Życie na wsi 2010.

Transkrypt

Życie na wsi 2010.
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl
Życie na wsi 2010.
Od kilku lat mieszkam na wsi a że całe życie byłem mieszczuchem, więc z ciekawością przyglądam się moim
sąsiadom by zrozumieć jak obecnie wygląda „życie na wsi”.
Oto kilka wniosków.
1. Nie ma czegoś takiego jak „średnia polska wieś”. Jedna wieś od drugiej potrafi się diametralnie różnić, więcej – w
jednej wsi mogą być zupełnie różne gospodarstwa. Porównywanie ich nie ma żadnego sensu. Gospodarstwo 5 ha
uprawiające zboże i gospodarstwo 5 ha uprawiające truskawki to dwa zupełnie różne światy.
2. Gospodarstwo monouprawowe a gospodarstwo mieszane to też zupełnie różne światy.
Przykłady (moja wieś jest raczej zamożna i uprawia głównie owoce):
a) jeden z gospodarzy uprawia 30 ha malin i nic więcej. Od wiosny do przełomu października i listopada ma niezły
młyn, samych Ukraińców zatrudnia ze 30 w okresie zbioru. Za to po zakończeniu sezonu jak mawia „można dostać
szału. Przez pierwszy tydzień człowiek odpoczywa i napawa się nieróbstwem, ale potem to nie wiadomo co ze sobą
zrobić do marca”. Niektórzy w zimie nieźle piją z nudów. Facet w średnim roku zbiera z ha ok. 10 ton malin, więc
jak łatwo policzyć razem ok. 300 ton. Przy cenie 5 zł/kg to daje niezły dochód (ale bywają lata z ceną 10 zł/kg).
Facet buduje już czwarty dom, każdy na inną porę roku – no bo co ma z kasą zrobić ?
b) inny gospodarz we wsi ma kilkanaście ha, uprawia czereśnie, wiśnie, truskawki, kartofle itd, trzyma też cielaki.
Robotę ma głównie od wiosny do śniegów, w zimie jest roboty mniej ale trochę jest – kartofle czy cebula wymagają
osłaniania lub odsłaniania zależnie od temperatury, cielakom trzeba dać jeść, ale ogólnie zajmuje to nie za dużo
czasu.
Ogólnie czas pracy takiego rolnika w porównaniu do „miastowego” to wbrew pozorom niekoniecznie „praca od
świtu do zmierzchu”. Najgorzej jest wiosną – właściwie wszystko trzeba zrobić jednocześnie, w lecie jest nieco
oddechu, na jesieni znowu młyn. Czasem traktory jeżdżą w nocy. Ale w odróżnieniu do pracownika w mieście – jak
chce to się zdrzemnie w ciągu dnia. No i nie ma czegoś takiego jak 26 dni urlopu i koniec. Cała zima to prawie
urlop, jak zasypie śniegiem to tylko w obejściu można coś robić.
3. Dochodowość jest bardzo różna zależnie od uprawy czy hodowli. Zarobek na 1 ha zboża nie jest wielki – ok. 2-3
tys. Za to zarobek np. z 1 ha truskawek jest dużo wyższy – z ha średnio jest 30 ton, przy zarobku choćby 1 zł / kg to
daje 30 tys. zł/ha (a bywają lata że rolnik zarobi po 3 zł na kg truskawek, choć bywają też lata urodzaju i wtedy
zarobek to 50 gr / kg).
4. Życie ludzi na mojej wsi praktycznie niczym nie różni się od życia miastowych. Na ogół w gospodarstwie jest tyle
samochodów ile osób dorosłych, więc z jazdą gdziekolwiek nie ma problemu. W mojej wsi paradoksalnie ja jestem
jedynym, który sam sobie robi chleb czy wędliny. Inni to kupują i wcale nie muszą jeździć do sklepu, co dwa dni
krąży po gospodarstwach samochód z pieczywem i innymi podstawowymi artykułami.
5. Gospodarze w mojej wsi mają w domach dokładnie to samo, co miastowi. Telewizor, lodówka, kuchenka
mikrofalowa, zmywarka, komputer itd. – to norma.
6. Do pracy przy zbiorach zatrudnia się prawie wyłącznie Ukraińców. Powód jest prosty – Polacy wolą brać zasiłek
albo kraść niż zbierać truskawki. A taki Ukrainiec potrafi wyciągnąć 200 zł dziennie na zbiorze owoców.
7. Maszyny rolnicze są w większości dość proste i wytrzymałe. Średni żywot to 30 lat. Moi sąsiedzi mają ok. 10
dużych maszyn (2 ciągniki, opryskiwacz, rozrzucacz itd.). Wychodzi więc na to, że trzeba kupić maszynę średnio
raz na 3 lata co przy ich dochodach nie stanowi problemu.
8. Takiego rolnika nikt z pracy nie zwolni, jak „miastowego”. Ludzie zawsze jeść muszą.
9. Najgorsze co może się rolnikowi przydarzyć to urodzaj. Gdy np. rok temu był urodzaj jabłek, skup brał jabłka po
10 gr. / kg (słownie: dziesięć groszy za kilogram). W tym roku urodzaju nie było, więc skup płacił 60-80 gr./kg.
Ogólnie 2010 rok był niezwykle obfity dla moich sąsiadów – wszystko szło 2-4 razy drożej niż rok temu.
10. Ogólnie w mieście kupujący płaci średnio 3 razy tyle, co dostaje rolnik (choć to oczywiście zależy od
konkretnego towaru).
Przykładowe ceny po jakich rolnik sprzedaje:
kartofle – 70 gr./kg
cebula – 1 zł / kg
wiśnie – w tym roku szły po 7 zł/ łubianka, ale łubianka to 3 kg, w mieście były też po 7 zł ale za kg.
Sami zobaczcie ile to kosztuje w mieście.
Smacznego.
Autor: tkw
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl