Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na

Transkrypt

Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
W początkach nauki szkolnej Dominika ksiądz Jan zauważył u swojego ucznia coś jeszcze:
Dominik nie lubił się kłócić. Zawsze wycofywał się z bójek, tak częstych wśród jego kolegów.
Powodem tego, jak wyjaśnił później ksiądz Bosko, nie był strach, tylko przykrość, jaką sprawiał
mu widok czyjegoś cierpienia. Któregoś razu widok dwóch chłopców uderzonych w twarz przez
nauczyciela sprawił mu tyle bólu, że się rozpłakał.
– Wolałbym, żeby nauczyciel uderzył mnie – wyznał – niż patrzeć, jak bije kogoś innego.
Nie znaczy to, że Dominik nie miał żywego temperamentu. Był impulsywny i musiał się bardzo
starać, by nad tym panować. A nie zawsze mu się to z początku udawało. Chłopiec nazwiskiem
Vaschetti (późniejszy monsignore Vaschetti) posprzeczał się z nim. Rozgniewany Dominik
uderzył go pięścią. Monsignore Vaschetti aż do śmierci pokazywał z dumą ciekawskim, jak
Dominik uderzył go pięścią w głowę!
– Chciałbym nadmienić, że raz zaatakował mnie w nagłym przypływie złości – powiedział
monsignore Vaschetti. – Był porywczy, czasem nawet gwałtowny. Upierał się przy swoim
zdaniu. Potem jednak zawsze tego żałował.
Gdy Dominik był już za duży na małą wiejską szkółkę, rodzice stanęli wobec problemu
zapewnienia mu dalszej edukacji. Gdyby byli zamożniejsi, mógłby bez kłopotu kontynuować
naukę w szkole z internatem. Ale byli biedni, więc Dominik musiał wybierać między rezygnacją
z nauki a długim codziennym marszem do szkoły wyższego stopnia w Castelnuovo. Rodzice
mogli oczywiście zabronić mu dalszej nauki – wynająć do pracy w gospodarstwie albo posłać
na naukę zawodu, dzięki czemu mógłby trochę pomóc w domu. A w tamtym czasie bardzo
potrzebowali pomocy.
Dominik jednak chciał uczyć się dalej.
– Muszę iść do szkoły – powtarzał. – Jeśli mam zostać księdzem, muszę iść do szkoły.
1 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
Od tej chwili wszyscy zaczęli odnosić wrażenie, że w Dominiku jest jakaś siła, która pogania go
jakby według ustalonego planu. Kiedy wyrażał chęć zrobienia czegoś, nie mówił nigdy:
„Chciałbym to zrobić” czy „Gdybym mógł”. Zamiast tego mówił zawsze: „Chcę” lub „Muszę”.
Ta niecierpliwość jest jedną z ciekawszych cech w życiu Dominika. Opatrzność Boża zdawała
się przeznaczyć go wcześnie do określonego celu, a on chyba to rozumiał i postępował zgodnie
ze swoim przeznaczeniem.
Wkrótce wiedział już dokładnie, co chce robić, i nic, jak kiedyś zapowiedział, nie mogło go
powstrzymać przed osiągnięciem celu. Tysiące nastolatków wiedzą od dziecka, czego chcą, i
są zdecydowane tego dokonać. Ich ambicje są jednak zwykle chwilowe. Dominik chciał zostać
świętym.
– Chcę być świętym – oznajmił. – A jeśli mi się nie uda, to znaczy, że poniosłem porażkę.
Te słowa powtórzył najbardziej dobitnie w rozmowie z księdzem Bosko, kiedy usłyszał pytanie,
jakie zawsze zadają dorośli:
– A ty kim chcesz zostać, młody człowieku?
Dominik okazywał swoją determinację już w dzieciństwie – na przykład wobec człowieka, który
zapomniał o modlitwie przed jedzeniem; wobec chłopców ze wsi, którzy bili go za to, że nie
chciał robić nic, co byłoby niezgodne z jego sumieniem. Teraz przejawiło się to w pragnieniu
kontynuowania nauki.
Po wielu zabiegach i próbach przekonywania rodzice pozwolili Dominikowi uczyć się dalej w
Castelnuovo. Zbiegiem okoliczności został przyjęty do szkoły 21 czerwca, w dzień świętego
Alojzego Gonzagi, w roku 1851, przez księdza Aleksandra Allorę.
2 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
Uzyskanie niezbędnej zgody rodziców było tylko połową batalii. Drugą był pięciokilometrowy
spacer do szkoły i z powrotem, jaki musiał odbywać dwa razy dziennie. To była długa droga, a
Dominik szedł nią pieszo. W zimie marzły mu gołe ręce i źle obute stopy. Wkrótce poznał
wartość odmrożeń jako źródła umartwienia. W czasie upału palące słońce prażyło go
bezlitośnie, bo droga, przy której nie rosły drzewa, nie dawała cienia. Co więcej, roiło się na niej
od bandytów. Ksiądz Bosko opowiadał Dominikowi, jak pewnego dnia został napadnięty na tej
samej drodze. Na szczęście rozpoznał w bandycie człowieka, którego kiedyś znał i udało mu
się go przekonać, by ukląkł i wyspowiadał się.
Pewnego letniego poranka Dominik jak zwykle wyszedł do szkoły w Castelnuovo. Choć było już
lato, nie zamknięto jeszcze szkół w mieście. Inaczej niż na wsi, mieszkańcy miasta nie musieli
zamykać wcześniej szkół, by dzieci mogły zostać w domu i pomóc przy pracach w polu.
Słońce stało jeszcze nisko na niebie, ale podmuchy ciepłego powietrza igrały już wokół dłoni i
bosych stóp, obiecując kolejny upalny dzień. Dominik nie miał jeszcze Castelnuovo w zasięgu
wzroku, a po twarzy spływały mu już krople potu. Nagle usłyszał, jak ktoś go woła:
– Savio! Savio!
Obejrzał się i zobaczył za sobą czterech kolegów z klasy. Każdy z nich, tak jak on, trzymał pod
pachą mały tobołek z książkami.
– Fiuu! – powiedział Fanti, najwyższy z chłopców, powszechnie uważany przez klasę za
przywódcę. – Idziesz całą drogę pieszo?
– Muszę – odrzekł Dominik. – Nikt mnie nie podwozi.
Fanti nie był pewien, czy śmiech, jaki usłyszał po tych słowach, był wymierzony przeciw niemu,
ale po krótkim rozważeniu sprawy w swym ociężałym umyśle dał jej spokój. Zwrócił uwagę na
coś ważniejszego.
3 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
– Niedługo zamykają szkołę – powiedział, nie kierując tego specjalnie do nikogo.
– Tak – odrzekł jeden z chłopców. – Nie zostało dużo czasu do egzaminów, a potem – juhuu!
– Przed egzaminami nie ma wiele do roboty – powiedział Fanti.
– Nie – rzekł drugi z chłopców. – Tylko się obijamy. Nauczyciele mało się nami przejmują.
– Równie dobrze mogłoby nas tam wcale nie być – powiedział trzeci.
Fanti stanął jak wryty.
– Słuchajcie! – zawołał. – To jest myśl! Równie dobrze mogłoby nas tam wcale nie być. To
prawda. No właśnie, a gdyby nas tam nie było? Gdybyśmy sobie odpoczęli? Dobrze nam to
zrobi po całej tej nauce. Co wy na to, chłopaki?
– Jestem za – powiedział pierwszy z chłopców.
– Ja też – rzekł drugi.
– I ja – powiedział trzeci.
Pozostał tylko Dominik.
4 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
– A ty, Savio? – spytał Fanti. – Idziesz z nami?
Dominik nie odpowiedział. Nie podjął jeszcze decyzji. Szkoła na pewno nie była przyjemnością
w taki upalny dzień. Kiedy tam dojdzie, będzie tak zmęczony, że z pewnością uśnie. Przytrafiło
mu się to wczoraj i przedwczoraj. Poza tym, nie było właściwie żadnych lekcji...
– Daj spokój, Savio! Zdecyduj się. Co się komu stanie, jak zrobimy sobie dzień wolnego?
– Dobrze – powiedział Dominik. – Idę.
Po chwili chłopcy zeszli z drogi na ścieżkę prowadzącą do lasu. Idąc, zaczęli robić plany, jak
spędzą ten cudowny dzień wolności. Po jakichś piętnastu minutach Dominik przystanął.
– Fanti – powiedział. – Nie czuję się z tym dobrze.
– Co z tobą? – spytał Fanti. – Jesteś chory?
– Nie – odrzekł Dominik. – Po prostu nie czuję, że robię dobrze.
– Słuchaj, co ty wyprawiasz? Jesteś babą? – zniecierpliwił się Fanti.
– Chyba zawrócę – powiedział Dominik. – Gdybym poszedł z wami dalej, nie bawiłbym się
dobrze, więc równie dobrze mogę zawrócić.
Odwrócił się i zaczął iść w kierunku, z którego przyszli. Inni chłopcy drwili z niego i gwizdali, ale
on poszedł prosto do szkoły i zasiadł do porannych lekcji, jak gdyby nic szczególnego się nie
5 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
stało.
Może chodzenie do szkoły w Castelnuovo rzeczywiście było zbyt dużym wysiłkiem dla
Dominika. Jeśli nie dla jego determinacji, to na pewno dla wątłego, młodego ciała. Zaczął
zdradzać objawy przemęczenia, a rodzice bardzo się tym martwili. Inni też zaczęli ich
krytykować. Sąsiedzi, którzy spędzali swój wolny czas, plotkując wieczorami, mieli dużo do
powiedzenia o Brygidzie Savio. Brygida Savio, mówili, powinna mieć dość rozumu, by nie
pozwolić chłopakowi, który nie jest dość silny, chodzić samemu tymi niebezpiecznymi drogami,
do szkoły czy nie do szkoły. Jedna z kobiet powiedziała, że poprosi Roberta Negri, którego
farma leżała na trasie
Dominika, by porozmawiał z dzieckiem. Robert mógłby zwrócić mu uwagę, że nie powinien
chodzić tą drogą codziennie. Dominik powie o tym matce, a wtedy Brygida, jeżeli w ogóle ma
trochę rozumu, pojmie aluzję.
Robert zgodził się i pewnego popołudnia czekał przy drodze na Dominika. Czekając, udawał, że
jest czymś zajęty.
Po niedługim czasie sylwetka chłopca ukazała się na zakręcie drogi, która stanowiła granicę
ziemi Roberta. Robert zebrał się w sobie na to spotkanie.
– Hej, chłopcze! – zawołał, gdy Dominik się zbliżył.
– Dzień dobry, panie Negri – powiedział Dominik.
Robert wyszedł zza żywopłotu na drogę.
– Dużo chodzisz, Dominiku – powiedział. – Czy nigdy się nie męczysz?
6 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
– Zgadł pan, że czasami czuję się bardzo zmęczony.
– I nie boisz się tak iść drogą sam?
– Pewnie bym się bał, panie Negri, gdybym musiał chodzić sam. Ale ja nie jestem sam.
– Nie sam? Jak to?
– Jest przy mnie mój Anioł Stróż i rozmawiamy o różnych sprawach. Poza tym nie jest źle, kiedy
pracujesz dla kogoś, kto ci dobrze płaci.
– Chcesz powiedzieć, że ktoś ci za to płaci?
– Tak, panie Negri.
– Kto?
– Nasz Błogosławiony Pan.
– A, rozumiem! Cóż, powodzenia, synku.
– Do widzenia, panie Negri.
Robert patrzył za chłopcem idącym dalej drogą. Wcisnął kapelusz na głowę.
7 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
– Gada ze swoim Aniołem Stróżem, hę? Ktoś, kto mu dobrze płaci. No, no, no! – powiedział
sam do siebie, wchodząc znów przez żywopłot na swoją ziemię.
Teraz mógł pojąć sens tego, co widział parę dni wcześniej. Patrzył na dwóch czy trzech
chłopców tańczących wokół stodoły i próbujących wepchnąć Dominika pomiędzy tancerzy.
Pamiętał, jak szydzili z chłopca:
– Popatrzmy, jak tańczy mały ksiądz! – wołali. Chłopiec jednak zarumienił się i odszedł.
Dominik z przekonaniem mówił o swoim Aniele Stróżu. Zdawało się, że łączy ich niezwykła
zażyłość. Inne zdarzenia wskazują, jak ważną rolę pełnił Anioł Stróż w życiu Dominika.
Pewnego wieczoru, opowiadał ojciec Dominika, wracali z sąsiedniego miasta z festy na cześć
miejscowego świętego. Pogoda była tam piękna, a oni cały czas w ruchu, ożywieni zabawą i
radosną atmosferą. W drodze powrotnej Dominik z trudem wlókł za sobą nogi.
Nagle u boku Dominika ukazał się młody mężczyzna. Bez słowa wziął zmęczonego chłopca na
ręce i zaniósł do domu. Dominik spał przez całą drogę. Kiedy doszli do domu, młodzieniec
złożył Dominika, wciąż na wpół śpiącego, na progu i znikł. Ojciec Dominika twierdził do końca
swoich dni, że młody człowiek, który pojawił się znikąd i równie niespodziewanie znikł, na
pewno był aniołem.
Wkrótce potem inny wypadek dał ludziom do myślenia.
Dominik i Rajmonda bawili się pewnego dnia nad brzegiem rzeki. Chłopiec zostawił siostrę, by
pogonić żaby, które wygrzewały się na brzegu w słońcu jak staruszki. Na jego widok
zaskrzeczały z niezadowoleniem, wskoczyły do wody i znikły mu z oczu. Znów zrobiło się cicho,
nie licząc rzeki pluskającej koło stóp Dominika.
8 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
Nagle rozległ się krzyk.
– Ratunku! Ratunku!
A po nim głośny plusk.
Rajmonda wpadła do rzeki!
W ubraniu mogła szybko utonąć w rwącym nurcie. Dominik pobiegł jej na ratunek i wyciągnął ją,
całą mokrą, z wody na bezpieczny brzeg.
Kiedy dzieci wróciły do domu, a ich rodzice otrząsnęli się z szoku, zaczęli wypytywać, jak do
tego doszło. Mówili, jak tragicznie mogło się to skończyć dla Dominika i jego siostry. Wtedy
uświadomili sobie, jakim wyczynem Dominika było wyciągnięcie siostry z rzeki. Zdumieli się,
skąd miał tyle siły.
– O nie – powiedział szczerze Dominik. – To nie była tylko moja siła. Kiedy ciągnąłem ją za
jedną rękę, mój Anioł Stróż przyszedł mi z pomocą i ciągnął ją za drugą!
Po latach, kiedy musiał opuścić na pewien czas Oratorium księdza Bosko i przyjechać do domu
na odpoczynek, przybył do Castelnuovo po długiej, męczącej podróży z Turynu. Nikt nie
wyszedł mu na spotkanie. Rodzice nie dostali jeszcze listu, w którym zawiadamiał o swoim
przyjeździe. Musiał przejść pieszo resztę drogi do Moriondo, niosąc swój bagaż. Zanim dotarł
do domu, był zupełnie wyczerpany.
– Moje biedactwo! – zawołała matka na jego widok. – Czy szedłeś sam całą drogę z
Castelnuovo?
9 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
– Nie, mamo – odpowiedział Dominik. – Kiedy wysiadłem z dyliżansu, zobaczyłem piękną
Panią, która była taka miła, że towarzyszyła mi przez całą drogę i pomogła nieść torbę.
– Czemu Jej nie zaprosiłeś do nas, by odpoczęła?
– Nie mogłem, mamo. Ledwo weszliśmy do wsi, znikła.
cdn.
Peter Lappin
Powyższy tekst jest fragmentem książki Petera Lappina Dominik Savio. Nastoletni święty .
Czytaj więcej z tej książki:
Dominik Savio – Nastoletni święty. Iskry z kuźni
Dominik Savio – Nastoletni święty. Raczej umrzeć niż zgrzeszyć!
Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
Dominik Savio – Nastoletni święty. Bohater czy hipokryta?
Dominik Savio – Nastoletni święty. Ubranie dla Boga
10 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
Dominik Savio – Nastoletni święty. Duże miasto
Dominik Savio – Nastoletni święty. Tajne rozkazy
Dominik Savio – Nastoletni święty. W służbie Królowej
Dominik Savio – Nastoletni święty. Łowca dusz
Dominik Savio – Nastoletni święty. Na linii ognia
Dominik Savio – Nastoletni święty. Zaraza atakuje
Dominik Savio – Nastoletni święty. Sekret Króla
Dominik Savio – Nastoletni święty. Lśniąca zbroja
Dominik Savio – Nastoletni święty. Mała droga
Dominik Savio – Nastoletni święty. Gwardia Cesarska
Dominik Savio – Nastoletni święty. Powrót do domu
11 / 12
Rodzina katolicka - Dominik Savio – Nastoletni święty. Przygody na drodze
sobota, 28 marca 2009 16:35
Dominik Savio – Nastoletni święty. Nowa przygoda
Dominik Savio – Nastoletni święty. Tajne listy
Dominik Savio – Nastoletni święty. Znaki i cuda
Dominik Savio – Nastoletni święty. Pieczęć królewska
Oglądaj ilustracje z tej książki:
Dominik Savio. Nastoletni święty - galeria
Przedruk tekstu jest możliwy jedynie za podaniem klikalnego źródła.
12 / 12