Czy gdyby Rosjanie byli przekonani, że był to zwyczajny
Transkrypt
Czy gdyby Rosjanie byli przekonani, że był to zwyczajny
Do Rzeczy: „Inteligenci wśród skorpionów” – wspomnienie o Lechu Kaczyńskim Wierzę, że w „rosyjskim gangu” nastąpi pęknięcie. Katalizatorem może być na przykład śmierć Borysa Bieriezowskiego. Tylko pozornie nie ma ona nic wspólnego ze Smoleńskiem – twierdzi Anita Gargas, autorka filmów „10.04.10” i „Anatomia upadku”. W najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – wywiad z publicystką „Gazety Polskiej” i wspomnienie o prezydencie Lechu Kaczyńskim. Ponadto w „Do Rzeczy”: Kaczyńskich historia rodzinna, desperado Macierewicz w walce z III RP, czy Komorowski wyprzedzi Kwaśniewskiego i co w Polsce oznacza prawdziwe wykluczenie. Czy gdyby Rosjanie byli przekonani, że był to zwyczajny wypadek, zachowywaliby się w ten sposób? (…) Machina dezinformacji ruszyła natychmiast i była nakierowana na jeden cel: odwrócenie uwagi od strony rosyjskiej – ocenia w rozmowie z Mariuszem Staniszewskim Anita Gargas. Zwraca uwagę, że Rosjanie zachowywali się, jakby byli przygotowani do katastrofy. Strona polska też. Czy w sobotę 10 kwietnia do Instytutu Pamięci Narodowej musiała wkraczać nowa ekipa? Czy Bronisław Komorowski musiał objąć obowiązki głowy państwa, zanim zidentyfikowano ciało prezydenta? - pyta retorycznie Gargas. I dodaje, że przecież nie wszyscy musieli zginąć w katastrofie. Nie było wiadomo, co leży pod tymi blachami. A może tam byli nieprzytomni, ale wciąż żywi ludzie? (…) I tylko dlatego, że nie udzielono im pomocy, mogły np. udusić się, leżąc z głową wciśniętą w błoto, albo się wykrwawić. To oczywiście tylko moja hipoteza, ale tłumaczyłaby niechęć Rosjan do przeprowadzenia sekcji zwłok w obecności Polaków – mówi dziennikarka „Gazety Polskiej”. Wywiad z Anitą Gargas – w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”. W trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej „Do Rzeczy” wspomina tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zmarły prezydent jest albo czczony, albo nienawidzony. Wyznawcy chcą w nim widzieć herosa, który zapłacił życiem za odwagę przeciwstawienia się, w imię dobra ojczyzny, złowrogiemu imperium. Nienawistnicy zaś postrzegają go jako nieudacznika, który nie rozumiał wyzwań nowych czasów, szkodził, psuł i w końcu doprowadził do tragedii – pisze Rafał A. Ziemkiewicz. I podkreśla, że Lech Kaczyński był jednak przede wszystkim późnym potomkiem polskiej inteligencji. Ukształtowany więc został przez ten sam etos, który wydał Legiony i Armię Krajową, ale też ten, z którego wynikało wielokrotne w naszej historii „mierzenie sił na zamiary”, prowadzące do fatalnych klęsk. Realizując tradycyjne, inteligenckie wzorce, przejął także Lech Kaczyński typowe związane z nimi słabości, z których największą wydaje się swoista inteligencka naiwność – zauważa Ziemkiewicz. I dodaje, że wyrażała się ona nie tylko w fatalnej polityce personalnej czy kierowaniu się wobec współpracowników poczuciem lojalności zamiast chłodną oceną umiejętności i dokonań, ale także w polityce międzynarodowej. O „Inteligentach wśród skorpionów” pisze w „Do Rzeczy” Rafał A. Ziemkiewicz. Na łamach tygodnika także „Kaczyńscy: Historia rodzinna”, czyli fragmenty książki poświęconej Lechowi Kaczyńskiemu. Sławomir Cenckiewicz pisze o rodzicach Lecha i Jarosława Kaczyńskiech. 23-letnia Jadwiga i 27-letni Rajmund pobrali się rok przed narodzinami bliźniaków. Tworzyli normalną warszawską, inteligencką, kochającą się rodzinę, łączyły ich również wspomnienia wojenne i rodzinne tradycje. Przez doświadczenia i przeżycia wojenne byli bardziej dojrzali, niż wskazywałaby na to metryka urodzenia. To zresztą charakterystyczna cecha ich pokolenia. W PRL myśleli o tym, żeby mimo warunków panujących w kraju zapewnić synom spokojne życie i optymalne warunki do nauki. Skąd pochodzili i jakie były dzieje ich rodzin – w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”. Platforma Mediowa Point Group SA Blue Office, 02-222 Warszawa, Al. Jerozolimskie 179 tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł W „Do Rzeczy” także „Desperado w pojedynku z III RP”. Kreowany na szalonego inkwizytora Antoni Macierewicz jest w rzeczywistości jednym z najbardziej konsekwentnych polityków na polskiej scenie. Szefa „parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r.” można nienawidzić lub kochać. Zgadzać się z nim lub zarzucać mu szerzenie teorii spiskowych. Ale nie można pozostać wobec niego obojętnym. 10 kwietnia, w trzecią rocznicę katastrofy przedstawi szczątkowy, trzeci już, fragment raportu poświęconego przebiegowi tragedii smoleńskiej. Wcześniej zajmował się likwidacją Wojskowych Służb Informacyjnych, a w 1992 r. dostarczył Konwentowi Seniorów Sejmu RP listę nazwisk członków rządu, parlamentarzystów, którzy w okresie PRL zostali przez SB zapisani w ewidencji jako tajni współpracownicy. Antoni Macierewicz to taki Adam Michnik à rebours. Dlatego Michnik i jego środowisko, a później szeroko pojęta lewica rozpoczęły przeciwko niemu olbrzymią kampanię nienawiści – mówi Cezary Gmyz, a o Antonim Macierewiczu pisze Wojciech Wybranowski. W „Do Rzeczy” także o perspektywie kolejnych wyborów prezydenckich. Chyba żaden polityk w Polsce nie ma dziś tak komfortowej sytuacji w Polsce, jak Bronisław Komorowski. Gdyby dziś Donald Tusk mówił, że nie ma z kim przegrać, zostałby wyśmiany jako nieprzytomny bufon. Wprawdzie to nadal najpotężniejsza persona w Polsce, ale nawet jego partia się przygląda, czy jej szef naprawdę jest niezniszczalny. Co innego prezydent. On, choć do wyborów jeszcze więcej niż dwa lata, ma drugą kadencję niemal w kieszeni. Bronisława Komorowskiego nic się nie ima. Nie widać konkurenta ani zagrożenia. Jeśli ktoś może zaszkodzić prezydentowi, to tylko jego dawne zaplecze partyjne. Z hipermocnym teflonem chroniącym wizerunek głowy państwa pogodzili się nawet politycy PiS. Czy Komorowskiemu uda się „Wyprzedzić Kwaśniewskiego” pisze Piotr Gursztyn. „Do Rzeczy” sygnalizuje również ważne zjawisko społeczne. Bronisław Wildstein pisze o „Wykluczonych III RP”. A „wykluczeni” w Polsce to dziś mieszkańcy wsi i prowincji, ludzie traktowani gorzej przez władzę i administrację, ci, Którzy wywołują zażenowanie światłych elit. Elity chętnie reprezentują i współczują tym, którzy o swoim cierpieniu na wykluczenie głośno mówią. Homoseksualiści, transseksualiści czy kolejna grupka, która z powodu swoich seksualnych czy innych preferencji domaga się szczególnego zainteresowania i troski – to nie są wykluczeni. Wykluczonymi nie zajmuje się nikt. Nikt nie ponosi odpowiedzialności za ich cierpienie. A tego nie brakuje – pisze Wildstein, przywołując kolejne przykłady. Co oznacza prawdziwe wykluczenie – o tym na łamach najnowszego wydania tygodnika „Do Rzeczy”. Ponadto w nowym numerze „Do Rzeczy”: - Wrocławscy studenci postanowili reanimować polski przemysł motoryzacyjny. Tak rozumieją nowoczesny patriotyzm. Właśnie odebrali miniaturowy model samochodu, który na początku 2014 r. ma wyjechać na polskie drogi. - Niemcy tropią antysemityzm w Polsce, choć sami mają z nim problemy. Oficjalnie uchodzą za filosemitów, ale niechęć do Żydów trzyma się u nich nieźle w kręgach skrajnych nacjonalistów, lewaków i muzułmanów. Jednak, w mniemaniu Niemców, to właśnie Polacy powinni w końcu przejąć współodpowiedzialność za Holokaust. - Banksterzy udzielili tak wielu kredytów, że skala zadłużenia ludzi, firm i rządów przekroczyła znacznie poziom, który mieliśmy przed wielkim kryzysem w latach 30. ubiegłego stulecia. Być może obserwujemy właśnie końcówkę drugiego aktu dramatu pt. „Kiedy pieniądz umiera”. W trakcie trzeciego aktu aktorzy okradną widzów z pieniędzy. Platforma Mediowa Point Group SA Blue Office, 02-222 Warszawa, Al. Jerozolimskie 179 tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł - Stade de France ma polski dach. Z polskiej myśli technicznej korzystali organizatorzy igrzysk olimpijskich w Atenach i Londynie. Ale polskim firmom zależy już nie tylko na tym, by budować obiekty sportowe. Oferują spore pieniądze za swoje logo na koszulkach największych gwiazd sportu. Tygodnik „Do Rzeczy” w kioskach od poniedziałku, 8 kwietnia. E-wydanie tygodnika – już w niedzielę u dystrybutorów prasy elektronicznej, m.in. na witrynach e-kiosk (www.e-kiosk.pl), eGazety (www.egazety.pl) oraz Nexto (www.nexto.pl). Tygodnik jest również dostępny w AppleStore (iOS) – https://itunes.apple.com/pl/app/wprostkiosk/id459708380?mt=8 oraz w GooglePlay (Android): https://play.google.com/store/apps/details?id=com.paperlit.android.wprost#?t=W251bGwsMSwxLDIxMiwiY29tLnBhcGVy bGl0LmFuZHJvaWQud3Byb3N0Il0. Prenumeratę można zamówić na stronie internetowej wydawcy - http://prenumerata.wprost.pl/zamowienie/p,do-rzeczy/. Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowy przez Pawła Lisickiego. Ukazuje się od stycznia 2013 r. Jest pismem konserwatywno-liberalnym. Wydawcą tygodnika jest spółka Orle Pióro, której inwestorem strategicznym jest Platforma Mediowa Point Group (GPW: POINTGROUP, PGM, www.point-group.pl) i jej prezes, Michał M. Lisiecki. Platforma Mediowa Point Group SA Blue Office, 02-222 Warszawa, Al. Jerozolimskie 179 tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł