30 lat radiestezji i bioenergoterapii

Transkrypt

30 lat radiestezji i bioenergoterapii
30 lat radiestezji i bioenergoterapii
- stracona szansa
Radiestezja i bioenergoterapia mimo wielowiekowego istnienia i wzmożonego
zainteresowania nimi w ciągu ostatnich 30 lat, nie zdołały wypracować postaw naukowych
a nawet uzgodnionej terminologii, zaś powtarzanie błędnych definicji, ryzykownych
hipotez, przy jednoczesnym negowaniu osiągnięć innych dziedzin współczesnego
przyrodoznawstwa jest ich poważnym uchybieniem. Bałagan terminologiczny i
stosowanie pojęć nie w pełni zdefiniowanych, z jednej strony świadczy o niewiedzy, a z
drugiej zaś utrudnia znalezienie wspólnej płaszczyzny porozumiewania się i badań ze
specjalistami z różnych dziedzin.
Zmarnowany został entuzjazm lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy to
powstające stowarzyszenia radiestetów i bioenergoterapeutów liczyły po kilkaset
członków. Często były to osoby wykształcone, których potencjał intelektualny stwarzał
szanse na powstanie zespołów badawczych, które podjęłyby próbę odpowiedzi na
najtrudniejsze pytania z dziedziny radiestezji i bioenergoterapii. Tak się jednak nie stało i
w dalszym ciągu nie bardzo wiemy co to takiego radiestezja i bioenergoterapia. Nie
wiemy jakie zjawiska fizyczne powodują reakcje akcesoriów różdżkarskich, co zachodzi
gdy bioenergoterapeuta przybliża dłonie do potencjalnego biorcy, dlaczego radiesteci i
bioenergoterapeuci często mylą się i mają sprzeczne opinie. Takich pytań jest oczywiście
więcej.
Nie udało nam się nawet utworzyć bazy danych o zaobserwowanych zjawiskach
radiestezyjnych i bioenergoterapeutycznych, które miałyby z punktu widzenia badań
statystycznych obiektywną wartość. I dlatego radiesteci w dalszym ciągu muszą
przywoływać wyniki badań domów wykonane w przedwojennym Szczecinie, a
bioenergoterapeuci muszą mówić jedynie o osobistych doświadczeniach.
Ukazujące się w Polsce od ponad 20 lat, ostatnimi czasy nawet dość często, książki
z dziedziny radiestezji i bioenergoterapii są praktycznie rzecz biorąc pozycjami z historii
tych dziedzin. Wiedza przyrodnicza w nich zawarta jest bowiem z przełomu 19 i 20 wieku
i jest ona za zasadzie kompilacji bezkrytycznie “przepakowywana” z jednej obwoluty do
drugiej. Irytującą , niedopuszczalną w literaturze naukowej cechą tych książek jest to, że
poglądy autorów nie posiadają umocowania w wynikach badań, innych książkach itd..
Taka sytuacja jest możliwa tylko w przypadku wiedzy objawionej , a może raczej
nawiedzonej.
Nie będąc w stanie zająć się istotą rzeczy radiesteci i bioenergoterapeuci skierowali
swoją uwagę ku zjawiskom niejako zewnętrznym. Bioenergoterapeuci ku medycynie
Dalekiego Wschodu, zaś radiesteci ku fizyce, co zaowocowało pojawieniem się
“wynalazków” w postaci jonizujących paproci i “miotełek”, odpromienników na
odbiorniki telewizyjne, komputery telefony komórkowe. Oczywiście te cudowne
urządzenia nie potwierdziły swoich właściwości w świetle obiektywnych badań, natomiast
skompromitowały środowisko radiestetów. Stało się tak między innymi dlatego, że
ograniczeniu uległy możliwości wymiany poglądów. Zniknęły periodyki radiestezyjne, nie
spotykamy się na konferencjach. Pojawiły się natomiast targi ezoteryczne, na których
można prezentować bezkrytycznie praktycznie wszystko.
Wreszcie skutecznie zahamowało rozwój radiestezji i bioenergoterapii rzemiosło,
bowiem zaliczenie tych dziedzin do zawodów rzemieślniczych spowodowało przesunięcie
zainteresowań środowiska w kierunku działań usługowych, a nie poznawczych.
Stowarzyszenia ograniczają swoją działalność, a niektóre kończą działalność.
Sytuacja staje się dramatyczna , gdyż “drzewo” mądrości radiestezyjnej
i bioenergoterapeutycznej potrzebuje radykalnej kuracji odmładzającej. Zabiegu, który
pozwoli przejść od radiestezji i bioenergoterapii “bajkowej” do radiestezji i
bioenergoterapii prawdziwej tzn. operującej pojęciami ze współczesnego
przyrodoznawstwa.
Współczesny radiesteta i bioenergoterapeuta musi przekształcić człowieka, który nie
tylko odczuwa promieniowanie ale i rozumie jego istotę – w
radiratiostetę / ratio – rozum /. To my radiesteci i bioenergoterapeuci musimy się zmienić,
dostosować do współczesnego przyrodoznawstwa, a nie odwrotnie. Inaczej czeka nas
marginalizacja, zejście do podziemia w poczuciu frustracji, że nikt nas nie rozumie. Trzeba
sobie powiedzieć prawdę - jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji, które bez
rewolucji intelektualnej po prostu nie przetrwa.
Stawanie się radiratiostetą jest długim procesem , który powinien się zacząć od
mówienia, w miejsce formułowania bzdurnych teorii - nie wiem , nie rozumiem , ale zbyt
często to obserwuję i dlatego o tym mówię .
Należy wrócić do korzeni , do kształcenia ustawicznego intuicji , wrażliwości do
odbierania promieniowania . Pod tym względem , w mojej ocenie , sytuacja jest gorsza niż
przed 20 , 30 laty .
Witold Nowikow – Gdańsk