Czy tolerancja wystarczy?

Transkrypt

Czy tolerancja wystarczy?
nadzieja.pl - Mirosław Chmiel - Czy tolerancja wystarczy?
Czy tolerancja wystarczy?
Jeden z długo przetrzymywanych zakładników po odzyskaniu wolności stwierdził,
że nie żywi nienawiści do swoich prześladowców. „Nie mam miejsca ani czasu na
nienawiść” — powiedział. — „Moja nienawiść i tak nic by im nie zrobiła. Raniłaby
tylko mnie, a tego nie chcę”.
Czy my, chrześcijanie, nienawidzimy naszych wrogów? A kim są nasi wrogowie?
Wrogowie to ci, którzy chcą nam wyrządzić krzywdę. Zwracamy na tych ludzi
baczną uwagę i przyglądamy się ich poczynaniom. Natomiast wobec naszych
przyjaciół i znajomych nie musimy zachowywać stałej czujności. Od czasu do czasu
możemy nawet pozwolić sobie na to, by o nich zapomnieć, ale wrogów nie
potrafimy spuścić z oczu. I tacy ludzie mogą się stać naszą obsesją.
TRZY WYMIARY NIENAWIŚCI
Jaka jest nasza emocjonalna reakcja na naszych wrogów? Gniew? Niechęć?
Nienawiść? Skąd wiemy, że to nienawiść? Nienawiść potrafi przetrwać długi okres
czasu i wokół niej może się obracać całe życie człowieka. Nienawiść przejawia się w
gniewie, podejrzliwości oraz niechęci. Gdy jesteśmy rozgniewani, przypominamy
sobie czyny, które popełnili nasi wrogowie. Łapiemy się na tym, że raz po raz
przywodzimy je na pamięć. Sama myśl o niesprawiedliwości doznanej w przeszłości
sprawia, że krew się w nas gotuje. Nie spoczniemy, póki nie wymierzymy
„sprawiedliwości”, wynajdując jakiś sposób na to, by wywrzeć zemstę. Nienawiść
rodzi podejrzliwe patrzenie w przyszłość. Czujemy się urażeni nie tylko tym, co
wróg uczynił nam w przeszłości, ale także zagrożeni tym, co może uczynić w
przyszłości. To budzi naszą czujność. Czuwamy i pilnie obserwujemy każde jego
posunięcie.
Podejrzliwość wzmaga się karmiona domysłami, co wróg może zrobić, aż przeradza
się w pewnego rodzaju stan pseudoreligijnej wręcz czujności. Nienawiść zwrócona
ku teraźniejszości to niechęć. Nasza nienawiść do wrogów może dotyczyć nie tylko
tego, co zrobili, albo co mogą zrobić. Samo ich istnienie, bez względu na to, czy
mogą nam wyrządzić krzywdę w przyszłości, czy też nie, sprawia, że żywimy do
nich niechęć. Póki nasi wrogowie żyją, nie możemy być sobą.
JAK POKONAĆ NIENAWIŚĆ?
Jak my, jako chrześcijanie, możemy pokonać nienawiść we wszelkich jej formach, a
więc gniew, podejrzliwość i niechęć? Czy tylko dzięki tolerancji? Czy po prostu
wierząc, że w tym niedoskonałym świecie są ludzie podobni do nas, należący do
jednej, wielkiej, ludzkiej rodziny i posiadający szczególną wartość, której nie wolno
strona 1 / 2
nadzieja.pl - Mirosław Chmiel - Czy tolerancja wystarczy?
nam lekceważyć? Czy sądzimy, że gdy zaczniemy patrzeć na nich jako na część
rodzaju ludzkiego i postaramy się dostrzegać ich zalety, to nasz stosunek do nich
zmieni się na lepszy i zaczniemy ich tolerować?
Zwolennicy tolerancji zaproponowaliby jeszcze inną duchową strategię —
współistnienie! Ten pogląd zakłada, że rezygnujemy z religijnej obsesji na punkcie
naszych wrogów. Mamy ich po prostu zostawić w spokoju. Przenieść ich z centrum
na obrzeża naszej uwagi. Jedyna trudność w tej strategii polega na tym, że wróg
jest właśnie tą osobą, której nie potrafimy usunąć z centrum naszej świadomości.
Nienawiść sprawia, że wróg odgrywa pierwszoplanową rolę w naszym życiu.
CHRZEŚCIJAŃSKA SIŁA
Wielką pomocą okazuje się tu chrześcijańska siła. Chrześcijańska reakcja na
wrogość jest zasadniczo odmienna od opisanej. Zamiast odprężenia dzięki
tolerancji chrześcijańska wiara zaleca skupienie uwagi na wrogu. Jezus uczył: Jeżeli
twój wróg (przełożony, który władczo odnosi się do ciebie, kolega, którego nie
lubisz, członek rodziny, który cię drażni) zajmuje w znacznym stopniu twoją uwagę,
nie próbuj rozwiązać tego problemu przez spychanie go na obrzeża świadomości.
Niechaj twoi wrogowie pozostaną w centrum twojego zainteresowania. Miłuj ich.
Miłuj twoich wrogów, błogosław tych, którzy cię przeklinają, módl się za tych,
którzy tobą pogardzają i prześladują cię. Pamiętaj o swoich wrogach. Niech staną
się obiektem twojej miłości, błogosławieństwa i wstawienniczej modlitwy. Ta
chrześcijańska postawa jest wyraźnie sprzeczna z rozumieniem tolerancji. Nie
należy jednak przypuszczać, że gruboskórna i zaborcza ludzka miłość jest wzorem i
treścią chrześcijańskiej miłości będącej zaprzeczeniem prawdziwej tolerancji.
Chrześcijańska miłość nakazuje obdarzać wolnością tych, których się kocha i w tym
jednym jest bardziej podobna do tolerancji niż do ludzkiej miłości.
Rozważ przypadek cudzołożnej kobiety (zob. J 8,1-11), którą cały tłum skazał na
potępienie, a Chrystus dał jej wolność, mówiąc: „Kto z was jest bez grzechu, niech
pierwszy rzuci na nią kamieniem” J 8,7. To Jezus przebaczył jej grzech, a nie tłum.
Jego sąd i przebaczenie zmusiły zgromadzonych do pozostawienia jej w spokoju. „A
gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim” J 8,9. Kiedy
ci, którzy chcieli ją ukarać, powierzyli grzeszną kobietę w ręce Zbawiciela, teraz
mogli się tylko rozejść. Stali się „tolerancyjni”.
Chrześcijańska miłość różni się jednak od tolerancji. Tolerancja jest negatywna,
miłość pozytywna. Chrześcijańska miłość nie tylko odrzuca obsesję nienawiści.
Wzywa do pozytywnych czynów miłosierdzia i współczucia wrogowi. Chrześcijańska
miłość nie tylko pokonuje gniew i nienawiść, ale także zastępuje je zachowaniami
pozytywnymi.
strona 2 / 2
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)