Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
Magazyndywiz.pl „Przyznam się wam, że to zawsze była moja najgłębsza troska o «Tygodnik Powszechny» i «Znak», żeby byli następcy”, powiedział kiedyś Jan Paweł II (2011: 189) i najwyraźniej oręduje teraz w tej sprawie u tronu Najwyższego, bo w szeroko rozumianym środowisku „Znaku”, „Więzi” i KIK-ów coraz częściej do głosu dochodzi młode pokolenie. Ostatnio grupa młodych publicystów związanych z „Więzią” powołała do życia nowe pismo internetowe „Dywiz”. Dywiz, czyli inaczej łącznik – redakcja stawia sobie bowiem za cel łączenie tego, co duchowe, z tym, co świeckie. Wprost wyraża to podtytuł: „pismo katolaickie”. Zajrzyjmy do Wizji, krótkiego manifestu odredakcyjnego. „Chce mi się cieszyć, śmiać, pić wódkę, palić papierosy, tańczyć, spraszać gości, siedzieć z nimi i opowiadać dowcipy – bo Chrystus zmartwychwstał!” – te słowa Tomasza Budzyńskiego „Dywiz” obrał sobie za dewizę. Z jednej strony mamy więc jasną deklarację religijną, z drugiej Chestertonowską w duchu afirmację ziemskich przyjemności (à propos – polecam świetny tekst Ewy Kiedio o bohaterach Chestertona i Makuszyńskiego Człowiek-trup ogląda niebo z 18 maja). W samych artykułach kwestie religijne pozostają raczej w tle, akcent położony jest na przyjemności. Z lekką tematyką współgra kolorowa szata graficzna i zwięzła forma – teksty są krótkie, brakuje tylko dopisków w stylu starego „Przekroju”: „Ten artykuł czyta się trzy minuty”. Drugi cytat zamieszczony w Wizji pochodzi z Życia duchowego w mieście Paula Evdokimova. Tym razem mniejsza o same słowa, zwróćmy natomiast uwagę na tytuł książki, z której pochodzą. Życie duchowe w mieście – właśnie tak bowiem można by najlepiej scharakteryzować tematykę wielu notek w „Dywizie”. Pismo to jest w pewnym sensie próbą ochrzczenia nowej kultury miejskiej, tej, którą utożsamiamy z nieco alternatywną muzyką i modą, muralami na ścianach kamienic, miejskimi grami, akcjami i sportami (tu polecam swego rodzaju „manifest mieszczucha” Ewy Karabin Beznależność z 16 maja). Cel wydaje mi się szczytny, bo w kulturze tej dostrzegam wiele wartościowych elementów. Mamy tam przecież jakże chrześcijańską radość z posiadania ciała, zmysłów, wyobraźni, skupienie się na chwili obecnej, zmysł wspólnotowy, lekką dozę buntu. Kultura miejska często jednak nie może rozwinąć skrzydeł, bo towarzyszy jej rozpacz – czy może raczej apatia – na głębszym, światopoglądowym poziomie. Tak więc „Dywizowi” gorąco kibicuję. Nie jestem tylko pewien, czy zadanie, jakie sobie stawia, można najlepiej realizować przez „zakopywanie podziałów między sacrum a profanum”, zacieranie granicy między naturą a łaską. Chyba lepiej wrócić do korzeni: do Lasek i mądrego tomizmu ks. Władysława Korniłowicza, który naturę i łaskę jednoczył, rozróżniając. Marcin Suskiewicz Perysskop 319