lokalnych zasadach. Do tej pierwszej grupy zalicza on między innymi projekt Ildefonsa Cerdy dla Barcelony, wizję Vertical City Ludwiga Hilberseimera, oraz dystopie No-stop city grupy Archizoom i Superstudio. Tym wszechogarniającym wizjom przeciwstawia on projekty Miesa van der Rohe, Andrei Palladia i Oswalda Mathiasa Ungersa. Aurelli uważa prace tych architektów za krytyczne wobec swojego otoczenia, ustanawiające własną logikę, która sprzeciwia się przestrzeni urbanistycznej, określanej przez niego jako „infrastruktura życia”. Według Aurelliego jedyny sposób, w jaki architektura może zachować swoją autonomię, to przeciwstawienie się systemowi generycznych zasad, które opisują otoczenie. Jako przykład architekta działającego w ten sposób opisuje on Miesa van der Rohe. Za cechę charakterystyczną jego twórczości uważa konfrontacje budynku z kontekstem miejskim. Elementem formalnym wzmacniającym to wrażenie jest obecna prawie we wszystkich projektach Miesa plinta, czyli płyta, unosząca budynek około półtora metra ponad poziom ulicy. Zdaniem Aureliego Mies van der Rohe nie tylko wypracował wyjątkowy 2 Pier Vittorio Aurelli, The Possibility of an Absolute Architecture, The MIT Press, Cambridge 2011. © IAAC, FAB LAB BARCELONA 14 R Z U T +2 — model architektury, lecz jednocześnie określił nim konkretne podejście do miasta. Postulatem Aureliego jest traktowanie kontekstu miejskiego nie jako nachodzących na siebie stref funkcjonalnych, lecz jako archipelagu, zbioru dokładnie wydzielonych elementów, które wyrażając konkretne wizje miasta, umożliwiają ich konfrontację. Pod tym względem książkę The Possibility of an Absolute Architecture można odczytać jako krytyczną wobec trendów takich jak urbanistyka parametryczna. k ry t yc z n y r e g i o n a l i z m w e p o c e a r c h i t e k t u ry pa r a m e t ryc z n e j W książce Autopoiesis of Architecture (Autopoeza architektury) Patrik Schumacher definiuje architekturę parametryczną jako dążącą do tego, aby wszystkie jej elementy stały się zmienne w sposób ciągły, płynny i dostosowywały się do kontekstu oraz do siebie nawzajem 3. Analiza ewolucji architektury w wyznaczonych przez niego ramach prowadzi do konkluzji, że architektura parametryczna jest jedynym trendem, który może być uważany za następcę modernizmu. Historyczna wyższość parametryzmu polega na możliwości zarządzania projektami o większej skali i wprowadzania do nich większej różnorodności funk3 Patrik Schumacher, The Autopoiesis of Architecture, John Wiley & Sons Ltd., Londyn 2010. cjonalnej. Według Patrika Schumachera potencjał parametryzmu jest tym wyraźniejszy, im większa skala projektu. Przykładem budynku, który zawiera elementy dostosowujące się płynnie do kontekstu jest projekt domu FabLab House, opracowany w Katalońskim Instytucie Zaawansowanej Architektury w Barcelonie. Projekt ten jest zestawem zależności opisanych przez program, który po wprowadzeniu szerokości geograficznej oraz intensywności opadów w danym miejscu generuje kształt budynku, dostosowany do lokalnych warunków. Hiszpańska propozycja częściowo odpowiada na zarzuty stawiane architekturze modernistycznej. Nie odwołuje się do wątków z przeszłości, a jego forma wynika bezpośrednio z uwarunkowań klimatycznych danej lokalizacji. Czy zatem projekt ten realizuje postulaty krytycznego regionalizmu? Wydaje się być dokładnie odwrotnie. Powstający obiekt jest kształtowany przez czynniki oparte na globalnych założeniach, przez co nie może odnieść się krytycznie do swojego najbliższego kontekstu. Manfredo Tafuri uważał, że głównym problemem modernizmu było to, że w niezwykle łatwy sposób z awangardowego ruchu zamienił się w dominujący model rozwoju4. Przeniesienie tego procesu na 4 Manfredo Tafuri, Architecture and Utopia: Design and Capitalist Development, The MIT Press, Cambridge 1976. n a r z ę dz i a k ry t y k i r eg i o n u Przestrzeń współczesnych miast podlega procesowi unifikacji, stwarzając warunki, w których coraz trudniej jest wyodrębnić cechy charakterystyczne poszczególnych miejsc. W polskich miastach to zjawisko przybiera szczególną formę – reklam wielkoformatowych zasłaniających niekiedy całe elewacje budynków. Zmieniające się w krótkich okresach czasu płachty wypełnione komercyjną zawartością, bez wątpienia zacierają wyjątkowe cechy miejsc. W niektórych wypadkach pojawia się jednak wątpliwość, czy odsłonięcie nijakich fasad przyniosłoby jakąkolwiek zmianę? Sposobem na wzmocnienie autonomii obiektu architektonicznego, a przez to tożsamości miejsca, może być rozszerzenie pojęcia kontekstu – nie tylko jako uwarunkowań geograficznych i historycznych, ale również społecznych i kulturowych. Narzędziem wspomagającym to podejście może być bardziej wrażliwa analiza najbliższego otoczenia, nastawiona nie tylko na wyodrębnienie jego cech charakterystycznych, lecz występujących w nim antagonizmów. Niezbędne jest określenie, jaki zasięg mają dotyczące go spory ideologiczne. Konflikty te mogą mieć charakter zarówno lokalny jak i globalny. Analiza kontekstu powinna być poszukiwaniem sposobu, w jaki architektura może zabrać w nich głos. Przykładem takiego sporu może być otwartość danego obszaru na grupy zagrożone wykluczeniem takie jak: bezdomni, imigranci czy niepełnosprawni. Zagrożeniem dla architektury, która może budować tożsamość miejsca, jest dość rozpowszechniony pogląd, że projekty reprezentujące nurt, specyficznie rozumianej nowoczesności muszą pozostać neutralne w sferze ideologicznej i skupić się jej jedynie na aspekcie technologicznym. Architekci posiadający to przekonanie, świadomie lub nie, opowiadają się po stronie miasta jako infrastruktury życia. Symptomem tego zjawiska jest popularność koncepcji budynku anty-obiektu oraz tendencji do ukrycia formy architektonicznej. Znajdują one wyraz w budynkach inspirowanych niematerialnością chmur, zakamuflowanych w krajobrazie lub takich, których granice są rozmyte. Tendencje te stanowią ucieczkę od uchwytnej formy architektonicznej jako nośnika znaczeń. Wzmocnienie tożsamości miejsca jest możliwe tylko poprzez zajęcie konkretnego stanowiska wobec kontekstu i wyrażenie go przez obiekt architektoniczny, który podkreśla antagonizmy regionu. Architektura krytyczna wobec swojego otoczenia nie może zostać opisana przez zbiór określonych cech, nie jest także możliwe wskazanie strategii projektowej, która pozwalałaby zachować autonomię projektu wobec jego kontekstu. Budynki takie nie są egzemplifikacją pewnego trendu lub mody, ale pojedynczymi wydarzeniami świadomego odejścia od generycznych zasad kształtujących miejski krajobraz • 15 — REGIONALIZM — świat il.2. Iaac, FabLab House, Barcelona 2010 architekturę parametryczną wydaje się oczywiste. Płynna zmienność elementów opisana przez Patrika Schumachera wydaje się być łatwa do powiązania z czynnikiem pieniężnym. Pierwsze obiekty tego typu miały w sobie prawdziwy potencjał krytyczny, obecnie wydają się one jednak nieuniknioną konsekwencją procesu optymalizacji uniwersalnej przestrzeni miejskiej. Architektura parametryczna z jednej strony wzbogaciła modernizm w narzędzia, dzięki którym staje się on odporny na zarzuty krytycznego regionalizmu, jednak jednocześnie staje się jeszcze bardziej skuteczną metodą kreowania przestrzeni uniwersalnej. R Z U T +2 — 16 PAŃ ST WO 19 — regionalizm — państwo ARCHITEKTURA WOBEC N I ECIĄG ŁO ŚCI U R BA N I S T YC Z N YCH W POLSCE ZACHODNIE J GALL PODLASZEWSKI © GALL PODLASZEWSKI ~ il.1. Tadeusz Ostrowski, budynek mieszkalny, Szczecin, 1965 Wbrew obiegowej wiedzy, tereny, które Polska przejęła od Niemiec w wyniku traktatu poczdamskiego nie są „Ziemiami Odzyskanymi", lecz co najwyżej „pozyskanymi”. Polskość przypisywana miastom zachodniej Polski nie mogła być w nich odnaleziona, ponieważ jeśli nawet występowała w warstwach archeologicznych, to była tylko wytworem nowoczesnej idei państw narodowych. Kolonizacja około dwustu miast przez Polską Rzeczpospolitą Ludową odznaczyła się nadbudowaniem w nich nowej struktury urbanistyczno-architektonicznej, często stojącej w sprzeczności z ich pierwotną formą 1. Dziedzictwo tych nowych ojczyzn było początkowo dostępne tylko jednostkom odpornym na komunistyczną propagandę. Masowe odkrywanie lokalnych historii przez przesiedlonych mieszkańców nastąpiło 1 Zbigniew Rykiel, Kolonizacja a tożsamość społeczna na Ziemiach Zachodnich – przykład Zielonej Góry, [w:] Andrzej Michalak, Andrzej Sakson, Żaneta Stasieniuk (red.), Polskie Ziemie Zachodnie. Studia socjologiczne, Instytut Zachodni, Poznań 2011, s. 101-118. dopiero po 1989 roku. W procesie poznawania przeszłości uczestniczyła także architektura dokonująca regionalnego zwrotu w celu połączenia dwóch zdezintegrowanych płaszczyzn kulturowych, co zostanie zademonstrowane na wybranych realizacjach. Czystka etniczna przeprowadzona w ramach powojennej koncepcji homogenizacji narodowej oznaczała utratę miejskiej tradycji architektonicznej nagromadzonej przez stulecia 2 . Ekonomiczny pragmatyzm uratował jednak wiele obiektów architektury, dzięki czemu choćby we Wrocławiu: Berg, Poelzig, Sharoun, Dernburg niezmiennie edukują kolejne pokolenia architektów i zachęcają ich do odbudowywania utraconej ciągłości kulturowej. Rozdźwięk pomiędzy zachowanymi szczątkami przedwojennych struktur miejskich, a ich nową, socjalistyczną warstwą wciąż się utrzymuje, często przywołując na myśl ciało Frankensteina zszywane z różnych fragmentów. Działo się tak, ponieważ nawiązywanie ciągłości z poniemieckim dziedzictwem przez społeczeństwo zasiedlające anektowane tereny było poddane odgórnej regulacji. Zagospodarowywanie miast w pierwszej dekadzie odbywało się „z eliminacją składników świadczących o ich etnicznie obcym charakterze”3. Wiele wyburzeń zostało przeprowadzonych po 1945 roku w imię panującej w całej Europie modernistycznej sanacji, która na obszarze polskich Ziem Zachodnich dodatkowo wspierała politykę deprusyfikacji będącą narzędziem zamierzonej amnezji4. Odbudowa starówek Wrocławia, 2 Paul Zalewski, Joanna Drejer (red.), Polsko-niemieckie dziedzictwo kulturowe a społeczeństwo obywatelskie w dzisiejszej Polsce, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2012, s. 36. 4 Koncepcja calculated amnesia zaczerpnięta z: Mark Crinson (red.), Urban Memory. History andamnesia in the modern city, Routledge, London, New York 2005. 3 M. Muszkiewicz, w: B. Dymek (red.), Czterdziestolecie powrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Macierzy, Akademia Nauk Społecznych, Warszawa 1986, s. 74, [w:] Paul Zalewski, Joanna Drejer (red.), Polsko-niemieckie..., dzieło cyt., s. 38. Gdańska czy Opola poddana barokowej manipulacji mającej przywoływać silną, siedemnastowieczną Polskę, być może nie ODBUDOWA STARÓWEK WROCŁAWIA, GDAŃSKA CZY OPOLA PODDANA BAROKOWEJ MANIPULACJI MAJĄCEJ PRZYWOŁYWAĆ SILNĄ, SIEDEMNASTOWIECZNĄ POLSKĘ, BYĆ MOŻE NIE POWINNA BYĆ W OGÓLE ROZUMIANA JAKO ODBUDOWA, LECZ BUDOWA NA NOWO powinna być w ogóle rozumiana jako odbudowa, lecz budowa na nowo5. Takiemu zakłamanemu krajobrazowi nowych początków przeciwstawiali się już w latach 60. niektórzy architekci i konserwatorzy zabytków, poszukujący prawdy architek5 Por. z krytyką dosłownego stosowania pojęcia odbudowy w: Peter Oliver Loew, Gdańsk. Między mitami, Borussia, Olsztyn 2006, s. 54. © GALL PODLASZEWSKI 20 R Z U T +2 — POSZANOWANIE LOKALNEGO KONTEKSTU KULTUROWEGO NA ZIEMIACH PRZEJĘTYCH OD NIEDAWNEGO WROGA WYMAGAŁO il.2. Zespół R. Natusiewicz, W. Czerechowski, A. i J. Tarnawscy, Z. Stępiński, Plac Nowy Targ, Wrocław, 1963, Roman Rutkowski, renowacja, 2013 tonicznej w duchu regionalizmu, a nie nacjonalizmu. Myśląc o przykładach mediacji pomiędzy urbanistyką soc-modernizmu a poniemiecką tradycją miasta, proponuję spojrzeć na budynek mieszkalny przy ulicy Śląskiej w Szczecinie z 1965 roku, projektu Tadeusza Ostrowskiego (il. 1) oraz Nowy Targ we Wrocławiu, projektu zespołu R. Natusiewicz, W. Czerechowski, A. i J. Tarnawscy, Z. Stępiński (1956-57), odnowiony w tym roku według projektu Romana Rutkowskiego. Punktowiec w Szczecinie w rzadko spotykany sposób poddał się rygorowi przedwojennej siatki ulic, dostosowując dolną część struktury wieżowca do pierzei ulicy. Charakterystyczna regularna siatka wrocławskiego placu pełni z kolei rolę mediatora pomiędzy różnymi aktorami tworzącymi plac: nowym osiedlem mieszkalnym, neoklasycystycznym budynkiem urzędu, biurowcem i klasztorem dominikanów w tle. Spajające oddziaływanie geometrycznej siatki na otoczenie było jednak raczej powodowane chęcią racjonalnego uporządkowania przestrzeni niż ukłonem w stronę przedwojennego dziedzictwa, co można poznać po niedopasowaniu osi siatki do osi kompozycyjnej budynku urzędu (il. 2). W tym zestawieniu szczeciński wieżowiec to czystszy przykład nowego regionalizmu, o którym pisał w latach 50. Giedion, wyznaczając myślenie o możliwościach dopasowywania modernistycznego uniwersalizmu do lokalnych tradycji budowlanych. Takiemu rozumieniu regionalizmu sprzyjał już w latach 40. Lewis Mumford, pisząc: Regionalizm nie polega na używaniu najłatwiej dostępnego lokalnego materiału, ani na kopiowaniu form konstrukcji używanych przez naszych przodków przed wiekiem czy dwoma z powodu braku lepszych rozwiązań. Formy regionalne to te, które najbliżej odpowiadają współczesnym uwarunkowaniom życiowym oraz te, które sprawiają, że ludzie czują się w swoim środowisku jak u siebie w domu. Formy regionalne nie tylko użytkują ziemię, ale odzwierciedlają współczesne uwarunkowania kulturowe w regionie 6. [tłum. autor] Tak zarysowana definicja regionalizmu architektonicznego umiejscawia go w dyskusji o lokalnych skutkach modernizacji i globalizacji. Poszanowanie lokalnego 6 Lewis Mumford, The South in Architecture, [w:] Vincent B. Canizaro (red.), Architectural Regionalism. Collected Writings on Place, Identity, Modernity, and Tradition, Princeton Architectural Press, New York 2007, s. 397. DODATKOWO PRZEZWYCIĘŻENIA NEGATYWNYCH EMOCJI I MECHANIZMÓW PROPAGANDY DEPRECJONUJĄCYCH ZASTANY DOROBEK CYWILIZACYJNY projektowej tylnymi drzwiami, poprzez dość powierzchownie używanie pojęć takich jak genius loci, kontekst czy nawiązanie. W tym samym czasie regionalizm rozwijał się w różnych kierunkach i pod wpływem wielu czynników, nasilających się w Polsce po wstąpieniu do Unii Europejskiej. Nowy regionalizm Giediona wyczerpał się razem z ciam-owską falą modernizmu. Koncepcja regionalizmu krytycznego Lefaivre’a i Tzonisa wydaje się najciekawsza w rozważaniach samych autorów 25 lat po jej utworzeniu. Przyznają oni, że intencje tej koncepcji być może lepiej oddaje krótszy termin: realizm7. W bardziej trafny sposób zwraca on uwagę na odpowiedzialność architekta wobec realnej kulturowo -społeczno-fizycznej tożsamości miejsca wraz z tkwiącymi w niej politycznymi konsekwencjami. Realizm pyta przede wszystkim o jakość miejsca – jakie ono jest i jakie powinno być? Tak otwarty po7 Liane Lefaivre, Alexander Tzonis, Critical regionalism: architecture and identity in a globalized world, Prestel, Munich [i in.] 2003, s. 10. lityczny wątek regionalizmu podejmuje regionalizm regeneracyjny Moore’a 8 . Moore odsunął się od dyskursu pomiędzy modernizmem i postmodernizmem, by zaproponować manifest nienowoczesny (nonmodern manifesto), mający na celu odwrócenie uwagi architektów od wartości estetycznych w celu pogłębienia refleksji nad społecznym wymiarem technologii oraz miejsca. Architektura regeneracyjna Moore’a oznacza świadomość ekologicznej obecności budynku oraz politycznej wagi społecznego charakteru procesów, które doprowadziły do tej obecności. Jeszcze bliższy tematowi odbudowywania ciągłości jest Timothy Cassidy9 , który postrzega regionalizm jako stający się w czasie. Według niego, architektura staje się regionalna z biegiem lat, jeśli tylko gotowa jest przyjąć na siebie nowe znaczenia, nadawane przez użytkującą ją społeczność. Architektura refleksyjnego regionalizmu musi się więc opierać modom i być silnie zakorzeniona w lokalnej tradycji budowlanej. Pojawia się tu myślenie zaczerpnięte od poststrukturalistów, którzy dowodzili, że sam obiekt nie posiada znaczenia, ponieważ jest ono wytwarzane dopiero przez jego kontekst. Ten sam obiekt może spełniać zupełnie inną rolę w różnych miejscach. Tak rozumiane kontekstualne myślenie zbliża nas do teorii transkulturacji architektonicznej, która pomaga uchwycić to, co dzieje się na styku dwóch i więcej kultur budowlanych. Transkulturacja została wprowadzona do architektury przez Hernándeza 10, który dowodził politycznej niezdatności regionalizmu krytycznego, ukutego z pozycji dominującego euro-amerykańskiego 8 Steven A. Moore, Technology, Place and Nonmodern Regionalism, [w:] Vincent B. Canizaro (red.), Architectural Regionalism..., dzieło cyt., s. 433-442. 9 Timothy J. Cassidy, Becoming Regional over Time: Toward a Reflexive Regionalism, [w:] Vincent B. Canizaro (red.), Architectural Regionalism..., dzieło cyt., s. 411-419. 10 Felipe Hernández, Dynamic Identities and the Construction of Transcultural Architectures, praca doktorska na Uniwersytecie w Nottingham, Nottingham 2002. 21 — regionalizm — państwo kontekstu kulturowego na ziemiach przejętych od niedawnego wroga wymagało dodatkowo przezwyciężenia negatywnych emocji i mechanizmów propagandy deprecjonujących zastany dorobek cywilizacyjny, dlatego przykłady nawiązywania do miejscowej tradycji występują w Polsce zachodniej rzadko. Po otworzeniu kraju na wolny rynek w 1989 roku, paradygmat regionalizmu przedostał się do praktyki © GALL PODLASZEWSKI 22 R Z U T +2 — il.4. HS99, redakcja Głosu Koszalińskiego, Koszalin, Renoma, Wrocław, 2010 2001 paradygmatu, do interpretowania architektury kultur lokalnych. Regionalizm krytyczny wychodzi według niego od pojęcia akulturacji, która oznacza jednokierunkowy przepływ w wymianie kulturowej. Samo „regio” wywodzi się od „regere”, a więc „rządzić”, „narzucać formy, standardy” podległym kulturom. Dopiero transkulturacja poprzez swoje poststrukturalistyczne narzędzia pozwala na interpretowanie architektury z wielu perspektyw kulturowych używających ponadnarodowej wyobraźni. Regionalizm w ujęciu transkulturowym nabiera wymiaru koncyliacyjnego, umożliwiającego kontynuację dziedzictwa poniemieckiego w warunkach współczesnego państwa polskiego. Wracając na teren zachodniej Polski należy pamiętać, że przez większość swojej historii przynależał on do zachodniego kręgu cywilizacyjnego. Tworzenie architektury związanej z autentyczną historią regionu wymagało i wymaga zatem wykształcenia opartego na wartościach zachodnioeuropejskiego dziedzictwa urbanistycznego. Przedstawicielem takiej kultury jest lwowianin Stefan Müller, który wspólnie z małżonką Marią w bezkompromisowy sposób adaptował modernistyczne standardy do poniemieckiego krajobrazu kulturowego już w latach 60. Przykładem takiej działalności jest odbudowa w duchu nowego regionalizmu dwóch pierzei w Jaworze. Wielopoziomowy parking z lat 90. przy ulicy Kazimierza Wielkiego we Wrocławiu oglądany przez pryzmat swojej kontrowersyjnej estetyki jest również bardzo konsekwentnie wpisany w kontekst przedwojennej architektury ekspresjonistycznej, stanowiącej trzon tożsamości Wrocławia i jego europejskich aspiracji. W dzisiejszej Polsce i Europie silniej zarysowują się różnice pomiędzy centrami i peryferiami niż pomiędzy konkretnymi regionami kulturowymi. Jest to wynikiem nierównomiernej dystrybucji W DZISIEJSZEJ POLSCE I EUROPIE SILNIEJ ZARYSOWUJĄ SIĘ RÓŻNICE POMIĘDZY CENTRAMI I PERYFERIAMI NIŻ POMIĘDZY KONKRETNYMI REGIONAMI KULTUROWYMI kapitału, który koncentruje się w większych miastach. Architektura miejska, mająca za zadanie znajdowanie środków wyrazu dla luksusu, ogniskuje się więc we Wrocławiu 11 . Doskonałe przykłady budowania relacji pomiędzy przed– i powojennym luksusem wyszły w ostatnich latach z Pracowni Projektowej Zbigniewa Maćkowa. Thespian (2011) to budynek-kameleon, negocjujący swoją pozycję między przedwojennym osiedlem willowym 11 Ryszard Nakonieczny, Upper Silesian Modernism and its Interwar Luxurious Aspect, [w: ]„Architecture, Civil Engineering, Environment”, nr 3/2008, The Silesian University of Technology, Gliwice 2008. kulturowych stawia pod dużym znakiem zapytania historyzujące strategie, takie jak retrowersja, która estetycznie, a zatem i kulturowo, dławi „starówki” w Elblągu czy Szczecinie12 . W zgodzie ze słowami Mumforda, odbudowywanie tożsamości okaleczonych poniemieckich miast powinno odzwierciedlać współczesne uwarunkowania kulturowe w regionie. Te zaś przetłumaczyć na właściwą formę architektoniczną może tylko żmudna, transkulturowa praca projektowa • 12 Por. Grzegorz Piątek, Wersja retro. Gdańsk, Szczecin, Elbląg, Kołobrzeg – cztery starówki w poszukiwaniu sensu, [w: ]„Architektura-murator” (196) 01/2011, s. 40-57. 23 — regionalizm — państwo il.3. Maćków Pracownia Projektowa; Benoy, London, i modernistycznym blokowiskiem przy użyciu wytrawnego języka miejskiej elegancji. Rozbudowa i renowacja Renomy (2010) fascynuje przełożeniem dynamiki zapisanej w przedwojennym budynku na współczesną formę, wypracowaną na kilkudziesięciu wariantach, która poprzez swoją dialogiczność ucieka od bycia tylko generatywną. Najciekawszy w Renomie jest styk nowego ze starym. W przestrzeni nowego atrium zastosowano barwy podstawowe, rodem z DeStijlu lub Bauhausu, wprowadzając styl wczesnego modernizmu w przestrzeń polskiego domu handlowego (il. 3). Czy ten majstersztyk dla znawców ma szansę poruszyć także kieszenie klientów? Przeglądu wybranych form regionalizmu dopełniają odwiedziny w Koszalinie, gdzie budynek redakcji Głosu Koszalińskiego, projektu HS99 (2001), mimo dość peryferyjnego kontekstu, emanuje uniwersalnym językiem, pozostającym daleko od formalnego posługiwania się wątkami historycznymi, a jednak solidnie tkwiącymi w przestrzeni nowego „starego miasta”. Historia została tu potraktowana jako struktura, narzucająca zarówno skalę, proporcję, lokalizację budynku, jak i jego rozwiązania funkcjonalne. Dariusz Herman i Piotr Śmierzewski przywrócili miastu stojącą obok, odizolowaną przez powojenne wyburzenia kaplicę, poprzez zwrócenie wejścia budynku w stronę świątyni, wytwarzając ramy dla powstania placu. Ten gest został jednak inaczej zinterpretowany przez zarządcę kościoła, który potencjalny placyk miejski zniszczył jeszcze przed powstaniem, okalając go płotem (fot. 4). Budynek ten, w duchu regionalizmu refleksyjnego, musi negocjować swoją tożsamość z zastanym miejscem w dłuższym okresie potrzebnym lokalnej społeczności do skojarzenia nielokalnych materiałów z historycznym otoczeniem. Regionalizm w ujęciu transkulturowym pozwala rozumieć lokalną tradycję budowlaną w jej współczesnym, ponadnarodowym stadium rozwoju. Traktowanie globalizacji jako jednego z uwarunkowań K ACPER W YSOKIŃSKI ~ od regionalizmu do polit yki regionalnej Tak jak „region” jest pojęciem dynamicznym – inaczej rozumianym przez geografa, ekonomistę, historyka czy etnografa – podobnie „regionalizm” należy badać z różnych perspektyw. Choć dziś kojarzy się go głównie z polityką regionalną i lokalnymi samorządami, jeszcze w międzywojniu był przede wszystkim „ruchem umysłowym poszukującym odrębności przyrodniczej i kulturowej ziem oraz ludów Rzeczypospolitej, a także ochronę i wprowadzanie ich swoistych wartości do kultury ogólnonarodowej”2. Z czasem 1 Podobne wyzwanie czekało także inne miasta położone na terenach poddanych rewizji granic. Niemieckie: Bytom, Zabrze oraz Gliwice po podziale Górnego Śląska planowano przekształcić w trójmiasto z głównym centrum administracyjnym w Zabrzu, do niedawna nazywanym największą wsią Europy. 2 Definicja za D. Tabor, Polska myśl muzeologiczna na Górnym Śląsku w XIX i XX wieku, [w:] il.1. Ludwik Wojtyczko, Kazimierz Wyczyński, Stefan Żeleński il.2. Fragment fryzu w sali sejmowej i Piotr Jurkiewicz, gmach Urzędu Wojewódzkiego, Katowice, 1929 zaistniała także potrzeba wykorzystania regionalizmu na większą skalę. Polska, jako kraj, którego ciągłość tradycji została jeszcze w XVIII w. brutalnie przerwana, powróciwszy po 123 latach na mapę Europy, musiała przypomnieć, że kiedyś współtworzyła jej kulturę. Dlatego jednym z głównych zadań polskiego rządu stało się akcentowanie różnorodności regionalnej, wynikającej z bogatej i wielowiekowej tradycji. Do programu rządowego regionalizm włączono w 1924 r. i bardzo szybko zaczął on pełnić ważną rolę w kreowaniu wizerunku państwa poza jego granicami. Dość wspomnieć słynną paryską Międzynarodową Wystawę Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa z 1925 r., na której polski folklor podano publiczności w eleganckim kostiumie sztuki oficjalnej. Po przewrocie majowym sanacja uczyniła z regionalizmu środek umacniania swoich wpływów w społeczeństwie, często przy wykorzystaniu sztuki, architektury, a także wystaw okolicznościowych i programów merytorycznych muzeów. W tym samym roku, dzięki poparciu Józefa Piłsudskiego, wojewodą śląskim został związany z sanacją Michał Grażyński. Szeroka autonomia, przyznana dzielnicy jeszcze przed jej podziałem, wymagała, aby na tak ważnym stanowiO sztuce Górnego Śląska i przyległych ziem małopolskich, red. Ewa Chojecka, Katowice 1993, s. 245. sku znalazła się osoba zaufana, prowadząca politykę zgodną z ideologią partii rządzącej3. Zrozumienie, co dla Górnego Śląska oznaczał ówczesny regionalizm i autonomia, może stanowić klucz do interpretacji wielu współczesnych zjawisk, takich jak rozwijający się od 1990 roku Ruch Autonomii Śląska albo burzliwe prace nad scenariuszem stałej ekspozycji Nowego Muzeum Śląskiego w Katowicach. Polityka regionalna miała niebagatelny wpływ na architekturę, sztukę i kulturę międzywojennych Katowic. Miasto stało się ważnym centrum dla zyskującej nową podmiotowość polskiej części Górnego Śląska. Aż do 1939 r. politykę kulturalną władz wojewódzkich determinowała rywalizacja z Niemcami. O mieście pisano jako o „słupie granicznym polskiej kultury i wielkości polskiej”4. W pierwszym dziesięcioleciu po odzyskaniu niepodległości zaistniała potrzeba udokumentowania „polskości” ziemi śląskiej, prowadząca 3 Województwo śląskie istniało w latach 19221939 i było jedyną autonomiczną jednostką administracyjną II RP. Autonomia oznaczała powołanie odrębnego ciała ustawodawczego – Sejmu Śląskiego, któremu przyznano pełnię praw ustawodawczych w kwestiach takich jak administracja, przepisy budowlane, sprawy szkolnictwa, a także uchwalanie budżetu województwa, zaciąganie pożyczek i sprawy podatkowe. 4 W. Nałęcz-Gostomski, Dzieje i rozwój wielkich Katowic jako ośrodka górnośląskiego przemysłu i stolicy autonomicznego Śląska, Katowice 1926, s. 229. CC BY SANDRA COHEN ROSE & COLIN ROSE DOMENA PUBLICZNA 25 — regionalizm — państwo REGIONALIZM I POLITYKA NA GÓRNYM Ś L Ą S K U W L ATA C H 1922 -1939 Kiedy w czerwcu 1922 roku, w trakcie III powstania śląskiego, wojsko polskie z generałem Stanisławem Szeptyckim na czele wkroczyło do Katowic, były one już w pełni ukształtowanym organizmem miejskim z wyraźnie zarysowanym układem urbanistycznym i własnym obliczem architektonicznym, nadającym mu wyraz rozwijającego się ośrodka przemysłowego. Pruskie Kattowitz pozostawały miastem prowincjonalnym, siedzibą władz jedynie powiatowych i nie były przygotowane do odegrania roli centrum gospodarczego i kulturalnego najbogatszego regionu II Rzeczypospolitej1. Należało je do tej roli dostosować. W latach 19241939 powstawało reprezentacyjne forum Katowic, wokół którego zorganizowano nowe centrum miasta. W ciągu zaledwie 15 lat stanęły tam budynki o formach architektonicznych tak odmiennych, że na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, iż wybudowano je w różnych epokach. Co spowodowało, że stylistyka uległa tak wyraźnej zmianie? Szukając odpowiedzi należy poznać specyfikę epoki oraz regionu. FOT. ŁUKASZ GIZDER a r c h i t e k t u r a n a r o d o wa w formie i treści Dążenie to najlepiej wyraża monumentalny gmach Urzędu Wojewódzkiego i Sejmu Śląskiego, wzniesiony w latach 1924-1929, według projektu konkursowego Ludwika Wojtyczki, Kazimierza Wyczyńskiego (który zmarł w dniu wyłonienia zwycięskiego projektu), Stefana Żeleńskiego i Piotra Jurkiewicza. W zamyśle była to budowla-pomnik mocarstwowej potęgi Polski, wokół której przewidziano place tworzące reprezentacyjne forum miejskie. Masywną czworoboczną bryłę ujęto w narożach potężnymi ryzalitami, nawiązu- jąc do dających wyraz „polskości” form nowożytnych w typie palazzo in fortezza, cieszących się niegdyś dużą popularnością wśród polskiej magnaterii. Treści ideowe wyrażono także w detalu architektonicznym – poprzez orły legionów i rózgi liktorskie, flankujące tarcze ze skrótem „RP” we fryzach opasających ryzality. W reprezentacyjnych wnętrzach zastosowano motywy inspirowane sztuką ludową innych regionów Polski, np. w dekoracji malarskiej podniebia kopuły westybulu herby dwunastu miast śląskich ujęto w obramienia o formach przypominających góralskie parzenice. Podobnej stylizacji poddano także kapitele kolumn na głównej klatce schodowej oraz fryz w sali sejmowej. a r c h i t e k t u r a awa n g a r d o wa i p r o pa g a n da p o s t ę p u Nad nowym obliczem Katowic pracowali 5 Konkursowi na projekt gmachu poświęcono cały zeszyt szósty ówczesnego periodyku „Architekt”: Konkurs na gmach Województwa i Sejmu Śląskiego w Katowicach, „Architekt” 1923, z. 6, s. 48. 6 Treść przemówienia opublikowano w: „Polska Zachodnia” 1929, nr 123, s. 1. POCZTÓWKA PRZEDWOJENNA, AUTOR NIEZNANY 26 R Z U T +2 — do prób przeszczepiania tam architektury o charakterze narodowym. il.4. Tadeusz Kozłowski, Stefan Bryła, Gmach Izby Skarbowej, Katowice, 1929-34 znakomici architekci: Tadeusz Michejda, Karol Schayer, Zbigniew Rzepecki, Lucjan Sikorski, Tadeusz Kozłowski, Leon Dietz d’Arma, Jadwiga Dobrzyńska i Zygmunt Łoboda, a także najwybitniejszy inżynier II RP Stefan Bryła. Tworzyli w duchu funkcjonalizmu. Błyskawiczny rozwój awangardy na przełomie lat 20. i 30. przebiegał przy pełnym poparciu najważniejszych inwestorów w regionie, z władzami wojewódzkimi na czele. Jakub Lewicki zauważa, że „to właśnie nowoczesne i awangardowe formy stylowe stały się wizytówką Śląska i odbierano je jako przykład polskiego stylu narodowego” 7. W 1929 r. rozpoczęto budowę dwóch katowickich wysokościowców. Strzeliste budynki, ikony architektury amerykańskiej, były wówczas symbolem postępu i nowoczesności. Jako pierwszy powstał 7 J. Lewicki, Lwowiacy na Śląsku. Ślązacy we Lwowie. O związkach architektury i sztuki dwóch regionów, w: Oblicza sztuki 20-lecia…, Katowice 2011, s. 54. 27 — regionalizm — państwo il.3. Tadeusz Kozłowski, Stefan Bryła, gmach Izby Skarbowej, Katowice, 1929-34 Regulamin konkursu na projekt gmachu zawierał jeden warunek: „styl gotycki wyklucza się”5. Choć w latach 20. pobrzmiewały wciąż echa historyzmu, Katowice nie były miejscem, gdzie neogotyk byłby mile widziany, bowiem styl ten kojarzono z architekturą niemiecką. W oficjalnej propagandzie budynek stał się wizytówką regionu. Pisano o nim w prasie i umieszczano go na pocztówkach. Ordynariusz diecezji katowickiej Arkadiusz Lisiecki w przemówieniu wygłoszonym przy okazji poświęcenia gmachu określił go jako „znak zewnętrzny nierozerwalnego połączenia tej cząstki prastarej dzielnicy piastowskiej Polski z Jej Macierzą”6. W latach 1928-1930 wzniesiono także klasycyzujące siedziby Syndykatu Polskich Hut Żelaznych (proj. Tadeusz Michejda, Lucjan Sikorski) oraz Banku Gospodarstwa Krajowego (proj. Stanisław Tabeński, Jan Noworyta). Klasycyzm poddano jednak silnej modernizacji, co zaowocowało odrębnym stylem, który nazywa się dziś m.in. „klasycyzmem nowoczesnym”. Podobny charakter ma także dawna siedziba Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie (obecnie Ministerstwo Edukacji Narodowej) czy Sąd Okręgowy w Łodzi. Architektura nawiązująca do polskiej tradycji okazała się mało skuteczna propagandowo, ponieważ Niemcy odpowiadali na nią własnym prądem historyzującym, tzw. „stylem około 1800”. Dlatego na przełomie lat 20./30. rozwój architektury Katowic skierowano na nowy tor. Nadchodził okres świetności funkcjonalizmu, który miał stać się jednym z elementów kreujących wizerunek dzielnicy jako postępowej i prężnie się rozwijającej. 28 R Z U T +2 — DOMENA PUBLICZNA NAC 1-K-33-1 Katowice, 1935-1937 il.6. Karol Schayer, projekt Muzeum Śląskiego w Katowicach, 1936 ośmiokondygnacyjny budynek mieszkalny przy ul. Wojewódzkiej, zaprojektowany przez Eustachego Chmielewskiego. Drugi był gmach Izby Skarbowej przy ulicy Żwirki i Wigury (proj. Tadeusz Kozłowski, Stefan Bryła). Liczący aż siedemnaście kondygnacji „Drapacz chmur” wzniesiono w latach 1929-1934. Był to istotnie pierwszy tak wysoki budynek w Polsce, a także jeden z najwyższych w Europie. Nie bez powodu Śląsk został wówczas okrzyknięty „najbardziej amerykańską dzielnicą Polski”8. W obu budynkach jako konstrukcję nośną zastosowano szkielet stalowy, co zręcznie wykorzystano propagandowo. Użycie stali produkowanej w lokalnych hutach miało stanowić czynnik przeciwdziałający światowemu kryzysowi gospodarczemu. Syndykat Polskich Hut Żelaza, któremu z wiadomych względów najbardziej zależało na popularyzowaniu konstrukcji szkieletowej, w 1930 r. zlecił wykonanie filmu „Budownictwo żelazno8 W. Kłębkowski, Pierwsze drapacze śląskie, „Architektura i Budownictwo” 1932, nr 6, s. 173. spotk anie nowoczesności z t r a dyc j ą Styl lat 30. wyrósł wokół rodzącego się w Europie kultu narodowych wodzów. Dla Niemców upadek Republiki Weimarskiej (1933) oznaczał zmierzch pewnej epoki. Hitler uznał twórczość awangardową za „zdegenerowaną”, a za styl architektoniczny najbardziej odpowiedni do przedstawienia potęgi III Rzeszy uznał monumentalny klasycyzm. Kres awangardy w ZSRR nastąpił po wprowadzeniu socrealizmu w 1934 r. W II RP kult wodza nasilił się po śmierci Piłsudskiego, co jednak wcale nie oznaczało zerwania z nowoczesną architekturą. W Katowicach wciąż lansowano funkcjonalizm, choć zaczęto wprowadzać detale o treściach bliskich nacjonalistycznej propagandzie. Przestrzenią, w której tradycja spotykała się z nowoczesnością, było miejskie forum. W 1937 r. vis-a-vis Sejmu Śląskiego wyrósł modernistyczny gmach Urzędów Niezespolonych (proj. Witold Kłębkowski), któremu „doklejono” do elewacji wschodniej płaskorzeźbę orła piastowskiego dłuta Stanisława Szukalskiego. Po sąsiedzku, na placu Bolesława Chrobrego, od 1936 r. wznoszono ultranowoczesną siedzibę Muzeum Śląskiego (proj. Karol Schayer)10. Budynek miał być pomnikiem 9 Wypowiedź przytacza A. Szczerski, Modernizacje. Sztuka i architektura w nowych państwach Europy Środkowo-Wschodniej. 1918-1939, Łódź 2010, s. 318. 10 Już w marcu 1924 r. powołano w Katowicach Towarzystwo Muzeum Ziemi Śląskiej, a w 1927 r. utworzono Oddział Sztuki (tożsamy z Muzeum powrotu Śląska do Macierzy. Przed wejściem planowano ustawienie figury Chrobrego, który jako pierwszy król przyłączył te ziemie do Polski, a kierunek ekspansji terytorialnej zorientował na zachód. Elewację frontową miały ozdobić płaskorzeźby przedstawiające górnika i trzy Ślązaczki w strojach ludowych. Muzeum miało pełnić funkcje kulturotwórczą, edukacyjną i propagandową, stając się narzędziem w walce o tożsamość Górnoślązaków. W pewnym sensie stanowiło odpowiedź na wybudowane po niemieckiej stronie Muzeum Górnośląskie w Bytomiu. Program merytoryczny placówki zakładał przedstawienie encyklopedycznej panoramy ziemi śląskiej w kontekście ogólnopolskim, co mogło być próbą zmierzającą do zniesienia poczucia odrębności kulturowej u przyszłych pokoleń. Już w 1927 roku na łamach „Polski Zachodniej” pisano: „Oby ku chlubie tej części Polski powstała wzorowa, nowoczesna i żywotna, naukowa i wychowawcza, regionalna, a jednocześnie wszechstronnie polskość tej ziemi uwydatniająca placówka” 11. Chciano więc, aby muzeum stało się instytucją kształtującą człowieka duchowo i umysłowo. Nigdy nie dowiemy się, jak spełniłoby ono swoją rolę, gdyż krótko po rozpoczęciu okupacji Niemcy rozebrali będący w stanie surowym budynek, uznając go za niewygodny ideowo. Poza ostatecznie niezrealizowanym pomnikiem Chrobrego planowano ustawić przed muzeum także konny posąg Piłsudskiego (proj. Antun Augustinčić)12. Pozorny chaos, wynikający z niespójności formalnej i nagromadzenia obiektów na katowickim forum, składał się w istocie na przemyślany krajobraz symboli. Jeśli przeanalizujemy architekturę rzymskiego Forum Romanum, dostrzeżemy w niej niesłychany bałagan, który dopiero pod względem symboliki stanowi wieloskładnikową mieszankę13. Właśnie takie miało być forum Katowic, którego wymowa zachęcałaby do szukania podstaw i kierunków współczesnego życia w historii i tradycji. Treści wyrażane przez forum i jego oprawę były na tyle czytelne, że w czasie okupacji plac Chrobrego nazwano imieniem legendarnego cesarza Fryderyka I Barbarossy, który był dla Niemców symbolem nowego Cesarstwa Niemieckiego jako kontynuacji średniowiecznego Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Gdyby katowickie forum dotrwało do dziś w niezmienionej formie, byłoby materialnym świadectwem dokonanego mariażu regionalizmu i polityki, do którego doszło w międzywojniu. Myślenie o regionie, jego specyfice, historii oraz tradycji ukształtowało nowe oblicze miasta. Polityka zadecydowała o tym, że zamiast ukazywać niepowtarzalność kultury śląskiej, skupiono się na akcentowaniu wielowiekowych związków tej ziemi z Polską. Za pomocą architektury starano się zatrzeć niemiecki rodowód Katowic i zbudować na jego miejscu polski wizerunek miasta. Nawet chwilowe powodzenie funkcjonalizmu, stylu politycznie neutralnego, nie było tam wolne od propagandy • Śląskim). 23 stycznia 1929 r. Sejm Śląski oficjalnie powołał Muzeum Śląskie. W maju 1930 roku nastąpiło otwarcie ekspozycji, którą prezentowano na piątym piętrze gmachu Urzędu Wojewódzkiego oraz częściowo w budynku Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych. 11 J. Zborowski, O przyszłym muzeum górnośląskim, „Polska Zachodnia” 1927, nr 28, s. 11. 12 Pomnik odsłonięto dopiero w roku 1993. 13 PR. Venturi, D. S. Brown, S. Izenour, Uczyć się od Las Vegas, Kraków 2013, s. 158. 29 — regionalizm — państwo il.5. Witold Kłębkowski, gmach Urzędów Niezespolonych, -szkieletowe, jego zasady, zalety i zastosowanie”, który wyświetlano we wszystkich większych miastach Polski. Chciano także, aby katowicki pęd ku nowoczesności został zauważony na Zachodzie. Mocarstwa obradujące w 1919 r. na konferencji pokojowej w Wersalu nie miały pewności, czy Polska nie zmarnuje potencjału gospodarczego Górnego Śląska. Brytyjski premier David Lloyd George swoją obawę miał wyrazić słowami: „Prędzej oddałbym małpie zegarek niż Polsce Górny Śląsk”9. ~ rozmowa ze Stanisławem Niemczykiem Igor Łysiuk architektem, założycielem biura Łukasz Stępnik rozmawiali: ARS Architektura sne, a nie tylko produkować „przeszczepy”. Cechy, o których mówię, ciągle są dla mnie bardzo ważne, bo współczesności, tak jak życia, nie da się zatrzymać. Życie samo zatrzyma się tam, gdzie trzeba. Świadomie nie używam słowa „nowoczesność”, ponieważ pracuję w dziedzinie, która polega na tworzeniu rzeczy tu i teraz, dokumentowaniu właśnie współczesności w postaci możliwości, technologii i materiałów. ~ Tożsamość Śląska zbudowana jest ~ Czy kontekst Śląska jest dla Pana istotny? Kończąc wydział architektury wiedziałem, że po dyplomie wracam na Śląsk. Nie pochodzę z Górnego Śląska, urodziłem się na Śląsku Cieszyńskim, w Czechowicach. Nie wyobrażałem sobie wyjazdu do Gdańska, Białegostoku albo Łodzi. Zadałbym pytanie „po co?”, „dlaczego?”. Pracuję tu na swojej ziemi i o niej wiem najwięcej. Teraz łatwiej jest mi to sformułować, ponieważ tu jest moje życie, wtedy było to nieco naiwne. Tuż przed zakończeniem dyplomu profesor zaproponował mi pracę w katedrze, na co ja odpowiedziałem: „Ale panie profesorze, ja wracam na Śląsk, ja będę budował”. To był 1968 rok – stagnacja gospodarcza i zbliżający się polityczny przełom. Człowiek w tym momencie jest odsunięty, nie ma go na horyzoncie. Poszukując pracy przyjechałem do Katowic, które były wtedy wielkim placem budowy. W myśl ideologii, nie tylko politycznej, zniszczono wtedy środek tego miasta. Nie chodziło tu o żadną teorię o architekturze, o przestrzeni, o urbanistyce. Nic z tych rzeczy. Zgodnie z ideologią, miasta miały przestać być miastami w ujęciu, które przyniosła nam historia aż do okresu powojennego. Miały stać się nowymi zbiorowiskami ludzi o bliżej nieokreślonym kształcie i zapewniać bytowanie i poziom socjalny, nic więcej. Dla mnie i mojej rodziny stabilność miejsca była natomiast rzeczą oczywistą. Nasze działania są długofalowe, architektura nie powstaje w ciągu miesiąca, czy roku, tylko w ciągu całego życia. Czechowice Południowe były tylko fragmentem przestrzeni na obrzeżach miasta związanym z uprawą rolną i powstającymi w międzywojniu zakładami przemysłowymi. Po pierwszej wojnie widoczna stała się tu wiara w odrodzenie kraju i w to, że wszyscy stają się jednym narodem, który o sobie stanowi. Nieprawdopodobny wysiłek pokolenia waszych dziadków włożony został w to, żeby tożsamość, istniejąca wcześniej tylko w wyobraźni i w sercu, po prostu ożyła. I udało się to zrobić w ciągu dwudziestu lat. Wracam do tego świadomie – to był okres, który powinien nas nieprawdopodobnie mobilizować, bo pokazał, że w tak krótkim czasie można zrobić tak wiele. Na tym obszarze ważne było, by obiekty użyteczności publicznej, budowane z kasy państwa, gminy, czy miasta, powstawały w formule, która była już tu wykształcona. Pomimo tego, że w większej części należała ona już do myśli modernistycznej. Jeżeli spojrzymy na szkoły, banki, urzędy, przedszkola, na różnego typu obiekty, to dostrzegamy jedną warstwę, bardzo silnie wyodrębniającą się całość, która wyróżniała się w tamtym czasie również jakimś rysem, detalem polskim. Wiemy przecież, że w tamtym czasie wystawy światowe przynosiły ogromne dokonania, że w sferze rzemiosła, sztuk użytkowych potrafiliśmy przewodzić, robić najlepsze rzeczy. Najlepsze! To jest przykład na to, że można tworzyć rzeczy swojskie i wła- także przez zaborców. Oglądając kościół w Czechowicach-Dziedzicach można odnieść wrażenie, że niektóre ceglane detale silnie inspirowane są germańską kulturą architektoniczną. Cegła nie jest ewenementem w żadnej kulturze, bo w każdej materiał ten był dostępny. Nie jest niczym nowym, niczym odkrywczym. Sam materiał drobnowymiarowy nie należy ani do kultury germańskiej, ani do kultury wschodniej. Przyczyna jego powstania jest zupełnie inna – musiał być poręczny, produkowany masowo i szybko. Dlatego wykształcił się we wszystkich kulturach, od Rzymu po Afrykę, gdzie cegły się po prostu suszy. Na tym poziomie jest to element charakterystyczny dla krajów, regionów, obszarów, które miały odpowiednie złoża osadowe – gliny, lessy, wodę, rzeki, doliny. Materiał z którego wykonujemy budynek nie jest pomysłem, chociaż dzisiaj często traktuje się go w ten sposób. Przecież można zbudować coś z bambusów. Bo co to za problem? Paczka przyjedzie w kontenerach za tydzień. ~ W kilku wywiadach mówił Pan jednak, że dolomit zastosowany w kościele i klasztorze franciszkanów w Tychach jest celowym nawiązaniem do Asyżu. To jest zupełnie inna kwestia. Zanim Wejchert rozpoczął działalność w Tychach istniały w tej przestrzeni dwa kamieniołomy. W jednym z nich wydobywano piaskowiec, na który trafiliśmy również przy wykopach ziemi pod fundamenty. Na południu, w dolinie rzeki Gostynki jest bardzo stara osada, która obecnie nosi nazwę Cielmice. Tam, z kolei, jest kamieniołom skał wapiennych wyłamywany warstwami. Z niego mieszkańcy wybudowali sobie domy, stodoły i szopy. To było logiczne – budowanie było zawsze podstawową potrzebą człowieka, a nie tylko oznaką dostatku, dlatego te budynki do dzisiaj mogą służyć za podręcznik budowania. Na paśmie wapiennym, który zmierza w kierunku Jury znajduje się Libiąż, gdzie złoże ma jeszcze doskonalszą formę – staje się dolomitem, który ma większą wytrzymałość i nie jest rozwarstwiony. Tu właśnie pojawia się kontekst Asyżu, zbudowanego ze skał dolomitowych. ~ Czyli jest to po prostu pewna war- tość dodana? Dodana, albo nawet udana. Wśród niewierzących mówimy o przypadkach. Ale to wszystko dużo nas nauczyło. Na początku rozważaliśmy nawet ściągnięcie tego materiału z Włoch. Te dwa, już tylko historyczne, kamieniołomy są obecnie zasypane śmieciami. Nikt nie pomyślał, że jeszcze kiedyś będziemy używali kamienia – tak zwyczajnie, bo to prehistoria. Zrobiono to w latach siedemdziesiątych, kiedy beton stał się wszystkim. Tychy są przykładem takiego myślenia. O tym mieście mógłbym mówić bardzo długo. Nigdy nie potrafiłem zaakceptować betonowych blokowisk. ~ Jakie są w takim razie charaktery- styczne cechy architektury Śląska? A może nie powinniśmy ograniczać się do regionów, tylko szukać cech architektury narodowej? Powrócę do lat dwudziestych i trzydziestych, kiedy wykształcały się tu pewne cechy na poziomie odrębności detalu architektonicznego. To wszystko należało do nurtu modernistycznego, ale zaistniała jakaś ogromna potrzeba upodmiotowienia architektury międzynarodowej, która dla mnie stała się architekturą bezosobową. 31 — regionalizm — państwo WARTOŚĆ LOK ALNOŚCI ~ Czy uzasadnione jest więc używanie nowych materiałów i technologii, które nie są ani lokalne, ani naturalne? Chciałbym, żeby z lokalności udało nam się wytworzyć wartość, która jest inna niż wartości powstałe w miejscach, która są od nas oddalone o 500 km. Bo tam lokalność jest czymś innym. To jest dla mnie bardzo ważne. Tak jak z człowiekiem – jeden ma skórę jaśniejszą, drugi ciemniejszą. Jeśli znajduję się wśród ludzi, to dostrzegam ich odrębność, a oni dostrzegają ją we mnie. Postać ludzka jest kanonem, ale cechy i powierzchowność danej osoby mogą być przeróżne. Widać 32 R Z U T +2 — to w sposobie ubierania, w sposobie kreowania otoczenia. Mówię o odrębności formy, bo istota przydatności materiałów, niezależnie od miejsca, jest taka sama. 33 — regionalizm — państwo W odrodzonej Polsce każdy budynek miał maszt wyprowadzony powyżej dachu na stalowych uchwytach – taki mały detal, jako miejsce na flagę narodu. Istniała wtedy potrzeba udokumentowania tożsamości narodowej – polskości. Taka potrzeba pokazania twarzy danego miejsca dalej istnieje i powinna istnieć, bo stwarza napięcie pomiędzy regionami i miastami. Staje się atrakcją dla ciągle przemieszczających się ludzi. Nie jest ona oparta na odczuciach narodowych, ale na zrozumieniu kultury własnego miejsca. W ten sam sposób staram się zrozumieć moją rodzinę i środowisko – kim byli, co robili, jakie kultywowali wartości. Mamy do tego prawo. Moje bezpośrednie otoczenie było różnorodne – w Czechowicach istniało trochę bardzo porządnej, przedwojennej architektury. Obok było też Bielsko, które jest bardzo ciekawym miastem, ponieważ na rzece Białce przebiegała granica Małopolski i Śląska Cieszyńskiego. Inwestorami i budowniczymi byli tu Czesi, Niemcy, Żydzi, Austriacy. Po drugiej stronie był przemysł włókienniczy, w całości żydowski. Jego pozostałości do dzisiaj są bardzo wartościowe architektonicznie. Ten klimat pozostał we mnie do dziś – stąd wiem, że posadzka to nie asfalt, tylko kamień albo klinkier. Dla rzemieślników tamtego czasu nie było bariery technologicznej, byli mistrzami jeżeli chodzi o wykonawstwo i technologię. ~ Opowiadał Pan o własnych do- świadczeniach i ich znaczeniu dla rozumienia kultury danego regionu. Czy w architekturze w ogóle jest miejsce na osobowość twórcy? A może powinniśmy raczej dążyć do jej zniwelowania w celu tworzenia bardziej obiektywnych i spójnych wizualnie przestrzeni? To jest tak jak z napisaniem książki – gdyby ktoś dyktował autorowi co ma robić, to dostalibyśmy dziesięć jednakowych tytułów. Wszyscy musimy nauczyć się tych samych liter, ale bagaż własnego życia powinien uwidocznić to, że dzieło zostało stworzone przez określonego człowieka. Nie dzieje się tak dlatego, że ktoś jest tylko indywidualnością i jest jedyny w kosmosie. Taka jest moja wizja człowieka, który coś robi. Bezosobowość wytwarzanych produktów jest dla mnie bolesna. Tak działa wielki rynek, który w tej chwili określa wszystko i niczym się nie krępuje. ~ Czyli rzemiosło jest buntem prze- ciwko rynkowi? Cieszyłbym się, gdyby istniała taka świadomość. Zmierzam do tego – kiedy okaże się, że rynek jest zerowy, to będziecie musieli wybudować swój dom z odpadów. Rodzina nie będzie czekała na lepsze czasy, wy też nie macie na co czekać – nie da się w moim wieku założyć rodziny. Nie można czekać aż kredyty będą tańsze. To jest niesprawiedliwość tego świata, zaborczość względem własnego narodu. To jest bardzo trudny czas właśnie dla was, ludzi kończących studia, z pomysłami, z aspiracjami, których żadnemu człowiekowi nie można odebrać. ~ Jest jeszcze jeden wątek, który chcielibyśmy poruszyć. Bardzo często mówi się o uczestnictwie wspólnoty il.1. Kościół Św. Ducha w Tychach, fot. Łukasz Stępnik ~ Czy ludzie mają jakikolwiek wpływ na to jak wyglądają te budynki? Każdy człowiek chce się wypowiedzieć. Ta różnorodność osobowości jest czymś wartościowym. Z drugiej strony wiem, że jeżeli architekturę będę robił również dla siebie, to mam taką cichą nadzieję, że będzie ona także dobra dla innych. W latach sześćdziesiątych budowaliśmy kościół Świętego Ducha. Byłem wtedy bardzo młody. Jeden z cieśli, który przyszedł nam pomagać, zobaczył projekt i powiedział, że przyniesie zdjęcie pokazujące, jak powinien wyglądać kościół. Przyniósł zdjęcie Bazyliki świętego Piotra. Dla niego projekt kościoła był formą zakodowaną w tym budynku – tam jest przecież siedziba papiestwa, więc jaki jeszcze może być kościół? Czy może być lepszy albo inny? Ten pan nie przyszedł już później na budowę. On w ten sposób zamanifestował, że to nie jest jego architektura. Nie można jednak organizować referendum na temat projektu, bo jeden człowiek powie „mi się podoba”, a drugi „a ja bym dodał to”. Powstałby chaos organizacyjny. Dlatego właśnie różnorodność architektury, poza „wyrównywaniem” z lat siedemdziesiątych, jest tak bogata i złożona. To daje szansę wyboru. ~ Wróćmy do cieśli, któremu kościół kojarzył się tylko z Bazyliką świętego 34 R Z U T +2 — Piotra. W jakim stopniu tworzone przez Pana formy definiowane są przez typ budynku i regulacje, takie jak sobór watykański II? W kategoriach architektury mówił on głównie o organizacji wnętrza w kontekście funkcji liturgicznych. Jest to element, który zdefiniował kształt kościoła Świętego Ducha – tam jest centralne prezbiterium, które odzwierciedla pełną wspólnotę, z kapłanem sprawującym ofiarę eucharystyczną. Z jednej strony mamy więc działanie wyznaczone przez akty prawne i zmiany regulacji, z drugiej natomiast coś znacznie głębszego – doznania, z których możemy korzystać. Powiedzmy, że chcę zaprojektować stół. Sam stół jest słowem abstrakcyjnym, może mieć trzy, cztery, jedną albo osiem nóg. Może być wygięty albo prosty. Więcej inspiracji daje często brzmienie słowa niż przedmiot. Fizyczność działania może zabić idee i intencje, jeżeli pojawi się zbyt wcześnie. Traktuję życie każdego człowieka również jako zbiór doświadczeń. Każdy człowiek staje się na przestrzeni życia własnym nauczycielem i uczniem. ~ W jakim stopniu te idee zmieniają się w trakcie budowy? Cały czas. To jest przekleństwo dla inwestorów, którzy chcieliby budować szybko i sprawnie. Ja nie odwiedzam budowy, ja jestem tam ciągle. W procesie budowy tkwi ogromna inspiracja i potencjał. Teraz wstrzymano nam budowę kościoła franciszkanów. Usztywnienia przepisów i prawa stały się absurdalne. Nie wiadomo już komu służą – to nie jest myślenie w odpowiednich kategoriach. ~ A jak Pan ocenia modyfikacje, które powstają już po oddaniu budynku? Nawet funkcja jest pojęciem względnym – kościoły zmieniane są w biblioteki, centra konferencyjne i restauracje. Bardzo cierpię z tego powodu, bo to oznacza, że nasze społeczeństwo diametralnie zmienia system wartości. Oglądałem w Holandii katedrę przerobioną na hotel i lokal gastronomiczny. To jest porażające! Jako człowiek, który jest osobą wierzącą, wolałbym rozebrać do fundamentów kościół, który budowałem. Z fundamentem włącznie. Praktyczność względem Boga nie istnieje, czym miałaby ona być? Nie wszystkim można handlować, nie wolno. Trzy lata później oglądałem w telewizji film o społeczności w małym belgijskim lub holenderskim mieście. Ludzie, już w moim wieku, wybudowali tam sobie mały kościół. Obecnie jest ich dwunastu. Ksiądz dojeżdża, ale jest leniwy i nie zawsze udaje mu się zdążyć. Ich sąsiedzi rozebrali swój kościół, bo ktoś chciał go przerobić na sklep. Pomyślałem sobie: piękny pomysł. Nie chodzi tu o radykalizm, tylko o prawdę. ~ Jaka jest w tym wszystkim rola architekta? Czy powinien on projektować tylko w miejscu z którego pochodzi? Czy odrzuciłby Pan zlecenie na zaprojektowanie kościoła w Azji albo Afryce? Miałem taką propozycję. Ksiądz, który wyruszył na misję potrzebował projektu świątyni, żeby móc od czegoś zacząć. Taki projekt nie może być po prostu przeniesiony, musi być zmodyfikowany i dopasowany do miejsca. Nie mam informacji, czy ten kościół w końcu wybudowano. Pomagam teraz księdzu, który pracuje pod Lwowem. Jest tam dzielnica na sto tysięcy ludzi. Ksiądz ze Śląska otrzymał od biskupa zadanie, by stworzyć w niej parafię katolicką. ~ Czy Wchód jest dla Pana istotną inspiracją? Oglądaliśmy właśnie kościół Świętego Ducha z malarstwem Jerzego Nowosielskiego. Sztuka od pradziejów dotyczyła religii, a nie świata świeckiego. Prawosławie nie zmieniło kanonu i pozostaje mu wierne do teraz. My rozszczepiliśmy się po soborze, ale tylko zewnętrznie. Mamy piękne obrazy z tamtego czasu. Określamy je ikonami, bo nie musimy ich inaczej nazywać. Jak to się ma do moich fascynacji? Wizerunek Matki Bożej, Chrystusa, Świętych itd. jest w obu przypadkach taki sam. To jest głęboko osadzone teologicznie – czym jest ikona, czym jest wizerunek, do czego służy to człowiekowi. Będziemy do tych wartości zaglądać coraz częściej. Tak myślę. ~ Na zakończenie chcielibyśmy powrócić do tematu architektury śląskiej. Jak ocenia Pan podejście do lokalności reprezentowane przez młodszych twórców? Dostrzegam dążenie do tego, żeby związać architekturę z tym miejscem. Przysłowiowa cegła nie jest już wyróżnikiem Śląska. I chociaż materiał jest uniwersalny, to sposób jego wykorzystania definiuje regionalizm i umiejscawia architekturę. Dzięki temu wiem czym jest detal tutaj, a czym jest detal na Pomorzu albo w innym obszarze kraju. Mądry detal był powielany jak dobry przepis na chleb. Człowiek chce myśleć logicznie i dobrze, ale przychodzą problemy, na przykład przychodzi dystrybutor materiałów i mówi: „chcesz zieloną, żółtą, czy czerwoną cegłę – masz, dam ci wszystkie kolory tęczy, wybierz sobie”. To jest pokusa, ale nie starczy nam czasu na wszystkie kolory. Nie damy rady ich wykorzystać. Warto sobie uświadomić to, czym się otaczamy i z czym pracujemy. Zawsze chcemy poznać jakąś prawdę, ale prawdę należy zgłębiać, a nie tylko pozorować • 35 — regionalizm — państwo w procesie powstawania zaprojektowanych przez Pana budynków. Czy udział społeczności buduje obraz regionalnej architektury? Miałem kontakt z badaniami socjologicznymi przy okazji opracowywania projektów w Tychach, ale metody uczestniczenia były w nich z góry zaprogramowane. Ja staram się tego nie programować, natomiast zawsze zmierzam do tego, żeby udział użytkownika był świadomy. Przy budowie obiektów sakralnych taka okazja istnieje – parafianie muszą partycypować, bo nie wszystkich stać jest na obiekt zrealizowany przez generalnego wykonawcę. M IASTO 39 — regionalizm — miasto PAT R Z Ę W D Ó Ł , W I DZ Ę W I Ę C E J. O M IE J SK IE J TOŻSA M OŚCI W D E TA L U D A G M A R A S TA G A FOT. DAGMARA STAGA ~ il.1. Gorseciki na klatce schodowej w kamienicy przy ul. Odyńca 9 w Warszawie, 2013 W 1983 roku Norman Bryson szczegółowo opisał proces patrzenia na dzieło sztuki odróżniając długie i pełne uwagi spojrzenie (ang. gaze) od tzw. rzucenia okiem (ang. glance)1. Nie dokonując zbędnego wartościowania, łatwo zauważyć, że te dwie postawy są dla patrzącego zupełnie innymi narzędziami, za pomocą których może on dostrzec różne elementy rzeczywistości. Ukazują one także szczególną relację pomiędzy przypadkowością, a intencjonalnym i kontemplacyjnym procesem percepcji, gdyż tylko w połączeniu umożliwiają pełne „zobaczenie” danej rzeczy czy zjawiska. Teoria ta doskonale wpisuje się w zdobywający coraz większą popularność, dyskurs o miejskiej tożsamości, którą dostrzec pozwala właśnie suma długotrwałych obserwacji oraz przypadkowo zauważonych prawidłowości. Rozróżnienie na gaze i glance wiąże się także z różnymi 1 Norman Bryson, Vision and Painting: The Logic of The Gaze, Yale University Press, New Heaven, Connecticut, 1983. typami patrzących – „tutejszych” i „obcych”. Przynależący do pierwszej grupy to mieszkańcy miasta, będący od dawna jego częścią. Natomiast drugi podzbiór składa się z osób nowo przybyłych, turystów oraz pozostałych, którzy z różnych powodów znaleźli się pośrodku miejskiego organizmu. Jedni w opozycji do drugich postrzegają ten sam obiekt, czyli określone miasto, w sposób odmienny. Grupie „tutejszych” przypisane jest brysonowskie gaze natomiast „obcym” – glance. Podstawowym założeniem teorii amerykańskiego badacza jest stwierdzenie, że każdy proces patrzenia obarczony jest bagażem kulturowym patrzącego. Dla regularnych mieszkańców miasta jest nim ogólne wyobrażenie o miejscu, w którym przyszło im żyć, znajomość pewnych faktów historycznych i społecznych. Ich bagaż narastał stopniowo, informacje docierały do nich same, w przeciwieństwie do „obcych”, którzy do miasta przyjeżdżają z konkretnym nastawieniem, pragnąc je zweryfikować. Nowo przybyli, turyści, często poświęcają mnóstwo czasu i wysiłku na przygotowania do odwiedzin określonego miasta. Przeglądając magazyny, książki, mapy oraz strony internetowe tworzą własną wizję, która często okazuje się być daleką od rzeczywistości. Stąd też cała gama psychicznych zaburzeń występujących wśród turystów jak syndrom paryski czy obłęd jerozolimski. Jednak zarówno pod spojrzeniem „tutejszych” jak i „obcych” miasto obnaża swoją naturę, kreuje tożsamość. Miejska tożsamość, choć bardziej zwięzła i szczegółowa w swojej specyfice, oczywiście nie jest tym samym co regionalizm, który przede wszystkim jest o wiele bardziej rozpięty geograficznie. Bazuje jednak na podobnych założeniach, odnajdując na określonej przestrzeni powtarzalne i często występujące zjawiska. Posługując się emblematyką i wyróżnikami przypisanymi do konkretnego obszaru, możliwe jest dokonanie klasyfikacji, taksonomicznego podziału mapy na konkretne jednostki, będące w swoim wyrazie silnie odmienne od pozostałych. W związku z tym, naturalnym synonimem słowa „regionalizm” wydaje się być „tożsamość regionu”, która wskazuje nie tylko na fizyczne aspekty obszaru, ale i na jego niematerialny wymiar obecny w ludzkiej psychosferze. Powiązanie tych dwóch koncepcji, obecnych we współczesnym myśleniu o architekturze i urbanistyce wytwarza szczególny model patrzenia na wyodrębniane z przestrzeni geograficznej byty, kolejno nazywane dzielnicami, miastami, regionami, makroregionami etc. Mieszkaniec bądź „obywatel” miasta, posługując się nomenklaturą Aleksandra Wallisa 2, patrzy na otaczającą rzeczywistość wzrokiem przyzwyczajonym do reprezentujących ją obrazów. Jej specyficzność jest dla niego naturalnością, a unikatowe składowe czymś typowym i zwyczajnym. „Tutejszy” postrzega miasto najczęściej tylko z poziomu swoich oczu. 2 Aleksander Wallis, Informacja i gwar: o miejskim centrum, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1979. 40 R Z U T +2 — one na polski grunt holenderską koncepcję niewielkich kafelków o specyficznej formie. Terakotowe mozaiki rozprzestrzeniły się nie tylko w Warszawie, ale również w innych miastach w kraju i za granicą 3. Jak zauważają autorki albumu, poświęconego produktom wspominanej fabryki, choć gorseciki obecne były w wielu miastach i w różnego typu budynkach, to na warszawskim gruncie w latach 30. stały się one nieodłącznym elementem architektonicznego wystroju. Statystycznie, w projektach międzywojennych mieszkań czy całych budynków, terakotowe mozaiki były najczęściej planowanym typem pokrycia podłóg4. OBCY ROZGLĄDA SIĘ WE WSZYSTKICH MOŻLIWYCH KIERUNKACH, SPOGLĄDAJĄC TAM, GDZIE WZROK MIEJSKIEGO AUTOCHTONA ZAPUSZCZA SIĘ SPORADYCZNIE W stolicy kwitł w tamtych czasach zawód tzw. terakociarzy, którzy ogłaszając się w gazetach nie tylko korzystali z proponowanych przez ulotki Zakładów Dziewulskiego i Langego wzorców, ale również tworzyli autorskie kompozycje, wpasowując je w każdy, nawet najskromniejszy metraż. Warszawskie mozaiki przybierały jednak formy dużo prostsze, aniżeli poza granicami miasta. W stolicy kafelki układane były bardziej konserwatywnie, a ich wzory bazowały na powtarzalnych formach geometrycznych i repetytywnych schematach kolorystycznych. Różniły się tym od zagranicznych realizacji, w których niewielkie płytki służyły raczej jako fragmentaryczne w swojej strukturze pociągnięcia pędzlem, co widać chociażby na przykładzie amsterdamskich budynków, w których posadzki zamieniły się w ekspresyjny i dynamiczny obraz5. 3 Hanna Faryna-Paszkiewicz, Zuzanna Fruba, Warszawskie gorseciki zanikające, Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2013, s. 19. 4 Tamże, s. 22. 5 Tamże, s. 63. „Gorseciki”, w swoich klasycznych i wysmakowanych konfiguracjach, stały się czymś na wskroś warszawskim, a obecne na innych długościach i szerokościach geograficznych tylko potwierdzały stołeczny charakter i przynależność do nadwiślańskiego miasta. Wspominają o tym niektórzy z przywoływanych w publikacji mieszkańców kamienic, w których terakotowe miniformy ciągle można zobaczyć. „Gorsecikowe” mozaiki współcześnie można znaleźć jeszcze w wielu kamienicach i budynkach użyteczności publicznej. Znakomitymi przykładami są, m. in. Kościół Najświętszego Zbawiciela, czy też Szpital Dziecięcy przy ulicy Litewskiej. Dobrze zachowaną posadzkę z małych terakotowych kafli co wieczór mogą podziwiać bywalcy Centralnego Basenu Artystycznego. Wiele „gorsecików” zachowało się także w kamienicach przy Krakowskim Przedmieściu, ulicy Wilczej, Rakowieckiej i Langiewicza. Niestety, jak zauważają autorki w tytule swojej książki, terakotowe miniatury z „wcięciem w talii” czeka niechybna śmierć i zapomnienie. Coraz więcej kamienic, w których „gorseciki” przetrwały najgorsze dla miasta czasy, lub w których po pieczołowitym procesie zbieractwa zostały umieszczone na nowo w latach 80. jest oczyszczanych z produktów Zakładów Ceramicznych Dziewulskiego i Langego. Kafelki wymieniane są na nowoczesne płyty i zalewane betonową masą. Być może to one za kilkadziesiąt lat będą stanowić detaliczny nośnik warszawskiej tożsamości. Być może to nie unikatowość „gorsecików” ale ich dostępność i funkcjonalność sprawiły, że stały się wyróżnikiem architektury stolicy. Faktem, na który jednak bez trybu przypuszczającego należy zwrócić uwagę jest ich obecność oraz sposób w jaki występowanie terakotowych miniatur pokryło się z granicami miasta. Opisywane kafelki są tylko jednym ze zbiorów, który wyróżnić można na terenie Warszawy. Innymi mogą być chociażby, szczególnie popularne w tym samym przedziale czasowym, klamki Wagenfelda, czy też obrosłe już w miejskie legendy neony. Podchodząc do sprawy sceptycznie, można zanegować ich „tożsamościowo-twórczą” funkcję podając setki, jeżeli nie tysiące, przykładów tych form w innych miastach i krajach, na wielu kontynentach. Wyobrażając sobie miasto lub region jako okrąg zaznaczony na białym arkuszu i stopniowo nanosząc na niego kolejne okręgi, odpowiadające poszczególnym obiektom zgodnie z amplitudą ich występowania, następujący wniosek staje się absolutnie nie do zakwestionowania. Tożsamość miejsca to nic innego jak składowa wszystkich potencjalnie pospolitych obiektów i zjawisk wspólnie tworzących środowisko jedyne w swoim rodzaju. W tej perspektywie miasto bądź region są podobne do jednostki ludzkiej, której tożsamość także złożona jest ze zbiorów uniwersalnych jak konkretne pochodzenie etniczne, cechy charakteru, usposobienie czy wizja świata, ale zmieszanych ze sobą w różnych proporcjach, specyficznych tylko i wyłącznie dla określonej osoby. Powracając do przywołanej na początku teorii Normana Brysona, patrzenie i rzucanie okiem na otaczającą człowieka rzeczywistość, to podstawowe czynności prowadzące do jej odkrycia i zrozumienia, aż w rezultacie do oswojenia i wyodrębnienia spośród uniwersum miejsc. Czasami bowiem unikalność konkretnego miejsca najpełniej objawia się w rzeczach małych, łatwych do przeoczenia, a jednak tak bardzo obecnych. Czasami warto spuścić wzrok lub obrócić głowę o kilka stopni w prawo, żeby zobaczyć dane miejsce na nowo • 41 — regionalizm — miasto Rzadko podnosi głowę do góry, rzadko także spogląda w dół. Patrzy przed siebie, gdyż miasto jest dla niego przestrzenią niemalże organiczną, hipotetycznie znaną od podszewki. Każdy obcy, inny, turysta w mieście, odkrywa jego tożsamość na nowo. Złakniony jest każdego obrazu, każdego detalu i ornamentyki. Dlatego też, łatwiej jest obcemu wyróżnić cechy składające się na charakter miejskiej architektury czy urbanistycznego rozplanowania zabudowy. Łatwiej jest mu także dostrzec te mikroformy, które w dużym stopniu świadczą o jego odmienności, o jego cechach charakterystycznych. Obcy rozgląda się we wszystkich możliwych kierunkach, spoglądając tam, gdzie wzrok miejskiego autochtona zapuszcza się sporadycznie. Jedno z tych sporadycznych spojrzeń mieszkańców zaowocowało wydaną niedawno książką „Warszawskie gorseciki zanikające”. Autorka, Zuzanna Fruba, pobieżnie zerkając pod nogi w trakcie poszukiwań mieszkania dokonała rekonstrukcji swoich dziecięcych wspomnień dotyczących wielobarwnych kafelków w babcinym mieszkaniu. Ten rzut oka, nie tylko rozbudził w autorce detektywistyczną ciekawość, ale i obnażył strukturę postrzegania miasta przez jego obywateli, które często dopiero po upływie długiego czasu kalibruje się na nowo, wychwytując niezauważalne wcześniej detale. Publikacja Zuzanny Fruby, przygotowana we współpracy z matką autorki, cenioną historyczką sztuki i varsavianistką – Hanną Faryną-Paszkiewicz, stawia pytanie o rolę detalu w myśleniu o architekturze oraz o jego znaczenie w tworzeniu tożsamości danego miejsca. Tytułowe „gorseciki” to typowe dla warszawskich budynków doby międzywojnia małe terakotowe płytki. Swoją nazwę zawdzięczają kształtowi z charakterystycznym „wcięciem w talii”, przypominając kobiecy gorset. W produkcji tych miniaturowych form przodowały Zakłady Ceramiczne Dziewulski i Lange. Przeniosły M O N I K A STO B I ECK A ~ Zakopane kojarzy się obecnie przede wszystkim z typową dla kurortów oprawą architektoniczną – chaotyczną zabudową, nieestetycznymi kramami z pamiątkami oraz wszechobecną reklamą. Trudno jest uwierzyć, że ponad 100 lat temu miasto to było miejscem narodzin jednej z pierwszych formuł architektury narodowej. Styl zakopiański1 jako koncepcja architektoniczna został wypracowany przez Stanisława Witkiewicza, malarza i krytyka artystycznego, który pojawił się na Podhalu jako jeden z licznych pozytywistów związanych z warszawską Szkołą Główną. Podobnie jak całe grono wybitnych naukowców i działaczy tłumnie zjeżdżających z zaboru rosyjskiego do Zakopanego, tak i Witkiewicz uległ fascynacji podhalańską kulturą 2. Owocami jego za1 Styl zakopiański doczekał się licznych publikacji; najobszerniejsza bibliografia – T. Jabłońska, Z. Moździerz, „Koliba”. Pierwszy dom w stylu zakopiańskim, Zakopane 1994. 2 J. Kolbuszewski, Odkrycie Tatr. Turystyka, nauka, literatura i sztuka, [w:] Tatry – czas odkrywców, red. T. Jabłońska, Zakopane 2011. interesowania były liczne publikacje, które dość szybko zaczęły koncentrować się wokół specyficznego modusu budowania, obecnego na obszarze podtatrzańskim. W dobie XIX-wiecznego zainteresowania etnologią, archeologią i ewolucjonizmem, Witkiewicz zaczął postrzegać tradycyjne budownictwo góralskie jako architekturę niemalże pierwotną, w której formach można się było doszukiwać pierwiastków rdzennie polskich 3. Jego fascynacja pismami Rousseau i francuskim naturalizmem również wpłynęła na postrzeganie drewnianych, góralskich chat, które komponując się z krajobrazem tworzyły wrażenie jedności architektury i otoczenia4. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Witkiewicz był przeciwnikiem wszelakich odmian historyzmu i otwarcie występował przeciwko formułom eklektycznym. Pod Tatrami odnalazł świeżość, naturalność i prostotę, STYL ZAKOPIAŃSKI MOŻNA ZATEM POTRAKTOWAĆ JAKO PRODUKT ARTYSTYCZNY O MOCNYM PODŁOŻU INTELEKTUALNYM pobrzmiewają chociażby echa poglądów Tołstoja. Wiara w szczerość, prostotę i zrozumiałość sztuki ludowej, najwyżej cenionej przez rosyjskiego pisarza6, jest tożsama z zapatrywaniami Witkiewicza. Tołstojowskie przekonanie o tym, że sztuka tkwi nie tylko w malarstwie, rzeźbie czy architekturze, a przede wszystkim w wytwórczości rodzimej7, stanowi niemalże teoretyczne uzasadnienie dla drugiej zasady stylu zakopiańskiego. Inspiracje estetyką rosyjską u Witkiewicza nie dziwią, biorąc pod uwagę warszawski 3 M. Leśniakowska, Architekt Jan Koszczyc Witkiewicz i budowanie w jego czasach, Warszawa 1998, s. 17. 5 Tamże, s. 19. 4 Tamże, s. 18. 7 Tamże. 6 A. Walicki, Rosyjska filozofia i myśl społeczna od oświecenia do marksizmu, Warszawa 1973, s. 499. bagaż intelektualny i wielokrotne podróże do Rosji. Styl zakopiański można zatem potraktować jako produkt artystyczny o mocnym podłożu intelektualnym. Jako pierwszą budowlę w stylu zakopiańskim wzniesiono willę „Koliba” na początku lat 90. XIX wieku8. Forma domu Zygmunta Gnatowskiego wzorowana była na typowych góralskich chatach – konstrukcja z drewnianych belek, ułożonych na kamiennej podmurówce, dostosowanej do srogiego górskiego klimatu i przekryta spadzistym dachem. Ornamentyka w przypadku „Koliby” była bardzo subtelna i koncentrowała się głównie w trójkątnych szczytach. W rzeczywistości to jednak kolejna realizacja Witkiewicza stała się prawdziwą wizytówką stylu – Dom „Pod Jedlami” ukończony w 1897 roku9. Willę ufundowano na malowniczym wzniesieniu, gwarantującym imponujący widok na Tatry. Sposób ukształtowania bryły, a przede wszystkim obecność wysokiej kamiennej podmurówki, tworzyły wrażenie integracji budynku z przestrzenią, w której się znajdował. Cztery elewacje różniły się od siebie obecnością werand, piętrzeniem ryzalitów, wprowadzeniem wąskich tarasów. Dom został w całości ozdobiony typowymi podhalańskimi motywami ornamentalnymi. Sposób zakomponowania drewnianej posiadłości na leśnym pagórku gwarantował efekt „zrośnięcia” bryły z górskim otoczeniem, spełniając założenia naturalizmu i architektury malowniczej. Szeroko dyskutowaną realizacją Witkiewicza było Muzeum Tatrzańskie, budowla wyłamująca się z szeregu drewnianych posiadłości projektowanych w Zakopanem. Muzeum wybudowano po śmierci artysty, ale zgodnie z jego zaleceniami. Projektantem technicznym był Franciszek Mączyński10, jeden z najczynniejszych propagatorów stylu zakopiańskiego. Powodem 8 Z. Moździerz, Styl zakopiański w architekturze, [w:] Regionalizm – Regiony – Podhale, red. J. M. Roszkowski, Zakopane 1995, s. 32. 9 Tamże, s. 36. 10 Tamże, s. 51. 43 — regionalizm — miasto ST YL ZAKOPIAŃSKI. HISTORIA A WSPÓ ŁCZESNOŚĆ które pozwoliły mu na wypracowanie własnej propozycji architektonicznej, która na długie lata stała się tematem żywych dyskusji i polemicznych debat. Witkiewicz ujął formuły stylu zakopiańskiego w dwie zasady, będące odpowiednikami założeń, którymi kierował się w malarstwie. Pierwsza zasada wiązała się z postrzeganiem architektury jako sztuki plastycznej. Opierała się ona na trzech wytycznych – kolorystycznym oddziaływaniu naturalnych materiałów, logicznej konstrukcji bryły i grze światłocienia. Kolejna zasada zakładała pojmowanie stylu jako sumy elementów konstrukcyjnych i dekoracyjnych5. Efektem wypracowania konkretnych reguł była architektura spójna, konsekwentna i jednolita, będąca jednocześnie czerpiącym z europejskich wzorców i prądów artystycznych sztucznym konstruktem. Warto dodać, że Witkiewicz, wytyczając reguły stylu zakopiańskiego, w dużej mierze kierował się rosyjskim podejściem do wytwórczości ludowej. W założeniach stylu mocno lata 60. XX w. 11 Międzynarodowe Mistrzostwa Świata Federacji Narciarskiej FIS; odbyły się w Zakopanem m.in. w 1962 r. FOT. MONIKA STOBIECKA il.3. Tadeusz Brzoza, Liceum im. Oswalda Balzera, Zakopane, lata 60. XX w. FOT. MONIKA STOBIECKA ruchu budowlanego. Dzięki uchwałom z lat 1955, 1958, 1961 i 1972, Zakopane uzyskało środki finansowe na budowę kilku osiedli mieszkaniowych. Nowopowstałe realizacje wyróżniały się przede wszystkim wysokością – do tamtego czasu w Zakopanem dominowała architektura jedno – lub dwupiętrowa. Bloki powstałe w latach 60. liczyły sobie po kilka kondygnacji, w niektórych pojawiły się nawet windy. Budynki te charakteryzowały się dużą prostotą, rytmiczną artykulacją za pomocą okien, brakiem dekoracji. Podobnie pomyślany został Urząd Miasta – utrzymany do dziś w czarno-białej kolorystyce. Innym sztandarowym przykładem powojennej architektury miasta stało się liceum im. Oswalda Balzera projektu absolwenta szkoły – Tadeusza Brzozy, który zaproponował oszczędną w formie bryłę, idealnie przystosowaną do przeznaczonej funkcji, dyskretnie dekorowaną kolorową mozaiką na elewacji frontowej. Z pewnością bardzo istotnym wydarzeniem w historii architektury miasta była realizacja infrastruktury sportowej związanej z FIS 11. Ośrodek sportu COS, bary FIS i Smrek, restauracja Wierchy, a także dworzec PKS i dobudowaną część poczty łączy podobna forma, uzyskana dzięki wprowadzeniu pochyłych dachów, wielkoformatowych przeszkleń, uproszczeniu bryły i wykorzystaniu kamienia w dolnych partiach budynków. Jedność stylistyczna zaproponowana w przypadku obiektów ulokowanych w różnych częściach miasta podkreślała przeznaczenie i kompleksowy charakter wszystkich realizacji. W latach 60. powstała w Zakopanem nowa stacja hydrologiczno-meteorologiczna, stanowiąca kolejny przykład architektury funkcjonalistycznej. Zaprojektowany przez Jerzego Dajewskiego obiekt podzielony został na trzy proste kondygnacje o zwężających się ku górze formach tarasowych. Stacja zaskakuje nowatorskimi rozwiązaniami instala- il.4. Budynek COS, Zakopane, lata 60. XX w. FOT. MONIKA STOBIECKA 44 FOT. MONIKA STOBIECKA R Z U T +2 — FOT. MONIKA STOBIECKA il.1, 2. Osiedle przy ul. Chałubińskiego, Zakopane, stylu zakopiańskiego. Żywot formuły witkiewiczowskiej, zakończony na Podhalu, odniósł jednak spektakularny sukces na Mazowszu. W pierwszym dwudziestoleciu XX wieku realizacje inspirowane stylem zakopiańskim powstawały przede wszystkim w Warszawie i okolicach. Słynna kamienica na Chmielnej, wille w Podkowie Leśnej, Milanówku, Konstancinie i Nałęczowie są dowodem na ciągłą fascynację stylem zakopiańskim, który popularyzowany był głównie przez działaczy z Instytutu Propagandy Sztuki – chociażby Karola Stryjeńskiego, który podjął się również próby reaktywacji stylu w Zakopanem. Aktywność Stryjeńskiego na Podhalu jest warta uwagi nie tylko ze względu na wypracowany przez niego II styl zakopiański i projekt Wielkiej Krokwi, ale także autorstwo pierwszego, co prawda niezrealizowanego, planu regulacyjnego Zakopanego. Stryjeński planował rozwój miasta w kierunku Tatr, ograniczenie zwartej małomiasteczkowej zabudowy na korzyść wolnostojących domów o cechach regionalnych, wydzielenie terenów pod obiekty sportowe. Z witkiewiczowską wizją Podhala łączyły go przede wszystkim antyurbanizm i pojmowanie architektury jako integralnej części pejzażu. W czasie 20-lecia międzywojennego Zakopane utrzymało swoją pozycję letniska polskiej inteligencji i bohemy. Budowano hotele, pensjonaty i pierwsze obiekty sportowe, zagospodarowano tereny wzdłuż Równi Krupowej. Formuły stylowe stosowane przez architektów były bardzo zdywersyfikowane. W następstwie niepochlebnych recenzji, skierowanych wobec transpozycji stylu zakopiańskiego na kamień, formuła witkiewiczowska zaczęła ustępować budynkom modernistycznym, stylowi dworkowemu i lokalnym odmianom historyzmu. Zupełnie inne cele wobec architektury Zakopanego postawione zostały po II wojnie światowej. Nastąpiło wtedy odejście od wszelakich formuł architektury narodowej w kierunku funkcjonalizmu. Na lata 60. przypada okres zintensyfikowanego il.5. Pierwotnie restauracja Wierchy, Zakopane, lata 60. XX w. cyjnymi – architekt wyśmienicie poradził sobie z problemem zalegającego na płaskim dachu śniegu – każdy taras jest wyposażony w system podgrzewanych rynien umożliwiających stałe ściekanie rozpuszczającego się śniegu. Lata 90. wyznaczają początek architektonicznej samowoli w mieście. Zakopane straciło swój elitarny charakter i stało się nieuporządkowanym letniskiem wypełnionym rozmaitymi obiektami o dyskusyjnych walorach estetycznych. Sytuacja 45 — regionalizm — miasto licznych kontrowersji wokół gmachu Muzeum był użyty do budowy materiał, czyli kamień. Witkiewicz, wierzący w „prawdę materiału” i idącą za nią „prawdę stylu”, zaproponował rozwiązanie, które obecnie może być uważane za swoisty pomost między XIX-wiecznymi nurtami architektonicznymi a XX-wiecznym modernizmem. Jasna, oszczędna w dekoracjach elewacja, prosta i regularna bryła, subtelna ornamentyka witkiewiczowska mogły zapewnić stylowi zakopiańskiemu długowieczność nawet po śmierci pomysłodawcy. Tak się jednak nie stało. Muzeum Tatrzańskie, ostatnia realizacja Witkiewicza była jednocześnie największym sukcesem i najcięższym ciosem wymierzonym w stronę FOT. MONIKA STOBIECKA 46 R Z U T +2 — 47 — regionalizm — miasto il.6. Jerzy Dajewski, Stacja hydrologiczno-meteorologiczna, Zakopane, 1967 r. współczesnej architektury w mieście rysuje się dość dramatycznie. Można wymienić nieliczne obiekty, które zaprojektowane zostały w sposób przemyślany i spójny. Duża część z nich to odnowione budynki z początku wieku bądź realizacje wykorzystujące odrestaurowane belki z ornamentyką zakopiańską. Są to zazwyczaj SYTUACJA WSPÓŁCZESNEJ ARCHITEKTURY W MIEŚCIE RYSUJE SIĘ DOŚĆ DRAMATYCZNIE. MOŻNA WYMIENIĆ NIELICZNE OBIEKTY, KTÓRE ZAPROJEKTOWANE ZOSTAŁY W SPOSÓB PRZEMYŚLANY I SPÓJNY domy mieszkalne, które charakteryzują się prostymi, gładkimi i białymi elewacjami, dyskretnymi dekoracjami z motywami podhalańskimi oraz spadzistymi dachami. Nowe realizacje, w przeważającej większości, przypominają niestety strywializowane wersje stylu zakopiańskiego – obficie dekorowane potężne gó- ralskie pałace z drewnianych bali, które stale podlegają procesowi rozbudowy. Budynki te często pełnią funkcje hoteli, pensjonatów i restauracji – ich celem jest przykuwanie uwagi odwiedzających miasto turystów. W podobnej „stylistyce” utrzymuje się również kramy i budki z pamiątkami, zapełniające każdą wolną przestrzeń miejską. To właśnie tego typu obiekty budują współczesny obraz Zakopanego – zatłoczonego, zabudowanego centrum turystycznego o znikomych walorach estetycznych. W nowych projektach widać nawiązania do stylu zakopiańskiego i budownictwa regionalnego, ale także do stylu dworkowego, neoklasycyzmu i secesji. Zatrważa brak zainteresowania fenomenalnymi projektami funkcjonalistycznymi, pochodzącymi z lat 60. i 70., wynikający prawdopodobnie z kojarzeniem ich z poprzednim ustrojem politycznym. Fatalna kondycja zakopiańskiej architektury jest wynikową wielu czynników. W przypadku niepokojących parodii stylu zakopiańskiego rzuca się w oczy przede il.7. Sebastian Pitoń, Dom przy ul. Kościeliskiej, Zakopane, 2008 FOT. MONIKA STOBIECKA 48 R Z U T +2 — Zupełny brak ograniczeń na polu inwestycyjnym, pozostawienie „wolnej ręki” deweloperom oraz natłok reklamy świadczą o tym, że urzędnicy koncentrują się jedynie na korzyściach finansowych. Szacunek dla historii i tradycji oraz indywidualnego i niepowtarzalnego charakteru miasta jest tu po prostu nieobecny. Trudno uwierzyć w to, że osoby wydające pozwolenia na coraz bardziej absurdalne realizacje nie zdają sobie sprawy z tego, jak gwałtownie zaprzepaszczają szansę na utrzymanie jednego z najciekawszych pod względem architektury ośrodków miejskich w Polsce. Jedyną radą wobec zastanej sytuacji jest stworzenie programu polityki estetycznej miasta, który miałby na celu zwiększenie świadomości mieszkańców, inwestorów i turystów oraz zahamowanie wzmożonego ruchu budowlanego, pozbawionego jakości i jakiejkolwiek wartości artystycznej. W przeciwnym razie najpopularniejsze letnisko w Polsce zamieni się w pełnowymiarową stolicę złego smaku i jeszcze gorszej architektury • (NIE)MIE JSCE ~ rozmowa rozmawiały: z prof. Marią Lewicką Matylda Gąsiorowska wykładowczynią na Wydziale Milena Trzcińska Psychologii UW, zajmującą się psychologią środowiskową ~ Czy psychologia środowiskowa i architektura są ze sobą mocno związane? Psychologia środowiskowa powstała na styku psychologii i architektury. Pierwszym stowarzyszeniem, które zajmowało się psychologią środowiskową było stowarzyszenie EDRA (Environmental Design Reasearch Association – przyp. red.) w Stanach Zjednoczonych. Od samego początku skupiało ono psychologów i projektantów. Aspekt architektoniczny, czyli aspekt fizycznego środowiska kreowanego przez specjalistów, był zatem obecny od samego początku we współpracy psychologów z architektami. Pierwsze badania z zakresu psychologii środowiskowej dotyczyły projektowania szpitali –analizowano zarówno budynki, jak i sposób ich funkcjonowania, zadowolenie pacjentów oraz zależności, jakie wytwarzają się pomiędzy architekturą a procesem zdrowienia. Jest kilku bardzo znanych projektantów, jak choćby Amos Rapoport, który przedstawia się jako architekt, ale jeszcze do niedawna uczestniczył we wszystkich najważniejszych spotkaniach psychologów środowiskowych. W konferencjach IAPS (International Association of People in their Settings – innego stowarzyszenia skupiającego psychologów i architektów) także uczestniczy bardzo wielu architektów. Nie jest więc tak, że to są dwie niezależne dziedziny, które szukają połączenia, czy jakiejś komunikacji, bo od samego początku psychologia środo- wiskowa była definiowana jako dziedzina, która zajmuje się środowiskiem fizycznym – naturalnym, ale przede wszystkim zbudowanym. W Polsce zainteresowanie architektów podejściem psychologicznym zaczyna być widoczne. Na przykład w naszych zajęciach z psychologii środowiskowej często uczestniczą studenci architektury lub architektury krajobrazu, wzbogacając je swoimi komentarzami i uwagami. Na Wydziale Psychologii mamy też regularnie gościnne wykłady architektów. Zaczynaliśmy od pani profesor Ewy Kuryłowicz. ~ Ważną pozycją w Pani dorobku naukowym jest książka zatytułowana Psychologia miejsca. Czym właściwie jest miejsce, którym się Pani zajmuje? Miejsce jest definiowane jako lokalizacja obdarzona znaczeniem emocjonalnym (osobistym ale także symbolicznym, kulturowym, religijnym itd.). W książce można prześledzić długą dyskusję dotyczącą tego, co decyduje o tym, że jakaś lokalizacja staje się miejscem – tym, z którym wiążą się pozytywne, emocjonalne związki, a co o tym, że staje się „nie-miejscem” – przestrzenią charakterystyczną dla globalizującego się świata. Przykładem są takie same sieci sklepów, sieci gastronomiczne, identyczne niezależnie od kraju, w jakim występują. ~ A czy istnieją jakieś obiektywne parametry dobrego miejsca? 49 — regionalizm — miasto wszystkim brak zrozumienia koncepcji Witkiewicza zarówno wśród architektów pracujących w mieście jak i samych zleceniodawców. Niewiedza i nieznajomość sztuki regionu doprowadza do absurdalnych stwierdzeń: dom zwany „zakopiańskim Gaudim” (dom na ul. Kościeliskiej, proj. Sebastian Pitoń) jest przez wielu uważany za faktyczne dzieło Antonio Gaudiego! Alarmujące są również tendencje przeciwne, czyli ostentacyjne odcinanie się od tradycji regionalnych, skutkujące narastaniem obok siebie przedziwnych stylów i ich bardzo dowolnych interpretacji. Pojawia się pytanie: czy w obecnej sytuacji należy powrócić do stylu zakopiańskiego, czy może skorzystać z innych alternatyw, jak chociażby funkcjonalizm rozwijający się w latach 60. i 70.? Styl zakopiański w poprawnym, witkiewiczowskim ujęciu, podkreślałby malowniczy charakter miasta i jego specyficzny, lokalny charakter. Funkcjonalizm przyczyniłby się natomiast do uregulowania zabudowy i uporządkowania chaotycznej fuzji form. Całkowita niejednolitość architektoniczna i zupełnie nieczytelna struktura zabudowy jest też skutkiem licznych problemów z miejskim planem zagospodarowania przestrzennego Zakopanego, zauważonych już w 20-leciu międzywojennym przez Karola Stryjeńskiego. Stryjeński, zgodnie z wytycznymi Witkiewicza, propagował antyurbanizm dzielnic willowych i stworzenie pełnowartościowej infrastruktury sportowej. Nawet w dzisiejszych czasach ta propozycja wydaje się być znacznie bardziej kusząca niż natarczywe zabiegi inwestorów dążących do stworzenia pod Tatrami dużego miasta o komercyjnym charakterze. Wielkomiejskie aspiracje objawiają się nie tylko realizacjami kompletnie oderwanymi od lokalnych tradycji miasta, ale także wszechobecną reklamą, która bardzo silnie wpływa na postrzeganie Zakopanego. Banery, szyldy i plakaty zalewają miasto z coraz większą intensywnością. Narastający chaos jest przede wszystkim wynikiem złej strategii władz miasta. ~ Czy możliwe jest w takim razie za- projektowanie „dobrego” miejsca? Oczywiście, że tak. Nad tym głowią się ci architekci, którzy niekoniecznie chcą brać udział w poważnych konkursach i zdobywać nagrody, są za to bardziej nastawieni na rozmowę z przyszłym uczestnikiem. Bardzo lubianym przeze mnie architektem jest Christopher Alexander, którego Język wzorców przetłumaczyliśmy na język polski. Ale nie tylko on. To jest w tej chwili cały nurt architektoniczny, który próbuje zawracać falę modernizmu, czy też źle rozumianego postmodernizmu. W tej grupie znajduje się Jan Gehl, który głosi podobne tezy co Alexander. Jest też Leon Krier oraz cały ruch nowej urbanistyki, o której różne rzeczy można mówić, ale która na pewno nawiązuje do bardzo tradycyjnego rozumienia miejsca. Oczywiście bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę tworzenia makiet, które są replikami tego, co znamy z historii. A nie do końca o to tutaj chodzi. 50 R Z U T +2 — ~ Czy przestrzeń o skali regionu również możemy nazwać miejscem? Klasycy twierdzą, że dobre miejsce to miejsce zamknięte, o jasnych granicach, które pomagają określeniu go jako całości. Jestem w stanie całościowo wyobrazić sobie miasto jako obszar o wytyczonych granicach, własnej nazwie, która jest w znacznym stopniu niezależna od aktualnej przynależności politycznej. Jestem sobie w stanie wyobrazić mój dom, czy moje mieszkanie. Natomiast granice regionu są niezwykle rozmyte, często sztuczne. Gdy pytamy ludzi, jak ważne dla ich identyfikacji jest Mazowsze, to często nie rozumieją pytania. Ale na przykład na Śląsku, którego spójność wynika z uwarunkowań historycznych, mieszkańcy bardzo mocno identyfikują się z regionem. Jeżeli popatrzymy na to, co my nazywamy Małopolską, Podkarpaciem, a co historycznie nazywało się Galicją Zachodnią i porównamy to z Galicją Wschodnią, czyli obecnie zachodnią Ukrainą, to Galicja jest regionem z którym ludzie się identyfikują. Zwłaszcza Ukraińcy, dla których ta część kraju łączy się z jego historycznymi początkami – Księstwem Włodzimiersko-Wołyńskim, narodowym odrodzeniem w wieku XIX. Te historyczne korzenie powodują, że ludzie silnie identyfikują się z tym regionem. Ale również dla Polaków Galicja jest ważna – jest pewnym rodzajem mitu i ludzie bardzo się chwalą tym, że stamtąd pochodzą. Istnieją więc pewne regiony, które rzeczywiście stanowią taką wyodrębnioną całość, z którą ludzie się identyfikują – te na pewno są miejscem i są takie jak Mazowsze, gdzie tego typu utożsamianie się nie występuje albo występuje rzadko. ~ Czyli na kształtowanie się regionu jako miejsca mają wpływ głównie czynniki historyczne? Myślę, że to jest główny powód, dla którego region staje się możliwą do wyodrębnienia częścią większej całości. ~ Czy identyfikacja z przestrzenią prze – jawia się jakoś w estetyce lub sposobie kształtowania architektury w danym regionie? Czy są takie regiony, które odznaczają się spójną estetyką? Myślę, że są. Miałam okazję być niedawno pod Połtawą na Ukrainie. Przejeżdżałam autobusem odcinek spod Myrhorodu aż do Kijowa. Cały ten obszar był jednym wielkim polem kukurydzy i słoneczników. Wioski, które mijaliśmy po drodze były smutnymi pozostałościami po Związku Radzieckim i były zupełnie nieatrakcyjne. Natomiast zachodnia Ukraina ma specyfikę typowej gęsto zaludnionej wsi, a także tradycyjnych, często dekorowanych domków. Oczywiście nie wiadomo co jest pierwotne, a co wtórne. Ludzie bardziej identyfikują się z miejscem zamieszkania w zachodniej Ukrainie. Ale czy człowiek identyfikuje się z danym obszarem dlatego, że wyróżnia się on jakoś na tle innych obszarów, że tworzy spójny obraz? A może to właśnie identyfikacja sprawia, że ludzie chcą inwestować w dane miejsce, dbają o jego wygląd i przyczyniają się do jego spójności? Zapewne działa to w obie strony. Małopolska czy Podlasie są spójne architektonicznie i tam są też najwyższe wskaźniki identyfikacji z regionem. Podobnie w górach. I tam nie można sobie zbudować czegokolwiek, według swojego widzi mi się. ~ Współcześnie w Zakopanem już można. Myślę bardziej o sąsiednich wioskach. Architektura ma ogromny wpływ na stopień przywiązania do miejsca. Ale jednak na silne utożsamianie się z okolicą wpływa dużo innych czynników. Sam fakt, że gdzieś się urodziłam, że długo tam mieszkam, że tam mieszkała moja rodzina wystarcza do wytworzenia silnej więzi emocjonalnej. Ludzie potrafią być silnie przywiązani do obiektywnie bardzo nieatrakcyjnych miejsc. ~ Czy utożsamianie się z jakimś miej- scem jest ludziom potrzebne? Z moich badań wynika, że osoby, które są przywiązane do miejsca, mają bogatszą siatkę kontaktów społecznych, silniejszy kapitał społeczny, są bardziej zadowolone z życia, mniej wyalienowane, mają lepszy kapitał kulturowy i zaufanie do ludzi. Nie wiadomo co jest przyczyną, a co skutkiem – czy to przywiązanie sprzyja lepszemu samopoczuciu, czy osoby dobrze przystosowane są też częściej przywiązane do miejsca. Na pewno jest to element ogólniejszego syndromu dobrego funkcjonowania. Nie można oczywiście tego tak jednoznacznie określić, zwłaszcza obecnie, ponieważ przy dużej mobilności rodzaj relacji z miejscem bardzo mocno się zmienia. Wygląda na to, że związek emocjonalny z przestrzenią jest nam jednak potrzebny. ~ A co można powiedzieć o samej skali regionu? Czy dzielnicę miasta można już nazwać regionem? Ja myślę, że w określonym znaczeniu słowa „region” – tak. Jeśli znacie książkę Obraz miasta Kevina Lyncha, to on nazywa regionami poszczególne dzielnice. Takie, które są homogeniczne, które dają się łatwo wydzielić z całości, mają wspólne cechy, podobną architekturę, podobny skład społeczny mieszkańców. Z badań wynika, że przywiązanie do miejsca jest tym silniejsze, im mniejsza jest miejscowość. Jednym z powodów jest to, że łatwiej ją poznawczo wyodrębnić, wyobrazić sobie, że tworzy pewną całość, którą dobrze znamy. Jednak na przywiązanie do miejsca, poza jego cechami fizycznymi bardzo duży wpływ mają ludzie, którzy tam mieszkają i relacje społeczne, które się wytwarzają. Im mniejsze miejsce, tym silniejsze są więzi sąsiedzkie. Nie wiadomo jednak, czy ludzie bardziej identyfikują się z małą czy dużą dzielnicą. Na przykład w Warszawie występuje bardzo silna identyfikacja mieszkańców z Ursynowem, a to jest przecież bardzo liczebna dzielnica. Właściwie to jest osobne miasto. Ta dzielnica jest jednak bardzo homogeniczna pod względem struktury społecznej. Wyróżnia się także architektonicznie, zwłaszcza jeżeli porównamy 51 — regionalizm — miasto To zależy od tego jaką przyjmiemy definicję miejsca. W zeszłym roku przeprowadziłam z moimi studentami krótkie badanie – pokazałam im serię zdjęć i poprosiłam ich, aby na skali 1-7 ocenili czy to jest miejsce, czy nie-miejsce. A potem poprosiłam ich, aby każde z tych zdjęć opisali przymiotnikami, z którymi im się ono kojarzy. Wyniki okazały się zbieżne z tym, co głoszą teoretycy miejsca. Przez miejsce rozumiano to, co jest względnie wyizolowane od reszty, co daje możliwość spoczynku, spokoju, posiada tożsamość, która jest w dużym stopniu ugruntowana w jego ciągłości historycznej. Nie-miejscami natomiast były wszystkie przestrzenie przechodnie, nowoczesne, wielkie budynki, często nawet takie, którymi się szczycą architekci. Takie obiekty wygrywają konkursy architektoniczne, tylko że ludzie niespecjalnie chcą tam iść na spacer albo spotkać się z najlepszym przyjacielem. Wolą miejsca bardziej tradycyjne. Ale oczywiście badanie mogło być tendencyjne – sam dobór zdjęć mógł decydować o rodzaju odpowiedzi. 52 R Z U T +2 — ~ Zajmowała się Pani tematem po- wojennych przesiedleń. Co dzieje się w momencie, kiedy przesiedlana jest cała społeczność? Przesiedlenia wyglądały bardzo różnie. Nie było do końca tak, że przenoszono razem całą wieś. Na stopień przywiązania do miejsca wpływa długość zamieszkania ale także poczucie bezpieczeństwa, pewność, że to miejsce będzie moje. Kiedy przesiedlono ludność z kresów na zachód, to nie było wiadomo, jak długo ziemie zachodnie będą polskie. Propaganda komunistyczna starała się nas przekonać, że są one polskie od zawsze i na zawsze, ale dla mieszkańców nie było to takie oczywiste. Dopóki człowiek nie jest pewien, że miejsce w jakiś sposób jest jego, niezależnie od tego, czy jest sam czy w grupie, ten związek z miejscem się nie wykształca. Jeżeli istnieje ryzyko, że za pięć lat będzie musiał to miejsce opuścić, nie będzie w nie inwestował. I tak właśnie było na ziemiach zachodnich. W pierwszych latach nie tylko nie inwestowano w te miejsca, ale je wręcz rozkradano. Przewożono całe tony cegieł z Wrocławia czy Elbląga do Warszawy, żeby odbudować starówkę. Pokazywało to stosunek do tych miejsc. One były tymczasowe, przynajmniej w mentalności ludzkiej. Ale oczywiście, jeżeli przesiedla się całe sąsiedztwo, na przykład całą wioskę, to proces adaptacyjny jest płynniejszy. Czasami przenosi się także konflikty, jak to wiemy z filmu Sami swoi. Ale z pewnością kontakty sąsiedzkie, społeczne są niezwykle ważne dla oswojenia miejsca. Natomiast to, co się działo w Polsce, te masowe przesiedlenia Polaków, Ukraińców i Niemców prawdopodobnie nie sprzyjało budowaniu relacji społecznych. ~ To musiała być niezwykła sytuacja także pod względem relacji człowieka i architektury. Ci ludzie wprowadzali się do obcych domów, zamieszkiwa- nych wcześniej przez osoby o zupełnie odmiennej kulturze. Gdzie było wszystko – zostały garnki, w szafie często wisiały ubrania poprzednich mieszkańców. Tuż po wojnie nikt nie prowadził na ten temat badań – nie był to temat dozwolony, nie mówiło się wtedy o przesiedleniach. Myślę, że trzeba sięgnąć do pamiętników. Na pewno jest sporo takich, które pokazują, w jaki sposób oswajana była ta obca przestrzeń. To jest fascynujące pytanie – kiedy to się stało? Czy zostały one oswojone przez pierwsze pokolenie? A może udało się to dopiero kolejnej generacji mieszkańców? Ja takich badań nie robiłam, ale może ktoś inny już je przeprowadził. ~ W badaniach, które Pani przeprowa- dzała obecni mieszkańcy szacowali, że byli na zamieszkiwanych przez nich terenach od zawsze. Pamiętajmy, że najczęściej badamy dzieci tych, którzy zostali przesiedleni. Największa tendencyjność oszacowań występowała wśród najmłodszych, czyli już w trzecim pokoleniu przesiedleńców. Należy jednak pamiętać, że większość ludzi nie myśli o tym, co było wcześniej w miejscu, w którym teraz mieszkają. Jeżeli zada się im nieoczekiwane pytanie, to zaczynają główkować i korzystają z różnych gotowych schematów, wykorzystują różne heurystyki, reguły kciuka. Na przykład – jeżeli mój dziadek tu się urodził, no to na pewno Polaków było dużo. Ten proces zawłaszczania miejsca wydaje mi się niezwykle ciekawy. Sama pochodzę z rodziny, która została przesiedlona. ~ Jadąc na Warmię, czy na zachód, można zauważyć znaczną różnicę w ukształtowaniu miast. Nie tylko siatka i struktura danego miasta jest inna, mieszkania także różnią się układem, wystrojem, przystosowanym do innego trybu życia, innej kultury. Jest świetna książka Gregora Thuma Obce miasto. Wrocław 1945 i potem. To jest książka o oswajaniu Wrocławia przez Polaków. Autor przytacza w niej ogłoszenia, które się pojawiały w prasie wrocławskiej: „Kozę z ulicy Kościuszki skradziono. Proszę odprowadzić pod adres…”. Tam przyjeżdżali głównie wieśniacy z kresów. Dla nich to musiał być ogromny szok. ~ Czy Polska jest tak homogeniczna właśnie za sprawą przesiedleń? Tak, Polska strasznie się zhomogenizowała. Przede wszystkim ze względu na odcięcie tych regionów, które były zamieszkane przez inne grupy etniczne (Ukraińców, Białorusinów, Litwinów), no i oczywiście ze względu na Holocaust. Ale przesiedlenia też miały swój w tym udział. Jeśli się wyrywa ludzi z korzeniami i przenosi na drugi koniec kraju, wiele tradycji i zwyczajów zanika. Migracje sprzyjają homogenizacji. W przedwojennej Polsce było miejsce na akcent lwowski, wileński i wiele innych. W tej chwili zostało trochę specyfiki w akcencie poznańskim, zostali górale, trochę Galicja. Polska jest jednak generalnie smutnie homogeniczna. ~ Czy myśli Pani, że to się może zmie- nić? Czy ludzie dążą do tego, żeby wyróżnić swoją okolicę? A może jest to proces nieodwracalny? Jeśli popatrzymy na miejscowości znajdujące się na obrzeżach metropolii, które zasiedlane są przybyszami z dużych aglomeracji, to większość z budowanych tam domów powstaje na bazie Muratora. One są bardzo jednorodne. Mam jednak wrażenie, że powoli zaczyna pojawiać się świadomość tego, że to nie jest do końca dobre. Jeśli pojedziecie na południe Europy, zobaczycie, że miasteczka są tam bardzo urokliwe a ich architektura spójna dlatego, że były projektowane nie przez zawodowych architektów ale wyrastały z lokalnej tradycji. W danej miejscowości była jakaś grupa robotników i dostępne, miejscowe materiały. Budowało się według pewnych sprawdzonych wzorców. Te miasteczka są do siebie bardzo podobne, ale są przyjemne dla oka. Natomiast Murator to jest sztuczny styl architektoniczny. To nie jest wernakularyzm, który wyrasta z ziemi, tylko z katalogu. Drugim problemem jest to, że ludzie budują na swojej działce kopie ładnych domków, które widzieli na wakacjach. Polska w swojej homogeniczności jest paradoksalnie niezwykle pstrokata. ~ Pisze Pani również o tym, że potrze- ba zachowania pamięci miejsca jest tym większa, im bardziej zglobalizowane stają się miasta. Czy może mieć to wpływ na większą świadomość miejsca i jego tradycji? To jest rzeczywiście ważne. Jeśli kupuje się działkę w jakimś miejscu, trzeba umieć się wpisać w jego tradycję, a żeby móc to zrobić, należy oczywiście znać tę tradycję. O kształcie zabudowy nie mogą decydować jedynie czynniki ekonomiczne. Ja na razie patrzę na to dość sceptycznie. Brakuje podstawowej edukacji architektonicznej, a co za tym idzie świadomości, czym architektura może i powinna być. Myślę, że trzeba zacząć od budowania świadomości i to już na poziomie edukacji szkolnej • 53 — regionalizm — miasto je z innymi blokowiskami w Warszawie. Być może dlatego Ursynów został w takim stopniu zawłaszczony emocjonalnie. SPO ŁECZN OŚĆ ZO FIA PI OT ROW SK A ~ a r c h i t e k t u r a h u m a n i ta r n a Wszyscy wiemy, jak w ygląda życie mieszkańców ubogich, postkolonialnych krajów. Informacje o ich naglących potrzebach pojawiają się w mediach ze znieczulającą częstotliwością. Nie tylko brak środków finansowych, ale też brak wiedzy i odpowiednich technologii uniemożliwia tamtejszym społecznościom rozwiązanie własnych problemów. Rozwój świadomości zachodnich społeczeństw i szeroki dostęp do informacji spowodował wzrost zainteresowania tematem architektury humanitarnej. Coraz częściej opisywane są historie ludzi, którzy zdecydowali się poświęcić swój czas i pracę na pomaganie najbardziej potrzebującym. Trudno odmówić im dobrej woli. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że duża część tych działań cechuje się albo hipokryzją (zamiast na wyjazd integracyjny, cała korporacja jedzie na tydzień budować domy w Afryce), albo naiwnością (internetowy konkurs studencki, którego efektem są staranne wizualizacje bam- busowych chat o interesującym detalu). Szybko trzeba zdać sobie sprawę z tego, jak trudno jest odpowiedzialnie pomagać krajom rozwijającym się i jak bardzo jest to konieczne dla zrównoważonego rozwoju całej ludzkości. Spędziłam dwa miesiące w wiosce na Sumatrze, siedem godzin drogi samochodem od najbliższego większego miasta z dworcem. Miniaturowe lotnisko mieściło się DOPIERO W DRUGIEJ POŁOWIE POBYTU, PIJĄC NA BUDOWIE COCA-COLĘ, UŚWIADOMIŁAM SOBIE, ŻE DZIENNA ZAPŁATA NASZYCH PRACOWNIKÓW STANOWI RÓWNOWARTOŚĆ WYPIJANEJ PRZEZE MNIE PUSZKI bliżej, około dwie godziny drogi. Krajowy transport lotniczy jest w Indonezji bardzo popularny. W naszej wsi, ciągnącej się kilometrami wzdłuż żwirowo-asfaltowej namiot czy klejnot? Każda podejmowana inicjatywa musi się zmierzyć z zarzutem o powrót do kolonializmu i działanie z pozycji obcego, bogatszego społeczeństwa. Nie ulega wątpliwości, że totalne wykorzystanie wszelkich zasobów przez imperia europejskie obciąża je (nas) odpowiedzialnością za obecną sytuację. Problemem jest brak równego traktowania, partnerstwa, utrzymywanie podziału na pomagających i potrzebujących pomocy. Kolejnym zagrożeniem jest nieznajomość miejsca. Ogólne warunki atmosferyczne można przeanalizować w tabelach, ale większość czynników determinujących projekt zależy od lokalnych uwarunkowań, wymagających empirycznego doświadczenia. Twórcy biura TYIN tegnestue swój pierwszy projekt w Tajlandii zaczęli od zakupu działki za pośrednictwem znajo- FOT. ZIFENG WEI FOT. ZIFENG WEI il.1, 2. Sungai Penuh, Sumatra, Indonezja mych. Po przyjeździe okazało się, że miejsce to jest zupełnie nieużyteczne i nie uda się tam wykonać zaplanowanego projektu. Sprzedali działkę tracąc dwie trzecie zainwestowanych pieniędzy i zaczęli projekt od nowa. Najtrudniejszym do spełnienia wymogiem jest długofalowość i trwałość projektu. Oczywistym jest, że w przypadku takich realizacji architekci nie zostaną na miejscu na zawsze. Użytkownicy muszą przejąć za nie odpowiedzialność. Wspólnota nie jest inwestorem i inicjatorem NAJTRUDNIEJSZYM DO SPEŁNIENIA WYMOGIEM JEST DŁUGOFALOWOŚĆ I TRWAŁOŚĆ PROJEKTU powstania budynku, jest tylko jego użytkownikiem. Dlatego właśnie zadaniem architekta jest spełnienie potrzeb danej społeczności, ale też zaangażowanie jej w proces i wytworzenie więzi pomiędzy mieszkańcami i realizowanym projektem. Możemy wyróżnić dwa podejścia do projektowania architektury humanitarnej. Oba próbują maksymalnie dopasować 57 — regionalizm — społeczność ZASZCZEPIANIE ARCHITEK TURY LOK ALN E J drogi, nie wywoziło się śmieci, ogniska rozpalano workami foliowymi, palmy olejowe monopolizowały wszystkie pola uprawne, wszędzie jeździło się skuterem, nie istniał transport publiczny, ścieki spuszczano do jeziora, w którym nikt się nie kąpał, za to prawie wszyscy mieli smartfony. Dopiero w drugiej połowie pobytu, pijąc na budowie coca-colę, uświadomiłam sobie, że dzienna zapłata naszych pracowników stanowi równowartość wypijanej przeze mnie puszki. Główna różnica pomiędzy życiem w Europie i w Indonezji nie polega bynajmniej na jakości produktów, na które może pozwolić sobie przeciętny mieszkaniec, ale raczej na rodzaju inwestycji podejmowanych przez całe społeczeństwo. Czym jest więc odpowiedzialne projektowanie architektury humanitarnej? Przede wszystkim jest to projektowanie dla wspólnoty mieszkańców. Architekt z założenia nie stanowi jej części, jest przyjezdny i zostaje w danym miejscu tylko na określony czas. W jaki sposób może on zaprojektować budynek lokalny, który zostanie przyjęty przez mieszkańców i stanie się częścią ich kultury? Wielu architektów uważa, że pracując w biurze projektuje się klejnoty, a te klejnoty są ich celem i pragnieniem. Ja natomiast czuję, że projektując w danym miejscu można pomagać albo szkodzić społeczności, w której się działa 1. Architekt ten bardzo konsekwentnie realizuje swoje postulaty (co potwierdza fakt, że prawdopodobnie nigdy nie słyszeliście jego nazwiska), propagując dzielenie się projektami z mieszkańcami krajów rozwijających się. W tym przypadku regionalizm architektury oparty jest na wynikach przeprowadzonych badań. Cały proces rozpoczyna się od diagnozy najbardziej istotnych problemów, definiujących program i funkcje planowanych realizacji, które konsultuje się z przyszłymi użytkownikami. Później poszukuje się środków na sfinansowanie pomocy, by dopiero na koniec przejść do projektowania architektonicznego i zachęcania architektów do nadsyłania rozwiązań projektowych. W Afryce dzięki działaniom tego typu powstały tymczasowe przychodnie lekarskie do diagnozy i prewencji AIDS. Wybrane do realizacji pomysły były bardzo 1 Cameron Sinclair, My wish: A call for open-source architecture, TED talk, wideo, lipiec 2006, [w:] http:// www.ted.com/talks/cameron_sinclair_on_open_source_architecture.html , dostęp: październik 2013. 58 R Z U T +2 — zróżnicowane, od szybko rozkładających się konstrukcji namiotowych, po rosnące ściany z traw, które mogły zostać zjedzone po zakończeniu użytkowania. Trudno zaprzeczyć, że są to dobrze przemyślane przedsięwzięcia, które realnie poprawiają sytuację mieszkańców Trzeciego Świata. Jednak sama formuła globalnej platformy wymusza oderwanie projektu od konkretnej lokalizacji. Rodzi się więc wątpliwość, czy realizacje te nie pozostaną tymczasowe jak namiot ONZ, mimo że trwać będą przez całe pokolenia? Czy mają one szansę współtworzyć historię i kulturę danego miejsca? w e r n a k u l a ry z m z i m p o r t u Obecnie coraz bardziej popularny staje się drugi nurt architektury humanitarnej, którego założenia są zupełnie inne. Przyczynę, czy wręcz potrzebę takiego działania architektów można tłumaczyć kilkoma zjawiskami. Rozpowszechnienie się nowoczesnej technologii i oderwanie zawodu architekta od procesu budowlanego wywołało wzrost zainteresowania rzemiosłem. Architekci i studenci architektury podejmują fizyczną i manualną pracę (tzw. hands-on). Zachodnie regulacje i klimat utrudniają powstawanie własnoręcznie wykonywanych realizacji, dlatego w tym nurcie tworzone są jedynie instalacje artystyczne i mała architektura. Drugim istotnym w tym kontekście zjawiskiem jest filozofia małej zmiany, która powstała w opozycji do wielkich narracji modernizmu. W dyskusjach o architekturze zrównoważonego rozwoju pojawia się sformułowanie „archipunktura” lub „urbanistyczna akupunktura”. Jej idee dobrze objaśnia książka Small change (Mała zmiana) autorstwa Nabeel Hamdi, która opisuje, jak wielkie organizmy urbanistyczne zmieniają się za sprawą małych realizacji. Sztandarowy przykład wygląda następująco: w slumsach zostaje wyznaczone miejsce przystanku autobusowego, schodzą się ludzie, powstaje sklep i kolejne usługi, tworzy się centrum dzielnicy. Takie projektowanie wydaję się wykraczać poza czysty pragmatyzm. Szwedzkie Virserum Art Museum postanowiło zająć się propagowaniem tego nurtu. Napisana przez tę instytucję definicja jest przyjemnie poetycka: Archicteture of necessity [tłumaczone jako architektura niezbędna, chociaż trafniejsze wydaje się określenie architektura potrzeby – przyp. aut.] odnosi się do architektury, która odpowiada na najbardziej podstawowe potrzeby człowieka. Chroni przed warunkami atmosferycznymi, ale zapewnia też miejsca pełne pasji i zabawy. Jest krawędzią pomiędzy naturą i kulturą, oparciem ludzkości w świecie. Architektura jest historią życia człowieka, rozwoju społecznego i ekonomicznego, społecznych i kulturowych związków. Spełnia pięć podstawowych wartości. Jest odpowiedzialna, sumienna, zrównoważona, sprawiedliwa i otwarta 2 . Przykłady prezentowane przez Virserum Art Museum nie ograniczają się do architektury humanitarnej, jednak dobrze oddają odnoszącą się do niej filozofię projektową. Na pierwszy rzut oka wszystkie realizacje tego nurtu wydają się podobne. Są to budynki wykorzystujące proste technologie, w dużej części wykonywane przez samych architektów. Realizacje tego typu są bardzo malownicze. Widać w nich pewne powtarzalne formy, wynikające z uwarunkowań klimatycznych i lokalnych materiałów, którymi zwykle są glina i drewno: rozbudowane dachy, murowane ściany ze zróżnicowanymi otworami, plecione zacienienia, nietypowa stolarka. Sprawiają one wrażenie regionalnych i nawiązujących do miejscowego folkloru. Przykładem takiej architektury mogą być realizacje Anny Heringer, TYIN tegnestue, czy studia 2 Virserum Art Museum, Appeal for an Architecture of Necessity, [w:] http://www.virserumskonsthall. com/php/pdf/upload/archneceng.pdf, dostęp: październik 2013. projektowego WORKSHOP, utworzonego przy AA School of Architecture. Działa także wielu lokalnych architektów, którzy realizują podobne projekty w swoich rodzimych krajach. W podobny sposób biuro TYIN tegnestue realizowało projekt centrum szkoleniowego na Sumatrze. Nie jest to typowy przykład architektury humanitarnej, bo został wykonany na zlecenie klienta – kooperatywu produkującego cynamon POWIĄZANIE MIEJSCOWEGO BIZNESU Z PRZEDSIĘWZIĘCIEM PROSPOŁECZNYM DAŁO PEWNOŚĆ STAŁEJ OPIEKI NAD REALIZACJĄ Cassia Coop. Jest to jednak projekt niekomercyjny, którego celem była integracja społeczności oraz promocja idei firmy w regionie i wśród europejskich importerów. Powiązanie miejscowego biznesu z przedsięwzięciem prospołecznym dało pewność stałej opieki nad realizacją. Cassia Coop jest firmą działającą w Europie i w Indonezji, która potrzebowała miejsca do prowadzenia zajęć z zakresu hodowli drzew cynamonowych oraz spotkań zachodnich przedsiębiorców z producentami. Inne projekty biura TYIN tegnestue, które bazowały na nawiązanych wcześniej kontaktach z osobami z regionu, częściowo przyjęły się i rozwinęły, a w pojedynczych przypadkach zostały porzucone. Ze świadomością, że przedsięwzięcie jest mocno zakorzenione w lokalnej społeczności, można było przejść do projektowania budynku. Głównymi czynnikami kształtującymi jego bryłę były warunki atmosferyczne, lokalne materiały i umiejętności rzemieślników z okolicy. Konstrukcja wykonana została głównie z drewna cynamonowego, które jest efektem ubocznym uzyskiwania przyprawy – kory cynamonu. W przypadku stolarki wykonywanej przez rzemieślników tłumaczono jedynie sposób jej funkcjonowania i pożądany efekt, ale nie narzucano żadnych metod wykonawczych. Kontakty pomiędzy wykonawcami 59 — regionalizm — społeczność się do określonych miejsc i potrzeb mieszkańców, dla których powstają, ale opierają się na zupełnie innych założeniach. Pierwszy sposób postępowania bazuje na badaniach aktualnej sytuacji w danym regionie. Projektanci szukają najbardziej palących problemów, na które można odpowiedzieć w możliwie najskuteczniejszy sposób na szeroką skalę. Drugi natomiast zajmuje się pojedynczymi przypadkami i konkretnymi, zastanymi sytuacjami. Dobrym przykładem pierwszego podejścia jest organizacja Architecture for Humanity, która prowadzi platformę architektoniczną typu open-source. Jak mówi jej współzałożyciel Cameron Sinclair: 60 FOT. ZIFENG WEI R Z U T +2 — il.3, 4. TYIN tegnestue, Cassia COOP training center, Sungai Penuh, Sumatra, 2011 a projektantami były zresztą mocno ograniczone. Bariera językowa oraz odmienne przyzwyczajenia sprawiały, że budowa musiała być stale kontrolowana (proporcje składników betonu, poziomowanie cegieł). Można powiedzieć, że realizacja została wypracowana w formie warsztatów, a jej ostateczna forma jest wynikową pracy architektów i rzemieślników oraz przypadkowych, nieprzewidzianych sytuacji. Projekt wielokrotnie zmieniał funkcję i sposób ulokowania na działce, a jego ogólny obraz zarysował się dopiero po miesiącu. Architekci z TYIN tegnestue sami podkreślają, że decyzje, które podejmują na budowie są intuicyjne, a główną wartością przebywania na miejscu jest możliwość szybkiej zmiany wcześniejszych postanowień.Takie cechy projektu sprawiają, że budynek staje się częściowo wernakularny, co wynika nie tylko z zaprojektowanych założeń, ale też ze zmiennych środowiskowych. Oczywiście jest on odwzorowaniem wizji architekta, ale wizja ta ulega nieprzewidywalnym modyfikacjom. Taki przebieg realizacji ogranicza skalę działania. Projekty tego typu są małymi klejnotami, które powstają dla wybranych wspólnot z udziałem określonych ludzi, ale nie mogą być odpowiedzią na całościowe, złożone problemy społeczeństwa. Nigdy nie staną się one częścią większej strategii. Pozostaną zawsze regionalnymi realizacjami, które wynikają z lokalnych uwarunkowań, ale oddziaływaniem nie wykraczają poza swoją okolicę. Znaczące jest też pytanie, kto tak naprawdę zyskuje na tym projekcie? Studenci jadący na warsztaty, architekci korzystający z okazji na wyrażenie się poprzez ciekawą realizację, czy w końcu lokalna społeczność, która oprócz budynku zdobywa także wiedzę i doświadczenie? Trzeba wyraźnie podkreślić, że zysk, który mógłby w całości przypaść w udziale mieszkańcom, podzielony zostaje pomiędzy wszystkich uczestników przedsięwzięcia. Może właśnie to świadczy o zrównoważonym wymiarze projektu? Wciąż zastanawiam się nad moim wkładem w budowany w Indonezji projekt. Czy moja praca i wiedza oraz moja coca-cola, miała jakiekolwiek znaczenie dla tamtejszego społeczeństwa. Wiadomości na facebooku wysyłane przez indonezyjskiego pracownika, który prawie stracił palce podczas docinania drewna w prowizorycznym tartaku na placu budowy, przypominają mi, jak wielowarstwowe są to relacje. A zarazem jak blisko i jak daleko mamy do Indonezji • M AT E U S Z G I E R S ZO N ~ Prawdopodobnie każdą dyskusję na temat regionalizmu powinno się rozpocząć od doprecyzowania pojęć, od odpowiedzenia sobie na pytanie, o jaki regionalizm chodzi. Jarosław Szewczyk pisze, że termin regionalizm rozumiany był bardzo różnie, co doprowadziło do zatarcia się znaczenia: Swobodne posługiwanie się tym lub bliskoznacznymi pojęciami wywołało zamieszanie leksykalne, dotyczące w szczególności takich określeń, jak: styl narodowy, regionalizm, regionalizm krytyczny, neoregionalizm, nowy regionalizm, wernakularyzm, neowernakularyzm, architektura oporu, architektura swojska, rodzima, wiejska, ludowa, styl lokalny, prowincjonalizm 1 . Warto więc postawić pytanie, czy odwołujemy się do koncepcji intelektualnych, czy do praktyki budowlanej danego 1 Jarosław Szewczyk, Regionalizm w teorii i praktyce architektonicznej, [w:] „Teka Kom. Arch. Urb. Stud. Krajobr.” – OL PAN, OL PAN, Lublin 2006, s. 96. regionu. Ustalić należy czy architektura, o której mówimy, ma charakter tradycyjny, ma przekazywać pamięć, czy jest współczesną działalnością i powinna raczej budować tożsamość. Czy odwołujemy się do konserwacji, stylizacji czy może postawy? Regionalizm, upraszczając i rozumiejąc go w sposób intuicyjny, odwołuje się najczęściej do tradycyjnej architektury terenów wiejskich. Architektury, która ze względu na dostęp materiału, klimat, historyczny rozwój regionu, stosunki społeczne i szereg pomniejszych czynników, na drodze ewolucji dopracowała się własnej techniki, detalu, układu przestrzennego. Część z tych elementów w ciągu XX wieku zmieniła się na tyle, że tradycyjna architektura rodzima w niektórych regionach zanikła lub jej ciągłość została przerwana. Wiązało się to przede wszystkim z procesami uprzemysłowienia, rozwoju techniki i zmianami społecznymi. Reakcją na pułapki uprzemysłowienia i modernistycznej architektury stały się 2 Bernard Tschumi, Event Cities 3: Concept vs. Context vs. Content, MIT Press, Cambridge, 2004, s. 11. 3 Jarosław Szewczyk, Regionalizm..., dzieło cyt., s. 103. czenie w projektowaniu, jak technologia, struktura społeczna, czy aspiracje. W takim przypadku trudno budować to, co budowali przodkowie, możemy jedynie budować tak jak oni. Wciąż – jak dawniej – jesteśmy w stanie tworzyć architekturę wspólnotową, poszukującą szans i oszczędności we współczesnych, lokalnych uwarunkowaniach. Architekturę, którą tworzą sami mieszkańcy, na miarę własnych potrzeb i możliwości. Spróbujmy jednak spojrzeć na regionalizm nie jak na konserwatywną reakcję na modernizm, lecz działanie, które wypływa z kultury europejskiej, adaptując nowe technologie, zmieniając się wraz ze społeczeństwem, które równocześnie pozostaje NIEZALEŻNIE OD TEGO, CZY WYKORZYSTYWANE DETALE I TECHNIKI SĄ HISTORYCZNE, WSPÓŁCZESNE, CZY CHARAKTERYSTYCZNE DLA REGIONU, TO NAJWAŻNIEJSZY JEST STOSUNEK SPOŁECZNOŚCI DO ARCHITEKTURY – ZNAJOMOŚĆ TECHNOLOGII, JEJ ROZUMIENIE I AKCEPTACJA w dialogu z tradycją budowlaną i lokalną społecznością. Wówczas poszerzymy zakres czasowy i znaczenie regionalizmu, a także otworzymy go na wiele ruchów i eksperymentów, które proponowały alternatywny w stosunku do modernizmu model postępu. ko n s t r u k t Kluczowym czynnikiem kształtującym regionalną architekturę jest społeczność. Niezależnie od tego, czy wykorzystywane detale i techniki są historyczne, współczesne, czy charakterystyczne dla regionu, to najważniejszy jest stosunek społeczności do architektury – znajomość technologii, rozumienie jej, akceptacja, a także działanie w zgodzie z systemem wartości. Tak rozumiany regionalizm spójny jest z ideą zrównoważonego 63 — regionalizm — społeczność BUDUJĄC WARTOŚCI. REGIONALNE POGRANICZA MODERNIZMU strategie poszukiwania drogi powrotnej: studia i tworzenie konserwatywnej architektury, kompromis pomiędzy współczesną stylistyką i możliwościami, a tradycyjnymi rozwiązaniami, najczęściej materiałowymi, aż po zupełnie powierzchowne „stylizowanie”. Wszystkie te sposoby rozumienia regionalizmu sprawiają jednak kłopot, zwłaszcza jeśli chcielibyśmy myśleć o nim jako o prądzie współczesnej architektury, żywym i rozwojowym. W centrum ich zainteresowania znajdują się styl, detal i materiał – elementy, które są wynikiem splotu klimatu i miejsca, ale i historii oraz stosunków społecznych. Wszystkie trzy wymienione wyżej postawy zdają się to lekceważyć. Najbardziej dopracowaną i konsekwentną postawą wydaje się ta najmocniej konserwatywna, z jej konserwatorską dyscypliną, podkreślaniem znaczenia rzemiosła i materiału. Lecz także ona, poprzedzona studiami, wymagająca wiedzy, pomija to, że architektura rodzima nie była tworem intelektualnym, nie bywała zaprojektowana, skończona i zamknięta. Bernard Tschumi podkreśla, że „koncepcja – nie forma – jest tym, co odróżnia architekturę od zwykłego budownictwa”2. Architekturę ludową należy według tego rozróżnienia zaliczyć raczej do budownictwa, organicznie tworzonego budynku. Urokliwe, pomyślane przez architekta dzisiejsze-niedzisiejsze domy są w tym znaczeniu symulakrem architektury rodzimej. Szewczyk zaznacza, że „wzmiankę o zgodności funkcji, konstrukcji i formy i o naturalnej harmonii architektury wernakularnej należałoby uznać raczej za pobożne życzenie (...), aniżeli za stan faktyczny” 3. W tym kontekście znaczenia nabierają pozaestetyczne elementy architektury. Architektura w znacznej mierze wynika z czynników, których nie dzielimy z przodkami, a które wciąż mają zna- otwiera przed architektami wiele możliwości. Po pierwsze, pozwala im na pewien stopień wolności interpretacji w odniesieniu do regionalnego stylu projektowania. (...) Styl, rozumiany performatywnie, jest otwartym źródłem. Projektowanie z uwzględnieniem architektonicznej historii regionu i tradycyjnie używanych w nim materiałów powinno być brane pod 4 Andrzej Baranowski, Projektowanie zrównoważone w architekturze, Wydawnictwo Politechniki Gdańskiej, Gdańsk 1998, s. 97. 5 Tamże, s. 109. 6 Tamże, s. 68. 7 Barbara L. Allen, On Performative Regionalism, [w:] Architectural Regionalism, pod red. Vincenta B. Canizaro, Princeton Architectutal Press, Nowy Jork, 2007, s. 420. 64 R Z U T +2 — uwagę, ale to, co architekci potrafią dać od siebie, ludzie mogą rozwinąć szerzej8. Z tej perspektywy chciałbym spojrzeć na dwa przykłady realizacji osiedli mieszkaniowych, które dalekie są od sentymentalnej stylistyki, spełniają jednak, jak sądzę, kryteria tak rozumianego regionalnego podejścia do architektury. Są to osiedla domów jednorodzinnych w londyńskiej dzielnicy Lewisham autorstwa Waltera Segala i osiedle Quinta Monroy w chilijskim mieście Iquique autorstwa Studia Elemental. Dobór tych dyskusyjnych przykładów, których autorzy w swoich założeniach projektowych w ogóle nie odnosili się do regionalizmu, ma za zadanie podkreślić społeczną rolę architektury, która w zależności od klimatu, dostępności technologii i przede wszystkim organizacji społeczeństwa może przyjąć formę zakopiańszczyzny, modernistycznego bungalowu czy slumsu. Celem takiego ujęcia jest chęć podkreślenia zasady projektowej „postawa, nie styl”. Rozwinąć ją można wysuwając kolejne postulaty: partycypacja – nie materiał, wspólnotowość – nie kolorystyka, społeczność – nie forma. Przedstawienie tak nieoczywistych przykładów i próba raczej zacierania, niż wyznaczania granic, ma zwrócić uwagę na architekturę lokowaną na pograniczach modernizmu, która wynikając z lokalnych uwarunkowań historycznych, społecznych, politycznych, interpretowana może być na nowo przez pryzmat regionalizmu. p o s tawa Za przykład takiego myślenia można uznać zaproponowaną przez Waltera Segala na przełomie lat 70. i 80. XX wieku metodę budowy. Jej założeniem było dostarczenie taniego i dostępnego budownictwa mieszkaniowego, ale także tworzenie i rozwój wspólnoty. Sposobem zarówno tworzenia lokalnej tożsamości, jak i obniżenia kosztów inwestycji, był udział użytkowników w procesie projek8 Tamże, s. 420. 65 — regionalizm — społeczność rozwoju. Projektowanie z miejscową społecznością pozwala właśnie działać w zgodzie z systemem wartości „opartym na zasadach etyki środowiskowej i praktykować te wartości”4. Architektura ukształtowana w ten sposób jest więc zrozumiała i akceptowana przez mieszkańców. Wynika to z paradygmatu zrównoważonego rozwoju, który zakłada, że warunkiem wstępnym działania według jego zasad jest „uzyskanie społecznej akceptacji jego celów i społecznego uczestnictwa w ich urzeczywistnieniu”5. Poszerzona o zasady zrównoważonego rozwoju i projektowania postawa, pojawiająca się wraz z ideą uspołecznionego projektowania, która niezwykle silnie koresponduje z regionalizmem, stwarza „sytuację sprzyjającą dokonywaniu się we współczesnej architekturze znaczącego przewartościowania”6. Do tych samych wartości, do rozumienia architektury, w szczególności architektury regionalnej, jako społecznego konstruktu, odwołuje się Barbara L. Allen, kiedy – przypominając slogan: „Dobra architektura regionalna to 90% kultury i 10% stylu” 7 – proponuje zasady regionalizmu, który nazywa performatywnym. Sama Allen twierdzi, że koncepcja regionalizmu performatywnego FOT. AGATA USYK FOT. AGATA USYK il.1. Wielka Brytania, Londyn – Lewisham, Segal Close, il.2. Wielka Brytania, Londyn – Lewisham, Walters Way, autor projektu: Walter Segal autor projektu: Walter Segal i mieszkańcy towym i w budowie. Dzięki wykorzystaniu dostępnych materiałów i łatwych technik budowlanych, tak, by po przeszkoleniu mieszkańcy mogli sami skonstruować dom spełniający ich aktualne potrzeby, a w przyszłości dowolnie go modyfikować i rozbudowywać, możemy mówić o organicznym podejściu do architektury. Kładąc nacisk na twórcze możliwości mieszkańców, Segal zaproponował metodę budowy, która zgodna jest z definicją architektury wernakularnej sformułowanej przez Rosemary V. Hathaway, a którą przytacza Szewczyk: uzupełnione jest przez odpowiednią organizację inwestycji i sposób finansowania – elementy, które nawzajem się wspomagają i potęgują pozytywne efekty. Warto podkreślić pewną ambiwalentność tak kształtowanego projektu: z jednej strony pojawia się koncepcja, której wagę podkreśla Tschumi – w pełni ukształtowany, więc do pewnego stopnia ograniczający ekspresję system – z drugiej partycypacja mieszkańców i elastyczność konstrukcji umożliwiają indywidualne kształtowanie domu. Koncepcja Segala i dalsze życie osiedli w Lewisham przywołują na myśl zasadę, którą rządziła się przedmodernistyczna architektura lokalna. Odpowiadała ona technicznym i finansowym możliwościom mieszkańców. Charakteryzowała się także spójną stylistyką. Pomimo złożoności obiektów, wynikającej z licznych przekształceń budynków, architektura ta wyróżniała się swego rodzaju ładem formalnym, który był efektem wspólnych doświadczeń oraz korzystania z tych samych wzorców i technologii. Według tej metody Segal zaprojektował w latach 70. ubiegłego wieku dwa londyńskie osiedla – Segal Close (il. 1) i Walters Way (il. 2). Budowa polegała na tym, że robotnicy, którzy jednocześnie byli przyszłymi mieszkańcami, najpierw pod nadzorem doświadczonego robotnika, użytkownik traktuje obiekt architektoniczny nie jako skończoną (przynajmniej pod względem estetycznym) całość, lecz jako przedmiot użytkowy, który można i należy dowolnie przekształcać w zależności od chwilowych potrzeb i upodobań9. Próby poszerzenia dostępności mieszkań poprzez współudział mieszkańców w ich budowie były praktyką znaną przed powstaniem koncepcji Segala. Nowością nie była też ani stylistyka, ani konstrukcja, podobna do konstrukcji skandynawskich. Segal zaproponował jednak rzadko spotykane, świadome kształtowanie procesu budowlanego. Całościowe spojrzenie 9 Jarosław Szewczyk, Regionalizm..., dzieło cyt., s. 104. miejsce Szacunek do lokalnej wspólnoty i jej kulturowego samostanowienia jest immanentną cechą architektury regionalnej. Definicja lokalnej wspólnoty i, co za tym idzie, regionu po rewolucji przemysłowej i XX-wiecznym rozbiciu tradycyjnych społeczności wymaga doprecyzowania. 10 Marcin M. Kołakowski, Wzajemna pomoc i miejska rewolucja, [w:] „Architektura i Biznes” 2004, nr. 5. 66 R Z U T +2 — Rewolucja informatyczna i rozproszenie przestrzenne wzorców kulturowych, na co zwraca uwagę Krzysztof Nawratek, przedstawiając koncepcję obywatela plug-in11, dodatkowo utrudnia rysowanie geograficznych granic. Barbara L. Allen proponuje definicję regionu jako konstruktu społecznego: Części miasta mogą być czasami określane poprzez ich kulturalne aktywności, tak jak nowojorskie Chinatown czy Little Italy. Niejednokrotnie w materiałach stosowanych na zewnątrz budynków czy do ich dekoracji nie da się nawet zauważyć nic typowo chińskiego czy włoskiego. (...) W większości przypadków, to aktywności i praktyki mieszkańców są tym, co czyni te miejsca tym, czym są, nadaje im nazwę i pozwala je zrozumieć. Region staje się kontekstem dla praktyk kulturowych, a poprzez nie nabiera znaczenia 12 . Jeżeli spróbujemy chwilowo zapomnieć o specyfice miejsca, to cechy takie, jak wydzielony przestrzennie obszar miasta o charakterystycznej urbanistyce i formie architektonicznej, także charakterystyczna struktura społeczna, silna identyfikacja, ekskluzywność i wspólnota doświadczeń sprawiają, że slumsy metropolii globalnego Południa spełniają kryteria definicji regionu. Tutaj, tak jak w podmiejskiej architekturze mieszkaniowej Segala, lokalność architektury oparta jest na tożsamości, możliwościach i przede wszystkim współczesnych ograniczeniach, a nie tradycji. Jako wyraz szacunku do lokalnej wspólnoty, jej składu osobowego, ale także do miejsca i jego tożsamości można rozumieć projekt Studia Elemetal, które pomimo ograniczeń terenu i funduszy na miejscu slumsów w chilijskim mieście Iquique zaprojektowało osiedle dla całej dotychczasowej społeczności. Ważnym 11 Krzysztof Nawratek, Miasto jako idea polityczna, Korporacja Ha!art, Kraków 2008. 12 Barbara L. Allen, On Performative …, dzieło cyt., s. 420. elementem projektu było prawo mieszkańców do pozostania na swoim miejscu i wśród społeczności, z którą żyli do tej pory, a więc ochrona ich sposobu życia i relacji społecznych. Rozwiązaniem okazało się nie tyle zaangażowanie mieszkańców w budowę, co wiara, że po zapewnieniu im pewnych podstawowych warunków mieszkalnych są oni w stanie zrobić resztę. Taki model zakłada projekt konsultowany z mieszkańcami oraz budowę obiektów przez profesjonalną ekipę. Domy jednak z powodu zbyt małych funduszy rządowych powstały w bardzo zredukowanej formie, miały niewystarczającą powierzchnię i w dużej mierze były niewykończone (np. bez wewnętrznych ścian działowych). Jednocześnie projekt zakładał takie ukształtowanie budynku, by później mieszkańcy sami mogli go jak najniższym kosztem ponad dwukrotnie powiększyć. W porównaniu do metody zaproponowanej przez Segala, zaletą tego sposobu budowy jest to, że wkład własny mieszkańców rozłożony jest w dłuższym czasie i dostosowany do ich możliwości – rozbudowują dom, kiedy mają na to czas i środki. Projekt jednocześnie nie zakłada tak rozbudowanej współpracy wewnątrz społeczności, ani nauki nowych umiejętności, ponieważ mieszkańcy rozbudują domy w technice, którą poznali niezależnie od tej inwestycji. Zaletą w porównaniu do innych, nieformalnych sposobów kształtowania zabudowy, które pojawiają się w biednych dzielnicach miast, jest nałożenie pewnych ram, które zachowując dużo swobody pozwalają utrzymać podstawowe standardy budynku i terenu go otaczającego. Zmiany, które zaszły na osiedlu, od kiedy mieszkańcy zaczęli rozbudowywać domy na własną rękę, są miarą sukcesu projektu. Nierównomierne tempo w jakim rozbudowywano poszczególne budynki, które było zależne od potrzeb i możliwości mieszkańców, różne formy, które przybrały domy, odzwierciedlając gusta mieszkańców, świadczą o tym, że założenia projektu sprawdziły się. na pogr aniczu Architektura regionalna to architektura, która dzięki wzorcom, doświadczeniu i wiedzy jest odpowiedzią na potrzeby danego społeczeństwa. Bierze ona pod uwagę możliwości, które posiada konkretna grupa ludzi, ograniczenia związane z klimatem, dostępem materiałów czy sytuacją prawno-ekonomiczną. Wiąże się więc z praktyką i strukturą społeczną a także pewną niezależnością, autonomią społeczeństwa, które wypracowuje lub zapożycza dla siebie rozwiązania, a nie bezrefleksyjnie je kopiuje. Rozumienie architektury regionalnej przede wszystkim jako konstruktu społecznego nadaje ważną rolę uspołecznionym metodom projektowania i współudziałowi użytkowników w procesie inwestycyjnym, a także redefiniuje rolę architekta. Takie rozumienie regionalizmu poszerza znacznie pole do interpretacji projektów i realizacji powstałych po 45. roku, pozostających na obrzeżach ortodoksyjnego modernizmu. Tak można rozumieć zarówno projekty Waltera Segala jak i Studia Elemental. Szczególnie projekty tego pierwszego czerpią z osiągnięć modernizmu: wprowadzenia prefabrykacji i uprzemysłowienia procesu budowy czy używania elastycznej konstrukcji. Projekt Segala nie pomija żadnej z pięciu zasad współczesnej architektury, jednak ani jedna z nich nie jest celem samym w sobie. Oba projekty odwołują się do modernistycznego mitu o emancypacji mieszkańca. Jednocześnie obie realizacje spełniają założenia architektury regionalnej, gdzie regionalizm rozumiany jest jako żywy nurt, który kształtował się równolegle, choć w cieniu modernizmu, na pograniczu lokalności i międzynarodowego postępu oraz wyobrażenia o nim. Wystarczy odczytać regionalizm jako równoległą do stylu międzynarodowego, mniej unifikującą ścieżkę rozwoju architektury • 67 — regionalizm — społeczność a potem samodzielnie, bez użycia większych maszyn, konstruowali fundamenty, montowali elementy drewnianego szkieletu, kształtowali dach i ściany. Sukcesem techniki zaproponowanej przez Segala, a także pewnej filozofii budowy, jest to, że pomimo szerokich konsultacji społecznych i dostosowania budynków do potrzeb mieszkańców już w fazie projektowej, domy na obu osiedlach w szybkim czasie zostały rozbudowane, upiększone licznymi dobudówkami, gankami itp. Zaproponowana technologia jest więc kolejnym, logicznym elementem, poszerzającym współudział mieszkańców w budowie domów. Zakodowany w projekcie niedobór środków i możliwości w pewien sposób wymuszał na przyszłych mieszkańcach współpracę. Mieszkańcy pomagali sobie zarówno na budowie, jak i poza nią, np. opiekując się nawzajem swoimi dziećmi. Wspólne problemy, realny i namacalny wpływ na realizację budowy i wzajemna pomoc skutkowały rozwojem relacji, które silnie integrowały lokalną społeczność. Praktyka, którą przywołuje Marcin Mateusz Kołakowski w swym artykule o Segalu 10 pokazuje także, że mieszkańcy po zdobyciu ogólnego doświadczenia budowlanego zaczynali z biegiem czasu specjalizować się w poszczególnych robotach, co pomagało im później w poszukiwaniu pracy. W analizach metody Segala tworzenie wspólnoty i rozwój predyspozycji zawodowych mieszkańców przywoływane są jako korzyści niemal równorzędne z budową domu. RZUT OK A NA ~ K A R O L I N A M AT Y S I A K Ogrom strat wojennych, a w szczególności przeprowadzone z premedytacją działania mające na celu niszczenie istotnych dla dorobku kulturalnego stolicy obiektów, stały się przyczyną niezgody społeczeństwa na burzenie jakichkolwiek zabytków. Niezgoda ta spowodowała także silną potrzebę rekonstrukcji najistotniejszych fragmentów miasta. Odbudowa Starego Miasta w Warszawie była jedną z pierwszych decyzji podjętych przez nowe władze po ustaniu działań wojennych. W pracowniach utworzonego w lutym 1945 roku Biura Odbudowy Stolicy od razu zaczęto tworzyć wizje przyszłego kształtu tej dzielnicy. Jednak źródeł powstałych wtedy koncepcji należy poszukiwać w okresie wcześniejszym, kiedy nikt jeszcze nie przewidywał przyszłej konieczności odbudowy, a przynajmniej nie w takiej skali. Warszawa początku XX wieku borykała się z podobnymi problemami jak większość dużych miast europejskich. Spekulacja gruntami, brak planów urbanistycznych i zabudowywanie kolejnych działek kamienicami czynszowymi, których właściciele nastawieni byli na jak największe zyski, stały się przedmiotem krytyki działającego w służbach konserwatorskich Alfreda Lauterbacha 1. 1 A. Lauterbach, Potrzeby estetyczne Warszawy, Drukarnia Naukowa, Warszawa 1915. Rozwijająca się w całej Europie myśl modernistyczna, której jednym z celów było uzdrowienie życia w mieście, w Polsce objawiła się w działalności utworzonej w 1921 roku Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, której celem było m.in. dostarczanie tanich i zdrowych mieszkań drogą samopomocy zbiorowej2, oraz powołanego w 1934 roku Towarzystwa Osiedli Robotniczych, które zajmowało się inicjowaniem budowy i eksploatacją mieszkań dla rodzin robotniczych o minimalnych zarobkach 3. Tworzone przez te organizacje osiedla realizowały hasła równego dostępu do światła, zieleni i powietrza, które budowano na obrzeżach ówczesnej Warszawy. Działania mające na celu poprawę sytuacji w mieście kojarzone są głównie z programem budowy modernistycznych osiedli mieszkaniowych, jednak nie brakowało przekonania, że należy zmieniać sytuację także w dzielnicach już zagospodarowanych. Postulaty równego dostępu do słońca, powietrza i zieleni znalazły odzwierciedlenie w tzw. wstępnym planie regulacyjnym, wykonanym 2 E. Mazur, Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa 1921-1939. Materialne warunki bytu robotników iinteligencji, Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1993, s. 32. 3 T.O.R., „Dom. Osiedle. Mieszkanie”, 1934, nr 3-4, s. 40. przez Warszawskie Koło Architektów4. Pierwsze propozycje sanacji przestrzeni miejskiej wyrosły na gruncie krytyki kamienic czynszowych, ale szybko zaczęto przekładać je także na starsze dzielnice. Wyburzanie oficyn i wprowadzanie w ich miejsce zieleńców, przy jednoczesnym zachowaniu historycznego układu ulic proponował Jan Zachwatowicz w referacie poruszającym problemy ochrony dzielnic zabytkowych i jednoczesnej poprawy warunków życia5. Podobną propozycję, opartą na ochronie jedynie budynków frontowych, przedstawił w 1930 na I Konferencji Urbanistów Polskich Antoni Karczewski6. Wybuch wojny nie przerwał rozwoju myśli architektonicznej. Architekci kontyW KONSPIRACYJNEJ PRACOWNI ARCHITEKTONICZNO URBANISTYCZNEJ, DZIAŁAJĄCEJ PRZY WSM, MODERNIŚCI KONTYNUOWALI PRACE NAD ROZWOJEM IDEI OSIEDLA SPOŁECZNEGO nuowali badania i studia zapoczątkowane przed 1. września z nadzieją na możliwość wykorzystania ich efektów po odzyskaniu niepodległości. W konspiracyjnej Pracowni Architektoniczno Urbanistycznej, działającej przy WSM, moderniści kontynuowali prace nad rozwojem idei osiedla społecznego. W Wydziale Planowania Miasta, wbrew zakazowi okupanta powstawały plany przebudowy i unowocześnienia zagospodarowanych już obszarów miasta7. Kolejną istotną organizacją była 4 M. Popiołek, Powojenna odbudowa ulicy Nowy Świat w Warszawie, Agencja Wydawnicza Ergos, Warszawa 2013. 5 J. Zachwatowicz, Dzielnice i obiekty zabytkowe w planie zabudowy miast, rękopis w Archiwum Jana Zachwatowicza, Zamek Królewski w Warszawie. 6 K. Pawłowski, Zasady ochrony, odbudowy i rewaloryzacji historycznych zespołów urbanistycznych, [w:] Miasta historyczne, red. W. Kalinowski, t. 1, Arkady, Warszawa 1986, s 50. 7 Zob. H. Syrkusowa, Działalność architektów i urbanistów w okresie II wojny światowej, [w:] Warszawa lat wojny i okupacji, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973, s. 322. powołana przy Zarządzie Miejskim Komisja Rzeczoznawców Urbanistycznych8. Wśród jej propozycji można znaleźć pojawiającą się już przed wojną poprawę gęstości zabudowy przez burzenie oficyn bocznych i poprzecznych, które ustąpiłyby miejsca zieleni9. Odbudowa zniszczeń wojennych stała w sprzeczności z panującymi ówcześnie poglądami konserwatorskimi. Kryterium autentyzmu substancji zabytkowej i powszechne przekonanie, że zniszczonych zabytków nie należy odbudowywać, traciły swoją siłę wobec ogromu zniszczeń. Mimo pomysłów pozostawienia Starego Miasta w postaci pomnika-trwałej ruiny, podjęto decyzję o odbudowie. Architekci zatrudnieni w BOS-ie, powoływali się jednocześnie na zmieniające się już przed wojną podejście do pojęcia zabytku, reprezentowane przez Gustavo Giovannoniego oraz zbiorową publikację Destinee de Paris 10, dla których znamienne było traktowanie jako wartościowych nie tylko pojedynczych dzieł, ale także całych dzielnic, stanowiących dokument OD SAMEGO POCZĄTKU PRACOM TOWARZYSZYŁO PRZEKONANIE, ŻE ODBUDOWA POWINNA STANOWIĆ ROZWIĄZANIE PRZEDWOJENNYCH PROBLEMÓW STAREGO MIASTA. historyczny w takim samym stopniu jak pojedyncze kościoły czy pałace. Owi autorzy przywołują zagraniczne przykłady dostosowywania starych dzielnic (także po zniszczeniach wojennych) do potrzeb 8 W skład Komisji wchodziły osoby związane z nowoczesną myślą architektoniczną m.in. Jan Chmielewski, Romuald Gutt, Michał Kaczorowski, Bohdan Pniewski, czy postulujący rozluźnienie dzielnic historycznych już przed wojną Jan Zachwatowicz. 9 J. Zachwatowicz, Komisja Rzeczoznawców Urbanistycznych przy Zarządzie Miejskim Warszawy w latach 1939-1944, [w:] Rocznik Warszawski 1984, t. XVII, s. 256. 10 P. Biegański, Nowoczesne poglądy na konserwację zespołów miejskich, [w:] „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947. 71 — regionalizm — rzut oka na O ODBUDOWIE W A R S Z A W S K I E J S TA R Ó W K I stan zabudowy w 1939 r. odbudowa do 1952 r. NAC SYGN. 37-1859-1 74 R Z U T +2 — NAC SYGN. 51-539-8 il.2. Zdjęcie lotnicze zniszczonego Starego Miasta Miasta. Widok w kierunku strony Dekerta współczesnego życia przez rozluźnienie ich zabudowy, co pozwala osadzić poglądy polskich architektów w międzynarodowym dyskursie konserwatorskim tego czasu. Wydział Architektoniczno-Zabytkowy nowo utworzonego Biura Odbudowy Stolicy jeszcze w latach czterdziestych rozpoczął pracę nad odbudową zabytkowych obiektów. Dla omawianego obszaru Warszawy wydzielona została Pracownia Staromiejska. W pierwszych latach po wojnie prace polegały przede wszystkim na odgruzowywaniu i zabezpieczaniu odnalezionych detali i fragmentów, mogących posłużyć rekonstrukcji. Sporządzona przed wojną dokumentacja inwentaryzacyjna, zgromadzona w Zakładzie Architektury Polskiej Politechniki Warszawskiej, umożliwiała praktycznie wierne odtworzenie zniszczonych budynków. Od samego początku pracom towarzyszyło przekonanie, że odbudowa powinna stanowić rozwiązanie przedwojennych problemów Starego Miasta. W pracowni Adaptacji i Rekonstrukcji opracowywano rysunki zburzonych obiektów pod kątem analizy możliwości przystosowania ich do potrzeb życia współczesnego11. Nie tylko XIX-wieczne kamienice czynszowe 11 P. Biegański, Organizacja i prace Wydziału Architektoniczno-Zabytkowego w Biurze Odbudowy Stolicy, [w:] „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947, s. 10. nie spełniały przed wojną odpowiednich warunków higienicznych. Brudne i ciasne, będące w fatalnym stanie technicznym kamieniczki Starego Miasta zamieszkiwała głównie biedota, rzemieślnicy i ubodzy kupcy. „Najwyższa pora nastała by ratować cenną pamiątkę wieków” 12 – czytamy o Starówce w przedwojennej publikacji. Jedną z prób poprawy jej wizerunku była inicjatywa odmalowania i ozdobienia staromiejskich kamienic, podjęta przez artystów z grupy Rytm13. Odbudowa w ulepszonej formie była zatem naturalną kontynuacją istniejących od dawna postulatów poprawy warunków życia biedniejszych warstw mieszkańców. W trakcie prac w BOSie sformułowany został program i zasady odbudowy, a także rola, jaką dzielnica staromiejska miałaby pełnić w strukturze miasta14. Planowano zachować historyczny charakter przy jednoczesnym uczynieniu jej pełnowartościową dzielnicą mieszkalną. W 1949 roku ukończono szkic urbanistyczny pod kierunkiem Wacława Podlewskiego 12 Warszawa, Magistrat Miasta Stołecznego Warszawy, Warszawa 1929, s. 113 13 Polichromie wykonali min. Zofia Stryjeńska, Stanisław Ostrowski, Stanisław Rzecki, Wacław Borowski, Tadeusz Godowski, Edward Okuń, Felicjan Szczęsny Kowarski, Zygmunt Kamiński, Zbigniew Pronaszko, Ludomir Śleńdziński, Leonard Pękalski, Romuald Witkowski, Karol Siciński. 14 Zob. W. Podlewski, Projekt Odbudowy Starego Miasta, [w:] „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947. 15 Po wojnie siedzibę na Starym Mieście znalazły m.in. Stowarzyszenie Historyków Sztuki, Archiwum Państwowe m.st. Warszawy (obecnie Archiwum Państwowe w Warszawie), a także Muzeum Historyczne m.st. Warszawy, planowane w swojej lokalizacji już przed wojną jako Muzeum Dawnej Warszawy). wiążący się z kwestią własności i brakiem narzędzi mogących przekonać prywatnych inwestorów do mniej intensywnej zabudowy, został rozwiązany przez wydany w październiku 1945 roku tzw. Dekret Bieruta. Na własność gminy przechodziły wszystkie grunty znajdujące się w przedwojennych granicach miasta. Zniszczenia KONTYNUUJĄC PRZEDWOJENNY TOK ROZUMOWANIA, ZA OSTATNI ZE STYLÓW HISTORYCZNYCH UZNANO TZW. KLASYCYZM KRÓLESTWA KONGRESOWEGO, W ZWIĄZKU Z CZYM POSTANOWIONO NIE ODTWARZAĆ I USUWAĆ ZACHOWANE ELEMENTY XIX-WIECZNYCH INGERENCJI wojenne pozwoliły zatem architektom na realizację idei, które początkowo pozostawały jedynie na papierze. Wystarczy wspomnieć powojenną odbudowę ulicy Nowy Świat, bazującą na projekcie powstałym w trakcie wojny w Miejskim Wydziale Planowania16, czy też osiedle WSM ROZWIJANE PRZED WOJNĄ PROSPOŁECZNE IDEE ARCHITEKTONICZNE, WSKAZUJĄCE KAPITALIZM JAKO PRZYCZYNĘ FATALNEJ KONDYCJI MIAST POCZĄTKU XX-WIEKU, BYŁY SZCZEGÓLNIE ATRAKCYJNE DLA WŁADZY NOWEGO USTROJU Mokotów, będące pierwszą próbą realizacji wypracowanych przez PAU koncepcji. Prace zabezpieczające i odgruzowania pochłonęły pierwsze trzy lata odbudowy. W międzyczasie państwo zaczęło coraz bardziej przejmować kontrolę nad poszczególnymi dziedzinami budownictwa. Rozwijane przed wojną prospołeczne idee architektoniczne, wskazujące kapitalizm 16 Zob. M. Popiołek, op.cit. 75 — regionalizm — rzut oka na il.1. 1952/1953. Odbudowa Kamienic na Rynku Starego w pracowni Urzędu Konserwatorskiego. Planowano zachować średniowieczny układ uliczny, jednocześnie wprowadzając postulowane już przed wojną zmiany – rozluźnienie zabudowy przez nieodtwarzanie zniszczonych i rozbiórkę zachowanych oficyn, które pozwolić miało na wprowadzenie zielonych dziedzińców. Odbudowane miały zostać wszystkie obiekty monumentalne. Badania architektoniczne pozwoliły na zadatowanie kolejnych przebudów i podjęcie decyzji o kształcie, w jakim poszczególne obiekty zostaną odbudowane. Kontynuując przedwojenny tok rozumowania, za ostatni ze stylów historycznych uznan0 tzw. klasycyzm Królestwa Kongresowego, w związku z czym postanowiono nie odtwarzać i usuwać zachowane elementy XIX-wiecznych ingerencji. Postanowiono także nie odbudowywać budynków, które uniemożliwiały rekonstrukcję średniowiecznych obwarowań. Poza budynkami mieszkalnymi za konieczne uznano wprowadzenie do dzielnicy odpowiedniej infrastruktury obsługującej: szkół, przedszkoli, obiektów opieki zdrowotnej, obiektów zaopatrzeniowych oraz instytucji, czyli pełnego programu, charakterystycznego dla rozwijanej w czasie wojny w PAU idei osiedla społecznego. Ponadto uwzględniono cechy rzemieślnicze, stowarzyszenia i instytucje państwowe15. Partery kamienic miały być przeznaczone na lokale usługowe, obsługujące mieszkańców i ruch turystyczny. Tym samym uniknięto potrzeby lokalizowania mieszkań w najsłabiej doświetlonych kondygnacjach. Połączono powstające już wcześniej idee sanacji dzielnic zabytkowych z ukształtowaną w trakcie wojny ideą osiedla społecznego. Niemożliwe do przeprowadzenia przed wojną wyburzenia nie były już przeszkodą. Drugi problem, 76 R Z U T +2 — jako przyczynę fatalnej kondycji miast początku XX-wieku, były szczególnie atrakcyjne dla władzy nowego ustroju. W 1949 roku Bolesław Bierut wygłosił referat pt. ”Sześcioletni Plan Odbudowy Warszawy”, który jak zauważa Waldemar PODSTAWOWYM PROBLEMEM STAŁA SIĘ ADAPTACJA DOMU MIESZCZAŃSKIEGO NA OBIEKT Z OSOBNYMI, NIEZALEŻNYMI LOKALAMI MIESZKALNYMI. KAMIENICE ŁĄCZONO WSPÓLNYMI KLATKAMI SCHODOWYMI, PROJEKTUJĄC GŁÓWNIE DWUPOKOJOWE, NIEPRZEWIETRZANE MIESZKANIA Baraniewski, przy zestawieniu z Kartą Ateńską, wykazuje w wielu fragmentach bardzo duże podobieństwo. Nie bez znaczenia jest też fakt, że pracowali nad nim architekci należący przed wojną do środowiska związanego z C.I.A.M.17 Słuszne przedwojenne idee stały się w nowej rzeczywistości zideologizowanym narzędziem walki politycznej. Podobnie stało się z większością pomysłów przedwojennych, które ochoczo kontynuowane były przez pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości. Wiele z nich wcielano w życie także w okresie późniejszym, najczęściej jednak w bardzo wypaczonej formie. Mimo prospołecznego charakteru idei osiedli społecznych, działalność spółdzielczości mieszkaniowej została uniemożliwiona z powodów politycznych, a przedstawiającą wypracowane w czasie wojny rozwiązania książkę Barbary 17 W. Baraniewski, Wizja lepszego miasta, w: De gestibus: studia ofiarowane przez przyjaciół Tadeuszowi Stefanowi Jaroszewskiemu, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996. C.I.A.M. – Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej został utworzony w 1929 roku przez architektów modernistów. Na IV Kongresie została uchwalona Karta Ateńska, w której sformułowane zostały zasady odpowiedniego kształtowania warunków mieszkalnych. Brukalskiej pt. Zasady społeczne projektowania osiedli mieszkaniowych, objęto cenzurą. Dekretem z dnia 26 kwietnia 1948 roku powołano Zakład Osiedli Robotniczych, który przejął wszelkie czynności związane z budownictwem osiedli społecznych i mieszkań pracowniczych. Budownictwo mieszkaniowe było całkowicie kontrolowane przez państwo. W tej sytuacji także Stare Miasto miało zostać odbudowane jako osiedle ZOR. Dla Dzielnicy Staromiejskiej powołana została pracownia pod kierownictwem Mieczysława Kuźmy. Większość założeń realizowanego przez DBOR projektu pokrywała się w teorii działaniami zamierzonymi przez pracownię Urzędu Konserwatorskiego. Dla władz państwowych liczyła się jednak głównie realizacja jak największej liczby izb mieszkalnych jak najniższym kosztem. Odpowiednio ustalone standardy regulować miały wielkość mieszkań i sposób ich planowania. Podstawowym problemem stała się adaptacja domu mieszczańskiego na obiekt z osobnymi, niezależnymi lokalami mieszkalnymi. Kamienice łączono wspólnymi klatkami schodowymi, projektując głównie dwupokojowe i nieprzewietrzane mieszkania. Polityka państwa doprowadziła do realizacji w pierwszej połowie lat 50-tych wielu mieszkań zaprojektowanych ze względów oszczędnościowych w sposób bardzo niekorzystny. Zaostrzające się restrykcje nie ominęły także Starego Miasta. Dostosowanie standardów projektowania mieszkań do zabytkowego obrysu budynków dostarczało dodatkowych trudności. W 1952 roku polecono przeformułowanie dotychczasowych zasad projektowania w celu pełniejszego wykorzystania traktu środkowego, co wiązało się z zezwoleniem m.in. na ciemne kuchnie oraz rezygnację z tylnej linii zabudowy 18. Ze środków ZOR realizowano jedynie obiekty mieszkaniowe. Obiekty zabytkowe o szczególnym znaczeniu po18 P. Biegański, Odbudowa Starego Miasta jako dzielnicy mieszkaniowej, [w:] „Teka Konserwatorska” z. 4 , 1956, s. 18. zostały natomiast w kwestii Urzędu Konserwatorskiego. Ich ilość ulegała niestety ograniczeniu w stosunku do pierwotnych planów. Wiele przeznaczonych do rekonstrukcji obiektów nie pełniących funkcji mieszkaniowych nie zostało ostatecznie zrealizowanych. W tym samym czasie podjęto także odbudowę Nowego Miasta, które podobnie jak starszą część dzielnicy realizowano jako osiedle ZOR. Osiedle to zostało podzielone na dwie części – zabytkową i nowoczesną. Część zabytkowa, zlokalizowana wokół rynku i głównej drogi łączącej go ze Starym Miastem, została odbudowana na bazie sformułowanych już wcześniej założeń. Na pozostałych terenach planowano bloki mieszkalne wypełniające kwartały zabudowy, zajęte przez obiekty uznane za bezwartościowe i zeszpecone przez XIX-wieczną zabudowę. Część zabytkowa zajęła znacznie mniejszy obszar niż nowoczesna. Głównym projektantem został jeden z twórców przedwojennych osiedli społecznych – Stanisław Brukalski. Odbudowa Starego i Nowego Miasta jest wynikiem wielu czynników. Spotykają się w niej przedwojenne pomysły na rozwiązanie problemów mieszkaniowych – idea osiedla społecznego oraz sanacji ciasno zabudowanych dzielnic, a także pojawiające się już wówczas nowe podejście do pojęcia zabytku i jego ochrony. Nakłada się na nie ówczesna polityka mieszkaniowa, która doprowadziła do wypaczenia przedwojennych idei i spadku jakości wznoszonych obiektów • Learning from Vernacular, Vitra Campus Weil am Rhein, 10.8 – 29.9.2013 ~ PR ZE M YS Ł AW SO B I ECK I Lepianki, domy z drewna, kamienia i słomy – panoramę wernakularnych form z całego świata można było oglądać w Vitrze na wystawie Learning from Vernacular. Przedstawiała ona plany, fotografie oraz około 40 z 700 modeli z Archiwum Konstrukcji Współczesnych na Politechnice w Lozannie (EPFL), którego dyrektorem jest Pierre Frey – kurator wystawy. Tematem przewodnim kolekcji zaprezentowanej w Kopule (Dome), autorstwa samego Buckminstera Fullera, było zagadnienie wernakularyzmu w architekturze. Ekspozycja miała być głosem w dyskusji zapoczątkowanej przez Bernarda Rudofsky’ego – kuratora wystawy Architecture without Architects, która odbyła się w 1964 roku w nowojorskim MoMA. Prezentacja wernakularnych struktur z najróżniejszych obszarów świata prowokowała do dyskusji o (nie)zbędności profesji architekta. Centralną część niedawnej niemieckiej wystawy stanowią jednak projekty studentów EPFL, przez co stawia ona zupełnie inne pytania. Osią refleksji jest tu rola architekta w procesach, które zazwyczaj obywały się bez niego. Wystawa badała 78 R Z U T +2 — granice, jakie stawiają sobie współcześni architekci ingerując w wypracowywane przez pokolenia lokalne formy budowlane. Wydaje się, że praktyki wernakularne kultur z całego świata nie są gotową odpowiedzią, ani alternatywą dla obecnego globalnego rynku architektonicznego. Jednak, choć pokazano rozwiązania odpowiadające na potrzeby niewielkich, często wiejskich społeczności (małe obiekty użyteczności publicznej i niewielkie zespoły mieszkalne), to nie brak w nich oryginalnych koncepcji, z których moglibyśmy czerpać inspiracje – pomysłowych technologii utylizacji wody deszczowej, zapewnienia ochrony przeciwsłonecznej czy naturalnej wentylacji, jak i prób rozwiązania lokalnych problemów społecznych poprzez architekturę. Na wernisażu nie zabrakło miejsca dla takiej gwiazdy, jak znany z innowacyjnych konstrukcji bambusowych kolumbijski architekt-rzemieślnik Simon Velez, który już na wstępie oświadczył, że nie posiada dyplomu uczelni architektonicznej. Wraz z Pierrem Freyem otworzyli wystawę wykładem i dyskusją. Czerpiąc wiedzę ze swych licznych realizacji Velez stał się twórcą pierwszych „norm bambusowych” w Kolumbii i na świecie przez co otworzył innym drogę do realizowania coraz to śmielszych, większych i bardziej odpowiedzialnych budowli z tego materiału. Kolekcja przybliżyła zwiedzającym obfitą gamę materiałów i form produkcji, które istnieją poza zglobalizowanym rynkiem komercyjnym i są przekazywane z pokolenia na pokolenie. W takich przypadkach społeczne funkcje architektury są często tak samo ważne jak estetyka lub ekonomia. Dzięki przykładom pochodzącym z różnych stref klimatycznych, wykorzystującym naturalne i odnawialne materiały, zestawionym z energetycznie-zerowymi rozwiązaniami wystawa dawała liczne inspiracje wprowadzania w życie niepisanych zasad zrównoważonego rozwoju, nie opartego na zabieganiu o certyfikaty, statystyki czy nagrody • Relacje z wystawy można znaleźć na: www.kwartalnikrzut.pl/ext/opening www.kwartalnikrzut.pl/ext/vitra NIE T YLKO KLAMKA Architectural Regionalism. Collected Writings on Place, Identity, Modernity and Tradition, red. Vincent Canizaro, Princeton Architectural Press, Nowy Jork, 2007 ~ ŁUK ASZ STĘPN IK Na początku przyszłego roku Kongres Stanów Zjednoczonych zmieni definicję długu publicznego, dzięki czemu uniknie bankructwa. W ten właśnie sposób granice języka wyznaczają granice świata, a słowo staje się ciałem. Z regionalizmem jest bardzo podobnie – rozszerzenie znaczenia pojęcia sprawia, że dzisiaj regionalny jest nawet styl międzynarodowy, który był przecież towarem eksportowym powstałym w konkretnym miejscu. Ta semantyczna modernizacja jest jednak potrzebna, skoro o lokalności architektury w miejskich planach zagospodarowania przestrzennego cały czas decyduje kąt nachylenia połaci dachowych, a krytycy Rema Koolhaasa ciągle wypominają mu wyrażenie „fuck the context”, nie zadając sobie trudu odszukania jego kontekstu. Vincent Canizaro pomaga czytelnikom w poruszaniu się w pojęciowej puszczy regionalizmu przez zebranie w jednym miejscu wszystkich najistotniejszych esejów dotyczących tematyki miejsca, tożsamości, nowoczesności i tradycji. Każdy z nich opatrzony jest dodatkowo komentarzem, który w skrótowy sposób tłumaczy koncepcje roz- wijane na poszczególnych tekstach. Powstała w ten sposób „apoteoza nieoczywistości” umożliwia zrozumienie ewolucji znaczenia regionu od czasów architektury wernakularnej, przez krytyczność w wydaniu Tzonisa, Lefaivre i Framptona, aż po współczesne koncepcje, takie jak bioregionalizm i regionalizm performatywny. Nagromadzenie wielu trudnych słów w spisie treści może odstraszać, ale pozwala autorowi uniknąć orbitowania wokół nostalgicznych skojarzeń z drewnianymi domami ulokowanymi „nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju” i zadawać pytania o populizm, kolonializm i nacjonalizm, wynikający z błędnego rozumienia pojęcia „lokalność”. Współczesna dyskusja o tożsamości architektury wydaje się odrzucać binarną, modernistyczną opozycję obiekt-otoczenie, skupiając się bardziej na roli procesów kształtujących przestrzeń życia społeczeństwa i społeczności. I tak Steven Moore pisze o sieciach technologicznych scalających skrajnie różne przestrzenie, Barbara Allen analizuje rolę ludzkiej aktywności w kreowaniu „ducha miejsca”, architekci z biura Rural Studio udowadniają, że tylko aktywny udział społeczności w tworzeniu budynków może sprawić, że obiekt stanie się lokalny, a Juhani Pallasmaa zwraca uwagę na globalizację modelu regionalizmu powstałego w krajach rozwiniętych. Dla wielu twórców, negujących paradygmat modernizacji w imię powrotu do tradycji i rzemiosła, temat tożsamości stał się pretekstem do działania na zasadzie „kopiuj -wklej”, wyrażającego bezkrytyczną fascynację architekturą szwajcarskich, portugalskich, czy skandynawskich domów. Autorzy esejów opublikowanych w „Architectural Regionalism” prezentują bardzo zróżnicowane postawy, co pozwala czytelnikom interpretować lokalność nie tylko w kategoriach estetyki i klimatu, ale też pojęć takich jak polityka, ekonomia, czy technologia • 79 — regionalizm — recenzje UCZĄC SIĘ OD WERNAKUL ARYZ MU AUTORZY Maciej Burdalski Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej i Katalońskiego Instytutu Zaawansowanej Architektury (IAAC) w Barcelonie. Interesuje się wpływem nowoczesnych technologi na projektowanie, oraz oddziaływaniami pomiędzy architekturą, a dziedzinami takimi jak kultura, polityka i socjologia. Gall Podlaszewski Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, 2009.2011-2012 pracownik HS99. W ramach Urban Heritage Research Group przy Bauhaus-Universität w Weimarze prowadzi doktorat na temat odbudowywania ciągłości urbanistycznej w Polsce zachodniej. Zapiski z miejskich wypraw wrzuca na bloga: www.criticalurbanspace. wordpress.com. Mateusz Gierszon Doktorant na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Pracuje w biurze projektowym Architektura Pasywna w Krakowie. Zajmuje się szeroko rozumianą ekologią w architekturze, zarówno w sensie ochrony zasobów i minimalizacji negatywnych wpływów budynku na otoczenie jak i ekologii społecznej. Interesuje się partycypacją, samopomocą i rozwojem lokalnych społeczności dzięki procesowi budowy. Przemysław Sobiecki Studiował na Wydziale Architektury PW oraz VIAUC w Danii, obecnie współpracuje z biurem architektonicznym w Szwajcarii. Interesuje go ewaluacja nowych problemów i kierunków projektowania, a w szczególności teorii projektowania per se oraz obiektywizacji krytyki architektury. Lubi długie podróże, które otwierają oczy na problemy przestrzeni miejskich, dostrzegalne jedynie przez kontrast, porównanie i przeżywanie. Matylda Gąsiorowska Studentka Wydziału Architektury PW oraz Socjologii Stosowanej i Antropologii na UW. Praktykowała w biurach architektonicznych w Polce i Hiszpanii. Interesuje się tematami z pograniczna architektury i socjologii: socjologią miasta oraz szeroko rozumianymi problemami przestrzeni publicznych. Dagmara Staga Studiuje w Instytucie Kultury Polskiej UW, gdzie obecnie przygo- Igor Łysiuk Dyplomant na Wydziale Architektury PW, studiował również na Karlsru- Łukasz Stępnik Student Wydziału Architektury PW. Uczy rysunku odręcznego Karolina Matysiak Studentka Wydziału Architektury PW oraz Instytutu Historii Sztuki UW. Interesują ją głównie relacje między intencjami i potencjalnymi skutkami założonymi przez projektanta, a rzeczywistym oddziaływaniem architektury na użytkowników, w dziedzinie historii kwestie architektury mieszkaniowej w XX wieku, a także kontynuacja, przemiany i krytyka przedwojennych, modernistycznych idei po wojnie, szczególnie po okresie socrealizmu. Monika Stobiecka Studiuje w Instytucie Historii Sztuki i Instytucie Archeologii Wojtek Moćko Kulturoznawca, doktorant w Zakładzie Filmu i Kultury Wizualnej Milena Trzcińska Studentka Wydziału Architektury PW oraz Instytutu Kultury Polskiej UW. Stypendystka programu Rządu Indonezyjskiego Darmasiswa. Praktykowała w biurach architektonicznych w Polsce i w Niemczech. Współtworzy stronę www.teoriaarchitektury.blogspot.com. Interesuje ją antropologiczne spojrzenie na architekturę i miasto. Zofia Piotrowska Studiowała architekturę we Wrocławiu, Sztrasburgu a obecnie Kacper Wysokiński Student w Instytucie Historii Sztuki UW, gdzie rozpoczyna pisanie pracy magisterskiej. Interesuje się historią i teorią architektury, fenomenem nowoczesności w sztuce, jej związkami z polityką, a także stosunkiem do tradycji i narodu. he Institute of Technology. Współpracuje z biurami architektonicznymi w Polsce i Wielkiej Brytanii. Oprócz tego zajmuje się propagowaniem edukacji architektonicznej na poziomie licealnym. W wolnych chwilach pasjonat motoryzacji i sportów motorowych. Instytutu KulturyPolskiej UW, obecnie przebywa na stypendium w École des Hautes Études en Sciences Sociales w Paryżu. Członek Zespołu Badań Mody i Dizajnu działającegow IKP UW oraz redakcji „małej kultury współczesnej”. Interesuje się historią,teorią oraz metodologią architektury i dizajnu, ze szczególnym uwzględnieniem kontekstów społecznych i politycznych oraz związkami dizajnu i sztuki.Współorganizator konferencji „W stronę dizajnu krytycznego” (2012). na Politechnice Warszawskiej. Odbyła staż w biurze TYIN tegnestue w Norwegii, z którym przez dwa miesiące projektowała Centrum Szkoleniowe Cassia Coop na Sumatrze w Indonezji. Pracowała także w Xiamen, w Chinach. Interesuje ją partycypacja społeczna w projektowaniu i projektowanie dla lokalnych społeczności. towuje pracę magisterską z zakresu studiów miejskich. Zawodowo związana z Instytutem Adama Mickiewicza. Interesuje się antropologią miasta, głównie relacjami rodzącaymi się pomiędzy jednostką ludzką i miastem. i współtworzy stronę www.teoriaarchitektury.blogspot.com. Praktykował w biurach architektonicznych w Polsce i Szwajcarii. Interesuje go popularyzacja szeroko pojętej teorii projektowania, co stara się realizować poprzez tłumaczenie esejów i manifestów architektury XX i XXI wieku. UW. Współpracowała z Muzeum Sztuki Nowoczesnej podczas konferencji dotyczącej Oskara Hansena. Interesuje się związkami XIX i XX-wiecznej architektury z polityką oraz sposobami promocji i popularyzacji sztuki i archeologii. KonKurs zrównoważony rozwój BMW reklama C A L L FO R PA PER S R Z U T+ Konkurs na projekt poprawiający jakość życia mieszkańców miast. EKSPERY M ENT czas wolny Termin nadsyłania projektów 31.01.2014 termin nadsyłania abstraktów 29.12.2013 www.bmwtransformy.pl ekologia Główny parTner: mobilność miejska recykling współpraca: parTnerzy: paTronaT: b m w/ u r b a n / t r a n s f o r m s . w i z j e s ta j ą s i ę r z ec z y w i s t o ś c i ą . BMW Group Polska włącza się w dyskusję nad zrównoważonym rozwojem polskich miast i wspólnie z Fundacją Nowej Kultury Bęc Zmiana ogłasza konkurs BMW/ URBAN/TRANSFORMS/2013. WA ATY PER ÓW KOO ŻYWC SPO Celem konkursu BMW/URBAN/TRANSFORMS/2013 jest wyłonienie najciekawszego projektu realizującego w praktyce ideę zrównoważonego rozwoju, dzięki któremu miasto może się stać miejscem bardziej przyjaznym dla mieszkańców. Konkurs ma charakter ogólnopolski i skierowany jest do architektów, urbanistów, designerów, ale również organizacji społecznych czy wspólnot obywatelskich – wszystkich tych, którzy chcą zmieniać i unowocześniać przestrzeń miejską. Zgłoszone projekty w wymierny sposób mają poprawiać jakość życia mieszkańców w jednym z następujących obszarów: miej- ska mobilność, zrównoważony rozwój, ekologia, recykling, rewitalizacja przestrzeni, bezpieczeństwo, energia, estetyka miasta, komunikacja w przestrzeni miejskiej, czas wolny, systemy parkingowe oraz energia odnawialna. Zwycięski zespół dostanie nagrodę w wysokości 10.000, – PLN, a zwycięski projekt otrzyma dofinansowanie w wysokości 100.000, – PLN, przeznaczonych na jego realizację i zostanie włączony w przestrzeń jednego z polskich miast. Konkursowe prace oceni jury, w którego skład weszli: Aleksandra Wasilkowska, Bogna Świątkowska, Edwin Bendyk, Grzegorz Piątek. Honorowym członkiem jury został Reinier de Graaf z biura projektowego OMA. Więcej informacji i regulamin konkursu na stronie www.bmwtransformy.pl SPIS TREŚCI Ilustracje wykorzystane na początku rozdziałów: 2 RŚWIAT E G I—O N A L I Z M wstęp Wyspy w Dubaju, licencja CC (CC BY NC SA 2.0), flickr, aut. latitudes, 6 PAŃSTWO Glorious Tower, Beautiful W I E Ż O—W I E CCCTV , SA L Az wystawy KON C E R Tfuture, O WNick A Bonner i Dominic Johnson-Hill, I PR ZESZCZEPIAN IE . JAK REM KOOLHA AS wikimedia commons,WOJTEK domena publiczna, MMIASTO IER— Z Nowy Y SOrlean, I Ę Zplan R zE1728 G Ir.,Olicencja NAL I Z M E M ? MOĆKO 12 Beata Kfot. RY T YGłaz, K A REGIONU 18 Aflickr, R Caut. H Ikiberpipa, TEK TUR A WOBEC N IECIĄG ŁOŚCI U R B A N I S T YC Z N YCH W P O L S CE oraz mapa warszawskiej Starówki na s.72-73 autorstwa Łukasza Stępnika, na podstawie PODLASZEWSKI Zmateriałów A C H OBiura D NOdbudowy I E J GALL Stolicy. 12 RDokonaliśmy E G I O Nwszelkich A L I Zstarań, M I aby PO L I T Y Księ A z właścicielami NA GÓR NY M skonatktować praw autorskich KACPER któregokolwiek Śpublikowanych L Ą S K U materiałów. W L A TWAprzypadku C H zastrzeżeń, - zestrony WYSOKIŃSKI 30 W A R T O Ś Ć L O K A L N O Ś C I rozmowa ze Stanisławem SPOŁECZNOŚĆ — Detal dekoracji zewnętrznych ścian domów, Čičmany, Słowacja, MACIEJ BURDALSKI RZUT OKA NA — Herbert Bayer, Lonely Metropolitan, 1932, licencja CC (CC BY NC SA 2.0), z właścicieli praw, prosimy o kontakt z redakcją. Niemczykiem 38 Biuletyn Koła Naukowego Architektury i Urbanistyki „A” PWydział A T RArchitektury ZĘ W D ÓŁ, W IDZĘ WIĘCE J. Politechniki Warszawskiej O M I E J S K I E J T OŻ S A M O Ś C I W D E TA L U DAGMARA STAGA 42 SGłówny T Y Lsponsor: Z AKOPIAŃ SKI . HISTORIA STOBIECKA A W S P Ó Ł C Z E S N O Ś Ć MONIKA 49 ( N I E ) M I E J S C E rozmowa z prof. Marią Lewicką 56 Z ASZCZEPIAN IE ARCHITEK TURY LOK ALN E J ZOFIA PIOTROWSKA 63 BUDUJĄC WARTOŚCI . REG IONALN E GIERSZON P O G R A N I C Z A M O D E R N I Z M U MATEUSZ 70 O O D B U D O W I E W A R S Z A W S K I E J S TA R Ó W K I Druk: EFEKT Drukarnia Offsetowa, ul. Lubelska 30/32, 03-802 Warszawa KAROLINA MATYSIAK 78 U C Z Ą C S I Ę O D W E R N A K U L A R Y Z M U recenzja PRZEMYSŁAW Patronat medialny: SOBIECKI 79 N I E T Y L K O K L A M K A recenzja 80 AUTOR Z Y ŁUKASZ STĘPNIK