Co jest takiego wspaniałego w reprezentatywnych

Transkrypt

Co jest takiego wspaniałego w reprezentatywnych
Co jest takiego wspaniałego w
reprezentatywnych rządach?
Autor: Stephen Mauzy
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Łukasz M. Woś
„Dwa wilki oraz owca, głosujący, co
zjeść
na
obiad”
opisująca
—
błyskotliwa
demokrację,
której
metafora
autorstwo
przypisuje się Benjaminowi Franklinowi. Reszta
spośród ojców założycieli była mniej błyskotliwa
i mniej metaforyczna niż Benjamin Franklin,
niemniej jednak również potępiała demokrację:
„Demokracja…
jest
jednym
z
największych nieszczęść” — Benjamin Rush,
sygnatariusz Deklaracji Niepodległości.
„Pamiętajcie, demokracja nigdy nie trwa
długo. Wkrótce się zużywa, wykańcza i morduje
samą siebie. Historia nie zna demokracji, która
by nie popełniła samobójstwa” — John Adams.
„Demokracje zawsze były spektaklami
kłótni
i
turbulencji,
zawsze
były
niekompatybilne z bezpieczeństwem osobistym
czy prawem własności; zawsze były tak krótkie w swoich żywotach, jak
gwałtowne w swym zgonie” — James Madison.
Dzięki Bogu za republikę przedstawicielską! Gdyby nie moderujący wpływ
rozsądnych, mądrych przedstawicieli, niestabilni plebejusze zredukowaliby życie
do orgii poszukiwania korzyści, wciąż plądrując jedną lepiej radzącą sobie
mniejszość po drugiej, ku domniemanej korzyści ogółu — przynajmniej tak się
często uważa.
Fakty burzą — jak to mają w zwyczaju — doskonałą nawet teorię.
Pobieżna lustracja dowodów ukazuje, że wybrani reprezentanci nie są bardziej
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
rozsądni, mądrzy, czy drapieżni niż plebejusze, o których głosy zabiegają. Jest to
całkiem jasne: plebejusze, teoretycznie i faktycznie są ostatecznymi sędziami
wszelkich
pomysłów
oraz
źródłem
władzy
—
dlatego
też
poszukują
reprezentanta, który jest skończonym przeciętniactwem i średniactwem, by jak
najlepiej wyrażał opinię większości1. Plebejusze żądają lustra — nieważne, że jest
zbite.
W rzeczywistości, reprezentanci, których najważniejszym obowiązkiem
jest rozprawiać nad społecznymi kwestiami jako przedstawiciele, już dawno temu
zarzucili to zobowiązanie na rzecz oszczędzającego ich czas cudu, jakim jest
delegacja obowiązków: nasi wybrani reprezentanci zatrudniają dziesiątki tysięcy
biurokratycznych komisji i siepaczy, którzy rozpatrują i wprowadzają to, czego
sami reprezentanci nie chcą lub nie mogą rozpatrzyć czy wymóc. Konsekwencją
— zamierzoną lub nie — jest rząd ingerujący w każdy aspekt prywatności,
jednocześnie pozwalający wybranym reprezentantom wieść beztroskie i niczym
niezmącone życie.
Gdyby chociaż nasi reprezentanci byli skazani tylko i wyłącznie na własne
siły, fizyka zadziałałaby jako ogranicznik, 535 wybranych reprezentantów oraz 24
godziny przypadające na dobę stanowiłyby naturalną barierę dla kreatywności
legislacyjnej. Mimo całej tej pogardy dla demokracji ze strony ojców założycieli,
czysta demokracja może jedynie wzmocnić tę barierę. Nawet jeżeli plebejusze nic
nie wiedzą na temat spraw im przedstawianych, to czas, logistyka oraz koszty
obniżyłyby ilość legislacyjnych nieszczęść2.
Jak wskazał Hans-Hermann Hoppe, demokracja jest własnością niczyją.
Ale właściciela nie mają również reprezentatywne rządy. Obie te formy ustroju są
naznaczone przez infantylne społeczeństwa: preferencja czasowa się skraca, a
bieżąca konsumpcja uszczupla tworzący bogactwo kapitał; stąd właśnie pochodzą
podwyżki obciążeń podatkowych, rozrost deficytów budżetowych oraz trwała
inflacja.
Niższe
uprawnienia
oszczędności,
grupowe,
niepewność
impulsywność
oraz
prawna,
otyłość
relatywizm
są
ich
moralny,
następstwami.
Komentatorzy wciąż pytają, dlaczego rządy nie mogą oszczędzać lub planować.
Po prostu — nie mogą!
Jakie są alternatywy? Monteskiusz wyróżnił trzy główne formy rządów, a
każda z nich wspierana jest przez inną społeczną zasadę: monarchia opierająca
się na honorze, republika na cnocie oraz despotyzm na strachu. Monteskiusz
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
dodał, że rządy upadają tak często zarówno przez doprowadzanie swych zasad
do przesady, jak również przez zarzucenie ich w ogóle.
Reprezentatywny republikanizm już dawno temu zniszczył cnotę. W
międzyczasie Kim Jong Il, Idress Deby, Fidel Castro oraz Robert Mugabe dowiedli
że despotyzm sprawia, że państwa stają się niezdatne do życia. A monarchia?
Zawsze prowokuje śmiech oraz recytację wykutego na pamięć sloganu rewolucji
amerykańskiej: „nie ma opodatkowania bez reprezentacji!”. Ale czy monarchia
rzeczywiście jest godna śmiechu? Czy opodatkowanie z reprezentacją jest
nadrzędne w stosunku do opodatkowania bez reprezentacji?
Król wymagał kontrybucji, ale niewielkiej. W czasach monarchii, udział
dochodów
rządowych
pozostawał na
stałym
i niskim
poziomie.
Historyk
gospodarczy Carlo Cipolla wskazuje, że:
W sumie należy przyznać, że trudno sobie wyobrazić, aby część
dochodu ściągana przez sektor publiczny, mimo że wzrastała od
jedenastego wieku w całej Europie, poza niektórymi miejscami i
okresami, wzrosła powyżej 5-8 procent dochodu narodowego.
Co do poziomu tyranii, to mogła się wzmagać i słabnąć zgodnie z
królewskim kaprysem, ale głównie słabła. Tocqueville zaobserwował, że:
Był czas w Europie, w którym prawa, jak również przyzwolenie
ludzi ubierały królów w potęgę bez granic. Lecz prawie nigdy się
nie zdarzało, aby robili z niej użytek.
Oczywiście władca mógł zadekretować, że nie można palić, spożywać zbyt
wiele soli, strzyc włosów bez odpowiedniego zezwolenia, czy też zużywać więcej
niż 1,6 galona wody do odprowadzania nieczystości, tyle tylko, że go to nie
obchodziło w odróżnieniu do dzisiejszych wybieranych przedstawicieli, którzy są
bardziej jak Gladys Kravitz niż jak mąż stanu.
Król był głównym posiadaczem swojego dominium i zachowywał się
stosownie do tego faktu. Jedynie idiota ryzykowałby obniżenie wartości swojej
własności, jednocześnie narażając się na królobójstwo z powodu błahostki. Jeżeli
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
natomiast król był idiotą, aż nadto dworzan i rozmaitych krewnych czekało tylko
na okazję, aby to wykorzystać.
Wprawdzie
legitymizacja
monarszych
rządów
została
odrzucona
w
niepokonanej wierze zachodniego społeczeństwa w szarego człowieka, ale
również — jeszcze nieświadomie — zatracona została wiara w reprezentatywną
republikę (przynajmniej dla każdego, kto ceni wolność i swobodę). Zbyt głęboko
w zachodnim społeczeństwie zakorzeniona została idea egalitaryzmu, aby mogło
się ono samo odbudować. Dzisiejsi — finansowani z budżetu — genetycy i
socjolodzy są gotowi dowodzić za pomocą podziwu godnych zestawów danych, że
wszyscy ludzie są naturalnie równi, a jeżeli niektórzy są „równiejsi”, to dzięki
wychowaniu, a nie naturze.
Nic bardziej nieprawdziwego. Ludzie są z natury nierówni, co wykazać
może
luźna
pogawędka
z
dowolnym
z
sąsiadów,
znajomych
lub
współpracowników. Naturalny porządek wolnego społeczeństwa — oparty na
prywatnej wymianie — jest hierarchiczny i elitarny. Różnorodne ludzkie talenty
(jesteśmy wyjątkowi, każdy z osobna) decydują o tym, że kilka indywidualności
wyrasta pond resztę, aby stać się elitą. Lecz elitarność zawsze pociąga za sobą
zazdrość ze strony przeciętnej większości, więc elity i ich naturalne talenty są
ścigane w dół przez tyranię egalitaryzmu.
Zamiast represjonować talenty elit pod pretekstem wyrównywania
dostrzeganych nierówności, powinno się pozwolić im rozkwitnąć, na czym
skorzystaliby
wszyscy,
reprezentatywnego
i
to
bez
republikanizmu.
politycznego
Dość
zamętu
nonsensownych
demokracji
akcji
na
i
rzecz
aktywizacji wyborców, skierowanych w kierunku niedojrzałych nastolatków i
wielopokoleniowych
beneficjentów
zasiłków,
których
jedynym
celem
w
głosowaniu jest uzyskanie dla siebie większej części czyjejś własności. Jedynie
system kierowany, jak to Frank Chodorov elokwentnie wyłożył, przez mężów
wyższych celów — którzy używają swych zdolności dla dobra ogółu, nie pragnąc
niczego innego niż rozwój społeczeństwa — może utrzymać bogactwo i rozwój3.
Benjamin Franklin nie tylko spoglądał niełaskawym okiem na demokrację,
ale również nieufnym na reprezentatywne rządy: „Kiedy ludzie odkryją, że są w
stanie przegłosować transfer pieniędzy dla samych siebie, oznaczać to będzie
koniec republiki”.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Prawdą
jest,
że
ogłaszano
koniec
republiki,
od
kiedy
republikę
wprowadzono, ale tempo wzrosło do galopu dopiero w trakcie ostatnich dekad.
Nigdy nie było wątpliwości, czy reprezentatywna republika w zachodnim stylu
upadnie, pytano jedynie kiedy. Wystarczy spojrzeć jedynie w kierunku Europy
zachodniej,
aby
stwierdzić,
że
„kiedy”
nie
pozostanie
zagadką
dręczącą
nienarodzone pokolenie. „Kiedy” właśnie się spełnia.
1
Wysyp polityków, którego jesteśmy ostatnio świadkiem, będących sekundantami TSA
raczej nie jest przypadkiem.
2
O wiele trudniej jest lobbować zróżnicowane grono wyborców niż jednorodne grono
reprezentantów.
3
Mam ambiwalentny stosunek do elit wyższego celu z powodu braku ekstrapolacji wiedzy
eksperckiej.
Na
przykład
Bill
Gates
był
genialnym
twórcą
oprogramowania
biznesmenem, ale okazał się etatystycznym bufonem w zakresie filantropii.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
i