Seminaria europejskie - Polska Fundacja im. Roberta Schumana

Transkrypt

Seminaria europejskie - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Seminaria europejskie
koordynator: Joanna Różycka-Thiriet
[email protected]
Tematem pierwszego Seminarium europejskiego w nowym roku akademickim była Rosja i jej relacje z Unią
Europejską. Zagadnienie to przedstawili Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich i Piotr Kościński
z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Spotkanie prowadziła Joanna Różycka-Thiriet –
koordynatorka seminariów.
Pierwsze pytanie, jakie prowadząca zadała
prelegentom, dotyczyło tego, jak Rosja
postrzega Unię Europejską. Zdaniem Marka
Menkiszaka to pytanie jest kluczowe. Na
Zachodzie nie rozumie się polityki Rosji, bo nie
rozumie się jej sposobu postrzegania. Dla
Rosji UE nie jest wspólnotą. Dla niej to koncert
mocarstw. A polityka Unii jest pochodną
interesów
najważniejszych
europejskich
państw. W latach 90-tych Rosja wyróżniała
w ramach Unii 4 mocarstwa: Niemcy, Francję,
Włochy oraz Wielką Brytanię. To z nimi
utrzymywała bilateralne relacje. W związku z
kryzysem 2008 roku nastawienie Rosji zmieniło
się. Stwierdziła, że jest jeden hegemon –
Niemcy, a reszta krajów musi w łonie Unii walczyć o swoje interesy. To wybijanie się Niemiec w grupie
unijnych państw początkowo Rosja postrzegała bardzo pozytywnie. Rządzący Rosją od 14 lat Putin od
początku, choćby z racji swojej biografii, preferuje Niemcy. Snuto wizje o zbudowaniu Wielkiej Europy –
europejskiej „nadstruktury” opartej na serii porozumień między obszarem postsowieckim (którego jądro
stanowiłaby Rosja) i Unią (której jądro stanowią Niemcy).
Ale przyszło wielkie rozczarowanie, bo Niemcy wykonały działania uderzające w interesy Rosji. Tak odebrano
próbę obniżenia cen gazu, postępowanie antymonopolowe Komisji Europejskiej przeciwko Gazpromowi
(rzekomo z inicjatywy Niemiec), aktywność we wschodnim sąsiedztwie UE, wspieranie integracji europejskiej
na Ukrainie, sposób rozwiązania kryzysu finansowego na Cyprze. Fakt, że klienci cypryjskich banków (w dużej
mierze rosyjscy oligarchowie), musieli za niego zapłacić, odebrano jako świadome działanie przeciwko Rosji,
niszczenie raju podatkowego.
Winą za sytuację na Ukrainie Putin obarcza USA (promujące wszędzie na świecie kolorowe rewolucje), ale też
i UE. Uważa to za próbę skolonizowania Ukrainy, próbę wypchnięcia Rosji z tego kraju.
Poza Niemcami są też inne państwa Unii, które nadal mają dla Rosji znaczenie. W przypadku Francji
przykładem współpracy jest zamówiony przez Rosję lotniskowiec Mistral (pytanie, czy zostanie on ostatecznie
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach
Programu Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
dostarczony), w Rosji obecny jest francuski Total, były też (odłożone na razie) wspólne plany dotyczące złóż
na Morzu Barentsa. Również Włochy za czasów Berlusconiego utrzymywały z Rosją bliskie relacje (bo włoski
premier i rosyjski prezydent przypadli sobie do gustu). Włoskie firmy są partnerem w gazociągu South Stream.
Współpraca z Niemcami dotyczy zaś energii, technologii i wojskowości (ta ostatnia ostatnio została
zawieszona). Rosja zawiera bilateralne układy z powyższymi partnerami.
Kiedyś Wielka Brytania za rządów Tony’ego Blaira próbowała zbliżyć się z Rosją, ale ostatecznie nic z tego
nie wyszło. Mimo pewnej gotowości ze strony Rosji, Zjednoczone Królestwo naraziło się jej w kilku
zasadniczych kwestiach (np. w sprawie zabójstwa Aleksandra Litwinienki, udzielenia azylu Borysowi
Bierezowskiemu). Niemniej, londyńskie City korzysta na obecności rosyjskiego kapitału, wielu Rosjan mieszka
na Wyspach.
Piotr Kościński podkreślił, że Rosji łatwiej jest rozmawiać z pojedynczymi państwami niż z całą UE, która jest
od niej silniejsza. Dlatego Polsce zależy, by rozmawiać z Rosją za pośrednictwem Unii.
Zwrócił uwagę, że ciężko jest nam myśleć jak Putin, bo jego sposób myślenia odbiega od zachodniego. Uznał,
że zawiódł się na Europie, na poszczególnych europejskich państwach. Takie nastawienie widać w rosyjskiej
propagandzie przedstawiającej Europę jako przeżartą np. homoseksualizmem, a Rosję jako ostoję
konserwatyzmu. O ile Zachód jest pragmatyczny, to Rosja, choć też pragmatyczna, jest również oficjalnie
bardziej ideologiczna. Z jednej strony Moskwa, Petersburg są bardziej europejskie niż kiedykolwiek. Z drugiej,
Rosja jest bardziej antyeuropejska niż kiedykolwiek.
Niewątpliwie wydarzenia na Ukrainie wymuszają szybszą zmianę sposobu postrzegania Rosji w Niemczech.
Co z kolei wzmacnia antyunijne myślenie Putina. Mimo że wiele krajów UE chętnie robiłoby biznes z
Rosjanami, to ze względu na samą Rosję i Ukrainę pogorszenie stosunków jest nieuniknione.
Z naszego punktu widzenia to lepiej, że będzie jeden punkt widzenia Rosji.
Kolejne pytanie dotyczyło integracji wschodniej Europy. Czy można ją postrzegać jako fascynację
mechanizmami Unii Europejskiej? Zdaniem Piotra Kościńskiego jest to w jakimś sensie naśladownictwo.
Jednak nowa euroazjatycka unia celna ma niejasne struktury, niejasną przyszłość. Jedno tylko jest jasne –
Rosja chce odrywać kluczową rolę na obszarze postsowieckim.
Wspólnota Niepodległych Państw praktycznie już nie istnieje. Inne powołane struktury też niespecjalnie
funkcjonują. Teraz podjęto kolejną próbę z udziałem Rosji, Białorusi i Kazachstanu zbudowania
Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Póki co na razie Armenia z różnych powodów nie została członkiem unii
celnej. Kazachstan i Białoruś nie chcą, by nowy członek (zawsze popierający Rosję) zaburzył równowagę
organizacji. Stąd nie wiadomo, czy Armenia wejdzie to unii i jaka będzie przyszłość tej inicjatywy.
Marek Menkiszak potwierdził, że organizację tę łączy z UE pozorne podobieństwo. Np. Euroazjatycka Komisja
Gospodarcza to taka Komisja Europejska. Ale charakter tego procesu integracji jest zupełnie inny – UE
powstawała stopniowo, powoli, struktury rozbudowywano w celu rozwiązywania kolejnych problemów. Tu
Rosja najpierw buduje struktury, a potem trzeba się zastanowić, czemu mają one służyć. Integracja na
Wschodzie wygląda tak, że są dokumenty, ale nie są wcielane w życie. Nawet ratyfikacja tego nie gwarantuje.
Takim przykładem czegoś, co miało być, a nie istnieje, jest Związek Białorusi i Rosji. A miał być wspólny rubel
i instytucje, miał być sukces.
Putin rzucił hasło unii celnej w 2009 roku. Wtedy Rosja wychodziła jeszcze naprzeciw partnerom. Dawała im
korzyści z integracji. Teraz Białoruś i Kazachstan de facto bronią się przed pogłębieniem integracji. Odczuwają
straty wynikające ze współpracy gospodarczej. A Rosja posuwa się do szantażu, żeby tę integrację
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach
Programu Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
przeprowadzić. Dąży na siłę, poprzez presję polityczną do poszerzenia Unii Euroazjatyckiej, nie patrząc na
przygotowanie danego kraju. W zasadzie Armenii została zmuszona do akcesji groźbą wycofania gwarancji
bezpieczeństwa (państwu zagraża sąsiedni Azerbejdżan). Armenia zrezygnowała więc z umowy
stowarzyszeniowej z UE, pomimo że nawet nie sąsiaduje z krajami unii celnej. Dla samej Unii Euroazjatyckiej
to, czy Armenia wejdzie, czy nie wejdzie nie ma gospodarczego znaczenia. Padły już również oferty
członkostwa dla Azerów, Kirgistanu, Turcji, Mongolii. Unia ta zamiast oferować stopniową integrację staje się
politycznym narzędziem przeciwko UE i Chinom.
Następnie prowadząca zadała pytanie o to, jak Unia Europejska odbiera Rosję i jakie formy przybiera
współpraca obu stron. Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich stwierdził, że UE postrzega Rosję przez pryzmat
energetyki. 30% energii UE pochodzi z Rosji. Z kolei 80% rosyjskiego gazu i ropy trafia do Unii. Mamy więc do
czynienia z silną współzależnością, jeśli chodzi o energetykę. Dla Unii Rosja jest zapleczem surowców, a dla
Rosji Unia jest ich głównym rynkiem zbytu.
Obroty z UE to 48% rosyjskiej wymiany handlowej. Dla Unii handel z Rosją to zaledwie 9,5%, co potwierdza
asymetrię tych stosunków. UE wysyła maszyny, narzędzia, produkty rolne. Embargo na produkty rolne z UE
wprowadzone przez Rosję dotknęło zresztą ją samą bardziej niż unijne sankcje.
Trudno będzie relacje rosyjsko-unijne zmienić. Poważna reorientacja źródeł energii jest trudna. Udział
surowców z Rosji w unijnej energetyce znacząco się nie zmieni. Jednak obecnie doszło do poważnego
ochłodzenia stosunków, zaufanie kluczowe dla biznesu zostało zachwiane. Rosja wydaje się
nieprzewidywalna – odbiera majątki, brakuje bezpieczeństwa prawnego, sądownictwo nie jest niezależne. To
źle wróży. Koszty polityczne współpracy wojskowej już są zbyt duże.
Piotr Kościński potwierdził, że Zachód patrzy na Rosją przede wszystkim pod kątem biznesowym. Koncerny
są nią zainteresowane (szansą na duże zyski), ale nie stać ich na duże ryzyko, jakie się z nią wiąże – mamy
do czynienia z wojną, skomplikowana jest też sytuacja wewnętrzna w samej Rosji. Ekspert podkreślił, że tak
naprawdę to Rosja jest partnerem słabszym od Unii.
Joanna Różycka-Thiriet zapytała też, czy możemy mówić, że wzajemne relacje między UE i Rosją są wrogie?
Jako przykład podała ostatnią wymianę listów między przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem
Barroso, a prezydentem Putinem (domagającym się modyfikacji umowy między Unią i Ukrainą i grożącego
sankcjami odwetowymi). Jako pierwszy głos zabrał analityk PISM, przypominając o zmianie, jaką stanowiło
zestrzelenie cywilnego Boeinga. Ale czy można mówić o wrogości? UE to konglomerat krajów o odmiennych
priorytetach i interesach. Polska trzyma się w tej kwestii razem z państwami nadbałtyckimi i Rumunią. To
zróżnicowanie wewnątrz Unii jest i będzie w odniesieniu do różnych spraw. Choć niewątpliwie zmiana
nastąpiła, a utrata zaufania będzie miała konsekwencje.
Marek Menkiszak uważa, że UE ma problem z tym, jak nazwać Rosję. Unika się nazywania ją strategicznym
partnerem. Nazwać ją wrogiem nikt nie ma odwagi. Tylko były sekretarz generalny NATO Anders Fogh
Rasmussen już praktycznie odchodząc ze stanowiska mówił o Rosji jak o przeciwniku. Ostro o Rosji mówiła
też prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Podczas przesłuchania kandydatów na unijnych komisarzy przyszła
szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini powiedziała, że trudno Rosję nazwać partnerem, ale to bardzo
ważny kraj w sąsiedztwie UE. Oczywiście potępiła także rosyjskie działania na Ukrainie. Ciężko się wyleczyć
z tęsknoty za Rosją będącą pragmatycznym partnerem, z którym dobrze się współpracuje.
Następnie możliwość zadania pytań mieli słuchacze. Pierwsze dotyczyło tego, czy Polsce opłaca się tak
angażować na Ukrainie i antypolskiego nacjonalizmu w tym kraju. Piotr Kościński zacytował marszałka
Piłsudzkiego, że bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski. Warto mieć przyzwoitych sąsiadów.
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach
Programu Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
Problem Ukraińców polega na tym, że jako społeczeństwo mają trudności ze znalezieniem swoich bohaterów.
Stąd fascynacja Stepanem Banderą i UPA postrzeganym jak organizacja walcząca o niepodległość Ukrainy.
A z naszej perspektywy UPA walczyła przede wszystkim z Polakami. Pytanie, czy wystarczająco dużo
rozmawialiśmy o tym z Ukraińcami? Aktualnie nacjonalistyczna partia Swoboda ma około 4% poparcia. Prawy
Sektor 1%. To nie jest duże poparcie. Przedstawiciel PISM sądzi, że Polacy powinni się angażować na
Ukrainie i budować tam propolskie lobby. Polskie działania nie mogą się sprowadzać do aktywności MSZ.
Marek Menkiszak wskazał, że Polacy nie wspierają Ukrainy przez sentymenty czy altruizm. Tu chodzi o nasze
bezpieczeństwo. Ukraina nie może się stać rosyjską kolonią. Podporządkowanie tak dużego kraju rozochoci
Rosję, która będzie chciała pójść dalej. Ukraina to rzeczywiście rodzaj bufora.
Uważa on też, że przesadą jest mówienie o antypolskim nacjonalizmie na Ukrainie. Kandydaci tego nurtu
zebrali podczas wyborów prezydenckich 2-3% łącznie. Poziom sympatii dla Polski jest bezprecedensowy.
Około 40% respondentów mówi, że Polska jest sojusznikiem Ukrainy. Plasujemy się na 1. miejscu
wyprzedzając choćby UE i USA. Negatywne konsekwencje naszego zaangażowania owszem będą. Ale i tak
byśmy nie uniknęli nieprzyjemności. Rosja i tak będzie uderzać w Polskę, cokolwiek zrobimy.
Kolejne pytanie dotyczyło reakcji Rosji na wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Przyjęto tę informację z zainteresowaniem, chociaż z drugiej strony media ledwo ją odnotowały. Towarzyszył
temu pewien niesmak, że lider państwa prowadzącego wrogą Rosji politykę będzie mógł psuć relacje z Unią.
Zwracano uwagę, że wybór Tuska równoważy wybór Mogherini. Ale ogółem reakcja była umiarkowanie
obojętna, bo stanowiska te nie są postrzegane jako mające realne znaczenie. Realnie o polityce zagranicznej
decydują Berlin czy Paryż. Tak więc wpływ Tuska będzie znikomy.
Ostatnie pytanie dotyczyło tego, jak daleko posunie się Unia. Zdaniem Piotra Kościńskiego obecnie polityka
UE jest reakcją na działania Rosji. Unia nie jest przystosowana do sytuacji nadzwyczajnych, a raczej do
codziennego prowadzenia biznesu. Unia nie widzi sensu prowadzenia wojny. Jak coś się dzieje w sąsiedztwie,
UE ma problem. Szybkie podjęcie wspólnego działania jest trudne. Ale takie szybkie decyzje możliwe są
w federacji, jak w USA, gdzie decyzje podejmuje Barack Obama z Kongresem, a nie tyle państw, co w Unii.
Niemcy nie będą dyktatorem wewnątrz Europy. Muszą szukać sojuszników dla każdego swojego stanowiska.
Nakreślenie przyszłości stosunków z Rosją jest bardzo trudne. Ich przyszłość zależy od Rosji. Unia będzie
musiała reagować na rosyjskie posunięcia, bo nie będzie miała wyboru.
Marek Menkiszak przypomniał, że aktualnie Rosja straszy kryzysem gazowym. Prowadzone są trójstronne
rozmowy między Ukrainą, Rosją i Unią Europejską o tranzycie gazu. Jest presja, żeby podpisać jakieś
porozumienie, żeby na przednówku, jak zapasy się wyczerpią, nie zabrakło gazu.
Wydaje się, że UE doszła do granicy konsensusu odnośnie sankcji. Te ostatnie (w pierwszej połowie
września) przyjęto z ogromnym trudem. Co prawda nikt ich nie zawetował, ale były pomruki niezadowolenia.
Ostatecznie Niemcy jakoś przepchnęły te sankcje. Z jednej strony Niemcy boją się eskalacji konfliktu, dążąc
do pokoju nawet za cenę ustępstw. Ale z drugiej strony to ich zasługa, że w ogóle sankcje są.
Świadomość powagi sytuacji doprowadziła do podjęcia decyzji. Co będzie dalej, nie wiadomo. Jeśli Rosja
uzna, że może inaczej osiągnąć swoje cele, zrezygnuje z metod siłowych. Jeśli nie, powróci do nich.
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach
Programu Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce

Podobne dokumenty