Dziennikarze rodem z AGH – „Podłączeni”

Transkrypt

Dziennikarze rodem z AGH – „Podłączeni”
Dziennikarze rodem z AGH
Kolejna próba dziennikarska studentki Wydziału Nauk Społecznych Stosowanych, napisana w ramach przedmiotu Retoryka i gatunki medialne
– dowcipny głos socjologa w sprawie zbiorowości „podłączonych”…
Anna Małecka
Agata Rzepczyk – studentka I roku studiów magisterskich uzupełniających w zakresie Socjologii (specjalność: Multimedia i komunikacja społeczna)
Podłączeni
Kapitol. Mekka informatyków.
15 pięter, 646 „kompów” w sieci,
28 switchów Cisco Catalyst 2950
w każdej sekundzie przesyłających
więcej informacji, niż cały nasz wydział jest w stanie spisać „ręcznie”
przez jeden miesiąc. Ile metrów
przewodów było trzeba, aby to
wszystko połączyć w jedną z najbardziej nowoczesnych sieci w Polsce, nie wiem. Nie próbuje nawet
tego dociec – było by to jak przysłowiowe porywanie się z motyką
na słońce.
W ten ogromny zwój kabli wrzucono nas, początkujących socjologów. Wprawdzie mamy w drugiej
części naszego „przydomku” słowo multimedialni, ale w zderzeniu
z tym monstrualnym medium, tutejszym guru – siecią, uświadamiamy sobie, że nasza wiedza jest jedynie kropelką w oceanie. Czasami lepiej się z tą nasza multimedialnością nie ujawniać. Bo jeszcze jakiś przeciętny student EAiIE
(i to na dodatek z pierwszego roku)
spyta nas o konfigurację DNS-ów
i co wtedy? Nie pozostanie nic innego jak podkulić ogon i wrócić do
lektury „Państwa” Platona. Ale nie
ma co się przejmować – on przecież też najprawdopodobniej nic
nie wie o imperatywie kategorycznym Kanta.
Murów naszej uczelni nawet
wojna zburzyć nie zdołała i niektóre z nich stoją nietknięte już od
1919 roku, ale to, co w murach, dynamicznie się zmienia. Akademia
generuje obecnie coraz więcej informatyków, automatyków, elektrotechników. W tym roku akademickim utworzono aż 4 nowe informatyki stosowane na różnych wydziałach, a wiecie, co to dla nas oznacza socjolodzy, prawie-socjolodzy
i pseudo-socjolodzy? To mianowicie, że przez najbliższe lata nadal
w Tawo czy w Krakusie będziemy
nasłuchiwać niesamowitych dialogów o asemblerach, Unix-ie czy
o C++ – takich od których żołądki
humanisty przestają wytwarzać soki trawienne, a spożywany właśnie
schabowy staje okoniem w gardle.
Dywagacje dywagacjami, ale
trzeba przyznać jedno: rzesze
„Podłączonych” rosną. I to nie tyl-
ko wśród studentów informatyki
– oni już się rozprzestrzeniają
w przedszkolach! Dzieciom kupuje
się pierwszego peceta (wersję mini) na trzecie urodziny. My w ich
wieku oglądaliśmy wczesne prototypy maszyn. Niektórzy szczęściarze mieli już w domach pierwsze
wersje ATARI. Pamiętacie jeszcze
te czasy, gdy nasze podstawówki
opanowała mania gierek na Pegasus’ie? A teraz? Przecież to stary
dziadzio… Można go jeszcze spotkać w niektórych komisach, zapewne w dziale „antyki”, ale trudno
go zauważyć pod warstwami kurzu. Albo Comodore 64? Łezka się
kręci :) Wśród dzieci wolę jednak
nie zdradzać się z moim afektem
do tych staroci, bo jeszcze by mnie
wyśmiały. One są podłączane od
kołyski. Nie chodzi o to, że piją cybernetyczne mleko i pochłaniają
kaszki wzbogacone o AI, ale o to,
że od małego maja kontakt z komputerami. A zatem nigdy nie będzie to dla nich czymś nowym, nieznanym, budzącym lęk.
Podłączeni są bardzo specyficzni. Kochają swoje komputery
i traktują je ze szczególną czułością. Umiejscawiają je zwykle
w swoich ulubionych miejscach,
domowych zacisznych kącikach,
skąd będą startować w „wirtualną”
rzeczywistość. Miejsce takie musi
być przyjemne, bo często zdarza
się im zapomnieć i z zaplanowanego czasu 3 godzin surfowania nagle robi się ich 13.
W życiu podłączonych (czyli
w e-life) znajomości internetowe
zastępują te rzeczywiste. Lista kontaktów programu gadu-gadu zaj-
Paweł Suliński
U Rodaków w krajach bałtyckich
trzynasty raz
Trzynasty już raz Koło Kombatantów przy AGH – kontynuując
dzieło zapoczątkowane przez śp.
prof. Wacława Leskiewicza – zorganizowało wyjazd pracowników
naszej uczelni w odwiedziny do
polskich kombatantów mieszkających na Ziemi Wileńskiej. Od kilku
lat program podróży rozszerzamy
o spotkania z rodakami z innych
krajów bałtyckich: Łotwy i Estonii.
Nowością tegoroczną była wizyta
w Petersburgu.
Jak zawsze, przygotowania rozpoczęły się kilka miesięcy przed
czerwcową wyprawą. I tym razem
chcieliśmy zawieźć podarunki, aby
wręczyć je polskim weteranom,
zrzeszonym w Klubie „Wrzesień
’39”. Społeczność AGH swoją
ofiarnością umożliwiła zebranie
pieniędzy przeznaczonych na dary
dla wileńskich przyjaciół. Również
zbiórka darów rzeczowych przyniosła obfity plon tak, że z trudem
zmieściliśmy je w bagażnikach autokaru. Akcja sięgnęła aż do Kalwarii Zebrzydowskiej, skąd tamtejsi rzemieślnicy i w tym roku przekazali kilkadziesiąt par nowego obuwia. Autokar też był „darowany”,
bowiem – tradycyjnie już – JM.
Rektor prof. Ryszard Tadeusiewicz
wsparł finansowo jego wynajęcie.
Za tę i inne formy pomocy w zorganizowaniu wyjazdu Panu Rektorowi
BIP 144–145 – sierpień/wrzesień 2005 r.
i wszystkim darczyńcom organizatorzy serdecznie dziękują.
W dniu 14 czerwca ruszyliśmy
w nocną podróż do Wilna. Następnego dnia, po zwiedzeniu uroczych
Troków, późnym popołudniem nawiedziliśmy Ostrą Bramę. Tutaj,
przed cudownym obrazem Mater
Misericordie, ks. prof. Tomasz Jelonek odprawił Mszę św., którą
ofiarowaliśmy za rozpoczynającą
się w Krakowie posługę ks. Arcybiskupa Stanisława Dziwisza. Resztę
popołudnia wykorzystaliśmy na
zwiedzanie wileńskiej Starówki,
oczywiście z Krystyną Narkiewicz
jako przewodniczką. Następny
dzień 16 czerwca, poświęcony był
muje zwykle pół ekranu. W akademiku szczęśliwi posiadacze kompów niejednokrotnie nie znają swoich sąsiadów zza ściany. Bo surfując po sieci, każdy sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem.
Znajomi funkcjonują w sieci
pod nickami – sieciowymi pseudonimami. I nie wysilają się na poetyckie zwroty podczas swoich „
rozmów”, mają bowiem swój język,
który dla starszego pokolenia, niczym czeski, jest językiem obcym.
A tak zwykle rozmawiają:
G-deck(Zdzisław): Cze
E-rick (Ryszard): yol
G-deck: Co z tym serwem?
E-rick: żyje
G-deck: możesz downloadnąć
obrazki?
E-rick: ok
G-deck: thanxik CU L8r (see you
later)
Społeczeństwa podążają w kierunku coraz większej informatyzacji. Systemy komputerowe są jak
bluszcz – cały czas się rozrastają,
a ich pnącza (czyli łącza) wkradają
się nie tylko do sklepów wiejskich,
bo to już chyba nie dziwi, ale nawet
do barów mlecznych i bibliotek!
Zatem grupa studentów AGH jest
być może niewielką próbką materiału ludzkiego, który prawdopodobnie opanuje ziemię już za parę
lat. Władze naszego wydziału przewidziały to. Dzięki temu my, humaniści, pochłaniacze kobylastych
dzieł Prousta, możemy teraz obserwować dziwną, ale przez to fascynującą zbiorowość podłączonych.
głównemu celowi naszej podróży:
spotkaniu z Wilniukami. Przed wyjazdem do Miednik Królewskich,
gdzie tradycyjnie te spotkania się
odbywają, odwiedziliśmy cmentarz
na Rossie, a także Zaułek Bernardyński z dźwigającą się ze zniszczeń monumentalną świątynią Bernardynów.
Jak zwykle, spotkanie w Miednikach rozpoczęło się Mszą św.
w kościele parafialnym pw. św. Kazimierza. Zwracały uwagę mundury Wojska Polskiego przywdziane
z tej okazji przez weteranów i sztandar Klubu „Wrzesień ’39”. W homilii
ks. Tomasza przewijały się echa
dziejów oręża polskiego na północno-wschodnich kresach Rzeczpospolitej. Po uroczystości w kościele udaliśmy się na cmentarz
parafialny, gdzie na nagrobkach
dominują polskie nazwiska. Tutaj
na chwilę zadumy i modlitwy przy-
1